PDA

Zobacz pełną wersję : Wasze relacje z sąsiadami



remx
23-06-2004, 14:28
Zainspirowany jednym z wątków.
Jak się wam układają relacje z sąsiadami

BK
23-06-2004, 16:09
Ale nie było zaznaczone czy z obecnymi czy z przyszłymi.
Mieszkam teraz w mieszkanku.
Są tacy sąsiedzi u mnie których wszyscy nienawidzą - niby są OK, nie palą nie piją :roll: chodzą do kościoła co niedzielę
ale odruchy j.w. są ...

A przyszli sąsiedzi są z kolei OK - zdecydowana postawa sąsiadów nas tak zdopingowała do budowy że już (po pół roku od podjęcia działań podziału ziemi) czekamy na pozwolenie. Pozdrawiam sąsiadów :)

Z sąsiadami trzeba żyć dobrze.

Magdzia
23-06-2004, 16:40
Dlaczego nie ma opcji "Ignorujemy się wzajemnie" ?

nurni
23-06-2004, 17:10
Od frontu mam wspaniałych sąsiadów. Tych po bokach (dalszych) też.
Nie mam poprostu bezpośrednich sąsiadów po bokach.
Z tyłu mam dwóch sąsiadów, z czego jeden chyba głupek. Już się odgordziłem roślinnością. Poza tym wszystko OK.

Pozdrawiam

Jezier
23-06-2004, 17:23
Moi sąsiedzi wzmocnili ogrodzenie z siatki wiklinowymi płotkami. Teraz mało widać co u nich. Nie wiem czy się mnie bali ale sprzedali dom, który wybudowali 3 lata temu.

Gierga
23-06-2004, 18:05
Moi sąsiedzi ...na początku pokazali pazurki...a teraz starają się być mili...być może się już oswoili z myślą, że po ich jednej stronie stanie dom ;)

23-06-2004, 18:15
50% bez zarzutu-brawo. Przecież my też jesteśmy czyimiś sąsiadami. Dla mnie nie ma nic gorszego jak złe stosunki z sąsiadami. Można się nabawić nerwiczki. Podobno dobrych sąsiadów poznaje się po tym, że zapomina się że oni są (ni słychu ich i ni widu) Moi właśnie tacy są. Wam również takich życzę.

remx
23-06-2004, 19:01
Dlaczego nie ma opcji "Ignorujemy się wzajemnie" ?

Bo to wpasowuje się w kategorię "eeee, może być"

ziaba
24-06-2004, 08:03
Szkoda, że nie ma opcji "klonowanie wskazane".
Moi sąsiedzi to mistrzostwo świata.
To więcej niż przyjaciele i rodzina.
To jest moja radość i duma !
:D

BK
24-06-2004, 09:05
ziaba :)
ja też kiedyś miałam takich sąsiadów.
On był u nas codziennie, ona też często, trochę mnie irytowały jego wizyty z piwkiem czy koniakiem, szczególnie jak urodziło się dziecko, ja byłam cały dzień w domu i chciałam zeby mąż trochę się maluchem zajął po południu.

W tzw międzyczasie zaczęli sie rozwodzić (oszczędzę szczegółów) i nie mamy sąsiadów-rodziny, zamiast nich ci co teraz (ci co ich wszyscy nie cierpią).

No i muszę powiedzieć że jest fajnie - spokój, popołudnia dla siebie ...

Szadam
24-06-2004, 09:12
To taki folklor regionalny. Trzeba z tym żyć

inwestor
24-06-2004, 12:04
Starzy mieszkańcy (tubylcy) są OK. Nowi natomiast są beznadziejni. Chcą ustawiać wszystkich pod swoje dyktando. Najgorsza jest taka paniusia nowobogacka. Jak kiedyś przyjechał do mnie pracownik z firmy w sprawie ogrodzenia i zaparkował na chwilę samochód na poboczu po jej stronie (bo szukał furtki z dzwonkiem ) to nie minełą jedna minuta jak piękna paniusia wybiegła z domu z tzw. mordą i ze słownictwem bazarowym zwyzywała faceta jak on śmiał postawić auto pod jej ogrodzeniem. Zaznaczam że droga wraz z poboczem jest publiczna (gminna) a pan bynajmniej nie zastawił jej wejścia do posesji. Prawdopodobnie kobitka nie ma co robić w domu i tylko siedzi w oknie i filuje komu by tu zrobić awanturę. Ciągle kobitka ma jakieś problemy i wszystko jej jest pod górkę. Jak ludziska koszą to zaraz z buzią że spokoju nie ma tylko hałas. Jak ktoś robi sobie w ogródku party to muzyka za głośna. Jak ktoś robi ognisko to jej dymi i nie ma czym oddychać. Najfajniejsze jest jak wykrzykuje że nie po to wydała tyle pieniędzy i się sprowadziła żeby teraz znosić takie rzeczy i straszy tylko ludzi policją. Niedawno sprowadził się podobny jegomość. Jak prowadził budowę to palił na potegę wszystkie smieci i hałasował od bladego świtu do ciemnej nocy. Nawet w niedziele nie było pomiłuj. Wszyscy miejscowi to rozumieli no bo przecież każdy się budował. Ostatnio oświadczył sąsiadowi gdy sąsiad palił gałęzie że teraz on sobie nie życzy aby robić ogniska. Co miał do spalenia po budowie to już spalił i na tym koniec. Ponieważ on nie będzie palil juz ognisk to tego samego oczekuje od innych. Fajnie się zaczyna robić no nie :D . Więc teraz trudno mi dać jednoznaczną odpowiedź na pytanie w ankiecie. Bo ze starymi sąsiadami tymi co maja działki już od co najmniej 20 ... 30 lat wszystko układa się OK. natomiast ci nowi to jakoś zaczynają zalatywać burakami i nie wiadomo jeszcze czy potrafia się dostosować czy nie.
Pozdrawiam

Wojtek62
24-06-2004, 12:53
wątek sąsiedzki przewija się równolegle z postem o spalaniu liści itp
nasuwa mi sie taka mysl, że w porównaniu z innymi krajami my jesteśmy coraz mniej tollerancyjni wobec otoczenia. podziały na tubylców i nowych - kraje, które znam - jak sie wprowadza ktoś nowy to chodzi i sie przedstawia, dostosowuje sie do okolicy, stara się być swojakiem. u nas - całkiem odwrotnie.
mnie nie chodzi o nachodzenie sąsiada w domu ale o zwykły kontakt .
w skrajnym przypadku gdyby ktoś zamordowałby mojego sąsiada to nawet bym nie wiedział kogo.
ja ma odruch wymiotny na dżwięk slowa sasiad, tam gdzie się buduje,
a tu gdzie mieszkam powinno być lepiej

woprz
24-06-2004, 13:29
wojtek

no coś w tym jest ale nie do końca

obawiam się że twoje spostrzeżenia opierają się na doświadczeniach filmowych a jak mawiał wieszcz jest prawda czasu i prawda ekranu

to że ludzie się sobie przedstawiają to jedna rzecz a to jak z sobą później żyją to już druga

Ja pierwsza rzecz jaką zrobiłę po przyjeździe na plac budowy (w sumie jeździłem b. często żeby ich wszytkich wyłapać - mimo, że nie było ich wcale tak dużo) to wytrząchłem wszystkie rąsie na około chociażby po to żeby wiedzieć z czym jest problem, kto jest kot itd.


Iną rzeczą był późny Gierek i początki pierestrojki wtedy pracowało się do 15 były tylko 2 kanały TV video było rzadkością mniejszą tylko od dobrego filmu wiec ludziska z nudów zacieśniali kontakty.


