PDA

Zobacz pełną wersję : Podział obowiązków w rodzinie - jak jest u Was?



marekcmarecki
02-06-2009, 23:13
Wiadomo! Są różne rodzaje podziału ról 8) .
Taki tradycyjny, klasyczny (że tak powiem :roll: , chociaż troszkę naciągany :wink: ) od wieków, gdzie mężczyzna jest głową rodziny przez duże G. Bez niego nic się nie wydarzy. On ma zarabiać kasę (jak to zrobi, to jego sprawa, ma utrzymać rodzinę 8)) zajmuje się techniką, urządzeniami mechanicznymi i elektroniką w domu i wkoło niego, trzyma kasę rodzinną, do niego należy ostatnie słowo, podejmuje wszystkie ważne decyzje tyczące egzystencji całej rodziny i reprezentuje rodzinę poza domem (np w urzędach). Podejmuje decyzje i bierze za nie odpowiedzialność. Żona z kolei prowadzi dom. Jej rola to pranie, sprzątanie, kuchnia, DZIECI. Nie wie ile on ma pieniędzy. Nie pyta o to - to nie jej problem. Informuje tylko, co chciała by mieć, np. nową kuchenke, meble. Oboje raczej nie ingerują w swoje "strefy wpływów".
Drugi rodzaj podziału, to taki bardziej partnerski. Razem przynoszą pieniądze do domu, ona też potrafi naprawić cieknący kran i wywiercić dziurę w ścianie i inne "męskie " prace :lol: , oboje podejmują decyzje egzystencjalne. Praktycznie są w stanie zastąpić się (wymiennie) w każdej dziedzinie życia i jedno nie musi oglądać się na drugie i od biedy nie potrzebuje na gwałt partnera żeby podjąć jakąś decyzję.
Trzecia możliwość.
On chodzi do pracy, oddaje jej wypłatę zostawiając sobie kieszonkowe, pilot TV to jego najlepszy kumpel. Resztą zajmuje się ona.
Czwarta możliwość.
Analogiczna do trzeciej, bo ona zarabia, a po pracy fryzjerka, itd. Resztą zajmuje sie on :wink: .
Tak na szybko tyle wymyśliłem żeby naświetlić :wink:, ale chyba już wiadomo o co mniej więcej chodzi 8)
Pytanie brzmi: jak jest przeważnie w związkach :roll: a jak powinno być ...żeby było dobrze :wink: 8)

e-Mandzia
03-06-2009, 08:05
U mnie to raczej drugi - partnerski, tylko te kłótnie nie pasują. Jeżeli mamy inne zdanie, to raczej staramy sie rozmawiać ... ale ja to wogóle szczęściara jestem :D

marekcmarecki
03-06-2009, 20:40
No dobrze kłótnie wyrzucone. Faktycznie, jakoś nie pasowały.

JANINKI-AMORKI82
04-06-2009, 06:56
u nas jest taki mieszany podział ról ale raczej na zasadach partnerskich.
ja gotuję i zajmuję się domem (zakupy, sprzątanie - choć też nie wszystko - kibelek zazwyczaj myje połówek, do niedawna zmywał tylko i wyłącznie połówek) oraz sprawami organizacyjnymi (comiesięczne opłacanie rachunków, pamiętanie o różnych datach spotkań, spraw do załatwienia itp.), do urzędów latamy i ja i on.
Razem pracujemy więc wypracowaliśmy sobie pewne zasady "współdziałania"i taki podział obowiązków, żeby każdy robił to co mu wychodzi i w czym czuje się dobrze. On zasila domowy budżet większą kasą niż ja ale nawet jeśli chce kupić coś tylko dla siebie to rozmawia ze mną (czasem pyta czy może, a czasem tłumaczy że to dla nas obojga będzie lepiej hehe). Ja nie dotykam się do urządzeń mechaniczno-elektronicznych bo mnie po prostu nie lubią :-(. Naprawy samochodu - on (ale mycie - odkąd mam prawo jazdy - ja ;-) lub wspólnie). Ja koszenie trawnika, ale już przygotowanie drewna do kominka (cięcie, rąbanie i układanie) - wspólnie.
Ale jak trzeba to on ugotuje i posprząta, chleb upiecze nawet (tylko trzeba mu składniki wrzucić, hihi jak maszynka do pieczenia normalnie ;-) ).
Decyzje podejmowane są wspólnie (nawet ustalenie listy zakupów czyli tego co "będzie jutro na obiad").
Dla mnie taki układ jest dobry (ba - nawet bardzo dobry) a sądząc po tym ile lat mój połówek ze mną już wytrzymał (i nadal chce się żenić) to chyba jemu też to pasi ;-).

