kropi
07-02-2012, 09:49
Jeśli już było to przepraszam, ale jakoś nie mogę namierzyć.
System wygląda tak: w podłodze na parterze kable elektryczne 100W/m2, do tego kominek Jotul Harmony I 18 (15 KW), na strychu turbina Dospel Kom 600 III, rozprowadzenie do 4 pomieszczeń na piętrze, plus promienniki 1,5 KW na piętrze. Cały dom ma kubaturę ok. 350 m3 (2x65 m2, wys. ok. 2,7 - skosy). Poddasze nieużytkowe, ocieplone 50 cm wełny w połaci + 50 cm w stropie. Pod całą chałupą podpiwniczenie nieogrzewane.
No i tak. Wyjechaliśmy na tydzień (akurat były fajne mrozy do -22 st.), zostawiłem podłogówkę na 25 st. w podłodze, po powrocie zastałem +9 na parterze i +3 w sypialni . Przystąpiłem do grzania - podkręciłem podłogę na 33 stopnie (oczywiście w II taryfie czyli 13-16 i 22-7, potem sobie łagodnie opada), załadowałem kominek, grzeję praktycznie non stop (wiadomo, jak idę do roboty to trochę przygasa ale żar jest)... no i po 2 dniach w salonie mam 16, w sypialni 12-15, chyba że włączę kaloryfer to jest te 18 (mógłbym nahajcować mocniej ale nie lubię).
Dziwne mi się to wydaje, bo kolega w domku sezonowym, ledwo co ocieplonym i w sumie niewiele mniejszym za pomocą zwykłej jotulowskiej kozy 8 KW jest w stanie nagrzać w ciągu kilku godzin z temperatury ok. 0 do przyjemnych 17-20 stopni i przy umiejętnym dokładaniu utrzymać tę temp. przez noc. Mnie szlag trafia, idą mi po 2-3 worki dobrego suchego buku jeszcze z zeszłego sezonu (zaraz mi się kończy i zostaję z najwyżej 1-rocznym dębem), do tego prąd - i ciągle panie szału nie ma.
Przyjrzałem się dziś tej turbinie, chodzi już 3 lata, niby dmucha, ale z anemostatów pod sufitem ledwo co leci. System robiła mi firma niby z dużym doświadczeniem, chyba najstarsza w Łodzi (Pomorska 100). Filtr oczywiście czyszczę co 3-4 tygodnie bo się na nim sporo syfu uzbiera. Kominek nagrzewa się ładnie, przy tym buku z 20 cm parzy w łapy, w sumie to najlepiej grzeje przez kratki w obudowie.
Wiadomo, że nie rozkuję chałupy i nie założę pieca na groszek z wodną podłogówką (a co mnie podkusiło, żeby tego od razu nie zrobić, do dziś nie rozumiem). Czy wymiana turbiny na wydajniejszą będzie dobrym pomysłem? Ta, która jest, ma 510 m3/h - niby nie mało, ale cholera wie ile w rzeczywistości. Może jakieś inne pomysły?
System wygląda tak: w podłodze na parterze kable elektryczne 100W/m2, do tego kominek Jotul Harmony I 18 (15 KW), na strychu turbina Dospel Kom 600 III, rozprowadzenie do 4 pomieszczeń na piętrze, plus promienniki 1,5 KW na piętrze. Cały dom ma kubaturę ok. 350 m3 (2x65 m2, wys. ok. 2,7 - skosy). Poddasze nieużytkowe, ocieplone 50 cm wełny w połaci + 50 cm w stropie. Pod całą chałupą podpiwniczenie nieogrzewane.
No i tak. Wyjechaliśmy na tydzień (akurat były fajne mrozy do -22 st.), zostawiłem podłogówkę na 25 st. w podłodze, po powrocie zastałem +9 na parterze i +3 w sypialni . Przystąpiłem do grzania - podkręciłem podłogę na 33 stopnie (oczywiście w II taryfie czyli 13-16 i 22-7, potem sobie łagodnie opada), załadowałem kominek, grzeję praktycznie non stop (wiadomo, jak idę do roboty to trochę przygasa ale żar jest)... no i po 2 dniach w salonie mam 16, w sypialni 12-15, chyba że włączę kaloryfer to jest te 18 (mógłbym nahajcować mocniej ale nie lubię).
Dziwne mi się to wydaje, bo kolega w domku sezonowym, ledwo co ocieplonym i w sumie niewiele mniejszym za pomocą zwykłej jotulowskiej kozy 8 KW jest w stanie nagrzać w ciągu kilku godzin z temperatury ok. 0 do przyjemnych 17-20 stopni i przy umiejętnym dokładaniu utrzymać tę temp. przez noc. Mnie szlag trafia, idą mi po 2-3 worki dobrego suchego buku jeszcze z zeszłego sezonu (zaraz mi się kończy i zostaję z najwyżej 1-rocznym dębem), do tego prąd - i ciągle panie szału nie ma.
Przyjrzałem się dziś tej turbinie, chodzi już 3 lata, niby dmucha, ale z anemostatów pod sufitem ledwo co leci. System robiła mi firma niby z dużym doświadczeniem, chyba najstarsza w Łodzi (Pomorska 100). Filtr oczywiście czyszczę co 3-4 tygodnie bo się na nim sporo syfu uzbiera. Kominek nagrzewa się ładnie, przy tym buku z 20 cm parzy w łapy, w sumie to najlepiej grzeje przez kratki w obudowie.
Wiadomo, że nie rozkuję chałupy i nie założę pieca na groszek z wodną podłogówką (a co mnie podkusiło, żeby tego od razu nie zrobić, do dziś nie rozumiem). Czy wymiana turbiny na wydajniejszą będzie dobrym pomysłem? Ta, która jest, ma 510 m3/h - niby nie mało, ale cholera wie ile w rzeczywistości. Może jakieś inne pomysły?