wg
30-12-2003, 07:32
A wydawało mi się, że jestem taki przezorny... Inspektorem nadzoru miał być ojciec kolegi. No i został. Polecił mi ekipę, podobno sprawdzona, dobra, nikt nie narzekał itp. itd. Miało być pięknie.
1. Okazało się, że ekipa nie ma kierownika budowy. Kierownikiem został więc mój inspektor nadzoru tzn robi wpisy do dziennika, ale nie ma go codziennie na budowie. Trochę mnie ten układ niepokoił, bo na Forum wszyscy piszą, że kierownik budowy i inspektor nadzoru to powinny być dwie niezależne osoby.. i właśnie
2. Kierownik/inspektor jest zaprzyjaźniony z szefem ekipy, znają się 20 lat. Zaniepokoiło mnie to z początku, czy aby to zdrowy układ, ale jakoś się sam uspokoiłem (przecież to ojciec kolegi).
3. Zmieniłem technologię z Ytonga jednowarstwowo na silkę trójwarstwowo. Kierownik/inspektor - nie ma problemu. Na dzień przed wytyczaniem fundamentów przerysowywałem sam wymiary, bo zauważyłem, że jest schodek 6 cm - fundament wystaje do środka budynku, a ja przy trzech warstwach chciałem zlicować fundament i ścianę parteru od środka budynku. Kierownik/inspektor - właściwie nie trzeba było tego robić (mnie się wydawało, że trzeba - ew. proszę o komentarz). No dobra, wyszło OK, nawet się ławy udały.
4. Teraz, po skończonym stanie zero (wylany chudziak i przykryte folią na zimę), wyłapałem następujące rzeczy (bez pomocy kierownika/inspektora)
- kotłownia i kawałek podłogi pod schodami mają wylany chudziak o 45 cm za wysoko tzn są na poziomie 0 a miały być wg projektu na poziomie garażu tzn na poziomie -45 cm. Trzeba będzie skuć, bo nad garażem i kotłownią jest pomieszczenie na tzw. półpiętrze, do którego wchodzi się ze spocznika schodów. Jeśli by zostało tak jak teraz kotłownia ma 185 cm wysokości (ja mam 2 m wzrostu więc raczej odpada) i przy zachowaniu położenia okna parapet jest na wysokości 45 cm,
- brak elemetu konstrukcyjnego - słupa żelbetowego od ław w górę na którym powyżej będą oparte podciągi. Zbrojenie słupa powinno być połączone ze zbrojeniem ław, zamiast niego jest po prostu kawałek sciany z bloczków betonowych. Dowiedziałem się, że podobno da się to naprawić bo są tam tylko siły ściskające i w bloczki można wpuścić pręty. W projekcie fundament jest z cegły pełnej więc może i jest OK. Ale...
kierownik/inspektor nie zauważył w ogóle tego elementu.
- podłoga w garażu jest na poziomie -45 cm i w ostatnim muratorze przeczytałem, że powinna być druga izolacja pozioma na poziomie tej podłogi pomiędzy bloczkami fundamentowymi. Nie ma jej. Nie wiem, czy to poważny błąd, czy można wywinąć folię 45 cm w górę (jak do tego przyczepić terakotę/otynkować od środka garażu?).
I tu nadeszła refleksja. Za co ja właściwie płacę temu człowiekowi (wcale niemałe pieniądze)? Zestawiłem sobie powyższe fakty i zaczynam mieć wrażenie, że faktycznie układ szef ekipy zaprzyjaźniony z kierownikiem/inspektorem jest niezdrowy bo wygląda na to, że kierownik/inspektor nie raczył się dokładnie zapoznać z projektem i nie sprawdził poprawności wykonania tylko przyklepał źle zrobioną robotę.
Co byście zrobili na moim miejscu - wywalili, czy porozmawiali i dali jeszcze jedną szansę? Jak na razie nie miałem do niego żadnych pretensji (było miło fajnie, przyjaźnie itd).
1. Okazało się, że ekipa nie ma kierownika budowy. Kierownikiem został więc mój inspektor nadzoru tzn robi wpisy do dziennika, ale nie ma go codziennie na budowie. Trochę mnie ten układ niepokoił, bo na Forum wszyscy piszą, że kierownik budowy i inspektor nadzoru to powinny być dwie niezależne osoby.. i właśnie
2. Kierownik/inspektor jest zaprzyjaźniony z szefem ekipy, znają się 20 lat. Zaniepokoiło mnie to z początku, czy aby to zdrowy układ, ale jakoś się sam uspokoiłem (przecież to ojciec kolegi).
3. Zmieniłem technologię z Ytonga jednowarstwowo na silkę trójwarstwowo. Kierownik/inspektor - nie ma problemu. Na dzień przed wytyczaniem fundamentów przerysowywałem sam wymiary, bo zauważyłem, że jest schodek 6 cm - fundament wystaje do środka budynku, a ja przy trzech warstwach chciałem zlicować fundament i ścianę parteru od środka budynku. Kierownik/inspektor - właściwie nie trzeba było tego robić (mnie się wydawało, że trzeba - ew. proszę o komentarz). No dobra, wyszło OK, nawet się ławy udały.
4. Teraz, po skończonym stanie zero (wylany chudziak i przykryte folią na zimę), wyłapałem następujące rzeczy (bez pomocy kierownika/inspektora)
- kotłownia i kawałek podłogi pod schodami mają wylany chudziak o 45 cm za wysoko tzn są na poziomie 0 a miały być wg projektu na poziomie garażu tzn na poziomie -45 cm. Trzeba będzie skuć, bo nad garażem i kotłownią jest pomieszczenie na tzw. półpiętrze, do którego wchodzi się ze spocznika schodów. Jeśli by zostało tak jak teraz kotłownia ma 185 cm wysokości (ja mam 2 m wzrostu więc raczej odpada) i przy zachowaniu położenia okna parapet jest na wysokości 45 cm,
- brak elemetu konstrukcyjnego - słupa żelbetowego od ław w górę na którym powyżej będą oparte podciągi. Zbrojenie słupa powinno być połączone ze zbrojeniem ław, zamiast niego jest po prostu kawałek sciany z bloczków betonowych. Dowiedziałem się, że podobno da się to naprawić bo są tam tylko siły ściskające i w bloczki można wpuścić pręty. W projekcie fundament jest z cegły pełnej więc może i jest OK. Ale...
kierownik/inspektor nie zauważył w ogóle tego elementu.
- podłoga w garażu jest na poziomie -45 cm i w ostatnim muratorze przeczytałem, że powinna być druga izolacja pozioma na poziomie tej podłogi pomiędzy bloczkami fundamentowymi. Nie ma jej. Nie wiem, czy to poważny błąd, czy można wywinąć folię 45 cm w górę (jak do tego przyczepić terakotę/otynkować od środka garażu?).
I tu nadeszła refleksja. Za co ja właściwie płacę temu człowiekowi (wcale niemałe pieniądze)? Zestawiłem sobie powyższe fakty i zaczynam mieć wrażenie, że faktycznie układ szef ekipy zaprzyjaźniony z kierownikiem/inspektorem jest niezdrowy bo wygląda na to, że kierownik/inspektor nie raczył się dokładnie zapoznać z projektem i nie sprawdził poprawności wykonania tylko przyklepał źle zrobioną robotę.
Co byście zrobili na moim miejscu - wywalili, czy porozmawiali i dali jeszcze jedną szansę? Jak na razie nie miałem do niego żadnych pretensji (było miło fajnie, przyjaźnie itd).