Jak bywałem na zachodzie to wcale nie widział takiego entuzjazmu (szczególnie w Anglii gdzie standardem ogrodzeni jest pełny drewniany płot o wysokości 1,8m)

Dzisiaj nie specjalnie dziwię się postępującemu spadkowi motywacji do zacieśniania stosunków dobrosąsiedzkich. Jak wracasz do domu po 18 (przynajmniej ja) to myślisz o dobrej "paszy" i o tym czy żonka nie zamęczy cię rozmową o wyższości prohibicji nad wolnym rynkiem i czy walka o pilota nie przyniesie aby zbyt wiele ofiar. Jeżeli kumpel jest sąsiadem albo sąsiad kumplem to jest duża szansa, że się nawet ucieszysz. Niestety z lektury tego tematy wynika że tylko nieszczęścia chodzą parami

Paty
24-06-2004, 13:35
Z moimi przyszłymi sąsiadami jestem raczej w luźnych stosunkach. Grzecznościowe wymiany zdań typu pogoda, budowa itp. Nikogo do siebie nie zapraszam z sąsiadów i też sama nie odwiedzm ich w domach. Wiem że zbyt zażyłe stosunki nie wychodzą nikomu na dobre. Nie chcę niezapowiedzianych wizyt "wpałam na kawkę". Może to egoistyczne i niekulturalne z mojej strony ale bardzo cenię sobie prywatność. Mieszkając w bloku zawsze z tego powodu cierpiałam , że wszyscy zaglądali mi na balkon i do okien. Myślę że umiarkowanie i dystans w stosunkach sąsiedzkich jak najbardziej wskazany. Moi naprawdę dobrzy znajomi ,z którymi się spotykamy mieszkaja w promieniu 1 km. I ich wizyty są zawsze mile widziane. Może ja jestem jakaś niedzisiejsza ale wolę jak ktoś mnie uprzedza o wizycie i pyta czy mi nie przeszkadza. Zresztą sama tak robię i nie mam obawy, że zastanę gospodynię na filglach z mężem. :wink:
Pozdrawiam Paty.

woprz
24-06-2004, 13:39
paty
mnie chodziło o to samo tylko z większym optymizmem

ktoś kiedyś napisał że człowiek to zindywidualizowana monada motywowana egoistycznymi imperatywami
ot co leniwi i wygodni jesteśmy w d..owach nam się poprzewracało ale co zrobić - życie

Wojtek62
24-06-2004, 13:52
woprz,
ja zrobiłem mniej więcej to samo
w nowej okolicy sa osoby mieszkające 10, 5,2 lata.
i to są w porządku ludzie - stanie, pogada o tym i o owym, o coś zapyta. nie ma to nic wspólnego z apraszaniem do domu - po prostu wiem z nazwiska kto jest moim sąsiadem.
ale taki jeden co się buduje równolegle ze mną - to dramat.
w starej okolicy jak czytam słowa Paty to jakbym widział mieszkające obok mnie rodziny - dorastające w blokowiskach, mające wcibskich i wiecznie podsłuchujących wkoło sąsiadów, marzących o domu i spokoju.
i ja to szanuje, ale nie rozumiem tego, że Ci ludzie wchodza w pewne środowisko z góry akładając, że kontakty sąsiedzkie to to samo co w ich bloku
przykład:
15 lat parkowaliśmy samochody tak jak przyjeżdżaliśmy i nikomu nie przeszkadzałogdzie kto stoi.
od dwóch lat sa wieczne pretensje o to.
pytam się po co? chodnik i droga jest miejska a do mnie należy dbac o czystość wzdłuż mojej działki.
jak się NOWY budował to wszyscy to rozumieli - kurz, hałas. ale jak skończył a za pół roku sasiad zaczał remont elewacji to wszystkie możliwe kontrole wzywał by stwierdzić, że zakłóca ład i porządek
Woprz, Anglicy to specyficzna nacja ale wez np Norwegów?

woprz
24-06-2004, 13:59
Nie no Norwegowie to zupełnie inna nacja

tam się nikomu nikt bez potrzeby nie ładuje do domu ale jak już przyjdzie to jest mile widziany ...bo:

1. kto by jechał 20 km do najbliższego sąsiada żęby zadać fundamentalne pytanie "co tam ? i jak się meczyk podobał" poza tym pretekst pod tytułem "sąsiad masz kawałek przedłużacza pożyczyć"? przy 20 km odpada bo niby kto uwierzy ża zaraz oddasz?
2. jak byś przez pół roku mieszkał w nocy to kobita i tak ci nie da wyjść bo powie co się się bedziesz po nocy włuczył
3. last but not.... czy ty wiesz ile tam kosztuje browar? :lol:


A tak poważnie to to co piszesz możan skomentować tylko jednym - ludzie to świnie są

tola
24-06-2004, 14:04
A ja mam taki problem. Duze okna /wykusz/ w mojej jadalni i taras wychodzą na mój niewielki ogród /strona pd-zach/. Za płotem mam sasiadów. Widzę ich północną stronę garażu /stosy rupiectwa/ i podwórze /bo ogrodem tego nazwać nie można/. Jedynym ratunkiem jest jak najszybsze posadzenie wysokich drzew, wielgaśnego płotu, aby zakryć to przed własnymi oczami. Ale nie wiem, czy takie odgrodzenie się od nich, nie spowoduje konfliktu. Jest to młode małzeństwo z dwójka dzieci, już miałam okazję się przekonać, że chimeryczne, humorzaste itp. W swoim otoczeniu nic nie zamierzają zmieniać, a ja mam ich Sodomę i Gomorę przed oczami. Co robić???

Paty
24-06-2004, 14:07
Wojjtek62

Ja nie zakładam że moi wszyscy sąsiedzi to to samo co sąsiedzi z blokowisk. Ale na przykładzie i obserwacji moich dwóch sąsiadów wiem że nie chcę zcieśniać z nimi stosunków. Jako pierwsza na mojej ulicy wprowadziła się rodzina X. Sąsiadka pani X pani Y wraz z mężem przy okazji doglądania swojej budowy codziennie przesiadywała na kawce u pani X. Czasami wizyty przeciągały sie tak długo że państwo Y nocowali u pastwa X. Po zamieszkaniu państwa Y pani X stojąc na tarasie wołała co chwila panią Y i tak włóczyły się do siebie . W tej chwili obie panie jakoś dziwnie milczą i każda siedzi na swoim podwórku. Czyżby kawka była marnej jakości
? Pisząc poprzedni post miałam taką właśnie "sąsiedzką przyjaźń" na myśli.
Sąsiad który bezpośrednio graniczy ze mną jest w porządku gościem . Nasze stosunki układają się bardzo dobrze . Jest miła rozmowa, czasami wspólna robota ,ale wszystko z rozsądkiem.

Podrawiam Paty.

woprz
24-06-2004, 14:11
Tola nie daj się
co ci po syfiarzach i do tego chimerzastych
z tego co piszesz to nie msz zbyt wiele do stracenia


poproś grzecznie a jak to nic nie do to wal w mordę

Wojtek62
24-06-2004, 14:22
chciałbym miec Ciebie Paty za sąsiada i to szczerze.
mi nie zależy na zażyłych stosunkach sąsiedzkich ale z racji tego, że jesteśmy na siebie skazani na jakiś krótszy lub dłuższy czas to zdrowe sasiedzkie stosunki wychodzą tylko na plus.
w starym miejscu okradziono sąsiada - dzielnicowy jak przyszedł to pierwsze co powiedział to czemu sąsiędzi nie zareagowali ? ano nie bo jak wcześniej zajechało jakiś podejrzane auto i coś wynosili, wyszedłem się zapytać co robią bo sąsiada z tydzień juz nie widziałem to zbyli mnie remontem. zadzwoniłem na policję , przyjechali , spisali,pogadali , powiedzieli, że wszystko gra. za 2 dni wrócił sąsiad i tak mnie opier....ł za wtrącanie się w nie swoje sprawy, że mi szczena spadła. więc jak go obrobili do gołego i przyszedł do mnie czy coś widziałem to tag go opier...łem że hej
a teraz z sąsiadem żyjemy normalnie i jak kogoś nie ma to sąsiad pilnuje.... za pierwszym razem nawet przyszedł poinformować , że wyjeżdza na 10dni

tola
24-06-2004, 14:30
Woprz
Problem polega na tym, że nie jest az tak, jak myślisz.
Sa to ludzie, którym w życiu nie jest łatwo. Ciężko pracują, zamieszkują tylko parter, bo nie maja za co kończyć góry. Nie wydadzą pieniedzy na iglaki w ogrodzie, kiedy brakuje im na stół do kuchni. Ich humory moga sie brać z frustracji spowodowanej ciągłą niemożnością finansową.
Będziesz miał rację, kiedy powiesz, że do posprzątania otoczenia trzeba tylko chęci. Ja ciagle mam nadzieję, że taki stan rzeczy nastąpi. Choć mieszkają już trzeci rok.I dlatego konfliktów chciałabym uniknąć. Może to nie są źli ludzie.

tola
24-06-2004, 14:39
...i jeszcze jedno.
A jeśli ja odgrodze sie od nich wysokim płotem, założę przepiękny ogród, to moga się poczuć jak mieszkający w czworakach za płotem u "jaśnie państwa". A ja jestem daleka od robienia przykrości komukolwiek.
Nie chcę, aby poczuli się gorsi, a za mało ich znam, aby odbyć z nimi rozmowę "szczerą do bólu".
NO I MAM PROBLEM!

Wojtek62
24-06-2004, 14:40
tolu,
jeśli zrobisz pewne ruchy na całej działce tj, w pare miejsc posadisz iglaki to inaczej będzie wyglądało dla sąsiadów. podejrzewam, że Wy nie macie dzieci bądź w innym wieku, nie wiele też jest innych wspólnych tematów do sasiędzkich zza płotowych dyskusji.
ale męczenie się z widokiem i tłumaczenie przed sama sobą sąsiadów nic Ci nie da. albo porozmawiaj z nimi szczerze o wspólnym posprzątaniu - y kupisz iglaki a oni niech posprzataja swoje bogactwo. albo zrób drewniane ogrodzenie, które zawsze bedziesz mogła zdemontować jak sie coś u nich zmieni.
a że im cięzko w życiu to tez nie jest Twoja wina

tola
24-06-2004, 14:43
Dzięki Wojtek.

inwestor
24-06-2004, 14:44
Tola niebardzo cie rozumiem. Co ciebie obchodzi jak mają na podwórku czy jest u nich syf czy też sterylnie czysto to jest ich dzialka i tyle to nie twoja sprawa. Jesli przeszkadza ci widok to sobie postaw ogrodzenie które będzie zasłaniać bałagan u nich.
Pozdrawiam

tola
24-06-2004, 14:56
Oj Inwestor, Ty widzisz albo biale, albo czarne!
A tu jest jeszcze szare. Pozdrawiam.

inwestor
24-06-2004, 15:03
Tola widzę białe czarne szare i kolorowe :D , ale tam gdzie ono jest. Zastanów się tylko przez moment nad tym co napisałaś.


...A jeśli ja odgrodze sie od nich wysokim płotem, założę przepiękny ogród, to moga się poczuć jak mieszkający w czworakach za płotem u "jaśnie państwa". A ja jestem daleka od robienia przykrości komukolwiek.
Nie chcę, aby poczuli się gorsi, a za mało ich znam, aby odbyć z nimi rozmowę "szczerą do bólu".
...

Sory za szczerość ale czy to jest rozsądne. Nie zrobisz sobie ogrodu i płotu z tego powodu że uważasz że ktoś poczuje sie gorszy ??? :o normalnie szczęka opada.
Pozdrawiam

tola
24-06-2004, 15:11
Inwestor, moze masz rację. Nie można brac na siebie win całego świata.
Ale płotu wysokiego nie postawię, posadzę wysokie drzewa.
Pozdrawiam.

Marbo
24-06-2004, 15:18
Tola, czy wzajemne usytuowanie domów nie jest aby takie, że zawsze sąsiedzi od twojej strony będą mieli "gospodarczą" część posesji (garaż, zacienienie itp.) Może zapytaj o plany i wtedy mogłabyś zaproponować swoje "odgrodzenie" nawet sugerując , że to w trosce o to, żeby oni nie czuli się skrępowani.

inwestor
24-06-2004, 15:22
No pewnie Tola rób ogród sadź płot i nie wnikaj. Może jak zobaczą że u Ciebie jest wzorowy porządek to się wezmą za sprzatanie. A tak nawiasem z tymi wysokimi drzewami to za bardzo nie przesadzaj bo jak będą im zacieniać okna to mogą mieć później o to pretensje.
Pozdrawiam

tola
24-06-2004, 15:26
Dzięki Marbo, to tak jak z mężem, najlepiej go przekonać do swojego pomysłu, tak odwracając sytuację, żeby był przekonany, że to jego własny!!! :P

Paty
24-06-2004, 15:34
Tola

Ja mam podobny problem, jak wychodzę z domu to cały mój frontowy płot ,dom i część działki przed domem jest na przeciw sąsiada który również zrobił sobie bajzlownik. Z okien kuchni widzę jego blaszaną budę,sterty rupieci itp. Nie dawno stwierdził że zacznie sprzątać , ale jakos nie widzę postępów. Nie jest przyjemnie mi patrzeć z okna kuchennego na to wszystko . Postanowiłam posadzić przed jego płotem , a częścią mojej drogi dojazdowej szpaler wysokich tuj i niech spróbuje mi coś powiedzieć.
Tola Twój dom i ogród to na pewno Twoje wymarzone i wytęsknone miejsce. Dlaczego masz się skazywać na niemiły widok bojąc się że zrobisz komuś przykrość. Oni nad tym się nie zastanawiają i mają to porostu gdzieś. Skoro brak im chęci do posprzątania.
Trzymaj się i stawiaj płot ażurowy np. z wiklinowych mat.
Pozdrawiam Paty.

Magdzia
24-06-2004, 15:39
Tola, dziewczyno, Ty się w ogóle nie zastanawiaj z tym ogrodem, bo im szybciej posadzisz sobie krzaczki tym szybciej się od sąsiadów odgrodzisz, tym bardziej, jak piszesz, nie ma co liczyć, że szybko posprzątają - jak 3 lata im nie przeszkadzało, to pewnie w ogóle nie przeszkadza. Co sie martwisz nimi? Jakbym ja miała się przejmować tym, że dom i działka sąsiadów są skromniejsze i budowałabym "pod nich", żeby za bardzo nie odstawać poziomem, to mieszkałabym w lepiance. To twój dom, Twoja działka i to Tobie ma być przyjemnie na niej.

Wojtek62
24-06-2004, 15:54
no Tola,
po takiej dawce wpomagaczy ogrodowych przez weekend powinien u Ciebie powstać piękny żywopłocik dający miłe wrażenie dla siedzących ludzi na Twoim tarasie.
obawiam się, że Twoim sasiadom ten cały ich bałagan nic a nic nie przeszkadza, a i może kupa przydatnych kiedyś tam czyli nigdy maneli rośnie

remx
24-06-2004, 17:07
Tola, nie przejmuj się tak sąsiadami.
W końcu i dla nich będzie ładniej. A poza tym to twoja działka.

woprz
24-06-2004, 17:38
Tola poza tym, że Wojtek rację, czyli że im ten bałagan nie przeszkadza jest jeszcze jedna rzecz>

Żeby Cię urazić przytoczę pewną anegdotę
Był kiedyś taki program dla młodzieży rower albo wrotki i zaprosili tam dyżurnego psychologa kraju prof. Czaplińskiego. A rzecz dotyczyła chuliganów (kiboli, blokersów i innej maści bandytów).
Pan profesor stwierdził, że kulturalny, grzeczny, młody człowiek nie powinien reagować na zaczepki czyli po prostu ignorować złych ludzi. Po burzy oklasków i innych gestach poparcia pewien niepozorny młody człowiek podniósł rączkę i kiedy łaskawie pozwolono mu się odezwać (wiadomo TV, stolyca) :wink: Zapytał. Czy nie jest aby niegrzeczne ignorowanie innych ludzi - no tak go przynajmniej mamusia uczyła.

Że biedni, że na iglaki nie mają że tylko na dole mieszkają.....
na razie nie zwracamy uwagi na to, że mają syf, ze chwilę na to że kradną (bo przecież z biedy) a później zaczniesz się bać czy aby na pewno w tych beczkach w garażu jest kiszona kapusta.
Zapraszam do mnie na wieś, jest tam parę chałupek co pamiętają jeszcze dziadka Adolfa i widać, że żadnych poniemieckich skarbów tam nie ma, ale kury nie srają po podwórku, trawa wykoszona, płot pomalowany. Czemu ? pewnie dla tego że czystość wokół nas to nie kwestia kasy tylko wychowania.

Ktoś w temacie „jak rozmawiać z ekipą” stwierdził, że nie ma co rzucać mięsem tylko równać do góry. Mięso mięsem czasami (trzeba dorzucić żeby ekipa nie straciła dla ciebie szacunku) ale z tym ze trzeba równać do góry to się zgadzam.

Marbo
24-06-2004, 22:59
Dzięki Marbo, to tak jak z mężem, najlepiej go przekonać do swojego pomysłu, tak odwracając sytuację, żeby był przekonany, że to jego własny!!! :P
Dokładnie tak.

Jagna
24-06-2004, 23:27
Nie wiem czy powinnam się wypowiadać w temacie, bo jeszcze nie mieszkam i nie wiem kiedy zamieszkam, ale zauważam jedno: kupując działkę już wśród innych działek zamieszkałych przez obcych ludzi, powinno się zwrócić baczną uwagę na to kto mieszka obok. Zły sąsiad to horror. Gdy my już mieszkamy a ktoś "nowy" się buduje też jest ryzykowne, bo nie wiemy kto zacz. My zwracaliśmy uwagę na to kto wykupił działki w okolicy (mieliśmy "wtyczkę" w gminie 8) ), ale na tym etapie jeszcze nikt nie zaczął budowy. Teraz buduje się kilka domów jednocześnie, na ogół młode rodziny z dziećmi (sami chłopcy :o ) i na dzień dzisiejszy spotykamy się na działkach, pogadamy, czasami zapraszamy się na grilla itp. Na razie wygląda to obiecująco, ale ludzie są różni. Paręset metrów dalej mieszka już od lat rodzina mojego ucznia. Padło nie raz "wpadnijcie kiedyś na kawę", ale ja podobnie jak Paty nie cierpię niezapowiedzianych wizyt, sama takowych nie składam i wydaje mi się, że jestem arcykulturalna. Tymczasem okazało się, że oni czują się urażeni, że przyjeżdżamy na działkę i nigdy do nich "nie wdepniemy". I bądź tu człowieku mądry :evil:
Tola, ja też myślę, że za bardzo się przejmujesz. Posadź drzewa, osłoń się, przecież nie musisz robić tego z dnia na dzień. Można po troszku, dyskretnie, że niby jakoś tak samo wyrosło... :wink:

inwestor
25-06-2004, 09:28
Tola chciałbym jeszcze dodać jedno w tym temacie. Otoż napisałaś że sąsiadom będzie przykro jak sobie zrobisz piekny ogród i postawisz płot bo bedą się czuli jak z czworaków za płotem u jaśnie państwa. Nie bardzo mogę pojąć skąd takie myślenie. Czy gdyby ktoś obok ciebie zbudował sobie większy i piękniejszy dom z większym i piekniejszym ogrodem to Ty byś się poczuła jak "sierotka z czworaków" :o ? Ja bsolutnie nie. Zawsze znajdzie się ktoś bogatszy z piekniejszym domem i lepszym samochodem - może nawet z własnym samolotem :wink: .
Poza tym wydaje mi się że każdy ma prawo na swojej posesji robić co mu się podoba - oczywiście w granicach prawa. Jak sasiad ma bałagan u siebie to niech sobie ma. Niech sobie nawet mieszka w starym wraku Żuka albo Syrenki albo w norze wykopanej w ziemi to jego święte prawo. Dopóki nie będzie to smierdzialo, robale nie będą się lęgły i przełaziły do mnie i nie będzie to stwarzać jakiegoś innego zagrożenia np. pożarowego, chemicznego itp. to niech sobie robi. W przeciwnym przypadku uważam że to zwykłe wsadzenie nosa w cudze sprawy i elementarny brak tolerancji. Jak przeszkadza to postawić płot i zasłonić i tyle.
Pozdrawiam

Magdzia
25-06-2004, 09:51
A jeszcze coś w temacie odgradzania się od sąsiadów - ja się absolutnie nie będę krępować ani wahać sadząc wokół ogrodzenia tuje, czy inne krzaki na żywopłot. Nie będę mieć skrupułow, że co oni sobie pomyślą, że jestem niegrzeczna, niekulturalna, że się odgradzam itd. wręcz przeciwnie, będę nawozić ten żywopłot, żeby jak najszybciej urósł. Mam serdecznie dosyć takiej sytuacji: przyjeżdzamy na działkę (a przyjeżdzamy tylko w weekendy, bo pracujemy), a nasi sąsiedzi wystawiają sobie plastikowe krzesełka na "taras", siadają i obserwują, co robimy. Kino takie mają. No toż to ręce opadają! A co będzie, jak się wprowadzimy? Będą nam nosy do szyb przyklejać? Założe się, że już i tak znają na pamięć rozkłąd pomieszczeń - na razie dom nieogrodzony, każdy może sobie przez okno popatrzeć. :evil:

Józia S.
25-06-2004, 10:32
Zaznaczyłam, że może być, ale to nie takie proste, bo sąsiadów mam pięciu. Ja narazie nie "podskakuję", bo jeszcze nie mieszkam, ale zacznę, bo:
1. sąsiad ze wschodu (ma tylko ogrodnictwo - bez domu) zrobił u siebie składowisko śmieci (puste pojemniki po olejach silnikowych, worki ze śmieciami, gruz, złom) a w centrum tego chlewu stoi kibel z serduszkiem własnej produkcji.
2, 3. sąsiedzi z północy i z południa wylewają notorycznie szambo - jeszcze nie przyłapałam, ale mam dowody.
4. Sąsiadka z południowego zachodu przywozi oswojone "dachowe miejskie gołębie" i wypuszcza na naszą posesję, bo tato ma u nas gołębnik.
5. do sąsiada z północnego zachodu na razie nie mam zastrzeżeń.

Uff.... a może to ja jestem upierdliwa? :roll:

inwestor
25-06-2004, 14:51
Józia czy ty aby nie przeginasz. Oczywiście moja uwaga nie dotyczy wylewania szamba.
Kibelka z serduszkiem nie wolno, gołębi nie wolno :cry: . Może wywieś na płocie jakiś regulamin dla sąsiadów :wink: :D . A jak nie będą przestrzegać to w dyby na noc zamykaj - to za te mniejsze przewinienia jak kibelek z serduszkiem. Za te grubsze jak np. gołębie lub trzymanie opakowań po olejach i gruzu ze złomem to propnuję chłostę publiczną jak np. w Algierii. :D
Pozdrawiam

inwestor
25-06-2004, 15:08
...
a nasi sąsiedzi wystawiają sobie plastikowe krzesełka na "taras", siadają i obserwują, co robimy. Kino takie mają. No toż to ręce opadają! A co będzie, jak się wprowadzimy? Będą nam nosy do szyb przyklejać? Założe się, że już i tak znają na pamięć rozkłąd pomieszczeń - na razie dom nieogrodzony, każdy może sobie przez okno popatrzeć. :evil:


Magdzia a może oczy im kwasem wypalisz to wtedy nie będą się patrzeć na Twoje włości :wink: :D

Ludziska kochane co się porobiło na tym świecie :o . Czy to może ja jestem niedzisiejszy bo mi takie rzeczy nie przeszkadzają. Jak sąsiad sobie trzyma rozklekotaną szopę i skład rzeczy bardzo potrzebnych aczkolwiek rzadko używanych (jest tam i zlom i gruz i jakieś opakowania itp) :wink: przy moim płocie to mi to kurcze nie przeszkadza. Acha kompostownik też ma zaraz obok. Może ja jakiś chory jestem albo mam jakąś znieczulicę złomowo-gruzową :D. A może przede wszystkim uważam że to jest jego teren i nic mi do tego.
Pozdrawiam

tola
25-06-2004, 15:12
Dziekuje za wszystkie wypowiedzi.
Ciesze się z odzewu, przemyślałam Wasze słowa i wyciągam wnioski.
Płotem się zajmę, część drzewek już kupiłam. Będzie dobrze, pozdrawiam.

Magdzia
25-06-2004, 15:50
...
a nasi sąsiedzi wystawiają sobie plastikowe krzesełka na "taras", siadają i obserwują, co robimy. Kino takie mają. No toż to ręce opadają! A co będzie, jak się wprowadzimy? Będą nam nosy do szyb przyklejać? Założe się, że już i tak znają na pamięć rozkłąd pomieszczeń - na razie dom nieogrodzony, każdy może sobie przez okno popatrzeć. :evil:


Magdzia a może oczy im kwasem wypalisz to wtedy nie będą się patrzeć na Twoje włości :wink: :D

Ludziska kochane co się porobiło na tym świecie :o . Czy to może ja jestem niedzisiejszy bo mi takie rzeczy nie przeszkadzają. Jak sąsiad sobie trzyma rozklekotaną szopę i skład rzeczy bardzo potrzebnych aczkolwiek rzadko używanych (jest tam i zlom i gruz i jakieś opakowania itp) :wink: przy moim płocie to mi to kurcze nie przeszkadza. Acha kompostownik też ma zaraz obok. Może ja jakiś chory jestem albo mam jakąś znieczulicę złomowo-gruzową :D. A może przede wszystkim uważam że to jest jego teren i nic mi do tego.
Pozdrawiam
To nie o to chodzi, że patrza, bo po to ludzie mają oczy, żeby patrzeć, ale o to chodzi, że oni się GAPIĄ bezczelnie!

inwestor
25-06-2004, 15:57
Magdzia wytłumacz mi bo ja nie wiem :o jaka jest różnica pomiędzy patrzeniem się a GAPIENIEM bezczelnym. Myślę że cała różnica tkwi wyłącznie w Tobie (twoim aktualnym nastawieniu do tych ludzi) a nie w patrzeniu.
Pozdrawiam

Magdzia
25-06-2004, 16:06
Magdzia wytłumacz mi bo ja nie wiem :o jaka jest różnica pomiędzy patrzeniem się a GAPIENIEM bezczelnym. Myślę że cała różnica tkwi wyłącznie w Tobie (twoim aktualnym nastawieniu do tych ludzi) a nie w patrzeniu.
Pozdrawiam
Różnica jest taka, że jak mam przerwę w robocie i siadam ze swoim starym na tarasie z termosem i kanapkami, i sobie gadamy, to czasem popatrzymy w lewo, popatrzymy w prawo na "piękne okoliczności przyrody", czasem na przeciwko nam się wzrok zawiesi na sąsiadach, ale to tak przelotnie. A oni non-stop siedzą i patrzą na nas i na to, co robimy. Czuję się jak zwierzak w zoo, albo aktor na scenie. Oka nie spuszczają. To jest GAPIENIE się. Ja nie mam nnic do ukryci, nie zakopuję złota na działce, więc niech tam sobie patrzą, ale żeby nie byli tacy bezczelni! Niech wejdą do chałupy i przez firanki podglądają...

Kingaa
25-06-2004, 16:25
Jeszcze nie mieszkamy, więc nie wiem jak będzie - ale chciałabym mieć sąsiadów podobnych do tych, ktorzy teraz mieszkają na naszym piętrze w bloku :) Jesteśmy na "ty" bo są mniej więcej w naszym wieku i jakoś samo się tak zrobiło :wink: jak się jednocześnie wprowadzaliśmy :)
Oni pracują od rana do wieczora, my też, oni mają swoich znajomych, my swoich, ale od czasu do czasu spotykamy się na kawkę czy piwko, tak co parę miesięcy, czasem sobie miło pogadamy jak się spotkamy w windzie czy w sklepie :)
A z drugiej strony - mamy ich telefony, oni nasze, tak na wszelki wypadek. Zawsze przed dłuższym wyjazdem ich uprzedzamy, a oni nas - żeby nie było niespodzianek :wink: Jednym słowem sąsiedzi idealni :D

woprz
25-06-2004, 16:46
[/quote]
Różnica jest taka, że jak mam przerwę w robocie i siadam ze swoim starym na tarasie z termosem i kanapkami, i sobie gadamy, to czasem popatrzymy w lewo, popatrzymy w prawo na "piękne okoliczności przyrody", czasem na przeciwko nam się wzrok zawiesi na sąsiadach, ale to tak przelotnie. A oni non-stop siedzą i patrzą na nas i na to, co robimy. Czuję się jak zwierzak w zoo, albo aktor na scenie. Oka nie spuszczają. To jest GAPIENIE się. Ja nie mam nnic do ukryci, nie zakopuję złota na działce, więc niech tam sobie patrzą, ale żeby nie byli tacy bezczelni! Niech wejdą do chałupy i przez firanki podglądają...[/quote]

to ja ci to wytłumaczę
gdyby oni przyjeżdżali tylko na weekendy też by się rozglądali a tak cały boży tydzień nikogo nie widzą tylko te okoliczności przyrody non stop. To jak jacyś eleganccy Państwo z termosami zjawią to od razu chcą się napatrzeć na cały tydzień (albo i dłużej bo jakby wam coś nagle wypadło .... tragedia z nudów można umrzeć

inwestor
25-06-2004, 18:25
Magdzia a to dobre co napisałaś normalnie boki zrywać. Mają wejść do domu i patrzeć przez firanki. Normalnie osłabiłaś mnie.
Naprawde nie rozumiem ludzie zbudowali sobie taras chcą sobie na nim posiedzieć pooglądać sobie co słychać u sąsiadów poplotkować. Normalnie po ludzku jak każdy, a tobie to przeszkadza ???. Czy nie przesadzasz ? Załóż bikini wystaw walory ;-) niech się napatrzą na cały tydzień a co tam.
Pozdrawiam

ozzie
25-06-2004, 19:40
Magdzia, chyba powinnas sie troche wyluzowac. :wink: Czytalam twoj post na temat przyjmowania gosci w domu, czy cos tam takiego podobnego i z tego co piszesz to wynika, ze niezbyt lubisz byc otoczona ludzmi, nie lubisz gosci w domu, bo to twoja "twierdza". Sorry dziewczyno, ale z takim nastawieniem, to mozna sie wszystkiego i kazdego czepiac. Nie znam twoich sasiadow, moze rzeczywiscie lubia sie troche "pogapic", ale moze nie sa to ludzie, do ktorych od razu trzeba sie uprzedzac. Wydaje mi sie, ze jezeli jest sie otwartym na kontakty z ludzmi, towarzyskim i zapraszajacym gosci do domu, to chyba latwiej jest byc szczesliwym i mniej rzeczy bedzie nas denerwowac. Zycze przyjemnego weekendu.

Singer
25-06-2004, 20:12
Wydaje mi sie, ze sasiedztwo zalezy zarowno od regionu Polski jak rowniez grupy spolecznej. Poza tym najbardziej od samych ludzi. Zawsze myslalem zeby miec sasiadow bogatych, kobieta mi powtarzala DOBRYCH. Oczywiscie to ona miala racje.

Wybudowalem dom w miejscowosci, ktora kiedys byla miasteczkiem podmiejskim, teraz stala sie dzielnica. Pierwsze klopotki rozpoczely sie w momencie uzyskiwania pozwolenia.Moja sasiadka prawdziwa profesorowa od razu wniosla odwolanie na podstawie "siodmej fazy ksiezyca"...Bogu dziekowac wszystko z nia wyjasnilem,bla,bla, wspolni znajomi, etc, teraz babcie podwoze jak wraca z dzialki i wszyscy sa szczesliwi,pilnuje mi budowy. Drugi sasiad nie wnosil zazalenia bo i tak ma puste pole, wiec jedyny problem z nim byl przy wytyczaniu granicy przez 15 minut. Bo miedza od "dawien dawna "byla 15 centymetrow po mojej stronie. W koncu okazalo sie, ze on wybudowal dom w dzielnicy w ktorej ja teraz mieszkam tez w domu jednorodzinnym. Zatem z nim byl problem przez moment.

Poza tym wszyscy w tej dzielnicy sie znaja i jak wjezdzam na poczatek ulicy to wiedza juz na koncu, ze przyjechalem. Mam fajnego sasiada vis a vis po drugiej stronie ulicy. Uwierzcie mi, ze w tej dzielnicy w ogole nie kradna (moze do czasu sic). Mam juz stan zamkniety,nie zginela mi nawet cegla, moze dlatego,ze wszyscy sie znaja.Poki co dmucham na zimne. Sasiad to prawda bardzo wazna rzecz. Mam jednak wrazenie, ze nie nalezy sie zbytnio spoufalac. Moi obecni sasiedzi znaja mnie od dziecka, wiec nie wiem czy sa zli czy dobrzy. Zawsze moge zostawic otwarty dom.Dziwne, prawda. W kazdym badz razie pisze o Lublinie i pomimo ,ze jak niektorzy uwazaja,ze to wschod to nigdy nie slyszalem aby w mojej obecnej dzielnicy badz nowej sasiad z sasiadem "darli koty".

Singer
25-06-2004, 20:21
Tola chciałbym jeszcze dodać jedno w tym temacie. Otoż napisałaś że sąsiadom będzie przykro jak sobie zrobisz piekny ogród i postawisz płot bo bedą się czuli jak z czworaków za płotem u jaśnie państwa. Nie bardzo mogę pojąć skąd takie myślenie. Czy gdyby ktoś obok ciebie zbudował sobie większy i piękniejszy dom z większym i piekniejszym ogrodem to Ty byś się poczuła jak "sierotka z czworaków" :o ? Ja bsolutnie nie. Zawsze znajdzie się ktoś bogatszy z piekniejszym domem i lepszym samochodem - może nawet z własnym samolotem :wink: .
Poza tym wydaje mi się że każdy ma prawo na swojej posesji robić co mu się podoba - oczywiście w granicach prawa. Jak sasiad ma bałagan u siebie to niech sobie ma. Niech sobie nawet mieszka w starym wraku Żuka albo Syrenki albo w norze wykopanej w ziemi to jego święte prawo. Dopóki nie będzie to smierdzialo, robale nie będą się lęgły i przełaziły do mnie i nie będzie to stwarzać jakiegoś innego zagrożenia np. pożarowego, chemicznego itp. to niech sobie robi. W przeciwnym przypadku uważam że to zwykłe wsadzenie nosa w cudze sprawy i elementarny brak tolerancji. Jak przeszkadza to postawić płot i zasłonić i tyle.
Pozdrawiam


Ja tak zrobilem. Posadzilem juz okolo 250 drzewek i zamowilem zywotniki. Posadze je jesienia wzdluz ogrodzenia ze wszystkich stron. Problem polega na tym, ze NIESTETY nie mamy wplywu na NEGATYWNE zjawiska u sasiadow. Wszystko zatem zalezy od dzielnicy i samych ludzi. Dlatego lepiej budowac sie w "dobrej" dzielnicy niz "ubogiej". Pozdrawiam,

Singer
25-06-2004, 20:22
Tola chciałbym jeszcze dodać jedno w tym temacie. Otoż napisałaś że sąsiadom będzie przykro jak sobie zrobisz piekny ogród i postawisz płot bo bedą się czuli jak z czworaków za płotem u jaśnie państwa. Nie bardzo mogę pojąć skąd takie myślenie. Czy gdyby ktoś obok ciebie zbudował sobie większy i piękniejszy dom z większym i piekniejszym ogrodem to Ty byś się poczuła jak "sierotka z czworaków" :o ? Ja bsolutnie nie. Zawsze znajdzie się ktoś bogatszy z piekniejszym domem i lepszym samochodem - może nawet z własnym samolotem :wink: .
Poza tym wydaje mi się że każdy ma prawo na swojej posesji robić co mu się podoba - oczywiście w granicach prawa. Jak sasiad ma bałagan u siebie to niech sobie ma. Niech sobie nawet mieszka w starym wraku Żuka albo Syrenki albo w norze wykopanej w ziemi to jego święte prawo. Dopóki nie będzie to smierdzialo, robale nie będą się lęgły i przełaziły do mnie i nie będzie to stwarzać jakiegoś innego zagrożenia np. pożarowego, chemicznego itp. to niech sobie robi. W przeciwnym przypadku uważam że to zwykłe wsadzenie nosa w cudze sprawy i elementarny brak tolerancji. Jak przeszkadza to postawić płot i zasłonić i tyle.
Pozdrawiam

tola
25-06-2004, 23:15
Singer, dzielnica nie jest uboga, ubogi jest sąsiad z lewej strony.
Działkę dostał w spadku po dziadku, nic go nie kosztowała.
Czy Ty uważasz, że dzielnica bogata, to na pewno "dobra dzielnica"?
Jak widać nie do końca. Dobry powinien być sąsiad!!! - wtedy jest ok.
Pozdrawiam.

Singer
26-06-2004, 11:00
Dobra dzielnica najczesciej to bogata dzielnica, nie mozna jednak uogolniac. Nie wplyniesz na to kto jest spadkobierca dziadka po Twojej lewej stronie. Faktem jest, ze sasiad to sprawa indywidualna, podobnie jak kazdy z nas.

Lepiej otaczac sie ludzmi na poziomie z kapitalem niz chamstwem i drobnomieszczanstwem.Ale na to juz nie mamy bezposredniego wplywu lecz posredni. Poza tym jest jeszcze kwestia wspolnych inwestycji (jesli jest to nowa dzielnica) tj. droga, oswietlenie,gaz. Nie wyobrazam sobie robic to sam , bo ubogim sasiadom jest to "niepotrzebne", pala weglem i sypia popiol na droge.

Tak jak pisalem sasiad MUSI byc DOBRY a oprocz tego dobrze gdyby byl bogaty i nie budowal kurnikow i golebnikow za plotem.

Pozdrawiam.

Józia S.
26-06-2004, 20:16
Józia czy ty aby nie przeginasz. Oczywiście moja uwaga nie dotyczy wylewania szamba.
Kibelka z serduszkiem nie wolno, gołębi nie wolno :cry: . Może wywieś na płocie jakiś regulamin dla sąsiadów :wink: :D . A jak nie będą przestrzegać to w dyby na noc zamykaj - to za te mniejsze przewinienia jak kibelek z serduszkiem. Za te grubsze jak np. gołębie lub trzymanie opakowań po olejach i gruzu ze złomem to propnuję chłostę publiczną jak np. w Algierii. :D
Pozdrawiam


Przecież mówiłam, że jestem upierdliwa :lol:

Magdzia
28-06-2004, 10:13
Magdzia, chyba powinnas sie troche wyluzowac. :wink: Czytalam twoj post na temat przyjmowania gosci w domu, czy cos tam takiego podobnego i z tego co piszesz to wynika, ze niezbyt lubisz byc otoczona ludzmi, nie lubisz gosci w domu, bo to twoja "twierdza". Sorry dziewczyno, ale z takim nastawieniem, to mozna sie wszystkiego i kazdego czepiac. Nie znam twoich sasiadow, moze rzeczywiscie lubia sie troche "pogapic", ale moze nie sa to ludzie, do ktorych od razu trzeba sie uprzedzac. Wydaje mi sie, ze jezeli jest sie otwartym na kontakty z ludzmi, towarzyskim i zapraszajacym gosci do domu, to chyba latwiej jest byc szczesliwym i mniej rzeczy bedzie nas denerwowac. Zycze przyjemnego weekendu.
A czy każdy musi być towarzyski i lubić przyjmować gości? Ja nie lubię, i co z tego? Jestem samotniczką, podobnie jak mój mąż i dobrze nam z tym. Mam się czuć jak dziwaczka?

inwestor
28-06-2004, 10:42
Przecież mówiłam, że jestem upierdliwa :lol:

No więc teraz wiemy na czym stoimy :wink: . Sama Józia widziasz sąsiedzi będą teraz mieli z tobą ciężki żywot :cry: .
Pozdrawiam

ozzie
28-06-2004, 10:54
Magdziu, nie uwazam bynajmniej ze jestes dziwaczka, jezeli lubisz byc "samotniczka" to twoja sprawa. Ludzie sa rozni, ale my musimy respektowac to, ze kazdy ma prawo zyc w swoim domu, tak jak mu sie podoba. To ze my lubimy akurat przyjmowac gosci, to nasza sprawa. Powiem ci tylko, ze mamy takich znajomych, ktorzy ponad rok temu wybudowali sobie dom, wiele nam o nim mowili, np jakie fajnie go urzadzili, etc. Oni tez uznaja siebie za ludzi towarzyskich, ale ich "towarzyskosc" polega na tym, ze lubia byc zapraszani, natomiast nie lubia goscic u siebie ludzi. W ciagu ostatniego roku byli u nas 4 razy, ale w ogole nie spiesza sie, zeby nas do siebie zaprosic. Zdecydowalismy wiec, ze nie bedziemy ich juz wiecej zapraszac, trudno moze to im da do zrozumienia, ze nie mozna w ten sposob utrzymywac kontaktow towarzyskich. Pozdrawiam

Wojtek62
28-06-2004, 16:18
Magdzia,
jesteś jaka jesteś,i czy Ci z tym dobrze czy nie to Twoja sprawa ale w paru innych jeszcze miejscach tego forum przewijasz się ze swoimi wypowiedziami, z których nie bije optymizmem.

woprz
29-06-2004, 15:20
no ozzy trafiłeś w 10

bycie zapraszanym jest super i git

- nie robisz jakiś tam specjalnych porządków
- nie przygotowujesz wyżery
- jak jesteś obrotny to nawet flaszki nie musisz przynosić (np. mówisz nie przyniosłem alkoholu bo prowadzę i po mniej więcej 15 mi nutach mówisz no dobra żonka będzie prowadzić)
- możesz zanudzać gospodarzy - przynajmniej nei mają gdzie uciec :lol:
- jak oni zaczynają nudzić dajesz żonce znak i od rąsi zaczynają łapać migrena

A później się dziwicie że Madzia nie lubi towarzystwa jak tylko z takim miał do czynienia :wink:

Wojtek62
29-06-2004, 16:34
woprz,
tlko czasem zapada taka niezręczna cisza jak 5 raz z rzędu wykręcasz numer z niepijącą znów zoną.
ozzie, mam podobnych znajomych - od ich gadania jak to zaj..cie u siebie porobili w domu i co powinienem zmienic lub poprawić w swojej chacie straciłem cała sympatię do nich a żonce powiedziałem - zakaz wjazdu dla nich na naszą posiadłość.
widujemy się czasem u innych znajomych gdzie wszelkie ich ochy o swej niedostepnej twierdzy domowej kwituję coraz bardziej dosadnie.
na pytanie gdzie i kiedy można obejrzec ten ich idealny dom pada odp., że właśnie coś w nim znowu robią a lokalizacja to koło o pr. 3km

woprz
29-06-2004, 16:45
wojetk
kto tych ludzi zaprasza?

Wojtek62
29-06-2004, 17:55
woprz,
nie wszystkim przeszkadza ich gadanie to raz
dwa, że jakieś imieniny czy ważne uroczystości robią w knajpie tłumacząc się kolejnym remontem,
trzy- poza tematem domu i samochodów to sa w porzadku ludzie - babeczka niczego sobie, gostek tez całkiem, całkiem.
nie licząc dziwnych spotkań np Ikea widuje ich 3 razy w roku, choć dawniej bywało i 10

alison
03-07-2004, 18:37
Witam Was,

Już kiedyś pisałam an ten temat, ale napiszę raz jeszcze... Na razie [od 7 lat] mieszkam w bloku. Na początku było SUPER, po kilku latach niektórzy sąsiedzi sprzedali swoje M i wprowadzili się nowi.

Teraz mam tak:

1. pode mną Matka z Córą kłócą się od najgorszych do północy, Córusia o 1 w nocy włącza muzyczkę, mają obleśnego jamnika, który szczeka dużo i często a jak one wychodzą np. na cały dzień to ten WYJE!!! AUUU, AUUU, AUUU i tak np. przez 2 godziny ciągiem,

2. psy przepraszam ...srają gdzie popadnie (to nie ich wina tylko ludzi, że nie sprzątają), potem niektórzy nieuważni sąsiedzi wdeptują i robią tym takie "pieczątki" od parteru po dach,

3. latem grupki młodych ludzi stoją do 1 w nocy, drą się, śmieją, no i ze spaniem nie jest wesoło,

4. kilku sąsiadów zamyka tak mocno drzwi własne i główne od klatki, że z futryny chyba kiedyś wylecą, hałas jak nie wiem co.

5. Sąsiadka co ma 100 kg żywej wagi lata po schodach w obcasach jak słoniątko - chyba jej kartkę za drzwiami zostawię, bo najczęściej słyszę ją o 1-2 w nocy.

I kiedy wszystko to mnie wkurza, myślę sobie, że mam już działkę i może w przeciągu roku się wybuduję i ta myśl pozwala mi przetrwać. Pozdr, A.

Neska
28-09-2004, 11:33
I ja dodam coś o moich sąsiadach
Na początku żyło się nam w miare dobrze równo zaczeliśmy budowe zaglądaliśmy jeden do drugiego byla kawka w polowych warunkach i było fajnie dopóki sąsiad nie swierdził, że wie lepiej od nas jak nasz dom ma być budowany więc robił sobie wycieczki w naszym kierunku żeby nas instruować jak i co mamy robić choć jego wiedza pochodziła z tego że skądś słyszał. Mój połówek wobec takiego zachowania skrócił trochę kontakty z sąsiadem i tu się zaczeło. Jak gmina robiła kanalizację to się niezgodził zeby do nas i do następnej działki doprowadzić przez jego a jego byla pierwsza od drogi. Droga prowadząca do nas podobno byla za wąska choć teraz po interwencji wójta okazało sie można zrobić. Więc zaczęły sie wykopy i jak sąsiad wrócił do domu po pracyto nie mógł dostać sie na swoją działkę i musiał postawić auto 4m od swojego wjadu na dosłowniw 4 godziny. Zaczął nas wyzywać od różnych takich rzucać się że nie ma przejazdu i na koniec wezwał policję,że skargą ze jak pogotowie przyjedziedzie do chorego to nie ma jak dojecheć a za sąsiadem mieszka tylko jedno małżeństwo w pełni zdrowia.
I powiedzcie mi jak tu żyć z takim człowiekiem ktury na dodatek na drugi dzień zaczął biegać po urzędzie gminy czy rzeczywiście mamy pozwolenie na tę kanalizację.
Po jego zachowaniu totalnie go ignorujemy inni sąsiedzi się z niego śmieli i każdy go unika( nikt poza nim nie miał pretensji o wykop nawet się cieszyli że dzieki temu wcześniej sie wprowadzimy). Żałuje tylko jednego oni są w naszym wieku mamy dzieci w podobnyma wieku i można by było utrzymywać jakieś kontakty od czasu do czasu pogadać choćby przez płot jak jedni i drudzy coś robią w ogródku spotkać sie czsami na wspólnym sąsiedzkim grilu, nie chcę być ich przyjacielem ale poprostu sąsiadem szanującym się nawzajem przujaciół to ja mam własnych

28-09-2004, 12:37
My akurat sporo mamy do czynienia z sąsiadami,bo załatwiamy wiele spraw.
Sąsiad 'za nami' kupił działkę dla syna.Nie robił żadnych problemów z poprowadzeniem kabla przez działkę.Jesteśmy mu wdzięczni.
Sąsiad 'od zachodu' trochę się miga od roboty w tych naszych wspólnych sprawach,ale niech mu będzie.Nie ma czasu nigdy. :wink: Jest chirurgiem,to w razie czego wytnie nam co trzeba-obiecał. :wink:
Zażyczył sobie,że od jego strony mają być sztachety,mimo,że ich nie planowaliśmy,ale trudno.Kłócić się nie chcemy.Mam nadzieję,że chociaż w kolorze nie będę musiała się znowu dostosowywać.
Za nim jest nasz najbliższy sąsiad.Lubimy się,trzymamy sztamę. :wink: On też się opowiedział za sztachetami więc robimy spójne płoty. :0
Na przeciwko jest sąsiad,który zaproponował zmianę ulicy.Mało aktywny w załatwianiu spraw,dość wymagajacy za to.Nie podoba mu się nazwa Gościniec (bo jak rozumiem jest 'wsiowa')Zaproponował nazwę Słoneczna lub coś w tym guście.Nie byłoby sprawy dla nas,choć Gościniec jest według nas piękny,gdyby nie to,że nazwa ta "pochodzi' z Trylogii.Fanką jej nie jestem,ale szkoda trochę pozbywać się nazwy ,kiedy to szlak przy którym stoja nasze chaałupy ma swój fragment z zacnym dziele narodowym. :wink:
Sąsiedzi przeprowadzili głosowanie wśród pozostałych (nieformalne,ot wywiad taki) i większość opowiedziała się za Słoneczymi,Pogodnymi,Sezamkowymi :wink:
Walczyć nie będziemy,ale nie podoba mi się,jak ktoś jeszcze na dobre nie zamieszkał,a juz zmienia zastane nazwy,skojarzenia,symbole.Nawet jeśli jest ona od niedawna,to nie bez powodu dano tę nazwę.Tym bardziej,że w "poprzednich" miejscowościach z sąsiedniej gminy,ten szlak ma nazwę właśnie na cześć Sienkiewicza,który tu pisał.Z czasem te szlaki się spotkają swoimi nazwami.Wprawdzie nasza ulica,a raczej droga,dostała tę nazwę niejako w spadku od tej głównej-właściwej dla tej nazwy (a z którą nasza się łączy,o kurcze,ale zawiłe :o ) to jest to jakiś ślad,pozostałość,kóry warto zachować.nie będe pisać z czym kojarzy mi się gościniec-ale z samymi dobrymi rzeczami.I tego mi szkoda.
Mam nadzieję,że radzie gminy też.Sołtysowa była oburzona. :lol:
Poza tym żyjemy w poprawnych układach.Na razie. :D wszyscy jesteśmy napływowi,stanowimy jedną grupę interesu.Okazuje się,że to bardzo ważne.
Największą zagwozdkę stanowi dla nas sąsiedztwo wschodnie z paniami (siostry-współaścicielki)Jak by nie patrzeć wychodzi to,że one z kolei są miejscowe.
No i gadka nie idzie.Miałam okazję spotkać się raz-kiedy budowaliśmy ogrodzenie.Sceny jak z Konopielki prawie.Zero współpracy,podejrzliwość,agresja i chęć "wycyckania" nas,co zresztą spotyka nas notorycznie ze strony miejscowych.

Poza tym mamy wielu znajomych budujacych się w okolicy i są to przesympatyczne kontakty.Wymieniamy się namiarami.Przeglądamy nasze budowy.I wymieniamy się ekipami.A jedna mamy wspólną-Ukraińców. Do tego stopnia,że kiedyś sąsiad spytał mnie: "To kiedy mogę panów zabrać do siebie?",a ponieważ nie są ubezwsłasnowolnieni i duże z nich chłopaki to zaproponowałam,żeby może ich spytał. :wink:

Ale największą naszą radością i dumą jest nasz sąsiad z zagajnika,do którego mamy prawie rzut beretem.Jest to Maco z rodziną.Pozdrawiam. :D

buba48
30-09-2004, 14:06
Ujdzie ;))

Honorata
30-09-2004, 15:04
taak sasiedzi...

teraz mamy przez same starsze osoby za sasiadow, ktorym puszcaja nerwy nieadekwatnei do sytuacji, staramy sie wiec przemykac pod scianami, cicho słuchac muzyki, nie rzucac w oczy, ale i tak bylismy oskarzeni o liczne zalania, a nawet probe podpalenia, wzglednie spalenia sasiadki z dolu :o


w nowym domu bedziemy mieli na szczescie tylko 2 bezposrednich sasiadow, po lewicy-najwspanialsni ludzie jakich mzona sobie wymarzyc, wlasnie sie tam wprowadzaja, ugodowi, pomocni, spokojni, reweleacja i same pochwaly!

po prawicy-miejscowi, zasiedziali, do tej pory ejst poprawnie z malymi zgrzytami, na podworku u siebie -maja zlomowisko + sprzet ciezki -autokary, traktory, koparki, ciezarowki (cale szczescie ze wzdluz ogrodzenia jest dlugi mur i tego bajzlu nie widac), ale jest tez fragment siatki -z kurami i drewniana wygodka bezposrednio za plotem, male konflikty jak na razie dotycza ich scislego pilnowania czy aby napewno poruszamy sie zgodnie ze swoja dzialka i nie wkraczamy na ich , poneiwaz pare lat temu stawiajac ogrodzenie postawili je 30 cm blizej niz faktycznie ich dzialka jest na planach i na tych 30 cm ktore niby sa po naszej stronie siatki nie wolno mi posadzic nawet kwiatka pod plotem, za to pielic chwasty jak najbardziej mi wolno.

Ostatni tekst dotyczyl krzewow leszczyny, ktorych kilka galezi zwiesza sie na nasza strone: "trudno, niech strace, bedziecie zbierac moje orzechy, ktore u was spadna "

Gosc123
15-10-2004, 00:53
Bez zarzutu, ale najlepsi sąsiedzi są we wsiach obok :)