PDA

Zobacz pełną wersję : Budowa mnie wykańcza:((



Kasia18
02-11-2009, 21:37
s

87anam87
02-11-2009, 21:43
jasne że nie jesteś sama! jestem pewna ze 95% inwestorów tak ma :)). nas tez wiele rzeczy denerwuje chcemy tak a musi byc inaczej albo co lepsza mówisz ze chcesz tak a ktos ci mówi ze lepiej dla ciebie bedzie jesli zrobimy to w inny sposób :o tragedia! to mój dom! i my powinniśmy "rządzić" ale nie zawsze tak jest wiec postaraj sie zacisnać zęby i tak bardzo nie denerwować bo to nic nie da :(

morfeusz1
03-11-2009, 07:48
My wprawdzie mieszkanie wykańczamy, nie budujemy domku, ale tez mnie to wykańcza i coraz częściej mam wrażenie, ze granica, ktora oddziela mnie od szaleństwa jest coraz bliżej.

Co chwilę coś nei tak, co chwilę ktos coś spieprzy i się dziwi, ze my tacy wymagający jesteśmy, a tak w ogóle to się czepiamy i przesadzamy.

W tamtym tygodniu mąż odbierał podłoge - wylewkę żywiczną pouliretanową. Wygląda slicznie, ale są przebarwienia, mazy, jakieś wypustki ostre w całym mieszkaniu, które wystają, niedociągnięcia lakieru do samej sciany w paru miejscach. Ale się czepiamy, bo taką wypustkę możemy sobie paznokciem przecież zdrapać. :o Pan nam zademonstrował i dziurka została w podłodze :-? Wykonawca nie chce poprawiać, bo ma inne zlecenia i w ogóle kto mu za materiał zapłaci :roll: a w umowie stoi jak byk, ze w takim przypadku za material płaci wykonawca. Z bólem serca się wczoraj zgodził, ale w kolejnym szoku, bo ma na to 14 dni - zdziwiony. A w umowie stoi jak byk - 14 dni. Ale to my się czepiamy, papierologia, upierdliwość i w ogóle.

Ech.... co chwilę coś. I pilnuj, nadzoruj, sprawdzaj to się obrażą, ze wymagający jesteś. Ano jestem, jestesmy. Płacimy to jesteśmy.



Kazda poprawka przedłuża termin, my kątem u Rodziców, na wykończeniu psychicznym.

retrofood
03-11-2009, 07:59
Eeeee tam, to tylko pierwsze dwadzieścia lat jest trudne. potem można się przyzwyczaić...
:D

Baru
03-11-2009, 09:14
Eeeee tam, to tylko pierwsze dwadzieścia lat jest trudne. potem można się przyzwyczaić...
:D
Retro!!
Nie dobijaj ich!! :lol:
Nie wiesz, że leżącego się nie kopie? :P
PS. Cały czas się cieszę, że nie mieszkaliśmy ani z jednymi, ani z drugimi rodzicami... 4 lata wynajmowane mieszkania, potem kupione na kredyt mieszkanie, w końcu dom (tyż z hipoteką, ale cooo taaam).

strzelu
03-11-2009, 09:17
My wprawdzie mieszkanie wykańczamy, nie budujemy domku, ale tez mnie to wykańcza i coraz częściej mam wrażenie, ze granica, ktora oddziela mnie od szaleństwa jest coraz bliżej.

Wykańczanie mieszkania to rury z kremem. Dom to klęska. I tyle w temacie.

Renia
03-11-2009, 10:02
e tam ...
samemu budować to dopiero klęska !
i słyszec od drugiej połowy:
"dlaczego jeszcze nie ma tego kibla zamontowanego ?"
"dlaczego nie zamontowali gniazdek?"
"nie ma żwirku pod garażem wysypanego, jak ja wjadę do garażu ?"
"a ta zepsuta roleta to nie będzie naprawiona nigdy ?"
"a gdzie będę spał jak nie ma łóżek ?"
"a kiedy będą meble?"
" a to jeszcze nie zrobione ... ?"
"a to jeszcze nie kupione ... ?"
"kiedy ...?"
"dlaczego ... ?"
"jeszcze nie ... ?"

:wink: :wink: :wink:

Baru
03-11-2009, 11:09
Renia!
Jak nie zabiłaś przez całą budowę - SAMA BUDUJĄC - to nie wiadomo, czy po takich hasłach Twój chłop się wprowadzi do nowej chaty... Może go jednak zostawisz na starym mieszkaniu?? :lol: Nie bedzie narzekał, że kibelka nie ma, asfalcik pod blokiem wszędzie jest...roleta mu się nie zepsuje z tej prostej przyczyny, że jej tam nie ma... :wink:

malka
03-11-2009, 12:21
e tam ...
samemu budować to dopiero klęska !
i słyszec od drugiej połowy:
"dlaczego jeszcze nie ma tego kibla zamontowanego ?"
"dlaczego nie zamontowali gniazdek?"
"nie ma żwirku pod garażem wysypanego, jak ja wjadę do garażu ?"
"a ta zepsuta roleta to nie będzie naprawiona nigdy ?"
"a gdzie będę spał jak nie ma łóżek ?"
"a kiedy będą meble?"
" a to jeszcze nie zrobione ... ?"
"a to jeszcze nie kupione ... ?"
"kiedy ...?"
"dlaczego ... ?"
"jeszcze nie ... ?"

:wink: :wink: :wink:

trudno mi uwierzyć, ze nie doszło do la crime passionel :o :lol: :lol:

galka
03-11-2009, 12:57
Renia z taką cierpliwością to Ty jesteś anioł nie kobieta :D

U mnie już dawno przesunełabym aureolę na bakier i wyszła z roli 8)

elli3
03-11-2009, 13:54
witaj!
u mnie wszystko zrobiliśmy sami .przynajmnej do tej pory.
jak w zeszłym tygodniu weszli fachowcy montować okna to od razu zepsuli drzwi tarasowe. na szczęście naprawili dość szybko także wrażenia na razie póki co mogą być ale nie wiem co lepsze : pilnować obcych czy samemu się męczyć na budowie. też mam wielkiego doła, ale póki co powoli mija.

ewa.ko
03-11-2009, 16:24
Witam, a ja chciałabym podzielić się z Wami moim problemem. Firma wykonała nam centralne ogrzewanie z podłogówką i całą kotłownią. Za materiał już zapłaciliśmy zgodnie z umową, teraz jeszcze robocizna. Dostałam wykaz materiałów, które zostały użyte do wykonania ogrzewania. I tu mam problem, skąd wiem, że tyle materiału rzeczywiście zostało zużytych? Jak to sprawdzić, ja to powinnam zrobić czy firma wykonująca? Chyba to trochę trudne, jeśli chodzi o np podłogówkę. Wstrzymałam zapłatę, ale nie wiem czy jestem na prawie. Proszę o pomoc.

Renia
03-11-2009, 19:46
Renia!
Jak nie zabiłaś przez całą budowę - SAMA BUDUJĄC - to nie wiadomo, czy po takich hasłach Twój chłop się wprowadzi do nowej chaty... Może go jednak zostawisz na starym mieszkaniu?? :lol: Nie bedzie narzekał, że kibelka nie ma, asfalcik pod blokiem wszędzie jest...roleta mu się nie zepsuje z tej prostej przyczyny, że jej tam nie ma... :wink:
na starość mam go samego zostawic ? :wink:
litościwa jezdem :wink:
i czytałam cóś nt radykalnego wybaczania .....
a poza tym
co nas nie zabije to nas tylko wzmocni
więc silna jezdem, dam radę wytrzymać :wink:

Renia
03-11-2009, 19:53
trudno mi uwierzyć, ze nie doszło do la crime passionel :o :lol: :lol:
La crime nie wchodziła w grę, prędzej divorce .... ale sie obeszło :wink:
może będziemy leżeć na cmentarzu obok siebie :wink:

Renia
03-11-2009, 19:56
skąd wiem, że tyle materiału rzeczywiście zostało zużytych? Jak to sprawdzić, ja to powinnam zrobić czy firma wykonująca? Chyba to trochę trudne, jeśli chodzi o np podłogówkę. Wstrzymałam zapłatę, ale nie wiem czy jestem na prawie. Proszę o pomoc.
zapytaj swojego kier-buda, powinien Ci pomóc

Renia
03-11-2009, 20:13
Renia 1. z taką cierpliwością to Ty jesteś anioł nie kobieta :D

2. U mnie już dawno przesunełabym aureolę na bakier i wyszła z roli 8)
1. nieprawda, czasem wrzeszczę bez opamiętania i bluzgam przekleństwami i nie odzywam się miesiąc
2. jak ostatnio wyszlam z roli, to małż zajął sie sprowadzeniem instalatora internetu/tv i jest zrobione !
a tera sie szykuje do pakowania książek ....
i będzie nosił, bo ja nie mogę
i pewnie wszystkie okna w nowym domu pomyje, bo ja nie mam siły
i kibel wyczyści, bo ja tego nie robię

no, idzie wytrzymać, jakoś to będzie
ja będe pracować w pracy a on w domu :wink:
może sie "wyrówna" ??? :roll: ha ! ha ! ha !

EZS
03-11-2009, 22:48
Mój mąż po prostu dostał fachowcofobii.
Przez 2 lata mieszkania jeszcze mu nie przeszła :o
objawia się tym, że na hasło "wezmę fachowca" wybucha awantura, że on to sam. No to kiedy? On nie ma czasu.. Itd
W takim stanie jest od połowy wykończeniówki. I od połowy robił sam... No, ze mną. I wcale nie przez finanse. O rany...

EZS
03-11-2009, 22:51
W tamtym tygodniu mąż odbierał podłoge - wylewkę żywiczną pouliretanową.
.

Żeruję na tobie w różnych wątkach :lol: Ale powiedz, kogo brałaś do tej wylewki, czy jest przezroczysta i za ile.
Mam korek w łazience i miała być na nim wylewka właśnie przezroczysta. Żeby go było widać. Ale nie moglam znależć firmy, nikt nie chciał robić w domu małą łazienkę, im tylko markety w głowie... To powidz, kto ci robil, może przyjada i do mnie...

galka
04-11-2009, 04:22
EZS napisał:


Żeruję na tobie w różnych wątkach

Smakowite :lol: :lol: :lol:

morfeusz1
04-11-2009, 06:03
W tamtym tygodniu mąż odbierał podłoge - wylewkę żywiczną pouliretanową.
.

Żeruję na tobie w różnych wątkach :lol: Ale powiedz, kogo brałaś do tej wylewki, czy jest przezroczysta i za ile.
Mam korek w łazience i miała być na nim wylewka właśnie przezroczysta. Żeby go było widać. Ale nie moglam znależć firmy, nikt nie chciał robić w domu małą łazienkę, im tylko markety w głowie... To powidz, kto ci robil, może przyjada i do mnie...

poszło na priv :wink:

morfeusz1
04-11-2009, 06:26
Eeeee tam, to tylko pierwsze dwadzieścia lat jest trudne. potem można się przyzwyczaić...
:D
Retro!!
Nie dobijaj ich!! :lol:
Nie wiesz, że leżącego się nie kopie? :P
PS. Cały czas się cieszę, że nie mieszkaliśmy ani z jednymi, ani z drugimi rodzicami... 4 lata wynajmowane mieszkania, potem kupione na kredyt mieszkanie, w końcu dom (tyż z hipoteką, ale cooo taaam).

my wprawdzie z Rodzicami od marca (najpierw u jednych potem u drugich, coby materiału nie przemęczać :lol: ), bo wczesniej we własnym mieszkaniu (sprzedane), ale to i tak straaaaasznie długo. I chyba dlatego każde przesunięcie z powodów fuszerki, usterek, nieterminowości mnie po prostu dobija.

Renia
04-11-2009, 08:41
każde przesunięcie z powodów fuszerki, usterek, nieterminowości mnie po prostu dobija.
... tylko Cie wzmocni :D

Renia
04-11-2009, 21:37
ze jak tak dalej pójdzie to się nigdy nie wprowadzimy ,ze go wykończe...... w ogóle nie wiem o co mu chodzi :o
żeby sie wprowadzić :D

retrofood
05-11-2009, 07:18
hej
musze przyznać że się troszkę lepiej czuję, że nie tylko mnie dobijaja fachowcy
i ........:) mój maż. małż ma dla mnie dużo duzo cierpliwości i wyrozumiałości..... :wink: :wink:
ile to juz razy przerabiałam prąd, a ile razy waliłam ścianki, przesuwałm itp itd
mam drugi projekt kominka, pierwszy stwierdziłam po dłuzszych przemyśleniach że jednak jest zbyt prosty i powszechny :oops:
i szykuje się znowu przeróbka elektryki :lol:
czasami wyskoczy z jakimiś zarzutami, że niby to jestem jakaś niezdecydowana i wymyślam ,ze jak tak dalej pójdzie to się nigdy nie wprowadzimy ,ze go wykończe...... w ogóle nie wiem o co mu chodzi :o

Jak zwykle, chciałabym i boje się...

morfeusz1
05-11-2009, 07:36
My wprawdzie mieszkanie wykańczamy, nie budujemy domku, ale tez mnie to wykańcza i coraz częściej mam wrażenie, ze granica, ktora oddziela mnie od szaleństwa jest coraz bliżej.

Wykańczanie mieszkania to rury z kremem. Dom to klęska. I tyle w temacie.

My mieszkania nie wykańczamy w kwestii tylko malowania scian, zrobienia łazienki itp.

Przerobilismy totalnie calą elektrykę, hydraulikę. Scianki, nie ścianki - wszystko liczone i robione niemal co do milimetra. Wszystko musi być tak, jak w projekcie, co do milimetra. Bo mamy tak wszystko rozplanowane, tak zaprojektowane meble, ze wszystko musi grac.
I jakiegos pecha mamy w kwestii zamawianych produktów: ostatnio zlewozmywak i okap, halogeny (inny kolor niż zamówiony), pstryczki i kontakty (przyszedł inny model niż zamawialiśmy).... i tak prawie ze wszystkim. Jedynie armatura z łazienki plus zawsze taka, jak w zamowieniu, tyle, że pzedłużenia mocne w dostawach.....

Wczesniej walczylismy z deweloperem o usunięcie usterek. Nie było ich dużo, ale mąż chciał (ja też) by były usunięte dokładnie i fachowo. Wskutek tego dwa razy Panowie musieli przerabiac parapet zewnętrzny (po za pierwszym razem brzydko dosztukowali), szpachlowac futrynę okna, a próg w drzwiach wymieniali chyba ze 3 razy. O poziomach nie wspomnę, bo nie było ich dużo, ale te kttre były tez poprawiali. Wskutek tego prawie 2 miesiące trwał odbiór mieszkania.....

Ale wiem, ze nijak tego nie można porównac do budowy domku, to jest dopiero jazda. I dlatego nie porównuję, a jedynie piszę, że mnie wykańcza nasze wykańczanie.

AskaK
04-01-2010, 12:09
My mieliśmy tak serdecznie dość wszystkich "fachowców", że ostatnie dwie ekipy pożegnaliśmy przepłacając ile chcieli i przymykając oko na wszystkie niedoróbki - byleby tylko już sobie poszli, byleby tylko mieć już spokój i pusty dom tylko dla siebie. Zostawili po sobie syf, pobrudzone i niedoklejonie dokładnie tapety, niezafugowane płytki tam gdzie nie zauważyłam, szpary tam gdzie mieli dać silikon, źle osadzone umywalki... Ale jesteśmy przeszczęśliwi, że poszli w diabły! Sami sobie wszystko dokończymy!

Na palcach jednej ręki zliczę rzeczy, które zostały od razu zrobione bez zarzutu i bez problemów. Reszta została okupiona dyskusjami i wymuszaniem poprawek. Dobijające jest to ciągłe mówienie, że tu przecież krzywo, tam źle i proszenie, aby poprawili. ANI RAZU moja uwaga nie spotkała się z cichą zgodą, o nie! Zawsze musi być kontr-odpowiedź w stylu "ale tego i tak nie będzie widać", "ale to się przecież tak robi", "ale tak robiliśmy na tamtej budowie", "ale po co to robić, po co to pani?"

I to ciągłe napominanie, aby uważali na zrobione już rzeczy, aby czegoś nie zniszczyli, a każdy zawsze odpowiada "pani sie nie martwi, bedzie dobrze". Potem oczywiście dobrze nie jest, ale tylko sprobój im wypomnieć, że przecież się mówiło aby uważali...

A na koniec wielkie paniska zabierają d... w trok, wielce obrażeni że nie żegnamy ich uściskami.

Mieliśmy dość i dobrze, że już się prawie skończyło.

PS.Właśnie montują drzwi wewnętrzne. 3 razy prosiłam, żeby do pokoju z wykładziną wchodzili bez butów. Idę sprawdzić jak idzie montaż - facet oczywiscie w buciorach. Więc mówię "Ale tutaj naprawdę bardzo proszę wchodzić bez butów". Odpowiedź: "Ale ja już zaraz wychodzę" i robi swoje dalej... :evil:

Sziva
04-01-2010, 13:16
My chcieliśmy uniknąć takich stresów i dlatego wszystko w mieszkaniu zrobiliśmy sami - tylko ja i mąż. Był to nasz debiut, ale mamy zrobione wszystko dokładnie tak, jak chcieliśmy. 3 miesiące ostrego tyrania - rano do pracy, po pracy "na budowę", o 2 w nocy powrót, rano do pracy i tak w koło Macieju. Kolana po fugowaniu podłóg leczyłam dwa miesiące, a na koniec robót byłam tak wykończona, że gdyby ktoś mi powiedział, że sprawa przeciągnie się jeszcze o kilka dni, to już nie dałabym rady. Za to mamy ogromną satysfakcję, że to wszystko zrobiliśmy bez udziału osób trzecich. Wyszło taniej, lepiej i wcale nie było to strasznie trudne - wystarczy tylko trochę myśleć, czytać zalecenia producentów i nigdy nie chodzić na skróty, gdyż pseudoułatwienie dzisiaj spowoduje nieziemskie utrudnienie jutro. Do tego w sieci jest cała masa poradników, z których można bezpłatnie korzystać. No i FM jest bardzo pomocne.

A jak już człowiek raz odkryje, że jeśli chce, to potrafi, to potem nie ma dla niego rzeczy niemożliwych (w granicach rozsądku, oczywiście).

miciu
04-01-2010, 15:21
Też swoje z fachowcami przeszliśmy i jak teraz słyszę słowo fachowiec to od razu mnie mdli :evil: Każdy wie lepiej co jest nam potrzebne a co nie, a te fronty od mebli kuchennych są cacy i nie wiadomo dlaczego się czepiam tych wytartych rogów, jeszcze się nie zdarzyło aby ktoś je zauważył... itd. :evil: :evil: :evil:

anetina
13-01-2010, 11:19
PS.Właśnie montują drzwi wewnętrzne. 3 razy prosiłam, żeby do pokoju z wykładziną wchodzili bez butów. Idę sprawdzić jak idzie montaż - facet oczywiscie w buciorach. Więc mówię "Ale tutaj naprawdę bardzo proszę wchodzić bez butów". Odpowiedź: "Ale ja już zaraz wychodzę" i robi swoje dalej... :evil:


no niestety, nie wymagaj od fachowców ściągania butów
trzeba było wcześniej wykłądzinę częściowo chociaż złożyć, bądź czymś zasłonić

ja tak naprawdę mimo bycia pewnych nieścisłości i tak bym wzieła tych samych ludzi do roboty
oprócz "faHowców" od okien :evil: :evil: :evil:

kropi
20-01-2010, 14:21
Nie jesteś pierwsza... niestety też i nie ostatnia. W Polsce to norma, naciągać klienta, urwać ile się da i w krzaki... Myśmy mieli 1 (słownie : jedną) ekipę, do której pracy nie ma się jak doczepić (nie, no, sorry, 2: druga to Boguś od wylewek i szamba :lol: ), no i elektryk był w porządku. Reszta to w mniejszym lub większym stopniu partacze, naciągacze i darmozjady, jak pomyślę ile kasy mi popłynęło to....... :evil: :evil: :evil: :evil:

Proponuję odciąć się emocjonalnie i nie przeżywać. Prawda jest taka, że oni próbują jak najmniejszym kosztem zarobić jak największą kasę w jak najkrótszym czasie - a Ty im przeszkadzasz wytykając błędy. Mam sąsiada (wykonawcę przy okazji), który z każdej ekipy wyciśnie maxa umiejętności i dokładności, a robi to tak, że na bieżąco płaci im tyle, aby przeżyli - powiedzmy 100 zł na tydzień na łebka, i nie wypłaca reszty póki nie jest zrobione tak, jak chce. Jeśli jest OK, nie ma opóźnień, itd - dorzuca sporą premię. Chłopaki o tym wiedzą i zasuwają jak małe motorki.

Niestety, jeśli chcesz mieć dobrze, musisz być przy wszystkim osobiście, nikt za Ciebie tego nie zrobi. Albo pogoń małża. Jak to wcześniej napisano - takie "wyjście z roli" od czasu do czasu bardzo pomaga na motywację. Mojej bardzo dobrze zrobiło, dzięki temu ma fajną kuchnię, bo ja już nie miałem siły się zajmować wszystkim, co w krótkich żołnierskich (BARDZO żołnierskich) słowach pewnego dnia podałem do wiadomości.

Ja bym już się nie brał za system gospodarczy, bo to wysysa i pozbawia całkowicie wolnego czasu, ale jak już zaczęłaś to kończ, twardym trza być a nie miętkim ;)

Marek-B
20-01-2010, 18:59
no niestety, nie wymagaj od fachowców ściągania butów
trzeba było wcześniej wykłądzinę częściowo chociaż złożyć, bądź czymś zasłonić



Dlaczego?
Montowałem u klientki drzwiczki na poddaszu. Rozłożyłem na parkiecie "szmatę " 25m 2, i na dole zalozyłem " cichobiegi" ...pepegi z gumy :) :)
miło było zobaczyć te duuuuze oczy :)

anetina
21-01-2010, 09:01
no niestety, nie wymagaj od fachowców ściągania butów
trzeba było wcześniej wykłądzinę częściowo chociaż złożyć, bądź czymś zasłonić



Dlaczego?
Montowałem u klientki drzwiczki na poddaszu. Rozłożyłem na parkiecie "szmatę " 25m 2, i na dole zalozyłem " cichobiegi" ...pepegi z gumy :) :)
miło było zobaczyć te duuuuze oczy :)


o właśnie te zdziwione oczy
nie powiem - stolarz czy obecnie teraz hydraulicy - zmieniają buty


ale poza tym to naprawdę dziwne spotkać fachowca, który zmienia
są na szzczęście jednak wyjatki

aniahubi
21-01-2010, 12:18
U mnie też zdejmowali buty - mam dwa pokoje w wykładzinie, w tym jedna prawie biała.
I panowie sami doszli do wniosku, że jak dom już zamieszkany, to w buciorach się nie łazi (malarze, naprawa okien, stolarz i wszyscy do wyceny barierki na balkonie...). Jak to mówi mądre przysłowie: dla chcącego nic trudnego :D

daszaA
26-01-2010, 12:59
Montowałem u klientki drzwiczki na poddaszu. Rozłożyłem na parkiecie "szmatę " 25m 2, i na dole zalozyłem " cichobiegi" ...pepegi z gumy :) :)
miło było zobaczyć te duuuuze oczy :)[/quote]


o właśnie te zdziwione oczy
nie powiem - stolarz czy obecnie teraz hydraulicy - zmieniają buty


ale poza tym to naprawdę dziwne spotkać fachowca, który zmienia
są na szzczęście jednak wyjatki[/quote]

Też trafiłam na takich wykonawców, którzy zdejmowali buty.Co dla mnie było dziwne, bo buty w których przyszli mieli suche i nie było potrzeby zdejmowania obuwia.
Pomijam panów fachowców, którzy pracują cały dzień. Dom ogrzewany, więc pewnie im ciepło, albo też mają taki zwyczaj zmieniać obuwie.
Też trochę mnie to dziwiło, ale z drugiej strony było to bardzo miłe.

Ale miałam też fachowca, który kilka razy wychodził do samochodu po coś i wracał ze śniegiem podklejonym pod buty traktory. Zero nawet otrzepania butów przed wejściem do domu. To mnie już wkurzało.

Marek-B
26-01-2010, 19:11
Też trafiłam na takich wykonawców, którzy zdejmowali buty.Co dla mnie było dziwne, bo buty w których przyszli mieli suche i nie było potrzeby zdejmowania obuwia. .

Suche to może i były , ale z ziarenkami piasku ładować się na jesionowy , polakierowany parkiet?