PDA

Zobacz pełną wersję : Nudzi mi się!Znajomi nie chcą przyjeżdżać



iza mama gabora
03-07-2009, 14:32
Tak jak w temacie.Wyprowadzka do domu kosztowała nas...znajomych :( Teraz wszyscy albo nie mają czasu,albo szkoda im czasu na dojazd do nas.U Was też tak jest?A może nikt nas nie lubi? 8)-no tego nie możecie stwierdzić :P Bo nie wierzę,że zazdraszczają :-? (choc może?-sama nie wiem).Dodam,że to(tylko)50 km.My tę przebieżkę pokonujemy 2 razy dziennie,więc na dzisiejsze czasy chyba nie jest to odległość kosmiczna.Powiedzcie,o so chodzi?

Nefer
03-07-2009, 14:39
Ludzie mają swoje sprawy. Ale prawdziwy przyjaciel przejedzie te 50 km :)

zielony_listek
03-07-2009, 14:42
Hm, to zależy jaki dojazd, czy trezba np. przejechac przez zakorkowany kawałek miasta? A nie pojawiły sie u znajomych dzieciaki? Bo wtedy generalnie ludzie mniejczasu maja i mniej sa mobilni. Poza przy znajomych "niesamochodowych" jest kwestia dojazdem, co innego dojechac parę przystanków tramwajem, a co innego wyprawa pociągiem/autobusem i dojście - to juz wyprawa.

Ja najbliższych znajomych mam 15 km od siebie, do pracy bardzo długo miałam koło dwudziestu, więc mnie akurat odleglości nie przerażają aż tak. Ale 50 km to juz kawałek jest, na herbatkę wpaść to juz trzeba kawał czasu mieć.
Za to dobry pretekst do sobotniego grillowania z nocowaniem ;-)

ziaba
03-07-2009, 16:08
Lepiej masz niż miałaś do tej pory, a ludzie nie lubią jak komuś się polepszy.
Trzeba było w ziemiance zamieszkać z widokiem na śmietnik . :wink:

Nie jesteś jedyna, bynajmniej jest nas dwie :D .

U nas też % utraty znajomych wyniósł tak ..kole 75. Byli - po raz pierwszy i ostatni - i nie chodzi tu o odległość ( 15 km od poprzedniego miejsca zamieszkania ) tylko..no właśnie o co ?

Zostali ci, którzy nie mają guli w gardle i chorej wątroby z zawiści.
To boli, ale czasem tak trzeba - bo odsiewa się ziarno od plew.

Nefer
03-07-2009, 16:16
Nie oceniałabym tak szybko. Może nie chcą robić kłopotu ? Jednak 50 km to tylko z noclegiem. Może krępują się zapytać (albo nie padła propozycja). Tak to jest - wszyscy jesteśmy zajęci - ja przynajmnije nie mam cały czas czasu dla przyjaciół tyle ile bym chciała. A miewam bliżej. Więc bądźmy sprawiedliwi. Czy my mamy dla nich czas ?

Barbossa
03-07-2009, 16:53
ja tam mogę przyjechać....

może czas poszukać nowych znajomych,
skoro tamci to też tylko znajomi

AmberWind
03-07-2009, 19:26
Tak jak w temacie.Wyprowadzka do domu kosztowała nas...znajomych :( Teraz wszyscy albo nie mają czasu,albo szkoda im czasu na dojazd do nas.U Was też tak jest?A może nikt nas nie lubi? 8)-no tego nie możecie stwierdzić :P Bo nie wierzę,że zazdraszczają :-? (choc może?-sama nie wiem).Dodam,że to(tylko)50 km.My tę przebieżkę pokonujemy 2 razy dziennie,więc na dzisiejsze czasy chyba nie jest to odległość kosmiczna.Powiedzcie,o so chodzi?

no to ja powiem tak ... wyprowadzka naszych paru znajomych z miasta (to zaledwie 15 - 25 km pod miastem) kosztowala nas utrate:
- wspolnych piatkowych kolacji w ulubionej restauracji za rogiem
- szybkiej kawy wypijanej 2 - 3 razy w tygodniu po pracy
- spontanicznych akcji zakupowych w galeriach
- sobotnich meczy tenisa
i pare jeszcze innych rzeczy ;)

