PDA

Zobacz pełną wersję : Fabryczka "za płotem"



Artipb
26-03-2012, 12:33
Jak w temacie - za moją działką i kolejną szerokości 20 m jest 4m asfaltu, a za tym asfaltem ktoś chce budować małą fabrykę okien (piszę małą, bo tam jest 60 arów działki, więc moloch z kilkoma halami nie wchodzi w grę). Od mojego domku do wjazdu na tamtą posesję jest jakieś 100 m w linii prostej. Jest się czego obawiać (hałas, spaliny albo coś...)?\ Nie chcę byc typowym "nie, bo nie", tym bardziej, że wolę to niż asfalciarnię albo hodowlę świń...
Swoją drogą, tereny w okolicy trudne, więc czasem może się zdarzyć (zwłaszcza jesli potencjalny inwestor poleciał na niską cenę nie sprawdzając nic więcej), że z inwestycji i tak nic nie wyjdzie...

Rozmawiałem ze znajomym, który ma taką fabrykę, ale w większej hali, że można się śmiało budować tuż za płotem - podzespoły przyjeżdżają gotowe, szyby gotowe i tylko się to składa do kupy. Zarzekał się solennie, że nie truje i nie hałasuje...

Trociu
27-03-2012, 07:28
A ten znajomy daleko ma tą fabrykę? Zrób mu z dwa razy niespodziewaną wizytę i sprawdź jak to wygląda w rzeczywistości.
Albo poszukaj w okolicy innej fabryki okien i tam się kilka razy przejedź.

Będziesz miał punkt odniesienia. Ale to tylko punkt odniesienia, bo każda inwestycja może być inna.

To, czego możesz się spodziewać, to zwiększony ruch w określonych porach. Na przykład z rana, jak będą się szykować do wyjazdu na budowy. Albo w momencie przyjmowania towaru na magazyn.

Jeżeli to będzie typowa montownia okien, to raczej nic innego złego się dziać nie będzie. Bo tam się głównie tnie i "skleja" plastik w okna.

No chyba, że końcówki będą lądować zimą w piecu.

Artipb
27-03-2012, 22:44
Zrobiłem rajd po okolicy i obejrzałem dokładnie dwie takie firmy - tak na wszelki wypadek. W każdym wypadku budynek jak budynek - nic szczególnego się nie dzieje. Znajomego odwiedzę, ale dopiero pojutrze, bo i tak mam tam załatwienie. Ruch przeżyję - ten asfalcik to skrót do wioski w pobliżu, więc co jakiś czas coś jedzie, a 150 m dalej jest droga krajowa - osłonięty jestem paroma domami i drzewami, ale zależnie od warunków atmosferycznych bardziej lub mniej ją słychać. Nic, co przeszkadzało by w funkcjonowaniu, ale śpiew słowika o poranku to to nie jest.
Niestety, jak się chce mieszkać blisko miasta, trzeba uwzględnić pewne niedogodności, tylko niech to nie będzie coś, co życie całkowicie uprzykrzy. Choć patrząc na to, działkę trzeba by kupować chyba w Bieszczadach i to nie wiem. Ta fabryczka nieco mnie przestraszyła, głównie dlatego, że kojarzę inną znajomą, której po kilku latach spokoju na sąsiedniej posesji ( wioska złożona z domów i gospodarstw) sąsiad zafundował tartak. Jęk pił z otwartych hal od rana do wieczora, plus rozładunek drzew, a do tego pył w powietrzu. I mimo wielu urzędów i kontroli nikt tej sytuacji opanować nie może...

eniu
28-03-2012, 16:07
Nie nazywaj fabryczką montowni. Jest ich coraz więcej, więc powinieneś
mieć nadzieję, że na dwie zmiany nie będą montować, bo konkurencja
coraz większa. Istnieje więc obawa, że splajtuje i zacznie kaczki hodować ....

Artipb
29-03-2012, 21:53
Nie nazywaj fabryczką montowni. Jest ich coraz więcej, więc powinieneś
mieć nadzieję, że na dwie zmiany nie będą montować, bo konkurencja
coraz większa. Istnieje więc obawa, że splajtuje i zacznie kaczki hodować ....

Dzisiaj byłem w fabryce okien u znajomego - choć może faktycznie lepiej zwać to montownią. Jako sąsiedztwo byliby bardzo ok - nie smrodzą, nie brudzą, nie hałasują. Okucia, szyby i profile przyjeżdżają z daleka, o oni to tylko urabiają do produktu gotowego - najgłośniejsza w całym zakładzie jest piła, która tnie plastik. A jeśli chodzi o biznes który ma powstać w pobliżu - grunt, żeby to faktycznie nie były kaczki, świnki, kurki albo liski. Jak również asfalciarnia i tartak.

Co do moich obaw - choć w sumie to mi to lata, nie mój cyrk, nie moje małpy - to mam uzasadnione wątpliwości, czy coś tam w ogóle powstanie, czy kolejny narwaniec skuszony śmiesznie niską ceną gruntu za chwilę się zdziwi, jak poprzedni właściciel. Po pierwsze głęboko zalegające torfy, namuły i woda gruntowa mogą spowodować, że nawet blaszanej hali tam nie postawi, nie mówiąc o czymś murowanym, no chyba, że w koszt inwestycji wrzucił palowanie terenu albo budynki na płycie (ale wątpię, skoro kupił z dnia na dzień). Druga sprawa - w mojej okolicy nie ma MPZP, a jeśli nie jest dobrym kolegą wójta Trzebowniska i nie zrobią razem jakiejś przewałki, to marnie widzę WZ na coś większego od domu (maksymalnie 200 m kw powierzchni zabudowy i maksymalnie dwie kondygnacje nadziemne). Ale cóż - pożyjemy, zobaczymy. Póki co, życzę inwestorowi szczęścia, bo bajzel na działce, jaki zrobił poprzedni właściciel nie wpływa zbyt pięknie na krajobraz, a jakikolwiek budynek w tym miejscu ładnie zaizoluje mnie od hałasu.