murator_x
11-06-2010, 08:54
Czesc,
temat jest troche dluzszy i wiecej pytan, wiec prosba o przeczytanie calosci do konca i pomoc. Z gory dziekuje!!!
Prosze o pomoc osobe ktora jest prawnikiem / notariuszem lub miala podobny problem i wie
jak wyglada prawo w nastepujacym scenariuszu:
1. w 2003 roku zmarla moja matka
2. poczatkowo nikt nie chcial "bawic sie" w spadki itd, jednak w 2006r. postanowilismy
(potencjalni spadkobiercy) ze trzeba te sprawy uregulowac
3. w wyniku postepowania spadkowego i notarialnego wlascicielami majatku,
ktorego inicjalnie byli moi rodzice po polowie, zostali:
ja - 25%,
brat - 25%,
ojciec - 50%.
(tylko te osoby widnieja w KW i tylko te osoby maja udzialy w akcie notarialnym)
4. Sprawa zostala zamknieta w 2007 roku. Przedmiotem sprawy byl dom z zabudowaniami gospodarczymi
plus dzialka na ktorej wspomniane budynki stoja.
5. W czasie zalatwiania spraw u notariusza musielismy okreslic bardziej szczegolowo co jest przedmiotem
spadku - w tresci aktu notarialnego jest wpisane - cytuje:
"na wyzej wymienionej nieruchomosci objetej ksiega wieczysta KW XXXX znajduje sie budynek mieszkalny murowany, pod dachem krytym papa, o 5 izbach, podpiwniczony oraz budynek gospodarczy , murowany, pod dachem krytym papa."
6. nic wiecej nie okreslalismy, zadnych wskazan kto co dostaje, tylko szczegolowy opis calosci - tak jak napisane w p5 i okreslenie procentow udzialu...
7. teraz sie okazalo ze moj brat ktory deklarowal sie (ale tylko w slowach) ze zamieszka w tym domu z ojcem by jak rozumiem do konca jego dni obdarzyc go opieka stwierdzil ze woli mieszkac w mieszkaniu, i tak tez uczynil... kupil mieszkanie, ojciec tym samym zostal sam w duzym domu.
8. wobec tego padla propozycja ojca zeby sprzedac cala nieruchomosc i podzielic sie pieniedzmi zgodnie z udzialami... on kupi sobie mieszkanie plus reszte pieniedzy odlozy na czarna godzine... a ja i brat ze swoja czescia pieniedzy zrobimy co chcemy...
9. wszystko wyglada dobrze i jest to plan mojego ojca, ale jest jedno ALE...
Jeszcze przed tym jak zaczelismy zalatwiac sprawy spadkowe, rozpoczalem budowe blizniacza do istniejacego domu na wspomnianej dzialce... mam zezwolenie na budowe na moje nazwisko, mam faktury itd na moje nazwisko dokumentujace wydatki poniesione w zwiazku z budowa, oczywiscie duzo tez wydalem nie majac na to jakis papierow.
Blizniak ktory dobudowalem ma wyzsza wartosc niz budynek istniejacy - bo ten stary byl/jest zwyklym gierkowskim domkiem, dawno nie remontowanym, z lat 70tych, ostani remont mial w 1995 roku, w srodku mial wymalowane sciany 2-3lata temu nic wiecej...
Moj dom (doklejony do wspomnianego "gierka" ) jest nowy, w pelni wykonczony, mieszkam w tym domu z moja rodzina od ok 3lat.
10. teraz pytanie:
a) czy moze ojciec podjac decyzje o sprzedazy, i jest w stanie sprzedac te nieruchomosc majac 3 wspolwlascicieli w KW, i takie zapisy w akcie notarialnym jak wspomnialem.... ? Boje sie ze moze znalezc jakas furtke, ze np skoro ma najwiekszy udzial, moze sie nie liczyc z moim zdaniem, ja dostane 25% calej kwoty, i nawet nie zwroca mi sie koszty jakie ponioslem na budowe domu zblizniaczonego, ktory juz stoi, jest odebrany, zamieszkaly przeze mnie i moja rodzine. To jedyne miejsce gdzie mieszkam, wiec moge wyladowac pod mostem... bo nie wiem czy starczy nawet na mieszkanie...
b) czy jesli bysmy doszli do porozumienia ze jakos musze miec zrekompensowane to co zainwestowalem, a inwestycje licze na ok 300tys zl.
to mozna zrobic tak ze wzywamy rzeczoznawce, wycenia on wartosc calej nieruchomosci oraz wartosc budynku ktory dobudowalem.... a w wyniku tego np po sprzedazy calosci wpierw zostana mi zwrocone pieniadze wynikajace z wartosci dobudowanej nieruchomosci a dopiero reszta (czyli to co w akcie notarialnym) bedzie podlegala podzialowi zgodnie z zapisami w akcie notarialnym.
generalnie czy wymaga to porozumienia z pozostalymi wspolwlascicielami nieruchomosci, bo na pewno domyslacie sie ze wolalbym zeby wynikalo to z podstawowych praw - biore po prostu rzeczoznawce, okreslam wartosc mojej nieruchomosci potem jak sie sprzeda calosc to przedstawiam papier dot mojej wyceny i otrzymuje wpierw rekompensate a potem reszta idzie do podzialu...
dodam ze domy nie sa na te chwile przynajmniej rozdzielne w sesie geodezyjnym czy kw, po prostu teraz stoi blizniak na jednej dzialce, i sprzedac mozna tylko calosc.
c) czy sa jakies inne opcje, w ktorych moge czuc sie bezpiecznie?
d) czy moze mam wielki problem i rzeczywiscie moge zostac na lodzie, otrzymujac tylko 25% calosci (na ktora sklada sie to co w akcie notrarialnym + to co wybudowalem i w czym mieszkam)
Wydalem wszystkie oszczednosci zycia moje i mojej zony, na razie wierze w uczciwe zamiary rodziny (ojca i brata) ale i tak spac nie moge... bo w kolko slysze jak mantra od ojca i brata ze "podzial pieniedzy zgodnie z zapisami w akcie notrarialnym". Na razie milcze.
temat jest troche dluzszy i wiecej pytan, wiec prosba o przeczytanie calosci do konca i pomoc. Z gory dziekuje!!!
Prosze o pomoc osobe ktora jest prawnikiem / notariuszem lub miala podobny problem i wie
jak wyglada prawo w nastepujacym scenariuszu:
1. w 2003 roku zmarla moja matka
2. poczatkowo nikt nie chcial "bawic sie" w spadki itd, jednak w 2006r. postanowilismy
(potencjalni spadkobiercy) ze trzeba te sprawy uregulowac
3. w wyniku postepowania spadkowego i notarialnego wlascicielami majatku,
ktorego inicjalnie byli moi rodzice po polowie, zostali:
ja - 25%,
brat - 25%,
ojciec - 50%.
(tylko te osoby widnieja w KW i tylko te osoby maja udzialy w akcie notarialnym)
4. Sprawa zostala zamknieta w 2007 roku. Przedmiotem sprawy byl dom z zabudowaniami gospodarczymi
plus dzialka na ktorej wspomniane budynki stoja.
5. W czasie zalatwiania spraw u notariusza musielismy okreslic bardziej szczegolowo co jest przedmiotem
spadku - w tresci aktu notarialnego jest wpisane - cytuje:
"na wyzej wymienionej nieruchomosci objetej ksiega wieczysta KW XXXX znajduje sie budynek mieszkalny murowany, pod dachem krytym papa, o 5 izbach, podpiwniczony oraz budynek gospodarczy , murowany, pod dachem krytym papa."
6. nic wiecej nie okreslalismy, zadnych wskazan kto co dostaje, tylko szczegolowy opis calosci - tak jak napisane w p5 i okreslenie procentow udzialu...
7. teraz sie okazalo ze moj brat ktory deklarowal sie (ale tylko w slowach) ze zamieszka w tym domu z ojcem by jak rozumiem do konca jego dni obdarzyc go opieka stwierdzil ze woli mieszkac w mieszkaniu, i tak tez uczynil... kupil mieszkanie, ojciec tym samym zostal sam w duzym domu.
8. wobec tego padla propozycja ojca zeby sprzedac cala nieruchomosc i podzielic sie pieniedzmi zgodnie z udzialami... on kupi sobie mieszkanie plus reszte pieniedzy odlozy na czarna godzine... a ja i brat ze swoja czescia pieniedzy zrobimy co chcemy...
9. wszystko wyglada dobrze i jest to plan mojego ojca, ale jest jedno ALE...
Jeszcze przed tym jak zaczelismy zalatwiac sprawy spadkowe, rozpoczalem budowe blizniacza do istniejacego domu na wspomnianej dzialce... mam zezwolenie na budowe na moje nazwisko, mam faktury itd na moje nazwisko dokumentujace wydatki poniesione w zwiazku z budowa, oczywiscie duzo tez wydalem nie majac na to jakis papierow.
Blizniak ktory dobudowalem ma wyzsza wartosc niz budynek istniejacy - bo ten stary byl/jest zwyklym gierkowskim domkiem, dawno nie remontowanym, z lat 70tych, ostani remont mial w 1995 roku, w srodku mial wymalowane sciany 2-3lata temu nic wiecej...
Moj dom (doklejony do wspomnianego "gierka" ) jest nowy, w pelni wykonczony, mieszkam w tym domu z moja rodzina od ok 3lat.
10. teraz pytanie:
a) czy moze ojciec podjac decyzje o sprzedazy, i jest w stanie sprzedac te nieruchomosc majac 3 wspolwlascicieli w KW, i takie zapisy w akcie notarialnym jak wspomnialem.... ? Boje sie ze moze znalezc jakas furtke, ze np skoro ma najwiekszy udzial, moze sie nie liczyc z moim zdaniem, ja dostane 25% calej kwoty, i nawet nie zwroca mi sie koszty jakie ponioslem na budowe domu zblizniaczonego, ktory juz stoi, jest odebrany, zamieszkaly przeze mnie i moja rodzine. To jedyne miejsce gdzie mieszkam, wiec moge wyladowac pod mostem... bo nie wiem czy starczy nawet na mieszkanie...
b) czy jesli bysmy doszli do porozumienia ze jakos musze miec zrekompensowane to co zainwestowalem, a inwestycje licze na ok 300tys zl.
to mozna zrobic tak ze wzywamy rzeczoznawce, wycenia on wartosc calej nieruchomosci oraz wartosc budynku ktory dobudowalem.... a w wyniku tego np po sprzedazy calosci wpierw zostana mi zwrocone pieniadze wynikajace z wartosci dobudowanej nieruchomosci a dopiero reszta (czyli to co w akcie notarialnym) bedzie podlegala podzialowi zgodnie z zapisami w akcie notarialnym.
generalnie czy wymaga to porozumienia z pozostalymi wspolwlascicielami nieruchomosci, bo na pewno domyslacie sie ze wolalbym zeby wynikalo to z podstawowych praw - biore po prostu rzeczoznawce, okreslam wartosc mojej nieruchomosci potem jak sie sprzeda calosc to przedstawiam papier dot mojej wyceny i otrzymuje wpierw rekompensate a potem reszta idzie do podzialu...
dodam ze domy nie sa na te chwile przynajmniej rozdzielne w sesie geodezyjnym czy kw, po prostu teraz stoi blizniak na jednej dzialce, i sprzedac mozna tylko calosc.
c) czy sa jakies inne opcje, w ktorych moge czuc sie bezpiecznie?
d) czy moze mam wielki problem i rzeczywiscie moge zostac na lodzie, otrzymujac tylko 25% calosci (na ktora sklada sie to co w akcie notrarialnym + to co wybudowalem i w czym mieszkam)
Wydalem wszystkie oszczednosci zycia moje i mojej zony, na razie wierze w uczciwe zamiary rodziny (ojca i brata) ale i tak spac nie moge... bo w kolko slysze jak mantra od ojca i brata ze "podzial pieniedzy zgodnie z zapisami w akcie notrarialnym". Na razie milcze.