herpes
28-03-2012, 10:07
Witam wszystkich!
A więc wygląda na to, że kupujemy dom! yooopie. Stoi to na niemal 1000 metrów, 'w polu' na względnie słabej glebie-piaszczysto-gliniastej, na której dziś rośnie głownie nawłoć. Gleba późną jesienią zostanie poddana szeregowi zabiegów, celem poprawy jej struktury: obornik, trociny, wapnowanie, humus itd Chciałbym aby mimo wszystko ogród w czasie (latach) mocno się rozwinął. W zasadzie nie potrafię go sobie wyobrazić bez brzóz, które są w moim odczuciu jednymi z najpiękniejszych drzew. Wiem też natomiast, że brzozy należą w sensie gospodarki wodnej do drzew samolubnych i agresywnych. Chciałbym aby za kilkanaście lat ogród miał charakter wiejski, lekko zdziczały - częściowo jedynie formowany, odrobinę magiczny, z kilkoma tajemniczymi zakątkami. To oznacza, że będę musiał nasadzić sporo krzewów, by osiągnąć ten efekt. Myślałem jednocześnie o raczej prostych krzewach i drzewach:
śliwa purpurowa,
irga błyszcząca,
bez czarny aurea,
bez czarny black tower,
hortensje - coś mało wymagającego,
dereń kousa,
jaśminowiec wonny,
kolkwicja chińska,
oliwnik wąskolistny,
klon zwyczajny,
daglezja sina,
perukowiec podolski,
róża pnąca,
trzmielina oskrzydlona,
grab pospolity,
jakieś efektowne trawy itd.
Oczywistym jest, że po 10-20-30 latach najbardziej popularne gatunki i odmiany brzóz zmasakrują mi taką kompozycje.
PYTANIE: czy tak samo destrukcyjny wpływ na otoczenie roślinne będzie miała brzoza pożyteczna? Zakładając intensywne nawadnianie (studnia głębinowa + przydomowa oczyszczalnia ścieków) można przy tym gatunku brzozy uniknąć destrukcji krzewów w niewielkiej odległości (powiedzmy 1m) od tego drzewa?
Dziękuję za pomoc.
A więc wygląda na to, że kupujemy dom! yooopie. Stoi to na niemal 1000 metrów, 'w polu' na względnie słabej glebie-piaszczysto-gliniastej, na której dziś rośnie głownie nawłoć. Gleba późną jesienią zostanie poddana szeregowi zabiegów, celem poprawy jej struktury: obornik, trociny, wapnowanie, humus itd Chciałbym aby mimo wszystko ogród w czasie (latach) mocno się rozwinął. W zasadzie nie potrafię go sobie wyobrazić bez brzóz, które są w moim odczuciu jednymi z najpiękniejszych drzew. Wiem też natomiast, że brzozy należą w sensie gospodarki wodnej do drzew samolubnych i agresywnych. Chciałbym aby za kilkanaście lat ogród miał charakter wiejski, lekko zdziczały - częściowo jedynie formowany, odrobinę magiczny, z kilkoma tajemniczymi zakątkami. To oznacza, że będę musiał nasadzić sporo krzewów, by osiągnąć ten efekt. Myślałem jednocześnie o raczej prostych krzewach i drzewach:
śliwa purpurowa,
irga błyszcząca,
bez czarny aurea,
bez czarny black tower,
hortensje - coś mało wymagającego,
dereń kousa,
jaśminowiec wonny,
kolkwicja chińska,
oliwnik wąskolistny,
klon zwyczajny,
daglezja sina,
perukowiec podolski,
róża pnąca,
trzmielina oskrzydlona,
grab pospolity,
jakieś efektowne trawy itd.
Oczywistym jest, że po 10-20-30 latach najbardziej popularne gatunki i odmiany brzóz zmasakrują mi taką kompozycje.
PYTANIE: czy tak samo destrukcyjny wpływ na otoczenie roślinne będzie miała brzoza pożyteczna? Zakładając intensywne nawadnianie (studnia głębinowa + przydomowa oczyszczalnia ścieków) można przy tym gatunku brzozy uniknąć destrukcji krzewów w niewielkiej odległości (powiedzmy 1m) od tego drzewa?
Dziękuję za pomoc.