PDA

Zobacz pełną wersję : Termostat i zmiany temperatury, czy to się w ogóle opłaci?



ArtMedia
03-12-2003, 14:27
Witam.

Kupiliśmy dobry termostat, i teraz zastanawiam się "po szkodzie" czy w ogóle warto zmieniać temperaturę w ciągu doby? Niby to w nocy niższa, w dzień wyższa, ale...
Podniesienie temperatury o 3st. wymaga ogromnego wydatku energii z kotła. Może lepiej utrzymywać stałą temperaturę jeśli odpowiada ona mieszkańcom zarówno w dzień jak i w nocy?
Albo może ktoś z Was wie jak policzyć zapotrzebowanie energii na podgrzanie o 1st. Budynek ma sumaryczną stratę ciepła prawie 15kW. Rozumiem więc, że trzeba włożyć 15kWh energii na 1 godzinę aby utrzymać stałą temperaturę? A jak policzyć wydatek energii na podwyższenie temperatury?

Sebastian

Pearl
03-12-2003, 17:10
przyłączam się do pytania Sebastiana. Czy warto mieć różną temperaturę w dzień i w nocy?

Pozdrawiam

Pearl

ewelina
03-12-2003, 18:48
moim zdaniem tak, ustawiam 18 st. na noc i jest świetnie, na dzień 20- niższą temperaturę ustawim również kiedy dłużej jesteśmy wszyscy poza domem - ponadto sterownik ma ręczną funkcję grzania do określonej temperatury na przyciśnięcie guzika np. podczas nocnych spotkań. Rachunki są dużo niższe, niż płaciłam za ogrzewanie i c.w. :lol: mieszkając w bloku.

krispl
03-12-2003, 18:49
Jeśli dobrze rozumuję to zapotrzebowanie na moc maksymalną liczy się przy różnicy temp. zewnętrznej i wewnętrznej 40 st. C (+20 do -20)

Więc jeśli straty to liniowa funkcja temp. na zewnątrz to łatwo policzyć że zwiększenie temp. w pomieszczeniu o 1 st. w tym wypadku spowoduje w stanie stabilnym potrzebę dostarczania o 1/40 energi więcej tj. większe o ok 2,5 % zużycie paliwa.

Odrębną sprawą jest pojemność cieplna domu. Trzeba pamiętać że sprzęty w domu kumulują w sobie energię cieplną. Trzeba je nagrzać do tej wyższej o 1 st. temperatury i do tego tez jest potrzebna dodatkowa energia cieplna w stanie niestabilnym tj. nagrzewania.

bilbo
03-12-2003, 19:21
Rachunki są dużo niższe, niż płaciłam za ogrzewanie i c.w. mieszkając w bloku.

To akurat świadczy jedynie o tym jak drogim "medium" jest MPEC.
My za miesiąc grzania w zimie mieszkania 50m2 płacimy około 300pln, przy czym oczywiście regulujemy temp. i zmniejszamy ją na noc oraz okresy, gdy nie ma nas w domu.

Co do głównego pytania w tym wątku, to uważam, że warto regulować temp. choćby po to tylko, by piec (ogrzewanie ogólnie) nie włączał się wtedy, gdy i tak jego praca nie jest nikomu potrzebna (nikogo nie ma w domu, czy śpi i woli mieć chłodniej).
To musi dawać oszczędności.
Trudno rozumować inaczej.
Owszem podgrzanie domu z powrotem do wyższej, porządanej temp. wymaga więcej energii niż samo utrzymywanie stałej temp. Ale jednak bezsensowne stałe utrzymywanie wys. temp. w domu w którym nikogo nie ma musi być bardziej energochłonne. To proste. Nie ma co filozofować. Nawet nie ma czego liczyć.

Scepytcznie natomiast nastawiony jestem do tego, by nabywać "dobry termostat". Co to znaczy dobry? Że ma dokładność do 0,1st? Czy jakąś boską inteligencję? Ważne by mierzył temp., włączął i wyłączał ogrzewanie i dał się sterować na kilka sposóbów w czasie. Np. takie euroster za niecałe 200pln moim zdaniem w zupełności wystarczy. Przerost formy nad treścią przeważnie sensu nie ma.

pozdrawiam
Robert

03-12-2003, 19:31
Odkąd włączylismy ogrzewanie mamy nastawione grzanie na 21 st. od 6 rano do 22. A potem piec się wyłącza. Moje obserwacje są takie: śpi się znakomicie i wcale nie jest chłodno. W dzień - ponieważ bywamy różnie i nie ma możliwości zaprogramowania kiedy i kto będzie - jest ciepło cały czas. W cieplejsze dni czasami przykręcamy te grzejniki, które mają termostaty. Jeszcze nie zbilansowałam wydatków na gaz, bo to dopiero pierwszy sezon i nie wiem, jak to będzie gdy przyjdzie prawdziwa zima. Ale regulator to jest dobry pomysł.
Luśka

Fili_P
03-12-2003, 19:40
Albo może ktoś z Was wie jak policzyć zapotrzebowanie energii na podgrzanie o 1st. Budynek ma sumaryczną stratę ciepła prawie 15kW.


no wlasnie a jak to wyliczyliscie?


Albo cos takiego jak "zapotrzebowanie cieplne budynku"...?

(patrz watek:"pomoc specjalisty od ocieplen...")

tom soyer
04-12-2003, 08:28
ArtMedia
twoje pytanie moze stac sie gwozdziem na kilka najblizszych "zimowych" miesiecy. :D
Sami odnajdziecie role reg pokojewego jesli przypomnicie sobie jak planuje sie CO: przyjmujemy dla kazdego pom temp zadana (np. kuchnia 19°, salon 20°, lazienka 22° itd), to ma wplyw na straty cieplne o ktorych wspomnial >Krispl, dobieramy grzejniki i kociol. Wlaczamy kociol otwieramy wszystkie zawory, kociol nastawiamy na temp obliczeniowa dla kaloryferow i przy temp zew -20° w pomieszczeniach powinnismy uzyskac po ustabilizowaniu sie temp z obliczen / zalozen (czyli kuchnia 19°, salon 20°, lazienka 22° itd).
Jesli jednak wrosnie temp zew wrosnie takze temp w pomieszczeniu dlatego ze zmienia sie straty. Ten proces jednak troche trwa (powyzej godziny na pewno). I tutaj jest rola pogodowki aby pod wplywem temp zew z wyprzedzeniem obnizyc temp na kotle tak aby pomieszczenia sie nie przegrzewaly.
Co bedzie jesli jednak nie mamy pogodowki a mamy reg pokojowy? Wzrost temp zew albo praca w kuchni spowoduje przegrzewanie pomieszczen. Czujnik pokojowy wykryje to zaklocenie dopiero kiedy ono zaistnieje i uklad CO bedzie jeszcze mial sporo zgromadzonej energii. Poza tym Reg pokojowy nie zmieni temp na ktora pracuje kociol (np te 75°) i kociol zawsze bedzie ta temp podtrzymywal (strata? - ewidentna).

Co daje wiec reg pokojowy? Blokuje w "brutalny" sposob prace kotla. Poza tym reg pomieszczeniowy reaguje jedynie na temp pom w ktorym jest zainstalowany (najczesciej salon). A co z sypialniami? Obnizenie temp w nocy w salonie nie swiadczy o tym ze w nocy wolimy chlodek. Ma to przyniesc tylko i wylacznie oszczednosci bo temp w sypialni regulujemy zaworami. Temp na kotle pozostaje ta sama!
Aby dzialanie reg pokojowego przynioslo te oszczednosci nalezy tak dobrac temp obnizenia aby kociol nie musial rano gwaltownie przyspieszac. Podobnie jak widzimy daleko czerwone swiatlo na skrzyzowaniu (wlaczenie obnizenia temp) powoli dojezdzamy do skrzyzowania wytracajac tak predkosc (straty cieplne budynku) aby na skrzyzowaniu wyprzedzic wszystkich tych ktorzy czekaja na zielone (maja zle ustawione reg. pokojowe :D :wink: ) - sporo analogii ale moze latwiej wtedy to zrozumiec.

Najlepsze rozwiazanie:"szeregowe" polaczenie czujnika pokojowego i czujnika temp zew. MOzliwe jest to jesli oba czujniki sa czujnikami ciaglymi a nasz reg kotla jest do tego przystosowany. Cel: korekcja krzywej grzania pod wplywem takze temp w pomieszczeniu zamiast brutalnego blokowania kotla z wysokim parametrem. Wtedy nie warto zmieniac nastaw tylko w sypialniach przymknac kaloryfery. Jesli grzejniki i straty cieplne zostaly dobrane / obliczone dla naszej zalozonej temp w idealnym przypadku mozna zapomniec o ruszaniu jakakolwiek galka :)
To polaczenie obu temperatur (zew i pom) i jej wplyw na krzywa grzania sprawdzilem juz wielokrotnie.

Doki
04-12-2003, 09:57
Tom,

tak, ale nie do konca. Oczywiscie pogodowka to optymalne rozwiazanie, ale nie jedyne. Nagle zmiany temperatury zewnetrznej nie zdarzaja sie, a jesli juz to rzadko. Mozna sie obejsc bez pogodowki, jesli tak gora raz na tydzien pofatygujesz sie do kotlowni i zmienisz temperature na wyjsciu kotla pokrecadlem. Robie tak od lat 4, symulujac w ten sposob pogodowke.
Po drugie, przegrzewaniu sie pomieszczen zapobiegaja zawory termostatyczne przy grzejnikach. Takie rozwiazanie tez mam- w pomieszczeniu z termostatem pokojowym grzejniki sa rozkrecone na maxa- dla zapewnienia minimum przeplywu w instalacji, reszte stref ustawiam zaworami termostatycznymi. Na wiosne powiem ci jak to wyszlo, na razie jestem w trakcie dopieszczania ustawien przeplywow przez grzejniki (co mozna ustawic niezaleznie od zaworow termostatycznych). Jesli straty ciepla sa mniejsze, bo na dworze zrobilo sie cieplo, piec osiagnie max temperature na wyjsciu i wylaczy palnik, a pompa rozprowadzi reszte ciepla po domu.

PS: ja w nocy wole chlodek. O wiele lepiej spi sie w pomieszczeniu o temperaturze ponizej 18°

ArtMedia
04-12-2003, 09:58
Witam ponownie...

Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, jednak niestety w większości odbiegają one od tematu. Wydaje mi się też, że obliczenie przytoczone przez krispl mimo, że logiczne nie jest poprawne. Kiedyś widziałem w Muratorze obliczenia, które wykazywały, że energii na podwyższenie temperatury potrzeba wielokrotnie więcej niż na utrzymanie. Nie pamiętam tylko o jaką różnicę temperatury chodziło. W poprzeprowadzkowym bałaganie nie wiem gdzie mam te wszystkie muratory i nie mogę odszukać...
Aha, i dobry termostat pokojowy to wg. mnie taki, który pozwala na ustawienie dowolnej temperatury w programie, bez ograniczania jej do dziennej, nocnej i przeciwzamrożeniowej tak jak ma to 99% termostatów, podłączenie czujki zewnętrznej i dodatkowych wewnętrznych z funkcją uczenia się bezwładności cieplnej budynku i możliwością ustawienia tzw. "shift-u" jeśli umiejscowiony jest w niekoniecznie odpowiednim miejscu.
A czy ktoś z Was może z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że po ustawieniu zmian temperatury zużywa mniej gazu niż podczas ustawienia stałej temperatury?

Sebastian

Doki
04-12-2003, 10:01
Witam ponownie...


A czy ktoś z Was może z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że po ustawieniu zmian temperatury zużywa mniej gazu niż podczas ustawienia stałej temperatury?

Sebastian


Ja moge. Najpierw mieszkalismy we dwojke i obnizalismy temperature na noc, a potem urodzilo nam sie dziecko i przeszlismy na stala temperature. Roznica byla wiecej niz zauwazalna- ok 15%

tom soyer
04-12-2003, 10:26
Doki
Ja nie krytykuje twojej ulubionej temp w sypialni. Jak ktos nie spi tylko sie porusza to wystarczy nawet chlodniej :wink: :D
Przyjalem w swojej wypowiedzi pewne zalozenia. Nie sztuka nie miec regulatorow i biegac przykrecajac zawory. W moim przykladzie nie ma zaworow, jest tylko pogodowka i prawidlowo dobrane grzejniki i prawidlowo dobrana korygowana przez temp wew i zew krzywa grzania. To dziala. Zapewniam cie. Najczesciej wlasnie tam gdzie ludzie nie maja ochoty albo czasu biegac i zmieniac. Nawet nie wiedza dokladnie gdzie jest kotlownia. Co do "niepotrzebnosci" pogodowki to jesli ja wyrzucisz to zmiany temp zew na nastawy kotla beda jeszcze bardziej opoznione (inercja budynku i wolne zmiany temp zew). Pogodowka na pewno reaguje czesciej niz raz na tydzien a regulator pokojowy (czyt. najczesciej termostat) tylko "denerwuje" kociol. Jesli termostat dziala o wiele szybciej niz pogodowka (lub nastawa kotla) to znaczy ze albo grzejniki zostaly zle dobrane albo kociol albo krzywa :). Termostat ma po prostu zastepowac nasze odczucia ciepla.
Majac termostat pokojowy zauwazcie jak czesto korygujecie jego nastawy to go podkrecajac to go przykrecajac. A podobno wszyscy lubimy 20° w dzien i 18° w nocy. Nasze poczucie komfortu cieplnego przeciez sie nie zmienia no chyba ze raz czytamy gazete a innym razem cwiczymy ze skakanka ;):) - to tylko przyklad

Pozy tym przy zastosowaniu sterowania z mojego przykladu nie trzeba wprowadzac wogole obnizenia nocnego bo dokonuje sie ono samo i to plynnie. Najbardziej kosztowne jest zalaczanie ukladu CO rano np o 5 rano kiedy temp zew jest najnizsza, piec hula na maxa do 7 kiedy juz wyszlismy do pracy. Dom zostaje cieply (nagrzany przez te 2 godziny) do np 15 i wlacza sie ponownie kiedy temp zew szybko spada a my za 2 godzinki mamy wrocic do domu. Wszelkie gwaltowne przyspieszenia sa kosztowne tak samo dla naszego pieca jak i naszego samochodu.

