PDA

Zobacz pełną wersję : Sąsiedzi nowi, sąsiedzi starzy



alfa36
03-08-2009, 23:17
Mieszkam w starym budownictwie, za scianą mam super sąsiadów i wspolne z nimi podworko. Co prawda tego mieszkania nie sprzedajemy, za kilka lat będzie jak znalazl dla starszego dziecka. Sami, za jakies pol roku przeprowadzamy się do domku. Z jednej strony nie bedziemy mieć sąsiadów, tylko chwasty (ci sąsiedzi potraktowali dzialkę jako lokatę pieniędzy), z drugiej .... już teraz, na etapie budowy widać, że z sąsiadami się nie dogadamy, poza tym chyba nie przeliczyli sil na zamiary tylko odwrotnie, więc nie wiadomo kiedy będą mieszkać. Dalej sąsiedzi, ktorych jeszcze nie znam, bo dopiero zaczęli budowę. Więcej tam nie ma dzialek. Boję sie takiego mieszkania.... żal mi obecnej sąsiadki, ktora rano wola mnie na podwórkową kawę:( Jestem osobą "stadną", lubię ludzi, lubię jak coś się dzieje....Nie wyobrżam sobie, że nie mam do kogo ust otworzyć...

malka
04-08-2009, 13:42
to nie pierwszy wątek w podobnym tonie... przykro mi,że nie przemyślałś tego nim zaczęliście budowę.
Dla mnie priorytetem było miejsce (nawet kosztem tego,ze dom nie bedzie taki jak sobie wymarzyłam).
Nadzieja tylko w tym,ze ludzie buduja domy i trafisz na miłych sasiadów za płotem...moze niedługo

alfa36
05-08-2009, 21:24
Dla mnie najwazniejsze bylo to, że dzialka będzie stosunkowo blisko centrum a jednoczesnie w bardzo spokojnej okolicy (w dalszym sąsiedztwie... cmentarz). Dziś wlasnie dowiedzialam się, źe sąsiedzi (ci dalsi, ktorym nie znam), ktorzy wiosną zaczęli budowę, jesienia się już przeorowadzają. Czyli za rok nie będziemy pierwszymi. I dobrze... bo wiecie, dziwnie sie wczoraj czulam , kiedy wieczorem pojechalismy na dzialkę a wszędzie bylo ciemno i glucho:) Ja stadna i miejska jestem..... ae wątku o chęci sprzedaży domu nie popełnię:) chcę tam mieszkać :)

ambroma
06-08-2009, 11:08
Zawsze miałam pecha do sąsiadów :cry: Pierwsze mieszkanie, my młodzi jeszcze bezdzietni, więc czasem chciałoby się posiedzieć dłużej wieczorem i podagać z przyjaciółmi, nie żeby tam od razu impreza, głośna muzyka, ale poprostu pogadać i pośmiać się. Nie dało rady, baba za ścianą, dewotka i hertyczka zaraz po 22:00 waliła w ścianę bo mieli małe dziecko i podobno im się budziło :wink: My niestety byliśmy na przegranej pozycji, bo mieszkaliśmy tam z decyzją eksmisji :cry: więc nie można było zadzierać (stan wojenny).
Mój mąż nabawiłl się odruchu uciszania wszystkich :roll: kto do nas przyszedł. Tragedia.
Potem przeprowadzka na swoje, niby swoboda, ale na odwrót, sąsiedeczka nad nami mocno zabawowa i lubi włączyć o 1:00 w nocy disco polo na cały regulator. Bywało, że wzywaliśmy policję, włączaliśmy czasem też głośną muzykę, ale na chamstwo nic nie pomaga. Gdyby nie to, że mam nadzieję wkrótce przeprowadzić się do własnego domu chyba bym zwariowała.
Natomiast przyszli sąsiedzi są bardzo OK. Wspomagają nas w czym tylko można i dopingują, aby się jak najszybciej wprowadzić. Mam nadzieję, że nic się nie zmieni. I może nareszcie uwierzę, że dobry sąsiad to nie cud.

anetina
06-08-2009, 12:13
a ja jednak wolę ciszę i spokój

z jednej strony mam pole - sąsiad ma córkę małoletnią, więc trzyma to pole jako taką lokatę
z drugiej sąsiad - młode małzeństwo z małym dzieckiem, budujący sie już jakieś 2,5 roku, ale chyba w końcu też w tym roku się wprowadzą

przez ulicę sąsiedzi starsi
a z tyłu działki nie ma nic, bo pole mamy długie


mnie tam to odpowiada
ja tak chciałam i tak będę mieć :)


chociaż mam ciut dalej sąsiada, że ... aż szkoda słów :evil:
ale to bardzo starszy pan, więc skłąniam to na wiek :)

mario1976
10-08-2009, 11:48
My też mieliśmy dylematy sąsiedzki. W obecnym mieszkaniu mamy pietro niżej super sasiadów. Imprezki, piwko, dzieciaki w tym samym wieku. Jak pakowałem pudła i zobaczyłem sasiada z malcem na podwórku i jeszcze podeszła starsza sasiadka z pietra i powiedziała, że takich sąsiadów jak my :lol: już nie będzie miała to myślałem, że padnę na zawał i się zapłaczę.

Ale przyszło otrzeźwienie bo....podjechałem na "budowę" i nasi "nowi" (znamy się od dwóch lat z budowy) rewelacyjni sąsiedzi zapytali kiedy się wprowadzamy bo trzeba się w weekend pozapoznawać :wink: , uprzytomniłem sobie, że przeprowadzamy się 13,5 km od naszego starego lokum - a to nie wyprawa za ocean- więc starzy sąsiedzi będą grillowali z nami. Tak więć zyskaliśmy nowych sąsiadów nie tracąc starych. No i teraz jest już ok. Taki tygodniowy dołek miałem.

Całe szczęście, ze kupując działkę przemyśleliśmy dokąd się wyprowadzamy. Założeniem była jedna upatrzona gmina i odległość max 15 km od obecnego mieszkania (znajomi z okolicy, nasi rodzice), max 10 km od ścisłego centrum i max 500 m do komunikacji miejskiej i sklepów. A chodziły mi po głowie działeczki 40-50 od Warszawy na pieknej polanie 2 km od PKSu - ale żona trzymała rekę na pulsie :D