Oczywiscie moglabym pomyslec, ze tak nagle z dnia na dzien stali sie wywyzszajacymi bufonami, ktorzy mysla ze caly swiat im zazdrosci, ale ze ich znam to wiem, ze wstajac codziennie o 5.00 rano aby zdazyc do pracy w centrum i zjezdzajac do domu tak po 21.00 ostatnia rzecza na jaka maja ochote to wypady na piwo, bo i sil nie ma, a i taksowki na odcinku 20 kilosow malo nie kosztuja ... Spontaniczne zakupy w galeriach ... jakie spontaniczne? Wszystko trzeba zaplanowac i zorganizowac, bo taki kurs z domu to juz cala wyprawa ... no chyba ze celem jest market budowlany :lol: Natomiast sobotny pot na korcie, zamienili na sobotni pot przy kosiarce, pielegnowaniu ogrodu, sprzatniu i wiecznym upiekszaniu i urzadzaniu swojego domku :-)
I ja to rozumiem ...

fajnie czasami spojrzec z drugiej perspektywy 8)

JoShi
03-07-2009, 19:52
Tak jak w temacie.Wyprowadzka do domu kosztowała nas...znajomych :( Teraz wszyscy albo nie mają czasu,albo szkoda im czasu na dojazd do nas.
To kopnij ich w dupę i znajdź sobie nowych, fajniejszych znajomych.

vilemo
03-07-2009, 21:20
Nie oceniałabym tak szybko. Może nie chcą robić kłopotu ? Jednak 50 km to tylko z noclegiem. Może krępują się zapytać (albo nie padła propozycja). Tak to jest - wszyscy jesteśmy zajęci - ja przynajmnije nie mam cały czas czasu dla przyjaciół tyle ile bym chciała. A miewam bliżej. Więc bądźmy sprawiedliwi. Czy my mamy dla nich czas ?

zgadzam sie z Nefer,
wstyd sie przyznac, ale sami mamy bardzo malo czasu i czesto ciezko nam wygospodarowac czas zeby sie spotkac ze znajomymi mieszkajacymi w tym samym miescie, a co dopiero jechac 50km.

jest lato - moze zorganizuj grilla w weekend - mysle ze jak zakomunikujesz pare dni wczesniej wiele osob bedzie szczesliwych ze moze spedzic milo z wami sobote na swiezym powietrzu i na pewno przyjada ;)

docent161
04-07-2009, 05:38
"jeżeli nie wiadomo o co chodzi - to na pewno chodzi o pieniądze" Ja myślę , że to pewnie jest gul w gardle i nie przyjadą bo boją się , żeby im szczęka nie wypadła hihi :lol:

Ew-ka
04-07-2009, 06:53
.Powiedzcie,o so chodzi?
rozumiem ,że Wy odwiedzacie znajomych regularnie ... :roll:

daggulka
04-07-2009, 08:46
nam też sie posypali znajomi ... 14 m-cy budowania domu to był czas kompletnego wariactwa ... deficyt czasu na codzień i od święta :roll:
zaniedbaliśmy znajomych ... teraz nie zostało zbyt wielu - nie przyjeżdżają bo i o czym tu rozmawiać po 14 m-cach braku wspólnych rozmów :roll:

tym bardziej własnie , że tez mieszkamy niby niewiele bo tylko 10 km , ale to juz trzeba przyjechać samochodem ... a jak ktos przyjedzie samochodem , to i noc musi zostac bo u mnie spiżarnia zawsze pełna i lubie sobie przy winku czas spędzać :wink: ... więc i to także nie każdemu pasuje żeby na noc zostac , bo dzieci itd :roll:

zresztą ...muszę z reką na sercu przyznać, ze monotematyczna się ze mnie baba przez tą budowę zrobiła ... a kto z niebudujących ma chęc słuchac o nadprożach , fundamentach i paleniu w piecu :oops: :lol:

ale - sa i plusy : nowi sąsiedzi , nowe miejsce, nowe mozliwości, nowe znajomości ... trzeba sobie radzić , choc przykre na pewno kiedy okazuje się, że tak naprawdę po zamieszkaniu z kilkunastu wieloletnich znajomych zostaje dwóch :wink: :lol:

smutna lidka
04-07-2009, 09:05
Tak jak w temacie.Wyprowadzka do domu kosztowała nas...znajomych :( Teraz wszyscy albo nie mają czasu,albo szkoda im czasu na dojazd do nas.U Was też tak jest?A może nikt nas nie lubi? 8)-no tego nie możecie stwierdzić :P Bo nie wierzę,że zazdraszczają :-? (choc może?-sama nie wiem).Dodam,że to(tylko)50 km.My tę przebieżkę pokonujemy 2 razy dziennie,więc na dzisiejsze czasy chyba nie jest to odległość kosmiczna.Powiedzcie,o so chodzi?

zrób basen - na pewno przyjadą

lump praski
04-07-2009, 15:03
Chyba ze tak...........bo tak w ogole to zaliczylam pare wypadow do znajomych do ich domow i sa to nudy na pudy.

Ciagle trzeba sluchac o budowie, albo co zamierzaja otynkowac albo nie otynkowac, albo o roslinkach w ogrodku- ile tuii z lewej strony a ile z prawej zeby odgrodzic sie od sasiada - a na mnie to nie robi wrazeania - ja to lubie chwasty, brzozy i inne niemodne dzikie swinie.

W tych domach i ogrodkach znajomych to nie ma co robic......i w ogole czlowiek sie stracha, ze im podloge zabrudzi albo porysuje....nieeeee , to nie dla mnie.

aga1401
04-07-2009, 16:17
lump praski :lol: dobrze napisane
nam wystarczylo wyjechac za granice i ilosc znajomych spadla o polowe.po zakonczonej budowie ubedzie pewnie kolejnych.co sie bede przejmowac. wiecej kawy dla mnie :lol:

cyma2704
04-07-2009, 21:24
Jeżeli się znajomi nie mają ochoty nas odwiedzać po przeprowadzce, to nie ma kogo żałować- bez względu na powody.

Przeprowadzałam się 4 razy i prawdziwi przyjaciele zawsze nam towarzyszyli.

W niedalekiej perspektywie mam 5 przeprowadzkę i już się cieszą niektórzy moi znajomi, że czekają ich nowe atrakcje.

mcmagda
04-07-2009, 23:35
A mnie spadła częstotliwość odwiedzania koleżanki co się 50 km wyprowadziła u niej, ale się często w wawie widujemy.

A do niej ciężko się jeździ, bo:
- jak się spotykam to lubię wypić piwo - bez alkoholu to nie to samo
- więc muszę spać, a stara jestem i spać to ja lubię z mężem w naszym łóżku
- wyjazd się robi dwu dniowy i jak się chce coś jeszcze załtwić w weekend to trudniej

Z drugiej strony jak już jest duża spana impreza to fajnie jest ...

Na moje nie ma mocnych - jak się człowiek oddala o 50 km od znajomych to musi założyć, że sam częściej będzie znajomych odwiedzał i martwił się jak wrócić, a oni jedak trochę rzadziej będą się pojawiać.

iza mama gabora
05-07-2009, 11:22
Barbossa,zapraszamy więc Cię i wogóle wszystkich chętnych :wink:

elutek
05-07-2009, 13:29
Barbossa,zapraszamy więc Cię i wogóle wszystkich chętnych :wink:

jestem chętna :D :wink:

docent161
05-07-2009, 14:41
Ja też jestem chętny odwiedzić Cię ! :lol: :wink:

Afrodyta
05-07-2009, 15:11
Ja nie musiałam się budować, aby stracić znajomych.


Ja tylko urodziłam dziecko.

Nie byłam nastolatką, ale wszystkie moje koleżanki w tym czasie albo studiowały, albo prowadziły bujne życie towarzyskie. Jak już się wyprowadziłam na wieś /tu gdzie się teraz budujemy/ to nawet wyjście do kina to wyprawa. Dlaczego? - bo trzeba opiekę do dzieci załatwić. Na kawę z Dużym trza 10 kilosów jechać /tyle mam do miasta/ O drinku do tejże kawy nie wspomnę, bo zawsze któreś prowadzi. Na imprezę nocną trzeba będzie poczekać jakieś parę latek, jak się wybudujemy.

Ja tam jestem na każdy wyjazd chętna, ale u nas to już wyprawa. :wink:

Afrodyta
05-07-2009, 15:16
zrób basen - na pewno przyjadą

Żeby znajomych ściągnąć to należy się pobudować jak moja kuzynka, w jakimś fajnym, atrakcyjnym sezonowo miejscu. Polecam szczególnie góry, bo nie wymagają idealnej pogody :wink: Znajomi co wekend gwarantowani :D

iza mama gabora
05-07-2009, 17:01
Tak się tylko odgrażacie :wink:

Afrodyta
05-07-2009, 17:46
Czekaj,czekaj! Jak wszyscy się zmówią i wjadą w jednym czasie to dopiero będzie :o :roll: :wink:

iza mama gabora
05-07-2009, 18:19
Ach juz to widzę...impreza na 2 grille,kuuupa człowieków.I te roześmiane ryjki wszystkich.Eh

Afrodyta
05-07-2009, 18:30
Szkoda, że mam 500 kilosów, bo też bym wpadła :D

iza mama gabora
05-07-2009, 18:39
Afrodyta,przyjadę po Cię.Co tam ,i tak robimy tyle co zawodowy szofer :wink:

Afrodyta
05-07-2009, 19:02
Jak tak to już się pakuję! Kiedy wpadasz? Jakby wziąć namiot pod uwagę i wywalić tam dzieci, to zapraszam na dłużej :wink: :lol:

selimm
06-07-2009, 09:05
To kopnij ich w dupę

odchodzi się od kopania w dupę

iza mama gabora
06-07-2009, 10:01
To w co mam kopać? Muszę się przygotować sprawnościowo :wink:

magpie101
06-07-2009, 10:23
Mieszkamy prawie 1,5 roku, wyprowadzilismy sie 4 km dalej, wiec blisko wszystkich znajomych.

Przez pierwszy rok od przeprowadzki czyli do marca tego roku drzwi sie praktycznie nie zamykaly, ciagle mielismy gosci odwiedzajacych, przychodzili nawet tacy, z ktorymi kontakty dawno sie urwaly ale zadzwonili co slychac, wiec zapraszalam. Bylam juz tak zmeczona tymi wizytami, przygotowaniami, ze czasami to sobie myslalam kiedy w koncu bedziemy sami w weekend?
Od wiosny nikt nas nie odwiedzil ani ze znajomych ani z rodziny, wszyscy byli raz, zobaczyli, jedni pochwalili, inni nic nie powiedzieli tylko wypili i zjedli szybko, zacisneli zeby i pojechali. Byli to znajomi nie przyjaciele, bo w przyjazn nie wieze od ponad 20 lat, teraz ich nie ma i zalu nie czuje.
Mamy cisze, spokoj i jakos mi tych wizyt nie brakuje. Po tygodniu pracy bedac dwa dni w domu bez wyjazdow i wizyt naprawde odpoczywam tak, ze wczasow mi nie trzeba. A w domu i wokol jest tyle pracy, ze sie nie nudzimy.

iza mama gabora
06-07-2009, 11:27
No wlaśnie magpie101-u nas działo się to samo.Niekończace się ,jednorazowe wizyty (teraz okazuje się) pseudoznajomych.Potem...nikogo. Ale my mieszkamy już trzeci rok i jak w temacie-powoli zaczyna mi się nudzić.Niestety nowych znajomych nie przybywa.Jak piszesz,Wy przenieśliście się o 4 km więc to nie o odleglość chodzi jednak :-?

selimm
06-07-2009, 11:51
To w co mam kopać? Muszę się przygotować sprawnościowo :wink:

w jaja ...

i uciekaj ile masz sił w nogach

Chef Paul
06-07-2009, 11:56
... do mnie przyjeżdżają :lol: ... czasami niespodziewanie :roll: wszędzie mnie cholera znajdą :lol:

pzdr

AmberWind
06-07-2009, 11:58
No wlaśnie magpie101-u nas działo się to samo.Niekończace się ,jednorazowe wizyty (teraz okazuje się) pseudoznajomych.Potem...nikogo. Ale my mieszkamy już trzeci rok i jak w temacie-powoli zaczyna mi się nudzić.Niestety nowych znajomych nie przybywa.Jak piszesz,Wy przenieśliście się o 4 km więc to nie o odleglość chodzi jednak :-?

hmmm skoro nowych znajomych nie przybywa do odwiedzania Waszych wlosci, a starzy sie wykruszyli to po prostu moze jestescie zbyt malo interesujacy, co? Moze warto uderzyc sie w piers, przeanalizowac jakimi tematami "blyszczycie" na takich spotkaniach, a dopiero potem snuc wizje zawistnych, zazdrosnych pseudoznajomych :roll:

Dramatyczny jest ten brak refleksji ... :roll:

magpie101
06-07-2009, 12:04
Interesujacy (ja i maz) bylismy dla naszych znajomych do momentu kiedy to "im bylo lepiej". Kiedy nagle nam zaczelo byc dobrze i troche lepiej niz naszym znajomym znajomosci sie skonczyly. Mi akurat nie doskwiera brak znajomych takich wspolnych (moich i meza), bo mam kilka kolezanek, z ktorymi sie widuje na pogaduchach w pracy (przychodza do mnie na kawke), sa to kolezanki nie przyjaciolki, nie potrafie do konca otworzyc sie przed druga osoba, bo nie ufam ludzia tak do konca.

AmberWind
06-07-2009, 12:11
sa to kolezanki nie przyjaciolki, nie potrafie do konca otworzyc sie przed druga osoba, bo nie ufam ludzia tak do konca.

do otwierania sie "do konca" masz meza, matke, ojca i byc moze jedna w porywach dwie przyjaciol. I tyle! Po co szukac wiecej? :o Potrzeba Ci pol swiata do podzielania sie swoja intymnoscia? :o

Generalnie wiekszosc postow w tym watku jest dla mnie jakas abstrakcja. Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze ... Jesli cos nie gra, nawet przez mysl mi nie przejdzie aby pomyslec, ze to przez zawisc, zazdrosc i nieszczerosc drugiej strony ... Mysle "nie bylo nam po drodze" i ide dalej ...

kaśka maciej
06-07-2009, 12:12
Hmmm, ja to jednak jestem zwierzęciem stadnym. Nie umiem tak sama usiedzieć :roll: Goście mi nie przeszkadzają, wręcz sa wskazani 8)
Po przeprowadzce "odpadła" mi jedna przyjaciółka. No nie powiem, było mi przykro, ale teraz sobie myślę, że to wcale nei była przyjaźń, tylko fajna znajomość :roll: Szkoda, że się skończyła, ale ze przyroda nie cierpi próżni to na jej miejsce wskoczyły dwie super sąsiadki. Zapowiada się naprawdę fajna przyjaźń :)

magpie101
06-07-2009, 12:18
sa to kolezanki nie przyjaciolki, nie potrafie do konca otworzyc sie przed druga osoba, bo nie ufam ludzia tak do konca.

do otwierania sie "do konca" masz meza, matke, ojca i byc moze jedna w porywach dwie przyjaciol. I tyle! Po co szukac wiecej? :o Potrzeba Ci pol swiata do podzielania sie swoja intymnoscia? :o

Generalnie wiekszosc postow w tym watku jest dla mnie jakas abstrakcja. Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze ... Jesli cos nie gra, nawet przez mysl mi nie przejdzie aby pomyslec, ze to przez zawisc, zazdrosc i nieszczerosc drugiej strony ... Mysle "nie bylo nam po drodze" i ide dalej ...


Czy ja napisalam, ze potrzeba mi pol swiata........
Nie potrzeba, nigdy tego nie robilam i zyje, nie szukam na sile nowych znajomosci zeby "sie otworzyc do konca".

Co do znajomych dla mnie np dziwne jest to, ze mamy ich kilkanascie lat, jak remontujemy i budujemy to lataja i ogladaja, a potem jedna wizyta i koniec. Przez kilkanascie lat mielismy wspolny jezyk i dobrze sie bawilismy, a po przeprowadzce nagle nie umiemy razem rozmawiac? Jak to wytlumaczyc, ze nie bylo nam po drodze? To nie jest dla mnie wytlumaczenie.

iza mama gabora
06-07-2009, 12:38
Dramatyczny jest ten brak refleksji ... :roll:

AmberWind-Czyżby aż tak? :lol:
A skąd to przypuszczenie,że zamiast bić się w piersi-najpierw napisałam na forum? :roll: :wink:

AmberWind
06-07-2009, 12:43
Dramatyczny jest ten brak refleksji ... :roll:

AmberWind-Czyżby aż tak? :lol:
A skąd to przypuszczenie,że zamiast bić się w piersi-najpierw napisałam na forum? :roll: :wink:

moglabym napisac, ze podziwiam latwosc autorozgrzeszania, ale nie napisze 8)

Pewnie latwiej byloby "zasiedlic" znajomymi nowymi i starymi Twoja samotnie, gdyby po refleksji problem lezal w Tobie, prawda?

iza mama gabora
06-07-2009, 13:14
Dramatyczny jest ten brak refleksji ... :roll:

AmberWind-Czyżby aż tak? :lol:
A skąd to przypuszczenie,że zamiast bić się w piersi-najpierw napisałam na forum? :roll: :wink:

moglabym napisac, ze podziwiam latwosc autorozgrzeszania, ale nie napisze 8)

Pewnie latwiej byloby "zasiedlic" znajomymi nowymi i starymi Twoja samotnie, gdyby po refleksji problem lezal w Tobie, prawda?

Oj komuś humor opadł :wink: Cóż za mentorstwo? :roll: Złapałam,choć dość pokrętne to było :o :D

selimm
06-07-2009, 14:31
Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze


u mnie byś nic nie znalazła ...i co wtedy ?

AmberWind
06-07-2009, 15:20
Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze


u mnie byś nic nie znalazła ...i co wtedy ?

nic ... i jakos musisz z tym zyc ;) :lol:

smartcat
06-07-2009, 15:53
Na moje nie ma mocnych - jak się człowiek oddala o 50 km od znajomych to musi założyć, że sam częściej będzie znajomych odwiedzał i martwił się jak wrócić, a oni jedak trochę rzadziej będą się pojawiać.

cała prawda, i AmberWind też słusznie prawi. Zawiść, zazdrość nie maja tu nic do rzeczy tylko czas który trzeba wygospodarować się liczy. Wlasne sprawy odkładane, sprawy dotyczące dzieci, zaległosci z pracy zawodowej czyli dylemat czy wybrać obowiazki czy się zapomniec na chwilkę " tracac czas na przyjaciół"

smartcat
06-07-2009, 16:02
Generalnie wiekszosc postow w tym watku jest dla mnie jakas abstrakcja. Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze ... Jesli cos nie gra, nawet przez mysl mi nie przejdzie aby pomyslec, ze to przez zawisc, zazdrosc i nieszczerosc drugiej strony ... Mysle "nie bylo nam po drodze" i ide dalej ...

ktoś kiedyś ujął to tak:

Ja to ja Ty to Ty. Ja nie jestem po to, żeby spełniać Twoje
oczekiwania, Ty nie jesteś po to, żeby spełniać moje. Jeżeli się
spotkamy to wspaniale, jeżeli nie, to trudno…”

iza mama gabora
06-07-2009, 18:12
Generalnie wiekszosc postow w tym watku jest dla mnie jakas abstrakcja. Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze ... Jesli cos nie gra, nawet przez mysl mi nie przejdzie aby pomyslec, ze to przez zawisc, zazdrosc i nieszczerosc drugiej strony ... Mysle "nie bylo nam po drodze" i ide dalej ...

ktoś kiedyś ujął to tak:

Ja to ja Ty to Ty. Ja nie jestem po to, żeby spełniać Twoje
oczekiwania, Ty nie jesteś po to, żeby spełniać moje. Jeżeli się
spotkamy to wspaniale, jeżeli nie, to trudno…”

Oj,żeby co poniektórym samemu nie przyszło iść przez ten padół :wink:

Afrodyta
06-07-2009, 18:13
Przez kilkanascie lat mielismy wspolny jezyk i dobrze sie bawilismy, a po przeprowadzce nagle nie umiemy razem rozmawiac? Jak to wytlumaczyc, ze nie bylo nam po drodze? To nie jest dla mnie wytlumaczenie.

No właśnie :-?

Miałam tak z psiapsiółą dawno temu. Poznałyśmy się gdy ja miałam 10 lat a ona 11. Śmiejcie się śmiejcie! Od tego czasu byłyśmy jak papużki-nierozłączki przez 12lat :roll: Mało tego. Po pewnym czasie zorientowałyśmy się, że gdy np ja zaczynałam zdanie, ona je kończyła moimi słowami. Znaczenie powiedzenia "rozumieć się bez słów" nabrało wtedy nowego wymiaru.
Doszło do tego, że idąc na zakupy z rodzicami wybierałyśmy te same ciuchy :o a na co dzień bez konsultacji, ubierałyśmy się identycznie, i to po kilka razy w tygodniu. :o :o :o Same nie mogłyśmy się nadziwić jak to jest, telepatia jakaś czy co?

Później ona wyprowadziła się na drugi koniec miasta i poszła do pracy. Miała kasę na piwo, fajki i zabawę, ja nie. A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tak sie wieloletnia przyjaźń skończyła w ciągu 2-óch m-cy. :-?

DPS
06-07-2009, 19:23
Afrodyto - wydaje mi się, że nie było w tym niczyjej złej woli. Po prostu, ona mając pieniądze na dyskotekę wybierać musiała: Ty czy dyskoteka. Za którymś razem chęć zabawy wygrała. Potem kawa, potem nowi znajomi i nowe życie.
Nie miej do niej żalu - po prostu tak bywa. :wink:

isztar
06-07-2009, 19:32
.

JoShi
06-07-2009, 19:53
nam też sie posypali znajomi ... 14 m-cy budowania domu to był czas kompletnego wariactwa ... deficyt czasu na codzień i od święta :roll:
zaniedbaliśmy znajomych ... teraz nie zostało zbyt wielu - nie przyjeżdżają bo i o czym tu rozmawiać po 14 m-cach braku wspólnych rozmów :roll:
Też budowaliśmy. Trochę dłużej i wiesz co? Tylko jedna para znajomych nas w tym czasie nie zaniedbała. Po jakimś czasie zrozumieliśmy, że z pozostałymi to my na okrągło inicjujemy spotkania. Takie jednostronne działania zaczynają być nudne, smutne i bez sensu. Odpuściliśmy.

A do nas wcale nie trzeba samochodem. Kolejką jest nawet szybciej i wygodniej, bo można kielicha chlapnąć.


czy wybrać obowiazki czy się zapomniec na chwilkę " tracac czas na przyjaciół"
Owszem. Można raz czy drugi. Ale ile można coś takiego ciągnąc bez wzajemności?

Afrodyta
06-07-2009, 20:39
Afrodyto - wydaje mi się, że nie było w tym niczyjej złej woli. Po prostu, ona mając pieniądze na dyskotekę wybierać musiała: Ty czy dyskoteka. Za którymś razem chęć zabawy wygrała. Potem kawa, potem nowi znajomi i nowe życie.
Nie miej do niej żalu - po prostu tak bywa. :wink:
Nie mam żalu do niej, ale do...hmm... życia?

Nie wiem jak to nazwać, ale wtedy było mi strasznie przykro. Do tego stopnia,że chodziłam razem z nią do pracy /była taka możliwość/ Jednak nasze drogi się rozeszły. Ona awansowała, poszła na studia - ja wyszłam za mąż, urodziłam dziecko. Po prostu inne obowiązki, inne tematy, brak czasu. Tak wyszło.

Afrodyta
06-07-2009, 20:45
zrób basen - na pewno przyjadą

Żeby znajomych ściągnąć to należy się pobudować jak moja kuzynka, w jakimś fajnym, atrakcyjnym sezonowo miejscu. Polecam szczególnie góry, bo nie wymagają idealnej pogody :wink: Znajomi co wekend gwarantowani :D

wybudowaliśmy się w atrakcyjnym miejscu w górach i nie zauważyłam takiej prawidłowości, wręcz odwrotnie....nie przyjeżdżają nawet zaproszeni na imprezkę

niestety życie pokazało że prawdziwych przyjaciół to my nigdy nie mieliśmy, zarówno mąż jak i ja
No popatrz, a do Karpacza walą drzwiami i oknami :wink:

Z przyjaciółmi to macie w tej chwili tak jak my :( Są znajomi do pewnych czynności np. siatkówka plażowa męża, ale na kawę, czy imprezę to nie ma z kim :-? )

selimm
07-07-2009, 08:30
Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze


u mnie byś nic nie znalazła ...i co wtedy ?

nic ... i jakos musisz z tym zyc ;) :lol:

nie muszę ...targnę się :lol:

co za zołza.....

galka
07-07-2009, 20:27
Selim nie targaj się
Co to za forum bez żądła :D

smutna lidka
07-07-2009, 20:40
Selim nie targaj się
Co to za forum bez żądła :D

romantyczne

JoShi
07-07-2009, 21:25
Selim nie targaj się
Co to za forum bez żądła :D
Będę wtedy królować niepodzielnie :P

bratki
07-07-2009, 21:36
hmmm skoro nowych znajomych nie przybywa do odwiedzania Waszych wlosci, a starzy sie wykruszyli to po prostu moze jestescie zbyt malo interesujacy, co? ..


Zawsze staram sie w ludziach dostrzegac to co najlepsze ... ..
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Wybacz, nie mogłam się powstrzymać. :D To takie jest... dramatyczne! :D


izo, Znajomi... nawet najlepsi, mają dziś mało czasu. Nawet jeśli się nie budowali, to ich życie ulegało co raz większej komplikacji w tym czasie gdy u Was mury rosły. Co raz więcej obowiązków, konieczności, zobowiązań. Przyjemności spadają z grafika. :)

Jeśli mam jechać do kumpeli godzinę w jedną i godzinę w drugą stronę - to owszem dam się poczęstować kawą, ale wypić będę musiała wracając w samochodzie, i gadając z psiapsiułą przez komórkę, bo te dwie godziny to był cały mój czas wolny. Punkt.

Izo - ale jest dobra wiadomość: kiedyś zaczną przechodzić na emerytury, wtedy nawet dojazd PKS-em jest pewną atrakcją ;)

iza mama gabora
07-07-2009, 21:54
bratki,dzięki za słowaa otuchy :) Może faktycznie z tą emeryturą to niegłupi pomysł :roll:

Ulka
08-07-2009, 00:05
Iza,

może odpowiedź na Twoje pytanie znajduje się na sąsiednim wątku?
Denerwują Cię
a) panie w garsonkach i beżowych półbucikach
b) osoby nie gustujące w piwie z puszki
c) dzieci w restauracjach
d) dzieci na weselach
e) dzieci karmione piersią poza miejscami wyznaczonymi

Może Twoi znajomi czekają aż dorosną ich dzieci?

Ulka

iza mama gabora
08-07-2009, 09:00
Iza,

może odpowiedź na Twoje pytanie znajduje się na sąsiednim wątku?
Denerwują Cię
a) panie w garsonkach i beżowych półbucikach
b) osoby nie gustujące w piwie z puszki
c) dzieci w restauracjach
d) dzieci na weselach
e) dzieci karmione piersią poza miejscami wyznaczonymi

Może Twoi znajomi czekają aż dorosną ich dzieci?

Ulka

Moi znajomi jak -wynika z sąsiedniego wątku -to na pewno nie osoby,które tak mozolnie schrakteryzowałaś powyżej. :o Doprawdy-skąd u niektórych biorą się takie zdolności "czytania między wierszami" :o :lol: :lol: A już NA PEWNO moimi znajomymi nie są "dzieci karmione piersią"... :lol: :lol:

selimm
08-07-2009, 09:39
Selim nie targaj się
Co to za forum bez żądła :D
Będę wtedy królować niepodzielnie :P

no masz....zapraszam na grzybową

iza mama gabora
08-07-2009, 09:42
Selimm a ja też mogę?Uwielbiam grzybową :)

selimm
08-07-2009, 09:56
możesz ....cholera koszta rosną

iza mama gabora
08-07-2009, 10:15
Przywiozę makaron (szlag!myślałam,że załapię się na darmową michę :evil: )

JoShi
08-07-2009, 12:10
możesz ....cholera koszta rosną
Mogę przywieźć grzyby.

Zochna
08-07-2009, 12:28
radzę uważać ;)

JoShi
08-07-2009, 12:56
radzę uważać ;)
Na moje grzyby czy na zupę Selima?

selimm
08-07-2009, 14:44
grzybkami - to ja dziele

kaśka maciej
08-07-2009, 16:52
to jak już jest podkład to ja przywioze coś z trunków
Selimm, więcy ty zupy ugotuj

galka
08-07-2009, 17:12
Uważajcie dziewczyny ,żeby Selimowi w tym garze jaka Lukrecja nie pomagała mieszać :D

Paulka
08-07-2009, 17:29
A ja odwrotnie- mam dośc cotygodniowych, przedłużających sie odwiedzin i zaglądania w każdy kąt domu.

Czasami mam ochotę warknąc, że to już nie budowa, tylko DOM, więc otwieranie szuflad wydaje sie nieco nie na miejscu :roll:

EZS
08-07-2009, 19:19
z tym brakiem czasu to coś jest.
Miałam zaprzyjaźnioną paczkę od szkoły podstawowej. Pierwszy odpływ był na studiach. Niektórzy wyjechali do innych miast. Ale doszły połówki tych co zostali. Drugi odpływ- nie wszystkie połówki pasowały do nas. Bywa. Potem przyszły dzieci.. Moje spędziło pierwsze miesiące życia w szpitalu a potem został jej koszmarny brak odporności. Znajomi przed wejściem do naszego domu musieli przedstawiać świadectwo zdrowia :lol: Nie wszscy zrozumieli. Koleżanka czekała na dziecko 10 lat. Jak urodziła - oszalała na jego punkcie. Itd... Zostało nas może z 8 osób stałych i 4 luźniejsze. I co? Żeby zebrać się razem tak, że nikt nie ma dyżuru, popołudnia w pracy, zobowiązań rodzinnych, chorych dzieci, to zmawiamy się przez pół roku. A i tak nigdy nie ma kompletu.
Piszecie o pogaduszkach z psiapsiółką.... ja mam dwa dni w tygodniu pracę od 8 do 21. W pozostałe dni musze wyprać, zrobić zakupy, czasem coś ugotować. Co dzień biorę pracę do domu na wieczór. Albo się uczę.. Jak mam 2 godziny żeby NIC nie robić (choćby posiedzieć na forum) to sama nie wiem, jak się mam cieszyć. W tygodniu psiapsiółka odpada. A w weekend są działki, gdzie każdy musi trawkę skosić no i zadbać o swoją zaniedbaną rodzinę. Wszyscy to rozumiemy. Nikt nie mówi o zawiści. .. Chyba też czekamy na emeryturę :lol: :lol: