PDA

Zobacz pełną wersję : Robotnicy na budowie



bobiczek
01-11-2001, 12:52
Kochani.
Czy robotnicy na Waszych budowach traktowani byli po przyjacielsku czy lepiej jest zostać w układach - płacę i wymagam a z Wami nie gadam.
Zauważyłem że jak jest za bardzo towarzycho spoufalone to zaczyna coraz więcej wymagać a mniej robić.
A obiadki stały się już nieodliczaną normą,do tego papierosy i jakieś piwo, śniadanie oczywiście też, no i kawa, herbata i ta cała reszta .
A jak jest lub było u Was, podobnie?

baba
01-11-2001, 16:43
nie wyobrażam sobie sytuacji którą opisałeś:eek:biadki papierosy piwo.Niestety na własnej budowie trzeba robić za ekonoma;no może bez bata.Prawdą jest że płacisz i wymagasz-ale przede wszystkim pilnujesz.Nie mówię że masz traktować wszystkich z góry,ale spoufalanie się jeszcze nikomu nie wyszło na dobre, gdy w grę wchodzą wzajemne zależności i pieniądze

01-11-2001, 21:39
Popieram babę. :smile:
Na przyjaźnie z robotnikami będzie czas po zbudowaniu domu. Ja "swoich" staram się zawsze sprawdzać i przekonałem się, że zwykle im mniej się mnie "boją", tym gorzej pracują.
Sprawdzać, sprzawdzać i jeszcze raz sprawdzać.
Żadnych piwek, wódeczek - płacę i wymagam.
Jak na razie - sprawdza się.

pirat
02-11-2001, 08:57
Popieram babę i andrzejap !!!
Z ekipami budowlanymi nie ma sie co spoufalać. Robotnicy sa od pracy a nie od siedzenia. Owszem nie widzę nic złego w zrobieniu od czasu do czasu kawy, czy też wypiciu po skonczonej robocie i rozliczeniu piwka. Baba ma też rację jeśli chodzi o pilnowanie ekipy, jesli ja nie mogłem byc na budowie to jechał tam ojciec (nie było nas dwa dni to drzwi były przesuniete o metr choć "fachowcy" miała projekt domu).
Zbytnie spoufalanie nikomu nie wyszło jeszcze na dobre. Nigdy nie brałem tez nikogo do pracy ze stawka godzinową. Sąsiad tak zrobił, wziął murarza do tynków na godzinówkę. Owszem jak był sąsiad na budowie to murarz robił ale ledwo wyjechał to sie obijał.

02-11-2001, 17:13
Popieram porzedników. Nie wolno sie wywyższać czy też zrobić siebie głównodowodzącym. Niech fachowcy robią swoje, ale trzeba ich bez dwóch zdań pilnować na każdym kroku. Czasami trzeba doradzić, bo oni nie mają za bardzo czasu na śledzenie w prasie czy też podręcznikach różnych nowych rozwiązań technicznych czy też sposobów wykonywania różnych prac. Nawet robiąc coś źle, próbują narzucać swoje zdanie bo oni "całe życie tak robili". Następna sprawa to wyżywienie. Oni podają cenę roboty i niech robią i żywią się za te pieniądze. Ja pracuję, kiedy mam im gotować obiad. Poza tym mi w pracy też obiadów nikt nie gotuje i nie funduje. A praca na godziny to zupełna masakra. Będzie się przeciągać w nieskończoność. Najlepiej umawiać się na gotową robotę i spisać jakąkolwiek umowę bo po wykonaniu pracy cena może wzrosnąć "bo to, bo tamto" Na razie tyle.

bogo
02-11-2001, 23:17
całkowicie popieram przedmówców. Jeszcze jedna rada o której jakoś nikt nie wspomniał. Nie dawać zaliczek !!!!!!!!!!!!!!!! Jeżeli już to za skończone i ustalone etapy pracy, np. fundamenty, piętro, dach itp. Bieżcie ludzi młodych - oni częściej myślą w rynkowych kategoriach - dobra praca na przyszłość popłaca.

baba
03-11-2001, 09:05
czy ma ktoś dobre doświadczenia z zatrudnianiem "znajomych" fachowców?Jakoś nie mogę trafić na porządnych,albo wiedzą lepiej i chcą robić po swojemu;albo orientują się że masz kasę i"po znajomości"windują cenę.baba

Agnicha1704
06-11-2001, 12:58
popieram zatrudnianie młodych, ale z doświadczeniem. Przynajmiej kilka budów wcześniej a najlepiej jeśli mogą je pokazać. Moja ekipa to byli ludzie młodzi i chętni do pracy równie chętnie słuchali nowości. Byłam z nimi w dobrych stosunkach - prawie przyjacielskich - raz w tygodniu piwko po pracy. Pracowali bardzo dobrze, wszystko jest równe, kierownik budowy chwalił robotę (zaznaczam, że nie znał ekipy). Na pewno jednak muszą wiedzieć kto rządzi. Na początku ustaliłam wszystko - trzy razy dziennie na budowie, sprawdzanie ich pracy, jak będę zadowolona to będą robić dalej, jak nie, to przykro mi zmienię ekipę.
Byłam bardzo zadowolona. Myślę, że na prawdę dużo zależy od podejścia. Nie można pozwolić sobie wejść na głowę, ale trzeba traktować murarzy jak ludzi a nie jak wyrobników.
Pozdrowienia
Agnicha

01-12-2003, 12:58
Inwestorzy powinni postawić flaszeczkę wtedy się lepiej pracuje. Budowlaniec

pik33
01-12-2003, 14:06
Flaszeczkę można postawić ale wyłącznie na koniec etapu.

Oto moje wnioski z budowy:

Nie brać "znajomych" ekip
Nie brać jednej ekipy na więcej niż jeden etap. Jeśli już, na przekładkę (ekipa A robi parter, B dach, potem można wziąć z powrotem A na ocieplenie i elewację)
Nigdy nie brać dwóch ekip jednocześnie (ja miałem jedną na elewacji a drugą we wnętrzu) - pożrą się.

01-12-2003, 14:22
Nie wiem moze ja jestem jakis "dziwny" ale osobiscie nie lubie sie za bardzo spoufalac z klientami.
Wyzywienie tez sobie zapewniam we wlasnym zakresie.No ale jezeli ktos zaprosi na jakies jedzenie to nie odmawiam :)
Alkohol to mozna zapomniec.

Nie uwazam zebym byl idealem
Wg mnie powinno tak byc i tyle.Mnie tez nikt nie zywi w pracy.
Herbatka moze byc.

P.S.
Ostatnio jeden z klientow zaproponowal mi przejscie na mowienie sobie po imieniu.Grzecznie odmowilem.

m_arek
02-12-2003, 11:53
czy ma ktoś dobre doświadczenia z zatrudnianiem "znajomych" fachowców?Jakoś nie mogę trafić na porządnych,albo wiedzą lepiej i chcą robić po swojemu;albo orientują się że masz kasę i"po znajomości"windują cenę.baba
Racja! Nigdy,przenigdy nie wolno zatrudniać fachowców,którzy wiedzą,że masz kasę-zawsze naciągną.Budowlańcy to najgorszy gatunek chodzący po tej planecie.Mnie chciał pewien pan dopisać do rachunku- UWAGA!!-prawie 80 tys!!!!Może myślał,że jeżeli kupiłem sobie w czasie jego pracy u mnie nowy samochód,to mam kopalnię pieniędzy?Jak opowiadam znajomym to nie wierzą,biegły sądowy,który sprawdzał tego przyjemniaczka,powiedział,że jeszcze się z takim gościem nie spotkał.
Zawsze trzeba ich traktować z najwyższą nieufnością

Adam___
02-12-2003, 13:32
Budowlańcy to najgorszy gatunek chodzący po tej planecie.Zawsze trzeba ich traktować z najwyższą nieufnością

Tak samo mozna byloby powiedziec ze inwestorzy to najgorszy gatunek chodzacy po ziemi.
Dlaczego sie wszystkich podciaga pod jeden mianownik?

Przeciez tez sa inwestorzy ktorzy nie placa za wykonana prace.
I co?Trzeba powiedziec ze wszyscy sa "be"?

Od tego sa umowy zeby sie w jakis sposob zabezpieczyc przed nieuczciwoscia.Zarowno w jedna jak i w druga strone

KrzysiekS
02-12-2003, 14:22
Ja dbam o kazdą ekipe. To znaczy mają zapewnioną lodowke, kuchenke gazową, herbate Lipton, Pu-Erh czerwoną, owocową, kawe Jacobs, porządny zeliwny grill, latem dobrą wode mineralną (Staropolanka), mydla Palmolive, rekawice, proszki do prania. Czasem kupuje im cos dobrego do jedzenia - karczek lub kielbasa, ostatnio nawet jogurty owocowe Bakoma na deser.

Alkoholu ja nie pije, wiec oni tez nie piją i nikomu nie stawiam, z wyjątkiem dwoch butelek na 10 osob po wykonaniu wiechy.

Kolejna ekipa (elektrycy) byli zdziwieni i zapytali, czemu o nich tak dbam. Powiedzialem, że po prostu lubie o innych dbac.

Skutek jest taki, że kazda kolejna ekipa mowi o poprzednich i dotychczas wykonanych pracach, że jest "wzorcowy dom "(instalatorzy), "perfekcyjne wykonanie" (monterzy okien) i tak sie kazdy kto wejdzie zachwyca.

Kolejna ekipa widząc dotychczasową jakosc jest zmobilizowana, tym bardziej, że biore sprawdzone i polecone ekipy.

Ja dbam o nich, ale bez spoufalania sie. Oni wiedzą, że ja dokladnie wszystko sprawdze i jak cos znajde, a drobiazgi znajduje, to zaraz z nimi porozmawiam i sobie wszystko wyjasnimy. Atmosfera jest wiec b. dobra.

Dodam jeszcze, że budowe rozpocząłem 15 czerwca b.r., a teraz (po 5 i pol miesiąca) jestem na etapie ukonczenia tynkow poddasza (cementowo - wapienne). Dom o pow. uz. ponad 220 m2, czesciwo podpiwniczony, sciana trojwarstwowa ceramiczna, schody zelbetowe, stropy gestozebrowe ceramiczne, dach z pelnym deskowaniem, dwa balkony i cała masa roznych pracochlonnych detali, alarm, GWC, ponad 200 punktow elektrycznych i 24 obwody itd.

Gdyby nie dobre ekipy i zyczliwi ludzie, nie udaloby mi sie tak sprawnie i dobrze budowac.

Mialbym ochote budowac kolejny dom, moze kiedys bede budowal domy, na razie budowa to tez moje hobby.

agnikkrol
02-12-2003, 14:38
Ja do szefow swojch ekip mówię po iminniu ( z regóły jestem od nich młodsza więc to nawet fajnie mieć takich kolegów) po każdym etpie wipijamy flaszeczkę i robimy grill. Grunt to traktować ludzi jak ludzi i wszystko będzie ok.