PDA

Zobacz pełną wersję : Wykonawca oszust, partacz, niszczyciel: charakterystyka? Po czym poznać?



morfeusz1
17-05-2010, 11:01
Może powinnam napisać w temacie: czarna lista niesolidnych Dolny Śląsk…

Co musi zrobić wykonawca, aby móc go określić mianem partacza, oszusta, niszczyciela? Od paru dni czytam różne listy niesolidnych fachowców (z rozmaitych województw) i generalnie odnoszą się one do budowy czyli do prac o większym kalibrze: od wytyczenia przez geodetę, poprzez fundamenty, ściany, wszystkiego co w ścianach, przez więźbę, aż po dach .

A my mieliśmy do wykończenia tylko mieszkanie kupione w stanie deweloperskim, czyli nie jakiś wielki kaliber, ale dla nas sprawa w danym czasie najważniejsza na świecie.

Czy więc mamy prawo aż tak się denerwować i unosić na forum, gdzie głównie osoby budujące, czyli ponoszące o wiele większe koszty i borykające się z o wiele większymi i poważniejszymi kłopotami?



Dla mnie ktoś, kto nie szanuje cudzej własności, cudzych pieniędzy i wysiłku to zwykły oszust. Niezależnie czy chodzi o grube pieniądze, czy o pieniądze mniejsze.


Kupiliśmy mieszkanie. Czeka nas wykończeniówka.

Skrupulatne liczenie pieniędzy: na co nas stać, na jakie materiały, jakie firmy, jakie meble itp. Podejmowanie decyzje, że obejdziemy się jakiś czas bez łóżka (wystarczy materac), bez drzwi wewnętrznych (w drzwiach łazienki będzie zasłona prysznicowa – pomysł z muratora :) ), bez telewizora, lamp, narożnika, szaf i jakichkolwiek innych mebli oprócz mebli kuchennych. Obejdziemy się bez tego, ale za to wykończymy sobie w wysokim standardzie łazienkę, kuchnię, podłogi i ściany. Armatura sanitarna i ceramiczna z wyższej półki, AGD z wyższej póki, meble kuchenne tez miały swoją cenę, okładziny ścienne w łazience ze staronu. Nie mieliśmy na to nie wiadomo ile pieniędzy, po prostu rezygnowaliśmy z innych rzeczy.
I cieszyliśmy się każdym nowo zakupionym produktem: bateriami, armaturą, agd , grzejnikiem łazienkowym itp. Cieszyliśmy się tez z okładziny ściennych łazienki, z mebli kuchennych.

I tyle się nacieszyliśmy, że jeszcze się nie wprowadziliśmy a większość rzeczy już jest zniszczona lub uszkodzona.

Z dnia na dzień wkurzenie powoli sięga zenitu, po każdej wizycie w mieszkaniu rośnie mi coraz wyżej ciśnienie a ręce opadają coraz niżej. Codziennie wychodzi cos nowego: jakieś nowe uszkodzenie, nowy bubel, nowa spieprzona robota…… 


Co u nas zrobił Wykonawca, że uważam go za oszusta, partacza, niszczyciela, człowieka nieodpowiedzialnego i nie szanującego innych?

Początek współpracy: super, sympatycznie, bezproblemowo, odebrany każdy telefon, czyli wszystko poprawnie. Ekipa składała się z 3 Panów: syn z ojcem i dodatkowy pracownik.

1. Pierwszy poślizg przy rozpoczęciu prac: firma weszła z dwutygodniowym przesunięciem. Ale jesteśmy wyrozumiali, nie ma żadnego problemu.
2. Po pierwszych wykonanych pracach, tempo trochę zbladło. Nie poganiamy, powtarzamy, ze lepiej wolniej, a dokładniej – bo bardzo nam zależy na dokładności i precyzji.
3. Do czasu wypłaty przez nas 80 % wynagrodzenia za dany etap (ponad 8 tys. zł) prace w miarę szły, chociaż już zaczynaliśmy się denerwować, bo chcieliśmy się wprowadzić przed Bożym Narodzeniem, a tu końca nie widać.
4. Po tej częściowej zapłacie:

• Przysyłanie do mieszkania tylko 1 pracownika, nie odbieranie telefonów, wyłączanie, tłumaczenia w stylu: zostawiłem w domu, rozładował się itp.)
• Pracownik pracował właściwie bez nadzoru, Pan, z którym podpisaliśmy umowę, bywał u nas coraz rzadziej, a coraz częściej, gdy miał być w mieszkaniu to: miał być od rana – przyjeżdżał ok. 13.00 na kilka godzin. I zawsze jakieś tłumaczenia: miał być w mieszkaniu, mąż dzwoni na komórkę, nie odbiera, dzwoni do jego pracownika, który tłumaczy szefa, ze ten: właśnie wyszedł na chwilę do sklepu, właśnie wyszedł na chwilę na dół, do piwnicy, z mieszkania, do samochodu itp. Itd….
• Odpisywanie na maile z opóźnieniem: bo nagły, niespodziewany wyjazd, bo problemy z komputerem, bo nie mail od nas nie doszedł, bo skrzynka zapchana itp….
• I te ciągłe przesunięcia terminów: obiecane dwa dni roboty ciągnęły się np. przez 2 tygodnie i z takim efektem, że prace trzeba było poprawiać.

5. Próbował wyłudzić od nas większe wynagrodzenie niż to ustalone w umowie: np. malowanie mieliśmy 6 zł/m2, a pod koniec wykonawca zażądał podwyższenia tej ceny do 15 zł/m2!!!! Bo malowane było wałkiem 5.
Ponadto dokończenie przez niego prac uzależniał od tego, czy pisemnie zaakceptujemy tę cenę za malowanie. Nie zgodziliśmy się

6. Obecnie zostaliśmy z niedokończonymi pracami, spartolonymi pracami, masą uszkodzeń i zniszczeń.

Do tego narzekania i pretensje do nas, że jesteśmy zbyt dokładni!!!! Że chcemy mieć zrobione w wysokim standardzie!!!! Że on ma daleko i jeżdżąc traci czas i paliwo…. I inne takie kwiatki.

Jesteśmy zbyt dokładni, bo nie chcemy fal Dunaju we wnękach okiennych?
Jesteśmy zbyt dokładni, bo nie chcemy świecących plam na ścianach?
Jesteśmy zbyt dokładni bo nie chcemy rys i nierówności na suficie przy przyszłym źródle światła?
Jesteśmy zbyt dokładni bo nie chcemy zaschniętych zacieków z farby na ścianach?



7. Efekty naszej współpracy:
a) Pan zaczął prace pod koniec sierpnia, mamy połowę maja, a my dalej nie możemy się wprowadzić. Mieszkamy u Rodziców, którzy są na skraju wytrzymałości już: 50 m2, 4 osoby, pełno kartonów, nie ma jak się normalnie ruszyć nawet.
b) Zostawione rozpoczęte a niedokończone prace.
c) Spartolone ściany, sufity – zostaliśmy z zeszlifowanymi ścianami, po tym, jak wykonawca pomalował je tak, że na ścianach masę włosków od wałka, zamalowanych grudek, paprochów….
Było to kolejne malowanie, bo pomimo wskazywania miejsc do poprawek, nie były one należycie poprawiane, potem zamalowywane. Poza tym ściany były co chwilę zabrudzane przez niech: ślady brudnych rąk, brudne ślady, po próbie doczyszczania z farb włączników, parapetów, grzejników…
d) Wychodząca rdza na narożnikach ścian (pewnie naruszona powłoka galwaniczna profili)
e) Zmarnowany materiał: farba, szpachla, grunt
f) Masę zniszczeń:

ZDEWASTOWANA podłoga żywiczna: rysy, dziurki, świecące plamy, zaschnięta farba, akryl, szpachla, masę drobnych szarych plamek (nie wiadomo co to). Dlaczego? Bo się Panu Wykonawcy nie chciało zabezpieczyć!!!! Pomimo, ze 3 razy kupowaliśmy folię bąbelkową, kartony faliste, normalne folie. W końcu jak po raz kolejny ściągnął ją bez porozumienia z nami – nie kupiliśmy już. Była zwykła folia – miał Pan nią zabezpieczyć. Nie zabezpieczył – nie sprzątał, nie zamiatał drobin, które potem wdeptywali w podłogę tworząc uszkodzenia. Brud jest niemal wtarty w podłogę: myłam już 3 razy i dalej szaro, brudna woda za każdym razem. Do tego jakieś tłuste plamy, tłuste smugi wzdłuż listew przypodłogowych.

ZNISZCZONE kratki wentylacyjne aereco. Pan, proszony o pomalowanie ich z zewnątrz, nie zabezpieczył ich odpowiednio i w efekcie zachlapał farbą, czyli wenetrzne posklejał części ruchome kratek: Jego tłumaczenie: Nasza wina, bo chcieliśmy pomalować kratki

USZKODZONY mieszacz baterii kuchennej: co szanowny wykonawca odpowiedział, na powiadomienie go o tym: „to nie on montował” No nie on, bo pracownik jego…

PORYSOWANA rozetka od baterii kuchennej:strasznie widoczne rysy
PORYSOWANA wylewka baterii umywalkowej
PORYSOWANE, ZACHLAPANE farbą, oprawy włączników i gniazdek

ZNISZCZONA płyta ze Staronu (okładzina ścienna w łazience), bo wykonawca zamontował grzejnik na innej wysokości niż było ustalane. Po przemontowaniu zostały w płycie dziury. Nasz błąd był taki, że po ustaleniu wszystkich parametrów: wysokości, odległości deszczownicy, baterii, halogenów, szyby, grzejnika – nie daliśmy tego do podpisu. Zaufaliśmy pracownikowi wykonawcy, który wszystko zapisywał sobie na ścianie: przekonywał nas, ze mu to wystarczy itp. Itd. I co? Wszystkie inne rzeczy zamontowane są precyzyjnie, tylko grzejnik nie. Wykonawca bezczelnie kłamie, że nie było ustaleń o takiej wysokości.

ZNISZCZONA uszczelka w drzwiach wyjściowych: pomalowana farbą.

DWUKROTNIE ZNISZCZONE listwy przypodłogowe z MDF-u. Pierwsze zniszczenie, to niewłaściwy montaż, nieudane szpachlowanie i szlifowanie ich przez ponad 3,5 miesiąca!!!! Ciągle były wżery, dziury, masakra po prostu: jakby ktoś próbował położyć tynk strukturalny na tych listwach. W końcu wynajęliśmy innego pana, który w dwa dni naprawił to, co nasz wykonawca nam zniszczył i doprowadził listwy do stanu idealnego.

I co z tym stanem idealnym zrobił nasz wykonawca: ponakładał szpachlę miejscami (w wielu miejscach) i porobił w niej dziury lub fale Dunaju!!!!!!!!! I tego nie daruję mu nigdy! CELOWO zniszczył dobrze wykonana pracę, żeby udowodnić, że osoba, która poprawiała po nim, nie zrobiła tego dobrze. A skąd mam pewność, ze to zrobił? Bo został na tym złapany!!!! Po ponad tygodniu od zakończenia prac naprawczych listew przez dodatkowo wynajętego Pana, wchodzimy do mieszkania, zobaczyć co zrobione, i w którymś momencie mąż zauważył mokre plamy na listwach – podchodzimy, a tam jeszcze nie wyschnięta szpachla, w której zrobione żłobienia, dziury. Wykonawca się zmieszał, nie umiał tego wytłumaczyć.


I teraz fundusze na wykończeniu a tu znowu trzeba kupować farby, szpachle, płacić wykonawcom za poprawę, wymieniać zniszczone elementy.

Nie popuszczę. Nie mogłabym spojrzeć w lustro, gdybym dała się tak naciągnąć i wykorzystać. Na razie wysłaliśmy protokół reklamacyjny. Od 1,5 tygodnia czekamy zresztą na ostateczne rozliczenie - ani widu, ani słychu.

Nie pisałabym tego wszystkiego, gdyby Szanowny Wykonawca wykazał by się odpowiedzialnością, przyznał do popełnionych błędów. Bo błędy popełnia każdy, ale taki brak odpowiedzialności, brak poszanowania, totalny olew, brak zainteresowania się, w jaki sposób można naprawić, usunąć zniszczenia, uszkodzenia zasługuje na dokładne opisanie.

I chociaż nie wskazuję palcem z imienia i nazwiska, to dla zainteresowanych (Dolny Śląsk, Wrocław) podam szczegóły na priv.

herakles
17-05-2010, 11:41
Stary numer, przerabiałem, odtąd robię sam, wcale nie jest trudno, no chyba, że ktoś mi da swoją hipotekę, to zaufam....

robertsz
17-05-2010, 11:43
Płacić należy wyłącznie za oddane etapy co do których nie ma zastrzeżeń.

Wg mnie fachura dostał za dużo pieniędzy i... z jego bilansu zysku i strat wyszło, że... lepiej zacząć kolejne prace u mniej wymagającego klienta.

Ukrywanie danych tej firmy/fachowca nic nie da, po prostu Oni dalej bezkarnie działają i łapią kolejnych klientów.

morfeusz1
17-05-2010, 13:23
Chyba racja, że ukrywanie danych firmy nie jest dobrym pomysłem, pomyślę o tym.

Zapomniałam napisać, że porysował nam tez stolarkę okienną :(

Zapłaciliśmy mu te 8.000 zł, ponieważ współpraca na początku układała się naprawdę w porządku, strasznie teraz tego żałuję. Dopiero potem zaczął pokazywać prawdziwą swoją naturę: niesłowność, kłamstwa, fuszerki, nieterminowość. Większość zniszczeń wyszła na samym końcu.

Przed chwilą dzwonił Mąż, doprowadzony już do granic wytrzymałości i powiedział, że nasz fachowiec musiał czymś ostrym rysować nam te listwy - tak to wygląda. Były w idealnym stanie. Chyba trzeba je zerwać, kupić nowe i od początku, bo ile razy można poprawiać, każdy materiał też ma swoją wytrzymałość. Na szczęście mam dokumentację fotograficzną, nakręcone filmy.

Raz zdarzyło się, że nie został zakręcony kranik z wodą w kuchni, woda się lała i podlało nam dopiero co zamontowane meble kuchenne (pisałam gdzieś tu o tym, kiedyś (na początku stycznia). Firma montująca meble wymieniła nam jedną szafkę i jeden front, bo były już podmoczone.

Kilka razy zdarzyło się, że przyjeżdżamy do mieszkania wieczorem, a tu zostawione wszystkie zapalone światła, piecyk podłączony do kontaktu itp. A podpisał zobowiązanie, ze będzie każdorazowo przed wyjściem z mieszkania odłączał wszystkie urządzenia elektryczne. Ech... szkoda gadać. Zero odpowiedzialności, brak elementarnych zasad.

Herakles - gdybyśmy mieli jakiekolwiek zdolności w tym kierunku, to na pewno robilibyśmy to wszystko sami. No, ale nie mamy. Nie to, żeby zaraz dwie lewe ręce, ale nasze talenty poszły zupełnie w inna stronę :) I teraz mamy ....

herakles
17-05-2010, 14:07
Ale mój talent tyż poszedł w inną stronę, tyle że położenie kafelków to nie jest kwestia talentów. Widziałem jak to robią "fachowcy" róznica jest taka, że robią to 5 razy szybciej, bo ja sobie to zrobię 5 razy dokładniej popukam z poziomiczką i do wyrównania, żeby było co do 0,1mm, a fachowiec puknie 2 razy i jest +/- 2mm. W piaskownicy się bawię z moim dzieckiem i sprawy są właśnie na poziomie piaskownicy. Pierwsze parę kafelków faktycznie jest trudne, ale potem już leci. I tak jest ze wszystkim gipsowaniem/malowaniem/kafelkowaniem/hydrauliką. Przeczytaj moje posty:
http://forum.muratordom.pl/showthread.php?20373-Najwi%C4%99ksze-fuszerki&p=4114481&viewfull=1#post4114481
z tego wątku:
http://forum.muratordom.pl/showthread.php?20373-Najwi%C4%99ksze-fuszerki

po prostu przełam strach i rób sam, jeżeli stać Cię na mieszkanie to takie bezmózgowie chyba nie jesteś.

A jak już jesteś taki bogaty, że do wymiany gniazdka wzywasz elektryka za 500zł, to tylko pozazdrościć.

morfeusz1
17-05-2010, 14:53
Herakles - drobne rzeczy umiemy zrobić :) tylko my w mieszkaniu nie mamy ani jednej płytki: na ścianach łazienki płyty ze staronu - tego nie ma możliwości zrobienia samemu. Podłoga: wylewka żywiczna - tez samemu raczej nie. Instalacji elektrycznej tez nie mogliśmy położyć, z wiadomych względów, zmiany w podłączeniach wod-kan też lepiej zostawić hydraulikowi. Pewnie, że dobrze jest zrobić samemu wiele rzeczy, ale nie wszystko się da. Poza tym, jak się nie ma takich zdolności, to bezpieczniej być szczerym sam ze sobą i wziąć fachowca. Tylko PRAWDZIWEGO fachowca. Wiem, ze są tacy, my po prostu mieliśmy pecha :(

Rom-Kon
17-05-2010, 18:04
hmmm zaraz polecą na mnie gromy bo jestem z drugiej strony barykady... jestem wykonawcą....

ale do rzeczy... partacz owszem... bezsprzecznie... ale również wielkie zaniedbanie z Waszej strony... przecież nie odkryliście tego wszystkiego w jeden dzień... inna sprawa jesli Inwestor daje klucze i wyjeżdża na miesiąc za granice a wykonawca ma robić.... (miałem już taką sytuację) i po przyjeździe okazuje się że klient nie ma gdzie mieszkać (tego nie przerabiałem) ale chyba tu był nadzór...

twister718
17-05-2010, 18:56
jeden z kolegow wyzej powiedzial dobrze ze od razu za duzo wyplacone i wykonawca poszukal mniej wymagajacych inwestorow, zostawil jednego czlowieka ktory sobie cos tam dlubal dla pozorow ze praca idzie. niektorzy mowia ze podpatrzyli i sami zaczeli robic, tez racja ale nie kazdy ma zdolnosci manualne, znam czlowieka ktory z dziedzin umyslowych jest genialny a jak przychodzi zminic zarowke to on nie ma nerwow do tego, rece mu sie trzesa i wogole. akurat jestem wykonawca, zajmuje sie glownie kostka brukowa i ogrodzeniami ale jak nastaje zima to moj sezon sie konczy i wtedy moglem sobie wykanczac dom wewnatrz, gladzie, malowania, plytki, duzej praktyki w tym nie mialem ale jakos poszlo. zauwazylem ze malo jest ludzi ktorzy dbaja o czyjes zadowolenie i szanuja pieniadze inwestora, nikomu one z nieba nie leca. jesli mial bym brac kogos do wykonczenia wnetrz to tylko osobe polecana przez kogos a i tak bym pilnowal ta osobe przez pierwsze dni, a tym bardziej przez te pierwsze dni wytykal bym wszystko zeby wiedzial ze wszystko posprawdzam a potem dawal coraz wiecej luzu jesli bym odniosl wrazenie ze solidny fachowiec. raz tylko najalem ludzi do wmontowania okien bo firma dawala na to rabat w ktorej zamawialem okna, wstawili pierwsze dwa okna, poszedlem z poziomnica i dokladnie zbadalem piony i poziomy, okno do poprawki, jak juz zauwazyli ze sprawdzam to sie dopiero przykladali, ale nie twierdze ze partacze, mili, grzeczni, brak alkoholu w pracy
pozdrawiam

herakles
17-05-2010, 19:59
HYDRAULIKA, lokalizujesz zawór i jedziesz. Płyty gk, nic prostszego, poziomica i jazda, elektryka, no to już pod moje chobby z młodości podchodzi więc się nie wypowiem obiektywnie. A tyż się kiedyś szpachelki bałem jak twój kolega umysłowiec żarówki, trzeba pokonać strach, potem idzie.

herakles
18-05-2010, 00:08
Wybacz, ale sklejenie czy zgrzanie rurki, czy zlutowanie albo skręcenie nazywasz specjalizacją? A może spadek na rurze z g..em z kibla też jest już specjalizacją? A co do AngloDojczów, to oni są takie księżniczki, że im musi przyjść polak g...no w kiblu przepchać za parę czy parenaście euro, a nie nie potrafią. Jakby mi ktoś za 5 zeta przyszedł odepchać sracz to też bym się skusił na taką usługę, ale nikt nie przyjdzie, więc będę żyd i za dychę to już wolę odepchać sam, niemiec tyż nie martw się, liczyć umieją.

Giełda nic trudnego, sprzedaję i kupuję. Przetargi (he he) temat może jak dla mnie.
Bank, zostawmy temat, bo to nie to forum.

Dlaczego nie wymienisz zawodów, do których faktycznie trzeba mieć jakąś wiedzę, której nie da się posiąść w tydzień? Np. nauczyciel, informatyk, szeroko pojęty inżynier.

morfeusz1
18-05-2010, 06:56
hmmm zaraz polecą na mnie gromy bo jestem z drugiej strony barykady... jestem wykonawcą....

ale do rzeczy... partacz owszem... bezsprzecznie... ale również wielkie zaniedbanie z Waszej strony... przecież nie odkryliście tego wszystkiego w jeden dzień... inna sprawa jesli Inwestor daje klucze i wyjeżdża na miesiąc za granice a wykonawca ma robić.... (miałem już taką sytuację) i po przyjeździe okazuje się że klient nie ma gdzie mieszkać (tego nie przerabiałem) ale chyba tu był nadzór...

gromów nie będzie :) czytałam o Twoich doświadczeniach z inwestorami.

Co do wielkich zaniedbań - tak, to prawda, trzeba się było z nim pożegnać parę miesięcy wstecz. Bo od listopada/grudnia cały czas prosilismy praktycznie o to samo, o te same rzeczy, które albo nie były wykonywane (zapewnienia, że z tym spokojnie zdążą) albo były do poprawki.
1. Przy odbiorze gładzi wielokrotnie prosilismy o poprawę tych samych miejsc! W końcu mąż zaczął zaznaczać ołówkiem i numerować zaznaczenia. Najpierw były kółka, potem trójkąty, a potem kwadraty. Codzienne jeżdżenie, sprawdzanie. Często bylismy okłamywani "Tak, zostało zrobione". Przyjeżdżamy a tu, pewne miejsca ledwo liźnięte, pewne nieruszone i tylko niektóre zrobione.
2. Po malowaniu zaczęły wychodzić baboki, których przy odbieraniu gładzi nie było widać - i co chwilę słyszeliśmy, że jesteśmy zbyt dokładni. A na wiele nierówności, przymykalismy oko, skupialismy się na newralgicznych miejscach. mąż sobie zaczął sprawdzać halogenem, to dopiero to powychodziło. Ale usłyszał, że malowania nie odbiera się halogenem. panowie więc zabrali halogen z mieszkania - kupiliśmy swój.
Teraz się domyślam, dlaczego, jak się zaczęło malowanie, to zostały wykręcone żarówki. Została jedna żarówka w kuchni, w salonie i łazience. a i te zostały pomalowane białą farbą.

A listwy z MDFu musimy ściagnąć, kupić nowe - wczoraj okazało się, że są zniszczone: dziury, zarysowania, jakby ktoś wziął śrubokręt i ciagnął nim po listwach. A listew nie odbieralismy, bo poprawiał je po naszym fachowcu inny wykonawca i były jak lustro - do głowy by nam nie przyszło, że można coś tak celowo zniszczyć u inwestora!

O uszkodzeniu baterii kuchennej powiedzieliśmy od razu. Na podłogę zwracaliśmy uwagę codziennie - kupowaliśmy folię (bąbelkową i zwykłą), mopa, wiadro, ścierki. i to wszystko po nic. dwa razy trzeba ja było wymienić, bo faktycznie pył. Ale kiedyś przyjeżdżamy, a tu znów , dopiero co położonej folii nie ma!!! I nie chodzi o to, że takimi czyściochami jesteśmy - chodziło nam głównie o podłogę. Jak ją raz zobaczyłam, to się po prostu popłakałam. Pracownik wtedy wziął szmatę i chciał pokazać, że to schodzi - nie schodziło. Przed zakończeniem współpracy usłyszeliśmy, że najwyżej możemy ją sobie jeszcze raz polakierować i będzie w porządku. Szczyt po prostu.

I te ciągłe zapewnienia: z tym się wyrobimy w dwa dni, potem, że w tydzień, potem w dwa tygodnie. W końcu się wkurzylismy, poprosiliśmy, by przeprowadzić odbiór końcowy, bo chcemy poszukać kogoś innego, to przyjechał i obiecywał, że już, że on pomoże teraz swojemu pracownikowi itp. No i pomógł - tak pomalował ściany, że wszystkie we włoskach, w paprochach. Trzeba było znów ściany szlifować.

I ciągle obrażony. Z tego obrażenia parę razy mi nie powiedział głupiego "do widzenia" jak wychodził, a ja siedziałam na ławce i paliłam, żeby się uspokoić, po kolejnej dyskusji. Popatrzył się tylko, odwrócił i tyle. Niby drobiazg, ale tez świadczy o człowieku.

Ja nie wiem, gdzie myśmy mieli mózg, że tak długo dawaliśmy się zwodzić. Może i jesteśmy czasem upierdliwi (czyli dokładni) i zdarza się, że puszczają nam nerwy, ale głównie wtedy, gdy nie szanuje mojego czasu i pieniędzy.

ile razy było tak, że prosiliśmy, by w końcu przyjechał do mieszkania, bo to z nim podpisywaliśmy umowę, a nie z jego pracownikiem, to tłumaczenia, że on ma daleko, że na benzynę nie zarobi itp. Dawaliśmy możliwość wybrania dnia i godziny: np. rozmowa w środe, kiedy możemy się spotkać. Zaproponował w sobotę na 18.00, bo w piątek coś, w czwartek coś. Ok, to w sobotę. A w sobotę telefon, że on by wolał przełożyć, bo ma daleko i specjalnie by musiał taki kawał jechać. i tak było kilka razy. Na początku się zgadzaliśmy, potem już nie - bo myśmy też dopasowywali swoje plany pod niego. To obraził się śmiertelnie, że mimo, że prosi, to każemy mu jechać.

Ech, tak mogłabym pisać i pisać.... tylko po co. Pomyliliśmy się i to bardzo i teraz musimy ponosić tego konsekwencje.

morfeusz1
18-05-2010, 07:13
Twister718 - na samym początku zaznaczylismy, że jesteśmy bardzo wymagający, że zależy nam bardzo na dokładności i na wysokiej jakości prac. Mogli też to zauważyć po tym, jak odbieraliśmy płyty ze staronu (w łazience), meble kuchenne. Po tym, jak mąż brał poziomicę i sprawdzał, czy tak gdzie mieli dodać 2 cm we wnęce okiennej (bo krzywa była) to jest równo, po tym jak sprawdzał wiele innych rzeczy. I właśnie o to chodzi, że sprawdzał - były do poprawy i oni, starając się poprawić, przy okazji uszkadzali coś innego, albo w ogóle nie poprawiali i kłamali, że poprawili. Owszem było i tak, że poprawili dobrze.
I pretensje, że to przez nas problem z tą podłogą tak wyszło!!!! Że ją się robi na samym końcu. Jak na końcu, skoro u nas było wszystko wiliczane, co do milimetra niemal - bez podłogi nie było możliwości zamontowania płyt ze staronu na scianach w łazience, za ty idzie brak możliwości zamontowania całej armatury, grzejnika. Bez podłogi nie było możliwości zamontowania mebli kuchennych, bo mieliśmy spory problem z parapetem i trzeba było idealnej precyzji. Musiała być podłoga do ostatecznych pomiarów.

Im zostało po wylaniu podłogi naprawdę niewiele prac - i tak długo je robili, z efektem spartolenia i przy okazji niszcząc, uszkadzając nasze rzeczy.

Co do twojej historii z oknami - mieliśmy podobną. Montowali nam parapety ze staronu. Po zamontowaniu pierwszego mąż podszedł z poziomica - do poprawy. I jaka zmiana w podejściu - dopiero zaczęli się przykładać. Pozostałe były już ok.

podsumowując - mieliśmy się cieszyć nowym mieszkaniem, naszym pierwszym wspólnym miejscem to mamy kupę nerwów, stresów i kłopotów. I coraz mniej pieniędzy przez super współpracę z Panem Wykonawcą.

Rom-Kon
18-05-2010, 07:57
(...) Mąż sobie zaczął sprawdzać halogenem, to dopiero to powychodziło. Ale usłyszał, że malowania nie odbiera się halogenem. panowie więc zabrali halogen z mieszkania - kupiliśmy swój.
Teraz się domyślam, dlaczego, jak się zaczęło malowanie, to zostały wykręcone żarówki. Została jedna żarówka w kuchni, w salonie i łazience. a i te zostały pomalowane białą farbą.

(...)
....nieeee... no ja też czasem żartuje że na weekend chowamy poziomice, łaty, halogeny i wykręcamy żarówki ale nigdy mi do głowy nie przyszło by wprowadzać to w życie!

...ale nadal moim zdaniem jest to Wasze zaniedbanie bo baboki wyszły już wcześniej ale mieliście nadzieję że jakoś to będzie... na przestrzeni ostatnich 2 lat sam stalem się przyczyną pożegnania się 2 ekip z Inwestorami (ja przejąlem te roboty - wiec może powinienem powiedzieć nosił wilk razy kilka... ponieśli i wilka). jeden Inwestor napatrzyl się na forum na moje fotki i skonfrontował ze swoją rzeczywistością i przeszło pół roku na mnie czekał a drugi przyszedł parę razy z dobrosąsiedzką wizytą... no i tez pożegnał swoich wykonawców... nie liczę tych ekip co m.in. przeze mnie i to Forum też straciło pracę... a słyszałem że tak było...

jeszcze raz... jeśli coś zaczyna się źle i nie można pokierować w dobrą stronę to kończy się jeszcze gorzej a wręcz fatalnie! Tu nie ma sentymentów - tu jest ekonomia! A podstawą jest ograniczone zaufanie lub nawet jego brak . Ja też jak czuję że coś nie gra (finanse?) to też uciekam z roboty bo wtopę może zaliczyć każdy - Inwestor i wykonawca...

Teraz nie ma co się rozczulać nad sobą... stało się i trzeba z tym żyć... ludzie w jeden dzień potracili całe majątki i jakoś żyją - faktycznie boli ale jest to jakieś doświadczenie na przyszłość... nie na darmo mówi się że pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla teściowej a w trzecim można swobodnie zamieszkać... jak dobrze mniemam to jest Wasz pierwszy dom (mieszkanie)... niestety...

Pozdrawiam i mimo wszystko życzę miłego dnia

Rom-Kon

herakles
18-05-2010, 08:26
Oczywiście, że sami są sobie winni. Jak się swojego nie pilnuje to są zawsze takie krzaczki, jak się płaci przed skończeniem roboty to tyż.
No i polecam rodacy, róbcie remonty sami.

mynia_pynia
18-05-2010, 08:49
Stwierdzam jedno: Osoby które mówią ze inwestor jest winny, bo.....
powinny zamilczeć, bo przynoszą sobie wstyd.

Tok myślenia jest podobny do: to kobieta jest winna gwałtu bo miała za duży dekolt i za krótką spódnice i po co ona szła ulicą o 23h !!!

Żenada.

morfeusz1
18-05-2010, 09:57
jeszcze raz... jeśli coś zaczyna się źle i nie można pokierować w dobrą stronę to kończy się jeszcze gorzej a wręcz fatalnie! Tu nie ma sentymentów - tu jest ekonomia! A podstawą jest ograniczone zaufanie lub nawet jego brak . Ja też jak czuję że coś nie gra (finanse?) to też uciekam z roboty bo wtopę może zaliczyć każdy - Inwestor i wykonawca...

Rom-Kon

Święta prawda. Mam straszne pretensje do siebie, bo to ja byłam ta bardziej naiwna i wierzyłam, ze jakoś pójdzie to w dobrą stronę, poza tym jak ognia staram się unikać konfliktowych sytuacji. Tym bardziej, że nigdy nam się nie zdarzyło, byśmy my jakiemuś wykonawcy nie wypłacili na czas, byśmy wobec kogoś byli nie w porządku. Zawsze jak się umawiamy, to jesteśmy. Jak się mamy spóźnić chociaż 5 minut - to dzwonimy i uprzedzamy. Zawsze uczciwie mówiliśmy, że np. jakaś usługa jest dla nas za droga i nie zabieraliśmy nikomu cennego czasu. I jakoś myślałam, że tak, jak my traktujemy innych, tak zostaniemy potraktowani. Mąż nie jest takim optymistą jesli chodzi o ludzi, ale jakoś ulegał moim namowom, żeby jeszcze dać szansę, że po co niepotrzebne kłopoty. A powinniśmy się pożegnać już w grudniu najpóźniej. Uniknęlibyśmy uszkodzen, zniszczeń i pewnie byśmy już tam mieszkali.

Nerwy mamy straszne, może dlatego, że właściwie od 2 lat ciągle jaka przeprowadzka, ciągle na kartonach. I wychodzi juz takie zwykłe psychiczne zmęczenie. Poza tym żal tego wszystkiego, co zniszczone.....
Ale i tak codziennie sobie powtarzamy, że i tak mamy kupę szczęścia, że jesteśmy zdrowi, że mamy własne mieszkanie, na ładnym osiedlu itp. Tylko ostatnio jakoś średnio nam to pomaga. Bo żal ogromny i wkurzenie sięgające zenitu na tego człowieka, na siebie....

Dziękuję za pozdrowienia i również miłego dnia :)

zott36
18-05-2010, 09:57
Witaj Morfeusz.
Rozumiem Cię doskonale , przechodziłam to miesiąc temu , a właściwie nadal przechodzę .Tez mieszkanie w stanie deweloperskim.( Pisałam tutaj o tym na muratorze)
My mamy straty mniej wiecej 10 tyś złotych .
Wszystkiego czego się dotkneli to zniszczyli .Baterie umywalkowe , prysznicowe , odpływ, terakota, ściany, podłogi , hydraulike.
Nadal wiele rzeczy mam do poprawy .Jak np. ściany i wylewki pod parkiet.
Niestety , ze względu na poniesione straty , nie stać nas juz np. na meble .
Nasza ekipa była z polecenia . Bardzo mądrze mówili , prace tez wyglądały ok.tylko przez 1 tydzień. Mieliśmy z nimi podpisaną umowę.
To nie był nasz pierwszy remont .
-Jednego sie w czasie tego remontu nauczyłam , umowa niczego nie gwarantuje , niestety. Jesli już podpisujesz umowę , to najpierw napisz ją z prawnikiem , a później szukaj ekipy , która ją podpiszę .( Nam nikt nie chciał podpisać umowy szczegółowej, przygotowanej przez prawnika.)
-Polecenie ekipy również niczego nie gwarantuje.
-Obejrzec ich pracę w czasie jej wykonywania u innego klienta , a nie jak juz zrobią , bo moze się okazać , ze to nie ich robota.
-Nie płać zaliczek , nie nadpłacaj.

Konsultowaliśmy naszą sprawę z prawnikiem .
Umowa jest za ogólnie napisana , to nic , ze zawiera 3 strony:).
Owszem mogliśmy walczyć w sądzie, ale:
- koszty rzeczoznawcy , ( na dzien dobry 5 tyś . złotych)
-koszty sądowe
- koszty prawnicze
- sprawa ciagnąca się być moze i latami
- ryzyko przegrania sprawy, ze względu na zbyt ogólną umowę ( poniesienie kosztów wszelakich)
-nawet jak wygrasz sprawę , to nie masz gwarancji , ze ściągniesz koszty z wykonawcy.

Przeboleliśmy i skupilismy się na szukaniu kolejnej ekipy oraz poprawianiu wszystkiego.
Kolejną ekipę , a właściwie pana znalazłam w internecie , bez polecenia , umówiłam się , ze chce zobaczyć jego pracę na zywo ( jestem osobą wymagającą, byle jakość mnie nie interesuje).
Pojechałam i zobaczylam jego prace( hydraulika+glazura). Zachwyciłam się jak kładzie glazurę , terakotę i mozaikę .
Ustaliłam z nim , ze nie chce umowy ( skoro normalna umowa nic nie gwarantuje ) i nie płace zaliczki , daje tylko zaliczkę na materiały.
Jesteśmy właśnie po zrobiemu łazienki , wyszła bosko.
Po mału zaczynamy wychodzić na prostą .
Moim zdaniem nie ma recepty , albo trafisz na dobrą uczciwą ekpię , albo trafisz na nieuczciwą ekpię , która kompletnie nic nie potrafi a kłamie w zywe oczy , ze jest dobrze.
My mieliśmy pecha.



Przy okzaji ostrzegam przed firmą "PS Bud "Przedsiębiorstwo Usługowo-Doradcze Piotr Suszko , Warszawa.





Płacić należy wyłącznie za oddane etapy co do których nie ma zastrzeżeń

Oczywiście, że sami są sobie winni. Jak się swojego nie pilnuje to są zawsze takie krzaczki, jak się płaci przed skończeniem roboty to tyż.
No i polecam rodacy, róbcie remonty sami.

Słuchajcie , my pilnowaliśmy , ale ja się mogę kompletnie na tym nie znać , prawda? .
Skoro kogoś biorę do zrobienia mieszkania , tzn. ze sama nie potrafię tego zrobić .
Do lekarza też chodzę , a nie leczę się sama.
W razie operacji , moje zycie jest w rękach personelu medycznego.

Z tym placeniem za etapy to błąd , my tak robiliśmy . Niby na pierwszy rzut oka wszystko ok , a po 2 tygodniach okazuje się , ze brodzik wylewa wodę na łazienkę , po rozkuciu okazuje się , ze to jest źle zrobione , mimo , ze niby wszystko było podłączone.

Tak jak pisałam , albo trafisz na dobrą ekpię , albo na partaczy.
Jedne jest pewne , nie placic po etapach a zakonczonej robocie , ale takich tez trudno znaleźć.

Stwierdzam jedno: Osoby które mówią ze inwestor jest winny, bo.....
powinny zamilczeć, bo przynoszą sobie wstyd.

Tok myślenia jest podobny do: to kobieta jest winna gwałtu bo miała za duży dekolt i za krótką spódnice i po co ona szła ulicą o 23h !!!

Żenada.
Zgadzam się w 100%

morfeusz1
18-05-2010, 10:09
I jeszcze taka refleksja - gdy po raz któryś usłyszałam, ze jesteśmy zbyt dokładni, że chcemy, by coś było wykonane na 100%, powiedziałam, że to chyba normalne, ze skoro płacę 100% wynagrodzenia to chcę mieć zrobione na 100%. I że jestem ciekawa, co Pan X by powiedział, gdybyśmy zamiast np. 10000 zł zapłacili 9678,47 zł i powiedzieli : niech Pan nie będzie taki dokładny Panie X".

Praca, to praca. Ode mnie tez się wymaga, ze dane badanie, dany sondaż (jestem socjologiem) wykonam na 100% czyli inaczej mówiąc po prostu dobrze. Czy mogłabym powiedzieć szefowi, że wprawdzie nie ujęłam takich a takich danych, ale niech nie będzie zbyt dokładny?

Albo mąż by nie podał wszystkich danych (np. aktualnej prędkości wiatru) aby obliczyć strefę skażenia po wybuchu jądrowym i powiedział by w sztabie, żeby nie byli tak dokładni. Ech...

Taka refleksja mnie naszła.

Dobrze wykonana praca, to dobrze wykonana praca. A partactwo, to partactwo.

morfeusz1
18-05-2010, 10:24
Witaj Morfeusz.

My mamy straty mniej wiecej 10 tyś złotych .
Wszystkiego czego się dotkneli to zniszczyli .Baterie umywalkowe , prysznicowe , odpływ, terakota, ściany, podłogi , hydraulike.
Nadal wiele rzeczy mam do poprawy .Jak np. ściany i wylewki pod parkiet.
Niestety , ze względu na poniesione straty , nie stać nas juz np. na meble .



To podobnie jak u nas, być może kwota nawet wyższa. I tez finansowo kiepsko, nie dokupimy tego, na co jeszcze trzymaliśmy pieniądze. Mebli i tak mieliśmy nie mieć, dopiero za rok ;)

No i właśnie niestety sporo rzeczy wychodzi nie bezpośrednio po wykonanej pracy, ale potem. W życiu nie pomyślałam, ze na narożnikach ścian może wychodzić rdza z tych profili :jawdrop:. Widocznie może, skoro u nas zaczęła właśnie wychodzić.

My nie dawaliśmy zaliczek, umowę mamy raczej dobrze sporządzoną (dość uszczegółowiona). Zapłaciliśmy tylko ten jeden raz, ale jak się okazuje za dużą kwotę.

Mąz już też znalazł przez internet Pana, który wydaje się bardzo w porządku: bardzo dokładny, poza tym myśli. Nie proszony od razu w pierwszy dzień kupił papier do zabezpieczenia podłogi, na którym postawił sobie skrzynkę z narzędziami i inne takie. Na bieżąco wyrzuca wszystkie odpady, nawet nie proszony zamiata szufelką. Bardzo dokładnie zaczął oklejać wszystko, co trzeba zabezpieczyć przed pracami naprawczymi ścian, sufitów i kolejnym malowaniem. Niby drobiazgi, ale to mnie własnie ujęło, ze względu na to, ze poprzedni wykonawca, miał te sprawy głęboko w nosie.
Mam nadzieję, ze będzie dobrze, że już teraz pójdzie już wszystko w dobrą stronę.

Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

zott36
18-05-2010, 10:32
Tak ten tekst "jesteście zbyt dokładni " , mnie zawsze rozbraja .
Jak poorcowali nam baterie do żywego , bo kręcili po nich bezpośrednio kluczem , to stwierdzili , ze się czepiamy i jesteśmy zbyt idealni i dokładni.
Najgorsza jest bezsilność .
Prosisz, mowisz ,a oni swoje , po prostu nie masz zadnego wpływu. Ze stoickim spokojem stoi przed Tobą i kłamie , kłamie kłamie .
Ręce opadają.

zott36
18-05-2010, 10:41
Dzięki Morfeusz , my również życzymy powodzenia.
Zobaczysz będzie dobrze , nie my pierwsi i nie ostatni.
Moja firma nadal działa i ma klientów . (przerażające).
Nam tez sie wydawało , ze umowa jest szczegółowa . Dopiero konsultacja z prawnikiem otworzyła mi oczy.
Ja mam między innymi zapis w umowie o poprawkach , gwarancji, co z tego , jak oni nie potrafią tego poprawić. Im wiecej poprawek tym wieksze szkody.
Wywaliliśmy ich z wielkim hukiem , i nie chce ich więcej oglądać.

herakles
18-05-2010, 11:22
No dobra, że sami są sobie winni, to przesadziłem, wycofuję się z tego stwierdzenia.

Ale czy za 10 tysięcy(tyle piszesz, że masz strat) to nie można się poznać? Jest internet, masa tu informacji, wystarczy poczytać, no za 10 tysi to chyba się opłaca, tym bardziej, że kasy jak lodu nie masz, bo sama piszesz, że nie masz na meble. A jak się już poznasz, to okazuje się, że to można zrobić samemu, próbujesz i ojoj nie wychodzi, ale nie poddajesz się, pierwsza płytka poszła, ufff, dajesz drugą, o wychodzi, pełna satysfakcja wykąpać się w łazience, którą się samo zrobiło. Ja taka drogę przeszedłem z remontem, teraz chcę taką drogę przejść z SSO. A zawód mam 100% umysłowy.

morfeusz1
18-05-2010, 12:19
No, nie zawsze można się poznać - samo ponowne lakierowanie podłogi to kilka tysięcy złotych, jedna bateria 1500 zł, druga bateria 1500 zł, kratki wentylacyjne (3 szt.) to 800 zł, listwy przypodłogowe - ponad 1000 zł, wynagrodzenia nowych wykonawców, farby i materiały - ok. 1500 zł - 2000 zł, włączniki i gniazdka 2000zł. Płyta ze staronu nie mam pojęcia. I niby parę rzeczy, ale suma sumarum spora kwota się zbierze.

Kiedyś w starym mieszkaniu (jeszcze panieńskim) prawie wszystko robiłam sama: panele sama, malowanie sama, szpachlowanie dziur sama. Efekt marny, tylko malowanie jako, tako, ale ile przy tym farb zużyłam to aż się nie przyznam. Obiecałam sobie, ze nigdy więcej, bo po prostu nie wychodzi mi to. I nie mam z tego powodu żadnych kompleksów. Po prostu nie umiem i już. Jestem dobra w swoim zawodzie i to mi wystarczy ;)
Jak wyżej napisano, jak jestem chora idę do lekarza, jak mi samochód zastrajkuje jadę do mechanika, jak mnie ząb boli to śmigam do dentysty a nie łapię np. za obcęgi. wolę robić to co umiem, niż kombinować.

Ale podziwiam Herakles Twoje chęci i samozaparcie :)

morfeusz1
18-05-2010, 21:13
A tak się zastanawiam: czy takie celowe działanie, celowe zniszczenie mienia inwestora nie jest przestępstwem?

Zniszczenie rzeczy to czyn zabroniony (http://pl.wikipedia.org/wiki/Czyn_zabroniony) polegający na niszczeniu cudzej rzeczy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Rzecz), uszkodzeniu jej lub uczynieniu niezdatną do użytku. Pod pojęciem uszkodzenia rozumie się każde naruszenie materii rzeczy, natomiast uczynienie rzeczy niezdatną do użytku to pozbawienie jej w całości lub w części dotychczasowych cech użytkowych bez powodowania uszkodzeń (np. wetknięcie metalowego pręta w tryby maszyny). (z wikipedii).

Pewnie często szkoda nerwów na zgłaszanie tego, ale jeśli szkoda jest znacznej wartości, to chyba warto.

herakles
19-05-2010, 08:18
Jak chcesz się sądzić, to uważaj, bo może Cię to sporo kosztować.... DZIKI KRAJ.....
Przeczytaj TO:
http://forum.muratordom.pl/showthread.php?109760-Sprawa-przeciwko-firmie-GROM-MAR-Marek-Gromada

Pamiętaj, on zawsze może powiedzieć, że niechcący.

Tomek_J
14-06-2010, 06:14
ale również wielkie zaniedbanie z Waszej strony... przecież nie odkryliście tego wszystkiego w jeden dzień...

Mam inne zdanie. "Z definicji" obowiązkiem obu stron jest wywiązywanie się z zawartej umowy. Obowiązkiem wykonawcy jest wykonać pracę rzetelnie, z należytą starannością i w terminie BEZ WZGLĘDU NA TO, czy inwestor go pilnuje, czy nie.

Jak chcę mieć samochód, to idę do salonu i kupuję zakładając, że jest zrobiony dobrze, a w razie czeog jest na gwarancji. Dlaczego inaczej miałbym zakładać chcąc mieć zbudowany dom, czy wyremontowane mieszkanie ? Dlaczego powszechnie zakładamy, że do budowlańców trzeba stosować inne normy, pilnowaćich na okrągło, traktować ich zgodnie z zasadą ograniczonego (i to maksymalnie) zaufania ?

Może dlatego, że przez minione dziesięciolecia większość tej grupy zawodowej pokazywała i do dziś pokazuje całym swoim jestestwem, że jedynym sposobem na zmuszenie ich do rzetelnej roboty jest stosowanie grubego kija.

Rom-Kon
14-06-2010, 08:54
Mam inne zdanie. "Z definicji" obowiązkiem obu stron jest wywiązywanie się z zawartej umowy. Obowiązkiem wykonawcy jest wykonać pracę rzetelnie, z należytą starannością i w terminie BEZ WZGLĘDU NA TO, czy inwestor go pilnuje, czy nie.

Jak chcę mieć samochód, to idę do salonu i kupuję zakładając, że jest zrobiony dobrze, a w razie czeog jest na gwarancji. Dlaczego inaczej miałbym zakładać chcąc mieć zbudowany dom, czy wyremontowane mieszkanie ? Dlaczego powszechnie zakładamy, że do budowlańców trzeba stosować inne normy, pilnowaćich na okrągło, traktować ich zgodnie z zasadą ograniczonego (i to maksymalnie) zaufania ?

Może dlatego, że przez minione dziesięciolecia większość tej grupy zawodowej pokazywała i do dziś pokazuje całym swoim jestestwem, że jedynym sposobem na zmuszenie ich do rzetelnej roboty jest stosowanie grubego kija.

...czyli jak jedziesz z nawigacją to jej bezgranicznie ufasz i jak każe to wjedziesz nawet do jeziora... oczywiście winna jest nawigacja...

...albo jak inwestor nie płaci przez powiedzmy 5 miesięcy i robię dla niego na krechę to jest tylko jego wina jak nie zapłaci? ja winny nie jestem? jeśli tak to powiedz to moim pracownikom że nie dostaną pensji!

albo widzę że tynkarze zj...ali tynki w jednym pokoju i wpuszczam ich na drugi... bo może już się nauczyli i następny pokój będzie lepszy....

EZS
14-06-2010, 09:06
Jak chcę mieć samochód, to idę do salonu i kupuję zakładając, że jest zrobiony dobrze, a w razie czeog jest na gwarancji. Dlaczego inaczej miałbym zakładać chcąc mieć zbudowany dom, czy wyremontowane mieszkanie ? Dlaczego powszechnie zakładamy, że do budowlańców trzeba stosować inne normy, pilnowaćich na okrągło, traktować ich zgodnie z zasadą ograniczonego (i to maksymalnie) zaufania ?

Może dlatego, że przez minione dziesięciolecia większość tej grupy zawodowej pokazywała i do dziś pokazuje całym swoim jestestwem, że jedynym sposobem na zmuszenie ich do rzetelnej roboty jest stosowanie grubego kija.
Pewnie dlatego, że murarzem, tynkarzem itd może zostać każdy. A przynajmniej tak się wydaje. Położy jeden z drugim płytki u cioci, jakoś wyjdzie to już firmę otwiera. I nie pomyśli, że od firmy się wymaga, że teraz musi robić szybko a nie zastanawiać się, jak przykleić płytkę , że są różne nietypowe sytuacje a na myślenie nie ma czasu itd itp. Żeby zostać lekarzem to trzeba sie uczyć6 lat, potem rok stażu i 5 specjalizacji pod kontrolą. Dlatego lekarz z reguły umie (tylko czasem mu się nie chce) a płytkarz i nie umie i mu się nie chce. Nie ma dyplomu, nie ma cechu, który by mu mógł zabrać prawo do pracy, nie ma kontroli a naiwni klienci zawsze się znajdą...

Piotr G
14-06-2010, 09:46
Bo jest tańszy !

Potr

herakles
14-06-2010, 11:25
Lekarze, hmmmm, to w moim odczuciu mafia. I tak naprawdę te 12 lat nauki o których piszesz to uczy ich tylko krętactwa.
Co do wszelkiej maści fachowców, mam nie najlepsze zdanie, ale o tym już pisałem.

A co do lekarzy, ktoś im zabiera prawo do pracy????

EZS
14-06-2010, 11:39
A co do lekarzy, ktoś im zabiera prawo do pracy????
istnieje taka opcja
podałam przykład lekarza ale może być to równie dobrze kierownik budowy, konstruktor czy inny. Nad każdym wisi prokurator i utrata uprawnień. Ale nawet to nie jest najważniejsze. Żeby należeć do jakieś izby, cechu trzeba mieć potwierdzone uprawnienia.

PS. Mam nadzieję, że masz odwagę cywilną i wchodząc do gabinetu lekarza zaczynasz rozmowę od stwierdzenia "co prawda uważam pana za oszusta i krętacza..."

herakles
14-06-2010, 12:54
PS. Mam nadzieję, że masz odwagę cywilną i wchodząc do gabinetu lekarza zaczynasz rozmowę od stwierdzenia "co prawda uważam pana za oszusta i krętacza..."

W życiu, dopiero by mnie załatwili......

Rom-Kon
14-06-2010, 20:39
Błędy lekarskie kryje ziemia... błędy budowlańców poprawiają inni...

wojtas122
14-06-2010, 20:46
A może cena wykonania remontu przez ,,Panów X" była adekwatna do ich umiejętności i staranności??? (wykonanie mercedesa do malucha) . Na moim przykładzie: remontowałem mieszkanko coś około 30m ; ekipa Y znana osobiści : koszt wykonania 12tys zł/robocizna ; ekipa nie znajoma mi wogóle: koszt wykonania 3tys/robocizna.Wybrałem ekipę wiadomo jaką,bo nie zależało mi aż tak na prostocie ścian, kafelek itp ,bo ja tam nie będę mieszkał. Nie wymagałem jakości ,,meredesa" bo wiedziałem,że w tej cenie nie mam na co liczyć.

kotruski
24-02-2011, 17:25
NIE POLECAM !!! TYNKI - firma MW Inwest - Budownictwo Mularczyk Michał z Płocka oraz firma jego teścia Wiesława Mura; masakra. najpierw w trakcie wykonania robót znikali na kilka dni (robili u innych klientów); przez opóźnienia tynki mi nie wyschły (zaczęła się jesień) i wydałam kupę kasy na osuszanie; po odklejeniu folii z okien okazało się, że nie ma pionów!!! mam garba na ścianie i muszę go zdzierać!!! W dobrej wierze zapłaciłam, bo obiecali pojawić się z poprawkami. Zabrali kasę i tyle ich widziałam. Przez telefon usłyszałam, że nie mają zamiaru się pojawić. Nawet w ramach reklamacji. Ostrzegam wszystkich przed tymi partaczami i oszustami. podobno kiedyś robili nieźle, ale w sezonie 2010 nabrali pełno zleceń i mają masę niezadowolonych klientów. Niektórzy nie zapłacili im w ogóle. Żałuję, że ja zapłaciłam.

Miszaki
30-10-2011, 19:05
Na naszej budowie wszystko jak dotąd przebiegało sprawnie i bez jakichkolwiek problemów. Do czasu. Do tynków zewnętrznych wzięliśmy firmę "MYS-BUD Sylwia Jamrozy" z Mysłowic i to co wykonali nam przez miesiąc na ścianie, nadaje się tylko do skucia i położenia na nowo. Jest mi wstyd za mój dom, bo sama otynkowałabym go lepiej. Od 4 tygodni nie zrobili na gotowo ani jednej ściany, są niesłowni, tynkują niezgodnie ze sztuką budowlaną, nie da się do nich dodzwonić, nie przychodzą na budowę. Wzięli zaliczkę na materiał, a teraz nie chcą jej oddać bo nie mają jak. Dom wygląda fatalnie. Nie wiem czy uda nam się odzyskać pieniądze bo właściciel Sylwester Jamrozy ciągle nas oszukuje a zima za pasem. Odradzam wszystkim tę "firmę", chyba, że ktoś ma ochotę na nerwicę i wrzody żołądka. Płakać się chce.

mich83
01-11-2011, 19:42
Mi sie zdaje ze niechodzi tu tyle o dokładność co o czystą chciwośc fachowców. Zrobić jak najszybciej aby dniówka wyszła jak największa. A robiąć własnie jak najszybciej niekoniecznie dokładnie naprawde mozna bardzo dobrze zarobić. Dziwi mnie tylko skąd tacy partacze mają nowe zlecenia.

Pewnie ze niemozna kazdego traktować jako potecjalneg partacza, ale trzeba brać pod uwage ze praktycznie kazdy fachowiec pujdzie po najnizszej lini oporu. Jeśli nie powiemy fachowcowi dokładnie jak zrobić wybierze taki wariant jaki dla niego jest najwygodniejszy. DLATEGO TRZEBA BARDZO DOKŁADNIE MÓWIĆ JAK DANA PRACA MA ZOSTAĆ WYKONANA , NIE LICZYĆ NA TO ZE FACHOWIEC BEDZIE MYŚLAŁ JAK MY. U mnie osobiście gdybym nie patrzył fachowcą na ręce i w pore powiedział ze coś ma zostać wykonane inaczej sam miałbym pare fuszerek.

Ps. Swoją droga ostatnimi czasy słysze od mnustwa ludzi ze fachowcy im coś schrzanili.


Rozwiązanie widze tylko jedno. Cokolwiek byśmy w domu zlecali do wykonania , najpierw sami zainteresujmy sie jak dana praca powinna zostac wykonana. W dzisiejszych czasach gdy kazdy ma internet to naprawde zaden problem. A niemajac zielonego pojecia o pracach u nas wykonywanych jestesmy bardzo łatwym celem do oszukania !