PDA

Zobacz pełną wersję : Życie z alkoholikiem



Strony : [1] 2

alfa36
25-10-2009, 21:12
Chcę pomóc dziewczynie...., bo na szczęscie nie mnie to dotyczy. Pozornie super rodzina. piękny dom, oni wykształceni, dobra praca, udane dzieci. Kilka lat temu dziewczyna zorientowala się, a może inaczej,,,, zrozumiała, że on pije....że to juz alkoholizm. Dziewczyna chodzi na terapię, przez te lata probowala zrozumiec, probowala żyć z alkoholikiem, próbowala walczyc o niego. W tym domu nie ma przepmocy fizycznej, ale jest przemoc psychiczna. On kiedy jest pijany , wrzeszczy, beka.... dzieci wstydza się zapraszac kogokolwiek. Duzo by pisać.....
I sedno: dziewczyna wlasnie stwierdziła, że ma dośc takiego życia, ma dośc obiecanek ze strony męża, że zacznie się leczyć, ze pójdzie do zamkniętego osrodka (on od lat też chodzi na terapię, ktora nic nie daje, on robi swoje, nie pije kilka miesięcy o czym znow wpada w ciąg.... a nawet, jak nie pije, to bierze leki.... od lat, więc pewnie też od nich jest uzalezniony)).
W kazdym razie dziewczyna po latach takiego zycia podjęła decyzję, ze chce się rozwieść. Tylko... co po kolei? O jego alkoholizmie wlasciwie niewiele osob wie: wie jego rodzina (ktora nie przyjmuje tego do wiadomosci i uważa dziewczynę za wariatkę, ktora wykorzytala faceta) i jej rodzina. Nigdy nie bylo interwencji policji, choc ona niejednokrotnie policję wezwać chciala, kiedy on chodzil za nią pijany po calym domu (ae przeciez to nie przestępstwo) , kiedy krzyczal na dzieci (glosno byly). Braklo jej odwagi, czy inaczej.... chyba policja nic do takiego zachowania nie ma (facet nie bije.... wolnośc tomku w swoim domku). Dziewczyna boi się, ze zostanie bez dachu nad glową. On pracuje i niezle zarabia. Ona budowala dom, urządzala, zajmuje się domem, dziecmi, zarabia raczej skromnie. Jak to jest z udowodnieniem, ze rozpad małżeństwa to jego wina? To chyba trudne, a dziewczyna ma coraz mniej sily. Czym się różni rozwod z orzeczeniem winy, a jak to jest bez orzekania? Przy czym ewidentnie jego picie to powod rozpadu tego związku. Ech, szkoda .... a pamiętam, jak kilkanascie lat temu byli w siebie wpatrzeni. Szkoda ludzi.... poradzic, jak to ugryść, co poradzić. Myśle, ze dziewczynie potrzeba teraz duzo wiedzy i duzo siły.

daggulka
25-10-2009, 21:40
jeśli chodzi na terapię , znaczy to że wiedzę powinna mieć ...

ale - albo miała do dupy terapeutę albo chodziła na tą terapię tylko po to , żeby chodzić i niewiele z niej wyniosła ....

bo powinna wiedzieć , że w związku z alkoholikiem nie ma walczyć o niego - tylko ma zawalczyć o siebie i o dzieci .....

a nie robi tego , bo:
nie wzywała policji,
nie zgłosiła się do odpowiednich organów po pomoc,
nie zgłosiła go na przymusowe leczenie,
nikt nic nie wie .... nie ma świadków, nie ma obdukcji,

jedynym dowodem jest założona karta jej i jego w poradni zdrowia psychicznego - więc nie jest najgorzej , bo jakieś dowody jego alkoholizmu jednak są .... więc nie jest taką całkiem na straconej pozycji....

ja bym założyła sprawę z orzeczeniem o Jego winie , wyciągnęła kartoteki z poradni, wynajęłabym adwokata ..... ponieważ alkoholik będzie się bronił do upadłego i pewnie również adwokata wynajmie....
sąd na pewno wniesie o przesłuchanie dzieci przez biegłego .... pewnie również na jej korzyść....

wydaje mi się, że ma ogromne szanse wygrać sprawę z orzeczeniem o Jego winie .... choć sąd może odwlekać i skierować męża najpierw na przymusowe leczenie .... na dwoje babka wróżyła - sędzia tez człowiek i zależy na kogo się trafi.....

alfa36
25-10-2009, 22:01
[quote="daggulka"]jeśli chodzi na terapię , znaczy to że wiedzę powinna mieć ...

bo powinna wiedzieć , że w związku z alkoholikiem nie ma walczyć o niego - tylko ma zawalczyć o siebie i o dzieci .....
Pisząc , ze walczyla mialam na mysli, że chciala żeby on zaczął się leczyć i w to wierzyla, stąd kilka lat się już męczy.

a nie robi tego , bo:
nie wzywała policji,
Powinna? On nie bije, kiedy jest pjany krązy po domu, chodzi smierdzący i w samej bieliznie. czy policja ma cos do tego?
nie zgłosiła się do odpowiednich organów po pomoc,
tzn do kogo?
nie zgłosiła go na przymusowe leczenie,
Jak to się robi? ... ona pewnie wie... zastanawiam się, czy nie zrobila tego, bo się wstydzi... to male środowisko, on uchodzi za czlowieka idealnego, dba o rodzinę (w sensie finansowym). Podejrzewam, ze ich znajomi moga co najwyżej domyslać się, ze gdzies jest problem, bo ona wszedzie sama chodzi, no i przestali bywac na imprezach.
nikt nic nie wie .... nie ma świadków, nie ma obdukcji,
świadków czego? Rzeczywiscie do teo domu nikt nie przychodzi, rodzina daleko, a jak przyjeżdżają to on trzezwy, iealny facet, sprząta i chodzi rano po bulki.

Dzięki dagulka.
A swoją drogą, moze zrobic te kilka rzeczy jeszcze? może poczekać? moze wezwać policję (wlasnie wpadl w kolejny ciąg). Może zglosic do przymusowego leczenia? Tylko z tym przymusem.... pewnie tam alkoholicy chidzą tylko po to, zeby nikt się ich nie czepial.... a i tak robią swoje.

Nefer
25-10-2009, 22:05
Do rozwiązywania takich problemów są odpowiednie instytucje.Jesli miała terapię to powinna wiedzieć gdzie iść. Myślę więc, że problem nie jest "co robić" tylko "czy w ogóle" robić. Ale to moje domniemianie. W kazdej poradni AA dla współuzależnionych dostanie pomoc.

daggulka
25-10-2009, 22:09
alfa 36 - słuchaj .... ona pewnie skoro na terapię chodzi - ma wiedzę teoretyczną ... Ty nie zetknęłaś się z problemem - więc wiedzy nie masz .... a niestety problem alkoholowy jest skomplikowanym problemem alkoholika i rodziny do wytłumaczenia na pewno nie w jednym zdaniu ....

dlatego - zanim zaczniemy rozmawiać o tym ....przeczytaj to co jest w linku poniżej

http://www.tenjaras.webpark.pl/al-anony.html

alfa36
25-10-2009, 22:21
Dzięki za linka. Wiem o problemie w tej rodzinie od 3 lat. Tyle, że problem narasta. A dziewczyna i dzieci, mimo że poddawani terapii (nie wiem, na ile osrodek jest dobry) są wspóluzależnieni (chocby to, ze przy kolejnym piciu ona wpada w szał) i to nie mija. Myslę, ze do tej pory rzeczywiscie był problem, jak napisalas 'czy wogole robic", ale teraz widzę determinację dziewczyny (mowila, że ma dosc takiego życia, że tak z nim czy bez zawsze byla samodzielna, że od wielu lat nie wie, na czym stoi, co będzie w swięta, w wakacje, itp., że to męczy, że jest psychicznie wykonczona, ze nie moze przez to pracowac, że boi się o dzieci, że chce swięty spokoj) i myślę, że decyzję podjęła , tylko nie wie, jak się za to zabrać.

Nefer
25-10-2009, 22:26
Również od tego ma ośrodek. Trzeba znać bardzo dokładnie szczegóły sprawy, żeby się wypowiadać. Nie da się w żaden sposób pomóc. Cóż, niech się spakuje i go zostawi. Ale to nie jest takie proste nie mając pojęcia o co chodzi.
Z drugiej strony alkoholizm to CHOROBA. Więc może nie zostawiać chorego tylko porządnie sie wziąć za leczenie, bo na razie to taka raczej popierdółka była.
W Polsce nie zamyka się ludzi za alkoholizm - ani policja ani lekarze. Zresztą to wszystko wie Twoja znajoma. Albo ściemnia o terapii.

daggulka
25-10-2009, 22:26
ja jak Nefer .... radziłabym zapytać w poradni gdzie chodzi .... powinna dostać namiary na bezpłatnego prawnika , oraz instrukcje do kogo jeszcze udać się po pomoc....

alfa36
25-10-2009, 22:38
Dzięki dziewczyny. Jedno jeszcze pytanie: nefer napisałaś "powinna wziąc się za leczenie". Jego leczenie? On nie chce się leczyc. Twierdzi, ze zacznie, jak pozalatwia swoje sprawy. Nie wiadomo, jakie to sprawy.... ona twierdzi, za to wymówka, bo slyszy o tym leczeniu średnio co kilka miesięcy. Poki co on chodzi na terapię, ale rzeczywiscie to taka terapia chyba dla świętego spokoju (ona gdzies zasięgnęła języka). Tylko, czy w takiej sytuacji ona moze coś zrobić? Nie zmusi go przecież, żeby poszedl na inna terapię (on trwa przy tym, że na terapię chodzi), nie zmusi go, zeby zamknał się w szpitalu.
A co do wyniesienia się z domu.... ja rzeczywiscie się nie znam.... ale tak myślę....dzieci mają swoją szkołę, swoj pokoj, swoje miejsce... i co.... gdzie ta kobieta ma iśc z tymi dziecmi... Rodzina mieszka daleko...

Armidia
26-10-2009, 00:38
pierwsza rzecz to musi się zdecydować, czy chce rozwodu, czy nie
bo z tego co piszesz, to sory za szczerość, ale dziewczyna sama nie wie, czego chce - ja wiem, że to nie są łatwe decyzje, ale w tym wypadku kluczowe
alkoholizm to jest choroba, ale taka, z której sam chory MUSI chcieć wyjść, inaczej z kolejnych terapii nic nie wyniknie - nie zostawia się chorego (również alkoholika) jak sobie uświadomi, że ma problem i zaczyna się leczyć, ale w sytuacji, kiedy tych terapii było już kilka (kilkanaście ?) i nic się nie zmieniło, to nie ma na co czekać, tylko pakować walizki i składać pozew o rozwód
natomiast rozwód z orzeczeniem o winie to nie jest taka prosta sprawa i hop-siup załatwione, bo facet pije; takie sprawy ciągną się najmarniej dwa lata, trzeba przedstawić świadków, których zeznania potwierdzą całkowity rozkład pożycia małżeńskiego od co najmniej 24 miesięcy z winy współmałżonka i będą na tyle wiarygodne i "mocne", że świadkowie strony przeciwnej nie będą w stanie ich podważyć; poza tym decydując się na rozwód z orzeczeniem o winie trzeba mieć świadomość, że na forum publicznym będą prane wszystkie brudy, co zwłaszcza dla dzieci może być dodatkowym traumatycznym doświadczeniem
mam wrażenie, że dziewczynie potrzebny jest w tej chwili:
1. bardzo dobry terapeuta, który będzie podtrzymywał jej wiarę w to, że podjęła właściwą decyzję
2. dobry prawnik, żeby nie została na lodzie z dziećmi

jak się ma zabrać do rzeczy ? zmienić terapeutę i poszukać prawnika - kancelarię może znaleźć w necie, albo przez Izbę Adwokacką w swoim mieście (jeśli to małe miasto, niech szuka w Izby w najbliższym obecnym, albo byłym mieście wojewódzkim) - porada prawna i napisanie pozwu to nie są jakieś dramatyczne koszta (więcej kosztuje ustanowienie pełnomocnika)

uffff, ale się pomądrzyłam.... ale może na coś się przydadzą moje wywody...
trzymam kciuki za powodzenie sprawy !

Pozdrawiam,
Armidia

Nefer
26-10-2009, 01:00
Dzięki dziewczyny. Jedno jeszcze pytanie: nefer napisałaś "powinna wziąc się za leczenie". Jego leczenie? On nie chce się leczyc. Twierdzi, ze zacznie, jak pozalatwia swoje sprawy. Nie wiadomo, jakie to sprawy.... ona twierdzi, za to wymówka, bo slyszy o tym leczeniu średnio co kilka miesięcy. Poki co on chodzi na terapię, ale rzeczywiscie to taka terapia chyba dla świętego spokoju (ona gdzies zasięgnęła języka). Tylko, czy w takiej sytuacji ona moze coś zrobić? Nie zmusi go przecież, żeby poszedl na inna terapię (on trwa przy tym, że na terapię chodzi), nie zmusi go, zeby zamknał się w szpitalu.
A co do wyniesienia się z domu.... ja rzeczywiscie się nie znam.... ale tak myślę....dzieci mają swoją szkołę, swoj pokoj, swoje miejsce... i co.... gdzie ta kobieta ma iśc z tymi dziecmi... Rodzina mieszka daleko...

jego leczenie i swoje leczenie. Po to jest terapia. Nie może go zmusić - taka to choroba. "On chodzi na leczenie- może powinna chodzić z nim ? Najprościej jest się spakować - jesli ona nie chce walczyć o niego to już pozamiatane i niech sie okopie, wzywa policję, niech robi obdukcje (nawet jesli jej nie uderzył - kobiety to robią jak chcą faceta udupić) i niech go wywali z chałupy. Prawdopodobnie podpisze wyrok, ale trudno - wygra swoje życie i dziecka.

Nie ma pojęcia zamkniętego leczenia- każdy może wyjść na własną prośbę, ale ... na terapiach dla rodzin są podawane bardzo proste i skuteczne recepty co robić w takich sytuacjach.

To nie są spotkania o pitu-pitu. Tam rodziny dostają konkretne rozwiązania. Więc niech znajdzie pomoc u ludzi, ktorzy są seocjalistami w tej dziedzinie.
Są też ośrodki dla kobiet z dziećmi (z takim problemem) może tam mieszkać, pomagają znaleźc pracę, stanąć na nogi.
Ona to wszystko powinna wiedzieć , więc pytanie : kto się nie przykłada do terapii ?

Każdy kto zetnął sie bliżej z problemem, wie, jak dużo jest takich miejsc, gdzie można uzyskać poradę (i psychologiczną i prawną i lekarską ), dlatego nieco dziwi mnie to co piszesz.

daggulka
26-10-2009, 08:19
mbie też się wydaje, że słowa "chodzi na etrapie są na wyrost" ... chyba, że dopiero zaczyna albo przyswoiła wiedze na rozum i nie potrafi jej z jakichś przyczyn w życie wprowadzić .... :roll:
bo z tego co pisze alfa36 - nie zachowuje się jakby tą wiedzę stosowała ...

i powiem jeszcze jedno: niech dobrze przemysli swoje decyzje,bo życie z trzeźwym alkoholikiem jest także gehenną ... przynajmniej przez pierwsze lata .... no i oczywiście to, że alkoholik pójdzie się leczyć - nie gwarantuje sukcesu....

ja myślę, ze Ona powinna zacząć żyć dla siebie i dziecka ..... wziąć sobie do serca rady z terapii, zacząć leczyć sie na współuzależnienie , nauczyć się jak z alkoholikiem tak naprawdę postepować .... jesli jeszcze chce ....

jesli już nie chce .... jesli chce zrezygnować ( co oczywiście nie jest złym rozwiązaniem , a nawet powiedziałabym - bardzo dobrym ) .... niech założy sobie niebieska linię i zabiera się do roboty żeby z tego związku z głową się wyplątać ... i niech nie robi sobie wyrzutów sumienia - mąż znęca sie nad nią może nie fizycznie - ale psychicznie , a to czasem gorsze ...
niejedna wolałaby dostać wtwarz niż słuchać pół nocy wylewanych w majakach żali ....

alfa36
26-10-2009, 21:47
Dzięki za Wasze posty. Wszystkie przekazalam dziewczynie, ktorej rzecz dotyczy.
i jeszcze od siebie... gdzuies wyczytalam, ze nie wszystkim (dotyczy i alkoholika i wspoluzalenionych) terapia pomaga.Dziewczyna postępuje, jak zalecają terapeuci: jest elegancka, ladnie ubrana, zadbana, często spotyka sie z kolezankami, jezdzi na wakacje,. slowem organizuje sobie czas. A jednak mowi, ze to nie wszystko, ze ma dosc takiego zycia, ze nie chce wszystkiego robic sama, ze nie chce zyc na bombie nie wiedząc, gdzie spędzi swięta i kiedy mąż wroci pijany. Czyzby ta dziewczyna jest z tych nie poddających się terapii?

daggulka
26-10-2009, 21:57
A jednak mowi, ze to nie wszystko, ze ma dosc takiego zycia, ze nie chce wszystkiego robic sama, ze nie chce zyc na bombie nie wiedząc, gdzie spędzi swięta i kiedy mąż wroci pijany.

i Ja ją rozumiem i nie potępiam ..... ma powód poważny powód .....

amalfi
26-10-2009, 22:11
Przymusowe leczenie jest możliwe po zgoszeniu delikwenta do specjanych komisji działających przy urzędach gminy albo miasta. Uprzedzam jednak, że egzekwowanie postanowienia o przymusowym leczeniu trwa czasem i dwa lata (tyle jest ważne postanowienie). Wiem, że jak alkoholik nie chce sam sie leczyć, to na nic przymusowa terapia. Ale czasem taki pobyt daje oddech rodzinie i możliwość zaplanowania dalszych działań. Czesto też jest tak, że pod wpływem grupy w przymusowym pacjencie coś sie przełamuje i zaczyna chcieć wyjścia z nałogu.
Swoją drogą to ciężka próba i lata walki z nałogiem. Mam koleżankę, której się udało, ale miała szczęście trafić na świetny zespół terapeutyczny i świetnego lekarza (no i sama chciała sie leczyć), bo z tego co wiem, od rodzaju ośrodka/oddziału bardzo dużo zależy. Są oddziały, które naprawdę leczą, a są takie, które tylko marnują pieniądze podatników.

amalfi
27-10-2009, 09:56
Dorzucę jeszcze link do strony (może się przyda)

http://www.parpa.pl/

karolcia14m
27-10-2009, 10:11
Przymusowe leczenie jest możliwe po zgoszeniu delikwenta do specjanych komisji działających przy urzędach gminy albo miasta. Uprzedzam jednak, że egzekwowanie postanowienia o przymusowym leczeniu trwa czasem i dwa lata (tyle jest ważne postanowienie). Wiem, że jak alkoholik nie chce sam sie leczyć, to na nic przymusowa terapia.

Niestety skierowanie delikwenta na komisje nic nie daje, ponieważ do podjęcia leczenia potrzebna jest jego zgoda. Leczenie o charakterze przymusowym możliwe jest dopiero jak postanowi o tym sąd.

amalfi
27-10-2009, 10:21
Przymusowe leczenie jest możliwe po zgoszeniu delikwenta do specjanych komisji działających przy urzędach gminy albo miasta. Uprzedzam jednak, że egzekwowanie postanowienia o przymusowym leczeniu trwa czasem i dwa lata (tyle jest ważne postanowienie). Wiem, że jak alkoholik nie chce sam sie leczyć, to na nic przymusowa terapia.

Niestety skierowanie delikwenta na komisje nic nie daje, ponieważ do podjęcia leczenia potrzebna jest jego zgoda. Leczenie o charakterze przymusowym możliwe jest dopiero jak postanowi o tym sąd.

Komisja może skierować sprawę do sądu, jeśli orzeknie, że istnieje taka konieczność. Kierowanie sprawy do sadu na własną rękę, jeśli sie nie ma opinii o przemocy w rodzinie itp. jest ryzykowne, bo ciężko udowodnić, że ktoś stanowi zagrożenie dla rodziny. Ale próbować można.

adam_mk
27-10-2009, 21:17
Piepszenie, że czytać się nie da...
NIE MA skutecznych metod, odkąd upadł bratni nam Związek (Radziecki).
Tam były.
Jechał delikwent na obóz odwykowy (kierowany przez lokalny kolektyw) i po roku wracał "jak nowy".
A jak ktoś otwierał flaszkę, to on szedł spać.
NATYCHMIAST.

I to było dobre i skuteczne.
Do tego trwałe!

Terapia, terapeuci, leczenie przymusowe....
Piepszenie!
Realnie, to po latach i po wypełnieniu ze 3 tomów błękitnych przez lokalnego ( w temacie - przygłupa).
Odstrzelić albo spieprzać gdzie się da i najszybciej jak się da!
Modlić się, żeby bodaj 6 miesięcy to bydle dało sobie radę samo bez nachodzenia, jęków i reszty samych przykrych spraw.
Poem już jakoś pójdzie.

Banda przygłupów z mocy obowiązków grzebie w życiu człowieka przez SWOICH kilka godzin udając mądrego i nakazuje osobie dorosłej co trzeba a czego nie należy, jakby to DAŁO się zastosować!
Do tego dla zarobku!
To jest to, czego dziewczyna się boi!

Wiem. Zaraz zaprzeczycie!
Pokażecie jakiś JEDEN przypadek - gdzie było inaczej!

A jak jest teraz i tu?
TU w PSIEJ WÓLCE?!!!
Bo w jakiej Warszawce to moze się i zdarza...
Czasem... Raz na tysiąc...lat!!!

Ten kraj jest chory na słuzbę zdrowia.
Dupa mi się marszczy co będzie jak mnie się zdrowie sypnie...
Chyba se po łące połażę i ziółek poszukam "tymi ręcami".
To też już kur.wa robiłem...
Wiem czego nazbierać i kiedy...

Tu nie ma żadnej dobrej rady. Tu można tylko współczuć.
Jak kto odważny - może dopomóc jej uciec od tego.
TYLKO ONA może taką decyzję podjąć.
Adam M.

alfa36
27-10-2009, 21:43
I mam nadzieję, ze ucieknie. Tylko dzieci szkoda...

adam_mk
27-10-2009, 22:07
Czasem w wypadku traci się rączkę czy nóżkę...
One też coś stracą...
Matka powinna znaleźć w sobie tyle siły, żeby im to przystępnie i z miłoscią, ale w spokoju wyjaśnić.
Trening w stresie ma, to to łatwo pójdzie, ale zaniedbać nie można...
Adam M.

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 20:47
Prawda jest taka, że alkoholik musi sam chcieć a nie musieć wyjść z nałogu...

" albo zostanie na dnie, albo się od niego odbije"...

Życie z alkoholikiem nie jest łatwe i usłane rózami, a gdy wpada w kolejnę kilkudniówkę to narazie tylko krzyki... łażenie po domu... potem może być gorzej...
Znam przypadek jeden...gdzie facecik pił i żona walczyła usilnie, na terapie chodzili rodzinnie... i co i nic... dalej koledzy i heja..
Heja była do czasu... do kiedy on i jego kolega obmyślili plan, że mają dość życia i się powieszą na drzewie obok..
Takkkkkkk powiesili się, z tym, że facecik się ocknął pod drzewem z pętlą na szyi -gałąź się złamała, a kolega wisiał...
Po tym wydarzeniu -jakże wstrząsającym, przestał pić ukończył wszystkie stopnie, kilkadziesiąt lat nie pije i jest sam terapeutą.
Koleżanka sama powinna podjąc decyzję, czy chce jeszcze raz spróbować ale fachowej terapii z mężem -oboje, czy odejść... Bo jak ma to to być bez echa to on dalej będzie pił, będą awantury i będą odczuwały to dzieci...

daggulka
02-11-2009, 21:25
bardzo bliska mi osoba jest trzeźwym alkoholikiem .... i powiem jedno:
życie z trzeźwym alkoholikiem nie jest łatwe ....
i jeśli ktoś myśli, że kłopoty skończą się w momencie kiedy delikwent zacznie się leczyć - jest w błędzie ....

kłopoty zaczynają się wtedy dla obu małżonków .... jeśli współmałżonek alkoholika nie chodzi na terapię dla osób współuzależnionych - i nie ma wiedzy - wtedy nie ma żadnych szans na wyzdrowienie alkoholika i całej rodziny ..... bo alkoholizm jest chorobą w której tkwi jak w g.... cała rodzina ...

znam jedną jedyną osobę której udało się zostać "trzeźwym alkoholikiem" i udało się uratować małżeństwo ...
ale nie takim trzeźwym od wpadki do wpadki .... tylko trzeźwym od lat 6-ciu bez grama alkoholu w ustach ....

więcej osób i małżeństw którym udało się wyjść z nałogu - nie znam, a powiem - a znam ludzi ogólnie sporo .....

dlatego .... partner alkoholika powinien siebie ratować , siebie i dzieci .... za wszelką cenę ....

gosja
02-11-2009, 22:04
daggulka ma rację

a od siebie dodam- to choroba emocji, to choroba duszy..
to życie z osobą, która w chwili słabości obwini swoją drugą połowę za swoje wszystkie nieszczęścia, za nieszczęścia świata, domu...
to życie na huśtawce- nastrojów, emocji, urojeń, złych myśli...

do tego trzeba dobrego zdrowia i mocnych nerwów...

morfeusz1
03-11-2009, 06:36
...

retrofood
03-11-2009, 06:57
kurna, chyba przestanę pić!
chociaż raz w tygodniu!

daggulka
03-11-2009, 10:46
kurna, chyba przestanę pić!
chociaż raz w tygodniu!

Retro ... przestań całkiem ... zacznij na kulig oszczedzać zapas ... :lol:

A wracając ...

alkoholik musi osiągnąć naprawdę dno żeby móc sie z niego odbić, podnieść .... takim dnem dla jednych jest spowodowanie wypadku po pijaku , dla innych utrata rodziny , dla jeszcze innych ciężka choroba albo kłopoty z prawem ....
a partner alkoholika może coś zrobić żeby pomóc ... ale nie tak jak pomoc wiekszość ludzi postrzega .... alkoholikowi można pomóc osiągnąć "dno"- na przykład zostawiając go samego sobie ....
o wszystkim uczą na terapii .... dlatego osoba która terapii dla współuzależnionych nie odbębniła - nie pomoże ani sobie ani alkoholikowi ....


i jeszcze jedno - bardzo ważne !!!!
chciałabym uświadomic partnerom alkoholików , że dzieci rodzica alkoholika dysfunkcje przeniosą na swoje życie i na swoje rodziny ....
na terapii dla osób współuzależnionych nie ma nikogo kto nie miał rodzica alkoholika ....
więc - trzeba zrobic coś z tym - bo godząc się na życie z alkoholikiem pozbawiamy swoje dzieci szansy na normalne życie i normalną rodzinę .... i jest to wina tylko i wyłacznie rodzica który tkwi z alkoholikiem w dysfunkcyjnym związku dając dzieciom chore wzorce ....
trzeba powiedzieć to głośno - WINNYM ZA DYSFUNKCYJNĄ PRZYSZŁOŚĆ SWOICH DZIECI JEST PARTNER ALKOHOLIKA .... bo wybór jest zawsze - można odejśc albo zawalczyc .... ale nigdy tkwić ....

retrofood
03-11-2009, 11:36
kurna, chyba przestanę pić!
chociaż raz w tygodniu!

Retro ... przestań całkiem ... zacznij na kulig oszczedzać zapas ... :lol:


co ja Ci w życiu złego zrobiłem, że tak źle mi życzysz???? :o :o :o :o :o
Taż to jedyna przyjemność na "P" która mi została... (no, jeszcze pierdnąć czasem mogę, ale to rzadko...)

retrofood
03-11-2009, 11:51
więc - trzeba zrobic coś z tym - bo godząc się na życie z alkoholikiem pozbawiamy swoje dzieci szansy na normalne życie i normalną rodzinę .... i jest to wina tylko i wyłacznie rodzica który tkwi z alkoholikiem w dysfunkcyjnym związku dając dzieciom chore wzorce ....
trzeba powiedzieć to głośno - WINNYM ZA DYSFUNKCYJNĄ PRZYSZŁOŚĆ SWOICH DZIECI JEST PARTNER ALKOHOLIKA .... bo wybór jest zawsze - można odejśc albo zawalczyc .... ale nigdy tkwić ....

bo to wszystko, to współczesne brewerie. Znam rodziny alkoholików wojenno - powojennych, kiedy alkoholizm był pokłosiem wojny i sytuacji ciut poźniejszej. To środowisko wiejskie, które długo rozwodów nie akceptowało, więc związki trwały. Alkoholików też. I znam dzieci wywodzace się z tych rodzin. Niemal wszystkie mają normalne życie. Bo kiedyś nikt się z nikim nie piescił, więc te z normalnych rodzin i te zaniedbane równo musiały pomagać w domu, często pracując ponad siły, a dopiero po wykonaniu obowiązków mozna było iść do szkoły. Pamietam babki, ktore zabranialy czytania książek, NAWET PODRĘCZNIKÓW bo trzeba było paść krowy, pielić warzywa, albo znalazły dzieciom inne zajęcie.
No i dawniej bylo "wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi" i nie było takiej znieczulicy. Pamiętam jak moja matka ukryła w nocy młodą facetkę z dzieckiem, którą mąż gonił z siekierą. A ojciec nie wpuscił go do nas do domu. A rano poszedł do niego z paroma jeszcze chłopami, kiedy tamten już przetrzeźwiał i zapowiedzieli, że mu jaja wyrwą, jak jeszcze raz sie to powtórzy. I jak pił, to mu zona tylko zapowiadała, że sprowadzi sasiadów i sasiadki. Wtedy łagodniał z mety.

daggulka
03-11-2009, 12:00
Retro ... ale czasy się zmieniają ...
kobiety nie są już od pracowania na roli ... kobieta ma równe prawa , chce być szanowana , kochana , miec spokojne życie i spokojne życie dla swoich dzieci ...
dlatego nie godzimy sie na to .... alkoholizm jest chorobą ... to sie leczy ....

retrofood
03-11-2009, 12:11
Retro ... ale czasy się zmieniają ...
kobiety nie są już od pracowania na roli ... kobieta ma równe prawa ,

szkoda...
kiedyś to były czasy, eeech...
:D

Agduś
03-11-2009, 20:18
A rano poszedł do niego z paroma jeszcze chłopami, kiedy tamten już przetrzeźwiał i zapowiedzieli, że mu jaja wyrwą, jak jeszcze raz sie to powtórzy. I jak pił, to mu zona tylko zapowiadała, że sprowadzi sasiadów i sasiadki. Wtedy łagodniał z mety.
A w dzisiejszych czasach pijak oskarżyłby ich o groźby karalne i wygrał w sądzie odszkodowanie, za które piłby przez caaały miesiąc...


W temacie: moim zdaniem nie ma życia z alkoholikiem. No chyba, że ten wyraża skruchę i szczerą chęć leczenia, która potem konsekwentnie realizuje. W innych wypadkach - sorry Winnetou, ale musimy się pożegnać. Im szybciej, tym lepiej.

Renia
03-11-2009, 20:26
Pamiętam jak moja matka ukryła w nocy młodą facetkę z dzieckiem, którą mąż gonił z siekierą. A ojciec nie wpuscił go do nas do domu. A rano poszedł do niego z paroma jeszcze chłopami, kiedy tamten już przetrzeźwiał i zapowiedzieli, że mu jaja wyrwą, jak jeszcze raz sie to powtórzy. I jak pił, to mu zona tylko zapowiadała, że sprowadzi sasiadów i sasiadki. Wtedy łagodniał z mety.
a co to za pocieszenie, że łagodniał, skoro pił dalej na umór
jakby tak ze strachu przestal pić, to by dopiero było !!!

retrofood
03-11-2009, 20:38
Pamiętam jak moja matka ukryła w nocy młodą facetkę z dzieckiem, którą mąż gonił z siekierą. A ojciec nie wpuscił go do nas do domu. A rano poszedł do niego z paroma jeszcze chłopami, kiedy tamten już przetrzeźwiał i zapowiedzieli, że mu jaja wyrwą, jak jeszcze raz sie to powtórzy. I jak pił, to mu zona tylko zapowiadała, że sprowadzi sasiadów i sasiadki. Wtedy łagodniał z mety.
a co to za pocieszenie, że łagodniał, skoro pił dalej na umór
jakby tak ze strachu przestal pić, to by dopiero było !!!

przestawał, okresami.
Ale ja nie pisałem o przestawaniu, tylko o dzieciach. I wcale nie żartuję. Fakt, że to było równanie w biedzie, bo takie były czasy, ale "dzięki" temu, ze dzieciary z "normalnych" rodzin miały niewiele lepiej niż te "pokrzywdzone", to te drugie zachowywały normalne podejście do swiata i nie dziedziczyły syndromu alkoholowego. W wiekszości. Bo niektóre jednak w slady ojców poszły.
A jak czasy szły ku lepszemu, to było coraz gorzej. Z jednej takiej rodziny, gdzie było pięcioro, a tatuś i mamusia pili, to trójka najstarszych była prawie OK, a dwójka najmłodsza - nabyła zamiłowania. Już nie żyją. To "prawie" to dlatego, ze najstarszy zginął w wypadku. Ale pracował i miał rodzinę, zresztą mieszkają w tej klatce co ja, więc znam ich doskonale. Piją symbolicznie. Chłopaki (dwóch ich) pożenili sie i mają normalne rodziny.

Renia
03-11-2009, 20:44
jakby sie historia dzieci nie potoczyła w przyszlości, to jednak alkoholizm jest traumą dla każdego.
W mojej rodzinie był alkoholik, córka sie go wstydziła przed koleżankami przed blokiem .... teraz sa inne czasy, po wojnie bylo jednak inaczej, uchodzilo wiele rzeczy i nikt nie slyszal o leczeniu, AA itp.
panował taki pogląd, że chlop to se musi wypic i juz !
a jak sie baby nie bije, to jej wątroba gnije ....

retrofood
03-11-2009, 21:11
chlop to se musi wypic i juz !
a jak sie baby nie bije, to jej wątroba gnije ....


Dokładnie!
Cieszę się, że chociaż Ty mnie popierasz
:D

Renia
03-11-2009, 21:13
akurat ! :D

morfeusz1
04-11-2009, 06:38
i jeszcze jedno - bardzo ważne !!!!
chciałabym uświadomic partnerom alkoholików , że dzieci rodzica alkoholika dysfunkcje przeniosą na swoje życie i na swoje rodziny ....
na terapii dla osób współuzależnionych nie ma nikogo kto nie miał rodzica alkoholika ....
więc - trzeba zrobic coś z tym - bo godząc się na życie z alkoholikiem pozbawiamy swoje dzieci szansy na normalne życie i normalną rodzinę .... i jest to wina tylko i wyłacznie rodzica który tkwi z alkoholikiem w dysfunkcyjnym związku dając dzieciom chore wzorce ....
trzeba powiedzieć to głośno - WINNYM ZA DYSFUNKCYJNĄ PRZYSZŁOŚĆ SWOICH DZIECI JEST PARTNER ALKOHOLIKA .... bo wybór jest zawsze - można odejśc albo zawalczyc .... ale nigdy tkwić ....

niestety jest to najprawdziwsza prawda. Dzieci się uczą głównie przez obserwację, cobyśmy nie mówili, to i tak bardziej trafiają rzeczy zaobserwowane, a obserwowane codziennie jeszcze głębiej. I po pierwsze tkwi to głęboko w podswiadomości, żeby wyleźc prędzej czy później - z czego najczęściej człowiek już dorosły nie zdaje sobie sprawy, ze to własnie tamte doswiadczenia się odzywają i determinują jego działania, jego spostrzeganie rzeczywistości, jego reakcje na stres, na trudne sytuacje. A po drugie co to za dzieciństwo, z rodzicem alkoholikiem? Jedna wielka trauma, niezaleznie od tego czy pijący się awanturuje czy lezy całymi dniami na kanapie i smierdzi.

Ja na alkohol to jestem tak uczulona, że trzesie mnie, gdy ktoś w moim towarzystwie się upije, chociazby na wesoło :-? trudny ze mnie kompan towarzyski pod tym względem.

Agduś
05-11-2009, 08:03
No to ja jestem demoralizującym przykładem pozytywnym - nie widzę u siebie żadnych pozostałości po dzieciństwie z rodzicem-alkoholikiem. U mojego brata też. No, może jedną - kiedyś pewien facet zapodał, że kiedy wraca zestresowany z pracy, to czasem musi sobie wypić coś mocniejszego. Pewnie biedak potem się zastanawiał, co sprawiło, że tak pięknie zapowiadająca się znajomość umarła śmiercią gwałtowną...
PS Co wcale nie znaczy, że nie pamiętam wstydu przed dziećmi z osiedla i różnych innych takich...

mirela99
06-11-2009, 10:35
Ja również jestem przykładem DDA niepijącego. Mało tego, mój małżowin jest biedny ze mną (zresztą znajomi też narzekają) bo jestem totalną przeciwniczką alkoholu.
Dzieci alkoholików dzielą się na kilka grup, bohaterów, maskotki itp. W zaleznosci od charakteru i od miejsca zajmowanego w rodzinie- jako dorosła osoba może mieć problemy z alk. lub nie.
Może jeszcze jedno odnosnie instytucji.
Wczoraj właśnie moja mam odebrała umorzenie postępowania dot. psychicznego maltretowania mamy i brata.
- nikt nie sprawdził czy ojciec pije (sam przyznał się do 3 piw tygodniowo i przyjęto to za pewnik)
- stwierdzono w uzasadnienie: subiektywnie sytuacja może i wygladała jako psychiczne znęcanie się, ale obiektywnie nie :o (na jakiej podstawie ?)
- ojciec ma trochę pieniędzy (niemiecka renta) a mama nie - wtapia po kolei na kazdym kroku (alimenty, sprawa o znęcanie a dalej zapewne podział majątku i rozwód).
Dodam ze od pazdziernika mama się wyprowadziła od ojca alkoholika i ojciec wraz z bardzo dobrym adwokatem beda udowadniać, ze to ona jest odpowiedzialna za rozbicie małżeństwa. Dodam że mama zgłaszała sprawę do Komisji ds. przeciwdziałania alkoholizmowi i ... ojciec się po prostu nie zgłasza tam. Sprawa zgłoszona na policji także.
A jakie są szanse ? Są minimajlne szanse na udowodnienie komuś że sie znęca psychicznie nad rodziną. Zaledwie kilka procent spraw trafiających do prokuratury kończy się jakimkolwiek wyrokiem.
Teoria teorią a praktyka ...
Mama jest kłębkiem nerwów, opuściła swój dom który własnymi rękami budowała (ojciec był wtedy w niemczech) i wynajmuję 35 metrową klitkę. Bez wielkich pieniędzy i swojego opłaconego adwokata nie zrobi NIC. Ja sama straciłam wiarę w nasz wymiar sprawiedliwości. NIKT, ZADNA instytucja nawet jezeli kobieta zechce z tym coś zrobić (a niewiele niestety chce) nie pomoże.

Agduś
09-11-2009, 21:11
Ja również jestem przykładem DDA niepijącego. Mało tego, mój małżowin jest biedny ze mną (zresztą znajomi też narzekają) bo jestem totalną przeciwniczką alkoholu.
Dzieci alkoholików dzielą się na kilka grup, bohaterów, maskotki itp. W zaleznosci od charakteru i od miejsca zajmowanego w rodzinie- jako dorosła osoba może mieć problemy z alk. lub nie.


Nie wiem, jaką pozycję w rodzinie zajmowałam, nie wnikałam w to nigdy. Z całej tej sytuacji wyszłam stosunkowo obronną ręką. Do picia alkoholu mam chyba "normalne" podejście. No może z wyjątkiem tego, że nie chciałabym mojego małża zobaczyć pijanego (nie zdarzyło się) i nie pokazałabym mu się w tym stanie (też się nie zdarzyło - pokazać, bo stan się zdarzył parę razy:wink: ).

A co do instytucji, to mam dokładnie takie samo zdanie. Moja ciocia rozwodziła się dłuuugo i namiętnie. Absurdy piętrzyły się jeden za drugim! Facet np. twierdził, że płacił za mieszkanie. Ciocia miała rachunki za wszystkie lata, on żadnego. Powiedział, że zgubił je i... sędzina uwierzyła!

acca5
17-12-2009, 21:03
Sadzę,że dziewczyna powinna dobrze przemyśleć co jej przeszkadza w jej własnym życiu i co przeszkadza dzieciom cieszyć się radościami dzieciństwa i podjąć konkretne kroki.
znaleźć małe mieszkanko-wynająć je, zażądać przy pomocy dobrego adwokata w momencie rozprawy o rozwód- nawet przy tej pierwszej- o alimenty dla dzieci i rozwieść się z draniem , rozwód z jego winy- jest o co walczyć, znaleźć świadków i opowiadać o swoim nieszczęściu co niektórym tak aby mogli służyć za tych właśnie świadków, rodzeństwo, rodzice, nawet sąsiedzi, pan z baru- gdzie mąż przesiaduje, zaświadczenia z ośrodka AA itp- dobry adwokat sobie z tym poradzi, potem podział majątku-zawsze coś jej się dostanie po sprzedaży domu.z tym musi się liczyć.
Przynajmniej ma spokój psychiczny i pewne jutro- bo nic poza dziećmi ja nie zaskoczy. no chyba że były mąż jeszcze będzie ja gnębił- a z własnego doświadczenia wiem ,że potrafią robić to długo-chyba się panowie nudzą i zazdroszczą.

adam_mk
24-12-2009, 12:39
"panowie nudzą i zazdroszczą."

Nie przemyślałaś to pieprzysz jak potłuczona.... :roll:

Pijak to nienaprawialna tragedia.

A potrafisz sobie wyobrazić babę -pijaczkę?
Taką co tylko od rana do wieczora kombinuje skąd wziąć jeszcze jedną "małpkę", twierdzi, że się wszystkim zajmie (domem, dziećmi, porządkami itd) i tylko trzeba jej na to zostawić jakie 50zł... codziennie... przez całe lata....

Tu nie ma mądrych!
A już na pewno nie instytucje!

Specjaliści od problemu skończyli się razem ze Związkiem Radzieckim...
Chyba szkoda...

I do tego... nie ma dwóch takich samych sytuacji..
Nie ma jednej uniwersalnej recepty!
Pozostaje - uciekać jak najdalej.

Adam M.

acca5
24-12-2009, 12:51
Adam- powiedziałam z własnego doswiadczenia i wiem ,że jest to choroba.
Mój były juz nie pije i dalej mnie męczy, Wiem,że każdy ma inna sytuację i wiem, że kazda sytuacja jest inna, wiem,że należy uciec jak najdalej.

adam_mk
24-12-2009, 13:25
Jak się coś ma, to bywa, że się tego nie czuje...
Dotkliwe i czasem nie do zaakceptowania jest poczucie straty.
Dlatego bywa różnie... nie z nudów...

Adam M.

Jani_63
24-12-2009, 23:45
A potrafisz sobie wyobrazić babę -pijaczkę?
Taką co tylko od rana do wieczora kombinuje skąd wziąć jeszcze jedną "małpkę", twierdzi, że się wszystkim zajmie (domem, dziećmi, porządkami itd) i tylko trzeba jej na to zostawić jakie 50zł... codziennie... przez całe lata....

Tu nie ma mądrych!
A już na pewno nie instytucje!
Adam M.
Ja potrafię.
A właściwie wyobraźni to by mi nie starczyło. Za to w pamiętniku, jakbym zaczął pisać, to kilka rozdziałów murowane. "Niezapomniane przeżycia"
Wracasz z pracy, dziecko chce obiadek, wiec się rzucasz między gary, bo "połówka" albo śpi, albo poszła między ludzi.
Na pytanie: czemu nie ma obiadu dla dziecka?, słyszysz:
- przecież ma ojca. Możesz zrobić.

Oczywiście feministki mogą twierdzić że jest równouprawnienie.
Ale może nie w takiej sytuacji.



W temacie: moim zdaniem nie ma życia z alkoholikiem. No chyba, że ten wyraża skruchę i szczerą chęć leczenia, która potem konsekwentnie realizuje. W innych wypadkach - sorry Winnetou, ale musimy się pożegnać. Im szybciej, tym lepiej.
Alkoholik, narkoman, jeśli jest uzależniony to będzie się bił w pierś, zarzekał, wyrażał skruchę, przysięgał, kajał, i co tam tylko chcesz, byle mu odpuścić.
Później się będzie trochę bardziej pilnować, a nawet jest w stanie rozpocząć pełną "pozorację" dobrych intencji.
Ale to tylko do czasu. Krótki antrakt w spektaklu "Życie"
Potem "a piać od nowa".
Właściwie w 90-kilku % deklarację "nawrócenia" można wsadzić między bajki.
Wrzód trzeba przeciąć, a nie się z nim pieścić.
To boli, fakt. Ale też szybciej się goi.

A przy okazji

ZDROWYCH, WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ŻYCZY
http://www.gify.liq.pl/www/linie/linie_www_gify_liq_pl%20(387).gif

lump praski
25-12-2009, 17:07
Przymusowe leczenie jest możliwe po zgoszeniu delikwenta do specjanych komisji działających przy urzędach gminy albo miasta. Uprzedzam jednak, że egzekwowanie postanowienia o przymusowym leczeniu trwa czasem i dwa lata (tyle jest ważne postanowienie). Wiem, że jak alkoholik nie chce sam sie leczyć, to na nic przymusowa terapia.

Niestety skierowanie delikwenta na komisje nic nie daje, ponieważ do podjęcia leczenia potrzebna jest jego zgoda. Leczenie o charakterze przymusowym możliwe jest dopiero jak postanowi o tym sąd.

Czyli praktycznie - niemozliwe .

lump praski
25-12-2009, 17:11
Do rozwiązywania takich problemów są odpowiednie instytucje........................................ ....


O swieta naiwnosci .


:-? :o

daggulka
25-12-2009, 17:30
Poniżej - o współuzależnieniu - dla żon, matek , mężów , sióstr i braci osób pijących ....
artykuł znajduje się na bardzo przydatnej w temacie stronce:
http://www.alkoholizm.info.pl/


POMAGIERZY

Zanim alkoholik straci wszystko otacza się ludźmi, którzy gotowi są mu pomagać. Towarzyszą mu przez lata. Osoby te ochraniają go jak potrafią, załatwiają za niego co mogą, zawsze są w pogotowiu, licząc, ze przyjdzie moment, gdy do pijącego coś dotrze".

Całymi latami rozmawiają, proszą, grożą, odchodzą i wracają, próbują podstępem... Pożyczają pieniądze, kryją wpadki, usprawiedliwiają nieobecności w pracy, łagodzą konflikty, utrzymują finansowo, sprzątają po awanturach, chowają alkohol lub przeciwnie starają się, by był zawsze w domu, by pijący nie chodził do kolegów...

Wybaczają zdrady, niesłowność, kłamstwa, brak odpowiedzialności.

Cierpią, czują się pokrzywdzone, nie mogą się pogodzić ze zmarnowanym życiem, nie mogą liczyć na żadną pomoc, wstydzą się, że są bite i poniżane, ale... płaca kaucje za wyciągniecie z wiezienia, opłacają adwokatów, by pijacy odzyskał prawo jazdy i boją się kolejnego dnia...

Wożą go do pracy, w której zawsze znajduje się ktoś życzliwy, podwożący go do baru, z którego... lepiej już by nie wracał.

Czasem się buntują dla pokazania, postraszenia... Występują o rozwód, po czym wycofują pozew, zgłaszają na policji pobicie, po czym wycofują oskarżenie, pomimo narosłego długu nie egzekwują prawnie swoich racji, bo i tak nie wierzą, że go odzyskają.

Same wychowują dzieci i nie domagają się alimentów. Widzą znikające z domu przedmioty i są przekonane, że nic nie mogą zrobić.

Unikają rozmów o piciu i udają, ze niczego się nie domyślają. Wiedza, ze pijący rujnuje swoja rodzinę, ale starają się, by miał poczucie, ze jest przez nich nadal ;normalnie" traktowany. Gdy dostrzegają luki pamięciowe, zmieniają temat. Widza trzęsące się ręce i stawiają piwo. Dobrze wiedza, że pijący przepija właśnie swoja tygodniówkę, mając na utrzymaniu dziecko i żonę w ciąży, ale udają, ze wierzą gdy mówi, iż są to ekstra" zarobione pieniądze.

Gdy dziecko dotknie rozgrzanego żelazka, oparzy się. Powstanie zaczerwienienie, które boli. Oparzenie jest skutkiem nieostrożnego zachowania, a ból tego konsekwencją. Gdy uderzy kolegę w przedszkolu, zostanie ukarane. Gdy nie odrobi lekcji, dostanie najgorsza ocenę. Uczy się, że każdy skutek ma swoją przyczynę, a odpowiedzialność polega na ponoszeniu konsekwencji za swoje czyny i decyzje. Wyobraźmy sobie jednak dziecko, które może nie ponosić konsekwencji swoich zachowań, bo np. nauczyciele w szkole patrzą przez palce na jego niedouczenie, nikt nie reaguje, gdy bije inne dzieci, a rodzice udają, że nie zauważają jego kłamstw. Jednocześnie jednak wszyscy wymagają, by to dziecko było dobrym uczniem, dobrym kolega i uczciwym człowiekiem. Oczywiście, to jest absurd.

Ale taka właśnie jest sytuacja alkoholika otoczonego swoimi życiowymi pomagierami.

To pomagierzy chronią alkoholika przed konsekwencjami jego picia, ułatwiając mu unikanie odpowiedzialności. Alkoholik skrzętnie to wykorzystuje, a nawet osiąga duża skuteczność w utrzymywaniu pomagierów w ciągłej gotowości do pomagania mu.

Robi to przez manipulowanie poczuciem winy, wstydu, utrzymywaniem najbliższych w przekonaniu, że bez niego zginą" lub że on bez nich zginie" i będą go mieli na sumieniu; a także obietnicami, szantażami, graniem na poczuciu solidarności, wdzięczności za jakieś stare sprawy, wspólne dzieciństwo itd.

Pomagierzy są w gruncie rzeczy bardzo podobni do alkoholika, w tym sensie, ze uzależniają się w sposób patologiczny od pomagania mu, tak samo jak on uzależnia się od ich pomocy. Jest to obopólne wiązanie. Chore wiązanie.

Problem pomagierów polega na tym, że nie dostrzegają manipulacji alkoholika, ponieważ pomaganie mu jest im samym potrzebne. Są to bowiem często osoby o bardzo niskim poczuciu własnej wartości, zależne emocjonalnie od zewnętrznych opinii, niepewne siebie, dla których dobroć, pomaganie i cierpienie" jest sposobem budowania własnej samooceny. Osoby te doświadczały w swoim życiu odrzucenia i braku miłości, a negatywne uczucia są teraz lepsze" od ich braku.

Podobnie jest w przypadku osób regularnie walczących z alkoholikiem. Agresja i nienawiść są sposobem wiązania emocjonalnego. Nie ma bowiem znaczenia czy pomagierstwo odbywa się przy akompaniamencie łez, czy agresji i pretensji. Ważne jest trwanie przy alkoholiku i ponoszenie za niego konsekwencji jego picia.

Są tez oczywiście tacy, którzy pamiętają alkoholika z jego najlepszego okresu i nie chce im się pomieścić w głowie, ze sam mógł się do tego" doprowadzić. Ci chętnie kupują opowieści o złej żonie, pechu w interesach, lub o czymkolwiek. Spostrzegają alkoholika jak ofiarę jakichś zewnętrznych okoliczności, współczują i solidaryzują się z nim, wysłuchując nie kończących się wynurzeń i żalów. Wierzą, że pije, bo ma powody. Pomagają wiec, bo w biedzie trzeba pomoc...

Czy zatem nie należy pomagać alkoholikowi? Jeśli pomoc sprowadza się do tego, że pomaganie pozwala pijącemu nie ponosić odpowiedzialności za skutki picia, to nigdy nie należy mu pomagać. Nawet jeśli maja to być konsekwencje bardzo poważne, czy bardzo błahe. To nie ma znaczenia. Pomoc w wyciągnięciu go z wiezienia, lub aresztu, tak samo mu szkodzi jak posprzątanie rozbitej w alkoholowej złości szklanki czy pożyczenie pieniędzy, choćby na papierosy.

Taka bowiem pomoc utrzymuje alkoholika w poczuciu, ze nie jest tak najgorzej, skoro pije i jakoś" zawsze wychodzi cało z opresji. Ta pewność jest zależna od natężenia pomagierstwa.

Z czasem powstaje przekonanie, ze tak właśnie być powinno, ze normalne jest, iż inni są w pogotowiu i zawsze pomogą. Rzeczywisty związek miedzy przyczyna i skutkiem zostaje zniekształcony, a z czasem zanika. Konsekwencje picia zaczynają nie dotyczyć pijącego. Stają się dla niego jakąś abstrakcja, co nasila się jeszcze intensywniej z powodu nietrzeźwości. Podobnie jak w przypadku dziecka, które odciążone od konsekwencji np. nie odrabianych lekcji nie doświadcza związku miedzy nie uczeniem się, a złymi ocenami.

Tak samo pijacy nie może doświadczyć skutków swojej alkoholowej działalności w domu, bo zanim wytrzeźwieje, żona zdąży wszystko posprzątać, ogarnąć. Jak ma serio traktować problem braku pieniędzy, gdy jakoś" zawsze się" one znajdują i nie tylko dzieci głodne nie chodzą, ale i on ma wikt i opierunek? Dlaczego ma się przejmować odebranym prawem jazdy, gdy rodzina stanie na głowie, by je odzyskał. Załatwią adwokata, zapłacą... To nie on odczuje skutki związane z całą skomplikowaną procedurą odzyskania prawa jazdy, tylko rodzina.

Powie ktoś: no tak, ale w ten sposób, bez pomocy i wsparcia, alkoholik stoczyłby się na samo dno byłby już na ulicy, w wiezieniu, straciłby wszystko. Nie można na to pozwolić. I to jest racja.

Ale prawda jest tez to, ze w patologicznej symbiozie z pomagierami stacza się również, tylko wolniej i nie swoim kosztem, pociągając za sobą wiele niewinnych osób.

Gdyby od samego początku alkoholowej kariery otoczenie odcięło się zupełnie od ponoszenia odpowiedzialności za skutki jego picia, stoczyłby się również, ale znacznie wcześniej, wtedy gdy jeszcze choroba nie była tak rozwinięta, gdy po prostu miał większe szanse, a dno nie było jeszcze tak głębokie. A to oznacza, ze szybciej tez odbiłby się od tego dna.

Nie istnieje inna droga pomocy alkoholikowi. Można mu tylko pomoc w tym, by jak najprędzej doświadczył dna, wstydu, upokorzenia, kompletnego braku pieniędzy, choćby wiezienia, konieczności spania w samochodzie lub na ulicy... itd. By doświadczył na własnej skórze wszystkich konsekwencji picia i by obok nie było nikogo, kto w akcie litości zdejmie z niego choćby odrobinę tego ciężaru.

Musi nastąpić taki moment, gdy tylko od alkoholika decyzji zależeć będzie jego życie. Wtedy tylko ma szanse podjąć odpowiedzialność za to życie, dokonać w nim zmian i odbić się od dna. Nie ma innej drogi.

Ale bardzo ważne jest to, by w tym momencie dostrzegał szanse, te jedna realna możliwość, która jest leczenie się.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Elżbieta Kołakowska

Jeśli masz jakiekolwiek uwagi, pytania, wątpliwości, potrzebujesz wyjaśnień związanych konkretnie z Tobą i Twoją sytuacją lub po prostu chcesz porozmawiać zadzwoń:

(0) 603 463 703

lub napisz:

[email protected];

[email protected]

acca5
25-12-2009, 19:01
O rany Daggulka święta racja. Cała prawda!

daggulka
25-12-2009, 19:19
O rany Daggulka święta racja. Cała prawda!

jeszcze jedno.....
osoby współuzależnione mają bardzo dobrze rozwinięty i przez lata wypracowany system wyparcia .... nie gorzej niż sam alkoholik ....

zdarzyło mi sie powiedzieć to powyższe prosto z mostu bez owijania prosto w oczy dwóm kobietom .... kończąc stwierdzeniem: "tak, to jest Twoja wina jesli twój syn będzie wierną kopia Twojego męża , jeśli w wieku 20 lat uderzy kobietę lub zostanie alkoholikiem .... wszystkie problemy wychowawcze to Twoja wina , bo pozwalasz swoim dzieciom czerpać przykład z tego co dzieje się w Waszym domu" .....
minę obie miały jakby w pysk dostały .... ale tylko przez chwilę .... zaraz potem zaczęły szukać usprawiedliwień swojego zachowania.....

lump praski
25-12-2009, 19:26
O rany Daggulka święta racja. Cała prawda!

jeszcze jedno.....
osoby współuzależnione mają bardzo dobrze rozwinięty i przez lata wypracowany system wyparcia .... nie gorzej niż sam alkoholik ....

zdarzyło mi sie powiedzieć to powyższe prosto z mostu bez owijania prosto w oczy dwóm kobietom .... kończąc stwierdzeniem: "tak, to jest Twoja wina jesli twój syn będzie wierną kopia Twojego męża , jeśli w wieku 20 lat uderzy kobietę lub zostanie alkoholikiem .... wszystkie problemy wychowawcze to Twoja wina , bo pozwalasz swoim dzieciom czerpać przykład z tego co dzieje się w Waszym domu" .....
minę obie miały jakby w pysk dostały .... ale tylko przez chwilę .... zaraz potem zaczęły szukać usprawiedliwień swojego zachowania.....


Niestety .



Zbyt pochopnie oskarzylas te kobiety., takie choroby jak d e p r e s ja i

czesto zwiazana z nia c h o r o b a alkoholowa moze byc uwarunkowana

g e n e t y c z n i e .


Nie oznacza to, ze usprawiedliwiam alkoholizm czy przemoc .

Ale problem jest bardziej skomplikowany .

daggulka
25-12-2009, 19:29
Lump .... ja Cie prosze .....
nie pierd.... głupot .....
genetycznie to Ona może mieć niebieskie oczy tudzież łysienie w wieku 30 lat ..... współuzależnienie się NABYWA ......



Zbyt pochopnie oskarzylas te kobiety., takie choroby jak d e p r e s ja i

czesto zwiazana z nia c h o r o b a alkoholowa moze byc uwarunkowana

g e n e t y c z n i e .

nie piszemy tu o chorych na alkoholizm ....piszemy tu o osobach współuzależnionych .....
najpierw poczytaj co znaczy to słowo , a potem się wypowiadaj ....

lump praski
25-12-2009, 19:35
Niestety, daggulko .

Geny sa odpowiedzialne za wiecej naszych zachowan niz ci sie wydaje.

Przyklad jest bardzo prosty .

Ta sama rodzina , ta sama rodzice , ten sam dom i wychowanie a jedno dziecko bedzie nauczycielem a drugie zawodowym zlodziejem .

Rozejrzyj sie dobrze wsrod znajomych, rodzinie jak r o z ne sa dzieci z tych samych rodzicow - maja i n n y komplet genow.


Syn czy corka alkoholika ma wiecej szans ze sam czy sama bedzie alkoholikiem / alkoholiczka.

Nie musi, ale jej szanse na to sa o wiele wieksze .

Sa ludzie , ktorzy sa tak uwarunkowani g e ne t y c z ni e , ze sa ba r d zi e j podatni na u z a l e z n i e n i a niz inni .

daggulka
25-12-2009, 19:39
Niestety, daggulko .

Geny sa odpowiedzialne za wiecej naszych zachowan niz ci sie wydaje.

Przyklad jest bardzo prosty .

Ta sama rodzina , ta sama rodzice , ten sam dom i wychowanie a jedno dziecko bedzie nauczycielem a drugie zawodowym zlodziejem .

jassssne ..... a doświadczyłaś, czy czytałaś?
nie kupuję tego ..... jesli chodzi o współuzależnienie o którym tu piszemy - się NABYWA poprzez wspólne życie z osobą uzależnioną ....
jeśli już piszesz - pisz na temat ......

jeśli chodzi o uzależnienie - pewną rolę grają geny ..... ale tylko w tym, że niektórym do uzależnienia wystarczy niewiele bo mają większe predyspozycje - innym więcej ....

retrofood
25-12-2009, 19:44
Niestety .



Zbyt pochopnie oskarzylas te kobiety., takie choroby jak d e p r e s ja i

czesto zwiazana z nia c h o r o b a alkoholowa moze byc uwarunkowana

g e n e t y c z n i e .




Qurwa, przejęły geny od faceta-alkoholika w łóżku chyba, razem ze spermą. :D :D
O tempora, o mores!!!!

daggulka
25-12-2009, 19:44
Syn czy corka alkoholika ma wiecej szans ze sam czy sama bedzie alkoholikiem / alkoholiczka.

Nie musi, ale jej szanse na to sa o wiele wieksze .

syn czy córka alkoholika ma większe szanse , ze zostanie alkoholikiem / alkoholiczką tudzież bedzie miała takiego partnera, ponieważ wychowała się w rodzinie dysfunkcyjnej , takie wzorce z domu wyniosła i poszukuje w swoim partnerze paradoksalnie cech znajomych - podświadomie ....
poczytaj sobie więcej o DDA .... to Ci rozjaśni temat ....

lump praski
25-12-2009, 19:50
-

Sa ludzie g e ne t y c z n i e uwarunkowani czyli ba r d z i e j podatni na r o z n e uzaleznienia .


Np sa tacy, ktorzy sa u z a l e z n i e n i od hazardu . usiadzie do pokora r a z i po herbacie - z tego powodu , ze ma p r e d y s p o z y c je genetyczne .

Ktos kto ma p r e d y s p o z y c j e genetyczne i r a z sie napije - jest

skonczony najprowdopodobniej.

Jest kwestia debaty na ile odpowiedzialne za to sa geny a na ile uwarunkowania srodowiskowe, ale nie ma juz watpliwosci, ze p r e d y s p o z y c je gentyczne odgrywaja tu o g ro m n a role.

daggulka
25-12-2009, 19:58
być może i genetyka ma wpływ na uzależnienia - ale nie jest ta dziedzina zbadana na tyle dokładnie, żeby ferować takie sądy z poparciem naukowych przykładów .... więc wypowiadać się nie będę ....

rozmawiamy tutaj o osobach współuzależnionych - osobach które z alkoholikami żyją i powiem Ci szczerze, że wali mnie to czy alkoholik jest alkoholikiem bo ma takie geny czy chlał tyle, ze wpadł ...
dyskutując tutaj - mnie interesuje, żeby uświadomić osobom współuzależnionym o co kaman .....

i jeśli rozmawiamy na temat i nagle wchodzisz Ty ze swoimi teoriami w temacie obok - to wkurza mnie to niezmiernie , bo odbiegasz od tematu ....

chcesz se o zależnościach genetycznych alkoholików porozmawiać - idź gdzie indziej ....

lump praski
25-12-2009, 19:58
Syn czy corka alkoholika ma wiecej szans ze sam czy sama bedzie alkoholikiem / alkoholiczka.

Nie musi, ale jej szanse na to sa o wiele wieksze .

syn czy córka alkoholika ma większe szanse , ze zostanie alkoholikiem / alkoholiczką tudzież bedzie miała takiego partnera, ponieważ wychowała się w rodzinie dysfunkcyjnej , takie wzorce z domu wyniosła i poszukuje w swoim partnerze paradoksalnie cech znajomych - podświadomie ....
poczytaj sobie więcej o DDA .... to Ci rozjaśni temat ....


Daggulko .... nie ma watpliwosci, ze pewne zachowania wynosimy z domu .


Dziedziczyny tez g e n y .


I p r e d y s p o z y c j e genetyczne.

Jesli ktos z rodzicow choruje na np nadczynosc tarczycy masz wieksze szanse jako dziecko, ze i ty bedziesz chorowac.

Nie musisz na to zachorowac, ale masz w i e k s z e szanse niz ktos kogo rodzic na to nie chorowal.

Dlatego wywiad medyczny zawiera p y t a n i a o choroby rodzicow.

lump praski
25-12-2009, 20:03
być może i genetyka ma wpływ na uzależnienia - a....


Nie " byc moze " - a na pewno .


Dlatego wstrzymaj sie z krzykiem na te kobiety .


Sa takie rzeczy , ktore przerosly niejednego .

daggulka
25-12-2009, 20:07
być może i genetyka ma wpływ na uzależnienia - a....


Nie " byc moze " - a na pewno .


Dlatego wstrzymaj sie z krzykiem na te kobiety .


Sa rzeczy, ktore przerosly niejednego .

nadal nie rozumiesz .....
nawet jeśli alkoholizm jest dziedziczny .....
współuzależnienie o którym tu rozmawiamy - nie jest .....

ponadto - jeśli dziecko wychowuje sie w dysfunkcyjnej rodzinie - nie pozostaje to bez echa w późniejszym jego życiu .... bez względu na to czy ma jakieśtam predyspozycje genetyczne czy nie ma ....

i finito .....

daggulka
25-12-2009, 20:10
a krzyczeć na kobiety współuzależnione trzeba - jest wtedy szansa, ze przejrzy w końcu na oczy , że dotrze do niej , że trafi to do niej za którymś razem i poszuka pomocy u specjalistów którzy pokażą jej właściwą drogę ....

lump praski
25-12-2009, 20:15
-




Ten krzyk pomaga chyba tobie .

Ok.


Zwrocilam ci tylko uwage, ze uzaleznienia i ich leczenie to nie jest taka prosta sprawa.

Alkoholizm jest czesto np wynikiem choroby zwanej d e p r e s j a.

Depresja jest jak najbardziej choroba d z i e d z i c z n a .

I dlatego leczenie alkoholika zaczyna sie tez od leczenia d e p r e s j i .


Ludzie ze sklonnosciami do depresji maja tez sklonnosci do uzaleznien .

I teraz zalezy j a k i e uzaleznienia wystepuja n a j c z e s c i e j w danym s ro d o w i s k u .

daggulka
25-12-2009, 20:20
-

I dlatego leczenie alkoholika zaczyna sie tez od leczenia d e p r e s j i .

gówno prawda - leczenie alkoholika zaczyna się od uświadomienia mu problemu alkoholowego i rozbrojenia mechanizmów alkoholowych oraz nauczenia go jak radzić sobie z sytuacjami nerwowymi które mogą uruchomić w/w mechanizmy , a także uczą rozwijania siebie - pomagają znaleźć alkoholikowi nowe płaszczyzny życia , ponieważ natura nie lubi pustki i coś z tym życiem po odstawieniu alkoholu trzeba zrobić .... na zajęciach kolejnych kiedy alkoholik ma za sobą konkretny staż trzeźwości uczą rozwoju osobistego .....

zastanawiam się - skąd Ty bierzesz te brednie .....
:-?

lump praski
25-12-2009, 20:23
-


Z wykopalisk .


Gdyby bylo tak prosto jak piszesz wszyscy alkoholicy i alkoholiczki szybko byliby wyleczeni .


Niestety, genow nie da sie wymienic .
-

Najgorzej byc wiezniem swojej niezlomnej logiki .

:-?

daggulka
25-12-2009, 20:23
-


Z wykopalisk .

też tak sadzę ..... :-?

retrofood
25-12-2009, 20:24
-

I dlatego leczenie alkoholika zaczyna sie tez od leczenia d e p r e s j i .
zastanawiam się - skąd Ty bierzesz te brednie .....
:-?

Z kolejnej flaszki...

lump praski
25-12-2009, 20:26
-


Z wykopalisk .

też tak sadzę ..... :-?


Daletego zycze niezlomnego poczucia wlasnej , niezmiennej wiedzy .

8)

Niestety, genetyka jest najbardziej rozwijajaca sie galezia medycyny i nie tylko .

daggulka
25-12-2009, 20:29
-


Gdyby bylo tak prosto jak piszesz wszyscy alkoholicy i alkoholiczki szybko byliby wyleczeni .


Niestety, genow nie da sie wymienic .
-

Najgorzej byc wiezniem swojej niezlomnej logiki .

:-?

alkoholizm jest tak trudny do wyleczenia, ponieważ jest to przede wszystkim choroba psychiki alkoholika ....

lump praski
25-12-2009, 20:30
-

Alkoholizm jest do z a l e c z e n i a .


N i g d y y do w y le c z e n i a .


Genow nie da sie w y m i e n i c .


Raz alkoholik, alkoholik na zawsze.


Psychika jest jak cechy f i z y c z n e - dziedziczna jak najbardziej.

daggulka
25-12-2009, 20:33
-

Alkoholizm jest do z a l e c z e n i a .


N i g d y do w y le c z e n i a .


Raz alkoholik, alkoholik na zawsze.

wiem o tym ..... źle się wyraziłam .... powinnam napisać , że jest trudny do leczenia .....

ale się go leczy ..... jest niewielki procent trzeźwych alkoholików .... mały procent leczeń zakończonych sukcesem , czyli trzeźwością - ale jest to do zrobienia ....

lump praski
25-12-2009, 20:34
Ja nigdzie nie napisalam, ze sie go nie leczy.

Leczenie farmokologiczne jest laczone z reguly z leczenim d e p r e s j i .


Zwracam uwage, ze jest bardziej skomplikowane niz sie wydaje.



i akurat krzyk chyba niwiele daje.

daggulka
25-12-2009, 20:40
alkoholizmu nie leczy się farmakologicznie .... chyba zatrzymałaś się na kilkunastu latach wstecz - esperal i te sprawy .....
oczywiście podaje się czasem leki wyciszające np. w zakładzie zamkniętym kiedy pacjent tego wymaga ..... ale leczenie w otwartej jednostce polega przede wszystkim na psychoterapii ....

lump praski
25-12-2009, 22:21
:o
:o
:o


daggulko to nie jest wiek 19 .

Zaleczanie alkoholizmu jest le c z e n i e m i to leczeniem laczonym bo i farmakologicznym .

Jani_63
26-12-2009, 01:01
Specjalne komisje i instytucje, stowarzyszenia, sądy, ośrodki leczenia.
Ta cała machina jest stworzona po to żeby pomoc zdecydować, co dalej ma robić ze swoim życiem kobieta, której mąż pije.
Bo z tego co czytam „facet to świnia”,
a ona biedna chciałaby, a boi się.
Po odwróceniu płci problem znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.


osoby współuzależnione mają bardzo dobrze rozwinięty i przez lata wypracowany system wyparcia .... nie gorzej niż sam alkoholik ....

Może i tak, ale po mojemu to nie żaden system wyparcia, tylko poczucie winy, że własna niemoc nie pozwala zareagować, poczucie bezsilności wobec przyzwolenia społecznego, wstyd po części przed samym sobą, po części przed otoczeniem, a po pewnym czasie zobojętnienie.
Taka mieszanina tych wszystkich czynników, poparta jeszcze naukami wyniesionymi z domu rodzinnego, że „własne brudy trzeba prać we własnym domu”

Po za tym nie rozumiem jak ma wyglądać nabycie współ uzależnienia u człowieka samodzielnie myślącego.
Przecież to się nie przenosi przez dotyk, ani drogą kropelkową, choć może ta już jest bliższa, bo:
„kropelka jeszcze nikomu nie zaszkodziła” :)
No chyba że ktoś ma tak słabą osobowość, że „dla towarzystwa to chętnie”, bo lepiej żeby pił w moim towarzystwie, niż miał gdzieś znikać.

Mieszanie do tego genetyki to już dla mnie całkiem paranoja.
W większości przyjął się pogląd że dzieci mają dużo cech genetycznych po dziadkach.
Przy takim rozumowaniu możemy się cofać kilka pokoleń wstecz, żeby doszukać się przyczyny.
Zdecydowanie większą role grają cechy nabyte, wyniesione z domu, lub wpływ środowiska. Młodego człowieka można urabiać jak miękką glinę. Wiedza o tym specjaliści od zachowań tłumu, ideolodzy rożnych frakcji, i aż dziw bierze że rodzice w większości przypadków nie zdają sobie z tego kompletnie sprawy.
Pociągu do alkoholu nie wysysa się z mlekiem matki.
Analogia do podatności genetycznej na pewne schorzenia jest nietrafiona. IMHO

daggulka
26-12-2009, 07:23
Jani_63 - czytając to co napisałeś/łaś od razu da się odczuć nieznajomość problemu .
Aczkolwiek rozumiem, że człowiekowi nie znającemu tego problemu dogłębnie i nie stykającemu się z problemem na płaszczyźnie bezpośredniej trudno jest zrozumieć zasady działania syndromu współuzależnienia ....
Poniżej przytaczam artykuł który dość dokładnie obrazuje zależności i objawy współuzależnienia.


Współuzależnienie
Redaktor: Andrzej

Nadużywanie alkoholu przez jednego z członków rodziny destabilizuje funkcjonowanie całego systemu rodzinnego, rodzi poważne problemy, jest przyczyną cierpienia dorosłych i dzieci. Narastanie problemu alkoholowego skłania niepijących członków rodziny do szukania sposobów pozwalających im przetrwać w sytuacji permanentnego stresu, braku poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, niemożności zaspokojenia elementarnych potrzeb psychologicznych, a czasami również biologicznych. Osoba pijąca z biegiem czasu coraz silniej koncentruje się na alkoholu, wycofuje się z pełnienia ról życiowych, przestaje świadczyć na rzecz rodziny, a czasem nawet interesować się swoimi bliskimi. Wymaga opieki i obsługi.

Konsekwencją życia z partnerem nadużywającym alkoholu może być współuzależnienie. Osoba współuzależniona:
ˇ Przejawia silną koncentrację myśli, uczuć i zachowań na zachowaniach alkoholowych osoby pijącej
ˇ Szuka usprawiedliwień sytuacji picia, zaprzeczania problemowi
ˇ Ukrywa problem picia przed innymi
ˇ Przejmuje kontrolę nad piciem osoby bliskiej (ogranicza sytuacje alkoholowe, wylewa alkohol, odmierza ilości, kupuje alkohol, aby pijący nie wychodził z domu itp.)
ˇ Przejmuje odpowiedzialność za zachowania pijącego partnera, łagodzi konsekwencje picia: kłamie, płaci długi, dba o higienę pijącego, o jego wizerunek itp.
ˇ Przejmuje za osobę pijącą obowiązki domowe, które ona zaniedbuje.

Życie w długotrwałym stresie spowodowanym piciem osoby bliskiej i brak skuteczności własnych działań nakierowanych na rozwiązanie problemu picia powodują poważne konsekwencje psychologiczne:
ˇ Zaburzenia psychosomatyczne:
Ř Nerwice
Ř Zaburzenia życia emocjonalnego (chaos emocjonalny, huśtawka nastrojów, stany lękowe i depresyjne, napięcie i stan ciągłego pogotowia emocjonalnego)
Ř Zakłócenia czynności poznawczych (zagubienie, chaos poznawczy, brak poczucia sensu i celu, zakłócenie wzorców normy i zdrowia, nierealistyczne oczekiwania)
ˇ Pustkę duchową i brak nadziei
ˇ Samotność
ˇ Poczucie niemożności rozstania się
ˇ Czasami nadużywanie substancji psychoaktywnych (zwłaszcza leków nasennych i uspokajających)
ˇ Trudności w rozpoznawaniu własnych potrzeb, w realizacji własnych pragnień, ambicji i celów
ˇ Wyraźnie odczuwane obniżenie jakości życia.

Współuzależnienie nie jest chorobą - jest zespołem nieprawidłowego przystosowania się do sytuacji problemowej. Koncentrując się na szukaniu sposobu ograniczenia picia partnera, osoba współuzależniona nieświadomie przejmuje odpowiedzialność i kontrolę za jego funkcjonowanie, co w efekcie ułatwia pijącemu dalsze spożywanie alkoholu. U części osób współuzależnionych rozpoznaje się ostrą reakcję na stres, zaburzenia stresowe pourazowe lub zaburzenia adaptacyjne. Współuzależnienie diagnozuje się wyłącznie u osób dorosłych, które formalnie mogą wybrać inną drogę poradzenia sobie z problemem picia partnera. Dzieci nie mają żadnego wyboru. Są skazane na życie w takich warunkach, jakie stwarzają dla nich dorośli.

Osoby współuzależnione wymagają pomocy i mogą uzyskać poprawę stanu zdrowia psychosomatycznego, jeśli skorzystają z pomocy oferowanej im w placówkach terapii uzależnień, gdzie mają prawo korzystać z bezpłatnej pomocy terapeutycznej i medycznej. Lista placówek lecznictwa odwykowego w Polsce znajduje się na stronie internetowej Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (www.parpa.pl). Niezależnie bowiem od tego, czy pijący podejmie leczenie odwykowe, czy nie, czy zatrzyma picie, czy będzie pił dalej – osoby współuzależnione mogą poprawić jakość swojego życia i życia swoich dzieci. Trudno jest im to jednak zrobić bez przyjęcia fachowej pomocy z zewnątrz.
Poza profesjonalną terapią współuzależnienia pomocne dla osób mających pijących bliskich mogą być spotkania Wspólnoty Al-Anon, której celem jest wspieranie się osób współuzależnionych w trudnościach wynikających z życia z osobą pijącą i w zmianie swojego funkcjonowania na bardziej satysfakcjonujące. Spis mityngów Wspólnoty Al-Anon znajduje się na stronie www.al-anon.org.pl.
Zmieniony ( 24.06.2008. )




Natomiast co do odwrócenia płci - mężczyzna ma inna psychikę niż kobieta ..... problem także istnieje - poczytaj poniżej .....

Szczególne ofiary - bite alkoholiczki

Ofiarami przemocy są najczęściej żony i dzieci pijących mężczyzn - o tego rodzaju przemocy pisze się najwięcej. Przemoc stosowana jest też przez osoby współuzależnione wobec ich uzależnionych bliskich, i to zarówno jeszcze pijących, jak i będących już w abstynencji. Często stosują ją mężczyźni wobec kobiet-alkoholiczek. Myślę, że maltretowanym niealkoholiczkom łatwiej sięgnąć po pomoc, bo przynajmniej opinia społeczna jest po ich stronie. Dla alkoholiczek jest to trudniejsze.

Trudniejsze, gdyż - mimo współczucia i potępienia agresywnych zachowań sprawcy - nawet u osób pomagających rodzi się myśl: "Trudno się dziwić mężowi, że nie wytrzymuje i leje ją, to z bezradności i bezsilności". W takiej sytuacji mimo niezgody na przemoc powstaje jednak jakiś rodzaj usprawiedliwienia, a tym samym cichej zgody na tego rodzaju zachowania. Zwłaszcza gdy współuzależniony mężczyzna sam jest osobą niepijącą. Uzależnione kobiety również podzielają społecznie utrwalone przekonanie, że z powodu samego uzależnienia są gorszymi kobietami, matkami, żonami. A jeśli on nie pije, to taka żona jest gorsza w dwójnasób i dlatego właściwie nie należy jej się pomoc - zatem rzadziej po nią sięga.

Zenon ma wyższe wykształcenie, jest żonaty od dziesięciu lat, pije sporadycznie. Uważa, że "alkohol jest dla ludzi, tylko trzeba pić z głową". Jego żona Katarzyna nie ma głowy do picia. Oboje lubią się bawić. Mają ośmioletniego syna. On "przyciągnął" żonę do terapeuty, "żeby wbić jej do głowy, że albo ma pić z głową, albo nie pić wcale - siedzieć w domu, nie przynosić mu wstydu i nie denerwować go". Z trudem zgodził się na oddzielne rozmowy z obojgiem. W trakcie opowieści o piciu żony i swoich próbach ograniczania jej picia, mówi: "Czasem już nie wytrzymywałem i ją zlałem. Nerwy mi puszczały. Jak dostała manto, to na parę dni był spokój - nie piła i siedziała w domu. Jej koleżaneczki już dawno pogoniłem. Jak mam ją pod stałą kontrolą, to nie pije. Robię naloty w domu. Wyskakuję z pracy i sprawdzam, co robi i czy jest trzeźwa. Ale nie zawsze mi się uda ją upilnować".

W dalszej rozmowie okazało się, że od dwóch lat Zenon bije żonę za każdym razem, kiedy wypije bez jego kontroli - "nie pod moim okiem, bo wtedy się upija". I to bije dotkliwie: po twarzy, po brzuchu, kopie, wyzywa i wrzeszczy: "Mam nadzieję, że w końcu zmuszę ją do tego, żeby nie piła i zachowywała się jak żona". Do głowy mu nie przyszło, że jego zachowania to jednoznacznie przemoc; on tylko chciał ją "wychować na porządnego człowieka, a same słowa nie wystarczają". Od terapeuty zaś oczekiwał pomocy w tym "wychowywaniu" żony. Uważał, że on sam żadnej pomocy nie potrzebuje. "Jak ona - mówił - nie będzie piła, to ja nie będę musiał jej lać".

Początkowo zgodził się na pracę własną tylko pod pretekstem uczenia się innych, zgodnych z prawem "sposobów oddziaływania na życie rodzinne". Jednak warunkiem "udostępnienia" tych nowych sposobów było natychmiastowe zaprzestanie przemocy. W trakcie kolejnych spotkań Zenon uświadamiał sobie konsekwencje swoich zachowań i rozpoznawał ich źródła, a także poznawał swoje współuzależnienie i pracował nad nim. Jednym ze źródeł przekonania, że bicie to sposób na wymuszenie pożądanych zachowań, był wzorzec silnego mężczyzny: bo silny mężczyzna to taki, który "wie najlepiej, jak ma wyglądać małżeństwo i rodzina, jak to wszystko ma funkcjonować". Mówił: "Taki, któremu żona pije i który nie może sobie z nią poradzić (nie z jej piciem, ale z nią), to jest słaby, miękki facet. To d... nie chłop, to wstyd".

Katarzyna długo minimalizowała fakty: "Uderzył mnie raz czy dwa, ale ja na to zasłużyłam, bo przecież piłam. On już nie miał na mnie rady". Pytana, czy nie myślała, żeby wezwać policję, kiedy była bita i wyzywana, mówiła: "Przecież i tak jemu przyznaliby rację, bo ja byłam wypita". I trudno było nie zgodzić się z tym zdaniem Katarzyny. Pamiętam wypowiedź innego męża bijącego żonę, który wprawdzie sam również pił, ale od interweniującego policjanta usłyszał, że ma nie bić swojej kobiety, ale jak już musi, to tak, żeby nie poszedł siedzieć.

Można byłoby się spodziewać, że wraz z podjęciem leczenia odwykowego i trwaniem w abstynencji przemoc w rodzinie ustaje. Niestety, często jest inaczej. Wiadomo, że współuzależnieni mężczyźni rzadko i niechętnie podejmują terapię: zwykle "doprowadzają" na leczenie żonę, życzą sobie, "żeby ją leczeniem naprawić", i nie decydują się na podjęcie współpracy z placówką odwykową. Z trudem przyjmują informacje, że zmianie musi ulec cały system funkcjonowania rodziny, a do tego potrzebne jest również ich leczenie: nie tylko współuzależnienia, ale i zachowań przemocowych. Taki mężczyzna najczęściej uważa, że to żona ma się "całkowicie zmienić", a on już zrobił, co do niego należało, i nic więcej nie musi.

Tak więc czasem na światło dzienne wychodzi fakt, że przemoc w rodzinie trwa nadal, mimo że żona już długo nie pije. Jest bita rzadziej albo wcale, bo nie ma już bezpośredniego pretekstu do agresji fizycznej, czyli alkoholu, ale poza tym niewiele się zmieniło. Hanna nie piła już trzy lata. Dzieci z mężem nie mieli. Kiedy piła, mąż bił ją i wyzywał, a ona nigdy nie skarżyła się, nie wzywała policji. Na leczenie przyszła, bo on jej kazał, ale też szybko się na to zgodziła, bo przychodzenie do poradni było jedynym legalnym wyjściem z domu, do ludzi. "To niech już będę nawet alkoholiczką" - myślała. W trakcie terapii ani razu nie powiedziała o codziennym dręczeniu i poniżaniu, jakiego doznawała od męża. To, że jej nie bił, było już wystarczającą nagrodą za niepicie. A do codziennej porcji epitetów i rosnących wymagań była przyzwyczajona: "Uodporniłam się na jego wyzwiska, to już tyle lat. A poza tym piłam, wstydził się za mnie, dzieci mu nie urodziłam, to na kimś musi się wyładować". O gehennie w domu zaczęła mówić dopiero zastanawiając się, dlaczego nie może spać, stale chce się jej płakać, odczuwa na przemian złość i żal do męża.

Nie dawała sobie prawa do tych uczuć, bo "przecież go zawiodłam i w dodatku jestem alkoholiczką". Już w trakcie abstynencji tylko "czasem ją szturchnął", wprawdzie boleśnie, "tak że miałam siniaki, ale to nie to bicie, co wtedy, jak piłam". O sobie w roli żony myślała trochę jak o przedmiocie, zachowania i słowa męża utwierdzały ją w takim myśleniu: że żona jest czymś w rodzaju skrzyżowania twardego worka treningowego, służącego do wyładowywania wszelkich frustracji męża, z miękkim opatrunkiem na rany jego duszy i ciała. A już z pewnością nie jest kimś, nie jest osobą.

Poprzez leczenie odwykowe, udział w mityngach AA, pogłębioną terapię Hanna zaczęła uświadamiać sobie, kim jest, kim chce być i jak chce traktować samą siebie oraz jak inni - w tym mąż - mają ją traktować. Najtrudniej było jej uznać, że może mieć oczekiwania wobec do męża: może pragnąć, żeby traktował ją z szacunkiem i tego od niego wymagać. Niestety, mąż Hanny nie dał się namówić na terapię rodzinną i małżonkowie się rozstali. On nie był w stanie podjąć własnej zmiany, mimo że cierpiał z powodu rozstania, o którym zadecydowała Hanna.

Większości współuzależnionych mężczyzn ogromnie trudno jest systematycznie uczestniczyć we własnej terapii. Najczęściej ograniczają się do pojedynczych interwencji dla przywrócenia dawnej równowagi systemu rodzinnego, tyle że pozbawionego alkoholu. Leczenie współuzależnienia wiąże się bowiem z koniecznością dostrzeżenia własnych deficytów i nieumiejętności oraz weryfikacji nieużytecznych, często szkodliwych stereotypów myślenia o rodzinie i swoim w niej funkcjonowaniu. Oznacza też konieczność wzięcia odpowiedzialności za swoje zachowania, w tym - a może przede wszystkim - za przemoc, zarówno fizyczną, jak i słowną. I często już im nie starcza odwagi, żeby rozpocząć proces zmiany.

daggulka
26-12-2009, 07:32
:o
:o
:o


daggulko to nie jest wiek 19 .

Zaleczanie alkoholizmu jest le c z e n i e m i to leczeniem laczonym bo i farmakologicznym .

Poniżej - specjalnie dla Ciebie artykuł bardzo trafnie oddający metody leczenia alkoholizmu zapożyczony ze strony http://alkoholizm.eu/?sel=czy_sa_leki


Czy są leki na alkoholizm?
Jest to bardzo często zadawane pytanie, na które najprościej byłoby odpowiedzieć krótko - niestety nie ma, chociaż jeszcze nie tak dawno podawanie środków farmakologicznych osobie uzależnionej od alkoholu traktowane było jako leczenie uzależnienia. Dzisiaj bardzo wyraźnie rozgranicza się farmakologiczne leczenie powikłań intensywnego i przewlekłego spożywania alkoholu od leczenia samego uzależnienia. Najczęściej spotykanymi powikłaniami są - stan intoksykacji (zatrucia) alkoholowej oraz alkoholowy zespół abstynencyjny (odstawienia). W tych przypadkach leki stosowane są w celu przeprowadzenia kuracji odtruwającej (tzw. detoksykacji), złagodzenia bądź usunięcia objawów zespołu abstynencyjnego oraz innych powikłań fizycznych i psychicznych, powstałych na skutek intensywnego spożywania alkoholu. Przygotowują więc "grunt" do rozpoczęcia leczenia właściwego (nazywanego przez niektórych rehabilitacją).

Przez wiele lat, w lecznictwie odwykowym w Polsce, powszechną a często jedyną "metodą", było "leczenie uczulające" ("leczenie awersyjne") polegające na wymuszaniu abstynencji poprzez podawanie pacjentom disulfiramu w formie doustnej (Anticol, Antabus) lub w formie implantu (Esperal, Disulfiram). Podawanie disulfiramu miało zasadniczo zmienić stosunek pacjenta do alkoholu, bowiem po upływie 5-15 min. od wypicia alkoholu mogło dojść do dodatkowego zatrucia spowodowanego kumulowaniem się aldehydu octowego, którego dalszy metabolizm był zablokowany zahamowaniem aktywności dehydrogenazy aldehydowej. Zatrucie aldehydem manifestuje sie m.in. zaczerwienieniem twarzy, uczuciem duszności i rozpierania w klatce piersiowej, przyspieszeniem akcji serca, uczuciem niepokoju i lękiem przed umieraniem.

Badania nad skutecznością disulfiramu wykazały jednak, że jest on niewiele bardziej skuteczny niż placebo, zaś zjawiskiem powszechnym (80%) jest "oszukiwanie" przy przyjmowaniu disulfiramu. Implantowanie disulfiramu nie zapewniało często takiego poziomu we krwi, aby wystąpiła reakcja po wypiciu alkoholu. Jednocześnie disulfiram okazał się substancją dosyć toksyczną powodującą szereg objawów niepożądanych, takich jak np. zaburzenia świadomości, ostre zespoły mózgowe, zespoły depresyjne, psychozy, polineuropatia, zaburzenia potencji czy zmiany skórne. Odnotowano również kilka przypadków zgonów, które mogły mieć związek z przyjmowaniem disulfiramu. Wielu specjalistów zwraca także uwagę na etyczne aspekty stosowania disulfiramu, który nie może być traktowany jako pełnowartościowy lek ponieważ nie wpływa na etiopatogenezę uzależnienia, natomiast świadomie naraża pacjenta na ryzyko wystąpienia działań niepożądanych oraz powikłań w przypadku wypicia alkoholu. Przy obecnych możliwościach korzystania z nowoczesnych metod leczenia uzależnienia od alkoholu w Polsce, proponowanie disulfiramu jako "metody leczenia" lub uleganie naciskom rodzin domagających się implantowania esperalu należy traktować jako działania nieprofesjonalne, a w niektórych przypadkach nawet nieetyczne. Przypadki takie spotykamy praktycznie wyłącznie poza placówkami zajmującymi się specjalistyczną terapią uzależnienia od alkoholu.

W ostatnich latach poświęca się coraz więcej uwagi środkom, które wpływają hamująco na tzw. przymus picia alkoholu etylowego poprzez zmniejszenie nasilenia "głodu" alkoholowego bądź osłabiają "nagradzające" działanie alkoholu. Są wśród nich środki aktywizujące przekaźnictwo serotoninergiczne, środki działające na receptory dopaminergiczne bądź opioidowe, antagoniści kanałów wapniowych itp. Działanie tych środków polega także na łagodzeniu objawów depresji (może ona być jednym z czynników ułatwiających powrót do picia), zmniejszeniu łaknienia wszystkich pokarmów (w tym również alkoholu), poprawie funkcji poznawczych (poprawa ta może niekiedy ułatwić rozwiązywanie problemów psychologicznych i socjalnych). Wiadomo też, że hamowanie euforyzującego ("nagradzającego") działania alkoholu może wpływać korzystnie na przebieg abstynencji poprzez zmniejszanie częstości sięgania po alkohol, bowiem nie daje on wówczas oczekiwanego efektu.

Stosowanie, u osób uzależnionych od alkoholu, środków wpływających na zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu (akamprozat, naltrekson) jest przedmiotem dyskusji pomiędzy teoretykami leczenia uzależnień i lekarzami o biologicznym podejściu do leczenia uzależnienia od alkoholu, a lekarzami i psychologami preferującymi podejście psychoterapeutyczne. Jest to dyskusja między specjalistami, którzy widzą w człowieku jeden z wielu żywych organizmów, reagujących na różne substancje chemiczne, a specjalistami, którzy kładą nacisk na odmienność człowieka, dzięki posiadaniu przez niego intelektu, "wolnej woli", "duszy" itp. Trudną do oceny, ale dość istotną rolę w tych dyskusjach może odgrywać aktywność firm farmaceutycznych głęboko zainteresowanych produkcją oraz sprzedażą tych środków, a tym samym rozpowszechnianiem wiedzy o ich "cudownych" właściwościach. Nie można też wykluczyć, że firmy te potrafią zainteresować w odpowiedni sposób zarówno naukowców jak i lekarzy praktyków, a następnie wykorzystać ich do realizacji swoich komercyjnych celów.

Badania, które były prowadzone m.in. w Polsce wykazały, że podawanie środków łagodzących tzw. "głód" alkoholu i wpływających na zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu może mieć sens głównie wówczas, kiedy jest skojarzone z psychoterapią umożliwiającą dokonywanie zmian . Dlatego też, o ile miałyby zostać zastosowane to dopiero po konsultacji ze specjalistą terapii uzależnień, a ponadto jedynie w określonych i indywidualnych przypadkach. Tymczasem spotykamy zbyt często sytuacje, kiedy zlecają je osoby, które pomimo dyplomu lekarza, nie są specjalistami w dziedzinie leczenia uzależnień, natomiast w ramach praktyki prywatnej zajmują się odtruwaniem i usuwaniem objawów zespołu abstynencyjnego. Równie szeroko stosują je lekarze psychiatrzy, którzy podejmują się leczenia uzależnienia od alkoholu a jednocześnie nie mają nic więcej do zaproponowania poza dość ogólnikową rozmową z pacjentem i przepisaniem recepty. Takie stosowanie środków wpływających na zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu zamiast pomóc, może zaszkodzić pacjentowi poprzez przekazanie mu wiary w ich "cudowne" działanie, które jakoby umożliwia pozbycie się problemu alkoholowego. Wiara w "cudowne" działanie tych środków powoduje najczęściej odsunięcie w czasie decyzji o podjęciu specjalistycznego leczenia uzależnienia. Okresowe ograniczenie ilości spożywanego alkoholu utwierdza bowiem pacjenta w przekonaniu, że jest w stanie zapanować nad swoim piciem i że nie musi dokonywać żadnych istotnych zmian w swoim życiu ani podejmować kompleksowego leczenia.

Środki wpływających na zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu, w leczeniu uzależnienia od alkoholu powinny być, traktowane wyłącznie jako czynnik wspomagający psychoterapię. Odstępstwo od tej zasady mogą stanowić jedynie sytuacje, kiedy specjalista stwierdzi jednoznacznie, że pacjent, z określonych powodów nie nadaje się do uczestniczenia w programie psychoterapii uzależnień i bez względu na okoliczności będzie pił dalej. Wówczas stosowanie takich środków będzie miało za zadanie jedynie wydłużenie życia pacjenta poprzez zmniejszenie szkód zdrowotnych powodowanych przez picie alkoholu.

Nie można też wykluczyć, że w niektórych przypadkach, sam fakt regularnego przyjmowania jakiejkolwiek substancji, zarówno czynnej farmakologicznie jak i placebo wpływa dyscyplinująco na osobę uzależnioną i może powstrzymywać ją okresowo od picia. Omawiane środki powinny więc być stosowane z rozwagą, aby zapobiec powtórzeniu się sytuacji jaką mamy na dzień dzisiejszy z esperalem, który stosowany jest poza specjalistycznym lecznictwem uzależnień, jako "straszak" albo jako najłatwiej dostępne "lekarstwo na alkoholizm".

Na podkreślenie zasługuje fakt, że zarówno badacze jak i praktycy są zgodni co do tego, że stosowanie jakichkolwiek środków farmakologicznych, bez względu na ich skład chemiczny i profil działania, nie może być traktowane jako leczenie uzależnienia od alkoholu. Poza usuwaniem powikłań powstałych na skutek intensywnego spożywania alkoholu oraz w określonych i rozpatrywanych indywidualnie przypadkach, środki farmakologiczne mogą, jak już wcześniej wspomniałem, okresowo wspierać proces psychoterapii uzależnienia lub jedynie wydłużać życie osobom, które z różnych powodów nie uczestniczą w programach psychoterapii uzależnienia.

daggulka
26-12-2009, 07:41
Celowo ustosunkowałam się do wypowiedzi cytowaniem artykułów ....
ponieważ alkoholizm i współuzależnienie są to skomplikowane zagadnienia ....
jeśli ktoś nie zna tematu - niech najpierw się douczy .
Zdaję sobie sprawę, że problem może być niezrozumiały dla osoby która z alkoholizmem miała do czynienia tylko tyle, ze widziała sąsiada Stefana zataczającego się na klatce schodowej tudzież wujka który lubił sobie dawać w gaz .
To tak, jakbym z Lumpem który nie jest lekarzem rozmawiała o tym jakiego antybiotyku użyć do wyleczenia zapalenia płuc ....
Do tego - żeby dyskutować na jakiś temat trzeba mieć odpowiednią ku temu wiedzę .... i tyle ....

sorki, jeśli to zabrzmiało nieco oschle .... nie chciałam nikogo obrazić ....

Zochna
26-12-2009, 08:17
zastanawiam się - skąd Ty bierzesz te brednie .....
:-?

z głowy - czyli całkiem znikąd ;)
ale najważniejsze - to zawsze mieć ostatnie zdanie :wink:

anSi
26-12-2009, 11:01
-




Ten krzyk pomaga chyba tobie .

Ok.


Zwrocilam ci tylko uwage, ze uzaleznienia i ich leczenie to nie jest taka prosta sprawa.

Alkoholizm jest czesto np wynikiem choroby zwanej d e p r e s j a.

Depresja jest jak najbardziej choroba d z i e d z i c z n a .

I dlatego leczenie alkoholika zaczyna sie tez od leczenia d e p r e s j i .

...

Lumpie - mylisz sie - depresja nie jest choroba dziedziczna. Nie wydaje mi sie tez aby zawsze miala zwiazek z alkoholizmem. Nie kazdy chory na depresje jest alkoholikiem, choc zdarza sie, ze alkoholik wpada w depresje

Fr. artykulu ze strony: http://www.nie-dla-depresji.pl/top2.aspx

Czy to prawda, że depresja jest dziedziczna?

Nie. Dotychczasowe badania genetyczne nie ujawniły genu odpowiedzialnego za dziedziczenie depresji. Niekiedy udaje się dostrzec rodzinne występowanie zaburzeń depresyjnych, jednak można mówić jedynie o predyspozycji do ujawniania objawów depresji, a nie o bezpośrednim związku genetycznym. Najwyższa korelacja rodzinnego występowania zaburzeń nastroju występuje w przypadku zaburzenia afektywnego dwubiegunowego (psychozy maniakalno - depresyjnej).

Jani_63
26-12-2009, 11:49
Celowo ustosunkowałam się do wypowiedzi cytowaniem artykułów ....
ponieważ alkoholizm i współuzależnienie są to skomplikowane zagadnienia ....
jeśli ktoś nie zna tematu - niech najpierw się douczy .
Zdaję sobie sprawę, że problem może być niezrozumiały dla osoby która z alkoholizmem miała do czynienia tylko tyle, ze widziała sąsiada Stefana zataczającego się na klatce schodowej tudzież wujka który lubił sobie dawać w gaz .
To tak, jakbym z Lumpem który nie jest lekarzem rozmawiała o tym jakiego antybiotyku użyć do wyleczenia zapalenia płuc ....
Do tego - żeby dyskutować na jakiś temat trzeba mieć odpowiednią ku temu wiedzę .... i tyle ....

sorki, jeśli to zabrzmiało nieco oschle .... nie chciałam nikogo obrazić ....

O tak. Wiedzę masz rozległą. Z artykułów.
To mniej więcej tak jakby oddać do naprawy samochód do mechanika, który dużo czytał jak jest zbudowany, i jak się go naprawia.
Laikowi to może nawet taki "specjalista" zaimponować wiedza, szczególnie jak ma dar mówienia.
Może i czasami uda mu się coś dobrze zrobić.
Ale nie ma szans żeby poradził sobie w przypadkach nieksiążkowych, a takie w życiu zdarzają się bardzo często.
Przykład gościa, oczywiście z artykułu, bo to one kształtują "naszą wiedzę" o świecie i jego problemach, który lał żonę bo piła co miał uzmysłowić, pomijając fakt że dojść ekstremalny.
Jaka to Ona biedna że pije, a mąż ją jeszcze za to leje,
czy że On wie "ile można", a Ona nie chce tej wiedzy przyswoić.
A może niestabilność emocjonalną gościa, który uważa że to jedyny sposób na zapanowanie nad problemem.
Bo już sam nie wiem.

Jani_63 - czytając to co napisałeś/łaś od razu da się odczuć nieznajomość problemu .
Wzruszyłaś mnie trochę tym stwierdzeniem.
Rozumiem że TY ten problem znasz z autopsji.
Bo jeśli nie, to wybacz, ale to tylko wymądrzanie się (puki co staram się nie używać dobitniejszych słów).
Ja od kilku lat sam wychowuję córkę, której "matka - rodzicielka" poczuła wielka miłość do sportów ekstremalnych.
"Łódka BOLS" przesłoniła jej wszystkie inne wartości, a rodzina zaczęła ją ograniczać.
Przytaczanie dla przykładu zachowań sąsiada zza ściany, wujka Stefana (nic nie mam do żadnego Stefana), to jeśli chodzi o moja skromna osobę, tak jak trafienie kulą w płot
Znam też kilku Tatusiów", którzy dla naszego prawa zawsze będą gorszymi rodzicami, niż pijące mamusie. Ona zawsze może się nawrócić, a On to tylko Ojciec.
Więc nie chrzańcie mi o instytucjach, i prawie chroniącym i pomagającym wszystkim tak samo.

daggulka
26-12-2009, 11:58
tak , znam problem z autopsji ..... lepiej niż mogłoby Ci się wydawać ....

więc nie zarzucaj mi brak wiedzy .... posiadam i praktyczną i teoretyczną więc wiem o czym piszę ....
a Ty zawalczyłeś? poszedłeś do poradni? czy tylko próbowałeś "pomóc" jak w tym pierwszym artykule o pomocnikach ?

Absolutnie nie atakuję współuzależnionych mężów ....

artykuły przytaczałam tylko po to, żeby nie musieć tłumaczyć ... wszak psychologowie piszący te artykuły zrobili to lepiej niż ja własnymi słowami ....
nie przytaczałam dlatego, ze nie znam tematu i zasłaniam się czyjąś pisaniną....

daggulka
26-12-2009, 12:11
Znam też kilku Tatusiów", którzy dla naszego prawa zawsze będą gorszymi rodzicami, niż pijące mamusie. Ona zawsze może się nawrócić, a On to tylko Ojciec.
Więc nie chrzańcie mi o instytucjach, i prawie chroniącym i pomagającym wszystkim tak samo.

Zastanowiłeś mnie teraz tym stwierdzeniem i dałeś do myślenia .
Na terapii dla osób współuzależnionych był jeden mąż w towarzystwie 16 żon, sióstr, matek .... jak myślisz - dlaczego?
podejrzewam, ze mężczyźni patrzą inaczej na problem ... mają inne spojrzenie .... może dlatego tak trudno poprosić im o pomoc? nie wiem tego, ale bardzo często zastanawiałam się nad tym ....

Jani_63
26-12-2009, 13:42
daggulka zwracam honor.
Gratuluję też pozytywnego rozwiązania problemu.
Niestety nie każdemu jest to dane. Jeśli strona przeciwna nie jest zainteresowana współpracą w rozwiązaniu problemu, to mówiąc obrazowo – kretki.
Nie lubię jak mi się zarzuca niekompetencję. W sprawach, o których mało wiem nie zabieram głosu. Zdecydowanie wolę słuchać i chłonąć wiedzę. Nie jestem człowiekiem który będzie tylko mielić ozorem dla samego zaistnienia.
Wyznaje zasadę, że jak nie masz nic konstruktywnego do powiedzenia to milcz i słuchaj.
Może następnym razem będziesz miał coś do powiedzenia, mądrzejszy o doświadczenia innych.

Co do różnego spojrzenia na problem, to spróbuje to unaocznić przykładem.
Kuratorami, którzy z ramienia państwa sprawdzają jak wygląda codzienność w rodzinie dotkniętej problem alkoholizmu są przeważnie kobiety.
Taka kuratorka jak ma sprawdzić czy Tatuś dobrze opiekuje się dzieckiem, zjawia się nieoczekiwanie i jest wstanie wydać opinię na podstawie ilości okruchów na blacie kuchennym, lub ubrania rzuconego na krzesło.
W przypadku, gdy kontrola dotyczy Mamuśki, to dzwoni wcześniej, zapytać się czy może przyjść o określonej godzinie, i czy aby nie będzie to w czymkolwiek przeszkadzało.
Łatwo się więc domyśleć, jaki będzie wynik i opinia takiej kontroli.
Jak to zjawisko nazwać? Mnie nie przychodzi nic innego na myśl jak „solidarność jajników” :x
Dalej się dziwisz że mężczyźni inaczej patrzą na możliwości rozwiązania problemu.
A jeśli już dochodzi do rozpadu związku, to Polsce jedynie do pięciu proc. mężczyzn zostaje podczas rozwodu powierzona opieka nad dziećmi.
Dalej się dziwisz?
Chęć podjęcia walki o zachowanie związku musi być obopólna.
Jeśli jej nie ma, to mężczyzna często gęsto godzi się na pozostawanie w toksycznym związku dla przyczyn które wymieniłem wyżej.
Nie każdy jest lwem, który potrafi tylko spłodzić, i a później już tylko dawać na dom (chronić).
Przecięcie tego „wrzodu” wiąże się przeważnie z konsekwencjami oddalenia od dziecka.
Jeszcze jakieś pytania?
Niby stoimy po tej samej stronie barykady, ale jednak nie do końca.
Jak już napisałem, społecznie to wygląda tak:
„Facet to świnia”;
a abarot -„nie potrafisz pan nad żoną zapanować. Coś pan za facet?"
Prawo równe dla wszystkich? To mrzonka.
Świadczą o tym przykłady dnia codziennego.
Dlaczego więc w tej materii miało by być nagle tak różowo.

daggulka
26-12-2009, 13:52
Jani_63 - chciałabym napisać coś mądrego ... ale nie potrafię ....
wiem , że w społeczeństwie panuje zasada , ze lepsza byle jaka matka niż najlepszy ojciec .... a przecież społeczeństwo, ze przecież także panie kuratorki, panie sędziny..... czasem po prostu stereotypy przesłaniają fakty .....
i wiem, że cholernie to niesprawiedliwe jest ....

co do obopólnej inicjatywy ratowania związku z chorobą alkoholową - masz rację .....
a i tak jeśli takowa jest - nie zawsze się udaje uratować .... to bardzo ciężka praca z obydwu stron rzadko zakończona sukcesem ....
dlatego wychodzę z założenia że jeśli partner alkoholika czuje - że nie podoła już dłużej, że nic z uczucia nie zostało , ze nie chce ratować tylko chce się uwolnić - ja nie potępiam ..... i nie jest to pójście na łatwiznę ..... ma do tego prawo i to nie podlega dyskusji.....

Jani_63
26-12-2009, 15:49
Nie przejmuj się że nic mądrego napisać nie możesz w tej sprawie.
Wywód nie był w żadnym razie skierowany do Ciebie.
Nie zależało mi też na stworzeniu swojego obrazu jako osoby "doświadczonej przez życie"
Starałem się tylko bardzo oględnie wykazać różnice w poszczeganiu problemu przez wszelkiej maści instytucje.
Nie można właściwie nic sensownego napisać. Już nie raz próbowano, ale życie, jak to życie zweryfikowało wszystkie mądre teorie. Rzeczywistość jest jaka jest, i niestety mimo że budzi sprzeciw, trzeba się z nią w jakimś stopniu pogodzić.
Można też próbować walczyć za wszelką cenę, ale to przypomina walkę z wiatrakami.
Komisja Kodyfikacji Prawa Cywilnego podobno sugerowała nowelizację prawa, która ma m.in. pomóc rodzicom, których kontakty z dzieckiem są utrudnione.
Ale co z tego wynikło, wyniknie, nie mam zielonego pojęcia.
Można tez dopatrywać się analogii do sytuacji nam znanych, ale uważam że każdy przypadek jest inny, i powinien być rozpatrywany indywidualnie.
Inaczej my, jako obserwatorzy będziemy wysnuwać fałszywe opinie, a sądy będą ferować sztampowe wyroki.

Że dorośli ludzie biorą się za łby można ewentualnie chcieć zrozumieć.
W tym całym bagnie najbardziej cierpią dzieci. I to właściwie obojętnie jaka jest przyczyna rozkładu związku, czy będzie to załatwione po "cichu" we własnych czterech ścianach, czy będzie publiczne pranie brudów.
W naszym kraju jest jakieś społeczne przyzwolenie do spożycia, ale jak się dany delikwent(ka) zacznie już za bardzo wychylać, to od razu mówimy że "ma mózg przepity". Ale praktycznie, ani społeczeństwo, ani przede wszystkim sam alkoholik, do momentu kiedy wszystko staje na ostrzu noża nie myśli co dalej z dziećmi - małoletnim (uwielbiam to określenie prawnicze :evil: )
Jak wiec powiedziałem, sytuacja w naszym kraju nie jest różowa, ale jest wręcz komfortowa w stosunku do działań niemieckich urzędów.
Jugendamt , wszechpotężny niemiecki urząd do spraw dzieci i młodzieży to jedna z najbardziej kontrowersyjnych instytucji w unii europejskiej, powołany do ochrony dzieci z rodzin patologicznych, ale w Niemczech nie ma nigdzie zapisu definicji dobra dziecka, na które to powołują się politycy i urzędy.
Jugendamt może więc formułować opinie przy których słowo rodziców nie ma żadnego znaczenia.
Wychodzi więc na to, że w kraju, w którym opieka socjalna jest jedną z najlepszych na świecie, dobro dziecka w komórce rodzinnej pozostawia wiele do życzenia.
I wystarczy tu byle jaki donos, żeby uruchomić machinę urzędniczą.
Możemy się teraz zastanawiać gdzie lepiej. Które realia są bardziej przyjazne jeśli chodzi o opiekę na dziećmi.

amalfi
26-12-2009, 21:37
Jeśli chodzi o alkoholizm, albo przemoc w rodzinie (na potrzeby wątku podciągnijmy pod to umownie również rażace zaniedbywanie dzieci przez alkoholików), albo jedno i drugie, bo to najczęściej idzie w parze, to istnieje w Polsce społeczne przyzwolenie na bezkarne maltretowanie rodziny w zaciszu czterech ścian. Kto wiekiem jest w okolicach czterdziestki, pewnie pamięta makatki, czyli wieszane na ścianie serwetki. Jedna z nich, bardzo popularna miała napis: nie mów nikomu, co się dzieje w domu. I chyba tak zostało do dziś. Chociaż się to zmienia, ale bardzo powoli.
Chcę tylko powiedzieć, że osoba, jak się ją uczenie nazywa współuzależniona często w tym całym syfie, zgotowanym przez pijącego partnera nie umie ocenić sytuacji, nie ma siły na podjęcie jakichkolwiek działań, nie wie, czy ujawniając problem usłyszy słowa wsparcia, czy słowa nagany (tak, jak mówił Jani_63) i tkwi latami w patologii, pozwalając na to, aby dzieci wytresowały się przez lata jak ukrywać rodzinny problem, jak schodzić z drogi, jak dbać o siebie, aby nie denerwować pijanego taty/pijanej mamy.
Chcę jeszcze powiedzieć, że oprócz dotkniętej problemem rodziny jest jeszcze dalsza rodzina, sąsiedzi, rodzice kolegów z klasy itp. Dlaczego ciągle mają wspomnianą makatkę na mózgu? Wiem, że "instytucje" bardziej chronią sprawców, niż ofiary, ale przecież samo wezwanie do takiej instytucji, trochę wstydu i konieczność opowiedzenia o sytuacji może wyzwolić iskrę, która przełamie wstyd i każe walczyć o dobro swoje i dzieci.
Dlatego ja, jak widzę, że komuś (dotyczy to głównie dzieci) dzieje się krzywda, to zgłaszam. Nie obchodzi mnie, że matkę, czy ojca znam ze szkoły, że kiedyś to był fajny człowiek. Zgłaszam, domagam się odpowiedzi, dzwionię z zapytaniem co zostało zrobione i myślę, że póki co, to jedyne, co możemy zrobić będąc postronnymi "obserwatorami".

Jani_63
26-12-2009, 22:58
Bardzo dobry przykład tej makatki. Dużo obrazuje.
Były domy w których takich maketek nie było, ale i tak obowiązywała zasada prania własnych brudów w domowym zaciszu.

Właśnie przyszła mi taka myśl.
Zauważyliście że ofiary przemocy domowej, tej fizycznej i psychicznej maja trochę wspólnego z ofiarami gwałtów. I to nie tylko gwałtów małżeńskich.
W obydwu przypadkach działania prawne wszczyna się na wniosek poszkodowanej osoby, ale też w obydwu przypadkach strach przed wstydem, a może i ośmieszeniem budzi lęk przed wywlekaniem zdarzenia na światło dzienne. W naszym kraju zgłasza go zaledwie 18 proc. zgwałconych. A czemu się tak dzieje?
Bo jesteśmy niestety dalej społeczeństwem trochę zacofanym. W dużych ośrodkach miejskich sprawa nie wygląda tak tragicznie. Ale w małych społecznościach lokalnych dalej panuje przekonanie, że ofiara jest zawsze współwinna.
I co z tego że prawda, prawo jest po stronie ofiary, skoro w danej społeczności będzie napiętnowana. Jak później wygląda życie takiej osoby na widok której się szepcze, wytyka palcami. Zastanawiał się ktoś nad tym?

amalfi
26-12-2009, 23:31
Zanim ofiarę gwałtu uzna się za ofiarę, musi ona udowodnić, że nie była pod wpływem alkoholu, nie była ubrana prowokacyjnie, nie prowokowała zachowaniem, nie ma powodów, aby się zemścić na oskarżonym.

lump praski
27-12-2009, 11:49
:o
:o
:o


daggulko to nie jest wiek 19 .

Zaleczanie alkoholizmu jest le c z e n i e m i to leczeniem laczonym bo i farmakologicznym .

Poniżej - specjalnie dla Ciebie artykuł bardzo trafnie oddający metody leczenia alkoholizmu zapożyczony ze strony http://alkoholizm.eu/?sel=czy_sa_leki


Czy są leki na alkoholizm?
[

...............................


[/i]


Leczenie alkoholizmu jest leczeniem l a c z o n y m - czytaj u w a z n i e .


Alkoholik powinien byc zdiagnozowany przez p s y c h i a t r e z tego powodu, ze alkoholizm czesto jest polaczony z chorobami psychicznymi - chociazby z d e p r e s j a albo choroba maniakalno depresyjna .


Ponioewaz alkoholizm to z e s p o l problemow i jednostek chorobowych - leczenie jest leczeniem l a c z a n y m .


Genetyka ma z ta choroba jak i z innymi schorzeniami w i e l e wspolnego .


Jednoczesnie trzeba napisac, ze kobiety ze sklonnosciami do uzaleznien

beda chorowaly znacznie powazniej i sa przypadkami znacznie ciezszymi

poniewaz organizm kobiety i na c z e j niz u mezczyzny a b s o r b u j e

alkohol - c a l y m i sciankami zoladka , u mezczyzyn alkohol jest

absorbowany w przewodzie pokarmowym.

lump praski
27-12-2009, 11:57
-




Ten krzyk pomaga chyba tobie .

Ok.


Zwrocilam ci tylko uwage, ze uzaleznienia i ich leczenie to nie jest taka prosta sprawa.

Alkoholizm jest czesto np wynikiem choroby zwanej d e p r e s j a.

Depresja jest jak najbardziej choroba d z i e d z i c z n a .

I dlatego leczenie alkoholika zaczyna sie tez od leczenia d e p r e s j i .

...

Lumpie - mylisz sie - depresja nie jest choroba dziedziczna. Nie wydaje mi sie tez aby zawsze miala zwiazek z alkoholizmem. Nie kazdy chory na depresje jest alkoholikiem, choc zdarza sie, ze alkoholik wpada w depresje

Fr. artykulu ze strony: http://www.nie-dla-depresji.pl/top2.aspx

Czy to prawda, że depresja jest dziedziczna?

Nie. Dotychczasowe badania genetyczne nie ujawniły genu odpowiedzialnego za dziedziczenie depresji. Niekiedy udaje się dostrzec rodzinne występowanie zaburzeń depresyjnych, jednak można mówić jedynie o predyspozycji do ujawniania objawów depresji, a nie o bezpośrednim związku genetycznym. Najwyższa korelacja rodzinnego występowania zaburzeń nastroju występuje w przypadku zaburzenia afektywnego dwubiegunowego (psychozy maniakalno - depresyjnej).


Niestety tak .

W rodzinie gdzie wystepuje depresja jak i inne choroby psychiczne ryzyko

zachorowalnosci na nie jest znacznie z w ie k s z o n e .

daggulka
27-12-2009, 12:11
Alkoholik powinien byc zdiagnozowany przez p s y c h i a t r e z tego powodu, ze alkoholizm czesto jest polaczony z chorobami psychicznymi - chociazby z d e p r e s j a albo choroba maniakalno depresyjna .

Alkoholik powinien być zdiagnozowany przez psychiatrę dlatego, żeby potwierdzić chorobę alkoholową i skierować na odpowiednie leczenie ( ośrodek zamknięty bądź otwarty , rodzaj leczenia ) ....
Alkoholizm bywa CZASEM połączony z chorobami psychicznymi (częściej u kobiet) .... a nie CZĘSTO....



Jednoczesnie trzeba napisac, ze kobiety ze sklonnosciami do uzaleznien

beda chorowaly znacznie powazniej i sa przypadkami znacznie ciezszymi

poniewaz organizm kobiety i na c z e j niz u mezczyzny a b s o r b u j e

alkohol - c a l y m i sciankami zoladka , u mezczyzyn alkohol jest

absorbowany w przewodzie pokarmowym.

To, że kobiecy organizm bardziej intensywnie wchłania alkohol niż organizm mężczyzny świadczy tylko o tym, że szybciej się ona upija i objawy upicia są bardziej intensywne .
Nic nie ma to do rzeczy jeśli chodzi o "ciężkość przypadku " jak to określiłaś.
Prawdą natomiast jest, że kobiety są trudniejsze do leczenia - ale ze względu na odmienność psychiki a nie uwarunkowania fizyczne.

anSi
27-12-2009, 12:14
Skoro lumpie wiesz lepiej i wbrew temu, co psychiatrzy sami twierdza... Ja pozostane przy tym, ze depresja nie jest jednak dziedziczna oraz ze alkoholizm i depresja to niekoniecznie nierozerwalne polaczenie :)

daggulka
27-12-2009, 12:31
Skoro lumpie wiesz lepiej i wbrew temu, co psychiatrzy sami twierdza...

Lump zawsze wszystko wie lepiej ....Ona w ogóle jest najlepsza - we wszystkich tematach, na wszystkich wątkach ..... Jej wiedza nas przytłacza .... doprawdy nie jesteśmy godni .... :roll:
nie wiem czy najgorsze, czy najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, ze Ona niereformowalna jest - no i oczywiście zawsze we wszystkim ma rację .... :-?

p.s. pierdoły które pociska tam i siam kiedyś mnie bawiły .... teraz mnie wkurzają, a następny etap to pewnie będzie centralna zlewka.... ale zanim dojdę do tego etapu jeszcze się trochę nawkurzam :evil:

Zochna
27-12-2009, 12:51
daggulka - co zrobić, taka karma :lol:
w końcu dziadek kosmonauta , kuropatwa i wujek socjalista
do czegoś zobowiązują :D
trzeba pokochać :lol: :wink:

daggulka
27-12-2009, 12:54
trzeba pokochać :lol: :wink:

ojjjjjj .... rozumiem: olać, zignorować, zbluzgać, czy choćby próbować z błędu wyprowadzić do którego w życiu się nie przyzna....
ale pokochać to zdecydowane przesadzenie ..... :-? :roll:

podejrzewam, że w tym przypadku jak w przypadku każdego trolla najlepszym rozwiązaniem bedzie jednak olać i zignorować .... ponieważ Lump jest egocentrykiem do potęgi n'tej .... więc z braku poklasku i uwagi se odpuści .... pewnikiem ....

adam_mk
27-12-2009, 13:16
Jak w życiu i tu jest kilka niereformowalnych istot, co to "wiedzą i już!"
I co tu robić?

Czytam, przewijam i dalej czytam...
Czasem jednak i mnie coś zdrażni i... nie wytrzymam! :lol:
Na deszcz też wpływu nie mam... :roll:

Adam M.

daggulka
27-12-2009, 13:23
Jak w życiu i tu jest kilka niereformowalnych istot, co to "wiedzą i już!"
I co tu robić?

Czytam, przewijam i dalej czytam...
Czasem jednak i mnie coś zdrażni i... nie wytrzymam! :lol:
Na deszcz też wpływu nie mam... :roll:

Adam M.

no niby tak .... ale kurde - Adaś - Ty niespotykanie spokojny człek jesteś ....
a ja choleryk - mnie trudniej :oops: :lol:

adam_mk
27-12-2009, 13:37
No! Niespotykanie! :roll:
Byleby tylko mnie nie wkurzyć! :-?
A ostatnio wkurza mnie wszystko.... :lol:
Adam M.

Jani_63
27-12-2009, 13:42
Jednoczesnie trzeba napisac, ze kobiety ze sklonnosciami do uzaleznien

beda chorowaly znacznie powazniej i sa przypadkami znacznie ciezszymi

poniewaz organizm kobiety i na c z e j niz u mezczyzny a b s o r b u j e

alkohol - c a l y m i sciankami zoladka , u mezczyzyn alkohol jest

absorbowany w przewodzie pokarmowym.

To, że kobiecy organizm bardziej intensywnie wchłania alkohol niż organizm mężczyzny świadczy tylko o tym, że szybciej się ona upija i objawy upicia są bardziej intensywne .
Nic nie ma to do rzeczy jeśli chodzi o "ciężkość przypadku " jak to określiłaś.
Prawdą natomiast jest, że kobiety są trudniejsze do leczenia - ale ze względu na odmienność psychiki a nie uwarunkowania fizyczne.

To i ja dorzucę swoje trzy grosze.
lump praski przewód pokarmowy zaczyna się na jamie gębowej, a kończy na d....e.
I to u obu płci. Tak jakoś bez różnicy.
Jak więc żołądek kobiety, który jest zresztą fragmentem układu pokarmowego, ma odpowiadać za większą podatność na uzależnienie.
Za proces wchłaniania jest odpowiedzialny żołądek, jelita, wątroba. Cześć alkoholu wchłania się też już w jamie ustnej.
Ale ten proces nie ma nic wspólnego z uzależnieniem. Może mieć jedynie wpływ na stan upojenia, tudzież powodować inne przypadłości chorobowe.
Zresztą posłużę się w tym przypadku cytatem, który mówi o różnicach w metabolizmie płci



Proces metabolizmu
Wypity alkohol przenika z żołądka i jelit do krwi - jest to proces zwany wchłanianiem. Następnie ulega przemianie za sprawą enzymów, substancji chemicznych organizmu, które rozkładają inne substancje chemiczne. W wątrobie, dzięki działaniu enzymu zwanego dehydrogenazą alkoholową (ADH - alcohol dehydrogenase), alkohol ulega przemianie w aldehyd octowy, który z kolei przez inne enzymy zostaje rozłożony do octanu i ostatecznie do dwutlenku węgla i wody. W metabolizmie alkoholu w wątrobie bierze też udział oksydaza cytochromowa P450IIE1 (CYP2E1), enzym, którego poziom może wzrastać przy przewlekłym piciu. W wątrobie ulega przemianie większość wypitego alkoholu, a ta niewielka ilość, która pozostaje nieprzetworzona, umożliwia pomiar zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu i w moczu.

W procesie metabolizmu alkoholu zachodzącym w wątrobie w ciągu godziny tylko pewna część wypitego alkoholu może ulec przemianie - bez względu na jego ilość w organizmie. Tempo tej przemiany zależy po części od poziomu enzymów, a ten jest zróżnicowany indywidualnie i zdeterminowany genetycznie. Najczęściej po wypiciu standardowej porcji poziom alkoholu we krwi (BAC) osoby pijącej osiąga szczyt w ciągu 30 do 45 minut.
Czynniki wpływające na wchłanianie i metabolizm alkoholu

Pokarm
Na proces wchłaniania wpływa wiele czynników, między innymi to, czy w czasie picia alkoholu w przewodzie pokarmowym znajduje się jedzenie, a także rodzaj pokarmu. Wchłanianie alkoholu zależy od tego, w jakim tempie treść żołądka przechodzi do jelit. Im wyższa zawartość tłuszczu w pożywieniu, tym dłużej to trwa i tym więcej czasu zajmuje proces wchłaniania. W badaniach stwierdzono, że u osób, które wypiły alkohol po posiłku zawierającym tłuszcz, białko i węglowodany, wchłanianie alkoholu przebiega trzy razy wolniej niż u tych, które wypiły na pusty żołądek.

Płeć
Wchłanianie i przemiana alkoholu u mężczyzn i kobiet przebiegają inaczej. Przy tej samej ilości wypitego alkoholu jego poziom we krwi (BAC) u kobiet będzie wyższy niż u mężczyzn. Kobiety są też bardziej podatne na wystąpienie alkoholowego uszkodzenia wątroby, uszkodzenia mięśnia sercowego i uszkodzeń mózgu. Różnice między kobietami i mężczyznami w pomiarach BAC przypisuje się mniejszej ilości wody w organizmie kobiecym, co oznacza, że ta sama ilość alkoholu przypada u kobiet na mniejszą ilość wody. Innym czynnikiem, który wpływa na uwarunkowane płcią różnice w zawartości alkoholu we krwi, jest niższa u kobiet aktywność ADH (enzymu dehydrogenazy alkoholowej, biorącego udział w metabolizmie alkoholu) w żołądku. To powoduje, że do krwi przedostaje się więcej nieprzetworzonego alkoholu.
Połączenie wymienionych czynników sprawia, że kobiety są bardziej niż mężczyźni podatne na uszkodzenia wątroby i serca spowodowane piciem alkoholu.

U kobiet metabolizm alkoholu może powodować zwiększenie produkcji formy estrogenu, zwanej estradiolem (hormon, który wpływa także na gęstość kości i obniża ryzyko choroby wieńcowej), przyczyniając się jednocześnie do spowolnienia jego metabolizmu, co ostatecznie powoduje podniesienie poziomu tego hormonu w organizmie

BAC - (blood alcohol concentration) - Poziom alkoholu we krwi

lump praski
27-12-2009, 13:58
Alkoholik powinien byc zdiagnozowany przez p s y c h i a t r e z tego powodu, ze alkoholizm czesto jest polaczony z chorobami psychicznymi - chociazby z d e p r e s j a albo choroba maniakalno depresyjna .

Alkoholik powinien być zdiagnozowany przez psychiatrę dlatego, żeby potwierdzić chorobę alkoholową i skierować na odpowiednie leczenie ( ośrodek zamknięty bądź otwarty , rodzaj leczenia ) ....
Alkoholizm bywa CZASEM połączony z chorobami psychicznymi (częściej u kobiet) .... a nie CZĘSTO....



Jednoczesnie trzeba napisac, ze kobiety ze sklonnosciami do uzaleznien

beda chorowaly znacznie powazniej i sa przypadkami znacznie ciezszymi

poniewaz organizm kobiety i na c z e j niz u mezczyzny a b s o r b u j e

alkohol - c a l y m i sciankami zoladka , u mezczyzyn alkohol jest

absorbowany w przewodzie pokarmowym.

To, że kobiecy organizm bardziej intensywnie wchłania alkohol niż organizm mężczyzny świadczy tylko o tym, że szybciej się ona upija i objawy upicia są bardziej intensywne .
Nic nie ma to do rzeczy jeśli chodzi o "ciężkość przypadku " jak to określiłaś.
Prawdą natomiast jest, że kobiety są trudniejsze do leczenia - ale ze względu na odmienność psychiki a nie uwarunkowania fizyczne.


A ja napisze nie tylko "czesto", ale w w i e k s z o s c i przypadkow .

Alkoholik jest czlowiekiem chorym i to chorym na wiecej niz je d n a chorobe.


Kobiety leczy sie trudniej wlasnie ze wzgledu na uwarunkowania f i z y c z n

e absorbcji alkoholu - dzieki temu popadaja w uzaleznienie znacznie

szybciej i glebiej i degenarcja psychiki nastepuje gwaltowniej .

adam_mk
27-12-2009, 14:04
:roll:
Tak!
I zwykle baba ma kilogramów mniej niż facet...
Jak zaczyna picie... :-?
Potem, jak pija długo i uporczywie, to już ZAWSZE ma mniej...
Adam M.

lump praski
27-12-2009, 14:16
A.

Alkoholik powinien być zdiagnozowany przez psychiatrę dlatego, żeby potwierdzić chorobę alkoholową i.............. CZĘSTO....




To, że kobiecy organizm bardziej intensywnie wchłania alkohol niż organizm mężczyzny świadczy tylko o tym, że szybciej się ona upija i objawy upicia są bardziej intensywne ..



A maslo jest maslane .

lump praski
27-12-2009, 14:17
:roll:
Tak!
I zwykle baba ma kilogramów mniej niż facet...
Jak zaczyna picie... :-?
Potem, jak pija długo i uporczywie, to już ZAWSZE ma mniej...
Adam M.



No . Tak niesie wiesc gminna - mniej wazy to szybciej sie upija .


Znam takich ktorzy malo waza , moga wypic stakan i nie widac po nich ze cos wypili .

mbz
27-12-2009, 14:39
:roll:
Tak!
I zwykle baba ma kilogramów mniej niż facet...
Jak zaczyna picie... :-?
Potem, jak pija długo i uporczywie, to już ZAWSZE ma mniej...
Adam M.

Akurat waga do alkoholu i upijania sie ma sie nijak. Stopien upojenia i to, jak szybko sie do niego dochodzi zalezy od metabolizmu, co wyjasnione we wklejonym artykule wyzej.

daggulka
27-12-2009, 14:40
Alkoholik jest czlowiekiem chorym i to chorym na wiecej niz je d n a chorobe.

Oczywiście , ze alkoholik jet człowiekiem chorym .... chorym na alkoholizm - to choroba ciała i emocji , oprócz tego wskutek nagminnego znieczulenia często nie odczuwa bólu narządów wewnętrznych - kiedy odkrywa, ze ma chorą wątrobę czy trzustkę - jest już w stanie fatalnym ....
także częściej niż zdrowy człowiek zapada na wszelkiego rodzaju urazy ...

niewątpliwie alkoholik jest człowiekiem chorym .... ale podstawową chorobą jego psychiki jest uzależnienie od alkoholu .... ze wszystkim i zaburzeniami psychicznymi wchodzącymi wskład choroby alkoholowej takimi jak:
- halucynacje czyli omamy wzrokowe i słuchowe,
- urojenia prześladowcze.
- paranoja alkoholowa,
- ciężkie otępienie umysłowe,
- bezsenność,
- depresja,
- niepokój,
- próby samobójcze,
- zmiany osobowości,
- amnezja,
- nadużywanie innych używek i leków
- zespół Korsakowa

zaburzenia psychiczne i fizyczne są wtórne - spowodowane alkoholizmem , więc alkoholik najpierw przede wszystkim chory jest na alkoholizm .... a zaburzenia i choroby psychiczne przychodzą później ....

lump praski
27-12-2009, 15:02
U zrodel choroby alkoholowej w wiekszosci przypadkow leza nie zdiagnozowane choroby psychiczne.


Ludzie np chorzy na depresje sa tez bardziej sklonni do roznego rodzaju uzaleznien .

Zgodze sie z twierdzeniem, ze choroba alkoholowa jest nie do konca rozpoznana jak wiele chorob psychicznych .

Duza role odgrywaja w niej czynniki genetyczne ale rowniez srodowiskowe.


Teraz.



Kobiety absorbuja do obiegu krwonosnego o 30 % wiecej alkoholu niz

mezczyzni z powodu mniejszej ilosci enzymu ( dehydrogenase ) , ktory

rozklada alkohol zanim dostanie sie on do krwi pijacego .


Absorbuja tez alkohol calymi scianami zoladka .

daggulka
27-12-2009, 15:33
powtarzasz po raz wtóry informacje , o których już pisaliśmy - wszem i wobec jest wiadomo , że kobiety szybciej się upijają .... a co za tym idzie .... szybciej ich organizm ulega "wykończeniu" niż u mężczyzn ...ale nie z powodu ścianek żołądka nad którym się tak podniecasz , tylko z powodów wielu o których napisał powyżej Jani_63


Ponadto - leczenie kobiet jest - jeśli jest w ogóle bardziej skomplikowane - przez czynniki psychiczne - a nie fizyczne .... to, ze wykończy się szybciej nie ma nic do tego, że dłużej i trudniej będzie się leczyła ....
choć gdzieś czytałam, że w zasadzie to nieprawda, że kobiety leczy się trudniej ....

znalazłam ....

Wśród terapeutów długo pokutowało przekonanie, że kobiety leczy się trudniej. W istocie tak było, ponieważ większość na zajęciach terapii grupowej stanowią mężczyźni. Kobiety wolą relacje indywidualne. Efekty leczenia poprawiły się, gdy do programu wprowadzono dodatkowe zajęcia w kobiecym gronie.
- Rozmawiamy o tym, o czym trudno mówić przy mężczyznach. Przede wszystkim o doświadczeniach seksualnych, bo wiele alkoholiczek to osoby molestowane w dzieciństwie, inne z kolei miały po pijanemu niechciane kontakty. To trzeba z siebie wyrzucić, a przed kobietami łatwiej się otworzyć - tłumaczy Renata Kępka, terapeutka z Łukowa. - Druga grupa tematów to relacje z dziećmi, obciążone ogromnym poczuciem winy.
Kobiecy alkoholizm jest bardziej skomplikowany w diagnozowaniu, bo bardzo często połączony z uzależnieniem od leków psychotropowych, uspokajających, nasennych, splątany z depresjami, nerwicami.
- Często maskowany jest depresją - mówi Halina Ginowicz. - Czasem trudno ustalić, co było pierwsze: picie czy depresja.
Kobiety szybciej przepijają szacunek dla samych siebie, dlatego niełatwo im odzyskać poczucie godności. Mężczyzna wraca z odwyku jak bohater witany przez dumną rodzinę, która chucha i dmucha na jego trzeźwość. 9 na 10 alkoholiczek zostaje opuszczonych przez mężów (w przypadku mężczyzn proporcja jest dokładnie odwrotna). Wracają ze spuszczoną głową, a rodzina oczekuje, że jak już wypoczęła w ośrodku, to teraz szybko nadrobi, co zawaliła.
- Zdarza się, że mężowie po prostu uniemożliwiają dalszą terapię - opowiada Halina Ginowicz. - Mówią: najpierw cię nie było, bo chlałaś, teraz cię nie ma, bo latasz na spotkania. Dosyć już tego wstydu.
Mimo wszystko między kobietami i mężczyznami nie ma wielkich różnic, gdy idzie o skuteczność terapii.
Zdaniem dr. Jerzego Kamińskiego, ordynatora oddziału odwykowego w Łukowie, wzrost liczby kobiet na odwykach jest w gruncie rzeczy zjawiskiem pozytywnym.
- To prawda, pije coraz więcej, ale też coraz więcej ma odwagę się leczyć. Dwanaście lat temu, gdy powstał ośrodek, trafiały do nas kobiety zdegradowane, w bardzo zaawansowanej fazie choroby. To się na szczęście zmienia.

Ogólnie rzecz biorąc alkoholizm to choroba obu płci .... ale inaczej chorują i leczą się mężczyźni i inaczej kobiety .... nie można uogólniać ....
zastanawiam się tylko dlaczego rozmawiamy tu o chorobie alkoholowej skoro mieliśmy rozmawiać o współuzależnieniu ? :-?

lump praski
27-12-2009, 18:29
Akurat ty chyba nic na ten temat nie pisalas .


Pisalas. ze nakrzyczalas na kobiety, ze sa winne i tak dalej .


Myla ci sie s k u t k i choroby alkoholowej z nie do konca rozpoznanymi p r z y c zy n a m i .


Gdyby znane i rozpoznane byly przyczyny . jak uwazasz - a choroby psychiczne wtorne w stosunku do alkoholizmu - choroba alkoholowa bylaby leczona znacznie sk u t e c z n i e j.

Poniewaz tak nie jest choroba alkoholowa jest niewyleczalna i trudna do zaleczenia .

Jedno jest dla mnie pewne - krzykiem nikt nikogo nie wyleczyl ani nikomu nie pomogl.

lump praski
27-12-2009, 18:46
http://www.allaboutlifechallenges.org/alcohol-addiction.htm


Czyli przyjmuje sie. ze jesli jeden z rodzicow choruje na chorobe alkoholowa ,dziecko ma o wiele wieksze szanse zeby tez zachorowac i sa to czynniki genetyczne .

daggulka
27-12-2009, 19:10
Akurat ty chyba nic na ten temat nie pisalas .


Pisalas. ze nakrzyczalas na kobiety, ze sa winne i tak dalej ..

Kobiety - żony alkoholików tkwiące we współuzależnieniu są winne sytuacji swojej , swoich dzieci i alkoholika.
W ogromnej większości winne z niewiedzy .... ale często po zdobyciu tej wiedzy nie chcą jej wdrożyć w życie i zmienić swojej sytuacji wychodząc z założenia , że nie odejdą lub nie wdrożą sposobu walki o siebie i dzieci ponieważ boją się nieznanego - wolą tkwić w sytuacji takiej jaka jest , ponieważ jakakolwiek by nie była - znają ją, nauczyły się radzić sobie z nią - wypracowały to latami.
Bardzo dobrze ukazuje to artykuł o pomocnikach ....
Zdaje sobie sprawę, ze wyplątanie się ze współuzależnienia jest bardo trudne i bez wiedzy którą zdobywa się na terapii - kobieta jest bezradna .
Ale - od tego są poradnie , odpowiednie instytucje , aby mogła przerwać to błędne koło .... tam są ludzie którzy naprawdę pomagają.....
Kobieta współuzależniona ma pięknie stworzony swój świat iluzji ... żeby się przez niego przebić i dać sygnał , że coś tu nie halo - trzeba naprawdę wiele ... dlatego rozmawiając z nimi nie owijam w bawełnę ... im ostrzej mówię, tym większa szansa , że coś dotrze ....

daggulka
27-12-2009, 19:27
http://www.allaboutlifechallenges.org/alcohol-addiction.htm


Czyli przyjmuje sie. ze jesli jeden z rodzicow choruje na chorobe alkoholowa ,dziecko ma o wiele wieksze szanse zeby tez zachorowac i sa to czynniki genetyczne .


czynniki genetyczne nie są potwierdzone naukowo - powiem nawet, że to tylko teoria ..... której dość kurczowo się trzymasz .... według mnie jedna wielka bzdura .... ja tego nie kupuję ....
jeśli ktoś o czynnikach genetycznych pisze bądź mówi - używane jest słowo "prawdopodobnie" co nie oznacza "z całą pewnością" ...

anSi
27-12-2009, 19:37
daggulko - masz racje, a w ponizsze linki warto kliknac, aby przekonac sie, ze lump jednak nie ma racji. A moze i lumpowi zechce sie poczytac, aby dowiedziec sie m. in., ze alkoholizm jest choroba pierwotna, ktora generuje wiele innych pozniejszych schorzen. I ze nie kazdy alkoholik to osobnik z depresja...

http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=strony&op=spis&id=1628
http://pl.wikipedia.org/wiki/Alkoholizm
http://morawica.com.pl/fakty/alkoholizm.htm

daggulka
27-12-2009, 19:38
Jeśli chodzi o alkoholizm, albo przemoc w rodzinie (na potrzeby wątku podciągnijmy pod to umownie również rażace zaniedbywanie dzieci przez alkoholików), albo jedno i drugie, bo to najczęściej idzie w parze, to istnieje w Polsce społeczne przyzwolenie na bezkarne maltretowanie rodziny w zaciszu czterech ścian. Kto wiekiem jest w okolicach czterdziestki, pewnie pamięta makatki, czyli wieszane na ścianie serwetki. Jedna z nich, bardzo popularna miała napis: nie mów nikomu, co się dzieje w domu. I chyba tak zostało do dziś. Chociaż się to zmienia, ale bardzo powoli.


To prawda ..... u nas to funkcjonuje pod " Zły to ptak który swoje gniazdo kale" . Usłyszałam to od swojej teściowej - matki mojego pierwszego męża alkoholika kiedy przyszłam i powiedziałam jej co się u nas w domu dzieje .
Kobieta chodząca do kościoła co niedzielę sama mająca męża alkoholika - wśród sąsiadów i rodziny uchodzili za bardzo porządną rodzinę - nikt nic nie wiedział . Chyba oczekiwała, ze tak jak Ona w milczeniu będę swój krzyż nieść .... się pomyliła... :roll:

daggulka
27-12-2009, 19:44
daggulko - masz racje, a w ponizsze linki warto kliknac, aby przekonac sie, ze lump jednak nie ma racji.

kochana ... wiem, że mam rację ....
ja wykasowałam to co napisałam Jani_63 po czym zwrócił mi honor :oops: .... ale uwierzcie mi na słowo - znam to wszystko - i od strony teoretycznej i od strony praktycznej ....
zaznaczam coby plotek nie było - alkoholiczką nie jestem choć niektórym może to przejść przez myśl :lol:


Lumpowi - nie odpuszczam, bo boje się, ze ktoś kto śledzi wątek i to co piszemy jest dla niego ważne - może Lumpowi uwierzyć i przyswoić sobie nieprawdziwe informacje ...
ale chyba faktycznie pozostaje olać ....

adam_mk
27-12-2009, 20:04
A może podsunąć jej jakiego alkoholika do popraktykowania?
Wie tyle i tak dobrze, że pewnie alkoholik otrzeźwieje na dobre... :-?
Oby się tylko nie powiesił... :roll:

Adam M.

daggulka
27-12-2009, 20:09
A może podsunąć jej jakiego alkoholika do popraktykowania?
Wie tyle i tak dobrze, że pewnie alkoholik otrzeźwieje na dobre... :-?
Oby się tylko nie powiesił... :roll:


chyba z tej depresji :wink: :lol:

mariankossy
27-12-2009, 20:31
A może podsunąć jej jakiego alkoholika do popraktykowania?
Wie tyle i tak dobrze, że pewnie alkoholik otrzeźwieje na dobre... :-?
Oby się tylko nie powiesił... :roll:


chyba z tej depresji :wink: :lol:


Nooo, smoczyca jest najlepsza :lol:


każdego alkoholika wyleczy , chyba każdy się ze mną zgodzi :roll:

daggulka
27-12-2009, 20:35
nie wyleczę .... alkoholika nie da się wyleczyć ....
alkoholik zawsze alkoholikiem pozostanie .....

mariankossy
27-12-2009, 20:44
nie wyleczę .... alkoholika nie da się wyleczyć ....
alkoholik zawsze alkoholikiem pozostanie .....
jak się chce to się da :roll:

a genetycznie tak już jest " jaki ojciec taki syn" nieprawdaż 8)

daggulka
27-12-2009, 20:49
nie wyleczę .... alkoholika nie da się wyleczyć ....
alkoholik zawsze alkoholikiem pozostanie .....
jak się chce to się da :roll:

a genetycznie tak już jest " jaki ojciec taki syn" nieprawdaż 8)

Twoja wiedza na temat poraża ... :-?

mariankossy
27-12-2009, 20:54
nie wyleczę .... alkoholika nie da się wyleczyć ....
alkoholik zawsze alkoholikiem pozostanie .....
jak się chce to się da :roll:

a genetycznie tak już jest " jaki ojciec taki syn" nieprawdaż 8)

Twoja wiedza na temat poraża ... :-?

Wkurza nmie jak kobita doprowadza męża do choroby a potem zwala wszystko na geny. :evil:

anSi
27-12-2009, 20:57
.
a genetycznie tak już jest " jaki ojciec taki syn" nieprawdaż 8)

Nieprawdaz... 8) Od ludowej reguly, ktora przytaczasz istnieje niezliczone wyjatki 8)

anSi
27-12-2009, 20:59
..
Wkurza nmie jak kobita doprowadza męża do choroby a potem zwala wszystko na geny. :evil:
Eno..na geny to nie daggulka "zwala"

daggulka
27-12-2009, 21:14
Wkurza nmie jak kobita doprowadza męża do choroby a potem zwala wszystko na geny. :evil:

że tak zapytam - na własnym przykładzie oparłeś te spostrzeżenia? :o

lump praski
27-12-2009, 21:17
Akurat ty chyba nic na ten temat nie pisalas .


Pisalas. ze nakrzyczalas na kobiety, ze sa winne i tak dalej ..

Kobiety - żony alkoholików tkwiące we współuzależnieniu są winne sytuacji swojej , swoich dzieci i alkoholika.
.................................................. ...........................................



" Winne " - to w tej sytuacji niewlasciwe i obrazliwe stwierdzenie.

Paszkwil .

mariankossy
27-12-2009, 21:18
Wkurza nmie jak kobita doprowadza męża do choroby a potem zwala wszystko na geny. :evil:

że tak zapytam - na własnym przykładzie oparłeś te spostrzeżenia? :o

Jak kobita nie umie se wychować męża to potem takie " klocki" 8)

że chłop topi smutki w alkoholu i ...... vice versa. 8)

lump praski
27-12-2009, 21:19
nie wyleczę .... alkoholika nie da się wyleczyć ....
alkoholik zawsze alkoholikiem pozostanie .....
jak się chce to się da :roll:

a genetycznie tak już jest " jaki ojciec taki syn" nieprawdaż 8)

Twoja wiedza na temat poraża ... :-?

Wkurza nmie jak kobita doprowadza męża do choroby a potem zwala wszystko na geny. :evil:


Tak.

Kobiety sa nieslychanie przebiegle.

lump praski
27-12-2009, 21:21
Wkurza nmie jak kobita doprowadza męża do choroby a potem zwala wszystko na geny. :evil:

że tak zapytam - na własnym przykładzie oparłeś te spostrzeżenia? :o

Jak kobita nie umie se wychować męża to potem takie " klocki" 8)

że chłop topi smutki w alkoholu i ...... vice versa. 8)


On je topi bo jest czlowiekim chorym .

Chorego sie nie wychowuje tylko leczy .

Niestety, alkoholizm jest choroba niewyleczalna .

Kobieta jest na pozycji z gory spalonej.

A sa jeszcze tacy , ktorzy obarcza ja wina .

lump praski
27-12-2009, 21:26
nie wyleczę .... alkoholika nie da się wyleczyć ....
alkoholik zawsze alkoholikiem pozostanie .....
jak się chce to się da :roll:

a genetycznie tak już jest " jaki ojciec taki syn" nieprawdaż 8)


Niedaleko pada jablko od jabloni .

Nawet jesli poprzednie pokolenia nie znaly pojecia ' genow' pewne rzeczy zaobserwowaly i zamknely w przyslowiach .

daggulka
27-12-2009, 21:30
Niedaleko pada jablko od jabloni .

Nawet jesli poprzednie pokolenia nie znaly pojecia ' genow' pewne rzeczy zaobserwowaly i zamknely w przyslowiach .

a nie przyszło Ci do głowy, ze jabłko pada niedaleko, ponieważ napatrzyło się od niemowlęctwa co tatuś alkoholik tudzież mamusia wyprawia i inaczej nie potrafi?

mariankossy
27-12-2009, 21:33
Wychodzi na to że każda dziewczyna już z alkoholikiem brała slub, rozumie ze już za kawalerki chlopaki byli alkoholikami 8)

Pewnie już w szkole chłopaki zostają alkoholikami?

mariankossy
27-12-2009, 21:36
a nie przyszło Ci do głowy, ze jabłko pada niedaleko, ponieważ napatrzyło się od niemowlęctwa co tatuś alkoholik tudzież mamusia wyprawia i inaczej nie potrafi?[/quote]

Synus po ojcu, ojciec po dziadku , dziadek po ........ :lol:

Nooooo, winny jest Adam 8) [/quote]

anSi
27-12-2009, 21:37
Niedaleko pada jablko od jabloni .

Nawet jesli poprzednie pokolenia nie znaly pojecia ' genow' pewne rzeczy zaobserwowaly i zamknely w przyslowiach .

a nie przyszło Ci do głowy, ze jabłko pada niedaleko, ponieważ napatrzyło się od niemowlęctwa co tatuś alkoholik tudzież mamusia wyprawia i inaczej nie potrafi?

Bardzo czesto nie potrafi i powiela model zycia rodzicow, ale czasem udje mu sie zerwac z negatywnym wzorcem i zyc w absolutnej abstynencji. I to wlasnie pozwala stwierdzic, ze alkoholizmu sie nie dziedziczy genetycznie

lump praski
27-12-2009, 21:37
Niedaleko pada jablko od jabloni .

Nawet jesli poprzednie pokolenia nie znaly pojecia ' genow' pewne rzeczy zaobserwowaly i zamknely w przyslowiach .

a nie przyszło Ci do głowy, ze jabłko pada niedaleko, ponieważ napatrzyło się od niemowlęctwa co tatuś alkoholik tudzież mamusia wyprawia i inaczej nie potrafi?


Od patrzenia sie nie choruje.

anSi
27-12-2009, 21:39
Ale wzorce zachowan sie powiela :) Dziecko uczy sie przez obserwacje

lump praski
27-12-2009, 21:42
Niedaleko pada jablko od jabloni .

Nawet jesli poprzednie pokolenia nie znaly pojecia ' genow' pewne rzeczy zaobserwowaly i zamknely w przyslowiach .

a nie przyszło Ci do głowy, ze jabłko pada niedaleko, ponieważ napatrzyło się od niemowlęctwa co tatuś alkoholik tudzież mamusia wyprawia i inaczej nie potrafi?

Bardzo czesto nie potrafi i powiela model zycia rodzicow, ale czasem udje mu sie zerwac z negatywnym wzorcem i zyc w absolutnej abstynencji. I to wlasnie pozwala stwierdzic, ze alkoholizmu sie nie dziedziczy genetycznie

No wlasnie to, ze niektorzy wywadzacy sie z rodzin alkoholikow nie pija - swiadczy tylko o tym, ze mieli szczescie odziedziczyc inny komplet genow.

To ze mojs mama ma zielone oczy nie oznacza, ze i ja bede miala zieolne oczy.

Zwieksza sie p r a w d o p o d o b i e n s t w o , ze bede miala zielone oczy .


Tak samo z alkoholizmem - jesli jedno z rodzicow, dziadkow bylo , jest alkoholikiem zwieksza sie prawdopodobienstwo , ze dzieci moga zachorowac .

Dlaczego np w obliczu tych samych tramatycznych wydarzen jeden sie zalamie a drugi nie ?

lump praski
27-12-2009, 21:46
Ale wzorce zachowan sie powiela :) Dziecko uczy sie przez obserwacje


Wlasnie niekoniecznie , jak sama bystro zauwazylas :D


Sa dzieci z rodzin alkoholikow, ktore n i e pija . :D

anSi
27-12-2009, 21:51
i co na to genetyka? :D

mariankossy
27-12-2009, 21:57
Geny mogą wpływac na " tolerancje" ale to najblizsze osoby decydują czy ktoś wpadnie w alkoholizm, najblizej jest z osób dorosłych żona i ona najwiecej czasu przebywa z mężem potem alkoholikiem.

Zona mieszka z nim i jej zachowanie, działania najbardziej na przyszłego alkoholika wpływają.

Mężczyzna jest " mysliwym" z natury ale jak żona zostawi go " samemu sobie" nie wychowuje ciągle to tak się to kończy.

daggulka
27-12-2009, 21:58
Ale wzorce zachowan sie powiela :) Dziecko uczy sie przez obserwacje


Wlasnie niekoniecznie , jak sama bystro zauwazylas :D


Sa dzieci z rodzin alkoholikow, ktore n i e pija . :D


ale wykazują inne dysfunkcje - narkotyki, hazard,przestępczość, partner alkoholik ....
co potwierdza tezę, ze alkoholizm nie jest uwarunkowany genetycznie....

po prostu dziecko alkoholika nienauczone właściwego radzenia sobie ze stresem, z życiem będzie to robić po najmniejszej lini oporu ..... dysfunkcyjnie ....

daggulka
27-12-2009, 22:00
Geny mogą wpływac na " tolerancje" ale to najblizsze osoby decydują czy ktoś wpadnie w alkoholizm, najblizej jest z osób dorosłych żona i ona najwiecej czasu przebywa z mężem potem alkoholikiem.

Zona mieszka z nim i jej zachowanie, działania najbardziej na przyszłego alkoholika wpływają.

Mężczyzna jest " mysliwym" z natury ale jak żona zostawi go " samemu sobie" nie wychowuje ciągle to tak się to kończy.


:o :o :o :o :o :o :o :o
chyba nic bardziej głupiego już nie wymyślisz .... no ale poczekajmy .... :roll:

lump praski
27-12-2009, 22:01
http://www.allaboutlifechallenges.org/alcohol-addiction.htm


Czyli przyjmuje sie. ze jesli jeden z rodzicow choruje na chorobe alkoholowa ,dziecko ma o wiele wieksze szanse zeby tez zachorowac i sa to czynniki genetyczne .


czynniki genetyczne nie są potwierdzone naukowo - powiem nawet, że to tylko teoria ..... której dość kurczowo się trzymasz .... według mnie jedna wielka bzdura .... ja tego nie kupuję ....
jeśli ktoś o czynnikach genetycznych pisze bądź mówi - używane jest słowo "prawdopodobnie" co nie oznacza "z całą pewnością" ...



Sa potwierdzone naukowo tylko nauka jak widac jeszcze w pewne rejony nie dotarla :D


Kwestia jest to, ze genetyka jest nauka stosunkow bardzo mloda i wiele rzeczy jest wciaz niewiadomych .

lump praski
27-12-2009, 22:05
Ale wzorce zachowan sie powiela :) Dziecko uczy sie przez obserwacje


Wlasnie niekoniecznie , jak sama bystro zauwazylas :D


Sa dzieci z rodzin alkoholikow, ktore n i e pija . :D


ale wykazują inne dysfunkcje - narkotyki, hazard,przestępczość, partner alkoholik ....
co potwierdza tezę, ze alkoholizm nie jest uwarunkowany genetycznie....

po prostu dziecko alkoholika nienauczone właściwego radzenia sobie ze stresem, z życiem będzie to robić po najmniejszej lini oporu ..... dysfunkcyjnie ....


Piniewaz u zrodel alkoholizmu leza inne powazne choroby psychiczne ,

Dziecko dziedziczac sklonnosci moze nie pic alkoholu ale brac narkotyki,

przeciez tlumacze ci jak .......ze ludzie np z depresja , sa sklonni do wszelkiego

typu u z a l e z n i e n .



W wielu wypadkach alkoholizm i inne uzaleznienia sa wtorne do choroby

wlasciwej np nierozpoznanej depresji lub choroby maniakalno depresyjnej.

mariankossy
27-12-2009, 22:05
Geny mogą wpływac na " tolerancje" ale to najblizsze osoby decydują czy ktoś wpadnie w alkoholizm, najblizej jest z osób dorosłych żona i ona najwiecej czasu przebywa z mężem potem alkoholikiem.

Zona mieszka z nim i jej zachowanie, działania najbardziej na przyszłego alkoholika wpływają.

Mężczyzna jest " mysliwym" z natury ale jak żona zostawi go " samemu sobie" nie wychowuje ciągle to tak się to kończy.


:o :o :o :o :o :o :o :o
chyba nic bardziej głupiego już nie wymyślisz .... no ale poczekajmy .... :roll:


Porozmawiaj z alkoholikami,

nic tak ich nie wkurza jak własna żona z która muszą przebywac,
a jak sie wkurzą to ida pić i gasić smutki"... bo żona ich nie rozumie" , " ....bo się ze starą nie moga dogadać" itp.

adam_mk
27-12-2009, 22:08
"Nooooo, winny jest Adam "

Jesteś tego pewien?! :o :evil: :evil: :evil:

Jak poczytam takie teksty, to żeby utrzymać łapy przy sobie to nic - tylko se trzasnąć... jednego! :evil:


"chyba nic bardziej głupiego już nie wymyślisz .... no ale poczekajmy .... "

Jesteś PEWNA? :o

ADAM M.

daggulka
27-12-2009, 22:11
Geny mogą wpływac na " tolerancje" ale to najblizsze osoby decydują czy ktoś wpadnie w alkoholizm, najblizej jest z osób dorosłych żona i ona najwiecej czasu przebywa z mężem potem alkoholikiem.

Zona mieszka z nim i jej zachowanie, działania najbardziej na przyszłego alkoholika wpływają.

Mężczyzna jest " mysliwym" z natury ale jak żona zostawi go " samemu sobie" nie wychowuje ciągle to tak się to kończy.


:o :o :o :o :o :o :o :o
chyba nic bardziej głupiego już nie wymyślisz .... no ale poczekajmy .... :roll:


Porozmawiaj z alkoholikami,

nic tak ich nie wkurza jak własna żona z która muszą przebywac,
a jak sie wkurzą to ida pić i gasić smutki"... bo żona ich nie rozumie" , " ....bo się ze starą nie moga dogadać" itp.

ot, i się doczekałam .... :lol:

lump praski
27-12-2009, 22:12
[quote="daggulka"][quote=mariankossy]..........................


Porozmawiaj z alkoholikami,

nic tak ich nie wkurza jak własna żona z która muszą przebywac,
a jak sie wkurzą to ida pić i gasić smutki"... bo żona ich nie rozumie" , " ....bo się ze starą nie moga dogadać" itp.



Tak , winne sa kobiety .

Daggulka tez zgadza sie z ta jakze rewolucyjna i naukowa teza ! 8)




Rozpatrywanie ludzi w sytuacji uzaleznien i tragedii w kategorii " winna, winny " to jakas masakra i nieporozumienie.

daggulka
27-12-2009, 22:13
Tak , winne sa kobiety .

Daggulka tez zgadza sie z ta jakze rewolucyjna i naukowa teza ! 8)


nie w tym samym kontekście .... naucz się czytać .... :-?

anSi
27-12-2009, 22:14
...
Sa potwierdzone naukowo tylko nauka jak widac jeszcze w pewne rejony nie dotarla :D


Kwestia jest to, ze genetyka jest nauka stosunkow bardzo mloda i wiele rzeczy jest wciaz niewiadomych .

Jak nie dotarla, skoro wlasnie dociera - tak skwapliwie niesiesz kaganek oswiaty i pewne rejony oswiecasz, o lumpie :)

lump praski
27-12-2009, 22:16
Tak , winne sa kobiety .

Daggulka tez zgadza sie z ta jakze rewolucyjna i naukowa teza ! 8)


nie w tym samym kontekście .... naucz się czytać .... :-?


Obojetnie w jakim kontekscie - twoje stwierdzenie, ze kobieta jest czemus "

winna ' w tej sytuacji stawia cie na tej samej pozycji co oskarzenia alkoholika ,

ze pije bo go zona wkurza.



Mariankossy dobrze wylapal absurd sytuacji i takiego oskarzenia. :D


Ossa kossa :D piateczka yeah . :D

daggulka
27-12-2009, 22:19
Obojetnie w jakim kontekscie - twoje stwierdzenie, ze kobieta jest czemus "

winna ' wtej sytuacji stawia cie na tej samej pozycji co oskarzenia alkoholika ,

ze pije bo go zona wkurza.

nieobojętnie w jakim kontekście .....
pije , bo żona stwarza mu komfort picia:
pierze, gotuje, sprząta, wychowuje dzieci, rachunki płaci, sprząta jak narzyga , usprawiedliwia n-ki u szefa ..... alkoholik ma jak w niebie ....
ma wspaniałe warunki do picia i nie przestanie pić dopóki ona będzie dla niego to wszystko robić ....
dlatego jest winna Jego piciu .... stwarza mu komfort z którego on ochoczo korzysta....

anSi
27-12-2009, 22:20
Oj lumpie, kontekst nigdy nie jest obojetny :) Mam wrazenie, ze nie zrozumialas, co daggulka miala na mysli, piszac o winie kobiet

Zochna
27-12-2009, 22:20
Sa potwierdzone naukowo tylko nauka jak widac jeszcze w pewne rejony nie dotarla :D


Kwestia jest to, ze genetyka jest nauka stosunkow bardzo mloda i wiele rzeczy jest wciaz niewiadomych .

To drobiazg lump. Najważniejsze , że Ty już wiesz i wiedza ma szanse trafić pod strzechy - za twoim pośrednictwem :D


Rozumiem, że również różne dysfunkcje społeczne - jak np wielopokoleniowe bezrobocie i nieporadność życiowa też są uwarunkowane genetycznie.
Takie pechowe geny.

lump praski
27-12-2009, 22:21
Czy dostarcza mu komfortu czy nie - nie jest niczemu winna .


W sytuacji ekstremalnej kazdy zachowuje sie inaczej - trudno mowic o winie .

Twoje oskarzenie jest absurdalne .


Mariankossy - to bylo najlepsze co przeczytalam na tym forum . :D

anSi
27-12-2009, 22:21
No popatrz daggulko :)

daggulka
27-12-2009, 22:22
Czy dostarcza mu komfortu czy nie - nie jest niczemu winna .

jet winna .... dopóki stwarza mu komfort picia , jest winna - a w szczególności winna cierpień i późniejszych dysfunkcji swoich dzieci które przede wszystkim to z domu wyniosą....

mariankossy
27-12-2009, 22:23
"Nooooo, winny jest Adam "

Jesteś tego pewien?! :o :evil: :evil: :evil:

Jak poczytam takie teksty, to żeby utrzymać łapy przy sobie to nic - tylko se trzasnąć... jednego! :evil:


"chyba nic bardziej głupiego już nie wymyślisz .... no ale poczekajmy .... "

Jesteś PEWNA? :o

ADAM M.

Tak z " dwie lufy" , na zdrowie :D

Potem z zoncią " bara - bara" i rano wstajesz jak nowonarodzony :D :wink:

lump praski
27-12-2009, 22:26
Czy dostarcza mu komfortu czy nie - nie jest niczemu winna .

jet winna .... dopóki stwarza mu komfort picia , jest winna - a w szczególności winna cierpień i późniejszych dysfunkcji swoich dzieci które przede wszystkim to z domu wyniosą....




To twoje subiektywne zdanie, ktore na dodatek podzielasz z alkoholikami . :D

daggulka
27-12-2009, 22:26
Mariankossy - to bylo najlepsze co przeczytalam na tym forum . :D

ot, i się znalazły dwie pokrewne podobnie rozwinięte dusze .... jak widać swój do swego ciągnie ..... :roll:

lump praski
27-12-2009, 22:27
-

My razem pijemy , zwalajac wine na kobiety :D

On twierdzi, ze pije bo go zona wkurza , ja - bo mi dostarcza komfortu picia :D


I tak i tak - jest winna .

Zochna
27-12-2009, 22:29
Mariankossy - to bylo najlepsze co przeczytalam na tym forum . :D

ot, i się znalazły dwie pokrewne podobnie rozwinięte dusze .... jak widać swój do swego ciągnie ..... :roll:

to podobieństwo genów. nic nie poradzisz :lol:
daggulka -Ty to masz świętą cierpliwość :D

daggulka
27-12-2009, 22:29
-

My razem pijemy , zwalajac wine na kobiety :D

jak widać Wam to szkodzi .... radze przestać.....

daggulka
27-12-2009, 22:31
to podobieństwo genów. nic nie poradzisz :lol:
daggulka -Ty to masz świętą cierpliwość :D

no , ale kończy mi się .... można dziecku w pierwszej klasie tłumaczyć dwa , trzy może nawet cztery razy .... ale tutaj mamy chyba do czynienia z przedszkolem - wygląda na czterolatki .... :roll:

MARTINA1
27-12-2009, 22:32
Zaraz się dołączę - jak ktoś ma rację - to ma ! i nie ważne ...
układy i fakty typu to ten Lump , ten MARIAN :lol:
Ważne ,że prawdę zapodali ...



PS. Martini poproszę ... 8)

adam_mk
27-12-2009, 22:33
Ciekawe czy odpowiadam też za koklusz i gradobicie! :-? :roll:
ADAM M.

A o pijakach to nie dość, że swoje wiem tom się też tu naczytał....
Trochę teksty mętne, jak po kielichu, ale w każdym coś jest...

daggulka
27-12-2009, 22:35
Ciekawe czy odpowiadam też za koklusz i gradobicie! :-? :roll:
ADAM M.



no ja na Twoim miejscu to bałabym się zdać tu takie pytanie .... :o
dodatkowo w ramach wsparcia wiedza ezoteryczna przylazła ....pewnie dorzuci jeszcze trzęsienie ziemi i elninjo .... :roll: :wink:

MARTINA1
27-12-2009, 22:38
Juz wcześniej pytałam Daga z jakiegoż to powodu kojarzę Ci się z EZOTERYKĄ ?
Chyba źle tarota sobie postawiłaś ... :roll:
Realizm praktyczny stosuję - nic ponadtto.... :lol:

mariankossy
27-12-2009, 22:39
Oj , kobitki :lol:

Jak żona meza ciągle dobrze " wychowuje" to małż zamiast z kolegami po pracy na wódke, woli "leciec" do żonki.

Ale to trzeba w męzu umieć utrzymac instynkt " myśliwego" , to wy trzymacie "naciągnięta spreżyne"
ale jak odpuścicie to "chłopiec " idzie pobawić się do kolegów ........i tak to się zaczyna. Potem juz jest z "górki" -do alkoholizmu

Zochna
27-12-2009, 22:41
Trochę teksty mętne, jak po kielichu, ale w każdym coś jest...

napij się adam - to Ci się całkiem wyklarują :D
no chyba, że genów alkoholowych biedaku nie posiadasz :roll:

lump praski
27-12-2009, 22:41
Ciekawe czy odpowiadam też za koklusz i gradobicie! :-? :roll:
ADAM M.

A o pijakach to nie dość, że swoje wiem tom się też tu naczytał....
Trochę teksty mętne, jak po kielichu, ale w każdym coś jest...


Wszystkiemu winna jest kobieta .... co udowodnila niezbicie daggulka.

daggulka
27-12-2009, 22:42
Juz wcześniej pytałam Daga z jakiegoż to powodu kojarzę Ci się z EZOTERYKĄ ?



hm.....
wypowiedzi niejasne , dwuznaczne , wiele trzeba się domyślać , dodatkowo często nie na temat .... trzeba być conajmniej jasnowidzem żeby odgadnąć o co Ci chodzi...
i zastanówmy się teraz - dlaczego Ty mi się z ezoteryką kojarzysz? .... hm.... :roll:
doprawdy .... sama nie wiem .... :-?

lump praski
27-12-2009, 22:42
Trochę teksty mętne, jak po kielichu, ale w każdym coś jest...

napij się adam - to Ci się całkiem wyklarują :D
no chyba, że genów alkoholowych nie posiadasz :roll:



:D


Sam sobie winien .

MARTINA1
27-12-2009, 22:45
cytat z Zochna:
napij się adam - to Ci się całkiem wyklarują
:D no chyba, że genów alkoholowych nie posiadasz :roll:

Zochna tak popiła ,że drogę zgubiła i mostek - a na końcu buty... :lol:
Daga w takim kontekście to TY w tej ezoteryce robisz :lol:

daggulka
27-12-2009, 22:50
Daga - w takim kontekście to TY w tej ezoteryce robisz :lol: '

moje wypowiedzi zawsze są jasne , konkretne , niedwuznaczne i na temat ....

w przeciwieństwie do wypowiedzi Twoich , lumpa i mariankossy ....
a to co zrobili z tego wątku - przechodzi ludzkie pojęcie .... pogratulować głupoty i braku poważnego podejścia do tematu ....

finito....

mariankossy
27-12-2009, 22:52
Nooooo, ale żeby nie było kobitkom tak lekko z tym " wychowaniem" małża, 8) :lol:


..... to małż powinien odczuć że jak on wraca z pracy do domu to żonka się cieszy że wrócił król LEW :D :D

lump praski
27-12-2009, 22:54
:D

Moze i krol, ale czy lew ......

MARTINA1
27-12-2009, 22:55
No ,nie wiem czy w ogóle tu można mieć jakieś inne zdanie......... i tutaj wróciłabym do wątku Ewunimii .

lump praski
27-12-2009, 22:55
Daga - w takim kontekście to TY w tej ezoteryce robisz :lol: '

moje wypowiedzi zawsze są jasne , konkretne , niedwuznaczne i na temat ....

w przeciwieństwie do wypowiedzi Twoich , lumpa i mariankossy ....
a to co zrobili z tego wątku - przechodzi ludzkie pojęcie .... pogratulować głupoty i braku poważnego podejścia do tematu ....

finito....


Glupota jest obarczac wina kobiety i pisac, ze w sytuacji choroby,

uzaleznienia i nieszczescia , sa czemus winne .


Nie sa n i c z e m u winne .

Zochna
27-12-2009, 22:56
Zochna tak popiła ,że drogę zgubiła i mostek - a na końcu buty... :lol:


Przyznaję - nie nadążam za Twoim wyrafinowanym poczuciem humoru,
ale cieszę się Twoją radością :D

mariankossy
27-12-2009, 22:56
Daga - w takim kontekście to TY w tej ezoteryce robisz :lol: '

moje wypowiedzi zawsze są jasne , konkretne , niedwuznaczne i na temat ....

w przeciwieństwie do wypowiedzi Twoich , lumpa i mariankossy ....
a to co zrobili z tego wątku - przechodzi ludzkie pojęcie .... pogratulować głupoty i braku poważnego podejścia do tematu ....

finito....



8) 8) :D :D :D

Troszkę ten wontek "rozkulałem" , bo były tu" same flaki z olejem" 8) 8)
nieprawdaż smoczyco ? :D :D

ps. co złego to nie ja :roll:

adam_mk
27-12-2009, 22:57
Całe moje szczęście, ze mam sporą tolerancję na alkohol...
Zwłaszcza ten dobry.

Lata całe, poza sporadycznymi okazjami, już nie trenowałem, ale com się na uprawiających ten proceder napatrzał - to moje!

Nie wiem, czy w tym narodzie jest ktoś, co się o problem nie otarł...
Nawet u Larusa (no,w tej encyklopedii co ją pan papież wyklął) napisali:
Alkohol etylowy. Dawka xxx jest śmiertelna ( NIE DOTYCZY POLAKÓW I RUSKICH!!!)
Adam M.

Latem rekordzistka, Polka, miała jakieś "naście" promili...
Czy nie 12...
Przeżyła!!!

daggulka
27-12-2009, 23:00
No ,nie wiem czy w ogóle tu można mieć jakieś inne zdanie......... i tutaj wróciłabym do wątku Ewunimii .


jest pewna różnica - drobny niuans .... pomiędzy odmiennym zdaniem a wypisywaniem bzdur i głupot niczym nie popartych ....


można sobie pisać bzdury o dupie maryni w wątku pt: " czy lump praski, mariankossy i MARTINA1" są trollami .... oczywiście moja odpowiedź byłaby twierdząca , i to na podstawie całokształtu a nie wypowiedzi z tego wątku, ponieważ przyglądam się w/w od pewnego czasu ....

ale pisanie bzdur w wątku o uzależnieniach - w wątku który czytają osoby być może zainteresowane i potrzebujące tej wiedzy i pomocy - jest według mnie skrajną głupotą i brakiem poszanowania dla innych ....

i tyle....

lump praski
27-12-2009, 23:03
to podobieństwo genów. nic nie poradzisz :lol:
daggulka -Ty to masz świętą cierpliwość :D

no , ale kończy mi się .... można dziecku w pierwszej klasie tłumaczyć dwa , trzy może nawet cztery razy .... ale tutaj mamy chyba do czynienia z przedszkolem - wygląda na czterolatki .... :roll:


Stan, kurna, jak czlowiek dorosly , w pionie, i bron swoje tezy . :D


Bzdura to to, ze kobieta w sytuacji ekstremalnej, jest czemus winna .

MARTINA1
27-12-2009, 23:03
Zochna - co się dziwisz ? same zmiany u Ciebie i wcale nie na lepsze..
- był wierszyk - ni ma .......
- był fajny mostek - ni ma ?....
a to co zostało razi me poczucie estetyki... :lol: ..

lump praski
27-12-2009, 23:07
Całe moje szczęście, ze mam sporą tolerancję na alkohol...
Zwłaszcza ten dobry.

Lata całe, poza sporadycznymi okazjami, już nie trenowałem, ale com się na uprawiających ten proceder napatrzał - to moje!

Nie wiem, czy w tym narodzie jest ktoś, co się o problem nie otarł...
Nawet u Larusa (no,w tej encyklopedii co ją pan papież wyklął) napisali:
Alkohol etylowy. Dawka xxx jest śmiertelna ( NIE DOTYCZY POLAKÓW I RUSKICH!!!)
Adam M.

Latem rekordzistka, Polka, miała jakieś "naście" promili...
Czy nie 12...
Przeżyła!!!


To ten cud na ktory z niecierpliwoscia czekamy ?

mariankossy
27-12-2009, 23:22
No ,nie wiem czy w ogóle tu można mieć jakieś inne zdanie......... i tutaj wróciłabym do wątku Ewunimii .


jest pewna różnica - drobny niuans .... pomiędzy odmiennym zdaniem a wypisywaniem bzdur i głupot niczym nie popartych ....


można sobie pisać bzdury o dupie maryni w wątku pt: " czy lump praski, mariankossy i MARTINA1" są trollami .... oczywiście moja odpowiedź byłaby twierdząca , i to na podstawie całokształtu a nie wypowiedzi z tego wątku, ponieważ przyglądam się w/w od pewnego czasu ....

ale pisanie bzdur w wątku o uzależnieniach - w wątku który czytają osoby być może zainteresowane i potrzebujące tej wiedzy i pomocy - jest według mnie skrajną głupotą i brakiem poszanowania dla innych ....

i tyle....

Smoczyco i tu cie popieram (wytłuszczone drukiem)

jak byś miała co konkretnego do powiedzenia to pierwsze 3 posty twoje w zupełności by wystarczyły na cały ten wontek

ale..... jak ty idziesz na ilosc a nie na jakość to tyle ile postów tu masz to masz :roll:


Noooo skoro juz zostałaś " postocholikiem" :wink:
kazdy stara się Ci pomóc jak może 8) ( no przecież sama ze soba postów pisac nie bedziesz)

ps. no chyba nieżle,, ...holik najcześciej nie wierzy że jest .....holikiem 8)

daggulka
27-12-2009, 23:27
ale..... jak ty idziesz na ilosc a nie na jakość to tyle ile postów tu masz to masz :roll:



kolejna złota myśl i jednocześnie nietrafna diagnoza ..... nie wiem skąd Ci się to bierze .... może nie myśl tyle, bo aż strach myśleć co napiszesz jak pójdziesz na całość :o :-?

MARTINA1
27-12-2009, 23:29
Nie przesadzałabym z tą oświatotwórczą rolą forum - odnośnie tego wątku ...

O innych wynalazkach i trollach podyskutuję w wątku Ewunimii.
Z całych sił staram się obecnie dostosować do definicji ...

daggulka
27-12-2009, 23:31
Z całych sił staram się obecnie dostosować do definicjji ...

naprawdę - nie musisz się aż tak bardzo starać .... samo przychodzi :roll:

MARTINA1
27-12-2009, 23:34
Uwierz nie samo przychodzi , ale szybko się uczę 8)

mariankossy
27-12-2009, 23:35
No to wszyć "esperal" na łopatce i po sprawie.

adam_mk
27-12-2009, 23:40
Daga ma rację!
Nie róbmy tu bagna, bo jak kto ma problem - to tu pomocy się nie doszuka.

KAŻDY pijak jest obiektem i niemiłym i żałosnym...
Nie każdy pijak jest taki sam, nawet jak stosuje te same i dawno poznane mechanizmy i socjotechniki...

Zdanie mamy generalnie - takie samo.
To JEST choroba.
Nieuleczalna!
I skakać sobie do oczu nie ma o co.

Adam M.

mariankossy
27-12-2009, 23:41
jakbym miał "taką" w domu to też zostałbym alkocholikiem.



Jaką??? :o



Taką upierdliwą. :evil:

MARTINA1
27-12-2009, 23:45
cytat z adam mk :
,,Zdanie mamy generalnie - takie samo.
To JEST choroba.
Nieuleczalna!''

I chyba tyle w smutnym temacie ....

daggulka
27-12-2009, 23:45
Glupota jest obarczac wina kobiety i pisac, ze w sytuacji choroby,

uzaleznienia i nieszczescia , sa czemus winne .


Nie sa n i c z e m u winne .

hm .... feministka?
co tak bronisz tych kobiet?

kobiet ,

które pozwalają mężowi alkoholikowi bić dzieci ,

kobiet które wysyłają dzieci na poszukiwanie ojca do barów,

kobiet które zamiast kochać swoje dzieci i poświęcać im czas biegają jak popierniczone od okna do okna czekając aż mąż alkoholik wróci do domu i czy przyjdzie trzeźwy jakby to był główny sens ich życia,

kobiet które dla świętego spokoju tkwią w tym chorym związku nie szukając pomocy , nie dając szansy sobie i swoim dzieciom na normalne życie a alkoholikowi na podniesienie się z nałogu.....

Co Ty możesz wiedzieć co czuje i myśli kobieta współuzależniona? jakimi pobudkami się kieruje ?

powiem jedno .... nie jest święta ....
i nie wciskaj mi pierdół , ze nie jest winna .....

nie jest winna wtedy kiedy poszuka pomocy , kiedy zacznie się leczyć, walczyć o siebie i dzieci , kiedy porzuci swoje współuzależnienie i podaruje swoim dzieciom namiastkę normalnego życia ....

wiem to wszystko bo byłam kobietą współuzależnioną .... przeszłam terapię i mam prawdziwy normalny dom nakładem własnej ciężkiej pracy .....
więc, Lumpie - nie mów mi że one są niewinne - ja wiem co czuje taka kobieta ....

MARTINA1
27-12-2009, 23:50
A nie jest tak ,że każdy przypadek jest inny i nie można generalizować ?

mariankossy
27-12-2009, 23:51
Glupota jest obarczac wina kobiety i pisac, ze w sytuacji choroby,

uzaleznienia i nieszczescia , sa czemus winne .


Nie sa n i c z e m u winne .

hm .... feministka?
co tak bronisz tych kobiet?

kobiet ,

które pozwalają mężowi alkoholikowi bić dzieci ,

kobiet które wysyłają dzieci na poszukiwanie ojca do barów,

kobiet które zamiast kochać swoje dzieci i poświęcać im czas biegają jak popierniczone od okna do okna czekając aż mąż alkoholik wróci do domu i czy przyjdzie trzeźwy jakby to był główny sens ich życia,

kobiet które dla świętego spokoju tkwią w tym chorym związku nie szukając pomocy , nie dając szansy sobie i swoim dzieciom na normalne życie a alkoholikowi na podniesienie się z nałogu.....

Co Ty możesz wiedzieć co czuje i myśli kobieta współuzależniona? jakimi pobudkami się kieruje ?

powiem jedno .... nie jest święta ....
i nie wciskaj mi pierdół , ze nie jest winna .....

nie jest winna wtedy kiedy poszuka pomocy , kiedy zacznie się leczyć, walczyć o siebie i dzieci , kiedy porzuci swoje współuzależnienie i podaruje swoim dzieciom namiastkę normalnego życia ....

wiem to wszystko bo byłam kobietą współuzależnioną .... przeszłam terapię i mam prawdziwy normalny dom nakładem własnej ciężkiej pracy .....
więc, Lumpie - nie mów mi że one są niewinne - ja wiem co czuje taka kobieta ....



Co to ??? :roll:
Dramat?? czy melodramat ??8)

daggulka
27-12-2009, 23:54
A nie jest tak ,że każdy przypadek jest inny i nie można generalizować ?

różne są przypadki alkoholików i żon współuzależnionych .... ale mechanizmy i zachowania są te same ....

w jednym domu alkoholik tłucze swoją żonę na oczach dzieci , a w drugim domu kulturalnie sie upija w garażu i tylko kłóci .... w jeszcze innym wraca z delegacji na kacu .... żona alkoholika - kobieta współuzależniona w każdym przypadku ma w sobie te same uczucia , zachowania i mechanizmy .....

mariankossy
27-12-2009, 23:57
Smoczyco ty niepowinnas zabierać w tym wątku głosu , bo tu jesteś tu stroną i na problem obiektywnie nie patrzysz , niestety.

Nie można być sędzia we własnej sprawie jak jesteś ofiarą.

MARTINA1
27-12-2009, 23:57
Oj MARIAN :evil: teraz dam CI po dziubie ...
- to są doświadczenia własne ....ale moim zdaniem bywa i tak i zupełnie inaczej ..w zależności od konkretnego przypadku...
Dlatego nie można generalizować.I obie panie mogą mieć i mają rację - bo to się nie wylkucza .

adam_mk
27-12-2009, 23:58
Mam prośbę...

Pogooglujcie za słowem : zacietrzewienie.

I może powiedzmy sobie dziś - dobranoc (w tym wątku)

CO twórczego jest na całej ostatniej stronie?
:roll:
Adam M.

daggulka
27-12-2009, 23:59
Smoczyco ty niepowinnas zabierać w tym wątku głosu , bo tu jesteś tu stroną i na problem obiektywnie nie patrzysz , niestety.

Nie można być sędzia we własnej sprawie jak jesteś ofiarą.


zabieram głos właśnie dlatego, ze przeszłam przez to i udało mi się z tego wyjść ...
nie czuję się ofiarą ....

mariankossy
28-12-2009, 00:01
Oj MARIAN :evil: teraz dam CI po dziubie ...
- to są doświadczenia własne ....ale moim zdaniem bywa i tak i zupełnie inaczej ..w zależności od konkretnego przypadku...
Dlatego nie można generalizować.I obie panie mogą mieć i mają rację - bo to się nie wylkucza .

Kazda sprawa może mieć 2 dno

Jani_63
28-12-2009, 00:57
Ale się watek rozkręcił! Parę godzin mnie nie było, a tu jakby kto na spidzie jechał.
A ile nowych teorii się pojawiło. Ho ho!


No wlasnie to, ze niektorzy wywadzacy sie z rodzin alkoholikow nie pija - swiadczy tylko o tym, ze mieli szczescie odziedziczyc inny komplet genow.
Dalej grzebiesz w tej genetyce?
Inny komplet genów tworzy inny materiał pierwotny.
Jak np taki listonosz, albo sąsiad nie pijący, to może być.
Inaczej zaprzeczasz sobie że genetyka jest odpowiedzialna za alkoholizm.


Geny mogą wpływac na " tolerancje" ale to najblizsze osoby decydują czy ktoś wpadnie w alkoholizm, najblizej jest z osób dorosłych żona i ona najwiecej czasu przebywa z mężem potem alkoholikiem.

Zona mieszka z nim i jej zachowanie, działania najbardziej na przyszłego alkoholika wpływają.

Mężczyzna jest " mysliwym" z natury ale jak żona zostawi go " samemu sobie" nie wychowuje ciągle to tak się to kończy.

Oj , kobitki :lol:

Jak żona meza ciągle dobrze " wychowuje" to małż zamiast z kolegami po pracy na wódke, woli "leciec" do żonki.

Ale to trzeba w męzu umieć utrzymac instynkt " myśliwego" , to wy trzymacie "naciągnięta spreżyne"
ale jak odpuścicie to "chłopiec " idzie pobawić się do kolegów ........i tak to się zaczyna. Potem juz jest z "górki" -do alkoholizmu
Nie wiem jak ty, ale ja nie lubię chodzić cały czas na smyczy.
Nawet zwierzaki wymagają nauki i pilnowania do pewnego etapu życia.
Ty głosisz teorie, która każe trzymać faceta cały czas na uwięzi, bo inaczej hyc do baru z innymi co się ze smyczy zerwali.
Mnie to osobiście obraża, :x a myślę że i cała populacja męska nie będzie zachwycona takim postawieniem sprawy.
To nie ma nic wspólnego z instynktem myśliwego.
W którym barze takie głupoty gadają?



Sa potwierdzone naukowo tylko nauka jak widac jeszcze w pewne rejony nie dotarla :D
Tego stwierdzenia nie da się zrozumieć.
Można jedynie snuć przypuszczenia. O stanie umysłu piszącego :roll:


Kwestia jest to, ze genetyka jest nauka stosunkow bardzo mloda i wiele rzeczy jest wciaz niewiadomych .
W połaczeniu z poprzednim cytatem tworzy głebszą całośc.
No cóż. Można tylko machnąć ręką.
A wersji mniej kulturalnej, obrócić się i wyjść.


-

My razem pijemy , zwalajac wine na kobiety :D

On twierdzi, ze pije bo go zona wkurza , ja - bo mi dostarcza komfortu picia :D


I tak i tak - jest winna .
To kolejna złota myśl w poważnym wątku.
Kup sobie Mercedesa S-Klase. On też dostarcza komfortu. Przynajmniej nie będziesz obarczał całą winą żonę.
To chyba największe perełki jakie wyłapałem w 9-cio godzinnej dyskusji.

Jani_63
28-12-2009, 01:49
Nie wiem, czy w tym narodzie jest ktoś, co się o problem nie otarł...
Nawet u Larusa (no,w tej encyklopedii co ją pan papież wyklął) napisali:
Alkohol etylowy. Dawka xxx jest śmiertelna ( NIE DOTYCZY POLAKÓW I RUSKICH!!!)
Adam M.

Latem rekordzistka, Polka, miała jakieś "naście" promili...
Czy nie 12...
Przeżyła!!!
To też niestety stereotyp, zresztą bardzo niechlubny, który przywarł do naszego społeczeństwa.
Ale z drugiej strony jak się ma takie wyniki.
W Polsce na jednego mieszkańca przypada rocznie 11 litrów czystego spirytusu.
Jeszcze gorzej wygląda to u naszych sąsiadów.
Statystyczny mieszkaniec Rosji wypija rocznie 14,1 litra czystego spirytusu.
Najwięcej na świecie.

Dawka śmiertelna alkoholu we krwi wynosi według źródeł medycznych niecałe 5 promili (300-400ml czystego alkoholu zażytego w ciągu godziny).
Poinformował o tym w latach siedemdziesiątych na etykiecie duńskiej wódki producent umieszczając następujący napis:
"Dawka śmiertelna - 4,5 promila alkoholu we krwi! Nie dotyczy Polaków i Rosjan".
Europa środkowa gorą! Ale nie wiem czy to powód do dumy :(

Z ustaleń medycznych nic nie robią sobie nasi rodacy, ustanawiając takie wyniki:

Jolanta M., lat 40, w roku 1995 ustanowiła rekord świata kobiet. Badanie krwi przeprowadzone w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Szczecinie wykazało, że ma 8,2 promila alkoholu.
W świetle tego co napisał Adam rekord został pobity. :(

14,8 promila alkoholu we krwi miał Tadeusz S., który w 1995 roku jadąc samochodem, spowodował wypadek pod Wrocławiem. Wynik badania był tak nieprawdopodobny, że powtarzano je pięciokrotnie, zawsze z takim samym rezultatem. Mężczyzna zmarł kilkanaście dni później w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku.

W listopadzie 1994 roku Jan M., 33-letni mieszkaniec Elbląga, zapił się na śmierć - 15,9 promila alkoholu we krwi. Rekord Polski.

W ich świetle napis duńskiego producenta na etykiecie jest niestety szczerą prawdą :x

daggulka
28-12-2009, 09:00
Oj MARIAN :evil: teraz dam CI po dziubie ...
- to są doświadczenia własne ....ale moim zdaniem bywa i tak i zupełnie inaczej ..w zależności od konkretnego przypadku...
Dlatego nie można generalizować.I obie panie mogą mieć i mają rację - bo to się nie wylkucza .

no właśnie , że nie zależy od konkretnego przypadku ....

alkoholizm to równia pochyła ....
jeśli ktoś staje się alkoholikiem - to już nim pozostanie ... a objawy nie będą ustępować tylko się zaostrzać ...
oczywiście alkoholik może mieć przerwy w piciu - wymuszone marudzeniem żony , sytuacją życiową , chorobą - inaczej by się wykończył po kilku latach ... ale to są tylko przerwy - alkoholik nieleczony , nie uzbrojony w wiedzę i bez chęci do leczenia - wróci do picia wcześniej czy później .... i bedzie coraz gorzej .... ciągi będą coraz dłuższe, z czasem pojawiają się zaburzenia percepcji, amoki, agresja ....

a żona współuzależniona - jak na fali :
alkoholik pije - upadek
alkoholik ma przerwę - wzlot
i tak w kółko na huśtawce nastrojów ....
to jaka ma być dla dzieci?
czy kobieta o takiej huśtawce emocjonalnej może być spokojną opanowaną matką? ostoją i opoką dla dziecka?
nie może być - dzieci wszystko czują i widzą... więcej niż się niejednemu zdaje ....

i wszystko się tak własnie kręci ... od ciągu do ciągu .... kłótnia , obiecanki, nadzieja, upadek ... kłótnia, obiecanki, nadzieja , upadek .....

wyjścia są trzy :
- kobieta zostawia alkoholika , idzie swoją drogą ...
- kobieta podejmuje leczenie , alkoholik podejmuje leczenie - walczą o siebie i związek - co też nie zawsze sie udaje
- śmierć alkoholika ...

retrofood
28-12-2009, 09:52
Koniec z kacem? Pomoże... substytut alkoholu

Zapomnij o kefirze.
http://deser.pl/deser/1,97052,7400957,Koniec_z_kacem__Pomoze____substytu t_alkoholu.html

adam_mk
28-12-2009, 10:12
Biedne drożdże!
Sklep - kuchnia - i do pieca!
Adam M.

lump praski
28-12-2009, 11:13
jakbym miał "taką" w domu to też zostałbym alkocholikiem.



Jaką??? :o



Taką upierdliwą. :evil:



Marian , szczena mi opadla do kolan :D


Co tu kryc , jestes the best . :D

daggulka
28-12-2009, 11:21
jakbym miał "taką" w domu to też zostałbym alkocholikiem.



Jaką??? :o



Taką upierdliwą. :evil:



Marian , szczena mi opadla do kolan :D


Co tu kryc , jestes the best . :D

bez komentarza za ortografię i całoksztalt ... :-?

lump praski
28-12-2009, 11:25
Oj MARIAN :evil: teraz dam CI po dziubie ...
- to są doświadczenia własne ....ale moim zdaniem bywa i tak i zupełnie inaczej ..w zależności od konkretnego przypadku...
Dlatego nie można generalizować.I obie panie mogą mieć i mają rację - bo to się nie wylkucza .

no właśnie , że nie zależy od konkretnego przypadku ....

alkoholizm to równia pochyła ....
.................................................. .................................................. .....

a żona współuzależniona - jak na fali :
alkoholik pije - upadek
alkoholik ma przerwę - wzlot
i tak w kółko na huśtawce nastrojów ....
to jaka ma być dla dzieci?
czy kobieta o takiej huśtawce emocjonalnej może być spokojną opanowaną matką? ostoją i opoką dla dziecka?
nie może być - dzieci wszystko czują i widzą... więcej niż się niejednemu zdaje ....

i wszystko się tak własnie kręci ... od ciągu do ciągu .... kłótnia , obiecanki, nadzieja, upadek ... kłótnia, obiecanki, nadzieja , upadek .....

.................................... ...




Dobrze, dobrze . :D


Posluze sie sztandarowym przykladem z pierwszych stron gazet czyli panstwa

K w a s n i e w s k i c h .


Aleksander Kwasniewski jest alkoholikiem .

Czy jego zona Jolanta jest czemus winna ?




Czy je decyzja pozostania w zwiazku byla racjonalna ?


Miala swoje kalkulacje , nie mozna wykluczyc, ze emocjonalne tez.


Jej decyzja nie podlega mojej ocenie.



Ale jest pewna drobna roznica miedzy Kwasniewskim a panem Robertem, alkoholikiem z Radomia .


Kwasniewski polecial do jednej z tych cholernie drogich klinik odwykowych w Stanach - tydzien kosztuje tam 30 tys dolarow jak nie lepiej .

Spedzil tam cos z pol roku .


Zajeli sie tam nim kompleksowo - czyli podleczyli pierwotna chorobe, ktora byla deprecha, podleczyli skutki, rehabilitacja, leki na depreche do konca zycia, monitorowanie no i tak dalej .


Kto wyda pol miliona na leczenie Robcia z Radomia ?

Nikt.


Jak przyjad mrozy moze miec nadzieje, ze po zamarznieciu sw Piotr postawi mu na wejscie piwo .



Nie mam cierpliwosci do pijakow .

daggulka
28-12-2009, 11:38
Dobrze, dobrze . :D


Posluze sie sztandarowym przykladem z pierwszych stron gazet czyli panstwa

K w a s n i e w s k i c h .


Aleksander Kwasniewski jest alkoholikiem .

Czy jego zona Jolanta jest czemus winna ?



Bzdura .


Czy je decyzja pozostania w zwiazku byla racjonalna ?

Miala swoje kalkulacje , nie mozna wykluczyc, ze emocjonalne tez..

Nie wiadomo tak naprawde ile trwała choroba Pana Kwasniewskiego ....kiedy zaczeło to stanowić problem i ile zajęło Państwu Kwaśniewskim dojrzenie do decyzji leczenia nałogu .
Leczenie podjęli - i chwała im za to ....



Ale jest pewna drobna roznica miedzy Kwasniewskim a panem Robertem, alkoholikiem z Radomia .


Kwasniewski polecial do jednej z tych cholernie drogich klinik odwykowych w Stanach - tydzien kosztuje tam 30 tys dolarow jak nie lepiej .

Spedzil tam cos z pol roku .


Zajeli sie tam nim kompleksowo - czyli podleczyli pierwotna chorobe, ktora byla deprecha, podleczyli skutki, rehabilitacj a, leki na depreche do konca zycia, monitorowanie no i tak dalej .


Kto wyda pol miliona na leczenie Robcia z Radomia ?

Nikt.


Jak przyjad mrozy moze miec nadzieje, ze po zamarznieciu sw Piotr postawi mu na wejscie piwo .



Nie mam cierpliwosci do pijakow .

Robert z Radomia wcale nie musi lecieć do Stanów sie leczyć za dużą kasę.
Mamy w kraju mnóstwo ośrodków leczenia uzależnień refundowanych z NFZ z naprawdę dobrymi specjalistami w postaci psychologów, psychiatrów, terapeutów - wystarczy tylko chcieć ....
i własnie o to chcenie sie sprawa rozbija ...

a że Kwaśniewski podjął drogie leczenie w Stanach? ma kasę, więc podjłął ... nie wiem o co kaman ....

gdybym miała w cholere kasy jak On to też być może np. raka operowałabym w najlepszej klinice w kraju tudzież za granicą ....
a tak? pozostałoby mi operowanie w klinice w Sosnowcu ale wcale nie jest nigdzie powiedziane, że z gorszym rezultatem ... :roll:

lump praski
28-12-2009, 11:42
Dobrze, dobrze . :D


Posluze sie sztandarowym przykladem z pierwszych stron gazet czyli panstwa

K w a s n i e w s k i c h .


Aleksander Kwasniewski jest alkoholikiem .

Czy jego zona Jolanta jest czemus winna ?



Bzdura .


Czy je decyzja pozostania w zwiazku byla racjonalna ?

Miala swoje kalkulacje , nie mozna wykluczyc, ze emocjonalne tez..

Nie wiadomo tak naprawde ile trwała choroba Pana Kwasniewskiego ....kiedy zaczeło to stanowić problem i ile zajęło Państwu Kwaśniewskim dojrzenie do decyzji leczenia nałogu .
Leczenie podjęli - i chwała im za to ....



Ale jest pewna drobna roznica miedzy Kwasniewskim a panem Robertem, alkoholikiem z Radomia .


Kwasniewski polecial do jednej z tych cholernie drogich klinik odwykowych w Stanach - tydzien kosztuje tam 30 tys dolarow jak nie lepiej .

Spedzil tam cos z pol roku .


Zajeli sie tam nim kompleksowo - czyli podleczyli pierwotna chorobe, ktora byla deprecha, podleczyli skutki, rehabilitacj a, leki na depreche do konca zycia, monitorowanie no i tak dalej .


Kto wyda pol miliona na leczenie Robcia z Radomia ?

Nikt.


Jak przyjad mrozy moze miec nadzieje, ze po zamarznieciu sw Piotr postawi mu na wejscie piwo .



Nie mam cierpliwosci do pijakow .

Robert z Radomia wcale nie musi lecieć do Stanów sie leczyć za dużą kasę.
Mamy w kraju mnóstwo ośrodków leczenia uzależnień refundowanych z NFZ z ...................... :roll:



Dlatego sie dziwie, ze Kwasniewski polecial leczyc sie do Stanow :D


A teraz napisz mi gdzie lta " wina " Kwasniewskiej :D

daggulka
28-12-2009, 11:47
poleciał się leczyć do Stanów być może z pobudek innych niż Ci sie wydaje - jest w końcu osobą publiczną ... i to nie byle jaką - byłym Prezydentem ... może wolał bardziej anonimowo niz użerać się z Paparazzi ....
tego sie pewnie nie dowiemy .... musiałby sie wypowiedzieć Pan Kwaśniewski ....

lump praski
28-12-2009, 11:51
Wiesz z jakich pobudek ? :D


Bo maja tam prywatne kliniki odwykowe najlepsze na swiecie - lecza

kompleksowo z uwzglednieniem choroby pierwotnej czyli np depresji czy

innych chorob psychicznych lezacych u zrodel alkoholizmu .





Nie wiem tez jak to jest, ze Slowianie najwiecej podobno pija ale najlepsze kliniki

odwykowe maja Amerykanie :D


Trzymajmy sie prosto , bo nikt nas do takiej kliniki na pewno nie wysle :D

daggulka
28-12-2009, 11:53
wina Pani Kwasniewskiej?
najpierw trzebaby udowodnić, że Pani Kwaśniewska wykazywała objawy współuzaleznienia .... nie każda żona alkoholika jest osobą współuzależnioną ....
zdarzaja sie kobiety które pomimo posiadania męża alkoholika - nie są współuzależnione ....

- pozwalają mężowi brać odpowiedzialność za swoje czyny .... narozrabiałeś- to sam teraz się wstydź i po sobie pozamiataj- ja umywam ręce...
- nie pozwalają krzywdzić siebie i dzieci ..... są bardzo asertywne....


zdarzają się .... ot, takie pewne własnej wartości bezczelne silne sztuki które potrafią bronić swoich praw .... odporne na manipulacje męża i żyjące po swojemu pomimo tego co On robi ....

daggulka
28-12-2009, 11:55
Nie wiem tez jak to jest, ze Slowianie najwiecej podobno pija ale najlepsze kliniki

odwykowe maja Amerykanie :D



Tia ... bo hamerykanie to według Ciebie w ogóle wszystko mają najlepsze .... najlepsi na świecie są w ogóle ... nie podelega dyskusji z Tobą w ogóle ... Ty wiesz najlepiej bo w Hameryce siedzisz ....

lump praski
28-12-2009, 11:57
wina Pani Kwasniewskiej?
najpierw trzebaby udowodnić, że Pani Kwaśniewska wykazywała objawy współuzaleznienia .... nie każda żona alkoholika jest osobą współuzależnioną ....
zdarzaja sie kobiety które pomimo posiadania męża alkoholika - nie są współuzależnione ....

- pozwalają mężowi brać odpowiedzialność za swoje czyny .... narozrabiałeś- to sam teraz się wstydź i po sobie pozamiataj- ja umywam ręce...
- nie pozwalają krzywdzić siebie i dzieci ..... są bardzo asertywne....


zdarzają się .... ot, takie pewne własnej wartości bezczelne silne sztuki które potrafią bronić swoich praw .... odporne na manipulacje męża i żyjące po swojemu pomimo tego co On robi ....




Daj spokoj z ta " wina ' - te kobiety to nie przestepcy . :D


Kazda kobieta przebywajaca w zwiazku z alkoholikiem jest wspolzalezna, czy

ma objawy czy nie - szczegolnie jak ma z nim dzieci - nie trzeba n i c

udawadniac .


U Kwasniewskiej objawialo sie to niezdrowa wrecz pazernoscia - czula sie

zapewne niepewnie, alkoholik mogl stracic zrodla dochodow w kazdej

chwili - i jej milosc do " pieniazkow' pozostawila na narodzie niemile

wrazenie :D

retrofood
28-12-2009, 11:59
[

Tia ... bo hamerykanie to według Ciebie w ogóle wszystko mają najlepsze .... najlepsi na świecie są w ogóle ... nie podelega dyskusji z Tobą w ogóle ... Ty wiesz najlepiej bo w Hameryce siedzisz ....

Nawet zegarki mają najszybsze na świecie. Jak kiedyś Ruscy...

lump praski
28-12-2009, 12:05
Nie wiem tez jak to jest, ze Slowianie najwiecej podobno pija ale najlepsze kliniki

odwykowe maja Amerykanie :D



Tia ... bo hamerykanie to według Ciebie w ogóle wszystko mają najlepsze .... najlepsi na świecie są w ogóle ... nie podelega dyskusji z Tobą w ogóle ... Ty wiesz najlepiej bo w Hameryce siedzisz ....




Sa rzeczy ktore mozesz zmienic , takie ktorych zmienic nie mozesz a madrosc

polega na tym zeby odroznic jedne od drugich :D


Amerykanie maja odwyk obcykany najlepiej na swiecie - czy chcesz tego czy nie :D


Miedzy innymi wlasnie d la t e go , ze wykorzystuja najnowsze ustalenia medyczne w tym g e ne t y k i .

Ze genow nie zmienisz , ale mozesz z pomoca lekow , psychiatrii iterapii zmienic swoje zachowanie.


Ale nawet te najlepsze kliniki maja jakis procent " zaleczen ' i procent przypadkow beznadziejnych.

Zreszta w wiekszosci przypadkow klienici jednak wracja - minimum raz.


Zeby te kiliniki nie byly najlepsze to by Kwasniewski tam nie polecial . :D

anSi
28-12-2009, 12:05
daggulko - masz swieta cierpliwosc :)

daggulka
28-12-2009, 12:08
[
Kazda kobieta przebywajaca w zwiazku z alkoholikiem jest wspolzalezna, czy

ma objawy czy nie - szczegolnie jak ma z nim dzieci - nie trzeba n i c

udawadniac .




mylisz sie ... zdarzaja się kobiety które nie dają się zmanipulować i nie nabywają syndromu współuzależnienia ... zdarza się to rzadko - to prawda , ale się zdarza ...

a co do Pani Kwasniewskiej .... nie wypowiadam się , nie zgłebiłam tematu Jej akurat dotyczącego ... podejrzewam, że Ty równiez nie masz informacji z pierwszej ręki - więc generalnie również nie powinnaś oceniać czy była czy nie była / jest współuzależniona ...

anSi
28-12-2009, 12:08
Daj spokoj z ta " wina ' - te kobiety to nie przestepcy . :D


Kazda kobieta przebywajaca w zwiazku z alkoholikiem jest wspolzalezna, czy

ma objawy czy nie - szczegolnie jak ma z nim dzieci - nie trzeba n i c

udawadniac .


U Kwasniewskiej objawialo sie to niezdrowa wrecz pazernoscia - czula sie

zapewne niepewnie, alkoholik mogl stracic zrodla dochodow w kazdej

chwili - i jej milosc do " pieniazkow' pozostawila na narodzie niemile

wrazenie :D

Lumpie, skad Ty te "rewelacje" bierzesz :o

lump praski
28-12-2009, 12:13
Oj MARIAN :evil: teraz dam CI po dziubie ...
- to są doświadczenia własne ....ale moim zdaniem bywa i tak i zupełnie inaczej ..w zależności od konkretnego przypadku...
Dlatego nie można generalizować.I obie panie mogą mieć i mają rację - bo to się nie wylkucza .

Kazda sprawa może mieć 2 dno


Od butelki :D


Hej, ossa kossa , jestes de best :D

lump praski
28-12-2009, 12:16
Daj spokoj z ta " wina ' - te kobiety to nie przestepcy . :D


Kazda kobieta przebywajaca w zwiazku z alkoholikiem jest wspolzalezna, czy

ma objawy czy nie - szczegolnie jak ma z nim dzieci - nie trzeba n i c

udawadniac .


U Kwasniewskiej objawialo sie to niezdrowa wrecz pazernoscia - czula sie

zapewne niepewnie, alkoholik mogl stracic zrodla dochodow w kazdej

chwili - i jej milosc do " pieniazkow' pozostawila na narodzie niemile

wrazenie :D

Lumpie, skad Ty te "rewelacje" bierzesz :o


Z daggulka to ja moge sie nie zgadzac i sobie podyskutowac bo jednak

dziwczyna jest kumata - ale z toba sprawa nie podlega zadnej dyskusji :D


Wiec adieu . :D

anSi
28-12-2009, 12:21
...

Z daggulka to ja moge sie nie zgadzac i sobie podyskutowac bo jednak

dziwczyna jest kumata - ale z toba sprawa nie podlega zadnej dyskusji :D


Wiec adieu . :D

:P Argument godny naprawde "kumatej" persony :)

lump praski
28-12-2009, 12:22
[
Kazda kobieta przebywajaca w zwiazku z alkoholikiem jest wspolzalezna, czy

ma objawy czy nie - szczegolnie jak ma z nim dzieci - nie trzeba n i c

udawadniac .




mylisz sie ... zdarzaja się kobiety które nie dają się zmanipulować i nie nabywają syndromu współuzależnienia ... zdarza się to rzadko - to prawda , ale się zdarza ...

a co do Pani Kwasniewskiej .... nie wypowiadam się , nie zgłebiłam tematu Jej akurat dotyczącego ... podejrzewam, że Ty równiez nie masz informacji z pierwszej ręki - więc generalnie również nie powinnaś oceniać czy była czy nie była / jest współuzależniona ...




To czy Kwasniewska zostala zmanipulowana ?


Daggulka ....nawet jesli te kobiety podejmuja decyzje zupelnie nieracjonalne wedlug moich standardow - nie zamierzam ich oceniac bo swita mi w lepetynie, ze znajduja sie w sytuacji e k s t r e m a l n e j .

A juz na pewno nie w ten sposob czyli w kategoriach " winy ".


Z tym, ze od razu mowie , ze rozmawiam o przypadkach gdy w gre nie wchodzi przemoc wobec kobiety i dzieci .



Daggulko na razie spadam , dobrze bylo pogadac , mam nadzieje, ze nie bierzesz tego personalnie - problem jest , roznimy sie podejsciem .

anSi
28-12-2009, 12:26
...

Z tym, ze od razu mowie , ze rozmawiam o przypadkach gdy w gre nie wchodzi przemoc wobec kobiety i dzieci .

Jakze subtelne rozmywanie problemu. A nie prosciej od razu przyznac ze dagullka od samego poczatku i w calej rozciaglosci ma racje :)

MARTINA1
28-12-2009, 13:15
cytat z ANSI..........
,,Jakze subtelne rozmywanie problemu. A nie prosciej od razu przyznac ze dagullka od samego poczatku i w calej rozciaglosci ma racje ".........

Nie można wszystkiego ze wszystkim łączyć są różne podejścia , postawy ,nawet sposoby picia i tylko wspólnym mianownikiem jest nadużywanie alkoholu - czyli przekraczanie NORMY ....
Wg mnie każdy ma tu rację ..co rzadko się zdarza - ale właśnie ze względu na złożoność i niejednorodność problemu ..
( czyli Daga, LUMP, MARIAN )

retrofood
28-12-2009, 13:23
Wg mnie każdy ma tu rację...

O matko, czyżbyś po Wigilii zaczęła gadać ludzkim głosem??? :o :o :o
Tracisz formę... :o :D :D :D

MARTINA1
28-12-2009, 14:02
Zapomniałam dodać ,że oprócz Ciebie , Retro - TY jak ruski komunista na samo słowo Ameryka masz wysypkę ... :lol:

Po kolei ... LUMP ma rację - najlepsze kliniki leczące uzależnienia ...
= Ameryka - mają zasłużoną sławę ze względu na skuteczność ..(podobnie jak włoska lekkostrawna kuchnia będąca zalecaną przez WHO -a nie RETRO kuchnia nasza )

MARIAN - z obu kategorii i mężczyźni i kobiety są osobowości tak toksyczne ,że samym swym istnieniem potrafią tak zatruć życie i otoczyć daną osobę ,że może ona popaść w każdy nałóg...Zdarza się ,że ludzie nie widzą wyjścia z takiej matni i idą na łatwiznę - wtedy alkohol jest najbardziej ,,podręcznym " rozwiązaniem .

DAGA alkoholicy to i faceci i kobiety . W różny sposób się to odbywa ....

mariankossy
28-12-2009, 14:17
Zapomniałam dodać ,że oprócz Ciebie - TY jak ruski komunista na samo słowo Ameryka masz wysypkę ... :lol:

Po kolei ... LUMP ma rację - najlepsze kliniki leczące uzależnienia ...
= Ameryka - mają zasłużoną sławę ze względu na skuteczność ..(podobnie jak włoska lekkostrawna kuchnia będąca zalecaną przez WHO -a nie RETRO kuchnia nasza )

MARIAN - z obu kategorii i mężczyźni i kobiety są osobowości tak toksyczne ,że samym swym istnieniem potrafią tak zatruć życie i otoczyć daną osobę ,że może ona popaść w każdy nałóg...Zdarza się ,że ludzie nie widzą wyjścia z takiej matni i idą na łatwiznę - wtedy alkohol jest najbardziej ,,podręcznym " rozwiązaniem .

DAGA alkoholicy to i faceci i kobiety . W różny sposób się to odbywa ....

Tak masz racje:

faceci najczęściej piją z powodu żony ,

kobiety najczęściej z powodu nadmiaru wolnego czasu

:roll:

retrofood
28-12-2009, 14:19
Zapomniałam dodać ,że oprócz Ciebie - TY jak ruski komunista na samo słowo Ameryka masz wysypkę ... :lol:

Po kolei ... LUMP ma rację - najlepsze kliniki leczące uzależnienia ...
= Ameryka - mają zasłużoną sławę ze względu na skuteczność ..(podobnie jak włoska lekkostrawna kuchnia będąca zalecaną przez WHO -a nie RETRO kuchnia nasza )


1. Nie mam wysypki na słowo Ameryka, bo sterta mojej rodziny to jej obywatele
2. Sławę mają, ale czy skuteczność??? :o :o :o piar maja, ot co. Tak jak anglojęzyczna muzyka. Bełkocą o niej nasze rozgłośnie na okrągło, a 90% z tej prezentowanej, to najwyżej siódma liga światowa, chociaz małolaty wierzą, że to czołówka.
3. Znam kilka kuchni lepszych od włoskiej (jesli chodzi o lekkostrawność). Ale znów to samo: nie maja piar-u
4. A co Ty chcesz od naszej kuchni? Czyżby Włosi mieli dłuższe życie? :o (to jak z pizzą neapolitańską: mąka z Ukrainy, oliwki z Algierii, pomidory z
Hiszpanii itd. :D

daggulka
28-12-2009, 14:20
Tak masz racje:

faceci najczęściej piją z powodu żony ,

kobiety najczęściej z powodu nadmiaru wolnego czasu

:roll:

tia ... a mariankossy pisze głupoty z powodu żony , czy z nadmiaru wolnego czasu? :-?

anSi
28-12-2009, 14:25
Niie no ....mariankossy wczesniej juz sugerowal, ze pisze, zeby smieszniej w watku bylo...I pewnie dobrze sie bawi :)

daggulka
28-12-2009, 14:26
w to, że nieźle się bawi to nie wątpię .... jak każdy dzieciak .... :roll:

anSi
28-12-2009, 14:32
Ano. I w sumie szkoda watku :( Bo o tym, jak zyc z alkoholikiem w sumie niewiele mozna sie z niego dowiedziec.

Jani_63
28-12-2009, 14:40
Nie wiem tez jak to jest, ze Slowianie najwiecej podobno pija ale najlepsze kliniki

odwykowe maja Amerykanie :D


Trzymajmy sie prosto , bo nikt nas do takiej kliniki na pewno nie wysle :D
Wiem że Szwajcarzy wcale w tyle nie pozostają.
Wysoki poziom tych klinik bierze się też stąd, że oprócz dostępu do najlepszych specjalistów, którzy tani nie są, więc pobyt musi kosztować, to jeszcze zapewniają praktycznie 100% dyskrecję.
A ta ma wymierna wartość dla osób publicznych, rozpoznawanych z racji pełnionej funkcji, lub posiadanych środków.
Świat już jest tak skonstruowany, że jak jest popyt to i znajdzie się podaż.
Więc jeśli znana persona ma problem, który trzeba rozwiązać bez wywoływania skandalu, a ten potrafi być zabójczy w prawdziwej demokracji, do tego z racji posiadania pieniędzy jest przyzwyczajona do pewnych standardów życiowych, to trzeba jej stworzyć dostęp do wysokiego poziomu świadczeń, za które trzeba słono zapłacić.
A że Hameryka to kraina pieniądzem pędzona, więc nie ma się co dziwić, że to właśnie tam powstają najlepsze (najdroższe) kliniki. :D

MARTINA1
28-12-2009, 14:40
Wychodzi na to,że każdy powód jest dobry i żona i jej brak :lol:
- po przekroczeniu granicy spożywanych ilości zostaje się alkoholikiem . Najgorsze ,że jest społeczne przyzwolenie ,niska kultura jeśli chodzi o picie i tradycje opróżniania każdej butelki do dna - nie jest przyjęte poczęstowanie się lampką ,kieliszkiem czy 1 drinkiem ....

RETRO -1- rodzina .. ta z Ameryki - no cóż - raczej im nie podskoczysz - tym bardziej rozumiem nienawiść aż z uszu się wylewającą zwaną czasem zazdrością :lol:
2 Co do klinik - wyniki mają , sprzęt zaawansowany również a PR też ...czyli wszystko w porządku...
3 światowa organizacja zdrowia zaleca właśnie tę kuchnię ze względu na jej walory
4 Włosi mają dłuższe życie - statystyczna średnia (poszukaj sobie sam ) a z pewnością lepsze i są zdrowi nawet w starszym wieku... mają dolegliwości związane z wiekiem a nie rozwinięte w skrajnych ilościach choróbska (oczywiście nie 100%)
Pizza neapolitańska - to jakiś chory przykład z Twej strony i tu lepiej się nie kłóćmy bo znam ten kraj dobrze.
5 Polska kuchnia ? - jedynie smaczna - energetyczna i kaloryczna obciążająca bardzo (sprawdza się w przypadku pracy fizycznej )

retrofood
28-12-2009, 15:47
RETRO -1- rodzina .. ta z Ameryki - no cóż - raczej im nie podskoczysz - tym bardziej rozumiem nienawiść aż z uszu się wylewającą zwaną czasem zazdrością :lol:

:D :D :D
muszę się żony zapytać, czy mi się nienawiść do niej z uszu wylewa...

PS. nie pisz więcej, bo nie lubię dyskutować z przymiotnikami. Ja chodziłem do szkoły zawodowej więc mnie przekonują argumenty, a nie mielenie jęzorem.

MARTINA1
28-12-2009, 16:03
Retro można to wyczaić.... - ja stawiałam na podstawówkę sportową ... :wink:
A w temacie argumentów - właśnie zostałeś ich pozbawiony ....dopytaj żony.Mielenie jęzorem - Twoja SPECJALNOŚĆ i nie zamierzam tu konkurować .

Kultura picia u nas w powijakach jest.... i zabranie butelki ze stołu ,bądź pozostawienie bez częstowania skutkuje jedynie tym, że goście sami się obsłużą...- jak nie zaczną od sknerusów obśmiewać .

retrofood
28-12-2009, 16:28
Retro można to wyczaić.... - ja stawiałam na podstawówkę sportową ... :wink:
A w temacie argumentów - właśnie zostałeś ich pozbawiony ....dopytaj żony.Mielenie jęzorem - Twoja SPECJALNOŚĆ i nie zamierzam tu konkurować .

Kultura picia u nas w powijakach jest.... i zabranie butelki ze stołu ,bądź pozostawienie bez częstowania skutkuje jedynie tym, że goście sami się obsłużą...- jak nie zaczną od sknerusów obśmiewać .

Tyle, że w mojej zawodówce kultury uczyli, czego Ciebie nawet Twoje uniwersytety, niestety, nie nauczyły ani grama.

Jani_63
28-12-2009, 16:28
Pizza neapolitańska - to jakiś chory przykład z Twej strony i tu lepiej się nie kłóćmy bo znam ten kraj dobrze.
W Zakopcu serwowali/serwują Pizze po Juchasku.
Składniki lokalne. Może to będzie lepszy przykład :lol:


5 Polska kuchnia ? - jedynie smaczna - energetyczna i kaloryczna obciążająca bardzo (sprawdza się w przypadku pracy fizycznej )
Kuchnia Bawarska jest co najmniej równie tłusta i obciążająca. Bawarczycy o tym wiedzą i mają to w głębokim poważaniu.
Kuchnia Chińska mimo że jest znacznie lżejsza też sprawdza się w przypadku pracy fizycznej. Wszak Chińczycy to najbardziej pracowity naród świata.
Lansujesz swoje poglądy nie dopuszczając do świadomości innego spojrzenia

MARTINA1
28-12-2009, 16:49
Każdy ma,, jakieś " zdanie .Odniesieniem było to:
cytat z Retro:
Znam kilka kuchni lepszych od włoskiej (jesli chodzi o lekkostrawność). Ale znów to samo: nie maja piar-u
4. A co Ty chcesz od naszej kuchni? Czyżby Włosi mieli dłuższe życie? (to jak z pizzą neapolitańską: mąka z Ukrainy, oliwki z Algierii, pomidory z
Hiszpanii itd.

Uważam ,że odpowiedziałam na ww. ,,argumenty"....i inne spojrzenie .....wcześniej więc nie zamierzam się powtarzać ....
A i jeszcze jedno Retro masz tu taką jedną wstawkę (pościk Twój z innego wątku) ,że na kulturę , to bym się w Twym przypadku nie powoływała - bo sam sobie zaprzeczasz .

lump praski
28-12-2009, 17:43
Nie wiem tez jak to jest, ze Slowianie najwiecej podobno pija ale najlepsze kliniki

odwykowe maja Amerykanie :D


Trzymajmy sie prosto , bo nikt nas do takiej kliniki na pewno nie wysle :D
Wiem że Szwajcarzy wcale w tyle nie pozostają.
Wysoki poziom tych klinik bierze się też stąd, że oprócz dostępu do najlepszych specjalistów, którzy tani nie są, więc pobyt musi kosztować, to jeszcze zapewniają praktycznie 100% dyskrecję.
A ta ma wymierna wartość dla osób publicznych, rozpoznawanych z racji pełnionej funkcji, lub posiadanych środków.
Świat już jest tak skonstruowany, że jak jest popyt to i znajdzie się podaż.
Więc jeśli znana persona ma problem, który trzeba rozwiązać bez wywoływania skandalu, a ten potrafi być zabójczy w prawdziwej demokracji, do tego z racji posiadania pieniędzy jest przyzwyczajona do pewnych standardów życiowych, to trzeba jej stworzyć dostęp do wysokiego poziomu świadczeń, za które trzeba słono zapłacić.
A że Hameryka to kraina pieniądzem pędzona, więc nie ma się co dziwić, że to właśnie tam powstają najlepsze (najdroższe) kliniki. :D



Jakby ktos lubil krotko to powiem tak - anglosasi grzeja rowno i nie mniej niz Slowianie tylko oni pija i n a cz e j .

Nie wychodza na ulice sie zataczajac tylko wsiadaja w samochod i rozwalaja siebie zabijajac przy okazji innych - ale nie widac zeby na u l i c y , w miejscu p u b l i c z n y m , sie kiwali , slinili, gegal glupoty , sikali itp .


No i dlatego maja takie swietne kliniki .

:D

Jani_63
28-12-2009, 17:55
Jakby ktos lubil krotko to powiem tak - anglosasi grzeja rowno i nie mniej niz Slowianie tylko oni pija i n a cz e j .

Nie wychodza na ulice sie zataczajac tylko wsiadaja w samochod i rozwalaja siebie zabijajac przy okazji innych - ale nie widac zeby sie zataczai, slinili, gegal glupoty itp .


No i dlatego maja takie swietne kliniki .

:D
:o A widziałeś kiedyś angielskich kibiców w akcji?
Nie. To podpowiem.
To tacy grzeczni, układni młodzi ludzie, którzy po wypiciu kilku piw w pubie rozchodzą się cicho, nie zataczając się do domów tocząc poważne rozmowy na temat wpływu ilości plam na słońcu na tarło Karasi :lol: :lol: :lol:

Zochna
28-12-2009, 18:11
Jakby ktos lubil krotko to powiem tak - anglosasi grzeja rowno i nie mniej niz Slowianie tylko oni pija i n a cz e j .

Nie wychodza na ulice sie zataczajac tylko wsiadaja w samochod i rozwalaja siebie zabijajac przy okazji innych - ale nie widac zeby sie zataczai, slinili, gegal glupoty itp .


No i dlatego maja takie swietne kliniki .

:D
:o A widziałeś kiedyś angielskich kibiców w akcji?
Nie. To podpowiem.
To tacy grzeczni, układni młodzi ludzie, którzy po wypiciu kilku piw w pubie rozchodzą się cicho, nie zataczając się do domów tocząc poważne rozmowy na temat wpływu ilości plam na słońcu na tarło Karasi :lol: :lol: :lol:

a tak , to i ja spotkałam tych miłych i kulturalnych chłopców w Krakowie :)
Rzeczywiście - toczyli interesujące dyskusje - w tym również o genetyce
i wpływie genów dziadka socjalisty na postrzeganie świata przez potomków :roll:
Puszczali przy tym kolorowe pawie.

anSi
28-12-2009, 18:51
...

Jakby ktos lubil krotko to powiem tak - anglosasi grzeja rowno i nie mniej niz Slowianie tylko oni pija i n a cz e j .

Nie wychodza na ulice sie zataczajac tylko wsiadaja w samochod i rozwalaja siebie zabijajac przy okazji innych - ale nie widac zeby sie zataczai, slinili, gegal glupoty itp .


No i dlatego maja takie swietne kliniki .

:D

Jakaz przekonujaca zaleznosc przyczynowo-skutkowa :)