PDA

Zobacz pełną wersję : Dodatkowa praca, nowy zawód i takie tam...



agakz
16-10-2009, 09:54
Tak się nie mogłam zdecydować czy z tym przyjść tu, czy do wymiany doświadczeń, gdzie pewnie więcej osób zagląda, a trochę to jest tak do psychologa bardziej :oops:
WSTĘP:
Jest kryzys. Głupio jest stracić teraz pracę i pozostać z wielkim kredytem, powiększonym o zbyt wysoki kurs franka. I mi się to głupio przydarzyło. Po 13 latach lojalnej pracy, niezbyt jestem oblatana z szukaniem i słabo umiem sprzedawać cokolwiek, a zwłaszcza siebie :( Ale nie można się załamywać, śledzę rynek, radzę się fachowców, wysyłam oferty na adekwatne do doświadczenia ogłoszenia. I nic. Cisza.Tzn mogłabym pewnie zostać naganiaczem w jakiejś instytucji ubezpieczeniowej. Albo pizzero-kasjerem. Teleankieterem nie, bo mam słabą dykcję :roll: Sprzedawcą czegokolwiek być po prostu nie umiem. Ale nie o depresji miało być.
SEDNO SPRAWY:
Nie wiem jak długo to potrwa, może w międzyczasie czegoś nie jeszcze nauczę, choć starawa jestem i pamięć nie ta? Tak z zamiłowania to wycena nieruchomości, ale to bardzo długotrwałe, kosztowne i trzeba mieć plecy podobno. Uwielbiam robić biżuterię, ale biżuteryjek jest u nas tysiące, a mi trzeba zarobku a nie przyjemności, niestety.
Rozsądek mi podpowiada certyfikaty energetyczne... Ale jak? Mogę iść na studia podyplomowe - trwają rok i dają uprawnienia bez egzaminu państwowego (poza tymi w trakcie studiów). Albo iść na miesięczny mniej więcej kurs i zdać egzamin państwowy. Jest szybciej. Ale egzamin...
PODSUMOWANIE:
Czy to ma w ogóle sens? W sensie wymiernym - prawdopodobieństwo zdania egzaminu (dla porównania na wycenie nieruchomości zdaje podobno jakieś 10%) I znając moje szczęście to zaraz zmienią przepisy i te całe certyfikaty będą niepotrzebne...

Trociu
16-10-2009, 11:23
I znając moje szczęście to zaraz zmienią przepisy i te całe certyfikaty będą niepotrzebne...przy takim podejściu, to może wogóle nie warto szukać nowej pracy, bo po 3 miesiacach i tak zwolnią.

agakz
16-10-2009, 12:18
przy takim podejściu, to może wogóle nie warto szukać nowej pracy, bo po 3 miesiacach i tak zwolnią.
no tak, w sumie masz rację - popatrz po co ja się tam zatrudniałam, jak mnie po 13 latach zwolnili :roll: I do tego 13 w piątek - serio! A tak poważnie to nie dziw się mojemu podejściu do tematu, to trochę jednak dołująca sytuacja.

A.W.
16-10-2009, 12:23
Czy to ma w ogóle sens?
zawsze trudno oszacować zyski i straty, bo we wszystkim jest jakieś ryzyko.
Zgadzam się, że jest "kryzys" ale generalnie w przeświadczeniu ludzi, że podwyżki ani premii nie udzielą, że lepiej się "nie wychylać", bo można jeszcze niżej upaść.
Ale czy tak jest na prawdę ???

Sama rozważam podobne kwestie do Twoich, ba przyznam, że zupełnie przypadkiem trafiłam tu na Twój wpis, bo właśnie szukałam dziennika Groszka 2. A już nie raz ukradkiem podpatrywałam piękne wnętrza (i powiem tylko cichutko - że kuchnię chcę mieć dokładnie taką samą) :D

Ja myślę, że warto czasem postawić coś na jedną kartę ale tylko wtedy, kiedy jest jakaś alternatywa (względne zabezpieczenie) oraz spore zaplecze w związku z rozwijaniem własnego biznesu (kontakty, rozeznanie rynki itd).

A co do pracy etatowej i cv. Praca jest na zasadzie protekcji i przyjmowaniu kandydatów deklarujących możliwość podjęcia pracy za najniższe wynagrodzenie...

Może nie pocieszyłam ani nie dodałam wiary swoimi słowami, ale na poprawę ogólnego samopoczucia powinszuję pięknego domu, który w takim wyglądzie jest moim marzeniem :D

agakz
17-10-2009, 17:23
A.W. bardzo dziękuję za komplementy odnośnie Groszka i wpis w ogóle, nawet jeśli niezbyt optymistyczny obraz się z tego wyłania. O to mi chodziło, nie o stwierdzenia: weź się w garść, będzie dobrze.
Zgadzam się z Tobą, że chyba znajomości i protekcja rządzą tym biznesem, wysyłam czasami papiery na ogłoszenia gdzie spełnaim 100% warunków i echo. Czyli ogłoszenie pojawia się z musu, a sprawa ustawiona? Pewnie często tak... Co do własnego biznesu, to gdybym pracowała "na waciki" i dla własnej satysfakcji, dawno bym zaryzykowała, wszyscy znajomi mówią "otwórz własną firmę". Ale ja pracuję dla pieniędzy, a satysfakcja jest na dalszym miejscu niestety. Normalna rodzina, jedna pensja nie starcza, a życie tak się poukładało, że zawsze ja zarabiałam więcej od męża, więc teraz ciężko. Stąd moje dylematy :-?

EZS
18-10-2009, 16:55
certyfikat energetyczny ... popatrz na ceny na allegro. 300 zł na "niewidzianego" a zainwestować musisz ile?
nie wiem, co robiłaś do tej pory, ale wiem, że jedyna droga to nie szukać ogłoszeń, ale wziąć spis firm, które mogą mieć dla ciebie etat (spis z Panoramy firm, z twojej głowy - miałąś przecież jakieś kontakty, znałaś ludzi z branży) i jechać. Iść do kadr, zostawić CV, zapytać, czy nie potrzebują. Drugi pomysł - może etat stażowy z UP. Wiem, że płacą 600 zł, ale jest jakieś wejście do upatrzonej firmy. Poza tym - znajomi, znajomi znajomych, może ktoś coś słyszał.

Najowocniejsz droga pierwsza i trzecia. I wcale tak nie jest, że tylko zwalniają. "Robię" badania wstępne, więc wiem, że nawet duże firmy przyjmują. Bardziej jednak polskie niż zagraniczne koncerny. W koncernach to chyba albo udziela się atmosfera z ameryki, albo wykorzystuja okazję do wymuszenia obniżki płac.
Tzrymaj się

agakz
18-10-2009, 18:12
EZS, zachodnie koncerny dostały polecenie z centrali żeby ciąć koszty i to na wyższych stołkach, bo tam różnica finansowa najbardziej zauważalna i stąd moje problemy :-? Metody stosuję różne, cv do firm z branży już dawno poszło, znajomych dręczyłam, ale nie aż tak ich wielu znowu, kurczę, albo ja mało towarzyska albo ten pracocholizm skutkował brakiem czasu na znajomości? Mam wrażenie, że niektórzy mnie teraz omijają, bo każdy ma własne problemy, a inni to nie pytani nawet, prezentują słabą kondycję swoich firm, żebym nie miała złudzeń.... Normalnie można książkę napisać, może to jest pomysł?

A.W.
19-10-2009, 08:23
Dokładnie wiem o czym mówisz w związku z zaprzestaniem współpracy z pracownikami kompetentnymi, doświadczonymi ale i dobrze zarabiającymi. U mnie w pracy był dokładnie ten sam scenariusz, a na miejsce zwolnionej osoby przyjęto za 1/4 wynagrodzenia poprzedniej osoby, kogoś kto nie dorównuje nawet w 15%. Ale rachunek ekonomiczny...
Trudno jest rozeznać rynek i wybrać taką niszę w której można rozkręcić interes. Gdybym miała pomysł sama już bym zbierała kokosy :D
Może prywatne przedszkole? Teraz są duże dofinansowania na tę działalność, a UM nawet udziela pomocy i informacji jak rozpocząć funkcjonowanie firmy.
Aga, pracy się trochę szuka ale się nie zniechęcaj, bo na pewno coś wpadnie i okaże się, że to najlepsza praca na świecie!
Gazeta Prawna wydaje obecnie "Encyklopedie małego przedsiębiorcy" może warto przegryźć się przez to i otworzyć firmę. Na początek świadczyć jedynie usługi - bo to najmniej problemowe (np. rozliczenia itd).

agakz
19-10-2009, 12:20
A.W. ja jestem raczej realistką i wiem, że nikt mi tu nie poda gotowego rozwiązania na tacy. Sama mam wiele pomysłów, ale właśnie nie wiem w co się pchać... Wiadomo, kto nie ryzykuje...
Co do przedszkola to jest to biznes wymagający znacznego wkładu na stracie - chociażby porządny lokal i wyposażenie, wolałabym jakieś usługi, stąd te nieszczęsne certyfikaty... Oczywiście drugim torem cały czas pcham oferty w swoim zawodzie :) Z każdą kolejną rodzi się jakaś malutka nadzieja, która wkrótce zdycha.

A.W.
23-10-2009, 09:04
Agakz, jak Twoje samopoczucie? Czy może coś się ruszyło do przodu?
Ja jestem dobrej myśli i życzę Ci wytrwałości (polecam książkę Secret).

Jolka
26-10-2009, 12:51
agakz, jestem w podobnej sytuacji jak Ty. Wiek bliżej emerytury, ale jednak chciałoby się jeszcze coś robić.
Tez mnie b. interesowała wycena nieruchomości, ale zdobycie licencji to ponad 2 lata (rok podyplomówki, rok praktyki zawodowej + egzamin państwowy, który tak jak piszesz trudno zdać). Czyli poniesienie dużych kosztów finansowych i czasowych bez gwarancji osiągnięcia celu. W pewnym wieku trudniej ponieść takie ryzyko, a do tego brak stabilizacji w przepisach i może się okazać, za te parę lat, że cały wysiłek "psu na budę".
Ale mam pytanie, co sądzicie o pośrednictwie nieruchomości, wydaje mi się, że jest to praca w miarę samodzielna, nawet jeśli na rzecz jakiejś agencji. Licencję znacznie łatwiej zdobyć, a ostatecznie można pracować bez licencji (mniejsze zarobki). Ja się dość dobrze czuję w kontaktach z klientami i taka praca by mi odpowiadała. Wiem, że praca w agencji jest tylko na prowizji. Ale jak to wygląda na rynku, czy człowiek się tylko narobi i nic nie zarobi, czy też jest to w miarę intratne.

zbigmor
26-10-2009, 13:03
Chcę się narobić i zarobić. To rozumiem. Egzaminu lepiej nie zdawać bo go ponoć trudno zadać. tego nie rozumiem. Mnie nauczyli w życiu, że rzeczy, które nie wymagają wysiłku nie są wiele warte, a szukanie wszędzie spisku i protekcji nie prowadzi do niczego.
Nie nawiązując do waszych problemów opinię, że bez pleców nic się dzisiaj nie załatwi słyszę najczęściej od osób, które nie za wiele potrafią i chcą. To taka wymówka.

agakz
26-10-2009, 13:08
A.W. w ubiegłym spotkaniu byłam na dwóch rozmowach o pracę, z czego jedna bardzo ciekawa - w moim zawodzie. Niedługo jadę do właściciela spółki na kolejny etap... zobaczymy. Gdyby udało mi się pracować nadal "etatowo" (choć tu jest mowa o otwarciu własnej działalności :-? ) moje rozterki związane z dodatkową edukacją i przebranżowieniem znów poszłyby pewnie na bok...
Jolka, co do pośrednictwa to dla mnie super, uwielbiałabym tak stale oglądać nieruchomości. Można też od razu rozpocząć pracę i uprawnienia zdobywać w trakcie. No rynek teraz taki sobie, nie to co 2 lata temu... I firmy są różne, słyszałam o takich, które szukają typowych naganiaczy, płacąc im tylko po 20 złotych za podpisanie z klientem umowy na pośrednictwo. Mam zaprzyjaźnione biuro, panie musiały bardzo zacisnąć pasa i latem tego roku już ledwie zipały. Ale to też pewnie zależy od regionu :-?

agakz
26-10-2009, 13:16
A tak jeszcze a propos własnego biznesu i szukania niszy na rynku przypomniała mi się opowieść męża: koledzy z pracy udali się samochodem do stolicy w delegację. Gdzieś tam pod Warszawą postanowili ominąć korki bocznymi drogami. Zapomnieli tylko zaznaczyć w GPS-ie omijanie dróg gruntowych. No pogoda jest jak widać więc wkrótce ich objazd zrobił się coraz węższy i coraz bardizej grząski, aż się zakopali w błocie. Wysiedli z auta i pieszo udali się do widocznych na horyzoncie zabudowań po pomoc. Nagle przy drodze zobaczyli przybitą do drzewa tablicę ze strzałką i napisem:" Traktor 50m. Wyciągnięcie auta 50 zł"... Podobno codziennie facet wyciąga tam auta z błota...

Jolka
26-10-2009, 13:47
Zbigmor, masz absolutnie rację. Gdybym w takiej sytuacji jak teraz znalazła się 10 lat temu, to pewnie zastanawiałabym się 5 minut i wzięła się do roboty. Ale jak ma się już swoje latka i zostało już niewiele lat aktywności zawodowej, (a i zdrowie czasem nie dopisuje) to poświęcenie 1/5 z tych lat na zmianę zawodu, ze skutkiem niepewnym zaczyna być problematyczne.
Natomiast dla zainteresowanych zdobyciem licencji (uściśliłam moją wiedzę w temacie):
1. wycena nieruchomości:
- ok. pół roku studia podyplomowe (280 godz) 3700zł
- rok praktyki zawodowej 5500zł
- kurs przygotowujący do egzminu państwowego 700zł
- przerobienie 957 pytań (złożonych), które mogą być na egzaminie państwowym.

2. pośrednictwo nieruchomości
- pół roku studia podyplomowe (253 godz) 3200 zł
- pól roku praktyk zawodowych 3500zł

To oczywiście ceny obowiązujące w jednej ze szkół w Warszawie, w innym rejonie mogą być inne.

agakz, no właśnie, "bryndza" nie może trwać wiecznie, ale zastój w obrocie jest mocno zniechęcający "do podjęcia rękawicy"

Jolka
26-10-2009, 13:53
A tak jeszcze a propos własnego biznesu i szukania niszy na rynku przypomniała mi się opowieść męża: koledzy z pracy udali się samochodem do stolicy w delegację. Gdzieś tam pod Warszawą postanowili ominąć korki bocznymi drogami. Zapomnieli tylko zaznaczyć w GPS-ie omijanie dróg gruntowych. No pogoda jest jak widać więc wkrótce ich objazd zrobił się coraz węższy i coraz bardizej grząski, aż się zakopali w błocie. Wysiedli z auta i pieszo udali się do widocznych na horyzoncie zabudowań po pomoc. Nagle przy drodze zobaczyli przybitą do drzewa tablicę ze strzałką i napisem:" Traktor 50m. Wyciągnięcie auta 50 zł"... Podobno codziennie facet wyciąga tam auta z błota...

Dobre :D Trzeba tylko zainwestować w traktor i znaleźć błotnistą i często uczęszczaną drogę :D .
Albo po prostu umieć wykorzystać okazję, tylko, że mnie jakoś one omijają.