PDA

Zobacz pełną wersję : Rdest sachaliński - HELP! HELP! HELP!



supernova
20-07-2009, 19:36
Niestety mam to ścierwo na działce, to jest jakiś transgeniczny mutant, przyrasta 100 cm w tydzień, korzenie niczym macki oplatają już ogród i mam wizję, jak z horroru, że zadusi dom!;-)

żartuję z duszeniem, ale naprawdę nie wiem, jak z tym walczyć. na razie kosimy i wyrywamy, a on poziomo w tempie bolida na paliwo lotnicze zawłaszcza dalsze rejony...rośnie przy ogrodzeniu długim ok. 40 m i idzie do drugiego, równoległego ogrodzenia, z 20 metrów już ze 4 m za nim...
Opanował nowo nawiezioną ziemię na nowy ogród w 2 tygodnie, a ci, co przekopywali, zrobili to na wysokość łopaty, co nie wystarczyłona wyplenienie korzeni, a dało mu jeszcze większego 'kopa' do rozsadzania się!
Tragedia!

Podobno uwielba roundap! nie wiem, nie sprawdzałam, czytałam, że 'po roundapie rześko odrasta bardziej zielony'.
Co robić?
Czy komuś się udała walka? jak i czym?
Będę wdzięczna za porady.

(Z drugiej strony wszystkie perze, barszcze, babki, osty, pokrzywy, które też mam wydają mi się okazami z ogrodu botanicznego przy nim;-)

marta_B
20-07-2009, 21:13
Alan Titchmarsh, prowadzacy w BBC swietne programy o ogrodach, u nas nadawane chyba jako "Jak byc ogrodnikiem", w odcinku o pozbywaniu sie chwastow, w sprawie rdestu mial tylko jedna rade - wyprowadzic sie. :)

supernova
20-07-2009, 21:29
:D
słyszałam już o zrywaniu ziemi na 10 m wgłąb, wbijaniu płyt stalowych, żeby uniemożliwić korzeniom ekspansję, ale to jest trochę zbyt radykalne;-)

bluszczyk
21-07-2009, 08:28
Ja też miałem przygodę z tym rdestem. :evil: Dla jednych chwast, dla innych może być rośliną ozdobną. :wink: Podobał mi się więc go sobie sprowadziłem. Posadziłem w bardzo dużej donicy i myślałem, że nie pozwolę mu na migrację. :roll: Niestety następnego roku odrosty pojawiły się poza donicą. Rzeczywiści ma bardzo głęboki system korzeniowy, przyrasta w tempie geometrycznym. :o Wykopałem „dziada”, myślałem że wydarłem wszystkie korzenie, ale skórnik odbił. Wiec potraktowałem Roundupem i częściowo pomogło. Następnego roku jakaś odnoga pojawiła się ponownie, więc wykopałem. Jak na razie nie wychodzi, ale bacznie przyglądam się czy aby czasem ……
Ostatnio w jednym z programów ogrodniczych pokazywali, że można ten rdest ograniczać przez częste koszenie, suszone badyle powiązane w pęczki mogą być ozdobą i tam takie inne zalety. :wink:
Myślę, że kilkakrotne zastosowanie Roundupu oraz częste koszenie powinno ograniczyć jego rozwój.

G.N.
21-07-2009, 08:34
Z rdestem sachalińskim faktycznie jest problem. Jeszcze gorsza zaraza jak się pokrzyżuje z rdestowcem ostrokończystym (japońskim). A co poniektóre oszołomy uprawiają to to jako super roślinę energetyczną. W Anglii za wywalenie byle gdzie ziemi w której rósł rdest sachaliński jest spora grzywna, a za celowe sadzenie 2 lata na państwowym wikcie.
Z duszeniem domu to się śmiej ale ta roślinka potrafi uszkadzać fundamenty o izolacjach nie wspominając. Widziałem zdjęcia z USA gdzie rdest sachaliński przebił przez asfalt. Pędy wychodziły na środku jezdni. Co do zwalczania to nie tak że on lubi roundup. Po prostu jednorazowy oprysk w standardowym stężeniu nie robi na nim wrażenia. Roundup 360 sl zwykle stosuje się w stężeniu 0-5-1% przy punktowym pryskaniu chwastów na trawniku 2%.
Znalazłem taki program zwalczania sygnowany przez Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin

Najlepsze efekty uzyskuje się stosując metodę mechaniczno--chemiczną. Należy wykonać oprysk chemiczny preparatem zawierającym glifosat (np. Roundup, 8%) odczekać do zamarcia roślin następnie wykopać lub wyorać.
Po wykopaniu lub wyoraniu roślin ponawia się oprysk chemiczny. Kolejne powtórzenie oprysku po wschodach pozostałych w glebie resztek powoduje niemal całkowitą eliminację niepożądanych roślin.

EDIT jeszcze jedno. Ściętych badyli nie należy kompostować ani wywalać od tak byle gdzie bo z nich też potrafi odbić. Raczej suszyć i palić.

Wojciech Majda
08-03-2010, 10:56
Rdest sachaliński jest chętnie zjadany przez kozy, w zależności od skali inwazji i wielkości ogrodu, może warto zainwestować w taką "żywą kosiarkę"?

Elfir
08-03-2010, 11:20
W ogródku przydomowym ma trzymać kozy, tak?

Wojtku - tutaj pisza głównie mieszkańcy podmiejskich osiedli a nie właściciele gospodarstw rolnych.

mark0wy
08-03-2010, 11:48
Witam,

Mam u siebie kilka metrów kwadratowych. Pozostałość po poprzednim właścicielu.
Trzy lata tnę przy samej ziemi kilka razy w roku.
Nie rozprzestrzenia się, trochę udało mi się go ograniczyć.
Nie należy dopuścić do kwitnienia i ciąć ile się da.
W tym roku przymierzam się do ostatecznej rozprawy.
Będę informował, także fotkami o postępach.

A wygląda toto tak:
http://picasaweb.google.com/mark00wy/Rosliny#5446363573001334178

http://picasaweb.google.com/mark00wy/Rosliny#5446363675927105586



Pozdrawiam
Mark0wy[/url]

Wojciech Majda
08-03-2010, 11:49
Dlatego napisałem "w zależności od wielkości ogrodu". Niektórzy mają tak duże działki, że dałoby się krowę wyżywić ;) i nie wszyscy tutaj piszący to mieszkańcy podmiejskich osiedli.
http://forum.muratordom.pl/dzialka-25-arow-koszenie,t106375.htm

Przy takiej większej skali, koza może być pewnym rozwiązaniem.
patrz ten wątek...

bluszczyk
08-03-2010, 12:24
Dlatego napisałem "w zależności od wielkości ogrodu". Niektórzy mają tak duże działki, że dałoby się krowę wyżywić ;) i nie wszyscy tutaj piszący to mieszkańcy podmiejskich osiedli.
http://forum.muratordom.pl/dzialka-25-arow-koszenie,t106375.htm

Przy takiej większej skali, koza może być pewnym rozwiązaniem.
patrz ten wątek...

Wojtku, koza oczywiście może być, ale żeby mieć kozę to trzeba jej zagwarantować warunki bytowe. To pomysł dla hobbystów lub tych, co są nastawieni na gospodarstwo rolne z możliwością hodowli zwierząt. Nie każdy, kto ma duża działkę jest w stanie utrzymywać kozy, krowy. Koza nie jest zwierzęciem bezobsługowym, pomijam problem opieki nad inwentarzem podczas wyjazdów gospodarzy, opieki zdrowotne, dojenia :wink: :oops: itd. Jak dla mnie, jest to dość trudny eksperyment ze względów organizacyjnych i finansowych. Mam działkę 37 a, ale aktualnie nie widzę możliwości zastosowania tej formy odchwaszczania ogrodu.
Może się mylę, ale chciałbym poznać Twoje doświadczenie jak można sobie poradzić z utrzymanie takiej kosiarki? :wink: :roll:

Mirek_Lewandowski
08-03-2010, 12:28
Osobliwie zimową porą...
A, i jeszcze jedno. Koza zeżre wszystko ze starym kaloszem włącznie :wink:
I nie wiem, czy od wszystkiego nie zacznie, a na rdeście skończy :lol:

Wojciech Majda
08-03-2010, 15:10
@bluszczyk
Kozy nigdy do odchwaszczania nie używałem, jednak wiem, że są skuteczne. W tym celu. Równie dobrze poradzą sobie z większością zachwaszczonego terenu (jeżyny itp.)

Dodam, że są kózki minaturki:
http://sprzedambyka.pl/kozy/sprzedam-kozki-miniaturki-cena-do-negocjacji-7441.html

http://www.theminiaturegoatclub.com/

Oczywiście utrzymanie każdego zwierzęcia wiąże się z odpowiedzialnością i pewnego rodzaju uwiązaniem. Podobnie jednak jest z psem, czy kotem...

@Mirek_Lewandowski
Wszystko kwestia uwiązania w odpowiednim miejscu. Rdest j. jest rośliną, która bardzo skutecznie przytłumia inne, więc nie ma problemu z tym, że koza nam np. rabatę z kwiatami zeżre, bo jak już jest tam rdest, to rabaty nie mają żadnych szans.

@Wszyscy

Nie napisałem, że używanie kozy, to jedyny słuszny sposób, jednak są ludzie, którzy stosują tego typu rozwiązania, zwłaszcza, jeśli nie chce się stosować herbicydów z powodu tego, że ma się małe dziecko, czy jest się przeciwnikiem chemii z zasady.

Niektórzy polecają używanie Roundupu, ja z powodów etycznych tego nie zrobię.

W niektórych rejonach świata (Kalifornai, Australia, UK) są firmy, które wypożyczając owce, kozy, czy walabie własnie do kontrolowania chwastów, wysokości trawy itp. Tej kozy nie trzeba mieć na wieczność. Można ją kupić na wiosnę, a na jesień zabić i zjeść lub oddać jakiemuś religijnemu muzułmaninowi :) On zrobi z niej użytek.


Oczywiście każdy zrobi jak zechce. Ja tylko pokazuję, że są zdrowe alternatywy. Nie jest tak, że albo jest ciężka "chemia" albo trzeba pół urlopu poświęcić będąc zgarbionym i wyczesując korzonki z ziemi - wystarczy odpowiednio elementy ustawić względem siebie. W tym przypadku to jest:

Pasza - zwierzę, które tą paszę zjada.

Naprawdę bardziej opłaca się współpracować z naturą a nie z nią walczyć...

Wszystko jest kwestią priorytetów.

Mirek_Lewandowski
08-03-2010, 16:02
Tej kozy nie trzeba mieć na wieczność. Można ją kupić na wiosnę, a na jesień zabić i zjeść lub oddać jakiemuś religijnemu muzułmaninowi On zrobi z niej użytek.
Na następną wiosnę znów kupic, jesienią zabić, zjeść...
Przecież zielsko odrośnie.

Wojciech Majda
08-03-2010, 17:25
Jednorazowy oprysk herbicydem też nie pomoże...

ania
08-03-2010, 19:33
Wojciechu!

Wątek założyła osoba z Warszawy.
Może warto, żebyś wiedział, że w obrębie większości miast, a zwłaszcza dużych, a zwłaszczazwłaszcza STOLICY obowiązuje zakaz prowadzenia chowu, hodowli i przetrzymywania zwierząt gospodarskich takich, jak: KOZY, bydło, konie, strusie, świnie, owce, drób, króliki i inne, która Rada Miasta wymieni w swoim regulaminie utrzymania czystości i porządku.
A może nawołujesz do buntu wobec prawa?

Elfir
08-03-2010, 19:55
Cały czas zwracam Wojtkowi uwagę, ze większość ludzi, którzy zadają pytania w wątku ogrodniczym nie jest zainteresowanych uprawą i hodowlą na skalę masową, a posiadaniem własnego ogródka, w którym można sobie pograć w piłkę na trawniku i urządzić grilla w altance.
Ale to grochem o ścianę...

Wojciech Majda
08-03-2010, 20:06
@ania

Chcę, by wątek ten miał charakter ponadczasowy i ponadregionalny;) Mam wrażenie, że inni ludzie też mają problem z tymi roślinami, a nie tylko Warszawiacy.

Dzięki za poinformowanie o prawie w Warszawie. Ciekawe jak to w innych miastach jest. Wiesz może jak jest czy to tylko taki martwy zapis (jak np. obowiązek meldunkowy) czy jest egzekwowany?


Czy nawołuję do buntu przeciw prawu?

Prywatnie jestem jestem libertarianinem - legalizm to obca mi idea. Do buntu nie namawiam, przynajmniej nie na łamach muratora... Patrz mój wpis na blogu "ARiMR i Ministerstwo Rolnictwa - największe w Polsce szkodniki" :D

Mirek_Lewandowski
08-03-2010, 20:16
Nie podałeś jakoś żadnego sposobu ponadczasowego i ponadregionalnego na pozbycie się zielska, a tym jest ten wątek.

Mis Uszatek
08-03-2010, 20:21
Wojtku - jesteś jak rdest sachaliński. Wszędobylski i trudny do wyrugowania. Help! Help! Help!

Pinus
08-03-2010, 20:41
Wojtku - jesteś jak rdest sachaliński. Wszędobylski i trudny do wyrugowania. Help! Help! Help!
A może potrzebna koza... :wink:
..

Wojciech Majda
09-03-2010, 00:00
@Pinus, Mis Uszatek, Mirek_Lewandowski

Tak, cenię Waszą opinię...

bluszczyk
09-03-2010, 07:56
Kozy nigdy do odchwaszczania nie używałem, jednak wiem, że są skuteczne. W tym celu. Równie dobrze poradzą sobie z większością zachwaszczonego terenu (jeżyny itp.)


Wojtku, właśnie takiej odpowiedzi od Ciebie oczekiwałem. Nie używałeś nie praktykowałeś, ale wiesz. ;-)
W życiu oprócz wiedzy teoretycznej ważna jest też praktyka, dlatego cenię sobie opinię praktyków i polecam gorąco WSZYSTKIM trzymać się tej zasady.

jamles
09-03-2010, 08:09
Wojtku - jesteś jak rdest sachaliński. Wszędobylski i trudny do wyrugowania. Help! Help! Help!
tam zaraz do wyrugowania
był Leon ze swoimi pomysłami budowlanymi, teraz jest Wojtek z rolnymi,
bo trudno nazwać ogrodowymi pomysłami

Wojciech Majda
09-03-2010, 09:29
Wojtku, właśnie takiej odpowiedzi od Ciebie oczekiwałem. Nie używałeś nie praktykowałeś, ale wiesz. ;-)


W życiu mnie grawitacja nie zabiła, nie mniej nie skoczyłbym z samolotu bez spadochronu ale WIEM, że stracę w ten sposób życie. Mimo, że nie mam osobistego doświadczenia. Empiryzm nie jest jedynym sposobem zdobywania wiedzy, choć nie ukrywam, że jest jednym z cenniejszych.

Skoro są ludzie, którzy wykorzystują jakieś rozwiązanie (nawet na skalę komercyjną) to dlaczego nie wykorzystać tego? Są ludzie, którzy wypożyczają kozy. 8000 m2 jeżyn w 4-5 dni jest oczyszczane, oraz teren jest w tym samym czasie nawożony itp.

http://www.pesticide.org/pubs/alts/goats/goats.html

http://www.seattlepi.com/local/319789_goats14.html

bluszczyk
09-03-2010, 10:12
Skoro są ludzie, którzy wykorzystują jakieś rozwiązanie (nawet na skalę komercyjną) to dlaczego nie wykorzystać tego? Są ludzie, którzy wypożyczają kozy. 8000 m2 jeżyn w 4-5 dni jest oczyszczane, oraz teren jest w tym samym czasie nawożony itp.

http://www.pesticide.org/pubs/alts/goats/goats.html

http://www.seattlepi.com/local/319789_goats14.html

Dzięki Wojtku !
Właśnie nasunąłeś mi super świetny pomysł na założenie biznesu….. :-)
Ale się małżonka ucieszy ........... ;-)

Wojciech Majda
09-03-2010, 11:00
Ciesze się, że pomogłem. jak już założysz firmę, to masz pomoc PIP i moją w promowaniu :)

Napisałem właśnie o tym wpis na blogu.

Mirek_Lewandowski
09-03-2010, 12:58
bluszczyk... zastanów się :lol:

8000 m2 jeżyn w 4-5 dni jest oczyszczane

Zapewne, z korzeni też?
Po dwóch tygodniach można znów oczyszczać.
Nie wyrobisz z reklamacjami...

bluszczyk
09-03-2010, 14:13
Po dwóch tygodniach można znów oczyszczać.
Nie wyrobisz z reklamacjami...

Dzięki Mirku za przestrogę. Mądrego z doświadczeniem to i warto posłuchać.
Jest tylko jeden problem, małżonka temat kupiła.... :lol:

jamles
09-03-2010, 14:16
czyli poniżej 2ha jeżyn się nie opłaca :roll:
chyba, że owoce zbierać i dżemy robić

Pinus
09-03-2010, 15:17
Po dwóch tygodniach można znów oczyszczać.
Nie wyrobisz z reklamacjami...

Dzięki Mirku za przestrogę. Mądrego z doświadczeniem to i warto posłuchać.
Jest tylko jeden problem, małżonka temat kupiła.... :lol:
Same kozy nie wystarczą w tej Twojej firmie. Musisz mieć także świnie albo lepiej dziki (mają mocniejsze ryje :) ), stosownie do wcześniejszych porad Wojciecha. Takim zestawem oczyścisz chyba każdy ogród :) :wink:
Abyś mógł świadczyć usługi kompleksowe to powinieneś mieć też krowy, które przygotowaną wcześniej glebę pod ogród, przez kozy i świnie, będą (wedle Wojciecha) nawozić czyli zasrywać.

Gdyby świnie odmawiały współpracy i nie chciały ryć, to wcześniej posadź im trufle..
Z pewnością Wojciech wypromuje i rozpropaguje Twoją firmę. Zresztą sam widzisz jaką ma siłę przebicia opanowując to forum :lol: .
..

Wojciech Majda
09-03-2010, 18:41
Mirek_L

Zapewne, z korzeni też?
Po dwóch tygodniach można znów oczyszczać.
Nie wyrobisz z reklamacjami...

Widzisz tylko problemy a nie rozwiązania...

Po tych kilku dniach odpoczynku pojawią się młode, zielone pędy, które osoba Twojego pokroju mogłaby opryskać Roundupem skutecznie je niszcząc. Środek ten jest dużo skuteczniejszy wtedy i mniej go zużyć trzeba.

Ogólnie robienie oprysków Roundupem w 2-2,5 metrowych chaszczach jeżyn i innych "chwastów" to to co tygryski lubią najbardziej.

Równie fajnie dokonuje się oprysków na terenie gdzie jest pełno gruzów, nierówności terenu, czy teren jest zabagniony.

@Pinus
Sadzenie trufli to może Ty byś radził. Ja hazardu moim klientom nie doradzam. Nie wiem, czy wiesz, ale w Polsce nikomu nie udało się trufli wyhodować.

Chciałbym Cię Pinus poinformować, że nie jest potrzebna krowa, bo kozy również wydalają. Potocznie odchody kóz to "kozie bobki".

Co do mojej siły przebicia. 8000 odwiedzin miesięcznie (i cały czas rośnie) na blogu to może nie jest szaleństwo, ale na początek dobre i to.
jest ilość niesamowita, ale na początek

Mirek_Lewandowski
09-03-2010, 18:58
Mirek_L

Zapewne, z korzeni też?
Po dwóch tygodniach można znów oczyszczać.
Nie wyrobisz z reklamacjami...

Widzisz tylko problemy a nie rozwiązania...

Po tych kilku dniach odpoczynku pojawią się młode, zielone pędy, które osoba Twojego pokroju mogłaby opryskać Roundupem skutecznie je niszcząc. Środek ten jest dużo skuteczniejszy wtedy i mniej go zużyć trzeba.
Instytut zaleca Roundup :o Powiem ci nie z empirii, a z własnego doświadczenia, że w dopuszczalnym stężeniu prawie nieskuteczny, liście przypali... Od mojego pokroju się od... A osoba nie mojego pokroju co ma zrobić?
Ogólnie robienie oprysków Roundupem w 2-2,5 metrowych chaszczach jeżyn i innych "chwastów" to to co tygryski lubią najbardziej.
To załatwi jeden facet z dobrą wykaszarką w jeden dzień

Równie fajnie dokonuje się oprysków na terenie gdzie jest pełno gruzów, nierówności terenu, czy teren jest zabagniony.
I oczywiście kozy zjedzą gruz, zniwelują nierówności terenu i osuszą bagno.

Pinus
09-03-2010, 19:55
@Pinus
Sadzenie trufli to może Ty byś radził. Ja hazardu moim klientom nie doradzam.Nie wiem, czy wiesz, ale w Polsce nikomu nie udało się trufli wyhodować.
Chciałbym Cię Pinus poinformować, że nie jest potrzebna krowa, bo kozy również wydalają. Potocznie odchody kóz to "kozie bobki".

Co do mojej siły przebicia. 8000 odwiedzin miesięcznie (i cały czas rośnie) na blogu to może nie jest szaleństwo, ale na początek dobre i to.
jest ilość niesamowita, ale na początek
Muszę przyznać, że dokonałeś genialnych odkryć, godnych Ciebie :) . Wytłuściłem je na czerwono w celu podkreślenia ich znaczenia :roll:
Dziękuję za poinformowanie mnie o rzeczach mi nieznanych :D a tak oczywistych dla Ciebie :lol:

Zrozumiała jest więc duża ilość wizyt na Twoim blogu. Przyznaję ze wstydem, że ja także jeden raz odwiedziłem :oops: tę zbiornicę mądrości :P
..

Mis Uszatek
09-03-2010, 20:39
Myślę, że to co opisał G.N.
w tym wątku: http://forum.muratordom.pl/post4095072.htm#4095072 kończy definitywnie dyskusję o kozach. No chyba, że ktoś założy nowy wątek "Jak zerwać asfalt z drogi".

Wojciech Majda
09-03-2010, 20:57
1Środek ten jest dużo skuteczniejszy wtedy i mniej go zużyć trzeba.
Instytut zaleca Roundup :o Powiem ci nie z empirii, a z własnego doświadczenia, że w dopuszczalnym stężeniu prawie nieskuteczny, liście przypali... Od mojego pokroju się od... A osoba nie mojego pokroju co ma zrobić?
Ogólnie robienie oprysków Roundupem w 2-2,5 metrowych chaszczach jeżyn i innych "chwastów" to to co tygryski lubią najbardziej.
2To załatwi jeden facet z dobrą wykaszarką w jeden dzień

3Równie fajnie dokonuje się oprysków na terenie gdzie jest pełno gruzów, nierówności terenu, czy teren jest zabagniony.
I oczywiście kozy zjedzą gruz, zniwelują nierówności terenu i osuszą bagno.



@1
Ja pisałem, co zrobiłaby osoba Twojego pokroju (w domyśle miłośnik używania herbicydów). Osobiście zalecałbym konsekwentne stosowanie kóz, czy innych zwierząt.
A tak poza tym empiria to jest doświadczenie:)
@2
Nie mam danych dotyczących Polski, ale stan Oregon szacuje, że usunięcie (co prawda z korzeniami) zajmuje 300-1000 godzin na akr, tj. 750 - 2500 godzin na hektar jeżyn. Niechby pierwsze skoszenie zajmowało 1/10 tego czasu, to i tak nie zabierze to jednego dnia...

Powiem Ci, że naprawdę dobrą wyka szarkę musi mieć taka osoba, skoro w ciągu dnia uda się jej ściąć i przerzucić kilkadziesiąt ton biomasy.

@3
W opisanych sytuacjach kozy mogą mieć łatwy dostęp w miejsca w które maszyny nie dadzą rady, czy dla człowieka byłoby to trudne.

Pinus:
[quote]Abyś mógł świadczyć usługi kompleksowe to powinieneś mieć też krowy, które przygotowaną wcześniej glebę pod ogród, przez kozy i świnie, będą (wedle Wojciecha) nawozić czyli zasrywać.

Z Twojej wypowiedzi można było wnioskować, że kozy nie srają, do nawożenia potrzebne są krowy (co jest błędem) :)

Cieszę się, że udało mi się pomóc Tobie zwiększyć poziom Twojej "wiedzy".

Mirek_Lewandowski
09-03-2010, 21:14
miało być cudzej:oops:

No dobra, ostatni raz..
-Mamy 8000 mkw jeżyn
-wpuszczamy kozy, zeżrą zielone
-po dwóch tygodniach odrośnie
Roundupu nie stosujemy, bo Instytut nie zaleca, jest nieskuteczny i nie jesteśmy mojego pokroju.
-a więc znów wpuszczamy kozy... :lol:

Racz zauważyć, że tematem wątka nie jest jak napaść kozy tylko jak pozbyć się jeżyn

I oczekuje konkretnej odpowiedzi na konkretne pytanie.

bluszczyk
09-03-2010, 21:38
Same kozy nie wystarczą w tej Twojej firmie. Musisz mieć także świnie albo lepiej dziki (mają mocniejsze ryje :) ), stosownie do wcześniejszych porad Wojciecha. Takim zestawem oczyścisz chyba każdy ogród :) :wink:


Świnie to my już mamy (tz. dzikie świnie, ryją niemiłosiernie) - czyli krok do przodu w agrobiznesie twierdzi małżonka. :P
Co do dzików to potwierdzam, że świetnie czyszczą, zwłaszcza kartoflisko sąsiada. W jedną noc ź hektara sadzeniaków. Nam się też przy okazji wyczyściły co nie co. :wink:

Pinus
09-03-2010, 22:03
Z Twojej wypowiedzi można było wnioskować, że kozy nie srają, do nawożenia potrzebne są krowy (co jest błędem) :)

Cieszę się, że udało mi się pomóc Tobie zwiększyć poziom Twojej "wiedzy".
Sam dokonałeś tego odkrycia, czy znalazłeś to w swojej amerykańskiej lekturze naukowej do, której zwykle się odwołujesz? :wink:

Ciesz się. :D
Jak niewiele Ci potrzeba do uciechy :D
..

Wojciech Majda
09-03-2010, 23:33
Mirek:

No dobra, ostatni raz..
-Mamy 8000 mkw jeżyn
-wpuszczamy kozy, zeżrą zielone
-po dwóch tygodniach odrośnie
Roundupu nie stosujemy, bo Instytut nie zaleca, jest nieskuteczny i nie jesteśmy mojego pokroju.
-a więc znów wpuszczamy kozy...

Racz zauważyć, że tematem wątka nie jest jak napaść kozy tylko jak pozbyć się jeżyn

Tematyka wątku to jak pozbyć się rdestu sachalińskiego, a nie jeżyn.
Kozy + oranie i tak do skutku.

Inne rozwiązanie

Zastanowić się czy istnieją inne stworzenia, które zjadają rdest japoński,/sachaliński następnie zrobić ekspedycję polskich naukowców do Japonii (bo dlaczego mamy korzystać z japońskich, amerykańskich, australijskich czy angielskich źródeł, skoro Polacy są najmądrzejsi...)

Tam zapewne odkryjemy, to co inni już odkryli, ale przecież najważniejsze jest, że nie będziemy korzystać z zagranicznej wiedzy, bo w Polska jest światowym centrum innowacji w dziedzinach wszelakich i nie musi się to tego "zniżać"...

Zapewne Polscy ekolodzy i entomolodzy "odkryją", że rdest japoński w swojej ojczyźnie nie jest gatunkiem inwazyjnym, bo ma szkodniki. Wtedy sprowadzić można te szkodniki do Polski.

bluszczyk
10-03-2010, 05:05
Zapewne Polscy ekolodzy i entomolodzy "odkryją", że rdest japoński w swojej ojczyźnie nie jest gatunkiem inwazyjnym, bo ma szkodniki. Wtedy sprowadzić można te szkodniki do Polski.

Taki manewr jest ryzykowny, czasem jak to zwykle bywa można przedobrzyć. :roll:
Możliwości wykorzystywania niektórych gatunków owadów lub grzybów do niszczenia niepożądanych chwastów są niewielkie. Znam kila takich przykładów z literatury, ale w praktyce nie mają większego zastosowania. W Polsce z pewnością nie ma takich możliwości.
Rdest sachaliński jest utrzymywany we względnej równowadze w jego naturalnym środowisku prawdopodobnie z powodu innych czynników środowiskowych niż szkodniki.

Wojciech Majda
10-03-2010, 17:23
W Wielkiej Brytanii przeprowadzili już badania i wypuścili pewne owady w celu kontroli tego chwastu. Owad z angielska się psyllid nazywa. Nie wiem jak to będzie po polsku.
http://www.telegraph.co.uk/gardening/7398527/Insects-to-be-brought-in-to-control-Japanese-Knotweed.html

bluszczyk"

"Rdest sachaliński jest utrzymywany we względnej równowadze w jego naturalnym środowisku prawdopodobnie z powodu innych czynników środowiskowych niż szkodniki."

Jakie to mógłby być inne czynniki jak nie choroby/roślinożercy?

bluszczyk
10-03-2010, 19:05
W Wielkiej Brytanii przeprowadzili już badania i wypuścili pewne owady w celu kontroli tego chwastu. Owad z angielska się psyllid nazywa. Nie wiem jak to będzie po polsku.
http://www.telegraph.co.uk/gardening/7398527/Insects-to-be-brought-in-to-control-Japanese-Knotweed.html

psyllid, dotyczy chyba Psylloidea (miodówki) - są to pluskwiaki

Takich badań jak już wspominałem można przywołać w wielu publikacjach naukowych. Nie daj się zwieźć, w większości jest to bez możliwości praktycznego wykorzystania. Dowody, które przytaczasz są to tylko, że tak powiem …….. ciekawostki entomologiczne. :wink: (bez urazy)



Jakie to mógłby być inne czynniki jak nie choroby/roślinożercy?

Wojtku tego nie wiem i na pewno nie jeden z naukowców miałby problem określić jednoznacznie jakie czynniki wpływają na równowagę w danym biotopie. Zresztą pojęcie równowagi pewnie nie jest w tym miejsc dobrym określeniem. Popatrzmy na to inaczej, czy jesteś w stanie określić jednoznacznie jakie czynniki mają wpływ na rozwój roślin w konkretnym środowisku np. łąkowym, z grubsza tak, ale to bardzo trudne zadanie do zdefiniowania. Trzeba z pewnością uwzględnić warunki glebowe, klimatyczne i jak już jesteśmy przy ekologii czy permakulturze, która się często tu przewija w Twoich wypowiedziach, również czynniki wzajemnego oddziaływanie roślin na siebie (czyli inaczej allelopatii). Szkodniki i choroby są tylko jednym z elementów, ale nie najistotniejszym. Środowisko o którym rozmawiamy jest zróżnicowane, nie jest to monokultura, dlatego złożoność wzajemnych oddziaływań jest bardzo zróżnicowana.

EZS
10-03-2010, 22:02
No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka :-?

Dobre wieści - kozy lubią mieszkać w garażu. Co prawda zwykle wtedy samochód mieszka pod chmurką, ale w końcu ziwerze ważniejsze. Żeby koza w garażu czuła się dobrze, trzeba jej wstawić kredens albo inne szafki, jako że lubi przebywać na pewnej wysokości.
-koza uwiązana jest nieszczęśliwa. Nasze w każdym razie były i nie chciały żreć. Koza puszczona luzem może być elementem dekoracyjnym, ślicznie wygląda na schodach tarasu, na przykład. Lubi też leżeć na samochodzie stojącym PRZED garażem, przybiera bardzo malownicze pozy i wszyscy sąsiedzi przychodzą ją oglądać. A co dopiero, jak są trzy!
-kozę można trzymać w mieście. W każdym razie nikt się na to nie skarżył, wręcz odwrotnie, masze trzy śliczne, białe i WYCZESANE kózki były atrakcją całej ulicy
Złe wieści:
-kozy nie można zjadać jesienią. Niestety, człowiek się przyzwyczaja (szczególnie tzw miastowy) i zaczyna traktować ją jak zwierze typu pies czy kot, a psów my nie jadamy. Zresztą jest to mądre i czujne zwierze, psa może zastąpić bardzo łatwo
-koza nie lubi chwastów. Ponieważ szczęśliwa koza chodzi luzem, więc najpierw zjada wszystkie kwiaty, potem drzewka owocowe do wysokości ok 2 m, potem iglaki, sosenki i swieczki a jak wygoli wszystko, to zniża się do jedzenia trawy (ze wstrętem). Rdestu nie mieliśmy na stanie, ale ponieważ nie jest ani cenny, ani hodowlany ani ładny, to sądze, że jadły by go w ostatniej kolejności
-koza przezwyczaja się do ludzi i, wzorem psa, wybiera sobie pana. A potem bodzie wszytkich, którzy by do jej ukochanego pana chcieli podejść. Moje kozy pokochały ojca a bodły mamę. Na mnie się obraziły, bo dostały scierą po łbach.
-Kozy trudno się pozbyć, bo mimo, że jest wredna, złośliwa i ogołaca działkę, to daje się lubić :o no i człowiek ma wyrzuty sumienia, że koza oddana będzie nieszczęśliwa i potem zjedzona....