Ten sterownik ktory ma Artmedia podejrzewam ze potrafi zastapic korekcje krzywej grzania plynna regulacja temp zadanej pomieszczenia. Prosze o jakies namiary na DeTeeRke do tego regulatora to moze bede mogl ci Sebastianie wiecej doradzic.

Doki
04-12-2003, 11:34
Doki

Przyjalem w swojej wypowiedzi pewne zalozenia. Nie sztuka nie miec regulatorow i biegac przykrecajac zawory. W moim przykladzie nie ma zaworow, jest tylko pogodowka i prawidlowo dobrane grzejniki i prawidlowo dobrana korygowana przez temp wew i zew krzywa grzania. To dziala. Zapewniam cie. Najczesciej wlasnie tam gdzie ludzie nie maja ochoty albo czasu biegac i zmieniac. Nawet nie wiedza dokladnie gdzie jest kotlownia. Co do "niepotrzebnosci" pogodowki to jesli ja wyrzucisz to zmiany temp zew na nastawy kotla beda jeszcze bardziej opoznione (inercja budynku i wolne zmiany temp zew). Pogodowka na pewno reaguje czesciej niz raz na tydzien a regulator pokojowy (czyt. najczesciej termostat) tylko "denerwuje" kociol. Jesli termostat dziala o wiele szybciej niz pogodowka (lub nastawa kotla) to znaczy ze albo grzejniki zostaly zle dobrane albo kociol albo krzywa :). Termostat ma po prostu zastepowac nasze odczucia ciepla.


Nie podales jeszcze jednego zalozenia, ktore przyjales: ze piec ma pracowac praktycznie w rezimie ciaglym. Juz dawno uzasadniles to tym, ze tak jest zdrowiej dla calego systemu, i oszczedniej. Nie chce tu wszczynac dyskusji czy to prawda, moim zdaniem nie- podobnie jak nie jest dobrze jezdzic samochodem z maksymalna predkoscia.
Na podstawie zuzycia gazu i wyczytanego w instrukcji obslugi znamionowego poboru gazu moge wyliczyc, ze teraz palnik pieca dziala u mnie przez 2-3 godzin na dobe. I dobrze! Ochlodzi sie, bedzie dzialal przez 4-6 godzin. Dla Ciebie taki piec jest o wiele za duzy, dla mnie taki nadmiar mocy daje mozliwosc elastycznego reagowania na zadane zmiany temperatury wewnetrznej. Pisalem: pogodowka to rozwiazanie optymalne. Tylko ze piece z mozliwoscia podlaczenia pogodowki, z modulacja plomienia i wejsciem do liniowych czujnikow po prostu zabijaja cena. To jest z kolei to zalozenie, ktore ja przyjalem: poniewaz gaz jest wzglednie tani, nie musze ogrzewac superekonomicznie. Z kolei wszelkie instalacje sa drogie, zatem uruchomie jakas z perspektywa dzialania, powiedzmy, 10 lat, za 10 lat tani piec zuzyje sie, wiec go wywale i poloze nowy system grzewczy, dopasowany do cen energii i sprzetu, jakie beda za 10 lat. Na czyms trzeba oszczedzac przy budowie i oszczedzanie na ogrzewaniu to nie jest zle wyjscie.

I wcale nie biegam od grzejnika do grzejnika. Wiem jaka temperature chce miec w jakim pomieszczeniu i taka ustawiam. Zawor termostatyczny odcina grzanie po osiagnieciu temperatury zadanej. W nocy dom nawet przy mrozach nie wystygnie nadmiernie (bezwladnosc cieplna), a chocby nawet, to lekkie podgrzanie go do nocnej temperatury przy duzym piecu zajmie moze kwadrans. Rano piec zastartuje o 5:00 i o 6:15, gdy ja wstaje, jest juz przyzwoicie. Na dzien temperatury nie ma co zmniejszac (z doswiadczenia wiem, ze najkrotszy okres, na ktory warto wylaczac ogrzewanie to ok 3 godzin).

Nigdy nie rozumialem fanatyzmu komfortu cieplnego i stabilizowania temperatury z dokladnoscia do 200 mK.

ArtMedia
04-12-2003, 14:25
WItam.



Witam ponownie...


A czy ktoś z Was może z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że po ustawieniu zmian temperatury zużywa mniej gazu niż podczas ustawienia stałej temperatury?

Sebastian


Ja moge. Najpierw mieszkalismy we dwojke i obnizalismy temperature na noc, a potem urodzilo nam sie dziecko i przeszlismy na stala temperature. Roznica byla wiecej niz zauwazalna- ok 15%
Rozumiem, że po ustawieniu stałej temperatury zużycie wzrosło 15%?
I jakie ustawione skoki temperatur w programie mieliście wcześniej?

Sebastian

Doki
04-12-2003, 14:30
Rozumiem, że po ustawieniu stałej temperatury zużycie wzrosło 15%?
I jakie ustawione skoki temperatur w programie mieliście wcześniej?

Sebastian

Dobrze rozumiesz. Gdy jeszcze bylismy tylko we dwojke, mieismy ustawiony program 20-16.5°C.

Podowczas mieszkalismy w wynajetym mieszkaniu. Do standardu w takich budynkach nalezy np to, ze podwojne szyby sa tylko w livingu. W sypialni, kuchni i lazience- pojedyncze. Probowalem temu chociaz czesciowo zaradzic, naklejajac na tych oknach folie, ktora dawala namiastke drugiej szyby.

pug
04-12-2003, 14:43
Ja do tej pory nie miałem żadnej elektroniki przy piecu - biegałem cały czas do kotłowni i kręciłem zaworem mieszającym przy każdym wachnięciu temperatury :evil: bo nie pomyślałem o tak prostym wynalazku jak zawór termostatyczny :oops: , właśnie kupiłem sobie pogodówkę (za kupę kasy) :evil: i dowiedziałem się, że zasadniczo zawór termostatyczny będzie się sprawdzał dokładnie tak samo a kosztuje całe 39 zł za sztukę. Pogodówkę będą mi montować dopiero jutro, więc nie wiem jak będzie się sprawować. Temperatura w domu w miarę stała - ok. 22 st. C, rachunki za gaz olbrzymie :evil: ale mam nadzieję, że elektronika pomoże w oszczędności pieniędzy i nerwów.

am
04-12-2003, 16:00
Dorzucę swoje trzy grosze.
Jest coś w tym od czego zaczął ArtMedia: Czy warto wprowadzać duże różnice temperatur pomiędzy "dniem" a "nocą"?
Moim zdaniem jest to szczególnie ważne pytanie przy układach z dużą bezwładnością.
Ja mam podłogówkę w całym domu.
Moje obserwacje:

1. Na początku ustawiłem sobie regulator na 20 dzień - 17 noc. Niestety nic z tego - w żaden sposób nie udało mi się obniżyć temperatury w nocy do 17st. O 4 rano, kiedy kończył mi się okres nocny, miałem temperaturę max 1 stopień niższą. (Uwaga - nie było jeszcze duzych mrozów - max minus 10, może przy wiekszych mrozach "udałoby" się dom z podłogówką wystudzić bardziej niż o 1 st.)

2. Przy ustawieniu 20stopni dzień, 19 stopni noc mam - niższe !!! zużycie gazu (oczywiście jest to trochę subiektywne na podstawie obserwacji licznika gazu).

3. Dodatkowo dom dogrzewam kominkiem. Mam regulator pogodowy z czujnikiem zewnetrznym. Dodatkowo mam czujnik wewnętrzny, który koryguje mi krzywą grzewczą. Działa to tak, że przy przekroczeniu zadanej temperatury nie odłącza mi pieca, tylko obniża stopniowo temperaturę. Mam mozliwość ustawienia stopnia wpływu czujnika wewnętrzego na krzywą grzewczą strerowaną czujnikiem zewnętrznym. Zmniejszyłem ten wpływ w stosunku do ustawień fabrycznych (system w mniejszym stopniu reaguje na zmiany temperatury wewnętrznej). I jest OK. Mam w zasadzie bardzo stabilną temperaturę w domu - nad ranem jest najniższa.

Reasumujac
moje nastawienia:
20st - od 4:00 do 11:00
19st - od 11:00 do 14:00
20st - od 14:00 do 20:00
19st - od 20:00 do 4:00

W domu cały czas ktoś jest i są małe dzieci.
Od dłuższego czasu nie zmieniam tych ustawień i jestem zadowolony

bilbo
04-12-2003, 18:31
Hmm
Trochę się tu dużo filozofii zrobiło :-)

Porównania do samochodu nie wydają mi się zbyt trafne.
W piecu nie ma raczej "nagłego przyśpieszania" typu "gaz do dechy". Ogrzewanie po prostu pracuje lub nie. Silnik w samochodzie natomiast staje się po prostu nieekonomiczny powyżej pewnego poziomu "wciśnięcia gazu".
Chociaż można coś z tej analogii wyciągnąć.
Otóż "spokojne dojeżdżanie" do czerwonego światła, to właśnie "wyłączenie ogrzewania" - wtedy dom powoli stygnie oddając zgromadzoną energię i oczywiście część jej tracąc.
Natomiast "gwałtowne przyśpieszanie" i "gwałtowne hamowanie" przed czerwonym światłem, to grzanie domu a potem szybkie wystudzanie np. przez otwarcie wszystkich okien.
Dlatego am nie mógł "wyhamować" do 17st w nocy, bo nie używał hamulców. I bardzo dobrze!
Nie jest tak, że gdy nie grzejemy domu (termostat wyłącza grzejniki na noc lub naszą nieobecność), to on rozrzutnie traci ciepło. Wciąż traci tyle samo ciepła, nawet trochę mniej energii cieplnej traci czym jest zimniejszy.
Jeżeli grzalibyśmy go przez ten czas (np. noc), to przez mury, okna i dach uciekłoby nam nie mniej ciepła, dokładniej mówiąc, uciekłoby go więcej, bo większa byłaby różnica temp. wewnątrz-zewnątrz.

To proste. Jeżeli średnia temp. dobowa w domu jest wyższa, to nie może to mniej kosztować.

Wciąż natomiast nie mam przekonania do inwestowania w baaaardzo drogie systemy "inteligentnego" bajeranckiego sterowania ogrzewaniem.

Artur_Cholys
04-12-2003, 19:21
Witam
Regulacja jest ważna i potrzebna.
Stosowane różne rozwiązania (termostaty grzejnikowe, pogodówka czy programowalny termostat pokojowy) maja na celu obniżyć zużycie ciepła. Swego czasu mieliśmy awarię programatora i zauważyliśmy to dopiero po 14 dniach. Rachunek przyszedł o 200 zł wyższy pomimo tego że był za luty.
Róbta co chceta.
Każde obniżenie tempertatury to zaoszczędzone pieniądze. Po to są termomodernizacje.

Pa
A tak na marginesie koszt 250-300 zł przeznaczone na programator zwrócił się u nas po 2 miesiącach

bilbo
04-12-2003, 20:04
A tak na marginesie koszt 250-300 zł przeznaczone na programator zwrócił się u nas po 2 miesiącach

No i taki koszt to ja rozumiem.
Ale co mam sobie myśleć, gdy w Devi sprzedawca mi pokazuje "centralkę do sterowania ogrzewaniem w połączeniu z czujnikiem podłogowym" za 'jedyne' 700pln. I to na jedno pomieszczenie, do tego po 300-400pln za każdy ze "zwyczajnych" termostatów, jakich to można do owej 'inteligentnej' centralki podłączyć do 4 sztuk (a jak więcej chcę to co? następna centralka za 700pln ???)

Dla mnie to jest już chore.
Owszem, jak ktoś chce i ma kasę, to fajna zabawa może być.
Ale nie ma się co dopatrywać oszczędności w takiej inwestycji.
Jeżeli porównamy takie super regulatory a bark regulacji w ogóle, to jeszcze można liczyć na oszczędność w eksploatacji, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę oszczędności wynikające z superwyrafinowanej-regulacji w stosunku do regulacji tańszymi acz przecież skutecznymi termostatami, to nie wiem kiedy te dodatkowe tysiące złotych się zwrócą. IMHO nigdy.

pozdrawiam
Robert

04-12-2003, 21:32
Ktoś napisał :

"A tak na marginesie koszt 250-300 zł przeznaczone na programator zwrócił się u nas po 2 miesiącach"

Tzn że twoja temperatura w domu spadła nagle po zastosowaniu termostatu programatora ?

Ponieważ nie zmodernizowałeś swojego domu konstrukcyjne tylko zastosowałeś termostart to wynika z tego jeden wniosek że obniżyłeś średnią temperaturę w swoim domu i to dość znacznie.

Inaczej się nie da wytłumaczyć oszczędnosći które uzyskałeś.

wawi
05-12-2003, 09:42
Ciekawy wątek, wiele wspaniałych wypowiedzi ale najważniejszych elementów nikt nie wynmienił.
Opłacalność inwestycji !
zawsze należy policzyć po jakim czasie zwróci sie inwestycja w ...
tym przypadku termoregulator.
Podam przykład: wymiana kotła z pokrętłem na kotle na nowopczesny z pogodówka, i innymi bajerami elektronicznymi spowoduje ze w moim przypadku czas zwrotu inwestycji (najbardzeij optymalny - 30% oszczędności w mcu) wróci się po 10 latach. Czy się opłaca?
Szczególnie czy warto brac na to kredyt? Czy piec przeżyje tyle lat?
W przypadku termostatu rada jest następująca. Załóżmy oszczędność 20 zł/mc. Termostat kosztuje 200 zł - zwrot 10 mcy - /6 mcy grzania = 1,5 roku - instaluję bez zastanowienia.
Jak oszacowac oszczędności - zabawić sie i samemu być termostatem - recznie obniżyć temperaturę w nocy i zobaczyć ile jest oszczędności w zużyciu gazu i policzyć ile to da na miesiąc. ( do obliczeń można przyjąć że 1 m3 gazu = 1 zł) Termostat elektroniczny bedzie dokładniejszy więc zaoszczędzi trochę więcej.
W moim przypadku takie oszacowanie dało właśnie 20 zł/mc (przy kwocie 400 zł/mc) tj 5%. Termostat kosztował 165 zł + jakiś zaworek do kotła = 200 zł. Po zainstalowaniu okazało sie że mam ok 25 zł / mc (wyliczone na podstawie zużycia gazu bo termostat mam 10 dni )- no ale te ostatnie dni były ciepłe. Niemniej uważam że warto. Gdy kupowałem ten termostat to namawiano mnie na super regulator z czujnikiem pogodowym i innymi bajerami - za 850 zł - dobrze że się nie dałem namówić - 5 lat musiałby pracowac na to żeby się opłacało.

Pozdrawiam wszystkich teoretyków ogrzewania.

Waldek

am
05-12-2003, 10:28
Wciąż natomiast nie mam przekonania do inwestowania w baaaardzo drogie systemy "inteligentnego" bajeranckiego sterowania ogrzewaniem.

I tu chyba muszę się zgodzić (przynajmniej przy moich doświadczeniach z podłogówką). Uważam, że pogodówka dla ogrzewania podłogowego to nie bajer a konieczność. Nie bardzo sobie wyobrażam codzienne ręczne sterowanie temperaturą i sprawdzanie temperatury podłogi.
Natomiast wszystko inne .... Gdybym miał tylko podłogówkę, bez kominka to termostat wewnętrzny z całą logiką działania i bajerami nie byłby potrzebny, doświadczalnie dobrałbym krzywą grzewczą do budynku i zapomniał o kotle i proramatorach.
Przy jednoczesnej podłogówce i kominku ma sie to trochę inaczej - trudno jest wysterować dwa źródła ciepla o bardzo dużej różnicy w bezwładności. tutaj proste wyłączenie kotła po przekroczeniu określonej temperatury może przynieść różne - nie zawsze oczekiwane rezultaty.

Doki
05-12-2003, 11:17
am, jest jeszcze drugi sposob podejscia do sterowania podlogowka, ktory spotykam u moich niektorych znajomych: wlaczasz 15 wrzesnia i wylaczasz 25 kwietnia. Wszystko.

Pearl
05-12-2003, 13:35
o.k. zostawmy na chwilę komfort użytkowania (lub jego brak) i wróćmy do oszczędności, do samego kotła. Jakie regulacje należy w nim poczynić by spalać mniej gazu? Słyszę coś o regulacji płomienia, ciśnienia itp...czarna magia dla laika!
A może jeszcze z innej beczki: jak powinien pracować kocioł gazowy, żeby można było powiedzieć, że nie pracuje źle? Np.: temperatura ustawiona reg.pokojowym 18-21st. - kocioł w ciągu godziny:
załącza się 3,4-krotnie na krótko: ok. 4,5 min i się wyłącza. W tym czasie temp.w pom.z regulatorem nie "dobija" do 21st.! Co jest nie tak? Średnio ile razy dziennie kocioł powinien się załączać? Praca z jaką częstotliwością załączania jest najbardziej efektywna?

Zasobnik. Czy jeżeli ustawiam na kotle pokrętłem 55st. to kocioł grzeje w nim wodę właśnie do tej temp.a potem się wyłącza? I kiedy się włącza ponownie grzanie zasobnika? Czy gdy temp.spadnie poniżej 55st.?
Czy można ustawić zasobnik tak, by kocioł nagrzewał go tylko dwa razy, np.: 5-ta rano i 19-ta wieczór. Oczywiście mam tu na myśli jakąś automatykę, by nie trzeba było "zasuwać" do kotła za każdym razem.
Może trochę nie na temat, ale może ktoś z Was odpowie. Dzięki!

Pozdrawiam

Pearl

kateb
05-12-2003, 14:08
Na wiosne powiem ci jak to wyszlo, na razie jestem w trakcie dopieszczania ustawien przeplywow przez grzejniki (co mozna ustawic niezaleznie od zaworow termostatycznych). Jesli straty ciepla sa mniejsze, bo na dworze zrobilo sie cieplo, piec osiagnie max temperature na wyjsciu i wylaczy palnik, a pompa rozprowadzi reszte ciepla po domu.

Tylko pamiętajcie że w tym roku jest wyjątkowo ciepło. Jak dostałam ostatni rachunek to szukałam poprzedniego, bo myślałam że jakiś zgubiłam. Przysłali mi połowę kwoty, którą płaciłam rok i dwa lata temu, ale wtedy były mozy po -10 do-15 C.[/b][/b]

ArtMedia
05-12-2003, 14:20
Ja Ci odpowiem.

...A może jeszcze z innej beczki: jak powinien pracować kocioł gazowy, żeby można było powiedzieć, że nie pracuje źle? Np.: temperatura ustawiona reg.pokojowym 18-21st. - kocioł w ciągu godziny:
załącza się 3,4-krotnie na krótko: ok. 4,5 min i się wyłącza. W tym czasie temp.w pom.z regulatorem nie "dobija" do 21st.! Co jest nie tak? Średnio ile razy dziennie kocioł powinien się załączać? Praca z jaką częstotliwością załączania jest najbardziej efektywna?

Zasobnik. Czy jeżeli ustawiam na kotle pokrętłem 55st. to kocioł grzeje w nim wodę właśnie do tej temp.a potem się wyłącza? I kiedy się włącza ponownie grzanie zasobnika? Czy gdy temp.spadnie poniżej 55st.?
Czy można ustawić zasobnik tak, by kocioł nagrzewał go tylko dwa razy, np.: 5-ta rano i 19-ta wieczór. Oczywiście mam tu na myśli jakąś automatykę, by nie trzeba było "zasuwać" do kotła za każdym razem.
Może trochę nie na temat, ale może ktoś z Was odpowie...
Pearl
Punkt pierwszy. Regulator jest do bani. Kocioł powinien się załączać tyle razy ile mu "każe" regulator, na podstawie pomiaru temperatury. Z zasobnikiem jest właściwie tak samo z drobnymi różnicami.
Punkt drugi kocioł grzeje do osiągnięcia ustawionej temperatury na termostacie, wyłącza się, po czym po spadku temperatury w zasobniku poza ustawioną histerezę, znów podgrzewa do górnej granicy. I jeszcze jedno. Podczas podgrzewania zasobnika kocioł pracuje z maksymalna moca i temperaturą. W każdym razie mój tak działa. I na pewno nie opłaca się regulować temperatury w zasobniku. Sprawdziłem to empirycznie na bojlerze elektrycznym. Na utrzymanie stałej temperatury w ciągu doby potrzeba znacznie mniej energii niż na jego dwukrotne podgrzanie.
I w ten sposób sam wziąłem udział w dyskusji OT, a nikt nadal nie jest w stanie podać sposobu obliczenia energii potrzebnej do podniesienia temperatury.

Sebastian.

godul1
05-12-2003, 14:49
Pearl,
napisz jaki jest parametr wody na zasilaniu CO w momencie wyłączenia pieca. Jeśli jest to wyłączenie z powodu przekroczenia bezpiecznej temp.(zwykle 85C) to znaczy, że kocioł ma zbyt dużą moc. Jeśli jego moc daje się jakoś moduloać to należy ją zmniejszyć. Jeżeli nie to trzeba zmniejszyć temperaturę zasilania pokrętłem.

bilbo
05-12-2003, 21:57
Sprawdziłem to empirycznie na bojlerze elektrycznym. Na utrzymanie stałej temperatury w ciągu doby potrzeba znacznie mniej energii niż na jego dwukrotne podgrzanie.

Fakt, że ArtMedia sprawdził to empirycznie, ma spore znaczenie i dlatego nie wiem, co powiedzieć :o Oczywiście otwartą pozostej kestia - jak on to sprawdził empirycznie. Błąd pomiaru, a raczej metody pomiarowej bywa bowiem czasami bardziej zwodniczy niż teoretyzowanie.
Mam świadomość, że nie wiem wiele o termodynamice płynów oraz że mnóstow zapomniałem z fizyki od czasów szkoły i studiów. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że w mojej pamięci jest coś o tym, że podczas podgrzewania, dodatkowej energii wymaga przejście z jednego stanu skupienia do drugiego, czyli że gdy topimy lód, to potrzeba więcej energi na "pokonanie" tego progu z powiedzmy -0,1st do +0,1stC. Nic natomiast nie kojarzy mi się, żeby samo podgrzewanie cieczy, która straciła X ciepła przez Y godzin czasu, wymagało więcej energii niż utrzymywanie przez te Y godzin tej samej temp. cieczy. Wręcz przeciwnie wydaje mi się, że ciecz o wyżeszj temp. straci przez te Y godzin więcej niż X ciepła z tego powodu, że jej temp. będzie wyższa a zatem i większa będzie różnica temperatur mająca bezpośredni wpływ na straty ciepła.

Czy ktoś może mnie poprawić i wytłumaczyć mi to zagadnienie?

pozdrawiam
Robert

05-12-2003, 22:01
Pytanie jest : "termostat i zmiany temperatury, czy to się w ogóle opłaci ?"

Postawię tezę, że :
utrzymywanie niższej temperatury w domu mniej kosztuje niż utrzymywanie wyższej temperatury, to jest chyba oczywiste.

Przypadek I
jeśli obniżymy temperaturę o daną wartość i natychmiast zaczniemy ją podnosić do poprzednio utrzymywanej to zyskamy niewiele, albo nic.
Na wykresie linie w kształcie \/ w funkcji temperatury i czasu.

Przypadek II
jeśli obniżymy temperaturę o daną wartość, utrzymamy ją przez pewien okres i zaczniemy ją podnosić do poprzednio utrzymywanej to zyskamy tyle o ile utrzymywaliśmy temperaturę niższą w stosunku do normalnej.
Na wykresie linie w kształcie \__/ w funkcji temperatury i czasu.

Wniosek.
Domy o małej akumulacyjności ciepła łatwo sterować w ten sposób aby uzyskiwać zyski ze stosowania regulatorów.
Domy o dużej akumulacyjności nie przynoszą takich zysków, gdyż nie zdążymy wykorzystać oszczędnoiści płynącej z tej dolnej linii na wykresie.

Cz.

A, literatura podaje, że obniżenie temperatury o 1K, daje oszczędności
4-6%.

bilbo
05-12-2003, 23:17
Powyższe brzmi bardzo naukowo, ale...

wobec postawionej tezy stwierdzenie, iż w przypadku I "zyskamy niewiele, albo nic" trudno jest zrozumieć. "Na wykresie linie w kształcie \/ w funkcji temperatury i czasu" oznacza bowiem zdecydowanie niższą temperaturę średnią niż linia prosta na wykresie równoległa do linii czasu.

Ze zdania:

Domy o dużej akumulacyjności nie przynoszą takich zysków, gdyż nie zdążymy wykorzystać oszczędnoiści płynącej z tej dolnej linii na wykresie.

wynika natomiast, co następuje:

1. energia akumulowana w domu jest marnowana i nie przynosi zysków
2. oszczędności wynikają tylko "z tej dolnej linii na wykresie" - to tak jakby "ta dolna linia na wykresie" oznaczała stan permanentnego wyłącznia pieca, a "górna linia na wykresie" oznaczała stan włącznia pieca - a tak nie jest.

Aha!!!
A tak w ogóle, to "Na wykresie linie w kształcie \/ " jest geometrycznym przekłamaniem!!!
UWAGA! W identyczny właśnie sposób można udowodnić, iż .... każdy trójkąt jest równoboczny.
"Na wykresie" lewa część litery "V" miałaby prawdopodobnie o wiele mniejsze nachylenie niż jej prawy "stok". Tu wiele zależy od stosunku straty cieplne domu (czytaj: jakość ocieplenia) / moc pieca. Przeważnie jest jednak tak, że dom stygnie długo, a nagrzewa się szybciej.

Poza tym w domu o małej akumulacyjności litera "V" byłaby wąska, a w domu o dużej akumulacyjności szersza. I taka jest różnica. W domu o małej akumulacyjności z pewnością da się precyzyjniej sterować temp. czyli będzie np. bardziej ekonomiczny dla osób wymagających dużej częstotliwości zmian temp. (np. często na zmianę korzystających i opuszczających dom).
Prawdą jest zatem, że w domach o małej akumulacyjności zyski z regulatorów będą większe. Głównie jednak dlatego, że takie domy bez regulatorów szybciej by się przegrzewały i wtedy traciły dużo ciepła.
Duża akumulacja ciepła w domu sama z siebie spełnia w pewnym stopniu rolę regulatora, oczywiście ma to sens tylko wtedy, gdy nie wymagamy zbyt szybkich zmian temp. Jeżeli np. nagrzewamy dom w ciągu dnia tanim ciepłem kominka a potem oddaje on nam to ciepło do rana, to jest to plus. Jednak jeżeli musimy rano zużyć dużo energii, żeby nagrzać dom, a potem idziemy do pracy zostawiając nasz ciepły, stygnący domek to jest to strata.
Zalety i wady akumulacyjności leżą więc po stronie trybu życia domowników, a nie sensu instalowania regulatorów.
Regulatory zawsze warto założyć. Czasami tylko trzeba się dokładniej zastanowić jak je ustawić. To, że wstajemy o 7:00 (brrryyy! to dla mnie środek nocy) nie znaczy, że na termostacie należy ustawić wzrost temp. od 7:00 - może lepiej nieco wcześniej, od 7:15 niech już stygnie.

06-12-2003, 09:03
Sprawdziłem to empirycznie na bojlerze elektrycznym. Na utrzymanie stałej temperatury w ciągu doby potrzeba znacznie mniej energii niż na jego dwukrotne podgrzanie.

Fakt, że ArtMedia sprawdził to empirycznie, ma spore znaczenie i dlatego nie wiem, co powiedzieć :o Oczywiście otwartą pozostej kestia - jak on to sprawdził empirycznie. Błąd pomiaru, a raczej metody pomiarowej bywa bowiem czasami bardziej zwodniczy niż teoretyzowanie.
Mam świadomość, że nie wiem wiele o termodynamice płynów oraz że mnóstow zapomniałem z fizyki od czasów szkoły i studiów. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że w mojej pamięci jest coś o tym, że podczas podgrzewania, dodatkowej energii wymaga przejście z jednego stanu skupienia do drugiego, czyli że gdy topimy lód, to potrzeba więcej energi na "pokonanie" tego progu z powiedzmy -0,1st do +0,1stC. Nic natomiast nie kojarzy mi się, żeby samo podgrzewanie cieczy, która straciła X ciepła przez Y godzin czasu, wymagało więcej energii niż utrzymywanie przez te Y godzin tej samej temp. cieczy. Wręcz przeciwnie wydaje mi się, że ciecz o wyżeszj temp. straci przez te Y godzin więcej niż X ciepła z tego powodu, że jej temp. będzie wyższa a zatem i większa będzie różnica temperatur mająca bezpośredni wpływ na straty ciepła.

Czy ktoś może mnie poprawić i wytłumaczyć mi to zagadnienie?

pozdrawiam
Robert

Bilbo! Generalnie masz rację, tyle, że nieco inna sytuacja może być jeśli źródło ciepła jest niedoskonałe i ma np. zmienną sprawność zależnie od mocy. W takim przypadku obniżanie temperatury może powodować straty związane z używaniem źródła ciepła w nieekonomicznym zakresie pracy. Sprawa jest identyczna zarówno dla ogrzewania wody w bojlerze jak i dla utrzymywania temperatury w domu.

Jakiekolwiek porównania z samochodami są bez sensu - opory w przypadku ruchu samochodu rosną nieliniowo
.

Między innymi dlatego wybrałem ogrzewania prądem, a nie gazem (nawet gdybym miał gaz ziemny na działce), zresztą w moim aktualnym mieszkaniu miałem nawet gaz ziemny podłączony i wywaliłem to z chałupy.

KrzysztofP

bilbo
06-12-2003, 13:36
Generalnie masz rację, tyle, że nieco inna sytuacja może być jeśli źródło ciepła jest niedoskonałe i ma np. zmienną sprawność zależnie od mocy. W takim przypadku obniżanie temperatury może powodować straty związane z używaniem źródła ciepła w nieekonomicznym zakresie pracy.

No tak, jeśliby używać źródła ciepła w nieekonomicznym zakresie mocy, to się zgadza. To samo było już podnoszone wcześniej, od pierwszego tu wątku zdaje się, że jak kocioł pracują "pełną parą" to więcej paliwa zużywa. Ale, ale - o co chodzi!? Czy nie jest tak, że kocioł albo grzeje albo nie? Chyba zwykły gazowy tak działa? Te z modulowannymi płomieniami pewnie nie. No a już grzałka w bojlerze elektrycznym, to sprawność zawsze ma przecież taką samą. Nie ma tam zresztą żadnego "zakresu mocy" - albo się włącza, albo się wyłącza. Cała filozofia.

pozdrawiam
Robert

06-12-2003, 20:47
Powyższe brzmi bardzo naukowo, ale...

wobec postawionej tezy stwierdzenie, iż w przypadku I "zyskamy niewiele, albo nic" trudno jest zrozumieć. "Na wykresie linie w kształcie \/ w funkcji temperatury i czasu" oznacza bowiem zdecydowanie niższą temperaturę średnią niż linia prosta na wykresie równoległa do linii czasu.


Bilbo,
można to policzyć używając całek, albo innej metody,
nie pamiętam już jak, gdyż studia skończyłem jakiś czas temu.
Owszem zgadzam się, że wykres "\/" to nie to samo co "---------".

Chodzi o zobrazowanie, że w przypadku \/ to co zyskujesz na lewym boku wykresu, musisz oddać w prawym wykresie.
I nie spodziwałbym się tutaj wielkich oszczędności.



Domy o dużej akumulacyjności nie przynoszą takich zysków, gdyż nie zdążymy wykorzystać oszczędnoiści płynącej z tej dolnej linii na wykresie.

wynika natomiast, co następuje:

1. energia akumulowana w domu jest marnowana i nie przynosi zysków
2. oszczędności wynikają tylko "z tej dolnej linii na wykresie" - to tak jakby "ta dolna linia na wykresie" oznaczała stan permanentnego wyłącznia pieca, a "górna linia na wykresie" oznaczała stan włącznia pieca - a tak nie jest.

Nie zgadzam się.
Utrzymanie niższej temperatury w domu, mniej kosztuje niż utrzymywanie wyższej. Piec pracuje rzadziej, zużywając mniej energii na utrzymanie niższej temperatury.
Z pozostałą częścią wypowiedzi zgadzam się.

Cz.

bilbo
06-12-2003, 21:28
Cz., nie bardzo łapię, z czym się nie zgadzasz :-) (???)

Co do "V":

Nie trzeba używać całek, by widzieć, iż przy "V" średnia temp. jest niższa niż przy "----". Sam napisałeś: Utrzymanie niższej temperatury w domu, mniej kosztuje niż utrzymywanie wyższej.

A nawet, jeżeliby rozumować, że: w przypadku \/ to co zyskujesz na lewym boku wykresu, musisz oddać w prawym wykresie to aby zagadnienie zobrazować należy najpierw narysować prawdziwy wykres, wtedy IMHO lewa strona będzie znacznie bardziej łagodnie nachylona niż prawa.

Przede wszystkim trzeba jednak pamiętać, że ciepło tracone przez dom na lewym boku "V", które potem dokładamy na boku prawym byłoby z równą szybkością przez dom tracone, gdyby grzać choćby i non stop (dokładniej, byłoby tracone z większą szybkością). Dlatego aby obliczyć zysk przy wykresie "V" wystarczy scałkować sobie to co jest wewnątrz tej literki. Z tym, że w ogóle mówiąc o obliczaniu zysku energetycznego nie możemy się posługiwać wykresem temperatury, a wykresem energii cieplnej. To "V" jedynie obrazuje sytuację.

Tak naprawdę to jednak przykład ten zaciemnia sytuację, bo rysujemy wykres temperatury, a potem rozważamy go jakby był wykresem energii.

Myślę, że nie ma co całkować i zaciemniać prostej sprawy przykładami z V i innymi wykresami.
Zasada jest oczywista:

Utrzymanie niższej temperatury w domu, mniej kosztuje niż utrzymywanie wyższej.

Dopóki więc nie mamy do czynienia z urządzeniami grzewczymi pracującymi podczas "gwałtownego nagrzewania domu" w nieekonomicznym zakresie mocy, to każde nawet chwilowe obniżanie temperatury w domu musi przynosić jakieś zyski.

pozdrawiam
Robert

06-12-2003, 21:44
Do Bilbo,

może źle zrozumiałem Twoją poprzednią wypowiedź,
Z tej powyżej, mniemam żę sie zgadzamy.

Reasumując i nawiązując do tematu wątku :

1. każde obniżenie temperatury w domu opłaci się - mamy oszczędności,
2. obniżać należy wówczas kiedy nas nie ma w domu lub pomieszczeniu - to oczywiste ( komfort ).
3. domy o niskiej akumulacji łatwiej można sterować pod tym względem,
4. jakie są oszczędności z tego tytułu, nie wiem i nie będę tego zgłębiał.
Wystarczy mi że oszczędności z tytułu posiadania regulatora są. Ewentualne "straty" dają mi jednak komfort precyzyjnej regulacji temperatury.

Pozdrawiam Krzysztof
Cz.

bilbo
06-12-2003, 22:04
Howgh! :D

tom soyer
08-12-2003, 13:51
Nie podales jeszcze jednego zalozenia, ktore przyjales: ze piec ma pracowac praktycznie w rezimie ciaglym.

co to znaczy rezim ciagly?
piec nie powinien wg mnie pracowac ciagle ani plynnie jesli moc pieca jest zbyt duza do zapotrzebowania. a tak jest jesli piec jest przewymiarowany lub kiedy pracuje w okresie przejsciowym.


Juz dawno uzasadniles to tym, ze tak jest zdrowiej dla calego systemu, i oszczedniej. Nie chce tu wszczynac dyskusji czy to prawda, moim zdaniem nie- podobnie jak nie jest dobrze jezdzic samochodem z maksymalna predkoscia.

nie chodzi o "predkosc" maksymalna, ani nawet o moc max ale o moc optymalna - tak zawsze jest skonfigurowany palnik kotla


Na podstawie zuzycia gazu i wyczytanego w instrukcji obslugi znamionowego poboru gazu moge wyliczyc, ze teraz palnik pieca dziala u mnie przez 2-3 godzin na dobe. I dobrze! Ochlodzi sie, bedzie dzialal przez 4-6 godzin. Dla Ciebie taki piec jest o wiele za duzy, dla mnie taki nadmiar mocy daje mozliwosc elastycznego reagowania na zadane zmiany temperatury wewnetrznej.

piec powinien moc(!) elastycznie reagowac na zmiany temperatury ale czy musi tak samo gwaltownie "przyspieszac" jesli na zewnatrz jest +5° co -15°?


Pisalem: pogodowka to rozwiazanie optymalne. Tylko ze piece z mozliwoscia podlaczenia pogodowki, z modulacja plomienia i wejsciem do liniowych czujnikow po prostu zabijaja cena.

rozwiazania systemowe sa drogie. ale sterowniki dedytkowane (HEVAC - to ich bardzo ogolna skrotowa nazwa) sa sporo tansze. Poza tym opisalem sposob laczenia czujnikow temperatury zew z czujnikiem temp pokojowej (nie mylic z termostatem) ktore daja dobra namiastke regulatora pogodowego. niestety nie mamy zdefiniowanych roznych krzywych grzania ale potrzebujemy przeciez tylko jedna krzywa ktora mozemy przez jeden zimowy miesiac sobie "znalezc"


To jest z kolei to zalozenie, ktore ja przyjalem: poniewaz gaz jest wzglednie tani, nie musze ogrzewac superekonomicznie. Z kolei wszelkie instalacje sa drogie, zatem uruchomie jakas z perspektywa dzialania, powiedzmy, 10 lat, za 10 lat tani piec zuzyje sie, wiec go wywale i poloze nowy system grzewczy, dopasowany do cen energii i sprzetu, jakie beda za 10 lat. Na czyms trzeba oszczedzac przy budowie i oszczedzanie na ogrzewaniu to nie jest zle wyjscie.

mam to samo zdanie. wazna jest nie tylko optymalizacja spalania ale tez kosztow inwestycji i serwisu.


I wcale nie biegam od grzejnika do grzejnika. Wiem jaka temperature chce miec w jakim pomieszczeniu i taka ustawiam. Zawor termostatyczny odcina grzanie po osiagnieciu temperatury zadanej. W nocy dom nawet przy mrozach nie wystygnie nadmiernie (bezwladnosc cieplna), a chocby nawet, to lekkie podgrzanie go do nocnej temperatury przy duzym piecu zajmie moze kwadrans. Rano piec zastartuje o 5:00 i o 6:15, gdy ja wstaje, jest juz przyzwoicie. Na dzien temperatury nie ma co zmniejszac (z doswiadczenia wiem, ze najkrotszy okres, na ktory warto wylaczac ogrzewanie to ok 3 godzin).

kazdy obiekt ma swoje bezwladnosci i straty. jesli je poznamy latwo ustalimy potrzebne nastawy. tobie sie to udalo. poza tym dopasowales je do wlsnego poczucia komfortu cieplnego. opowiedz jak to zrobiles a wielu chetnie z tego skorzysta.


Nigdy nie rozumialem fanatyzmu komfortu cieplnego i stabilizowania temperatury z dokladnoscia do 200 mK.

ja tez tego nie rozumiem