PDA

Zobacz pełną wersję : Kolejne życie - kolejna szansa



taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 16:40
Postanowiłam założyć wątek, nie mam pojęcia, czy juz oby taki istnieje - znalazłam tylko albo rozwód, albo sprawy spadkowe dotyczące spadków...

Powiedźcie jak to jest...
Ludzie decydują się na rozwód i gdy spotkają znowu na swojej drodze tzw. drugą połowę ( czego życzę każdemu, bo samotność to największa trwoga... przeraża i ogarnia), to lekko tak ułożyć sobie życie?
Ja mam dwie koleżanki, znalazły obie partnera... Jedna z przejściami po związku ale stąpająca twardo po ziemi, wyjechała za granicę z obecnym partnerem, wzięli slub i mają wspólne dziecko... Jest szczęśliwa, rzuciła wszystko -zaczęła od nowa...
Druga bardziej romantyczka... też rzuciała wszystko, ale rodzina jej partnera już długo przed tym zanim ją poznali uznali, że ona BEeee i tyle... Mężczyzna jej miał dorastające dzieci, nie było łatwo, ale... gdy tylko zyskała ich zaufanie, to nastawione dzieci przez dziadka i babcię( mama niezyła), nagle zaczęły się buntować przeciwko niej i własnemu ojcu... Babcia -matka jej partnera nawet zaczęła strasznie wtrącać się w ich zycie... Dopóty jej partner powiedział -dość... Ale dzieci ... dalej słuchają babci...
Czy to łatwa droga...
Bo myślę sobie, że nikt nie powiedział nam, że zycie ma być lekkie, ani łatwe... Ale czasami myślę, że te kolejne życie to jest dopiero wyzwanie... Bo każdy człek ma inny charakter... jeżeli są dzieci małe -to wiadomo inaczej podchodzą do "nowej" mamusi, czy "nowego" tatusia..ale te starsze... trudny wiek... wpływ żyjącej matki, bądź ojca, bądź dalszej rodziny... i jak tutaj walczyć z wiatrakami...
Załozyłam ten wątek dla tych po przejściach i nie...
Mam nadzieję, że pisząc ktoś swoje doświadczenia pomoże innej osobie... :wink:
Tylko mnie tutaj nie krytykujcie...bo od dłuższego czasu zamierzałam załozyc ten wątek :wink: :lol:
A może źle robię? :roll: Hmmm najwyżej zakurzy się i tyle :wink:

retrofood
02-11-2009, 16:47
myślałem o reinkarnacji...

matka dyrektorka
02-11-2009, 16:49
podobnie odebrałam tytuł :D
ale drugie małżeństwo ma z reinkarnacją sporo wspólnego: nie powtarzać błędów z poprzedniego :wink:

daggulka
02-11-2009, 16:56
hm .... nie jest łatwo budować na zgliszczach .....
idealnie byłoby najpierw zgliszcza uprzątnąć ... ale przeważnie nie ma tak kolorowo :wink:

trzeba zdać sobie sprawę , że trzeba stawić czoła ludziom - stereotypy i społeczeństwo mamy takie a nie inne i nikt jej za to po głowie nie pogłaszcze ...

po drugie co innego jak się zaczyna nowe życie i nie ma dzieci ... wtedy nie ma problemu .... prawne uporządkowanie spraw z poprzedniego związku i ....można odetchnąć pełną piersią i delektować się nowym życiem , choć nie jest powiedziane, ze kiedy już spadną różowe okulary nie pojawią się wyrzuty sumienia albo nie okaże się że nowy partner to pomyłka i w poprzednim związku jednak było lepiej....

ale jeśli są dzieci - zaczyna się problem , bo nowy partner to nie tatuś tylko wujek .... tatusia ma się tylko jednego - a dziecko nie zrozumie co się stało że tatuś już z mamusią nie mieszka .... łatwe to nie jest .... szczególnie dla dzieci ...
wyjątkiem są rodziny patologiczne ... dziecko uwolnione od ojca alkoholika albo sadysty może już tylko zyskać ... aczkolwiek tatuś to tatuś i w takim przypadku dziecko i tak pewnie nie zrozumie i swoje przeżyje w psychice - ale z dwojga złego chyba lepiej w tę stronę .... :wink:

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 17:00
myślałem o reinkarnacji...

:lol: :lol: :lol:

matka dyrektorka napisała:


podobnie odebrałam tytuł
ale drugie małżeństwo ma z reinkarnacją sporo wspólnego: nie powtarzać błędów z poprzedniego



myślałem o reinkarnacji...

Nu to może zmienię tytuł -życie po... rozwodzie? A co jak jest panna i rozwodnik, albo wdowiec? :o :-? :roll:

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 17:05
A` propos reinkarnacji, czytałam kiedyś sporo ksiązek ... ba nawet zycie po życiu itp.
Kiedy bardzo bliska osoba była bardzo ciężko chora... po operacji miała zapaść i potem opowiadała mi o tunelu -pomyslałam... Boshe... będzie żyła..skoro usłyszała głos -ty jeszcze nie, tys młoda...
Niestety zmarła i moja wiara w reinkarnację się bardzo osłabiła... :-?

Nu ale to tylko o reinkarnacji taka wzmianka... :wink: :D

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 17:10
Daggulka też tak myslę, że nie łatwe te życie -kolejne życie... :roll:

daggulka
02-11-2009, 17:27
Daggulka też tak myslę, że nie łatwe te życie -kolejne życie... :roll:

zdecydowanie łatwo nie jest .....
łatwiej - jeśli kobieta jest osobą twardo stąpającą po ziemi , dokładnie wiedzącą czego chce , nie poddającą się łatwo emocjom ..... gorzej jak trafi na wrażliwą romantyczkę - niełatwo z emocjami sobie poradzić .... :roll:

retrofood
02-11-2009, 17:39
Daggulka też tak myslę, że nie łatwe te życie -kolejne życie... :roll:

zdecydowanie łatwo nie jest .....
łatwiej - jeśli kobieta jest osobą twardo stąpającą po ziemi , dokładnie wiedzącą czego chce , nie poddającą się łatwo emocjom ..... gorzej jak trafi na wrażliwą romantyczkę - niełatwo z emocjami sobie poradzić .... :roll:

o mamo, o mamo, o mamo!!!
że tez ciagle u was to te beksy sa poszkodowane, jakieś romantyczki, sryczki i dupiczki.
A losem cięmiężonego mężczyzny, to nikt się nie przejmuje!!!

daggulka
02-11-2009, 17:45
o mamo, o mamo, o mamo!!!
że tez ciagle u was to te beksy sa poszkodowane, jakieś romantyczki, sryczki i dupiczki.
A losem cięmiężonego mężczyzny, to nikt się nie przejmuje!!!

Retro .... ale pytanie było zadane :
"czy lekko ułożyć sobie życie po raz drugi" :wink:
no to napisałam , że niełatwo :roll:

natomiast niewątpliwie zostawiony partner cierpi bardzo .... to nie podlega dyskusji .... chyba, że związek to już tylko na papierku i nikomu nie zależy :roll:

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 17:49
Mi jeszcze przyszło do głowy miejsce... zalezy gdzie zacznie się owe życie...

Niechcę nikogo urazić, ale wychodzę z założenia, że najlepiej gdy rodzina jest ciut dalej... (Czasami z rodziną jest tylko dobrze na obrazku) :wink:

Teraz tak, jeżeli kobieta/mężczyzna postanowi mieszkać w miejscu, gdzie wszyscy znają jego życie - m.in. że żona czy on to tacy itp. -tutaj mniejsza miejscowość bądź wieś - to raczej nowy partner/ partnerka -tak jak wspomniała daggulka -że jest taka a nie inna mentalnośc ludzka i stereotypy, to stanie się obiektem sensacji.
Tutaj wystarczy, aby tylko teraz ktoś nieprzychylny strzelił plotkę i też nie jest łatwo, zwłaszcza kiedy usłyszy się nieprzyjemne plotki - jedni przejdą obojętnie, drudzy nie...
Inaczej jest, gdy zacznie się NOWE te życie w innym miejscu, gdzie jest się nowym... nikt nie wie o nas ... plotki były i będą ale myślę, że łatwiej zaczynać w takim środowisku...

retrofood
02-11-2009, 17:56
o mamo, o mamo, o mamo!!!
że tez ciagle u was to te beksy sa poszkodowane, jakieś romantyczki, sryczki i dupiczki.
A losem cięmiężonego mężczyzny, to nikt się nie przejmuje!!!

Retro .... ale pytanie było zadane :
"czy lekko ułożyć sobie życie po raz drugi" :wink:
no to napisałam , że niełatwo :roll:

natomiast niewątpliwie zostawiony partner cierpi bardzo .... to nie podlega dyskusji .... chyba, że związek to już tylko na papierku i nikomu nie zależy :roll:

Jak feministki, ciągłe spojrzenie od babskiej strony. A faceta to najlepiej na smietnik!
A to zarazy...
:D

kurna, czy ja nie po polsku piszę?
dlaczego "zostawiony partner"? to ona może być "zostawiona partnerka"

daggulka
02-11-2009, 18:00
Retro ... no pewnie , że może być .... to działa w dwie strony ... :roll: :wink:

to może "druga strona" bardziej Ci spasuje jako określenie osoby pokrzywdzonej ... :D

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 18:00
o mamo, o mamo, o mamo!!!
że tez ciagle u was to te beksy sa poszkodowane, jakieś romantyczki, sryczki i dupiczki.
A losem cięmiężonego mężczyzny, to nikt się nie przejmuje!!!

Retro .... ale pytanie było zadane :
"czy lekko ułożyć sobie życie po raz drugi" :wink:
no to napisałam , że niełatwo :roll:

natomiast niewątpliwie zostawiony partner cierpi bardzo .... to nie podlega dyskusji .... chyba, że związek to już tylko na papierku i nikomu nie zależy :roll:

Jak feministki, ciągłe spojrzenie od babskiej strony. A faceta to najlepiej na smietnik!
A to zarazy...
:D

kurna, czy ja nie po polsku piszę?
dlaczego "zostawiony partner"? to ona może być "zostawiona partnerka"

:lol: :lol: :lol:
Coś mi bije, bo ryczę ze śmiechu...

retrofood
02-11-2009, 18:03
Retro ... no pewnie , że może być .... to działa w dwie strony ... :roll: :wink:

to może "druga strona" bardziej Ci spasuje jako określenie osoby pokrzywdzonej ... :D

o własnie, a nie szerzyć tu wrogą propagandę!

matka dyrektorka
02-11-2009, 18:04
Retro ... no pewnie , że może być .... to działa w dwie strony ... :roll: :wink:

to może "druga strona" bardziej Ci spasuje jako określenie osoby pokrzywdzonej ... :D

o własnie, a nie szerzyć tu wrogą propagandę!
komu wrogą ?

retrofood
02-11-2009, 18:06
Retro ... no pewnie , że może być .... to działa w dwie strony ... :roll: :wink:

to może "druga strona" bardziej Ci spasuje jako określenie osoby pokrzywdzonej ... :D

o własnie, a nie szerzyć tu wrogą propagandę!
komu wrogą ?

jak to komu? wrogą mężczyznom!!

matka dyrektorka
02-11-2009, 18:08
biedactwa :( cały świat przeciwko nim :wink:

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 18:11
Retro ... no pewnie , że może być .... to działa w dwie strony ... :roll: :wink:

to może "druga strona" bardziej Ci spasuje jako określenie osoby pokrzywdzonej ... :D

o własnie, a nie szerzyć tu wrogą propagandę!

Nu broń Bóg... toż to może byc tak, że ON jest pokrzywdzony...

Ale... kto tu pisał o pokrzywdzeniu - TO o DRUGIM -KOLEJNYM ŻYCIU -WE DWOJE... :wink: CZYLI.. i ona i on mają prawo ułożyć sobie życie... papałom... po równo :wink:
ON może tez byc pokrzywdzony -bo nowa teściowa..go nie lubi... :-? Twierdzi, że skoro miał jedną, to i trzecią będzie miał... :wink:

retrofood
02-11-2009, 18:12
biedactwa :( cały świat przeciwko nim :wink:
własnie. A w dodatku jeszcze kobity...

taka_ja & taki_on:)
02-11-2009, 19:47
biedactwa :( cały świat przeciwko nim :wink:
własnie. A w dodatku jeszcze kobity...

Pamiętam taką piosenkę :

- Nie rycz mały, nie rycz... ja znam te Twoje numery, Twoje łzy leca mi na koszulę z napisem: ... la la la la la... :wink:

Nu kobiety jak w Seksmisji :D

Poprostu_ona
06-11-2009, 17:28
Znacie to..weszłam pod innym nikiem bo... to dotyczy mnie..jestem od dawna itp. No właśnie i to dotyczy mnie.

Jak wygląda drugie życie? Czy łatwo? Czy to tak hop i juz?
Odpowiem NIE! i NIE!
Ja po przejściach z bagażem, które niby oddałam -zostawiłam, ale jak ot tak zapomieć? Mimo to słysząc głos męża byłam twarda, chociaż ręce mi i nogi mi drżały... Odfrażał się nie raz, ale zakończyłam ten etap chorego zycia. Narodziłam się na nowo i czułam się doceniana, chciana i wróciła moja kobiecość, która od tak dawna była uśpiona.
Wtedy oto poznałam mojego obecnego partnera. On też miał bagaż, ale nie lepszy jak ja. mimo to jakoś ciągnęło nas do siebie od początku.
Zamieszkałam z nim ze swoim dzieckiem z 1-ego małżeństwa i jego dwójką dzieci -dorastającą.
Jak z początku było super, tak potem nagle o 180 stopni gorzej.
Słyszałam często:
- mam nasza tak dobrze gotowała, a ciasta jakie pyszne piekła itp.
Pojechaliśmy do matki mojego partnera - ale twoja żona to była taka i taka, poprostu nie taka zła.
potem przy zwróceniu jakiejkolwiek uwagi, że garnek zostawiony całą noc - że brudne gary zostawiają, że w butach po wypastanej podłodze chodzą itp. słyszałam:
- to dom mojej mamy...
Gdy pytałam czy mama życzyłaby sobie tego, działało jak płachta na byka i pyskówka.
Zaciskałam zęby, znosiłam wszystko. Nawet to, że dzieci nagle zaczęły jeździć po całej rodzinie i żalić si.ę jaka to jestem wredna i beeeeeeee...Oprócz nic matka partnera była od początku nastawiona anty -rozmowy, odwiedziny itp nie dawały nic.
Strasznie to przeżywałam, rozmowy nic nie dawały, bo dorastające dzieci nawet szacunku nie miały.
Kupiliśmy działkę, wybudowaliśmy dom, sami -zero pomocy z jego strony, pomagali nam barcia moi.
To co mówiła jego matka wiedziałam wszystko od koleżanek, które zanim mnie poznały ( bo w końcu mieszkałam w innej miejscowości), myslałay, że ja taka wredna jestem itp.
Gdy dom był i zamieszkaliśmy - dzieci dorosłe zostały w domu mamy, to odpoczęliśmy psychicznie... Dziwne ale prawdziwe.
Wzielismy po roku slub i pomimo rozesłanych zaproszeń na weselu z mojego męża rodziny nie było nikogo, prócz babci, która bardzo mnie kocha i ja ją. Dzieci męża były strasznie rozczarowne, gdy otrzymały zaproszenia, po rodzinie mówiły, że ojciec pożałuje i mają nadzieję, że o nich nie zapomni na łozu smierci, co do majątku. A jak ojciec umrze, to pochowają go z mamą.
Mój mąz mnie pocieszał i mówi -nie przejmuj się, będzie dobrze.

Dzieci są obrażone, bo testament spisaliśmy i ich tam nie ma ujętych, bo wrazie śmierci męza ja jestem spadkobiercą -bez zachówku dzieci , i odwortnie.
Oni nic nie wiedzą do końca, ale od samego początku mój mąz był traktowany jak krowa dojna przez dzieci i zmarłą zonę.
Życie nie jest łatwe.
Kiedy Bóg obdażył nas szczęściem - dzieciątkiem mój mąż odżył, chociaż wiele razy w naszym domku w łózku słyszałam:
- wiesz teraz mam spokój i swój komfort, wiesz ja nie wierzyłem, że może byc inaczej, że będę miał jeszcze szansę itp.
Nawet łzy teraz mi stoją w oczach, bo wiem, że nie miał lekko i mimo wszystko mysli o tamtych dzieciach.

Zycie nie jest łatwe. W każdym małżeństwie czy pierwszym, czy drugim może być róznie. Czasami głową muru nie rozbije się i tyle. Ale najważnieszy w życiu jest szacunek do drugiej osoby.
Nie piszę aby ktos podsumowywał moje zycie itp. Piszę bo chcę napisać.
Inaczej z małymi dziećmi, inaczej z duzymi. Inaczej gdy rodzina wpsiera, inaczej, gdy jeszcze buntuje dzieci.
Trzeba mieć duzo siły i zaparcia, iśc często z podniesioną głową, chociaż łzy cisną się do oczu - a raczej cisnęły.
Gdy jest oboje ludzi, którzy naprawdę sie kochają to zrobią wszystko dla swojej miłości. Bo maja prawo na nowo ułozyć sobie zycie, chociaz droga jest bez kierunkowskazów i zawiła.

retrofood
06-11-2009, 21:35
Znacie to..weszłam pod innym nikiem bo... to dotyczy mnie..jestem od dawna itp. No właśnie i to dotyczy mnie.


Szacun, młoda!
:D

taka_ja & taki_on:)
07-11-2009, 17:41
Poprostu ona - przykro mi, że Twojego męża rodzina jest tak a nie inaczej nastawiona - bo to chore.
Dzieci może kiedyś zrozumią, albo nie - te od męża strony. Wyobrażam sobie jak i jego musi to boleć.
Ale grunt, że mimo, tych przeciwności nie poddaliście się i stworzyliście rodzinkę - powodzenia i dziękuję za wpis :wink: :D

iza mama gabora
07-11-2009, 22:10
Jestem po trzech rozwodach :o Za każdym razem miał to byc"ten ostatni",Niestety (albo stety)...Wiem,o co walczę w życiu,i jeśli mój partner tego nie czuje...cóż...odchodzę.Bo nie chcę nikomu zawiązywać życia i nie chcę aby ktoś zawiązywał moje.W teraźniejszym-8-letnim pożyciu pozamałżeńskim :D jest OK .I NIECH JUŻ TAK BĘDZIE...bom zmęczona już :wink:

taka_ja & taki_on:)
18-11-2009, 20:06
Jestem po trzech rozwodach :o Za każdym razem miał to byc"ten ostatni",Niestety (albo stety)...Wiem,o co walczę w życiu,i jeśli mój partner tego nie czuje...cóż...odchodzę.Bo nie chcę nikomu zawiązywać życia i nie chcę aby ktoś zawiązywał moje.W teraźniejszym-8-letnim pożyciu pozamałżeńskim :D jest OK .I NIECH JUŻ TAK BĘDZIE...bom zmęczona już :wink:

Najważniejsze być sobą, uważam, że jeżeli dwoje ludzi ma się ze sobą męczyć -to niech lepiej każde idzie w swoją stronę :wink:
Nic na siłę :wink:
Nikt z nas niewie dokąd prowadzi nasza droga w życiu, co nas spotka, ale najważniejsze aby dwoje ludzi miało do siebie m.in. szacunek.

To już ładnych kilka latek ten teraźniejszy związek :wink:
Powodzenia :D

ewuniamiii
23-11-2009, 09:33
:roll:

taka_ja & taki_on:)
23-11-2009, 15:28
To nie jedna taka sytuacja o której piszesz....
Ja tez znam podobną, ba nawet kiedyś reportaż w TV widziałam, jak to trudno zostać samej itp.
Wiele razy nie moge pojąć tego, że za granicą -moja znajoma jest matka samotnie wychowującą i mieszka w Irlandii i co tydzień dostaje tyle funtów, co tutaj żadna matka nie dostanie za miesiąc.


Kupiła ciasne mieszkanko zaciagajac kredyt i meczy sie teraz bo na nic jej nie wystarcza .On wyjechał do Anglii a potem gdzies dalej i nikt nie wie gdzie a ona nie ma alimentów.

:cry: :cry: :cry: