PDA

Zobacz pełną wersję : Ogrodowe i wyko?czeniowe perypetie Ani i Bartka



Strony : [1] 2

Anna Wiśniewska
29-04-2004, 08:21
Pisać mi się zachciało :wink:
Ale na opowieści budowlane już troszkę za późno- zaczęła się wykończeniówka pełną parą. Niby wszystko szybko się dzieje, ale ja chciałabym jeszcze szybciej, chciałabym już się wprowadzać a tu jeszcze tyle do zrobienia...

Nasz pan wykonawca- Krzysiu- wczoraj skończył tynkować ostatnią ścianę zewnętrzną. Nasz domek Nieduży pokryty jest teraz przepięknym białym barankiem. Wiśniowa (jaka mogła być inna przy naszym nazwisku? :wink: ) dachówka i klinkier na kominach i parapetach ślicznie się z nim komponują.
Lubię patrzeć na nasz domek. Z zewnątrz jest już przepiękny! :lol:

Jako właściciele 12 arowej działki zabraliśmy się za urządzanie ogrodu. Projekt po moich konsultacjach sporządziła nam moja ciocia- projektantka ogrodów. Ile tam różnych cudów w tym projekcie! Nie mogę się doczekać, kiedy to wszystko zrealizujemy!

Będzie altanka ogrodowa z murowanym- prawdziwym :wink: grillem i wędzarnią. Z ławkami, stołem, baldachimem z winorośli. Obok będzie oczko wodne z pływającymi grążelami, otoczone jakimś niepospolitym skalniaczkiem. Zaraz obok stanie (właściwie już stoi od wczoraj :lol: ) duża lipa. Następnie drewutnia na drewno do kominka, domek ogrodowy, który zrobi Bartek z drewnianych bali. A po drugiej stronie kląbik z różami, pergolka, dwie jarzębinki, potem znowu pergolka a za nią sadek- osiem dzrzewek i cztery krzaczki. I kopczyk szparagów, które teraz sobie spokojnie kiełkują w doniczkach :wink:
Do tego oczywiście parę kląbików kolorowych kwiatów, bez, kalina, forsycja, kącik szlachetnych iglaków. Piaskownica dla przyszłych małych Wisienek, huśtawka, jakiś domek dla pieska i kotka...
Ech, pięknie będzie... kiedyś... :wink: :wink:

Na razie jest żywopło z ligustra, sadek, wczoraj posialiśmy trawkę (sportową! :wink: ), zasadziliśmy lipę (jakie to przepiękne drzewo!!!). Owocowe i jarzębiny ślicznie nam się zielenią, nawet mają już zawiązki kwiatów. Jeden deszczowy i ciepły dzień i się zacznie orgia kolorów w naszym ogrodzie! Strasznie mnie- odwiecznego mieszczucha- to cieszy :lol:

Czekam z niecierpliwością aż chłopaki (mój mąż i mój ojciec przy pomocy może teścia :wink: ) położą polbruk przed domem. Stoją jego sterty już od dawna i ciągle jakoś jest coś ważniejszego do zrobienia :cry:
Zażyczyłam sobie kląbik na środku polbruku. Teraz szukam kwiatów i mini- krzaczków, które lubią cień i które będę mogła tam zasadzić.

Nie przypuszczałam wcześniej, że budując dom tyle rzeczy trzeba ogarnąć, zorganizować, znaleźć sobie na nie pomysły. Wystrój wnętrza trochę nam się "przystopował", bo tempa kładzenia kafelków przez Krzysia nie przeskoczymy, spóźniającej się dostawy drzwi też nie. Z tego powodu wyszliśmy do ogrodu :lol: . Ale niedługo znów tzreba będzie wejść do środka. Dziś posprzątam i pogruntuję podłogę w sypialni i gabinecie. A chłopaki moze zaczną tę kostkę układać :wink: No i oczywiście podlejemy naszą trawkę, żywopłotek i drzewka!

Tak pięknie jest poza miastem, nawet w trakcie budowy :lol:

Anna Wiśniewska
29-04-2004, 09:05
Jeszcze wiadomość dla wszystkich śledzących nasze perypetie z Drutexem:
przyjechali, pękniętą szybę kuchenną wymienili, wymierzyli odrapane listewki i nawet obiecali, że przyjadą znów i je wymienią! :o Tylko co do klamek się upierają, że taki jest standard firmy :x Powalczymy, zobaczymy...

Do albumu doszły zdjęcia marcowego widoku z okien. Jeszcze martwo tam wtedy było, nie to co teraz! :wink: Przy okazji widać te nieszczęsne klamki i bukowe parapety, z których jesteśmy bardzo dumni :lol:

Anna Wiśniewska
29-04-2004, 09:56
Ja chyba nie umiem wszystkiego na raz napisać :evil: :wink:
Muszę kawałkami, bo co chwila coś mi się przypomina :wink:

Czekamy dziś na przyjazd kafelek do górnej łazienki. Wymyśliłam sobie sciany malowane, a kafelki tylko miejscami- kafelkowa ściana z wnękami, na której będzie wisieć sobie... miska :oops: , prostokąt kafelkowy a na nim umywalka no i kafelkowo wkoło wanny narożnej (której jeszcze nie mamy nawet :wink: ). Kolorystyka beż- brąz. Gdyby ktoś miał ochotę, to tutaj te nasze kafeleczki widać w nieco innej aranżacji:

http://www.opoczno.com/groups/133_1.jpg

Dekorek (sztuk cztery) będzie ziołowy, muszelki do mnie nie przemówiły :wink:

A dolna łazienka będzie w takich kolorach:

http://www.opoczno.com/groups/113_1.jpg

Tylko inaczej urządzona, wzorki inaczej położymy ale słoneczna będzie baaardzo :lol:

Wczoraj też kupiliśmy (rzutem na taśmę z niewyobrażalnie wielkim rabatem- zasługa niezwykłych talentów mojego męża :lol: ) deski barlineckie na górę. Dąb antyczny- CUUUUDOOOO!- aż mi szkoda, ze na górę, ale takie akurat ilości go były i jeszcze inny, trochę jaśniejszy dąb do drugiego górnego pokoju.
Zarówno dół jak i górę kupowaliśmy z resztek serii więc wszystko wyszło nam naprawde mocno tanio. Brdzo cieszą takie zakupy. Jakość materiału doskonała- a stać nas :lol:
Nie mogę się doczekać, kiedy już będą te podłogi położone! :wink:

gabriela
29-04-2004, 10:47
Czy te parapety to debowe, czy bukowe? Pod zdjeciem napisalas bukowe. w poscie debowe. A moze sa takie i takie.

Anna Wiśniewska
29-04-2004, 10:51
Poddaję się z tą łazienką i kafelkami :evil:
Czegokolwiek bym nie wpisała, i tak otwiera się strona główna Opoczna :evil:

Dla cierpliwych i dociekliwych :wink: :
Dolna łazienka to kolekcja PIANO 22,5 na 30 cm.
Górna łazienka- kolekacja SATI 20 na 20 cm.

Inaczej nie umiem :oops: :oops: :oops:

Anna Wiśniewska
29-04-2004, 10:54
Czy te parapety to debowe, czy bukowe? Pod zdjeciem napisalas bukowe. w poscie debowe. A moze sa takie i takie.


No i ktoś wyłapał moje roztrzepanie :oops: :oops:
Parapety są bukowe. To podłoga kupiona na górę jest dębowa a ja chcąc opisać wszsytko na raz strzelam byki :oops:

Anna Wiśniewska
29-04-2004, 13:59
Przyznam się do czegoś bo mi wstyd...

Dałam się podejść i nabić w balona przez własnego męża :evil:

Pisałam wczoraj na wątku o ogrodach, że do nas przyjechała sześciometrowa lipa :oops: . Takie rewelacje doniósł mi małżonek we własnej osobie, telefonicznie, bo on wczorajszy dzień w całości spędził na budowie. Czekaliśmy na tę lipę dość długo i naprawde nie wiedzieliśmy, jaka duża przyjedzie.

Ogłaszam, że po osobistych oględzinach i własnoręcznym zasadzaniu, stwierdziłam, że lipa ma 3,5 m wysokości, cień daje malutki bo koronę ma jeszcze niewybujałą. Ale to tylko na razie :wink:

Ulżyło mi po tym sprostowaniu a Bartka to kiedyś za takie numery zabiję :wink:

Anna Wiśniewska
30-04-2004, 12:03
Odkryłam nieznaną mi dotąd zależność- Im więcej się chce w ogrodzie i na budowie zrobić tym szybciej czas ucieka. Zupełnie jakby się ze mną ścigał! :lol:

Plany na wczoraj miałam ambitne ale niestety nie wszystkie udało mi się zrealizować :cry:

Pozamiatałam prawie na błysk podłogę w sypialni i zagruntowałam ją kanarowym gruntem. Może teraz nie będzie się tak pyliło.
Zasadziłam cztery jeżynki bezkolcowe. Chcemy z nich uformować naturalną pergolę, odgradzającą sad od części reprezentacyjnej (czyli huśtawki i piaskownicy :lol: ) ogrodu. Niestety przy tej okazji rozwaliłam część przyszłego trawniczka. Dosieję jak trawka wzejdzie :lol:

Bartek korzystając z ostatnich momentów, kiedy akcesoria ogrodowe można kupić z 0% VATem, nabył wczorak samopodlewające końcówki do węża, który mamy zakopany w ziemi- tym sposobem dorobiliśmy się profesjonalnej instalacji podlewania ogródka :lol:
Ale było z nimi zabawy!

Pierwsza to rurka, z ktorej dziurkami woda leci w górę i na boki. Druga, to takie "słoneczko", też podlewające na wszystkie strony z regulacją strumieni. Trzecia to "słuchawka". Jak w prysznicu. Też można ustawić jedną z kilku opcji podlewania- polecam do malutkich żywopłotów :lol:
Ale największą furorę zrobiła czwarta końcówka- takie niewiadomoco. Bartek podłączył a tu jak nie chluśnie na niego, terkotało jak mały traktorek i dzikie strumienie wody wyrzucało na wszystkie strony, łącznie z twarzą, brzuchem i nogami mojego męża. A my z Krzysiem na tarasie zwijaliśmy się ze śmiechu! :lol: :lol:

I to podlewanie zajęło nam mnóstwo czasu. Najpierw podlewało się samo, przy pomocy tychże końcówek. Ale potem przejęłąm stery w swoje ręce i ze słuchawką chodziłam do najmniej dostępnych części ogrodu i podlewałam żywopłot.

Zapomniałam o podlaniu szparagów. Dziś muszę naprawić ten błąd. Myślimy o nałożeniu na nie jakiejś folii, coby nie wysychały tak szybko. Wciągamy się w to ogrodnictwo z dnia na dzień coraz bardziej.

Już wszystkie nasze drzewka mają piękne zielone pączki a nawet listki. Szczególnie jedna jabłonka- gala- prześlicznie wygląda. Czerwone kwiatki zaczynają się u niej rozwijać! Lipa też się chyba zadamawia powoli. Piękne jest to drzewo, wzroku nie można od niej oderwać.

Na jednej z krokiew pod dachem nad tarasem gniazdo uwiły sobie szpaki. Myśleliśmy o jego zlikwidowaniu, żeby wystające z gniazda pupki ptaszków nie narobiły nam prezentów i bałaganu na reprezentacyjnej elewacji domu, ale okazało się (po zaglądnięciu), że w gnieździe jest już koło 6 jajeczek. No i już nam głupio niszczyć takie gniazdo. Bartek stwierdził, że już te ptaszki polubił, że skoro same do nas przyszły to nie możemy ich wyganiać. No i zostają! Tylko trzeba czymś ochronić elewację...

A gdy wracaliśmyjuż do Koszalina koło 21.30, w pobliżu naszego domu zauważyliśmy jelonka! Zgodnie stwierdziliśmy, że przeprowadzamy się do bajkowej krainy! :lol:

Plan na dziś- bezwarunkowo zagruntować podłogę w gabinecie! A co dalej to samo wyjdzie... :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
05-05-2004, 08:07
Pogoda nam dopisuje. Jakby na zamówienie była. Tak było przez całą budowę. Kiedy miało schnąć- świeciło słońce, kiedy trzeba było podlewać beton- lało jak z cebra. W ten weekend pogoda zabrała się za nasz ogród. Padało elegancko, podlało wszystkie drzewa i trawę. Ciągle czekamy aż zakiełkuje. Czy ktoś wie ile czasu kiełkuje trawa sportowa? Za wszelkie podpowiedzi w komentarzach do tego dzienniczka- pamiętniczka będę wdzięczna :wink:

Podłoga w gabinecie zagruntowana :wink: Robi sie kanarkowo wewnątrz :lol:

Wczoraj przyjechały drzwi wewnętrzne. Wszystkie o 8 cm za szerokie, choć zamawialiśmy standardowe szerokości. Ktoś gdzieś źle policzył i zwymiarował... Nawet nie mam siły się denerwować. Trzeba będzie kuć ściany ale cóż. Budowa to przygoda pełna niespodzianek! :lol:

Polbruk leży i czeka... Chyba zacznę się z chłopakami zakładać, bo go chyba nigdy nie położą :lol:

Dodałam kilka zdjęć do albumu. Takich "ogrodowych" :lol:

Anna Wiśniewska
06-05-2004, 08:05
Trawka zaczęła wschodzić! :lol: :lol: :lol: :lol:
Na razie gdzie niegdzie pojawiły się takie maleńkie, zielone ździebełka, ale wierzę, że przy sprzyjającej pogodzie wkrótce całe nasze pole pokryje się zielonym dywanikiem. Pięknie zakwitła też gala- jabłonka. Ma spore różowo- białe kwiaty.

Mam też pierwsze kwiatki- wsadziłam pod płotkiem kląb niezapominajek. Bartek coś kręcił nosem na te "chwasty", ale doszliśmy do porozumienia- ja toleruję jego paskudne chojaki a on toleruje moje piękne, kolorowe kwiaty :lol: :lol:
I to by było na tyle wesołych wiadomości :roll:

Jak już pisałam, przyjechały w końcu do nas drzwi. Dziadkowe, drewniane, z okienkami na szybki. W zależności od pomieszczenia, dla którego są przeznaczone mają różną ilość tych szybek. Piękne, ale... ZA DUŻE!

Bartek podając wymiary miał na myśli wymiary otworów- ościeżnicy, a producent czy tam ktoś inny wziął je za wymiary wewnętrzne :roll:
W wiatrołapie trzeba przesuwac kaloryfer, w sypialni i łazience ciąć suporex, ale najgorzej jest w gabinecie i spiżarni.
W spiżarni to ja nie wiem, jak będzie. Zabudowa kuchenna już się robi, a tu głębokość szafek na ścianie pod oknem po teoretycznym zwiększeniu otworu na drzwi zmniejszyła się do 50 cm. Jak to będzie wyglądać?? :evil: Ścinać ukośnie blat, żeby o drzwi nie zahaczał? Beznadzieja! :o
A gabinet? Otwór na drzwi przylega tam bezpośrednio do dwóch ścian. Nawet nie ma czego ciąć, najwyżej- jak mrówki- wrzynać się w ścianę. To przecież nie ma sensu!!! :evil:

Ręce opadywują. Człowiek czeka na te drzwi półtora miesiąca, wykłóca o termin wystawienia faktury (wywalczyliśmy 30 kwietnia), a potem się okazuje, że- za przeproszeniem- pupa biała. Te drzwi są ogromne! Nie planuję na starość aż tak powiększyć swoich gabarytów. Przez nie to i słoń przejdzie! :roll:

A polbruk leży nieruszony... Może dzisiaj? :wink:

Anna Wiśniewska
07-05-2004, 08:28
Dzień dobry :lol:

Nasz Krzysiu mnie wczoraj bardzo, bardzo mile zaskoczył. Przyjeżdżam ja ci tu na budowę po południu a tu wszystkie drzwi wstawione! Aż się zdziwiłam- przyzwyczajona do otwarych przestrzeni :wink:

I nie jest tak źle! Chłopak się męczył cały dzień, mnóstwo gruzu znów pod nogami i ściany gdzie niegdzie do poprawki tynkowania ale efekt- znakomity :lol:

Drzwi do gabinetu usadowione tak, że nie widać żeby były za duże! Trza pomyśleć o jakiejś premii dla Krzysia chyba :wink:

Co robić z blatem kuchennym, który w jednym miejscu będzie wymagał cięć to sie pomyśli gdy kuchnia bedzie wstawiana. Nie można się za bardzo martwić na zapas! :wink:
Na razie cieszę się tym, że śliczne drzwi mam już wstawione w domu!

Chwasty od sąsiadów zaczeły się przedostawać i do nas więc wczoraj nabyłam profesjonalną malutka łopatkę i haczkę i zasuwałam z nimi wkoło żywopłota :lol: Zażyczyłam też już sobie od męża kompostownik :wink:

Jak to jest, że gdy się nie ma swojego kawałka ziemi, to na chwasty patrzy się nawet z sympatią- ot roślinki, które mają to nieszczęście, że nikt ich nie lubi bo szybko i łatwo rosną. Natomiast gdy jest się już tym posiadaczem ziemskim, to do usuwania tychże samych roślinek człowiek się zabiera prawie że z nienawiścią i z wielkim zapałem :wink:

Moje upodobanie do grzebania w czarnej ziemi pogłębia się z każym dniem :wink: W sklepie ogrodniczym oprócz wyżej wspomnianych narzędzi nabyłam też trzy okrągłe donice. W jednej zasiałam maciejkę- w celach zapachowych stanie na tarasie latem :wink: , a w pozostałch dwóch zioła przeróżne. Od bazylii, przez oregano, majeranek, ogórecznik, tymianek, estragon aż do szałwii. Będę pieczone mięsa świeżymi ziołami doprawiać! Ha! :lol: Ziółka też postawię na tarasie. Zawsze podobały mi się zielone i kolorowe donice ustawiane na tarasach.

I to by było chyba na tyle na razie :wink:
Pozdrawiam czytających i do następnego odcinka! :wink:

Anna Wiśniewska
11-05-2004, 07:44
Drzwi już pomalowane! Na piękny, cimnobrązowy kolor- ale tylko raz, tak że widać słoje i fakturę drewna.
Oswajam się z nimi. Tak przyzwyczaiłam się do otwartych przestrzeni, że trochę mi z nimi dziwnie :wink:

Glazura i terakota w gospodarczym już położona, terakota w wiatrołapie też. Krzysiu zaczął wiec już dolną łazienkę! :lol:

A chłopaki nareszcie wzięli się za polbruk! :lol: :lol: :lol:
Równają, poziomują, cudują ile się da. Najbardziej męczą się z moim klombikiem na wrzosy :wink:
Jutro według planów mają już kłaść kostkę :roll:

Acha! Mamy już zamontowane rynny spustowe! Już teraz nic nie będzie chlapać na białą elewację, bo od tego piany na ustach dostawałam :wink:

W przyszłym tygodniu, jak dobrze pójdzie montujemy piec gazowy :wink:

Udało nam się w końcu sprzedać barak! Będzie można uzupełnić płot, pomalowac go drugi raz (jak wygospodarujemy trochę kasy na to :roll: ), wyrównać ziemię i dosiać trawkę. Będzie już bardziej jak w domu niż jak na budowie :wink:

Po ostatnich deszczach trawka utworzyła delikatny, zielony meszek :lol: :lol: :lol: Żeby jej tylko ci ogrodnicy i Zośka nie dokopali :cry:

Anna Wiśniewska
13-05-2004, 08:09
Witam wszystkich :lol:

Raport z postępujących prac przedstawia się co następuje:

Punkt pierwszy
1/2 polbruku przed domem położona. Ekipa w skałdzie: mąż, ojciec, teść i szwagier klęczą już kolejny dzień przed wejściem i podobno nawet ładnie im to wychodzi. Dziś jadę na inspekcję :lol:

Punkt drugi
Krzysiu kafelkuje co tylko może. Kuchnia już też wypłytkowana. Krzysia bolą kolana :lol: Dziś jadę na inspekcję to ocenię :wink:

Punkt trzeci
Trawka wciąż rośnie. I niestety na własne oczy widziałam, jak obrzydliwe pyłki dmuchawców- mleczy w pląsach przybywają na naszą działkę od sąsiadów- którzy jeszcze nie zaczęli budowy więc na ich działce rośnie dzika łaka :roll:

Z przykrością stweirdzam, że w tym tygodniu strasznie zaniedbuję działkę i budowę- a to z powodu obrony pracy dyplomowej w sobotę w Warszawie. Siedzę w domu i udaję, że się przygotowuję :wink: Ja już chyba za stara jestem na naukę. Nie chce mi się po prostu. Czytam sobie materiały i mam wielkę nadzieję, że to wystarczy :wink: I oczywiście marzę sobie, że zamiast siedzieć w książkach wydłubuję chwasty spod żywopłotu :lol:

Trzymajcie za mnie kciuki w sobotę po południu :lol:

Anna Wiśniewska
14-05-2004, 07:26
Zasnęłam wczoraj nad własną pracą...
Nudna musi być :( :o :roll: :wink:

To już jutro i po krzyku :wink:

Robiłam wczoraj za inspekcję (zmuszona byłam zabrać na nią też teściową :roll: ). Krzysiu wykonał dobrą robotę! Podłoga w kuchni okafelkowana, w łazience też już sporo zrobione- uzgadnialiśmy wczoraj jedynie umieszczenie dekorów. Cieplutko się w domu robi od tych kolorków. Brązowo- żółto- kremowych. Super!

Muszę też pochwalić swoich chłopaków za polbruk. To ich pierwszy raz a wygląda zawodowo. Co prawda mają tendencje do przedobrzania- np warstwa cementu ma około 5 cm, ale przynajmniej mamy pewność, ze żaden czołg tego polbruku nie będzie w stanie rozwalić :wink:
Śmiesznie jest. Każdy z nich jest najmądrzejszy na świecie i każdy ma lekko inną koncepcję na jakieś tam szczeguły. No i jak obaj ojcowie ze swoją życiową mądrością wchodzą na mojego męża- to jemu już tylko pozostaje kląć i burczeć pod nosem- co też z zapałem czyni :lol:
Wczyscy wyglądają jak pięcioletni chłopcy po zabawie w paiskownicy- brudni, umowrusani, z potłuczonymi kolanami ale zadowoleni jak jasna cholera! :lol: Od kilku dni wracają do domu przed północą, bo zawiesili sobie halogeny i ciemność im już w pracy nie przeszkadza :lol:
W sumie już większość gotowa. Został jeden mały kawałeczek no i przycinki- a z tym może być trochę więcej zabawy bo nie mamy odpowiednich narzędzi. Skończy się jak zawsze na fleksie :wink:

No i przyszli do nas wczoraj wieczorem ci ogrodnicy! :cry:
Dobrze, że i tak owoców żadnych w tym roku jeszcze mieć nie będziemy a trawie przymrozki nie szkodzą. Ale co z naszymi szparagami?!?! :o
Czy ktoś wie, jak chronić zielone w ogrodzie przed tymi majowymi przymrozkami? :(

Trawka już na tyle duża, że w przyszłym tygodniu będzie można dosiewać, bo widać już gdzie zostały gołe placki (więcej ichj jest na połowie sianej przez Bartka! :lol: ). Fajnie być ogrodnikiem! :lol:

Anna Wiśniewska
18-05-2004, 08:28
Dzień dobry wszystkim! :lol:

Muszę się skupić i po kolei, bo weekend był mmocno intensywny :wink:

Sobota
Rano wyjazd, po drodze wizyta w wielkim centrum ogrodniczym w Toruniu, gdzie chodziliśmy jak oczarowani- ja między kwiatami a Bartek między pierdułkami Gardeny i traktorkami do koszenia trawy :lol:
Planowo o 16.30 byliśmy na miejscu, komisja zatrzymała mnie sobie na sam koniec więc i podenerwować się zdążyłam, ale pytania miałam dopasowane do stanu mojego umysłu i wiedzy i suma sumarum dostałąm piękną piątkę :lol: :lol:
Tym samym zostałam dyplomowanym specjalistą :lol: :lol:
Pocieszyliśmy się troszkę, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy spowrotem. Nie było tak źle, bo o 1 w nocy byliśmy już w domu :lol:

Niedziela
A w niedzielę po śniadaniu wyniosło nas na budowę :lol: Chcieliśmy posprzątać ale tylko bałaganu narobiliśmy bo trzeba było opróżnic barak- kupiec się znalazł i wczoraj już go zabrał. No i te wszystkie taczki, worki z cementem, łopaty, grabie, rury i rureczki trzeba było upchnąć w domu. Szczerze mówiąc przeraża mnie ilość tego wszystkiego. Jak wykończyć dom, jak położyć podłogi a przedtem doprowadzić je do stanu prawie sterylnego gdy wkoło wszędzie- bardzo potrzebnych podobno do budowania- śmieci, narzędzi i dziwnych przyrządów?!?
Bedziemy przenosić to wszystko z pomieszczenia do pomieszczenia? Bez sensu! :cry:
Krzysiu pięknie buduje ale ze sprzątaniem po sobie ma problemy- typowy artysta nam się trafił :wink: No i ten cały bałagan musimy sprzątać my. A ja mam tendencje do sprzątania gruntownego. Jak zamiatam, to tak, że nie ma pyłka. Gdy wyrzucam śmieci- to wyrzucam bez skrupułów i myślenia, że jakiś tam skrawek czegoś się jeszcze kiedyś przyda. Nie znoszę chomikowania i składania szpargałów. A budowa to budowa... Ile to razy się okazało, że ten brudny i powyginany dziwnie kawał żelastwa, który wyrzuciłam to bardzo potrzebne i bardzo drogie wiertło... A się boję co to będzie wkrótce, gdy takie gruntowne porządki będę robiła na bieżąco :wink:
Aaa- wyszorowałam drzwi wejściowe. Potraktowane prontem pięknie błyszczą. Teraz widać ich urok :lol:

Melduję, że kafelki w łazience już położone! :wink: Jeszcze tylko kosmetyka Krzysiowi została. Szare i wąskie pomieszczenie po położeniu żółto- beżowych kafelek okazało się śliczną, sporą łązienką! :lol:

Pisałam kiedyś, że zadomowiły się u nas nas szpaki "pod strzechą". Nie mamy jeszcze podbitki i ptaszki znalzały sobie u nas miejsce na gniazdo. Małe już wyklute i cały czas słychać słodkie kwilenie gdy się siedzi na tarasie. No i w niedzielę tak sobie tam przycupnęliśmy z Bartkiem a akurat do gniazda wleciał tatuś z robaczkiem. I nagle to słodkie kwilenie zamieniło się w energiczny wrzask, skrzek i awantury! :lol: :lol: Tak się małe darły do tego robaczka, że uśmialiśmy się do łez! :lol: Aż poczekaliśy na następną "dostawę" :lol: Mówimy na nie- nasze dzieci, a co! :wink:

Wiecie jak życie człowieka się wzbogaca, gdy ma kawałek ziemi i coś tam sobie posadzi? Człowiek marwi się brakiem deszczu, albo słońca, chwastami przedostającymi się od sąsiada, robalami na drzewkach...
Właśnie robalami przejęłam się w niedzielę, bo podczas moich tradycyjnych rozmówek z drzewkami przyuważyłam na nich przebrzydłe zielono- niebieskie robaczki. Sztuk miliony!! :o :roll: :( Akcja była szybka i już wczoraj, podczas naszej nieobecności ojcowie poczynili stosowne opryski. Mam nadzieję, że te robale obrzydliwe padły! Na śmierć! :evil:

Poniedziałek
Rano dopłynęliśmy do Ystad. Po godzince jazdy byliśmy juz u znajomych Szwedów. Ale dostaliśmy łupów! :lol: To co myśleliśmy, że będzie zestawem mebli ogrodowych okazało się zestawem wypoczynkowym- trójka, dwójka i fotel. W bardzo dobrym stanie, fajne modele, tylko tapicerka do wymiany. Już widzę te kanapy nowo obite w kawie z mlekiem! :lol: Do tego dwa stoły- drewniane, wyszlifowane- cudne będą w ogrodzie i na tarasie :lol: Stoliczek szwedzki- pod wazon z kwiatami, jeszcze jeden fotel do gabinetu, żeby sobie na nim w spokoju książeczkę poczytać, trzy skrzynie z pierdułkami do kuchni- muszę dziś zrobić przegląd bo sama dobrze nie wiem co tam jest :wink: No i śnieżnobiałą wykładzinę- nówkę, 30 metrów kwadratowych! :wink: Jeszcze nie wiem co my z tym zrobimy, ale do czegoś się przyda :lol: No i kosiarkę dostaliśmy :lol: Wymaga podreperowania, ale jest! :lol: :lol:

Cieszę się jak mały dzieciak! Moja potrzeba urządzania wnętrza i dobierania kolorów dostała w końcu materiał i może się zacząć uzewnętrzniać! :lol: :lol:

I jeszcze małą wiadomość:
Na promach alkohol nie jest już opłacalny- ceny się wyrównały ale perfumy wciąż na bardzo atrakcyjnych warunkach :lol:

A trafiliśmy akurat na rejs, na którym alkohol w knajpce był po 1/2 ceny. Skorzystaliśmy z okazji, i tak Bartek raczył się 12- letnim Ballantines'em a ja Martini Bianco- wszystko w ilościach podwójnych :wink: :lol:

Anna Wiśniewska
19-05-2004, 11:54
Ufff... Ledwo się wyrwałam z nadmiaru obowiązków służbowych, ale obowiązki forumowe też wzywają :lol: :lol:

Wczorajszy dzień to zakupy już właściwie wyposażeniowe. Bateria i słuchawka do prysznica, blachy do ciast :lol: naczynia żaroodporne :lol: itp. Pogrzebałam też dokładnie w koszach przywiezionych ze Szwecji. Znalazłam tam przepiękny komplet sześciu naczyń do zapiekania, kamionkowych, sześciokątnych, białych. Przecudne!

Bartek tymczasem kłócił się ze sprzedawcami glazury i terakoty.
Fakt, że coś nam Opoczno jaja sobie robi, bo kupionej miesiąc temu terakoty jeszcze nam na budowę nie dowieźli, a za każdym razem gdy tam dzwonimy tłumaczą, że już napewno jutro dostawa będzie.
Ale wczoraj gdy mój mąż z dwoma kartonami glazury łazienkowej pojawił się w sklepie i chciał te kafelki wymienić na inny kolor tej samej serii, bo coś nam się z ilościami do łazienki nie zgadzało, usłyszał, że skoro to było kupowane przed Unią to jeszcze nie ma przepisów wykonawczych mówiących jak takie zamiany traktować więc nam nie wymienią.
No i więcej Bartkowi nie było potrzeba. Awantura była ponoć przednia. Wytknął im to opóźnienie w dostawie, brak kompetencji i co mu tam jeszcze do głowy przyszło. Wszystko przy świadkach :wink:
Efekt jest taki, że dziś już mamy na budowie i tą zapomnianą terakotę i glazurę we właściwym kolorze.

Bartek chyba powinien zostać politykiem :wink:

Polbruk skończony. Co do ostatniej kosteczki. Zatem przyszłą pora na inspekcję inwestorki. dziś pojade obejrzeć to cudeńko, choć już w niedzielę fajnie wyglądał.
Mam też inne dziś obowiązki. Fryzjer i farbowanie włosów- w sobotę wieczór panieński koleżanki jeszcze z liceum! Będzie zabawa! :lol:

Anna Wiśniewska
21-05-2004, 08:50
Witam wszystkich serdecznie dopóki jeszcze świeci piękne słoneczko. Wraz z rozwojem dnia ma się podobno skiepścić. Cóż, tzreba się cieszyć tym, co się ma.

Włamywałam się wczoraj na własną budowę :lol:
Klucze od drzwi i alarmu miał Bartek oddalony o jakieś 20 km a ja miałam popełnić wizytację.
Pięknie wygląda działka bez baraku! Zrobiło się bardziej "domowo", a mniej "budowlano". Trawka stzrela do góry, z daleka wygląda jak spory zielony dywanik, a z bliska widać, że to pojedyńcze ździebełka są. Trzeba dosiewać ale wymyśliliśmy sobie, że zrobimy to podczas deszczu, żeby nasionka się po całej działce nie porozbiegały. No i czekamy na ten deszcz i czekamy i doczekać się nie możemy. Może dziś po południu, albo jutro... Zobaczymy!

Łazienka już prawie skończona- w sensie glazury i terakoty. Stojąc na palcach pod oknem łazienkowym i zaglądając do środka stwierdziłam, że całą glazura już położona jak należy a i terakota ma się ku końcowi. Suuuper! :lol:

Rynny spustowe spełniają swoją rolę. Baranek już nie jest ochlapany :lol: i mam nadzieję, że nie tylko dlatego, że ostatnio nie pada :lol: :lol:

Pozdrowienia dla wszystkich czytaczy!

Anna Wiśniewska
24-05-2004, 08:57
Trawka już dosiana. Co prawda nie padało, ale to jedyne mogłam robić w niedzielę na budowie- poruszać się leniwie na dworze :lol: Wszelkie pracę sprzątające wewnątrz domu wykonywał Bartek bo ja byłam lekko niedysponowana po panieńskim wieczorze :wink:

I tym sposobem jasne placki przykryły świeżutkie nasionka. Gdy i one wykiełkują, na działce powinien pojawić się całkiem cywilizowany trawnik :lol:
Mamy problem z perzem, mleczem i innymi chwastami. Nie mamy podmurówki i całe to dziadostwo przełazie bezproblemowo do nas. Zarowno od drogi jak i od sąsiadów, którzy jeszcze nic nie budują. Na działkę sąsiadów trzeba wejść z rundupem w opryskiwaczu a na chwasty przy drodze to chyba tylko buteleczka po płynie do mycia szyb będzie dobrym rozwiązaniem, bo zbyt blisko jest nasz maleńki żywopłocik, któremu nawet opary z oprysków zaszkodzą na śmierć a tego nie chcemy :lol:

Mamy już gotowe meble kuchenne. Oglądaliśmy w sobotę. Przepiękne! Jutro powklejam zdjecia do albumu i będę się chwalić publicznie :lol:
Tyle, że musimy je jak najszybciej zabrać do siebie, bo panu stolarzowi przeszkadzają co nieco :wink: Dlatego w tym tygodniu robimy malowanie ścian i kładzenie parkietu w gabinecie. Wykończymy całkiem jedno pomieszczenie, tam wstawimy mebelki i będziemy robić resztę. To będzie dobry "kop" na początek, żeby w końcu to malowanie zacząć, bo coś nam się to odwleka :wink:

Zrobiłam w ten weekend parę nowych zdjęć. Łazienki, polbruku, a dla Ivonki specjalnie zbliżenie słupka w płocie :lol: Jutro je wszystkie pokażę :lol:

Wczoraj na jednym z krzaczków porzeczkowych zauważyłam dwa owocki!!! Doczekaliśmy się z mężem dwóch porzeczek Wiśniewskich!!! :lol: :lol: :lol: :lol:

I nie ma już ani śladu robali!!! :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
26-05-2004, 07:54
Witam wszystkich w Dzień Mamy!
Wszystkiego najlepszego życzę wszystkim Mamom na tym świecie! :lol:

Uaktualniłam album. Widać już tam polbruk, okolicę, sam dom w majowym słońcu... Zapraszam serdecznie :lol:

Po poniedziałkowym malowaniu sufitu bolą mnie ramiona i kark. Ale się nie poddam mimo miażdżącej krytyki męża. Zawzięłam się i ja mu jeszcze pokażę! :wink:
Najważniejsze, że malowanie rozpoczęte. Teraz to już pójdzie z górki :lol:

Od mojej mamy chrzestnej dostałam mnóstwo skalniaków i przepiękne konwalie. Na razie leżą na działce zadołowane, ale dziś to całe towarzystwo wsadzę w klomb przed domem. Kamienie są, ziemia jest, miejsce przygotowane, roślinki są- nie ma na co czekać, czas brać się do upiększania swojej okolicy! :lol:

Z zakupów czekają na nas kontakty i gniazdka. Bartkowi bardzo zależy, żeby był to Legrand. Seria Suno bardzo mi się podoba, więc pewnie takie kupimy.
Trwają negocjacje z hydraulikami. W przyszłym tygodniu wpadają do nas i kończą swoją robotę- podłączą piec gazowy, rozprowadzą wodę. Wtedy już będziemy mogli powiedzieć, że mamy wszystkie media podłączone :lol:

Po dyskusjach z panem w sklepie zrezygnowaliśmy z farb Duluxa i kupiliśmy farby Tilli-cośtam. Wczoraj żmudnie porównywałam kartki bristolu, który kiedyś pomalowaliśmy interesującymi nas kolorami Duluxa z paletą barw tej Tilli-cośtam. Udało mi się dobrać identyczne kolorki! :lol:

Sufity będą białe, kuchnia i salon- pastelowa orchidea, sypialnia i gabinet- pastelowa morela i hall, wiatrołap i klatka schodowa- miodowe. Chyba ładnie będzie! Musi, bo inaczej sama za siebie będę się wstydzić! :lol:

Anna Wiśniewska
27-05-2004, 07:49
Wita wszystkich Ania- ogrodnik amator :lol:

Dziś wychwalam wieeelki klomb ze skalniakami, które wczoraj własnoręcznie posadziłam przed wejściem do domu. Gdy były zadołowane wydawało się, że jest ich mnóstwo, a posadzone jakoś straciły na ilości :wink: Ale i tak jestem z siebie dumna.
Do niezapominajek i margaretek pod płotem dosadziłam konwalie i całość otoczyłam kamieniami. Brakuje mi tam czegoś żółtego i czegoś czerwonego- znaczy się kwiatków o takich kolorach. Wtedy zrobi się z tego całkiem cywilizowany klomb kwiatowy, zwłaszcza jak ziemię wysypię drobnym białym żwirkiem.

Lipa i owocowe jeszcze trochę cierpią po inwazji robali, ale odbijają już trochę. Po robalach nie ma na szczęście już ani śladu.
Bartek z ojcem robią już przymiarki do bramy suwanej. Dziś chyba będzie zalewanie słupów betonem. Wózki już gotowe, czekają na montaż. Sama jestem ciekawa, jak taka drewniana brama będzie jeździć :wink:

W gabinecie sufit już wymalowany, ściany też- jeden raz. Dziś pomalują się powtórnie i wtedy zobaczę czy nadaję się do dobierania kolorów :wink:

Szpaczki jeszcze się od nas nie wyprowadziły. Ojciec szpak cały czas zasuwa tam i spowrotem z glizdami w dziobie. Strasznie żarłoczne te nasze dzieci :wink:

Anna Wiśniewska
31-05-2004, 07:33
Dzień dobry!

Za nami baardzo pracowity weekend. Pogwałciliśmy wszelkie zasady pracy przez sześć dni w tygodniu i odpoczywania w niedzielę. Choć może nie tak do końca, gdyż praca w ogródku i na budowie to dla nas prawdziwy odpoczynek :lol:

W piątek mój mąż zaszalał- wrócił do domu o 3 w nocy, ponieważ razem z bratem kładł deski barlinka na podłogę w gabinecie. Położyli połowę i się poddali, bo już była 2 w nocy. Oficjalnie stwierdzam, że Bartek nadaje się do opieki psychologicznej. Rozpoznanie- świr na punkcie budowy :lol:

W sobotę pojechaliśmy do Konikowa razem, na cały dzień. Skończyliśmy kłaść tę podłogę- deski Dąb Select- najsłabsze pod względem jakości z tych, które kupiliśmy a i tak ogromnie nam się podobają :lol: A potem Bartek wziął się za docinki polbruku wokół klombu a ja się trochę opalałam, zamiatałam piach, żeby wypełnił szczeliny między polbrukiem, nosiłam mężowi kostki, co by miał je pod ręką, przerzuciłam 7,5 m2 czerwonego polbruku z jednej kupki- brzydkiej, na drugą- ładną :lol: . Ogólnie wykonywałam masę pracy fizycznej :lol: Jeździłam do Koszalina po brakujące rzeczy, po pizzę na obiad też :lol: I tak nam upłynęła sobota. A w niedzielę od rana to samo :wink: Pogoda dopisała więc wystawiłam wszystkie ławki, krzesła i stół na podjazd i porządnie wymyłam z kurzu. Świetnie jest tak sobie powiesić chodniczki na płocie, szmatki suszyć na płocie, lać wodę na leżące meble- istna wiocha! Super! :lol:
Z pokorą na kolanach wypastowałam też świeżutką podłogę w gabinecie- zrobiła się naprawdę piękna :lol:
A Bartek z odkurzaczem i miotłami w ręce poodkurzał wszystko. Całą górę i cały dół. Narzędzia i przyrządy poukładał tak, że w naszym domku zrobił się porządek. Widać nadal, że to jest budowa, ale nie ma już tego przytłaczającego wrażenia wszechobecnego pyłu i kurzu. Mamy nadzieję, że nie da się już tak nabrudzić i napylić (choć jeszcze będzie trochę docinek kafelek), żeby doprowadzić do stanu sprzed tego wielkiego sprzątania :lol:
Kwiatki na klombie chyba się przyjęły. Zachwycają mnie codziennie. A co coś nowego zakwitnie- na żółto na przykład, a to w niespodziewanym miejscu białe kwiatki się rozwiną i zamkną na noc...
Nie wiedziałam wcześniej, że nawet najmniejszy ogródek- na razie klombik- może dawać tyle radości! :lol:

Anna Wiśniewska
02-06-2004, 07:50
Od dwóch dni warczę na KABI i jej sprzedawców :-?
Gdy u naszego Krzysia pojawiła się chęć wykończenia łazienki i wstawienia brodzika, okazało się, że w pudle z brodzikiem Pablo niskim nie ma syfonu. No to w te pędy do sklepu, gdzie go kupiliśmy. Tam panie obiecały się dowiedzieć dlaczego teho syfonu w pudle nie było na następny dzień (czyli wczoraj). Dowiedziały się, ze KABI od nowego roku syfonów w komplety brodzikowe nie wkłada więc pozwoliły nam taki syfon dokupić. Bartek je uprzedzał, że ten brodzik jest bardzo niski i upewniał się, czy ten syfon na pewno będzie pasował. Panie zapewniały, że oczywiście tak, po czym się okazało, że ten syfon ZUPEŁNIE NIE PASUJE. Jest za wysoki i za wąski. Po mojej interwencji w sklepie panie wyraziły zdziwienie, że syfon, który dały nie pasuje "bo przecież jest najniższy jaki może być". Zadzwoniły przy mnie do KABIEGO i otzrymały przyrzeczenie, że taki specjalny niziutki syfon do brodzika Pablo będzie dzisiaj. Pożyjemy, zobaczymy...

