PDA

Zobacz pełną wersję : Czy mnie sta? na budow? domu??!!!



asiczek
13-02-2004, 19:04
Połowę sukcesu już osiągnęłam. Przekonałam męża do budowy naszego wymarzonego domku. I teraz kiedy zaczynamy działać w tej materii, czyli kupować działkę i zbierać pieniążki na budowę zaczynam się bać. Czy nas stać na branie kredytu i póżniej na utrzymanie domu.
Czy ponad 4.000 miesięcznie dochodu wystarczy na gospodarzenie domem?
Pomózcie mi podjąć decyzję!! :roll:

Teska
15-02-2004, 10:47
asiaczek

4000 tys to całkiem spory dochód....wierz mi ze spora czesc forumowiczów takiego dochodu nie ma....
wiec buduj sie.... :lol: warto

Marek13
15-02-2004, 10:58
Sam koszt utrzymania domu to nie jest dużo. Dzisiaj rano policzyłem koszt eksploatacji mojego domu za ostatnie 12 miesięcy. Wyszło 539 zł miesięcznie (200 mkw). Nie ma tu jeszcze ubezpieczenia, podatku od nieruchomości i funduszu remontowego. Zwykle jednak z domem wiażą sie dodatkowe wydatki na samochód, bądź nawet dwa samochody (amortyzacja, ubezpieczenie, przeglady, paliwo itp). W moim przypadku koszt dodatkowego samochodu to kwota rzędu 600 zł miesięcznie, bez amortyzacji. I to znacząco podwyższa koszt mieszkania w domu. Dlatego tak ważna jest komunikacja, odległość od szkół, przedszkoli itp. Opłaca się wydać więcej na działkę z dostępem do komunikacji, niż w przyszłości utrzymywać kilka samochodów.
Co do domu - to wybierając projekt do maks 100 mkw w parterze spokojnie można się budować mając dochód w wysokości 4000 miesięcznie.

15-02-2004, 11:24
Dziękuję za odpowiedzi. Podnieśliście mnie na duchu. Ty Marku poruszyłeś problem, którego ja się obawiam (a o którym nie rozmawiam z męzem, żeby się czasem nie rozmyślił), czyli koszty z dojazdem do miasta - do przedszkola, później do szkoły. A my do pracy.
Ja pochodzę z Bydgoszczy i szukamy ziemi w jej okolicy. My właśnie myślimy o domu parterowym bez podpiwniczenia i bez użytkowego poddasza (chciałabym tylko w salonie mieć antresolę) o powierzchni 100-120 mkw. Wybrałam już nawet kilka projektów które by mnie interesowały w Muratorze. Na wiekszą część czyli na jakieś 100.000 zł będziemy musieli wziąść kredyt (I TEGO NAJBARDZIEJ SIE BOI MÓJ MĄŻ. JAK SŁYSZY KREDYT, TO GO ZARAZ GŁOWA BOLI), a reszta ze sprzedaży mieszkania.
Marku, w jakim Ty się okresie budowałeś? Bo nas niestety chyba nie minie okres wejścia do Uni i w związku z tym podwyżkami na materiały budowlane. Mam nadzieję że jednak budowa mojego wymarzonego domku nie przekroczy mniej więcej 150.000 zł.
:P

asiczek
15-02-2004, 11:39
Dziękuję za odpowiedzi. Podnieśliście mnie na duchu. Ty Marku poruszyłeś problem, którego ja się obawiam (a o którym nie rozmawiam z męzem, żeby się czasem nie rozmyślił), czyli koszty z dojazdem do miasta - do przedszkola, później do szkoły. A my do pracy.
Ja pochodzę z Bydgoszczy i szukamy ziemi w jej okolicy. My właśnie myślimy o domu parterowym bez podpiwniczenia i bez użytkowego poddasza (chciałabym tylko w salonie mieć antresolę) o powierzchni 100-120 mkw. Wybrałam już nawet kilka projektów które by mnie interesowały w Muratorze. Na wiekszą część czyli na jakieś 100.000 zł będziemy musieli wziąść kredyt (I TEGO NAJBARDZIEJ SIE BOI MÓJ MĄŻ. JAK SŁYSZY KREDYT, TO GO ZARAZ GŁOWA BOLI), a reszta ze sprzedaży mieszkania.
Marku, w jakim Ty się okresie budowałeś? Bo nas niestety chyba nie minie okres wejścia do Uni i w związku z tym podwyżkami na materiały budowlane. Mam nadzieję że jednak budowa mojego wymarzonego domku nie przekroczy mniej więcej 150.000 zł. Asiczek

Teska
15-02-2004, 14:29
asiczek.....


zycze powodzenia...ale poczytaj dokładnie posty....ja wybudowałam dom 125 m2 plus 20 m2 garaz , bez piwnicy bez poddasza..bez szalenstw wielkich cena zamknie sie w 260 tys ( w tym kuchnia ze sprzeatem 23 tys)


nio chyba ze mamsz tyle zacięcia i woli co nasz forumowy wspaniały Kodi- poczytaj jego dziennik- dziennik kodiego z Gdyni...

asiczek
15-02-2004, 14:54
Suma 150,000 dotyczyła wybudowania domu - tzn. stan zamknięty, zrobione ściany + podłoga. O wykańczaniu - meblowanie, jakieś bajery na ścianach i podłogach jeszcze nie myślę.
Chyba się źle zrozumiałyśmy. Zazdroszczę Ci, że tak blisko jesteś ku końcowi.

Asiczek

Marek13
15-02-2004, 16:20
Budowałem się w latach 98/99. Wbrew pozorom nie był to najlepszy okres do budowy, do zarabiania owszem. Wszystko było drogie, bo trwał boom budowlany. Za pieniądze, które kiedys wydałem na okna, dzisiaj kupiłbym lepsze i dużo taniej. Teraz jest naprawdę konkurencja i jakość produktów też jest wyższa niż kiedyś. Mieszkam już cztery lata, do pracy dojeżdżam 15 km w jedną stronę, małżonka również. Mam dziecko 4 latka, ale na razie nie chodzi do przedszkola (przedszkole 2 km od domu). Na szczęście teściowie mieszkają obok i prawdopodobnie zgodzą się dowozić moje dziecko do szkoły (również 2 km). Samochód staje się drugim domem. Przy małych dzieciach najważaniejsze jest rozwiązanie dojazdów, trzeba to dokładnie przemyśleć. potem jak dzieci dorastają już nie ma takiego problemu. Nie ukrywam dojazdy dziecka to dla mnie największy stres. Czasami mam nawet ochotę na powrót do miasta (Warszawy). Ale jak tam juz pojadę, zobaczę betonową dżunglę, blokersów itp. to znowu z chęcią wracam na wieś. Do pociagu, którym w 30 min jestem w centrum mam 800 metrów, także jak kiedyś nie starczy na samochód to nie będzie tak źle, a i dzieci spokojnie same mogą dojechać do domu.
Wnioski:
buduje się rok, dwa trzy - to szybko mija, adrenalina spada i zaczyna się normalne życie,
najważaniejsze jest to co będzie potem, dojazdy, okolica, sąsiedzi.
Można także to wszystko przetestować i np. na półroku wynająć dom (tak zrobił jeden z moich znajomych). Jeżeli wszystko będzie ok to trzeba się budować.
Trochę długi post, ale w końcu jesteśmy na forum psycholog dyżurny i można się trochę uzewnętrznić.

bilbo
20-02-2004, 21:10
Teska tym postem to i nas wystraszyłaś! My mamy dom o powierzchni 180m2 + 30m2 garaż i mamy nadzieję, że za kwotę 250.000 to zdołamy zamieszkać!
Justa

15-03-2004, 20:43
ja mammialam na cala budowe 100 tys.Teraz zostalo mi 30tys i jestem zadowolona!!

Kasiorek
16-03-2004, 09:46
Gościu a co zbudowałaś? domek letniskowy ?

16-03-2004, 12:02
zbudowalem dom o pow uzytkowej 145 m a teraz go wykanczam

16-03-2004, 12:28
Wykańcza anonimowo, oczywiście!

crazy ivan
16-03-2004, 13:32
to ja crazy ivan wykanczam ten dom! :roll:

Gierga
19-03-2004, 21:55
asiczek - teraz powiem Ci coś co może podniesie Cię na duchu .....istne szaleństwo :lol:
Mam 23 lata i o połowe mniejsze dochody od Waszych wspólnych i też buduje.....wiesz powiem Ci, że miewam czasami (na szczęście rzadko) momenty obawy .....czy aby jednak dam radę?
Ale ja Wierze w to, że jak wytyczysz sobie cel i weźmioesz się w kupę , żeby go zrealizować to się uda. Zobacz jak nic nie budowałam, to nie mogłam sobie niczego odłożyć z pensji...a teraz to normalnie jeestem w szoku ile potrafiłam zaoszczędzić na cele budowalne przez ostatni rok ( no nie powiem, że czasem było ciężko)...ale się opłacało.

Głowa do góry...gdyby co będziemy Cię tu wspierać duchowo, Twojego męża również :lol:

Powodzenia

Frankai
20-03-2004, 02:13
My mamy dom o powierzchni 180m2 + 30m2 garaż i mamy nadzieję, że za kwotę 250.000 to zdołamy zamieszkać!

Nadzieję mieć można i proszę nie wyzywać Teski za strasznie ;-) A teraz poważnie - jeżeli nie włożycie kupy własnej roboty i materiałów raczej tańszych, to pozostanie Wam ta nadzieja. Jest taki wątek: http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=375 w którym już opisałem dlaczego pewne kwoty nie są realne, więc się nie będę powtarzał.
Powiem tylko z własnego doświadczenia - dom podobnej wielkości (220m2 podłóg) też miałem zamiar zbudować za tyle w 99 roku. Teraz już prawie tyle włożyłem, a jeszcze nie zacząłem wykończeniówki. Konsekwentnie jednak zarabiam we własnym zawodzie, a nie szkolę się na budowlańca i podnosiłem standard materiałów. Na szczęście ( "głupi zawsze ma szczęście, a pijany co drugi" ;-) ) wzrosły mi też przychody, ale czy na to można liczyć? Zwłaszcza teraz :(
Aha - i konsekwentnie unikam kredytu, choć może wezmę coś pod koniec, ale z raczej do 50 000zł, żeby mi snu nie psuł ;-)

Frankai
20-03-2004, 02:15
I jeszcze jedno - dom to jest dom i warto walczyć o swoje marzenia :)

Teska
21-03-2004, 09:18
Frankai - święta racja....ja zaraz sie wprowadzam i mimo nerwowej koncówki....jessssttttteeeeemmm szczesssssssssssssssliwa :lol: :lol:

bilbo
24-03-2004, 21:43
My za wykończeniówkę zamierzamy zabrać się latem po wydaniu:
- 25 tys. "stan zero" (tego nie doliczyliśmy do wspomnianych wyżej 250 tys., które właśnie zakredytowaliśmy :-) )
- 110 tys. stan surowy z kompletnym dachem (ta suma jest już 'zakontraktowana')
- 28 tys. okna (trochę poszaleliśmy na tym etapie) i drzwi wejściowe
- 8-9 tys. rolety zewnętrzne (do zamieszkania niekonieczne, ale uważamym, że nie warto rezygnować z tego na etapie budowy)

i potem będą już wykończenia, hmm.... liczymy, liczymy i to jest naprawdę wykańczające ! Zamieszkać zamieszkamy, ale będzie jeszcze sporo wydatków.

pozdrawiam
Robert

Marzyciel
26-03-2004, 17:05
250 tys., które właśnie zakredytowaliśmy

J mam odwagę budować dom ze środków własnych cyctemem gospodarczym i zagrzebać sie w budowę na jakieś 3-5 lat... ale nie odważył bym się wziąć takiego kredytu...

Miłego łikendu :)

bilbo
26-03-2004, 19:19
250 tys., które właśnie zakredytowaliśmy

J mam odwagę budować dom ze środków własnych cyctemem gospodarczym i zagrzebać sie w budowę na jakieś 3-5 lat... ale nie odważył bym się wziąć takiego kredytu...


:-)
No nie zapeszajmy.
Za 3-5 lat z naszego kredytu nie powinno już wiele zostać.

Każdy ma swoje sytuacje, podejście i możliwości.
1. Po pierwsze - my teraz płacimy sporo kasy za wynajmowane mieszkanie. Za 5 lat nazbierałoby się naprawdę dużo.
2. Wprowadzimy się (tfu! tfu!...) za parę miesięcy i już (a nie na 'emeryturze') będziemy się cieszyć naszym domkiem i kawałkiem naszego miejsca na Ziemi.
3. Przeciąganie budowy to również kolejny sposób na monożenie kosztów.
4. Nie wspominając już o tym nieszczęsnym VAT, to i tak z roku na rok koszty (choćby robocizny) będą rosły. Jeżeli zrobimy więc, to teraz to z jednej strony będzie drożej (odstetki od kredytu) a z innych taniej.
Coś mi (i nie tylko mi) się wydaje, że za 3-5 lat rata dziś zaciągniętego kredytu na dom będzie śmiesznie mała w porównaniu z cenami domów, jakie będa wtedy na rynku.
5. Z tą odwagą to nie ma co przesadzać.
Pożyczyć 200 tys. i wydać na wakacje, to jest ryzyko. Ale wydać na dom? I to w czasach, gdy domy i działki będa tylko drożeć? Jakby co, zawsze można nieruchomość sprzedać i spłacić kredyt.

pozdrawiam
i życzę optymizmu
Robert

Marzyciel
29-03-2004, 10:05
No nie zapeszajmy.
Za 3-5 lat z naszego kredytu nie powinno już wiele zostać.

1. Po pierwsze - my teraz płacimy sporo kasy za wynajmowane mieszkanie. Za 5 lat nazbierałoby się naprawdę dużo.
2. Wprowadzimy się (tfu! tfu!...) za parę miesięcy i już (a nie na 'emeryturze') będziemy się cieszyć naszym domkiem i kawałkiem naszego miejsca na Ziemi.


Witam!

To jaką ratę będziecie mieć skoro w tak krótkim czasie spłacicie większość kredytu?
Poza tym dziś jest wszystko ok, a co będzie za dwa lata? i co sprzedasz SWÓJ DOM? Serce Ci nie pęknie ? Bo ja nie wiem co bym zrobił... Nie dopuszczam kroku wstecz...
Ja nie chcę brać kredytu i wybuduję dom w 3-5 lat (a może szybciej, w ciągu dwóch sezonów) i nawet jeżeli będę budował dom 5 lat to jeszcze do emerytury trochę mi zostanie (mam 29 lat :)).
A co do opłat za mieszkanie - mamy identyczną sytuację - wynajęte mieszkanie... to nas przede wszystkim zmusiło do działania...

Nie, nie - poto buduję dom aby czuć niezależność... coś za coś: dłużej będę budował ale przynajmniej dom będzie mój a nie banku

Qura
30-03-2004, 00:43
Ja 4 miesiące temu kupiłem mieszkanie w Wawie (większość z kredytu). Ale już teraz marzy mi się dom. Liczę, że za jakieś 5 lat jak spłacę część kredytu, zabiorę się za dom. W sumie za to co wydałem na mieszkanie to spokojnie, mąc już działkę, wybudowałbym niezły domek.

Marzyciel
30-03-2004, 10:06
Ja 4 miesiące temu kupiłem mieszkanie w Wawie

Ceny mieszkań w Warszawie są absurdalne
Mam trochę znajomych w stolicy (jeżdżę do wawki 2-3 razy w mies..) i kiedyś byłem na osiedlu (kilka ośmio czy dzięsięciopiętrowców - nie pamiętam dokładnie) gdzie nieduże mieszkanie kosztowało 500.000,-

słownie pięćset tysięcy nowych złotych - pięć miliardów starych :o

Qura
30-03-2004, 23:21
To jakiś ewenement. Owszem są mieszkania w takiej cenie ale to raczej apartamenty. Ceny mieszkań to
:-? od ok 2700 zł/m (takie najtańsze, w kiepskiej okolicy lub bardzo daleko od centrum - dojazd może zjamować nawet godzinę);
:-? standardowe ceny to 3500 - 4000 za metr;
:wink: apartamenty za 6000 - 8000 za metr;
:roll: ale są też mieszkania grubo ponad 10 000 za metr (od pośrednika w zeszłym roku słyszałem o starym mieszkaniu przy hotelu bristol za ... 14 000 zł/m2) :o .
To są ceny bardzo przybliżone, z reguły nowe mieszkania są trochę droższe od używanych, ale w zasadzie wszystko zależy od lokalizacji i standardu. Teraz wystarczy przemnożyć te ceny przez metraż i ... można za to wybudować ładny domek.

Qura
30-03-2004, 23:27
A teraz wyobraźcie sobie ile kosztuje dom z ogródkiem w samej warszawie!!!! Ja to takich sum nawet wyobrazić sobie nie moge. Podobnie (a nawet lepiej) jest np. w Konstancinie pod Warszawą, gdzie stoją stare wille i pałacyki na olbrzymich, porośniętych starodrzewem działkach. Strasznie tam snobistycznie, ale czy można coś takiego kupić za uczciwie zarobione pieniądze? :-?

makabu
31-03-2004, 09:02
Sprawy finansowe rzeczywiście czasami mrożą krew w żyłach, ale czytaj,ąc ten wątek na forum mimo wszystko mam nadzieję że kwota 250 00 za całość budowy domu pod klucz, nawet przy obecnej koniunkturze i podatku VAT jest realna. Dyscyplina finansowa to rzecz trudna, bo zawsze człowieka coś kusi i jeszcze ta argumentacja, zreszta zupełnie przekonywujaca, że w końcu to własny dom, wymarzony, ale jest niezbędna!!! Ja nie jestem super oszczędną osoba, ale muszę taką zostać budując dom, to wiem na pewno. Wolę jednak zamieszkać w wykończonym domu niż z żarówkami na suficie przez dziesięć lat...
makabu

makabu
31-03-2004, 09:04
Oczywiście 200 000 zł.
Pozdrawiam! makabu

Marzyciel
31-03-2004, 10:18
Dyscyplina finansowa


To jest bardzo mądre słowo.
Sami się o tym przekonaliśmy. Na początku naszego małżeństwa nie mieliśmy za dużo pieniążków i musieliśmy je ostrożnie wydawać, żona zaprowadziła nawet zeszycik, żeby monitorować wydatki. Nie chodziło tu wcale o skrajne odmawianie sobie jakichś przyjemności ale o to aby na tydzień przed wypłatą nie obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku.
Od tego czasu minęło już prawie pięć lat, sytuacja finansowa nasza poprawiła się diametralnie ale dzięki temu zeszycikowi mamy pieniążki na życie, przyjemności i jeszcze można coś odłożyć (chociaż nie wiem jak będzie teraz przyjemnościami kiedy chcemy budować dom :-? )

Ojej
31-03-2004, 10:34
Marzyciel, budowa domu to czysta przyjemność, no .......czasami jest z tym troche roboty. Pozdrawiam.

Marzyciel
31-03-2004, 12:06
Marzyciel, budowa domu to czysta przyjemność, no .......czasami jest z tym troche roboty. Pozdrawiam.

BRAWO!!!
Podchwyciłeś... zgadzam się że budowa domu to musi być ogromna frajda... ja już teraz jestem tym podekscytowany mimo że jeszcze nie zacząłem, ale sama świadomość tego że będę budował dom wyzwala we mnie pozytywne lfuidy. Może to śmieszne ale ogromnie się cieszę że się na to zdecydowaliśmy i z przerażeniem patrzę co by było, gdybyśmy nie otworzyli oczu i umysłów...

ostry
31-03-2004, 12:21
o ile wieksza frajda to by byla jakbym przed rozpoczeciem budowy wygral w Totka ( albo jakis nieoczekiwany spadek :) )

Ojej
31-03-2004, 12:30
Totoek tak!!!
Spadek.........przykre, mieszane uczucia.

ostry
31-03-2004, 13:02
Nie mialem nic zlego na mysli! Co najwyzej jakis spadek po cioci milonerce z Amerki o ktorej istnieniu nie wiedzialem :) Przykro by mi bylo, ale jakos potrafilbym z tym zyc...

pwm
31-03-2004, 13:19
Ostry przepraszam, nie doczytałem że miał być nieoczekiwany i w domyśle duży. Wobec tego spełnienia "marzeń".

P.S. Pieniądze szczęścia nie dają, ale taki kufereczek $ daj Boże.

makabu
31-03-2004, 13:26
Marzyciel! Może w naszym wypadku ten zeszycik też nie byłby złym rozwiązaniem, zwłaszcza teraz.
Kiedy rozpoczynasz budowę swojego marzenia? Bo my chyba dopiero na nastepna wiosnę, na razie przygotowanie teoretyczne trwa. Działka czeka!
makabu

Marzyciel
31-03-2004, 13:56
Kiedy rozpoczynasz budowę swojego marzenia? Bo my chyba dopiero na nastepna wiosnę, na razie przygotowanie teoretyczne trwa. Działka czeka!
makabu
Ja dopiero pojadę szukać działki jak mi się dzidziuś urodzi, a może się urodzić w każdej chwili :)
Ale wiem gdzie szukać tej działki - siostra która mieszka w tej okolicy mówi że są i że niedrogo.
Liczę że do przyszłej jesieni zrobię stan zero, a jak będzie zdrowie i kasa to do wakacji 2006 się wprowadzimy..
Co do zeszyciku to poza kontrolą (monitoringiem wydatków) można po jakimś czasie przejść do kolejnego etapu - planowania... w tym zeszyciku poza wydatkami zapisujemy też zużycie prądu, gazu wody, telefony, życie (jedzonko, ubranka, przyjemności) i na tej podstawie moja wspanieła, kochana żona jest w stanie określić gdzie w którym miesiącu jakich wydatków możemy się spodziewać. Jest to szczególnie przydatnie kiedy są jakieś dopłaty (np do prądu). Jeszcze nic nasz nie zaskoczyło. Poza tym wiemy dzie idą pieniążki i wiemy gdzie szukać oszczędności - jeżeli przyjdzie taka potrzeba. Przez pięć lat naszego małżeństwa nie mieliśmy żadnej "dziury budżetowej" SŁUCHAJCIE NASUNĘŁO MI SIĘ : A MOŻE SPRZEDAĆ POMYSŁ Z ZESZYCIKIEM NASZYM POLITYKOM?

makabu
01-04-2004, 09:09
Marzyciel! Nie mów o zeszyciku dla polityków, bo pracuję w służbie zdrowia ( ładnie się to nazywa i rzeczywiście jest służbą, bo nie ma nic wspólnego z zarabianiem pieniędzy!) więc tu chyba nie wystarczy zeszycik!!!

makabu
01-04-2004, 09:27
Bilbo!!! Jak ja jestem podbudowana! Po pierwsze budujesz duży dom! Moje plany są trochę " mniejsze" - 145m2 użytkowej ( "Manuela"Archipelag) i w chwilach kalkulacji i zwatpienia szukam mniejszych projektów co jest absurdem, bo po prostu nie mozna wybudować domu w którym będzie ciężko obrócić się w sypialniach itp., w końcu będzie sie w nim mieszkać ......długo ( nasz skład 2+ 2, a nie wiadomo co jeszcze nas w życiu spotka!?). Ta kwota sumaryczna w przypadku Twojej inwestycji podnosi mnie na duchu. Też chcielibysmy sie zmieścić ze wszystkim!!!( wykończenie pod klucz) w 250 000! Myslisz że to jest realne. Biorąc kredyt trzeba się tego trzymać!
makabu

Marzyciel
01-04-2004, 09:55
Marzyciel! Nie mów o zeszyciku dla polityków, bo pracuję w służbie zdrowia ( ładnie się to nazywa i rzeczywiście jest służbą, bo nie ma nic wspólnego z zarabianiem pieniędzy!) więc tu chyba nie wystarczy zeszycik!!!
Moja mama pracowała w służbie zdrowia 35 lat

makabu
01-04-2004, 10:45
Może ma lepsze doświadczenia!
Ja z tego powodu często potrzebuje wsparcia u ...psychologa dyzurnego
makabu

bilbo
01-04-2004, 23:18
No nie zapeszajmy.
Za 3-5 lat z naszego kredytu nie powinno już wiele zostać.

1. Po pierwsze - my teraz płacimy sporo kasy za wynajmowane mieszkanie. Za 5 lat nazbierałoby się naprawdę dużo.
2. Wprowadzimy się (tfu! tfu!...) za parę miesięcy i już (a nie na 'emeryturze') będziemy się cieszyć naszym domkiem i kawałkiem naszego miejsca na Ziemi.


Witam!

To jaką ratę będziecie mieć skoro w tak krótkim czasie spłacicie większość kredytu?
Poza tym dziś jest wszystko ok, a co będzie za dwa lata? i co sprzedasz SWÓJ DOM? Serce Ci nie pęknie ? Bo ja nie wiem co bym zrobił... Nie dopuszczam kroku wstecz...
Ja nie chcę brać kredytu i wybuduję dom w 3-5 lat (a może szybciej, w ciągu dwóch sezonów) ...

Ratę mamy na 25 lat czyli coś około 1800pln, ale możemy poza nią odłożyć sporo więcej niż drugie tyle. Wszelkie dodatkowe spłaty są w naszym kredycie możliwe bez dodatkowych opłat i prowizji. Głównie jednak zamierzamy odkładać tą kasę na funduszach zarabiających średnio lepiej niż 7% na jakie jest na dzień dzisiejeszy kredyt. Ma to też tą podstawową zaletę, że tworzy się w ten sposób bufor pozwalający nie stracić płynności spłat ratek w razie przejściowych problemów finansowych. Takiego zapasu bezpieczeństwa nie daje natomiast regularne nadpłacanie kredytu wszelkimi wolnymi środkami.

My też nie dopuszczamy kroku wstecz :-) Rozważania co by można zrobić, gdyby wszystko było źle, nie znaczy że szukamy kupca na naszego blibo :-) Jednak życie jest życiem i czy z kredytu czy nie, Ty też mógłbyś przez nie być zmuszonym do sprzedania swojego domku. Z tym, że jeżeli będzie np. jeszcze nie skończony, będzie to z pewnością trudne.

No i wreszcie pytanie - ile będzie wynosiła Twoja miesięczna "rata" wkładana w budowę, skoro chcesz się wybudować w dwa lata? Czy to wszystko z bieżących środków?

pozdrawiam
Robert

bilbo
01-04-2004, 23:35
Bilbo!!! Jak ja jestem podbudowana! Po pierwsze budujesz duży dom! Moje plany są trochę " mniejsze" - 145m2 użytkowej ( "Manuela"Archipelag) i w chwilach kalkulacji i zwatpienia szukam mniejszych projektów co jest absurdem, bo po prostu nie mozna wybudować domu w którym będzie ciężko obrócić się w sypialniach itp., w końcu będzie sie w nim mieszkać ......długo ( nasz skład 2+ 2, a nie wiadomo co jeszcze nas w życiu spotka!?). Ta kwota sumaryczna w przypadku Twojej inwestycji podnosi mnie na duchu. Też chcielibysmy sie zmieścić ze wszystkim!!!( wykończenie pod klucz) w 250 000! Myslisz że to jest realne. Biorąc kredyt trzeba się tego trzymać!
makabu

Nasze koszty budowania nie sposób porównać do tego, co osiągnął Kodi. U nas wszystko wychodzi zdecydowanie drożej. Przede wszystkim niczego w zasadzie nie robimy na budowie sami. Nawet zaopatrzeniem zajmuje się wykonawca. To co płacimy to nie są jednak na pewno jakieś abstrakcyjne wygórowane stawki. Raczej dość średnie.

Z tym, że do tych 250 tys. trzeba jeszcze dołożyć ok. 25 tys. które już wcześniej pochłonął "stan zero".
No i z naszych aktualnych wyliczeń wynika, że na wykańczanie domu (np. pokrycie posadzek, łazienki, że o kuchni nie wspomnę) może trochę zabraknąć z tej puli.
Jak będzie damy jeszcze znać.

Aha!
Przymierzając się do kosztów budowy domu nie można zapominać o przyłączach wody, prądu, ewentualnie gazu itp. A także ogrodzeniu działki, jej zagospodarowaniu (podjazdy ....), ewentualnych inwestycjach w drogę dojazdową...
Przy kredycie jest też sporo związanych z nim wydatków.

Z "pocieszających" rzeczy to elementy, na któych wydamy więcej niż "norma przewiduje":
- okna: zamiast jakichś 12-14 tys. zapłacimy 24 tys. + drzwi wejsciowe za piątkę.
- dobrych parę tys. na 20cm styropianu na ścianach i w podłodze
- wentylacja z rekuperatorem
- SILKA zamiast tańszych silikatów z Teodorów np.

pozdrawiam
Robert

Marzyciel
06-04-2004, 13:28
Mam 23 lata i o połowe mniejsze dochody od Waszych wspólnych i też buduje

A z czego i jaki domek budujesz? Ile robicie sami?

Marzyciel
06-04-2004, 13:30
to ja crazy ivan wykanczam ten dom! :roll:
Jaki domek budujesz (wykańczasz) podaj link do projektu.
Z jakich materiałów, dużo robicie sami?

Wojto
06-04-2004, 15:38
Zastanawiają mnie te częste teksty o strachu przed kredytem.
Boicie się co będzie gdy stracicie pracę co z ratą. A nie boicie się mieszkając w bloku co będzie gdy nie będzie pracy? Co z czynszem?

Marzyciel
06-04-2004, 16:30
Zastanawiają mnie te częste teksty o strachu przed kredytem.
Boicie się co będzie gdy stracicie pracę co z ratą. A nie boicie się mieszkając w bloku co będzie gdy nie będzie pracy? Co z czynszem?

Wszystko ok, ale jeżeli ktoś ma 30 - 40 metrowe i płaci za nie 250 - 300 zł a 100 tys kredytu na 25 lat to jest ponad 700 zł to jest różnica. do tego musisz kupić opał (względnie zapłacić za gaz) a w typowym mieszkanku to masz już w "cenie".
Poza tym jak masz mieszkanie własnościowe to jakiś czas nic Ci nie zrobią bo najpierw twój dług musi przekroczyć wartość mieszkania (a przynajmniej wkładu mieszk) a poza tym nie mogą Cię tak po prostu wywalić bo najpierw muszą Ci znaleźć lokal zastępczy, na który Ty możesz się nie zgodzić. Taka zabawa może trwać latami...
Jak masz kredyt pod hipotekę to bank się nie będzie z nikim pier... po prostu zlicytują Twoją chałupę i po sprawie.

Ja z żoną (i na dniach również z dzidziusiem) mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, które w sumie jest fajne i w miarę komfortowe (sam je musiałem wyremontować) i moge sobie w nim mieszkać do końca życia. Tak jest skonstruowana umowa. Jeżeli tylko będę płacił czynsz i to mam spokuj. Czynsz mam "wolny" a podwyżka obejmuje mnie co roku o stopień inflacji i nikt (czyt. właściciel kamienicy) nie może mi podnieść czynszu. (inaczej mogę iść z tym do sądu i wygram )

Ale - tak jak mówiłem - mieszkanie nie będzie nigdy nasze i pieniądze, które wydajemy na czynsz lecą do kieszeni właściciela, (to jest jeden z powodów, dla których chcę budować dom) więc w naszym przypadku wzięcie kredytu (np 50 tys na 10 lat) jest z ekonomicznego punktu widzenia jak najbardziej słuszne. Niemniej jednak zrobię wszystko, żeby tego kredytu nie musieć brać, bo wydaje mi się że po walce z budową domu dobrze jest sobie odetchnąć we WŁASNYM domu a nie w domu, który jeszcze przez 10 lat będzie własnoscią BANKU.

To chyba bardziej psychologia

Marzyciel
07-04-2004, 11:00
HOWGH!!!

:)

Sil
14-04-2004, 12:02
Świetnie, że pojawił się taki wątek, bo my też zadajemy sobie to pytanie przynajmniej kilka razy w tygodniu :) , a nadmienię, że na razie mamy działkę, projekt, pozwolenie i za kilka dni dopiero zamierzamy wbić przysłowiową łopatę w ziemię. Decydując się na dom, wyszliśmy z kilku podstawowych założeń:
1. Aktualnie mieszkamy w TBSie, gdzie są bardzo wysokie czynsze, a mieszkanie nawet nie jest naszą własnością. Nie chcemy płacić do obcej kieszeni.
2. Kredyt będzie i tak koniecznością. Lepiej więc zaciągnąć go na budowę domu na własnym kawałku ziemi niż na kolejne mieszkanie w bloku, gdzie bylibyśmy uwiązani przez wiele lat (no bo ten cholerny kredyt!).
3. Dom to świetny CEL w życiu.
4. Jesteśmy młodzi, nie mamy jeszcze dzieci, za to dużo zapału do realizacji tego CELU. Później marzenia mogłyby się rozmyć pod naporem rzeczywistości, a odkładanie budowy z roku na rok mogłoby zakończyć się niczym.
Uzbrojeni w taką dawkę racjonalnych argumentów :wink: przystępujemy do budowy i... trzymajcie kciuki, plizz!

Marzyciel
14-04-2004, 12:12
Świetnie, że pojawił się taki wątek, bo my też zadajemy sobie to pytanie przynajmniej kilka razy w tygodniu :) , a nadmienię, że na razie mamy działkę, projekt, pozwolenie i za kilka dni dopiero zamierzamy wbić przysłowiową łopatę w ziemię. Decydując się na dom, wyszliśmy z kilku podstawowych założeń:
1. Aktualnie mieszkamy w TBSie, gdzie są bardzo wysokie czynsze, a mieszkanie nawet nie jest naszą własnością. Nie chcemy płacić do obcej kieszeni.
2. Kredyt będzie i tak koniecznością. Lepiej więc zaciągnąć go na budowę domu na własnym kawałku ziemi niż na kolejne mieszkanie w bloku, gdzie bylibyśmy uwiązani przez wiele lat (no bo ten cholerny kredyt!).
3. Dom to świetny CEL w życiu.
4. Jesteśmy młodzi, nie mamy jeszcze dzieci, za to dużo zapału do realizacji tego CELU. Później marzenia mogłyby się rozmyć pod naporem rzeczywistości, a odkładanie budowy z roku na rok mogłoby zakończyć się niczym.
Uzbrojeni w taką dawkę racjonalnych argumentów :wink: przystępujemy do budowy i... trzymajcie kciuki, plizz!

popieram w 100%

Sil
14-04-2004, 12:45
Marzycielu, miło mi, że mamy chociaż poparcie :D . A jak tam dzidziuś? Już się narodził? Pozdrawiam!

Marzyciel
14-04-2004, 13:02
Marzycielu, miło mi, że mamy chociaż poparcie :D . A jak tam dzidziuś? Już się narodził? Pozdrawiam!

Jeszcze nie...

15-04-2004, 18:13
[...] Po pierwsze budujesz duży dom! Moje plany są trochę " mniejsze" - 145m2 użytkowej ( "Manuela"Archipelag) i w chwilach kalkulacji i zwatpienia szukam mniejszych projektów co jest absurdem, bo po prostu nie mozna wybudować domu w którym będzie ciężko obrócić się w sypialniach itp., w końcu będzie sie w nim mieszkać ......długo ( nasz skład 2+ 2, a nie wiadomo co jeszcze nas w życiu spotka!?).

Makabu,
Je

15-04-2004, 18:19
Makabu,
Powyżej to ja, tylko coś źle zrobiłem. Ad rem. Jeśli chodzi o wybór projektu to warto się jeszcze zastanowić. Manuela jest ładna, ale ten dach wyjdzie drogo np. w porównaniu do dwuspadowego. No i jeśli chodzi o przestrzeń na poddaszu to tam są naprawdę klitki. Jakkolwiek jest dużo fanów Manueli i wiem, że gdzieś mają swój wątek. Zajrzyj tam zanim zaczniesz. Było dosyć dużo trafnych zmian do projektu. Wiem, bo sam kiedyś "budowałem" Manuelę, ale mi przeszło i trochę sie polepszyło finansowo. Na razie myślę o Aurze z MTM-Styl.

Pozdrowienia,
Robert

makabu
16-04-2004, 11:19
Z naszym wyborem to nie jest taka prosta sprawa. Manuela rzeczywiście nam się bardzo podoba. Po podniesieniu ścianki kolankowej na górze nie bedzie tak źle, poza tym dokm nie ma byc duży. Sama sie zastanawiam czy dobrze wybraliśmy, ale to się dopiero okarze. Poza tym trudno nam wybrać bo mamy wąską działkę. Niestety takich projektów jest mniej i niewiele z nich zachwyca, poza tym często są ogromne. Szerokość naszych 1000m2 to 19,2m.
makabu

Sil
16-04-2004, 12:40
A ja doskonale rozumiem Makabu. My też długo mieliśmy dylemat z projektem- czy stawiać na bardzo oszczędny, ale za to możliwy do realizacji (ze względu na stan portfela) czy na idealny, ale za to niezwykle kosztowny. Wydaje nam się, że wybraliśmy kompromis... Wydaje mi się, że z oszczędnościami nie można przesadzać, bo w końcu taki dom to prawdopodobnie na całe życie, a mieszkać w czymś, co od początku mało się podoba to bez sensu.

16-04-2004, 13:49
Sil! Twój planowany domek jest bardzo ładny, przestronny..., DUŻY i chyba, a nawet na pewno...kosztowny. No ale cóż , jak sam wiesz, jeżeli można to warto!
makabu

bilbo
16-04-2004, 17:08
Tak właśnie.
Każdy stawia na własny kompromis i złoty środek.
My też, wciąż jesteśmy zadowoleni z naszego wyboru i wciąż uważamy, że nasz zmodyfikowany Bilbo jest dla nas ani nie za duży ani nie za mały. A to, że wyceny poszczególnych etapów wciąż nas zaskakują i przewidziane pieniądze chociaż jeszcze nie wydane, to już wiem, że się skończyły... to inna sprawa. :-)

pozdrawiam
Robert

Sil
16-04-2004, 19:00
Makabu, u nas budowa praktycznie się jeszcze nie rozpoczęła, a już zaciskamy pasa. Nie myśl sobie, że śpimy na kasie :) . Ale tak jak setki ludzi na tym forum, wierzymy, że przy odrobinie determinacji i samobójczego optymizmu się uda. Czego i Wam życzę. :P

bilbo
16-04-2004, 19:46
[b]... i samobójczego optymizmu ...

To raczej pesymiz jest samobójczy :P

31-05-2004, 19:58
:lol: Słuchajcie,
Po tak długim czasie ( ok. 3 m-c) dopiero czytam Wasze posty. I jak Was czytam i czuję ten Wasz entuzjazm to mam ochotę już jutro nosić cegły. My trochę się przestraszyliśmy. Straszyli znajomi, straszyli rodzice. Pchał minie do przodu wśród nie wielu mój...szef. Który właśnie od marca juz mieszka we własnym domu o powierzchni 280 m2. Ale ten to pożyje. Ma inne perspektywy. I wyobraźcie sobie teraz kiedy ogłosiłam nasze M2 do sprzedaży, a pośrednik szuka nam ładnego M4, to mój maz jedzie do miejscowosci gdzie mielismy budowac nasz domek. Spedza na tej ziemi caly dzien. Oczywiscie ja nic nie wiem (przeciez on byl przeciwny budowie, i mial najwieksze watpliwosci). I dzisiaj mi oznajmia ze sie budujemy. I koniec i kropka i amen. I co ja mam zrobic z tym moim mezem?!

31-05-2004, 19:59
To ja pisałam
Asiczek