PDA

Zobacz pełną wersję : Budujemy na Wyspie - dziennik Kingi i Micha?a



Kingaa
27-05-2004, 17:04
Już stoją ściany parteru, ale ja wrócę do początków...

Zaczęło się... właściwie nie potrafię powiedzieć kiedy? W przeciwieństwie do większości z Was - najpierw wiedzieliśmy gdzie chcemy mieszkać, a decyzja o budowie przyszła z czasem.
W Wyspie Sobieszewskiej, będącej baaardzo oddaloną dzielnicą Gdańska, byłam zakochana od lat. Marzyłam, żeby tam zamieszkać, ale było to marzenie, które wiedziałam, że nigdy się nie spełni... do czasu... Uczuciem tym, aczkolwiek znacznie mniej intensywnym zaraziłam Michała, ale... na Wyspie nie budowali bloków :wink: a budowa domu nawet nam nie przyszła do głowy. Wydawało nam się wtedy, że domy budują milionerzy 8) Wprawdzie Michał wspominał wielokrotnie, że fajnie byłoby mieszkać w domku, ale ja byłam przekonana, że to poza naszym zasięgiem...

lato 2003
Mniej więcej rok temu znajomi zaczęli remontować stary dom, drudzy kupili dom, jeszcze inni - działkę... Ponieważ właśnie skończyliśmy spłacać kredyt na mieszkanie, pomyśleliśmy, że działka byłaby niezłą lokatą kapitału (którego prawie nie mieliśmy - tak na marginesie ;) ) Moglibyśmy za parę lat zacząć budowę, albo działkę sprzedać :wink: Więc przy okazji weekendowej wizyty na plaży w Sobieszewie postanowiliśmy rozejrzeć się - tak dla orientacji, czy nie ma tam przypadkiem jakichś działek na sprzedaż... I trafiliśmy na wielką reklamę dewelopera pt "Osiedle przy plaży". Natychmiast następnego dnia zadzwoniłam i okazało się, że osiedle owszem było kiedyś zaprojektowane, teraz oferta jest nieaktualna, zrezygnowali z budowy,na sprzedaż są działki :) Po sprawdzeniu dokładnym, czy z działkami nie jest przypadkiem coś nie tak, po obejrzeniu planów zagospodarowania, ksiąg wieczystych itp itd, decyzja podjęta: kupujemy!
I już w tym momencie wiedziałam, że choćby nie wiem co - ja tej działki sprzedać nie dam!
A zaraz potem trafiłam na forum :wink:

Kingaa
27-05-2004, 17:41
jesień 2003
Z tym kupowaniem to tak prosto nie było: okazało się, że ponieważ działka była kupowana od skarbu państwa, to miasto ma prawo pierwokupu, więc po akcie notarialnym warunkowym trzeba odczekać 2 miesiące do aktu ostatecznego. I jakoś tak w międzyczasie, sama nie wiem jak :wink: zostało postanowione, że zaczynamy na wiosnę...
Czas ten został dobrze wykorzystany na czytanie forum, Muratora, i zachwycanie się projektem :) Zapomniałam napisać, że działkę kupiliśmy z pozwoleniem na budowę, projekt nam się bardzo podobał i w swojej naiwności myśleliśmy, że całaI papierkologia nas ominęła...
W końcu tuż przed Bożym Narodzeniem podpisaliśmy akt i jeszcze w Wigilię leciałam do urzędu złożyć wniosek o przeniesienie na nas pozwolenia - do czegoś nam to było pilnie potrzebne - już nie pamiętam...

zima 2004
Jednak parę zmian w projekcie musieliśmy zrobić. Główny powód: przed podpisaniem aktu notarialnego zgłosiliśmy się w firmie po odbiór dokumentacji (wcześniej mieliśmy tylko ksero), pan wręczył nam projekt, podpisaliśmy co trzeba, Michał jeszcze z panem rozmawiał, a ja postanowiłam sobie kolejny raz projekt popodziwiać... Otworzyłam i... to nie jest nasz projekt! Tzn. niby działka na planie ta, obrys zewnętrzny też, ale układ wnętrza i okien zupełnie inny i całkowicie bezsensowny :-? Pan na to: ależ oczywiście, że to właściwy projekt, zresztą opieczętowany jak trzeba, ja: absolutnie nie, ten, który wcześniej dostaliśmy od handlowca jest inny i chcemy tamten! Pan poszedł wyjaśniać i co się okazało? Pozwolenie jest na ten opieczętowany projekt, oni zrobili potem projekt zamienny i ale nie pofatygowali się zmienić pozwolenia :evil: Ehhh...
Aha, przy podpisywaniu aktu poznaliśmy naszych nowych sąsiadów - młode małżeństwo mniej wiecej w naszym wieku, potem się jeszcze parę razy spotkaliśmy - przesympatyczni :D Szkoda, że na razie nie budują...

Reszta zimy - to zmiany w projekcie, zmiany pozwolenia, szukanie wykonawcy. No i załatwianie przyłączy. O rany, nigdy sobie nie wyobrażałam, że z tym jest tyle latania... W tym momencie zaczęłam przeklinać to, że Wyspa jest częścią miasta Gdańsk - w mniejszych gminach wszystko trwa trzy razy krócej.

Poszukiwanie wykonawcy to osobny temat :wink: Miałam parę namiarów z forum, spotkaliśmy się z czterema ekipami, ponieważ wszystkie super polecane - zdecydowała cena... O my naiwni :oops:

Ciąg dalszy nastąpi... może jutro...

Kingaa
28-05-2004, 07:16
Wyskoczę troszkę z chronologii i napiszę parę słów o naszym domku i działeczce.
Działeczka jest malutka, wręcz maciupeńka: 332 m^2. Powód: cena :wink: A woleliśmy mieć malutką działkę tutaj niż ogromną gdzie indziej :) Poza tym wokół mamy takie piękne tereny: 100m do lasu, koło pół km do morza przez las :D
Domek - parterowy z poddaszem użytkowym, 114m^2 powierzchni użytkowej. Taka prosta stodoła: prostokąt, dwuspadowy dach, który będzie koloru ceglastego, z boku "doklejony" garaż, trochę niższy od reszty domu, garaż w granicy działki - będzie do niego przylegać garaż sąsiadów, którzy będą mieli lustrzane odbicie naszego domku. Więc to taki niby-szereg.

wiosna 2004
Wracając do budowy... Jak pisałam wybraliśmy wykonawcę - kierując się ceną. Chociaż oczywiście był polecony... i widzieliśmy jego robotę... No, ale wszystkiego nie da się przewidzieć :(
Pierwszy zgrzyt jeszcze przed podpisaniem umowy: okazało się, że pan robiąc wycenę nie wziął pod uwagę garażu, "bo i tak nie dostaniecie pozwolenia" (w projekcie pierwotnym była wiata - zabudowa jej była jedną z wprowadzonych przez nas zmian). Cóż, machnęliśmy ręką, bo po doliczeniu tych ścian cena była i tak korzystna. Pan jeszcze trochę czepiał się projektu i marudził, ale stwierdziliśmy: niech sobie marudzi, byle dobrze robił, gorzej byłoby odwrotnie :wink:
Kolejny zgrzyt: tuż przed rozpoczęciem prac: pytamy na kiedy zamawiać chudzia i na kiedy beton. Pan na to: chudziaka pod ławy się nie robi, to nie ma sensu. Na wszelki wypadek poszukałam na forum, porozmawialiśmyz konstruktorką, z kierownikiem, wszyscy jednogłośnie: chudziak ma być. A pan na to, że konstruktor głupi, kierownik głupi, a poza tym on w wyc
enie tego nie brał pod uwagę. My: to pana problem, bo w projekcie jest...
Ni i w końcu się z panem pożegnaliśmy, pozwolę sobie wkleić moją wypowiedź z Grupy Trójmiejskiej, sprzed 2 miesięcy:

No i stało się - zmieniamy wykonawcę
Grrrrr... Pan Malinowski chciał nam posadowić ławy na gruncie organicznym No nie całe, miejscami pojawiły się soczewki jakichś torfów czy innego licha I pan M. obraził się na kierownika gdy ten stwierdził, że to trzeba będzie wybrać... I jeszcze usiłował mi wmówić, że to kierownik ma jakieś dziwne fanaberie, żeby nas narazić na koszty,a to przecież jest piasek, tylko taki trochę inny Tylko że ja potrafię odróżnić grunt organiczny od mineralnego! I że kierownik powinien mu wcześniej powiedzieć, że ma takie dziwne wymagania Kurka, przecież w projekcie jest jak wół napisane, że mogą wystąpić soczewki gruntów nienośnych i że wtedy trzeba ten grunt zastąpić zagęszczoną podsypką albo chudziakiem!
W rezultacie pan M. stwoerdził, że nie widzi dalszej współpracy z takim upierdliwym kierownikiem, a ponieważ ja nie widzę dalszej współpracy z panem M., a i kierownik jest podobnego zdania, więc się pożegnamy... A przy okazji wyszło z pana M. i jego syna takie chamstwo...
Grrrrrrrr!!!!!
Tak więc, może znacie jakąś solidną, jeszcze nie zajętą ekipę? Przyjmę od zaraz...
I jeszcze szukam kogoś, kto pójdzie się ze mną upić... Bo chyba z mojej pracy dzisiaj już nic nie będzie, raczej poużalam się nad sobą

Tak więc z początkiem kwietnia zostaliśmy z wylanymi ławami i bez wykonawcy... Masze plany co do przeprowadzki przed końcem roku zaczęły blednąć... oczywiście żadna z polecanych ekip nie miała wolnych terminów aż do lipca, sierpnia...

Kingaa
28-05-2004, 10:55
Będzie o urokach budowania na wyspie... Oczywiste to: piękne krajobrazy, plaża, klimat... Ale są i inne, mniej rzucające się w oczy :wink:

Wyspa Sobieszewska, jak sama nazwa wskazuje jest wyspą, czyli kawałkiem lądu otoczonym wodą, czyli Morzem Bałtyckim, Śmiałą Wisłą, Martwą Wisłą i Wisłą Przekop. Na Wyspę prowadzi kilka dróg: główna to most pontonowy na Martwej Wiśle, poza tym mały mostek w Przegalinie, na drugim krańcu wyspy i prom przez Przekop między Świbnem i Mikoszewem działający w sezonie letnim - najkrótsza droga na Mierzeję. Przy moście pontonowym zazwyczaj cumuje prom, uruchamiany w przypadku awarii mostu, co zdarza się podobno przy sztormach.

Przed mostem pontonowym stoi sobie znak drogowy zakazujący wjazdu pojazdom powyżej 15 ton, z mostkiem w Przegalinie jest jeszcze gorzej - 2,5 tony. Prom od strony mierzei ma nośność 8 ton. Na początku nie zwróciliśmy na to uwagi, 15 ton wydawało nam się masą wręcz niewyobrażalną, co w ogóle mogłoby tyle ważyć??? Otóż szybko się dowiedzieliśmy: gruszka - pusta! do tego każdy m^3 betonu kolejne 2 tony :o
No, ale nic - przecież jest prom awaryjny o nośności 50 ton... co z tego, jak w remoncie... Postanowiłam załatwić wszystko grzecznie i legalnie, zadzwoniłam do Zarządu Dróg i Zieleni by spytać się o pozwolenie na przejazd, pani na to: nie ma takiej możliwości. Ja: jak to, to miasto wydaje pozwolenie na budowę w miejscu, gdzie nie można się budować? Pani: nie moja sprawa. Koniec rozmowy. Na szczęście w międzyczasie dowiedzieliśmy się, że panowie mostowi jak dostaną piwo lub parę zł to nie widzą ciężkich pojazdów :wink: Tylko sza... nikomu nie mówcie :wink:
Potem okazało się że np. samochód z hds-em pusty waży prawie 20 ton :o

Ponieważ w międzyczasie prom wrócił z remontu, ucieszyliśmy się, że teraz będzie już bez kombinowania - zapłacimy za kurs promu i tyle. Gdzie tam - prom jest tylko na sytuacje awaryjne, a na wyspę nadal oficjalnie nie można wjechać cięższym pojazdem :o Cóż - panowie straciliby bieżące dostawy piwa :lol:

Kingaa
28-05-2004, 13:14
Oj, widzę, że z chronologią to mi będzie na razie ciężko :wink: Cofnę się jeszcze do papierkologii.
To był naprawdę ciężki okres: ciągle gdzieś goniliśmy, dzwoniliśmy, pisaliśmy - a efektów nie było widać :(

Energa - nie podłączą nas, bo to nie opłacalne :o (słup metr od granicy działki, moc przyłączeniowa 23kW) - a w końcu nawet wywalczyliśmy przyłącze kablowe, tylko trochę sobie poczekamy, więc na razie mamy budowlane. Do przyłączy wod-kan trzeba zrobić mapkę do celów projektowych, geodetka zrobiła w 2 dni, ale mapkę trzeba zanieść do ośrodka dokumentacji UM, żeby ją wprowadzili do komputera - trwało to marne 6 tygodni :o Uzgodnienie projektu przyłączy w ZUDP tyle samo... Do tego jeszcze zmiana pozwolenia, użeranie się z PKO BP :evil: w którym mieliśmy kredyt na działkę i który miał być spłacony z kredytu na budowę...

Dlatego jak na budowę wjechała po raz pierwszy koparka, moją duszę przepełniło uczucie, którego nie zrozumie nigdy ten, kto nie budował :P A jak zostały wylane ławy! Pomimo awantury z wykonawcą - takim szczęściem napawał nas widok betonu w ziemi!
A wcześniej jeszcze tyczenie - jak kończyli był już wieczór, zachodziło słońce, wokół cisza, zapach morza i lasu... I wyobraziłam sobie wieczory na tarasie...

Ale szybko zeszliśmy na ziemię. Na koncie wylądowała pierwsza transza kredytu, odsetki leciały jak głupie, a nasza budowa stała!
Kredyt wzięliśmy w Kredyt Banku - wrażenia jak na razie super :) Właściwie nie mieliśmy większego wyboru - to był jedyny bank, który dał nam kredyt na rozpoczęcie budowy licząc mieszkanie jako wkład własny.

Na szczęście udało nam się znaleźć ekipę, więc przestój wynióśł tylko miesiąc. Właściciel firmy to znajomy znajomych, którego my też trochę znaliśmy :wink: Wahaliśmy się, bo wiadomo jak to bywa ze znajomymi, ale spotkać się nie zaszkodzi... Poza tym moja bliska koleżanka, znająca go bardzo dobrze, twierdziła, że jest uczciwy do bólu... Wprawdzie wycena okazała się nieco wyższa od dotychczasowych, ale jak sobie policzyliśmy odsetki od kredytu przez czas przestoju... Dodatkowo - mają swojego kierownika, więc nasz został przemianowany na inspektora nadzoru, więc będzie większa odpowiedzialność wykonawcy.

Tak więc 4 maja chłopaki przystąpili do pracy :D I jak na razie, odpukać, idzie im bardzo dobrze, ładnie, równo i w rozsądnym tempie :) Kierownik kontaktuje się z nami na bieżąco, dzwoni co najmniej raz dziennie, sam jak trzeba kontaktuje się z inspektorem, sami dokupują duperele, jak zabraknie.

A dzisiaj przyjechał na budowę strop :) Aaa, i muszę zamówić kominy...

No, to teraz jestem w miarę na bieżąco, chociaż pewnie zdarzą mi się skoki wstecz :wink:
W stopce jest link do stronki ze zdjęciami naszej działeczki i okolic - w zimowej aurze :) Nowsze zdjęcia czekają na komputerku w domu, postaram się je w najbliższym czasie wrzucić, a także projekcik.

Kingaa
31-05-2004, 12:31
W sobotę pojechaliśmy na działkę - między innymi spotkać się z panem od przyłącza wody. Nie spodobał mi się - spóźnił się 40 minut i nie powiedział ani słowa :evil: Rozumiem, że można się spóźnić, różne rzeczy się zdarzają, ale głupie słowo przepraszam można by powiedzieć :-? Chyba jednak zlecimy tą wodę firmie która robi nam kanalizę...

Aaaa, właśnie, nie chwaliłam się chyba... przyłącze do kanalizacji robi nam miasto, całkowicie na własny koszt, my tylko zrobiliśmy projekt :) Udało nam się - w tej chwili budowana jest kanaliza na całej wyspie i pani w Saurze, wydająca warunki podłączenia do sieci, podsunęła mi pomysł, żeby napisać do miasta podanie, żeby wykonali przyłącze w ramach realizowanej właśnie inwestycji. Jakoś trudno mi było uwierzyć, że to możliwe, ale co tam... podanie zaniosłam i... po tygodniu dostaliśmy pocztą pozytywną odpowiedź :D Super! wprawdzie studzienka jest tylko jakieś 5 metrów od granicy działki, ale trzeba się włączyć na głębokości ponad 4 metrów!!! A woda gruntowa są u nas gdzieś koło 2 metrów... aż nie chcę myśleć ile to by kosztowało...

A na budowie postępy - strop nad garażem już ułożony, układają nad domem, jeszcze schody, dokończyć wieńce - i tylko patrzeć jak będą zalewać :) O rany, i trzeba się zabrać za zamawianie dachu...
Wydawało nam się, że jak będzie przerwa technologiczna po zalaniu stropu, to będzie tyyyyle czasu, że w tym czasie załatwimy (czytaj: wybierzemy): dach, okna, kominek, dgp, instalację centralnego odkurzacza i... coś mało tego czasu chyba będzie ;)

Kingaa
04-06-2004, 06:55
Eh, dzieje się dzieje.... tylko dlaczego znowu pod górkę :roll: Wiem, wiem, na budowie to normalne, nie może wszystko jak po maśle... więc jak nie ma problemów z ekipą, to musi się znaleźć coś innego :wink:
Wczoraj zadzwonił po południu kierownik, że brakuje 40 pustaków stropowych :-? A wyliczane było przez producenta według projektu :evil: Cholera, w dodatku gościu wczoraj całe popołudnie i wieczór nie odbierał telefonu :evil: A spróbuje tylko mi policzyć dodatkowo za transport...

Dostałam pierwszą wycenę przyłącza wody - 6 tysięcy netto :o O rany, za 18 metrów 6 tysięcy??? Czekam na następne: pan nr 2 miał dać do końca zeszłego tygodnia, ale on ma fory bo to jest firma, która robi nam kanalizę na koszt miasta... A z panem nr 3 jestem umówiona dzisiaj na rozmowę... Zobaczymy bo sześciu tysięcy to nie dam!

No i najbardziej nieprzyjemna ze wszystkiego - historia z naszą panią konstruktor :roll: Chyba nie pisałam, że w zestawieniu stali do podciągów był błąd - który wyszedł dopiero jak stal została zamówiona i przywieziona... Drobiazg - pani wpisała w tabelce fi10 zamiast fi12... Ponieważ nie bardzo nam się uśmiechało robić przestój i zamieszanie ze zwrotami i wymianą (nasza hurtownia ma ostatnio problemy z terminami transportu), kierownik stweirdził, że można zamiast fi 12 dać 2 razy fi10. No i w porządku, tylko w związku z tym trzeba było trochę dokupić... Uznałam, że w końcu każdy może się pomylić, ale poinformuję panią o tym, niech wie... Zadzwoniłam i słodkim głosem zapytałam "czy w związku z tym, że w zestawieniu pojawił się błąd, chciałam się upewnić, czy na pewno można zastąpić fo 12 dwoma fi 10" :wink: Na co pani mi odpowiedziała, że to nie możliwe, a nawet jeżeli, to co to za problem... Kurczę, myślałam, że chociaż jakieś przepraszam usłyszę. Dodatkowo, pani miała nam jeszcze rozrysować schody, które pierwotnie miały być drewniane... byłam przekonana, ze po tej historii z zestawieniem zrobi to za darmo... jakieś minimalne poczucie przyzwoitości by tego wymagało... Eh, ja chyba jakaś niedzisiejsza jestem :roll: nie przystosowana do życia we współczesnym świecie... A w dodatku to jest bardzo dobra znajoma mojej mamy. Nigdy więcej znajomych! A jeżeli już, to moich... a nie znajomych rodziny :evil:

Ale mi smętny post wyszedł :wink: jakoś się zdołowałam troszkę, szczególnie, że jestem przemęczona... Ale nic, pojedziemy po pracy popatrzeć na nasz domek i będzie lepiej :D

Kingaa
15-06-2004, 09:00
Jedno co nam niezmiennie sprzyja od samego początku budowy to pogoda :D Wczoraj zalewaliśmy strop - dzisiaj jak na zamówienie deszczyk :) Wcześniej, przez cały czas murowania i szalowania było ładnie, jak padało, to wieczorem, albo tylko chwilę... Jeszcze wcześniej - w czasie wykopów było pięknie, a zaraz po zalaniu ław - deszczyk :) Chyba mamy jakieś chody tam na górze :wink:

Z mniej przyjemnych rzeczy: tak właściwie, to jesteśmy........ nie powiem, bo nie będę się wyrażać... To po to tyle czytam forum, muratora, itp, gadam z ludźmi, żeby potem nie dopilnować??? :evil: W ubiegłym tygodniu będąc na budowie, coś nas tknęło: czemu ten fundament pod komin taki mały? Zmierzyliśmy - faktycznie - zamiast 120x120 cm ma 80x80 :o O rany, jakim cudem tego nie zauważyliśmym :o Kurka, może nie powinnam się tu przyznawać, toż to wstyd :oops: Dodam, że to jeszcze robota majstra, którego wywaliliśmy... ufff całe szczęście, aż strach pomyśleć jakie kwiatki by nam jeszcze stworzył :-?

Kolejny błąd inwestorów: zapomnieliśmy o kanalizacji w garażu :oops: W projekcie nie było, my chcieliśmy zrobić i się zagapiliśmy :roll: a garaż już zasypany i ubity... Chyba jednak za dużo mamy na głowie... aż się boję myśleć co będzie przy wykończeniu :roll:

Wybraliśmy wykonawcę przyłącza wodnego - tak jak się spodziewałam, będzie to ta sama firma, co robi kanalizę: zażyczyli sobie 4,5 tys. za przyłącze z obsługą geodezyjną, odbiorami, itp. itd. W porównaniu z 6 tysiącami pana nr 1 (bez geodezji!) to spora różnica, pan nr 3 się nie odezwał, chociaż miał dać wycenę tydzień temu
(Benicio - to Twój kuzyn!), a więcej nie mam czasu szukać :wink:

A tak poza tymi wszystkimi "drobiazgami" to nasz domek jest śliczny !!! Nie wyobrażacie sobie (...a zresztą, pewnie większość z Was to wie...) jakie to jest uczucie po raz pierwszy wejść na pięterko, spojrzeć na okolicę z wysokości naszej sypialni :P W takich momentach bledną wszystkie problemy :D

Kingaa
15-06-2004, 09:18
Ciąg dalszy uroków budowania na wyspie...

Parę tygodni temu przy wjeździe na most pontonowy pojawiły się światła... ciekawe po co, przecież jak otwierają most, żeby statki przepłynęły, to i tak zamykają szlabany... Szczególnie, że sprawiały wrażenie, że zmieniają się tak trochę bez ładu... :wink:
Parę dni później pojawiły się przed światłami takie metalowe progi zwalniające... hmmm, no cóż - może Ci, którzy nie lubią swojego zawieszenia wjeżdżali na most w dzikim pędzie? Dla niewtajemniczonych -na moście są takie jakby góry i doliny - poszczególne segmenty są połączone takimi metalowymi czymiś :wink: że niejeden samochód już zostawił tam tłumik...właściwie to można powiedzieć, że cały most składa się z samych progów zwalniających - po co kolejny ???

W ubiegłym tygodniu zamawiałam beton. Rozmawiam sobie z panem dyspozytorem na temat kiedy i ile i pan do mnie: "słyszałem, że wam tam przed mostem wagi zainstalowali" ja: :o Pojechaliśmy, spytaliśmy panów mostowych, tak, to prawda, w tych progach są wagi. Hmmm, to co teraz, jak przewieziemy beton? Jak to jak, tak jak do tej pory! Po prostu jak wjeżdża coś ciężkiego, to zapala się czerwone światło i czeka aż inne samochody zjadą... Sprytne, nie? A tak naprawdę to nikt nie kontroluje, co taka waga pokazuje... No ale znak zakazu pozostał, a nam wyszła taka ilość betonu, że jedna z gruszek musiała być 9m^3. Ło matko, to chyba z 40ton waży! Trochę się zdenerwowaliśmy, ale na szczęście dojechała bez problemu i mamy zalany stropik :lol:

Kingaa
20-06-2004, 13:40
Dzisiaj ma się pojawić na budowie pan cieśla, żeby zaszalować schody. Fajnie, bo wchodzenie na pięterko po rozchwianej drabinie przyprawia mnie o dreszczyk :wink: Wczoraj przywieźliśmy na budowę kolejną porcję króciaków, właśnie do szalowania schodów i gwoździe... O matko, ile tego idzie! Zaczynam podejrzewać, że nasi panowie budowlańcy żywią się tymi deskami :o

Zaczęły już rosnąć ścianki kolankowe i szczytowe :) O mało się nie popłakałam ze wzruszenia, jak stanęliśmy sobie w naszej sypialni :P

Hmm, a teraz mniej przyjemnie :( Już coś tak mi się wydawało, że wszystko zbyt gładko idzie... Dostaliśmy pismo z urzędu o uzupełnienie zgłoszenia budowy przyłączy wod-kan. Po pierwsze - mamy uzypełnić wniosek o rzeczy, które w nim są :o mamy ksero!

Po drugie: nasza działka jest narożna i ponieważ droga, która jest wspólną własnością troszkę się rozszerza dochodząc do głównej, nasze przyłącze odrobinę zahacza o kawałek drogi, w związku z czym musimy mieć zgodę wszystkich współwłaścicieli! Tylko, że istnieje coś takiego jak ustawa o ochronie danych osobowych i nie jesteśmy w stanie zdobyć namiarów na innych właścicieli :( Chyba napiszemy oświadczenie, że taką zgodę mamy, licząc, że w przyszłości żaden z sąsiadów nie zechce nam podłożyć świni...

I po ostatnie, najgorsze :( Musimy donieść projekt zagospodarowania działki... którego nie posiadamy! Był robiony parę lat temu dla całego osiedla i jego kopię moglibyśmy dostać, tylko, że wtedy było zupełnie inne rozwiązanie przyłączy... A przy projekcie zamiannym nie chcieli... Przed złożeniem zawiadomienia pytałam w urzędzie, czy zamiast tego projektu wystarczą naniesione przyłącza na mapę do celów projektowych uzgodnione gdzie trzeba - powiedzieli mi, że tak, bo to jest potrzebne tylko do tego, żeby było widać przebieg przyłączy w terenie... Najgorsze jest to, że projekt owszem można zrobić, już odżałowałabym to paręset zł, tylko, że u nas uzgodnienie w zud trwa prawie 2 miesiące!!! A jak nie uzupełnimy zgłoszenia do 29 czerwca - to wydadzą nam decyzję odmowną...

Nie mam pojęcia, co teraz zrobić :(

I tak cały czas jestem targana sprzecznymi uczuciami: dziką radością, patrząc jak nasz domek rośnie :P i prawie rozpaczą, walcząc z formalnościami itp. :cry: Ciekawe, kiedy mnie ta huśtawka nastrojów wykończy nerwowo :wink:

Kingaa
21-06-2004, 17:19
No więc... Michał poszedł dzisiaj do urzędu wypytać się co i jak z tym zgłoszeniem przyłączy. Okazało się, że projekt zagospodarowania działki (w rozumieniu pani urzędniczki) to sytuacja z naniesionymi przyłączami, tylko musi się nazywać "projekt zagospodarowania działki" a nie "plan sytuacyjny" :o O rany :roll: Po prostu ręce opadają...

No i doszło jeszcze parę drobnych niedopatrzeń pani projektantki (grrr...) Zadzwoniłam do niej i twardo zażyczyłam sobie, żeby poszła do urzędu i sama dokładnie dowiedziała się, co ma uzupełnić, bo ja się nie znam i na pewno coś przekręcę :wink:

Dzisiaj przyjechała na budowę więdźba! Jeszcze jej nie widzieliśmy, wprawdzie miałam jechać na budowę, ale raczyli do mnie zadzwonić jak już byli prawie na miejscu, więc stwierdziłam, ze nie ma sensu, i tak nie zdążę... Panowie murarze rozładowali, poza swoimi obowiązkami, trzeba im będzie jakieś piwko postawić :) Pewnie znajdą się tu przeciwnicy, ale ja uważam, że skoro są porządni, kulturalni, nie piją na budowie, to taki gest niewiele kosztuje, a jest miły :D

Kingaa
24-06-2004, 06:48
Wiem, że są tacy zdolni, nawet chyba na forum, co budują a nie mają samochodu... Kurka - jak to możliwe :o

Np. wczorajszy dzień: rano pobudka o 6, do hurtowni po cement, zawieźć na budowę, wracając po drodze do Metalzbytu po różne łączniki itp. do więdźby. Potem do Gdyni spotkać się z przedstawicielem od dachu, wracając - na lotnisko do banku po zaświadczenie do sądu i do innej hurtowni po dystanse pod zbrojenie (udało nam się znaleźć jedną! hurtownię, która coś takiego posiada...).
W międzyczasie zadzwoniła projektantka od przyłączy, że była w urzędzie i muszę jej przywieźć oryginał mapki - więc pędem do domu po mapkę... O 12.30 udało mi się wylądować w pracy :) O 16 - chwila przerwy - pojechałam zawieźć kierownikowi żelastwo do więdźby (bliżej do niego niż na budowę) a potem do projektantki z mapką. O 17 - z powrotem w pracy - wytrzymałam do 20 - jak przestałam trafiać palcami w klawiaturę, to uznałam, że czas do domu :wink: I to wcale nie był jakiś wyjątkowy dzień :roll: no chociaż jednak mimo wszystko zazwyczaj przeważa czas spędzony w pracy :wink:

Wiecie co? My chyba jesteśmy nienormalni... w coś takiego pakować się z własnej woli :o i jeszcze mówić, że nam to sprawia radość??? Niektórzy znajomi już trochę dziwnie na mnie patrzą :roll:

I jeszcze jedno... jak ludzie budowali jak nie było komórek??? :o

Kingaa
28-06-2004, 13:13
Hurrraaa!!!!!!! Mamy więdźbę :lol: :lol: :lol: W dodatku dzisiaj pierwszy raz weszliśmy na górę po schodach :lol: :lol: :lol:
A dzisiaj po południu wiecha :wink:

