PDA

Zobacz pełną wersję : A może kupić zamiast budować?



honzik
17-12-2009, 19:43
Od jakiegoś czasu chcę zamieszkać w domu jednorodzinnym i nieprzerwanie mam rozterki, czy powinienem budować samodzielnie, czy też może raczej kupić coś wybudowanego. Rozmawiałem już z różnymi ludźmi na ten temat, ciekawi mnie opinia forumowiczów.

Domyślam się, że forumowicze raczej ciążą w stronę budowania ;) Proponuję emocje trochę zostawić z boku, a skupić się na realiach. Nie mam doświadczenia w budowaniu, nie mam nawet wielu znajomych, którzy coś wybudowali. Nie mam w rodzinie żadnego budowlańca, wykonawcy. Zagadką jest dla mnie wszystko, od sprawdzenia działki przed kupnem poprzez wszystkie etapy budowy na wszelkich formalnościach kończąc. Obawiam się, że budując właduję się ze sto razy na przeróżne mniej lub bardziej kosztowne miny. Nie mam też cierpliwości do kłótni z 'fachowcami'. Budowanie jako takie nigdy nie było moim marzeniem. W zasadzie to z ulgą zamieszkałbym w gotowym do zamieszkania domu. Powstrzymuje mnie tylko jedno - czy na pewno dobrze robię i czy nie przepłacę okrutnie.

Domyślam się, że budowa jest tańsza. Pytanie moje brzmi - o ile? Patrzę sobie na różne oferty gotowych domów (ale raczej takich już zamieszkałych, nie 'podprowadzonych' przez deweloperów) i zastanawiam się, ile kosztuje zbudowanie takiego domu od podstaw, uwzględniając szereg różnych detali, których, jak widzę, ludzie często gęsto nie uwzględniają na etapie planowania i kredytu :) na przykład gotowej kuchni, niektórych mebli, wybrukowanego podjazdu, pieca, żarówek, klamek itd itp. Weźmy przypadkowe ogłoszenie domu, który by mi z grubsza odpowiadał (no, myślałem o takim do 200m2, ale nie chcę spędzić reszty wieczoru na wertowaniu ogłoszeń):

http://otodom.pl/index.php?mod=show&insId=3006212

Taka działka w tej okolicy (obrzeże Bielska-Białej) kosztuje 200-300 tys. Zatem dom jako taki jest za 600-700 tys. Czy jego wybudowanie (kompleksowo) wyjdzie mnie na tyle taniej, żeby warto było spędzić na tym dwa lata (albo więcej) swojej - późnej już, ale jednak - młodości? Zakładam budowę z minimalnym wkładem własnej robocizny. Weźcie pod uwagę, że jestem laikiem i nie zawsze będę w stanie wiedzieć, czy na pewno wszystko odbywa się optymalnie jeśli chodzi o czas i koszta.

Tak jak pisałem - zostawmy na boku aspekty typu 'jak wybudujesz sam, to wszystko masz tak, jak zaplanowałeś' itd.

pierwek
17-12-2009, 19:55
Domyślam się, że budowa jest tańsza. Pytanie moje brzmi - o ile?

khem... to nie tylko o pieniądze chodzi choć też... niektórzy (a jest nas wielu bo ja też się do nich zaliczam) boi się wpuścić "fachowców" na swoją budowę.

polecam do poczytania to:

http://forum.muratordom.pl/ku-przestrodze-lepiej-przeczytaj,t22188.htm
:D

ekmir
17-12-2009, 19:57
Jak przypilnujesz budowy i będziesz "patrzył" budowlańcom na ręce to wtedy będziesz miał nie tylko tak "jak zaplanowałeś" ale też tak jak powinno być (zgodnie z projektem i sztuką budowlaną).

Jak kupisz "gotowca" to nie wiesz co w nim tak naprawdę jest.

jarett
17-12-2009, 20:05
miałem dokładnie ten sam problem. Jestem w sumie młodym człekiem, nie mam czasu ani ochoty pałować się z wykonawcami, nie mam wiedzy, jestem niecierpliwy (chciałbym się wprowadzać od zaraz). Najpierw szukałem gotowców. Developerskich (oglądałem głównie szeregówki bo takich najwięcej budują developerzy), z rynku wtórnego... w sumie nie znalazłem nic co by w pełni spełniało moje oczekiwania nie mówiąc już o granicach budżetu. Potem pomyślałem że wybuduje kanadyjczyka. 3 miesiące i po krzyku. Ostatecznie zdecydowałem się na tradycyjną budowę. Dlaczego?

1. po kilku latach mieszkania w mieszkaniu od developera, wiem, że deweloper robi wszystko po linii najmniejszego oporu. Nawet po kilku latach potrafią wyjść niedoróby i problemy. Wolałbym nie płacić za nie 600 tys zł.

2. planuję budować z generalnym wykonawcą. Mam akurat szczeście, że znalazłem zaufanego, który wybudował domy 3 moim znajomym. Na budowę "systemem gospodarczym" i koordynację pracy 14 wykonawców nigdy bym się nie zdecydował (mimo że własnie tym zajmuję się zawodowo tyle ze nie w branży budowlanej) - brak czasu, za dużo min. Nawet jeśli nie miałby to być generalny to można to podzielić na 3-4 duże etapy (ssz, instalacje, wykończeniówka)

3. Lepiej troszkę poczekać i mieć zrobione porządnie i skrojone na siebie niż potem pluć sobie w brodę że wydało się setki tysięcy na coś co nam nie odpowiada.

Czy będzie taniej niż od developera? Raczej nie albo nieznacznie, może z albo 10%. Przy generalnym wykonawcy i dobrej jakości materiałach trzeba liczyć się z podobnymi kosztami. Te 600 tysi za 250 m2 dom to zupełnie normalna cena. Ani drogo, ani tanio.

Zgodnie ze starą zasadą zarządzania projektami przynajmniej jedna z 3 zmiennych (cena, czas, jakość) musi ucierpieć. Przy w miarę świadomym budowaniu samodzielnym tą zmienną jest czas. U developera cena, a niekiedy również jakość. Decyzja należy do Ciebie :)

PS. o wiedzę i formalności się nie martw. 2 miesiące czytania tego forum i masz wiedzę wystarczającą aby gadać z fachowcami. Ja się zawsze pocieszam: "nie tacy idioci jak ja dali radę z budową domu" :)

honzik
17-12-2009, 20:09
polecam do poczytania to:

Mocne :) Ale wiesz, większości z opisanych tam rzeczy można uniknąć poprzez kupowanie domu, który nie był samoróbką krawca ze szwagrem oraz przez dokładną inspekcję przez DOBREGO rzeczoznawcę, przed zakupem. Nawet tysiąc czy dwa tysiące złotych za takie oględziny to może być dużo taniej. Samochody ludzie sprawdzają za kilkaset zł przed kupnem, to dlaczego domu kosztującego kilkaset tysięcy nie sprawdzić?

Pan Roman
17-12-2009, 20:18
Pozwól, że odpowiem Ci cytatem:

"Jeśli chcesz mieć własny jacht na miarę, swobodnie nim żeglować to zbuduj go. Musisz jednak wiedzieć, że czekać cię będzie 1000 dni pracy, będziesz skłócony z żoną, nie będziesz miał czasu dla dzieci i znajomych. Sąsiedzi będą uważać cię za dziwaka, postronni za wariata. Przez wszystkie te lata będziesz tylko myślał o tym co jutro musisz zrobić aby wreszcie wypłynąć. Będziesz musiał ścierpieć ignoranckie rady i opinie, wyzbyć się dumy prosząc o pomoc, przełknąć gorycz zawodu gdy jej nie otrzymasz. Przekonasz się, że autorytety nie są wszechwiedzące, surowce są byle jakie, książki nie dość treściwe, opisy na produktach kłamliwe, a specjaliści w fabrykach niedoinformowani. Ostatecznie dotrze do ciebie, że potrzeba perfekcji jest złudna i staje się proporcjonalna do czasu trwania budowy, przeszkodą w jej zakończeniu. Ciągle będziesz musiał wybierać między pragnieniem a możliwościami. Jeśli wytrwasz, wyprowadzisz kadłub z warsztatu, zmontujesz na sucho, potem włożysz to wszystko na przyczepę, zawieziesz na brzeg, położysz na wodę i nie zatonie - to musi świetnie żeglować.
Wtedy będziesz w siódmym niebie. Ty jesteś zwycięzcą nad słabością, nad zwątpieniem gdy coś nie wychodziło i gdy brakowało pieniędzy. Teraz możesz już odetchnąć i zapraszać znajomych: tych życzliwych i pomocnych, którym chwała i tych zawistnych, którym też dzięki bo najwięcej mobilizowali. A potem będą cię podziwiać lub szydzić z twoich rozwiązań. To obojętne, bo zawsze to już jest twój jacht, dzieło twoich rąk, które stworzyłeś z dziecięcych snów. Zrealizowałeś swoje marzenia.
Buduj!!!"
Źródło: http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?t=7977
Zamień tylko "jacht" na "dom" zasada jest ta sama.
Powodzenia :)
PR

honzik
17-12-2009, 20:32
Niby prawda, ale czasem to mi się wydaje, że najłatwiej budować jest prostym ludziom. Tacy na ogół w rodzinie i wśród znajomych znajdą 99% wykonawców, ktoś im zawsze doradzi, ktoś ma dojścia do tanich materiałów. Wykonawcy się w miarę starają, bo szwagrowi Zenka fuszerki nie wypada odstawić itd itp. Ja rodzinę mam małą, prawie w całości, ekhm, wielkomiejsko-wykształciuchową, która od pokoleń nie skalała się pracą fizyczną, a w obecnym miejscu zamieszkania jestem obcy.

Mnie to się widzi, że kluczowym elementem byłby tutaj jakiś łącznik pomiędzy mną a wykonawcami, znający się merytorycznie na rzeczy i z poświęceniem reprezentujący moje interesy. Tylko nie mam pomysłu, jak kogoś takiego znaleźć, a nawet jak znajdę, to nie wiem, czy mnie będzie na niego stać, bo ja w jego sytuacji bym taką pracę słono wycenił... :)

Post 'Ku przestrodze' do zakupu istniejącego domu faktycznie nie nastraja, ale... ten wątek (http://forum.muratordom.pl/co-bys-zmienil-a-budujac-jeszcze-raz,t4804.htm) równie mocno zniechęca do samodzielnej budowy. :)

No i osobna sprawa - w krajach 'zachodu', a w USA to już w ogóle, powszechne jest kupowanie używanych domów. USA to może zły przykład, bo tam 99% domów jest budowanych przez developerów i wszystkie są tandetne, ale w zachodniej Europie jednak nie każdy buduje samodzielnie. Ej, u nas przecież też nie każdy - na Allegro jest 95 tysięcy ofert domów do sprzedania! To nie może być przecież tak, że każdy kto kupuje dom, zamiast budować, robi błąd. :)[/url]

pierwek
17-12-2009, 20:36
Mocne :) Ale wiesz, większości z opisanych tam rzeczy można uniknąć poprzez kupowanie domu, który nie był samoróbką krawca ze szwagrem oraz przez dokładną inspekcję przez DOBREGO rzeczoznawcę, przed zakupem. Nawet tysiąc czy dwa tysiące złotych za takie oględziny to może być dużo taniej. Samochody ludzie sprawdzają za kilkaset zł przed kupnem, to dlaczego domu kosztującego kilkaset tysięcy nie sprawdzić?

porównanie kupowania domu do kupowania używanego samochodu jest bardzo trafne. Kolega chciał kupić żonie dobre, używane ale nie bite ( hehehe) auto - chciał wydać na tą używkę ponad 50k pln. Miał znajomego co ściągał i szykował auta na sprzedaż więc go zabierał na oglądanie - po kilku takich oględzinach.... zamówił nowego Golfa 6 w salonie.
Przy kupnie domu pewnych niedoróbek nie jesteś w stanie wykryć ani Ty ani rzeczoznawca... o ile temu drugiemu będzie wogóle chciało się szukać niedoróbek a nie tylko skasować prowizję.

