maciej.s
24-08-2010, 11:55
Witam,
Mam pytanie odnośnie dachów odwróconych, konkretnie - czy stojąca woda / wilgoć pomiędzy warstwą hydroizolacji a izolacją termiczną nie stanowi problemu?
Czy termoizolacja, która jest z każdej strony otoczona wodą spełni swoje zadanie?
Na "chłopski rozum" - jeżeli przykryje cienką warstwę wody, kawałkiem styroduru i zasypie żwirem/kamieniami, to mam wrażenie że po dwóch tygodniach wyrośnie tam grzyb i pleśń.
Konstrukcja mojego dachu wygląda następująco:
płyta żelbetowa
spadki do wypustów dachowych
bitumiczna warstwa hydroizolacji
OK - na tym etapie wszystko działa - woda spłynie z dachu, nie przebije się przez bitumit i żelbet (Dietermann XXXX)
Na to mam teraz położyć warstwę styroduru - izolacja termiczna i ochrona warstwy bitumicznej - ALE izolacja termiczna ma być położona "luzem" czyli woda będzie przepływać przez krawędzie. Złączenia styroduru mają być nieuszczelnione.... i tu mam podstawowy problem - woda oczywiście spłynie - część pójdzie "górą" ale część dojdzie do najniższej warstwy ....i przecież będzie się dniami utrzymywać pod tym "styropianem" niezależnie od spadków - wilgoć zostanie.
Wilgoć + tlen + brak UV = bakterie + pleśń
Również jesienią (czyli 9 miesięcy w roku) mój dach będzie przyjmować strugi deszczu o temperaturze +4 do + 8 C, które skutecznie będą go chłodzić, miejscami zamarzać etc. W Polce opady są stosunkowo częste, temperatury niskie - dach będize miał możliwość odparować i wyschnąć "do zera" tylko w okresie najbardziej upalnych tygodni. 90% dni w roku będzie mokry.
Ok, na styrodurze jest warstwa geowłókniny - teoretycznie ma to zapewnić ochronę przed pyłem etc - na to wszystko żwir.... ale woda zawsze będzie. przenosić zanieczyszczenia które po 5,10 albo 15 latach zaczną się nawarstwiać pomiędzy styrodurem a hydroizolacją - skutecznie blokując spadki i tworząc podłoże do rozwoju mikroorganizmów.
Kolejny problem - deszcz pada 3 tygodnie, potem przychodzi mróz -35 stopni C - mój dach jest wtedy 40-centymetrową bryłą lodu, lód jest pomiędzy styrodurem a hydroizolacją, otoczaki są skute lodem etc. po kilku dniach znowu się robi ciepło i ta masa zaczyna pracować.... to może ważyć kilka ton, dach ma powierzchnię około 120m2. Czyli różnica w masie dachu pomiędzy zimą a latem będzie wynosić kilka ton - to wszystko musi pracować - czy po prostu nie popękają nam ściany?
Podsumowując:
1. obawiam się ze to wszystko zacznie gnić
2. obawiam się ze to nie zapewni izolacji termicznej
3. obawiam się że masa lodu / śniegu na dachu będzie nierównomiernie i dynamicznie obciążać cała konstrukcję.
O dziwo jedyna rzecz, którą się nie przejmuję to że dach przecieknie - na to nie ma szans bo sam żelbet nie przeciekał przez 6 miesięcy podczas największych ulew i mrozów.
Czy te obawy są uzasadnione, czy po prostu nie mam racji i prawa fizyki i logiki nie działają w przypadku dachu odwróconego?
Dziękuję za wszelkie fachowe porady.
Maciej
Mam pytanie odnośnie dachów odwróconych, konkretnie - czy stojąca woda / wilgoć pomiędzy warstwą hydroizolacji a izolacją termiczną nie stanowi problemu?
Czy termoizolacja, która jest z każdej strony otoczona wodą spełni swoje zadanie?
Na "chłopski rozum" - jeżeli przykryje cienką warstwę wody, kawałkiem styroduru i zasypie żwirem/kamieniami, to mam wrażenie że po dwóch tygodniach wyrośnie tam grzyb i pleśń.
Konstrukcja mojego dachu wygląda następująco:
płyta żelbetowa
spadki do wypustów dachowych
bitumiczna warstwa hydroizolacji
OK - na tym etapie wszystko działa - woda spłynie z dachu, nie przebije się przez bitumit i żelbet (Dietermann XXXX)
Na to mam teraz położyć warstwę styroduru - izolacja termiczna i ochrona warstwy bitumicznej - ALE izolacja termiczna ma być położona "luzem" czyli woda będzie przepływać przez krawędzie. Złączenia styroduru mają być nieuszczelnione.... i tu mam podstawowy problem - woda oczywiście spłynie - część pójdzie "górą" ale część dojdzie do najniższej warstwy ....i przecież będzie się dniami utrzymywać pod tym "styropianem" niezależnie od spadków - wilgoć zostanie.
Wilgoć + tlen + brak UV = bakterie + pleśń
Również jesienią (czyli 9 miesięcy w roku) mój dach będzie przyjmować strugi deszczu o temperaturze +4 do + 8 C, które skutecznie będą go chłodzić, miejscami zamarzać etc. W Polce opady są stosunkowo częste, temperatury niskie - dach będize miał możliwość odparować i wyschnąć "do zera" tylko w okresie najbardziej upalnych tygodni. 90% dni w roku będzie mokry.
Ok, na styrodurze jest warstwa geowłókniny - teoretycznie ma to zapewnić ochronę przed pyłem etc - na to wszystko żwir.... ale woda zawsze będzie. przenosić zanieczyszczenia które po 5,10 albo 15 latach zaczną się nawarstwiać pomiędzy styrodurem a hydroizolacją - skutecznie blokując spadki i tworząc podłoże do rozwoju mikroorganizmów.
Kolejny problem - deszcz pada 3 tygodnie, potem przychodzi mróz -35 stopni C - mój dach jest wtedy 40-centymetrową bryłą lodu, lód jest pomiędzy styrodurem a hydroizolacją, otoczaki są skute lodem etc. po kilku dniach znowu się robi ciepło i ta masa zaczyna pracować.... to może ważyć kilka ton, dach ma powierzchnię około 120m2. Czyli różnica w masie dachu pomiędzy zimą a latem będzie wynosić kilka ton - to wszystko musi pracować - czy po prostu nie popękają nam ściany?
Podsumowując:
1. obawiam się ze to wszystko zacznie gnić
2. obawiam się ze to nie zapewni izolacji termicznej
3. obawiam się że masa lodu / śniegu na dachu będzie nierównomiernie i dynamicznie obciążać cała konstrukcję.
O dziwo jedyna rzecz, którą się nie przejmuję to że dach przecieknie - na to nie ma szans bo sam żelbet nie przeciekał przez 6 miesięcy podczas największych ulew i mrozów.
Czy te obawy są uzasadnione, czy po prostu nie mam racji i prawa fizyki i logiki nie działają w przypadku dachu odwróconego?
Dziękuję za wszelkie fachowe porady.
Maciej