PDA

Zobacz pełną wersję : Kiedy bank żąda spłaty kredytu !



rafalg
08-01-2004, 08:02
Witam,
Większosc z nas bierze kredyty na ten zacny cel, jakim jest budowa domu. Biorąc go podpisujemy umowę, w ktorej również ustalane są warunki, kiedy bank ma prawo żądać natychnmiastowej spłaty kredytu, tj. z tytułu straty płynności finansowej inwestora, etc. Wiem, że wiele budowanych domów w nasym "bezpiecznym kraju" zostało już przejętych przez banki.
Jak to wygląda, jakie są warunki i czy są negocjoalne i kiedy trzeba zacząc się bać?
Prawda jest tak,że wdzisiejszych czasach wszystko trzeba bra pod uwagę :(
Prosze o Wasze doświadczenia, wnioski, porady, etc. Niedługo będę podpisywał taką umowę i chcę wiedzieć na czym stoję

greg98
08-01-2004, 08:18
Witam,
Zapytaj raczej, czy te punkty mozesz negocjować na mniej niekorzystne.
Prawda jest taka, że bank może zrobić to co mu się żywnie podoba już po drugiej niezapłaconej racie. I nie ma zmiłuj. Tytuł egzekucyjny, komornik, licytacja i kupuje to jakiś znajomek znajomego.

Wiech
08-01-2004, 12:59
Rafalg widziałeś pewnie wczoraj program na TVN: UWAGA :Ja też go widziałęm i jestem wstrząśnięty wyczynami bankowców.Zamierzam również wziąć kredyt ale po obejrzeniu programu mam nieufność do banków.Nie podali jakie to banki i jak to się zdarza często .Może ktoś ma jakieś doświadczenie o natychmiastowej spłacie kredytu.Pozdrawiam Wiech.

kodi_gdynia
08-01-2004, 13:35
W tym programie w TVN - mówiono o firmach. Zarówno pierwszy i drugi przypadek pachnaił mi pozbyciem się konkurencji - domy nie są konkurencją dla nikogo i nie są firmą na której można zbijać krocie - więc spokojnie. Inna sprawa, że banki to ....

Pozdrawiam

Kingaa
08-01-2004, 14:30
Ja mam dość pozytywne doświadcznia z BOŚ-em. Wzięliśmy parę lat temu kredyt na mieszkanie i zgapiliśmy się (aż głupio się przyznać - dorośli ludzie...) z załatwianiem wpisu hipoteki. A w umowie była wyznaczony oczywiście termin pod groźbą rozwiązania umowy. I okazało się, że nie ma żadnego problemu, trzeba było tylko podpisać aneks do umowy ze zmianą terminu, wszystko miło i sympatycznie. . Zresztą ogólnie miło wspominam "współpracę" z tym bankiem.
Chociaż wiem, że np. utrata źródła dochodów to o wiele poważniejsza sprawa...

A teraz sobie wymyśliliśmy, że weżmiemy taki kredyt, żeby nam parę tysięcy zostało, to w końcu żaden problem zawyżyć kosztorys, i wrzucimy te pieniążki na jakąś lokatę, żeby była rezerwa na spłaty w przypadku jakiejś "pracowej" katastrofy. Wprawdzie na tym trochę stracimy, ale będziemy się czuć bezpieczniej.

rafalg
08-01-2004, 21:55
Greg98 - czy rzeczywiscie jedynym kryterium rozwiazania umowy jest brak możliwosci np spłaty drugiej raty, lub trzeciej ... czy też bank wprowadza do umowy zapis, że jeżeli "uzna" (cokolwiek to znaczy), że inwestor stracił plynnośc finansową, np straciłpracę, choć na kilka rat ma odłożone pieniądze. Ka to jest w umowach? Czy te zsady są jasno precyzowane czy zapisy posiadają jedyni ogólniki, np. "...jeżeli uzna..."
Podobno wokół trójmiasta jest wiele domów pozajmowanych przez bank. Jak się przed tym uchronić (tak jak proponuje Kingaa?). Macie jakieś rady z własnego doświadczenia ?

rafalg
09-01-2004, 07:25
Wiech, Kodi - Nie ogladałem programu. Widać tematyczny zbieg okolicznośći. Ale problem jest, bo przejęte przez bank domy stoją, nie tylko w okolicacvh Trójmiasta.

greg98
09-01-2004, 07:46
Greg98 - czy rzeczywiscie jedynym kryterium rozwiazania umowy jest brak możliwosci np spłaty drugiej raty, lub trzeciej ... czy też bank wprowadza do umowy zapis, że jeżeli "uzna" (cokolwiek to znaczy), że inwestor stracił plynnośc finansową, np straciłpracę, choć na kilka rat ma odłożone pieniądze. Ka to jest w umowach? Czy te zsady są jasno precyzowane czy zapisy posiadają jedyni ogólniki, np. "...jeżeli uzna..."
Podobno wokół trójmiasta jest wiele domów pozajmowanych przez bank. Jak się przed tym uchronić (tak jak proponuje Kingaa?). Macie jakieś rady z własnego doświadczenia ?

Po drugiej niezapłaconej racie bank ma obowiązek utworzyć rezerwę, aczkolwiek prawo zdaje się zmieniło coś pod tym względem całkiem niedawno. A to już dla banku jest problem- klient nie spłaca raptem w sumie np. 4000, a rezerwę musi utworzyć na 150kzł.
W umowie są zapisy, że trzeba poinformować bank o "zmianie" sytuacji finansowej kredytobiorcy (lub coś w podobnym tonie).
Po pierwszej racie wysyłają monit (który zresztą uznają za doręczony w kilka dni po wysłaniu- zapis w umowie), potem w ciągu jakiegoś czasu wydają tytuł egzekucyjny. Sąd ten tytuł przyklepuje (uwaga: można się odwołać, to przedłuża procedurę), z tym do komornika, komornik dokonuje egzekucji, licytacji i... Sprzedaje dom za aktualną kwotę, na którą opiewają zobowiązania klienta wobec banku. Klient dostaje figę, czyli nic, bo chyba nie muszę mówić, że pomimo, że wartość domu wynosi np. 300kzł, to komornik (bank) puszcza dom za 150kzł (po tosą wyceny tzw." wymuszonej sprzedaży" przez rzeczoznawców)
A klient miał do spłacenia np. 80kzł plus ewentualne odsetki.
I naprawdę proszę nie wierzyć w deklaracje różnych rzeczników banków, że banki nie są zainteresowane przejmowaniem nieruchomości. Wszytko się zgadza- dom zostaje sprzedany nie bankowi, tylko jakiemuś prominentnemu pracownikowi, tudzież znajomkowi takowego (na zachodzie ludzie polują na takie okazje).
I... Kodi- nie wierz, że dotyczy to tylko firm- "sztuka, jest sztuka" jak mówił Boguś :-(
W firmach po prostu częściej występują przekręty mające na celu wyłudzenie- tam mienie nie jest tak ważne, przecież właściciel i tak w praktyce nic nie ma (zona, wujek, dziadek itd.).
Dla nas - indywidualnych, dom jest dorobkiem życia, tracąc dom stajemy na jego progu. Niewielu jest w stanie się podnieść, ale who cares- zwykły obywatel jest tylko cyferką w statystyce.

Metal
09-01-2004, 11:22
Jak traciłem pracę poszedłem to zgłosić w banku. Żona była na karcie podatkowej, więc miała dochody nie do wykazania. Kobieta spytała jedynie, czy jest zagrożenie, że nie będę w stanie spłacać rat. Powiedziałem, że ja takiego nie widzę i raty nadal będą płacone. Kobieta na to, że nie ma problemu, żebym przyszedł jak nie będę mógł spłacać, to "coś będziemy mysleć". Żadnego straszenia egzekucją, czy dodatkowego sprawdzania mnie.

greg98
09-01-2004, 12:10
Czyli nie przerwałeś spłaty z powodu chwilowych trudności, tylko zgłosiłeś.
I dobrze. Bank zaczyna działać w przypadku braku wpływu. Nawet jak zgłosisz...Wtedy po prostu trzeba negocjować.
Najlepiej spróbować się dogadać- większość umów przewiduje karencję, ale każdy przypadek to sprawa indywidualna, stąd lepiej rozmawiać osobiście z pracownikami odpowiedzialnymi za nasz kredyt (tutaj wychodzi wyższość banków "marmurowych" nad internetowymi).
Przy okazji link do zasad tworzenia rezerw w bankach z tytułu niespłacanych kredytów:
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2003/2147.htm

pyrka
09-01-2004, 20:07
Z państwowymi bankami raczej nie ma problemów, gorzej z prywatnymi zwłaszcza z kapitałem zagranicznym. My w umowie kredytowej (kredyt kontraktowy z KM) mamy zapis, że kredyt może zostać postawiony do natychmiastowej spłaty, gdy nasza zdolność kredytowa się zmniejszy. Krótko mówiąc strach myśleć co się stanie, gdy nasze roczne dochody będą mniejsze o 1,-zł niż w roku ubiegłym. Skoro bank ma prawo, to co mu za różnica, że grzecznie spłacam i nie zalegam z żadną ratą. Jak będzie chciał to wypowie umowę i już.

rafalg
10-01-2004, 13:32
Pyrka - wg mnie to "złodziejstwo". Powinny byc jsno okreslone, co oznacza zmniejszenie zdolnosci kredytowej. Nie powinno ich interesowac ile zarabiasz, ale czy spłacasz regulanie.

greg98
10-01-2004, 21:27
Pyrka - wg mnie to "złodziejstwo". Powinny byc jsno okreslone, co oznacza zmniejszenie zdolnosci kredytowej. Nie powinno ich interesowac ile zarabiasz, ale czy spłacasz regulanie.

He, he... Fajnie to ująłeś. Bank interesuje TYLKO i WYŁĄCZNIE, czy spłacasz w ustalonym czasie raty. Jak nie spłacasz, to masz problem.
Tak naprawdę, to banki czasem stosują zapis w umowie, że co pół roku trzeba np.przynieść zaświadczenie z pracy. Jakoś tak kiedyś mi się o uszy obiło, że PKO BP wzywało ludzi z zaświadczeniem o zarobkach co jakiś czas. W rzeczywistości w umowach jest zapis, że bank może w każdej chwili zażądać udokumentowania swoich dochodów. Ot, tak jak się komuś uwidzi...
A jak bankowi się domek spodoba, to kredycik w stan wymagalności i domek na placóweczkę przerobimy ;-)

rafalg
10-01-2004, 22:00
Greg98 - to właśnie okresliłem w cudzysłowiu :wink:

DankaO
10-01-2004, 23:55
Witam.
Kochani-wszyscy budujecie,więc kasę wkładacie w budowę a nie w lokaty bankowe, ale są i tacy tzw brzydko określani"drobni ciułacze" i oni mają lokaty,lokatki ,książeczki oszczędnościowe i grosze na ROR-ach.
I to właśnie ich interesów broni bank, bo tak naprawdę to na swoje budowy pożyczacie ich pieniądze. Więc zapytajcie swoje matki-emerytki, czy byłyby zadowolone z banku do którego wpływają ich groszaki z ZUS-u, a któremu zwisa to komu pożyczył i czy są szanse zwrotu?
Przypomnijcie sobie "pady"różnych banków......, na szczęscie Wy nie mieliście tam kasy!
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.....
Rada dla tych,co za chwilę nie będą spłacać kredytu: jeszcze przed tym faktem należy udać się do banku i złożyć wniosek o prolongatę rat kapitałowych lub odsetek lub jednego i drugiego- jeśli macie ważny powód,bank napweno się zgodzi.

Rafalg-nie ma pojęcia zmniejszenia zdolnosci kredytowej: ona albo jest, albo jej nie ma (brak zdolności kredytowej to trwała utrata zdolności do spłaty rat i odsetek w terminach określonych umową)
Pyrka-państwowych banków poza NBP już nie ma!!!!
Wszystkie są już na równych prawach.Są tylko banki z kapitałem polskim (np.Banki Spółdzielcze i ich Zrzeszenia lub banki z kapitałem mieszanym lub obcym.)
Pozdrowienia.Danka

rafalg
11-01-2004, 07:58
DankaO - dzięki za rady. Ja i może pożyczam pieniądze od matek emerytek, ale one nie są stratne (już banki się oto starają). Natomiast chciałbym, aby matki emerytki miały świadomość, że my (Ci co jeszcze pracują) odkladamy na ich emerytury i świadczenia lekarskie (niez ich winy oczywiście). Także "kółko wzajemnej adoracji" jest i będzie, bo ktoś w przyszłości będzie zarabiał na moją emeryturę.

rafalg
11-01-2004, 08:00
DankaO - co do proplongaty spłaty i odsetek, to zależy też od dobrych intencji banku. Czasem domek im się spodoba i co.... :D

DankaO
11-01-2004, 11:47
nie dokładamy do matkek-emerytek,bo sami jako dzieciaki korzystaliśmy z darmowych kolonii,wyjeżdżaliśmy na wczasy za pół darmo,leczylismy się za darmo itp.,a to kiedyś ich pieniądze wpływały do budżetu , no może forma tego była trochę inna -po prostu zarabiało się grosze, a cała nadwyżka szła do budżetu, ala to historia.
A poza tym te matki-emerytki,to tylko przykład.Nawiasem mówiąc,ja też pożyczam od nich i innych ciułaczy za pośrednictwem banku i nic w tym zdrożnego- dzisiaj tylko ten co nie umie liczyć nie bierze kredytu, no chyba,żejest bogaty "z domu"

Dla banku taki domek to kupa kłopotu -na licytacji nie osiąga się tego co bank pożyczył (chodzi nie tylko o kwotę kapitału,ale i należne odsetki,bo jeśli bank ich nie dostanie, to tak naprawdę stracił na tym interesie),
bo najpierw trzeba zaspokoić komornika,
nie do końca wiadomo,kto i za ile kupi ten domek-na licytację może przyjść każdy,nie tylko -jak się obawiacie znajomek z banku,a w razie czego można bank zaskarżyć do sądu o złą wolę przy nie udzieleniu prolongaty,ale na to trzeba mieć mocne argumenty
Na koniec: jeśli nie jest to twoje widzimisię bo np. zamiast spłacać kredyt chcesz wyjechać na wakacje na Malediwy, a faktycznie masz problem ze spłatą, to bank napewno ją prolonguje.Dla banku ważne jest zarabianie na odsetkach, a nie gnębienie klienta.
Fakt-łatwiej uzyskać prolongatę raty niż odsetek,bo to dla banku korzystniejsze.
Danka

Ksiegowy
11-01-2004, 12:12
Bank jest w biznasie robienia pozyczania kasy na procent a nie handlu domami. :wink:
A tak na marginesie to te domki o ktore sie tak boicie to musza byc chyba palacyki by sie Prezesowi spodobaly i ryzykowalby utrate swojwj pracy zeby sie tylko dostac do srodka. :lol:

Ps
Na Zachodzie dla banku to jest olbrzymi klopot i dlatego istnieje powazne sprawdzanie czyjejs historii kredytowej zanim dadza $$$

AK

DankaO
11-01-2004, 12:24
No właśnie! Nie bać się kredytów, ale najpierw obliczyć wszystko rzetelnie -nie oszukujcie siebie,jak kogoś nie stać, to trudno.
Bank to dla niektórych kubeł zimnej wody, ale przynajmniej otwiera oczy na realia
Danka

DankaO
11-01-2004, 12:40
Przyszli kredytobiorcy- zróbcie sobie test:
zarobki netto i inne stałe dochody netto
-opłaty miesięczne(prąd,gza,TV,czynsz,czesne ubezpieczenie
własne,samochodu,mieszkania,domu ,dojazdy do pracy,benzyna,
i co kto ma jeszcze do
zapłaty,)
-raty i odsetki od zaciągniętych kredytów, pożyczek np.z zakładu pracy i
innych waszych zobowiązań
-raty i odsetki od kredytu, który chcecie wziąć (w przeliczeniu na miesiąc)
=kwota pozostająca na tzw"życie"tj.jedzenie,ubrania,środki czystości

kwota końcowa podzielona przez liczbę członków rodziny powinna
wynosić od 400 zł w zwyż (może PKO stosuje mniejszą?,ale nie jestem
pewna, bo to się często zmienia, też w zależności do regionu)
-wtedy jest zdolność kredytowa
Danka

greg98
11-01-2004, 13:56
Dla banku taki domek to kupa kłopotu -na licytacji nie osiąga się tego co bank pożyczył (chodzi nie tylko o kwotę kapitału,ale i należne odsetki,bo jeśli bank ich nie dostanie, to tak naprawdę stracił na tym interesie),
bo najpierw trzeba zaspokoić komornika,
nie do końca wiadomo,kto i za ile kupi ten domek-na licytację może przyjść każdy,nie tylko -jak się obawiacie znajomek z banku,a w razie czego można bank zaskarżyć do sądu o złą wolę przy nie udzieleniu prolongaty,ale na to trzeba mieć mocne argumenty


Dla banku ten domek, to jest wtedy źródło przychodu.
Jak napisałaś bank sprzedaje dom za kwotę powiększoną o odsetki. Sęk w tym, że te odsetki, to są odsetki które naliczane są za kredyt postawiony w stan wymagalności ca dwadzieścia kilka procent.
Tak samo wysokość hipoteki jaka jest ustanowiona na nieruchomości nie jest kwotą kredytu, tylko kwotą kredytu powiększoną o odsetki. Z kredyciku 100kzł robi się hipotekę na 150kzł. W momencie sprzedaży na licytacji mamy jakieś 200kzł (bank cały czas do chwili licytacji nalicza odsetki "karne") domek warty jest np.300kzł z czego klient wziął 100kzł kredytu, np. 20kzł spłacił. Bank sprzedaje dom za 150kzł, lub więcej nie dając klientowi ani grosza, bo zawsze ma wymówkę -"odsetki kredytu wymagalnego naliczone do dnia licytacji wynoszą x". Ja nie muszę mówić, że są to tzw.wirtualne pieniądze. Bank może je umorzyć, czy ich nienaliczyć.
Przychodzi sobie na licytację ktoś (przyjmijmy, że jest to ktoś z ulicy. Ktoś kto zapłacił łapówkę pracownikowi banku za "cynk";-) ) i kupuje domek za 150kzł. Bank stracił ?
Jedyne co bank stracił, to owe "wirtualne odsetki" których przecież i tak by nie zarobił, gdyby kredyt był normalnie spłacany. A... I jeszcze może dochodzić swoich praw do owych odsetek od klienta w osobnym postępowaniu.
Nigdy, ale to nigdy nie uwierzę, że "taki domek" dla banku to kłopot. Wystarczy pooglądać tv i poczytać trochę gazet. Banki szybciutko przejmują co lepsze inwestycje- szczególnie te banki z udziałem kapitału zagranicznego. Ale takie prawo dżungli. Banki mają pieniądze, więc są też grupą nacisku na prawodawców.
Aha i dodajmy. Taki domek idzie potem za np.250kzł. Wszak pieniądz robi pieniądz. Są ludzie którzy z tego żyją...

greg98
11-01-2004, 14:05
I jeszcze wypadałoby dodać.
Ja nie jestem przeciwnikiem kredytów. Ja jestem przeciwnikiem ludzi, którzy biorą kredyty, potem ich nie spłacając. Bo dzięki tym ludziom mamy teraz tak wredne warunki kredytowania.
I zgadzam się z Danką- kredytów nie biorą ludzie nie umiejący liczyć.
Rafał- jak jesteś zdecydowany, to bierz kredyt. Ale zrób to mając świadomość swojego zobowiązania i zrób to na warunkach nie takich które w promocji daje bank, tylko na takich, które to kilkudziesięcioletnie zobowiązanie uczynią lżejszym i łatwiejszym do strawienia.

DankaO
11-01-2004, 21:06
Sorry Greg,ale nie napisałam " bank sprzedaje dom za kwotę powiększoną o odsetki" , ale że bank nie osiąga przy sprzedaży takiej kwoty-czytaj uważnie!

A nie osiąga, bo najpierw są koszty komornicze,czasami sądowe,koszty wyjazdów do klienta przy windykacji,monitów,wycen itp.a dopiero potem odsetki i kapitał.
Dlatego dla banku to nie interes.
Interes to dobry klient,płacący w terminie, bo bank może zaplanować w co ulokuje jego na bieżąco spłacane raty. Nie zawsze są to następne kredyty, ale to już inna bajka.
Księgowy -masz rację musiałyby to być ekstra pałacyki,żebypodobały się prezesom :lol:
Uwaga o zapłacie łapówki za cynk jest delikatnie mówiąc niemadra-licytacje są ogłaszane publicznie,więc nie pisz powieści sensacyjnej i nie strasz ludzi, a poza tym ludzie mimo wszystko szanują pracę i nie tak łatwo dasz komuś łapówkę.Każdy sądzi po sobie.
Spróbuj-ciekawe co z tego wyniknie?
Danka

greg98
12-01-2004, 06:44
Sorry Greg,ale nie napisałam " bank sprzedaje dom za kwotę powiększoną o odsetki" , ale że bank nie osiąga przy sprzedaży takiej kwoty-czytaj uważnie!

Czytam uważnie i o tych odsetkach napisałem- są dwa typy odsetek.
teraz ja napiszę czytaj uwaznie.


A nie osiąga, bo najpierw są koszty komornicze,czasami sądowe,koszty wyjazdów do klienta przy windykacji,monitów,wycen itp.a dopiero potem odsetki i kapitał.
Dlatego dla banku to nie interes.

Zgadza się w kontekście tego co napisałem


Interes to dobry klient,płacący w terminie, bo bank może zaplanować w co ulokuje jego na bieżąco spłacane raty. Nie zawsze są to następne kredyty, ale to już inna bajka.

Na- chyba jest interesem ściagnąć te odsetki w ciągu np.5 lat zamiast planowanych 20 ?



Każdy sądzi po sobie.

Wypraszam sobie.

Praktycznie jak jest, każdy widzi...

[/quote]

rafalg
12-01-2004, 08:16
DankO, greg98 - Może się ne kłóćmy. Chyba jesteśmy po tej samej stornie barykady. Co do Waszych uwag, to ważnejest to co namipsała DankaO jak sprawdzić realia i możliwości wzięcia kredytu, natomiast to jest prawziwe w perspektywie pół roku, no może roku, ponieważ nikt z nas nie jest w stanie określić, czy nie zostanie "zdjęty" z pracy, czy nie złamie kręgosłupa, czy nie będzie bezdomnym, czy nie wycbuchnie wojna i czy nie będziemy mieli drugiej a potem trzeciej "Argentyny" w perspektywie kilkunastu / kilkudzisięciu lat. I czy np oprocentowanie nie skoczy z 6% do 30% w skali roku.

Uważam też, że greg98 ma racje. W Państwach wysokorozwiniętych procesy opisywane w tym temacie są mocno kontrolowane, a w Polsce istnieje "prawo dżungli" i to jest fakt. Wystarczy pooglądać reportaże, co się dzieje w polskim budownictwie i jak inwestorzy tracą pieniądze.

Podsumowując trzeba się nastawić, że możliwość stracenia domu istnieje i tyle i starać się jak najszybciej ten kredyt spałcić. JESZCZE RAZ DZIĘKI WAM ZA RADY.

Ksiegowy
12-01-2004, 15:50
a wiec wyglada to tak
Przykladowo:
bank daje 1000 kredytu
Po roku spalcan zostaje ci jeszcze 900 dlugu
Przestajesz placic bo cos ci nie wyszlo (strata pracy, wypadek itp) i byles skapy i nie wzioles ubezpieczenia
Bankowi wisisz te 900 i jakies tam koszta - zgodnie z umowa
Nie slyszalem zebys wisial bankowi przyszle odsetki. Bank dostaje kapital z powrotem i moze go porzyczyc ponownie, wiec przyszle odsetki mu sie nie naleza.
Jezeli twoj dom jest warty 2000 (bo za tyle sie sprzedal na publicznej aukcji). to dostaniesz te 1000 +
jezeli sprzedal sie za 800 to bank staracil
W aukcji moze wziasc udzial kazdy - nawet i ty. Jezeli mialbys tak duzo stracic to szybciutko znajdujesz drugi bank ktory cie sfinansuje.
Twoja druga mozliwosc to sprzedac ten dom samemu i spalcic dlug a reszta zostaje w twojej kieszeni
Zanim bank zajmie dom mija przewaznie kilka miesiecy i przypomnien i upomnien i rozmow itp, wiec aukcja nie jest niespodzianka dla nikogo
Jak dlugo placisz bank nie ma prawa zamknac twojej pozyczki - twoja zdolnosc kredytowa nie ulegla zmianie
A ze duzo z nas nie umie mierzyc naszych mozliwosci finansowych realnie to wielu z nas wchodzi w te tarapaty. Dodam jeszcze ze te nasze "cacka" w naszy oczach sa zawsze warte duzo wiecej niz rzeczywiscie sa.

greg98
13-01-2004, 05:44
a

Zanim bank zajmie dom mija przewaznie kilka miesiecy i przypomnien i upomnien i rozmow itp, wiec aukcja nie jest niespodzianka dla nikogo.

A przypadkiem, przez te kilka miesięcy bank nie nalicza odsetek "karnych" od kredytu wymagalnego ?
Stąd też pisałem o kwocie większej niż kwota pozostała do spłacenia.


Jak dlugo placisz bank nie ma prawa zamknac twojej pozyczki - twoja zdolnosc kredytowa nie ulegla zmianie


O...
A to dobrze słyszeć. Rozumiem, że masz jakieś wiarygodne doświadczenia w tego typu sprawach ?
Zresztą to się nie kłóci z tym co napisałem.

Ksiegowy
13-01-2004, 15:11
1) Bank nalicza karne odsetki ale nie przypadkiem :wink: tylko zgodnie z umowa. Umowy sa prawie takiesame we wszytkich bankach. Pozatym nie widze w tym nic zlego ze nalicza przeciez petent przestal splacac dlug i przezto jego dlug rosnie o nie zaplacone odsetki co powoduje zwiekszenie naleznych bankowi odsetek.

2) wiec nie powinno to byc zmatwieniem dla tych co uczciwie placa i nie chca niczego za darmo a tylko tyle co im sie nalezy. :lol:

tybero
13-01-2004, 16:07
a mozna sie ubezpieczyc od niezdolnosci kredytowej, czy niezdolnosci do pracy?
jakby nie bylo to kawal czasu jest...

rafalg
13-01-2004, 16:34
Tybero - to dobre pytanie. Tez próbowałem się dowiedzieć jakie oferty dają ubezpieczalnie i na jakich zasadch to działa. Przyłaczam się do ciebie i też oczkuje na odpowiedź :)

greg98
13-01-2004, 17:02
1) Bank nalicza karne odsetki ale nie przypadkiem :wink: tylko zgodnie z umowa. Umowy sa prawie takiesame we wszytkich bankach. Pozatym nie widze w tym nic zlego ze nalicza przeciez petent przestal splacac dlug i przezto jego dlug rosnie o nie zaplacone odsetki co powoduje zwiekszenie naleznych bankowi odsetek.

A czy ja napisałem kiedyś, że mam to za złe. Ja tylko grzecznie informuję, że kwoty za jakie idzie na licytacji domek, są różne od aktualnego zadłużenia o którym klient myśli. Ta kwota rośnie. Rośnie o odsetki większe niż normalne, rośnie do czasu sprzedaży domu na licytacji.
Jeju, napisałem już o tym, a jakby nie wszyscy rozumieli o co mi idzie. Jednak "mowa pisana" jest ułomna ;-)
Podsumowując.
Klient bierze kredyt na 1000zł, spłaca w marcu 200zł i przestaje płacić. Bank nalicza od dnia pierwszej zaległej raty odsetki od kredytów przeterminowanych np. 20% i tak przez następne 5 miesięcy do czasu sprzedaży domu. W świadomości klienta nadal jest kwota 800zł jako niespłacona. Dom warty jest 2000zł bank sprzedaje dom za 1000zł, oddaje klientowi 133,33zł. Wszystko zależy od tego, ile czasu upłynęło od czasu naliczenia odsetek. Klient krzyczy, że nie dostał 200zł.
W rzeczywistości i kwoty i procenty są wyższe. W rzeczywistości (częściej) jest tak, że bank nic nie oddaje, bo nie zaspokoił swoich wierzytelności.
Aaa... I jeszcze jedno od kwoty 133,33zł trzeba odliczyć koszty postępowania. Jak klient coś wogóle dostanie, to niech się cieszy ;-(
Jest tylko jedno ale. Bank jakby chciał, to może (nie musi) umorzyć odsetki karne. Klient może się poskarżyć, że bank sprzedał dom za zaniżoną kwotę. Powodzenia w polskim systemi sądowniczym...
Czy ja dobrze rozumuję ?



2) wiec nie powinno to byc zmatwieniem dla tych co uczciwie placa i nie chca niczego za darmo a tylko tyle co im sie nalezy. :lol:

O, to, to właśnie. Dzisiaj trąbią w radiu, że jakaś spółdzielnia podała swoich niepłacących członków do kraj. rej. długów.
Wypowiedzi ludzi są średnio w stylu "od czasu do czasu przecież można niezapłacić". To mówi wszystko...

greg98
13-01-2004, 17:11
a mozna sie ubezpieczyc od niezdolnosci kredytowej, czy niezdolnosci do pracy?
jakby nie bylo to kawal czasu jest...

Banki stosują coś takiego przy kartach kredytowych. Czy przy kredytach budowlanych ? Nie powiem. Trzeba by zapytać.

Ksiegowy
13-01-2004, 19:14
Mozna sie ubezpieczyc od wszytkiego - kwestia skladki :wink:
Tu jest link z pobiezna informacja
http://ubezpieczenia.wp.pl/inned.html?POD=5&hor=7&ver=d&dok_id=105

DankaO
13-01-2004, 22:28
Greg,nie bedę się z tobą spierać,bo piszesz o zasłyszanych gdzieś sporadycznych przypadkach,w TV lubią takie kawałki nagłaśniać,co nie jest naganne, ale nie mozna generalizować,
poza tym to cytat z twojego postu: Ktoś kto zapłacił łapówkę pracownikowi banku za "cynk"

Ksiegowy (z resztą kto-jak nie księgowy)ogarnia w pełni wszystkie realia biznesu bankowego i ma rację,że umowy na dany produkt bankowy są takie same ,co prawda można coś wynegocjować, ale to z reguły sprowadza się do wysokości prowizji lub marży,pod warunkiemże ma się dobre argumenty że jest się lepszym klientem niż inni.

Co do spółdzielni,która podała dłużników do k.r.d.: swego czasu na moje pytanie na zebraniu mojej spółdzielni-dlaczego podnieśli czynsz-z rozbrajajacą szczerością odpowiedziano mi,że dlatego,bo inni nie płacą
Ale to było tylko raz,bo potem spółdzielnia robiła zebrania w takich godzinach i miejscach,żeby większość członków pracujacych w Poznaniu (20km od miejsca zamieszkania) nie mogła dojechać.
dlatego spadam z tego kołchozu!

greg98
14-01-2004, 05:30
Greg,nie bedę się z tobą spierać,bo piszesz o zasłyszanych gdzieś sporadycznych przypadkach,w TV lubią takie kawałki nagłaśniać,co nie jest naganne, ale nie mozna generalizować,
poza tym to cytat z twojego postu: Ktoś kto zapłacił łapówkę pracownikowi banku za "cynk"


Dodając przy tym :wink:
Zgoda, nie wszyscy muszą mieć poczucie humoru.
Te sporadyczne przypadki są nagłasniane, a co z tymi małymi żuczkami, którzy nie mają przebicia i do mediów nie poszli, albo media ich nie wysłuchały. O bankach w Polsce słyszy się wiele niedobrego.Ot choćby o personelu, który (swiadomie, czy nie) wprowadza w błąd klientów. Chyba każdy z nas miał z tym do czynienia.
Na to trzeba zapracować.
Ja osobiście jak nie byłem jeszcze w temacie, też naiwnie wierzyłem, że bank to "instytucja zaufania społecznego". Dobrze, że się w porę obudziłem.

Lucia
24-01-2004, 23:04
Czasem wystarczyłoby, żeby potencjalni Kredytobiorcy przeczytali umowę kredytową zanim ją podpiszą.
Mówi się, że bank, to taka instytucja, która pożyczy ci parasol, kiedy świeci słońce i ... zabierze, gdy pada deszcz. Dlatego może warto zastanowić się nad zawieraną umową, a w przypadku wątpliwości, jej nie podpisywać.

greg98
25-01-2004, 09:53
Czasem wystarczyłoby, żeby potencjalni Kredytobiorcy przeczytali umowę kredytową zanim ją podpiszą.
Mówi się, że bank, to taka instytucja, która pożyczy ci parasol, kiedy świeci słońce i ... zabierze, gdy pada deszcz. Dlatego może warto zastanowić się nad zawieraną umową, a w przypadku wątpliwości, jej nie podpisywać.

Jest jeden mały problem. Bez kreytu żyć się nie da... ;-)
Stąd też wynikają problemy ludzi z bankami, i firmami typu Provident.
Z drugiej strony banki są "instytucjami zaufania społecznego" przynajmniej w teorii... A w praktyce stosują sztuczki rodem z telefonii komórkowych. Tak zagmatwać, żeby klient się nie połapał, że świeci słońce, a on akurat kupuje parasol.

rafalg
25-01-2004, 10:32
Lucia - Masz racje. Część osób nie czytaumowy i bezmyślnie je podpisuje, a wystarczy ... precytać. Ale przecież jak nie pożyczymy pięniędzy w żanym banku, bo nie będziemy podpisywac umów, to z czego mamy wybudowac domy. A każdy bank zawiera klauzule(tak mi się wydaje) bezwględnego postepowania przy odzyskaniu pięniędzy.
Greg98 - Bank jest instytucją społecnego zaufania. Musi to przede wszystkim demonstrować przed soimi właścicielami / wierzycielami, np. że skutecznie ściaga długi :wink:

greg98
25-01-2004, 15:05
Greg98 - Bank jest instytucją społecnego zaufania. Musi to przede wszystkim demonstrować przed soimi właścicielami / wierzycielami, np. że skutecznie ściaga długi :wink:

Patrz kurde, a co raz słychać o tym, że dane klientów walają się po śmietniku, że wicedyrektorka okradła swojego klienta (ING), że kasjerka podbiera pieniądze, że reklamacje karciane załatwia się w pół roku...
Nic, tylko takim ufać.
Nie, sorry. Ale ja bankom ufam tak jak one mi i jak ja telefonii komórkowej. Lepiej dmuchać na zimne.