PDA

Zobacz pełną wersję : Pedantyzm - choroba?



magpie101
30-09-2009, 13:58
Pedantyzm – czy ma ktos z Was z tym problem?
Pytam, bo ja od zawsze bylam pedantka ale obecnie moje zachowanie zaczyna już mnie sama meczyc tzn. ciagle jestem zmeczona i zniechecona, bo musze posprzątać nawet jak jest czysto.
Ja nie sprzątam jak jest brudno tylko wtedy jak jest czas na to ustalony w mojej glowie. Nie potrafie odpuścić, kilka razy odpuściłam sobie sprzątanie ale nie potrafiłam wtedy się skupic na niczym, jak np. kiedy odpuscililam porządki byli goscie to czekałam żeby już poszli, bo musze jednak posprzątać.
Potrafie w piątek posprzątać kapitalnie dom, a po wyjsciu gosci (2 osob) w sobote znowu urządzić kilkugodzinne sprzątanie.
Mam zwierzaki, które mialy mnie wyleczyc z pedantyzmu ale nic z tego, miski zmieniam im i myje 3 razy dziennie (czyli 9 sztuk), kocyki i same zwierzaki czyszcze non stop.
W szufladzie w przyborniku na sztucce nie potrzfie wrzucic ich ze zmywarki tak byle jak tylko nawet lyzki i widelce musze mieć ułożone równiutko jedna w druga.
Wiem, ze to choroba ale nie mam pojecia jak z tym sobie poradzic. Odkad pamiętam taka bylam, nawet jadac gdzies w weekend nie potrafiłam się cieszyc wyjazdem, bo zamartwiałam się myslami, ze dom jest nieposprzatany.
Jak ide do kogos kto nie przywiazuje wagi do porządków to wiecej tam nie pojde, wole spotkac sie u mnie lub na miescie.
Moja rodzina już się przyzwyczaila do tego chociaz jest to dla nich bardzo uciążliwe, a teraz zaczyna i mi przeszkadzac. Kiedys mi pomagali ale ja i tak po nich poprawialam, wiec odpuscili, bo wiedza, ze i tak bede niezadowolona.
Ma ktos albo mial z Was podobna fobie?

karolcia14m
30-09-2009, 14:47
Mnie dopada pedantyzm tylko i wyłącznie wtedy kiedy coś się dzieje nie tak. Na ogół jak nie potrafię dojść do porozumienia z mężem, zamykam się w sobie i wtedy budzi się we mnie pedant. Czyszczę, piorę, prasuję, zbieram pyłki. To taki swoisty sposób odreagowania lub próba ucieczki od tego co mnie przerasta. Całe szczęście dla mnie, a przede wszystkim dla bliskich to stan przejściowy a nie permanentny. Próbowałaś to jakoś opanować ?

ziaba
30-09-2009, 15:45
Niestety to początek ( zaawasowany ) nerwicy natręctw.

Tu trzeba specjalistycznego leczenia plus leki by ukoić duszę, bo inaczej będzie gorzej i gorzej..aż razu pewnego nie będziesz spać, jeść, żyć..
Trzymam wielkie kciuki za Ciebie, bo to jest trudna droga, ale nagrodą na mecie jest wyzwolenie. Wspaniałe jest to, że widzisz co się dzieje i potrafisz określić swoją granicę bezpieczeństwa.

To już jest więcej niż połowa sukcesu. :D Teraz tylko Mądre Guru :wink: i będziesz wolna.

Ciepluśko pozdrawiam .

daggulka
30-09-2009, 16:02
magpie101 - tak ... mam to za sobą ...

kiedyś ... wiecznie zmęczona , znudzona , wkurzona ... ze ścierą w ręku i rozdartym pyskiem bo ten wlazł w butach , tamta ma burdel w pokoju a w ogóle to nikt nie docenia tego co robię dla tego domu ... :roll:

za duzo od siebie wymagałam ... nadkontrola siebie i najbliższych , musiało być wszystko super extra nie tylko jesli chodzi o porządek ale tez o całokształt .... miałam też bulimie ... musiałam idealnie wygladać .... waga 55 kilo i ani grama więcej bo jak było wiecej to była depresja i agresja na zmiane...
jesli wyskoczyło cos niespodziewanie - nagłe wyjście do znalomych już miałąm humor na starcie spieprzony bo zburzył sie cały mój misterny plan ... :wink:

sie okazało, ze pod tą przykrywką jest zupełnie coś innego .... problemy osobowościowe ... jakie - może później opowiem .... dośc dużo pisania ...
nie do końca zostały rozwiązane ... ale juz teraz potrafie w miare normalnie żyć ... no i wyleczyłam się z bulimii ... choć problemy z zaburzeniami jedzenia towarzyszą mi do dziś...

chcę Ci tylko powiedzieć , że ten Twój pedantyzm jest przykrywką ... zastanów się nad tym - co chcesz nim przykryć i od czego odwrócić uwagę ...
z czym boisz sie aż tak bardzo zmierzyć ... że uciekasz sie podświadomie do takich sposobów ....
z emocjami jakimi i do kogo (mama?) nie potrafisz sie uporać.... ?
jak chcesz możemy o tym pogadac - wieczorkiem ....

mayland
30-09-2009, 19:40
Magpie :( Moja znajoma potrafila podczas wizyty u nich gości niepostrzeżenie wchodzić do toalety po kazdym gościu i myć go domestosem :( Robiła to już z automatu, wcale nie kontrolując. Oczywiscie dom błyszczał, dziecko piekne, zadbane, wszystko idealnie.
A potem wylądowała u psychiatry. Doszły inne rzeczy i nie umiała juz sobie sama z tym radzić :(

mayland
30-09-2009, 19:43
chcę Ci tylko powiedzieć , że ten Twój pedantyzm jest przykrywką ... zastanów się nad tym - co chcesz nim przykryć i od czego odwrócić uwagę ...
z czym boisz sie aż tak bardzo zmierzyć ... że uciekasz sie podświadomie do takich sposobów ....
z emocjami jakimi i do kogo (mama?) nie potrafisz sie uporać.... ?
jak chcesz możemy o tym pogadac - wieczorkiem ....
daggulka to co napisałaś potwierdza opisany przeze mnie przypadek. Problem tkwił całkiem w czym innym, nie w bałaganie

ruskowa
30-09-2009, 20:35
Magpie, moja teściowa zachowuje sie dokładnie tak jak Ty... Dla mnie jest to nie do zniesienia. Chwilowo jesteśmy zmuszeni do mieszkania u niej i mam ciągle ścisnięty żołądek, bo caly czas za nami chodzi, sprząta, poprawia, wyciera itd., a ja przy niej czuję się jak ostatni niechluj i jestem juz tym psychicznie zmęczona. Ciągle sobie powtarzam, ze to tylko 2 tygodnie, ale ostatnio gdy tesciowej nie było kilka dni sprzątnęłam całe mieszkanie, miałam wrażenie że dotarłam do najmniejszej szpary i byłam z siebie niesamowicie zadowolona. Nastepnego dnia, zadzwonilam z pracy z pytaniem co porabia i usłyszałam, że sprząta bo trochę mieszkanie "się zaniedbało" podczas jej nieobecności. Czułam się jakby ktoś mi strzelił w twarz. Moja teściowa wiedząc, że za godzinę teść będzie coś wiercił w ścianie wyciąga odkurzacz i sprzata, bo przyszła odpowiednia na odkurzanie pora, pomimo, że po kończonej pracy przez teścia i tak tę czynność powtórzy. Sama widzisz- lekko nie jest.

morfeusz1
30-09-2009, 21:06
Też myślę, że to przykrywka do innych problemów. Ja się borykam nie tyle z pedantyzmem, co z perfekcjonizmem - tez trudne i uciązliwe. Do tego róznej maści problemy osobowościowe, które pogłębia ten własnie chory perfekcjonizm.

sprzątanie i czystośc jak najbardziej, ale nie w takiej skali. To, co opisujesz moim zdaniem jest sygnałem, że dobrze by byłozasięgnąć pomocy psychologa. Bo miski wystarczy umyć raz dziennie, generalne porządki tez nie muszą się odbywac niemal codziennie - to podpowiada nam racjonalizm. Ale jeśli pomimo tego myjemy te miski 3 razy dziennie, trzepiemy co chwilę kocyki, nie cieszymy się wydarzeniami towarzyskimi, bo nam czas na sprzatanie ucieka - to trzeba zacząć coś z tym robić. To faktycznie mi podpada pod początek nerwicy natręctw. Znajdź dobrego psychologa w okolicy i pójdź na spotkanie - niczym nie ryzykujesz. Jedyne co mozesz stracić to problem z nadmiernym pedantyzmem :wink:

Sam fakt, ze tutaj napisałaś o tym, jest dowodem, ze jakieś czerwone światełko się gdzies zapaliło otrzegawcze. I to chyba dobry moment na to by postarac się coś z tym zrobić, bo najzwyczajniej na świecie się zamęczysz, a szkoda życia :wink:

Ale tez nie przerażaj się, tym co tutaj piszemy: nerwica natręctw, problemy osobowosciowe - bo to wszystko jest do naprawienia i wyprostowania :)

Pozdrawiam serdecznie :wink:

daggulka
30-09-2009, 21:36
ja swoje naprawiałam lata temu na terapii grupowej ... zdziała o wiele więcej niż nasiadówa sam na sam z psychologiem :wink:
z tym, że ja byłam skierowana z bulimią ...reszta wyszła że się tak wyrażę .... po drodze :roll:
w każdym razie .... magpie101, kochana ... nie poradzisz sobie sama ....
idź do ośrodka , porozmawiaj z kim trza , skierują Cię na terapię ... poznasz ludzi z podobnymi problemami .... wysłuchasz , dotrze do Ciebie o co kaman i trza będzie podjąć ciężką i żmudna pracę nad sobą .... ale ja Ci mówię :warto :wink: :)
bo zadręczysz siebie i całą Twoją rodzinę ....

retrofood
01-10-2009, 06:42
jak bym miał taką żonę, to bym uciekł. Chałupa to nie szpital. Ma w niej być życie, a nie nieruchomy, sterylny ład.

01-10-2009, 07:02
Ooops - na temat toalety to i ja mam porządnego fioła i wiem o tym :oops: :oops: Moja rodzina też - i tu panuje letki terror :P Bo ja nie z tych, co czyszczą osobiście za innych, każdy ma dwie ręce, ale pilnują MOJEGO standardu. Na szczęście jeszcze za gośćmi nie biegam z domestosem i szczotą... Ciekawe czy jest grupa wsparcia w tym temacie ...
Ale reszta w normie, za pedanta chyba nikt mnie nie uważa i ja siebie też nie, chociaż ordnung muss sein :P. Sprząta Siła Zewnętrzna, chociaż dzieciaki też tępię głównie ja za stan pokojów. Ale generalnie w przypadku posiadania czwórki dzieciaków i dużej ilości gości chałupa w życiu nie zacznie przypominać muzeum. Bałagan jest OK, ale BRUDU bym nie zniosła. Chyba wiecie o co mi chodzi mniej więcej.
Przyznam że też nie lubię chodzić w gości tam, gdzie nie jest tak czysto jak ja lubię :roll: Przeszkadza mi to.
Na starość odstrzał sanitarny jak nic...

retrofood
01-10-2009, 07:26
Na starość odstrzał sanitarny jak nic...

To machnij wcześniej jeszcze posta, będzie jubel!!! No chyba coś zapodasz, mam nadzieję... :D
Z góry gratulacje za czwarty tysiączek postów!

ziaba
01-10-2009, 07:43
Zaczepnie w drugą stronę - kumpela jest takim ..fuj :oops: flejuchem,że to załamka. Cierpnie mi skóra jak mam wpaść do niej. :( Nie opowiem o psich kłakach w kawie i fotelach na których się siedzi...bo większość pewnie po śniadanku 8) o wc to już gruba rura, opowiastka na dobranoc z elementem horroru.

Dziewczyna wykształcona, mądra, logiczna, inteligentna - a gdzieś zepsuł się czerwony przycisk sygnalizacji alarmowej. :(
Jej mąż żyje w tym chlewiku szczęśliwy, śmierdzący - ale przesympatyczny i dobrego serca.Synek - student Arcytrudnego kierunku ( więc nie ułomek z IQ) jest samotnikiem i nikt nie wie dlaczego ( :oops: )..dokładny kolonik rodziców. Czyli flej stopnia najwyższego.

To już wolała bym w domu osobę z elementem pedantyzmu przegiętego. :wink:

retrofood
01-10-2009, 08:19
To już wolała bym w domu osobę z elementem pedantyzmu przegiętego. :wink:

Tyż piknie nie jest.
Mój synalek jest takim pedancikiem. Cztery razy dziennie zmienia koszulę, za każdym razem bierze kąpiel. Nawet po tak wyczerpujących zajeciach jak wyjście do kościoła. Jak przyjeżdża do domu na święta, to muszę za nim chodzić i pilnować, bo co uzna za niesprzątnięte, to wyrzuca do śmieci. Bez zastanowienia i bez pytania. Może to być krzywo postawiony pantofel, książka, którą ktoś na chwilę odłożył, czy kazdy inny dowolny przedmiot. Na robione mu awantury, zeby się nie szarogęsił, odpowiada: trzeba było sprzątnąć!
Oczywiście po przyjeździe bierze kąpiel, a potem bierze się do sprzątania, po czym znow bierze kąpiel. I idzie na piwo. Wraca nawalony, więc jest trochę spokoju.
W drugi dzień świąt przeważnie odjeżdża, więc wtedy można odetchnąć głębiej.

kania
01-10-2009, 08:37
Synek - student Arcytrudnego kierunku ( więc nie ułomek z IQ) jest samotnikiem i nikt nie wie dlaczego ( :oops: )..dokładny kolonik rodziców. Czyli flej stopnia najwyższego.



No to przynajmniej ten synek daje jednoznaczny sygnał otoczeniu, bo tutaj wiadomo - co na wystawie, to i w sklepie. Kilka razy się zdziwiłam - kobieta gustownie ubrana, odprasowana, uczesana, umalowana, wyperfumowana a w domu katastrofa - nie mogłam uwierzyć, że to mieszkanie tak eleganckiej pani.
A tak w ogóle, to podobno mężczyźni wolą kobiety zadbane niż dbające :wink:

retrofood
01-10-2009, 08:40
Synek - student Arcytrudnego kierunku ( więc nie ułomek z IQ) jest samotnikiem i nikt nie wie dlaczego ( :oops: )..dokładny kolonik rodziców. Czyli flej stopnia najwyższego.



No to przynajmniej ten synek daje jednoznaczny sygnał otoczeniu, bo tutaj wiadomo - co na wystawie, to i w sklepie. Kilka razy się zdziwiłam - kobieta gustownie ubrana, odprasowana, uczesana, umalowana, wyperfumowana a w domu katastrofa - nie mogłam uwierzyć, że to mieszkanie tak eleganckiej pani.
A tak w ogóle, to podobno mężczyźni wolą kobiety zadbane niż dbające :wink:

ale to sygnał, ze się bogacimy!
(porównaj do Hameryki, tam bez polskich kobit, to by utonęli w brudzie. One, te w sztucznej biżuterii i pudrze, to nawet nie wiedzą, ze po sobie się sprzata!)

morfeusz1
01-10-2009, 08:58
ja swoje naprawiałam lata temu na terapii grupowej ... zdziała o wiele więcej niż nasiadówa sam na sam z psychologiem :wink:
z tym, że ja byłam skierowana z bulimią ...reszta wyszła że się tak wyrażę .... po drodze :roll:
w każdym razie .... magpie101, kochana ... nie poradzisz sobie sama ....
idź do ośrodka , porozmawiaj z kim trza , skierują Cię na terapię ... poznasz ludzi z podobnymi problemami .... wysłuchasz , dotrze do Ciebie o co kaman i trza będzie podjąć ciężką i żmudna pracę nad sobą .... ale ja Ci mówię :warto :wink: :)
bo zadręczysz siebie i całą Twoją rodzinę ....

To prawda - terapia grupowa jest skuteczniejsza. Chociażby przez to, ze spotykamy innych ludzi z podobnym problemem i możemy przegladac się w nich jak w lustrze. Niemniej proponowałabym najpierw kontakt z psychologiem - takie indywidualne spotkanie pomaga okreslić problem, poukladac sobie trochę to, z czym się borykamy. Ale na pewno nie zastapi to terapii grupowej. jako, ze kiedys też w takiej brałam udział (z innym problemem) mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć - to działa :wink:

retrofood
01-10-2009, 09:05
Czasem jak się chce być bardzo dokładnym, to wychodzi tak:


Wchodzi kościelny do kościoła na godzinę przed sumą i widzi jakąś kobiecinę, która klęczy przed figurą i się modli. Przygotowawszy kościół do mszy, poszedł do zakrystii. Po mszy pogasił świece i wychodzi, ale widzi tę samą babinę, jak dalej się modli, podchodzi do niej i pyta:
- A co wy tu, starowinko, tak długo się modlicie?
- Zgrzeszyłam, bo ja strasznie klnę i ksiądz kazał mi odmówić pięćdziesiąt zdrowasiek do Św. Piotra
- Ale to jest Św. Antoni, babciu!
- No żesz k**wa mać!!! Czterdzieści siedem zdrowasiek jak psu w d**ę poszło się j**ać!!!

bratki
01-10-2009, 09:35
To już wolała bym w domu osobę z elementem pedantyzmu przegiętego. :wink:

Nie wolałabyś. :roll:

daggulka
01-10-2009, 09:39
Niemniej proponowałabym najpierw kontakt z psychologiem - takie indywidualne spotkanie pomaga okreslić problem, poukladac sobie trochę to, z czym się borykamy.

zawsze pierwsze spotkanie jest sam na sam z psychoterapeutą lub psychiatrą w celu zdiagnozowania problemu ....to on decyduje, czy dana osoba kwalifikuje się na grupe i jesli tak - jaka i dobiera odpowiednie leczenie ...

matka dyrektorka
01-10-2009, 09:44
już kilka razy pisałam ale jeszcze raz napiszę
już nie w formie żartu
ludzie z ładem wewnętrznym nie potrzebują idealnego porządku zawnętrznego,
osoby z brakiem owego ładu czy harmonii nadrabiają jego brak sprzątaniem
im więkrzy haos w duszy tym większy pedantyzm
(oczywiście nie jest to zasadą i mechanizm jest dużo bardziej skomplikowany)
sprawdźcie na sobie , w jakich sytuacjach bierzecie się za porządki ?
bo ja, kiedy muszę uporządkować myśli , kiedy ktoś mi tak da w kość że muszę odreagować (no i wtedy kiedy syf w domu przekracza moje normy :wink: )

daggulka
01-10-2009, 09:54
matka dyrektorka ... dowartościowałam się nieco .... kole środy w moim domu ..... przed a zarazem po sobotnich porzadkach można se stopy o piasek na podłodze porysować ...
ja też już kiedyś napisałam, ale przytocze:



kiedyś miałam problemy z pedantyzmem .... musiałam miec wszystko super i w ogóle ..... ale się okazało, że to są problemy osobowościowe - brak akceptacji samej siebie i takie tam : wszystko albo nic ... skłonności do skrajności .... zero luzu....
pracowałam nad tym .... udało mi sie ....może nie do końca , ale to co jest i tak jest dużym postępem....

przykład z życia wzięty :
przed chwilą zapowiedziała sie moja mama z wizytacją :lol:

kiedyś - powiedziałabym jej , żeby przyjechała wieczorem , a ja po pracy perszingiem do domu i rycząc po rodzinie coby ruszali dupy i mi pomogli - doprowadziłabym chałupe na błysk....

dziś- powiedziałam jej , ze prace kończe o 17 i może przyjechać wcześniej bo bedą dziecioki , tylko żeby kapcie włożyła w wiatrołapie bo jest syf na podłogach a szklanki są w zmywarce umyte i niech se wyjmie bo nie miałam czasu rozpakować .... :lol: :lol: :lol:

poprawa jest zauważalna .... czyli idzie ku dobremu.... :D

da sie .... naprawde sie da z tego wyjść ...
ale nie jest łatwo ... to ciężka praca nad sobą ....
bo to nie o pedantyzm jest walka tylko o swoje emocje i umiejętność radzenia sobie znimi ...

magpie101
01-10-2009, 10:39
ziaba napisała:


Wspaniałe jest to, że widzisz co się dzieje i potrafisz określić swoją granicę bezpieczeństwa.

Widze co sie dzieje, bo juz czasami nie wyrabiam - jestem tak zmeczona i padnieta. Mieszkajac w mieszkaniu na 55 m kw nie bylo tego problemu, teraz mam 150 m.

dagulka napisała:


kiedyś ... wiecznie zmęczona , znudzona , wkurzona ... ze ścierą w ręku i rozdartym pyskiem bo ten wlazł w butach , tamta ma burdel w pokoju a w ogóle to nikt nie docenia tego co robię dla tego domu ...


skad ja to znam


za duzo od siebie wymagałam ... nadkontrola siebie i najbliższych , musiało być wszystko super extra nie tylko jesli chodzi o porządek ale tez o całokształt ...

tak mam, wszystko musze sama i po swojemu, bo ja zrobie najlepiej. Nie kupie gotowych pierogow, surowki itd. bo nie sa tak doskonale jak te zrobione w domu.


jesli wyskoczyło cos niespodziewanie - nagłe wyjście do znalomych już miałąm humor na starcie spieprzony bo zburzył sie cały mój misterny plan ...

mam tak samo, a juz nie recze za siebie jakbym miala niespodziewanych gosci :oops: , goscie tak i to czesto sa u nas ale musza byc zapowiedziani conajmniej dzien wczesniej zeby uporzadkowac i tak czysty dom.


chcę Ci tylko powiedzieć , że ten Twój pedantyzm jest przykrywką ... zastanów się nad tym - co chcesz nim przykryć i od czego odwrócić uwagę ...
z czym boisz sie aż tak bardzo zmierzyć ... że uciekasz sie podświadomie do takich sposobów ....
z emocjami jakimi i do kogo (mama?) nie potrafisz sie uporać.... ?

ciezko mi dojsc na punkcie czego tak mam z tymi porzadkami, mam szczesliwa rodzine, ustabilizowana sytuacje zawodowa, a z tym sprzataniem to zawsze tak mialam. Za panne mieszkajac z rodzicami ciagle sprzatalam i wszystkich musztrowalam (rodzicow tez) jak nie bylo po mojemu. Potrafilam zrobic im porzadek w szafach i wyrzucic kilka workow na smieci rzeczy zbednych wedlug mnie jak byli w pracy. Ojciec dostawal szalu ze mna ale i tak robilam tak dalej. Dodam, ze moja mama i tata tez lubili taki blysk w domu.

mayland napisała:


Magpie Moja znajoma potrafila podczas wizyty u nich gości niepostrzeżenie wchodzić do toalety po kazdym gościu i myć go domestosem

ja po kazdym gosciu nie lece do lazienki ale po wyjsciu wszystkich pierwsze kroki kieruje wlasnie tam i szoruje cala lazienke razem z kaflami. Gdy np. musze skorzystac z wc w trakcie wizyty gosci, a wiem ze wczesniej oni byli w toalecie to najpierw musze ja wyszorowac zeby zalatwic potrzebe. Ale ja tak mam, u kogos nie korzystam z wc (tylko u mamy). Od dziecka mam tez fobie mycia np. rece myje srednio co 30 minut, nawet w pracy regularnie wstaje do lazienki zeby to zrobic.

ruskowa napisała:


Moja teściowa wiedząc, że za godzinę teść będzie coś wiercił w ścianie wyciąga odkurzacz i sprzata, bo przyszła odpowiednia na odkurzanie pora, pomimo, że po kończonej pracy przez teścia i tak tę czynność powtórzy. Sama widzisz- lekko nie jest.

:oops:

baba_budowniczy napisała:


Przyznam że też nie lubię chodzić w gości tam, gdzie nie jest tak czysto jak ja lubię Przeszkadza mi to.

ja tez nie lubie i nie chodze.

ziaba napisała:


Zaczepnie w drugą stronę - kumpela jest takim ..fuj flejuchem,że to załamka. Cierpnie mi skóra jak mam wpaść do niej. Nie opowiem o psich kłakach w kawie i fotelach na których się siedzi...bo większość pewnie po śniadanku o wc to już gruba rura, opowiastka na dobranoc z elementem horroru.

Dziewczyna wykształcona, mądra, logiczna, inteligentna - a gdzieś zepsuł się czerwony przycisk sygnalizacji alarmowej.

Obydwoje z mezem pracujac odwiedzamy domy ludzi regularnie od wielu lat i nie chce tutaj nikogo obrazic ale im bardziej klientka jest wyksztalcona tym wiekszy syf ma w domu. Nie balagan typu rozwalone ksiazki, ciuchy tylko brud.
Moj maz nie pochodzi ze sterylnego domu (u nich zawsze byl tylko posprzatany "rynek", w katach juz nie) ale mieszkajac razem 16 lat przyzwyczail sie do sterylnej czystosci , bo wracajac od takiej klientki strasznie psioczy.
Ostatnio u pani doktor, ktora regularnie pisze ksiazki zeby ukleknac na podlodze i wykonac usluge wyslal pracownika po folie do auta, bo nie byl w stanie dotknac jej podlogi kolanami taki syf byl.


Co do psychologa to od zawsze nie wierze w ich moc. Poglebilo sie to dodatkowo po pobycie w szpitalu gdzie pani psycholog przychodzila na oddzial (onkologiczny) rozmawiac z chetnymi pacjentkami indywidualnie. I po takiej rozmowie (po 2 godzinach) i wyjsciu pani psycholog pacjentka (nie jedna tylko kilka) byla zaplakana i roztrzesiona widzac wszystko w czarnych barwach. Wtedy ja dlugimi rozmowami ustawialam je do pionu.

Mam cos takiego, ze moi klienci zamawiajac u mnie towar potrafia sie tak otworzyc przedemna, ze wiem o ich zyciu po 2 godzinach wiele, potrafia zwierzyc mi sie ze swoich klopotow, ja ich slucham (nie doradzam), oni pojda, a ja nieraz dlugo przezywam ich klopoty.

daggulka
01-10-2009, 10:46
a jak u Ciebie z uczuciami?
czy potrafisz dać niekontrolowany szczery upust swojej radości , swojemu smutkowi ...przy ludziach?
czy pozwalasz sobie na słabość? czy w tym temacie także siebie kontrolujesz?

retrofood
01-10-2009, 10:50
To i tak podziwiam, ze wyszłaś za mąż za obcego faceta :D

magpie! przeczytaj "Raz w roku w Skiroławkach" i zwróć uwagą na osobę pani docent. Może znajdziesz coś znajomego?

magpie101
01-10-2009, 11:04
a jak u Ciebie z uczuciami?
czy potrafisz dać niekontrolowany szczery upust swojej radości , swojemu smutkowi ...przy ludziach?
czy pozwalasz sobie na słabość? czy w tym temacie także siebie kontrolujesz?

Jestem straszny nerwus, musze zawsze dominowac czyli musi byc tak jak ja chce. Nie osiagam tego co chce w zlosci, bo tak ma byc i koniec tylko daze do tego po cichu ale skutecznie.

Od zawsze pracuje z ludzmi, ktorzy sa rozni i nieraz doprowadzaja mnie do szalu. Niestety musze to przelknac, zacisnac zeby i ladnie sie usmiechac bo gdybym pozwilila sobie okazanie emocji to skutkiem w moim przypadku bylaby stratra klienta, jak juz poniosa mnie emocje nie panuje nad tym co mowie (potrafie powiedziec wiele przykrych slow). Potem strasznie to odchoruje np. wieczorem bez kija nie mozna do mnie podejsc.

Teraz tak sobie mysle, ze mimo iz ze mnie nerwus to nigdy nie klocilam sie z mezem krzyczac na niego, zawsze jestem opanowana, powiem kilka slow (do mnie to niepodobne) i po klotni, a ja chodze wk......... przez kilka godzin.

Za to jak cos zalatwiam albo robie zakupy w sklepie spozywczym i cos jest nie po mojej mysli to buzia mi sie nie zamyka i potrafie powiedziec wiele przykrych slow.
Durny przyklad ale prawdziwy - prosze w sklepie o 20 dkg sera w plastrach i jesli plastry nie sa w woreczku rowno poukladane tylko byle jak to potrafie pani zwrocic uwage, a w ostatecznosci zrezygnowac z tego sera (min. dlatego nic nie kupuje w plasterkach).
Wszystkie zakupy jakie przynosze do domu przekladam w nowe woreczki, nawet cukierki w papierkach na wage musze wlozyc w swoj czysty nowy woreczek.

magpie101
01-10-2009, 11:07
To i tak podziwiam, ze wyszłaś za mąż za obcego faceta :D

magpie! przeczytaj "Raz w roku w Skiroławkach" i zwróć uwagą na osobę pani docent. Może znajdziesz coś znajomego?

Jezdzac do jego rodzicow przed slubem zle sie tam czulam, kazdy talerz, szklanke przed uzyciem mylam tak zeby nikt nie widzial (czesto tak u robie u kogos kto nie ma idealnego porzadku).

A tytul sobie zapisze i pozycze.

retrofood
01-10-2009, 11:14
Zbigniew Nienacki autorem. Tak, ten sam od pana Samochodzika.

daggulka
01-10-2009, 11:18
magpie101 ...
i jeszcze jedno pytanie: ile ważysz? czy jesz normalnie bez ograniczeń, czy bardzo uważasz na to co jesz , żeby nie przytyć ... dokładnie kontrolujesz to co jesz i swoją wagę?

daggulka
01-10-2009, 11:29
magpie101 ... nieważne z ta wagą ... już dotychczasowe symptomy pozwalają stwierdzić, ze cos tu bardzo nie halo ... bardzo ...
ja nie wiem, czy Ty wiesz ... ale masz w sobie tyle nagromadzonych nieprzerobionych emocji , że kiedys to piernicznie z wielkim hukiem .... musi ...
albo w psychice albo w somatyce....

każdy człowiek powinien pozwolić sobie na słabości ...dlatego jest tylko człowiekiem a nie cyborgiem ... :wink:
słabość , nieidealność jest ludzka .... ale nie każdy sadzi , ze może i chce sobie na nia pozwolić ....

ja do dzis nie potrafią okazać słabości , płakać przy ludziach - co tam przy ludziach - przy własnych dzieciach i mężu nie umiem - ide do łazienki , skopie sciane żeby nikt nie widział .... mam taki mechanizm , że kiedy jest mi źle - reaguje agresją ...
dlatego nie będe Cie pouczać ... bo sama do końca z tego nie wyszłam i sie z tym nie uporałam ...
powiem Ci tylko , że nie pomożesz sobie sama ...

01-10-2009, 11:34
Piffko ode mnie

http://www.efakt.pl/m/Repozytorium.Podglad.aspx/-580/-500/faktonline//633890383820374656.jpg

Tylko kufelki umyć 8)

daggulka
01-10-2009, 11:36
Piffko ode mnie


jak skoncze antybiotyk -bardzo chetnie ...może już w sobotę? :wink: :lol:

01-10-2009, 11:38
W sobotę też stawiam, nie ma sprawy :D

mayland
01-10-2009, 11:47
Magpie przykro mi czytac to co piszesz, bo wydaje mi się, ze cieżko się żyje z takimi przyzwyczajeniami :(

daggulka
01-10-2009, 13:34
Magpie przykro mi czytac to co piszesz, bo wydaje mi się, ze cieżko się żyje z takimi przyzwyczajeniami :(

to niestety nie są przyzwyczajenia ... to są mechanizmy obronne i objawy chorobowe.... :roll:

retrofood
01-10-2009, 14:59
A tak swoją drogą... życie jest takie ciekawe... nie szkoda spędzać go ze szmatą w ręce???

daggulka
01-10-2009, 15:12
A tak swoją drogą... życie jest takie ciekawe... nie szkoda spędzać go ze szmatą w ręce???

człowiek mający w systemie obronnym zakodowane : nie dać się skrzywdzić , zasłonić czymkolwiek , nie pokazać słabości , obwarować się i żyć w swoim wyimaginowanym swiecie - nie dostrzeże piękna świata ... niestety ...

kaśka maciej
01-10-2009, 15:54
tak mam, wszystko musze sama i po swojemu, bo ja zrobie najlepiej. Nie kupie gotowych pierogow, surowki itd. bo nie sa tak doskonale jak te zrobione w domu. też mi się tak zdawało kiedyś, ze jak sama się uchetam po pachy to wtedy jest gicior. EEEE, tak nei jest. Znalazłam rewelacyjne gotowe kluski, pierogi, uszka z firmy Alex-Pol. Cięzko odróżnić od domowych. (Moi nie odróżniają) więc się pytam po jaką cholerę mam się urobić po łokcie?????


mam tak samo, a juz nie recze za siebie jakbym miala niespodziewanych gosci :oops: , goscie tak i to czesto sa u nas ale musza byc zapowiedziani conajmniej dzien wczesniej zeby uporzadkowac i tak czysty dom. mapgie, nie jest dobrze :-? nawet przyjaciele??? najbliszsi?? :o

ja po kazdym gosciu nie lece do lazienki ale po wyjsciu wszystkich pierwsze kroki kieruje wlasnie tam i szoruje cala lazienke razem z kaflami. Gdy np. musze skorzystac z wc w trakcie wizyty gosci, a wiem ze wczesniej oni byli w toalecie to najpierw musze ja wyszorowac zeby zalatwic potrzebe. Ale ja tak mam, u kogos nie korzystam z wc (tylko u mamy). Od dziecka mam tez fobie mycia np. rece myje srednio co 30 minut, nawet w pracy regularnie wstaje do lazienki zeby to zrobic.natręctwa, nic innego :roll:


Obydwoje z mezem pracujac odwiedzamy domy ludzi regularnie od wielu lat i nie chce tutaj nikogo obrazic ale im bardziej klientka jest wyksztalcona tym wiekszy syf ma w domu. Nie balagan typu rozwalone ksiazki, ciuchy tylko brud.
Moj maz nie pochodzi ze sterylnego domu (u nich zawsze byl tylko posprzatany "rynek", w katach juz nie) ale mieszkajac razem 16 lat przyzwyczail sie do sterylnej czystosci , bo wracajac od takiej klientki strasznie psioczy.
Ostatnio u pani doktor, ktora regularnie pisze ksiazki zeby ukleknac na podlodze i wykonac usluge wyslal pracownika po folie do auta, bo nie byl w stanie dotknac jej podlogi kolanami taki syf byl.wykształcona jestem, syfu nie mam. Aha, do pedantki mi bardzo daleko :wink:



Mam cos takiego, ze moi klienci zamawiajac u mnie towar potrafia sie tak otworzyc przedemna, ze wiem o ich zyciu po 2 godzinach wiele, potrafia zwierzyc mi sie ze swoich klopotow, ja ich slucham (nie doradzam), oni pojda, a ja nieraz dlugo przezywam ich klopoty.no to może tu jest własnie to coś: odreagowanie. :roll: Kiedyś tak miałam, że przychodzili do mnie rodzice uczniów i każdy swoje gorzeki żale w mój mankiet wypłakiwał. Od zeszłego roku powiedziałam DOŚĆ. Jedna matka się zapędziła na koniec roku i swoimi łzami chciała mnie zmiękczyć więc jej powiedziałam, że nie życzę sobie, żeby mnie obarczała swoimi problemami. Zatkało babę :o No bo do tej pory to świetnie działało, a teraz ZONK. Swoich trosk mam po wyżej uszu, cudzych mi nie potrzeba..

PS. Teraz mi trochę ulżyło jak przeczytałam Twój pierwszy post :wink: Bo pamiętam jak kiedyś napisałaś u kogoś, że w garażu sprzątasz co miesiąc :o :o :oto pomyśłałam, że ze mnie brudas mega :roll: :wink:

bratki
01-10-2009, 15:58
A tak swoją drogą... życie jest takie ciekawe... nie szkoda spędzać go ze szmatą w ręce???

człowiek mający w systemie obronnym zakodowane : nie dać się skrzywdzić , zasłonić czymkolwiek , nie pokazać słabości , obwarować się i żyć w swoim wyimaginowanym swiecie - nie dostrzeże piękna świata ... niestety ...

Ale rodzina może trochę pomóc. Część tego mechanizmu to: "jestem lepszy/a, bo mam czyściej". Stąd jeśli rodzina będzie się upierała, że czuje się wcale nie lepsza a wręcz gorsza, bo zamiast zdjęć z weekendów na rowerze/nartach/spacerach/spotkaniach itd. ma tylko wspomnienia z jazdy ze szmatą - to może się ten warunek w coś zdrowszego przerzuci. ("Jestem lepsza, bo mądrzej spędzam wolny czas")

Drugi trop, to racjonalizm do bólu. Higiena ma sens jeśli jest ochroną przed ewentualnymi chorobami. Przesadna im sprzyja. I to można udowodnić.

Wiem, to opłotki - ale sprawdzone już w praktyce z nie najgorszym skutkiem. Jeśli magpie nie bardzo liczysz na psychologów - to poproś męża, żeby Ci nadmiar pucowania regularnie i intensywnie zaczął obrzydzać. Żeby nie był z Ciebie dumny, jak to macie czyściutko, tylko zmartwiony, że znowu marnujesz czas (życie naprawdę jest krótkie).

Jest szansa, że przynajmniej trochę przyhamujesz.

ziaba
01-10-2009, 16:27
Z hamowaniem się tak nie da.
To jak by kogoś rąbnął szerszeń i spróbuj się człowieku uśmiechać miast się drzeć i skakać..

Tu musi być myk, żeby oszukać mózg. Jak się go zacznie oszukiwać , przywyknie do tego,że można żyć bez perfekcyjnego ładu wokół.

Moja mama zaliczyła kiedyś epizod z pobytem w szpitalu psychiatrycznym. Mania prześladowcza.. To nie jest tak, że się da racjonalnie wytlumaczyć, bo sie nie da.
Wiem tylko jedno : im później , tym gorzej i objawy będą się zaostrzać w matematycznym tempie. Ratuj się..ratuj, bo jak Ci się to wymknie spod kontroli, będzie Ci bardzo trudno.

A wiesz co najtrudniej ?????

zdjąć z siebie naklejkę przyklepaną przez innych , żeś śwr. :(

Przepraszam, że tak brutalnie..ale przypatrz się sobie z boku...pewne zachowania są już na 100 % komentowane ( owe mycie rąk, strach przed brudem itd ) - jeszcze nie usłyszałaś dpwcipów pod swoim adresem i złośliwych komentarzy - za niedługo to będzie.. :-?

Uciekaj przed tym nie w swoją skorupę, ale od tego co Cię tak męczy.
Maleńkimi kroczkami..łap się na odruchach , zwykłych, maleńkich, próbuj walczyć, zawisnąć , odłożyć w czasie ..na minutę, pół minuty...
Nie pozbawiaj się wykonywanej czynności tylko rozłóż ją na drobne. I ukręć łeb jednemu elementowi.

O chorobie mojej mamy dowiedziałam sie od jej przyjaciół..w domu doskonale kombinowała. Ale za późno, bo przyjaciele....wstydzili się powiedzieć o "dziwnych " zachowaniach mojej mamy. Gdyby to było wcześniej, leczenie było by być może stacjonarne. Zakończyło się traumą i zabraniem na własne życzenie mamy do domu.
Dziś już jest dobrze..zostały tylko strzępy wspomnień do których nie chce wracać i .....wstyd. Pozrywała wszelakie znajomości, stała się samotnikiem.
Boi się ludzi - którzy wiedzą o jej chorobie.
Bo ludzie ..jak to ludzie, i tak wiedzą najlepiej . :-?

Więc uciekaj od choroby, uciekaj ile masz sił.
Masz dzieci..męża, znajomych, przyjaciół..pomyśl o nich, że za Twoją chorobą mogą się kryć ich dramaty , o których wiedzieć nie będziesz. Ale będą..

Wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze ?
że to nie boli.

pozdrawiam najcieplej jak sie da.

daggulka
01-10-2009, 17:33
Ale rodzina może trochę pomóc. Część tego mechanizmu to: "jestem lepszy/a, bo mam czyściej".

nie .... to nie tak
po pierwsze rodzina jej nie pomoże ... bo cokolwiek rodzina zrobi - osoba chora i tak odwróci to na swoją modłę .... nie rozumiesz podstaw .... to nie jest problem fizyczny - to jest w głowie :roll:
więc jeśli rodzina zacznie ją odciążać - ona będzie jeszcze bardziej nieszczęśliwa bo stwierdzi, ze i tak zrobiłaby to lepiej a najprawdopodobniej znajdzie sobie "zamiennik" ...

i to nie jest tak :
"jestem lepsza bo mam czyściej"

to jest bardziej :

"jestem słaba , jestem brzydsza , gorsza, jestem nieszczęśliwa i wkurw .... i nie mogę dać się skrzywdzić .... ale nie mogę o tym tak myśleć bo przecież mam wszystko : wspaniałą rodzinę , super dom .... idealnie - więc chyba jest w porządku? "

właściwie ..też nie tak do końca...
po prostu pedantyzm i perfekcjonizm pomagają jej odwrócić uwagę swoją i otoczenia od prawdziwych problemów .... od burzy emocji która się w niej dzieje .... ona podświadomie bardzo boi się z tym zmierzyć i szuka ucieczki .... właśnie w perfekcjonizm ....

bratki
01-10-2009, 22:27
Mam do czynienia z przypadkiem znacznie lżejszym niż magpie, więc pewnie moje obserwacje nie są wystarczające. Z drugiej strony... ziaba pisała o łatkach - i tak myślę, że każdy z nas przyszywa magpie dokładnie to, co zna najlepiej.

daggulka
02-10-2009, 08:21
rozmawiałam z magpie na priv - nie mogę napisać szczegółów bo to magpie prywatna sprawa i rozumiem, że nie chce ujawnaić wszystkiego, ale uwierzcie mi - wiem o czym piszę ... sama sobie nie poradzi ...
a nie będzie lepiej tylko coraz gorzej i kiedyś w końcu cały ten misterny plan dupnie z wielkim hukiem ...

kania
02-10-2009, 09:17
Magpie szacunek dla Ciebie, że widzisz w tym swój problem a nie upierasz się, że to te brudasy (domownicy, ekspedientki, znajomi itd.) wszystkiemu winne. Nie mam doświadczenia w temacie więc nic mądrego nie poradzę ale myślę, że skoro zrobiłaś już pierwszy krok do pokonania tego, co się przyplątało (nie wiem jak to nazwać...choroba, zły nawyk...) to trzeba iść za ciosem i nie zostawiać sprawy samej sobie.

ddoommiinniikk
02-10-2009, 10:41
Niech autorka watku wykorzysta swoje skłonności biznesowo. Pasuje jak ulał do prowadzenia programu o przywracaniu do czystości zapuszczonych domów. Jest kilka takich programów na kanałach platform cyfrowych, ale dotyczą one innych krajów, polskiej wersji chyba jeszcze nie ma.

daggulka
02-10-2009, 10:48
Niech autorka watku wykorzysta swoje skłonności biznesowo. Pasuje jak ulał do prowadzenia programu o przywracaniu do czystości zapuszczonych domów. Jest kilka takich programów na kanałach platform cyfrowych, ale dotyczą one innych krajów, polskiej wersji chyba jeszcze nie ma.

wybacz ..... :roll:
Ciebie to śmieszy? :-?

chyba nie rozumiesz istoty problemu ... wszystkie wpisy mówią o tym, ze nie o pedantyzm tu chodzi .... tytuł przeczytałes i zabłysnąć postanowiłeś? :-?

agnieszkakusi
02-10-2009, 11:15
Magpie, pamiętam jak kiedyś dyskutowałyśmy w jakimś wątku o sprzątaniu i już wtedy padło słowo "pedantyzm". Byłam bardzo zszokowana tym, co pisałaś...ile czasu potrafisz poświęcić na sprzątanie i co robisz. Później zaczęłam się zastanawiać czy może ja za mało się przykładam do porządków :-?
Zrobiłaś pierwszy krok: przyznałaś się sama przed sobą, że masz problem. Może naprawdę warto poszukać jakiegoś dobrego psychologa?
Trzymam mocno kicuki, żeby udało Ci się z tego wyjść.

ddoommiinniikk
02-10-2009, 12:00
Nie śmieszy mnie to ani trochę, temat przeczytałem cały i nie chcę zabłysnąć. Zdaję sobie sprawę,że może się to przerodzić w chorobę - mycie rąk co pół godziny i dezynfekcja toalety o tym świadczy. Każdy z nas ma coś takiego, jakąś fobie jakieś zahamowania, jakiegoś "hopla" lub "fioła", ale nielicznym tylko przeszkadza to w normalnym funkcjonowaniu. Podobny problem ma moja teściowa - nikt tak nie posprząta jak ona. I teraz z tej perfekcji w wieku 50 i kilku lat zaczynają się pojawiać u niej problemy zdrowotne typu zwyrodnieniowego.
A moja propozycja to terapia na zasadzie: klin - klinem.

Mrozny
19-10-2009, 23:33
Do autorki tego wątku: do specjalisty i to jak najszybciej, póki nie jest jeszcze za późno.
Ogromny szacunek za odwagę i przyznanie się do swojego problemu. Bo on jest już naprawdę poważny. Twoje opisy są po prostu przerażające. I - ktoś już słusznie to zauważył - to nie o pedantyzm chodzi. Pewne zachowania o których piszesz nie są normalne (np. mycie rąk co pół godziny i przesadna drobiazgowość do równiutko ułożonych sztućców czy plasterków serka, czy nie wspominając o fobiach związanych ze skorzystaniem "obcych" toalet tudzież naczyń).
Przepraszam z góry, że walnę z grubej rury (tralala, ale rymek się wyszedł), ale muszę - to jest już chore i lecz się koniecznie (tzn. do lekarza marsz)! I na Boga jakiego tam wierzysz, nie odkładaj tego do kiedyś tam. Im później się zdecydujesz, tym bliżej się znajdziesz przy granicy, od której ratunek jest już za zamkniętymi drzwiami.
Jesteś już poważnie (czytaj: w stopniu zaawansowanym) chora. Wstępna diagnoza już tu padła - nerwica natręctw. Trzeba jeszcze znaleźć podłoże. Że też najbliżsi (mąż) tego jeszcze nie zauważyli.
Widzę, mało osób się tu udzieliło. Wydaje mi się, że spora część "stałych" forumowiczów nie chce Cię urazić pisząc to wprost. Ja jestem tylko od przypadku, więc się nie boję ;), więc powtarzam: jesteś chora i musisz iść do lekarza. Na choroby głowy sam nikt sobie jeszcze nie pomógł (co jedynie zaszkodził) i nie łudź się, że to samo minie, lub jakoś sobie z tym poradzisz. Z Twoich postów (piszesz, tzn. mniemasz, że masz szczęśliwą rodzinę i poza tym swoim "pedantyzmem" więcej problemów nie masz) wnioskuję, że nawet nie jesteś w stanie obiektywnie ocenić i wskazać źródeł (możliwych przyczyn) swoich zachowań. Bo tkwią one w Tobie gdzieś głęboko i bardzo możliwe, że nawet byś nie wzięła ich pod uwagę. W każdym razie - nikt na forum diagnozy Ci nie postawi (i nawet niech nie próbuje). Kończąc - pogadaj z mężem i każ mu się wołami zaciągnąć do odpowiedniego specjalisty (nawet jak będziesz potem później protestować). To jedyne co najlepszego możecie razem zrobić.
Sorry, że tak bez bawełny - tu nie ma naprawdę czasu do stracenia, ani na dalsze dywagacje.

daggulka
20-10-2009, 10:45
koleżanka - bardzo blisko kiedyś byłysmy - chorowała na depresje ileś lat wstecz ....depresje w bardzo zaawansowanej formie .... wylądowała w szpitalu ....
perfekcjonistka , problemy osobowościowe , emocjonalne nierozwiązane problem z mamą ... ale leczyła sie , wydawałoby sie, ze wyszła z tego .... załozyła rodzine, ma kochającego męża, dziecko ....

no i spotkałam się z nią ostatnio .... nie mogę przestać o niej mysleć ... :(
jej "zamiennik" teraz to hipohondria , przewrażliwienie na punkcie zdrowia swojego i swojego dziecka ... przesadne , zatruwające życie myślenie o chorobach (nowotwór) i wynajdywanie ich .... paniczny lęk przed chorobą , śmiercią ....
nie jest dobrze ....
w mężu zauwazyłam bierność ... bardzo ją kocha ...ale nie chce zauważać objawów....
po spotkaniu pierwsze słowa jakie padły z ust moich i mojego T. : "wyląduje w szpitalu" :(

zaczynam sie zastanawiać , czy z tych chorób da się wyjść....

aha26
20-10-2009, 13:53
klasyczna nerwica ntręctw,moim skromnym zdaniem nie obejdzie się bez psychologa lub psychiatry,jezeli nie posluchasz tu ludzi co Ci dobrze radzą to przyjdzie taki dzien,ze nie wyjdziesz juz z domu,będziesz płakać i cały dzień sprzątac i ciągle będziesz mieć wrażenie,ze jest brudno:-(....pozniej nerwica może zatoczyc większe kręgi i zabrać Ci jeszcze więcej z zycia:-(

dandi3
26-10-2009, 13:29
Jestem pedantką - nawet ręczniki muszą być ułożone zgodnie z kolorami. Uważam, że jestem szurnięta. Mam nadzieje, że na stare lata mi nie odbije.


czy myjąc szybę w kominku odkurzasz w środku wkład kominkowy zamiótłszy go wcześniej dokładnie?

retrofood
26-10-2009, 18:25
Jestem pedantką - nawet ręczniki muszą być ułożone zgodnie z kolorami. Uważam, że jestem szurnięta. Mam nadzieje, że na stare lata mi nie odbije.

czyżbys już miała stare lata???
:D

Zołza
09-11-2009, 13:44
"czy myjąc szybę w kominku odkurzasz w środku wkład kominkowy zamiótłszy go wcześniej dokładnie?"

niestety tak :oops:

i wkurza mnie jak słyszę piasek pod kapciami-musze je zmienić na takie pod którymi nie słychać

bo nie mam czasu na codzienne mycie podłóg

magpie101
09-11-2009, 14:12
"czy myjąc szybę w kominku odkurzasz w środku wkład kominkowy zamiótłszy go wcześniej dokładnie?"

niestety tak :oops:

i wkurza mnie jak słyszę piasek pod kapciami-musze je zmienić na takie pod którymi nie słychać

bo nie mam czasu na codzienne mycie podłóg

Na piasek najlepsze sa same skarpetki (jesli jest podlogowka) :wink: .

Renia
09-11-2009, 16:41
u kogos nie korzystam z wc (tylko u mamy). Od dziecka mam tez fobie mycia np. rece myje srednio co 30 minut, nawet w pracy regularnie wstaje do lazienki zeby to zrobic.

[/quote]
ciekawe co by bylo jakbys tak dostała nagle mega rozwolnienia ... :wink: musiałabys skorzystac i tyle.
albo jakbys poszła do szpitala na dłużej, musiałabys iśc do toalety i już. I prysznic brać. I kłaśc sie na łóżku po kimś. A badają Cie aparatami, którymi badali inne osoby .....

mój małż miał takiego kolege co otwierał wszystkie drzwi łokciem naciskając na klamkę, bo tez miał fobie przed brudnymi (chyba) klamkami.

Takie fobie nie sa bardzo rzadkie, ludziska mają mnóstwo różnych fobii, taki ten świat jest teraz zwariowany.

magpie101
09-11-2009, 20:47
u kogos nie korzystam z wc (tylko u mamy). Od dziecka mam tez fobie mycia np. rece myje srednio co 30 minut, nawet w pracy regularnie wstaje do lazienki zeby to zrobic.


ciekawe co by bylo jakbys tak dostała nagle mega rozwolnienia ... :wink: musiałabys skorzystac i tyle.
albo jakbys poszła do szpitala na dłużej, musiałabys iśc do toalety i już. I prysznic brać. I kłaśc sie na łóżku po kimś. A badają Cie aparatami, którymi badali inne osoby .....

mój małż miał takiego kolege co otwierał wszystkie drzwi łokciem naciskając na klamkę, bo tez miał fobie przed brudnymi (chyba) klamkami.

Takie fobie nie sa bardzo rzadkie, ludziska mają mnóstwo różnych fobii, taki ten świat jest teraz zwariowany.[/quote]

Akurat w szpitalu nie ma problemu, bo kapiel bralam na stojaco w klapkach, a wc "na malysza" zawsze.

Żelka
09-11-2009, 22:11
Durny przyklad ale prawdziwy - prosze w sklepie o 20 dkg sera w plastrach i jesli plastry nie sa w woreczku rowno poukladane tylko byle jak to potrafie pani zwrocic uwage, a w ostatecznosci zrezygnowac z tego sera (min. dlatego nic nie kupuje w plasterkach).

Oj magpie, bo Ty się źle za to zabierasz kobito. Popatrz na to w ten sposób, jesteś po prostu bardzo spostrzegawcza a nie mając takich okazji jak ta z serem jakbyś o tym wiedziała.
Sprzedawczyni nie jest ani złośliwa ani fajt łapą, po prostu wzmacnia Twoją spostrzegawczość. :D :wink:
Dzięki temu, to zauważysz bardziej istotne rzeczy, jak na przykład taka, czy ona Ci ten ser w ogóle podała. :D
A tak to widzisz, wciąż masz trening. W dodatku darmowy. A poza tym takie nie równo poukładane kawałki sera łatwiej jeden od drugiego oderwać. Kobieta Ci robi przysługę, mowie Ci. :wink:
Co do sprzątania, tez lubię porządek ale nie za każda cenę. Już gdzieś tu nie dawno pisałam…, jak widzę kurz to się uśmiecham, bo wiem, ze nie traciłam czasu. :wink:
p.s. fajny wątek

Renia
09-11-2009, 22:20
jak widzę kurz to się uśmiecham, bo wiem, ze nie traciłam czasu. :wink:

ja też !!! :D

magpie101
10-11-2009, 11:18
Durny przyklad ale prawdziwy - prosze w sklepie o 20 dkg sera w plastrach i jesli plastry nie sa w woreczku rowno poukladane tylko byle jak to potrafie pani zwrocic uwage, a w ostatecznosci zrezygnowac z tego sera (min. dlatego nic nie kupuje w plasterkach).

Oj magpie, bo Ty się źle za to zabierasz kobito. Popatrz na to w ten sposób, jesteś po prostu bardzo spostrzegawcza a nie mając takich okazji jak ta z serem jakbyś o tym wiedziała.
Sprzedawczyni nie jest ani złośliwa ani fajt łapą, po prostu wzmacnia Twoją spostrzegawczość. :D :wink:
Dzięki temu, to zauważysz bardziej istotne rzeczy, jak na przykład taka, czy ona Ci ten ser w ogóle podała. :D
A tak to widzisz, wciąż masz trening. W dodatku darmowy. A poza tym takie nie równo poukładane kawałki sera łatwiej jeden od drugiego oderwać. Kobieta Ci robi przysługę, mowie Ci. :wink:
Co do sprzątania, tez lubię porządek ale nie za każda cenę. Już gdzieś tu nie dawno pisałam…, jak widzę kurz to się uśmiecham, bo wiem, ze nie traciłam czasu. :wink:
p.s. fajny wątek

Zeljko jestem spostrzegawcza i denerwuja mnie szczegoly np. nieumyta podloga mi nie bedzie az tak przeszkadzac ale juz lezace kapcie na tej podlodze tak :lol: .
Jesli ide do kogos kto robil kapitalny remont mieszkania to wypatrze takie szczegoly , o ktorych wlasciciel nie mial pojecia. Nie zwracam uwagi na calkowity wystroj mieszkania tylko ogladam np. fuki, kanty itd. Ostatnia kolezanka robila kapitalny remont i do odbioru mnie zawolala zanim rozliczyla sie z fachowcami.

Ja od kilku tygodni odpuscilam ze sprzataniem, mam lenia i juz tak nie szaleje. Nieraz mi ciezko, bo chetnie bym wymyla np. fronty meblowe, ktore brudne nie sa ale sie powstrzymuje.

mayland
10-11-2009, 11:38
Ooooo powstrzymuj sie do woli :lol: :lol:

Renia
10-11-2009, 15:48
Ja od kilku tygodni odpuscilam ze sprzataniem, mam lenia i juz tak nie szaleje. Nieraz mi ciezko, bo chetnie bym wymyla np. fronty meblowe, ktore brudne nie sa ale sie powstrzymuje.
wiesz co najlepiej zmienia czlowieka ?
choroba.
jak ciężko zachorujesz i leżysz bez ducha i ledwo zipiesz, to przestajesz myśleć o kapciach krzywo położonych, brudzie pod łóżkiem, niewypranych firankach ....
liczy sie tylko to żeby Cie nie bolało i żebys w ogóle mogła żyć !

potem wstajesz po długiej chorobie, jestes słaba jak goowno i dalej nic nie możesz robić, więc brud pod łóżkiem jest, firanki niewyprane a kapcie porozrzucane przez rodzine wszędzie.
I nagle stwierdzasz, że nic sie nie dzieje, że życie płynie dalej pomimo brudu ...
i juz Ci tak zostaje .... :D :D :D

p.s.
u mnie to nawet skarpetki rzucone (celowo) przez dziewczynę mojego syna na jakąś durnostojkę na półce przeleżały 2 tygodnie ...
:D
a on ich szukał na podłodze ....

brudasy i leniuchy mówią tak: "od brudu jeszcze nikt nie umarł za to od świeżego powietrza niejeden"

Mirek_Lewandowski
10-11-2009, 15:54
A konkretnie dwie armie... Napoleona pod Moskwą i niemiecka pod Stalingradem.

Renia
10-11-2009, 16:01
noooo ...... :D

Żelka
11-11-2009, 17:02
Nie przesadzajmy, jeśli nie sprzątać to, chociaż wietrzyć. :lol: I odwrotnie. :D
Tak na prawdę, Renia ma racje, choroba dokonuje aktualizacji wartości w życiu. Zgadzam się w 100%.

Aga - Żona Facia
13-11-2009, 13:34
Od samego początku czytałam ten wątek.
magpie na pewno ma problem, jednak nie należy go rozptrywać w takim extra tragicznym tonie. Po prostu jest to męcząca fobia, z której zaczęła sobie zdawac sprawę. Jednak mam cichą nadzieję, ze trochę odpuści, pomyśli, przeanalizuje co się dzieje, dlaczego tak się dzieje.

U mnie było podobnie tzn. nie na taką skalę, ale teżczasami ciężko. Póki nie było syna to wszytsko lśniło i błyszczało. Jednak teraz już wiem, ze to dlatego że przez 9 lat byliśmy tylko sami to co miałam robić jak nie sprzatać.

Było czysto,jednak jak ktoś coś nabrudził, położył nie tak, zrobił nie tak jak ja bym chciała to była awantura.

Teraz od prawie 6 lat jest inaczej. Jednak lubię jak jest porządek, ale sama widzę że wiele rzeczy sobie odpuściłam.

Po prostu brak czasu, zmęczenie robi swoje. A tak nawet przechodze koło "kotów" na podłodze i mnie nie rusza.

Jednak wc uwielbiam czyste, lazienki, prysznice również. Czyste i pachnące.

Chociaż poradzcie co mam zrobić jak mój Mąż chwyta za odkurzacz a ja potrafię chodzić i go sprawdza. Już ma mnie dosyć. To się chyba źle skończy.

asia.malczewska
13-11-2009, 14:20
Przeczytałam od deski do deski i ....
u mnie bałagan jest :oops: za to mam inne natręctwo - cały czas zmieniam, remontuję, poprawiam, szukam pomysłów do domu :-?
Zastanawiałam się już na tym forum, co ze mną nie tak, że zamiast osiąść sobie w moim kochanym domku, gna mnie znowu w kierunku nowej inwestycji, lekkiego liftingu pomieszczeń, które powstały zaledwie półtora roku temu :o
kredyt jeszcze nie spłacony a ja już kombinuję czy by nie sprzedaż i na nowo, na nowo ...
własnie robię pokój dla dzieci - włącznie z wybijaniem okien dachowych, rozwalaniem ścian działowych, ech .... kiedy to się skończy ?? pewnie nigdy, bo już mam plan na tapetowanie korytarzy, zmianę koloru sypialni, etc etc etc
To jest chorobliwe, wiem ... na pół roku przed wyprowadzką z mieszkania zrobiliśmy - z mojej inicjatywy oczywiście - generalny remont mieszkania ... tylko po co? dla kogo? dla nowych wlaścicieli?? nie, dla mnie ....

Żelka
13-11-2009, 18:27
jednak nie należy go rozptrywać w takim extra tragicznym tonie.
No, jeśli o mnie chodzi, to ja z doświadczenia pisałam. :roll:
Tez latałam z miotłą, :wink: aż wysiadł mi kręgosłup i 6 tygodni leżałam plackiem. Potem ponad rok dochodziłam do siebie i nauczyłam się panować nad impulsami typu „to koniecznie trzeba zrobić”. :wink: Otóż, nie trzeba i da się żyć w mniejszym ładzie.
No i tylko to miałam na myśli pisząc o aktualizacji. Tą, która u mnie się dokonała. :roll:
Ale nie straszę, :wink: jak ktoś chce, niech se lata z…, szmatką, co mi tam. :D

galka
13-11-2009, 18:46
Przeczytałam od deski do deski i ....
u mnie bałagan jest :oops: za to mam inne natręctwo - cały czas zmieniam, remontuję, poprawiam, szukam pomysłów do domu :-?
Zastanawiałam się już na tym forum, co ze mną nie tak, że zamiast osiąść sobie w moim kochanym domku, gna mnie znowu w kierunku nowej inwestycji, lekkiego liftingu pomieszczeń, które powstały zaledwie półtora roku temu :o
kredyt jeszcze nie spłacony a ja już kombinuję czy by nie sprzedaż i na nowo, na nowo ...
własnie robię pokój dla dzieci - włącznie z wybijaniem okien dachowych, rozwalaniem ścian działowych, ech .... kiedy to się skończy ?? pewnie nigdy, bo już mam plan na tapetowanie korytarzy, zmianę koloru sypialni, etc etc etc
To jest chorobliwe, wiem ... na pół roku przed wyprowadzką z mieszkania zrobiliśmy - z mojej inicjatywy oczywiście - generalny remont mieszkania ... tylko po co? dla kogo? dla nowych wlaścicieli?? nie, dla mnie ....

Asia ,Ty powinnaś się zająć zawodowo urządzaniem domów innym ludziom to na swój nie miałabyś już siły :lol:
A tak poważnie mówiąc rozumiem cię doskonale.Wczoraj kombinowałam jak zmienć cały wystrój sypialni plus kolor ścian bo zobaczyłam piękną pościel do której obecna sypialnia nie pasuje :o :lol:
Zaznaczam,że nie mieszkamy jeszcze roku :roll:

Mirek_Lewandowski
13-11-2009, 18:49
No nie... jakbym miał do kazdego kompletu pościeli przemalowywać sypialnię... zgroza... :roll:

galka
13-11-2009, 18:53
Toż się [/b] na razie powstrzymałam :D

retrofood
13-11-2009, 18:54
No nie... jakbym miał do kazdego kompletu pościeli przemalowywać sypialnię... zgroza... :roll:

Ty sprobuj do kazdej pary swoich skarpetek dobrać żony fryzurę...

Mirek_Lewandowski
13-11-2009, 18:57
Eeee... 10 par takich samych kupiłem... łatwo sie kompletuje po praniu. :D
Co tu dobierać...

asia.malczewska
13-11-2009, 20:03
Przeczytałam od deski do deski i ....
u mnie bałagan jest :oops: za to mam inne natręctwo - cały czas zmieniam, remontuję, poprawiam, szukam pomysłów do domu :-?
Zastanawiałam się już na tym forum, co ze mną nie tak, że zamiast osiąść sobie w moim kochanym domku, gna mnie znowu w kierunku nowej inwestycji, lekkiego liftingu pomieszczeń, które powstały zaledwie półtora roku temu :o
kredyt jeszcze nie spłacony a ja już kombinuję czy by nie sprzedaż i na nowo, na nowo ...
własnie robię pokój dla dzieci - włącznie z wybijaniem okien dachowych, rozwalaniem ścian działowych, ech .... kiedy to się skończy ?? pewnie nigdy, bo już mam plan na tapetowanie korytarzy, zmianę koloru sypialni, etc etc etc
To jest chorobliwe, wiem ... na pół roku przed wyprowadzką z mieszkania zrobiliśmy - z mojej inicjatywy oczywiście - generalny remont mieszkania ... tylko po co? dla kogo? dla nowych wlaścicieli?? nie, dla mnie ....

Asia ,Ty powinnaś się zająć zawodowo urządzaniem domów innym ludziom to na swój nie miałabyś już siły :lol:
A tak poważnie mówiąc rozumiem cię doskonale.Wczoraj kombinowałam jak zmienć cały wystrój sypialni plus kolor ścian bo zobaczyłam piękną pościel do której obecna sypialnia nie pasuje :o :lol:
Zaznaczam,że nie mieszkamy jeszcze roku :roll:

no tak kombinuję i kombinuję 8) i zapisałam się na podyplomówkę z projektowania wnętrz ale ... nie potrafię malować i dobija mnie ten przedmiot :roll: - ale jeżeli ma mnie to uratować (i moje małżeństwo również) to wytrwam kurna ...

Zołza
14-11-2009, 17:56
wprowadziliśmy się 16.08.2007

własnie skończylismy wykończeniówkę

a ja już kombinuję zmianę koloru ścian na dole, tylko jak to znowu pogodzić z tym sprzątaniem po takich zmianach

dobrze ze jeszcze firan dywanów i takich tam... nie mam-jest się przy czym realizowac

ale męczy mnie już ta moja nerwica natręctw-ciagle sprzątam lub myślę co jeszcze trzeba zrobić

zetton
14-11-2009, 20:23
WItam wszystkich pedantów! Mam duży problem ale nie z sobą tylko z żoną! Jestem z nia po ślubie około 2 lat. Na początku jej pedantyzm mi nie przeszkadzał gdy jeszcze się spotykaliśmy jednak teraz po ślubie jest coraz gorzej. Żona jedyne co lubi robic to tylko sporzątać mówi że ją to odstersowuje. Prawie wszsystkie opowieści o sprzątaniu pedantów z tego forum mogę przypisać jej oraz jej mamusi i mojej teściowej. One potrafią obojętnie czy skonczy się imprez o 1 czy o 3 rano jak wyjdzie osttani gośc sprzątać całą łazienkę, zmyją naczynia wszystko doprowadzą do perefkcji i dopiero mogą iśc spać. Wiele razy rozmawiałem z nią na ten temat jednak niestety ona nie chce tego słuchać. uważa że każdy w tym ja jest chory i jest wielkim brudasem. Spodobało mi się to co piszecie na tym forum. Próbowałem nawet namówic ją na poczytanie o tym - nawet nie chce o tym słyszeć. A jest coraz gorzej. Ostatnio mocno pokłóciełem się z teściową bo właśnie kończębudowę domu a ona już przyszła sprzątać! NIe pozwoliłem jej na to i była wielka awanutra. mam wrażenie żźe to po częsci wpływ teściwej, która mieszka w bloku i w domu ma zawsze błysk, gdy w domu już posprzątane jeździ do swojej matki sprzątać, potem do siostry i swojej teściwej, a na koncu do wujka bo mieszka sam i nie ma mu kto posrzątać. Przykłady mógłbym mnożyć jednak nie chce mi się już tego opisywać. Najgorsze jest to że taki sam jak teściowa jest mój teść. Jak mu powiedziałem że nie będę malował kotłowni bo i tak się wybrudzi to zapowiedział, że przyjedzie i sam to zrobi. Jednak zapowiedziałem mu że będzie to ostatnia jego wizyta w tym domu:) i na razie pomogło. nie wiem jak długo wytrzymam z nimi tę nierówną walkę, bo mam wrażenie że pedanty są jak hieny i komary, odganiasz ich a one i tak czekają na odpowiedni moment i atakują cie... sporzątaniem. Proszę poradżcie jak namówić żonę na wizytę u psychologa????? Nawet jak trzeba chętnie z nią pójdę by tylko przestała ciągle sprzątać bo zamiest mnie coraz bardziej woli szmatę do podłogi. Pozdrawiam wszystkich chorych którzy się wyleczyli.

amalfi
14-11-2009, 20:48
Moja babcia staruszka ma w swym "repertuarze" kilka historii, które opowiadała mnie i moim koleżankom, kiedy byłyśmy młodymi kozami i które teraz powtarza mojej córce. Jedna z opowiastek bardzo mi tu pasuje. Gdzieś ją już przytaczałam. Jeśli na tym forum, to wybaczcie, że się powtarzam.
Kiedyś w domach i w różnych instytucjach były stojące tak jak obecnie popielniczki - spluwaczki. Pamiętam jeszcze to ustrojstwo z wczesnych lat dziecięcych w przychodni.
Przyszedł mąż z pracy i chce sobie splunąć. Patrzy, a tu spluwaczka lśni czystością. Poszedł do łazienki, a tam wszystko błyszczy. Wyszedł przed dom, beton wyszorowany. Poszedł więc i splunął na żonę. Ona w krzyk i płacz. Mąż powiedział: nie miałem gdzie, bo wszystko wyszorowane i aż boję się zabrudzić. Ty jesteś w tym domu najbrudniejsza, bo ciągle masz mokre ręce i nosisz ścierkę.
Tak mnie (i moje koleżanki) babcia uczyła życia :wink:

asia.malczewska
14-11-2009, 22:49
Moja babcia staruszka ma w swym "repertuarze" kilka historii, które opowiadała mnie i moim koleżankom, kiedy byłyśmy młodymi kozami i które teraz powtarza mojej córce. Jedna z opowiastek bardzo mi tu pasuje. Gdzieś ją już przytaczałam. Jeśli na tym forum, to wybaczcie, że się powtarzam.
Kiedyś w domach i w różnych instytucjach były stojące tak jak obecnie popielniczki - spluwaczki. Pamiętam jeszcze to ustrojstwo z wczesnych lat dziecięcych w przychodni.
Przyszedł mąż z pracy i chce sobie splunąć. Patrzy, a tu spluwaczka lśni czystością. Poszedł do łazienki, a tam wszystko błyszczy. Wyszedł przed dom, beton wyszorowany. Poszedł więc i splunął na żonę. Ona w krzyk i płacz. Mąż powiedział: nie miałem gdzie, bo wszystko wyszorowane i aż boję się zabrudzić. Ty jesteś w tym domu najbrudniejsza, bo ciągle masz mokre ręce i nosisz ścierkę.
Tak mnie (i moje koleżanki) babcia uczyła życia :wink:

amalfi! moja babcia - nieżyjąca już niestety dziewięćdziesiątkilkulatka - opowiadała mi tą samą historię :D - może były w tym samym wieku mniej więcej - bo widać, że to ta sama szkoła !!!

Xiff
15-11-2009, 07:28
WItam wszystkich pedantów! Mam duży problem ale nie z sobą tylko z żoną! Jestem z nia po ślubie około 2 lat. Na początku jej pedantyzm mi nie przeszkadzał gdy jeszcze się spotykaliśmy jednak teraz po ślubie jest coraz gorzej. Żona jedyne co lubi robic to tylko sporzątać mówi że ją to odstersowuje. Prawie wszsystkie opowieści o sprzątaniu pedantów z tego forum mogę przypisać jej oraz jej mamusi i mojej teściowej. One potrafią obojętnie czy skonczy się imprez o 1 czy o 3 rano jak wyjdzie osttani gośc sprzątać całą łazienkę, zmyją naczynia wszystko doprowadzą do perefkcji i dopiero mogą iśc spać. Wiele razy rozmawiałem z nią na ten temat jednak niestety ona nie chce tego słuchać. uważa że każdy w tym ja jest chory i jest wielkim brudasem. Spodobało mi się to co piszecie na tym forum. Próbowałem nawet namówic ją na poczytanie o tym - nawet nie chce o tym słyszeć. A jest coraz gorzej. Ostatnio mocno pokłóciełem się z teściową bo właśnie kończębudowę domu a ona już przyszła sprzątać! NIe pozwoliłem jej na to i była wielka awanutra. mam wrażenie żźe to po częsci wpływ teściwej, która mieszka w bloku i w domu ma zawsze błysk, gdy w domu już posprzątane jeździ do swojej matki sprzątać, potem do siostry i swojej teściwej, a na koncu do wujka bo mieszka sam i nie ma mu kto posrzątać. Przykłady mógłbym mnożyć jednak nie chce mi się już tego opisywać. Najgorsze jest to że taki sam jak teściowa jest mój teść. Jak mu powiedziałem że nie będę malował kotłowni bo i tak się wybrudzi to zapowiedział, że przyjedzie i sam to zrobi. Jednak zapowiedziałem mu że będzie to ostatnia jego wizyta w tym domu:) i na razie pomogło. nie wiem jak długo wytrzymam z nimi tę nierówną walkę, bo mam wrażenie że pedanty są jak hieny i komary, odganiasz ich a one i tak czekają na odpowiedni moment i atakują cie... sporzątaniem. Proszę poradżcie jak namówić żonę na wizytę u psychologa????? Nawet jak trzeba chętnie z nią pójdę by tylko przestała ciągle sprzątać bo zamiest mnie coraz bardziej woli szmatę do podłogi. Pozdrawiam wszystkich chorych którzy się wyleczyli.


Pytanie czy ciebie gonią do roboty czy nie?? Jeżeli chcą sprzątać proszę bardzo..
moi teściowie nie mogli zrozumieć że mogliśmy półtora roku mieszkać w jednym pokoju a w całej reszcie mieszkania był syf i 2cm pyłu... Moja żona jak szukała pracy to ubierała się na łóżku, podwijałą nogawki i dopiero poza mieszkaniem je odwijała bo inaczej by się pobrudziła... Sorry, ale nie było innej opcji, a sprzątać można było wk kółko... wszyscy wymiękli, bo jak się posprzątało to zaraz było to samo...
Ja wiem że to stresujące jak wszyscy dookoła sprzątają a ty nie, ale tacy są ludzie. Musisz ich zaakceptować a oni ciebie. Tu brudzisz, oni sprzątają. Jeżeli ktoś czegoś nie akceptuje to musicie znaleźć środek, ty mniej pobrudzisz, a oni mniej posprzatają..

Mrozny
17-11-2009, 16:36
ciekawe co by bylo jakbys tak dostała nagle mega rozwolnienia ... :wink: musiałabys skorzystac i tyle.
albo jakbys poszła do szpitala na dłużej, musiałabys iśc do toalety i już. I prysznic brać. I kłaśc sie na łóżku po kimś. A badają Cie aparatami, którymi badali inne osoby .....
(...).

Akurat w szpitalu nie ma problemu, bo kapiel bralam na stojaco w klapkach, a wc "na malysza" zawsze.
Nieźle, naprawdę nieźle - srać z podwieszonym tyłkiem tylko dlatego, że sobie ubzdurałaś iż dotkniecie pupą deski sedesowej grozi dżumą - to wyczyn jakich mało.
Po mojemu to już jesteś - jak to ładnie w tym wątku ktoś się określił - "szurnięta". I tyle. Bez obrazy - zazwyczaj nazywam pewne rzeczy bezczelnie po imieniu. Ale widzę, że wali Cię to wszystko co na Twój temat tu nawypisywano. Pewnie dobrze Ci z tym. W każdym razie - bywaj zdrowa.

Żelka
17-11-2009, 16:49
Czy mi sie wydaje, czy tu trzeba cosik posprzatac? :D :lol: :wink:

Renia
17-11-2009, 17:28
Nieźle, naprawdę nieźle - srać z podwieszonym tyłkiem tylko dlatego, że sobie ubzdurałaś iż dotkniecie pupą deski sedesowej grozi dżumą - to wyczyn jakich mało.
Po mojemu to już jesteś - jak to ładnie w tym wątku ktoś się określił - "szurnięta". I tyle.
Nie każ jej siadać na gołej desce, bo potem pozdziera skóre z doopy przy szorowaniu.
Wystarczy se położyć papier toaletowy na desce coby jej gołym tyłkiem nie dotykać. Kto by srał z podwieszonym tyłkiem ?

matka dyrektorka
17-11-2009, 17:43
ja
w każdej publicznej toalecie
papier toaletowy ani podkładki nie przekonują mnie

Renia
17-11-2009, 17:52
to wyczyn jakich mało
no, więcej wyczynowców jest !
:D :D :D

magpie101
17-11-2009, 18:08
ciekawe co by bylo jakbys tak dostała nagle mega rozwolnienia ... :wink: musiałabys skorzystac i tyle.
albo jakbys poszła do szpitala na dłużej, musiałabys iśc do toalety i już. I prysznic brać. I kłaśc sie na łóżku po kimś. A badają Cie aparatami, którymi badali inne osoby .....
(...).

Akurat w szpitalu nie ma problemu, bo kapiel bralam na stojaco w klapkach, a wc "na malysza" zawsze.
Nieźle, naprawdę nieźle - srać z podwieszonym tyłkiem tylko dlatego, że sobie ubzdurałaś iż dotkniecie pupą deski sedesowej grozi dżumą - to wyczyn jakich mało.
Po mojemu to już jesteś - jak to ładnie w tym wątku ktoś się określił - "szurnięta". I tyle. Bez obrazy - zazwyczaj nazywam pewne rzeczy bezczelnie po imieniu. Ale widzę, że wali Cię to wszystko co na Twój temat tu nawypisywano. Pewnie dobrze Ci z tym. W każdym razie - bywaj zdrowa.

Moze wedlug Ciebie jestem szurnieta ale Ty dla mnie jeszcze bardziej, bo z tego co piszesz to siadasz na desce sedesowej kazdej i wszedzie - dla mnie wlasnie to jest chore!

Mrozny napisal:


Ale widzę, że wali Cię to wszystko co na Twój temat tu nawypisywano.

Na jakiej podstawie tak sadzisz?

magpie101
17-11-2009, 18:10
Nieźle, naprawdę nieźle - srać z podwieszonym tyłkiem tylko dlatego, że sobie ubzdurałaś iż dotkniecie pupą deski sedesowej grozi dżumą - to wyczyn jakich mało.
Po mojemu to już jesteś - jak to ładnie w tym wątku ktoś się określił - "szurnięta". I tyle.
Nie każ jej siadać na gołej desce, bo potem pozdziera skóre z doopy przy szorowaniu.
Wystarczy se położyć papier toaletowy na desce coby jej gołym tyłkiem nie dotykać. Kto by srał z podwieszonym tyłkiem ?

Renia szorowanie doopy tu nic nie da, bo jak zlapiesz syfa to szorowaniem sie go (syfa) nie pozbedziesz!

Renia
17-11-2009, 18:14
wiem, wiem, żartowałam .... :D
na syfa NIKT nie ma ochoty ! :wink:

Renia
17-11-2009, 18:16
poza tym nawet zwykłe bakterie tez się przenoszą ..... :wink:
trzeba uważać na maxa !

aha26
17-11-2009, 19:15
Nieźle, naprawdę nieźle - srać z podwieszonym tyłkiem tylko dlatego, że sobie ubzdurałaś iż dotkniecie pupą deski sedesowej grozi dżumą - to wyczyn jakich mało.
Po mojemu to już jesteś - jak to ładnie w tym wątku ktoś się określił - "szurnięta". I tyle. Bez obrazy - zazwyczaj nazywam pewne rzeczy bezczelnie po imieniu. Ale widzę, że wali Cię to wszystko co na Twój temat tu nawypisywano. Pewnie dobrze Ci z tym. W każdym razie - bywaj zdrowa.



Mrożny..to Ty niestety jestes szurnięty,wiedac,ze nie masz zielonego pojęcia o tym jak przenoszą się choroby :o .Wspołczuję Ci,ze zyjesz w takim ciemnogrodzie.Skoro tak ochoczo siadasz na publiczne deski sedesowe to radzę Ci się przebadac bo pewnie juz dawno syfilis roznosisz.

amalfi
17-11-2009, 19:16
Czy mi sie wydaje, czy tu trzeba cosik posprzatac? :D :lol: :wink:

Mnie też sie tak wydaje.

ps. Lepiej sr... na Małysza niż być nieokrzesanym. Mrozny, przystopuj troche :evil:

Ew-ka
17-11-2009, 19:47
ps. Lepiej sr... na Małysza :

eeee ...to chyba nie ta pozycja :lol:

TINEK
17-11-2009, 20:22
Mrożny..to Ty niestety jestes szurnięty,wiedac,ze nie masz zielonego pojęcia o tym jak przenoszą się choroby :o .Wspołczuję Ci,ze zyjesz w takim ciemnogrodzie.Skoro tak ochoczo siadasz na publiczne deski sedesowe to radzę Ci się przebadac bo pewnie juz dawno syfilis roznosisz.

Należy też zauważyć, że jeśli już ktos załapie syfilis, to proszę nie od deski sedesowej!!!, jest tyle przyjemniejszych sposobów załapania syfa :wink:

pozdrawiam



PS
No nie mogłem się powstrzymać - wybaczcie :D

Żelka
17-11-2009, 20:29
Ja nie wiem jak to jest ostatnio na tym forum, ale co temat sie pojawi to na g...ie sie kończy. 8)

Renia
18-11-2009, 09:19
wszystkie drogi prowadzą do Rzymu ... :D

Aga - Żona Facia
18-11-2009, 09:41
O rany ale teksty.

magpie ma propblem a niektórzy sobie jaja robią.
E tam ja się tak nie bawię...


PS. magpie ale zdjęcie (avatarek) masz odjechane :roll:

mbz
18-11-2009, 10:12
Wystarczy se położyć papier toaletowy na desce coby jej gołym tyłkiem nie dotykać. Kto by srał z podwieszonym tyłkiem ?

Renia - jesli to na powaznie - to bardziej prawdopodobne, ze twoje problemy biora sie stad, a nie z jedzenia.

Renia
18-11-2009, 10:23
a można się w ogóle celiakią zarazić ????? :roll: :roll: :roll:
(bo akurat to jest mój największy problem)

Baru
18-11-2009, 10:29
ja
w każdej publicznej toalecie
papier toaletowy ani podkładki nie przekonują mnie
Przyznaję, że ja też.
I moje córki - sztuk 4 uczę tego samego. Wtłaczam im od zawsze, że siadać na kibelku to mogą w domu, u dziadków, znajomych. No i mniejsze w przedszkolu - tam raczej syfa :wink: nie powinno jeszcze być. Ale te szkolne to już wiedzą.
Opcja mocno naciągana to niestety kilka warstw papieru jak juz nie ma wyjścia (np obydwie naraz chcą siku - wtedy jednej wykładam kibelek i siada, a drugą trzymam). Mój małż twierdzi, że to schiza jakaś.
Ale czy chłop zrozumie babę?! :lol:

Renia
18-11-2009, 10:42
Opcja mocno naciągana to niestety kilka warstw papieru jak juz nie ma wyjścia (np obydwie naraz chcą siku - wtedy jednej wykładam kibelek i siada, a drugą trzymam). Mój małż twierdzi, że to schiza jakaś.

wcale nie schiza :wink: to znaczy schiza, którą mi tez mama w dzieciństwie zasiała
ja u znajomych też nakładam papier.
Tylko u siebie w domu nie nakładam.

mbz
18-11-2009, 10:42
a można się w ogóle celiakią zarazić ????? :roll: :roll: :roll:
(bo akurat to jest mój największy problem)

Celiakia nie. Ale pasozytami i grzybami, o ktorych pisujesz z Wlodkiem - juz na pewno.

Renia
18-11-2009, 10:47
a można się w ogóle celiakią zarazić ????? :roll: :roll: :roll:
(bo akurat to jest mój największy problem)

Celiakia nie. Ale pasozytami, o ktorych pisujesz z Wlodkiem - juz na pewno.
pewnie, że tak. i wszelkim innem świństwem
niestety pasożyty przenoszą sie najczęściej drogą pokarmową, po prostu zjadamy je w żywności lub brudnymi rękami.
natomiast pasożyty deski sedesowej jak np. rzęsistek itp, oczywiście z deski.

mbz
18-11-2009, 11:01
Grzybica tez niestety.

Renia
18-11-2009, 11:23
na każdem kroku ino zarazki, pasożyty i grzyby :wink:
i jeszcze chemia we wszystkim: jedzeniu, wodzie, powietrzu
i jak tu być zdrowym i dożyc 100-tki

Żelka
18-11-2009, 11:29
Wychodzi na to, ze upartym trzeba byc. :wink:

Renia
18-11-2009, 11:40
mhm ... upierać sie przy życiu :D

Mrozny
18-11-2009, 12:56
Moze wedlug Ciebie jestem szurnieta ale Ty dla mnie jeszcze bardziej, bo z tego co piszesz to siadasz na desce sedesowej kazdej i wszedzie - dla mnie wlasnie to jest chore!

Dzięki za diagnozę. Straszne rzeczy. Wynika z tego, że całkiem chora jest 99% większa część społeczeństwa, która robi marsy i snikersy siadając normalnie na desce sedesowej. Psychologów i psychiatrów do leczenia takiej masy ludu nam nawet na 1% tej liczby chorych nie wystarczy - tragedia narodowa... Świńska grypa to przy tym pikuś.



Na jakiej podstawie tak sadzisz?
A co zrobiłaś, żeby ten problem rozwiązać (o ile nadal uważasz, że masz jakiś problem - bo co do tego można zacząć mieć wątpliwości)? Byłaś u jakiegoś specjalisty? Mi nie musisz odpowiadać - odpowiedź sobie sama. I radzę przestać się otaczać tym kółkiem wzajemnej adoracji, które Ci tu tylko przyklaskuje.


Skoro tak ochoczo siadasz na publiczne deski sedesowe to radzę Ci się przebadac bo pewnie juz dawno syfilis roznosisz.
Sami szurnięci na tym forum... :P
Ide na miasto - usiąść na każdym publicznym kiblu, coby swoje zarazki tam pozostawić :wink: Drżyjcie pedanckie budowniczki, bo moje syfilisowe zarazki to nawet przeskakują z deski sedesowej na tyłek już z z odległości 22 cm i nie potrzeba im żadnego bezpośredniego z doopą kontaktu.
Zdrówka jak zwykle dużo życzę. :D

Renia
18-11-2009, 13:08
Sami szurnięci na tym forum... :P
Ide na miasto - usiąść na każdym publicznym kiblu, coby swoje zarazki tam pozostawić :wink: Drżyjcie pedanckie budowniczki, bo moje syfilisowe zarazki to nawet przeskakują z deski sedesowej na tyłek już z z odległości 22 cm i nie potrzeba im żadnego bezpośredniego z doopą kontaktu.
Zdrówka jak zwykle dużo życzę. :D
Tobie tego zdrówka więcej potrzeba !
Powiedz to swojej partnerce, że siadasz wszędzie w miejskich kiblach, ciekawe czy będzie Cie jeszcze chciała ???

Dobrze, że szurnięcie dotyczy czystości, gorzej jakby dotyczyło brudu.

aha26
18-11-2009, 14:34
Moze wedlug Ciebie jestem szurnieta ale Ty dla mnie jeszcze bardziej, bo z tego co piszesz to siadasz na desce sedesowej kazdej i wszedzie - dla mnie wlasnie to jest chore!

Dzięki za diagnozę. Straszne rzeczy. Wynika z tego, że całkiem chora jest 99% większa część społeczeństwa, która robi marsy i snikersy siadając normalnie na desce sedesowej. Psychologów i psychiatrów do leczenia takiej masy ludu nam nawet na 1% tej liczby chorych nie wystarczy - tragedia narodowa... Świńska grypa to przy tym pikuś.



Na jakiej podstawie tak sadzisz?
A co zrobiłaś, żeby ten problem rozwiązać (o ile nadal uważasz, że masz jakiś problem - bo co do tego można zacząć mieć wątpliwości)? Byłaś u jakiegoś specjalisty? Mi nie musisz odpowiadać - odpowiedź sobie sama. I radzę przestać się otaczać tym kółkiem wzajemnej adoracji, które Ci tu tylko przyklaskuje.


Skoro tak ochoczo siadasz na publiczne deski sedesowe to radzę Ci się przebadac bo pewnie juz dawno syfilis roznosisz.
Sami szurnięci na tym forum... :P
Ide na miasto - usiąść na każdym publicznym kiblu, coby swoje zarazki tam pozostawić :wink: Drżyjcie pedanckie budowniczki, bo moje syfilisowe zarazki to nawet przeskakują z deski sedesowej na tyłek już z z odległości 22 cm i nie potrzeba im żadnego bezpośredniego z doopą kontaktu.
Zdrówka jak zwykle dużo życzę. :D




Wiesz co Mrozny ja naprawdę wspolczuję i Tobie i Twojej biednej partnerce,ktora nawet nie wie biedaczka na jakie choroby jest narazona ... :o
Piszesz,ze ponad 90 procent siada na deski ,oczwyiscie,ze tak ,ale człowieku na SWOJE DESKI W SWOIM DOMU a nie na publiczne zasyfione i obszczane!!!Nie wiem jakim trzeba byc brudasem i flejtuchem zeby nie brzydzic się usiąść w ogolnie dostępnym toi toi. NAPRAWDE CZŁOWIEKU WSPOŁCZUJĘ KOMPLETNEGO BRAKU ZNAJOMOSCI PODSTAWOWYCH ZASAD HIGIENY!!!
I ja Tobie także życzę DUUUUUZO zdrowka bo będzie Ci potrzebne w walce z chorobami.
Pozdrawiam serdecznie :wink:

Eugeniusz_
24-11-2009, 08:44
jak Ktoś pisał trzeba tutaj posprzątać :o :wink: :wink: :wink:

nie należy zapominac że wszystkie te publiczne miejsca są zabrudzone właśnie przez "czyścioszków" bo ............ nie trafi, nie podniesie itd itp itd :o :o :o :o sami po sobe zostawiamy ten s...........
i nie wspomnieliście jeszcze o klamkach do wc itd przecież dotykają ich ludzie którzy przed chwilą itd itd :wink: :wink: :wink:

temat rzeka i niech każdy robi jak uważa

ps. doświadczenia z czasów internatu - stosowaliśmy zasadę że w wc deska jest zawsze podniesiona czyli jak ktoś potrzebuje opuszcza a potem podnosi (pilnowaliśmy sie nawzajem - jak sie kogoś przyłapało miał przechlapane :):):)), spuszczamy wodę przed i po i skończyły się zapchane kibelki, mokre deski (wielu jak wpadało na małe siku :wink: :wink: nie chciało sie podnosić deski) i ogólnie zrobiło sie czysto - chociaż działania były wbrew ogólnej zasadzie że deska i klapa są po to że powinny być opuszczone



ups :oops: :oops: :oops: :wink: :wink: a miało byc i pedantyźmie

kropi
20-01-2010, 21:52
To się nazywa zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (OCD-Obsessive-compulsive disorder), i się leczy - im szybciej tym skuteczniej. Nie ma co dramatyzować, ale zaniedbane choróbsko jest niezwykle męczące dla człowieka i najbliższych, niestety postępuje choć bywają okresy złagodzenia objawów. Leczenie psychiatryczne jest pomocne ale psychoterapia - niezbędna. Zalecane są tu 2 metody - psychoterapia behawioralno-poznawcza (CBT) - a dla zamożniejszych i mających więcej czasu - psychoanaliza lub jej nowocześniejsza odmiana - psychoterapia psychodynamiczna. Jak nie idzie to są w PL 2 oddziały leczenia tego typu zaburzeń: Kraków (Babiński) i Komorów k/Warszawy.

Aha - ztcp nie są to początki tylko już mocno rozwinięta forma - początki to były tak z 10 lat temu.

A co do siadania na publiczne kible to się zgadzam, choć daleko mi do OCD. :roll:

smartcat
27-01-2010, 14:43
WItam wszystkich pedantów! Mam duży problem ale nie z sobą tylko z żoną! Jestem z nia po ślubie około 2 lat. Na początku jej pedantyzm mi nie przeszkadzał gdy jeszcze się spotykaliśmy jednak teraz po ślubie jest coraz gorzej. Żona jedyne co lubi robic to tylko sporzątać mówi że ją to odstersowuje. Prawie wszsystkie opowieści o sprzątaniu pedantów z tego forum mogę przypisać jej oraz jej mamusi i mojej teściowej. One potrafią obojętnie czy skonczy się imprez o 1 czy o 3 rano jak wyjdzie osttani gośc sprzątać całą łazienkę, zmyją naczynia wszystko doprowadzą do perefkcji i dopiero mogą iśc spać. Wiele razy rozmawiałem z nią na ten temat jednak niestety ona nie chce tego słuchać. uważa że każdy w tym ja jest chory i jest wielkim brudasem. Spodobało mi się to co piszecie na tym forum. Próbowałem nawet namówic ją na poczytanie o tym - nawet nie chce o tym słyszeć. A jest coraz gorzej. Ostatnio mocno pokłóciełem się z teściową bo właśnie kończębudowę domu a ona już przyszła sprzątać! NIe pozwoliłem jej na to i była wielka awanutra. mam wrażenie żźe to po częsci wpływ teściwej, która mieszka w bloku i w domu ma zawsze błysk, gdy w domu już posprzątane jeździ do swojej matki sprzątać, potem do siostry i swojej teściwej, a na koncu do wujka bo mieszka sam i nie ma mu kto posrzątać. Przykłady mógłbym mnożyć jednak nie chce mi się już tego opisywać. Najgorsze jest to że taki sam jak teściowa jest mój teść. Jak mu powiedziałem że nie będę malował kotłowni bo i tak się wybrudzi to zapowiedział, że przyjedzie i sam to zrobi. Jednak zapowiedziałem mu że będzie to ostatnia jego wizyta w tym domu:) i na razie pomogło. nie wiem jak długo wytrzymam z nimi tę nierówną walkę, bo mam wrażenie że pedanty są jak hieny i komary, odganiasz ich a one i tak czekają na odpowiedni moment i atakują cie... sporzątaniem. Proszę poradżcie jak namówić żonę na wizytę u psychologa????? Nawet jak trzeba chętnie z nią pójdę by tylko przestała ciągle sprzątać bo zamiest mnie coraz bardziej woli szmatę do podłogi. Pozdrawiam wszystkich chorych którzy się wyleczyli.

:lol: :lol: :lol: i straszno i śmieszno .

smartcat
27-01-2010, 14:48
Do autorki tego wątku: do specjalisty i to jak najszybciej, póki nie jest jeszcze za późno.
Ogromny szacunek za odwagę i przyznanie się do swojego problemu. Bo on jest już naprawdę poważny. Twoje opisy są po prostu przerażające. I - ktoś już słusznie to zauważył - to nie o pedantyzm chodzi. Pewne zachowania o których piszesz nie są normalne (np. mycie rąk co pół godziny i przesadna drobiazgowość do równiutko ułożonych sztućców czy plasterków serka, czy nie wspominając o fobiach związanych ze skorzystaniem "obcych" toalet tudzież naczyń).
Przepraszam z góry, że walnę z grubej rury (tralala, ale rymek się wyszedł), ale muszę - to jest już chore i lecz się koniecznie (tzn. do lekarza marsz)! I na Boga jakiego tam wierzysz, nie odkładaj tego do kiedyś tam. Im później się zdecydujesz, tym bliżej się znajdziesz przy granicy, od której ratunek jest już za zamkniętymi drzwiami.
Jesteś już poważnie (czytaj: w stopniu zaawansowanym) chora. Wstępna diagnoza już tu padła - nerwica natręctw. Trzeba jeszcze znaleźć podłoże. Że też najbliżsi (mąż) tego jeszcze nie zauważyli.
Widzę, mało osób się tu udzieliło. Wydaje mi się, że spora część "stałych" forumowiczów nie chce Cię urazić pisząc to wprost. Ja jestem tylko od przypadku, więc się nie boję ;), więc powtarzam: jesteś chora i musisz iść do lekarza. Na choroby głowy sam nikt sobie jeszcze nie pomógł (co jedynie zaszkodził) i nie łudź się, że to samo minie, lub jakoś sobie z tym poradzisz. Z Twoich postów (piszesz, tzn. mniemasz, że masz szczęśliwą rodzinę i poza tym swoim "pedantyzmem" więcej problemów nie masz) wnioskuję, że nawet nie jesteś w stanie obiektywnie ocenić i wskazać źródeł (możliwych przyczyn) swoich zachowań. Bo tkwią one w Tobie gdzieś głęboko i bardzo możliwe, że nawet byś nie wzięła ich pod uwagę. W każdym razie - nikt na forum diagnozy Ci nie postawi (i nawet niech nie próbuje). Kończąc - pogadaj z mężem i każ mu się wołami zaciągnąć do odpowiedniego specjalisty (nawet jak będziesz potem później protestować). To jedyne co najlepszego możecie razem zrobić.
Sorry, że tak bez bawełny - tu nie ma naprawdę czasu do stracenia, ani na dalsze dywagacje.

I to nie zwlekać. Radzę życzliwie :D

zabina
28-01-2010, 11:07
Tak czytam i mam wrazenie jakbym czytala o sobie, a w zupelnosci ( o dziwo) sie zgadzam z Daggulka. To sprzatanie to tylka przykrywka, nie uporzadkowane emocje. Ja zawsze wszystko musialam idealnie, idealny wyglad, idealnie wysprzatane ( nie bylo mozliwosci zeby ktos przyszedl i byl balagan), idealne stopnie w szkole, idealny slub. Nad wszystkim chcialam miec kontrole, az w koncu mnie to przeroslo, peklo. Sama zobaczylam ze nie daje juz rady i z jednej strony chcialam miec kontrole nad wszystkim a z drugiej brakowalo mi sil. Z drugiej strony nadempatia, problemy wszystkich znajomych i bliskich byly moimi. Lecialam z wywalonym jezykiem zeby komus pomoc, zeby zalatwic cos dla kogos. Takie ramie do plakania i zalatwiania problemow. A problem byl we mnie samej. Zle emocje z dziecinstwa i to ze musialam w wieku 8 lat stac sie dorosla. Odbilo sie to wielka czkawka teraz.

magpie101
28-01-2010, 11:39
Tak jak pisalam wczesniej odpuscilam ze sprzataniem, sprzatam raz na siedem dni, a w tygodniu zaladuje zmywarke, wstawie pranie (ktore wisi kilka dni na suszarce :oops: ), przetre blaty i kuchenke.
U syna jak ma balagan zamykam po prostu drzwi zeby nie widziec, z sypialnia robie podobnie, a garazu nie mylam od grudnia - dla mnie sa to male sukcesy.
Teraz wracam z pracy i po obiedzie leze na kanapie.
W tygodniu gotowanie zlecilam mezowi, wiec juz tez jest lzej.

Za miesiac bede miec drugi etat w pracy, wiec mysle, ze jeszcze bardziej odpuszcze ciagle porzadki.

zabina a ja nigdy nie bylam idelanie ubrana, pomalowana, wyczesana (balagan na glowie, dzinsy, szybki prysznic, bo na kapiel nie ma czasu).
Nigdy nie mialam idealnych ocen, nie dbalam o to zeby w oczach innych byc idelna, raczej inni, ktorzy mnie nie znaja postrzegaja mnie zle (czesto prowojuke zachowaniem zeby wlasnie tak mysleli). Autem potrafie jezdzic dwa lata bez mycia w srodku (maz nigdy moim nie chce jechac, bo twierdzi, ze w jego roboczym jest czysciej).
Bzika zawsze mialam na punkcie sprzatania i tego co kupuje - wszystko idalne, orginalne itp. Jak kupuje jakas czesc do auta to nie kupie tej tanszej zamiennika tylka ta idealna czyli drozsza i orginalna. Do domu tez nie kupie prowizorki tylko wole poczekac i miec takie jak chce.

kawika
28-01-2010, 11:44
magpie - trzymam kciuki za dalsze sukcesy (malutkie i duże)

magpie101
28-01-2010, 11:48
magpie - trzymam kciuki za dalsze sukcesy (malutkie i duże)

Dzieki :wink: , sukcesy sa powolutku, chocby taki, ze wpuszczam zwierzaki bez wycierania lap ze sniegu i zostaja mokre slady - kiedys to bylo niedopomyslenia :o :lol: , a teraz zwierzyniec ma luz.

kawika
28-01-2010, 11:49
magpie - trzymam kciuki za dalsze sukcesy (malutkie i duże)

Dzieki :wink: , sukcesy sa powolutku, chocby taki, ze wpuszczam zwierzaki bez wycierania lap ze sniegu i zostaja mokre slady - kiedys to bylo niedopomyslenia :o :lol: , a teraz zwierzyniec ma luz.

no pewnie szczęśliwsze są

i Ty też :D

smartcat
28-01-2010, 12:04
magpie - trzymam kciuki za dalsze sukcesy (malutkie i duże)

Dzieki :wink: , sukcesy sa powolutku, chocby taki, ze wpuszczam zwierzaki bez wycierania lap ze sniegu i zostaja mokre slady - kiedys to bylo niedopomyslenia :o :lol: , a teraz zwierzyniec ma luz.

Braaaawo, Brawo!!!! Dobry kierunek, wyluzować, nie napinać

Poniezej, to co prawda, hymn kawalerów, lecz wczytaj sie i wdrażaj w zycie :D

Przewróciło się
Przewróciło się niech leży cały luksus polega na tym
że nie muszę go podnosić będę się potykał czasem
będę się czasem potykał ale nie muszę sprzątać

zapuściłem się to zdrowo coraz wyżej piętrzą się graty
kiedyś wszystko poukładam teraz się położę na tym
to mi się wreszcie należy więc się położę na tym

coś wylało się nie szkodzi zanim stęchnie to długo jeszcze
ja w tym czasie trochę pośpię tym bezruchem się napieszczę
napieszczę się tym bezruchem potem otworzę okna

w kątach miejsce dla odpadków bo w te kąty nikt nie zagląda
łatwiej tak i całkiem znośnie może czasem coś wyrośnie
może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę

zapuściłem się to zdrowo cały luksus polega na tym
łatwiej tak i całkiem słusznie może czasem coś wybuchnie
będę się czasem potykał ale kiedyś się wezmę
Przewróciło się niech leży cały luksus polega na tym
że nie muszę go podnosić będę się potykał czasem
będę się czasem potykał ale nie muszę sprzątać

zapuściłem się to zdrowo coraz wyżej piętrzą się graty
kiedyś wszystko poukładam teraz się położę na tym
to mi się wreszcie należy więc się położę na tym

coś wylało się nie szkodzi zanim stęchnie to długo jeszcze
ja w tym czasie trochę pośpię tym bezruchem się napieszczę
napieszczę się tym bezruchem potem otworzę okna

w kątach miejsce dla odpadków bo w te kąty nikt nie zagląda
łatwiej tak i całkiem znośnie może czasem coś wyrośnie
może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę

zapuściłem się to zdrowo cały luksus polega na tym
łatwiej tak i całkiem słusznie może czasem coś wybuchnie
będę się czasem potykał ale kiedyś się wezmę

kala82
06-04-2011, 19:41
Mam problem.Moja starsza siostra jest pedantką.Gdy wracam ze szkoły od razu drze się na mnie że mam się przebrać bo się ubrudzę przy obiedzie. A gdy już jem to ona musi zamiatać podłogę.Naczynia zmywa 4-5 razy dziennie.Kurze wyciera 3 razy w tygodniu. Podłoge myje 3 razy w tygodniu. Jeżeli nasz brat np. nie sprzątnie okruchów po zrobieniu sobie kanapki wybucha kłótnia. Jak wraca z kądś to od razu w progu ściąga buty.Ciągle mówi że mam bajzel w pokoju. Przez to jej sprzątanie ciągle się kłócimy.W lato pracowała ale się zwolniła bo pracodawca źle traktował pracowników. GDY POPRZEWRACAŁAM COŚ NA PÓŁKACH to jeżeli wracała późno z pracy to musiała wszystko poustawiać.Czasami zdarzało się że myła na nowo umyte naczynia , które były na suszarce bo jej zdaniem mama źle pozmywała. Poradźcie co robić ponieważ nie chcę się ciągle kłócić z siostrą i chcę jej pomóc.Napiszcie jaki ma poziom pedantyzmu? Proszę o pomoc.
kala82

kala82
06-04-2011, 19:52
Mam problem.Moja starsza siostra jest pedantką.Gdy wracam ze szkoły od razu drze się na mnie że mam się przebrać bo się ubrudzę przy obiedzie. A gdy już jem to ona musi zamiatać podłogę.Naczynia zmywa 4-5 razy dziennie.Kurze wyciera 3 razy w tygodniu. Podłoge myje 3 razy w tygodniu. Jeżeli nasz brat np. nie sprzątnie okruchów po zrobieniu sobie kanapki wybucha kłótnia. Jak wraca z kądś to od razu w progu ściąga buty.Ciągle mówi że mam bajzel w pokoju. Przez to jej sprzątanie ciągle się kłócimy.W lato pracowała ale się zwolniła bo pracodawca źle traktował pracowników. GDY POPRZEWRACAŁAM COŚ NA PÓŁKACH to jeżeli wracała późno z pracy to musiała wszystko poustawiać.Czasami zdarzało się że myła na nowo umyte naczynia , które były na suszarce bo jej zdaniem mama źle pozmywała. Poradźcie co robić ponieważ nie chcę się ciągle kłócić z siostrą i chcę jej pomóc.Napiszcie jaki ma poziom pedantyzmu? Proszę o pomoc.

EZS
11-04-2011, 13:54
powiedziałabym że ma poziom pedantyzmu podobny do mnie, a ja pedantką nie jestem, o nie :)

tylko ona, w przeciwieństwie do mnie jeszcze się kłóci, ja już po prostu sprzątam lub próbuję nie widzieć....
przebranie się po powrocie ze szkoły to normalne, zdejmowanie butów również, w końcu trzeba szanować cudzą pracę. Podłoga 3 razy w tygodniu to w sam raz, żeby nie była zasyfiona, jakby myła 3 razy dziennie, to by było dziwne. jak się poprzewraca na półkach, to trzeba poustawiać a nie się dziwić. A umyte naczynia na suszarce czasem się chlapią i są po prostu brudne.
Poczekaj, może wyjdzie za mąż i będziesz miała spokój. A potem sama zaczniesz sprzątać i drzeć się na męża i dzieci :)