PDA

Zobacz pełną wersję : Łapówka w urzędzie - ma miejsce czy nie?



bobiczek
18-11-2001, 20:39
Ja musiałem dać " koniaczek i bombonierkę" pani konserwator zabytków ,która chciała zmienić mój dach, z "niedopuszczalnego zielonego" , na czerwony lub brązowy.
Oczywisicie pózniej uznała że "zielony - nie wygląda w otoczeniu tak żle".
Pozrawiam.
Bobiczek

zugajm
23-11-2001, 13:59
Nie mam tak złych doświadczeń. Wszystkie zezwolenia i dokumenty załatwiał architekt projektujący mój dom,

baba
23-11-2001, 17:30
<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: baba dnia 2001-11-25 17:56 ]</font>

Wojtek M.
26-11-2001, 10:58
Oczywiście małe prezenty zmieniają charakter urzędnika. A podobno z charakterem się człowiek rodzi. Przekonałem się o tym od razu w pierwszym urzędzie. Decyzja o warunkach zabudowy miała być za dwa dni, potem za trzy, potem za tydzień, a potem gdy postraszyłem terminem ustawowym, urzędnik gminny powiedział, że ma na to miesiąc (co chyba było zgodne z prawdą) i nic nie wskuram. Śpieszyłem się (znikająca ulga), więc poszedłem do sklepu obok. Bols w reklamówce i gadka, że nie wolno, że nie wypada, że to łapówka, .... że: "to całkowicie zmienia postać rzeczy, proszę włożyć do biurka kolegi bo jestem niepijący (choć z oczu innaczej patrzyło)". W biurku ledwo się zmieściło, obok innych "darowizn", a decyzja była po 4 minutach. Nauczony z jednej strony czytaniem muratorów nosiłem komplet wszystkich dokumentów związanych z budową w trzech kopiach w jednej ręce, a nauczony doświadczeniem w drugiej ręce reklamówkę. Przydała się jeszcze dwa razy. Pani urzędnik dostała kawę za szybkie załatwienie "gospodarstwa rolnego" (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi). Mimo, że kawa ta nie była wymagana, ani potrzebna, sprawa została tak szybko załatwiona, że dałem ją z prawdziwej wdzięczności, a nie w celu korupcyjnym. Druga flaszka okazała się niezbędna przy wydaniu pozwolenia na budowę w krótkim terminie. Koniec listopada, a kasacja ulgi za pasem. Pozwolenie było w lutym z datą 31 grudnia. Od razu wyjąłem butelkę z koniakiem, a urzędnik stwierdził: "widzę, że orientuje się Pan w sytuacji i posiada Pan wszelkie niezbędne dokumenty. Sprawa będzie załatwiona pozytywnie. Niech Pan się niczym nie martwi, zdąży Pan przed ulgą. A gdyby jeszcze jakiś dokument był potrzebny, to proszę zostawić numer telefonu."
Koniec z łapówkarstwem. Wszelkie inne urzędy załatwiali wykonawcy przyłączy. Prąd, woda, gaz, też podobno kosztują ekstra, ale to już było wliczone w cenę wykonawcy.

26-11-2001, 15:07
Jak już gdzieś pisałem - niech żyją małe gminy. Wszystko w gminie udało mi się załatwić szybko i bez żadnych prezentów. Od startu "od zera" w czerwcu, do odebrania uprawomocnionego pozwolenia minęło trzy miesiące - gdyby nie okres wakacyjno-urlopowy pewnie byłoby szybciej.
Jedynym wyjątkiem był prąd - dałem 100 PLN za przyłącze kablowe zamiast powietrzego, do czego chciał mnie zmusić ZE. Ale ZE to ciągle "państwo w państwie".

03-12-2001, 10:07
Ja budowałem w Grodzisku Mazowieckim , i nikt w urzędzie nigdy podczas załatwiania wszystkich formalności związanych z budową nie dał mi do zrozumienia że muszę w jakiś sposób sprawę "przyśpieszać" , co prawda na końcu przy odbiorze decyzji o pozwoleniu na użytkowanie dałem kawę , ale to było już po odebraniu przeze mnie wszystkich wymaganych dokumentów i zrobiłem to w geście podziękowania za szybkie załatwienie sprawy , jednocześnie wiem z opini znajomych że w okolicznych podwarszawskich gminach ( Pruszków , Brwinów ) załatwienie czegokolwiek graniczy z cudem , tak więc kupując działkę dopytujcie się o przyjazność gminy i budujcie się w Grodzisku Mazowieckim

eweradek
06-12-2001, 10:31
Pracuję w administarcji juz kilka lat, min przy wydawaniu pozwoleń na budowę i sprawa łapówek jest mi obca, zreszta moim kolegom po fachu też. Nie neguję jednak faktu że "takie coś" istnieje, ale nie na tych szczeblach podejmowania decyzji, zreszta decyzji od których zawsze można sie odwołać. Jednak aby skończyc pewnego rodzaju demagogię i tworzenie mitów i legend(np. nie ja dawałem ale słyszałem że kolega mojego szwagra...) proponuję wprowadzenie systemu znanego w innych krajach od lat, tj. wyeliminowanie styku interesant-urzednik poprzez wprowadzenie "okienek podawczych i odbiorczych". W ten sposób skończa się nagminne dyskusje i spory niedoinformowanych petentów mających wiele żalu do tych złych urzędników i próbujących wymusić dla siebie zadowalające rozwiązania, decyzje lub przymykanie oczu. Skończy sie też temat łapówek, czesto bywa bowiem tak że mylimy dobrą wolę urzędnika z jego obowiązkami obarczajac ich winą za błędy w projektach i własną niewiedzę przy kompletowaniu dokumentów. Najczęściej uważamy że "ludzkie" podejście drugiego człowieka (urzędnik też człowiek) i załatwienie sprawy zawdzieczamy wręczonej "łapówce" w postaci kawy za 6 zł. Czy naprawde wierzycie że ktos złamie dla Was prawo za 6 zł.?? nawet za koniak? Jeżeli tak, to zajrzyjcie do Kodeksu Karnego (np. art. 271) i pomyslcie troszkę. Reasumując z wprowadzenia okienek najbardziej zyskaliby urzędnicy (spokój, brak pomówień i nacisków, żali i płaczu bo ulga ucieka-znam to z własnego doświadzczenia) a najmniej zwykli ludzie, bo naprawde w wyjatkowych kryzysowych sytuacjach nie dałoby rady nic przyspieszyć (a kpa dopuszcza pewne wyjatki), nie można by poopowiadac już o szwagrze i łapówkach koleżanki jego kolegi, no i nie można byłoby sie popisać przed urzędnikiem naszą wiedza a raczej niewiedzą, i nie byłoby na kogo wreszcie tej całej winy za wszystko zrzucić potwierdzając spiskową teorie dziejów. Pieniądze robiłyby firmy znajace prawo i obowiązki z niego wynikające, niekoniecznie je łamiące, po prostu posiadające określony towar - wiedzę. I naprawde uwierzmy ze budowa domu to nie zakupy w supermarkecie, zlećmy to fachowcowi, załatwienie dokumentów prawnych też. Jeżeli jednak planujemy zrobic wszystko sami zainteresujmy się jakie spoczywaja na Nas obowiązki, zanim zaczniemy rozliczac innych. Te przepisy naprwde nie sa tak glupie, a my tak madrzy jak nam sie wydaje. Ludzie do pewnych rzeczy (w tym wiedzy i doswiadczenia) dochodza latami nie wystarczy w weekend przeczytać dwie gazety. I na koniec proponuję przyjrzec sie czasami sobie, jak my wywiazujemy sie ze swoich obowiazkow i czy zachowujemy sie tak jak to od innych wymagamy. Z powazaniem.

Maciej
06-12-2001, 12:06
Cekoladki, koniaczki - przyznam że te tematy są mi nieznane.
Działke kupiłem 17 listopada 2001 a w dniu 04.12.2001 dostałem do garści decyzje że mogę sie budować swoją chałupę.W związku z tym że sąsiedzi podpisali mi już oświadczenia o przyjęciu decyzji , pieczęć z prawomocniościa dostane 11.12.2001. I to wszysktko bez żadnej łapówki, poprostu miłe i życzliwe nastawienie urzedników Gminy Szemud.

sanipro
11-12-2001, 18:43
Odnoszę wrażenie, że w powyższym temacie wypowiadają się osoby które jeden raz zetknęły się z prawem budowlanym i związanymi z nim przepisami wykonawczymi.
Nie wszystkie sprawy są jednakowe. Nie można na przykład porównywać sprawy budowy domku jednorodzinnego w szczerym polu z budową czegoś poważniejszego w miejscu gdzie przebiegają sieci podziemne siedmiu właścicieli w tym np. tajna telekomunikacja. A mooże budujemy na cmentarzysku z przed kilkuset lat. Jezeli przy budowie mogą być naruszone prawa innych osób, sprawa nie jest prosta i nie można załatwić jej w kilka dni. Wystarczy że należy przesunąć sieć wodociągową, gazową itp. a sprawa może ciągnąć się miesiącami. Można mieć wszystko pozałatwiane prawidłowo a sprawa może utknąć na takim niby drobiazgu jak mi się przytrafiło. Nie można zawiadomić wszystkich zainteresowanych stron, ponieważ ostatni właściciel został zapisany w kiędze wieczystej tuż po 1800 r.. Wiadomo, że korupcja występuje na wszystkich szczeblach, ale uogólnianie tego jest nie na miejscu. Nie byłoby biorących, gdyby nie było dających. Ale, myśleże te same osoby które teaz naciskają aby sprawę pozwolenia nabudowę załatwić w ciągu jednego dnia, w przypadku gdyby ich dobro zostało naruszone w podobnym wypadku, miałyby pretenje do Urzędu, że tak szybko wydano pozwolenie na budowę (na przyład gdyby nie została zachowana właściwa odległość projektowanego obiektu od ich granicy)). Występują przypadki, że na skutek wadliwie wydanej decyzji pozwolenia na budowę, budowę wstrzymuje się kiedy jest bardzo zaawansowana. Dlatego uważam, że nie zawsze szybko to dobrze.

02-01-2002, 07:44
Jak uważacie, czy przypadki korupcji zdarzją się w gminach małych, czy dużych?

13-01-2002, 14:00
My z mężem budujemy w Piastowie pod Warszawą. Pozowlenie na budowę dostaliśmy 4.12.2001 po 8 misiącach załatwiania formalności. Nie daliśmy nic nikomu, ale to tylko dlatego, że tak założyliśmy. Nieuprzejmość i nieużyteczność urzędników w tym urzędzie jest niewyobrażalna. Wchodzisz do pokoju i nikt nie zwraca na Ciebie uwagi, nie mówiąc już o tym, że nie odpowiedzą "dzień dobry". Fakt, że w dniu kiedy urząd jest czynny do 18-tej (raz w tygodniu) kasa ze znaczkami skarbowymi, które musisz przyklejać dosłownie na wszystko, jest czynna do 15-tej, już pominę. Ale to przecież takie normalne:smile: Krew mnie zalewa za każdym razem jak coś muszę tam załatwiać!

23-02-2002, 13:12
On 2001-12-03 11:07, Anonymous wrote:
Ja budowałem w Grodzisku Mazowieckim , i nikt w urzędzie nigdy podczas załatwiania wszystkich formalności związanych z budową nie dał mi do zrozumienia że muszę w jakiś sposób sprawę "przyśpieszać" , co prawda na końcu przy odbiorze decyzji o pozwoleniu na użytkowanie dałem kawę , ale to było już po odebraniu przeze mnie wszystkich wymaganych dokumentów i zrobiłem to w geście podziękowania za szybkie załatwienie sprawy , jednocześnie wiem z opini znajomych że w okolicznych podwarszawskich gminach ( Pruszków , Brwinów ) załatwienie czegokolwiek graniczy z cudem , tak więc kupując działkę dopytujcie się o przyjazność gminy i budujcie się w Grodzisku Mazowieckim


Może jesteś w rodzinie albo na ulicy niejakiego Grzegorza B.

Jola_
06-03-2002, 10:40
Ja nie dałam, bo nie daję łapówek z zasady. Oczywiście zostałam ukarana czekaniem przez 9 miesięcy na pozwolenie, w tzw. międzyczasie ginęły 3 razy moje wszystkie dokumenty razem z teczką, a to z kolei czekano na potwierdzenie zwrotki pomimo, że wracała z adnotacją "adresat nie żyje" itp. itd. Oczywiście po dyskusjach z panią urzędniczką i moich nerwach teczka cudownie!!! znajdowała się w czyimś biurku i tak to trwało do grudnia ub.r. W końcu dostałam pozwolenie na budowę.

kodi_gdynia
07-03-2002, 09:35
Sam jestem urzędnikiem, choć nie jestem zamieszany w pozwolenia na budowę i w ogóle nie mam styczności z petentami.
Zdaję sobię sprawę, iz urzędnicy są różni, czy jest korupcja i łapówkarstwo nie mam do końca wyrobionego zdania.
W moim przypadku pozwolenie na budowę załatwiałem /nie w swoim mieście/ przez projktanta około 2 miesięcy, nie licząc warunków zabudowy na które czekałem 3 tygodnie. Po całej procedurze kupiłem kobiecie dobrą czekoladę i nie była to łapówka tylko skromne podziękowanie i to nie za super tempo w załatwianiu spraw tylko za życzliwe i normalne podejście do sprawy. W moim postępowaniu jest też trochę przebiegłości a to dlatego, że jak dzwonię do gminy do wydziału budownictwa i podaję imię i nazwisko to gadka jest bardzo sympatyczna. Mała gratifikacja /wręcz bardzo mała/, ale tak jak mówię za podejście do sprawy. Może nie powinienem tego robić, bo to jej obowiązek, ale jeśli ktoś wykonuje mi coś solidnie i to w miarę krótkim czasie to prawie zawsze się rewanżuję.

Opłaca się, a i druga strona ma zawsze pewien dług wdzięczności.
Jets to mój pomysł na przejście bezboleśnie przez etap budowy.

Pozdrawiam

Jola_
07-03-2002, 16:25
Kodi, żeby dziękować to najpierw trzeba mieć za co.
W moim przypadku nie było takiego powodu.

kodi_gdynia
08-03-2002, 06:19
Jola szczerze współczuję. Szkoda, że są tacy urzędnicy. Ja zatem chyba mam szczęście. Przede wszystkim uśmiech na twarzy, to działa. Nie miałem większego problemu z urzędnikiami i to nie z racji swojego zawodu /nie mam w zwyczaju tego wykorzystywać/, lecz z uwagi na swoje podejście i temperament. A może to że jestem facetem. Relacje urzędniczka - koleś lepiej się sprawdzają. Pomyśl o tym na przyszłość. Może podziała. Ach jeszcze jedno jeśli nic się nie robi w mojej sprawie to mam w zwyczaju telefonować do zainteresowanej /czyt. niezainteresowanej/ i delikatnie, miłym słodkim głosem ponaglać i bajerować, że strasznie zależy mi na czasie.

Mimo wszystko powodzenia. Jeśli udało ci się zdobyc pozwolenie to teraz już z górki. Pozwolenia, projekty, opinie to nie zależało chyba od Ciebie, ale od momentu budowania wszystko zależy od Ciebie.
Pozdrawiam i powodzenia

Asia
20-03-2002, 19:16
Przyłączam się do pochwał urzędów w małych miejscowościach. Dokumenty załatwialiśmy w urzędach w Miękini i Środzie Śląskiej (koło Wrocławia)i nie dość, że bez żadnych prezentów, to w terminie, a na dodatek jeżeli brakowało jakichś dokumentów to potrafili zadzwonić do domu lub pracy, że trzeba uzupełnić. I na dodatek wszystko grzecznie, uprzejmie i z uśmiechem.

jarpol
29-05-2002, 17:41
Prowadze Biuro Obslugi Inwestycji i czesto zalatwiam rozne sprawy za klientow ale jeszcze nie zdazylo mi sie zostawic cos w urzedzie nie jestem skory do dawania . Wszystko na poludniu zalatwiane jak na razie jest w terminach zadawalajacych . Jesli spotkamy sie z inna sytuacja napewno wspomnimy na forum

Janek
31-05-2002, 09:58
Podobnie jak kilku poprzedników mam bzrdzo dobre zdanie o urzędach w małych miejscowościach. Buduję w gminie Milejewo koło Elbląga. Wszystkie sprawy w gminie załatwiłem w 1 dzień. Bez łapówek i próśb. Miałem problemy z wodociagami i nie uwierzycie, ale wójt specjalnie dzwonił do znajomego dyrektora, aby mi przetrzeć szlaki. Im na prawdę bardzo zależy na nowych inwestorach - przyszłych podatnikach. W starostwie w Elblagu było już trochę gorzej, ale załatwiłem wszystko w ciagu miesiąca bez łapówek.

helism
03-06-2002, 14:28
Ja załatwiłam wszystko w gminie Tarnów (nie takiej znowu małej) dość szybko i bez łapówek. Działkę kupiliśmy 1.10.1999, pozwolenie wydano 8.12.1999. Fakt, pouczeni lekturą Muratora warunki zabudowy załatwiliśmy jeszcze nie będąc właścicielami. No i później staraliśmy się zwracać w niektórych sprawach do polecanych nam przez urzędników osób (np. mapka do celów projektowych). Można powiedzieć, że na każdym szczeblu dostawaliśmy wizytówkę do kolejnego "ogniwa", ale z drugiej strony miało to swoje plusy.
Teraz jesteśmy w trakcie załatwiania przyłącza gazowego i na moje pytanie wprost "kto może nam zaprojektować instalację wewnętrzną i czy mógłby nam pan kogoś polecić" pan odpowiedział "ktoś z uprawnieniami do projektowania takich instalacji". Eureka!!!! Miałam ochotę wyjść na ulicę i zapytać pierwszego napotkanego przechodnia, czy nie ma przypadkiem uprawnień. Nie wiem, może ten pan czekał na łapówkę ...

Wowka
04-06-2002, 09:40
Mieszkam w miejscowości pow. 100 000 mieszkańców. W Urzędzie Miejskim wszystkie formalności załatwiłem sprawnie i bez łapówek. Dodam, że przystępując do czynności urzędowych miałem zgromadzoną wymaganą do tego dokumentację tak, że nie musiałem być odsyłany bo brakuje papierka i termin 30 dni "leci" od nowa. Zresztą sprawa mojego pozwolenia nie była skomplikowana. Przyłączam się do opini jednego z przedmówców, że łamanie prawa dla "korzyści majatkowej" w postaci kawy za 6 zł. jest żałosne. Żałosny jest biorący a dający .... wychodzę z założenia, że każdą sprawę można załatwić w formie prawnej.
Innną sprawą jest załatwianie pozwoleń w gazowni, energetyce czy też wodociągach. (Generalna uwaga nie są to organy administracji rządowej czy też samorzadowej z którymi niestety są często przez ludzi utożsamiane). Tam spotkałem się "sugestiami" wykonania prac przez "firmę kolegi" lecz nie były to propozycje zbyt nachalne.

piotrek
02-08-2002, 13:39
On 2002-02-23 14:12, Anonymous wrote:


On 2001-12-03 11:07, Anonymous wrote:
Ja budowałem w Grodzisku Mazowieckim , i nikt w urzędzie nigdy podczas załatwiania wszystkich formalności związanych z budową nie dał mi do zrozumienia że muszę w jakiś sposób sprawę "przyśpieszać" , co prawda na końcu przy odbiorze decyzji o pozwoleniu na użytkowanie dałem kawę , ale to było już po odebraniu przeze mnie wszystkich wymaganych dokumentów i zrobiłem to w geście podziękowania za szybkie załatwienie sprawy , jednocześnie wiem z opini znajomych że w okolicznych podwarszawskich gminach ( Pruszków , Brwinów ) załatwienie czegokolwiek graniczy z cudem , tak więc kupując działkę dopytujcie się o przyjazność gminy i budujcie się w Grodzisku Mazowieckim


Może jesteś w rodzinie albo na ulicy niejakiego Grzegorza B.


o jakiego Grzegorza B.chodzi ?
w gordzisku buduje się jeszcze dwóch kolegów na różnych ulicach
więc pewnie nie w sąsiedztwie Grzegorza B. i też nie mieli problemów z załatwieniem formalnosci .
Poza tym w dwa tygodnie temu do wypłaty premi gwarancyjnej za książeczkę mieszkaniową potrzebowałem wypis z rejestru gruntów , trwało to ok 10 minut ( i większą część tego czasu zajęło mi przejście do budynku obok do kasy ), ktoś załatwił to szybciej ?
Oczywiscie nikt mi nie robił łaski i wszyscy byli dość mili zważywszy na niesamowity upał.
Według mnie porównując inne miasta na trasie Grodzisk - Warszawa , akurat Grodzisk rozwija się bardzo szybko , dużo inwestycji , łatwość załatwienia czegokolwiek w urzędzie .
Piotrek

helism
17-08-2002, 22:34
W gminie Tarnów stanowczo NIE. I dlaczego ludzie nie chcą się tu budować :sad:, kiedy urzędnicy tacy mili? (Klub Budujących - Tarnów i okolice - brak odzewu)
Mam już pozwolenie na instalację gazową. Udało mi się to załatwić teoretycznie :wink: w 3 dni. Podanie złożyłam 29.07, pozwolenie odebrałam 1.08 br.

19-08-2002, 22:32
W gminie Leszno k/Warszawy tez NIE.Szybko, sprawnie, sympatycznie.

jpawl
20-08-2002, 08:14
A w Starostwie Powiatu Ziemskiego w Gliwicach TAK. Dzisiaj
byliśmy złożyć zamówienie na wypisy z ewidencji gruntów. Pani
spytała o numer działki i po chwili na ekranie komputera
pojawił się ten wypis. Pozostawało nacisnąć "Drukuj", przystawić
trzy pieczatki i dwa podpisy. Te czynności zajmują w powyższym
urzędzie TYDZIEŃ.

EM
20-08-2002, 08:18
Potwierdzam zdanie w sprawie Grodziska. To naprawde cywilizowane miejsce w naszym półdzikim kraju. Aczkolwiek odkąd pozwolenia na budowę wydaje starosta (do końca 2001 wydawał burmistrz na zasadzie porozumienia i delegowania uprawnień) tempo wydawania pozwoleń wzrosło do jakichś 15-20 dni w miejsce 10. Urzędnicy tłumaczą to brakiem ludzi i duża ilościa dokumentów. W każdym razie jest b. sprawnie, profesjonalnie i po europejsku.

Anonimowi pewno chodziło o Grzegorza Benedyktyńskiego czyli burmistrza. Osobiście nie znam ale trzeba powiedzieć, że miasto kwitnie. Czyli coś robi.

jpawl
20-08-2002, 08:19
No może przesadziłem (w odniesieniu do tematu wątku), ale osłabia mnie takie zachowanie Jaśnie Wielmożnych Pań Urzędniczek,
które robią trudności w najprostszej sprawie. Termin tygodnia
(ktoś wcześniej wspominał o 10 minutach na załatwienie tego samego) jest jak najbardziej prawdziwy i niezmienny od conajmniej roku...

jarpol
06-06-2003, 07:52
Pozostawało nacisnąć "Drukuj", przystawić
trzy pieczatki i dwa podpisy. Te czynności zajmują w powyższym
urzędzie TYDZIEŃ.

tak mysle ze jesli by urzednik sam podpisywal dokumenty a nie jego naczelnik wtedy sprawy byly by zalatwiane od reki - bo innego wyboru by nie mial.
Ale jesli pracownik na podstawie naszego podania lub prosby cos wydrukuje to i tak podpisuje ktos inny

pyrka
06-06-2003, 21:24
A jak wyglądało to w bankach przy załatwianiu kredytu ?

Krystian
07-06-2003, 03:00
Szczęście, że nie miałem tego problemu :) !

Docent - Gdańsk
06-08-2003, 14:16
A ja myślę, że urzędnicy jednak czekają na lłapówki, bo jak można wytłumaczyć fakt, że czeka się 7 m-cy tylko na WZ, a gdy dzwoni się do pani z UG to zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie, aby tą decyzję oddalić w czasie. Do tej pory nie dawałem łapówek - bo czułbym się z tym głupio - ale chyba nie ma innej rady.

siewonka
07-08-2003, 10:57
jpawl my taż załatwialismy pozwolenie w Gliwicach
potwierdzam ten stan, na odpis z ewidencji gruntów czekalismy trzy dni a jak wreszcie go dostaliśmy to okazało się że z błędem, poszłam i poprosiłam o sprostowanie a pani na to że muszę od nowa wszystko załatwiać i opłacić bo pomyłka na pewno była z mojej strony
poprosiłam o wydanie mojego wniosku o odpis - dała ale z jaką łaską
okazało się że to ta pani się pomyliła i wiecie co - poprawiła i wydrukowała to ponownie i nie trwało to dłużej niż 4 min z podpisaniem
i żeby chociaż powiedziała przepraszam