JoShi
04-06-2009, 07:08
U nas to dość elastycznie w zależności od sytuacji. Wcześniej oboje pracowaliśmy i przynosiliśmy do domu pieniądze, choć z ulgą wszystkie sprawy związane z opłacaniem rachunków zrzuciłam na męża. Co jakiś czas pytam ile mamy pieniędzy i czy możemy sobie pozwolić na to czy tamto. Pranie gotowanie i inne kuchenne sprawy to była moja domena. Mąż odkurzał, bo lubi. Pies jest jego, więc najczęściej on wyprowadzał. Reprezentuje nas w urzędach jak to ładnie zostało napisane i zajmuje się majsterkowaniem w domu, ale to ja podkładam mu pod nos materiały dotyczące wykorzystywanych przez niego technologii (jak choćby wykonanie poszycia K-G na poddaszy) więc też się orientuję :)

Niedawno się zmieniło, i teraz ja nie pracuje (a więc praktycznie nie zarabiam) tylko opiekuję się dwumiesięczną córcią. No i się podział obowiązków zmienił. Rzadko mam obie ręce wolne, więc mąż i coś przypichcić musi i gary czasem pozmywać i pranie czasem wstawić lub wywiesić. Taki to dziwny okres nastał. Za to ja przy okazji spacerów z dzieckiem wietrze również jego psa :)

JANINKI-AMORKI82
04-06-2009, 07:37
znam natomiast małżeństwo "tradycyjne" (w naszym wieku), on zarabia, a po pracy komputer, samochód, tv, ona zajmuje się domem i dzieckiem. on narzeka na nią, ona na niego, ale w gruncie rzeczy raczej są szczęśliwi - jak widać to po prostu kwestia dopasowania, każdemu co innego pasuje.

Afrodyta
04-06-2009, 10:36
U mnie od lat funkcjonuje z powodzeniem pkt 2 z dużą domieszką pkt 1 :D

Jak to wygląda w praktyce?
Ano tak:
a) jeśli akurat ja nie pracuję, bo potomstwo małe i trza pieluchy zmieniać, to Duży przynosi kasę /nie interesuje mnie skąd, ma starczyć/
b)jeśli siedzę w domu, bo potomstwo małe, to sprzątam, gotuję, piorę, robie zakupy, typowa Kura Domowa
c) jeśli idę do pracy, Duży sprząta, gotuje, pierze i składa to pranie, a także robi z dziećmi lekcje, myje łazienkę i okna :o typowa Kura Domowa
d) jeśli kran cieknie, to sama go naprawiam / standardem jest 1x w roku czyszczenie odpływów, oczywiście przeze mnie/
e) koła sezonowo zmieniam ja osobiście a nie u wulkanizatora, skoro ja tylko używam auta :oops:
f) obecnie wiekszość decyzji można konsultować telefonicznie
g) za domową elektrykę się nie biorę, to działka Dużego
h) opał na zimę składamy razem, zimą do kotłowni biegamy na zmianę
i) kasa jest wspólna, ale dla porządku w jednym portfelu /żeby wiedzieć ile jej jest i nie przedobrzyć z wydatkami/
j) z racji lepszego obycia z papierkami rachunki, rozliczenia i Skarbówkę wzięłam na siebie

Wszystko zależy od tego czy akurat pracuje i w jakich godzinach. Wtedy organizujemy dzień tak aby każde z nas miało trochę pracy i trochę wolnego.

magpie101
04-06-2009, 11:54
U nas jest nastepujacy podzial:
Maz zajmuje sie ogrodem i pracami przy domu, obsluga pieca, wrzucaniem opalu na zime, gotowaniem jak skonczy wczesniej prace niz ja, kolacje i sniadania tez szykuje sobie sam (jesli ja cos szykuje wtedy on sie dolancza), chodzi na spacery z psem, w domu raczej nie sprzata (umowilismy sie, ze ja nie tykam ogrodu, a on nie sprzata).
Ja natomiast sprzatanie, zalatwianie doslownie wszystkich spraw urzedowych (wlacznie z wyrabianiem dowodu dla meza) zwiazanych z domem i firma (pracujemy razem i w pracy mamy wszystko scisle podzielone co kto robi), wizyty u mechanikow samochodowych tez ja zalatwiam, myjnie samochodowa rowniez, auta oglaszam i sprzedaje tez sama (jak przyjezdza kupiec to maz nawet do niego nie wyjdzie), jak sie budowalismy to ja szukalam materialy, fachowcow, latalam po bankach, uzgadnialam i kupowalam. Mezowi mowilam co zamierzam, a on byl szczesliwy, ze nie musi chodzic po sklepach i uzerac sie z fachowcami. Garderobe i buty mezowi tez kupuje ja (on w sklepach nie byl wieki), biore zawsze kilka par butow, a on wybiera te co mu sie podobaja.
Rowniez gotuje dla nas i karmie codziennie zwierzaki sztuk 3.
Naprawia usterki w domu i drobne remonty tez maz.
Konto i kasa wspolna, kazdy bierze ile potrzebuje. Pracujemy razem, maz bardziej fizycznie, ja praca umyslowa.

jarkotowa
04-06-2009, 13:28
Jak dzieci były małe i nie pracowałam to ja byłam tzw kurą domową a mąż zarabiał.
Jak poszłam do pracy to:
ja:
prasuję, piorę, sprzątam (bez łazienek), gotuję (jak mam czas), jeżdżę z młodszym na zajęcia dodatkowe, tankuję i myję (na myjni) swoje auto, rano rozwożę dzieci a po południu odbieram jedno
mąż:
płaci rachunki, sprząta łazienki, jeździ ze starszym na zajęcia dodatkowe, tankuje i myje (na myjni swoje auto), robi przeglądy samochodów, odbiera ze szkoły jedno dziecko
oboje:
robimy zakupy, remontujemy i oporządzamy ogród, rąbiemy drewno i przynosimy do kominka, odrabiamy z dziećmi lekcje, szykujemy posiłki (mąż tak "na sucho" bo gotować nie potrafi), trzymamy zawsze jeden front, choćby nie wiem co!

malgosia0023
04-06-2009, 14:25
podział powiadasz...hehe
otóż u nas jest taki:
ja siedzę w domu z dziećmi i zajmuję się budową
on pracuje i tyle

malka
04-06-2009, 17:44
A u nas jakby trochę podobnie - stan na dziś
Ślubny pracuje i zarabia pieniądze, tyle by starczyło (jak on to robi, ja nie wnikam :wink: )
Płaci rachunki (ja mówię ile , kiedy i komu), czasem w sobotę odgruzuje mieszkanie, codzienne sprzątanie, zmywanie, pranie - jest moje.W tygodniu gotuję ja, w weekendy ślubny.
On także prasuje i czasem w porywach miłosierdzia wiesza i zdejmuje pranie.
Duże (marketowe) zakupy robi Ślubny (choc to się musi zmienić - jego fantazja jest nieograniczona :roll: ), codzienne (w osiedlowym sklepie) robie ja.
Budowa jest moja od pierwszego papierka do ostatniego machnięcia pędzla, Ślubny tylko jeśli jest taka potrzeba przewozi (duzym wozem) to co ja kupię.
Myslę,że dopiero do zakupu "wykończeniówki" ( meble i tp) się włączy.
Dziecię na codzień jest pod moja opieką -odwiezienie i przywiezienie z przedszkola - moja działka, no chyba, że mam niż fizyczny i potrzebuję snu, wtedy Ślubny rano się zwleka z łóżka no i prawie wszystkie weekendy spędza z Młodym, ja w tym czasie się dokształcam.
Sprawy finansowe - jedno konto - współne, każdy bierze ile potrzebuje , jedynie informując,że wypłaca konkretną kwotę, choć zasadniczo mówimy sobie na co nam ta forsa, lub Ślubny podejmuje kasę , a ja mówię ile potrzebuję i już. czasem jego mina :o bezcenna
Pity, podatki i inne "kłopotliwe" finanse - to już działka księgowej.


Jak pracowałam zawodowo... jak nie było Młodego...sprawy miały sie zupełnie inaczej...mnie jednak stan obecny bardzo sie podoba, ślubny też nie marudzi.

marekcmarecki
05-06-2009, 20:06
e) koła sezonowo zmieniam ja osobiście a nie u wulkanizatora, skoro ja tylko używam auta :oops:

:o :roll: no to jestem pod wrażeniem

Nefer
05-06-2009, 20:13
U mnie wersja 2 nieco poddana modyfikacji :

on:
- zarabia
- uprawia swoje hobby
- czasem zajmuje się żoną (perfekcyjnie :wink: )
- robi przelewy przez internet raz w miesiącu
- w sobotę wstawia zmywarkę
- potem rekreacyjnie jedzie grabić beton w ogródku
- raz w roku - pit

ona:
- zarabia
- robi zakupy (właczając w to piwo dla niego)
- gotuje
- zajmuje się dzićmi (szkoła, nauka, lekarze i inne pierdloły)
- sprząta i pierze (czasem :wink: )
- koordynuje budowę
- uprawia swoje hobby ( udziela się towarzysko ? :))

Decyzje podejmują wspólnie - przynajmniej w większośći (ona czasem mu pozwala podjąć jakąś decyzję :):) A on się nie obraża, że ma wszystko z głowy zdjęte)
Konto wspólne od zawsze - każdy bierze ile potrzebuje.
Każde zajmuje się swoimi samochodami :)

ALe ...
on : daje jej wsparcie, poczucie bezpieczeństwa i zawsze stoi za nią murem
ona : lubi jak się coś dzieje, więc uwielbia ten układ, choć czasem brakuje jej pary..

A na pytanie jak powinno byc : powinno być tak, by obie strony nie czuły sie wykorzystywane, były kochane i szanowane. Tak, żeby każde miało swoją "strefę wolności" i strefę wspólną. Najprościej to okreslić : żyj i daj żyć swojej połowie.

Afrodyta
06-06-2009, 20:29
e) koła sezonowo zmieniam ja osobiście a nie u wulkanizatora, skoro ja tylko używam auta :oops:

:o :roll: no to jestem pod wrażeniem

Eeee tam, żadna filozofia. Ale bardzo dziękuję :oops:

Swego czasu koło w aucie, w ciągu 10 dni roboczych, zmieniałam 14x :o :o :o Facet u wulkanizatora po 5-tym razie chciał mi wystawić kartę stałego klienta.
To nie wszystko, traciłam opony ZAWSZE w tym samym miejscu :o :roll: Gwoździ nie było, sprawdzałam. Brałam zakręt lewą stroną - nie pomogło :roll: Perfekcja polegała na tym, że, pod koniec tej przygody, robiłam to w 7-8 minut, liczone od wyłączenia silnika :o :D

EZS
06-06-2009, 22:06
ona
zarabia (głównie i na 2 etatach)
gotuje, czasem sprząta, czasem coś wypierze,
pracuje w ogródku (bez koszenia trawy, błeeee)
raz w tygodniu zawiezie dziecko na zajęcia
zakupy (bo lubi)

on
zarabia trochę i okresowo (teraz, ale zawsze mniej, niż ja, specyfika zawodu)
wykonuje wszelkie prace techniczne w domu i samochodach
zajmuje się dzieckiem (lekcje, szkoła)
gotuje o tyle, żeby odgrzać danie podstawowe i dorobić dodatki

śniadania i kolacje robią wszyscy sobie, łącznie z dzieckiem - chyba przez to męskie wychowanie córa wie, że jak o siebie nie zadba, to może być hmmm niezadbana po prostu :D
Decyzje finansowe większe razem po dyskusji. Takie codzienne, to kto musi to płaci, jak na koncie dno to się informujemy.. :-?
Biorąc pod uwagę 20 lat po ślubie, to i taki układ może być.
Dodam, że ja jestem zawsze motorem zmian, impulsywną wariatką, którą coś pcha w różne strony i naogół ja narozrabiam, a mąż ponosi konsekwencje

marek_lap
16-06-2009, 11:14
a u mnie jest bardzo klasycznie, tyle ze oboje z żoną pracujemy. Ale w domu ona robi „kobiece” rzeczy, czyli gotuje zmywa, i.t.p , ja odkurzam, zmieniam żarówki, koła w samochodzie, no i w ogóle wszelkie naprawy. Psa wyprowadzamy na zmiane, chyba ze mam dyżur długi.

ziaba
16-06-2009, 12:58
Ona - robi co się da .
On - robi to czego ona nie umie.

Konto wspólne. :D

lukas3339
21-06-2009, 00:50
On:
- gotuje
- sprzata ( 80%)
- zarabia
- zajmuje sie dzieckiem ( wszystko potrafie )
- prace gospodarskie ( rabanie drewna, wymiana zarowek, palenie w kominku itp )
- zmywa 50%
- zalatwia sprawy urzedowe

Ona:
- pierze
- prasuje
- zarabia
- zajmuje sie dzieckiem
- zmywa 50%
- pit
Razem:
-zakupy ( wszelkie)
- podejmowanie wazniejszych decyzji
- wszelkie platnosci ( 70% ja, reszta zona- mniej wiecej, zalezy od miesiaca)

3 lata po slubie wiec moze sie zmienic jeszcze :-D

daggulka
21-06-2009, 14:28
U nas :

On:
zarabia
odkurza
sprząta swoją łazienkę
wyciera kurze
prace przy piecu
koszenie trawy
prace w ogrodzie
dbanie o swój samochód
zrobi większość rzeczy o które aktualnie poproszę - znaczy pomaga żonie :wink: :lol:


Ona:
zarabia
gotuje
myje podłogi
sprząta swoją łazienkę
sprząta kuchnię
pranie
prace w ogrodzie
dbanie o swój samochód
wszystkie prace papierkowo-dokumentowe
trzyma finanse, płaci rachunki
zakupy
zajmuje się dziećmi (także odwozi i przywozi ze szkoły)
zajmuje się zwierzakami

decyzje staramy się podejmować wspólnie , aczkolwiek Ona to raczej silna osobowość, więc często także pion decyzyjny :oops: :lol:

mayland
22-06-2009, 08:44
O rany.......... ale temat :-? :o
I co ja mam napisać? :-?

magpie101
22-06-2009, 10:47
Prawde :) :wink: .

mayland
22-06-2009, 11:32
Hmmm
Maż pracuje do 19, kosi trawe i pilnuje pieca.
Ja pracuje i robie reszte. :roll:
U nas nie ma partnerstwa.

czarna2318
15-07-2009, 22:10
U mnie niestety na razie model klasyczny.Mąż wyniósł to z domu i nie sposób go przekonać żeby pomógł coś w domu.I nie wiem jak mąż zareaguje na wiadomość,że do pracy chcę iść,bo na razie dziećmi się zajmuje.Oj chyba ciężko będzie.

daggulka
15-07-2009, 22:50
U mnie niestety na razie model klasyczny.Mąż wyniósł to z domu i nie sposób go przekonać żeby pomógł coś w domu.I nie wiem jak mąż zareaguje na wiadomość,że do pracy chcę iść,bo na razie dziećmi się zajmuje.Oj chyba ciężko będzie.

mam znajome ....dokładnie dwie znajome .... poszły do pracy , a małżeństwo im się posypało :roll:

ja tego nie rozumiem .... facet zamiast się cieszyć, że żona się realizuje , rozwija, nie jest dzika - z ludźmi bywa, zaczyna dbać o siebie bo do ludzi idzie , i jeszcze kasę do domu przynosi .... to jakieś anse :evil:

a co kobieta - ubezwłasnowolniona istota?

kobiecie trza pracy , hobby, zajęcia , odskoczni .... bo siedząc z dziećmi w domu , sprzatając, piorąc, zakupując, przesiadując tylko z młodymi mamusiami przy piaskownicy i gadając o kupkach .... gnuśnieje, przestaje być interesująca , dziczeje .....
ja rozumiem - max. dwa, trzy lata bo dziecko małe ....ale potem mozna dac dziecko do przedszkola - co głupie nie jest , bo dziecko także lepiej się rozwija w gronie rówieśników niż w domu z trzęsącą się nad nim mamusią , tatusiem , babcią i dziadziem :wink: :roll:

tak, że posiadanie męża- tradycjonalisty i pójście do pracy wiąże się z ryzkiem ..... takim ryzykiem, że odpuści i poszuka sobie kolejnej kwoczki która mu się kurniczkiem zajmie po to, aby szanowny hrabia miał komfort psychiczny i fizyczny :roll: .

Ja się przyznam ... często mi się zdarza obiadu nie ugotować ... ale w lodówce zawsze stoi "cuś" w słoikach typu leczo, czy bigos .... no przecież bozia dwie rączki dała, prawda? mikrowela stoi , kuchenka także , garnki w domu są .... to o co kaman? mojemu małżowi na ten przykład to nie przeszkadza - chce to se odgrzeje , nie to nie :roll: Ale musielibyście minę mojego ojca widzieć jak wyczaił że córunia mężusiowi nie gotuje i kolacyjek pod nos nie podtyka.... masakra była ino roz .... po tym co mu powiedziałam zamknął się i więcej słowa na w/w temat nie napomknął :roll: . Zaznacze, iż moja mamusia nie pracuje - zajmowała się przez większą część życia domem.

Ło jesssooo... se nagrabiłam, zara się facety zlecą i mi wtłuką ... :oops: :lol:

dode
16-07-2009, 10:51
Hmmm
Maż pracuje do 19, kosi trawe i pilnuje pieca.
Ja pracuje i robie reszte. :roll:
U nas nie ma partnerstwa.

ale to też partnerstwo :lol:

u nas podobnie, mąż dużo pracuje, często wyjeżdża. Zarabia.
Jak jest i ma wenę poodkurza, czasami ugotuje, robi zakupy.

Ja dorabaiam do jego przychodów i robię całą resztę (łacznie z rąbaniem drzewa i paleniem w zimie).

dode
16-07-2009, 10:57
Sorry, przypomniałam sobie za co jest odpowiedzialny :D
Ogród to jego królestwo.
Znaczy się architektura i zakupy. Sadzenie wspólne, chwasty już moje :roll:
Trawnik niby jego, ale z tym też róznie bywa.

Wszystkie sprawy urzędowe moje. Płatności też.
Kasa wspólna, mąż ma lżejszą rękę do wydawania pieniędzy niż ja, ale stwarza przynajmniej pozory, że ze mną duże wydatki ustala. Z tym, że oprócz posiadanych kart do bankomatu konta się nie tyka i zawsze mnie pyta ile tam mamy. Zupełnie go nie interesuje ile ja wydaje. W zyciu chyba nie oglądał wyciągu bankowego.

patusia
16-07-2009, 13:12
U nas:

kiedy oboje pracowaliśmy to
sprzątanie było wspólne
gotowałam raczej ja bo wcześniej wracałam z pracy (ale ja lubię gotować)
pranie raz on raz ja
koszenie - kto miał akurat czas
kasa- wspólna (przy jakiś większych wydatkach zawsze pytam o jego zdanie, on mnie też)

Teraz jestem w ciąży i nie pracuję , ale
kasa nadal jest wspólna
koszenie zostawiłam mężowi bo już mi ciężko się naciągać z kosiarką
a resztę robi ten kto ma czas.

Ogólnie jestem wdzięczna teściowej że nauczyła mojego męża jak był młody prać, prasować, gotować, sprzątać - ogólnie samodzielności, bo u mnie w domu raczej jest pkt.1 tzw. tradycyjny.

Ewunia
19-07-2009, 09:56
u nas domowe prace, to najczęściej faceci odwalają, bo ja najwcześniej wstaję i najpóźniej wracam
piorą, gotują sprzątają, załatwiają urzędy
myślę, że synowe mi kiedyś po cichu wdzięczne będą, że im tak mężów wychowałam ;)

no, ale żeby nie było, że ja tak już wcale a wcale dla domu, to w niedzielę obrabiam szczegóły, które z reguły facetom do głowy nie przychodzą
i wtedy też gotuję, żeby im raz w tygodniu przyjemność zrobić ;)

marekcmarecki
27-08-2009, 14:48
http://anjuschka.wrzuta.pl/audio/0kGFCa8DvPD/partnerstwo Ma facet serducho! Nie ma co :lol: