PDA

Zobacz pełną wersję : fatum - prawda czy fałsz?



bobiczek
02-06-2009, 13:04
Wierzycie w to nieodwracalne przeznaczenie?
Spotkałem dzisiaj znajomego dobrego.
Miesiąc temu okradli mu mieszkanie.
Dosłownie w ciągu godziny.
Blok, okna naokoło, on ma codzienny tryb taki że wychodzi po małzonkę o pewnej porze jednakowej, wracają razem o pewnej porze jednej.
A złodzieje znali ten zwyczaj, upilnowali i okradli.
Prosto, a nawet prostacko podważając plastikowe okno breszką, wyskoczyło z tego miejsca gdzie włazi ten szpikulec i w jasny dzien okradli go.
To jakiś niecały miesiąc.
Dzisiaj go spotkałem, a on mi mówi że w nocy rąbnęli mu dostawczaka.
Niby 12-letni, ale zniknął.
No i jak to jest, zdradźcie.
Fatum?
Przeznaczenie?
Ślepy los?
Spotkało Was kiedyś takie przeznaczenie, dobre bądź złe
Ale takie które uznaliście za zrzadzenie losu, przeznaczenie, ja wiem.coś dziwnego po prostu

bobiczek
02-06-2009, 13:05
żeby było prościej - wierzycie w szczęście?
że trzeba je w życiu mieć?
że jedni je mają a inni ani grama?

madd
02-06-2009, 13:16
Bo nieszczęścia to parami chodzą. Pod rękę nawet.
Ja wierzę, że jedni mają pecha, a inni są w czepku urodzeni.
Ja szczęśliwie jestem w czepku. :D

matka dyrektorka
02-06-2009, 13:38
zawsze w życiu dostajemy to czego oczekujemy ........

elutek
02-06-2009, 13:41
wszystko jest kwestią przypadku - takie jest moje zdanie :)

aglig
02-06-2009, 14:30
Ja wierzę w Boga (niektórzy mówią na to siła wyższa), wierzę że wszystko ma swój sens (nawet te rzeczy które wydają nam się złe) i że pewne rzeczy muszą się zdażyć żebyśmy się czegoś nauczyli, czegoś dowiedzieli o sobie, może coś w swoim życiu zmienili. Nie zawsze to o co prosimy dostajemy w takiej formie o jakiej myślimy. Na wykończenówce wiedziałam że zabraknie nam pieniędzy i marzyłam o wygranej w totka. Pieniądze się znalazły. Nie na raz i nie wszystkie, ale udało się skończyć.
Jak oglądam się wstecz ( w przeszłość) to widzę że wiele rzeczy musiało się zdażyć żeby teraz było lepiej.

e-Mandzia
02-06-2009, 14:53
Ja uważam podobnie jak aglig, nieraz to, co nam się wydaje najlepsze - wcale najlepsze nie jest. To, co przydarza się nam przykrego, może okazać się zbawienne. Nie wierzę w przypadki - nic nie jest dziełem przypadku. Tego zdania był nasz Pan od dachówki - wspaniały człowiek, super fachowiec. Niedawno spotkałam Go na wózku inwalidzkim - spadł z dachu, cudem przeżył i powtórzył to samo, nie zapomnę tych słów: " Nic nie jest przypadkiem, widać Pan Bóg miał inne plany wobec mnie, trzeba tylko wyciągnąć z tego wnioski" - Pomyślałam sobie - to trzeba mieć wiarę, mocną wiarę.

To co zauważyłam w swoim życiu - jak jest mi ciężko i wszystko wydaje się być przeciwko mnie, jak wszystko wali się na głowę - ufam, że będzie lepiej ... i zawsze jest :D

ziaba
02-06-2009, 16:55
Wierzę w to, że LOS stawia nam na naszej drodze życiowej takie przypadki , zdarzenia, ludzi, że szybko prostują się nasze kręgosłupy .

I im gorzej, tym potem łatwiej.

Renia
02-06-2009, 20:43
wszystko jest kwestią przypadku - takie jest moje zdanie :)
absolutnie nie !!!
nic nie jest kwestią przypadku
jak czegos bardzo chcę, to to mam, trochę musze popracowac, ale mam.
a jak cos niedobrego mnie spotyka, to wiem, że to ma swój sens, trzeba tylko go umieć wyłuskać .....

Renia
02-06-2009, 20:44
I im gorzej, tym potem łatwiej.
potwierdzam. amen.

Tedii
02-06-2009, 23:01
Generalnie przypadek.
Choć doświadczyłem parę razy działania "Siły Wyższej". :wink:

Nefer
03-06-2009, 01:23
Najłatwiej zwalić na ślepy los, fatum, pecha ...

elutek
03-06-2009, 06:35
wszystko jest kwestią przypadku - takie jest moje zdanie :)
absolutnie nie !!!
nic nie jest kwestią przypadku
jak czegos bardzo chcę, to to mam, trochę musze popracowac, ale mam.
a jak cos niedobrego mnie spotyka, to wiem, że to ma swój sens, trzeba tylko go umieć wyłuskać .....

Reniu :) temat wątku to "fatum" i moja wypowiedź była właśnie na ten temat

kwestia "chcenia" i "zapracowywania sobie" na coś to zupełnie inna sprawa, logiczne jest
przecież, że jak chcę mieć np. nowy telewizor, to pracuję i dążę do tego, aby go mieć,
jeśli nic nie robię, a telewizora nadal nie mam, nie powiem przecież, że to fatum :lol:

na temat "fatum" wyraziłam swoją opinię, zaznaczając, że takie jest moje zdanie, a każdy ma swoje
na ten temat - i bardzo dobrze :) Twoje jest inne, ale to jest tylko Twoje zdanie, w myśl powiedzenia:
co człowiek, to opinia :)

ziaba
03-06-2009, 08:12
Fatum to nie wiem czy jest, ale ludzie mówią że i owszem.
Jest też tzw Palec Boży. Nie wiem na czym to dokadnie polega, ale każda, dokładnie każda rzecz ma sens , czasami tylko trzeba poczekać ździebko czasu i człowiek się dziwi..to niemożliwe, nierealne, niewytłumaczalne, czemu tak, dlaczego ?

Wiele wydarzeń jest tak totalnie abstrakcyjnych, że trudno to nazwać fartem czy przypadkiem. Ot pewien człowiek jechał sobie samochodem i na prostej drodze ściągnęło go w rów. Wyhamował, ale nażarł się strachu co niemiara. Wyszedł na pobocze , ogląda ślady, szuka plamy oleju czy czegoś innego co go tak zepchnęło, zagląda pod samochód , no szuka dziury w całym. I nagle słyszy "ratunku". Dokładnie na jego wysokości za pobliskimi krzaczkami było pole, na polu chłopina z taką zgrabiarką do siana z koniem w przedzie. Coś chłopina poprawiał koń się ruszył, łapę wciągnęło..do zagrody jakiejkolwiek daleko. Można się drzeć do usranej śmierci a ta już blisko. I człowieczek z samochodem chłopa na plecy, przez krzaki przeciągnął, do pobliskiego miasteczka śmignął i życie uratował.

Historię usłyszałam na uszy własne, człowieczek zastanawiał się, co by było gdyby.. Przejechał by dalej, chłopina by skonał , koń by stał znudzony.

Jakiś jest sens takich zdarzeń. To bedzie miało ciąg dalszy, może za rok, za pięć..

A może ktoś powie, że to przypadek.
Może i tak, ale jak cudnie wierzyć jest w przeznaczenie, kiedy się leży wykrwawiając w szerokim polu, znikąd nadziei , znikąd ratunku..

Dobrze jest myśleć, że oto dane nam było , może coś zmienił ten wypadek -przypadek w ich życiu ?
Chyba o to chodzi.
Łatwo powiedziec "przypadek", bo to oznacza iż to co się zdarzyło jest bez sensu..
A wszystko ma sens. Tylko nie wiemy jaki.

Bo jaki byłby w tym sens, wiedzieć wszystko ?

Renia
03-06-2009, 08:46
A wszystko ma sens. Tylko nie wiemy jaki.
Bo jaki byłby w tym sens, wiedzieć wszystko ?

tak, wszystko ma sens, tylko czasem nie chcemy sie go dopatrzeć .....
i tak jak piszesz - to bedzie miało ciąg dalszy, może za rok, za pięć.

Xiff
06-06-2009, 21:19
ja juz nie wiem... z jednej strony mysle ze Bog kieruje pewnymi rzeczami, z drugiej strony pozwala nam zebysmy robili co chcieli i zebysmy byli "kowalami wlasnego losu". Nie rozumiem czemu zawsze chcemy zwalic na Boga zle albo dobre rzeczy. On nie musi pociagac za sznurki, nie musi, ale moze..

Bliska mi osoba mowila ze Bog ciagle uczy ja czegos nowego. Jak juz sie nauczy, to wtedy przychodzi nastepna rzecz. zwykle trudniejsza od poprzedniej... Moze cos w tym jest. Tylko zalezy jak sobie poradzimy z tymi rzeczami ktore na nas spadaja...
Moja znajoma powiedziala takie cos: "uczmy sie szybko tego czego Bog chce nas uczyc, bo zwykle lekcje sa bolesne i lepiej miec je juz za soba" :) im dluzej bedziemy sie czegos uczyc tym gorzej dla nas...

Tedii
06-06-2009, 21:49
Jednym słowem, lepiej wybudować dom w ciągu roku niż ciągnąć budowę 10 lat. :wink:

coffee82
08-06-2009, 07:33
A ja jestem zdania ze szczęście mają ci ktorzy na nie pracują, starają się - pchają wszystkie sprawy do przodu, na bieżąco rozwiązują swoje problemy. Efekt jest taki ze na co dzień nielekko się żyje, ale co jakis czas mozna usiąśc i uśmiechnąć sie bo czlowiek się rozwinął, zarobil pieniądze, coś tam sobie ulepszył i może byc zadowolony (czy jak kto woli moze mówic o szczęsciu).
Jezeli chodzi o kradzieże to mam takie pytanie: czy znajomy był ubezpieczony (12-letni dostawczak pewnie nie...)? Ubezpieczenie mieszkania natomiast czy domu kosztuje niewiele więc generalnie nie wyobrażam sobie mieszkac bez ubezpieczenia. Gdyby byl ubezpieczony mógłby teraz powiedziec, ze mial szczęście w nieszczęsciu :wink: bo co prawda go okradli, ale byl ubezpieczony więc pieniądze odzyskal.
Wniosek chyba jest taki, że szczęsciu trzeba pomóc :wink:

M@gdalena
08-06-2009, 08:30
Przez lat 11 jeździłam do pracy komunikacją miejską, zawsze z ważnym biletem miesięcznym.
Pare miesięcy temu zakupiłam autko, stare ale jare :D :D .
W piątek po pracy wsiadam do wozu i nic ,i dalej nic. Dzwonię do męża ,nie może podjechać jest w pracy. :-? :-?
Wsiadam w pierwszy lepszy autobus i myślę sobie że wysiądę na najbliższym przystanku i kupię bilet ale jest późno po 20 wszystko na przystankach zamknięte.Ryzykuję jade do dworca. A tam już na mnie czekają 8) Zapłaciłam mandacik pierwszy w swoim życiu i jak już ochłonełam to zaczęłąm się śmiać ?? Nie pytałam dlaczego ja .
No przecież płaciłam lat z okładem 10 a inni nie :evil: :evil:
Jeszcze może rok temu byłabym zla i oburzona i myślałabym o tym w kategoriach kary a teraz myślę inaczej ,sama zawaliłam sprawę i tyle.

Są jednak rzeczy na które nie ma sie wpływu. W moim przypadku powiedzenie ,,że jak sie czegoś chce mocno to sie to spełni"" nie ma racji bytu.

Jestem z niepełnej rodziny baardzo chciałam żeby mój ślub i wesele wypadło tak jak u wszystkich moich koleżanek. Nic z tego los miał dla mnie inną wersję. Tuż po wyjściu z kościoła moja matka chrzestna zmarła na rękach mojego szwagra.Muszę dodać ,że była chora,. Przy życiu trzymała ją chyba tylko obietnica dana na łożu śmierci mojej mamie-że się mną zaopiekuje.

Mama zmarła gdy miałam 17 lat ,zostałam sama. Zaopiekowała sie mną chrzestna bo nie miałam innej rodziny. Wtedy pytałam boga dlaczego mnie tak doświadcza itd płakałam prosiłam o pomoc i takie tam.
Teraz nie myślę już ze to bóg dał mi taki krzyż do niesienia (jak chcą nam wmówić księdza) - niech se go poniesie kto inny. Gadanie że w tym przyszłym życiu będziemy razem też mnie drażni ,bo matka była mi potrzebna tu ,wtedy gdy zdawałam mature ,wychodziłam za mąż i a najbardziej wtedy gdy rodziłam dziecko. Mówią mi ze jestem pechowa , może i jestem ,jedno wiem sama tego nie chciałam .To czego chcę zwykle mi nie wychodzi obiecałam sobie że postaram sie nie chcieć już niczego. Heh łatwo mówic.. :D

M@gdalena
08-06-2009, 08:34
A ja jestem zdania ze szczęście mają ci ktorzy na nie pracują, starają się - pchają wszystkie sprawy do przodu, na bieżąco rozwiązują swoje problemy. Efekt jest taki ze na co dzień nielekko się żyje, ale co jakis czas mozna usiąśc i uśmiechnąć sie bo czlowiek się rozwinął, zarobil pieniądze, coś tam sobie ulepszył i może byc zadowolony (czy jak kto woli moze mówic o szczęsciu).
Jezeli chodzi o kradzieże to mam takie pytanie: czy znajomy był ubezpieczony (12-letni dostawczak pewnie nie...)? Ubezpieczenie mieszkania natomiast czy domu kosztuje niewiele więc generalnie nie wyobrażam sobie mieszkac bez ubezpieczenia. Gdyby byl ubezpieczony mógłby teraz powiedziec, ze mial szczęście w nieszczęsciu :wink: bo co prawda go okradli, ale byl ubezpieczony więc pieniądze odzyskal.
Wniosek chyba jest taki, że szczęsciu trzeba pomóc :wink:

Czy szczęście mają ci co na nie pracują ? Mogłabym powiedzieć że może to zależy jak się na no szczęście pracuje, ja chyba nie znalazłam właściwej mettody :D :D

Renia
08-06-2009, 19:50
Są jednak rzeczy na które nie ma sie wpływu. W moim przypadku powiedzenie ,,że jak sie czegoś chce mocno to sie to spełni"" nie ma racji bytu.

To czego chcę zwykle mi nie wychodzi obiecałam sobie że postaram sie nie chcieć już niczego. Heh łatwo mówic.. :D
1. Nie spełni się, bo za mało nad tym "pracowałas" .... albo inaczej - chciałas tylko powierzchownie, a w głębi siebie nie wierzyłas w powodzenie, Twoja podświadomość nie widziała szansy powodzenia.

2. Jw. nie umiesz przyciagac powodzenia, ale tego sie można nauczyc. I bedziesz miala co chcesz.

Renia
08-06-2009, 19:51
może to zależy jak się na no szczęście pracuje, ja chyba nie znalazłam właściwej mettody :D :D
... jeszcze nie znalazłaś .....
szukaj, pytaj, ucz sie a znajdziesz ...

EZS
10-06-2009, 12:17
chyba coś w tym jest.
Ja jak już się zdecyduję, że chcę coś mieć- zyskać -osiągnąć to po prostu nie zastanawiam się ani przez chwilę CZY mi się uda. Cały czas myślę tylko JAK to zrobić. Z takim nastawieniem wszystko się musi udać, bo człowiek jest w stanie poczekać, jest elastyczny, przeciwności traktuje jak chwilowe przeszkody, nic go nie załamie. Ważnie nie jest CZY tylko KIEDY.

Ale są ludzie, którzy przyciągają nieszczęścia. Brak im wiary w siebie i pewności, za mało mieli sukcesów w życiu, żeby wyrobić sobie nawyk sukcesu.
Wtedy, jak ja to mówię, potrzebny jest sukces. Jeden, nawet ,mały przyciągnie drugi, potem trzeci a potem już z górki :lol:

I.W.
10-06-2009, 15:31
To że nieszczęścia chodzą parami to łatwo wytłumaczyć . Efekt domina. Jak się ma jakiś problem to człowiek inaczej wszystko postrzega, traci czujność zajęty tym problemem lub nie zauważa w ogóle innych sygnałów ostrzegawczych.W efekcie wydarza się kolejna niemiła sprawa i jeszcze bardziej zaprząta uwagę. I tak dalej.
A w ogóle coś w tym jest że nasz mózg potrafi bardzo wiele nawet to o czym nie wiemy. Są różne techniki np wizualizacji, jakieś metody Silwy itp. które mają spowodować korzystny bieg wydarzeń za jego pośrednictwem. Barierą jest nasza świadomość. Na przykład powinniśmy sobie mówić - mam zaje.bisty dom, do tego bez kredytu i właśnie widziałem zajebiste auto w salonie które mam zamiar kupić :wink: . Ale za chwilę włącza się nasza świadomość, ten cholerny zdrowy rozsądek i mówi- przecież to nie możliwe zarabiamy tyle i tyle to się nie da itp. Niestety usunięcie tej bariery jest bardzo trudne i wymaga intensywnej pracy w głowie i rzadko komu wychodzi.

Renia
10-06-2009, 17:52
Barierą jest nasza świadomość. Na przykład powinniśmy sobie mówić - mam zaje.bisty dom, do tego bez kredytu i właśnie widziałem zajebiste auto w salonie które mam zamiar kupić :wink: . Ale za chwilę włącza się nasza świadomość, ten cholerny zdrowy rozsądek i mówi- przecież to nie możliwe zarabiamy tyle i tyle to się nie da itp. Niestety usunięcie tej bariery jest bardzo trudne i wymaga intensywnej pracy w głowie i rzadko komu wychodzi.
może odwrotnie ... bariery są w podświadomości ....
a zdrowy rozsadek i świadomość to dwie różne rzeczy, poczytaj cos o silvie, to lepiej zrozumiesz

Renia
10-06-2009, 17:53
Ja jak już się zdecyduję, że chcę coś mieć- zyskać -osiągnąć to po prostu nie zastanawiam się ani przez chwilę CZY mi się uda. Cały czas myślę tylko JAK to zrobić.
Ważnie nie jest CZY tylko KIEDY.

ja też tak mam

I.W.
10-06-2009, 19:01
Barierą jest nasza świadomość. Na przykład powinniśmy sobie mówić - mam zaje.bisty dom, do tego bez kredytu i właśnie widziałem zajebiste auto w salonie które mam zamiar kupić :wink: . Ale za chwilę włącza się nasza świadomość, ten cholerny zdrowy rozsądek i mówi- przecież to nie możliwe zarabiamy tyle i tyle to się nie da itp. Niestety usunięcie tej bariery jest bardzo trudne i wymaga intensywnej pracy w głowie i rzadko komu wychodzi.
może odwrotnie ... bariery są w podświadomości ....
a zdrowy rozsadek i świadomość to dwie różne rzeczy, poczytaj cos o silvie, to lepiej zrozumiesz
Spierał się nie będę bo przeglądałem to jakieś 13 lat temu. W sumie nieważne czy Silva czy Murphy ze swoją potęgą podświadomości mają chyba wspólny mianownik. Zdaje się że nasz mózg daje się "programować" i tak zaprogramowany doprowadza do rzeczy na pierwszy rzut oka przypadkowych a które są konsekwencją tego "programowania". Stąd też kupę haseł o pozytywnym myśleniu, nawyku sukcesu (hasło skąd inąd najbardzej kojarzy mi się z jednym filmem gdzie jeden pan cyt. "napchał sobie głowę pierdołami o żabach i teraz na siłę próbuje zainteresować tym innych" :lol: itp
Pewien jestem jednego =na 100% coś w tym jest.

Renia
10-06-2009, 19:27
mózg daje się "programować" i tak zaprogramowany doprowadza do rzeczy na pierwszy rzut oka przypadkowych a które są konsekwencją tego "programowania".
Pewien jestem jednego =na 100% coś w tym jest.
to dobrze, że tak myslisz, podzialaj też troche, to zobaczysz co z tego wyniknie
:D :D :D

I.W.
10-06-2009, 20:00
mózg daje się "programować" i tak zaprogramowany doprowadza do rzeczy na pierwszy rzut oka przypadkowych a które są konsekwencją tego "programowania".
Pewien jestem jednego =na 100% coś w tym jest.
to dobrze, że tak myslisz, podzialaj też troche, to zobaczysz co z tego wyniknie
:D :D :D
Działam od ładnych kilku lat i sądze że wynikło . Oczywiście namacalnych dowodów na istnienie tych mechanizmów nie mam wszystko można wytłumaczyć przypadkiem zbiegiem okoliczności, szczęściem itp. Może tak właśnie jest?? :o Może to zwykłe psychologiczne "samospełniające się proroctwo". Wciąż jestem sceptyczny. Ale się czasem mocno zastanawiam jak niektóre rzeczy były możliwe bo tradycyjna logika wskazywała dokładnie przeciwny kierunek. Szybko te myśli porzucam - a nuż zadziałają :wink: Chyba kluczem jest wyobraźnia- myśl chyba jest jakąś formą energii. Żona czasami jak ma jakiś problem albo czegoś chce to mówi do mnie "uruchom to swoje voodoo" :wink: . A nie jestem nawiedzony, "uduchowiony" czy też w inny sposób pokręcony i dość mocno racjonalnie nastawiony do życia. A ten racjonalizm mi podpowiada że jesteśmy jako ludzie jeszcze ograniczeni umysłowo-taki nasz etap ewolucji-mamy już hardware o sporych mozliwościach tylko software mocno niedoskonały.

cieszynianka
27-06-2009, 23:42
Też mam wrażenie, że te różne przypadki tak na prawdę nie są całkiem przypadkowe.
Czasem coś , co w danym momencie wydaje nam się klęską życiową po jakimś czasie okazuje się że było ratunkiem przed czymś innym, znacznie gorszym. Mam wrażenie, że to działanie Opatrzności, Wyższej Siły, jakkolwiek ktoś to chce nazwać. Czasem sami coś zawalamy i wtedy trudno szukać winy dookoła, trzeba ponieść konsekwencje.

Myślę podobnie jak Renia, że jeśli czegoś bardzo chcemy to możemy to otrzymać, ale udaje się to jeśli umiemy docenić to, co już mamy i potrafimy prosić o to czego potrzebujemy, o ile nie przeszkadza nam w tym "czarnowidztwo", które może zniweczyć wiele naszych poczynań życiowych.

Dobre zbiegi okoliczności vel przypadki zdarzają się tym, którzy ich oczekują i są na nie przygotowani.
I Silva i Murphy mają rację.

Proście, a będzie Wam dane :wink:

retrofood
28-06-2009, 00:04
ja tak miałem, jak mnie o dzieci posądzali...

cieszynianka
28-06-2009, 00:13
ja tak miałem, jak mnie o dzieci posądzali...

Chyba musisz trochę jasniej, bo przez to spożywanie (w innym wątku :oops: ) nie bardzo rozumiem :roll:

EZS
28-06-2009, 21:23
Proście, a będzie Wam dane :wink:
Nie proście tylko róbcie, działajcie. Od samego proszenia nikomu jeszcze nie przybylo.... Trzeba kupić los :wink:

Afrodyta
28-06-2009, 22:34
Mnie się parę razy zdarzyło DE JA VU /chyba tak się pisze/.






Szkoda, że nie cyfry w totka :-?