A poza tym, to sielanka :wink:
W domu szaleją hydraulicy. Wczoraj przyjechał z garażu piec gazowy. Łomatko jaki on wielki! :o :o Zaczęliśmy się obawiać, że w gospodarczym oprócz niego nie zmieści się już nic, nawet ciupka praleczka :wink: No i zacząl się też szał z wydawaniem pieniędzy. Panowie hydraulicy (podłączają już docelową wodę i gaz) zrobili listę jakiś kształtek. złączek, śrubników czy jak to się tam nazywa, paru rurek miedzianych, pomp, no i to wszystko (mieści się w małym pudełeczku) kosztowało nas prawie tysiąc zł! :o :-? :o :-? Chyba niedługo pójdziemy z torbami przez te wszystkie pierdoły wykończeniowe...

Susza nadchodzi. To wiąże się z koniecznością codziennego podlewania, bo dosiewana trawka jeszcze nie zakiełkowała nawet :( Oporna na wzrost jest ta sportowa odmiana :lol: Ale jeszcze sprawia nam to przyjemność, tym bardziej, że stania z węzem w ręce wymaga tylko żywopłotek, reszta przy odpowiednim ustawieniu zabawek do podlewania nawadnia się sama :lol:

Krzyś już chyba dziś zacznie fugować łazienkę. Śmiejemy się, ze ma na nią alergię, bo coś opornie mu idzie wykańczanie i obróbki. Coż, nie ma obecnie weny najpewniej. Trzeba przeczekać albo popędzić. Wybieram to drugie :lol:

Anna Wiśniewska
03-06-2004, 07:23
Po długim czasie ciężkiej, fizycznej pracy na budowie nastał dla nas wszystkich oprócz Krzysia czas relaksu i podlewania. Snujemy się codziennie po południu po domu i ogródku, podziwiamy, dotykamy listków, gadamy z roślinkami, komentujemy stan prac. Bartek te czynności nazywa zarządzaniem :lol: :lol:
Ale na takim jesteśmy etapie, że czekamy aż Krzysiu zafuguje łazienkę i wstawi tam armaturę, pomaluje ściany i sufity (już sypialnia i salon mają sufity raz pociągnięte) :lol: . I wtedy znów będzie dla nas robota- położenie parkietów.
Ale takie słodkie lenistwo, opalanie się na tarasie i ogólny nadzór też są przyjemne :lol:
Musimy w końcu zrobić wyliczenie i wypisanie wszystkich gniazdek i kontaktów. Właśnie mi się przypomniało, że miałam wczoraj wieczorem Bartkowi przypomnieć, żebyśmy to wczoraj wieczorem zrobili :oops: i dzisiaj mogli kupić już część...

Dziś wieczorem przyjeżdżają mebelki kuchenne! :lol: :lol:
Jak już wpominałam, staną na razie w gabinecie :lol: :lol:

Panowie hydraulicy wciąż rządzą.
I codziennie dają nam maleńkie karteczki z maczkiem wypisanymi częściami i duperelkami, których jeszcze im do zamontowania pieca gazowego brakuje. Dziś znów pozbędziemy się balastu ciężkich 500 PLN :lol:
A ten piec- Niedźwiedź- jest taki wielki, że aż mnie przeraża! :o :o :o Oprócz niego do tego naszego gospodarczego- kotłowni wejdzie już tylko odkurzacz centralny na ścianie i pralka pod nim. I nic więcej! :o :o Cholera, a miało być tak pięknie...

Anna Wiśniewska
04-06-2004, 07:44
Ależ jestem niewyspana!
Od kilku dni wracamy z Bartkiem z Konikowa około 24.30. Powód- panowie hydraulicy. Wczoraj robili próby wodne i gazowe i przez dobrą godzinę wszyscy szukaliśmy miejsca, skąd ulatnał się gaz. Przy okazji dowiedziałam się, jak to się sprawdza- potrzeba płynu do mycia naczyń, ewentualnie pieniącego się mydła, trochę wody i pędzelek :lol: :lol:
A gaz- spryciarz wyfruwał sobie przez maleńką szczelinkę w jakiejś złączce (ależ ze mnie kobieta- laik, aż wstyd :oops: ) w skrzynce gazowej. A panowie biegali po całym domu z tą pianą tam i spowrotem :lol:
Na szczęście już dziś, najpóźniej jutro będzie koniec.

Podlałam elegancko całą działkę przy pomocy różnych wariacików plujących wodą tam, gdzie im się każe. Niezłe zabawki :wink:
A potem ległam z najnowszą Chmielewską- Kocie worki- na tarasie frontem do słońca. Efekt- wyraźne piegi na nosie dziś :wink:

Kasa nam się kończy bardziej niż planowaliśmy i tym się mocno Bartek martwi. Dla mnie najważniejsze, że praktycznie wszysko mamy kupione. Zostały jedynie farby i kontakty. No i masa odbiorów, za które każdy z panów, który do Konikowa przyjedzie zażyczy sobie odpowiednią sumkę :evil:
Kuchnia w każdym bądź razie- a własciwie jej drewniane obudowy już stoją! :lol:

Musi być dobrze! Zbyt pięknie jest na dworze żeby mogło być źle!
I tym optymistycznym akcentem... :wink:

Anna Wiśniewska
07-06-2004, 12:39
Na temat weekendu będzie baaardzo krótko.
Na budowie nie działo się prawie nic, a inwestorzy zajęli się balowaniem. W sobotę na weselu, w niedzielę wieczorem na grillu u przyjaciół.
W związku z tym inwestorka jest dziś troszkę osłabiona i weny pisarskiej nieco jej brakuje :wink:

Ci nasi przyjeciele mają przepiękną pół-hektarową działkę, a na niej przecudne dęby. Różnej wielkości. Od takich naprawdę ogromnych do "małych sadzonek". I takiego jednego malucha od nich dostaniemy (to znaczy możemy sobie przyjechac i wykopać) :lol: . Bartek sensownie stwierdził, że dąb to przecież przepiękne drzewo, a zanim nam ono zacznie przeszkadzać, to nas już dawno na świecie nie będzie :lol:

Mamy parę nowych zdjęć. Jutro postaram się je wkleić do albumu.

Ech, kiedy już będzie wieczór? :wink: Jakaś taka niewyspana jestem :wink:

Anna Wiśniewska
09-06-2004, 07:55
Wczoraj mój mąż popełnił pierwsze koszenie trawy! :lol: :lol: :lol: :lol:
Jaki był dumny z siebie! Brodę prawie w chmurach nosił i gromko mówił, że to lepsze niż seks :wink: :roll: :lol: :wink: :roll: :lol:

Ja za to przekopałam ziemię przed frontowym płotem, przegrabiłam ją i posiałam tam trawę. Dziś biorę się za jeden z boków. Bagatela 20 m :lol: :lol: Padnę nieżywa, jak to zrobię :lol:

Domek ogrodowy zacząl się robić, murki na tarasie i na ganku już gotowe, wczoraj Krzysiu wylał też ganek. Trzeba było skakać z domu do rowu w bok, żeby drzwi zamknąć na klucz :lol: Wesoło było :lol:

Zwrot z podatku wpłynął w końcu na konto więc może i jakiś żyrandol na wprowadzenie się będzie :wink:

Dziś mają być płytki do łazienki. Zabrakło 10 sztuk i niespodzianka- trzeba czekać na dostawę z Opoczna, nie ma tak łatwo, żeby po prostu pójść i dokupić :roll: :evil:

Wkleiłam trzy zdjęcia z klombu do albumu. Taki widoczek ogólny i dwa kwiatki :lol:

Jutro i pojutrze znów bierzemy się za sprzątanie. Ciężkie to, bo wciąż mnóstwo narzędzi trzymamy w domu, ale jaka potem satysfakcja :lol:

Anna Wiśniewska
14-06-2004, 11:26
Długie weekendy sa zawsze bardzo obfitujące w przeliczne wydarzenia budowlane. Tylko, czy ja je wszystkie pamiętam? :wink:

Może mi chronologia pomoże... :wink:

Czwartek:
W całości spędzony w Konikowie. Ja lałam, lałam i lałam (w nocy potem padał deszcz, nie ma to jak dobry zaklinacz :wink: ) a reszta ekipy układała polbruk pod domek ogrodowy. I to chyba wszystko.

Piątek:
Zaczał się bardzo wcześnie. O 7 rano byłam już w hurtowni budowlanej, z fryzurą fantazyjną na głowie i malutkimi szparkami w miejscu oczu robiłam za damę. Kupowałam "Delfina"- środek do mazania klinkieru, co by potem fugę dało się zmyć i "Tygrysa"- środek do mazania powłok malowanych, żeby farba z nich odeszła (i tak nie działa :-? :( :evil: ). Dyskutowałąm z panem sprzedawcą kulturalnie, potem dostojnym krokiem udałam się do magazynu, gdzie drugi pan powitał mnie bardzo uprzejmie, przejął fakturę i po chwili przyszedł z reklamówką, wręczył mi ją i powiedział, ze reklamacji nie przyjmują, jeśli się zwierzątka pogryzą. Uśmiechnęłam się kwaśno i odjechałam prosto do łóżka jeszcze na godzinkę :lol:
A po południu- kierunek Konikowo. Siedziałam cały wieczór przy stole i układałam wzór płytek, które mają być wyłożone na ganku. Spodobała mi się Taragona z Opoczna, w czterech rozmiarach. Męczyłam się, ale narysowałam. Dziś ją odbieram.

Sobota:
Od rana w Konikowie. I wielkie wydarzenie. Brama suwana i furtki zamontowane! :lol: Pozostało tylko obicie ich drewnem, takim samym jak cały płot. Cały ranek mazałam toto Hammeraidem. Mój mąż za to załatwił dwóch dorosłych facetów. Swojego ojca i brata. Najpierw spuścił bratu na palec zawias od furtki, z dość dużej wysokosci więc tamten aż zasłabł na trochę, a potem uparcie próbował wkręcić wkrętarką śrubę do deski przez środkowy palec ręki swojego ojca. Po czym stwierdził, że on ma już dość i że idzie do domu :lol: :lol: Ale nie poszedł i do wieczora postawili z ojcem i bratem "stelaż" domku ogrodowego i więźbę nawet :lol: Wiechy się też domagali, ale słabo na szczęście :lol:

Sąsiedzi z działki naprzeciwko zabrali się za usuwanie chaszczy. Potrzebna im była do tego woda, którą brali z udostępnionego przez nas kranika. Ich malutki synek- może z 4 lata jeździł sobie na rowerku. I w pewnej chwili widzę, że mały z wielką butlą stoi przed bramą i wyraźnie chce, żebym do niego podeszła. Podeszłam zatem. A on stremowany, trochę przestraszony ale i zdeterminowany mówi:
- Pseprasam, cy ja mogę jesce trochę wody? Bo jeździłem na lowelku i psewróciłem tamtą wodę, no i obiecałem mamie, ze to załatwię.
Z poważną miną nalałam wody i wręczyłąm przemiłemu sąsiadowi. On podziękował, wyszedł, postawił butlę na drodze i stwierdził:
- To ja za sobą zamknę
Po czym szarpnął wszystkimi mięśniami i zasunął za sobą bramę :lol: :lol: . No, tylko troszkę mu pomogłam :lol:

Niedziela
Od rana piękne słońce więc szybka decyzja- jedziemy do Konikowa na grilla. I tak minął dzień, a wieczorkiem znów podlewanie ogrodu.

Dziś ciąg dalszy stawiania domku ogrodowego, który będzie pomalowany na kolor płotu, a stawiany jest ze stempli przecietych na pół. Na wzór góralskiej chaty :lol: Jutro już ma być gotowy :lol:

Anna Wiśniewska
15-06-2004, 08:01
JAK JA NIE ZNOSZĘ DRUTEXU!!! :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

Dla wyjaśnienia- to producent okien, które na nasze nieszczęście kupiliśmy :evil:

Składałam trzy reklamacje. Najpierw na beznadziejne, byle jakie klamki i okucia. Potem na obdrapane listewki. W końcu na pękniętą szybę. Po tej ostatniej reklamacji panowie łaskawie się zjawili, szybę wymienili, popatrzyli na listewki i na niedopasowane drzwi balkonowe i obiecali wkrótce przyjechać. To było koło dwóch miesięcy temu. Kilka razy interweniowałam telefonicznie w punkcie sprzedaży w Koszalinie a tam mi wciąż bardzo uprzejmy pan mówił, że to jest sprawa producenta i ze producentowi nie opłaca się jeździć z Bytowa do każdej takiej reklamacji i że muszę poczekać aż ich się w tym rejonie więcej zbierze :o :evil: :o :evil: :o :evil: :o :evil:

Leciutko zdenerwowana zadzwoniłam w końcu wczoraj do tego Bytowa, do producenta, powiedziałam o co chodzi a tam pan mi obiecał, że zadzwoni do Koszalina, do punktu sprzedaży i wyjaśni sprawę. Efekt był taki, że gdy przyjechaliśmy z Bartkiem o 17 na budowę okazało się, że pan z Drutexu już był, drzwi wyregulował, listewki wymienił i nawet nic nie podsuwał do podpisania.
TYLE, ŻE WYMIENIŁ DWIE NAJMNIEJ ZNISZCZONE LISTWKI A TĘ NAJBARDZIEJ OBDRAPANĄ, OBSKURNĄ I OBRZYDLIWĄ, W OKNIE SALONOWYM ZOSTAWIŁ NIERUSZONĄ.
A miał przy sobie ich więcej i podobno oglądał wszystkie! :evil: :evil: :evil:
Nie mówiąc już o trym, że drzwi balkonowe mają kształt łuku :evil: :o :evil:

Ech, ludziska, ja tam zaraz zadzwonię i uzyskam miano najbardziej chamskiej i niewychowanej baby na Pomorzu! :evil:

Słownictwo rynsztokowe to będzie pieśń operowa o miłości przy tym, co powiem! %#/*%@$#)*&@/>...!!!!!! :evil:

Anna Wiśniewska
15-06-2004, 09:19
Pokalałam lekko swój język ale gdy dziś pojadę do Konikowa wymienione będą wszystkie listewki okienne, na których istnieje choć cień podejrzenia o zadrapanie. Inaczej pewien człowiek zawiśnie na moim ganku :evil:

Teraz mogę góry przenosić :wink:
Ale takie maleńkie poddenerwowanie sił dodaje, no! :wink:

Anna Wiśniewska
16-06-2004, 07:54
Pewien człowiek nie zawisnął, ale tylko dlatego, że będąc wieczorem w Konikowie nie miałam kluczy od domu (różne perypetie geograficzne działy się wczoraj w mojej rodzinie :wink: ). Widok, jaki miałam z zewnątrz, z nosem przyklejonym do szyby, wspinając się na palcach przy oknie salonowym pozwolił mi mniemać, że listwa, o którą wczoraj było tyle krzyku, jest wymieniona. Pewność osiągnę dziś dopiero i nie powiem, żebym była całkiem spokojna i beztroska :wink:

Krzysiu się ociąga i nie wiemy, co knuje. Ile można robić obróbki, przyklejać dwie kafelki, kłaść fugi? On to już robi dwa tygodnie i nie zrobił dokładnie nic. Trzeba z nim będzie stanowczo porozmawiać. Ciągle rwie się do nowej roboty, za którą mu się płaci, a kończenie prac poprzednich leży odłogiem. Tak przecież nie może być :x

Domek ogrodowy coraz ładniejszy. Dach już w całości leży, półstemple przygotowane, kilka już też otacza główne filary domku. Dach (dwuspadowy) jest specjalnie wyciągnięty mocniej na zewnątrz, z obu stron, żeby utworzyło się miejsce na drewno do kominka. Chyba ładnie będzie, gdy kominkowe drewno będzie leżało po obu stronach domku, przy jego ścianach.

Odżałować nie mogę braku dalii i rododendronów. Widziałąm ogród w większości obsadzony tymi dwiema roslinami. Przepiekny! Bogactwo koloró aż zaparło mi dech w piersiach. Też tak chcę! Ale dopiero w przyszłym roku, niestety :cry: Kontakty ważniejsze od moich kwiatków... :(

Anna Wiśniewska
18-06-2004, 07:42
Mam dziś doskonały humor! :lol: Powody są trzy:

Po pierwsze
Już za parę godzin zaczyna się weekend :lol: :lol: :lol:

Po drugie
Murki przy tarasie i ganku otynkowane, domek ogrodowy prawie skończony, fugi w całym domu (oprócz łazienki) położone, opaska z terakoty wkoło kominka też gotowa, obróbki drzwi wewnętrznych dokonane, wszędzie czyściutko, pozamiatane, szpargały poskładane w kartonach i wyniesione z domu. Listewki przy oknach wymienione, choć zastanawiam się, czy nie zaprosić tego pana z Drutexu na jeszcze jedną wizytę :wink: Poczekam troszeczkę, niech się biedak zawału przeze mnie nie nabawi :lol:
Jednym słowem-sam szał, szyk i błysk :wink: W końcu w tym domy widać, że to już końcowka tego budowania :lol: :lol:

I w dodatku ogród się sam podlewa, a z wilgotnej ziemi osty wyłażą z korzeniami gładziutko :lol:

Po trzecie
Babsko z Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie, w końcu po roku znalazło kasę, którą wpłaciłam z tytułu wyłączenia ziemi z produkcji rolniczej, a która im gdzieś zaginęła i to tak, że aż upomnienia do mnie wysyłali strasząc karnymi odsetkami i opłatami za sporządzenie upomnienia. Ugryźcie się w nos! Okazało się też przy okazji, że wysyłajac kolejne zawiadomienie, tym razem o opłacie na 2004 rok, Urząd zapomniał uwzględnic moją nadpłatę z roku poprzedniego. Niestety- dla Urzędu- uprzejmie o tym Urządowi przypomniałam i po uzgodnieniach przelałam na ich konto okrągłą sumkę zaledwie 25 zł :lol: :lol:

Tydzień chyba ogólnie mówiąc, kończy się sukcesami. I bardzo, bardzo dobrze :lol:

Anna Wiśniewska
18-06-2004, 10:25
I znów cały dzień mi pięknie działeczkę podlewa...

Oby się tylko drzewa nie potopiły :wink:

Anna Wiśniewska
21-06-2004, 08:01
I znów weekend minął zbyt szybko...

Pierwsza część weekendu stała pod znakiem burz i deszczu, spedziłam ją zatem w domu, z pokorą na kolanach czyszcząc terakotę z fug. Co nas podkusiło, żeby kupować taką piękną, żłobioną na całej powierzchni? :wink: :roll: :wink: :roll: Przez najbliższe dziecięć lat będziemy tę fugę zmywać, bo żadne szczotki, płyny żrące, szmaty i moja siła woli nie dały rady :wink: Trochę radził sobie nożyk, ale mi z kolei cierpliwości zabrakło, żeby z nim siedzieć na podłodze całą dobę :wink:
Na dziś zostawiłąm sobie gospodarcze. Tam też trzeba pozmywać fugi. I z podłogi i ze ścian.
Zagapiłam się trochę, i zabrałam się do tego całego szorowania bez żadnych rękawiczek. Efekt- nie wiem co dziś zrobić z rękami, bo tu niby poważne stanowisko i odpowiedzialna praca, a ręce- pożal się Boże! :wink:

Chłopaki w tym czasie kręcili się wkoło domku ogrodowego, dopieszczając go z każdej strony. Jeszcze tylko malowanie- takim samym kolorem jak płot- i będzie piknie. Obszar wkoło domku mój tato oczyścił z desek i kawałków drewna, wszystko elegancko poukładał w jedno miejsce i nagle sporo przestrzeni dodatkowej zrobiło się przy wjeździe :lol:
Mój mężuś za to znalazł chwilę bez deszczu i ponownie skosił trawę (to już drugi raz! :lol: ). Ukorzeniaj się trawko, ukorzeniaj!

A druga część weekendu...
Pogoda dopisała. Słoneczko, ciepło, małe chmurki ale nic groźnego. W ramach odpoczynku od problemów budowlanych i nie tylko uciekliśmy z mężusiem nad jezioro- na rybki. Popływaliśmy łódką, połowiliśmy, złapaliśmy do szczupaku, choć oboje okazji mieliśmy więcej, powystawialiśmy się do słońca, zjedliśmy kiełbachę z ogniska, wypiliśmy pyyyszną herbatę z leśnej mięty i wieczorkiem wróciliśmy. I znów się zaczęło...

Czy ktos mi powie, dlaczego gmina przy wydawaniu decyzji o podziale ziemi i przekwalifikowaniu jej na działki budowlane, nie zmienia klasy gruntu przeznaczonego pod drogę? I dlaczego automatycznie nie wyłącza go z produkcji rolnej?
Nasi sąsiedzi teraz mają ten problem, nie mogą dostać pozwolenia na budowę bo teoretycznie nie mogą dojechać do swoich działek. Droga to ziemia klasy III a takiej się nie wyłącza z produkcji. Najpierw musi nastąpić przekwalifikowanie. Czyli Urząd za kasę musi stwierdzić, że zielone odtąd nie jest zielone tylko pomarańczowe. Dla mnie to paranoja jakaś! :evil:

My kłopotów z tym mieć nie będziemy, bo już i dom stoi, i swój kawałek drogi gruzem wysypaliśmy (ale to w obliczu nowych okoliczności chyba nielegalne :o ) ale koszty ponieść trzeba. Geodeta, koszty przekwalifikowania, potem wyłączenie... :evil:

Anna Wiśniewska
22-06-2004, 09:26
Fuga w wiatrołapie- jest! :lol:
Fuga na opasce wkoło kominka- jest! :lol:
Szlif ścian powyżej terakoty w łazience- jest! :lol:
Malowanie sufitu w sypialni- jest! :lol:
Obróbka drzwi w łazience- nie ma :evil:
Fugi w łazience- nie ma :evil:

Porządek na górze- w 1/4 jest! :lol:

Odkurzacz co chwilę się zapycha, ale na części poddasza porządeczek jak należy. Dziś ciąg dalszy. Wróciliśmy do domu zapyleni od stóp do głów :lol:

Ogródek znów sam się podlał, dziś zanosi się na to, że znów się sam będzie podlewał. Gdzie to lato się zgubiło? :wink:

Bartek mnie poprosił, żebym nie umieszczała zdjęcia domku ogrodowego w albumie, dopóki on w nim nie zrobi okien z okiennicami i nie pomaluje go w całości. Przejął się tym, że jego dzieła sa pokazywane publicznie :wink: :lol:

Anna Wiśniewska
28-06-2004, 07:49
W sobotę oboje załapaliśmy doła. Sąsiedzi, którzy zaczęli budowę równo z nami już mieszkają, a my jeszcze nie :cry: :cry: :cry:

Ale szczerze mówiąc "wiejskie" nawyki już mamy. W niedzielę po południu jedziemy do siebie na kawę na tarasie. Tylko, żeby tam sobie posiedzieć :wink: :roll:

Łazienkę mamy w końcu wyfugowaną! :lol: :lol: :lol:
Teraz już tylko montaż białego i będzie można siusiu w domu robić, nie w domeczku z serduszkiem przy płocie :lol: :lol:

Skończenie łazienki to dla mnie wielka sprawa. Czekałam na to od dawna, a sprawa się przeciągała. A teraz w końcu już jest! :lol:
Brodzik też już stoi. Z syfonem, który i tak do niego nie pasował- KABI ma u mnie w plecy (kiedyś dawali syfony w kompletach z kabinami a teraz człowieku martw się sam, zwłaszcza gdy kupujesz coś nietypowego :roll: :o ). Skończyło się na ryciu w kafelkach a przykrywka na odpływ- tzw. słoneczko- jakoś tak wystaje ponad powierzchnię brodzika. Może się przyzwyczaimy i palce u stóp powybijamy sobie tylko po razie... :roll: :wink:

Sufity pomalowane, świększość ścian po razie też.
Termin lipcowy jest jak najbardziej możliwy :lol:

A ogródek się podlewa sam. Sodziennie od ponad tygodnia. Ale nam się lato trafiło tego roku, no! :roll: :o :wink:

Anna Wiśniewska
01-07-2004, 08:52
Dzień dobry!
Dziś tylko na momencik, bo czas mnie goni :cry:

W albumie jest kilka nowych zdjęć :wink:
Domek ogrodowy- NIE WYKOŃCZONY jeszcze (to wielkimi literami to na prośbę mojego męża :wink: ). Docelowo będzie cały machoniowy z okienkiem przy drzwiach. Po obu jego stronach będzie ułożone drewno do kominka. Na dachu będzie machoniowy gont.

Dodałam też zdjęcie kominka, ale w strasznym bałąganie on tam biedak stoi :oops: :oops: :oops:

No i na koniec nasze jabłuszka!
Nie wiedziałam, że jabłoń posadzona w marcu już tego samego roku wyda owoce :lol: :lol: :lol:

Popstrykałam jeszcze piec gazowy i kwiatki w klombie (mam bzika na ich punkcie :lol: ) ale już mi te zdjecia nie weszły do albumu. Muszę je pozmniejszać w wolnej chwili i wtedy i je pokażę :wink:

A na razie niestety muszę pędzić do pracy :roll:

Anna Wiśniewska
02-07-2004, 07:50
Zdjęcia zmniejszone wklejone do albumu. Można co nieco pooglądać :wink:
Łazienkę będę pokazywać gdy już będzie a armaturą, bo tak to nijak nie mogłam dopasować żadnej dla niej perspektywy. Żadne zdjęcie pustego pomieszczenia mi się nie podobało :wink:

Przy wejściu do domu pojawił nam się kolejny cywilizowany klomb :wink: Srebrny świerk (będą trzy), irga i jałowiec czeka na zasadzenie. Wszystko wysypane korą i otoczone falisto rollborderkiem. Ładniutkie bardzo, tylko już za ciemno było na zdjęcie :wink:

Ewusia
Jabłuszka już zerwane. Ale mi było szkoda! :cry: :cry: :roll:

Anna Wiśniewska
05-07-2004, 07:36
W sobotę zdobyłam kwalifikacje wyspecjalizowanego w perzu i ostach babicyda. Cała jedna "ściana" żywopłotu wypielona, choć ja w niedzielę rano prawą ręką nie mogłam ruszać :roll: Nic to, muszę być twarda i dzień po dniu zasuwać po tym żywopłocie, a potem obsypię go korą i może będzie jaki taki spokój :wink:

Efekty po sobocie to:
- pomalowany salon z kuchnią,
- pomalowana sypialnia,
- obrobione na cacy drzwi do łazienki,
- zamocowane furtki (przymocowane dechy i zamki),
- działeczka pięknie podlana, bo co chwila lało i to porządnie :lol:

Trzymajcie kciuki, to może koło przyszłej soboty zacznę pokazywać pokoje z podłogami :lol:

Kanalizacja miała być w przyszłym roku, a okazało się, że może będzie już za trzy miesiące. Teraz kombinujemy, jak się tu szybciutko do niej podłączyć. Projekt finansowany jest z Sapardu więc nie wiemy jak to będzie z wykonywaniem nowych nitek i czy studzienka koło naszego odmu była przewidziana w tym projekcie czy też nie. Na razie napisałam wniosek do gminy o wydanie warunków przyłączenia. Zobaczymy, co dalej.

Mój Bartek ugrzązł w pracy, i to na dobre dwa- trzy miesiące, więc ster przy tej naszej ciągnącej się wykończeniówce przejmuję ja. Mam małą tremę :lol: :lol:

Mam nadzieję, ze tak jak w Shreku 2- na którym wczoraj byliśmy w kinie- i w naszym przypadku wszystko dobrze się skończy :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
06-07-2004, 09:00
W sypialni mimo braku podłogi mamy już łóżko :lol: :lol: :lol:
No i zacznie się sypianie na budowie po uprzedniej kąpieli w domu :lol: :lol:

Wczoraj wypieliłam trzy przęsła :lol:
Bartek przyszedł do mnie zobaczyć moją pracę i chyba był pod wielkim wrażeniem, że jego żonka jest zdolna do takiej dłubaniny :lol: Mam jeszcze troszkę pola do popisu bo żywopłotu do wypielenia po obwodzie będzie ze 150 m :lol: :lol:
Ręka dziś boli mniej niż po sobocie. Do wszystkiego jak widać można się przyzwyczaić :wink:

Wczoraj mój mąż z ojcem swoim zaczęli robić sufit nad klatką schodową. Chcielibyśmy przed położeniem parkietu w korytarzyku pomalować i tam ściany i sufit, a tu sufit nie zrobiony- klimaty kosmiczne w nim panują, wszytsko oplata srebrna folia :lol: Stąd decyzja o położeniu tam karton- gipsów.

Nasze schody budowlane, które cięliśmy i zbijaliśmy we dwójkę zostaną porządnie oszlifowane, pomalowane lakierem i posłużą nam jeszcze z rok- dwa. Trudno, nie wszystko ma się od razu :roll:

Wczoraj podjęta decyzja to:
Krzysia wpuszczamy jeszcze tylko do najbliższej soboty, potem już wchodzimy my z własną ekipą czyli rodziną :lol: :lol: :lol:

Nie chcę zapeszyć, ale termin lipcowo- sierpniowy realny, oj realny :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
12-07-2004, 08:05
Oj, długa przerwa w pisaniu mi wyszła, ale nic nie poradzę na wszechwładną siłę wyższą :wink:

Działeczka cały czas, prawie codziennie nam się podlewa. I już sama nie wiem, czy to dobrze czy źle :wink: Podejrzewam, że jednak troszkę słońca też by się jej przydało.

Nasze obecne prace to dłubanina. Krzysiu zostawił sporo niedoróbek i my się teraz tym zajmujemy, niestety :evil: Gdzieś tam doszlifować, pomalować, załatać dziury. Ale już widać koniec.

Biały montaż zakładamy w łazience już lada dzień. Moze nawet jutro, bo dziś malujemyściany nad kafelkami. Gospodarczy już prawie gotowy- ściany pomalowane, przy kontaktach zafugowane, prawie można tam spać :lol:

Żywopłot cały elegancko wypielony, wysypany trocinami. Można już też sypać mieloną korę :lol:

Brama ma już zamek. Już nie tak łatwo podejść i otworzyć. Trzeba znać sposób :wink:

Deski barlineckie leżą jeszcze u teściów ale już aż podskakują, żeby je polożyć u nas na podłogach :wink: Przewiduję, że stanie się to w tym tygodniu, przynajmniej w przypadku sypialni :wink:

I tak się męczymy i wykańczamy wszyscy nawzajem :wink:
Oby to trwało już jak najkrócej! :wink:

Prawie zapomniałam o najważniejszym :wink:
Uzgodniwszy z sąsiadami z naprzeciwka stan prawny i możliwości, jakie daje nasze polskie prawo, zdecydowaliśmy się zrzec naszego udziału w drodze na rzecz gminy. Sąsiedzi robią to dokładnie dziś, my się dziś umawiamy z notariuszem na konkretny termin. Zapłacić i tak trzeba, czy to za notariusza, czy potem za wszelkie zmiany związane z tą upierdliwą drogą, którą trzeba przekwalifikować, bo jedna jej część to ziemia klasy III a druga- klasy IV. W dodatku, żeby sąsiedzi dostali pozwolenia na budowę, muszą tę drogę wyłączyć z produkcji rolniczej, bo to jeszcze nie zrobione. Chrzanić ten bałagan! Niech się gmina martwi i szarpie!

Anna Wiśniewska
13-07-2004, 07:36
Jesteśmy umówieni z notariuszem na 20 lipca. I potem już święty spokój. Rozumiem tych ludzi, którzy nie oddadzą swojego kawałka drogi teraz gminie, bo trzeba ją (ziemię, nie gminę) przekwalifikować i wyłączyć z produkcji, a gdyby mieli czekać z tym na decyzje gminne to prędzej by ich krew zalała więc załatwiają sami, ale z drugiej strony są tacy jak my- którzy nic z tamtym kawałem drogi nie mając wspólnego musieliby się układać, dogadywać i wyciągać z kieszeni pieniądze za każdym razem. Rozumiem tamtą stronę i oczekuję, że ona zrozumie mnie :wink:

Teściu wczoraj elegancko wyszlifował wiatrołap. Aż miło było patrzeć, jak sobie przygotował miejsce pracy. Na dziś zaplanowane drugie malowanie łazienki :lol:

Od czwartku będę już punktualnie wychodziła z pracy więc z nadzorcy zamienię się też w robotnika :lol:

Skalniak kwitnie i rozrasta się jak szalony. Widać służą mu te deszcze :lol:

Anna Wiśniewska
14-07-2004, 07:41
Deszcz bębni o szyby (jak co dzień), za oknem ciemne chmurzysko (jak co dzień) a ja wspominam (przy kubku kawy, udając, że przeglądam pocztę elektorniczną) wczorajszy wieczór w Konikowie.

Bartek zawziął się, żeby skończyć mocowanie karton-gipsów na suficie nad klatką schodową. Troszkę mu w tym pomagałam i udało się :lol: Ale muszę przyznać, że wsponanie się po konstrukcji z desek, drabiny i palet po polbruku do najłatwiejszych sportów nie należy :wink:

Zawzięłąm się też w sobie i powoli, szmatkami trzema, mleczkiem do czyszczenia i własnymi paznokciami wyszorowałam 1/2 powierzchni glazury w gospodarczym. Zacieki z fug, cementu i innego badziewia pod naciskiem mojego zacięcia ustąpiły :lol:

Coby nie mówić, takie szorowanie, pucowania, mycie i inne przyjemne czynnosci domowe wykonywane we własnym domu- przygotowujące go do zamieszkania to bardzo twórcza i satysfakcjonująca praca. I mówię to serio :lol:

Dziś chyba przerwa w tym sprzątaniu, niestety. Mamy inne obowiązki ale od jutra ja chyba stamtąd nie wyjdę. Nawet jak leje i jest ponuro, szaro i dołująco, tam jest mi najlepiej na świecie. To chyba jest miłość :lol:

Anna Wiśniewska
16-07-2004, 11:00
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że już jutro weekend :lol: :lol:
I pogoda ma być nie najgorsza :lol:

Weszliśmy wczoraj z Bartkiem do domku i przeżyliśmy mały szok. Wiatrołap jest już miodowy! :lol: :lol: :lol: Wyszedł przepiękny- ciepły, głęboki kolor soczystego miodu :lol: :lol: :lol: A malowanie było dopiero jeden raz. Myślę, że jeszcze raz i będzie gładziutko :lol:

Mszyce zaatakowały mi porzeczkę wieć przeprowadziłam akcję pryskającą- wykorzystując godzinkę bez deszczu i wiatru.
Dziś może się uda opryskać trawnik świństwem przeciw chwastom a za parę dni skosić. Mamy już dość prześlicznych białych kwiatków stokrotek, które nie wiadomo kiedy i jak upstrzyły nam cały trawnik :wink: Podobno kwiaty stokrotki i koniczyny umieją się dostosować do środowiska do tego stopnia, że na angielskich trawnikach kwitną na łodyżce sięgającej zaledwie parę milimetrów :o :wink: Mam nadzieję, ze u nas nie będą tej sztuczki próbowały :wink:

Bartek z bratem zamontowali wczoraj dechy na bramie. Myślę, że czas by to cudo sfotografować i Wam pokazać :lol: Z brakujących rzeczy przy płocie zostały już tylko klamki do furtek, a cała reszta gotowa :lol: No- oprócz mechanizmu automatycznego, ale to może później :wink:

Anna Wiśniewska
16-07-2004, 12:21
Otrzymaliśmy dziś pozwolenie na wewnętrzna instalację gazową (te formalności :evil: )
Za dni parę możemy zatem legalnie zapraszać panów z Gazowni, żeby nam zagazowali instalację i będziemy już zaopatrzeni w ciepłą wodę! Hurrra! :lol:

To ja już się mogę tam wprowadzać :lol:

Anna Wiśniewska
19-07-2004, 07:45
I jaka szkoda, że weekend już się skończył :cry:
Nawet u nas był piękny- gorący i słoneczny. Piegi na nosie można było ożywić wylegując się na tarasie, co też zrobiłam :wink:

W piątek pomalowałam dechy na bramie i furtkach, a teść ze szwagrem położyli parkiet- buk parzony w sypialni. Udało im się skubańcom, bo nic nie musieli przycinać. Szerokość pokoju jest dokładnie taka jak długość dech plus dwa- trzy cm. Czyli akurat :wink: Bartek dojechał do nich koło 22, po powrocie z pracy :cry: , z zamiarem dyrygowania, a tu już wszystko skończone :o :lol:
Chwasty na trawniku dostały już swoją porcję "denawozu" i systematycznie chylą czoła ku ziemi. Wyglądają smętnie i to chyba dobrze :wink:

W sobotę zebrała się nas w Konikowie całkiem spora grupka i jak się wzięliśmy do pracy, to efekt od razu widać. Ja skończyłam pielić i wysypywać trocinami żywopłot, moja mama wyczyściła elegancko wszystkie parapety zewnętrzne a teściowie i szwagier buszowali w środku domu. Teściowa malowała hall na miodkowo a teść gładził wszędzie tam, gdzie jeszcze się tego domagała powierzchnia ściany :wink: Po południu dojechał do nas jeszcze Bartek i on wziął się za wykładanie sufitów poddasza kartonami. Całkiem nieźle mu to idzie, może przed jesienią będzie gotowe i poddasze :lol:
Z ważnych rzeczy- złożyliśmy zamówienie na kontakty i gniazda Legranda- na cały dom. Po skompletowaniu całości pan w sklepie ma się do nas odezwać, żebyśmy mogli odebrać wszystko na raz, bez dojeżdżania po pojedyncze sztuki. To będzie spory wydatek, ale chyba jeden z ostatnich.

W niedzielę też nie próżnowaliśmy. Efekt- mamy już prawie łazienkę! :lol: W zasadzie nie ma w niej jeszcze tylko kabiny i ciepłej wody :wink:
Plan na najbliższe dwa dni- położenie parkietu w salonie. I to będzie w sumie prawie finisz... :lol: :lol: :lol:

Dołożyłam zdjęcia do albumu. Brama wjazdowa, łazienka, miodkowe sciany w wiatrołapie i jeden widoczek ogólny. Ponazywałam te zdjęcia zamiast nadać im numerki porządkowe więc się trochę porozjeżdżały po całym albumie. Za niedogodności przepraszam :wink:

Anna Wiśniewska
20-07-2004, 07:40
Wczoraj nastąpiły prace koncepcyjne. Teść ze szwagrem wraz z moim i Bartka komentowaniem i poradami poukładali sobie kolejność kładzenia parkietu w salonie. Tu jest mała trudność, gdyż to akurat pomieszczenie ma załamania, skosy, przejścia i takie tam inne duperele, typu wykończenie wkoło kominka. Tu już im się tak nie uda, jak to miało miejsce przy sypialni :wink: Bartek za pomoca swojego ukochanego narzędzia- flexa (którym robi wszystko- prawie ze kanapki na kolację tym kroi :wink: ) wyrównał krzywizny w krawędziach terakoty na podłodze w kuchni i przy kominku. Na tym prace przygotowawcze skończyliśmy :wink:

No ale najważniejsze, że jest koncepcja, wiadomo skąd dokąd, gdzie zaczynać i gdzie kończyć. Teraz już tylko gruntowanie podłogi i potem samo kładzenie dech. Nastąpi to pewnie pojutrze (mały pośłizg niestety :cry: ), z powodu jutrzejszej wyprawy całodziennej teścia i męża do stolicy województwa.
Wierzę teściowi, który obiecał, że do końca tego tygodnia parkiet w salonie będzie leżał już w całości :lol:

Chwasty padają. Kurczą się, bledną, kładą się na ziemię. Cudnie! :lol:
Najbardziej odporne są stokrotki (ponoć są to rumianki- fakt, jakoś tak podobnie pachną :wink: ) ale w końcu i one znikną- mam nadzieję :wink:

Mam już za soba rozciąganie drzewek :lol: :lol:
Podpatrzyłam u ciotki, wypytałam o szczegóły i zabrałam się do pracy. Siekierką sporządziłam sobie odpowiednie paliki, sznureczkiem eleganckim zielonym podwiązałm gałęzie i w efekcie moja wisienka rozrasta się pieknie na boki (a gałęzi ma że ho ho!) a jedna z grusz rozchyliła swoje dwa konary (oba główne) na dwie strony. Dumna jestem z siebie prawie jak Bartek po skoszeniu trawnika po raz pierwszy :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
21-07-2004, 07:45
Dziś w nocy spałam po raz pierwszy w MOIM DOMU :lol: :lol: :lol:
Kąpieli zażyłam wcześniej ale zęby już umyłam U SIEBIE :lol: :lol:
Powiem jedno- to fantastyczne uczucie!

Parkiet w salonie jest już położony do połowy. Bartek z ojcem się wczoraj zawzięli i tłuki dechy do 23. Przepieknie wygląda ta wiśnia / czereśnia / cherry. I ułożona na podłodze wcale nie wydaje się czerwonawa, tak jak to było w pudełkach :wink:
Dziś już pewnie po powrocie kten parkiet skończą. Potem tylko listwy, kontakty i gniazdka- będą na początku przyszłego tygodnia, zamontowanie kuchni i finiszujemy! :lol: :lol: :lol: Oczywiście tylko w sensie przeprowadzki, bo do zrobienia cały czas jest mnóstwo- na przykład całe poddasze i klatka schodowa, o schodach nie wspominając :wink:

Jak pisałam wcześniej, zrzekliśmy się wczoraj udziału w drodze na rzecz gminy. Ale mi z tego powodu lekko na duszy! Za 230 zł mamy spokój do końca życia! :lol:

geronimo007
21-07-2004, 09:54
Czesc Ania !
Ostatnio bylem na spacerze w Konikowie . Widzialem Twoj domek superowy .

Jedno mnie przeraza w budowaniu tyle spraw do zaltwienia - masakra . No ale efekt koncowy sie liczy .

Pozdrowienia Wojtek .

Anna Wiśniewska
21-07-2004, 10:01
Dzięki! :oops: :oops: :oops:

Mam tylko prośbę- umieszczaj komentarze w wątku komentarze do mojego domku :wink: Znajdziesz je nieco niżej. Komentowanie w dziennikach to zawsze bolączka mniej doświadczonych na forum :wink:

Pozdrawiam!
I nie przerażaj się! To tylko tak z początku wygląda, a potem człowiek nie ma wyjścia- musi dać radę! :lol:

Anna Wiśniewska
22-07-2004, 07:51
Parkiet w salonie jest już ułożony w 7/8 :wink:
Został już tylko z metr kwadratowy (no, może troszkę więcej) przy przejściu z salonu do klatki schodowej (przecież to nawet nie przypomina klatki :o , to czemu ja to tak nazywam? :o :roll: ).
Stwierdzam, że cherry na podłodze podoba mi się ogromnie :wink:
Listwy przyścienne mamy, cały komplet na wszystkie pomieszczenia, tylko na początek musimy obejść się bez listew łączących parkiet z kafelkami. czemu to cholerstwo takie drogie? Ani w tym, ani w przyszłym miesiącu niestety jeszcze ich nie nabędziemy raczej. Siła wyższa :-? :evil:

Dziś na budowę przyjedzie kabina z garażu. Będę ją pilotować :wink: I łazienka już będzie w komplecie. Oprócz wieszaczków i innych podobnych pierdółek, o których ilości nawet boję się myśleć.

Bawiłam się wczoraj z zabezpieczaniem góry. Odbyło się to poprzez rozwieszanie foliowych kurtyn, rozkłdanie wykładzin foliowych i materiałowych- a wszystko to, by pracując z gipsem, gładziami i innymi "brudnymi materiałami" na górze, nie uszkodzić i nie zasypać piachem i kurzem tego parkietu i pomalowanych już ścian.
Liczę na wysoką skuteczność tych wszystkich zabezpieczeń :lol:

Bartek przytwierdził zamek do furtki. Otwiera się już teraz (furtka, nie bartek) tylko do wewnątrz. Koniec z przejściem saloonowym :wink: No i zamyka się kulturalnie- na zamek, nie na sznurek :wink:

Chwasty zdecydowanie marnieją i suszą się. Hurrra! :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
22-07-2004, 11:04
Zapomniałam o jednej- podstawowej rzeczy.
Z kochanego banku przyszło wczoraj zestawienie płatności na najbliższe trzy miesiące :-?
No i niestety... :cry:
Właśnie od lipca zaczynamy spatę kapitału. Odczujemy to na kieszeni... :cry: I tak przez najbliższe 25 lat :o

Anna Wiśniewska
23-07-2004, 09:09
Piękna kabina prysznicowa z grafitowym szkłem stanęła wczoraj w łazience na brodziku. Wszyscy się zachwycają, a ja jej jeszcze nawet nie widziałam :oops: , bo po dopilotowaniu jej do Konikowa ruszyłam do sklepów w celach mierzenia i liczenia rolet bambusowych. Tańszej osłony na okna chyba nie ma :wink: Komplet na cały dół z NOMI wyniesie 300 zł. Żaluzje drewniane (które będę miała, choćby nie wiem co!), nabędziemy gdy już rozwiniemy skrzydła w karierach zawodowych :wink:

A bambuski i tak zawsze bardzo mi się podobały, więc zaraz po pierwszym polecę je zamówić :lol:

Parkiet w salonie leży już w całości, położony jest już też ten kawałek w hallu, który znajduje się przed kurtyną :lol: Czyli co? Czyli koniec z podłogami na razie chyba :lol: Jeszcze tylko listwy, gaz, te żaluzje, kontakty (mają być na poczatku przyszłego tygodnia) i już.

To już?! :o
O matko!!! :o :lol:

Anna Wiśniewska
26-07-2004, 07:59
Dziś montaż kontaktów. Kabelki wystające z dziur w ścianach przestaną straszyć :lol:
Oficjalnie mogę tu napisać, że jestem strasznie dumną z mojego męża, że potrafił wymyślić i fizycznie pozakładać całą instalację elektryczną w naszym domu. Znajomy elektryk się pod jego projektem i wykonaniem podbił bez oporów, nie dlatego, że jest znajomy, tylko dlatego, że robota została zrobiona doskonale. Gdy czytam inne dzienniki, widzę ile kasy w ten sposób zaoszczędziliśmy i autentyczna duma mnie rozpiera. No dobra, koniec tego słodzenia :wink:

Ostatnie trzy noce spędzilismy z mężusiem w naszym domu. I już raczej aż do przeprowadzki (a i potem też rzecz jasna :wink: ) będziemy tam spać, bo strach zostawiać to wszystko bez opieki.
Wczoraj zaszaleliśmy na wzór amerykańskich romansideł- rozpaliliśmy w kominku i usadowiliśmy się przed nim na podłodze z ajerkoniaczkiem :lol:

Weekend upłynął mi pod znakiem sprzątania. Wyszorowałam zapaćkane fugą :evil: :evil: :evil: kafelki wkoło kominka- rewelacyjny środek Atlas Shop (albo Szop). Jeszcze tylko podłoga w kuchni i wiatrołapie tego zabiegu wymaga :roll: Ale to chyba po ustawieniu mebli, co zakryją tego nie będę musiała skrobać 8)
Zaczęłam też myć okna- wszystkie trzy tarasowe i łazienkowe. Dziś - jeśli pogoda pozwoli, bo właśnie uroczo leje- zabiorę się za następne. To pierwsze mycie okien, bo Bartek zawsze powtarzał, że kurz na oknach to takie naturalne firanki :roll: Nawet nie wiedziałam, ze będzie taaaka różnica. Ale się cieszę- to już dom prawie mieszkalny, nie budowa :lol:

Zasadziłam też sobie kwiatka w ślicznej donicy- niebieskiej z dekorem "listkowym"- i postawiłam na parkiecie w salonie. I zrobiło się domowo :lol: :lol:

Bartek bohatersko wypróbował kabinę prysznicową. Bohatersko, bo nie mamy jeszcze ciepłej wody :wink: Potem stwierdził, że już nie musi pić kawy, bo adrenalinka mu skoczyła na cały dzień :lol:

Za chwilę czeka mnie wizyta w starostwie. Muszę wyciągnąć formularze i druki do zgłoszenia budowy wewnętrznej instalacji gazowej- paranoja z tymi formalnościami. Ja po prostu chcę podłączyć w domu gaz! :x

Anna Wiśniewska
27-07-2004, 08:21
Kontakty w salonie, wiatrołapie, gospodarczym, hallu i łazience zamontowane. To wiąże się też z tym, że w domu pojawiło się światło i już nie trzeba chodzić np. myć zęby z halogenem w garści :lol:

Legrad Suno wygląda pięknie. W pokojach kremowo- kakaowy a w wiatrołapie i hallu kremowo- szampański.

Muszę zrobić kilka fotek oświetlenia :lol: Eleganckie żarówy z firmy o mało eleganckiej nazwie :wink: wiszą u sufitu, a na ścianach zawadiacko stoją do góry robiąc za kinkiety :lol: :lol:

Znaleźliśmy też sposób na upaćkane farbą i innymi cholerstwami ramy okienne- Atlas Shop (albo Szop :wink: ). Schodzi po nim fuga, schodzi elegancko i farba szorowalna. A plastikom nie szkodzi na szczęście. Kamień spdł mi z serca bo już oczami wyobraźni widziałam zasłonięte czym się da okna, których nie daje się nigdy doczyścić :wink:

Dość już mam folii na oknach. Ja chcę roletki! :wink:
Tak gdzieś za tydzień zawisną najpewniej :lol:

Anna Wiśniewska
29-07-2004, 12:42
Z nostalgią i melancholią piłam wczoraj winko czerwone wieczorem w naszym domu.
Pewien etap życia mi się kończy i choć z jednej strony jest to wspaniałe, cudowne, zachwycające, nie do uwierzenia prawie, że mamy z Bartkiem własny dom, to jednak jest to ogromny skok życiowy do przodu, który wywołuje we mnie masę przemyśleń, rozważań i kapkę zadumania.

Jak nam się będzie tam mieszkało? Jaką rodzinę stworzymy? Kiedy należy ją powiekszyć? Czy ja jestem na to gotowa? Jak być dobrą córką na odległość? Jak utrzymywać poprawne stosunki z teściową? Jak to życie sobie układać? Co i w jakiej kolejnosci w domu wykańczać? Czy stać nas będzie na to? Czy kiedykolwiek pojedziemy gdzieś na wakacje?

Chyba muszę przestać pić wino...

Anna Wiśniewska
29-07-2004, 13:47
No a teraz to mi się humor zdecydowanie poprawił! :lol:

Zadzwoniłam tak sobie, beznamiętnie do gminy z zapytaniem o warunki na kanalizację (którą w Konikowie właśnie robią), bo wysłaałam jakiś czas temu odpowiednie pisemko i nie dostałam jeszcze odpowiedzi. Tak się złożyło, ze rozmawiałam z Wójtem, który właśnie dziś odpowiedź dla mnie sporządził :lol:

Otóż kanalizacja idzie obok naszej działki w obu drogach, będzie tam kilka studzienek i możemy się podłączać bez problemu, bez żadnego pozwolenia na budowę, bo to tylko właściwie wcinka. Wystarczy projekt (a odpowiedniego projektanta mamy bliziutko i niedrogi jest), jeden dzień robót i już :lol: :lol: :lol: :lol:

I możemy to zrobić choćby zaraz (jak już nam studzienki obok domu położą bo brakuje im chyba jeszcze ze 100 m), a 20 października oficjalnie nastąpi uruchomienie kanalizacji!!

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
30-07-2004, 07:35
Mamy już klamki w drzwiach! :lol:
I to bardzo ładne, złotawy mat, zgrabnie się w ręce układają :wink: Tylko na szybki w drzwiach jeszcze musimy trochę poczekać :wink:

Kuchnia wyszorowana, wyspa stoi elegancko na środku, nawet garnki i talerze poukładane w szafkach :wink:
Widać jeszcze kabelki od halogenków i z okapem trzeba się przebić do gospodarczego, ale pięknie już jest :lol:

Zdjęć dziś nie będzie- przepraszam. Tak mnie pochłonęło sprzątanie, że potem zrobiło się już zbyt ciemno, no i te kabelki i dziury w ścianach chcę pochować, żeby na zdjęciach było już elegancko :wink:

Anna Wiśniewska
30-07-2004, 08:27
Byłalbym zapomniała :lol:
Nasz wychodek powędrował do sąsiada :lol: Czterech chłopa go podźwignęło i przeniosło :wink: A nam pozostała elegancka dziura w ziemi :lol:

Trzeba się wziąć za zagospodarowywanie reszty działki. Roundup, ziemia, wyrównywania i trawka na razie. Choć już czaję się na założenie wcale nie małego kącika różanego :lol: Czerwone niskie i białe pienne- na "nóżce". Widziałam taki kącik w ogrodzie przy Bursztynowym Pałacu w Strzekęcinie. Łomatko jekie cudeńko! Pstryknęłam fotkę. Pokażę ją w przyszłym tygodniu.
A do tego przy kolumnie na tarasie pergola i pnące różyczki na niej :lol: Jak już taki ogródek założę, to będę romantyczną Anią z Konikowa :lol: :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
02-08-2004, 08:33
Dzień dobry :wink:

Tak wygląda moja kuchnia:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/album04/nasz_dom_image30.jpg

W albumie na onecie jest jeszcze jedno zdjęcie, widok na okno i zlewozmywak, ale wyszło lekko ciemne. Muszę dziś ponowić fotografowanie, żeby uchwycić naszą dumę- zlewozmywak :wink: Kolejna moja duma- jej niestety nie będzie widać, to dwie nietrzaskające, samozamykające się szuflady. Jedna na sztućce a druga na talerze.

Weekend jak zwykle mocno pracowity. Pranie pokrowców na poduchy do "szwedzkich" kanap, pielenie chwastów z żywoplotu, mycie kolejnych okien (te urocze firanki, które widać na zdjeciach, zawieszaliśmy po myciu :wink: ), wykaszanie trawy i chwastów zza płota, montaż kontaktów w gabinecie, gdzie Bartkowi schowały się trzy puszki z prądem :wink: - pukał całą sobotę, ale znalazł :wink:

A wczoraj po raz pierwszy ugotowałam w domu obiad :wink: Przetestowałam gary Zeptera i kuchenkę elektryczną- trochę to inaczej niż w tradycyjnych garnkach na palnikach gazowych, ale wyszło chyba dobre :wink:

Zawiesiliśmy też pierwszą roletkę bambusową- w łazience. Zrobiło się klimatycznie :lol: Druga powędruje do gabinetu a na reszcie okien będą jednak żaluzje drewniane a może na razie drewnopodobne. To efekt gorącej naszej sobotniej dyskusji :lol:

Dziś rano załatwialiśmy kanalizację i się udało. Ekipa już dziś bedzie kopać studzienki w drodze koło nas, więc zrobią od razu dla nas trójnik, żeby nie trzeba było potem wszystkiego odkopywać i robić jeszcze raz. Wszystko z projektem, osprzętem i robocizną to będzie ok. 1 tys. Czy ja śpię nam pieniądzach? :o :evil: No ale wiem, że kanaliza to ważna sprawa i staram się nie pienić aż tak bardzo kosztami :wink:

Anna Wiśniewska
04-08-2004, 07:49
Czekając wczoraj na Bartka, który wrócił z pracy bardzo późno, położyłam się z Muratorem ( :lol: ) na kanapie przed kominkiem. Jakie to cudowne uczucie! :wink:

Zaczęłam cywilizować łazienkę. Na oknie wisi bambusowa roleta w kolorze drzwi, a pod oknem stanął (sama go zresztą tam przytargałam) wiklinowy kosz na bieliznę dokładnie w tym samym kolorze. Zupełnie niechcący udało mi się wszystko kolorystycznie dopasować.
Marzy mi się drewniana komódka pod lustrem. Taka na ręczniki, pasty do zębów na zapas ( :lol: ) i inne łazienkowe szpargały. Jak na razie nie ma ani lustra ani komódki, jest za to plastikowy stojak z półkami na kółkach. Żółty oczywiście :lol: :lol: :lol: I też jest ładnie :lol:

Tola mnie zapytała, kiedy w kuchni zapachnie ciasto i teraz o niczym innym nie mogę myśleć prawie :wink:
Rzeczywiście, muszę upiec jakieś smakowite ciacho, pewnie w sobotę, bo duża impreza nam się szykuje. Podwójne obchody rocznicowe. Nasze i moich rodziców- perłowe :lol:

Anna Wiśniewska
05-08-2004, 08:39
Dziś kolejna porcja zdjęć. Zapraszam do albumu. Jest i kominek i łazienka i nawet ja :wink:
Zdjęcie to wyraźnie pokazuje czym się wczoraj zajmowałam przez większą część popołudnia :wink:

Mierzyłam też wczoraj z Panem Fachowcem okna. Chyba jednak decydujemy się na rolety. W sypialni w kolorze ścian, gładka, a w reszcie pomieszczeń lekko brązowa- w delikatną kratę. Prowadnice w kolorze okien. 9 skrzydeł za 1000 zł. To chyba nieźle.

A dziś zacznie się Sodoma i Gomora :lol: Pakowanie, pakowanie i przejazd mebli i wszystkiego co się da. Jezusie, jak ja spakuję te wszystkie książki?! :o

Kingaa
Mała próbka dla Ciebie. Reszta w albumie :wink:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/wn%EAtrza/nasz_dom_image28.thumb.jpg

No i prawie zapomniałam- od wczoraj mamy już też pralkę :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
06-08-2004, 08:07
Wrogom od wczoraj będę życzyć dużej przeprowadzki :-?

Co z tego, że meble przewiezione, skoro oprócz nich jest tyyyle różnych rzeczy, z którymi nie wiadomo co zrobić :roll:
A zdawało mi się, że jeszcze nie zdążyłam w ciągu swojego życia obrosnąć w ruchomości :wink:

Z gabinetu zrobiła się graciarnia i garderoba w jednym :wink: Co się nie mieści albo nie pasuje :roll: gdzie indziej- idzie do gabinetu. Jest tam wszystko oprócz książek i komputera :lol:

No ale najważniejsze, że ubrania się nie walają po całym domu, jedynie po wszytskich szafkach :wink: Muszę się w nich zorganizować na nowo. A przy okazji- jeśli kiedykolwiek moja potencjalna córka będzie miała jakiegoś idola- nie daj Boże aktora albo piosenkarza- wprowadzam niniejszym całkowity zakaz naklejania jego zdjęć na szafki :lol: Ile ja się wczoraj namęczyłam, żeby ukryć albo wyczyścić ślady po moich błędach młodości :wink: W rezultacie i tak moje szafki są poustawiane i porozmieszczane po domu w ten sposób, żeby im boków nie było widać :lol:

Dziś popołudnie spędzę w moim byłym pokoju u rodziców na segregowaniu wszystkiego co tam zostało- przede wszystkim książek, setek książek. Część oddam do biblioteki dziecięcej (mam mnóstwo przepięknych baśni w starych wydaniach np.) a część biorę do siebie. Nie wyobrażam sobie gabinetu bez książek. Tylko gdzie ja je tam teraz zmieszczę? :o

Czeka mnie jeszcze wizyta w starostwie. Muszę zgłosić zamiar budowy domku ogrodowego :roll: Przestraszyliśmy się kar. Moze jeszcze tym razem się uda :wink:

Anna Wiśniewska
09-08-2004, 10:18
Od soboty jest z nami najmłodszy członek rodziny :lol:
Ma parę tygodni, gapciowaty wyraz pyszczka, białe łapki i krawat i jest cały rudy w białe pręgi. Nazywa się Rudek. Jego hobby to w kolejności wg priorytrtów:
1. spanie
2. jedzenie
3. zwiedzanie domu
4. zabawa różową piłeczką (mimo, że według mojego męża to taki niemęski kolor) :wink:
5. szukanie kumpla w kominku, bo mu się jego własne odbicie pokazuje :lol:

Pierwszy wieczór przespał na drabinie na kocyku, wczoraj już zaczął zwiedzanie domu a dziś rano nawet się łasił do moich nóg gdy zakładałam buty :lol:

Podziwiamy wszyscy jego mądrość, bo od początku wyczuł do czego służy kuwetka z piaskiem :wink:

A z mniej istotnych :wink: rzeczy:
1. Pralka podłączona ale że nie było jeszcze wczoraj w domu proszku do prania, jej uruchomienie nastąpi dzisiaj :lol:
2. Lustro w łazience powieszone! Można się golić i malować :lol:
3. Gazu wciąż brak i w związku z tym kąpiel wieczorna jest prawdziwą przygodą :wink:

Anna Wiśniewska
10-08-2004, 07:38
Rudek jest kochaniutki. Już się oswoił, nie boi się nas- wręcz przeciwnie. pałęta się takie małe ciałko między nogami i zawija swój ogonek wkoło stopy. Ośmiela się już na tyle, że galopuje po całym domu i nas zaczepia do zabawy. Kochane stworzonko :lol:

Wczoraj niespodziewanie nastąpił montaż rolet. W brązowych prowadnicach, w sypialni morelowa gładka, a cała reszta jasnobrązowa w delikatną niby- kratkę. Wyglądają naprawdę ładnie. Okna nam się zdecydowanie ucywilizowały :lol:

W zlewie mam na dziś dobre 3 kilo kurek. Będę je dziś mrozić! Czy mrożenie kurek to też zaprawy na zimę? :wink:

Nie mogę w pracy usiedzieć. Ależ mnie ciągnie do tego domu i Rudzinka! :lol:

Anna Wiśniewska
11-08-2004, 10:10
Ja już chyba niedługo przestanę pisać ten dziennik. Późno go zaczełam no i budowanie już się skończyło. Już mieszkamy, w warunkach nie do końca zupełnie domowych, ale zawsze. Moje wpisy teraz mogą być jedynie w rodzaju:
- Dziś zrobiłam pierwsze pranie (to było akurat wczoraj),
- Dziś upiekłam pierwsze ciasto,
- Dziś panowie podłączyli nam gaz (to wciąż przed nami :o ).
Ciąg dalszy budowania będzie jesienią, gdy Bartek przestanie pracować do nocy 7 dni w tygodniu i zajmie się klatką schodową i poddaszem. Jak już pisałam- wszystkie materiały na wykończenie poddasza mamy, brak tylko czasu, bo ze względów finansowych i nie tylko górę zrobimy sami.

Jesienią też ja ruszę do ogródka upięszyć go ile się da. To rzeczywiście wtedy będzie o czym pisać :wink:

No to chyba jednak nie kończę pisać tylko robię małą przerwę :wink:

Anna Wiśniewska
12-08-2004, 08:31
Dziś mam parę zdjęć do pokazania :lol:

To Rudek :lol:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/nasz_dom_image33.jpg
Więcej jego zdjęć jest w albumie.

Świecznik i smok na kominek. Tu jeszcze stoją gdzie indziej- tzn. nie na kominku w Konikowie :wink:

http://foto.onet.pl/upload/20/34/_311665_n.jpg

Dziś muszę w końcu oczyścić na poddaszu wielki obraz a la Monet (chodzi mi o technikę malowania), przedstawiający żaglówki na wzburzonym jeziorze. Bartek wróci z pracy to go powiesimy nad kanapą :lol:
A na kominku będzie wisiał obrazek wyhaftowany przez moją mamę, też przedstawiający żaglówki- w odcieniach szrawych- przepiękny!
Dużo u nas tcyh żaglówek będzie, ale w końcu na jeziorze się poznaliśmy, my- żeglarze jachtowi :lol:

Anna Wiśniewska
13-08-2004, 10:45
Parapetówkowy czas czas zacząć! :lol:
Jak na razie preferujemy styl gawędziarski- z nieliczną liczbą gości, w kameralnych gronach, przy dobrym jedzonku i winku.

Dzisiejsza porcja gości otrzyma musakę i czerwone wino a jutrzejsza chyba grzanki i jakieś sałatki. Jeszcze nie postanowiłam tak do końca :wink: A może jednak jakąś zapiekankę? Hmmm... :wink: :roll:

Dziś mój mąż cały dzień podlewa ogród. Wczoraj już zapowiedział, zę dziś to będzie robił i proszę- podlewa się :lol: Słowny ten mój mężuś, nie ma co! :lol:

Anna Wiśniewska
16-08-2004, 07:53
Gazownia postanowiła wykończyć nerwowo mnie i mojego męża :evil:
Po kilku tygodniach szrpania z frajerami od dokumantacji gazowej (a wszystko dlatego, że adaptator projektu domu nie napisał we wniosku o pozwolenia na budowę słów "wewnętrznej instalacji gazowej"), wkurzania się na fachowców, którzy umawiali się i nie przyjeżdżali, na następnych fachowców, którzy czarną farbą zamazali miejsce spawów na rurach gazowych, które trzeba było oczyścić- "bo farbą może być zamazane miejsce ulatniania się gazu" :o :x :evil:, teraz przyszedł czas na wkurzanie się na sam zakład Gazowniczy.
Otóż jedziemy sobie dziś rano elegancko zadowoleni, że koszmar zimnej wody i patałachów gazowych dobiega końca, a tu się okazuje, ze owszem, stosowne dokumenta mamy, warunki spełnione, papiery złozone, ale Gazownia nie podpisze z nami umowy o dostarczenie gazu (mimo, że takowa już sporządzona leży na biurku u pewnej "bardzo ważnej pani"), bo... nie mamy adresu :o :evil: :o :evil:
Numer działki im nie pasuje, chcą adres. Nic nie podpiszą dopóki im się go nie poda.

No to ja łap za telefon, dzwonię do gminy i skomlę, żebrzę, płaczę, maluję obrazy biednych głodnych dzieci bez adresu, plączących się po wsi bez gazu w domu :-? Pajaca z siebie zrobiłam ale efekt jest taki, że oczekuję obecnie na faks z gminy z numerem naszego domu. Naiwna jednak nie jestem i znam pana, który się tym zajmuje więc wiem, że około południa znów tam zadzwonię i mu o jego obowiązku (i pilnym trybie sprawy) przypomnę :roll: :-?


A tak dla Maluszka- musaka była i z beszamelem i z serem i wyszła przepyszna! Aż mnie mąż prawie za nią nosił na rękach :wink:

Anna Wiśniewska
16-08-2004, 08:54
No Proszę Państwa!
Mamy adres

I to całkiem ładny :wink:
No dobra- to jest najpiękniejszy adres na świecie! :lol: :lol: :lol:


I obraz zaglówkowy już u nas wisi na ścianie. Coraz bardziej domowo robi się z dnia na dzień :lol:

Anna Wiśniewska
17-08-2004, 08:03
Rudek dziś w nocy przeszedł chrzest bojowy :wink:
Bartek niechcący zupełnie zamknął go na tarasie. No i dziś rano otwieram drzwi, a tam Rudek umorusany, z czarnym uchem, zadowolony i rozpromieniony ziewa sobie na stole :lol:
Tylko przechera- jak tylko otworzyłam te drzwi- wskoczył do domu i pognał do kuwety pod schodami. I znów poniosłam sromotną porażkę w zakresie uczenia go załatwiania się na dworze :wink:
Nic to, od czwartku mam ponad dwa tygodnie urlopu więc zabiorę się za wychowywanie tego naszego rudego maleństwa :wink:

Mój tato trochę wszedł mi na ambicję (bo któż zna mnie lepiej niż on? :wink: ) i od słówka do słówka spowodował, że pojechaliśmy we dwójkę do sklepu ogrodniczego i nabyliśmy kwaśny torf oraz dwa rododendrony. Liliowy i czerowno- różowy. Wsadziliśmy, podlaliśmy, potem tato rozrzucił nawóz na trawę i podlał soczyście wszystko.
W czasie mojego urlopu pojedziemy do tartaku w Manowie. Ponoć jest tam mnóstwo różnych cudów do ogrodu. Znając siebie, z pewnoscią nabędę jakieś rollbordery i pergolki na róże.
A propos róż- przepiękną herbacianą widziałam, wczoraj w tym sklepie ogrodniczym. Prawie ją kupiłam :wink: ale teren pod róże jeszcze nie oczyszczony z chwastów i nie wyrównany więc byłoby to zupełnie bez sensu- niestety :cry:
Ale ja te herbaciane upilnuję! Marzą mi się niskie- herbaciane i pienne- białe i ecru. A obok tego pergola z czerwonymi pnącymi. Tak to u mnie będzie, może już w przyszłym roku :lol:

Anna Wiśniewska
18-08-2004, 07:50
Ostatni wpis przed urlopem. Jeju jak pięknie! :lol: Oczywiście nie dlatego, że to ostatni wpis, tylko że urlop nadszedł! :wink:

Gazownia nas wyrolowała delikatnie mówiąc.
Wczoraj przez cały dzień Bartek nie mógł się dodzwonić do tego najważniejszego pana, który przyjedzie na odbiór, sekretarka robiła mu awantury, że trzeba było wcześniej wstać (a tak się akurat złożyło, że wczoraj mój mąż rozpoczął dzień o 5 nad ranem) :-? , potem było cały czas zajęte a 14.57 włączyła się automatyczna sekretarka i po ptokach :-? A jak Bartek zadzwonił do tego pana na komórkę, to tamten go opierdzielił, że przez komórkę nic nie załatwia i że trzeba dzwonić na stacjonarny :o :x
Z zaciśniętymi zębami zatem podjechaliśmy przed pracą do tego uroczego człowieka w Gazowni, on zechciał wyrazić zdziwienie, że tak szybko załatwiliśmy adres (dobrze że nie wie i nigdy się nei dowie jakie były moje argumenty w gminie :lol: ), a potem ubolewanie, że gdybyśmy skontaktowali się z nim wczoraj, to miałby jeszcze wolny termin na piątek a tak to musimy czekać do czwartku 26 sierpnia :evil:
I dupa blada za przeproszeniem. Jeszcze tydzień bez gazu a rodzinka, która przyjeżdża do nas jutro na dłuższy weekend będzie się kąpać w wodzie zimnej albo wcale :-?

Jak ja kocham monopolistów :-? :evil:

Anna Wiśniewska
18-08-2004, 08:30
Na swoją osłodę pokażę Wam, jaki mamy z Bartkiem pomysł na skrzynkę na listy :wink:
Powinna pasować do ogólnej koncepcji domu i ogrodu.

Znalazłam jedną firmę w Polsce, która się zajmuje sprowadzaniem takich cacek.
Model czarny- Classic kosztuje 185 zł a brązowy- Elite 250 zł. Nie wiem czy to drogo ale skrzyneczki- palce lizać :lol:


http://republika.pl/usamailbox1924/images/100cl_cza01.jpg http://republika.pl/usamailbox1924/images/100el_braz01.jpg

Anna Wiśniewska
23-08-2004, 11:36
Pogody ni ma, lato się kończy ale i tak odpoczywam. Tzn. glównie sprzątam i śpię. Nadrabiam zaległości :wink:

Rudek daje się wychowywać, posłusznie wychodzi na dwór, a nawet podczas dyskretnego załatwiania swojej "sprawy" przeżył pierwszy w życiu atak innego kota. A swoją drogą, czy to ładnie, tak atakować kucającego i skupiającego się? :oops: :roll: Już mamy przygotowane kamienie (niestety) na wszelki wypadek. A Bartek rozpoznaje jak się robi procę :wink:
Pobiegłam z odsieczą, a Rudek nieźle musiał drapnąć przeciwnika, bo tamten zawył niemiłosiernie. I to nie był Rudek na pewno- bo jeszcze aż tak rozwiniętych strun głosowych nasze kocię nie ma :wink: Rudek smyknął do donicy na tarasie a potem za szafę w gabinecie. Tylko biedaka trzeba było kąpać, bo jak przechodził- jak już zaklinany przez Bartka w końcu wyszedł z ukrycia- to ho ho! :o Bartek to załatwił bezboleśnie, wiec Rudek żadnych uszczerbków na umyśle i psychice po tej przygodzie nie przedstawia. I co ważniejsze- nie boi się dworu.

Z prac domowych- uszczelniliśmy kabinę i umywalkę, Bartek przykręcił numerek nad drzwiami domu :lol: i położyliśmy listwy przyścienne w salonie. Kominek przez tę opaskę zyskał na szlachetnosci i uroku :wink:

U fryzjera też już byłam i czuję się o niebo lepiej :wink:
A tak podsumowując ten króciutki wycinek urlopu to realizuję sie jako gospodyni domowa- gotuję, piorę, sprzątam, karmię zwierzę domowe i śpię :lol:

Jutro mam zamiar podpisać umowę z PGK w Koszalinie. Dość mam wywożenia śmieci w bagażniku do miasta i szukania kontenerów :wink:
I poszperam na pchlim targu :lol:

Anna Wiśniewska
24-08-2004, 19:16
Godzina podłączenia gazu, a co za tym idzie pojawienia się u nas ciepłej wody zbliża się wielkimi krokami :lol:

W czwartek rano Wielce Szanowny Pan z Wielce Szanownej Gazowni przyjedzie do nas na odbiór a w piątek po południu serwisant od pieca przybędzie by go uruchomić.
I już od tego momentu... :lol: :lol: :lol:

A swoją drogą nigdy nie spotkaliśmy tak niezdecydowanych ludzi jak tych od gazu. Jedni mówią- malowac rurę na czarno. Inni- że na żółto. A jeszcze inni każą obdrapywać spawy, bo przecież pod farbą może kryć się podstępna dziura, którą gaz ulatniał się będzie :o
Bo my nie mamy co robić tylko zamalowywać czarną plakatówką dziurki w rurze gazowej :o

Obecnie spawy są obdrapane i rdzewieją elegancko. Od razu po odbiorze znów je malujemy bo na idiotów innej rady nie ma. I już :roll:

Anna Wiśniewska
06-09-2004, 10:48
No proszę, i spadłam na drugą stronę :cry: :wink:

Urlopik niestety się skończył i niestety nie był taki jakim go sobie wymarzyłam. Ale nie da się ukryć, że mimo wszytsko było super :lol:

Po pierwsze rodzinka nie przyjechała :cry: Po drugie, w dniu podłączenia gazu (26 sierpnia) zniknął Rudek. Coś go musiało przestraszyć na dworze i czmychnął w chaszcze a stamtąd tylko dalej i dalej :cry:
Przez tydzień chodziłam rano, po obiedzie i wieczorem na spacery po całej wsi (znam wszytskich sąsiadów i teraz wszyscy mi się w sklepie kłaniają :lol: ) szukając małego, rudego kotka. Łzy ciekły mi strumieniami gdy patrzyłam w domu na jego kocyk, nie chciało mi się spać, jeść ani nic. Mój mąż też stracił sens w życiu i aż nie mogliśmy uwierzyć, ile dla człowieka znaczy taka malusia istotka.

No ale nastał ten cudowny dzień- środa 1 września, kiedy to chłopak z domu położonego z kilometr od nas przyjechał do mnie na rowerze i powiedział, że ma Rudka, że zamknął go w domu i że mogę z nim po niego pójść. Z lekkim niedowierzaniem poszłam (już wcześniej przybiegli do mnie sąsiedzi z radosną nowiną a okazało się, że to nie Rudek :cry: ) ale to naprawdę był on! :lol: :lol:
Cała rodzina wtedy świętowała :lol:

A w międzyczasie...
Tydzień temu w niedzielę zawitał do nas nowy członek rodziny. Suczka owczarek niemiecki, 9- cio tygodniowa. Nazywa się Kora. I w ten sposób po powrocie Rudka jest nas cały komplet :lol: :lol:

Nasze dzieciaki ganiają sie po całym domu, Rudek odkarmiony (jaki on był wychudzony!!!), wyspany, odzyskał siły i teraz zaczepia Korę ile wlezie a potem czmycha albo na kanapę albo pod nią. Ani tu ani tu Kora nie da rady się dostać i tylko się denerwuje :wink:
Wesolutko teraz ammy na maksa :lol:
Na dworze, na trawniku to Rudek jest specjalistą od aportów gumową piłeczką, bo Korze raczej się nie chce. Poza tym, ze swoją szybkoscią nie moze się z Rudkiem równać. Jeszcze :wink:

I jak ja mam spokojnie siedzieć w pracy skoro tam w domu dwoje dzieciaków na mnie czeka? :wink:

A tak poza tematami zwierzęcymi, to mamy gaz i ciepłą wodę :lol: :lol:, w ogrodzie staje kojec i buda dla Kory i jakaś budka dla Rudka, jeśli mu się spodoba.

Anna Wiśniewska
08-09-2004, 07:49
Dziś- zgodnie z obietnicą- zdjęcia naszych dzieciaków :wink:

To jest Kora
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/nasz_dom_image39.jpg

A to Rudek raz jeszcze
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/nasz_dom_image37.jpg

Tu Kora w podobnej scenerii :wink:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/nasz_dom_image36.jpg

A to jedna z ich walk :lol:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/nasz_dom_image46.jpg

Więcej można zaobaczyć w albumie.
Zwierzaczki, oraz obrazek, który moja mama wyszyła, żeby nam wisiał na kominku. Przepiękny jest!

Wczoraj gdy wróciłam do odmu zastałam w nim pobojowisko. Wszystkie buty w salonie (napracowało się kochane psisko), akcesoria łazienkowe również :o
Dziś rano Bartek- gdy najpierw obudziły go dzikie pogonie a potem dwie istotki naraz chciały jeść, przytulać się, bawić, skakać i podgryzać pana- stwierdził, ze to prawdziwy dom wariatów :lol: :lol:
Zobaczymy co to będzie jak jeszcze mały Wiśniewski/ska do tego wszystkiego dojdzie! :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
10-09-2004, 11:39
Nsz przychówek- a dokładnie jego piękniejsza część- został dziś poddany szczepieniom. Przy okazji reprezentantowi brzydszej płci (jaki on tam brzydszy! :o To najcudniejszy kociak pod słońcem :lol: ) oberwało się jeszcze srodków przeróżnych na pchełki i inne cuda, z racji mieszkania na wsi. Korze też. Nie można jej dziś głaskać :cry:
Dodatkowo Kora dostała następną porcję piguł na odrobaczanie. Drugie szczepienie Rudka jest za to w najbliższą srodę.

I weź tu to człowieku wszystko spamiętaj! :o :wink:


Bartek psuje Korę :roll:
Ponieważ jej buda jest już na wykończeniu (z dachówką taką samą, jaką my mamy na domu :lol: ), dzień przeprowadzki zbliża się wielkimi krokami. Zatem Bartek pozwala jej na prawie wszystko, a na moje protesty odpowiada, ze przecież ona już niedługo pójdzie mieszkać na dwór...
Dziś rano obudziłam się zepchnięta na sam brzeg materaca, bo prawie cały zajmowali mój mąż i Kora śpiąca przy jego twarzy...


Jedno Wam powiem. Kora będzie miała budę i kojec imponującej wielkości. W dodatku w cieniu lipy. Bardziej komfortowych warunków chyba nie można sobie wyobrazić :lol:

Anna Wiśniewska
15-09-2004, 07:18
Otrzymaliśmy pierwszą korespondencję na nowy adres :lol:
Rachunek z Zagładu Gazowniczego (szybcy są, nie ma co- choć podłączenie tego gazu tak strasznie opornie im szło, w wystawianiu rachunków są mistrzami :roll: )- elegancko zatknięty w drzwiach :wink:

Trzeba szybko zrobić odbiór i się meldować. Ubezpieczenie będzie mniejsze, odpisy od odsetek od kredytu będzie można robić. Tylko najpierw trzeba wyłożyć 2 tys. :roll:
Podbitka i żwirek do ogrodu poczekają. Odbiory ważniejsze...

A oto buda Kory. Kojec jeszcze nie skończony, ale mniej więcej ogólny zarys i zamysł właścicieli psiaka widać :wink:

http://foto.onet.pl/upload/46/28/_332574_n.jpg

kubosia
20-09-2004, 14:44
Witaj Aniu :D

Twoja Kora jest tak podobna do mojego Kubka :roll: , że chciałam się upewnić czy przypadkiem nie ma imienia po mamusi i nie pochodzi z Bonina. Mój Kubek i jego brat Tygrys będą mieszkać w obok siebie w kojcach (a przynajmniej taką mam nadzieję) niedaleko Ciebie w Chałupach, czyli „po drugiej stronie drogi”. Kojec naszego pieska też jest już prawie gotowy, ale na razie mieszka z mani w mieszkaniu i czeka na przeprowadzkę. Nie wiem jak poradzi sobie on :cry: i my :cry: z zamianą łóżka na budę, ale też postanowiłam być nieugięta :evil: i pozwalać mu tylko na krótkie wizyty w domu.
Pozdrawiam :D :D .

Anna Wiśniewska
21-09-2004, 08:28
Kubosiu- zapraszam do komentarzy :lol: Chyba przez pomyłkę zapisałaś się w dzienniku :wink:

W telegraficznym skrócie:
Kora śpi w swojej sypialni a my w swojej. (Tak jej tłumaczę co wieczór od niedzieli fakt pozostrawiania jej na dworze wieczorem.) Kumata jest i rozumie. Gdy ogląda swiat wygląda jak panienka z okienka wyglądając ze swojej budy :lol:
Rudek ją tam odwiedza (ona go zresztą w domu też) i nadal bawią się ze sobą wspaniale. Do tego stopnia, że gdy Kora miała spotkanie ze swoimi braćmi, w zabawie z nimi stosowała kocie sposoby :lol: :lol:

Toluś- tak jak pisałam, roślinki posadzone. Na skarpce przy tarasie. Jutro dojdzie do nich jeszcze róża pnąca i kilka krzaków róż piennych i niskich- po drugiej stronie ścieżki. Zabieramy się ostro za ogród :lol:

Tola- jesteś kochana i nie wiem jak Ci się odwdzięczę (ale coś wymyślę :wink: )! Dzięki wielkie! :lol:

Roboty w pracy mam zatrzęsienie :cry: Ale powoli wychodzę z tego szaleństwa :lol:

Maluszek
21-09-2004, 08:32
Aniu - proszę o zdjątka Kory w nowym domku i koniecznie zdjątka skarpy z różą pnąca jak już je posadzisz.

Anna Wiśniewska
22-09-2004, 07:45
Po wielu koncepcjach, licznych zmianach, wahaniach, wątpliwościach, naradach i zadumaniach, wczoraj nabyliśmy czarne kruszywo z kolorowymi drobnymi kamyczkami na opaskę wkoło domu i ścieżki ogrodowe.

Mam zamysł następujący: opaska wkoło domu, krawężnik i potem zaraz ścieżka. A przy krawężnikach donice z zielskiem :wink: , bo bez kwiatów wszędzie to ja sobie domu nie wyobrażam.

Przyjechało 5 ton, facet wysypał to na ziemię, ja patrzę, a tu całkiem mała kupeczka tego :o :o :o Dziwy, dziwy... :wink: :roll:
Powinno wystarczyć, a jak nie, to się dokupi bez problemu. Całkiem niedrogie. Całość (z transportem) chyba z 200 zł kosztowało.
Sceptycznie podchodziłam do opowieści o czarnym kamieniu na scieżki ale po wczorajszych oględzinach zmieniłam zdanie. Ładne to! Nawet bardzo! :lol:

Korusia przyzwyczaja się do budy. Już nie piszczy, nie drapie za mocno. Codziewnnie po pracy ją wypuszczamy z kojca, Bartek chodzi z nią na długie spacery, wpuszczamy ją do domu, ja ganiam się z nią po ogrodzie. Jest dobrze. Psina chyba jest szczęśliwa. A swoją budę lubi i chętnie w niej baraszkuje :wink: Zamykamy ją spowrotem jak już jest późno- na spanie. My idziemy do swojej budy spać a ona do swojej :wink:
Za dwa miesiące, jak trochę podrośnie i nie będzie się mieścić między sztachetkami płotu, wcale jej nie będziemy zamykać. Ani na noc ani na czas wyjazdu do pracy. Będzie miała cały ogród dla siebie. Mam nadzieję, że uszanuje moje roślinki :lol:

Kora umie już siadać na komendę- słowną i gest i warować. Dumni z niej jesteśmy jak co najmniej rodzice geniusza :lol: :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
23-09-2004, 07:48
Dziwnie tak widzieć siebie obok swoich pisadeł :wink:
Ciekawe, jak długo wytrzymamy i kiedy zaczną się powroty do humorystycznych emblematów :wink:

Jak na razie trza sobie sprawić elegancką fotkę, coby i wszystko było widać i coby człowiek się za siebie nie wstydził :lol:

A swoją drogą, zaskakujaco (dla mnie) dużo blondyneczek mamy na forum :wink:

I to by było tyle na dziś z mojego budowania :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
27-09-2004, 07:51
To był piękny weekend! :lol:
Najazd rodzinki udany, bawiliśmy się wspaniale, królik przeze mnie upieczony wyszedł bardzo dobry. Same sukcesy :wink:

Korcia na swoim pierwszym spacerze nad morzem w sobotę, próbowała gryźć pianę morską :lol: i ogólnie sprawiała wrazenie, że jej się tam bardzo, bardzo podoba. Na kolejnym spacerze nadmorskim w niedzielę też była zachwycona :lol: Jutro może uda mi się pokazać parę fotek z tych naszych wycieczek.

Plusem mieszkania nad morzem jest zdecydowanie to, że można podskoczyć do rybaka na przystań po swieżą rybkę i potem, wieczorem zajadać własnoręcznie prze mojego męża zrobionego tatara z łososia :lol: Potrawa godna polecenia największym smakoszom :lol: A dodatkowo, ma ona właściwosci silnego afrodyzjaka :wink: :lol:

No i najważniejsze- mam już w ogrodzie rosarium :lol: :lol: :lol:
Mój tato sprawił mi niespodziankę, bo gdy wróciłam w piątek do domu, pod tarasem stały worki kory, woreczek cebulek tulipanów, trzy róże pienne (łososiowa, czerwona i różowa) i sześć niskich. Od łososiowych przez srebrną ( :o :lol: ) po różowe i czerwone.
W sobotę wzięliśmy się do pracy i wszystkie posadziliśmy tak, że pięknie je widac z salonu i kuchni.
Jak cudnie będzie, jak one wszystkie zakwitną w przyszłym roku! :lol:

W tym tygodniu energicznie zabieramy się za ścieżki ogrodowe i opaskę wkoło domu. Materiał czeka na chwilę naszego wolnego czasu.

Suma sumarum wychodzi, że dziś jest początek kolejnego, pracowitego tygodnia :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
28-09-2004, 09:25
Dziś mam gorący dzień w robocie więc tylko szybciutko powiem, że w albumie są cztery nowe zdjecia Kory na plaży :lol:

Na zachęte dwa pokażę i tutaj :wink:

http://foto.onet.pl/upload/45/25/_340465_n.jpg

http://foto.onet.pl/upload/6/57/_340460_n.jpg

I jak jej nie kochać? :lol: :lol:



A teraz spadam do pracy :cry:

Anna Wiśniewska
01-10-2004, 07:50
Ładnie się u nas robi :lol:
Od poniedziałku mój mąż, tato i teść z lekką pomoca szwagra sporządzają opaskę wkoło domu z czarnego konglomeratu z różnokolorowymi kamyczkami. Wygląda mniodowo :lol:
Chyba już o tym pisałam :oops:
Będzie opaska, potem krawężniczek i znowu z tego samego materiału ścieżki ogrodowe. Piknie będzie :lol:

Z rzeczy ważnych- w końcu udało nam się zakupić drewno do kominka. Coś trudno było w tym roku. Od maja próbowaliśmy i ciągle jakieś limity, terminy, zakazy. No ale w końcu już jest. Tzn. dziś przyjedzie i będziemy mogli cieszyć się kominkowym ciepłem i nastrojem do woli.

Przyszedł też rachunek za prąd na następne pół roku. Kwota niebagatelna- 19,30 PLN :lol:
Ale i tak system mi się nie podoba bo w kolejnym półroczu będziemy płakać i płacić :-?

Aaa- i rzecz naj, najważniejsza :lol: :lol: :lol: Różowa róża pienna mi zakwitła. Cudna jest! :lol: :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
06-10-2004, 14:13
Zakwitła już też żółta róża pienna. Ta w dodatku przepięknie i intensywnie pachnie :lol:

Opaska wkoło domu skończona. Rabatka tulipanowa urządzona (nie mogę się doczekać wiosny!). Drzewka owocowe przycięte i podwiązane. Dwa nowe iglaki- srebrne świerki "wyrosły" na rabatce iglakowej mojego męża :wink: Szykowaliśmy się do zrobienia podbitki ale stanęło inaczej: ROBIMY ODBIÓR BUDYNKU. Można będzie odsetki od kredytu odliczać i prąd będzie tańszy, no i w końcu będziemy pełnymi gębami u siebie :lol: :lol:

Kora rośnie jak na drożdzach, a milusia jest niesamowicie. Zawsze gdy nam widzi galopem biegnie na przywitanie i pieszczoszki. Rano gdy któreś z nas idzie z miską do jej kojca, najpierw są przytulanki, pieszczoszki i skrobanie po brzuszku a potem dopiero jedzenie :lol:
Takie ma priorytety ta nasza córuś :wink:
Wczoraj ganiałam się z nią po ogrodzie. Skubana gania za patykami i nawet sama z siebie przynosi i kładzie przede mną :lol: Ja zmęczyłam się szybciej niż ona :oops: :lol:

Rudek też nie przestaje być kochany, choć zakapior z niego straszny rośnie. Zaczepia wszystko i każdego, nie popuści :lol: Ale potem ładuje mi się na kolana na kanapie i grzejąc niesamowicie słodko mruczy zasypiając :lol:

A ja mam niestety mnóstwo pracy - co widać po częstotliwości mojego bywania na forum ostatnio :wink:

Anna Wiśniewska
14-10-2004, 07:59
Cyfrówka pojechała do Gdańska do naprawy. Z tego względu niczego nowego nie mogę pokazać :cry:

A mamy już szybki w drzwiach. Od razu się cieplutko w domu zrobiło :lol: Choć dopóki nie będzie podbitki, wiatr będzie nam troszkę hulał po domu. Górę mamy zasłoniętą ogromnym kawałem folii- wisi takie coś w klatce schodowej, ale jak się ją odchyli nawet o kawałek, to lodowate zimno uderza w twarz. Pewnie trochę przesadzam, bo komfort cieplny ogólnie mamy dobry (a zmarźluch ze mnie straszliwy więc wiem co mówię :wink: ), ale różnica temperatur przed i za zasłoną foliową jest znaczna.
Dobrze, że mamy drewno do kominka, bo na samym gazie nie dalibyśmy rady.

Za jedną z naszych mądrzejszych decyzji uważam położenie podłogówki w łazience. Wychodzi się spod prysznica i cieplutko w stopy :lol: Aż się w kapcie nie chce wskakiwać :wink:

Nadal zamiast gapić się w telewizor gapimy się na nasze zwierzaczki. Wczoraj po raz pierwszy widziałam, jak zwinięte w kłębki śpią przytulone do siebie. I nie miałam aparatu :cry:
Choć ja ostatnio oglądam mecze :lol: Bartek jest zupełnie przeciwny piłce nożnej więc podniecam się grą reprezentacji wspólnie z sąsiadem z naprzeciwka (tym od braci Kory) :wink:

Aha! O mało bym zapomniała.
Widok nam się pogarsza. Sąsiedzi obok zdjęli humus i wytyczyli budynek. Projekt nazywa się koszmarnie- Sophia Max. Aż się boję myśleć, co to będzie :o No i szczerze mówiąc idiotycznie stawiają ten dom, bo blizej mediów, ale za to na południu działki. Cały ogród będą mieli od strony północnej, zero swiatła i słońca. Cała wiocha im się dziwi...
No i przy tej okazji zasłonią nam widok z tarasu na zachód słońca i las. Trochę jestem wściekła z tego powodu. Trzeba było brać więcej kasy i kupować dwie działki...

Anna Wiśniewska
15-10-2004, 08:15
Dziś na Pomorzu pochmurno, ale za to cieplej :wink:
To znaczy tyle, że dziś po raz pierwszy od tygodnia nie musiałam idąc z miską dla Kory do kojca włączać silnika samochodu i dmuchawy cieplnej celem zlikwidowania lodowej powłoki na szybach tegoż :wink:
Nie powiem, uśmiech zagoscił na mojej twarzy z tego powodu :wink:

W takich chwilach widzę sensowność budowania garażu. Ale wiem też, że gdybyśmy wybudowali dom z garażem, prawdopodobnie jeszcze byśmy w nim nie mieszkali z powodu braku kasy na pewne elementy wykończenia czy też niezbędną papierologię.

Decyzja o braku garażu na razie był a z naszej strony starannie przemyslana. Ale po takich przeżyciach wiem, że garaż kiedyś z pewnością postawimy :lol:

Nie mogę się doczekać, kiedy weźmiemy się za taras. To będzie chyba jesień przyszłego roku albo i poźniej, chyba ze nam w międzyczasie coś niespodziewanego do kieszeni wpadnie :roll:
Taras będzie drewniany, murek tarasowy też. A przy kolumnie pergolka (też drewniana) z pnącą różą albo innym pnączem.
A na tarasie drewniany stół i krzesła. Wiszące kwiaty, niepospolite oświetlenie.
Ale się rozmarzyłam! :wink: :oops:

Anna Wiśniewska
18-10-2004, 09:56
Sobota to był dzień sadzenia i zagospodarowywania ogrodów w Konikowie. W pewnym momencie, w którąkolwiek nie spojrzałam stronę za płotem, tam sąsiedzi z łopatami ryli w ziemi :wink:
Ja też :lol:

Razem z tatą posadziliśmy dwa bzy. Bordowy i ciemno-fioletowy. Po jednym po obu stronach furtki ogrodowej. I dodatkowo 9 wrzośców. Te zasadziliśmy w rabatce pod oknem gabinetu, wzdłuż rollbordera. Po jednej stronie tej rabatki w ziemi tkwi już ze 20 tulipanów, a po drugiej też ze 20 żonkili. Ale te będzie widać dopiero na wiosnę. Teraz tam królują wrzośce :lol:

Do klombiku skalniaczkowego przy tarasie dosadziłam zimowe krokusy i jeszcze parę skalniaczków.

Do zimy została mi już tylko róża pnąca przy furtce i krzaki malin wzdłuż płotu do posadzenia. Reszta planu na tę jesień już wykonana :lol:

Anna Wiśniewska
26-10-2004, 07:32
Wczoraj był pracowity dzień.
Ja z ojcem posadziłam cztery róze pnące przy furtce ogrodowej. Dwie czerwone i dwie łososiowe. Na krzyż. Chyba będzie ładnie :lol: Bartek im dorobi drewniany stelażyk, który pomalujemy na kolor płotu- mahoń.

Bartek z ekipą za to cały wczorajszy dzień przesiedział na dachu. Chłopaki robili poprawki, bo nam przy kominach ciekło. Teraz już powinno być dobrze. Poprawili też montaż kaloryferka w wiatrołapie (mała wyrwa tam była w ścianie). A potem ja z Bartkiem w tym wiatrołapie położyliśmy listwy przyścienne. Bartek tak się rozpędził, że pociągnął listwami też brakujący fragment salonu.
Powoli robi się u nas Kanada :lol: :lol: :wink:

Różyczki pienne na klombie wciąż kwitną jak oszalałe. Różowa ma mnóstwo kwiatów, żółta trzy, ale ogromne, pękate i bardzo silnie pachnące (codziennie gdy wracam z pracy wtykam w nie nos :lol: ), a teraz ruszyła też purpurowa, która przez dłuższy czas nie mogła się zdecydować, czy kwitnąć :wink: Ale jednak zdecydowała, że to zrobi :lol: :lol:

Kora rośnie i broi. Rudek rośnie i broi...
Charakterne te nasze zwierzaki że aż strach! :lol:
Rudek wczoraj przesiedział cały dzień z Panami na dachu. Łaził tam i spowrotem, śmigał po stromych połaciach jakby się na dachu urodził :wink: W pewnej chwili ponoć miał zakusy na skoki na daszek domku ogrodowego :wink:
Nic dziwnego, że wieczorem padł i zasnął jak zabity, więc cichutko niesamowicie było jak my się kładliśmy :lol:

Anna Wiśniewska
03-11-2004, 14:02
Dzień dobry wszystkim :lol:
Mój mężuś sprawił nam prześliczne półki w spiżarni :lol:

A było to tak...
Pojechaliśmy w sobotę do sklepu z drewnem i wybraliśmy sobie ładne oheblowane deseczki. Na słupki już nam zabrakło, ale na szczęście w kasie siedział ulubiony sprzedawca mojego meża.
Przywitali się następująco:
- "Dzień dobry mojemu ulubionemu sprzedawcy",
- "Dzień dobry mojemu ulubionemu klientowi"
Po czym zapłaciliśmy za deseczki i okazało się, że na słupki jak najbardziej wystarczy :lol: :lol: :lol:

Bartek zabrał się do pakowania tych dech doo naszego pojemnego auta dostawczego marki toyota corolla rocznik "o mój Boże, to jeszcze jeździ? :o ", a ja w podskokach pobieżyłam zapłacić.
Pan w kasie na mój widok zapytał - "Czy jak tego pana już nie ma to ja się mogę przestać wygłupiać z cenami czy wciąż ma być tak samo?"
Na co ja odparłam, że zasady są kochanieńki te same :lol: :lol:

Bartek wieczorem z bratem półeczki zmontowali, polakierowali i teraz już tam elegancko wszystko leży poukładane (w spiżarni - jak sama nazwa wskazuje znajdują się przede wszystkim narzędzia do majsterkowania :lol: ). No - kilka słoiczków i wiaderko cebuli też tam jest :lol: :lol:

Powiesiliśmy też nasze zdjęcia z węgierskiej podróży poślubnej w korytarzyku na scianie naprzeciwko łazienki. Tak jakoś bardziej przytulnie się zrobiło :wink:

Kora dostała dorosłą miskę :lol: Taką nieprzewracalną. Zaraz pierwszego dnia ją wywaliła a gumkę rozdzieliła na trzy części :lol:

No i róże nieprzerwanie mi kwitną :lol:
Ruszyła też już jedna niska. Krwisto czerwona :lol:

Anna Wiśniewska
15-11-2004, 11:59
Oj, jak dawno mnie tu nie było. :o Aż spadłam na drugą stronę :cry:
A sporo mam do opisania :wink:

Przede wszytskim chcę się pochwalić podbitką.
Mój mąż z naszymi ojcami i swoim bratem od wtorku do niedzieli, z przerwami na deszcz, śnieg i grad zamontowali podbitkę. Z saidingu koloru beżowego (moim zdaniem to ecru), do tego montowali blachy w kolorze rynien i po cztery halogenki na każdej elewacji (oświetlenie w ten sposób to pomysł mojego autorstwa :oops: spowodowany wnikliwą lekturą wątków na ten temat na forum).
Klęli i wściekali się przy tym niesamowicie, bo okazało się, że deski, na których są zamocowane blachy i panele nie leżą w równej odległości od ściany budynku. W związku z tym trzeba było poprawiać rynny i ciąć saiding na kawałki o nieco różnych długościach. Ale udało się :lol:
Podbitka wygląda ślicznie, a jeszcze piękniej będzie gdy te halogenki (właściwie to oprawki z żarówkami R50 40W) zaświecą :lol:

Kolejna sprawa to kratki na kominku. Nasz ulubiony sąsiad (który właśnie lada dzień się wprowadza) zrobił sobie sam prześliczne kratki z nierdzewki. Zachwycaliśmy się nimi tak długo, aż w końcu zrobił i nam :lol: :lol:

Ale krateczki sa naprawdę grzechu warte, mam nadzieję, że mój aparat cyfrowy w końcu wróci z naprawy :evil: i że będę mogła wkrótce zrobić parę nowych zdjeć :evil:

W ogrodzie wyrosły nam maliny :lol:
Posadziliśmy dwa rządki odmiany jesiennej, jednorocznej- to znaczy że owoce pojawiają się jesenią na pędach, które wyrosły wiosną :lol: To wiem od taty, który miał przecież z dziesięć lat plantację malin. Pamiętam te wakacje na malinach :lol: I koktajle malinowe... :lol: :lol:

Byłabym zapomniała!
Geodeta zrobił nam odbiór powykonawczy. Jeszcze tylko kierownik budowy i możemy się meldować.
Pewnie zrobimy to w styczniu :-? , bo już na zapłatę geodecie umówiliśmy się na grudzień (w którym są też Święta :-? ), z powodu braku nadpłynności finansowej w tym miesiącu.
Trzeba zacząć grać w totolotka...
:wink:

Anna Wiśniewska
16-11-2004, 07:57
Dziś mój mąż przebywający aktualnie na urlopie :o obiecał zrobić porządek z kominami. Tzn. pouszczelniać je porządnie wełną mineralną i to samo zrobić pod oknami połaciowymi.
Moze wkońcu przestanie nam wiatr hulać po domu?
Po zrobieniu podbitki zrobiło się o niebo lepiej, ale to mimo wszystko nie jest jeszcze to. Nawet przy rozpalonym kominku chodzimy po domu w sweterkach cieplejszych bądź mniej ciepłych. Ale sweterkach. I polarach.
Klatka schodowa jest oddzielona u nas folią (która wróciła od sąsiada bo jej jednak nie zużył :wink: ), a dodatkowo u szczytu schodów wisi grubaśny koc.
Chyba tak naprawdę dobrze to będzie dopiero gdy zagospodarujemy wnęki na poddaszu, pozamykamy wszystko jakimiś skrytkami, szafkami, szufladami. Choć może się mylę? Może wystarczy porządnie otulić te kominy? Bo tam przy nich gołe niebo widać :wink:

Mój pracowity ( :wink: ) mężuś obiecał jeszcze do końca tygodnia przykleić kafeleczki nad kuchenką. Kupiliśmy kiedyś w Komforcie takie śliczne małe (10x10) brązowe, idealnie pasujące do podłogi w kuchni. Wszystkiego raptem 0,98 m2, bo tylko na jednej ścianie nad płytą. Powinien dać radę :lol:
No i najważniejsze zadanie bojwe dla Bartka na dziś to przygotować obiada na powrót żony z pracy :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
18-11-2004, 08:03
Ależ dziś okropnie! :cry:
Właśnie leje. I okropnie wieje. Miałam trudności z dojazdem do pracy, bo gdy tylko wyszłam z domu oczom moim ukazał się zatrważający widok: rozrzucone po całym podjeździe śmieci z wywróconego śmietnika, fruwające czapeczki od szamba i dwa krzesełka z tarasu przywiane aż przed drzwi frontowe :o Gdy się z tym z Bartkiem uporaliśmy i wyjechałam- następne przeszkody, pourywane konary drzew na drodze. Tragedia. Pogoda w sam raz dla samobójców :(

Zatem może coś weselszego. Podjeżdżam wczoraj pod dom, a tu mój mężuś pojawia się w oknie i za chwilę rozbłyskują lapmki na podbitce. Bajkowo się zrobiło, jakoś świątecznie :lol: Za chwile przychodzi sms od sąsiada (a poznaliśmy się tu, na forum :lol: - pozdrowienia dla Marka :lol: ), że pięknie i imponująco nasz domek wygląda :lol: Zastanawiam się, jak to zrobić zdjecia, żeby było cały ten urok widać.

Ale to nie wszystko- na stole czeka obiad :lol: :lol:

Bartek zrobił też porządek z kominami. I rzeczywiście jest sporo cieplej.

I jeszcze opowiem coś z życia rodzinnego :lol:
Kora jest cwana bestia i bardzo lubi poleżeć i pospać zwinięta na kanapie :o :lol: I bardzo dobrze wie, że jej tego nie wolno. Ale wczoraj wykorzystała sytuację, że miałam gościa i za plecami mojej koleżanki, niepostrzeżenie ułożyła się w kłębuszku na kanapie. Niewychowawczo odpuściłam :oops: a po paru chwilach, gdy zerknęłyśmy na to miejsce, zobaczyłyśmy, że dokładnie przy brzuchu Kory, zwiniety i przytulony do niej, z łepkiem na jej udzie śpi Rudek :o :lol: :o :lol: :o :lol:
Gdy mają siłę to ganiają się jak dzikie, Rudek wrzeszcze gdy Kora go ciągnie zębami za ogon, ucieka gdy jej pysk mieści cały jego łepek. Ale chyba się kochają jednak :wink:
Od razu zawołałam Bartka, zeby zobaczył to cudo. Aparat niestety jest u mamy :( i nie uwieczniłam widowiska. Ale Bartek mówi, że to już drugi raz tak śpią, więc jest szansa, że wspólna drzemka się jeszzce powtórzy.

Anna Wiśniewska
19-11-2004, 07:48
Nie uwierzycie co się wczoraj w Konikowie działo! :lol:

Z racji tego, ze podbitka wyniosła lekko wiecej niż planowaliśmy i szczerze mówiąc lekko się spłukaliśmy, oraz z racji tego, że Święta za pasem, teściowie postanowili kupić nam pół świnki. Sobie kupili ćwiarteczkę :wink:
Mój tato natomiast, ponieważ wychował się na wsi i nie raz "te rzeczy" robił, przejął pałeczkę głównego masarza :lol:
Wczoraj to zwierzątko biedne przyjechało, mój mąż jeszcze przed wyjazdem do Warszawy zrobił na podwórku przy domku ogrodowym z beczki wędzarnię, rodzinka się zwaliła do naszego domu jeszcze podczas mojej obecności w pracy i jak przyjechałam do domu o 16.30, świnka była już rozłożona na części a wszyscy szykowali się do kręcenia kiełbas. Co to była za akcja! Mój tato w białym fartuchu i czapeczce z daszkiem- głównodowodzący i reszta wykonująca jego polecenia :lol: :lol:
Kiełbachy uwędziły się tak koło 22 i wtedy nastąpiła uroczysta konsumpcja dla spróbowania. Jejku! Co za smak! Taki sam pamiętam z dzieciństwa, kiedy jeździłam do babci na wieś i tam mój tato w kominie takie same cudeńka robił :lol:
Drażniłam tylko Bartka przez telefon opisem smaku, konsystencji i tym, jak chrupie skórka :lol: :lol:

Obecnie kiełbaski wiszą w spiżarni na sznureczkach :lol: :lol: :lol: , ja już mam aparat cyfrowy więc dziś będzie wielka sesja fotograficzna :lol: :lol: :lol:

Reszta tego dobrego- czyli szynki, balerony itp. trafią dziś do peklowania a w sobotę ciąg dalszy wędzenia :lol: Bartek już wtedy będzie, bo wczoraj prawie płakał, że musi jechać :lol:
Zamrażarkę mam też napchaną do wypęku. Kotlety, mięso na pieczenie, żeberka, rolady, boczki i sama nie wiem, co tam jeszcze. No i mnóstwo kości i skórek i ogon!!!!!! :o :o :o dla Kory.

Przygoda była niesamowita z tym wszystkim :lol: :lol:

A dziś rano trzeba było odskrobywać zamarznięty śnieżek z samochodu...
Troszkę w nocy popadało śniegiem no i przymroziło. Ale bardzo delikatnie. I najważniejsze, że już nie dmucha :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
23-11-2004, 08:01
Zrobiłam remanent w albumie. Musiałam pousuwać stare zdjęcia żeby powklejać nowe :(
Ale intensywnie pracuję nad czymś w rodzaju stronki internetowej więc niedługo obiecuję poprawę :lol:

Nowe są zdjęcia od nr 40 do 51.
Jest i spiżarnia, i kuchnia kafelkami, kominek z kratkami, podbitka ze światełkami i nawet króciutka piękna zima, jak przyszła do nas w sobotę. :lol:

Anna Wiśniewska
24-11-2004, 07:52
Wczoraj była u nas kolejna wichura :-? Co jest z tą pogodą?
Wiało tak, że razem z Bartkiem powycinaliśmy kawałki wykładziny i pozawieszaliśmy takie zasłony w otworach na drzwi na górze i dodatkowo wielką płachtą zasłoniliśmy klatkę schodową. Dopiero wtedy się temperatura w domu unormowała :o

Przyznam, miałam lekkiego stracha kiedy tak wszystko w domu buczało i huczało :wink:
Na szczęście dziś przywitał nas bezwietrzny dzień :lol:

Anna Wiśniewska
01-12-2004, 08:02
Z dnia na dzień coraz bardziej jesteśmy przekonani o tym, że światełka w podbitce to była super decyzja.
W końcu widać kto stoi za drzwiami, domek z zewnątrz wydaje wcale nie taki mały :wink: no i wygląda naszym zdaniem przepięknie :lol:
Taki maluśki powiew luksusu w naszej chatce :lol:

Od dziś zaczynam przygotowywanie się do Świąt :lol:
Od dziś już można, mamy grudzień.

Pierwsza sprawa to kawał "szmaty" (tak określa to mój mężuś) na nasz poczciwy stół ogrodowy (plastikowy), który będzie w tym roku pełnił zaszczytną funkcję stołu wigilijnego na 7 osób. Wymyśliłam sobie, że z racji tworzywa, z jakiego jest wykonany, kupię mu obrus, który z każdej strony układałby się pięknie na podłodze. Już wiem, że będzie to tkanina na zasłony :lol: :lol:

Druga sprawa to tzw. drobiazgi.
Jeszcze nie obrałąm pełnej strategii, ale intensywnie czytam pewne wątki na forum więc pewnie wkrótce podejmę wiążacą decyzję w tym temacie :lol:

No i choinka. Będzie ogromna, żywa, ozdobiona "naturalnie" - tzn. suszone plastry cytryn i pomarańczy, cukierki w kolorowych papierkach, aniołki zrobione na szydełku przez moją mamę itp. I na pewno światełka w postaci białych kuleczek...

Anna Wiśniewska
02-12-2004, 07:46
Poamrańcze i cytryny nabyte :lol: :lol: :lol:

A w sobotę mąż na rybki a ja na zakupki świateczne. Ta płachta na stół najważniejsza :lol:

Widziałam też w jednym ze sklepów coś jakby kolorowe kamyczki, bardzo drobne. A u znajomych w Szwecji w ubiegłym roku widziałam piękną ozdobę świąteczną. Płąskie naczynie wysypane takim właśnie żwirkiem w kolorze złotym i na tym leżąca wielka czerwona bąbka. Proste i przepiękne. Może coś takiego też zrobię? :lol:

Cały czas też poszukuję pomysłu na stroik świąteczny w tym roku. Zawsze w domu rodziców robiłam go ja i co roku był inny. Coś mi już tam po głowie chodzi... :lol:

Planujemy też nabyć odpowiednio wcześniej u rybaków łososia. W końcu wędzarnia stoi w ogrodzie i można z niej do woli korzystać :lol: A jak łosoś to też na pewno tatarek i jakaś wariacja na temat łososia pieczonego... Mniam! :lol:

Próbuję już też podpuszczać trochę Bartka, że tak do Świąt, to może przykleilibyśmy te listwy przyścienne do końca...
:wink:

Termin podłączenia kanalizacji jak to zwykle bywa przeciąga się. Ale w gminie uzyskałam informację, że przed Świętami na pewno będzie :lol:

Anna Wiśniewska
03-12-2004, 12:13
Pomarańcze i cytrynki wczoraj poplastrowałam. Teraz się suszą w zamkniętym gabinecie na kaloryferze, skrzętnie ukryte przed Rudkiem :lol:

A dziś kupiłam fajny wazonik na stroik. Bordowy, z delikatnego szkła, zdobiony na złoto, ale bardzo subtelnie. Ładne cacuszko. Do tego świeczka (i druga na zapas) w kolorach borodowo- waniliowym.
Kupiłam też małe świecuszki o zapachu cynamonu i teraz intensywnie myslę w czym je postawić.
Nabyłam też jedną wielką, dwie mniejsze i trzy najmniejsze słomkowe złote gwiazdki. Bardzo ładne. Coś niebanalnego muszę z nimi zrobić, żeby się w domu świątecznie zrobiło :lol:

I tak powoli...
:wink:

Anna Wiśniewska
08-12-2004, 08:09
Dzień dobry :lol:
Moje okna są już świąteczne :lol:
Co prawda nie wszystkie, jedynie trzy spośród nich, ale nastrój się zrobił.
W gabinecie i kuchni zielone "futrzaste" łańcuchy zwisają na rolecie, na nich plastry pomarańczy, cytryn i błyskająco na złoto gwiazdy.
A w sypialni mnóstwo białych światełek.
To dla dzieci sąsiadów z naprzeciwka, żeby miały czym się cieszyć, jak wyjrzą za okno :lol:

W sypialni na oknie stoi też już pewna "ozdóbka". Płąska misa szklana wypełniona czerwonym zwirkiem, a na nim złota słomkowa gwiazda. Prześliczne to wyszło!
Może czas wypozyczyć od mamy cyfrówkę? :lol:

"Szmata" na obrus też już kupiona. Kawał 2,5 na 5 m złotego materiału. Do tego biała zastawa ze złotymi zdobieniami i bordowe dodatki i powinno być ładnie.
Tylko jeszcze coś muszę wymyślić na plastikowe krzesła, żeby też je czymś omotać i dać im jakieś poduszki. Czy ktoś ma pomysły jak zrobić to małym kosztem? :wink:

Róże wciąż nie okryte i to mnie stresuje, ale jak ma je okrywać skoro u nas non stop +7 stopni.
Pamiętam z gazet o ogrodach, że nie wolno przedobrzyć i okrywać róż jak jest za ciepło bo gniją :o

I tak to wszystko jakoś leci...
:lol:

Anna Wiśniewska
13-12-2004, 08:15
Witam serdecznie.
Dziś tylko na chwilkę, bo mnóstwo spraw na mnie czeka do załatwienia, ale chciałabym wszystkich zaprosić do mojego nowego albumu :lol:
Link na dole- ten sam, ale zupełnie nowy album :lol: :lol:

I oficjalne- wielkie podzękowania dla _bogusa_
Bez Ciebie nie poradziłabym sobie z tymi wszystkimi htmlami :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
16-12-2004, 09:21
Ozdobiłam futrzastymi łańcuchami, plastrami cytrusów, małymi bobkami i szydełkowanymi złotymi gwiazdkami już wszystkie okna i obrazek na kominku.
Moja mama za to kratkuje bombki. Przepięknie to robi! Na szydełku, złotą nitką wyrabia siateczki i oplata nimi czerwone bombki. Obiecała mi kilka dać :lol: Do tego aniołki i gwiazdeczki- też na szydełku.
Ciekawe, czy we mnie kiedyś się ta pasja obudzi :wink:

W końcu czuję, że idą Święta.
Zaczyna się planowanie kto, co i kiedy. Ja ambitnie wzięłam na siebie uszka, barszcz, pierogi, sałatki i sernik. Ale nadzienie do uszek dostarczy mi mama, bo dopiero po Wigilii będę miała w domu robota kuchennego :lol:

Dziasiaj wraca Bartek a od jutra chyba będziemy musieli wziąć się za porządki w tej naszej willi i w obejściu :lol:

Brat Bartka będzie robił za Gwiazdora u sąsiadów, którzy mają dwójkę małych dzieci. Będą miały frajdę :lol:

Ale to jeszcze tydzień i ciut :lol:
Przed nami jeszcze wędzenie kiełbas. Po ostatnim sukcesie ciocia i kuzynostwo się do nas uśmiechnęli i teraz mamy produkcję na dwa dni (bo dla siebie przy oikazji też). Na szczęście sami zrobią a u nas tylko wędzenie :lol:

Anna Wiśniewska
20-12-2004, 08:15
Dzień dobry :lol:

Pękliśmy z meżem i od soboty mamy piękną choinkę do samego sufitu :lol:
I jeszcze więcej różnych ozdóbek świątecznych w domu. Jemioła też już jest (Ufff :lol: ). Wisi w przejściu między salonem a hallem :lol:
Prezenty już kupione, czekają na pakowanie, zakupy spożywcze porobione- uciekliśmy przed największymi tłumami robiąc zakupy w czasie "serialowym" czyli wczoraj między 16 a 17 :lol:

Właściwie to mogłyby być już Święta :lol:

A w związku z naszym pęknięciem mam tu kilka fotek do pokazania :lol:

Na pierwszy ogień idą ozdoby okien i parapetów

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/4_G.jpg
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/10_G.jpg
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/3_G.jpg

Teraz dzieła mojej mamy

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/5_G.jpg
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/6_G.jpg
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/7_G.jpg

Takie inne cuda powiesiłam na choince

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/8_G.jpg
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/9_G.jpg

I na drzwiach wejściowych

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/2_G.jpg

A to stolik zeskrobany z białej farby i pomalowany przez mojego męża

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/11_G.jpg

I na koniec- dla Maluszka- róże otulone na zimę
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/1_G.jpg


Co do bombek- bilans dwóch nocy to trzy do zera dla Rudka :cry:
Jedna ze zbitych bombek była w złotej siateczce :-?

Trochę też dlatego, ale bardziej przez znaczenie terenu dziś jedziemy na zabieg. Ciężko będzie, ale trzeba.

Anna Wiśniewska
21-12-2004, 09:07
Ech...
Nigdy więcej!
To nie było fajne ani dla niego ani dla nas :evil:

I dowiedzieliśmy się (po fakcie), że jest kilka możliwosci kastracji. Rudek doświadczył tej najbardziej radykalnej. Biedny, kochany stworek.

Już dziś się nie zatacza, chodzi normalnie tylko powoli i ostrożnie. Jedzonko dopiero po południu. Bartek mu obiecał jogurt orzechowy a ja pyyyszną kolację.

Wiemy, że to była słuszna decyzja ale serducha bolą. Ja mam strasznego moralniaka.

Trzymajcie kciuki, żeby Rudas jak najszybciej doszedł do siebie :roll:
Mam nadzieję, że w Wigilijną noc nam wygarnie a potem wybaczy :oops:

Anna Wiśniewska
27-12-2004, 11:12
Nie wygarnął ale chyba wybaczył :lol:

Jego ulubionym zajęciem obecnie jest spanie z czytającym książkę Bartkiem :lol: Razem na kanapie jedzą owoce z kompotu z suszu, kiełbaskę, schab... :-?

A nad ranem zabawa skarpetką z kocimiętką z dzwoneczkami, którą dostał pod choinkę albo twardą plecioną piłeczką z jakimiś groszkami w środku. Ona się tak fajnie odbija od mebli... Najfajniej o 5 rano :-?

Kora wczoraj po dłuuugim spacerze nad rzeką zastrajkowała i odmówiła wyjścia na noc z domu. Na otwieranie drzwi reagowała odwracaniem się na pięcie i położeniem się przy kominku :o

Ciekawe kto tu kogo wychowuje. My zwierzaki czy one nas...

Anna Wiśniewska
30-12-2004, 09:59
Mój mąż podłączył nas wczoraj do kanalizacji :lol: :lol: :lol: :lol:
Jak to zrobił to może opowidać nie będę bo co wrażliwsze dusze mogłyby tego nie wytrzymać :lol:
W każdym bądź razie własnymi ręcami i łopatą to zrobił. A ciuchy i buty, które miał na sobie już się do niczego nie nadają :lol: :lol: :lol:

Przy okazji Kora się na niego obraziła, bo gdy zaczęął się z rozkoszą taplać w tym wszystkim, Bartek ją wrzucił na siłę do kojca. No i potem, gdy już kojec otworzył i ją wołał, Kora leżała w budzie i odwracała od niego głowę przez dobre pół godziny. Z budy oczywiście nie wyszła :lol:

A ja konsekwentnie upiększam dom :lol:
W Józefie (Jysku) nabyłam dwie poduszki i przaśne poszewki, koszyk wiklinowy na kosmetyki na komódkę w łazience, śliczą rękawicę do kuchni itp. Teraz się czaję na lniane niby- firanki na drewnianych karniszach. Takie kawałki szarej szmatki artystycznie omotanej na drewnianych prążkach. Ale to jak premię dostanę :lol: :lol:

A jak jeszcze większą premię dostanę :wink: to zakupimy piękny dębowy stół (też z tego biednego Józefa) z dwoma dostawkami i osiem dębowych krzeseł do kompletu.
I na to też przaśna serweta w wiejskim stylu- jak mi się to podoba! :lol:
Co tu ukrywać- wtapiam się w wiejską atmosferę :wink:

Spróbuję tu go pokazać, niestety jakość jest wątpliwa, ale lepszego zdjęcia nie znalazłam :cry:

http://www.jysk.pl/varepl.jpg

Anna Wiśniewska
04-01-2005, 08:03
Cuda się zdarzają! :lol:

Wczoraj dowiedziałam się, że dostałam fajną premię i sporą podwyżkę :lol:
W związku z tym pognaliśmy z Bartkiem do Józefa zobaczyć, czy "nasz" stół jeszcze stoi. Stał. Pochodziliśmy wkoło niego, popatrzyliśmy, posiedzieliśmy na krzesełkach, popatrzyliśmy na siebie i ja zapytałam kiedy znowu przyjedziemy zobaczyć czy jeszcze stoi :lol:
Po czym Bartek zadzwonił do znajomego z samochodem dostawczym, wyciągnęliśmy kasę i kupiliśmy stół, dwie dostawki i sześć krzeseł :lol: :lol: :lol: :lol:

Ja wcześniej kupiłam Ballantinesa więc wieczór upłynął nam przy montowaniu i upajaniu się whisky :lol: :lol: :lol: :lol:

Cóż ja będę długo pisać. Stół jest przecudowny! Dębowy, z litego drewna, krzesła przewygodne i cały zestaw doskonale pasuje nam do salonu :lol:

Ja nawet stwierdziłam, że teraz, jak już mamy taki duży, rodzinny stół, możemy pomyśleć o jakiś dzieciach :lol: :lol: :lol:

Ależ się cieszę! :lol: :lol:
Ze stołu oczywiście, nie z dzieci :wink:

Anna Wiśniewska
05-01-2005, 09:29
Ależ dzisiaj było fenomenalne śniadanko! :lol: :lol:
A wczoraj był fenomenalny obiad! :lol: :lol:

Jak już zacznę przynudzać zachwytami nad naszym stołem to dajcie mi szybciutko znać. Obawiam się bowiem, że sama nie będę zdolna do jakiegokolwiek umiaru i obiektywizmu w tym temacie :wink:

Bartek dzień po dniu zbija krzesła. Pierwsze zajęło mu dwie godziny, wczoraj ostatnie- dwadzieścia minut :lol:
Ponoć zasady montażu są bardzo mądre, pomysłowe i solidne ale nieco kłopotliwe w realizacji. No ale Rudek Bartkowi pomaga jak może. Przyturluje do niego (i odturluje) wszystkie potrzebne śrubki :lol:

Wczoraj też mój mąż z moim tatą zabrali się za górę. Płyty kartonowo- gipsowe nad klatką schodową zamontowane, szparki zaszpachlowane, jeszcze tylko szlif i malowanie i można będzie wejść na pokoje na górze z robotą :lol:
Do wiosny powinni wszystko zrobić, tym bardziej, że kafelki do łazienki przecież czekają, parkiety na całą podłogę czekają. Zakupić na pewno będziemy musieli mechanizmy i materiały na szafki wnękowe na wszystkich ściankach, ale to właściwie wszystko.

Postaram się gwizdnać od mamy cyfrówkę i opstrykać stół z krzesłami :lol:
Całkowicie mi odbiło na jego punkcie :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
06-01-2005, 08:51
No to dziś zgodnie z obietnicą sesja zdjęciowa :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/14_G.jpg

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/15_G.jpg

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Nasz-Dom/16_G.jpg

A i tak na żywo wygląda dużo piękniej :wink:

Anna Wiśniewska
14-01-2005, 08:48
Wszystkich chętnych zapraszam do nowego albumu :lol:

Teraz już jest "profesjonalny".
Ale to nie moja zasługa tylko mojego szwagra :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
15-01-2005, 10:55
Cay czas coś przestawiam i poprawiam w albumie, dodaję nowe zdjęcia, który były już kiedyś widoczne w albumie onetowym ale potem musiałam je zlikwidować z braku miejsca itp. :lol:
Zauważyłam też, że szwagier zainstalował mi na stronce takie coś, co umożliwia dodawanie komentzarzy do konkretnych zdjęć tym, którzy album oglądają.
Ciekawe co z tego wyniknie


A wszystko dlatego, że uciekłam z domu do pracy :lol:

W domu jest "sodomia i gomoria" :lol:
Mój mąż, ojciec, teść i szwagier porządkują górę, żeby można było tam ruszyć dalej z robotami.
Stan na dzień dzisiejszy jest taki, że obłożony płytami i zaszpachlowany (już tylko do malowania) jest schowek (garderóbka) i największy pokój.
Muszę przyznać, że moim panom bardzo ładnie poszła obróbka okien. Mogą być z siebie zadowoleni :lol:

A ja dodałam do albumu (chyba w rozdziale wnętrza) kilka fotek góry sprzed kilku tygodni- beton i suporex. Teraz już jest ładniej :lol:

Jak skończą to pokażę :lol:

Anna Wiśniewska
19-01-2005, 09:32
Moje zwierzaki są niesamowite :lol:

Wczoraj tak mnie wku...., że dawno takiej wściekłości nie pamiętam :lol: Biegałam za nimi po domu i ryczałam wielkim głosem raz imię jednego raz drugiego. A one miały mnie gdzieś. Ważniejsze od moich krzyków było gryzienie kwiatków, ogonów, pogoń na łeb i szyję po drabinie na górę i spowrotem, wskakiwanie na mnie :o (Kora się zapominała i naśladowała Rudka), rozwalanie krzeseł, szczekanie wniebogłosy i miałczenie ile sił w płuckach.

Normalnie aż tak nieznośne nie są.
Czy każdy ma jakis taki dzień niegrzeczności? :o :wink:

A tak poza tym to mąż w IKEI nabył jakieś różne pierdułki. Szalenie jestem ich ciakawa, bo cosik tajemniczo o nich mówił. Mam nadzieję, że to nie będą następne komplety śrubokrętów :-? :lol:
Uzbrojona w cierpliwość (jak ja nie lubię tego sposobu uszlachetniania charakteru!), muszę czekać do jutra.

Wczoraj miałam bardzo sympatyczne spotkanie rodzinne u cioci (nie na imieninach). Jak zawsze było mnóstwo opowieści z serii jak to było kiedyś (uwielbiam je! :lol: ), jakie były nasze babcie, jaskie były wakacje na wsi, jak mój tato prosiaczkom zęby obcinał (miałam wtedy 2 lata a wydarzenie to dokładnie pamiętam :o :lol: ) itp., itd. :lol:
Niestety nie napiliśmy się ciocinych nalewk :cry: bo każdy był samochodem. Sztuk 5 i 5 aut. Jakaś rodzina burżujów z nas powstała :lol: :lol: :wink:
A ciocine nalewki są warte grzechu, oj warte... :lol:

Anna Wiśniewska
24-01-2005, 09:49
Czy w całej Polsce tak sypie? :o :o
A ja nawet nie mam łopaty do odśnieżania :o Będzie cyrk z dojazdem do domu... :o :wink:

W sobotę rano znów sąsiadka przyprowadziła Korę do domu. Wyłazi gdzieś ta łajza i nie wiadomo gdzie. Ale nie oddala się i wybiera na wycieczki tylko działki najbliższych sąsiadów. Chociaż tyle :-?
Z tego powodu ostatnio nocuje ze mną. Słodka jest. Łeb ma w sypialni a resztę w korytarzu. Jakby mnie pilnowała. I słodko posapuje, świszcze i pochrapuje :lol:
Od razu człowiekowi rażniej się śpi :lol: :lol:

A dziś rano gdy szłam z miską do kojca świetnie ganiała po całej działce, widać było po niej dziecięcą radość ze śniegu :lol:

Tak naprawdę to nigdy nie podejrzewałam, że pokocham psiaka aż tak bardzo :oops: :lol:

Anna Wiśniewska
24-01-2005, 10:54
Zapomniałam ja napisać, ze w czwartek mieliśmy pierwszą w nowym domciu (i pierwszą razem- we dwójkę) kolędę :lol:

Było OK. Zostaliśmy zapisani w kartoteki i wypytani o szczegóły pracy zawodowej ale bez nachalstwa, delikatnie.

Za to Kora tak się ucieszyła z widoku ministrantów i księdza, że nie dała im kolędy dośpiewać do końca, tylko z wielką radością skakała im na brzuchy. Pierwszy raz widziałam chichoczącego podczas odmawiania modlitwy księdza :lol: I mojego męża, który prawie że na czworaka łaził za Korą, zeby ją przytrzymać, za co ksiądz go karcił, bo stwierdził, żeby dał spokój bo pies wie, co robi i wszystkim się to podoba :lol:

Anna Wiśniewska
25-01-2005, 12:51
Chciałam się wyżalić, ale chyba zrezygnuję, bo same o takie znaczki by tu były:
#@%%$#&**$@!!!! :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

W durnym automacie renault zamarzł mi w nocy hamulec. Nikt mi nie powiedział, że może to zrobić :evil: :evil:
Śniegu mam tyle, że przez 100 metrów nawet mi przez głowę nie przeszło, że coś jest nie tak że ten samochód tak wolno się toczy- myślałam, że mu śnieg przeszkadza :evil:

Potem się okazało, że prawe tylne koło mam zablokowane, nie działa ABS a samochód domaga się wizyty w serwisie.
Potem jeszcze okazało się, że trzeba go wziąć na lawetę. A na laweciarza na mrozie czekałam godzinę, po pan po drodze do mnie skasował jakiś samochód niechcący :evil:

W serwisie wszyscy się do mnie uśmiechali i ze współczuciem kiwali głowami. Okazało się, ze takich przypadków to mają gdzieś około 20 co zimę :evil: :evil:

To po jaką cholerę produkują te samochody z ręcznym hamulcem? Żeby sobie był?!?! :evil: :evil:

Pomijam już to, ze wczoraj po ciemnicy przez godzinę odśnieżałam drogę dojazdową, podjazd i scieżkę do domu, bo napadało tego obrzydliwego sniegu tyle, ze do domu można było dostać się tylko susami, ale drzwi już się otworzyć nie dało. Mokre mam wszystkie nogawki u spodni, przeomoczone stopy już zaowocowały katarem, każde wyjście z domu owocuje mokrymi nogami.


JAK JA NIENAWIDZĘ ZIMY Z TYM CAŁYM JEJ BEZSENSOWNYM MROZEM I ŚNIEGIEM!!!!!! :evil: :evil: :evil:

Anna Wiśniewska
08-02-2005, 10:33
Witam wszystkich po urlopiku :lol:

Ech, pięknie było.
Choć z zaplanowanego wyjazdu do Giżycka nic nie wyszło, bo mój mężulek się mocno rozchorował.
Ale urlopu nie odwołałam, a Bartek był na zwolnieniu więc się wybyczyliśmy zimowo :lol:
Były i spacery nad morzem i łosoś kupiony od rybaków na obiad, i spanie do 10 :lol: :oops: i wspólne śniadania...
Taka mała powtóreczka "miesiąca" miodowego, tyle że spaliśmy w oddzielnych łóżkach :lol: :lol: :lol:

Załatwiliśmy też sporo rzeczy. Przede wszystkim mnie się udało zameldować a Bartek tymczasowo jest bezdomny, dzięki "uprzejmości" pana z gminnego USC.
Lekko się z tym Panem nie zgodziłam i zganiłam jego urzędnicze podejście do "interesanta" i teraz chyba sie już nie polubimy :evil:

Zgłosiliśmy budynek do odbioru też :lol:
Jak dobrze pójdzie to za trzy tygodnie wszystko stanie się "legalne" :lol: :lol:

Kupiliśmy też zasłonki do sypialni i rozglądamy się dalej za szmatkami na resztę okien. No i co najważniejsze chyba, w naszym domu pojawił się w końcu odkurzacz centralny! :lol: :lol: :lol:

Wybrałm też już łóżko. Bartek dziś wraca z Warszawy to zaciągnę go do sklepu i przekonam, że to właśnie jest najpiękniejsze łóżko na świecie i musimy je mieć :lol: :lol:

Do Szwecji popłynęliśmy :lol:
Jak zwykle cudna wycieczka. Nasi znajomi, do których jeździmy sprawili sobie pieska- spanielkę o imieniu Nelly :lol: Wariatka jakich mało a tak ruchliwego i zwinnego psiaka to ja jeszcze nie widziałam :lol: :lol:
Wymarzone perfumy kupiłam, wycieczka zakwalifikowana jako niezwykle udana :lol:

A od wczoraj znowu "kierat" :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
09-02-2005, 08:50
Ojojoj...
Boli główka :oops:

Ale za to tegoroczny śledzik (podkoziołek/ostatki) zaliczam jako bardzo udany :wink:

Gorzej, że dziś muszę zrobić sobie zdjecie do dowodu i prawa jazdy, a modelowo raczej nie wyglądam i się nie czuję :lol:

Renault znowu pokazał, że samochodem zimowym nie jest :-?
Zatankować bestię chciałam, ale ona odmówiła otwarcia klapeczki pod którą jest wlew paliwa :evil: Nie, to nie... :wink: (akurat! :roll: )

Ech, ale ten dzień się wlecze :wink:
Może bym coś zjadła? :lol:

Anna Wiśniewska
10-02-2005, 12:00
Dodałam zakładeczkę do albumu :lol:
Będę ją uzupełniać, bo dziś to tylko mały początek :lol:

Serdecznie zapraszam. Na zachętę dodam, że widać tam też mojego męża w całej okazałości :wink: :wink: :wink:
(Szybko oglądać bo jak zobaczy, to każe się wykasować :lol: )

DZiś jedziemy po karnisze. Będom firanki! :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
11-02-2005, 08:49
Som firanki :lol:
Na razie tylko w sypialni bo musieliśmy sprawdzić czy obrana wersja się nam spodoba. Spodobała się więc jutro jedziemy skompletować ubranka na okna w salonie. Wystrój ten sam. Sielsko- wiejski. Na szwecką wiochę się stylizujemy obecnie :lol:

Wybraliśmy też lampy do salonu i kuchni. Też jutro zamówimy komplecik do salonu.
Tutaj obraliśmy strategię "krok po kroczku", czyli upiększamy pomieszczeniami a nie tematycznie. Punkt pierwszy - salon.

Po skomplikowanych kalkulacjach przeprowadzanych przy wermucie o smaku limonki wyszło nam, że łóżko kupimy w przyszłym miesiącu :-? ale teraz możemy pozwolić sobie na lampki i zasłonki z karniszami do naszej reprezentacyjnej części domu :lol:

Wydarzenie wczorajszego dnia to było pierwsze odkurzanie :lol:
Przyszeroka rurka wróciła z reklamacji i można było wieczorem odpalić maszynę :lol:
Zgodnie podzieliliśmy się pomieszczeniami i zadowoleni z czystości zasnęliśmy bez ataków alergicznego kataru :lol:

A termin uprawomocnienia zgłoszenia odbioru sobie elegancko sam z siebie płynie... :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
14-02-2005, 09:13
Rany! Zasypało nas znów makabrycznie. :evil: Nie tylko Konikowo, cały Koszalin jest sparaliżowany :x :evil:

Na szczęście tym razem mąż w domu więc odśnieżał rano półtorej godziny. Mamy metr śniegu po dzisiejszej nocy i cały czas sypie :-? Ciekawe co to będzie po powrocie z pracy :-? :evil:

Gdy Bartek odśnieżał ja rzuciłam się do robienia zdjęc ale te dopiero jutro bo nie zdążyłam wgrać. Dziś za to dodałam fotki okien salonowych z zawieszonymi zasłonkami (dział ferie) oraz na specjalne życzenie Agacki Korę w ilości mnogiej (dział zwierzęcy) :lol:

Patrzę za okno a tam śnieg sypie coraz bardziej gęsty :o :x
Makabra!!! :evil: :wink:

Całe ranne odśnieżanie na nic :-?
A w dodatku naszą drogę odśnieżamy sami. Sąsiedzi budujący a nie mieszkający na razie się nie poczuwają, gmina tym bardziej, bo jedynie my się zrzekliśmy na jej rzecz naszego kawałka więc na razie ma w nosie i pług do nas nie zajeżdża. Na razie działa pług ręczny, typ Bartek :-? :wink:

Anna Wiśniewska
15-02-2005, 08:55
Melduję, że Walentynki bardzo udane mimo dającego w kość przeraźliwego głodu :lol: Zaspokojonego w rezultacie po 20 dopiero (wtedy mogliśmy upichcić kolację, ponieważ wtedy w Konikowie z powrotem pojawił się prąd, którego nie było od rana) :lol:

Zgodnie z obietnicą wkleiłam do albumu zdjęcia tej "cudnej zimowej aury". Brrrr! :evil:


:lol:

Anna Wiśniewska
17-02-2005, 13:13
Postanowione i zaklepane!
Zapisaliśmy Korę do psiego przedszkola, po ukończeniu którego będzie miała zaliczone trzy stopnie wtajemniczenia psiaka towarzyszącego :lol:

Pan przedszkolanek ją obejrzał, pochwalił, wyraził zachwyt nad jej urodą (to po Pańci :oops: ) a potem uciekliśmy z placu boju, żeby nikt nie widział, ze Kora z posłuszeństwem stuprocentowym jest jeszcze trochę na biakier :oops:

Grupki sa małe, trzy albo cztero- pieskowe, trzy razy w tygodniu przez trzy miesiące. Pańciem ćwiczącym będzie Bartek a podczas jego nieobecności ja. Szkolenie obejmuje wiele zajęć bardzo ruchowych w tym biegi długodystansowe więc i my poprawimy naszą kondycję przy okazji :wink:

A dla Kory ma to być przyjemne z pożytecznym, czyli nauka, ułożenie i sporo frajdy, bo ona lubi takie różne zadania i bieganie. A nagrody to lubi chyba najbardziej :lol:

Pierwsze zajęcia zaraz po Wielkanocy.

Anna Wiśniewska
23-02-2005, 08:57
W końcu przestałam być słomiana :lol: :lol: :lol:
Mąż wrocił z Ukrainy cały i zdrowy, nawet wątroby nie zdążył zniszczyć :wink:

I jak na zawołanie właśnie dziś znów zaczął sypać śnieg :lol:
Trochę się obawiałam odśnieżania (mam niemiłe doświadczenia :lol: ), ale się udało. Teraz jakby co, to jest Bartek :lol:

Za siedem minut jadę po lampy do salonu! :lol: :lol:
Zamówiliśmy dwie wiszące, dwa kinkiety i jedną małą stojącą. Drewno i mleczna tak jakby tektura ale grubsze. Powinno się ładnie skomponować :lol: :lol: :lol:

Była też w komplecie przepiękna wysoka stojąca lampa, składająca się z obramowania- drewno i czterech poustawianych nad sobą walców w których poumieszczane są żarówki. Cuuuudo. Z bólem serca z niej zrezygnowaliśmy ale przy zdolnościach wspinaczkowych Rudka... Szkoda jej po prostu- trzeba patrzeć realnie :-? :wink:

Dobra. Zbieram się i jadę :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
23-02-2005, 10:50
Na tej stronie:
http://www.technolux.pl/oferta/duze/44.jpg

jest zdjęcie moich lamp - już nabytych lamp :lol:
Kupiliśmy dwie wiszące szerokie, dwa kinkiety i małą stojącą.

Oczywiście po zawieszeniu w domu będzie profesjonalna sesja a nie takie paskudne reklamowe byle co, jak mawia Agacka :lol: :lol:

Jest tylko jedna różnica- nasze mają ciemne drewno, prawie jak mahoń. Te na zdjeciach wydają mi się dużo jaśniejsze. Reszta się zgadza :lol:

Anna Wiśniewska
25-02-2005, 10:05
No i powieszone :lol:
Pierwsze wraŻenie- jakos tu dziwnie. Jakby ciemniej, bardziej nastrojowo, coś dynda nad głowami... :o

Ale po paru minutach już było tak, jakby od zawsze wisiały :lol: :lol: :lol:

Wyglądają mniej więcej tak:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Ferie-zimowe-w-Konikowie/IM000469.sized.jpg

Reszta poglądowych obrazków w albumie oczywiście :lol:

Wiszą już też grafiki w sypialni. Kupione w plastyku, włożone w antyramy. Ale z prezentacją zaczekam do kupna łóżka, które to kupno uporczywie nam nie wychodzi. Termin marcowy też pod lekkim znakiem zapytania. Ale może się uda :lol: :lol:

Z rzeczy skrajnie niepasujących w salonie została Już tylko szafka, telewizor- miniaturka i w dalszej kolejności kanapy. Wizję już mam, teraz tylko zdobyć kasę, tak jakieś 50 tys. i z głowy :lol: :lol: :lol: (TO NA SALON OCZYWIŚCIE :roll: :lol: )

Anna Wiśniewska
01-03-2005, 10:09
I znowu od 24 godzin sypie śnieg :evil: :cry: :evil: :o :evil: :cry: :-?

Mój samochód robi za spycho- pług :cry: Zaparkować nie ma gdzie a jeszcze policja łazi i wsadza za wycieraczki mandaty za postawienie samochodu tak, że utrudnia pieszym przejście :evil: :evil: :evil: :o

Ja jeszcze nie dostałam, ale to chyba w obecnych warunkach nie kwestia "czy", ale "kiedy" :evil:

Drzwi wejściowych nie da się otworzyć, okna zasypane po 1/3. To ma być zima na pomorzu? :evil:

Blllleeeee. Tak ją lubię :evil:

Mam nadzieję, że w sobotę raniutko będą już na drogach jako takie warunki :evil: Przynajmniej na trasie Koszalin - Warszawa :lol:

Anna Wiśniewska
16-03-2005, 09:09
W końcu dorwałam się do komputera :lol:
Niestety tylko na chwilę, gdyż z grypą z jakimiś powikłaniami leżę w domu od jakiegoś czasu i jeszcze trochę poleżę :cry:

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie acz bardzo słabo - sił mam maluśko, oj maluśko :cry:

Musze uciekać :cry:


Luśka Whispera
Odpoweim na Twojego posta od razu jak wrócę do zdrowia i do pracy. Obiecuję!

Anna Wiśniewska
07-04-2005, 15:04
Dzień dobry Wszystkim

Dawno mnie nie było... Najpierw zaszwankowało zdrowie moje, potem na długo zdrowie mojego komputera. I nadal szwankuje. Skaczę tu czasami ale pisac nie mogę. Niedługo ma się wszystko unormować.

W domku dalsze zmiany, ale największa zmiana nastąpiła we mnie. Przejście Ojca Świętego do lepszego świata wstrząsnęło mną bardziej niż kiedykolwiek przypuszczałam...

Nie mam serca do rozmów o budowaniu. Musi więcej czasu upłynąć. Okazuje się, że nie znałam siebie do końca...

Nauczymy się żyć bez Niego, ale nie zapomnimy.
Nie będziemy potrafili zapomnieć. Nigdy.

Anna Wiśniewska
14-04-2005, 11:06
Witam serdecznie :lol:

Tak się złożyło, że ostatnio zupełnie nie mam czasu, żeby tu zaglądać, nie mówiąc już o uaktualnianiu albumu czy też czytaniu innych dzienników :cry:
To się porobiło :evil:

A mam dużo nowości w ogrodzie (magnolia, truskawki w beczce, szparagi, pelargonie, azalie, forsycje, itp.), trochę w domku (np. łóżko :lol: ).

Może przyszły tydzień będzie troszeczkę lżejszy, to postaram się nadrobić te skandaliczne zaległości.

Mam tylko nadzieję, że nie zapominacie o mnie :wink:

Anna Wiśniewska
15-04-2005, 11:11
Korze się w końcu kończy strasznie uciążliwy dla nas wszystkich czas, kiedy okiliczni chłopcy rozmiarów kretów próbują dostać się oddolnie do jej kojca. Ale bestia jest szkolona (najmądrzejsza i najpiękniejsza w grupie - oczywiście :wink: ), więc ich na polecenie ukochanego Pana po prostu olewa i przychodzi się tulić do nas :lol:

I wciąż wącha kwiatki na działce i tarasie :lol: :lol: :lol:
(Bo chyba też jeszcze nie napisałam, że na tarasie w donicach mam stokrotki i bratki a na trawniku powsadzane gdzieniegdzie kępki krokusów)

Na poddaszu mężuś już położył płyty, wyszpachlował wszystko elegancko, już niedługo malowanie i połogi :lol:

Taki krótki komunikacik mi wyszedł :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
18-04-2005, 08:21
Przeczytawszy doskonałą krytykę Jagny, zastanawiałam się przez chwilę, czy w ogóle dziś coś tu pisać :oops: Bo to znowu skrótem będzie :oops:
W środę mam mieć luźny dzień, wtedy Was wszystkich zanudzę dłuuugaśnym opisem wszystkiego, co się u nas stało i nadal dzieje :lol:

A dziś wrzucam parę zdjęć do albumu.
Za dziesięć minutek zapraszam! :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
18-04-2005, 10:18
Przeciągnęły się te minutki, ale już wszystko na swoim miejscu.
Nowa zakładka wiosenna i cztery zdjęcia zwierzaków w ich dziale. Np. takie:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/rudek_zlew_1.thumb.jpg

:lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
20-04-2005, 10:38
Ale się porobiło! :o
Panowie kafelkarze już dziś szaleją w łazience na poddaszu! :o :o

Ale po kolei...

1. Budowlanka

Gdy skończyła się zima (choć dłuuugo, zbyt dłuuugo jej to zajeło), mój dzielny mąż z moim dzielnym ojcem żwawym krokiem podążyli na poddasze. Spędzali tam pięć wieczorów i jeden cały dzień w tygodniu. Gdy mój mąż wymiękał, jego straż przyboczna w postaci mojego tataulka nie pozwalała mu się rozleniwić, budziła do pracy o 7 rano w sobotę (zgroza :o ), nie dawała kłaść się spać wcześniej niż przed 23 (codziennie :o ).
No ale owoce... :lol:

Panowie położyli płyty k-g na całym poddaszu. W korytarzyku, dwóch pokojach i łazience. Pięknie obrobili okna dachowe- tu jestem z nich naprawdę dumna. Poprzykręcali, pogipsowali krawędzie. Przy okazji okazało się, że na ostre krawędzie doskonałym rozwiązaniem jest specjalna taśma - krawędzie są idealne i trwałe - oj, żeby wiedział to nasz Pan murarz, murki w salonie nie wyglądałyby tak jak wyglądają :evil:
Ale nic to, pożyjemy - poprawimy :lol:

Najbardziej uciążliwym dla stanu domostwa, którego okrzyknięto mnie niegdyś strażniczką :oops: , był etap szlifowania. Pomimo wykładziny powieszonej w klatce schodowej - oddzielającej ją od parteru, pył był wszędzie. Straszne to nie tylko dla powierzchni płaskich ale także dla nosa alergika :roll: Do wyszlkifowania niestety pozostał jeszcze największy pokój. Ja się chyba wtedy oddalę na łono natury (czyli pielić do ogródka :lol: )

Owoce tego tygodnia to pomalowany już farbą jeden pokój- ten mniejszy, no i niespodziewane wejście panów kafelkarzy - to znajomi mojego męża, z którymi już niejedną pracę wykonał, więc z sympatii obiecali mu kiedyś zrobienie górnej łazienki zupełnie gratis. A wczoraj zadzwonili, że właśnie mają chwilkę i że moga od dziś :lol:

Gorączkowo przekopaliśmy stare zeszyty budowlane, bo gdzieś kiedyś rozkład tych kafelek (kupionych rok temu, za czasów sporej płynności finansowej :lol: ) rysowałam. Hurra! Znaleźliśmy! :lol:
No i tu zaczeły się małe schody. Górna łazienka nie będzie obkafelkowana cała, tylko fragmentami - przy umywalce, wkoło wanny i przy drzwiach, zasłaniając geberita i tworzyć kilka efektownych (tak mi się wydaje na sucho :lol: ) wnęk.

No a przecież nie ma ani umywalki, ani wanny, ani geberita, ani płyt k-g na te wnęki! :o
Po nocy rysowaliśmy z Bartkiem na ścianach zakres płytek, niestety nasze rysunki nie objęły ściany z wnękami, ta po prostu będzie musiała poczekać na uzupełnienie braków w materiałach :lol:

2. Ogrodnictwo

Oj, to też temat rzeka :lol:
I też odbywa się wszystko spontanicznie :lol:
Pierwsze były krokusy- wsadzone w tajemnicy przede mną jesienią w tarwniku kępkami. Zakwitły akurat na Wielkanoc :lol: Śliczne!
Potem były spontaniczne zakupy w sklepie ogrodniczym- magnolia, trzy azalie, rododendron. I drugie zakupy- pigwa, trzy borówki amerykańskie, czereśnia i całe dwa bagażniki różności, które pokzazałam ostatnio na zdjeciach. Wjazd do domu zrobił się popisowy :lol: A z drugiej strony polbruku posadziliśmy forsycję i wiśnię ozdobną. Dziś w nocy otulałam ją włókniną, bo ma już piękne pączki kwiatowe. Nie chcę, żeby zmarzły.

Do pełni szczęścia brakuje mi tylko kilku rolborderów i kilku (nastu?) worków kory. Bo niestety gdzieniegdzie kępki trawy przebijają się w niby zagospodarowanych "kląbach" i też z tego powodu nie pokazuję ich jeszcze publicznie :wink:

Moi rodzice postanowili zlikwidować swoją działkę i co piękniejsze okazy maści wszelakiej przenieśliśmy do naszego ogrodu. W ten sposób urodził się "zagon" z piwoniami, wałek szparagów i te nasze truskawki w beczce :lol:

Pod oknem do gabinetu pięknie kwitną żonkile, tulipany i hiacynty. Do zagospodarowania został mi już tylko kląbik przy tarasie. Roślinki, które tam wsadzam kupię na początku maja, jak już będzie i kasa i jak one będą kwitnąć. Przepis na ten kląb jest - nie ukrywam - z gazety, z cenami, planem rozsadzenia i rysunkami efektów. Jak już posadzę i będzie ładne, to też oczywiście pokażę.

Z planów jeszcze groszek pachnący na pergoli przy tarasie. To już też niedługo. I słoneczniki! Uwielbiam słoneczniki! :lol:

Ufff!
To jeszcze tylko zamelduję, że róże po zimie pięknie się rozwijają, mają już początek listków i wygląda na to, że będą nas bardzo cieszyć swoją urodą tego roku.

I to chyba wszystko na razie :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
21-04-2005, 11:33
No proszę Państwa!

Przyjeżdżam wczoraj do domu, wspinam się na poddasze, a tu łazienka pięknie przygotowana pod kafelkowanie (guma na posadzce, taśmy przy ścianach, ściany wyrównane (trochę trzeba było poprawiać kąty) i nawet kafelki przy przyszłej umywalce i na jednej ścianie wanny położone :lol:

Pokoik pomalowany w świetle dziennym pięknie się prezentuje :lol:
Tak nam wycjodzi, ze jeszcze jeden tydzień ścisłej budowlanki, a potem to już samo przyjemne - podłogi i powtórne malowanie :lol:

Tylko żeby te schody chciały być tańsze :-?
Po zimowych sukcesach finansowych teraz nam długo przyjdzie czekać na następny tak znaczny przypływ gotówki niestety. Ale powoli, małymi kroczkami wszystkiego się doczekamy :lol

Wiśnię ozdobną ostatnio ciągle owijam na noc. Przymrozki niestety dają w kość, a szkoda byłoby tych wszystkich różowych pączków kwiatowych. Magnolia niestety już przekwitła, teraz czekam z niecierpliwością na listki :lol:

Żywopłocik też widać jak rośne. Przyjął się w ponad 90% :lol:

I Kora przestała wychodzić na zewnątrz. Szkolenie naprawdę bardzo dużo daje. Robi się z niej mądre psisko. Nie ma już zadnych problemów z wchodzeniem do kojca na komendę. Teraz już z uśmiechem można wspominać czasy, kiedy spóźnieni do pracy ganialiśmy ją wkoło domu :lol:
No i na szczęście cieczka też już poszła w niepamięć, choć tu akurat nie było tak źle. Może dlatego, ze to była jej pierwsza i bardziej była zdezorientowana tym wszystkim niż niegrzeczna.

Anna Wiśniewska
25-04-2005, 13:21
Łazienka już wykafelkowana. Tam gdzie się dało oczywiscie. Ciąg dalszy po zakupie wanny, umywalki i geberita. Czyli w przyszłym stuleciu :wink:
Ale i tak mi się podoba :lol:

Weekend to znów zabawy w ogrodzie. Kora jest niezmordowana. Podlewać w spokoju nie można, bo psisko się wciąż rzuca na strumień wody i zadyma na całego. Ona tak może 5 godzin bez przerwy! :o Sprawdzone! :o

Pod różami zasiałam werbenę wiszącą. Ponoć pięknie się rozłazi. Zobaczymy :lol: Całą sobotę łaziłam wzdłóż żywopłotu i wygrzebywałam te gałązki, które się nie przyjęły albo te, które Kora niechcący :wink: wyrwała z ziemi i połamała. Trochę się tego uzbierało, ale mimo wszystko dużo więcej w ziemi siedzi i rośnie. Nie mozemy się już doczekać, kiedy urośnie na tyle, żeby stanowił jako taką zasłonę :lol:

Bartek kombinuje, jakby tu i gdzie zrobić kamienne palenisko na pieczenie kiełbasek i spalanie tego co w ogrodzie trzeba palić - oczywiście 8) :wink:
A z materialnych owoców weekendu jest jeszcze... kompostownik! :lol:
Utrzymany w stylu budy Kory i domku ogrodowego - z półpali. No to teraz się zacznie hodowla kompostu! :lol:


Mężuś na urodzino - imieniny dostał jałowca blue star (beznamiętnie o tym pisze bo osobiście nie lubię zieleniny z igłami, ale nawet całkiem to ładne :wink: ) i wierzbę mandżurską- taką pokręconą :lol: Fajna! :lol:

Rollborderki się zakopały przy bukszpanowcach i wiśni ozdobnej, teraz już tylko wysypanie korą i będzie ładnie :lol: A w rogu działki, tam gdzie kiedyś będzie altanka, grill i wędzarnia posialiśmy trzy rzędy słoneczników. Od wysokich - jadalnych do niziutkich, ozdobnych. W środku też ozdobne - żółto - brązowe.
Niech rosną, niech rosną, niech rosną!!! :lol: :lol:

Truskawki już rosną, pędy im wędrują do słońca, zobaczymy jak się spiszą :lol:

Teraz niecierpliwie czekam na maj i majową wypłatę :oops: :wink:
Wtedy kupię pergolkę i puścimy groszki pachnące przy tarasie :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
28-04-2005, 15:50
Sąsiedzi zazyczyli sobie kanalizację.
Sąsiedzi i bliżsi i dalsi niestety.
Skutkiem tego nasza piękna wygruzowana droga do domu została kompletnie rozkopana. Wielokrotne rozjeżdżanie tam i spowrotem w celu ugładzenia powierzchni na nic. Sodomia i Gomoria jak mawiała moja babcia :wink:

Na szczęście Bartek ma dobre układy z wykonawcą tej inwestycji (też mieszkaniec Konikowa), więc zgodził się na składowanie rur kanalizacyjnych na naszej działce, ale też wymusił przyrzeczenie doprowadzenia drogi do jak najlepszego stanu. Choć tak po prawdzie - jak mawiałą moja babcia - żeby było tak jak kiedyś trzebaby było pojeździć trochę naprawdę ciężkim sprzętem, a nie takimi ciągniczkami jakimi on dysponuje.

W każdym bądź razie zapraszam wszystkich chętnych do oglądania naszego domku i ogrodu. Kto chce niech przyjeżdża w ilości mnogiej! Możecie brać całe rodziny i przyjeżdżać kilkoma samochodami na raz! Zapraszam! :wink:

Anna Wiśniewska
04-05-2005, 08:13
Widzę, że zdania na forum podzielone, a ja się cieszę z deszczyku!
Ogródek mi podlewa :lol: :lol: :lol:
Wszystko ożywa, może azalie w końcu wybuchną :lol:
I lilia jedna (z ośmiu) już wyszła z ziemi, liście na różach pięknie się rozwijają :lol:

Wczoraj na obiad jedliśmy pierwsze w tym roku szparagi prosto z kopczyka :lol: :lol: :lol: Ale radocha! :lol:
I wciąż mogę sobie zrywać tulipany papuzie, żonkile i narcyzy do wazonika na stole :lol:

Długi weekend był bardzo pracowity dla Bartka. Szlifowanie dużego pokoju na górze, łazienki i klatki schodowej. Ale efekt jest taki, że duży pokój już pomalowany, śmieciory wyniesione (leżą sobie póki co elegancko przed domem - ale już kupiliśmy worki budowlane :oops: :wink: ) i dużymi krokami zbliża się kładzenie parkietów :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Dzisiejszy dzień też zaczał się bardzo dobrze.
Popełniliśmy z mężem kupowanie farby- Dulux Miodowy na klatkę schodową. Bartek oczywiście przystąpił do negocjacji ceny, z takiej oto racji, że kupowaliśmy 10 litrów - 2 duże puszki.
Pani przy kasie próbowała się opierać argumentom mojego męża, ale w końcu maleńki upuścik dała. Tyle, że za jedną tylko puszkę. O drugiej zapomniała przypadkiem. I tym sposobem, dostaliśmy upust ponad 100% :lol:

Ech, co tu dużo mówić. Pięknie w ten weekend było! :lol: Pogoda doskonała, nastroje też, o pracy nie myśleliśmy. Teraz byle do 26 maja! :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
07-05-2005, 08:29
Dziś mam niestety dyżur w pracy :cry:
Ale za to będę mogła sobie tu popisać przez cztery godzinki :wink:

Tylko szkoda było zostawiać Korusię i Rudego. Oba zwierzaczki się dziś wyjątkowo czule do nas tuliły rano :lol:
Rudy już chyba się przyzwyczaił do spania razem z nami (kładę mu na brzegu łóżka kapę, zeby nie okłaczał pościeli), gdy idę z łazienki spać on już leży po mojej stronie łóżka i pomiałkuje zapraszająco do snu :wink:

Funduję mu codzinnie wycieczki "na wieś". Na początku bardzo się bał, a teraz śmiga po sąsiedniej budowie, wskakuje na okna i z góry patrzy co też Kora robi na swojej działce :wink: Często urządza mi też pogonie po górkach gdy już chce go skonfiskować i wrzucić do domu :wink:

Wisienka ozdobna już nam niestety przekwitła, ale teraz kwiatki rozwija wiśnia jadalna :lol: Lipa też już rozwija liście. Trzeba będzie jej pilnować, bo wszelkie robactwo chętnie ją podskubuje, jako że drzewko to ma bardzo słodkie liście. W ubiegłym roku z tego powodu bardzo ucierpiała. W tym roku na to nie pozwolimy! :wink:

Wczoraj też popełniliśmy drugi zbiór szparagów z własnego kopczyka. Będą dziś na obiad :lol: :lol: :lol:

A ja się już tak bardzo nie mogę doczekać zbioru truskawek z beczki! Kwiatostany już zawiązane na każdym krzaczku! :lol:
I taką beczkę łatwo będzie owijać włókniną na te wszystkie zimne Zośki :lol:

Anna Wiśniewska
11-05-2005, 11:08
Właśnie wgrywam zdjęcia.
I kurka mam tyle roboty, że nie mam czasu napisac porządnych komentarzy.

Zapraszam wszytskich do oglądania wiosny.
To co już widać, to dopiero połowa.
Na koniec będzie parkiet w górnym pokoju :lol:

I przepraszam za nadmiar zwierzaków na tych zdjęciach. Nie umiem oprzeć się chęci ich fotografowania :lol:

A to malutka oznaka wiosny w naszym ogrodzie

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000414.thumb.jpg

Anna Wiśniewska
12-05-2005, 09:17
Rozpędziłam się ze zdjęciami :lol:
Dzisiaj znowu są :lol:

W zwierzakolandii na przykład takie
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/IM000442.thumb.jpg

A w dziale wiosennym takie
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000437.thumb.jpg


Kora nam cosik kuleje. Bartek oglądał jej łapki, ale nic nie znalazł. Dziś będzie szkolenie więc ma zamiar zasięgnąć porady u psiego guru.

Wczoraj moi panowie otynkowali murki na górze, poprzykręcali listwy przyścienne do parkietu, dziś biorą się za drugi pokój :lol: To znaczy malowanie i parkiet.

Wczoraj się z Bartkiem śmialiśmy "co my będziemy robić, jak już się górę skończy?" :wink:
A ja tak naprawdę z niepokojem oczekuję końca roboty możliwej do wykonania (szpachlowanie, tynkowanie, malowanie, parkiety), i początku etapu "ciułactwa". Na wannę, umywalkę, drzwi no i te, no, najgorsze - schody :roll:
Teraz jest zapał i możliwości, potem już będzie tylko bezsilność :roll:

Ale przecież mamy jeszcze kafle na ganek kupione dawno temu :lol:
Z nudów Bartek zatem jeszcze w najbliższej przyszłości nie umrze :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
16-05-2005, 13:08
Wszystko powoli idzie do przodu.

Bartek w sobotę pomalował trzeci raz mniejszy pokój i położył w nim deski. Okazało się, że klicki Barlinka wcale nie są łatwiejsze do układania niz deski klejowe. Cały pokój i tak zajął mu 3 godziny, ale ogólnie stwierdził, że nie ma zanaczenia dla wygody układania czy to klick czy klej.

Ja poszalałam w gabinecie (który chyba niedługo będzie naszą sypialnią). W dwa duże wory budowlanew powrzucałam zbędne papierzyska, szpargały i ciuchy. Jestem bezlitosna dla przeszłości, ale nie znoszę, po prostu nie znoszę składowiska zbędnych, zakurzonych (bo szaf docelowych przecież jeszcze nie ma :roll: ), niepotrzebnych szpargałów i papierów! :evil:
No- ale gwoli sprawiedliwości swój welon ślubny jeszcze ocaliłam. Niecałe dwa lata to jeszcze nie zabytek :wink:

Tak mi wychodzi, że ze spaniem na razie przeniesiemy się do dzisiejszego gabinetu a gabinecik urządzimy sobie w mniejszym pokoju na górze. Albo i w większym, jak okaże się, że na książki miejsca nie starcza.

A w naszej obecnej sypalni będę suszyć pranie i układać gości do snu :lol:

Na górę ze spaniem nie przeniesiemy się tak szybko - tu argumenty Bartka - bo jak będziemy w ciąży to będzie nam trudno po drabinie wchodzić, a poza tym łazienka wymaga jeszcze wsadzenia w nią kupę kasy, której nie mamy. No to jest akurat argument nie do odparcia. Szkoda :cry:

Z wiadomości przyjemnych: Kwitną nam truskawki! I to jak dzikie! Mają mnóstwo kwiatków, więc będzie z tego mnóstwo owoców! :lol: :lol: :lol:

Szparagi systematycznie zżeramy :lol:
Drzewka owocowe opryskaliśmy, bo zielone perfidne je obsiadło.
Wiśnia wciąż zachwyca białymi kwiatami, róże rosną, lilie rosną, wszystko rośnie :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
30-05-2005, 11:08
Oups :oops:
Podnoszę się z drugiej strony :oops:

No i niestety skończył się długi weekend...
A w sumie (mimo niespodziewanie spędzonej całej niedzieli w pracy :evil: ) bardzo nam się udał.

Kora na szkolenie pojechała z wędką :lol:
Skończyła już i zaliczyła wszystkie elementy podstawowe i teraz ma indywidualny tok. Pan treser zapytał Bartka, z czym ma problem no i mój mąż stwierdził, że fajnie by było gdyby Kora nie wskakiwała do jeziora i nie pływała wkoło spławika gdy on próbuje łowić ryby :lol: I zeby nie skakała na przynętę :lol: I żeby nie wyjadała ryb (w tym szczupaków :o ) z wiadra :lol: Bo ostatnim razem jak ją wziął na ryby, to po pierwszym upomieniu, gdy póbowała wyciągnąć rybki za płetwy z wiadra, potem udawała niewiniątko i z zamkniętym pyskiem, nie ruszając szczęką słodko patrzyła na Bartka, a gdy tylko się odwrócił to zaczęła przeżuwać :lol:

I grille były w czasie tego weekendu, i tata wyszedł ze szpitala- od razu zrobiło się weselej.
No i ogród może nie bucha roslinnością, ale zaczyna w nim kwitnąć to i owo. Na przykład rózowe azalie. Pomijam to, że miały być różnokolorowe- w tym złocista, a są wszystkie różowe, bo i tak cudnie wyglądają. Lilie wyszły z ziemi i pną się ku słońcu, borówka amerykańska rozwija kwiaty, szparagi wciąż wychylają białe i zielone główki z kopczyka, truskawki kwitną jak głupie, piwonie zaczynają mieć pąki i jeden z rododendronów rozwija bordowe kwiaty! To największa niespodzianka, bo spisałam go już na straty, a tu proszę :lol:

Skalniak na podjeździe po podsypaniu nawozem oszlał :o :wink: Wygląda jak popisowa rabata z konkursu ogrodniczego a nie jak mój mały skalniaczek :wink:

Wszystkie moje roślinki już dostały drugą - majową porcję nawozu. Z największą niecierpliwością czekam na zakwitnięcie róż. Zupełnie nie wiem, jakie kolory mają maje róże niskie - wielkokwiatowe, bo one jeszcze u mnie nie kwitły. Kwiaty miały tylko trzy różyczki pienne.

Nie mogę się też doczekać kwitnięcia słoneczników i dalii. Ale to jeszcze trochę, na razie ledwo co wyszły z ziemi :wink:

Bzy mi się pięknie przyjęły. Jeden ma nawet dwa maleńkie kwiatki, które pachną jakby były wielkim nałęczem kwiatów :lol: A ja uwielbiam bzy! Ponad wszystkie inne kwiaty i wszystkie inne zapachy. Już za rok będę miała ich maleńkie, własne zatrzęsienie- tak sobie mówię :lol:

Na iglakach pojawiły się przyrosty, to też miło z ich strony :wink:

Rudek i Kora w pełnej symbiozie spędzali całe dnie na dworze. Słonko grzało, zwierzaki wygrzewały się na tarasie i na trawie...

A teraz pada deszcz (przynajmniej ogród się podlewa po przeraźliwie upalnej sobocie) a ja w pracy. Blleeeee... :wink:

Anna Wiśniewska
01-06-2005, 10:33
Ciągle pada...

I ja się w sumie cieszę, bo podlewańsko za darmo i przyzwoite, ale nie mogę zdjęć ładnych zrobić, a duuużo mam do pokazania.

Od przedwczoraj wisi sobie u nas na tarasie kula surfinii a na murku stoją jeszcze dwie donice z tymi kwiatuchami. Ładne skubańce są :lol:
I od razu tak jakoś przytulniej jest jak się siedzi na tarasie a nawet leży na kanapie pod drzwiami tarasowymi. Nie widać niekończonejk budowy sąsiada tylko fioletową kulę z listkami dyndającą na wiatereczku. Żyć nie umierać! :lol:

Truskawki już mają truskawki!
Wiem, że to brzmi banalnie, taka jest kolej rzeczy w przyrodzie, przeciez nie mogą mieć jabłek ani ziemniaków tylko właśnie truskawki, ale ja się tym tak nieziemsko cieszę, że aż podskakuję sobie wkoło beczki jak nikt nie widzi :oops:

Trzy azalie, wśród których jedna miała być złocista, a wszystkie są różowe tak przepięknie kwitną, że aż ręka sama się pcha po aparat. Ale jakie to zdjęcia w deszczu :cry:

Zielone paskudy pozdychały w następstwie spaceru Bartka po całej działce z wielkim baniakiem na plecach (swoją drogą doskonale pamiętam jak mój tato z tym samym baniakiem łaził między rzędami malin co roku- gdy mieliśmy ich plantację...). Muszę odczynić jakieś czary coby nie wróciły i nie pokrzywdziły nam zieleniny. Jabłonka gala, która w ubiegłym roku urodziła dwa maluśkie jabłuszka, w tym roku bez kwiatów i owoców - właśnie przez te paskudy :evil:

Rododendron mi zakwitł na bordowo! :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Drugi bez kwiatów ale z wielką wiąchą nowych pędów, a tzreci się aklimatyzuje więc wygląda paskudnie. Nic to, gadam z nim codziennie, umawiamy się, że ja go będę pielęgnować i kochać, a on mi się odwdzięczy zdrowiem i kwiatami. Z każdym tak gadałam, z magnolią też i w sumie zawsze dobijalismy targu i wywiązywaliśmy się ze wzajemnych zobowiązań. Ten też musi :wink:

W tym tygodniu to brat Bartka popełnił pierwsze w życiu koszenie trawy. Nic nie mówił o ty, że to lepsze niż seks :roll: Ale oberwało mu się zdrowo od mojego męża (profesjonalisty już w tym zakresie rzecz jasna :wink: ) za liczne irokezy :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
02-06-2005, 10:01
Dziś parę zdjęć całkowicie roślinnych :lol:
W dziale wiosennym oczywiście :lol:

Przepraszam za niską jakość w niektórych przypadkach, ale dopiero wieczorkiem zrobiło się w miarę nie deszczowo i wtedy ruszyłam robić zdjęcia "o zmroku" :wink:

Anna Wiśniewska
02-06-2005, 10:17
No i jak na złośc padł serwer :evil:
Reklamacja do szwagra i będę wgrywać dalej :wink:

Anna Wiśniewska
02-06-2005, 14:26
Już wszystko na swoim miejscu, zdjecia wgrane :lol:

Tutaj moja największa duma - rododendron

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000449_001.thumb.jpg

i tendencyjne owocki

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000451.thumb.jpg

:lol:

Anna Wiśniewska
26-07-2005, 12:38
Ja nawet nie będę się starać nadrabiać zaległości. Za dużo tego :wink:

Z nowości - spodnie się na mnie kurczą, śpię jak suseł, pożeram ogórki małosolne i brzoskwinie i poza dość częstymi nudnościami czuję się świetnie :lol: :lol: :lol: :lol:

W Koszalinie i okolicach leje od dwóch tygodni codziennie. Bardzo się z tego cieszę. Trawa się zieleni, owoce i kwiaty odżywają. Ja też :lol:

Zmykam na obiadek.

Anna Wiśniewska
31-07-2005, 16:59
Burze mamy codziennie.
W sumie to dobrze, tylko cierpią moje surfinie w donicach na tarasie :cry:

Róże wciąż mnie zachwycają. A moje ostatnie odkrycie to lilie. Posadziłam na wiosnę 10 sztuk i teraz są tak piękne, że planuję w przyszłym roku dosadzić jeszcze kilka takich "kępek" po 10 sztuk. Najpiękniejsze chyba są łososiowe...
Ależ żałuję, że nie mam jak pokazać zdjęć! :cry: :cry: :cry:
Tym bardziej, że dumny przyszły tatuś wąłsnoręcznie zrobił nam przepiękną huśtawkę z bali! Cudnista! Nic, tylko się bujać. Ława jak się patrzy, elegancko szlifowana. Może ją kiedyś pokażę...

Malinki sobie podjadam, na borówki wciąż czekam i nie posiadam się z radości, że można sobie takie dobre rzeczy po prostu wychodować :lol: :lol: :lol:

No, teraz to choduję jeszcze coś :lol: :lol:
Przyzwyczajam się do tej myśli, a że powoli zaczyna już coś widać, zaczynam też w to naprawdę wierzyć :wink:

Anna Wiśniewska
12-08-2005, 08:53
Byliśmy dziś u lekarza! :lol:

Znowu muszę leżeć :cry:

Ale tak naprawdę to ogólnie mnie to nie smuci (wściekam się jedynie bo ominie mnie coś cudnego w przyszły weekend :cry: :cry: :evil: ), bo ostatnio uwielbiam leżeć, uwielbiam pić herbatki z dżemem agrestowym (ostatnio wyprodukowałam też pyyyszny wiśniowy :lol: ) i pochłaniać książkę za książką :lol: :lol:

Tak sobie myślę, że to będzie cudna jesień :lol:

Najważniejsza wiadomość:
Mam zdjęcia! :lol: :lol: :lol: :lol:

Płeć jeszcze nieodgadniona, ale poza tym wszystko OK. Na tym etapie nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Następne podglądanie za 7 tygodni :lol: :lol:
Strasznie ruchliwa ten nasz 6-cio centymetrowy potomek :lol:
Machał wszystkimi kończynami (ma już wszystkie!) i podrzucał brzuszek co chwila :lol:
Patrzyliśmy z Bartkiem jak urzeczeni :lol:

Główka duża, widać oczy i nosek i ogólnie to jestem na etapie piania z zachwytu i dzikiego kwiku z radości :lol: :lol: :oops:

Bartek mówi, że z twarzy podobny do Dartha Wadera :lol: :lol: :lol:
I że to na 100% jest córka :lol:


A z mniej ważnych rzeczy - zrobiłam 17 słoiczków dżemu z czarnej pożeczki, 10 słoików dżemu z agrestu, 10 słoików dżemu z wiśni, dwie (tylko :cry: ) butelki soku wiśniowego i 20 litrowych słoi papryki z cukinią - taki półfabrykat na leczo na zimowe obiadki.

Poza tym, Mam już pełną puchę suszonych borowików, pół zamrażalnika kurek, 5 słoiczków kurek w occie i 10 słoiczków borowików w occie. innych grzybów mój ojciec oraz mój mąż już nie zbierają :wink:
Nadmienię, że w tych ilościach też mam swój mały zbieralniczy wkład :lol:

Leje u nas codziennie od tzrech tygodni, jest ciepło, to i są efekty.
Następna wyprawa do lasu za tydzień.

A dziś na obiad szczupak w borowikach :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
22-08-2005, 09:34
Dziś będę Was denerwować :lol:

W spiżarni mam już 28 słoiczków borowików w occie, 5 słoiczków designerskich maluśkich kurek w occie, szufladę mrożonych kurek w zamrażalce i 4 puchy borowików suszonych.

Jutro jedziemy znów do lasu całą rodziną a od środy do piątku w lesie będą siedzieć czołowi zbieracze rodzinni czyli mój mąż i tato.

W planach są jeszzce dwa wiadra żórawiny z bagien :lol:

Na poddaszu podłogę jedenego całego pokoju zajmuje mi susząca się mięta, a na drzewach nieopodal naszego domu dojrzewają mirabelki, które jeszcze mam zamiar przerobić na dżem.

Kilka słoików już zrobiłam i przyznam, że to najlepsze z moich dżemów
:lol:


Już skończyłam chwalenie :lol:
Wybaczcie, ale z braku innych sukcesów chwalę się kuchennymi na potęgę :lol:


Obmyśliłam sobie pewien plan.
Pożyczę od mamy cyfrówkę na weekend, obfotografuję cały dom i ogród, może nawet trochę siebie, zgram wszystko na płytę i przekażę szwagrowi do wgrania do albumu.
W ten sposób pokażę trochę cudów publicznie :lol:
Na przykład buraczkowo srebrną lilię, która króluje obecnie w moim ogrodzie :lol: :lol:

Nie wiem czy już o tym pisałam, ale Rudek wykazuje się (mimo kastracji) niesamowitym instynktem terytorialnym. Kora ma teraz "te dni" i jest niesamowicie atrakcyjna dla wszystkich psiaków z okolicy, a Rudek je wszystkie bez wyjątku przepędza z ogrodu. Stroszy się i z sykiem rzuca się na te biedne psy, nawet większe od niego i goni je jeszcze dobre 20 metrów za płotem :lol:

Taki z niego strażnik psiej cnoty :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
26-08-2005, 12:31
Dzień dobry :lol:

Właśnie wgrywam zdjęcia :lol:
To będzie nowy albumik, całkiem letni, a znajdą się w nim zdjęcia zarówno zaległe- z czerwca jak i aktualne. Zaległe to maluśkie piękne azalie i mnóstwo róż. Pozostałe jak najbardziej aktualne.

Informuję, iż huśtawka jest zrobiona własnoręcznie przez mojego męża w trzy dni po tym, jak się dowiedział, że będzie tatusiem :lol: :lol:

A ja teraz jestem na etapie planowania jesiennych nasadzeń i zdobywania od ciotek przeróżnych sadzonek. Ostrokrzewu, liliowców, które będę sama zapylać :lol:, dalii i jeszcze mnóstwa innych cudnych rzeczy :lol:

Żórawina już się mrozi, suszone borowiki zwiększyły swą objętość do dwóch dużych puszek, sześciu słoików i dużej poszewki od poduszki...
No dobra, już przestaję :lol: :lol:

Teraz już wszyscy zacieramy ręce na jesienny wysyp grzybów - oby był! Tfu tfu! :wink:

Mirabelki jeszzce nie dojrzały, ale teraz zbieramy pyyszne jabłka z dwóch dzikich jabłonek, zdobyłam już sześć boskich przepisów na różnego rodzaju szarlotki i od jutra zabieram się za pieczenie :lol:
W końcu lekarz nakazał mi zwiększenie ilości spożywanego cukru :lol: :lol:

Spacerując z Barkiem po wsi wypatrzyliśmy kilka małych dąbków, z których pod koniec września upatrzymy sobie jeden i przesadzimy go do siebie na działkę. Bartek będzie z niego robił bonzaja :lol:

Ot i tak płynie sobie życie kobiety ciężarnej w Konikowie :lol: :lol: :lol: :lol:

A brzuch rośnie niemiłosiernie :lol:


Aaaa! Zapomniałam jeszcze o jednym. Bartek byłby niepocieszony, gdybym o tym nie napisała :wink:
Otóż, mój mężuś od wczoraj zasala i wędzi trzy tłuste liny i ogropmnego leszcza. Wszystkie świeżutkie złapane przedwczoraj i wczoraj :lol:

Zobaczymy co z tego wyjdzie :lol:
Mięsko wychodzi zawsze wyborne, może i rybkom się uda :lol:

Anna Wiśniewska
30-08-2005, 11:18
Kora od trzech dni, a raczej nocy śpi w domu, bo wsiowe samce niestety dały radę naszym zabezpieczeniom i kojec stoi przed nimi otworem :evil: :evil: :evil:

Proca nie pomaga :evil:

Nawiasem - nie wiedziałam, że nasza suczka jest aż tak atrakcyjna :wink:

Ale wracając do tematu - wstaję ci ja rano, popełniam pobudke o nieprzyzwoitej porze (7 rano), wychodzę z sypialni a tu...

Rudek w pozie luzackiej na maksa drzemie na samym środku stołu, a Kora - pies kojcowy, kochający swoją budę - wyciągnięta jak struna, pochrapuje na całej długości kanapy z łebkiem slodko wtulonym w kocyk :o

Co miałam zrobić...
Cicho wycofałam się do sypialni :lol:



Mam już paprykę i ogórki!
Będę dalej manufakturować przetwory na zimę :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
02-09-2005, 09:20
Dziś słuchałam bicia, a raczej bębnienia i dudnienia serducha mojego malucha :lol:
Rany, jak ono za przeproszeniem zapiernicza! :lol:

Od znajomej dostalismy dwie siaty przeróżnych ciuszków w rozmiarze krasnalim. Bartka najbardziej zachwyciły rajstopki a mnie skarpetki i czapki. Przyznam się, że w jednej kazałam biednemu Rudkowi przez chwilę się męczyć. Nie wyglądał na zachwyconego, choć rozmiarem pasowała jak ulał :lol:

Planuję w najbiliższych dniach zakupić pare kilo białych winogron i wyprodukować ostatni, ale to już naprawde ostatni dżem :lol:
Winogronowy z wermutem :lol: mam przepis i myślę, że to MUSI być pyszne :lol:

I potem już będziecie mieć spokój z moimi opisami kuchennych szaleństw. Wszystko ma jakieś przecież granice :lol:

Melduję, że czujemy się w miarę dobrze, ale na zwolnionku nadal sobie siedzimy dla własnego dobra i fizycznego i psychicznego. I jest super! :lol:

Buziaki dla czytaczy!

Anna Wiśniewska
07-09-2005, 11:19
No, chyba się udało :lol:

Od dziś podpis z kapuchą :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
18-09-2005, 11:43
Kapuściany licznik jak widzę działa :lol:
Cieszę się bardzo.

Miniony tydzień obfitował w wydarzenia.
Najważniejsze - to że się odważyliśmy i rozpoczęliśmy działalność na własny rachunek.
Bartek jest Prezes i front- office, a ja księgowość i back-office :lol:

Z tej okazji mój mąż wyposażył nasz gabinet w odpowiednie półki (do wglądu w albumie), ja ustawiłam przy komputerze lampkę i wystartowaliśmy :lol:
Trzymajcie kciuki!

W drugim pokoju na piętrze, który kiedyś będzie pokojem dziecięcia, ustawiliśmy kawalerskie łóżko Bartka i teraz już możemy tam nocować gości :lol:

Bartek też - ponoć w trosce o mnie - z dech, które zostały po zrobieniu płotu (z nich też są te hand-made półki w gabinecie), zaopatrzył nasze drabino-schody w balustradkę i poręcz. Nie powiem, wygodniej sie teraz wdrapuje na górę, bo nasza budowlana drabina, co to ją w dwójkę zbijaliśmy tymi ręcyma, dość stroma jest. A na prawdziwe schody, dębowe, to nam jeszcze przyjdzie poczekać :-?

Przenieśliśmy też sypialnię do pomieszczenia, które w projekcie jest sypialnią, a my jeszcze niedawno twierdziliśmy, że zrobimy tam gabinet. No ale skoro gabinet jest na górze...
No i już ja się nie obijam brzuchem o ścianę :lol: A śpi się świetnie!
W dotychczasowej sypialni urządził się natomiast super przytulny pokoik gościnny.

Domek nam wypiękniał niesamowicie ostatnio! :lol:
To pewnie też zasługa tego, że w końcu udało się przymocować listwy przyścienne i progowe w pokojach :lol: A ciężko jakoś było się do tego nam zabrać :oops:

Mamy też trochę nowych kwiatów, w ogrodzie w ziemi zostały zakopane setki tulipanowych, żonkilowych, hiacyntowych i krokusowych cebulek i teraz tylko czekać wiosny! :lol:

Do albumu dodałam też kilka zdjeć Kory, Rudka bawiącego się swoją ukochaną myszką no i zdjęcie takiej jednej baby, której ostatnio wyposażenie się niesamowicie powiększyło :o W lustrze to aż tak przerażająco nie wygląda! :o
Zdjęcie zamieszczono ku przestrodze dziewczątek, które nie wiedzą co je czeka w pewnym stanie, ekhm, ekhm...

I z ostatniego placu boju - zaczynam czuć jak małe wierzga girami i ręcami! :lol: :lol:

i tym optymistycznym akcentem...
Pa, pa!
Do następnego odcinka :lol:

Anna Wiśniewska
27-09-2005, 15:19
Dziś wiadomosci z ostatniej chwili:

Zakupione dziś przed południem zostały:
1. jaśminowiec
2. perukowiec bordowy
3. jaśminowiec pnący kwitnący zimą
4. złotokap
5. bordowa krzewuszka
6. dereń

Po czym powyższe zostały posadzone na lewo od dębu (tak, tak, dąb już też na środku trawinika posadzony, a wkoło niego niezapominajki :lol: )

Dokupiono też 18 sztuk krokusów (już nie panuję nad ich ilością w trawniku :oops: ), które wsadzono po 3 pod dzrewami owocowymi.

Jabłka na drzewie zostały 2, ponieważ jedno zostało skonsumowane na pół z mężem w celu sprwdzenia, czy dobre. PYYYYSZNE! Ale pestki jeszcze były białe więc pozostałe się podhodowują.

A czy ja już pisałam, że mam dzrewko Mojżesza? Nie wiem :oops:
No to piszę. Dostałam w prezencie. Ponoć na wieosnę robi się zielono- purpurowe, jakby płonące, stąd nazwa.

Niedawno posadziłam też ostrokrzew, a chcę jeszcze oczara, ale drogi :cry: Musze poczekać na jakąś okazję :wink:

To tyle :wink:

Anna Wiśniewska
28-09-2005, 18:01
No i sklerotyk ze mnie :oops:

Nie napisałam wczoraj, że zakupiliśmy również dwa przepiękne wiciokrzewy, a dziś mój tato umocował im pergolkę przy tarasie - między słupem a ścianą domu. Rozszerzył rabatkę pod tarasem i jak się wypogodzi (dziś w końcu pada), zrobię w niej jesienny porządek. Na razie wiciokrzewy zostały posadzone że tak powiem samotnie w tej cześci klombu :wink:

A śliczne są :lol:

W rogu działki miałam na słupie jakąś winorośl. Rosła sobie niepozornie, a teraz zmieniła kolory i wszystkich zachwyca swoją urodą. Na jej miejsce trafił jeśminowiec, a to pnącze posadziliśmy przy nodze huśtawki. jak się rozrośnie... :lol:

Zadziwiły mnie tego lata najbardziej pnące róże. Kwitły może nie tak obficie w pierwszej części lata, teraz nadrabiają :lol: , ale urosły z rozmiarów małego krzaczka aż na całą wysokośc pergoli. Już się zaczynają plątać wkoło daszka.
Bardzo się z tego cieszę :lol:

A jak pachną! Obłęd! zwłaszcza łososiowe. I maja przepiękne kwiaty, bogate, napakowane płatkami jak Pudzianowski w barach.

I tak powoli kończy się sezon w ogrodzie. Jeszcze tylko upoluję tego oczara i kilka żarnowców, a jak pomyślnie uda mi sie poród popełnić to poproszę męża o magnolię Negrę w prezencie :lol:
Podstępna ze mnie baba :oops: :wink:

Anna Wiśniewska
15-10-2005, 12:08
Agacka, wybacz :cry:

Miało być dziś wgrywanie zdjeć (przeważnie Rudka), ale zapomniałam wziąć ze sobą płytę :cry:

Nadrobię przy następnej wizycie, obiecuję solennie :lol:

Z Rudkiem to ostatnio same problemy. Czy ktoś słyszał o tym, żeby wykastrowany kot zagryzał kury sąsiadów? :o
Moje szanse na zdrowe jajka słabną, kto mi je teraz sprzeda, jak mój kot zagryza kury nioski? :o :o :-? :evil:

Psy od Kory przepędza, z innymi kotami albo się lubi i razem się szwendają po bardzo bliskiej okolicy (to mu trzeba przyznać, że dalej niż na 20 metrów od domu to się nie oddala), albo je pierze, a od kilku dni zacząl polowac na kury. No i upolował... Do gardła jej skoczył, i tak 15 razy i po sprawie...

I co ja mam z nim zrobić? Przecież to kanapowiec! :o
Najbardziej na świecie lubi mizianko z panciem na kanapie :wink:

No to się wyżaliłam :wink:


W środę byliśmy na USG. Wstyd mi jak cholera, bo gdy mój mąż z moim lekarzem z zapałem oglądali dzieciaczka na ekranie ja spokojnie odpłynęłąm i zemdlałam :oops: Tak po prostu, na leżąco. Coś tam mi mój maluch uciska i takie skutki. Po ocuceniu kontynuowaliśmy oględziny, ale ja już nawet w ten ekran nie patrzyłam, bo znowu mi się zbierało i póbowałam nad tym zapanować. Wstyd :oops:

Całośc zobaczyłam dopiero w domu, bo nagraliśmy sobie te oględziny na kasetę.
Wieści i dobre i złe. Dobre, bo badanie prawidłowe, wszystko proporcjonalne i bez oznak patologii, a złe, bo raczej nie będzie warkoczyków... Według lekarza raczej chłopaczek.
A ja mam piekne obrazki "dziewczyńskie" na ścianę nad łożeczko i trzy reklamówki darowanych sukieneczek :cry:

Ale uzgodniliśmy z Bartkiem, że nie ma lepszej instytucji na świecie niż starszy brat, więc jak tylko mi się wszystko wygoi to robimy córę :lol: :lol:


Bobas na razie leży w pozycji posladkowej, więc gdybym miała rodzić teraz, to od razu na cesarskie cięcie. Troszkę się tym strapiłam, ale tak sobie myślę, że maluch ma jeszcze dużo czasu, żeby się dobrze ułożyć, a na razie, ponieważ miejsca jeszcze sporo, to tak sie przekręca raz w tą, raz w tą :wink:


Przeczytałam co napisałam i tak sobie myślę, że opisuję chyba specyficzne rzeczy - wszak wciąż prowadzę DZIENNIK BUDOWY :wink:

Anna Wiśniewska
19-10-2005, 09:01
A dzień dobry wszystkim :lol:

Dziś znów super budowlany odcinek. Kto nie chce, niech nie czyta :wink:


Otóż...

Zapisałam nas do szkoły! :lol:
Przyszpitalnej :lol:

Zajęcia zaczynamy za dwa tygodnie, będą się odbywały dwa razy w tygodniu, raz teoria (2 godzinki) i raz ćwiczenia praktyczno-techniczno-fizyczne (też coś koło 2 godz.) I tak przez 3 miesiące :lol:

Bartek osłupiał :o
Stwierdził, że to dłużej niż szkolenie psa :wink:
Ale i tak nic nie poradzi i będzie ze mną chodził. Nauczy sie kąpać i przewijać lalki :lol: :lol: :lol:

Jejku, ale będzie fajnie :lol: :lol: :lol: :wink:



P.S. Gdybym przeczytała powyższe jakiś rok temu, skierowałabym sibie od razu na badania psychiatryczne :P
Ależ człowiek ewoluuje :wink:

Mały wciąż mnie kopie. I to coraz mocniej. A wczoraj ku uciesze obojga rodziców na zawołanie, grzecznie poproszony grzmocił tatę w ucho :lol:

Anna Wiśniewska
25-10-2005, 19:04
Dziś krociuteńko, przelotem wgrywam 5 zdjęć zwierzaków.
Chętnych zapraszam do działu Kory i Rudka do albumu za jakieś 15 minut :lol:

Anna Wiśniewska
31-10-2005, 09:52
Maksiu, za Twoją radą zrobiliśmy konkurs imion - chłopięcych (ale będzie śmiesznie jak się to pozmienia :P ).
Nawet gładko nam poszło. Dwie karteczki i dwa imiona, które znalazły się na obu.

Paweł i Karol.

No to niech będzie właśnie w tej kolejności :lol:

Najfajniejsze były reakcje naszych mam :-?
Moja : Dlaczego? Łeee...
Bartka: Czy wyście powariowali? (Taka sama reakcja była na wieśc o naszych zaręczynach :-? )

A ja mam to gdzieś, a co. Moje dziecko, nie ich. One już miały swoje pięć minut :evil:
Jestem zła i tego nie ukrywam :evil:
Mogę przeciez mieć różne humory :evil:
No to mam :evil:

Trochę sie denerwuję, bo za tydzień mam wizytę u lekarza orzecznika w ZUSie. Stawką jest kasa do końca ciąży (a nazywa się to świadczenie rehabilitacyjne). Nawet boję się myśleć co będzie, jak coś pójdzie nie po naszej myśli :cry:

A pojutrze kolejna wizyta u lekarza. To też zawsze lekki stres.
Ale może coś mi poradzi w sprawie ZUSu...

Anna Wiśniewska
12-11-2005, 19:52
No i jakoś to poszło :lol:

ZUS załatwiony, tak jak należy, wcześniej nauka pokory w ciągu ponad godziny czekania na swoją kolej pomimo umówionej godziny wizyty. Nic to, najważniejszy jest rezultat :lol:

Młody jak się urodzi to będzie miał metr długości i 10 kg wagi. Inaczej być nie może. Ja już wyglądam tak, jak niektóre kobiety na dzień przed porodem. A przynajmniej tak mi sie wydaje.
Czy wszystkie ciężarne są takie kolosalnie wielkie?
Huśtawka nastrojów też mnie dobija. Tak było dobrze dotychczas a teraz jakieś głupie wątpliwości, ten straszny rozmiar brzucha i ogólna niezdarność.

Jak moja kuzynka może mówić, że ona mogłaby być w ciąży przez całe życie? :o :o :o


Na pociechę wczoraj złożyliśmy łóżeczko. Dziwnie tak jakoś. Nie było a jest. Nowy mebel. I to nie dla nas... Wygląda obco, musimy się z nim oswoić.

Nie do końca wciąż mogę uwierzyć, że zamieszka z nami nowy człowiek. Taki malutki i całkowicie od nas zależny.
I że na chwilę przestanę być sobą a będę przede wszyskim dawczynią pożywienia, ciepła i miłości.

Czy ja się aby na pewno do tego nadaję?
czy dam sobie w tej roli radę?

Ale mnie wzięło filozoficznie...
Ciekawe, jaki hormon jest za to odpowiedzialny? :wink:

Anna Wiśniewska
15-12-2005, 10:16
Na początek może jednak napiszę coś na temat domu i ogrodu, bo inaczej szanowni moderatorzy gotowi mi dziennik zamknąć za nietrzymanie się tematu :wink:

W domciu nic nowego, to znaczy - przepraszam, są półeczki z kotłowni i w końcu można bezproblemowo dojść do pralki, podłączyć cyrkulację albo odkurzacz. Bartek się zdenerwował, że jego ukochane narzędzia w takim nieładzie leżą na ziemi i zrobił im odpowiednie schowki.
Ogólnie rzecz biorąc - powiew cywilizacji nastąpił w końcu i w kotłowni :wink:

Oprócz tego obmyślam sobie całymi dniami dekoracje świąteczne.
Moja mamusia - szcześliwie się składa - lubi wyszywać, więc już oddałam do oprawy przepiękne obrazki świąteczne jej produkcji. Jak zawisną to obfotografuję i pokażę oczywiście :lol:

Na sobotę zamówiłam sobie rodziców do mycia okien (jeden z plusów mojego stanu - ja tego zrobić nie mogę :lol: ), bo Bartek ostatnio pracuje od 7 do 23 i nie mam nawet jak go zmolestować o jakiekolwiek porządki :evil: :wink:

A jak już okna będą umyte, to zacznę dekorować, wieszać i stwarzać świąteczny nastrój.
Moja mama wciąż robi przepiękne aniołki na szydełku, a dodatkowo w tym roku frywolitkowe krzyżyki - coś cudownego! Kilka z tych arcydziełek i mi się dostało więc zamierzam je popodwieszać gdzieniegdzie.
Już się nie mogę doczekać :lol:

Wybieramy się z Bartkiem na ostatnią na jakis czas (przynajmniej jeśli o mnie chodzi) wycieczkę do Szwecji w ten weekend. Będzie okazja do zrobienia całej rodzinie gustownych kosmetyczno - perfumeryjnych prezentów na promie :lol:
Mam nadzieję, że moja tolerancja (czyli całkowita niewrażliwość) na bujanie i pływanie nie zmieniła się w czasie ciąży :wink:


Wczoraj znowu byłam na USG. Chłopak potwierdzony, termin rozwiązania za to lekko przyspieszył. Według stanu malucha, jego przyjście na swiat powinno nastąpić około 11 lutego. Ciąża ma 31 tygodni i 5 dni. To trochę inaczej niż kapuściany licznik pokazuje więc już nic nie wiem :o

Maluch leży sobie nadal beztrosko dupskiem do dołu a z głową w moim prawym boku i wszystkimi kończynami do góry. Wcale się nie przejmuje tym, że jeśli się uprze i nie przekręci to mamuśkę będą kroić :-? Ja za to się tym przejmuję :-?
W dodatku skubaniec waży już 2 kg :o :o (książki piszą coś o wadze w 31 tygodniu lekko powyżej 1 kg :o ), chociaż wcale go nie przekarmiam i nie daję mu ani smażonego ani słodkiego w nadmiarze.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni moja waga się nie zmieniła i tak sobie myśle, że nie wiem, czy to dobrze, czy źle... Lekarz mi wymówek z tego powodu nie robił, więc może to nic złego...
Mały już "zrobił masę", teraz "robi mózg i inne narządki wewnętrzne"...


Dla zmyłki moderatorów na konieć coś o ogródku :lol:
Udało nam się zdobyć dużą ilość końskiego obornika więc wszystko co się tylko dało, oprócz iglaków mój tato obłożył tym dobrodziejstwem na zimę :lol: Teraz oczekuję, że wiosną mój ogród zacznie przypominać dżunglę :lol: :lol:
Stosowny aromacik (chwilami bardzo miły nawet, taki swojski :lol: ) już przeminął :lol: :lol: :lol:


Byłabym zapomniała! Zgodnie z naszą tworzoną rodzinną tradycją, Święta powitamy spiżarnią pełną wiszących kiełbas, szynek i wędzonych schabów własnej produkcji!
Kiełbachy już wiszą, w najbliższą sobotę będzie wędzenie szynek i schabów. Mniam, mniam! Chcecie zdjęcia? :wink:



Gdyby się tak zadrzyło, że już przed Świętami nie dam rady tu zajrzeć, wszystkim Wam życzę cudnych, ciepłych i kojących duszę Świąt Bożego Narodzenia. Pachnących i smakujących dzieciństwem, spokojem i szczęściem.

http://free.of.pl/g/giflandia/Okoliczn/choinka4.gif

Anna Wiśniewska
03-03-2006, 16:38
Jak już wiecie, od tygodnia jestem dumną mamą Pawła  Synka urodziłam przez cesarskie cięcie 25 lutego o 18,45. Miał 61 cm długości i khm…, khm… 4,750 kg wagi. Zupełnie nie wiem po kim… Prawie się nie mieścił do szpitalnej kuwety ;-)

Od wtorku jesteśmy już w domku. Pawła ominęła na szczęście żółtaczka i dlatego lekarze wypisali nas tak szybko. Przy jego gabarytach nie było też problemu z nadmierną utratą wagi 

No a teraz… jest wesoło. Paweł to niezły typek. Raz aniołeczek, spokojny całą noc, jedzący prawie tak, że mama i tata nie wiedzą kiedy, a czasami szatanik pełną gębą. Czyli chyba wszystko w normie 

W albumie nowa zakładka 
Na razie jest tam tylko kilka zdjęć, ale w miarę możliwości będziemy tę kolekcję powiększać  Aż się wszystkim znudzi oglądanie różnych min tego samego niemowlaka 
Przypomniałam sobie świetną kolekcję zdjęć syna Miecza – młynarz, Napoleon itd. Chyba się też w coś takiego pobawię  Rewelacja!

Czujemy się dobrze. Ja jestem dziś już po zdjęciu szwa (niebieską żyłkę dostałam na pamiątkę, ponoć to taki zwyczaj. Nie znałam go ;-) ) i mam nadzieję, że teraz to już będzie tylko coraz lepiej 


Ten tekścik, napisany przeze mnie w domciu teraz wkleił Wam tu Bartek, a ja postaram się odzywać jak najczęściej.

Dziękuję wszystkim za kciuki i pozdrowienia.
Wielki buziak Maksiu za ciągły monitoring ;-)


FOTKI BĘDĄ JUTRO RANO _ SORKI

Anna Wiśniewska
13-03-2006, 09:40
Cześć wszystkim!

Dziś mam malutkie wychodne. Ale naprawdę malutkie, więc wkleję szybciutko tekścik napisany w domu i zmykam do moich mężczyzn, których zostawiłam w Konikowie.

Chcę ślicznie i bardzo gorąco podziękować wszystkim za doping, kciuki, życzenia i to piękne powitanie Pawełka na tym świecie, jakie mu w komentarzach do tego dziennika urządziliście. Buziaki dla wszystkich!

Synuś rośnie nam w oczach ;-), pięknie je, śpi w kratkę – czasami aż się chce rwać włosy z głowy, a czasami istny aniołek, prawie go nie ma. Noce – odpukać – mamy bardzo spokojne. Cichutkie przebudzenia (Pawła albo moje) na karmienia i dalej spanie.

Moją specjalnością jest dawanie jeść, a taty – kąpanie. Przewijamy na zmianę. I jakoś to się kręci.

Paweł – co zrozumiałe – stał się dla nas centrum wszechświata, a tymczasem powoli i nieśmiało puka do nas Pani Wiosna. Co oczywiście udokumentowałam w albumie (Bartek wklei w tym tygodniu). Za parę dni przebiśniegi wychylą swoje piękne kwiatki do słońca, a zaraz potem zakwitną mi na trawniku te „setki” krokusów. Już się nie mogę doczekać!

Mój czas się kończy. Pora gnać do domu, a jeszcze wcześniej urząd skarbowy. czas się rozliczyć i dostać zwrota!

No to do następnego razu!

Anna Wiśniewska
14-03-2006, 11:46
Witamy wszystkich forumowe ciocie i forumowych wujków! :lol:

Dziś jesteśmy "na internecie" we trójkę :lol:
Paweł nakarmiony, teraz śpi na tacie a mama buszuje w necie :lol:
Próbuję zmienić te kapusty ciążowe na wiek mego dziecięcia na tym świecie i coś nie mogę :-?

Kupiliśmy małemu dziś wózek. Wójek Giertych zasponsorował :wink: Choć do tego ten wujek nam się przydał :wink:

A tak w ogóle to spokojnie. Bartkowi raz po raz trafia się jakaś robótka, ja ćwiczę zapamiętale wdechy i wydechy i czekam na ten 6 tydzień, kiedy będę mogła zacząć na poważnie fikać na podłodze, bo już mi się moje "normalne" ciuszki marzą, a tu jeszcze w tym temacie małe problemy :-?

Dziś wybieramy się po obiedzie na pierwszy "rodzinny" - ja, Bartek, Paweł i Kora (Rudek zostanie pilnować chałupy) - spacer po błotnistej wsi (wózek ma mega koła, na trudne warunki drogowe :wink: ).

A teraz zrobię porządek w albumie, bo mi tam mężuś lekko namieszał :wink:

Buziaki dla wszystkich!

Anna Wiśniewska
19-03-2006, 15:30
Wgrywam nowe zdjecia naszego rozkoszniaka.

Och, umie on dać nam popalić :-?
On jest z tych rannych ptaszków. Wieczorem ślicznie śpi, nawet nam pozwala pooglądać telewizję, tyle, że ja wtedy już też śpię :-? Za to ranki... Od piątej już nie ma spania i tak do połudnai :-?
To chyba po dziadku :-?

No ale dajemy radę oczywiście :wink:
Odkrywamy w sobie nowe pokłady rezygnacji i poddania :lol:
Byle przetrwać te pierwsze trzy miesiace - wszyscy tak mówią, musi to być prawda :lol:

Trzymam sie tej teorii kurczowo, z nadzieją, że kiedyś odpocznę :wink:

Anna Wiśniewska
22-03-2006, 12:30
Paweł

Paweł śpi...

Przespał pięknie całą noc, dwa razy w ciągu nocy zjadł, dał rodzicom zjeść śniadanie nawet, potem wybrał się z nami do Koszalina, zjadł, dał mamie pojechać do pana doktora (ze stosowną fotografią brzdąca na ścianę :lol: ) - pan doktor się poprawnie zachwycił ogromnie nad naszym synkiem :lol:, przed chwilą dał rodzicom zjeść obiad (Paweł oczywiście, nie pan doktor) i dalej śpi.

Taki słodki bo wczoraj dał mi strasznie popalić. Przez cały dzień było masakrycznie, to teraz nadrabia słodkością :wink:

Ale i tak jest fajny :lol: :lol: :lol:



Wiosna

Przebiśniegi i coś żółtego już mi kwitną pod oknami!
Wiosna! Wiosna! :lol: :lol:

Niech tylko teraz będzie szybko cieplutko i niech wysuszy te koszmarne drogi u nas, bo spacery to lekka mordęga. Ale twardo chodzimy! Bardziej dla mnie, bo Pawła wystarczyłoby wystawić na taras :wink:

Anna Wiśniewska
06-04-2006, 11:20
Czas chyba zmienić tytuł mojego dziennika :lol:
Na coś w rodzaju "Perypetie młodej mamy" :wink:
I przenieśc się na forum o dzidziusiach :wink:

Ale tak Was lubię, że tego nie zrobię! :lol:


Waga Pawła dziś rano pokazała coś około 6900. Masakra! :roll:
Weź i to noś jak płacze :-? :wink:

A tam, muskuły mi się wyrobią :lol: :lol:

Mamy coś kłopociki z brzuszkiem. Mały je za każdym razem jakby to był jego ostatni posiłek w życiu (po tatusiu i "tamtych" dziadkach to ma, nie po mnie :wink: ), no i potem zanim to wszystko przebulgocze i zmieni konsystencje i kolor to mały sie trochę nacierpi i nakrzyczy. Tylko jak mu to wytłumaczyć? Trzeba zasięgnąć rady specjalisty.

A okazja po temu będzie już dziś, bo wybieramy się z małym na gimnastykę dla mam z dziećmi organizowanymi przez tę samą położną, która prowadziła naszą szkołę rodzenia. Idziemy dziś na pierwsze spotkanie, pooglądać znajome twarze i ich pociechy, może już jakieś sojusze dotyczące przyszłych małżeństw naszych dzieci pozawierać? :wink: Trzeba Pawłowi jakąś ślicznotkę zakontraktować :lol:

Ja miałam dziś debiut za kierownica z dzieckiem obok. Myślałam, że gorzej to zniosę, a było ok. Już nas Bartek nie musi wozić, damy sobie radę sami :lol:


A w ogrodzie orgia krokusów. Królują fioletowe i żółte, wyłażą jak dzikie na trawniku i we wszystkich możliwych miejscach :lol:
Zaraz też ruszą tulipany, hiacynty i żonkile, bo też już widać, że powychodziły z ziemi. A dorodne, że hej! No ale kilka worków końskiej kupy po wszystkich klombach mój tato porozrzucał jesienią. No i teraz są skutki :lol: :lol:

Zaraz, zaraz...
Może się tego za mocno nawdychałam i dlatego ten mój syn wyszedł jaki wyszedł? :o :wink:

Zmykam, ktoś domaga się przewinięcia :wink:

Anna Wiśniewska
18-04-2006, 16:10
Dzień doberek!

Mam wielką przyjemnośc zakomunikować, że piszę z domciu! :lol:
Od dziś mamy internet! :lol:

Jak tylko Paweł będzie spał, ja będę nadrabiać zaległości w czytaniu ulubionych dzienników budowy :lol: Bo zaległosci mam potworne! :oops:

Wgrywam też zaległe i bieżące zdjęcia naszej pociechy do albumu. Oczywiście to potrwa, może nawet i do wieczora, bo prędkośc naszego internetu nie jest oszałamiająca, no ale najważniejsze, że w ogóle jest. Jeju, jak się cieszę! :lol:

Dobra, to nastawiam zdjęcia na wgrywanie i pędzę z małym na spacer - piękną mamy pogodę!
Jak wrócę to oczywiście będę tu pisać dalej :lol:

Anna Wiśniewska
18-04-2006, 18:21
Wróciliśmy.
Byliśmy na polach, ja, moja mama, Paweł i Kora. Widzieliśmy 7 sarenek, 3 rolników na traktorach i kilku rowerzystów :wink:
Fajnie było :lol:

Wiosna na całego! Wszystko rozkwita, zazielenia się, słoneczko świeci a skowronki wprost oszalały :lol:

Muszę porobić troszkę zdjęć w ogrodzie, bo tulipany, żonkile i hiacynty już na dobre wyszły z ziemi i zaraz będą kwitły! :P Bzy już la da dzień rozwiną listki a moja cudna magnolia - Karolinka za dwa dni będzie miała rozwinięte cztery białe kwiatuszki! :lol:

Krokusy niestety zgapiłam - nie zrobiłam im zdjęć, jak wesolutko wystają z trawnika i spod drzewek, a teraz to już za późno :cry:

Właśnie wgrywam ostatnią partię zdjęć. Zapraszam do albumu. Do Pawełka oczywiście :wink:

Popatrzcie, co już umie robić mój synek:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/Jestem_bardzo_silny.sized.jpg

Anna Wiśniewska
20-04-2006, 06:38
Dziś jest straszny dzień :cry:

Kora jest właśnie sterylizowana :cry:
Co do słuszności zabiegu nie mam obiekcji, trzeba było to zrobić i już, dla jej i naszego dobra, ale ona teraz cierpi a ja nie mogę nic zrobić!!!!!!!!!!!!!!!!

A jak ona będzie cierpieć przez najbliższych kilka dni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zaraz zwariuję!!!!!!!!!!!!

Anna Wiśniewska
24-04-2006, 18:20
Z Korą coraz lepiej :lol:
Zaczyna już biegać za aportami, macha ogonem, je i pije.
Będzie dobrze! :lol: :lol: :lol:

Z Pawełkiem też coraz lepiej :wink:
Zaczyna regularnie spać (w przybliżonych codziennie godzinach), jak zawsze pięknie je i rośnie. Podnosi główkę leżąc na brzuszku - jak mu się chce oczywiście :roll: i wykazuje zaskakujące podobieństwo zachowań do swojego tatusia :-? Tak jak i on nie cierpi smarowania buzi kremem, tak jak i on nie znosi wprost dotyku szalika na buzi (ja uwielbiam!)...
Ale oczka i uszka ma zdecydowanie moje! :lol: :lol: :lol:

Zaczyna też słodko gaworzyć. Gada i gada w tym swoim języku, a my - niedouczeni - nic nie rozumiemy :wink: Ale się staramy oczywiście odpowiadać na wszelkie pytania.
Na angielski go jeszcze nie zapisujemy, za wcześnie. Zrobimy to w przyszłym tygodniu :wink:

Kłopoty z brzuszkiem niestety się utrzymują, ale ich natężenie nie jest już tak silne. Oby to przeżyć! :roll:


W ogrodzie wiosna w pełni. Jutro ruszam z aparatem na łowy pąków żonkili, hiacyntów, tulipanów i narcyzów.
Magnolia gwiaździsta już kwitnie! :lol:
A w środę planuję zakup kolejnej, wymarzonej przeze mnie magnolii - Nigry :lol: :lol: :lol:

W albumie dołożyłam trzy nowe zdjęcia Pafcia i zakładkę tegorocznej wiosny. Jurto ją zacznę zapełniać
:lol: :lol:

Anna Wiśniewska
25-04-2006, 22:11
No i klops :roll:

Dziecię śpi, mąż śpi, ja jestem po całym dniu pracy w ogrodzie i hodowaniu piegów na nosie, popełniłam nawet w pełni profesjonalną sesję fotograficzną moich wypielęgnowanych roślinek i wiosennych rabatek, a tu serwer, na którym jest mój album NIE DZIAŁA :-?
W dodatku jego administrator a mój szwagier jest na jakimś szkoleniu w Bydgoszczy i wróci dopiero w piątek :roll:

No to i właśnie mówię, że KLOPS :roll:


Hmmm..
To teraz troszkę opisów, a jak już album będzie pełnosprawny, to będą i zdjęcia.

Otóż:
W niedzielę, z okazji imienino- urodzin, mój mąż otrzymał w prezencie od reszty rodziny wymarzoną siekierę fiskarsa. Mówi, że ją położy na białym obrusie i będzie z nią spał. Na razie jednak śpi ze mną i swoim synem :roll:
Ale z tej okazji, oraz dlatego, że zakupiliśmy w lesie 5 m buka w duuużych kawałkach, które zupełnie nieelegancko leżą sobie koło naszego domu, od razu zabraliśmy się z Bartkiem za próbne rąbanko :wink: :oops:

Uwiecznione zostało ono na zdjęciach i niestety :oops: na krótkim filmiku (te możłiwości aparatów cyfrowych - fuj!).
Cóż...
Ja myślała, że skoro od 2 miesięcy ja noszę 7 kochanych kilogramów, to ja parę w ręcach będę miała... No i na myśleniu się skończyło. Wyglądam przy tym rąbanku jak sprawna nieco inaczej :roll: Za to Bartek... jak mistrz rąbanka :lol:

Ale zabawa była przednia i ja jeszcze sobie porąbię!
Tylko bez aplauzu uchachanej rodzinki przy boku! :-?


A dziś korzystając z niesamowicie cudnej pogody, wystawiłam dziecia do ogrodu na 5 godzin i w tym czasie pieliłam, sprzątałam, porządkowałam i wymyślałam, co ja jeszcze w tym moim ogrodzie mogę zrobić. Niestety sama, bo Bartek jest zupełnie nieogrodowy :roll:
Parę fajnych patencików wymyśliłam. Wezmę mojego tatę do pomocy i potem będę się chwalić :lol:
Na początek - jak już wspominałam - jutro jedziemy po magnolię Nigrę. Planuję też martwą naturę z kamieni ze słonecznikami i mnóstwo, mnóstwo kolorów. W tym roku stawiam na różnobarwność :lol:

Oby tylko pogoda dopisała i pozwoliła na pławienie się w pracach ogrodowych :roll:

Anna Wiśniewska
26-04-2006, 18:45
Nie wiem jak ten mój szwagier to zrobił, ale coś tam pstryknął w jakąś klawiaturę na drugim końcu Polski i album już działa :lol:

No to wgrywam zdjęcia, ale uprzedzam, że przy moich marnych radiowych 128 Mb może to dłuższą chwilę potrwać :roll:


Mam Nigrę!!!
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Zdjęć jej jeszzce nie robię, bo nierozkwitnięta, poczekam aż jej się te cudne bordowo- białe płatki rozwiną i wtedy jej zrobię sesję :lol:

Dokupiliśmy jeszcze po 6 cebul gladioli i lilii, 3 pelargonie do donicy na tarasie i dwa bukszpanki. Będę sobie dokupować czasem po kilka sztuk i urządzę niski żywopłocik odgradzający rabatkę iglakową od parkingu, na którym mój mąż i szwagier stają swoimi brudnymi samochodami a potem je tam myją i wszystko - zgroza! spływa mi na roślinki (te głupie pomysły teścia ze spadkiem, coby na polbruku woda nie stała - tak to romantyzm - ja - walczy z pragmatyzmem - moje teście).
No to już nie będzie spływać :lol: :lol:
W maju dokupię z 10 tych bukszpanków :lol:

Hitem mojego ogrodu jest wierzba mandżurska kupiona rok temu, która rozrosła się jak na przysłowiowych drożdżach. Ogromnie nas tym zaskoczyła. Ciekawe, jaki będzie miała przyrost w tym roku? :lol:

Dziś był kolejny dzień pracy w ogrodzie. Jutro następny. Mimo zmęczenia, już się nie mogę doczekać! :lol:

Anna Wiśniewska
03-05-2006, 18:09
Dziś ostatni dzień długiego weekendu i pierwszy dzień bez deszczu :roll:
Calutki spędzony w ogrodzie :lol:

Długi weekend to dla nas czas grilla w domu (a jeden delegat w kurtce ortalionowej pilnował mięsiwa na tarasie - w każdym domu wkoło nas takie coś miało miejsce :lol: ) i przyklejania nosa do szyby w poszukiwaniu choćby skrawka błękitnego nieba.
No ale jak roślinki podlało! :o

Dziś gdy rano wyszliśmy z domu dopiero było widać jak wszystko oszalało :o
W związku z tym Bartek właśnie popełnia pierwsze koszenie trawy w tym sezonie :lol:

Nawet Pafcio dziś opalał pyszczek :lol:

Udało mi się w końcu powklejać do albumu następne zdjęcia wiosennego ogrodu i Pawełka.

To próbka:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pi%EAkna-Pani-Wiosna/onkile_i_tulipan.thumb.jpg

i to:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IMG_7171.thumb.jpg

:lol: :lol:

Anna Wiśniewska
11-05-2006, 10:59
Mój problem ostatnio to... liście na drzewach :-?
nadajnik (abo raczej odbiornik) do internetu na naszym kominie musi widzieć jakiś tam drugi a teraz - właśnie z powodu liści na drzewach go nie widzi :evil:

No i dlatego nie mam chwilowo w domu internetu i nie mogę powklejać do albumu zdjęć moich prześlicznych papuzich tulipanów :cry:

Facet od internetu obiecał nam, że w ciągu dwóch tygodni podwyższy ten drugi nadajnik gdzieś tam i wtedy będzie poprawa. A na razie wszystkic moję zdjecia ogrodowe i kilka zdjęć rosnącego Pafcia leży sobie na twardym dysku i czeka. Ech... :-?

Dobrze choć, ze pogoda dopisuje i całymi dniami wylegujemy się z Pafciem na tarasie. To znaczy on się wyleguje a ja grzebię w ziemi. Takie mam hobby :wink:

Dobra, to ja uciekam do tej mojej ziemi i tego mojego Pafcia.

Do zobaczenia/usłuszenia/przeczytania jak już będę miała internet ponownie :-? :roll:

Anna Wiśniewska
23-05-2006, 21:49
Witajcie!

Od dziś znów mam kontakt ze światem :lol:
Odbiornik zmieniony na taki, co liści się nie boi :lol:

A zaległości mam straszne! :o
Tyle, ze dziś to już padam na twarz i pożytku ze mnie wielkiego nie będzie :-? Paweł miał upiorny ból brzuszka i oboje się umordowaliśmy.
Wpadłam tylko zakomunikować dobrą nowinę :wink:

Ale obiecuję systematycznie nadrabiać zaległosci i przede wszystkim powklejać te wszystkie zaległe zdjęcia do albumu. Parę dni to potrwa :wink:

Uciekam. Spać! :P
Dobranoc.

Anna Wiśniewska
24-05-2006, 09:05
Aktualny Paweł już jest w albumie.
Po południu będzie i ogród.

A teraz zmykam na spacerek, bo piękny dziś dzień :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
27-05-2006, 09:27
Paweł wczoraj rano. Pięć innych zdjęć z tej samej sesji jest już w albumie :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000525.sized.jpg

Anna Wiśniewska
27-05-2006, 23:06
Wgrywam obiecane tulipany, które w ogrodzie niestety się już kończą. :cry: Ale za to zaczynają się azalie :lol: I rododendron, o bzach już nawet nie wspominam...

Uwielbiam bzy!!
Mam to szczęście, że w mojej wsi jest ich wszędzie pełno. Gdy po deszczu wychodzę z domu całe powietrze jest przepełnione ich zapachem. A ja wtedy staję, wącham i po prostu jestem szczęśliwa :lol: :lol: :lol: :lol:

Czekam też na rozkwit piwonii. Mam ich chyba z 10 sztuk, przesadzone z działki rodziców w ubiegłym roku. Teraz będzie ich pierwsze kwitnienie w nowym miejscu, a zapowiada się bardzo obficie :lol:

Ślicznie przyjęla się i kwitnie krzewuszka, zaraz rozwiną się kwiatki na dereniu i jaśminowcu, widać, że dobrze się czują perukowiec i złotokap obskubane okrutnie jesienią przez Korę :-? Nawet dąb w końcu się zdecydował i puślił zielone listki, choć opóźnienie w stosunku do swych braci rosnących dziko ma spore. Nawet się martwiliśmy, czy nie pójdzie na zmarnowanie, ale rozmawiałam z nim i jak widać zadziałało :lol:

Martwię się jeszcze tylko o Nigrę :(
Też jeszcze nic nie wypuściła. Co prawda pani w sklepie, gdzie ją kupowialiśmy obiecała wymienić krzaczek, jeśli do 20 czerwca nic się nie zadzieje i prosiła o cierpliwość, bo u niej też jeszcze Nigry nie ruszyły - ale na pewno ruszą, ale my nie możemy sobie pozwolić na żadną wymianę. Pod tą magnolią zakopany jest kikucik pępka Pawła, a sam krzaczek był posadzony dla uchonorowania jego narodzi, to jakże to wymieniać? :o :( :o :(
Trzymajcie kciuki, żeby ta moja Nigra zmądrzała i wypuściła listki!

Ostatni mój nabytek to trzy żarnowce. Jeden klasyczny - żółciutki, drugi bordowy, a tzreci wielokolorowy :lol: Śliczne są! :lol:
Muszę jeszcze Bartka przekonać do kupna kratki na elewację od strony kuchni i posadzić przy niej powojniki.
A tak w ogóle, to mam coraz więcej pomysłów do zrealizowania w ogrodzie :lol: Zasadzę ten wielki trawnik calutki, od płota do płota :lol:


Dziś spędzając dzień z Pafciem poczyniłam kilka spostrzeżeń
:lol:

Nie wiedziałm na przykład wcześniej, że stópki trzymiesięcznego mężczyzny czasem pachną już z taką stópkową nutką :lol: :lol:
Nie wiedziałam też, jak donośnie taki osobnik może bekać i puszczać bąki :o I że może tak łapczywie jeść :wink:
I że tak pokocha kąpiel, że każdy wieczór kończy się przecieraniem mopem podłogi, która zachlapana jest całkowicie przez super-szczęśliwego z powodu bycia w wodzie dzieciaka :lol:

Albo, że dorosli ludzie aż tak głupieją przy takim małym szkrabku (groszku-paproszku :lol: )
Mamy znajomego- zatwardziałego kawalera, starszego od nas. Jako jedyny nie zachwycił się Pawciem :lol: Jest to właściwie najlepszy przyjaciel mojego męża.
I gdy niedawno był u nas, gdy na własne oczy i uszy zobaczył jak jego kumpel ze śpiewem na ustach biegnie po pampersa (na pampersach sa rysunki różnych zwierzaczków, na każdej pieluszce inny) a potem do swojego syna pieszczotliwym głosem mówi "No co Pawełku, to teraz nakarmimy pieska?" ( :lol: ), wtedy po prostu nie wytrzymał i założył sobie walkmana na uszy (albo coś tam co się teraz na uszach nosi, ja już nie jestem na bieżąco z techniką w tym zakresie, stanęłam na walkmanach na płyty CD :wink: ) A ja z resztą towarzystwa zaśmiewalismy się z niego do bólu brzucha :lol:

Fajny jest ten nasz mały domownik.
Pojęcia nie miałam, że aż tak stracę dla niego głowę. .. Przecież ja nie lubię dzieci i nie za bardzo nawet chciałam w tą ciążę zachodzić! :o Bartek długo mnie przekonywał, a teraz co się dzieje? :lol:
Jednak człowiek nie może być nawet siebie pewien, natura i tak nas przechytrzy, w swój perfidny, cudowny sposób :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
02-06-2006, 21:29
No w końcu jakiś porządny, czerwcowy dzionek się trafił! :lol:
Tylko niefajnie, że po weekendzie znów ma być jak w październiku :-? :roll:
Nic to, trzeba się cieszyć tym, co jest. Przynajmniej ogrodu nie trzeba podlewać :wink:

Jutro jadę do skelpu ogrodniczego na zakupy :lol: :lol: :lol:
Muszę nabyć trzy róże pienne w miejsce moich, które niestety nie przetrzymały zimy (podobnie jak u sąsiadów wkoło :( ). Chcę jeszzce kupić dzrewko do posadzenia na środku działki. I nie wiem, czy migdałowiec, czy głóg :roll: A może oba? :lol:
No i rzecz niezmiernie ważna - kupię konewkę! :lol: Aż nie wiem jak to się stało, że do tej pory nie mam konewki :wink:

A że znam siebie, to pewnie jutro się okaże, że kupiłam jeszcze kilka innych rzeczy i potem będę sobie po cichutku w kąciku biadolić, że tak dużo pieniędzy wydałam :wink:

Anna Wiśniewska
07-06-2006, 10:12
Przeczytałam, co wyżej napisałam i uśmiałąm się bo znowy wyszło inaczej.
Przede wszystkim nastąpiło OOOGROOOMNE zaniedbanie :wink: Zapomniałam kupić konewki! :-?

Ale co się odwlecze...

Kupiłam migdałowca - ale posadziłam go przy tarasie. Kombinuję coby dokupić jeszcze drugiego i posadzić go przy drugim narożniku tarasu. Ale to jeszcze w fazie przemyśleń.

Głogu nie kupiłam - nigdzie nie było :-?
Ma być może w poniedziałek - pojadę koniecznie!
I tego głoga chcę posadzić na środku a wkoło niego berberysy bordowe. Wkoło migdałka(ów :wink: ) posadzę berberysy zielone, ale też ich jeszcze nie kupiłam, bo nie kupowałam bordowych bo nie kupiłam głogu. Ufff :wink:

Widziałam takie piękne drewniane i wiklinowe donice na taras że aż!
Muszę jakoś zarabiać, zarabiać, zarabiać! :wink: :o

No ale kupiłam też kratkę i trzy powojniki. Na razie nie wyglądają zbyt imponująco, ale domyślam się co to będzie za parę mesięcy :lol:

Nabyłam też petunie na taras - jako że zbliża się Mundial...


Znów wklejam nudne zdjęcia moich roślinek do albumu :lol: :lol: :lol:
Kto ma ochotę - zapraszam :lol: Zakupy już też tam widać :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
07-06-2006, 17:40
Ależ mi dzieć dał dziś popalić!
Na szczęście usnął w końcu! :roll:

On chyba będzie nadpobudliwym dzieckiem... :roll:
Matko, co to będzie, jak on zacznie pełzać a potem chodzić i biegać :o :o :o

Z tego wszystkiego aż mi się zachciało COŚ i piekę właśnie drożdżowe coś z rodzynkami. Bez przepisu, z fantazji :roll: , zobaczymy, co wyjdzie :roll:

Pozamieniałam się z koleżanką na ciuszki (jej trzeci synek właśnie się urodził a drugi ma prawie 2 latka). Fajna sprawa i frajdy ile! Z tego powodu Pafcio dziś prawie cały dzień na dworze i prawie cały dzień w nowej czapusi. Nic o niej nie napiszę, zobaczcie sobie sami :lol: :lol: :

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000578.sized.jpg

Anna Wiśniewska
19-06-2006, 21:36
Znów mieliśmy nieprzewidzianą przerwę w dostawie internetu :evil:
Jednak radiowe łącze i rura nad kominem nie jest gwarantem stabilności tego medium :roll:
Pocieszające jest to, że TP SA już ruszyła pupę i projektuje nam rozmieszczenie swoich kabli we wsi. Ponoć inwestycja ma ruszyć jeszcze w tym roku. Zobaczymy... :roll:

Cyfrówka też już wróciła z wojaży moich rodziców po Polsce, więc od jutra mogę pstrykać nowe zdjęcia :lol:


Dziś będzie odcinek ogrodowy...

A ogród mi szaleje. Ten koński nawóz działa :lol: Jedna lilii sięga mi do biustu (a ja niska nie jestem :roll: ). Zrobię zdjęcie i pokażę! :P

Ślicznie zachowują się wszystkie róże, pnąca na kratce już rozwija pąki, a ma ich bardzo dużo - będzie bordowo- herbaciany mix :lol: :lol: :lol:

Wiciokrzewy już prawie, prawie kwitną, dalie powychodziły z ziemi, tak jak i mieczyki. Rozsada z astrów już zrobiona (200 szt! :o :lol: ) Piwonie niestety już przeżywają ostatki, i nie zdążyłam się pochwalić wyjątkowo - zdaje mi się - pięknym okazem - białe kwiaty z czerwoną plamką w srodku. Cudo! :lol: Może uda się w przyszłym roku.

Magnolia Nigra niestety wróciła do sklepu. Nie rozwinęła pączków (jak wszystkie Nigry w koszalińskich sklepach ogrodniczych - akurat ta odmiana mocno ucierpiała podczas wczesnowiosennych przymrozków) i będą ją tam razem z innymi okazami ratować. U mnie w ogrodzie natomiast stanęła inna odmiana - George cośtam (nie pamiętam :oops: :oops: :oops: ). Mam nadzieję, że ta będzie się sprawować przyzwoicie :wink:

Na tarasie postawiłam wielki kosz z przeróznymi odmianami kwiatów, w tym oczywiscie z begoniami. Strasznie lubię te kwiaty :P
Do tego dwie donice z piwoniami i jedna z mundialowymi petuniami. I jeszcze w dwóch skrzynkach na oknach mam śliczne dwukolorowe surfinie. Nie iweszałam ich w tym roku na tarasie - zbyt mocno u nas wieje, pamiętam jak bardzo je w zeszłym roku wytrzęsło i nie chciałam powtórki. W donicach na oknach też są super :P A na tarasie główną ozdobą jest ten różnobarwny, pełwn kwiatów kosz.

Anna Wiśniewska
21-06-2006, 10:12
Ach ta technika! :lol:

Rano wyszłam do ogrodu, zrobiłam zdjecia cyfrówką, przegrałam je potem do komputera, później na serwer i do albumu :lol: :lol: :lol: :lol:

I do Pawełka trafiły dwa nowe zdjęcia - tym razem nie dzisiejsze, bo mały bąk śpi i nie będę mu po oczach lampą swiecić. Jeszcze się obudzi i to już będzie koniec swobody mamuni :wink:

Anna Wiśniewska
23-06-2006, 10:40
Dzień dobry wszystkim :lol:

Pawełek dziś rano :lol:
Pozostałe zdjecia z sesji oczywiście w albumie :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000520.sized.jpg

Anna Wiśniewska
27-06-2006, 21:04
Zrobiła się ze mnie typowa wiejska baba.
Misto jest bleee, pełnia szczęścia to gdy w prostej spódniczce, z lekka rozciągniętej bluzce i sandałkach na płaskim obcasie siadam na huśtawce w moim ogrodzie wieczorem i tylko wącham i patrzę...

Lilie oszalały. Ta o rekordowej wysokości (sięga mi do obojczyków) ma szesnaście pąków na czubku. Co to będzie, jak one wszystkie zakwitną! :o

Jaśminowiec zakwitł i pachnie...
Wiciokrzew pachnie przy tarasie...
Róze pachną, a każda inaczej! Porcelanowe na rabacie jakoś tak szlachetnie, z nutką nostalgii. Bordowe na pergoli iście po królewsku. A bladoróżowa na pergoli z taką cytrusową nutką...
Mogę tam stać i patrzeć, i wąchać, i prawie płakać ze szczęścia...
Cudnie jest też wieczorkiem, gdy dziecię już śpi, siedzieć z sąsiadami na oświetlonym tarasie i pić limonkowy wermucik z lodem i cytrynką :P
Mam bardzo ambitny plan, że najdalej na przyszłą wiosnę uda nam się ten tarasik i ganek wykończyć. Wtedy to będzie pięknie!

Surfinie w donicach na parapetach zachwycają mnie za każdym razem, gdy na nie patrzę. Substral działa :wink:

W zeszłym tygodniu posadziliśmy z tatą te ponad 200 astrów. Pod dębem, pod migdałkiem, mnóstwo przy żarnowcach i też sporo w daliach. Jesień też zapowiada się więc kolorowo :P

Upały jakoś znosimy, Ja lepiej, Paweł gorzej :-? Ale dziś, po wczorajszej mega burzy było już chłodniej.

I tak nam jakoś czas upływa... Od wieczora do wieczora, od grilla do grilla :wink: W najbliższy weekend umówiliśmy się z sąsiadami na tatarka z łososia. Made by my husband :lol: Pyyycha! :P
Kochany jest ten nasz klocuszek, ale jak już śpi wieczorem, to dopiero się życie zaczyna :wink:
Ale za to jak od samego rana za nim mi tęskno! :wink:

Wgrywam zdjecia z ogrodu, zrobione dziś wieczorem. I róże (znowu :roll: :wink: ), i lilia i... konewka :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
01-07-2006, 14:26
Wybaczcie, ale ja znowu o tej lilii. :wink:
Sięga mi już do brody prawie! Dokumentację widać w albumie. U Pawła też zdjęć znów przybyło. Bo wczoraj nasz chłopak pierwszy raz siedział u taty na barana :lol: Robi się z nim wesolutko, bo spodobało mu się siedzenie i ciągle się tego domaga, a kręgosłup jeszcze ma za miętki. No ale w końcu ile można leżeć i sufit oglądać :wink:

Dziś dzień koszenia trawy. Wszyscy sąsiedzi wkoło już to zrobili, u nas koszenie za jakąś godzinkę :lol:

Powojniki mi ślicznie kwitną. Najbardziej ten niebieski, ale bordowy też ma już mnóstwo pączków. Tylko ten dwukolorowy coś słabiej. Znalazłam tylko jeden pączek. Pewnie w przyszłym roku nadrobi :lol:

W przyszłym tygodniu zaczynamy organizować altankę. Już się nie mogę doczekać! :lol:

Anna Wiśniewska
05-07-2006, 12:49
Paweł się już przekręca... :o
I czyści sobie namiętnie paznokcie u stóp, ciumkając je w buzi :P
Wolę to, niż jak mówi, że nie chce leżeć tylko siedzieć - a często tak mówi :roll:

Muszę się sklonować :-? Tylko wtedy będzie i dom w miarę czysty i dziecko szczęśliwe. Bo na razie to dziecko jest szczęśliwe :oops:
A jak śpi, to matuś albo na forum albo w ogrodzie szaleje :oops:

Zauważyłam też u niego w buzi na dolnym dziąśle białą kropkę. Chyba będzie ząb :lol:
Pieluchy zmieniliśmy już na 4 :o Nie powiem, że na opakowaniu jest zdjecie bobasa już biegającego, bo w jakiś kompleks matki Hagrida wpadnę :roll: Tylko co zrobię, jak rozmiary pieluszek się wyczerpią? :o Będzie "mamuś - basen" :wink:

Ocho, mały chce obiad :lol:
No to pa!

Anna Wiśniewska
12-07-2006, 10:43
Dziś pierwszy od dawna chłodniejszy dzień. Roślinki odetchną, ja i Paweł też :wink:

Co oszczędzimy na gazie (czyt.- ciepłej wodzie do kąpieli), to wydamy na wodę zimną do podlewania ogrodu. Trawa już bidnie wygląda, nawet codzienne ustawianie wiatraczków niewiele jej pomaga :-?

Z nowości - nabyliśmy w końcu kosz do kosiarki. Koniec z grabieniem! :lol: Hura, hura (bo to moja działka była :oops: )

Powklejałam kilka zdjęć do albumu. Popatrzcie na przykład tutaj:
I to lilia
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000585.thumb.jpg

I to też lilia :lol:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000584a.thumb.jpg

Od wczoraj zaczęliśmy stawiać altankę. Ale jeszcze mocno niegotowa, więc nie pokazuję 8) Jak będzie już pięknie (za 5 lat?), wtedy zrobię jej zdjęcie :wink:

Porzeczki i wiśnie już gotowe do zrywania, borówki po jednej też da się już skubać, powoli rozkwitają liliowce i dalie i tak jakoś ogólnie to ładnie jest na świecie :wink:


Tylko co do Pawła to ręce mi opadają :oops:
Chyba ta biała kropka w buzi zaczęła go już męczyć, bo szczerze powiem - nie do zniesienia jest ten mój potomek :roll: Postanowił chyba przećwiczyć mój ułomny charakter :roll: Krzyczy, nic mu się nie podoba, marudzi, popłakuje, wierci się, nie mogę od niego odejść na krok, ale jak jestem to też jest nie halo, budzi siebie i nas o barbarzyńskich porach :-? Jak to przetrwamy, będę zdecydowanie lepszym człowiekiem...

Anna Wiśniewska
13-07-2006, 11:24
http://www.cosgan.de/smiliegenerator/ablage/252/302.png

Moja lilia gigant oczywiście :lol:
I nie będzie wcale buraczkowa :o tylko krwiście czerwona, aż bordowa :lol:
Zdjęcie w albumie.

A tu wszystkie moje liliowce. Ogromnie podobają mi się te kwiaty :P

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000586.thumb.jpg http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000591.thumb.jpg http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000592.thumb.jpg

Anna Wiśniewska
16-07-2006, 18:45
Zaszaleliśmy z Batkiem w ogrodzie z aparatem. Głównie pastwiliśmy się nad lilią, za co oglądaczy albumu z góry przepraszam :oops:

Na pocieszenie dodam, że już niedługo przekwitnie i będzie spokój :wink:


Pawełkowi też pstryknęliśmy parę fotek, na przykład taką:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/Rysunek1.sized.jpg

I tak nam leniwie mija niedziela... :wink:

Anna Wiśniewska
25-07-2006, 12:22
Obecnie jestem znękana :-?

Po pierwsze - brak deszczu :-?
Trawnik mi zanika, a żeby całą resztę utrzymać latam co wieczór z wiadrami, wężem i konewką po tych moich 12 arach :-? Masakra :-?

Prognozy pogody zapowiadają burze - to błyska, ale co z tego? Z samego błyskania podlewania nie ma :roll: I tak od początku lipca :evil:

Siebie ratujemy jeżdżąc od czasu do czasu nad jeziorko. Nic tak dobrze nie robi na upały jak ochłodzenie całego ciała w wodzie :lol: Tylko Pafcio na razie nie pływa :wink:

Po drugie - rosną nam (Pafciowi) pierwsze zęby
I to jest dopiero masakra! :o
Marudzi, nic go nie interesuje, krzyczy (zabawnie bardzo) ze wściekłości, zamiast normalnych 2-3 godzin, śpi po 1/2 godziny w dzień, wieczorem zasnąć nie może :-? Nie mogę go zostawić nawet żeby iść do łazienki bo od razu awantura, dziś na spacerze nie wyrażał niezadowolenia tylko jak go po grubych udkach łaskotałam, więc wisiałam nad wózkiem idąc przez godzinę :roll:
Tak naprawdę podoba mu się tylko wieczorna kąpiel (wychlapuje chichocząc połowę wody z wanienki na stół, podłogę i kąpiących :roll: ).

Ale dziś, po spacerze przyatakowałam jego drugą dolną jedynkę (pierwsza juz jest na wierzchu) i pierwszą dolną dwójkę zestawem:
herbatka na uspokojenie z melisą, pół słoiczka marcheweczki - pierwszej w życiu :lol: , potem znów herbatka i mleczko prosto z ciepłego zasobnika naturalnego. I pomogło - zasnął :lol: :lol: :lol: Bo wcześniejsza drzemka trwała 20 minut zamiast 3 godzin :-?

Ech, no dobra, wygadałam się, już mi lżej. Mam jeszcze żel na dziąsła (ale on się tak slini, że od razu mu wykapie z buzi :roll: ) i odsiecz w postaci babci i dziadka - przyjadą po obiedzie :lol:

A popatrzcie jak Pafcio wyglądał jak tę pierwszą w życiu marcheweczkę zjadł :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000016.sized.jpg

Anna Wiśniewska
25-07-2006, 13:42
Po takim jedzeniu przyda mu się coś takiego:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000008.sized.jpg

:wink:

Anna Wiśniewska
29-07-2006, 21:30
Padam :roll:
Jutro chrzciny :roll:
10 dorosłych, 4 dzieci i Paweł - gwóźdź programu :lol:
Jak przeżyjemy, to będzie cud :lol:

A z rzeczy nowych i przyjemnych - mam w końcu lampy w kuchni :lol: :lol: Dostałam od męża na imieniny. Tylko nie umiem ich ładnie sfotografować. Robiłam już kilka podchodów i ciągle kaszana. Może kiedyś mi się uda :wink:

Na te same imieniny dostałam też super ekstra drewniane donice na taras. Te, do których kiedyś tak wzdychałam, że nawet o tym napisałam w dzienniku. Dokupiłam dziś do nich troszkę kwiatów i już mi się ślicznie na tarasie zagęszcza :lol: :lol:

Kora gania motocyklistów, Rudek łowi wróble :roll:, Pawłowi rosną zęby...
Wesoło mamy w naszym stadku :lol:

Anna Wiśniewska
31-07-2006, 09:08
Już chyba wszędzie napisałam, że chrzciny Pawełka opiszę w dzienniku więc koniec migania się :wink:

Dzień zaczął się spokojnie :roll: Już w sobotę w ogrodzie ustawiliśmy dwa stoły, odpowiednią ilość krzeseł i ławeczkę, a nad nimi trzy ogromne, pożyczone parasole :lol:
Pawcio - niczego nie przeczuwając zjadł śniadanko a potem jeszcze przysnął na godzinkę dając rodzicom czas na przygotowanie się do uroczystości :wink:

W kościele był bardzo spokojny, nie zaprotestował nawet kiedy podbiegła do niego prababcia i wcisnęła my dwie dychy w pieluszkę :o :P (to ponoć taka tradycja :P ). Ceremonię przetrzymał bez trudu, za to rodzice chrzestni tak się zestresowali, że nie słuchając księdza zapalili świecę zapalniczką, po czym tato chrzestny odwróciwszy się do obecnych w kościele ludzi zdmuchnął ją i odpalił już tak jak trzeba. Chcielibyście widzieć zdumioną minę naszego księdza w tym momencie 8)

A, jeszcze rodzony ojciec Pawła zapomniał jakie imię wybraliśmy dla naszego dziecka, więc mamusia gromkim głosem wykrzyczała to imię za dwoje 8) :P

Paweł się wkurzył dopiero pod koniec mszy (zdenerwował się, bo kilkoro małych dzieci zaczęło głośno płakać, a on tego nie lubi) i zażądał wyjścia na dwór, bo już mu za ciepło było w atłasowej koszuli z muchą pod brodą :wink:
Posłusznie spełniliśmy jego prośbę - najpierw ja, potem Bartek.
A ksiądz na koniec stwierdził, że bardzo się cieszy, że tak małe dzieci biorą tak aktywnie udział w mszy świętej w naszym kosciółku :lol: :lol:

A potem to już był sam luzik :lol: :lol:
Jedzenie i picie powędrowało na stoły, Pawcio w ręce cioci, babć i prababci. Wszystko się chyba udało, bo pierwsi goście odjechali dopiero o 20, a ostatni przed 23. (Msza z chrztem była o 10 rano).
Były i rozmowy, i robienie zdjęć, i spacery po wsi.
Pawcio - z rzeczy praktycznych - dostał krzesełko, w którym już niedługo będzie siedział przy jedzeniu, huśtawkę i piękną srebrną łyżeczkę z bursztynem (cudna - ja żartuję, że sobie z niej broszkę zrobię).
Zdaje się, że nasz Prezes będzie z tych prezentów bardzo zadowolony :wink:

Dokumentacja fotograficzna (skromna bardzo, bo większość zdjeć była robiona aparatem tradycyjnym) oczywiście w albumie u Pawełka (zaraz wgram) :lol:

Anna Wiśniewska
04-08-2006, 09:02
W końcu się zmobilizowałam i znów zrobiłam parę zdjęć kwiatów.

Zawsze mnie fascynowało, jak ogród potrafi się zmianiać w ciągu lata- od pierwszych wiosennych krokusów, potem tulipanów, hiacyntów, stokrotek i żonkili - symboli radości z powodu coraz cieplejszego słonka, przez róże, lilie, moc kwiatów przeróżnych powojników, dalii i mieczyków by w końcu zmienić swe barwy na pomarańczowo- żółte dzięki słonecznikom, gazaniom, rudbekiom i dzielżanom.

A na koniec, gdy jesień już puka do furtki- w ogrodach królują pyszne i kolorowe astry :lol:


Popadało jeden dzień, drugi, trzeci, i już nawet nie trzeba trawnika podlewać, sam pięknie odbija. A ja już go na straty spisałam :oops: :roll:

Chętnych zapraszam do albumu

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000542.sized.jpg

Anna Wiśniewska
09-08-2006, 14:29
Niniejszym tegoroczny sezon przetworowy ogłaszam za otwarty!
:lol:

Nie wiem jak, nie wiem kiedy...
W mojej spiżarni stoi już 40 słoiczków dżemu z czarnej porzeczki (dziękuję kochani rodzice :lol: ). W ubiegłym roku robiłam sama (począwszy od zerwania owoców) i obdarowywałam rodzinę, w tym roku rodzina się odwdzięczyła :lol:
Mam ponadto jedną z zamrażarek zapchaną po brzegi zmiksowanymi truskawkami z cukrem. Latem ich jeść nie mogłam, odbiję sobie zimą :lol: I dwie szuflady cukinii w kostkach - to samo zrobię z papryką i będzie pyszne leczo w środku zimy!

A dziś wraz z mamą zabrałyśmy się za ogórki. 22 słoiki juz zagotowane, czekają aż je ustawię na miejsce. Ale ponieważ w ubiegłym roku taka ilość starczyła mniej więcej do połowy listopada :roll: , w piątek powtórka.
Potem będą jeszcze papryki, buraczki z papryką i bez, i oczywiście moje ukochane mirabelki, które jeszcze dojrzewają na drzewach (sprawdzałam dzisiaj - jeszcze zielone :wink: )

Pod koniec sezonu natomiast przyjdzie kolej na najcudowniejsze pod słońcem dżemy i soki wiśniowe.
Co do grzybów - to chyba się w tym roku bardzo do rodziców uśmiechnę, Paweł za mały na takie rozrywki niestety :roll:
Suszona mięta w poszewce na poduchę jeszcze dynda w spiżarni od zeszłego roku więc i na tę zimę wystarczy.

Czy czegoś nie pominęłam?
Nawet jeśli, to jest jeszcze czas, żeby sobie przypomnieć i nadrobić.
Wtedy ta zima nie taka straszna...
:roll: :wink:

Anna Wiśniewska
11-08-2006, 20:10
Pawłowi chyba idzie trzeci ząb :-? :-? :-? :roll:
W dodatku mi idzie znów kawałek ósemki :-? :roll:
Jesteśmy więc dziś oboje mocno nieszczęśliwi, choć ja wyrażam niezadowolenie ze swojego stanu nieco mniej energicznie i ciszej niż mój synek 8)

Żeby jednak nie było tak ponuro (tylko żeby nie zapeszyć :roll: ) - chyba odkryłam sposób na usypianie Pawła (bez karmienia z piersi) :lol: :lol: :lol:

Po prostu pomyślałam, że skoro on jest (ponoć :roll: ) tak bardzo podobny do swojego tatusia, to i usypiać go może będzie ta sama rzecz :wink:
I działa :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Tylko w takim razie jak to się stało, że ja jestem matką tego dziecka? :o Podobieństwo jak na razie między nami jest "średnie" :roll:

:wink:

Anna Wiśniewska
20-08-2006, 20:22
Na forum publicznym popełniam dziś postanowienie:
Od jutra się biorę za ogród. Koniec z chwaściorami, bałaganem, lenistwem i brakiem czasu!

Mistrzyni W ŻYCIU nie doścignę, ale - żeby nie pójść po prostu po sznurek i się nie powiesić - nastawiam się nie na skopiowanie ale na czerpanie pomysłów.

Tolusia - wielki buziak!

Ale musisz troszkę poczekać, zanim Cię do siebie zaproszę, chyba że zimą, kiedy i tak wszystko jest śniegiem zasypane :wink:
Mam gigantyczne braki i muszę je choć w ułamku nadrobić.

OD JUTRA!

Anna Wiśniewska
23-08-2006, 21:08
Pda, pada, pada...
A jak nie pada, to leje.
A jek nie leje, to grzmi...

Nie mówię, ze nie lubię burzy i deszzcu, zwłaszcza po takim lipcu, jaki mieliśmy szczęście mieć tego lata, ale żal mi kwitnących jeszcze kwiatów. Surfinie smętnie wyglądają, dalie też jakieś takie już niewyraźne, mieczyki w pośpiechu ścinam do wazonu, żeby mi na rabatach nie zmarniały.
A one chcą jeszcze kwitnąć! I rozkwitają jeden po drugim, zadziwiając mnie swoimi kolorami. Bo co powiecie na taki na przykład

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000046_001.sized.jpg


Ale te deszcze mają jedną wielką zaletę. Rosną po nich grzyby! :lol:
Takie coś popełnia mój ojciec co drugi dzień :roll:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejna-jesie%F1/IM000058.sized.jpg

Dodam tylko, że są to wyłącznie borowiki, gdzyż mój tato - a jest to już anegdota opowiadana w rodzinie - zwykł ostatnio (tzn. od kilku lat) mówić: "Podgrzybki? A tak, też kiedyś zbierałem. I nawet się tego nie wstydzę" :roll: :lol:

Mam tylko nadzieję, że ponieważ ja zapewniłam mu w tym roku kochanego wnusia, on zapewni mi z regalik słoiczków marynowanych i kilka puszek prawdziwków suszonych. Coś za coś :wink:

Dziś dał mi dwa borowiczki na obiad.
Takie coś z nich popełniłam

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejna-jesie%F1/IM000059.sized.jpg


A w albumie oprócz powyższych kilka nowych fotek domku - jeszcze z kwiatuchami w tle i na bokach :wink:

Anna Wiśniewska
28-08-2006, 14:54
Nasza ubiegłotygodniowa wycieczka do koleżanki Toli zaowocowała najpierw głęboką depresją, ale później otarciem łez, ruszeniem głową i ostrym kombinowaniem.
Jest już pierwszy efekt tego kombinowania. Klomb, który był po prostu skalniakiem przed domem zmienił swoje oblicze. Roślinki zostały w sumie te same, tylko mocno odmłodzone i pocięte :wink: . Dosadziłam tylko karaganę, jałowca, wrzośca i skalnicę w trzech miejscach. Trzmielinka, rojniki i inne skalne zielska pozostały te same. Dodatkowo w ziemi siedzą cebulki miniaturowych tulipanów i szafirków.

Tu zamieszczam jedno zdjęcie poglądowe, reszta jest w albumie.

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejna-jesie%F1/IM000104.sized.jpg


Ogrodu z drugiej strony domu na razie nie pokażę, gdyż trwają tam prace wykopaliskowe :wink: Na razie dosadziliśmy już robinię (potocznie akację), ustawia się obelisk na róże pnące, na posadzenie czeka głóg, wiciokrzew biało-żółty w cętkowane liście i kilka innych zieleninek. Altanka ogrodowa ślicznie zarasta różami, na wiosnę dosadzę jej powojników. Pas iglakowy od bramy do kompostownika też doczeka się renowacji, bo wkurza mnie woda spływająca do niego przy myciu samochodów. Oglądanie i pełnia efektu - w przyszłym roku. :wink:




A Paweł na te wszystkie poczynania mamuśki reaguje tak

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000082.sized.jpg

:wink:

Anna Wiśniewska
30-08-2006, 21:28
Wczoraj moje dziecko ktoś zauroczył. Pewnie demon Trzeci Ząb :roll: Dzień był tak uroczy, że chcę o nim jak najszybciej zapomnieć, tylko bolący kręgosłup mi na to nie pozwala :roll: Parę masaży i może będzie lepiej :roll: Postanowiłam nawet dać ogłoszenie do jakiejś gazety "Sprzedam dziecko - TANIO" :roll:

No ale dziś nastąpił nowy dzień i ogłoszenie wycofałam :wink:
Aczkolwiek, żeby nie było aż tak różowo, dziś się okazało, że mój syn potrafi już z prędkością bliską prędkości światła (no, z niezbyt mocnej latarki :wink: ) RACZKOWAĆ :o :o
Poza tym, gdy jest rozmarudzony, albo chce głosno i wyraźnie dać światu do zrozumienia, że wszystko jest do dupy, z jego gardziołka wydobywa się donośne "mamamamam" :lol: :lol: :lol: :lol:
Gdy Bartek to dziś usłyszał szybko podbiegł do Pawła, wziął go na ręce i powiedział "Co ty synciu mówisz? Źle, to powinno być tatatatam" :lol: :lol: :lol:


A teraz z innej beczki. Poniżej dowód na niesprawiedliwy "Porządek Boski" i dyskryminację kobiet :wink:

To ukochane zabawki mojego męża
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000111.sized.jpg

A to moja ukochana zabawka
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejne-lato-na-wsi/IM000113.sized.jpg

Ale i tak jestem szczęśliwa :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
08-09-2006, 14:28
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000132.sized.jpg

Tak jak sobie patrzę na tego chłopca powyżej, to aż nie mogę uwierzyć, że ten sam potworny terrorysta, który od paru dni bez przerwy wyje żeby go brać na ręce. Wszystkie inne aspekty życia straciły dla niego sens :-?

I nie wiem kto kogo przetrzyma, on mnie czy ja jego. Trochę brak mi sił :-?

A w albumie poza powyższym jeszcze jedno zdjęcie iście prezesowskie i dokumentacja pewnego włamania :wink:

Anna Wiśniewska
16-09-2006, 21:11
Pierwszy etap ogrodowych prac jesiennych za nami. To znaczy za mną i moim tatą, który pomaga mi dzielnie zarówno wykonawczo, jaki finansowo :lol:

1. Żywopłot ścięty i dosadzony w dziurach.
2. Uporządkowana część gospodarcza ogrodu.
3. Urządzona rabata ze skarpą po lewej stronie tarasu.
4. Urządzona "fasolka" na środku trawnika.

Przed nami jeszcze duża rzecz - urządzenie warzywnika za płotkiem, w kształcie ćwiartki tortu :wink:

Nie wytrzymałam i pstryknęłam parę zdjęć tego, co już zrobione. Chciałabym tylko wyjaśnić, że na wiosnę będzie dużo, dużo piękniej, niech no tylko zakwitnie te 300 cebul, co je tak pieczołowicie na urządzonych rabatkach w ziemię wtykałam. Ten pas gołej ziemi pod oknem sypialni to główne miejsce cebulek. Jak przekwitną to postawię tam trzy donice z nieagresywnymi pnączami - visteria jest cudna na przykład.

Róża na trejażu oklapła, bo ja pozbawiłam naczyń włosowatych. Na pełnię efektu poczekać trzeba jednak do wiosny.

Dokupiłam jeszcze jedną cudniasta różę pienną - ciemnobordową, bardzo bogatą. Tylko jakoś jeszcze jej zdjecia nie pstryknęłam :o Dlaczego? :o :wink:

To tak skrótowo :wink: Zdjęcia, o których tak wspominam są oczywiście w albumie :lol:

Ivonesca - mieczyki i dalie do ziemi wsadzamy na początku maja. To dlatego, zeby ich ewentualni ogrodnicy i zimna Zośka nie załatwili, jak nie daj Boze za wcześnie wylizą z ziemi.

Aha! Na specjalne życzenie powrót mamy - karmidełka. Jesień na razie na bok :lol: Pozdrowienia Tomku! :lol:

Anna Wiśniewska
20-09-2006, 09:38
Piękna pogoda panuje u nas cały czas, choć od wczoraj robi się tak coraz mniej letnio a bardziej jesiennie :D

Ale w niedziele udało nam się nawet pojechac z Pafciem do Sarbinowa, nad morze.
Podaobało się chłopinie, choć oka z głośno szumiącego morza nie spuszczał :wink:
Grzebanie stópkami w piasku też spotkało się z zadowoleniem :lol: sami zobaczcie.

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000162.sized.jpg

Więcej zdjęć z tej wyprawy w albumie :lol:

Anna Wiśniewska
02-10-2006, 09:52
Na weekend przyjechali do nas moja kuzynka z mężem. Przywieźli ze sobą swoją nową cyfrówkę - lustrzankę. Efekt - 500 zdjęć doskonałej jakości. Tylko oglądać. Wycieczka nad morze, do ogrodu w Strzekęcinie, wieczór na tarasie, kąpiel dzikiego dziecka... Połowa z nich przedstawia Pawła. Tylko jak ja mam z tego wybrać co wkleić do albumu? :o :-? :roll:

Za duży wybór to zawsze wielki kłopot :roll:

Ale te zdjęcia są tak cudne, że aż nie potrafię tego opisać!!!!!

Dajcie mi jakieś dwa miesiące, to może się zdecyduję na kilka i powklejam :wink:

Anna Wiśniewska
04-10-2006, 09:41
Wzięłam się i na początek kilka zdjęć wgrałąm do albumu. Zachwyca mnie jakość tych zdjęć. W miarę możliwości, jeszcze troszkę ich powklejam. Na początek pokażę

wrzośce w donicy
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejna-jesie%F1/wrzos.sized.jpg

jesienne obłoczki nad domem
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejna-jesie%F1/od_ogrodu2.sized.jpg

synuś w Mielnie
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/F_fi2.sized.jpg

i po obiedzie
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/F_fi.sized.jpg

Więcej zdjęć w albumie - u Pawła i w fotkach jesiennych.

Anna Wiśniewska
11-10-2006, 20:47
Dziś naszła mnie refleksja, że oto skończyło się dzieciństwo mojego dopiero co narodzonego synka. Że on już jest prawie dorosły :cry:
No bo mój mały pełzak co chwila dziś sobie przykucał i parę razy bardzo długo siedział na kocyku skupiony na jakimś klocku.

I od dziś też sam siada z leżenia na brzuszku, z pełzania. I bardzo mu się to siadanie podoba.

I cztery zęby już ma na wierzchu. I dwa kolejne zaraz będą :roll:
I je ziemniaczki z sosem - z apetytem (ale on wszystko je z apetytem :roll: )

Idę się upić :roll:

Anna Wiśniewska
17-10-2006, 08:04
Dziś z serii wątpliwości młodej mamy.

Co powinno być pierwsze - raczkowanie czy podciąganie się przy meblach do pozycji klęczącej z wyprostowanymi nóżkami? Bo Paweł wciąż tylko pełza ale od wczoraj z wielkim zapałem podciąga się gdzie się tylko da i wesoło podskakuje na kolankach. A ja mam obłęd w oczach, bo tu kominek, tam szafka z narożnikiem, jeszcze dalej krzesło :roll:

Rudek drzemiący na kanapie do dziś był tam bezpieczny, no ale skończyło sie dobre. Biedne kocisko :roll:

A wczoraj założyliśmy sie z Bartkiem kiedy mały podniesie rączkami i głową szybę na stoliku.

Takie to małe a takie sprytne, ruchliwe, pełne energii, rozczulające, wkurzające, osłabiające, uszczęśliwiajace...
STOP! :wink:

Anna Wiśniewska
20-10-2006, 19:17
No i wykrakałam :roll:
"Paweł jeszcze nie staje", "Paweł się podciąga tylko do klęku" itd...
Tak, tak...

Dzisiaj - w dniu wyjścia na światło dzienne piątego z kolei zęba (druga górna jedynka) - moje dziecię elegancko dopełzło do kanapy, złapało się rączkami za poduchy, podciągnęło do klęku, poczym z gracją stanęło na obie stópki.

Amen :roll:

A na czole ma śliwę :roll: :lol: Różowa i pękata. Okazało się, że obudowa kominka ma złe serce :wink:

Anna Wiśniewska
25-10-2006, 09:12
W albumie sześć nowych zdjęć Pawełka.
Wkleję jedno na zachetę :wink:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000085.sized.jpg

A tak w ogóle to cisza, spokój, nic się nie dzieje. Tylko Paweł staje gdzie może i rusza codziennie na podbój wszechświata :wink:

Za :wink: oknem deszczyk jakiś zaczął padać i zrobiło się prawdziwie jesiennie. Prace ogrodowe wykonane, zostało tylko wycięcie malin i wysypanie pączków na grządki. Warzywniak już otoczony płotkiem, truskawki i czosnki zasadzone, zimą mam wymyślić jakie warzywka i zioła w jakich kombinacjach jeszcze pousadzamy.

Tak mi się ostatnio zachciało swojskiej kiełbaski...
Chyba muszę pomęczyć tatę i Bartka o produkcję i wędzenie. Jesień to doskonała ku temu pora :wink:

Anna Wiśniewska
17-11-2006, 19:10
Ale wstyd :oops:
Dziennik na trzeciej stronie :oops: :wink:

Dziś jeszcze telegraficznie :roll:

I. PAWEŁ
1. Paweł ma 7 i 1/2 zęba
2. Łazi gdzie chce i jak chce - jutro jedziemy kupić kapciuchy :P
3. Waży 11 kg :o
4. Pierwszą chorobę ma już za sobą
5. Raczkuje :lol: :lol: :lol:
6. Je więcej niż ja (no prawie :lol: )
7. Uczymy się korzystac z nocnika (mamy i porażki i sukcesy, a to dopiero 3 dzień)
8. Uczymy się zasypiać zupełnie samemu (masakra :o )
9. Moje dziecko pięknie mówi mama i baba

II. OGRÓD
1. Wszystkie elementy drewniane pomalowane na kolor płotu
2. Płot odmalowany
3. Wszystkie grzędy urządzone, czekamy na wiosnę żeby zobaczyć, jak wyszło :wink:
4. Ostatnie koszenie popełnione
5. Myślę nad zawartością warzywnika
6. WNIOSEK - Gruba kora jest bardzo dekoracyjna, ale nie za bardzo lubi wielkie wichury :roll: :-?
:lol:

Zdjęcia będą - wkrótce :wink:

Anna Wiśniewska
15-12-2006, 20:43
Zachorowałam na robienie świątecznych stroików :oops:
Zrobiłam wieniec na drzwi, cztery stroiki w doniczkach (w tym dwa z pozłoconych wrzośców), jeden z nich już oddałam rodzicom, i przed chwilą wielki kosz świątecznych dupereli na stół tarasowy. Na obfotografowanie kosza za ciemno, a zdjęcia pozostałych cudów właśnie się wgrywają do albumu.

I na tym zakończę moje zapędy, bo jak do tego dodam donicę z gwiazdą betlejemską, to już nie mam więcej wysokich szafek w salonie, żeby to wszystko stawiać. Niskie w tym roku odpadają niestety :roll: :wink:

Ale postawiłam na swoim i choinka znów będzie żywa i duża, tyle, że... ustawiona za kanapą w salonie, żeby pewien mały gekon z lepkimi łapkami jej nie zdołał sięgnąć.
Ale się będzie dziwił, pokazywał paluszkiem i mówił Aaa! :lol:
Już nam pokazuje na stroiki na szafkach, że ich przecież tam jeszcze parę dni temu nie było! :lol:

No to najpierw mój słodziak, potem stroiki :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000141l.sized.jpg

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000146.sized.jpg

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/%A6wi%EAta-i-po-%A6wi%EAtach/IM000181.sized.jpg

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/%A6wi%EAta-i-po-%A6wi%EAtach/IM000180.sized.jpg

Anna Wiśniewska
21-12-2006, 09:39
Taki bifor-after przyszedł mi do głowy :wink:
Różnica niecałych 10 miesięcy :lol:

bifor
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/pioch1.sized.jpg

after
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Potomstwo/IM000123.sized.jpg

Anna Wiśniewska
29-12-2006, 20:58
... i po Świętach :(
Zostały prezenty wspomnienia i zdjęcia :lol:
Kiedyś mu je wszystkie pokażę :lol: :lol: :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/%A6wi%EAta-i-po-%A6wi%EAtach/IM000206.sized.jpg

Anna Wiśniewska
07-02-2007, 20:55
Aż wstyd, żeby dziennik spadł tak okrutnie :wink:
Ale tak to jest, jak ma się internet z rury na dachu, a mieszka się w wietrznym zakątku :-?

Chwilowo mam połączenie ze światem, skrobnę więc parę słów przed udaniem się do łóżka :P

Zimy nie ma i u nas, hiacynty mi powyłaziły z ziemi i zaraz spróbują zakwitnąć ale im się nie uda, bo jest za zimno więc nie wiem, co to będzie :roll:
Powyłaziły też tulipany, żonkile, krokusy i wszystkie inne cebule, które powsadzałam do zimi we wrześniu. I co? To nic nie będzie kwitnać w kwietniu i maju? To co to za wiosna będzie? :-? :wink:

Ale martwiłam się też, że Paweł nie zobaczy tej zimy prawdziwego bałwana. A zobaczył :lol: Mój tato mu specjalnie dziś ulepił prawdziwego bałwana, z nosem z marchewki i oczkami i guzikami z węgielków, z wielką donicą na głowie :lol: Mały aż tupał z zachwytu, gdy go podprowadziłam do drzwi na taras i pokazałam jegomościa :lol:

W naszym domu stanęła krata samochodowa robiąca za zabezpieczenie kominka i bramka drewniana - zabezpieczenie "schodów". Urodziwe toto nie jest (to przy kominku, bo bramka całkiem ładna ojcu mego syna wyszła :wink:), ale skuteczne. Zdjęcia nawet mam porobione, ale łącze takie wolne, że zdjęcia za nic mi się nie chcą wgrać do albumu. Jak mi się uda, to powiem.

Już się powoli nie mogę doczekać głównej imprezy tegorocznej zimy - 1 urodzin mojego syna. Postanowiłam, że kupię balony, serpentynę i dla każdego tekturowe czapeczki karnawałowe. Zrobimy z siebie idiotów i jeszcze to obfotografuję :lol: Trzeba się przecież w tym życiu trochę powygłupiać :lol: :lol: :lol:
Tort będzie w kształcie samochodu - teściowa gdzieś to podpatrzyła i zakupi. Mam nadzieję, że będzie jadalny :wink:

Anna Wiśniewska
22-02-2007, 15:58
Wielka impreza tuż tuż :wink:
Dziś próbowałam nauczyć Pawła zdmuchiwać świeczkę, ale nicpoń tylko się rechocze, jak ja dmucham. Nie chce sam spróbować, tylko kwiczy ze śmiechu mało kapci nie pogubi.
Może ja jakoś dziwnie wyglądam jak dmucham :oops:

Dołożyłam trochę zdjęć do albumu. Wszystkie w najwyższej zakładce - tej świąteczno-poświątecznej :wink:

Anna Wiśniewska
24-02-2007, 15:35
Taki jutro będzie tort! :lol: :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/%A6wi%EAta-i-po-%A6wi%EAtach/ma_y_samoch_d.jpg

Anna Wiśniewska
27-02-2007, 15:41
W niedzielę po południu, gdy zapadłem w tradycyjną popołudniową drzemkę, moi rodzice wymyślili, że na pewno się ucieszę, gdy z naszego salonu zrobią salę balową...
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/Sala_balowa.jpg

Na stole postawili czerwony samochód, a mnie - gdy się już obudziłem - najpierw samego dziwacznie ubrali, a potem kazali pozakładać wszystkim czapeczki na głowy.
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/Poprawi_Ci_czapeczk_dziadku.jpg

Gdy już się uporałem z tą cieżką robotą, zapięli mnie do krzesełka, zdmuchnęli za mnie świeczkę na samochodzie...
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/O_wieczka_zags_a.jpg

a potem go znów podpalili!!!
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/O_kurde_spal_mi_tort.jpg

Na szczęście tego wieczoru były też miłe chwile :lol:
Na przykłąd ta, kiedy dostałem bębenek.
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/Ma_y_dobosz.jpg

Nauczyłem babcię, jak się na nim gra.
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/Jak_ja_ci_babcia_zab_bni.jpg

A wujka jak wbijać klocki młotkiem do walizki.
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/Skomplikowana_sprawa.jpg

Mama cały czas piła...
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/Matka_chleje_jak_zawsze.jpg

Więc postanowiłem ją rozweselić.
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/He_he_he.jpg

Nawet wyciągnąłem jej ulubiony pędzelek do malowania buzi, choć miałem ochotę na i-poda :wink:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/B_d_artyst.jpg

Teraz szczęśliwa mówi, że będę pobożnym artystą, ze zdolnością nauki języków obcych, używającym alkoholu w granicach normy (artysta w granicach normy :o , zwariowała kobieta! :o ). I że nie będę materialistą. (Jej portfel zdjąłem ze stolika jako ostatni, bo przeciez codziennie go widzę jak wyciąga z niego pieniądze w sklepie, więc cóż mi to za atrakcja :roll: )

W końcu się tym wszystkim zmęczyłem, grzecznie pożegnałem towarzystwo i poszedłem spać.
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Pierwsze-urodziny-Paw%B3a/Spierniczam_st_d.jpg

Oni już też byli śpiący, nawet już im zdjęcia niewyraźne wychodziły :wink:

A potem rano się człowiek budzi i mu mówią, że już jest dorosły, bo skończył rok :roll: I weź i ich zrozum :roll: :roll: :roll:

Anna Wiśniewska
08-03-2007, 15:08
Wczoraj popełnilismy z Pawłem prawdziwie wiosenny spacer - pierwszy w tym roku taki.
Zapraszam do albumu :lol:

Anna Wiśniewska
25-07-2007, 20:54
Ja może ostatnio słabo piszę :oops: :oops: :oops:
Ale troszkę się wziełam w sobie i wklejam co nieco do albumu :lol:

Chociaż tyle 8)
Chętnych zapraszam i obiecuję sporo nowości w krótkim czasie :lol:

Anna Wiśniewska
31-07-2007, 10:17
Wielkimi krokami zbliża się nasza 4 rocznica ślubu :o :o :o :o
Niby mało, ale już jest się czym pochwalić :wink:

Z tej okazji odkopałam troszkę zdjęć z tamtego dnia, o - popatrzcie :wink:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejny-rok-%BFycia/007_G.sized.jpg

Z sentymentem na nie patrzę. A rocznicę chyba trzeba będzie sobie tak po cichutku, kameralnie uczcić :P

Anna Wiśniewska
01-08-2007, 11:13
Zerwałam dziś swojego pierwszego pomidora! :lol: :lol: :lol:
Zjem go do obiadu :lol: :lol: To jest życie!!! :lol:

Wczoraj mimo paskudnej pogody udało nam się pojechać na dwie godziny do Dąbek. Bartek gadał ze swoim instruktorem od windserfingu (jak nie można popływać to chociaż porozmawiać trzeba, żeby człowiekowi nie było tak strasznie źle 8) ), Paweł biegał w kaloszkach po wszystkich kałużach i szukał w lesie wody, a ja marzłam. Ale i tak było fajnie 8) 8)

Dziś już pogoda lepsza, ponoć ma już być ładnie przez kilka dni. Zobaczymy :roll:

Anna Wiśniewska
23-08-2007, 12:48
Pochwalę się osiągnięciami mojego dziecka :lol:

1. Paweł sprząta :lol:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejny-rok-%BFycia/IM000192.sized.jpg

2. Pracuje w ogrodzie :wink:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejny-rok-%BFycia/IM000189.sized.jpg

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejny-rok-%BFycia/IM000184.sized.jpg

3. I nawet gotuje :lol:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejny-rok-%BFycia/IM000197.sized.jpg

Fajnego mam małolata, prawda? :lol:

Anna Wiśniewska
27-08-2007, 13:27
Bartek mnie zabije, ale trudno :lol:
Dziś moi mężczyźni w drugiej odsłonie :lol:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejny-rok-%BFycia/IM000214.sized.jpg

Inicjatorem powyższej sytuacji był oczywiście ten mniejszy facet.

Paweł przed wejściem do łazienki kazał sobie założyć na stópki tenisówki, a potem jeszcze nakrzyczał na tatę, że ten siedzi na klapie. Bartek musiał ja podnieść i kontunuować czytanie :lol: :lol: :lol:

Tylko teraz jak to zrobić, żeby on tak chętnie czytał bez spodni i pieluszki, ech... :roll: Ciężko nam to idzie :-?

aga1401
28-08-2007, 12:15
strasznie bym chciala poogladac zdjecia w tym albumie o ktorym piszesz ale nie wiem jak go odnalezc.
sliczny domek i ogrod i synus slodki. :D

Anna Wiśniewska
28-08-2007, 15:02
strasznie bym chciala poogladac zdjecia w tym albumie o ktorym piszesz ale nie wiem jak go odnalezc.
sliczny domek i ogrod i synus slodki. :D

aga
kliknij zakładkę www pod moim postem
ale komentuj w komentarzach, ok? :wink:

aga1401
28-08-2007, 15:22
dzieki. wszystko jasne. :D

Anna Wiśniewska
06-09-2007, 11:18
Melduję się po powrocie z mini wakacji :lol:
Jedno wakacyjno - poglądowe zdjęcie jest już w albumie, na więcej nie było czasu :wink:

Fajnie było, tylko czemu tak krótko? :wink:
I od razu jak przyjechaliśmy to się strasznie zimno zrobiło, brrrr :roll: Dziś już troszkę lepiej, nawet do ogrodu da się wyjść.

No to teraz już czas na jesienne przesadzenia i porządki ogrodowe. Część iglaków strasznie mi się rozrosła i muszę je przesadzić - wymyśliłam, że posadzę bordowe berberysy, jałowca, ogniki i kilka kępek małych skalniaczków przy ścianie domu od ulicy - od powojników aż do tarasu. No to idę do roboty :wink:

Anna Wiśniewska
12-09-2007, 20:51
Prace w ogrodzie zawieszone - pogoda nie dopisuje :evil: Cóż - czekam :roll:

Wkleiłam troszkę nowych zdjęć Pawła do albumu, trzeba utrwalać chwile bo dzieciak rośnie :roll:

Anna Wiśniewska
15-09-2007, 13:11
Nigdy jeszcze nie mieliśmy tyle drewna na zimę! :lol: Domek ogrodowy z dwóch stron obłożony po daszek, dwiema warstwami :lol: W końcu jest tak, jak powinno być co roku :lol:

Kolejne cebule tulipanowe czekają na wsadzenie, tylko ja zupełnie nie mam pojęcia gdzie je upchnąć :roll: Niby ogród duży i mnóstwo miejsca a mam kłopot :wink:

Właśnie pani w radiu powiedziała, że wieje u nas 90 km na godz. I ma rację neistety, coś straszliwego się dzieje. Słoneczko świeci, zimno teoretycznie nie jest, a wyjść z domu się nie da a z kominka świszcze :roll: Masakrra :wink: I jak tu nie pisać, że mieszkam w wietrznym zakątku :roll:

Z życia półtoraroczniaka z kawałkiem
Dziś biegając bez pieluszki, na prośbę "zrób kupkę" Pawcio pognał do łazienki, usiadł na nocniku (my byliśmy wszyscy w salonie) i po chwili zawołał "be!". Zachęcony tym przywołaniem przez synka jego tatuś udał się do łazienki po czym gromko zaczął się zachwycać, bo w nocniczku znajdowała się i jedyneczka i dwójeczka :lol: Potem Paweł przyszedł do salonu i wszystkim obecnym pięknie przybił piątkę :lol: :lol: :lol:

No zobaczymy jak to się rozwinie i czy z tej mąki będzie chleb...
Chętnie wyszłabym już z tych pampersów :roll:

Anna Wiśniewska
24-09-2007, 13:01
Wschodnia elewacja obsadzona! :lol:

Ostrokrzew, cztery berberysy, dwa ogniki, dwa hebe i wielki jałowiec. Do tego podosadzam jeszcze troszkę kwitnących roślin ze skalniaczka, jak będę go porządkowała przed zimą, a wiosną nasypiemy tam kory i ułożymy kraweżnik z kostki i będzie pięknie :lol:

Zdjęcia z tego pierwszego etapu mam zrobione, tylko pewien mały zakatarzony ktoś nie pozwala mi dłużej posiedzieć przed komputerem i wgrać zdjęcia, wiec zrobię to jak już chorszy będzie spał (choć boję się tej pierwszej nocy z przeziębieniem bo zawsze jest okropna :-? ).

Pogoda cudna, sąsiedzi grzebią w ogródkach, trzeba obmyślać co i gdzie jeszcze przesadzić lub dosadzić :lol: Bo o wyjściu na dwór na dłużej to niestety mogę na razie zapomnieć :-? :(

Anna Wiśniewska
25-09-2007, 09:13
Wirus ale bez antybiotyku, uffff :lol:
Gorączki nie ma, płuca czyste, tylko w nosie cała kopalnia wiedzy na temat kataru. Ale humor dopisuje :lol:

Zdjęcia obiecuję wkleić wieczorem.

Anna Wiśniewska
25-09-2007, 11:36
Udało się wgrać zdjęcia wcześniej :lol:
Tutaj dwa, reszta w albumie.

Na początek Paweł nad morzem

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Kolejny-rok-%BFycia/IM000295.sized.jpg


I nowo posadzone roślinki

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Ech%2C-jesie%F1/IM000266.sized.jpg

Anna Wiśniewska
26-09-2007, 11:45
Pomiędzy tymi roślinkami, które widać wyżej, posadziłam dziś małe kępki kwitnących roślinek ze skalniaka oraz osiem kupek tulipanów.
Tym samym drugi etap obsadzania wschodniej elewacji uważam za zamknięty :lol:

Trzeci i czwarty nastąpią wiosną.

A mój tato dzielnie zdejmuje darń spod irg, bo tak się skubane rozrosły, że duszą świerki i paprocie. Decyzją kolektywu postanowiono, iż iglakową rabatę też należy powiększyć. Pięknie mi trawnika ubywa :lol: :lol: :lol:

Anna Wiśniewska
02-10-2007, 11:42
Tym się chyba jeszcze nie chwaliłam:

http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Ech%2C-jesie%F1/IM000002.sized.jpg

Balustrada tarasu wykonana w całości własnoręcznie przez mojego męża z małą pomocą jego teścia.

PS. Postanowiłam zamieścić to zdjęcie i krótki opis, żeby mój mąż nie wychodził na pierdołę przy mężu Olki, który wszystko umie zrobić przy odpowiedniej motywacji ze strony żony :wink:

Anna Wiśniewska
08-10-2007, 20:14
Sie porobiło :o
W sumie to tak miało być, ale boję się mocno :roll:
Trzymajcie kciuki, żeby wszystko było dobrze.

http://www.suwaczek.pl/cache/d48530f766.png (http://www.suwaczek.pl/)

Pawełek też niech się liczy :lol: :lol:
http://www.suwaczek.pl/cache/9bfa146459.png (http://www.suwaczek.pl/)

Anna Wiśniewska
11-10-2007, 21:15
Poczytałam sobie komentarze do mojego dziennika z czasów, gdy byłam w ciąży z Pawłem i przy końcówce łezka zakręciła mi się w oku ze wzruszenia :lol: Tyle fajnych komentarzy, tyle kciuków zaciśniętych, tylu ludzi czekających na słowa maksia "JUŻ JEST!" :wink:

I teraz znów jestem w ciąży... :wink: I chyba wyszły mi plany, pisałam o tym, że w ciągu 2-3 lat chciałabym postarać się o siostrzyczkę. Z tą siostrzyczką to się jeszcze okaże, ale podstawa do miecia nadziei już jest :wink:

Wzruszyłam się kurka wodna :wink: Ludzie na forum są wspaniali!!!!!

aga1401
12-10-2007, 10:09
bedziemy wspierac i czekac na wiesci. fajnie bedzie :D

Anna Wiśniewska
13-10-2007, 20:22
Ależ mnie dzisiaj zachcianka dopadła! :oops: :o Normalnie od południa chodził za mną Sprite i nie dałam rady tego zagłuszyć ani jabłkiem, ani jogurtem (w sensie, że niby nie będę ulegać zgubnym pokusom i zabiję tę zachciankę zdrowymi rzeczami :roll: ). W końcu nastąpiła dostawa i teraz siedzę z błogą miną i szklanką zimnego gazowanego, okropnego, amerykańskiego napoju i jest mi tak dobrze :lol: :lol: :lol:

Poprzednio nie miałam aż takich nieodpartych zachcianek, w sumie największą fanaberią były ogórki małosolne i brzoskwinie :lol: Chociaż nie! Raz będąc w ciąży z Pawłem zjadłam puszkę orzeszków solonych i raz paczkę chipsów, oprócz tego samo zdrowie, jogurty, owoce i surowe warzywa :lol: Taka dzielna byłam :lol:

Muszę się wziąć za swoją silną wolę, wczoraj rogalik z nadzieniem marcińskim, dziś magnum i sprite :oops: :oops: :oops: Od jutra przerzucam się na jabłka. Obiecuję!!! :lol:

Anna Wiśniewska
21-10-2007, 19:22
Nieczęsto ostatnio tu wpadam, ale dolegliwości mnie dopadły okropne i czuję się po prostu fatalnie. Chyba juz zawsze ciąża będzie mi się kojarzyła z nieustającymi, całodniowymi nudnościami :-? Jeśli się do tego doda drażliwość, niecierpliwość i ataki rozpaczy, to jest to już za wiele jak dla mnie i znów chętnie bym się z tej ciąży wypisała :roll: :wink:

W dodatku zaczynam podejrzewać, że to znów wielkolud będzie, bo to dopiero 7 tydzień a u mnie już wyraźnie brzuszek widać :roll: :-? :-?
Czemu ja????? Za co??? :roll:

Ech... Wpadnę tutaj jak mi się poprawi. Samopoczucie i nastrój.
Do zobaczenia!

Anna Wiśniewska
06-11-2007, 20:51
"Ciąża raczej pojedyncza"
Tak powiedział mój ginekolog. Za 3 tygodnie pierwsze USG, wtedy będzie potwierdzenie.
Powiedział też, że nudności powinny ustąpić za tydzień, dwa. Postanowiłam mu uwierzyć :lol:

Anna Wiśniewska
09-11-2007, 16:47
Znowu do mnie przybyły dwa ciała obce :-? Mój mąż zachwycony, ja mniej, bo te cholerstwa swędzą i bolą :-?

A swoją drogą jacy mężczyźni są fałszywi :roll: :wink:
Jak ja mówię, że coś małego jest dla mnie idealne bo mieści mi się w ręce itp, to jak to coś rośnie, to nie zmieniam zdania i nie twierdzę, że teraz podoba mi się najbardziej na świecie i że jak to leży koło mnie to nie mogę zasnąć :roll:

Ale odkryłam coś co pomaga na mdłości :lol: MARCEPAN :lol: Kawałeczek i jest lepiej. Ale na krótko :roll:
Wesolutko mi, mdłości, senności i Pawełek wlewający sobie szampon mamusi do wyjściowych butków :roll: A dziś wylał zawartość migdałowego płynu do podłóg na pufę, która stoi w łazience pod umywalką, żeby mógł sobie rączki myć :roll: Jeju, jak to się pieniło!!! :o :wink:

Anna Wiśniewska
09-12-2007, 12:28
Robaczek ruchliwy tak jak Pawełek :lol:
Byłam na pierwszym USG :lol:
Zakrywał się rączkami tak, że paluszki można było policzyć :lol:
I serducho biło rytmicznie :lol:
I podskakiwał niesamowicie, tak samo jak jego starszy braciszek w analogicznej sytuacji :lol: :lol:

Wygląda na to, że jak na razie wszystko ok. Tylko chyba już pozbyłam się złudzeń, że będzie mniejsze niż Paweł. Raczej nie będzie :roll:
No ale cóż, trzeba się będzie postarać o rodzinną cesarkę i już :P

Aha - jeśli chodzi o rzeczy budowlane, to u nas raczej cisza. Obmyślamy w skupieniu zadaszenie tarasu i obsadzenie go pnączami, coś jak w M jak Miłość :lol:
Żeby młode numer dwa mogło sobie całe lato w kołysce na tarasie spędzić.

Anna Wiśniewska
22-12-2007, 06:50
Ech, ludziska...

Idą Święta, a my od trzech dni pieluszkę zakładamy tylko do spania. A tak to latamy w eleganckich majtaskach i co godzinę udajemy się do łazienki, stajemy na pufie i siusiamy jak tatuś..
Mamy i sukcesy i porażki ale najważniejsze, że się nie poddajemy i z dnia na dzień może być już tylko lepiej.

Uprzejmie prosi się o trzymanie kciuków! :wink:

Anna Wiśniewska
18-01-2008, 20:57
Od dziś rana Pawcik ma swój własny, bajkowy pokój :lol:
Niebieskie mebelki, zielona, smocza narzuta na łóżeczko, kolorowa firanka, stosowny dywanik, a na ścianie wielkie świecące słońce :lol:

Wczoraj wieczorem, gdy zaczęliśmy razem z nim te mebelki składać wpadł w jakąś absolutną euforię, która utrzymuje mu się nadal :lol: Jedyny mankament to emocje tak duże, że przeszkadzające znacząco w zasypianiu. Zresztą on zawsze miał kłopoty z zasypianiem, bo przecież zawsze szkoda mu czasu na spanie :roll: :-? Jakoś i temu musimy podołać.

Zdjęcia wkrótce, z powodu ponieważ Pawcia pokój mieści się w naszym dawnym gabinecie i z konieczności wszystkie bardzo ważne biurowe i komputerowe rzeczy wyfrunęły na górę w tempie "byle jak, byle gdzie" i teraz wszystkiego trzeba szukać w popłochu, łącznie z kablami, pendrive'ami i innymi gadżetami potrzebnymi do zgrania zdjęć z aparatu na komputer :lol: A ja już nie mam formy na "szybko skoczę na górę, poszperam i zaraz wracam" :wink:

Ale gwarantuję mocne wrażenia :lol: Na przykład Paweł ze śrubokrętem w szafie mocujący chyba półki :wink:

A drugie młode ma serce jak dzwon. Podsłuchiwałam dziś u lekarza. Wszystko ok. Za dwa tygodnie podglądniemy płeć. Jak pozwoli oczywiście :wink: