pietja
06-12-2003, 15:59
Wesołych świąt ,życzy kadrowa ze szpitala.
Gazeta Wyborcza.
Wiadomości.
Skalpel złóż, kadrowa idzie.
Wczoraj w szpitalu im. Rydygiera sprawdzano obecność pracowników. Lekarzom kazano przerwać operację ratującą życie, by podpisali listę obecności.
Kadrowa ze szpitala im. Gromkowskiego („Rydygier” od 3 miesięcy jest jego zamiejscową filią) sprawdzała obecność personelu w tej placówce. W tym czasie w szpitalu trwały dwie operacje.
- Zostaliśmy poproszeni, byśmy przerwali zabieg i natychmiast podpisali listę. Powiedzieliśmy, że nie odejdziemy. Wówczas usłyszeliśmy zdecydowane polecenie – mówi dr Anna Starachowska, dyżurny chirurg filii.
Lekarze zdjęli rękawiczki i podpisali listę. Następnie założyli nową odzież. Po kilku minutach wrócili do operacji. W tym momencie powiedziano im, że instrumentariuszka, która pomaga przy zabiegu, ma także złożyć podpis. Natychmiast!
- Nie zgodziliśmy się na to. Dokończyliśmy skomplikowany zabieg. Operacja trwała około trzech godzin. Na szczęście udała się – podsumowuje dr Starachowska.
Kadrowa kazała także podpisać listę lekarzom ortopedom, którzy w tym czasie operowali w innej sali. - Nie zgodziliśmy się na to. Kontynuowaliśmy zabieg – mówi Monika Targoń, instrumentariuszka przy tej operacji.
- Kadrowa po wszystkich oddziałach sprawdzała, czy ludzie są na swoich posterunkach – relacjonuje Donata Domańska, pracownik tego szpitala.
Janusz Jerzak, dyrektor szpitala im. Gromkowskiego powiedział nam, że sprawdzanie obecności to rutynowa kontrola. Dodał jednak, że kadrowa nie może
Gazeta Wyborcza.
Wiadomości.
Skalpel złóż, kadrowa idzie.
Wczoraj w szpitalu im. Rydygiera sprawdzano obecność pracowników. Lekarzom kazano przerwać operację ratującą życie, by podpisali listę obecności.
Kadrowa ze szpitala im. Gromkowskiego („Rydygier” od 3 miesięcy jest jego zamiejscową filią) sprawdzała obecność personelu w tej placówce. W tym czasie w szpitalu trwały dwie operacje.
- Zostaliśmy poproszeni, byśmy przerwali zabieg i natychmiast podpisali listę. Powiedzieliśmy, że nie odejdziemy. Wówczas usłyszeliśmy zdecydowane polecenie – mówi dr Anna Starachowska, dyżurny chirurg filii.
Lekarze zdjęli rękawiczki i podpisali listę. Następnie założyli nową odzież. Po kilku minutach wrócili do operacji. W tym momencie powiedziano im, że instrumentariuszka, która pomaga przy zabiegu, ma także złożyć podpis. Natychmiast!
- Nie zgodziliśmy się na to. Dokończyliśmy skomplikowany zabieg. Operacja trwała około trzech godzin. Na szczęście udała się – podsumowuje dr Starachowska.
Kadrowa kazała także podpisać listę lekarzom ortopedom, którzy w tym czasie operowali w innej sali. - Nie zgodziliśmy się na to. Kontynuowaliśmy zabieg – mówi Monika Targoń, instrumentariuszka przy tej operacji.
- Kadrowa po wszystkich oddziałach sprawdzała, czy ludzie są na swoich posterunkach – relacjonuje Donata Domańska, pracownik tego szpitala.
Janusz Jerzak, dyrektor szpitala im. Gromkowskiego powiedział nam, że sprawdzanie obecności to rutynowa kontrola. Dodał jednak, że kadrowa nie może