Do tego w piątek podłączają nam kanalizę, prawdopodobnie zaraz potem wodę (jak nam się uda - i urząd miejski nie wniesie sprzeciwu - bo ciągle się czepiają dokumantacji :( )

Dachówka zamówiona, dekarze umówieni na połowę lipca, murarze jeszcze tylko kominy i działówki... Jejku jak fajnie jest mieć własny domek :P :P :P

Kingaa
05-07-2004, 12:42
Kurczę - rozmawiałam dzisiaj z Piotrkiem - właścicielem firmy, która nam buduje - chce nam na tydzień zabrać 2 murarzy :( Właściwie to nie możemy robić problemów, bo i tak są przed czasem, więc bez problemu wyrobią się w terminach, ale mieliśmy nadzieję, że będzie szybciej :roll:

W sobotę był u nas na budowie pan inspektor z banku sprawdzić postępy przed wypłatą drugiej transzy. Popatrzył, popstrykał i pochwalił :) Powiedział, że widać, że robią porządnie i solidnie :D

W dodatku spotkała nas miła niespodzianka :) Zabraliśmy na budowę moją mamę, bo ostatni raz widziała domek jak były fundamenty :wink: Na działce spotkaliśmy sąsiadów, którzy budują obok, więc przedstawiam: to moja mama - a to nasi sąsiedzi - na co moja mama i pania sąsiadka w śmiech... okazało się, że ona i moja mama znają się ze szkoły, przy czym od daaawna nie miały ze sobą kontaktu :D

Kingaa
05-07-2004, 12:54
Ostatnio na tapecie jest wybór okien :roll: Jakoś tak trochę późno się obudziliśmy, więc właściwie w tym tygodniu powinniśmy się zdecydować... Pewne jest tylko jedno: że okna będą drewniane - to była jedna z niewielu rzeczy, której byliśmy pewni od samego początku. Jeśli chodzi o producenta, to pewnie zdecyduje cena, bo daliśmy do wyceny tylko do firm, które tu na forum mają pozytywne "recenzje" :) Ale problemem jest kolor :roll:

Dach będzie ceglasty Euronit, orynnowanie brązowe, elewacja piaskowa, ewentualnie jasno-ciepło-żółta. W sumie najbardziej pasowałyby okna ciemnobrązowe i brama garażowa też ale... ciemny brąz w środku niezbyt nam pasuje... Więc skłaniamy się ku temu, żeby bramę garażową zrobić brązową, jak rynny, a okna takie rudawe - jakaś afromozja czy teak... I do tego ganek, podbitka i taras (drewniany) w takim samym kolorze jak okna :) W mojej wyobraźni to wygląda ładnie, ale boję się, że rzeczywistość okaże sie mniej zachwycająca :wink: Może ktoś ma albo widział domek w podobnych kolorkach i mógłby mi podsunąć fotkę?

Kingaa
13-07-2004, 07:49
Daliśmy pierwsze ogłoszenie o sprzedaży mieszkania.... i jakoś tak smutno mi się zrobiło :roll: To było nasze pierwsze własne mieszkanko, dużo sami wykańczaliśmy, przez parę miesięcy mieszkaliśmy w prowizorce, prawie że na betonie... i jestem jakoś bardzo emocjonalnie z nim związana :oops: No ale cóż, bez tego nie będzie domku...

No i podjęliśmy ostateczną decyzję co do okien :D Wczoraj podpisałam umowę. Będą M&S, ponieważ ceny były właściwie porównywalne, zdecydował głównie wygląd okna i kolor, będą śliczne!!! A do tego 7% vat na całość :)
Jeszcze pozostało zdecydować się na drzwi i tu mamy problem: możemy kupić też z M&S i dobrać identyczny kolor, ale są stosunkowo drogie i poza tym nie do końca nam odpowiadają... albo szukać innych, np. Dziadka, które są piękne i tańsze i kombinować z dopasowaniem koloru :roll:

A jutro przyjeżdża dach i wchodzi dekarz :lol: Nareszcie domek nabierze wyglądu prawdziwego domku :D
Koniec lipca - początek sierpnia planujemy samodzielnie zrobić instalacje, potem druga połowa sierpnia tynki, no i na początku września okna i drzwi i... właściwie można się wprowadzać, a resztę mieszkając... No chyba, że nam się nie uda sprzedać mieszkania, to nic więcej nie wykończymy :roll:

I jeszcze jedno: zaczęłam się rozglądać za kominkiem... W jednym z salonów trafiłam na bardzo miłą panią z którą sobie dość długo pogadałam i trochę zmieniłam poglądy :wink: Mianowicie: byłam prawie zdecydowana na Dovre, ewentualnie rozważając też Tarnawę. I dowiedziałąm się, że Dovre nie są kominkami przeznaczonymi przez producenta do ciągłego palenia! A poza tym, że wcale nie są norweskie, tylko belgijskie :o Tak więc została na tapecie Tarnawa, ewentualnie Keddy, ale Keddy są sporo droższe...

Kingaa
15-07-2004, 17:03
Jak już pisałam - dach będzie ceglasty a rynny brązowe. Do tego oczywiście okna połaciowe - też brąz.

Wczoraj dach przyjechał na budowę - czyli dachówka, rynny, blacha do obróbek itd.
Oglądamy sobie to co przyjechało: ok - rynny są brązowe, blachy ceglaste jak dach, a ława kominiarska... bordowa :o Dzwonię natychmiast do handlowca - co z tą ławą, miała być w kolorze dachu, przecież ten kolor kompletnie nie pasuje! A on na to zdziwiony: jak to? przecież jest czerwona, taka jak dach... O matko! On naprawdę nie widział różnicy między kolorem ceglastym a bordo :o Na szczęście wymienią nam na brązową, bo okazało się że ceglastych nie ma...

Kingaa
30-07-2004, 12:16
Oj, ale dawno nie pisałam :oops: Tyle się działo, że aż mi się nie chce pisać :roll:
Dach położony, rozprowadzone kanały do dgp, teraz robią wylewki, a wprzyszłym tygodniu sami będziemy robić instalację wodociągową :)
Wczoraj przyjechał do nas na budowę pan tynkarz od Markusa - Markus dzięki! Pan zrobił bardzo dobre wrażenie, cenowo też jest ok i umówiliśmy się na koniec sierpnia. Jeszcze tylko trzeba się wprosić do Markusa, zeby na żywo te tynki zobaczyć :wink:

Wprawdzie początkowo myśleliśmy, że tynki będzie robiła ta ekipa co mury, ale niestety "drobne" nieporozumienia :evil: z właścicielem firmy spowodowały, że po wylewkach rozstajemy się, tak jak było w umowie.
Muszę przyznać, że murarze byli super, złego słowa nie powiem, ale właściciel... już mi się nie chce opisywać wszystkiego...
Zaczęło się, od tego że w pewnym momencie stwierdził, że w kosztorysie nie uwzględnił taczkowania piasku do domu, więc trzeba doliczyć. Najpierw stwierdziliśmy, że to jego problem, ale ponieważ była to drobna kwota, uznaliśmy, że trudno, przeoczył, zdarza się, nie bądźmy tacy...
Wiem, wiem, to jest podobno częsta metoda wykonawców na pozorne zaniżenie kosztów na początku :-?

W umowie mamy zapis, przeforsowany przez nas, że wykonawca zamawia u nas materiały z co najmniej 3-dniowym wyprzedzeniem. Ponieważ jednak często w danym dniu okazywało się, że czegoś potrzeba, więc materiały kupował kierownik. No i jakiś tydzień temu stwierdzili, że musimy im za to dodatkowio zapłacić :o Tutaj już byliśmy twardzi - mowy nie ma! Trzeba było zamawiać zgodnie z umową, to byśmy sami kupowali. A oni na to, że zamawianie materiałów nie oznacza mówienia ile czego trzeba, czyli np. powinni nam mówić, że potrzebne są gwoździe, a to czy 1 czy 50 kilo, to nasz problem :o I to, że czasem mówili ile (bo często jednak ja sama liczyłam) to z ich strony wielka łaska :evil:

No i jeszcze parę rzeczy świadczących o tym, że słowo Piotra (właściciela) nie ma żadnego znaczenia, bo zmienia zdanie w zależności od tego jak wiatr zawieje, przez co trochę planów nam się poplątało :( I parę drobiazgów o których kierownik zapomniał nam powiedzieć, co nas troszkę kosztowało :(

A wczoraj przyjeżdżamy na budowę, a tu z "naszych" murarzy tylko jeden, a poza tym jakichś 2 pomocników, jadących wódą na kilometr, i nawet nie wiedzieli, kto jest kierownikiem budowy, a z rąk im wszystko leciało :evil: Na szczęście ten jeden mimo wszystko ich pilnuje, a gościu jest naprawdę w porządku, więc mam nadzieję, że nic nie zdemolują. W każdym razie liczymy już dni do rozstania z tą firmą...

Kingaa
02-08-2004, 10:12
W piątek kupiliśmy rury, złączki, a w następny weekend mamy ambicję samodzielnie zrobić instalację wodociągową :) Ponieważ nie mamy CO, to sama woda nie powinna przekroczyć naszych umiejętności. To znaczy umiejętności Michała, bo ja to będę "przynieś, podaj" :wink: Zdecydowaliśmy się na pex-al-pex z Copraxu, ze złączkami skręcanymi, mam nadzieję, że to był dobry wybór :)

Jeszcze cofnę się troszkę wstecz i przytoczę jedną z rozmów z naszym panem dekarzem, myślę, ze warta jest upamiętnienia :roll:
Sytuacja: dachówka już położona, pozostały tylko gąsiory. Ponieważ handlowiec bez sensu dał nam gąsiory skrajne, które przy dachu dwuspadowym są niepotrzebne, pomyślałam, że podstawowych pewnie zabraknie. Ponieważ akurat jechałam z budowy do hurtowni, pytam się dekarza: czy starczy gąsiorów, czy trzeba dokupić?
dekarz: "nie wiem"
ja: "jak to pan nie wie???"
dekarz: "noo, bo to bym musiał policzyć"
ja:"to proszę policzyć!"
dekarz: "aaa, to bym musiał zmierzyć"
ja:"to niech pan zmierzy!"
dekarz:"aaa, to bym musiał wejść na dach"
ja:"no to niech pan wejdzie!"
dekarz:"a co pani myśli, że ile ja lat mam, żeby po dachu łazić?"

:o :o :o

Kingaa
05-08-2004, 16:28
W nocy mieliśmy pierwszą kradzież na budowie :cry:
Wyprowadzili nam obejmy do rur spustowych, resztki folii na posadzkę i 3 worki kleju do styropianu :o Niby niewiele i nie chodzi o pieniądze, ale jakoś mi tak nieswojo :roll: A tyle czasu nic się nie działo! Stal zbrojeniowa leżała i mnóstwo innych rzeczy... Chyba ktoś na swoją budowę, bo zarobić to na tym nie zarobią...

Na dzisiaj byliśmy umówieni z firmą na odbiór stanu surowego. Przyjeżdżamy na budowę, a tu okazuje się, że wylewki na parterze świeżo zatarte i nie można wchodzić! To oni sobie wyobrażali, że my im tak na słowo uwierzymy, że są równe? :o Szczególnie, że na poddaszu było sporo nierówności, więc poprawiają...

W dodatku nie zrobili chudziaka w garażu, bo Piotrek - właściciel firmy, stwierdził, że tego umowa nie obejmuje... No i nasz błąd, powinniśmy wyszczególnić:"w domu oraz garażu"... W ogóle mam dylemat, czy walczyć o swoje, czy machnąć ręką? Wiem, że on nas naciąga, ale z drugiej strony jest w tym tak żałosny, że aż mi się nie chce zniżać do tego poziomu :roll:

No, ale smutno się zrobiło... nawet nie mam siły się cieszyć, że pewien duuuży etap już prawie skończony :roll:
Ale jeszcze troszkę, musimy wytrzymać, potem będzie tak pięknie :) Dwa dni temu wybraliśmy się wieczorkiem na spacer nad morze - aż wstyd się przyznać, że pierwszy raz od paru miesięcy :wink: i było tak pięknie, cicho, spokojnie, pusto... kocham to miejsce :P

Kingaa
16-08-2004, 10:03
Znowu coś mi się długo nie pisało :oops: Ale już się poprawiam i melduję o postępach :)

Ostatni weekend minął mi pod znakiem szczotki i pędzla :wink: czyli gruntowałam wylewkę :D O matko, nie wiedziałam, że machanie szczotką i pędzlem przez cały dzień może być takie męczące... Musiałam położyć 2 warstwy, na razie tylko na poddaszu, bo wciągała ten grunt jak gąbka - chyba jeszcze trzecia warstwa się przyda, ale to za jakiś czas, na razie przynajmniej tak przeraźliwie nie pyli...
Za to Michał ze swoim tatą pracowicie rzeźbili bruzdy pod elektrykę :) No i zrobił część instalacji wodnej, tzn. to co idzie w podłodze.
Ogólnie spędziliśmy pracowity weekend - i muszę powiedzieć, że to naprawdę duża radocha samodzielnie przyczyniać się do powstawania naszego domku - miła odmiana po użeraniu się z ekipą...
A w nagrodę na koniec dnia - kąpiel w falach przy zachodzie słońca - coś pięknego :P I pomyśleć, że niedługo będziemy to mieli na codzień :) W takich momentach zaczynam mieć baaardzo niepoprawne myśli, jak "co to za różnica, czy wylewki będą proste, czy nie... przecież jest tak pięknie..." :wink:

A propos wylewek... na całym parterze zostały skute i jutro robią je jeszcze raz - oczywiście na koszt firmy... Powód - następujące "usterki": wylewka w niektórych miejscach miała grubość tylko 2-3 cm (w projekcie jest 5cm), wylewka pękała i kruszyła się, pod wylewką dali jedną warstwę folii (w projekcie są dwie)... Mam nadzieję, że teraz będzie ok, bo już nie mam siły...

Kingaa
18-08-2004, 10:08
O rany, z tego wszystkiego zapomniałam się pochwalić, że sprzedaliśmy mieszkanie :lol: No, właściwie to prawie, ostateczny akt 9 września (ale będę miała prezent na urodziny...) i od tego dnia będziemy bezdomni :roll: Ale za to będą pieniążki na wykończenie!!! Już wszystko poumawiane - ekipa do elewacji, ocieplenia poddasza, na 2-gą połowę października panowie do wykończenia łazienki - na razie jednej, bo nie jesteśmy pewni, czy na drugą będzie nas stać :roll: Matko, ile kasy na to pójdzie :o Aaa, i jeszcze kominek...
A teraz jeszcze musimy się zdecydować na tynk :roll: Są dwie wersje: tynk akrylowy barwiony w masie albo tynk mineralny i farba silikonowa... No i zupełnie nie wiem na co się zdecydować... Muszę jeszcze trochę poczytać, chociaż podejrzewam, że jeszcze bardziej od tego zgłupieję :wink:

Kingaa
27-08-2004, 07:51
Melduję, że wczoraj został ostatecznie zamknięty stan surowy :D i że została zaliczona pierwsza noc w naszym domku :D Nie było wprawdzie jakoś strasznie romantycznie, nie było świec, wina itp. :wink: bo przyjechaliśmy późno a wstać trzeba było o 5, ale i tak czuję się niesamowicie :lol:

W ogóle wczoraj był bardzo udany dzień. Po paru tygodniach walki tylko z wylewkami i poprawiania dupereli - w końcu porządnie ruszyło do przodu: na budowie zlądowały jednocześnie 3 ekipy: okniarze, drzwiarze i elektrycy. Rezultat to wstawione drzwi i okna oczywiście i okablowane ponad pół domu :o Nie ma to jak sprawna ekipa - przyjechało tych elektryków sześciu, konkretni, myślący, no i jak widać szybcy :) a spieszyć się trzeba, bo w poniedziałek ruszają tynki :)
Z tą elektryką, to tak wyszło w ostatniej chwili - miał to robić Michał, ale ponieważ był obsuw z wylewkami, poza tym dostał mniej urlopu niż się spodziewał, poza tym wyszło trochę dupereli do poprawienia, no i okazało się, że się nie wyrobi z czasem :( Trudno... niestety trochę zachwieje to naszym budżetem :roll: ale z drugiej strony patrząc na pracę panów elektryków nawet mi aż tak nie żal - są warci tego co biorą :wink:

A okna i drzwi są przepiękne :P Nie mogłam się wczoraj nazachwycać :wink: Szczególnie bałam się o drzwi - po obejrzeniu drzwi Dziadka u Docenta :roll: na szczęście są ok :)

Kingaa
02-09-2004, 07:49
Od 3 dni w naszym domku królują tynkarze :D I muszę przyznać, że to co na razie zrobili zasługuje na pochwałę. Zobaczymy, co będzie dalej, murarzy też na początku chwaliłam :-? No ale mam taką cichą nadzieję, że to jednak koniec naszych problemów z ekipami, że już będzie tylko lepiej :wink:

A my się pakujemy i pakujemy, i pakujemy, i pakujemy... i końca nie widać :roll: Na bieżąco wywozimy spakowane kartony i walizki do mamy i do znajomych i nie możemy się nadziwić skąd nam się tyle rzeczy nazbierało :o
Ale już się nie mogę doczekać ostatecznej przeprowadzki do naszego domku :D Jak dobrze pójdzie to już za 2 miesiące :lol:

Kingaa
05-10-2004, 17:54
Ale długo nie pisałam :oops: tak mi szybko czas leci, że się nawet nie zorientowałam, że takie zaległości :oops:
Troszkę się ostatnio wyłączyłam z tematu budowlanego, więcej załatwia Michał i tylko mi zdaje relacje... Ja za to pojeździłam sobie trochę służbowo i teraz odrabiam zaległości w pracy :roll:
A na budowie postępy :D No, może nie aż tak widoczne, ale cieszą baaaardzo :D Mamy już prąd w domku :) I mamy kominek :) I właśnie weszła ekipa od ocieplenia :) I zamówiliśmy obudowę kominka:) I schody, i drzwi wewnętrzne zamówiliśmy :) O jejku, naprawdę już tyle załatwione ???

I nareszcie mamy legalną wodę :) Hi hi, z tą wodą to też była historia... W życiu bym nie uwierzyła, że przepisy mogą być tak bzdurne, jakbyśmy chcieli być zgodni z prawem to do tej pory byśmy wody nie mieli...
A więc, zostało wykonane przyłącze. Jednak pobierać wodę można dopiero, jak zostanie zamontowany wodomierz, który montuje Saur (czyli gdańska firma wod-kan). Wodomierz zaś można zamontować dopiero jak są pozytywne wyniki jakości wody z przyłącza. Natomiast wyniki nie będą pozytywne, jak się nie pobiera wody, bo w stojącej wodzie mnożą się oczywiście błyskawicznie bakterie. Tak więc, kółeczko się zamyka :o

Od jakiegoś czasu ciągam Michała po sklepach z kafelkami... Biedactwo, ma już dosyć i zgodziłby się na wszystko, ale ja oglądając muszę do kogoś gadać :oops: A poza tym zawsze potem, jakby coś mu się nie podobało, będę mogła mu powiedzieć, że przecież był ze mną i oglądał :wink: I już do górnej łazienki mam wybrane, prawie na pewno, problem pozostaje z dolną :roll: Mam pewną koncepcję, ale... nie jestem przekonana, w oczach mi się już te wszystkie kafelki mienią :wink: A już niedużo czasu zostało na decyzję...

Kingaa
06-10-2004, 07:39
Wczoraj zamówiliśmy tynk zewnętrzny - tyle się zastanawialiśmy: mineralny+farba czy akrylowy, a stanęło w końcu na silikatowym :) Teraz tylko spać nie mogę, bo się denerwuję jak wyjdzie kolor :roll: te cholerne malutkie wzorniki...

I kolejny "problem" kolorystyczny: impregnat do widocznych elementów więdźby... Pamiętna przestróg, już nie pamiętam kogo, na forum, kupiłam malutki słoiczek tego, który był prawie identyczny jak okna... No i oczywiście kolor wyszedł zupełnie, absolutnie inny... Teraz trzeba kupić chyba kolejny do wypróbowania ;) Tylko jaki :-? To będzie chyba loteria, aż trafimy na ten odpowiedni... Ciekawe ile litrowych puszek nam się nazbiera? Może potem na wiosnę pomalujemy sobie taras w paski :lol:

Kingaa
13-10-2004, 17:17
Oj, czuję że jakieś szaleństwo się zaczyna :wink:
Ekipa od ocieplenia działa, chociaż trochę martwię się temperaturą :roll: a ja sobie żyję zupełnie nieświadoma upływu czasu... a tu w przyszłym tygodniu wchodzą kafelkarze! A my zupełnie w proszku... To znaczy wanna kupiona, ale nic poza tym... nie wybrana umywalka, kibelki, kabina prysznicowa... Pocieszające tylko, że najprawdopodobniej będą z Cersanitu, a to jest dostępne od ręki, nie trzeba zamawiać dużo wcześniej. W dodatku kafle wprawdzie wybrane, ale nie rozplanowane dokładnie w łazienkach... a ja mam mętlik w głowie i ze zmęczenia zero pomysłów :(
Wczoraj rysunki łazienek dostała utalentowana koleżanka, zobaczymy co wymyśli :)

Chciałabym jeszcze przed zimą zrobić kostkę brukową, coby się wjechać do garażu dało... już dzisiaj skrobanie samochodu dało nam się we znaki :roll: Tylko kurka wodna wszyscy polecani wykonawcy są z drugiej strony Trójmiasta i albo w ogóle do nas nie chcą dojechać albo wołają jakieś kosmiczne ceny :-?

No i jeszcze pozostało ogrodzenie... Michał twardo się upiera, że będziemy robić sami, bo szkoda na to wywalać kasę... w sumie ma rację, szczególnie, że chcemy proste z siatki bo i tak będzie żywopłot, tylko że chciałabym mieć już przed zimą domek ogrodzony, a obawiam się, że czasu nam nie starczy :roll:

Ale to nic! Ważne, że na pewno do końca roku się wprowadzimy :D
Tak sobie za każdym razem jak jesteśmy w domku spoglądam w palący się kominek i już wiem gdzie będzie moje ulubione miejsce :P Mogłabym tak siedzieć godzinami gapiąc się w ogień :P Muszę tylko kupić albo uszyć jakieś fajne grube poduchy na podłogę :)

Kingaa
18-10-2004, 14:39
Okazało się, że kafelkarze mają poślizg i zaczną później niż było umówione. Pierwszy raz się cieszę z opóźnienia ekipy :lol: Już mamy wybrane umywalki, brodzik, wannę... A ja siedzę i zamiast pracować dzielnie rysuję kolejne wersje układu kafelek :oops:
Dolną łazienkę mi fajnie rozplanowała koleżanka, teraz "męczę" górną :wink: Ale będą piękne! A jak uchwalą zwrot vatu, to może sobie od razu sprawimy saunę?

A wczoraj w końcu odkopaliśmy 2 słupki graniczne... Jeden zasypała ziemią ekipa robiąca kanalizę po czym zdążyło to przerosnąć korzeniami od jakiegoś zielska, a drugi murarze zasypali cementem, potem na to napadał deszcz, a potem zostało to przywalone kupą piachu :-? Tak więc nie było łatwo, ale są!

Kingaa
22-10-2004, 12:12
W poniedziałek wchodzą kafelkarze!!! A dzisiaj nasz domek ma zacząć nabierać kolorków :D Zaraz jedziemy na budowę, to zobaczymy jak tam nasz wybrany kolorek...
I kupiłam już pierwszy testerek farby do ścian wewnątrz :) Zaczynam coraz bardziej czuć, że to już niedługo :)

W dodatku dzisiaj ostro ochrzaniłam firmę, w której kupowaliśmy kafelki :-? Może ja jestem jakaś niedzisiejsza, ale od początku budowy przyzwyczaiłam się, że umawiam się na dostawę na konkretną godzinę, no oczywiście może być jakiś poślizg, ale w miarę rozsądku... I tak naprawdę z dostawcami nie miałam żadnych problemów...
A tutaj... chcę umówić się na termin dostawy, na piątek - pytam, o której godzinie przyjadą, bo mi obojętnie, tylko muszę wcześniej wiedzić, a pan mi na to: między 10 a 18 :o a dokładniej to nie mogą określić, bo nie znają grafiku kierowcy :o Po moich naciskach pan zgodził się zadzwonić w piątek (czyli dzisiaj) o 10 z dokładną informacją. Oczywiście zadzwonili o 12 informując, że dostawa będzie "po 14" Na moje zapytanie, co to znaczy "po 14" dowiedziałam się, że między 14 a 18 :evil: I nie są w stanie dokładniej tego określić :o To ten kierowca dzisiaj zaczął jeździć, że nie potrzfi przewidzieć ile co mu zajmie??? No to dowiedzieli się, że są niepoważną firmą i więcej u nich nie będziemy kupować :-?
A ten gres co jeszcze nam został do kupienia i tak w Castoramie jest tańszy :wink:

No dobra, może i troszkę przesadziłam, ale do cholerki jasnej, to ja mam czekać pół dnia na budowie, bo im się nie chce zrobić normalnego grafiku??? A może ja mam za duże wymagania :-?
Eh, chyba jestem przemęczona, skoro jeszcze coś takiego jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi :roll:

Kingaa
22-10-2004, 17:47
No i przywieźli nam kafelki :) Przed 15 - kierowca wyjeżdżał z firmy o 14 i byliśmy drudzy w kolejce... nie można było tak od razu :o

Mamy już zrobiony kawałek podbitki, muszę przyznać, że pięknie :) tylko... nie podoba mi się kolor :( Tak pieczołowicie dobierany, porównywany, przykładany do okien w słońcu i w cieniu - malowaliśmy na próbę to samo drewno z którego jest podbitka - i okazało się, że jest za ostry :roll: Buuuuu :cry: Pocieszam się tylko, że może to tylko tak przy szarej ścianie tak wygląda? I jak będzie otynkowana na docelowy śliczny kremowo-piaskowy kolorek, to będzie ładnie?

Kingaa
28-10-2004, 17:38
No to się w końcu pochwalę... powiększyła nam się działka :P Kupiliśmy działeczkę od sąsiadów - tych fajnych, których poznaliśmy kupując tą pierwszą... Z jednej strony szkoda, że nie będą koło nas budować, bo ich polubiliśmy, ale z drugiej... mamy teraz całe 574 metry :lol: Niektórych z Was pewnie śmieszy ta wielkość, ale dla nas to naprawdę przestrzeń :wink: Szczególnie, że to będzie 240 metrów prawie w kwadracie z boku domu, więc całkiem konkretny ogródek będzie :)
Tylko niestety trochę ucierpi na tym wykończenie domku... ze względów finansowych oczywiście :(

Kingaa
03-11-2004, 17:46
Wczoraj zaczęli nam robić obudowę kominka :) I górna łazienka wygląda coraz piękniej :)
Aż się zaczynam bać :wink: coś za dobrze wszystko idzie... tyle, że znowu jest mnóstwo latania - a to fugę trzeba dobrać, a to kafelek zabrakło, a to coś tam innego, a jeszcze trzeba będzie farby do wnętrza wybrać... zmęczona już jestem przeraźliwie, w dodatku w pracy też nie narzekam ostatnio na brak roboty. Dobrze, że przynajmniej szefowej nie przeszkadza, że prawie codziennie przed południem się zrywam i potem to odsiaduję do wieczora :wink:

Odliczam już dni do przeprowadzki :D Planujemy przełom listopada i grudnia, realnie wygląda weekend 4-5 grudnia - tak więc będziemy mieli prezent od Mikołaja :D

Muszę się w końcu zebrać i uporządkować naszą stronkę, a przynajmniej wrzucić parę aktualnych zdjęć... Obiecuję, że się postaram niedługo :)

Kingaa
09-11-2004, 17:49
Cholerka... właśnie wczoraj sobie pomyślałam, że wszystko tak dobrze idzie, że mój dziennik zaczyna się robić nudny :wink: No i w złą chwilę to pomyślałam :evil:

Siedzę sobie dzisiaj spokojnie na służbowym spotkaniu w Wejherowie, czyli jakieś 60 kilometrów od naszej budowy, jako że kulturalna jestem, to dźwięk w komórce wyłączony, ale od czasu do czasu zerkam, czy ktoś się nie dobijał... dobijał się, a jakże, kominkarz... wymknęłam się więc, żeby oddzwonić. Chcieli dowiedzieć się, jak wykończyć obudowę dystrybutora (to wczoraj nie wiedzieli, że juz dzisiaj to będą robić???), okazało się, że w międzyczasie już złapali Michała, coś namieszali, w końcu zadzwonił do mnie właściciel firmy - generalnie okazało się, że panowie kominkarze każdemu mówią co innego - Michałowi, że tak jak chcemy to się nie da ze względów technicznych, mi - że zrobią jak chcemy, ale to będzie brzydko wyglądało, właścicielowi - że wymagamy od nich niewiadomo czego :evil: W końcu kazałam im przerwać robotę i czekać aż przyjedziemy... chyba właściciel coś im ostro powiedział, bo jak przyjechaliśmy, to okazało się, że zrobią wszystko tak jak chcemy i wszystko się da, tylko troszkę doradzali - ale o dziwo sensownie :o

No, a poza tym wszystko pięknie, ale liczę dni do pozbycia się ostatniej ekipy... Przez chwilę trochę się ociągał ociepleniowiec, ale po stanowczym upomnieniu robota nabrała tempa, a na jakość, przynajmniej na razie nie mam co narzekać...
Za to łazienki... o matko, jakie mamy piękne łazienki!!! No, prawie, bo jeszcze bez fug i białego montażu, ale i tak piękne :P

Kingaa
10-11-2004, 16:06
Perypetii z kominkiem ciąg dalszy... cholera, czy ja coś mówiłam o tym, że nudno, że wszystko dobrze idzie?

Dzisiaj rano przyjechaliśmy na budowę obejrzeć zakończoną wczoraj obudowę. Zakończoną przynajmniej według panów kominkarzy :-? Czy oni byli aż tak naiwni, że myśleli, że my to zaakceptujemy??? Po pierwsze: górna półka została źle wymierzona, wyszła o jakieś 4 cm za krótka, ale co tam! zamontowali i tak... w jednym miejscu obudowa z gk im trochę odjechała skosem, więc zrobili z gładzi schodek w rogu tuż nad wkładem... ech, szkoda w ogóle gadać :evil: bo ogólnie tak niechlujnego wykończenia to ja jeszcze nie widziałam!
Tak więc poinformowałam właściciela firmy, że moim zdaniem obudowa nie jest wykonana tak jak powinna i zapłacę jak będzie dobrze... umówiłam się, że przyjedzie obejrzeć, a w międzyczasie wyślę mu mailem zdjęcia - jednak po otrzymaniu zdjęć stwierdził, że sprawa jest tak oczywista, że nawet nie ma po co przyjeżdżać - wyśle majstrów na poprawki. A półkę zrobią od nowa... Ale tym razem choćby nie wiem co wezmę urlop i będę im non stop patrzeć na ręce :evil:

Kingaa
10-11-2004, 16:20
A tymczasem... od jakichś 2 tygodni sen z powiek spędza mi wybór farby :roll: Problem: czy kupować droższą i liczyć na to, że przez jakieś 10 lat będzie spokój z malowaniem, czy tańszą - i liczyć na to, że wcale nie jest od tej droższej gorsza...

Jedną mądrą rzecz mi doradził Kroyena: jak wokół będą budowy - a będą na pewno, to i tak będzie się kurzyć i brudzić, a jak mam i tak malować drugi raz za 2 lata, to przy tańszej mniejsza strata :wink: I tego się chyba będę trzymać, bo jakoś szkoda mi trochę wydać 3 tysiące na farbę :roll:

Przymierzałam się, żeby w sobotę albo niedzielę zacząć malować, przynajmniej ze dwa pokoje na poddaszu, ale chyba nie zdążę podjąć decyzji... bo jeszcze trzeba będzie wybrać kolory... wprawdzie mniej więcej wiem, co chcę, no ale ostateczna decyzja łatwa na pewno nie będzie :wink:

Kingaa
13-11-2004, 18:58
No więc decyzja co do farby podjęta - będzie Jedynka Strong. Wprawdzie trochę intuicyjnie, bo na forum żadnych opinii nie znalazłam, ale mam nadzieję, że będzie ok. Jedynką podobno dobrze się maluje, no a Strong... nie liczę na to, że będzie super zmywalna, ale może troszkę :wink: Ale za to cena :lol: za 12 litrów (10 +20% gratis - akurat mają promocyjne opakowania) jasno żółto-kremowego kolorku do sypialni zapłaciliśmy 68 zł !!! A za parę lat będziemy się zastanawiać, jak trzeba będzie i będzie nas stać to przemalujemy jakąś droższą :)

Od wczoraj mamy już bramę garażową! Ale mam straszny niesmak jeśli chodzi o firmę Beditom :-? Przy podpisywaniu umowy zapłaciliśmy całość za bramę, a montaż miał być płacony po zamontowaniu. Co zostało zapisane w umowie. Natomiast wczoraj firma usiłowała nam wmówić, że całości za bramę nie zapłaciliśmy! Sprawa rozbija się o niecałe 200zł, nie wiem, czy usiłują nas naciągnąć, czy mają burdel w papierach... na szczęście mamy umowę w której jak wół pisze "kwota taka i taka została zapłacona..." więc jesteśmy w porządku, ale niesmak jest i tak :evil: Sprzedawca twierdzi, że wprawdzie w umowie tak pisze, ale on ma kp wg którego jest inaczej... idiota, czy co? W dodatku montażysta nie chciał mi wydać potwierdzenia, że przyjął zapłatę za montaż :evil: W końcu zrobił to z wielką łaską i oburzeniem... skandal po prostu :evil:
Mam nadzieję, że przynajmniej brama będzie się dobrze sprawować...

Kingaa
16-11-2004, 18:15
W końcu wrzuciliśmy parę zdjęć na stronkę, reszta będzie za jakiś czas...

http://gizmo.pl/~skudi/z/

Kingaa
23-11-2004, 06:26
Hurra!!!!! Wczoraj pozbyliśmy się z wnętrza ostatniej ekipy :lol: Nie spodziewałam się, że to takie cudne uczucie! No, jeszcze będą kominkarze poprawiać, ale to już krótko i będę nad nimi stać i patrzeć na ręce i potem stolarz do schodów o drzwi, no ale to już drobiazg...
W piątek wypożyczam odkurzacz przemysłowy - będzie wielkie sprzątanie i wprowadzamy się :lol: Trzeba będzie tylko szybciutko jeden pokój pomalować i położyć wykładzinę no i dalej będziemy malować i kłaść podłogi mieszkając :) Najważniejsze, że łazienki są, więc nie trzeba będzie nigdzie jeździć na mycie, to mam nadzieję, że w miarę szybko pójdzie - przynajmniej te najważniejsze rzeczy...

Kingaa
03-12-2004, 08:58
Od kiedy skończyła ostatnia ekipa wewnątrz, to w końcu poczułam się jak w domu a nie na budowie :) No i jak widać w związku z tym dziennik budowy kuleje :wink:

A przeprowadzka zbliża się wielkimi krokami :lol: Ostatni weekend minął pod znakiem wielkiego sprzątania... o rany, skąd tyle tego pyłu :roll: Całe szczęście, że zdecydowaliśmy się na odkurzacz przemysłowy - zwykły chyba by tego nie zniósł :roll: A łazienkę to już chyba z pięć razy myłam i cały czas pył osiada :-?
Tylko malowanie idzie wolniej niż planowane, bo przyplątało mi się jakieś wstrętne przeziębienie i coś siły mam mało :roll: No, ale jak dobrze pójdzie, to już noc z niedzieli na poniedziałek spędzimy w naszym domku - wykładzina do pierwszego pokoju już czeka :D

Jeszcze tylko muszę doczekać się kominkarzy - jak wzięli za małą półkę dwa tygodnie temu, to do tej pory się nie pojawili :evil: Ale jeszcze na razie jestem cierpliwa - nie zapłaciłam im za obudowę ani grosza i powiedziałam, że nie zapłacę dopóki nie będzie do końca zrobiona... o dziwo właściciel firmy nawet specjalnie nie protestował :o

Kingaa
06-12-2004, 14:38
No i pierwsza wpadka kolorystyczna :( mam nadzieję, że ostatnia, chociaż mam wątpliwości... Kolor w gabinecie miał być kremowy, lekko żółtawy, a jest żółtawy wpadający leciutko w limonkę... Właściwie ładny, będzie też pasował do wykładziny, ale... ja mam ściany w takim kolorze w pracy!!! Nie żebym mojej pracy nie lubiła, ale nie chcę, żeby nasz śliczny prywatny osobisty gabinecik kojarzył mi się z pracą :( Może jak dojdzie podłoga i mebelki, to będzie inaczej :roll:

W sobotę byli panowie brukarze i mamy już piękny podjazd i ścieżkę do furtki :lol:
Ach jak ja to lubię - przyjeżdża ekipa rano, robi co do niej należy i wieczorem koniec - odjeżdża :) Żadnych pętających się narzędzi, żadnego zwlekania... Szkoda, że cała budowa nie może tak wyglądać...

Kingaa
07-12-2004, 09:12
Ale wczoraj mieliśmy niespodziankę! Przyjeżdżamy,a tu przed sąsiadującym z nami pensjonatem ogromna choinka cała w kolorowych światełkach :lol: I pięknie ją widać z naszych okien :)

A dzisiaj wieczorem po raz kolejny ma się pojawić pan kominkarz :-? W sobotę przyjechał z nową półką - jak się okazało znowu źle wymierzoną :evil: #$#@%#@%... myślałam, że mnie coś trafi! No ja rozumiem, żeby to był jakiś skomplikowany kształt... ale zwykły trapez???

Kingaa
17-12-2004, 14:30
Znowu się obijam z pisaniem :oops: ale tak właściwie to wiele się nie zmienia...
Kominkarze w końcu zrobili półkę - wprawdzie znowu przywieźli źle wymierzoną, ale tym razem za dużą :o więc docięli na miejscu...

A ja od jakiegoś czasu nic tylko maluję i maluję i maluję i maluję... i tak mi się wydaje, że od zawsze nic tylko malowałam, że jak skończę cały dom to chyba zacznę od nowa :wink: Nie zdawałam sobie sprawy ile to czasu zajmuje :roll: jakby nie było koło 500 metrów, 2 warstwy gruntu, 2 warstwy farby - to robi jakieś 2 tysiące :o A w reklamach i filmach to tak ładnie wygląda - raz dwa i pokój pomalowany :wink:

Kingaa
13-01-2005, 17:50
Ojojojojoj :oops: :oops: :oops: aż spadłam na drugą stronę...
W dodatku właśnie spojrzałam - poprzedni post był z 17 grudnia, i nie pochwaliłam się, że od 11 grudnia już mieszkamy!!!
Wprawdzie wprowadziliśmy się jak tylko skończyliśmy jeden pokój - żeby nie tracić czasu na dojazdy. Aż do Nowego Roku zasuwaliśmy dzień w dzień i po nocach, w rezultacie mamy pomalowany cały domek oprócz klatki schodowej i pokoju dziecinnego - jak dziecka nie ma to na razie się nie spieszy... i położone podłogi wszędzie oprócz pokoju telewizyjno-rezerwowo-gościnnego, gdzie zrobiliśmy graciarnię i nie chce nam się tego sprzątać :oops:
A po Nowym Roku padliśmy... dosłownie! siłę mamy tylko na picie winka przed kominkiem, z książeczką :lol: A co tam, że nie ma listew! że trzeba klatkę schodową pomalować! że jeszcze parę drobiazgów czeka na wykończenie! Jest pięknie!!!

Sen z powiek spędzają nam tylko przecieki przy kominach wentylacyjnych :evil: Na szczęście wykonawca nie wykręca się od odpowiedzialności, wczoraj były kolejne poprawki i mam nadzieję, że będzie dobrze :roll:

I w końcu udało mi się trochę uzupełnić nasz albumik :lol: więc zapraszam do podziwiania :wink: http://gizmo.pl/~skudi/z/
Postaram się jeszcze trochę popstrykać, ale na razie mamy taki bałagan, że trochę się wstydzę go publicznie pokazywać :oops:

Kingaa
18-01-2005, 07:19
W niedzielę pojechaliśmy do Pruszcza na giełdę pooglądać mebelki :) i już właściwie prawie wszystko wiemy, teraz tylko potrzebne pieniążki :roll: chociaż i tak rozeznanie wypadło pozytywnie, bo ceny producentów duuuużo niższe niż w sklepach :)
Dobrze że chociaż mebelki w sypialni mamy - kilkuletnie, ale nadal nam się baaardzo podobają :D W jadalni będzie rozkładany sosnowy stół, prosty, bez żadnych zaokrągleń i innych "bajerów". A w salonie nie będzie sofy, tylko duże grube poduchy zamówione u tapicera - to już było postanowione wcześniej, bo oboje lubimy życie na poziomie podłogi :wink: a teraz wybraliśmy już materiał :)
Największy problem jest z łazienką - bo sobie tak wymyśliłam, że trzeba zrobić szafki na wymiar, a jest bardzo mało firm, które to robią :-? na razie czekam na jedną wycenę, bo nie mam pojęcia ile to może kosztować :roll: hmmm, najwyżej kupimy jakieś taniutkie w hipermarkecie a za parę lat zobaczymy...

A wczoraj wieczorem spadł nam bojler :o no, niezupełnie spadł - coś "chrumknęło" i poluzował się jeden kołek... ale na wszelki wypadek spuściliśmy wodę, więc rano było mycie w zimnej :roll: brrrr... mam nadzieję, da się to dzisiaj poprawić...

Kingaa
22-02-2005, 15:19
A ja nadal po Nowym Roku nie mogę odzyskać sił :roll: czy raczej chęci, żeby cokolwiek robić... tak więc nic się nie zmienia i nie ma za bardzo o czym pisać :wink:

Przez ostatni miesiąc przeżyliśmy "chrzest bojowy" jeśli chodzi o dojazdy... Pewnej pani nie spodobało się, że się zatrzymałam na światłach i chciała trochę mnie i tych przede mną popędzić :-? W związku z czym do jutra jeszcze jesteśmy skazani na autobus :roll: i naprawdę doceniam naszą lokalizację - wprawdzie do centrum 20 kilometrów, ale autobus miejski 2 minuty od domu :) No, jakbyśmy tak mieszkali gdzieś 3 km od przystanku z autobusem co 3 godziny... to ciężko by było, bo na drugi samochód nas po budowie nie stać :wink:

Aaaa, i jeszcze jedna nauczka... jakiś czas temu skończyło nam się drewno kominkowe... Oczywiście chcieliśmy zamówić wcześniej, zanim się skończyło, dzwoniliśmy po różnych dostawcach, ale okazało się, że albo już nie mają, albo muszą sprowadzić z miejsc, gdzie wszystko jest zasypane śniegiem :-? Skończyło się tak, że w końcu przez parę dni mieliśmy w domu 15 stopni, bo oszczędzaliśmy resztki stempli brzozowych paląc ledwo ledwo, a akurat wtedy już nie mieliśmy samochodu, żeby chociaż kupić drewno w jakimś hipermarkecie, albo przynajmniej dokupić grzejniki elektryczne, które wcześniej nie były potrzebne, a w tym czasie jeszcze ja leżałam w domu z zapaleniem oskrzeli... i w dodatku to było akurat te kilka dni, kiedy był największy mróz... Na szczęście nie zamarzliśmy, ale tą lekcję zapamiętamy na długo!

Kingaa
01-03-2005, 10:43
Hmmm, no i do nas też w końcu zawitała zima... tak, że chyba musimy w końcu dzisiaj kupić łopatę do odśnieżania :wink: Poważnie - do tej pory nie była nam potrzebna - śniegu było tak w sam raz, żeby ładnie wyglądało, ale żeby dało się przejść i przejechać :lol: no, ale ciągle pada...

A ja chyba w końcu zabiorę się za stopniowe upiększanie domku... poczytałam sobie po przerwie dziennik Ani Wiśniewskiej i zaczynam wpadać w kompleksy :wink: ale tak mi się nie chce :roll:
W niedzielę nareszcie odebraliśmy zamówione miesiąc temu poduchy na podłogę! Wyglądają super przed kominkiem, na wełnianych dywanikach :D jeszcze tylko malutki sosnowy stoliczek by się przydał...
No i muszę się w końcu zebrać i pomalować drugą warstwą salon, no i klatkę schodową, której jeszcze nie ruszyłam...
Znacie może jakieś skuteczne sposoby na lenistwo???

Kingaa
14-03-2005, 09:27
Hurraaaa!!! Nareszcie mamy zabudowę w garderobie! Kupiliśmy wczoraj w Ikei zestaw stelaży i koszy, a właściwie to kupiła nam mama z okazji zbliżającej się 5 rocznicy ślubu :lol:
Już od dłuższego czasu myśleliśmy o tym, ale ciągle albo się nie chciało, albo było coś ważniejszego :oops: A w końcu mama postawiła twardo sprawę: życzy sobie wyposażyć nam w prezencie garderobę, więc mamy wybrać co chcemy :P no to wybraliśmy :lol: na razie część, żeby porozkładać rzeczy i przemyśleć, co jeszcze potrzebne, ale już jest super! i jakoś tak luźniej się zrobiło na podłodze... bo do tej pory ciuchy trzymaliśmy w walizkach :oops:

Kingaa
15-03-2005, 15:03
Aaaale nam dzisiaj wiosna zawitała :lol: aż wyskoczyłam z pracy na spacer i wracać mi się nie chciało :oops:
I przez to słoneczko aż mnie łapki zaczęły świerzbić, żeby już coś pogrzebać w ogródku :) Mam nadzieję, że mi nie przejdzie aż stopnieje śnieg :wink: bo tak naprawdę to zacięcia ogrodniczego nigdy nie miałam :roll:
Na razie kupiłam sobie troszkę nasionek kwiatków jednorocznych, zasieję w domu w kubeczkach i potem wysadzę w ogródku :lol: zobaczymy co z tego wyjdzie :wink: ale to tak tylko "na rozruszanie", bo najważniejszy jest w tym roku trawnik no i coś coby płot zasłonić. Chyba jakiś winobluszcz trzeba będzie czy cuś, a żywopłot docelowy niech sobie powoli rośnie... Z drugiej strony zaczęła mnie trochę kusić wierzba - tak by witki powplatać w siatkę... mogłoby też ładnie wyglądać?
W każdym razie od dzisiaj mocne postanowienie - zaczynam wertować dział ogrodów na forum 8) zobaczymy co mi z tego wyjdzie bo serca ani talentu do ogrodnictwa to ja nie mam ani troszkę :oops:

Kingaa
22-04-2005, 14:51
No i gdzie ta wiosna :roll: zimno u nas przeraźliwie, że ciężko za coś się zabrać w ogrodzie bo ręce zaraz zamarzają :roll: a jest co robić, o jest :o
Nasz "ogródek", to jedno wielkie pobojowisko :oops: Michał stanowczo odmówił pozbywania się resztek materiałów budowlanych i drewna dopóki nie będzie stuprocentowej pewności, że już nic się nie przyda... czyli jeszcze ze 3 lata pewnie :roll: trzeba będzie to wszystko upchnąć gdzieś w jednym rogu. No, ale to jest pikuś - największe wyzwanie to będzie doprowadzenie działki do stanu takiego, żeby w ogóle można było coś posiać :-? A wydawało się to takie proste: przekopać ogródek, powyrywać trochę chwastów no i czekać aż trawka urośnie :wink: hi hi, co za naiwność :roll: jak zaczęliśmy kopać, to okazało się, że ziemia pod powierzchnią jest tak poprzerastana jakimś paskudztwem, że trudno szpadel wbić, a i wybieranie tego "trochę" czasu zajmuje... a chemię chciałam sobie odpuścić, no a poza tym to prawie wszystko jest pod powoierzchnią... ehhhh... no, ale może jeszcze przed końcem lata chociaż kawałeczek trawniczka będzie?
Ale mimo wszystko na pierwszych skopanych i odchwaszczonych kawałeczkach posadziłam już pierwsze roślinki :lol: śliczną wierzbę, która nie wiem jak się nazywa - ma takie fajnie poskręcane jasnobrązowe gałązki... dostałam w wiązance wielkanocnej, a ponieważ miała korzonek to spróbowałam - może się przyjmie? No i troszkę bluszczu wzdłuż siatki, żeby się choć troszkę zasłonić. Tylko martwię się trochę tymi zimnymi nocami od paru dni :roll:
Generalnie prace ogrodowe mnie przerażają :oops: jakoś mam wrażenie że jak coś dotknę to popsuję :wink: dlatego jeszcze nie odważyłam się kupić nic oprócz nasionek... wszystko co na razie sadziłam było dostane... no ale w końcu trzeba będzie zrobić ten pierwszy krok :wink:

Zaczęliśmy się też przymierzać poważniej do tarasu - żeby chociaż było gdzie posiedzieć, póki trawki nie będzie. Znaleźliśmy nawet tanie drewno ogrodowe, pozostaje tylko policzyć dokładnie ile czego potrzebujemy i zamówić... tylko coś mi jakaś niechęć została po budowie i jakoś się nie mogę zmusić coby kalkulator wziąć do ręki :wink:

Kingaa
26-04-2005, 07:02
Wyczytałam u Ani Wiśniewskiej, że mają wierzbę pokręconą, która nazywa się mandżurska... to może ta moja też jest mandżurska?
Wyczytałam też w mądrej gazetce na temat trawników, że trawnik wcale nie wymaga żyznej gleby, wręcz zaleca się 70% udział piasku... i tego będę się trzymać, bardzo mi się ta wersja podoba, bo u nas jest właśnie coś takiego :lol: a jakoś niespecjalnie mi się chce kombinować z dowożeniem ziemi :oops:

Ponadto moja wizja otoczenia powoli zaczyna nabierać kształtów :D wymyśliłam sobie między innymi opaskę wokół domku i ścieżki z takiego żółto-rudego żwirku czy tłucznia czy jak to się tam nazywa... myślę, że będzie się pięknie komponować z rudobrązowym drewnianym tarasem i gankiem :P do tego chcemy kupić, ale to chyba w przyszłym roku, drewniany stół i ławki - takie solidne, ciężkie, coby cały rok stały w ogrodzie - będą w kolorze tarasu :)
A jeśli chodzi o roślinki.... oczywiście podstawa - to mało wymagające :oops: przynajmniej na razie, dopóki moje przerażenie ogrodnictwem nie minie :wink: więc będą różne wiejskie kwiatki - na razie głównie jednoroczne i wierzby - różne - na przykład dwa dni temu wsadziłam parę gałązek bazi, bo zaczęły mi w wazonie puszczać korzonki... ciekawe czy coś z tego wyjdzie :o