Oczywiście ludzie kupują gotowe domy, mieszkania od developerów i są zadowoleni ... a mają w sumie inne wyjście po wydaniu niecałej bańki? :wink:

ekmir
17-12-2009, 20:44
Mocne :) Ale wiesz, większości z opisanych tam rzeczy można uniknąć poprzez kupowanie domu, który nie był samoróbką krawca ze szwagrem oraz przez dokładną inspekcję przez DOBREGO rzeczoznawcę, przed zakupem. Nawet tysiąc czy dwa tysiące złotych za takie oględziny to może być dużo taniej. Samochody ludzie sprawdzają za kilkaset zł przed kupnem, to dlaczego domu kosztującego kilkaset tysięcy nie sprawdzić?

Dopowiem jeszcze do tego, ze taki "krawiec ze szwagrem" mogą okazać się lepszymi budowlańcami niż niejeden tzw. budowlaniec :)

Fugazi!
17-12-2009, 20:45
buduje systemem gospodarczym, juz drugi sezon, jestem obecnie na skraju wytrzymalosci nerwowej-niefachowi fachowcy, czasami oszusci i zlodzieje wsrod nich, obsuwy czasowe,mnostwo poswieconego wlasnego czasu, wladowane juz 400 tys. (nie liczac dzialki), a do zakonczenia budowy na tip top i wprowadzenia sie ciagle dluga droga....

czasami ogladam oferty domow w okolicy-za 400 tys. plus 200 tys. dzialka czyli 600 tys. mialbym calkiem niezla wykonczona chate, moglbym juz w niej mieszkac, cieszyc sie zyciem, a tak ciagle musze sie o cos martwic-np. teraz o mrozy, bo kociol gazowy jeszcze nie uruchomiony z winy hydraulika....

tak wiec argument finansowy, ze budowa jest tansza od kupna domu raczej nie jest prawdziwy..

pewnie jak juz zamieszkam w moim domu to bede zadowolony i szczesliwy, ale na razie jestem znerwicowanym dziwakiem..

ekmir
17-12-2009, 21:04
Był taki czas, że byłem mocno zdesperowany (mam malutkie własne M) i koniecznie chciałem coś kupić. Oglądałem różne domki (wolnostojące, bliźniaki, szeregowce) każdy z nich kosztował x zł ale aby dostosować go do własnych potrzeb należało jeszcze zrobić mniej lub bardziej generalny remont (kolejny i to znaczny koszt). Zapewne i tak nikt nie uzyska takiej funkcjonalności jakby chciał.
A poza tym nie wiadomo ile tam "fuszerek" budowlańcy zrobili.

Ostatecznie zdecydowałem się na budowę (jestem w trakcie) - i nie żałuje.
Część prac wykonałem samodzielnie, chociaż nie jestem budowlańcem tylko elektronikiem (np. wykonanie zbrojenie nadproży, podciągów, słupów; bednarka). Instrukcję jak wykonać poprawnie zbrojenie otrzymałem od lokalnego projektanta (zaskoczenia nie kryli na ich widok budowlańcy, którzy szalowali podciagi i zalewali je betonem) :).
Oczywiście potwierdzam wcześniejsze opinie budowlańców należy zdecydowanie pilnować i ja starałem się tak robić - przynajmniej w newralgicznych momentach (wylewanie ław, stropów)

pawlok
17-12-2009, 21:49
Ale wiesz, większości z opisanych tam rzeczy można uniknąć poprzez kupowanie domu, który nie był samoróbką krawca ze szwagrem oraz przez dokładną inspekcję przez DOBREGO rzeczoznawcę, przed zakupem. Nawet tysiąc czy dwa tysiące złotych za takie oględziny to może być dużo taniej. Samochody ludzie sprawdzają za kilkaset zł przed kupnem, to dlaczego domu kosztującego kilkaset tysięcy nie sprawdzić?

Hmm nie wiem czy dobrze odczytuje ale chyba podjąłeś już decyzje ? I Poszukujesz potwierdzenia warto kupić gotowy dom ?
Ja jej nie potwierdze nieżależnie ile miałbym kasy to budowałbym bo wtedy wiem co mam, a jak się ma kasę na ewentualny zakup to po prostu można wybudować lepszego wypasa :-)
Budowałem systemem gospodarczym - na ekipy złe nie trafiłem, tzn na jedna się pojawiła, ale nie została nawet umowa podpisana :-)
Ogólnie nie rozumiem tego pędu ludzi po kupno np.. g..developerskich mieszkań, kredyt na karku i płac że tu taka niedoróba a tu taka...
Pawlok

Krzychos
17-12-2009, 22:55
Osobiście uważam, że samodzielna budowa domu lub tzw. systemem gospodarczym jest totalną głupotą.
Mimo czytania fachowych czsopism, zaglądania na forum, rozmów ze znajomymi, posiadania budowlańców w rodzinie i sąsiada architekta nigdy nie będziesz się znał dobrze na budowie domu i zawsze będzisz miał mniej lub bardziej coś spartaczone. Dodatkowo, większość budujących żeby mieć odpowiednie środki na budowę domu raczej nie pracuje zawodowo 8 godzin dziennie, więć ciężko jest samemu wszystko zorganizować a zwłaszcza doplnować.
Ale to nie są najważniejsze argumenty przeciw. Kupując dom gotowy widzisz jaki jest naprawdę. W przypadku samodzielnej budowy, mimo dokładnych projektów i superwizualizacji komputerowych po wybudowaniu okauje się, że do końca jest coś nie tak i sporo należałoby zmienić, przede wszystkim w kwestii wielkości domu.
Przy zakupie domu, wiesz ile dokładnie dom kosztuje, czy Cię na niego stać, ile należy wziąć kredytu. Jak będziesz budował sam to okaze się, że dom i tak jest prawie dwukrotnie droższy niż wydawało się Tobie na początku. Że zawsze jest mało pieniedzy i w końcówce trzeba kupować najtańsze materiały wykończenowe z marketu i nijak wnętrze domu nie przypomina tego z kolorowych czsopism o wystroju wnętrz.
Uważam, że otoczenie domu jest czasami ważniejsze niż sam dom. Dlatego przy domu gotowym masz szanse zobaczyć jak pada słońce i jak są oświetlone pomieszczenia. Jakie są odległości domu od ogrodzenia i innych domów, co się naokoło już pobudowało. Jest to bardzo istotne, bo często ktoś postawi sobie miły domek w ładnym miejscu a później okazuje się sąsiad stawia jakąś landarę i to w odległości 4 metrów od twojego ogrodzenia albo pole lub łąka za tobą zostało podzielone na działki.
Zbyt długo ciągnąca się budowa, użeranie się z wykonawcami, poprawki, przeróbki, a głównie wykańczanie domu jak już w nim mieszkasz, może sprawić , że będziesz miał wszystkiego dosyć, momentami nie będziesz mógł patrzyć na ten dom a w rezultacie zamieszkanie w domu nie będzie wcale takim wspaniałym i radosnym momentem jak sobie wyobrażasz.
Samemu dla przyjemności to można sobie tylko urządzić ogród i wystrój domu, a nie użerać się prze kilka lat ze wszystkim.

Gwoli ścisości ja tę totalną głupotę zrobiłem.

irreality
18-12-2009, 00:28
Osobiście uważam, że samodzielna budowa domu lub tzw. systemem gospodarczym jest totalną głupotą.
Pozwolę sobie się nie zgodzić.


zawsze będzisz miał mniej lub bardziej coś spartaczone

To nie jest zasada tylko ryzyko. Czy w domu gotowym takiego ryzyka nie ma?


Dodatkowo, większość budujących żeby mieć odpowiednie środki na budowę domu raczej nie pracuje zawodowo 8 godzin dziennie, więć ciężko jest samemu wszystko zorganizować a zwłaszcza doplnować.

Jeżeli w trakcie budowy finansujesz się kredytem to nie musisz w tym momencie pracować więcej niż 8h. Jest to kwestia wyboru - czy płacę komuś za "doglądanie" lub "wybudowanie gotowego" czy poświęcam swój czas na to. Tak czy siak jest to "wliczonę w cenę" tego czy tego rozwiązania. Gotowego domu lub budowy developerskiej nikt za friko nie nadzoruje.


Kupując dom gotowy widzisz jaki jest naprawdę.
Nic nie widzisz. Nie wiesz jakie są fundamenty, nie wiesz jakie są izolacjie, nie wiesz jakie są instalacje. Widzisz to co z wierzchu i cieszy oko.



W przypadku samodzielnej budowy, mimo dokładnych projektów i superwizualizacji komputerowych po wybudowaniu okauje się, że do końca jest coś nie tak i sporo należałoby zmienić, przede wszystkim w kwestii wielkości domu.


U mnie dom wybudowany 100% zgodnie z projektem i jestem z niego zadowolony. I wielkość odpowiednia i wyszedł taki jak na projekcie i superwizualizacji. Kwestia poświęcenia czasu na planowanie i późniejszej konsekwencji.



Przy zakupie domu, wiesz ile dokładnie dom kosztuje, czy Cię na niego stać, ile należy wziąć kredytu.

Jeżeli kupujesz w stanie developerskim to masz zwykle przed sobą - instalacje oraz wykończeniówkę - czyli 2/3 kosztów.
O których nie masz bladego pojęcia.
Plus poprawki tego o czym nie wiedziałeś.
Plus koszty notariusza, wpisów do ksiąg, podatki itp.



Jak będziesz budował sam to okaze się, że dom i tak jest prawie dwukrotnie droższy niż wydawało się Tobie na początku.


Kwestia dobrego planu, kosztorysu i budżetu. Mnie budowa wyniosła dokładnie tyle ile zakładałem. Na niektórych elementach taniej na niektórych drożej. Cały czas prowadziłem kontrolę wydatków w stosunku do planu. Zaplanowaną rezerwę wykorzystałem na podniesienie jakości materiałów.



Że zawsze jest mało pieniedzy i w końcówce trzeba kupować najtańsze materiały wykończenowe z marketu i nijak wnętrze domu nie przypomina tego z kolorowych czsopism o wystroju wnętrz.

Tak jak pisałem wyżej. Kupując gotowy dom zwykle masz do wykonania instalacje oraz wykończenie właśnie. To że ponosisz koszty cudzego dozoru, marketingu, obsługi finansowej i zysku wreszcie nie powoduje że dom gotowy jest tańszy tylko wręcz odwrotnie.



Uważam, że otoczenie domu jest czasami ważniejsze niż sam dom. Dlatego przy domu gotowym masz szanse zobaczyć jak pada słońce i jak są oświetlone pomieszczenia. Jakie są odległości domu od ogrodzenia i innych domów, co się naokoło już pobudowało. Jest to bardzo istotne, bo często ktoś postawi sobie miły domek w ładnym miejscu a później okazuje się sąsiad stawia jakąś landarę i to w odległości 4 metrów od twojego ogrodzenia albo pole lub łąka za tobą zostało podzielone na działki.


Czy przy kupnie gotowego domu nie może się okazać że tuż za moim płotem coś się pobuduje? Domy z projektu typowego można "dorwać" w skali 1:1 i zobaczyć na żywo lub na zdjęciach.



Zbyt długo ciągnąca się budowa, użeranie się z wykonawcami, poprawki, przeróbki, a głównie wykańczanie domu jak już w nim mieszkasz, może sprawić , że będziesz miał wszystkiego dosyć, momentami nie będziesz mógł patrzyć na ten dom a w rezultacie zamieszkanie w domu nie będzie wcale takim wspaniałym i radosnym momentem jak sobie wyobrażasz.

Wywalenie naraz kilkuset tysięcy na gotowe coś co można ocenić tylko "z wierzchu" i kolejnych kilkuset na instalacje i wykończenie wcale nie jest przyjemniejsze. Nikt nie każe się wprowadzać do niewykończonego domu. Z wykonawcami i poprawkami z mojego doświadczenia jest najwięcej użerania się na etapie wykończeniówki. A ta nie ominie nikogo.



Gwoli ścisości ja tę totalną głupotę zrobiłem.
Budować systemem gospodarczym można 10 lat i nigdy nie skończyć albo w rok i się przeprowadzić.
Kupno gotowego domu to tak jak kupno używanego samochodu. Można mieć szczęście, trafić na uczciwego sprzedawcę i wart pieniędzy dom. Można też trafić bubel, nieuczciwego sprzedawcę i utopić dwie furmanki kasy...

Takie jest moje zdanie i prywatna opinia.

Rozważałem (i to intensywnie ze wszystkimi za i przeciw):
a) kupno gotowego domu w tzw. stanie developerskim wraz z działką,
b) budowę systemem "generalnego wykonawcy" domu na mojej działce
c) budowę systemem "gospodarczym" czyli ja odpowadam za project management i organizację a budują ekipy

Wybrałem wariant c) i absolutnie go nie żałuję.

pierwek
18-12-2009, 06:03
Osobiście uważam, że samodzielna budowa domu lub tzw. systemem gospodarczym jest totalną głupotą.
Mimo czytania fachowych czsopism, zaglądania na forum, rozmów ze znajomymi, posiadania budowlańców w rodzinie i sąsiada architekta nigdy nie będziesz się znał dobrze na budowie domu i zawsze będzisz miał mniej lub bardziej coś spartaczone

Skoro sam wszystkiego dopilnowujesz i pomimo tego masz spartaczone to pomyśl jak i z czego jest wykonany dom budowany na sprzedaż... Bo nie wierzysz chyba w opowieści "dziadunia-budowlańca" ... "Panie ja to budowałem dla wnusi z najlepsiejszych materiałów.... beton B30 wszędzie lałem... a ocieplony jest, że hohohohohohohohohoho albo i lepi - no ale potrzebujemy pieniędzy na operację kuzyna za granicą i musimy ten skarb sprzedać"
:lol:

pawlok
23-12-2009, 22:04
Osobiście uważam, że samodzielna budowa domu lub tzw. systemem gospodarczym jest totalną głupotą. .

Czyzbyś był developerem ?



zawsze będzisz miał mniej lub bardziej coś spartaczone..
Skąd pewność ż developer tudziez generalny wykonawca czegoś nie spartaczy ?



Dodatkowo, większość budujących żeby mieć odpowiednie środki na budowę domu raczej nie pracuje zawodowo 8 godzin dziennie, więć ciężko jest samemu wszystko zorganizować a zwłaszcza doplnować. .

Przy systemie gospodarczym akurat pracuje 8godzin, nie muszę brać drugiego etatu by było mnie stać na narzuconą marże ...


Kupując dom gotowy widzisz jaki jest naprawdę.

Widzisz wierzch nie, wiesz co kryje się pod - np jastrych na chudziaku bez izolacji antywilgciowej i cieplnej (dzielo jednego z wielkopolskich developerów, odkryte przy skuciu jastrychu) :-)



Przy zakupie domu, wiesz ile dokładnie dom kosztuje, czy Cię na niego stać, ile należy wziąć kredytu.

Nie znasz potencjalnych usterek - kosztów napraw i remontów, nie spotkałem się jeszcze z ofertą sprzedaży domu z długotrwala gwarancją dotyczącą całosści.



Jak będziesz budował sam to okaze się, że dom i tak jest prawie dwukrotnie droższy niż wydawało się Tobie na początku.
Skąd ta nieprawdziwa teza - kosztorys przekroczony o 10% ale weszlow to umeblowanie parteru :-)



Uważam, że otoczenie domu jest czasami ważniejsze niż sam dom. Dlatego przy domu gotowym masz szanse zobaczyć jak pada słońce i jak są oświetlone pomieszczenia. Jakie są odległości domu od ogrodzenia i innych domów, co się naokoło już pobudowało.

To analizuje się w momencie zakupu działki a potem przy doborze projektu.



Gwoli ścisości ja tę totalną głupotę zrobiłem.

Nie chce mi się w to wierzyć :-)

Pawlok

Krzychos
24-12-2009, 10:36
Pisząc w swoim poście o kupnie domu miałem na myśli kupno domu wybudowanego przez specjalizującą się firmę, a nie domu wybudowanego przez kogoś systemem gospodarczym.

To że Wasz dziadek wybudował sam po wojnie dom i wszystkie zabudowania gospodarcze, że ojciec w latach 70-tych lub 80-tych sam wybudował dom to wcale nie oznacza, ży Wy musicie w obecnych czasach również samemu się budować.

Sami musicie przyznać, że pomału już zbliża się czas kiedy dom będzie się kupowało w pełni wybudowany i wyposażony.

W moim poście chodziło mi o to, że wszystko co jest związane z budową domu powinno być jakoś szczegółowo zaplanowane, przemyślane i to
przede wszystkim już na etapie planu zagospodarowania przestrzennego.
Pewnie napiszecie, że to osobista sprawa każdego inwestora, ale dłaczego na moim osiedlu i to dość sporym nie ma żadnych domów które byłyby stylistycznie do siebie podobne, każdy inny: bungalowy, parterowe, bliźniaki, dachy dwuspadowe, czterospadowe, dworki, podpiwniczone itd. Jest trochę domów ładnych ale ogólnie nie na tym osiedlu ładu i składu. Uważam, że gmniny powinny ściślej określać warunki zabudowy, łącznie z kolorem dachówki tak aby domy o podobnej architekturze stały na jednym osiedlu.

Poza tym, dlaczego latami mam oglądać szare elewacje sąsiadów, bo dom obłozyli styropianem, zaciągneli klejem i nie stać ich już na wykończenie elewacji, schodów wejściowych czy balkonów.
Czyli ogólnie w Polsce panuje trochę nieład i chaos.

Jak napisałem, że przy samodzielnej budowie zawsze się coś spartaczy, to myślałem o niewłaściwej koncepcji domu. Mało jest domów, co inwestor samodzielnie postanowił podwyższyć ściankę kolankową i dom przez to stracił fason. Mało jest postów na forum o źle dobranych grzejnikach, nieprawidłowo pracującej podłogówce, za dużych lub za małych oknach i nnych cudach bo każdy polak musi znać się na budownictwie i większość robi sam.

justkaaa
24-12-2009, 12:34
Ja buduje systemem gospodarczym w połaczeniu z generalnym wykonawcą, tzn na niektóre roboty szukałam sama ekip, materiałów, a potem znalazła firme co buduje domy jako tzw generalny wykanawca i mi kończą budowe. I jedno i drugi rozwiązanie ma i zalety i wady. Wadą systemu gospodarzcego jest to że jak się budowa za długo ciągnie i za bardzo się chce wszytsko dopilnować to następuje zmęczenie materiału po stronie inwestora, czyli moim. Chyba gdybym nie wspomogła się wykonawcą który kompleksowo realizuje mi kilka etapów to by moja budowa stanęła na kilka miesięcy a moze lat a ja bym nie mogła nawet na nią patrzeć.
Podziwiam tych co budują w całości osobiście ale do tego chyba potrzbena jest duża determinacja i konsekwencja, a moze zamiłowanie - mi jej zabrakło, ale ciesze sie, że trafiłam na mojej drodze budowlanej na kilka osób które mi swoimi radami sporo pomogły.

pawlok
24-12-2009, 12:36
Pisząc w swoim poście o kupnie domu miałem na myśli kupno domu wybudowanego przez specjalizującą się firmę, a nie domu wybudowanego przez kogoś systemem gospodarczym.

Gdzie masz w Polsce tego typu firmy dbające o renomę i jakość?
Mające tradycje ?
U nas dziś jest developer/generalny wykonawca jako spółka XYZ zo.o - za 5 lat firmy może nie być.
Gdyby rynek w Polsce był taki - firma Kowalski założona w roku 19....., pokazuje ci domy wybudowane i użytkowane przez innych 9wypytujesz ich o wszystko) przez x lat a jeszcze lepiej to ty wybierasz z iluś wybudowanych i czekających na klientów.
A u nas wiara rzuca się kupując mieszkania/domy które często sa jedyna na papierze...



Wy musicie w obecnych czasach również samemu się budować.

Ale możemy jezeli chcemy :-)



Sami musicie przyznać, że pomału już zbliża się czas kiedy dom będzie się kupowało w pełni wybudowany i wyposażony.

Do nasycenia rynku i do wzrostu zasobności kieszeni każdego Kowalskiego potrzeba jeszcze conajmniej kilkudziesieciu lat.
Nawet ludzie zduza kasa budują na zasadzie projekt indywidualny, architekt, inspektor budowy czasami generalny wykonawca czyli koordynator wykonawców....



Pewnie napiszecie, że to osobista sprawa każdego inwestora, ale dłaczego na moim osiedlu i to dość sporym nie ma żadnych domów które byłyby stylistycznie do siebie podobne, każdy inny: bungalowy, parterowe, bliźniaki, dachy dwuspadowe, czterospadowe, dworki, podpiwniczone itd. Jest trochę domów ładnych ale ogólnie nie na tym osiedlu ładu i składu. Uważam, że gmniny powinny ściślej określać warunki zabudowy, łącznie z kolorem dachówki tak aby domy o podobnej architekturze stały na jednym osiedlu.

I sam sobie odpowiedziałeś kto jest za to odpowiedzialny - a dlaczego tego nie pilnują bo np jest to wygodne dla developerów w których kieszeni urzędnicy siedzą - tu osiedla domków a obok zaraz pseudobloki są stawiane.



Poza tym, dlaczego latami mam oglądać szare elewacje sąsiadów, bo dom obłozyli styropianem, zaciągneli klejem i nie stać ich już na wykończenie elewacji, schodów wejściowych czy balkonów.

A to zwróć się do rządu by np zmniejszył obciążenia podatkowe tych którzy budują/wybudowali....



Mało jest postów na forum o źle dobranych grzejnikach, nieprawidłowo pracującej podłogówce, za dużych lub za małych oknach i nnych cudach bo każdy polak musi znać się na budownictwie i większość robi sam.

Poszperaj w necie i znajdziesz x wypowiedzi o wadach/usterkach w domach/mieszkanach developerskich...niestety mamy rynek jaki mamy i dopóki ludzie będą wybierać bylejakość tak długo nic się nie zmieni.
Podejrzewam ze proporcje sa jednak na korzyć samobudujących :-)

Pawlok

Pawlok

Mymyk_KSK
24-12-2009, 13:16
No i osobna sprawa - w krajach 'zachodu', a w USA to już w ogóle, powszechne jest kupowanie używanych domów. USA to może zły przykład, bo tam 99% domów jest budowanych przez developerów i wszystkie są tandetne,

one sa po prostu inne. Dlatego, że inne priorytety mają tamci kupujący niż nasi kupujący. Skąd wiesz że tandetne? widziałeś wszystkie? ;-)

FlashBack
24-12-2009, 14:59
w obu przypadkach >tematu< rozczarowania jednakowo bola.

aadamuss24
24-12-2009, 14:59
Myślę, że czasami warto kupić gotowy dom tym bardziej, że ktoś może być laikiem budowlanym. Coraz częściej widuję dobrze wybudowane domy przez developera lub przez osoby prywatne które wcale nie muszą być wykonane gorzej niż gdybyśmy sami budowali i pilnowali. Trzeba tylko dobrze poszukać i tutaj pośpiech jest złym doradcą. Są pewne istotne rzeczy na które należy zwrócić uwagę i można wyczuć czy ktoś budował byle jak czy dobrze.
Jeśli ktoś nie ma chęci użerać się z budową to warto kupić i mieszkać. To nie żaden wstyd, że ktoś kupuje gotowy dom, ani żaden honor, że samemu sie wybudowało. pozdr adam

coulignon
25-12-2009, 09:24
Jak kupisz "gotowca" to nie wiesz co w nim tak naprawdę jest.

Mylisz się!
Dokładnie wiadomo co tam jest:
1. Fundament lany bezpośrednio do gruntu. Oczywiście bez zadnego ocieplenia.
2. W instalacji elektrycznej przewody tylko 1,5mm2
3. Poddasze ociepolone 15cm wełny. Bez paroizolacji bo to dodatkowe 1,5 zł/m2. Dla dewelopera kwota nie do przejścia.
4. Okna będą. Nie wiadomo jak długo sprawne.

I wiele innych :wink:

Krzychos
25-12-2009, 14:17
Jak czytam opinie większości osób przeciwko kupowaniu domu gotowego, czy to od osoby prywatej czy developera to odnoszę wrażenie, że wszyscy wykonawcy, inwestorzy, fachowcy, budowlańcy, majstrzy i instalatorzy to partacze idący po jak najmniejszej linii oporu, złodzieje a przede wszystkim oszuści.
Z tych postów wyłania się obraz wykonawców, nad którymi trzeba ciągla stać i pilnować, być czyjunym i nie okazywać żadnego zaufania do nikogo.

Ciekawe czy tak jest w innych branżach i zawodach a najciekawsze to, czy jak Wasz przełozony czy szef nie pilnuje Was w pracy i nie kontroluje, to czy macie tendencje to takich nieuczciwych praktyk.

adam_mk
25-12-2009, 17:31
Pierwszy dom buduje się dla wroga...
Drugi - dla przyjaciela...
Trzeci dla siebie, ale tego to nie kupisz!
Bo gdzieś przecież mieszkać trzeba!

No i na rynku wtórnym przeważają te dwa pierwsze rodzaje...
:lol:
Adam M.

Claudii
25-12-2009, 18:00
a ja powiem tak :
tez miałam dylemat czy kupić czy wybudować , chiałam jak najszybciej zamieszkać .
Ale jak zaczęłam oglądać domki na sprzedaż ...to te ,które cenowo nam odpowidadały były ruinami, a te o kosmicznych cenach wcale mi się nie podobały jak za tę cenę.
I jak bym tak dalej szukała to do niczego bym nie doszła a tak parę miesięcy i chałupka już stoi :lol: taka jak sobie wymarzyliśmy

daggulka
25-12-2009, 18:17
Jak kupisz "gotowca" to nie wiesz co w nim tak naprawdę jest.

Mylisz się!
Dokładnie wiadomo co tam jest:
1. Fundament lany bezpośrednio do gruntu. Oczywiście bez zadnego ocieplenia.
2. W instalacji elektrycznej przewody tylko 1,5mm2
3. Poddasze ociepolone 15cm wełny. Bez paroizolacji bo to dodatkowe 1,5 zł/m2. Dla dewelopera kwota nie do przejścia.
4. Okna będą. Nie wiadomo jak długo sprawne.

I wiele innych :wink:

no niezłe, niezłe .... :D

a ja dodam od siebie ....
każdy dom buduje "dla siebie" czyli każdy ma inne oczekiwania, priorytety , potrzeby .... to co pasuje jednemu niekoniecznie spasuje drugiemu .... :wink:

EZS
25-12-2009, 19:32
Ciekawe czy tak jest w innych branżach i zawodach a najciekawsze to, czy jak Wasz przełozony czy szef nie pilnuje Was w pracy i nie kontroluje, to czy macie tendencje to takich nieuczciwych praktyk.

wszędzie zdarzają się pasjonaci, ale niestety przeważają ci, których trzeba pilnować, jednych mniej, drugich nieustannie.... jeszcze innych wystarczy odpowiednio zmotywować, ale musi być możliwość weryfikacji ich pracy, a w budownictwie to trudne, za dużo błędów i zaniechań wychodzi po czasie...

Sandacz
27-12-2009, 18:25
Osobiście nigdy nie kupiłbym domu od developera, wystarczy , że czasem dla nich pracuję (niestety) tak jak piszą niektórzy dobry kierownik budowy i budowa na własny rachunek, tylko. W tym wypadku wiesz co masz i za ile to masz, a najważniejsze masz to co sobie sam wybrałeś (materiał) a nie to co wybrał dla ciebie ktoś, aby jak najwięcej kasy na tobie zarobić...

ANNNJA
28-12-2009, 08:13
Pozwól, że odpowiem Ci cytatem:

"Jeśli chcesz mieć własny jacht na miarę, swobodnie nim żeglować to zbuduj go. Musisz jednak wiedzieć, że czekać cię będzie 1000 dni pracy, będziesz skłócony z żoną, nie będziesz miał czasu dla dzieci i znajomych. Sąsiedzi będą uważać cię za dziwaka, postronni za wariata. Przez wszystkie te lata będziesz tylko myślał o tym co jutro musisz zrobić aby wreszcie wypłynąć. Będziesz musiał ścierpieć ignoranckie rady i opinie, wyzbyć się dumy prosząc o pomoc, przełknąć gorycz zawodu gdy jej nie otrzymasz. Przekonasz się, że autorytety nie są wszechwiedzące, surowce są byle jakie, książki nie dość treściwe, opisy na produktach kłamliwe, a specjaliści w fabrykach niedoinformowani. Ostatecznie dotrze do ciebie, że potrzeba perfekcji jest złudna i staje się proporcjonalna do czasu trwania budowy, przeszkodą w jej zakończeniu. Ciągle będziesz musiał wybierać między pragnieniem a możliwościami. Jeśli wytrwasz, wyprowadzisz kadłub z warsztatu, zmontujesz na sucho, potem włożysz to wszystko na przyczepę, zawieziesz na brzeg, położysz na wodę i nie zatonie - to musi świetnie żeglować.
Wtedy będziesz w siódmym niebie. Ty jesteś zwycięzcą nad słabością, nad zwątpieniem gdy coś nie wychodziło i gdy brakowało pieniędzy. Teraz możesz już odetchnąć i zapraszać znajomych: tych życzliwych i pomocnych, którym chwała i tych zawistnych, którym też dzięki bo najwięcej mobilizowali. A potem będą cię podziwiać lub szydzić z twoich rozwiązań. To obojętne, bo zawsze to już jest twój jacht, dzieło twoich rąk, które stworzyłeś z dziecięcych snów. Zrealizowałeś swoje marzenia.
Buduj!!!"
Źródło: http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?t=7977
Zamień tylko "jacht" na "dom" zasada jest ta sama.
Powodzenia :)
PR


PODPISUJĘ SIĘ POD TYM POSTEM WSZYSTKIMI PALCAMI!!!...
TAK jest z budową!! Autor świetnie podsumował i opisał wszystkie aspekty i etapy budowy

ziaba
28-12-2009, 08:53
Zdecydowaliśmy się kupić, omijając te wyżej wymienione radości budowania. :wink:
Domu szukaliśmy rok i siedem dni :lol:
Dziś mogę napisać tak :

Można kupić swoje marzenia. Można zapłacić za coś, co istnieje zupełnie realnie, ma swoje kształty, zapach i kolor.
W moim domu wszystko jest tak, jak ja sobie wymarzyłam, gdybym budowała.
Tak się złożyło, że ludzie, od których kupiliśmy dom, posiadali identyczne priorytety i gusta.

Dom jak każdy wie, skłąda się z : domu ( zasadniczego czyli środka :wink: ), lokalizacji i ceny.
I nijak te 3 elementy połączyć. :-?
Jak dom i cena ok, to lokalizacja fatalna. Jak lokalizacja z ceną w parze, to dom okrutny. I tak w kółko .

W przypadku kupna domu , masz wszystko jawne, "wiedziały gały co brały".
Dyskretne popytanie najbliższych sąsiadów dają pełny obraz budynku ( ilość ekip remontowych w ciągu np 3 lat) Sąsiedzi wiedzą kto na czym siedzi. :D

Omijaliśmy szerokim łukiem domy nówki sztuki ,chciałam zgodnie w wiedzą nabytą na tym forum - by już wszystko osiadło i siadło, by co miało wyleźć- wyszło. Więc śmiało oglądaliśmy znaki szczególne domów i powiem szczerze, że mały poradnik kupującego dało by się napisać. :lol:

Oszczędziliśmy zdrowia, czasu..a czy pieniędzy ?
Oszczędzonego się nie da przeliczyć w złotówki.
Więc tak czy siak, i tak jesteśmy do przodu. :D

konsekwentnej radości z wyboru życzę

pierwek
28-12-2009, 09:37
W przypadku kupna domu , masz wszystko jawne, "wiedziały gały co brały".
Dyskretne popytanie najbliższych sąsiadów dają pełny obraz budynku ( ilość ekip remontowych w ciągu np 3 lat) Sąsiedzi wiedzą kto na czym siedzi. :D


ot złudzenia.... :lol:

mario1976
28-12-2009, 10:07
Nie mam doświadczenia w budowaniu, nie mam nawet wielu znajomych, którzy coś wybudowali. Nie mam w rodzinie żadnego budowlańca, wykonawcy.



Miałem tak samo. Jakiś jeden stryjek był co wybudował się w 1974. Zero rodziny w budowlance, wszystcy których znam mieszkają w bloku.



Zagadką jest dla mnie wszystko, od sprawdzenia działki przed kupnem poprzez wszystkie etapy budowy na wszelkich formalnościach kończąc.



Też było dla mnie zagadką. Działka była z "problemami". Spadkobiercy, sąd, jeden ubezwłasnowolniony. Na działce dreny, źle wytyczona przez gminnego geodetę...ech. Ja miałem tak, że na etapie papierologii 100% zaangażowania było po stronie żony. Urzędy, Gmina, Sądy - wszystko....a była w ciąży więc większość rzeczy bezproblemowo załatwiała. Ja byłem od spraw budowlanych. Uważam, że takie podziały są ok.





Obawiam się, że budując właduję się ze sto razy na przeróżne mniej lub bardziej kosztowne miny.



A ja byłem pewien, że się nie właduję. Bo dużo czytałem :wink: . Przy następnym domu byłbym w stanie zbudować lepiej, taniej...co do min to tymi ręcami zrywałem wylewki (190m2). Wtedy myślałem, że śiat się skończył. Po ponad roku traktuje to jako drobne potknięcie. A wiesz co mi powiedziały dwie ekipy wylewkarzy jak oglądali moje wylweki ? Paaaanie a dom na sprzedaż ? Bo jak tak to panelik na to i będzie git. He he he - Pana wylewka to nie jest spartolona....jak tam u Zenka na Marianowem gośc na sprzedaż robił i laliśmy przy -10 to jaja były.... bułehehe.



Nie mam też cierpliwości do kłótni z 'fachowcami'.


No tu moim zdaniem masz problem...ale on nie jest jakiś wielki. Ja wszystkich fachowców miałem z polecenia z muratora. Na całą budowę miałem jedną wtopę...zasadniczo dwie z fachowcami. Dwóch glazurników. Jeden pijak a drugi był....no był męczący psychicznie. No ale chyba da się to przeżyć ? Ja przeżyłem.




Domyślam się, że budowa jest tańsza.


Różnie z tym bywa. Ja ze swoim doświadczeniem budowy jednego domu byłbym w stanie zejśc 30-40 tysięcy z samych materiałów SSZ jakbym budował nie dla siebie (mury, docieplenia, okna, dachówka, drzwi zew., brama garażowa, podbitka, elektryka, hydraulika). Miałem dostęp do klinkieru po kilkanascie gr. Kupiłem kilka tysięcy sztuk. Klinkier gdzieś lezał kilka lat i był 3 gatunku jak się okazało. Ogólnie marny. Sprzedałem go 70gr szt. jak ceny były koło 2pln w składzie. Zgadnij kto do mnie po niego przyjechał :wink: . A później w ogłoszeniu, że dom z ogrodzeniem z klinkieru. No ja takiego klinkieru u siebie nie chciałem.

Moim zdaniem niezaprzeczalny + budowy to możłiwość balansowania kosztami. Doboru wykonawcy. Na każdym etapie wiem co wykonawca robi (byłem na budowie codziennie). Developerom jakoś tak z gruntu nie ufam, Naczytałem się na forum jak z 20cm wełny robiło się 10 a z 8cm styropianu robiło się dwa. Jeden z moich kumpli ma dom kupiony pod klucz. Fakt - jak jak zjadałem paznokcie w trakcie budowy to on był luzak. Ale to teraz jemu raz na jakiś czas odlatuje podbitka, dachówka, cały czas coś mu się dzieje. Pekanie KG.....Moim zdaniem płaci za komfort niebywania na budowie i wiary w developera.

Moimimo wielu zbiezności z Tobą różnimy się jednym. Ty masz od groma dylematów a ja wiedziałem, ze chce, że dam radę. Ba....wydawało mi się nawet, że znam się na budowlance. Jakbym dziś trafił w totka i miał kasę na nową działkę to budowałbym znowy systemem gospodarczym.

Nie wiem czy bym budował na Twoim miejscu jak Ty już na wejściue jakoś nie bardzo tak. Ja kilka razy chciałem w pizdyu sprzedać tak jak stały gołe mury, miałem okres, że jak jeździłem na budowie to dostawałem rozwolnienia, a jadąc w niedzielę do rodziny nadrabiałem drogi aby nie jechać koło budowy.

Wojtek R
28-12-2009, 12:52
pomijając z czego , jak i w jakiej technologii dobrze czy nie dobrze ta różnica w koszcie wybudowania przez Ciebie " różnymi ekipami " a od dewelopera będzie taka , że będziesz miał lepiej z lepszych materiałów i .... zostanie Ci na wczasy na około 25 lat teraz przemyśl czy warto :wink:

mario1976
28-12-2009, 13:00
W przypadku kupna domu , masz wszystko jawne, "wiedziały gały co brały".
Dyskretne popytanie najbliższych sąsiadów dają pełny obraz budynku ( ilość ekip remontowych w ciągu np 3 lat) Sąsiedzi wiedzą kto na czym siedzi. :D



No pewnie :wink: Podpytujesz dyskretnie sąsiadów czy w fundament piach poszedł czy mieszkanka z cegłą i gliną i czy dobrze zagęszczali i czy prawidłowo zbroili strop i czy...i czy...i - a sąsiedzi wyjmują zdjęcia, zerkają w notatki ile czasu i jakim skoczkiem było jechane, zerkneli też czy pod wylewką rzeczywiście było 10 styro a na poddaszu 30 wełny. Skarb taki sasiad :wink: .

Ale co do tego, że wiedziały gały to się zgadzam.

skorpio
28-12-2009, 13:46
Jak czytam opinie większości osób przeciwko kupowaniu domu gotowego, czy to od osoby prywatej czy developera to odnoszę wrażenie, że wszyscy wykonawcy, inwestorzy, fachowcy, budowlańcy, majstrzy i instalatorzy to partacze idący po jak najmniejszej linii oporu, złodzieje a przede wszystkim oszuści.
Z tych postów wyłania się obraz wykonawców, nad którymi trzeba ciągla stać i pilnować, być czyjunym i nie okazywać żadnego zaufania do nikogo.

To nie wrażenie, to smutna rzeczywistość. Z tej wyliczanki należy wyjąć inwestora, który stoi po drugiej stronie pola walki.

ziaba
28-12-2009, 13:52
No pewnie :wink: Podpytujesz dyskretnie sąsiadów czy w fundament piach poszedł czy mieszkanka z cegłą i gliną i czy dobrze zagęszczali i czy prawidłowo zbroili strop i czy...i czy...i - a sąsiedzi wyjmują zdjęcia, zerkają w notatki ile czasu i jakim skoczkiem było jechane, zerkneli też czy pod wylewką rzeczywiście było 10 styro a na poddaszu 30 wełny. Skarb taki sasiad :wink: .


Czasem ludzie budują dla siebie dom.
Pilnują wszystkiego i każdego.
Prowadzą pełną dokumentację włącznie z fotograficzną, by wiedzieć co i jak, gdzie i co.
A potem życie zmienia się i dom musi pójść w inne ręce.

Nie życzę Ci Mario, byś kiedyś musiał sprzedać dom. I by ktoś , kto kupowałby od Ciebie, wątpił w Twoje szczere zamiary budowania domu na pokolenia.
Nie życzę Ci, żeby ktoś podważał Twoje zaangażowanie i włożone w budowę serce i pot.

Nie każdy dom jest budowany na handel, nie każdy sprzedający to cwaniaczek.

A zapłotni sąsiedzi uczyli się wiele od ekipy budującej dom, który kupiłam, bo za niedługi czas sami swój rozbudowywali.

To właśnie od sąsiadów dowiedzieliśmy się o detalach, które tylko utwierdziły nas w tym, że dokonaliśmy idealnego wyboru.

Każda budowa jest obłożona ryzykiem, że jak się odwrócisz, ekipa coś spaprze.
Każda umowa kupna czegokolwiek jest obciążona ryzykiem , że coś jest nie tak.

Po prostu trzeba mieć szczęście, a ja mogę powiedzieć, że dostałam Palec Boży. :D

I tyla.

pierwek
28-12-2009, 14:03
czyli jednak dziadunio budował dom dla wnusi... cóż być może... ja też mam setki (jak nie tysiące) zdjęć ze swojej budowy ale jednak kilku bym kupcowi nie pokazał ;) bo co maiłby się niepotrzebnie stresować? ;)



Po prostu trzeba mieć szczęście, a ja mogę powiedzieć, że dostałam Palec Boży. :D I tyla.

i lepiej nie wywołuj wilka z lasu... :-?

ziaba
28-12-2009, 14:12
ps. Mieszkam juz ponad 3 lata .Wilki nie nadeszly. :D :D

honzik
28-12-2009, 14:12
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, odpiszę hurtowo, choć tego nie lubię, bo bez cytatów trudno się zorientować do czego się odnoszę. W każdym razie generalnie dyskusja poszła nieco w tym kierunku, w którym nie chciałem, czyli że jeśli wybuduję samodzielnie, to wszystko będę miał dokładnie takie, jak chciałem. :) A ja jestem w stanie zaakceptować, że coś będzie nie do końca idealne. Jestem przekonany, że budując sam również nie zrobię wszystkiego idealnie - nie starczy mi doświadczenia, szczęścia, czasu, nerwów lub pieniędzy, ewentualnie kombinacji kilku z tych czynników.

Zastanawia mnie jedna sprawa - niemal wszyscy uważacie, że domy z drugiej ręki, jak i te od developerów, to po prostu same niedoróbki, ledwo zza nich widać dom :) Natomiast wybudowany przez przeciętnego forumowicza dom niedoróbek w jego ocenie nie posiada, bo sam doglądał, a może nawet sam robił zbrojenia, chociaż z zawodu jest elektronikiem (ekmir, nie obrażaj się :). Natomiast dom z drugiej ręki, wybudowany przez prawdopodobnie bardzo podobną forumowiczowi osobę, jest zawsze pełen wad. Wychodzi na to, że te wady i niedoróbki powstają automagicznie gdzieś pomiędzy zasiedleniem a decyzją o sprzedaży... :)

Trafne jest stwierdzenie, że dopiero któryś z kolei dom się nadaje, więc się go nie sprzedaje, a sprzedaje te pierwsze przez siebie wybudowane :) Jednak jako argumentu przeciwko kupowaniu używanego domu można tego użyć wyłącznie jeśli się jest przekonanym, że samemu ten swój pierwszy wybuduje się lepiej. A to dość śliska teza. Jakoś nie umiem uwierzyć, że każdemu laikowi budowa udaje się lepiej niż innemu. Czego bym w życiu nie zaczynał robić, to na początku była to seria porażek i dopiero po jej pokonaniu jakoś szło. Każdy tak ma. Rozumiem, że wyjątkiem jest budowa domu - to się udaje od razu, tak...?

Kolejna kwestia - jak pogodziliście pracę zawodową z tymi dwoma, trzema latami budowy? Bo ja, kiedy wracam po 8-10h (plus dojazd) do domu, to jestem co najmniej wypompowany. Czasem mam wszystkiego dość, a czasem jestem w stanie tylko iść spać. W te dni, kiedy mam jeszcze na coś ochotę, realizuję któreś z moich hobby, dzięki którym cieszę się życiem. Niespecjalnie widzę nadzorowanie budowy w tym kontekście - jeśli się tym zacznę dodatkowo zajmować, to jestem pewny, że będę tylko pracował, jeździł na budowę, jadł, sr...ł i spał. Jak to rozwiązaliście? Pytam poważnie - intryguje mnie ta kwestia.

Claudii - życzę Ci jak najlepiej, popieram entuzjazm i tak dalej, ale jesteś na razie jakoś tak w połowie budowy, a przy tym już przekroczyłaś budżet. Chętnie poznam Twoją opinię za rok czy dwa lata, kiedy będziesz już miała wszystko zrobione, włącznie z podjazdem i wszystkimi detalami. Podobno SSZ to okres największego entuzjazmu u budującego.

Ziaba - chętnie przeczytałbym taki poradnik kupowania domu.

Podsumowując - w mojej obecnej sytuacji (mieszkanie w bloku, w którym szlag mnie już trafia) nie wiem, czy budowa jest dobrym rozwiązaniem. Nie mam doświadczenia, a spieszy mi się. To złe połączenie. Chyba skończy się kupnem jakiegoś niedużego domu 'tymczasowego'. Potem się zastanowię, czy szukać 'domu marzeń', czy go na spokojnie budować. Może za parę lat będę miał więcej czasu i pieniędzy? Może dzięki pomieszkaniu parę lat w domu jednorodzinnym będę miał bardziej wyrobiony pogląd na to, co i jak chcę wybudować?

honzik
28-12-2009, 14:24
mimo wielu zbiezności z Tobą różnimy się jednym. Ty masz od groma dylematów a ja wiedziałem, ze chce, że dam radę.

No właśnie - ja nie wiem, czy dam radę. Okaże się w razie czego w praktyce (co prawda niespecjalnie mam plan awaryjny na wypadek gdyby się okazało, że nie daję rady... :) Natomiast jestem pewny, że nie mam ochoty budować, bo mnie to nie interesuje ani nie pasjonuje, a na spędzenie czasu na budowanie poświęconego mam kilka fajniejszych sposobów.

mario1976
28-12-2009, 14:33
Kolejna kwestia - jak pogodziliście pracę zawodową z tymi dwoma, trzema latami budowy? Bo ja, kiedy wracam po 8-10h (plus dojazd) do domu, to jestem co najmniej wypompowany.

Odniosę sie tylko do tego bo...mam wrażenie, że nie masz ochoty na samodzielne budowanie i czego byś nie przeczytał na forum to będziesz zwolennikiem kupna gotowca - nie można chyba takiej inwestycji robić wbrew sobie i się katować więc poszukaj dobrego i uczciwego developera i kupuj. Pewnie nie wszyscy developerzy to "złodzieje" a nie wszystkie domy budowane gospodarczo są idealne.

U mnie budowa trwała dwa lata od pierwszej łapaty do zamieszkania.

Po pierwsze działka. Jezeli budowa to warunek był taki, że działka musiała być maxymalnie 15-20 minut jazdy od naszego obecnego mieszkania oraz mieszkań rodziców (pomoc przy dzieciach). Odpadły więc problemy z jazdą godzinkę na budowę i godzinkę powrotu. Zatrudniłem prawidzwego KB - nie figuranta stemplownika. Była na budowie codziennie. Jezeli działo się coś ważnego (fundamenty, zalewanie, zageszczanie, strop...) byłem na budowie przed pracą (6 rano), czasem spóźniałem się do roboty, czasem wypadłem w trakcie. Na budowie w formie straszaka nadzoru pojawiał się mój ojciec pracujący w okolicy. W najważniejszych momentach brałem dzień wolnego. Prosto po pracy codzień na budowę - byłem tam codziennie o 18-tej. Ekipa w lato była do 19-20. Był czas na rozmowę. Soboty prawie wszystkie, prawie całe na budowie z ekipą.

Wykończeniówka.
Aby zaoszczedzić - częśc prac (KG, ocieplenie, taras i tysięce pierdułek) robiłem z bratem, ojcem i teściem. 5 dni w tygodniu po pracy od 18.30 do 21.30 byłem na budowie. Soboty od 8 do 15. Tak jakieś 10mc. Później jak było cięzej robiłem sobie dzień wolnego od budowy. Płytki w garażu i jakies duperele kładę sobie jeszcze dziś w ramach hobby (lubię majsterkować)

Tak jak Ty byłem wypompowany po pracy i jeszcze waliłem na budowę (ojciec, teść i brat też pracują zawodoww)- ale przynajmniej na samym poczatku traktowałem to jak hobby, pasję, było dużo satysfakcji...później jak mi się rzygac chciało i wata właziła w oczy to szło siłą rozpęd, póxniej się zmuszałem, póxniej zona mi kazała :wink: .

A dzisiaj sobie mieszkam... :wink:

Elfir
28-12-2009, 15:22
Mozna budowac z generalnym wykjonawcą lub developerem, ale...
tylko przy własnym inspektorze nadzoru.

Krzychos
28-12-2009, 17:22
Honzik - jeżeli uważasz, że nie masz ochoty samemu budować domu, nie masz czasu, siły i odpowiednich zdolności to najlepszym rozwiązaniem będzie kupno dom gotowego.

Prawie wszyscy uważają, że budując dom samemu wykona się go bardzo dobrze. Tylko jak się przejrzy forum to połowę zajmują rozpaczliwe posty o cieknących kominach, popękanych wylewkach, odpadających tynkach, niedogrzanych pomieszczeniach czy wilgoci na ścianch.

Jak napisałem w poprzednim poście: jeszcze parę lat temu "opłacało" się samemu budować dom, obecnie już coraz mniej. Może spróbuj wziąć firmę która postawi Tobie gotowy dom od A do Z. Jeżeli masz wystarczające środki finansowe, to obecny kryzys tylko sprzyja takiemu rozwiązaniu.

Wybierz nieduży, prosty, nieskomplikowany dom, kup go, przeprowadź się i po prostu mieszkaj.

Ja swój dom najchętniej już bym sprzedał, kupił jakiś gotowy, nieduży, miły i przytulny domek, zamieszkał w nim i zaczął normalnie żyć.
Już mi sie rzygać chce jak patrzę na te gładzie, cekole, farby, kleje,kafle, płytki i całą reszte.

pierwek
29-12-2009, 07:11
Prawie wszyscy uważają, że budując dom samemu wykona się go bardzo dobrze. Tylko jak się przejrzy forum to połowę zajmują rozpaczliwe posty o cieknących kominach, popękanych wylewkach, odpadających tynkach, niedogrzanych pomieszczeniach czy wilgoci na ścianch.

A myślisz że czemu ludzie sprzedają domy? Pewnych niedoróbek prawie nie da się naprawić (np skopane izolacje) albo ich naprawa jest bardzo kosztowna.

Ja jeszcze nie skończyłem swojej budowy a już mam "pomysła" na budowę innego domku. Choć ten co buduję wydaje mi się prawie idealny. Jeżeli jednak będę budował kiedyś kolejny dom ( hehehehehehe ) to będzie w nim sporo rzeczy inaczej zrobionych.

I jeszcze jedno. Jak ktoś już przed budowa ma lenia to niech się wogóle nie zabiera za samodzielną budowę bo tego nie widzę. Ja przez ostatnie 2 lata pracuję na budowie przez wszystkie soboty z wyjątkiem świąt, wesela siostry żony i 2 tygodniowch wyjazdów urlopowych. Ponadto często po pracy + niekiedy w niedzielę. W maju tego roku wylądowałem na pogotowiu i wieźli mnie na sygnale do szpitala - przyczyna: zmęczenie materiału...Musiałem sobie zrobić miesiąc przerwy. Tak, że jak ktoś nie ma silnej motywacji i woli na prawie własnoręcznie wybudowany dom to niech sobie odpuści bo raczej i tak nie podoła...

Co do własnoręcznie wykonanych bubli... wolę sam coś niechcący spi..olić niż zapłacić za coś co spie...olił ktoś inny. Przynajmniej wiem gdzie może być potencjalny problem lub na bieżąco jestem w stanie poprawić jakieś niedoróbki, Bo one zawsze są tyle że mi chce się je naprawić w trakcie budowy a "fachowiec" by je tylko ukrył żeby ich nie było widać.

Przykład. Instalatorzy CO (jedna z nielicznych ekip która była u mnie na budowie) - mieli położyć rurki miedziane do kolektorów słonecznych żebym kiedyś mógł (jak mi przyjdzie ochota takowe sobie założyć bez demolowania połowy domu). Zaczęli kłaść. Pytam się ich dlaczego lutują tak jak resztę instalacji a nie na twardy lut? Oni: że tak robią zawsze i nie ma dyskusji.... :o No to ja za telefon do ich szefa i mówię że mają zrobić to na lut twardy bo tak sobie życzę. - teraz te rurki są już pod posadzką (polutowane tak jak chciałem) i ich nie widać... nie widać jak są polutowane tylko kawałek w kotłowni.
Albo przecięli mi kabelki od alarmu fleksem przy podkuwaniu ściany żeby zrobić podejście do grzejnika, choć dostali zdjęcia gdzie lecą kable... Jak je naprawili? Ano postarali się i "ładnie" je poskręcali i zaizolowali taśmą. Tylko mnie takie połączenie nie satysfakcjonuje bo nie chce mieć fałszywych alarmów na tej linii za kilka lat jak te skręcone styki się utlenią. Rozebrałem ich partaninę i polutowałem te kabelki.

Mógłbym tak dalej opowiadać o kreatywności fachowców.Ale po co? Ci co budują sami to znają ze swojego podwórka a ci co nie budowali i tak dalej będą wierzyć, że fachowcy zrobią lepiej...
:roll: ufffff koniec ;)

pawlok
29-12-2009, 11:14
Honzik - jeżeli uważasz, że nie masz ochoty samemu budować domu, nie masz czasu, siły i odpowiednich zdolności to najlepszym rozwiązaniem będzie kupno dom gotowego.
Prawie wszyscy uważają, że budując dom samemu wykona się go bardzo dobrze. Tylko jak się przejrzy forum to połowę zajmują rozpaczliwe posty o cieknących kominach, popękanych wylewkach, odpadających tynkach, niedogrzanych pomieszczeniach czy wilgoci na ścianch.
Jak napisałem w poprzednim poście: jeszcze parę lat temu "opłacało" się samemu budować dom, obecnie już coraz mniej. Może spróbuj wziąć firmę która postawi Tobie gotowy dom od A do Z. Jeżeli masz wystarczające środki finansowe, to obecny kryzys tylko sprzyja takiemu rozwiązaniu..


Zastanawia mnie dlaczego merytorycznie nie wypowiadasz się na wypowiedzi kontr- rozmówców?
Stawiasz tezy - bez merytorycznej argumentacji.
Co do usterek przejrzyj net - znajdziesz tysiące fuszerek w dziełach developerów.
Co do opłacania się - swój domek dałem do wyceny generalnemu wykonawcy - wyliczył stan developerski 400 tysięcy, wybudowałem za 20% mniej do stanu pozwalającego na mieszkanie z parametrami/materiałami znacznie lepszymi np: okna kolorowe trójszybowe z roletami (a nie biały standard), ocieplenia poddasza 25 cm welny a nie 15, pełne deskowanie a nie membrana itp itd...Jak dojdę do 400 tysięcy to będe miał wszystko pod klucz z umeblowaniem :-)
Ja wiem że facet i tak kogoś tam złapie - 2-3 nowe budowy rocznie i żyje jak pączek w maśle :-)



Ciekawe czy tak jest w innych branżach i zawodach a najciekawsze to, czy jak Wasz przełozony czy szef nie pilnuje Was w pracy i nie kontroluje, to czy macie tendencje to takich nieuczciwych praktyk.

No to ci się przyznam - pracowałem w latach 90 firmie sp zoo - która już nie istnieje - zasada tej firmy była prosta sprzedać i wyciągnąć max kasy z klienta. A taki szary pracownik jak ja miał proste zadanie - im więcej przychody wypracujesz tym więcej zarobisz.



Kolejna kwestia - jak pogodziliście pracę zawodową z tymi dwoma, trzema latami budowy? Bo ja, kiedy wracam po 8-10h (plus dojazd) do domu, to jestem co najmniej wypompowany. Czasem mam wszystkiego dość, a czasem jestem w stanie tylko iść spać. W te dni, kiedy mam jeszcze na coś ochotę, realizuję któreś z moich hobby, dzięki którym cieszę się życiem. Niespecjalnie widzę nadzorowanie budowy w tym kontekście - jeśli się tym zacznę dodatkowo zajmować, to jestem pewny, że będę tylko pracował, jeździł na budowę, jadł, sr...ł i spał.

Po pierwsze budowa 20 minut autem, godzinkę z hakiem rowerem od starego miejsca zamieszkania :-)
Po drugie pomimo ze wiedy budowlanej nie mam to fajnie było popracować - a od spraw merytorycznych KB pojawiający się na budowie niespodziewanie.
Podczas całej budowy parę dni urlopu poszło na jezdzenie po hurtowniach i urzędach - email to jeszcze nie standard u niektórych :-) Ale potem już przez telefon stałego klienta obsługiwali w ciemno - typu towar na budowie zapłata w sobotę (często wyprawa rowerkiem by nie tracić przyjemności):-)
Sytuacja krytyczna gdy musiałem się urwać z pracy i ściągać KB bo były perturbacje wynikające z błędu w projekcie i ekipa murarska rozłożyła łapy zdarzyła się raz.
Reasumując jeszcze trochę mam do zrobienia - uporządkowanie i zagospodarowanie działki, wykończenie stryszku i myślę że latem zacznę nadrabiać straty ostatnich dwóch sezonów w rowerowaniu - myślę ze sobie odbije spadek rocznego kilometrażu do 6000 km z nawiązką - buszując po okolicznych trasach :-)


pozdrawiam
Pawlok

PS: aczkolwiek układanie wełny na poddaszu to była najgorsza robota jaką w życiu robiłem - gryzie i dusi....a żem alergik to cierpiałem na maxa...

ekmir
29-12-2009, 17:03
Jak kupisz "gotowca" to nie wiesz co w nim tak naprawdę jest.

Mylisz się!
Dokładnie wiadomo co tam jest:
1. Fundament lany bezpośrednio do gruntu. Oczywiście bez zadnego ocieplenia.
2. W instalacji elektrycznej przewody tylko 1,5mm2
3. Poddasze ociepolone 15cm wełny. Bez paroizolacji bo to dodatkowe 1,5 zł/m2. Dla dewelopera kwota nie do przejścia.
4. Okna będą. Nie wiadomo jak długo sprawne.

I wiele innych :wink:

Czyli byle co, a w zasadzie byle było

irreality
29-12-2009, 19:36
Ja dodam tylko, że budowa systemem gospodarczym nie zawsze oznacza samodzielne prace budowlane (nie każdy ma do tego smykałkę i czas).

Jeżeli ktoś przez godzinę zarabia więcej niż robotnicy budowlani lub instalatorzy to średnio kalkuluje mu się poświęcanie czasu na pracę "u siebie". Lepiej te prace powierzyć fachowcom a samemu zająć się tym na czym się zna.

Budowa systemem gospodarczym to również model w którym sami "prowadzimy budowę" biorąc na siebie np.
- organizowanie i umawianie ekip,
- logistykę kolejności prac,
- doglądanie prac i odbiory (wspólnie z kierownikem budowy),
- negocjowanie cen i zamawianie dostaw,
- wybieranie rozwiązań i planowanie,
- pilnowanie harmonogramu,
- zapewnienie finansowania
itp.

Moje i rodziny zaangażowanie "fizyczne" w budowe wynikało głównie z powodów (1) "logistycznych" (nie zdążyłem na czas zorganizować ekipy), (2) "błahostkowych" (czyli za małe lub za głupie żeby specjalnie kogoś szukać do takiej roboty) albo (3) "ambicjonalnych" (jak mam komuś płacić albo tłumaczyć o co mi chodzi to sam sobię zrobię ;-) i sprowadziło się do:

- układania folii pod posadzki (1),
- układanie styropianu pod posadzki (1),
- sporadyczne sprzatanie (większość fachowców sprzątała po sobie) (2),
- załadowanie kontenerów gruzem i śmieciami (1),
- zaszpachlowanie ścian przed malowaniem (1),
- malowanie (1),
- zmontowanie zabudowy kuchennej z Ikea (3),
- mocowanie karniszy (2),
- wieszanie lamp i żyrandoli (2),
- montowanie mebli (2),
- podłączanie sieci komputerowej i anten (3),
- jakieś drobne przeróbki i poprawki już po zamieszkaniu (2).

Nic przerażającego. Nic wymagającego. Ale za to dające dużo satysfakcji.

Przed budową na pewno odważyłbym się kupić gotowy dom (nawet rozważałem ten scenariusz) - nowy albo do remontu.

Po budowie nie zdecydowałbym się na zakup gotowca lub budowę "developerską".

Z całą tą świadomością z jaką ilością elementów mamy do czynienia, możliwościami wyboru, rozpiętościami cenowymi pomiędzy dostępnymi technologiami, jakością materiałów i rozwiązaniami oraz polem do nadużyć lub zatuszowania fuszery...

wiaterwiater
29-12-2009, 20:45
czy nie przepłacę okrutnie

Jesteś leń i nie powiem jaki, chociaż jest taki odpowiedni przymiotnik. Siedzisz sobie przed kompem i prostej kalkulacji nie chce Ci się zrobić. To ja Ci powiem i zrobię to tylko na podstawie Twoich rozterek. Odpowiedz. Na ile wycenisz dwa lata ( albo więcej ), swojej późnej już, ale jednak - młodości? Tyle właśnie będziesz musiał przepłacić.

Jeśli natomiast prostej kalkulacji nie potrafisz zrobić, to przepraszam za lenia. W tym wypadku jednak wybij sobie dom z głowy, bo Cię wykończy. :lol:

Spirea
30-12-2009, 01:26
około 2 lata temu też zastanawialiśmy się, czy budować czy kupować . Decyzję podjęliśmy dość szybko - budować. Nie kierowały nami emocje tylko nasze realne potrzeby i mozliwości finansowe. Kupowanie odpadło bo:
1) nie chciałam kupować od kogoś, bo nie chciałam mieszkać w domu, w którym ktoś już mieszkał i urządził po swojemu,
2) tylko jeden deweloper we Wrocławiu i okolicach miał projekt, który teoretycznie spełniał nasze wymogi tj. 6 pokoi (z salonem). Ten jeden miał jednak już wyprzedane domki, nie było domków z podwójnym garażem
3) kupno od dewelopera byłoby w naszej ocenie droższe o ok. 100-200 tys., a kupione do wykończenia, czyli o kolejne 100-200 tys. Dla przykładu domki w wiosce pod Wrocławiem na działce 8 arowej pow. ok. 150m3 kosztowały w stanie deweloperskim ok. 800 000 zł. Na mniejszej działce ok. 700 000 zł. Koleżanka kupiła skrajną szeregówkę we Wrocławiu w stanie deweloperskim, niecałe 6 ar, ok. 150-160 m2 za 950 000 zł.
4) kwestie energooszczędnego domu są raczej deweloperom obce, nie wspominając np. o wentylacji mechanicznej
5) nie chciałam, aby dookoła mojego domu było 15 identycznych.


Uznaliśmy, że budowa musi wyjść taniej (zaznaczam jednak, że nie robiliśmy specjalnych kosztorysów), a przynajmniej będzie wszystko zrobione pod nas. Honzik napisał, że godzi się na to, że może nie być idealnie. Moim zdaniem, przy takich kwotach jak wyżej, szlag by mnie trafił, jakby nie było chociaż bliskie ideałowi.
Zaznaczam, że nie mamy żadnych budowlańców zawodowych ani samozwańczych w rodzinie. Jesteśmy we Wrocławiu sami z dzieckiem, więc zawsze jedna osoba musi się nim zająć. Nie mamy zadnych wujków, szwagrów, braci, teściów, ojców, znajomych mających czas, którzy nam pomogą chociaż poprzez przypilnowanie wykonawców, jak też innych, którzy po znajomosci zrobią coś taniej lub za darmo. Nie mamy żadnych znajomych źródeł materiałów. Nie mamy pojęcia o budowaniu i jest małe prawdopodobieństwo, abyśmy potrafili zrobić coś bardziej skomplikowanego niż położenie na podłodze styropianu. Chęci mogą bowiem nie wystarczyć, chociaż mnie, aż rwie, żeby coś samemu zrobić. Na razie tylko szukam w necie niskich cen, pomysłów itp.
Dokonaliśmy pewnego wyboru i na razie nie żałujemy - fakt, że jesteśmy na samym początku i dalej może być różnie i pewnie będzie. Jestem jednak pełna optymizmu. Teraz czasami nocami muszę pracować, bo dnia mi za mało, ale myślę, ża jak się zacznie budowa, to trzeba będzie się lepiej zorganizować. Ze względu na zawód i charakter pewnie ja będę większość rzeczy organizować, co też nie będzie łatwe, bo do kobiet przy budowie podchodzi się z pobłażliwością. Już przy zwykłej wycenie okien pan powiedział mi, żebym przyszła z mężem, bo nie będziemy wchodzic w szczegóły, jak nie ma osoby, która bedzie podejmowac decyzje. Motywacji dodaje nam projekt idelnie pod nas skrojony. Także to forum i dzienniki np. Nadiaart i Netbeta, którzy w ogóle budują sami. Czytanie forum i czasopism budowlanych stało się moim sposobem na quality time - z własnej nieprzymuszonej woli, a może i jest już obsesją ;). Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy będziemy budować tzw. systemem gospodarczym czy weżmiemy generalnego wykonawcę, jeśli nie na całość, to chociaż na ssz, instalacje i wykończenie. Systemem gospodarczym pewnie taniej, ale może nie starczyć czasu na dopilnowanie i organizację wszystkiego. Korzystniej może więc dać pracować i organizować tym, co się na tym znają. Będziemy na pewno stawiac na porządnego realnego kierownika budowy. Będzie tańszy niż nasz czas poswięcony na dogladanie. Na dom trzeba przecież też zarobić. Mamy dostać kosztorys, więc będziemy mieć jakieś wytyczne, jeśli chodzi o koszty.

Pokazany np. na początku domek, chociaż spełniałby nasze warunki "zawartości" to jest z zewnątrz kompletnie nie w naszym typie, wystrój jeszcze bardziej na nie - co oznaczałoby dziesiątki tysięcy we własne wykończenie, w tej cenie spokojnie wybuduje się samemu. Jedyny plus to duża działka. Plusem jest też szybkie wprowadzenie, ale z tym też może być różnie - sprzedawca chce np. jeszcze trochę pomieszkać, jest np. obciązony hipoteką, więc uporządkowanie tych spraw też potrwa, kredyt i tak trzeba załatwić, trzeba dopilnować wymeldowania, przekazania, sprawdzenia stanu budynku itp itd. Teraz, jak ma się do dyspozycji środki finansowe i zamówioną ekipę, to w rok też można wszystko zrobić (znajomi wprowadzili się po 10 mies., ale nie mieli jeszcze zrobionego tzw. obejścia).

Decyzja budowa czy kupować zalezy więc od własnych potrzeb, oczekiwań, chęci i determinacji. I tyle.

Tomkii
30-12-2009, 05:18
Zastanawia mnie jedna sprawa - niemal wszyscy uważacie, że domy z drugiej ręki, jak i te od developerów, to po prostu same niedoróbki, ledwo zza nich widać dom :)
Po wybudowaniu własnego domu mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa określić na prawie dowolnym etapie budowy czy to "deweloperka" czy też nie. Jeśli masz mało czasu i ograniczysz się tylko do logistyki to budowa Cię nie zabije. Potrzebny jest dobry KB który na telefon wpadnie na budowę i jak trzeba to przetrzepie ekipę :). Widziałem budowę z generalnym wykonawcą, na drugi dzień po wykopaniu dziury pojawiła się woda. Włożyli jako izolację folię budowlaną (0,2) - wykonawca nazwał to "izolacją wannową". Ekipa na budowie uczyła się dopiero murować i mieszać zaprawę w betoniarce! A im dalej tym było gorzej... Parę domów dalej próbowali wylać ławy bez zbrojenia - na szczęście ktoś się chyba wystraszył i koniec końców kręcili zbrojenie (a gruszki z betonem sobie stały i czekały aż skończą). Domek był na sprzedaż.

Kolejna kwestia - jak pogodziliście pracę zawodową z tymi dwoma, trzema latami budowy?
Było ciężko, dwa lata zero urlopu, zero hobby. Mam taką pracę że dużo jestem w terenie - pojawiałem się znienacka. Pozatym standard - codziennie po pracy, soboty, nieraz niedziele i cały urlop to budowa. Ale dużo robiłem sam a to wymaga czasu.

coulignon
30-12-2009, 07:42
3 lata budowy??? Odbudowujesz Zamek Królewski?

U mnie rok i miesiąc. A mozna było ze dwa miesiące krócej ale logistyka pracy zawiodła. Główny problem to zgrać terminy wykonawców jeśli nie masz wykonawcy generalnego.

Przez ten rok - zero uropów. Trochę zmeczony też jestem.

pierwek
30-12-2009, 07:49
3 lata budowy??? Odbudowujesz Zamek Królewski?

U mnie rok i miesiąc. A mozna było ze dwa miesiące krócej ale logistyka pracy zawiodła. Główny problem to zgrać terminy wykonawców jeśli nie masz wykonawcy generalnego.

jak "budujesz" ekipami to można w rok - ale zrób to samo w pojedynkę albo z pomocnikiem po 8h pracy... :D

mynia_pynia
30-12-2009, 08:10
Dla mnie system gospodarczy kiedyś oznaczał, że sam bierzesz łopatę i zasuwasz na budowie. Dopiero przy składaniu wniosku do banku o kredyt dowiedziałam się że buduje systemem gospodarczym ;).

Znalazłam firmę budowlaną która mi wybudowała dom do stanu surowego otwartego, właściwie nawet więcej, bo zrobili elewacje i postawili ścianki działowe. Później elektryk, hydraulik, panowie od posadzek, panowie od ocieplenia poddasza i suchej zabudowy, kafli, układania podłóg, montażu urządzeń sanitarnych, pan od mebli kuchennych.
W sumie moja praca na budowę ograniczała się do posprzątania na tip top po poszczególnych etapach, chociaż wszyscy mówili że niepotrzebnie odkurzam posadzki z pyłu przed kolejnymi wylewkami, i obecnie malujemy sami.

Buduje się długo jak na dzisiejsze standardy, bo już 2 lata, nie mamy parcia, bo mamy gdzie mieszkać, ale już się zawzięłam i obiecałam sobie że w maju przeprowadzka, chociaż znajomi się dziwią, że już nie mieszkamy i opierd... nas że jesteśmy za wygodni ;)

Na budowę w trakcie intensywnych prac byłam codziennie, praktycznie cały urlop wykorzystałam na budowę, np przy montażu okiem, drzwi, bramy, wylewkach, itp.

Czy wszystko jest zrobione bez wad ... nie, ale nie ma rażących błędów, z perspektywy czasu widzę że większość to pierdołki których się czepiałam.

Czy kupiłabym gotowy dom??? Nie wiem.

arturocz
30-12-2009, 09:20
czytam i czytam i widze nieskonczone morze wypowiedzi ;) wniosek z tego taki ze kazdy ma mózg i musi z niego korzystać w sposób bardzo zaawansowany lub jedynie pobieżny...róbta co chceta..

Nasza decyzja...będziemy budowac, chociaz dziewczyna chciala kupic mieszkanie ale w koncu ja i rodzice przekonalismy ja do + własnego domu. Nie bede przytaczał argumentow bo te powiazane sa z praca mozgowia, a kazdy ma tam co innego ;)

Działkę z narzeczoną już wybraliśmy i podpisalismy umowe przedwstepna, w tej samej małej miejscowości mieszkaja nasi rodzice wiec problem nadzoru budowy, opieki nad dziecmi i pozyskiwania zaufanych znajomych odpada ;)

Bedziemy budowac..pojecia o tym nie mam bo siedzialem w podrecznikach psychologii a nie budowlanych....ale rodzice zaoferowali pomoc.

Mamy o tyle dobrze ze moj ociec sam budowal swoj dom (ze swoim ojcem), wiec sporo wiedzy ma (trzeba bedzie ja pewnie troche zaktualizowac), a drugi ojciec tez ciagle cos buduje, co prawda nie sam (ma ekipy) ale dzieki temu orientuje się o co chodzi i jak co zrobic, zeby bylo dobrze.

Dlatego prawdopodobnie pojdziemy w strone wynajecia poszczegolnych ekip (polecanych przez forum muratora i znajomych ktorzy buduja sie w okolicy) i w ten sposob doprowadzimy do stanu surowego zamknietego. Pracami wykonczeniowymi natomiast zajmę się ja z ojcem.

Jestesmy dopiero na poczatku dluuugiej drogi.. z pewnoscia nasza wiedza wciaz jest ograniczona..... ale decyzja zapadla.

I ja z tego naprawde sie ciesze... Najblizsze 2 lata bede spedzal na czytaniu poradnika majstra budowlanego, czytaniu tegoz forum i oczywiscie przebywaniu na budowie ... ale dzieki temu bede mial przynajmniej pojecie na czym stoje..gdzie biegna kable.. jaka rurka za co odpowiada, gdzie moge wiercic dziure w scianie i wiele wiele innych rzeczy. Jednym slowem...bede czuł się jak u siebie w domu!

Mysle ze takie doswiadczenie zyciowe zwiazane z budowa jest czyms bezcennym..potwierdza to nawet psychologia mówiąca o czymś co jest tak oczywiste ze niektorzy o tym zapominają, a mianowicie:

im więcej trudu, zaangażowania kosztowalo nas zdobycie czegoś, tym bardziej to szanujemy i doceniamy

tym naukowowym twierdzeniem zakoncze i jednoczesnie gratuluje budujacym!

mario1976
30-12-2009, 11:37
im więcej trudu, zaangażowania kosztowalo nas zdobycie czegoś, tym bardziej to szanujemy i doceniamy


No niby tak ale...

Sam w tym watku wypowiadam się jako zwolennik budowy w trybie gospodarczym ale dla mnie dom to było wyzwanie życia, życiowa inwestycja (syn, dom drzewo i takie tam). Kasy zabrakło więc wkład własny wyrażony roboczogodzinami musiał być olbrzymi. I jak tak sobie patrzę na to co zrobiłem tymi ręcami to mnie duma rozpiera. Ale mam też takich kumpli co się w głowę pukają i wolą gotowca i nie podzielają mojej dumy jak patrzą na zabudowę mojego poddasza na ten przykład. Poprostu niektórzy traktują dom jak lodówkę, odkurzacz, samochód. Czyli jak przedmiot uzytkowy. Miejsce gdzie śpią, odpoczywają. Jutro mogą go sprzedać, zmienić go na inny, przeprowadzić się, są mobilni. Po cholerę więc się denerwować i angażować. Są tacy co nie lubią majstrów, kierbudów, robotników, brudu - całego tego syfu. Chcą wejśc jak kaloryfery już wiszą i mają w dupie czy dobrze zagęszczono im piasek. Wolą robić zdjęcia z plaży niż zdjęcia zbrojenia i podciągów. I dla takich ludzi są developerzy.

A prawda jak zwykle jest po srodku bo i developer może wybudować poprawnie - a ekipa Pana Kazia co nam gospodarczo muruje może spiermandolić wszystko dokumentnie. A tak zupełnie na marginesie naszą polecaną ekipę Pana Zenka co z niego byliśmy super zadowoleni jak był pilonowany - może zatrudnić developer i będzie szybko szybko i ten sam Pan Zenek spiermandoli wszystko dokumentnie miejscowośc dalej.

No i autor watku może tak chce na gotowo (wejśc jak kolorek na ścianie już będzie). Zasadniczo zadał pytanie ale chyba raczej dla uspokojenia sumienia....bo budować "samodzielnie" nie ma ochoty.

Ja osobiście z doświadczenia własnej budowy powtórzę, że przy ewentualnej następnej budowie znowu zrobiłbym to "gospodarczo". Nawet śpiąc na kasie wziąłbym 90% tych samych ekip, wyeliminował jedynie tyle wkładu własnej pracy - i budowałbym bez developera.

adam_mk
30-12-2009, 12:04
Można kupić...
Tyle, że to mało prawdopodobne, aby się udało zrobić to uczciwie!

Jak widzisz to, na co patrzysz - to dopatrzysz się w proponowanym Tobie obiekcie tylu niedoróbek i błędów wymagających poprawki, że jego cena budowana na nieświadomości takiego jego stanu - jest astronomiczna!
Nie akceptujesz jej.
Zbywca mniej nie weźmie, bo następny po Tobie taki wnikliwy nie będzie i zapłaci ile zażądali!

W efekcie - uczciwie - nie kupisz!

Stan odwrotny, teoretycznie możliwy, raczej nie występuje.
(chodzi o to, że żądają groszy za bardzo dobry towar)
Adam M.

bombel79
30-12-2009, 18:02
mimo ze budowa kosztuje mnie mnostwo czasu, sil, nerwow oraz wyrzeczen zawodowych to i tak jest to jeden z najwazniejszych projektow jakie realizowalem... i w dodatku robie go dla moich najblizszych... pewnie ze moglbym oszczedzic sobie 2 lata ciezkiej pracy koncepcyjno-organizacyjnej (nigdy w zyciu, poza 2 dzieciakow, samemu nic nie zrobilem :) jednak uwazam ze budowa to na prawde niezla przygoda :) moze patrze przez rozowe okolary, bo na razie nic wielkiego sie nie zrypalo, ale strasznie mnie zmienila (zdecydowanie na plus)

patrzac na ceny domkow podwarszawskich, to chyba wyladowalbym w jakims duzym mieszkaniu albo segmencie... czyli czyms prawie tak dobrym jak dom, a z drugiej strony tak bardzo roznym od wlasnego domku :)

co do kwesti finansowych, to kupowanie domu na rynku wtornym jest wg mnie duza loteria, szczegolnie gdy poluje sie na "okazje"... znajomy kupil polowke duzego blizniaka po Koreanczykach i ciagle chalupe remontuje... wywalil juz wszystkie instalacje bo ciagle mu sie cus "dymilo ze scian" :)

rozgladalem sie rowniez za domkiem budowanym przez firme na mojej dzialce... no coz, roznica cenowa gigantyczna... (ok 50% wiecej, z tym ze ja "gospodarczo" uzywam lepszych materialow)... w koncu ktos musi zarobic na terenowe wypasione bryki dla wlascicieli tych firm (ze ja nie mam jaj zeby firme otworzyc! :)

jareko
30-12-2009, 18:31
budowałem dom z pomocą pierwszego męża mojej pierwszej zony :)
Było nas dwóch, od początku, do końca budowy. Na niej dopiero uczyłem się budowania z Muratorem w ręku a i tak mam pełną świadomość popełnionych błędów.
No i chyba w tym jest sedno.
Kupując dom tej świadomości nie masz i tak naprawdę jest to loteria - albo masz i mieszkasz i jest wszystko OK albo kupiłeś skarbonkę tyle tylko ze bez dna bo co chwila "kwiatki" wychodzą.
Zapowiada się kolejna własną budowa i mimo iż wychodzi z szacunków ze za te same pieniądze mogę kupić już gotowa chałupę wiem ze będę ja znów budował sam. Nauczony błędami popełnionymi za pierwszym razem teraz wszystko sobie dokładnie planuje, od rozmieszczenia pomieszczeń po duperele jak np. rozmieszczenie gniazdek do głośników :P

phans
30-12-2009, 19:36
Kupić czy budować?
Jeżeli ktoś ma sporo kasy to kupić a najlepiej zapłacić firmie za zbudowanie domu do wprowadzenia w przeciągu 0,5 roku. Jeżeli kogoś nie stać a nie ma lewych rączek (a takich nie brakuje) i pracy fizycznej się nie boi i do tego zdobędzie potrzebną wiedzę to budować systemem gospodarczym.

arturocz
31-12-2009, 08:50
Ale mam też takich kumpli co się w głowę pukają i wolą gotowca(...) Poprostu niektórzy traktują dom jak lodówkę, odkurzacz, samochód. (...) Jutro mogą go sprzedać, zmienić go na inny, przeprowadzić się, są mobilni.

I tu takze sie zgadzam...dla mnie dom jawi sie jako swoista wartosc, od dziecka uczono mnie szacunku dla domu, rodziny itd. Dlatego teraz budowe domu traktuje jako dzieło.. jako coś bardzo osobistego..intymnego nawet.

Ale sa ludzie ktorych to nie rusza. Wola kupic i mieszkac. I ja to rozumiem. Oni po prostu wychowali sie w innych rodzinach, byc moze wiekszosc czasu spedzali poza domem i nie czuja do niego jakiegos specjalnego sentymentu.

Szanuje ich zdanie, ale szukajac wsparcia dla swojego pomyslu kupna domu powinni poszukac innego forum... tutaj prawie wszyscy buduja :)

pierwek
31-12-2009, 09:16
Jeżeli ktoś ma sporo kasy to kupić a najlepiej zapłacić firmie za zbudowanie domu do wprowadzenia w przeciągu 0,5 roku.

nie kupiłbym domu zbudowanego w 0,5 r - toż to będzie bubel do kwadratu

BTW: a tu domek pod Warszawą do kupienia

370m2 cena 3,3 mln - a na taki raczej by mnie nie było stać :D

http://j.luxlux.pl/l1002/c87d49ad0002f8ba4b3bd5c8/233552.jpg

bombel79
31-12-2009, 09:41
nie brzydki... ale tylko 1 bawole oko? i nie widze magnolii posadzonych przed wjazdem... nie mowiaz juz o ciasnocie panujacej na dzialce... ech... jak tak mozna mieszac??? :lol:

gurek
01-01-2010, 12:02
Ja z kolei będę głosem ZA.
Pół roku temu kupiony dom oddany do użytku 3 lata temu.
Sprzedany przez rozwodzące się małżeństwo z długami.
Postawione przez ojca właściciela - budowlańca (starannie, fachowo wykonany).
Cena była taka, że co najwyżej stan deweloperski bym za to kupił; wszystkie media (kanalizacja, gaz ziemny etc).
Powiem krótko- Bozia nad nami czuwała, bośmy trafili jak ślepa kura ziarno.

Jednym słowem- szukajcie a znajdziecie.

ps. A załatwialiśmy już papiery do budowy na działce budowlanej którą wcześniej kupiliśmy