PDA

Zobacz pełną wersję : Smród w przedpokoju :/



ForFiter
13-02-2011, 21:49
Witam Państwa,

żałuję, że nie mogę się przywitać z Państwem weselszym tematem, ale sprowadza mnie tu wcale niewesoła kwestia...

Półtora miesiąca temu nabyłem moje pierwsze mieszkanie :rolleyes:

Budynek z 2004 roku, czwarte piętro. Miodzio.

Po pewnym czasie stwierdziłem, że czasami (2-3 razy w tygodniu) wieczorem daje się wyczuć nosem nieprzyjemną woń.
Na początku myślałem, że to z odpływu w kuchni, ale ostatecznie zanotowałem, że smrodek (za przeproszeniem, powonienie bąka) najintensywniejszy jest w przedpokoju. Dzieje się to jedynie wieczorami (??).

Czy ktoś ma pomysł, co może być powodem zaistniałej sytuacji?

Z góry dzięki za wszelkie sugestie.

Pzdr

kangaxx
14-02-2011, 09:37
może zionąć z klopa co się w blokach często zdarza, słabe odpowietrzenie pionu i masz gazowiankę w syfonie, raczej nic temu nie zaradzisz, tylko skuteczny wywiew w klopiku da sobie z tym radę, przyczyny można też szukać we wstecznym ciągu w którejś kratce

ForFiter
14-02-2011, 10:40
Tylko że w toalecie nie czuć tego smrodu. Kratka w toalecie bardzo mocno zasysa powietrze z pomieszczenia.

Wsteczny ciąg tzn?

kangaxx
15-02-2011, 13:32
dmucha zamiast ciągnąć gdzieś, ale nie wiem skąd i dlaczego bo to zgadywanka jest, zapal zioło i patrz gdzie dym leci :)

prawdziwy.anika
15-02-2011, 16:47
taki zapach siarkowodoru?
a masz w domu klime?

78mysz
15-02-2011, 17:00
a nie jest to odpowietrzenie pionu kanalizacji w bloku wpuszczone gdziekolwiek, zamiast na dach?

goewa
17-02-2011, 11:31
u nas w domu szeregowym zdarzają się podobne zapachy, ale my to raczej określamy ogólnym stwierdzeniem, ze "czuć kanalizę"; dzieje się tak szczególnie po dłuższej nieobecności (prawdopodobnie ma to związek z brakiem wietrzenia)- np. wyjazd na kilka dni,
kloeżanka mieszkająca w bloku na ostatniej kondygnacji ma podobnie
domy budował ten sam deweloper
nasze częsciowe wnioski, niewiadomo czy do końca słuszne ale prawdopodobne:
1)wentylacja żle działa
2) zapach ten to niestety chyba klej użyty do płytek, u nas w salonie a u niej na klatce schodowej
i teraz problem staje się bardzo trudny, bo jeżeli to prawda, to poprawienie samej wentylacji da tylko częsciowe efekty a koszt zerwania płytek i założenia innej podłogi wiadomo wysoki a w przypadku bloku w ogóle niewiadomo jak to ruszyć
czy jest tu jakiś fachowiec od chemii budowlanej i mógłby coś doradzić...czy dobrze wnioskujemy? czy można jakoś zbadać ten unoszący się zapach -być może to formaldehyd i jeżeli by się okazało, ze sa przekroczone jakieś tam normy to czy dałoby się wyegzekwować naprawienie szkody przez dewelopera?

Jarek.P
17-02-2011, 14:09
To już Forfitera i tutaj mamy ? :)

Czy masz w przedpokoju kratkę wentylacyjną? Albo jakimś pomieszczeniu przylegającym, nie wiem, garderobie, czy czymś takim? Jeśli tak, to sprawdź przy najbliższym smrodzie, czy aby z tej kratki nie dmucha. Być może zawiewa smrodkiem kanalizacji z dachu...

Druga możliwość to może być rozszczelniony pion kanalizacyjny, który idzie gdzieś w bezpośrednim sąsiedztwie i smrodek z niego.

Trzecia możliwość - źle zrobiona kanalizacja, brak napowietrzania (pionu bądź zbyt długiego odgałęzienia) i gdzieś z syfonu jest wyciągana woda choćby przy spuszczaniu wody w kiblu, efekt: smrodek. Taki smrodek się ściele nisko, więc może być go czuć w najprzedziwniejszych miejscach, niekoniecznie u źródła. U mnie w obecnym mieszkaniu był taki problem i smrodek też się kumulował zwykle w przedpokoju, niewiedzieć czemu, po prostu tam go prądy powietrzne zwiewały. Czy w syfonach umywalki/wanny nie bulgoce czasem przy spuszczaniu wody w kiblu/z pralki itp? Jeśli tak, to by tą możliwość potwierdzało.

Klej do płytek śmierdzący kanalizacją wydaje mi się najmniej prawdopodobny, a raczej wogóle nieprawdopodobny, przynajmniej jeśli wykluczymy możliwości typu robotnicy nasikali i nasrali do kleju, po czym całość wymieszali na równo, a możemy je wykluczyć choćby dlatego, że nie śmierdzi nonstop.

J.

goewa
17-02-2011, 14:42
no niestety śmierdzi nonstop, tyle, ze chemią od tych płytek a tak jak kanalizą to po dłuższym niewietrzeniu, stąd podejrzenie, a mamy akurat cokolik z płytek byle jak połozony i mozna tam sobie dokładnie to wywąchać...
palenie ziół szczerze odradzam, odnosząc się do wcześniejszego posta....

Jarek.P
17-02-2011, 14:49
A to czekaj, a nie miałaś aby tych płytek (bądź fug) impregnowanych? Albo gruntowanej posadzki przed ich klejeniem? Przypomniał mi się właśnie zapach zjełczałego "delfina" - łeb chciało urwać. A wszystkie tego typu grunty czy impregnaty są robione na tej samej zasadzie i psują się pewnie też podobnie, być może takim przeterminowanym preparatem Ci przedpokój pomalowano po prostu?
Co prawda w dewelopera impregnującego fugi nie wierzę i nie uwierzę, chyba że zobaczę na własne oczy, ale gruntowanie sypiącej się wylewki już jest bardziej prawdopodobne.

J.

goewa
18-02-2011, 09:44
a żebym to ja wiedziała..., kupliśmy używany pięioletni dom w szeregowcu, za bardzo nie wiem skąd wyciągnąć te informacje..., zrobiłam wywiad z sąsiadką i u nich jest podobny problem a nie mają płytek w salonie, tylko panele, więc może jednak te sciany (a unas dodatkowo płytki); czy mógłbys mi doradzić czy jest szansa pozbyć sie jakoś tego gruntu podczas remontu...?

Jarek.P
18-02-2011, 09:47
Jeśli to on jest winien, to będzie ciężko. Ale i przez 5 lat, t by raczej na 100% wywietrzało.... cholera sam nie wiem. Tak czy tak, remont (jesli planujesz) osłonięcie tych powierzchni i ich powtórne pokrycie powinno pomóc.

J.

dieperle
25-11-2018, 00:35
Czy masz w przedpokoju kratkę wentylacyjną? Albo jakimś pomieszczeniu przylegającym, nie wiem, garderobie, czy czymś takim? Jeśli tak, to sprawdź przy najbliższym smrodzie, czy aby z tej kratki nie dmucha. Być może zawiewa smrodkiem kanalizacji z dachu...

Druga możliwość to może być rozszczelniony pion kanalizacyjny, który idzie gdzieś w bezpośrednim sąsiedztwie i smrodek z niego.

Trzecia możliwość - źle zrobiona kanalizacja, brak napowietrzania (pionu bądź zbyt długiego odgałęzienia) i gdzieś z syfonu jest wyciągana woda choćby przy spuszczaniu wody w kiblu, efekt: smrodek. Taki smrodek się ściele nisko, więc może być go czuć w najprzedziwniejszych miejscach, niekoniecznie u źródła. U mnie w obecnym mieszkaniu był taki problem i smrodek też się kumulował zwykle w przedpokoju, niewiedzieć czemu, po prostu tam go prądy powietrzne zwiewały. Czy w syfonach umywalki/wanny nie bulgoce czasem przy spuszczaniu wody w kiblu/z pralki itp? Jeśli tak, to by tą możliwość potwierdzało.

Odgrzewam wątek, bo mądrze prawisz. Jednak mam problem. Tj. z problemem śmierdzącej łazienki (uciekająca woda z syfonu prysznica lub ubikacji na zmianę lub naraz) mam od 11 lat, od kiedy wprowadziłam się do mieszkania. Da się żyć, nie było do niedawna przynajmniej tak strasznie, zalewałam syfon wodą lub odkręcałam kran i było po problemie. Od jakiegoś czasu jest trochę gorzej, tj. chyba najbardziej od kiedy hydraulik podłaczył mi odpływ od pralki do rury z kibla. Do tego dziś np. śmierdziało mi jajem w kuchni, gdzie jest okap i zatkana nim (zastawiona plastykową rurą) kratka wentylacyjna (kratka w łazience jest odetkana i jest ciąg). Ostatnio na kontroli ciągu i przecieków gazu pan ze spółdzielni (chyba? myślałam, że oni są z gazowni, ale skąd facet z gazowni by to wiedział) powiedział mi, że ja nie jestem podłączona do rury wywiewnej w pionie, tj. moja rura wychodzi bezpośrednio na dach rzekomo (mieszkam na trzecim piętrze, blok ma cztery piętra). Czyżby to było źródło tego problemu, z którym męczę się od początku (mniej lub bardziej)? To że nie jestem podłączona do rury wywiewnej? Czy jednak należałoby u mnie sprawdzić kanalizację (nie zmieniałam nic w łazience, od kiedy się wprowadziłam, była po remoncie, za prysznicem jest jeszcze umywalka, dosyć daleko od rury kanalizacyjnej). Niektórzy sugerowali mi, że mam coś źle podłączony syfon, brat mówił, że może nie mam syfonu, co chyba nie jest możliwe ;). Wygląda na to, że rura zbiorcza jest jedna na łazienkę i kuchnię, innej nie widziałam, wydaje się, że to na dole, co wchodzi do niej, pochodzi z bezpośrednio z odpływu z kibla. W zeszłym roku były przecieki na tej rurze z góry (sąsiadka mnie zalewała w kuchni minimalnie z kanalizacji). Jednak charakterystyczne bardzo głośne (ostatnio coraz głośniejsze) bulgotanie i gwałtowne uciekanie wody z kibla sugeruje, że mam problemy z napowietrzeniem kanalizacji, za co winię brak rury wywiewnej nade mną. Czy dobrze myślę? Niestety moja spółdzielnia jest strasznie nieużyta. Jak z nimi rozmawiać, czym ich straszyć, żeby to zrobili?? Jakiś dodatkowy zawór, dodatkową wywiewkę muszą nade mną wyprowadzić? Dodam, że na spółdzielni za ten śmierdzący kibel mam bardzo osobiste powody się zemścić (zostałam oszukana), więc jeśli to ich wina, to po prostu muszę tego dokonać :D.

Jeszcze dodam, że sąsiadka z piętra ma kratki w tych samych miejscach, co ja. Nie wiem, jak to możliwe, że mamy wszyscy jedną rurę kanalizacyjną, a moja "wywiewka" jest rzekomo bezpośrednia, a nie przez czwarte piętro, ale faktycznie w łazience mocno ciągnie, często słyszę tam głośny wiatr i głośne ptaki. A nade mną jest przecież jeszcze jedno piętro. Nie rozumiem, jak to miałoby działać.