aaa, nie napisałam jeszcze, że koza żeby była zdrowa, to musi jeść równiez marchewkę, buraczki, otręby, łupinki itd a zielenina to dla niej jest coś takiego, jak dla nas surówka. Dodatek :-?

Wojciech Majda
10-03-2010, 22:41
To musi być jeden z tych dwóch czynników. Inną opcją jeżeli chodzi o utrzymywanie w ryzach rdestu byłoby szybsze tempo wzrostu innych roślin (co jest raczej trudne).

http://www.cabi.org/japaneseknotweedalliance/default.aspx?site=139&page=356

Tutaj inny artykuł o tym samym. W nim jednak podają, że insekt dopiero zostanie uwolniony. Brytole zrobili testy - wyszły pozytywnie. Mają nawet błogosławieństwo rządu by to uczynić.

bluszczyk
11-03-2010, 07:01
No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka :-?


Dzięki za PRAKTYCZNE porady dotyczące kóz w perspektywie przyszłego biznesu koźlanego mojej małżonki. :P
Mam tylko pytanie dotczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? :oops:

G.N.
11-03-2010, 08:48
... Ponieważ szczęśliwa koza chodzi luzem, więc najpierw zjada wszystkie kwiaty, potem drzewka owocowe do wysokości ok 2 m, potem iglaki, sosenki i swieczki a jak wygoli wszystko, to zniża się do jedzenia trawy (ze wstrętem). ..... Zasadniczo wszystko prawda ale z tymi 2 metrami to bym polemizował. Tylko w przypadku drzewek na tyle małych ze nie da się na nie wejść. Niejednokrotnie widziałem kozy "pasące się" na jabłoni, orzechu, czereśni czy modrzewiu na wysokości 4-5 metrów nad ziemią. :lol:
BTW faktycznie bydlątko pomimo wybryków daje się lubić i ciężko się przełamać żeby mu łeb obciąć, choć młoda koźlęcina palce lizać

mark0wy
11-03-2010, 11:18
Witam,

Pomyliłem wątki więc wkleję tutaj.

Witam,

Co do kóz jeszcze

Ciekawy artykuł o opłacalności hodowli jest w Przeglądzie Hodowlanym, 2/2010, wniosek taki, że hodowla w polskich warunkach mało opłacalna.


Koza nie są optymalne, bo żrą wszystko co leci.
Lepsze są już owce, np. stara polska rasa - wrzosówka.
Wieś Mazowiecka, 1/2010, Zapomniana wrzosówka, s.38-39.

To typowe kosiarki, ponadto hodując co najmniej 10 maciorek mamy dopłatę
na poziomie 310 zł do sztuki rocznie.

Bardzo dobre mięso, a la dziczyzna.

S. Milewski, Mięso owcze - produkt o szczególnych cechach prozdrowotnych, Przegląd Hodowlany, 1/2010, s. 21-23

Pozdrawiam
Mark0wy

EZS
11-03-2010, 11:37
No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka :-?


Dzięki za PRAKTYCZNE porady dotyczące kóz w perspektywie przyszłego biznesu koźlanego mojej małżonki. :P
Mam tylko pytanie dotyczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? :oops:
Cóż, koza to nie krowa. Żeby mieć mleko, musi mieć młode. Dlatego mieliśmy potem 3 kozy - mamę i dwie córki. Po urodzeniu mleko ma ok roku, potem zanika i chce rodzić od nowa. A dojenie... cóż, naszą kozę piły głównie JEJ dzieci. Mama nie miała do niej dostępu, ojciec by ją doił (tzn by mu pozwoliła) ale tata ma zaburzenia czucia w palcach i ją bolało. Ja z nimi nie mieszkam, jak przyjeżdżaliśmy, to doiłam. Ja albo mój mąż. Nauczyć się łatwo a dojenie żadna sztuka, choć technika inna, niż u krowy. Ale mleka moje dziecko pić nie chciało :lol: Ja też nie. Mój mąż pił bez entuzjazmu. Ja za to robiłam serki i muszę przyznać, że te serki były BARDZO DOBRE, tylko mało. Bo kozie mleko jest niskobiałkowe, ma dużo serwatki.

Hmmm chyba rozwalam wątek o rdeście :roll: :roll: :roll:
Sorry za OT

Mirek_Lewandowski
11-03-2010, 13:34
No dobrze, to ja się odniosę do kóz, mam pewną praktyke, jako że moja mama wymysliła sobie kiedyś mleko ekologiczne dla dziecka :-?


Dzięki za PRAKTYCZNE porady dotyczące kóz w perspektywie przyszłego biznesu koźlanego mojej małżonki. :P
Mam tylko pytanie dotczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? :oops:

Z praktycznych rad... jakiś kozowóz potrzebował byś :wink:

G.N.
12-03-2010, 09:22
..Cóż, koza to nie krowa. Żeby mieć mleko, musi mieć młode. Dlatego mieliśmy potem 3 kozy - mamę i dwie córki. Po urodzeniu mleko ma ok roku, potem zanika i chce rodzić od nowa. ....
A krowa to myślisz że niezacielana będzie się doić aż padnie na uwiąd starczy :wink:

Mam tylko pytanie dotczące dojenia kóz. Jak to wyglądało, czy trzeba je codziennie uwolnić od mleka ? :oops: Przy rozhulanej laktacj,i codziennie rano, codziennie wieczorem 8)

EZS
12-03-2010, 09:48
A krowa to myślisz że niezacielana będzie się doić aż padnie na uwiąd starczy :wink:

wiesz, na szczęście moja mama na fali euforii bycia babcią nie wpadła na pomysł kupienia krowy, więc w krowach nie mam doświadczenia :lol: :lol: :lol: Ale tak mi się kołacze, że u kozy mleko kończy się szybciej, niż u krowy

Wojciech Majda
18-03-2010, 06:40
Znalazłem artykuł po polsku o biologicznej kontroli rdestu japońskiego:
http://wiadomosci.ekologia.pl/ciekawostki/Japonskie-owady-zniszcza-chwasty-w-Europie,12062.html

Elfir
18-03-2010, 12:46
W Australii też robili takie eksperymenty...

bluszczyk
18-03-2010, 14:09
Wygląda, że rdest sachaliński i rdestowiec ostrokończysty (japońskim) są bardzo podobne do siebie. Rozmiary jakie osiągają, robią wrażenie. :o

Wojciech Majda
26-04-2010, 20:48
Dziś zjadłem rdest japoński/sachaliński. Smakuje zupełnie jak rabarbar. Zjada się młode pędy takie do 30-40 cm. Można do ciast dodawać itp.
Ja wrzuciłem do wrzącej osolonej wody. Gotowałem z 2-3 minuty, potem posypałem cukrem. Pycha

bluszczyk
26-04-2010, 22:02
W takim razie sprzedaj pomysł autorowi tej strony: http://www.luczaj.com/

Wojciech Majda
29-04-2010, 07:13
Jeszcze jako dodatek do kurczaka w sosie słodko-kwaśnym pasuje dobrze.

wiewióra1976
08-05-2010, 06:39
No więc dał ktoś radę temu rdestwi?
Wydawało mi się, że go wyrounapowaliśmy, a on radośnie rozpoczął wiosnę - tzn. takie małe odrosty na terenie trawnika. W miejscu planowanego placu zabaw. Jeszcze nic oprócz trawnika tam nie ma i chyba muszę gada wykończyć zanim się zacznę obsadzać, co?

Elfir
08-05-2010, 11:47
tak, wykończ jak najszybciej

wiewióra1976
08-05-2010, 22:59
Chętnie, tylko nie wiem, jaką metodą :(
Tzn. obawiam się, że będzie trzeba przeryć trawnik, wyrąbać te korzenie, na ile się da i wytruć dodatkowo jakąś chemią? Round'up wystarczy?
Elfir - znasz kogoś, kto wygrał tą walkę?

Elfir
09-05-2010, 09:44
Tylko chemią. Ręcznie nie ma sensu.

supernova
02-07-2010, 19:57
Witam,
jako autorka wątku pozwalam sobie podziękować Wszystkim forumowiczom za rady i zaangażowanie!

Szczególnie spodobał mi się pomysł z kozą, ekspedycją naukową do Japonii lub na Sachalin w celu przywiezienia naturalnych szkodników rdestu oraz "gotować 3 minuty i podawać z cukrem'.
Ponadto zaintrygowały mnie maile na priva: "bardzo podoba mi się ta roślina, proszę o przeslanie sadzonki'.

Jako blondynka spodziewałam się odpowiedzi typu: w 3 regale w Leroy Merlin znajdzie Pani "anthrax_rdeston' w zielonej butelce, proszę polać rośliny i obserować ich zgon lub 'o nowiu księżyca polać fusami z mielonej jacobs kronung'.

;-)


Ale do rzeczy: mam cały czas 3 skupiska rdestu, każde po ok. 15 m2. Na pierwszym (ziemia czekająca na zagospodarowanie) wyrywam ręcznie raz w tygodniu, drugie koszę (rdest jest w trawniku), trzecie jest przy tarasie i leży odłogiem - spróbuję wstawić zdjęcie roślin wyrwanych 2 tygodnie temu i przed chwilą sfotografowanych.
http://C:\Users\Koko\Desktop

Chyba zleję je w przyszłym tygodniu roundupem (po kryjomu, bo mężczyzna nie pozwala;-), bo mam już dość wyrywania i obserwowania ich panoszących się klonów...
zdam relację.

Gdyby jednak do tego czasu ktoś NAPRAWDĘ wiedział, jak się tego skutecznie pozbyć, będę wdzięczna za wszelkie sensowne i konstruktywne porady.

Dodam tylko, że: miejsce-Warszawa, traktor do zaorania nie wjedzie, nawet mała brona nie wjedzie, no i - nie mam się na razie zamiaru wyprowadzić, bo mieszkam dopiero od roku.

Pozdrawiam!