PDA

Zobacz pełną wersję : Ratunku!



gentile
28-01-2010, 11:56
Ja niechybnie niebawem wyląduje wTworkach!
Przeprowadziłem się do mieszkania kupionego za koszmarne pieniadze. W czasie ogledzin(parokrotnych), cisza jak makiem zasiał. Zaczęło sie dopiero po zamieszkaniu. Symfonie zainicjował sąsiad z góry, ma zwyczaj"chodzenia" z takim dudnieniem jakby wążył ok tony i w każdy krok wkładał całą masę ciała, efekt cwałujacego bawołu dosiadanego przez zawodnika sumo. Kobita zwróciła mu uwagę na to dudnienie i jest nieco lepiej ale to głownie dlatego że rzadko bywa w domu. Ale okazało się że to była dopiero uwertura. Państwo lewa flanka u góry wprowadzili się po nas, no i rozpętało się piekło. Perrrrrrrrrrrrrrrrrrrmanentne przesuwanie mebli, rano, wieczór, w nocy, o każdej porze. Z takim pogłosem że słychac ich na dole po wejściu na klatkę(teraz właśnie przesuwają znowu). Posuwalstwo to zresztą chyba sport ulubiony w naszym bloku, podobne pasje wykazuja sąsiedzi w sąsiedniej klatce u góry-właściiciele dziecka zwanego przez nich pieszczotliwie "szkodnikiem". Szkodnik-jako ze ksywka obliguje-zachowuje sie jak przystało na szkodnika. Wydziera się jak opętany przez większosć dnia, w nocy też nie próżnuje. Doprowadza tym wrzaskiem do szału swoich rodziców którzy miotają przekleństwami co tworzy uroczą kakofonie jazgotu. Ale to bynajmniej nie wszystko. Obok mieszka ultrakatolicka dewotka z 3-ką dziatwy i...last but not least PSEM!!!. Wykrzykniki nieprzypadkowe. Pies ma uroczy zwyczaj rytualnego ujadania w chwilę po wyjsciu sąsiadki z domu i nie przestawania do momentu kiedy ta łaskawie wróci. A wychodzi na wszystkie msze .Hałas rozsadza bębenki, ściany drżą w posadach. Dzieci, a jakże, nie próżnują. Przewalają sie po pokoju jak kłody ciskanego z impetem drewna czyniąc łomot niewyobrażalny, jako kontrapunkt stosuja upuszczane metodycznie na podłogę kuleczki, chyba metalowe. Kuleczki gasną po kilkakrotnym odbiciu sie od podłogi i cała operacja powtarza się po wielokroć, często w nocy. Sąsiedzi mają też zwyczaj wiercenia w ścianach mniej więcej o 21. 45 oraz walenia młotkiem.
Po lewej flance też oczywiście jest pies który działa w systemie zmianowym z tym na prawej flance prowadząc ogień nękający.
I ukoronowanie symfonii noisu-akord ostateczny- KSIĄDZ. Ksiadz z koscioła znajdujacego sie jakieś 200 metrów od mojego balkonu ostatnio zainstalował sobie dzwony. Cieszy się z tego nabytku jak niemowle z grzechotki. Zaczyna ostrzał od 6 rano, potem 8ma, 12ta, i improwizowane koncerty o godzinach nieregularnych, np. 15.20, 17.16, 20.35 itd. Nie kończy na kilku uderzeniach w ulubiony instrument. Potrafi tak przez 5-10 minut. Każdorazowo przy tym budzi nasze 5 mczne dziecko, jeśli już wcześniej nie zostało obudzone psem, dudnieniem, łomotem, wiertarka, klepaniem kotletów czy darciem się dzieciarni. Ostatnio dołączyła kolejna atrakcja, perkusja elektroniczna którą szczęśliwy nabywca upojnie testuje wieczorami.

Śpie i pracuje w słuchawkach przemysłowych, stopery w uszach. Jeszcze nikogo nie zabiłem(na razie). Po tym co przeżywam dochodzę do wniosku że "Dzień Świra" to film oparty na faktach. Ale świrem bynajmniej nie jest bohater tytułowy.

PS.
Strach sie bać co to bedzie jak ktoś się wprowadzi pod nas, na razie
mieszkanie puste...

DPS
28-01-2010, 12:06
Pozostaje Ci sprzedać i kupić dom. :D

Coś jest na rzeczy - albo jestes nadwrażliwy (no bo jak to - wszyscy tak się uwzięli i są nie do zniesienia? :o ), albo deweloper popełnił jakies grube błędy budowlane i izolacji dźwiękowej praktycznie w bloku brak.
Tak czy siak - chyba musisz się szybko wyprowadzić, jeśli nie zdołasz się przyzwyczaić.

smartcat
28-01-2010, 12:13
Nie panikuj! Atak z podziemia nie jest tak groźny jak z flank czy z powietrza, to chyba oczywiste.
A poważnie, pokochać musisz ten ekscytujacy zgiełk miejski albo wyprowadzka na wieś.

Nefer
28-01-2010, 12:15
Dlatego się wyprowadziłam z bloku.
Albo rybki albo akwarium.
Kwestia kościoła nie jest mi obca - tylko , że mój kościół zafundował sobie oprócz dzwonów nagłośnienie.
Uczestnictwo we wszystkich niedzielnych mszach - bezcennne.


MOi rodzice przeprowadzili sie do nowego bloku (nie z płyty jak ja te obrzydlista, tylko z cegly) 10 lat temu. Oni mieli te same akcje - włącznie ze szkodnikiem, ktorego walenie łyżką w stół jak nie chciał jeść niosło sie na 3 piętra. Ale tak to teraz jest z izolacją akustyczną :)

A teraz mam ciszę i spokój :) W domu :)

smartcat
28-01-2010, 12:23
Zasze to lepiej niz koło minaretu

http://www.youtube.com/watch?v=WW4Ye_OM-AM

jamles
28-01-2010, 12:37
......... Ostatnio dołączyła kolejna atrakcja, perkusja elektroniczna którą szczęśliwy nabywca upojnie testuje wieczorami ....
Gwoździk :roll:
idę poczytać czy przypadkiem fabryki nie sprzedał :o :lol: :wink:

Jolka
28-01-2010, 12:57
Skąd ja to znam? Kupiliśmy mieszkanie w bloku, 3 piętro. (Przed tem mieszakliśmy w starej kamienicy na ostatnim piętrze.)
Wszystkie atrakcje, o jakich piszesz, plus rolety antywłamaniowe na 4 piętrze (bynajmniej nie ostatnim) zaciągane o róznych porach dnia i nocy!!!!. Umarłego by poderwały.
Po roku rozpoczęliśmy budowę domu, aby po następnym wyprowadziliśmy się na wieś.

gentile
28-01-2010, 13:22
Jeśli ja jestem przewrażliwiony to przewrażliwiona jest również żona-na skraju załamania nerwowego, dziecko nadwrażliwie budzące sie po kolejnej detonacji hałasu, teść, ojciec, matka, goście okazjonalnie nas odwiedzający i czym prędzej uciekajacy... jednym słowem epidemia nadwrażliwców.

A decyzja podjęta WYPI******* z tego piekła i buduje dom. Działka 3 ha ,do najbliższego sąsiada 350m

Nie dziwie sie ze poprzedni właściciel sprzedał i tez postawił dom, sąsiadów na dole nie ma, obu, tez sie wyprowadzili...pewnikiem nadwrażliwcy jacyś.

DPS
28-01-2010, 13:28
No i słusznie - życzę jak najszybszego ukończenia i błyskawicznej przeprowadzki. :wink:

gentile
28-01-2010, 13:51
Pytanie tylko kto kupi mieszkanie o akustyce amfiteatru w Epidauros. Może jakiś miłosnik kultury minojskiej

Eustaszki
28-01-2010, 13:56
Nie wiem czy to Cię pocieszy ale ja kilka lat temu wprowadziłam się do nowego mieszkania (nowopostawiony budynek) i rzeczywiście przez pierwsze pół roku odgłosy sąsiedztwa były problemem. Myślę, ze wynikało to raz z faktu, ze osiedle jest przy lesie i ogólnie w bardzo cichej okolicy - więc sąsiadów siłą rzeczy bardziej słychać, a dwa - wszyscy się wprowadzali co wiąże się z wierceniem, składaniem i przesuwaniem mebli itd.

Po pół roku sytuacja diametralnie się zmieniła. Teraz jest OK, chociaż zostały rolety 7rano i 23 wieczorem :evil:

Przypomniało mi się, że jak szukaliśmy mieszkania to zawsze pytałam sprzedawcę albo pośrednika czy jest w pobliżu kościół, wszyscy myśleli, że ja taka religijna jestem. Oczywiście chodziło o dzwony :lol:

gentile
28-01-2010, 14:07
Mieszkanie z rynku wtórnego, wybudowane w 2003, kupione w 2008. Zastanawiam sie czy nie ma siły(ludzkiej lub boskiej) na takiego Quasimodo co to urozmaica sobie żywot dzwonieniem o dowolnych porach. Czyzby był ponad prawem?

Nefer
28-01-2010, 14:16
A nieeeeee - prawo jasno to określa. Do 22.00.
I na policję. Do bólu. TYlko jak tu nasłać policjęna Szkodnika ? :wink:

Miłego budowania :) Gorzej niż jest w bloku to już na pewno nie będzie :)

annecy
28-01-2010, 14:49
chyba tylko ktoś urodzony w bloku i tam wychowany, z takim natężeniem hałasu, może nie dostawać codziennie kurw...icy z okazji typowego blokowego jazgotu...

szkoda nerwów na bloki , nie przyzwyczaisz się... :(

PNB i do roboty....

mieszkając w blokowisku podczas studiów miałem wrażenie, że Dzień Świra jest tam co dzień.... w ogóle mnie ten film wtedy nie bawił...

pozdr

wiaterwiater
28-01-2010, 15:58
I czego jęczy. Co chciał i za co zapłacił, to teraz ma. A trzeba od razu było pół hektara. :lol: :lol: :lol:

gentile
28-01-2010, 17:28
To trochę bardziej skomplikowane ale nie chce mi się klarować.

wiaterwiater
28-01-2010, 19:24
skomplikowane
Nic skomplikowanego. Przypadkowi sąsiedzi, przypadkowe hałasy, przypadkiem Tobie to przeszkadza i przypadkiem wszyscy dookoła robią Ci pod górkę. Sobie nie robią zauważ, tylko Tobie. I można by pomyśleć, że przypadkiem, to Ty masz problem, ale pierwsze zdanie i półhektarowa autodiagnoza to wyklucza, więc jęczysz i tyle. :lol: :lol: :lol:

ddoommiinniikk
28-01-2010, 19:47
A ja mieszkałem kiedyś w bloku z wielkiej płyty, gdzie było cicho; no, prawie cicho, bo blok był blisko głównej ulicy wylotowej. Słychać było szum samochodów, a nie odgłosy sąsiedzkie.

gentile
28-01-2010, 19:48
Widzę że ten wiater to hula aż miło w przestrzeni na której miejsca nań być nie powinno bo z reguły jest zajmowana przez pewien przydatny organ.
Jakbyś czytał dokładniej posty wyzej to wiedziałbys że przeszkadza nie tylko mnie ale i żonie, budzącemu sie z krzykiem i płaczem dziecku, tesciom, znajomym. Innym byłym mieszkańcom którzy już sie wyprowadzili, innym jeszcze obecnym ale już planującym wyprowadzenie się. Podobne dźwięki przeszkadzają również innym zabierającym głos w tym wątku. Nie potrafisz nawet dokładnie przytoczyć ilości hektarów, bo wyraźnie napisałem o trzech a nie opół. Pół to liczba która najwyrażniej pozwala na swobodne powiewy wiateru pod sklepieniem czaszkowym. Sa i tacy którym nie przeszkadzałaby pędząca nad ich łbem lokomotywa, pewnie do takiej kategorii należysz. I daj sobie spokój z puszczaniem wiatrów na forum bo to niesmaczne, podobnie jak ten nieznośnie protekcjonalny ton klinicznego bufona.

mario1976
28-01-2010, 20:28
Albo blok nie ten teges albo rodzina nadwrażliwców :wink:

Co do bloku to rodzice i teściowie mieszkają w takim trzypietrowcu komunistycznym. My mieliśmy kawalerkę - kamienica lata 50 - te. I tam było i jest w miarę ok. Tzn ktoś tam puka, remontuje jak to w bloku ale da się żyć. To co opisujesz ma natomiast wielu moich znajomych w nowych blokach (lokale z 2004-2009). Tragedia. Łażą im w drewniakach, napier!@#$%^ po panelach, drą jałopy, dzieci jeżdzą wywrotami z plastikowymi kołami po suficie. Albo teraz budują to z KG a ściany nośne z gazobetonu 9cm albo tam mieszkają inni ludzie niż na komunistycznych osiedlach gdzie średnia wieku oscyluje w okolicy 55 lat - młodsi, bardziej dzieciaci, częściej imprezujący.

Co do bycia nadwrażliwcem - nasze poprzednie lokum. Za każdy stuk, puk, walnięcie, odgłos nocnego stukanka z konkubiną chciałem lać, bić, dzwonić na policję. Byłem cały rozdygotany - wku!@#$%^. Moja żona nie rozumiała o co mi chodzi. Znaczy się miała inaczej granicę wrażliwości na słyszalne bodźce zewnętrzne ustawioną. Na ale u Ciebie coś za wiele osób miałoby tą granicę nie ten teges.

W naszym przypadku jeżeli nie zdecydowalibyśmy się na budowę to chcieliśmy kupić większe mieszkanie ale broń Boże na nowym osiedlu - właśnie z tych powodów o jakich piszesz. W zamian za garaż i ciecia przy bramce wolałem blok lata 50 te, pijaczków pod bramą ale względną ciszę.

EZS
28-01-2010, 21:51
Przypomniałeś mi blokowe życie. Blok z lat 70...
No, czasem też miałam ochotę kogoś zamordować. Na górze połozyli sobie panele - puk, puk, puk. Na szczęscie tylko młoda dziewczyna tam mieszkała, sama. Jakby pełna rodzina z dzieckiem, to strach pomysleć. Częste zmiany lokatorów oznaczały ciągle remont. Jak nie na górze, to na dole. A latem pod blokiem sąsiedzi z kamienicy urządzali sobie piknik na naszym trawniku. Można bylo zapomnieć o spaniu przy otwartym oknie. Na szczęscie ujadających psów u nas akurat nie było, same ciche. A, i jeszcze w salonie miałam zapchany cgyba gazetami otwór technologiczny do sąsiadki. Jak siadłam na kanapie, to słyszałam kazde jej słowo. telenowela.

A teraz w domu cóż - psy też szczekają, więc z otwieraniem okien różnie bywa :lol: Czasem sąsiad coś szlifuje, czasem drugi rozkręci radio na cały regulator. Jak się chce mieć ciszę, to trzeba do głuszy. Tylko tam zwykle jest dojazd kiepski i do pracy daleko.
A jeszzce można trafić na warsztat albo parking dla tirów na dzialce sasiada...

wiaterwiater
29-01-2010, 01:32
Widzę że ten wiater to hula aż miło w przestrzeni na której miejsca nań być nie powinno bo z reguły jest zajmowana przez pewien przydatny organ.
Jakbyś czytał dokładniej posty wyzej to wiedziałbys że przeszkadza nie tylko mnie ale i żonie, budzącemu sie z krzykiem i płaczem dziecku, tesciom, znajomym. Innym byłym mieszkańcom którzy już sie wyprowadzili, innym jeszcze obecnym ale już planującym wyprowadzenie się. Podobne dźwięki przeszkadzają również innym zabierającym głos w tym wątku. Nie potrafisz nawet dokładnie przytoczyć ilości hektarów, bo wyraźnie napisałem o trzech a nie opół. Pół to liczba która najwyrażniej pozwala na swobodne powiewy wiateru pod sklepieniem czaszkowym. Sa i tacy którym nie przeszkadzałaby pędząca nad ich łbem lokomotywa, pewnie do takiej kategorii należysz. I daj sobie spokój z puszczaniem wiatrów na forum bo to niesmaczne, podobnie jak ten nieznośnie protekcjonalny ton klinicznego bufona.

Przeczytaj kolego swój pierwszy post. Pojechałeś po sąsiadach, aż miło. Widać, że tylko Ty jesteś święty, co samo w sobie nasuwa pewne bufoniaste skojarzenia i aż dziw, że o tym wspomniałeś. Jak Cię sąsiedzi skojarzą, to zapewne dowiesz się jakich epitetów używają w stosunku do Twojej rodziny. Twoja frustracja naprawdę musi sięgać zenitu, skoro nawet mój nick Ci przeszkadza. Jak małe dziecko. A może to sprawia dorosłym ludziom frajdę albo u Was taka rodzinna tradycja? Spróbujmy. gentile-......... :lol: Dziecinne prawda? Swoją drogą, to nie ja kupiłem sobie mieszkanie z pędzącą nad głową lokomotywą, co niewątpliwie jest zasługą tej odrobiny wiatru w pustej przestrzeni. A Ty, zamiast pisać prośbę do PKP, żeby pociągi jeździły wolniej, masz pretensje, że w ogóle jeżdżą. Z jednym niewątpliwie miałeś rację. Z tytułem wątku. POMOCY. Masz rację, trzeba pomóc Twoim sąsiadom.

PS. I nie martw się o sąsiada z dołu. Trochę to potrwa, zanim zamontuję wszystkie sufity podwieszane, karnisze, szafki, półki, obrazki. I będę to robił sam, osobiście, po godzinach pracy, nawet gdyby to miało trwać rok. I odwiedzę wszystkich sąsiadów po kolei. Tego z góry nauczę tańczyć. Tym z lewa będę doradzał w sprawie ustawienia mebli. Dewotka dostanie wiadome Radio i worek karmy dla pieska. A moje chłopaki dostaną swój pokój i wreszcie będą mogły zaprosić kolegów. Zaczną od szkodnika. Jego rodzice będą wniebowzięci. Żartowałem. To nie ja. Jaka szkoda, ale puki co, to możesz sobie poużywać na sąsiedzie z dołu. :lol: :lol: :lol:

EZS
29-01-2010, 07:21
a tobie co się stało?
Człowiek chce się pożalić, trzeba to zrozumieć. Trochę empatii i będzie cacy.

Chyba, że jesteś jego sąsiadem? :roll:

wiaterwiater
29-01-2010, 08:52
Trochę empatii i będzie cacy
Człowiek w swych żalach powinien zachować umiar, albo mieć zwyczajnie powód. I gdyby powodem żalów była akustyka budynku, albo faktycznie naganne zachowanie sąsiada, to ja to rozumiem i jestem w stanie podać skuteczne rozwiązanie problemu. Ale jeśli komuś nie podoba się, że ktoś chodzi używając do tego całej masy ciała, to jest to zwykłe czepialstwo. To co? Mam we własnym mieszkaniu na paluszkach chodzić? Dewotka chodzi do kościoła i co z tego? Chodzi też do sklepu, do lekarza, do znajomych i na wywiadówki pewnie. To co? Ma psa uśpić bo tęskni zwierzak, a sąsiadowi się to nie podoba? Masz rację. Trochę empatii i będzie cacy. Tylko adres pomyliłeś. :o

EZS
29-01-2010, 10:46
nie pomyliłam.
jestem w stanie go zrozumieć
był czas, że dla mnie sympatyczna skądinąd pani z piętra wyżej była wstrętną raszplą, a w sumie co ona winna, że sobie założyła panele bez izolacji akustycznej. Też tylko chodziła po podłodze a ja miałam wrażenie, że chodzi po mojej głowie. A moich próśb, żeby coś z tym zrobić nie rozumiała, no bo jak przyszła do mnie sprawdzić, to było cicho - bo u niej nikt nie chodził :wink: Takie epitety nie odzwierciedlają zwykle cech określanych osób a jedynie stan naszych nerwów. i tego właśnie nie jesteś w stanie pojąć.
Sądzę, że w tym bloku akurat nałożyło się za dużo naraz. Zwykle trafia się jeden hałasujący sąsiad, jeden jazgoczący pies itd. Są momenty ciszy, są przerwy, człowiek się regeneruje. Tu pewnie jest za dużo na raz, nie ma czasu na oddech, na nabranie dystansu.Do tego dokłada się małe dziecko.. Nie zazdroszczę, choć do wszystkiego można przywyknąć...

A jeszcze jedno. Hałas, brak spokoju, może być powodem znacznie gorszych działań, niż epitety. Były prace naukowe np z deprywacji snu...

I drugie - tu jest psycholog a nie wymiana doświadczeń. I jak to u psychologa, różnie bywa :lol:

wiaterwiater
29-01-2010, 14:12
nie pomyliłam.
:oops: Kwiatek dla Ciebie. Postaram się zapamiętać :D


Takie epitety nie odzwierciedlają zwykle cech określanych osób a jedynie stan naszych nerwów. i tego właśnie nie jesteś w stanie pojąć.

Faktycznie. Zwykle odzwierciedlają stan naszych nerwów i zwykle tylko wówczas stać nas na szczerość. No. Nie tylko, ale to inna historia. :lol: :lol:


tu jest psycholog a nie wymiana doświadczeń. I jak to u psychologa, różnie bywa

No właśnie. Gość, w odzwierciedleniu swoich nerwów, napisał co myśli o sąsiadach. Ja w odzwierciedleniu swoich, napisałem, co myślę o nim. Widać były to dwa różne nerwy. :lol: :lol: :lol: A para poszła w klawiaturę i nie będzie nagłówków w rodzaju - sąsiad w przypływie szału wymordował pół bloku. :lol:

DPS
29-01-2010, 16:50
Hm...
Jakiś wrażliwy kolega jednak. 8)


Doskonale kolegę rozumiem. Mieszkałem do niedawna w bloku pod którym w odległości 30 m stoi domek jednorodzinny. W domku oczywiście pies być musi-i jest. takie małe upierdliwe kudłate białe gówienko. Gówienko darło się piskliwym dyszkantem w środku domu aby je wypuścić na zewnątrz. Gdy właściciel gówienko wypuścił, pokręciło się nerwowo, rozejrzało i zaczęło wściekle jazgotać chrobocząc o drzwi ...żeby je wpuścić z powrotem. Cała operacja powtarzałą sie w cyklach po kilka i kilkanaście razy. I bynajmniej nie wypuszczano bydlaka w celu odcedzenia, specjalnie obserwowałem. Darł sie dla zasady żeby go wypuścić- i żeby wpuścić i tak na okrągło.

Kolejny domek ok 80 m dalej. dwa golden retrievery wachlujące malowniczo kitami. I drące sie jak opętane na każdy przejaw życia wokoło posesji. A to ptaszek przeleci, a to kot przebiegnie 200m dalej a to człowiek bezczelnie śmie przejśc wzdłuz płotu, a to liść spadnie drzewa a to wiatr poruszy gałązką. Ostrzegały rzetelnie o wszystkich śmiertelnych zagrożeniacvh dybiacych na mir domowy pana.

100 po lewej. domek- oczywiście też dwa psy. Jeden wyżeł, drugi sznaucer- szary. Te darły sie na zasadzie upodobania do popisów wokalnych, sznaucer po prostu stawał na budzie i zapadał w rodzaj transu , samonakręcajacego sie amoku, zadzierał pysk i darł się w niebo. Kolega wyżeł w tym czasie dzielnie strzegł posesji przed przjeżdzającymi samochodami, rowerzystami i przechodniami-zuch. I tak do 2-3 w nocy

100 m od bloku supersam, oczywiście psiarze mają zwyczaj wychodzenia z psami na zakupy do sklepu bo od razu spacerek odfajkowany. Parkują psy na zewnatrz a te oczywiście natychmiast rozpoczynają wściekły lament "tesknoty" za panem. Co prawda sa tak parkowane po raz 100czny i" wiedzą" ze pan zaraz wróci ale co zaszkodzi sie wykazac psimi przymiotami charakteru.

Czasem dochodziło do kulminacji, psy łączyły sie w jedna koalicje-oś wściekłego jazgotu i całe osiedle pulsowało kakofonią wycia-ujadnia- skomlenia przechodzącego w jakiś rodzaj zawodzenia czy rzężenia-wszystkie darły sie na raz . W jezyku fanatycznych psiarzy- "one rozmawiają"

Klatka, na moim piętrze a jakże -oczywiście dzielny sznaucer heroicznie strzegący mieszkania przed KAŻDYM przechodzącym człowiekiem , piętro wyżej wilczur i jamnik, wilczur pasjami wył z tesknoty za panią która wyszła na zakupy lub gdzieś indziej. Kiedyś wyjechała na 2 dni wył na okrągło przez dwie noce.

Wyprowadziłem sie, uff.. O święta naiwnosci!!!. co to to nie, nie ma lekko.
Oczywiście w mieszkaniu obok MUSI być pies. Pies ma zwyczaj darcia sie wniebogłosy natychmiast po wyjściu sasiadów z domu i nieprzestawania do momentu kiedy wrócą. Bywa ze nie ma ich cały dzien lub noc.. Z drugiej strony do niedawna psa nie było ale....nareszcie już jest i prowadzi ogień nękajacy systemem zmianowym. Kiedy jego kumpel z przeciwnej flanki przestaje, on zaczyna, czasem też lubią sobie "porozmawiac".

EZS
29-01-2010, 20:07
Hm...
Jakiś wrażliwy kolega jednak. 8)



niewykluczone :D

galka
29-01-2010, 20:13
A mówią,że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki 8)

Paty
29-01-2010, 20:34
nic tylko na wyspę bezludną................

kania
29-01-2010, 22:10
O matko ale meksyk! Ja to chyba mam szczęście, bo mieszkam w bloku przez większą część roku i takie jazdy mnie nie dotyczą - blok nie jest nowy więc może to dlatego. Zero imprez - raz jak chłopak chciał sobie zrobić "osiemnastkę", to tydzień wcześniej obkolędował sąsiadów z powiadomieniem i prośbą, że gdyby było za głośno, to prosi, żeby przyjść i powiedzieć a nie wzywać policję (prawdę mówiąc tej imprezy nawet nie słyszałam - może jakiś sąsiad się nie zgodził albo co...). Czasami ktoś coś tam wyremontuje (my też) ale po 19.00 jest już zawsze spokój. Chłopak nad nami słucha ostrej muzyki i luzuje sobie w tym względzie, jak rodziców nie ma w domu, ale wtedy słychać u nas hałas jedynie w pokoju, który jest bezpośrednio pod - to nasza sypialnia więc w ciągu dnia nie zaglądamy za bardzo. Słychać windę, spuszczanie wody w wc nad nami, śmieciarę pod oknem rano i to chyba by było na tyle upierdliwości. Może ja zbyt mało wrażliwa jestem a może tolerancji na hałasy nauczyłam się mieszkając z rodzicami w domu na wsi - szczekające psy, kosiarki, piły do cięcia drewna, radia wystawione latem na podwórko, betoniarki, imprezy grillowe w ogródku...

Przypomniało mi się - dziś spotkałam mamę tego chłopaka, który słucha nad nami muzyki. Pogadałyśmy, jak to nasze chłopaki dorastają i wspomniałam o muzyce bardziej dla śmiechu, że czasami mogę się zorientować kiedy sąsiadka z mężem wracają do domu, bo jak nagle muzyka cichnie, to znaczy, że pod blok właśnie podjechali rodzice "melomana". Widziałam, że sąsiadce zrobiło się głupio ale powiedziałam jej, że mi nie przeszkadza jak raz w tygodniu przez te 15 minut jej syn szaleje - niech ma.

ziaba
30-01-2010, 11:27
Wiaterwiater, zacznę się w Tobie podkochiwać :oops: :wink: :D

Dorzucam ziarenko do piaskownicy 8)

Główne tłumaczenia
gentile (non-Jewish person) aryjczyk m
gentile adj (not Jewish) aryjski przym.


z harcerskim pozdrowieniem :lol:

majka112
31-01-2010, 15:12
Mam kolegę, który reagował podobnie jak gentile. W domku żle, w bloku nie do wytrzymania. Wszystko mu przeszkadzało.Doszło do tego,że jak było cicho to stał przy oknie i czekał aż przejeźdżał samochód . I wtedy się zaczynało,że za głośno i że mu preszkadza TV oglądac.
Wylądował najpierw u psychiatry, później w szpitalu. Leczy się z bardzo silnej nerwicy. :roll:
W pewnym momencie to i żona zaczęła reagować podobnie, wyczekiwała na hałas obawiając się reakcji męża. Teraz żadne hałasy jej nie przeszkadzają.

Jola z Melisy
31-01-2010, 20:53
Gentile, wybacz, ale przypominasz mi byłego, na szczęscie, sąsiada moich rodziców. Nota bene spokojnych, nigdy nie wadzących nikomu emerytów. Przeprowadził się facet z żoną i dzieckiem do bloku, w którym rodzice mieszkali od ponad trzydziestu lat. Nigdy nikomu nie przeszkadzali i byli lubieni przez wszystkich sąsiadów. I nagle okazało się że "wiecznie imprezują po 22" (koleś wzywał policję, która, przyjeżdzała i budziła moich rodziców w środku nocy, a zastając ich zaspanych i w piżamach przepraszała za tego schizola, ale takie mają procedury, muszą przyjąć każde zgłoszenie. Smarował pisma do spółdzielni, że chodzą po mieszkaniu w drewniakach i dziecko mu się budzi itp. pierdoły. Wszyscy byli w szoku. Trwało to ok. roku. Mama byłą kłębkiem nerwów. Dosłownie bała się gościa. Nie wiem jak by się to wszystko skończyło, gdyby nie to, że rodzice wynaleźli w końcu domek do remontu, sprzedali mieszkanie i za tę kasę go kupili i wyremontowali. Zawsze chcieli tak zrobić, ale ta sytuacja ich chyba dodatkowo zmobilizowała. A koleś.... zatruwa życie pozostałym sąsiadom, zwlaszcza tym, którzy przeprowadzili się do naszego byłego mieszkania. Jakoś wydaje mi się, że czy w bloku czy w domku nigdzie nie będziesz zadowolony. W końcu wszędzie mieszkają ludzie i chodzą, jeżdzą, a nawet mówią. Psy szczekają, słonko świeci. Przerypane, nie ma chwili spokoju.

ziaba
01-02-2010, 06:57
Koleś jest chyba z tej samej rodziny, co graniczy działką z moją kumpelą. 8)

Gość się pobudował jako ostatni ,pierwsi już mieszkali w granicy od ponad 30 lat.
Pobudował się i zaczął wojnę podjazdową z każdym sąsiadem z którym ma styczność, chociażby centymetrem płotu.
Najlepsze hiciory to :
*awantura o to, że sąsiadka posadziła kwiaty na swoim tarasie które ściągają do pana owady żądlące i komary
*pyskówka z panem z innej mańki , za to,że jego sunia sika na
swój własny trawnik
* awanturę z następnym sąsiadem za to, że ma drzewa owocowe które to przyciągają ptaki, a te ptaki właśnie srają w locie na dom czepialskiego w czasie dolotu do tych właśnie drzew

Zjebkę klasyczną dostała też moja kumpela, za to, że na własnym tarasie pali papierosy, oraz że zapachy z jej kuchni lecą w jego stronę .

Nadmieniam, że gościu ma do każdego z domów nie mniej jak 30 metrów.

Zresztą jest setny ubaw w czasie spotkań z kumpelą, bowiem co jak co, ale opowieści o upierdliwcu i jego kolejnych awanturach wyciskają z nas łzy ze śmiechu..

No jest o kim gadać innemi słowy :lol: :lol:

ps. jak upierdliwiec wymyśli coś z serii nie omieszkam wpisać. 8)

Ew-ka
01-02-2010, 12:37
właśnie grzecznie opier...liłam teściowa mojego sąsiada :evil:
lodowe bryły zrzuca z tuii na moja stronę nie bacząc na to ,że tam małe drzewka i roślinki ,z ktorych w sobote delikatnie strząsałam śnieg :cry:
Myślała ,że jestesmy w pracy (wczoraj zaczęła ,ale doszła do mojej rabaty i skończyła ) i dzisiaj ujdzie jej to bez bólu (zięć wyjechał na wakacje ....gorliwa teściowa :evil: ) ....jeszcze mnie trzesie :evil:

01-02-2010, 14:16
Wiadomo, przesada w każdą stronę nie jest dobra. Nie można tez dać sobie wejść bliźnim na głowę bo "żyjemy wśród ludzi". A niektórym naprawdę trzeba tłumaczyć same podstawy - czasem po kilka razy :roll: Wydaje się, że w miarę inteligentni ludzie powinni pewne rzeczy łapać w lot - ale czasem NAPRAWDĘ nie mają pojecia, że ich zachowanie jest odbierane jako skrajnie irytujące i właśnie robią sobie wroga za płotem czy piętro niżej. Serio-serio.

Co do hałasów - naprawdę bardzo dużo zależy od nastawienia do hałasującej osoby. Jeśli ją lubimy - tolerancja "hałasowa" wzrasta - a i ta osoba najczęściej liczy się z nami.
Tylko czasem tak jak mówię - trzeba coś sobie wytłumaczyć. Tak jak osobie, która 10 lat mieszkała na totalnej głuszy i nie wpadnie na pomysł, że puszczone na full radyjo dolatuje też za płot...

diabel200
01-02-2010, 16:15
gentile rozumiem że wasze 5cio miesięczne dziecko jak już podrośnie to zabronicie mu chodzić, wydzierać się jak je coś zaboli, krzyczeć jak będzie miało akurat na to ochotę, bawić się zabawkami, tudzież zakażecie posiadać psiaka lub innego zwierzaka.
'
A gdy już podrośnie jeszcze bardziej to zabronicie bawić się z kolegami ze szkoły co by sąsiadom nie przeszkadzać? Czy też może pozwolisz mu na to wszystko aby oddać sąsiadom, księdzu, psom sąsiadów, dzieciom sąsiadów, przechodniom, ptakom latającym na blokiem......

Renia
01-02-2010, 17:39
a te ptaki właśnie srają w locie na dom czepialskiego w czasie dolotu do tych właśnie drzew

zapachy z jej kuchni lecą w jego stronę .


ale się uśmiałam :D :D :D

niech mu kumpela powie, że inne ptaki srają na jej dom jak lecą na jego posesję :D


a co, język mu stoi do tych smażonych kotletów i mizerii, a ona franca nawet sie nie domysli, że też by chciał spróbować .... :D

Margoth*
01-02-2010, 18:53
No i masz! Człowiek się poskarżył, a Wy? Huzia na Józia :D

Teraz odsmażają w TV "Alternatywy 4" i tak mi się przypomniała ta śpiewaczka, która - kiedy tylko zaczynała swoje "Niech konik polny, niech wiatr swawolny" - była zagłuszana przez sąsiadkę słowami "Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia" :D

Ew-ka
13-02-2010, 09:50
Świat

AAAPAP, KLe/06:36
Trafił do więzienia, bo deszcz nie padał u sąsiada
Czarownik z Malawi (w południowej Afryce) na dwa miesiące trafił do więzienia, gdyż - jak orzekł sąd - za sprawą zaklęć sprawił, że deszcz nie padał na pole jego sąsiada.
Jak podał w piątek rzecznik malawijskiej policji, 35-letni Chikumbeni Mwanatheu został uznany za winnego "narażania porządku publicznego na niebezpieczeństwo". Sędzia podkreślił, że kara więzienia "pozwoli wsi cieszyć się spokojem i zapewni jej bezpieczeństwo".

Malawi, ubogie państwo w Afryce, od 2009 roku doświadczające klęski suszy. Wiara w czary jest tam powszechna i głęboka. Prawo próbuje ją ograniczyć, a kodeks karny przewiduje kary do pięciu lat pozbawienia wolności za uciekanie się do czarnej magii. Często dochodzi do samosądów na czarownikach.

http://wiadomosci.onet.pl/2128079,12,trafil_do_wiezienia__bo_deszcz_nie_pada l_u_sasiada,item.html

...trza sie zacząć bać ??? :roll:

Marek-B
13-02-2010, 16:31
Trzeba by zamknąć nasz Sejm cały.
Toż modlili się o deszcz i nie wymodlili:)


dziwić się jakimś " dzikusom".

Artur101
19-02-2010, 21:30
Ja niechybnie niebawem wyląduje wTworkach!
Przeprowadziłem się do mieszkania kupionego za koszmarne pieniadze. W czasie ogledzin(parokrotnych), cisza jak makiem zasiał. Zaczęło sie dopiero po zamieszkaniu. Symfonie zainicjował sąsiad z góry, ma zwyczaj"chodzenia" z takim dudnieniem jakby wążył ok tony i w każdy krok wkładał całą masę ciała, efekt cwałujacego bawołu dosiadanego przez zawodnika sumo. Kobita zwróciła mu uwagę na to dudnienie i jest nieco lepiej ale to głownie dlatego że rzadko bywa w domu. Ale okazało się że to była dopiero uwertura. Państwo lewa flanka u góry wprowadzili się po nas, no i rozpętało się piekło. Perrrrrrrrrrrrrrrrrrrmanentne przesuwanie mebli, rano, wieczór, w nocy, o każdej porze. Z takim pogłosem że słychac ich na dole po wejściu na klatkę(teraz właśnie przesuwają znowu). Posuwalstwo to zresztą chyba sport ulubiony w naszym bloku, podobne pasje wykazuja sąsiedzi w sąsiedniej klatce u góry-właściiciele dziecka zwanego przez nich pieszczotliwie "szkodnikiem". Szkodnik-jako ze ksywka obliguje-zachowuje sie jak przystało na szkodnika. Wydziera się jak opętany przez większosć dnia, w nocy też nie próżnuje. Doprowadza tym wrzaskiem do szału swoich rodziców którzy miotają przekleństwami co tworzy uroczą kakofonie jazgotu. Ale to bynajmniej nie wszystko. Obok mieszka ultrakatolicka dewotka z 3-ką dziatwy i...last but not least PSEM!!!. Wykrzykniki nieprzypadkowe. Pies ma uroczy zwyczaj rytualnego ujadania w chwilę po wyjsciu sąsiadki z domu i nie przestawania do momentu kiedy ta łaskawie wróci. A wychodzi na wszystkie msze .Hałas rozsadza bębenki, ściany drżą w posadach. Dzieci, a jakże, nie próżnują. Przewalają sie po pokoju jak kłody ciskanego z impetem drewna czyniąc łomot niewyobrażalny, jako kontrapunkt stosuja upuszczane metodycznie na podłogę kuleczki, chyba metalowe. Kuleczki gasną po kilkakrotnym odbiciu sie od podłogi i cała operacja powtarza się po wielokroć, często w nocy. Sąsiedzi mają też zwyczaj wiercenia w ścianach mniej więcej o 21. 45 oraz walenia młotkiem.
Po lewej flance też oczywiście jest pies który działa w systemie zmianowym z tym na prawej flance prowadząc ogień nękający.
I ukoronowanie symfonii noisu-akord ostateczny- KSIĄDZ. Ksiadz z koscioła znajdujacego sie jakieś 200 metrów od mojego balkonu ostatnio zainstalował sobie dzwony. Cieszy się z tego nabytku jak niemowle z grzechotki. Zaczyna ostrzał od 6 rano, potem 8ma, 12ta, i improwizowane koncerty o godzinach nieregularnych, np. 15.20, 17.16, 20.35 itd. Nie kończy na kilku uderzeniach w ulubiony instrument. Potrafi tak przez 5-10 minut. Każdorazowo przy tym budzi nasze 5 mczne dziecko, jeśli już wcześniej nie zostało obudzone psem, dudnieniem, łomotem, wiertarka, klepaniem kotletów czy darciem się dzieciarni. Ostatnio dołączyła kolejna atrakcja, perkusja elektroniczna którą szczęśliwy nabywca upojnie testuje wieczorami.

Śpie i pracuje w słuchawkach przemysłowych, stopery w uszach. Jeszcze nikogo nie zabiłem(na razie). Po tym co przeżywam dochodzę do wniosku że "Dzień Świra" to film oparty na faktach. Ale świrem bynajmniej nie jest bohater tytułowy.

PS.
Strach sie bać co to bedzie jak ktoś się wprowadzi pod nas, na razie
mieszkanie puste...

I wywal czlowieku 400 000 na kredyt na 30 lat.
Zwolennicy mieszkań - nigdy mnie nie przekonacie.
Szczerze współczuję

retrofood
19-02-2010, 22:28
Tylko w Bieszczady i się okopać...

amalfi
20-02-2010, 23:27
Nie, no nie może być tak, że wszyscy wokół są pie...ci, a tylko jeden przyzwoity. Moim zdaniem tylko:
http://i47.tinypic.com/kafvbt.jpg

Albo:
http://i45.tinypic.com/33a82zo.jpg

Jak sie żyje między ludźmi, to trzeba wiedzieć, że będzie leciała woda w rurach, będą szczekac psy, będzie jeździć winda, zwierzęta, którym zabrano terytorium na nowe osiedle pod lasem będą wracać do domu aż nie pozdychają, sąsiad zza płotu moze wywalić coś śmierdzącego, czasem ucieknie mu pies, zrobi grilla i dym będzie sie roznosił, nie zasłoni okna i zobaczymy jego żonę w czasie depilacji bikini itp, itd. :roll:

ziaba
21-02-2010, 05:59
Nie, no nie może być tak, że wszyscy wokół są pie...ci, a tylko jeden przyzwoity.

Jak sie żyje między ludźmi, to trzeba wiedzieć, że będzie leciała woda w rurach, będą szczekac psy, będzie jeździć winda, zwierzęta, którym zabrano terytorium na nowe osiedle pod lasem będą wracać do domu aż nie pozdychają, sąsiad zza płotu moze wywalić coś śmierdzącego, czasem ucieknie mu pies, zrobi grilla i dym będzie sie roznosił, nie zasłoni okna i zobaczymy jego żonę w czasie depilacji bikini itp, itd. :roll:


Oprócz tego może też świecić słońce które robi piegi, wiać wiaterek który popsuje grzywkę i spaść deszczyk co ubłoci kancik spodni..

retrofood
21-02-2010, 11:51
nie mowiąc o bąkach, które puszcza wredna sąsiadka...

r-32
21-02-2010, 15:21
...w wannie :lol:

sterlitz
23-02-2010, 16:37
A ja tam gentile rozumiem. O ile hałasy są w dzień, to, no cóż, mówi się trudno, ale w nocy....
Przez 6 miesięcy ciąży miałam codzienne pobudki o 4 rano. Bachor sąsiadki wstawał, tłukł się tak, że korki do uszu nie pomagały. Za to był kładziony spać o 17-stej (qrna, sic!). O 5-tej, mamusia i babunia owego bachora zaczynały jatkę z wyzwiskami pt. czyja to wina, że Hubercik znowu wstał o 4-tej. No i do 17-stej ciągły tupot małych nóżek. Dziecko na spacer nie wychodziło. Nie licząc balkonu. W końcu urocza rodzinka pojechała sobie do London City.
Potem PIS przeforsował mieszkania za złotówkę i wprowadziła się kolejna część rodzinki. Remont jak remont, ale sąsiadeczka zakupiła drewniaczki, no i cały dzień i pół nocy (astmę ma i po nocach lata szukając, chyba, inhalatora). A moje dziecko miało 5 miesięcy....Fachowiec robił meble do kuchni, przychodził o 21.30 i wychodził o 2-3 w nocy. Jak skończyli z meblami zaczęły się imprezy, co najmniej jedna na tydzień... gówniarzeria robiła zawody w kozłowaniu piłką o północy.... I wtedy zaczęła się wojna. Bo nie wyrobiłam....
Kiedyś myślałam, że tacy ludzie jak gentile to socjopaci, ale teraz wiem, że czasem ręce opadają i ma się ochotę złożyć sąsiadom wizytę w towarzystwie przystojnego kałacha, no ale noblesse oblige i kończy się jedynie na pyskówkach. I rejestracji na forum muratora w celu przygotowań do budowy własnego domu. :lol:

bobiczek
23-02-2010, 20:01
Wiecie co?
Ja miałem w bloku nad sobą kulającą się codziennie 2-złotówkę na piwo o 5.00 nad ranem, rzucaną ze złością przez cały przedpokój, a żonka zwracała się do męża na poziomie 130 decybeli per "TY CH..U!!!!!!!! ZNOWU NASRAŁEŚ DO WANNY!!!!!!!!
Urok mieszkania w bloku.
Pokochajcie sąsiadów którzy każą inaczej parkować.
Ja swoich wspominam z sentymentem - to dzięki nim wybudowałem i się przeprowadziłem.
Tak potrafili mnie zmotywować, słowo honoru, to dzięki nim mieszkam teraz u siebie. :D

bobiczek
23-02-2010, 20:02
kilka lat temu tutaj wymienialiśmy podobne doświadczenia - polecam

http://forum.muratordom.pl/post681713.htm?highlight=s%B1siedzi#681713

sterlitz
24-02-2010, 06:09
Wiecie co?
Ja swoich wspominam z sentymentem - to dzięki nim wybudowałem i się przeprowadziłem.

Ja już wiem, że swoich pokocham. Za kilka lat, jak już się wybuduję i przeprowadzę :lol: