PDA

Zobacz pełną wersję : .



Strony : 1 [2]

osowa
29-11-2004, 10:01
.

osowa
29-11-2004, 12:47
.

osowa
29-11-2004, 15:56
.

osowa
30-11-2004, 16:48
.

osowa
30-11-2004, 18:05
.

osowa
30-11-2004, 20:18
.

osowa
30-11-2004, 21:29
.

osowa
01-12-2004, 10:53
.

osowa
02-12-2004, 11:45
.

osowa
02-12-2004, 16:07
.

osowa
03-12-2004, 07:09
.

osowa
03-12-2004, 13:55
.

osowa
03-12-2004, 14:09
.

osowa
03-12-2004, 17:18
.

osowa
03-12-2004, 20:27
.

osowa
03-12-2004, 20:58
.

osowa
03-12-2004, 21:56
.

osowa
04-12-2004, 10:00
.

osowa
04-12-2004, 22:06
.

osowa
06-12-2004, 12:28
.

osowa
06-12-2004, 17:34
.

osowa
07-12-2004, 16:48
.

osowa
11-12-2004, 12:43
.

osowa
11-12-2004, 23:18
.

osowa
12-12-2004, 19:42
.

osowa
12-12-2004, 21:39
.

Teska
13-12-2004, 08:32
ups.....

osowa
13-12-2004, 16:50
.

osowa
14-12-2004, 20:54
.

osowa
17-12-2004, 13:49
.

osowa
18-12-2004, 14:23
.

osowa
02-01-2005, 21:12
.

osowa
03-01-2005, 21:38
.

osowa
03-01-2005, 22:41
.

osowa
05-01-2005, 22:31
.

osowa
06-01-2005, 21:22
.

osowa
08-01-2005, 00:15
.

osowa
08-01-2005, 12:14
.

osowa
08-01-2005, 15:40
.

osowa
08-01-2005, 15:51
.

osowa
08-01-2005, 16:20
.

osowa
09-01-2005, 22:52
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:
CDN...
Nie wiem co się dzieje ... ktoś mnie szarpie za rękę , a mi tak chce się spać . Przewracam się na drugi bok i naciągam kołdrę na głowę , przecież jest jeszcze ciemno . Czuję jak okrycie ucieka ... oj , ta mama . No tak , przecież wczoraj tłumaczyła mi , że musimy wstać w środku nocy , ale nie wiedziałam , że to aż taka noc .
Nade mną widzę twarz z uśmiechem , przy takim powitaniu nie można się ociągać . Przeciągam się więc i posłusznie zsuwam nogi z łóżka . Brrr , zimno mi troszkę . Ognik biega jak oszalały po całym pokoju – on też się cieszy , głuptasek - myśli , że pojedzie z nami . Pewnie by bardzo chciał , ale mama mówiła , że tam nie wolno z psami . Troszkę szkoda , bo będę tęsknić za nim . Dobrze , że chociaż lalkę mogę zabrać ze sobą - bez niej bym nie usnęła . Lubię się do niej tulić i opowiadać . Zawsze mnie wysłucha . No , Ognik też słucha , i tak zabawnie przy tym przekrzywia łeb i marszczy nos . A czasami nawet prycha , tak jakby kichał – to przez to , że mu się psocę . Dmucham mu w pysk , a on wtedy tak zabawnie językiem próbuje mnie polizać , jakby chciał połknąć ten wiatr z mojej buzi . A jak mu troszkę dłużej tak robię , to wtedy właśnie zaczyna prychać i chyba się nawet denerwuje na mnie . Ale jeszcze nigdy mnie nie ugryzł . Czasem jestem dla niego niedobra , ciągnę go za ogon - i chyba to nawet go raz zabolało – wtedy faktycznie próbował mnie ugryżć , pamiętam jak mnie chwycił za rękę zębami . Ale mama mówiła , że zrobił to tylko odruchowo , bo się bronił . I nawet nie było śladu na skórze , a gdyby chciał naprawdę ugryżć , to leciała by mi krew . Pewnie mama ma rację... Zresztą ona ma zawsze , chociaż mówi , że nie lubi jej mieć - często powtarza , że ludzie się denerwują na tych , którym udaje się coś przewidzieć – i wtedy okazuje się , że mając rację i przewidując po raz kolejny coś -stają się odszczepieńcami . Nie wiem co to odszczepieniec , Gosia często szczypie a ja jej oddaję – może więc i ja jestem odszczepieńcem ? No bo przecież mam racje , że jej oddaję ...


CDN

osowa
10-01-2005, 21:21
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:
Rety , te kanapki nie nadają się do jedzenia , czemu mama uparcie wciska mi tę szynkę ? Wolę płatki z mlekiem , ale jak proszę o nie , to słyszę tę samą odpowiedż : „dziecko , jedz szynkę i nie grzesz . Kto to widział , żeby żyć tylko na jakiś chrupkach zamoczonych w mleku ?”. A ja naprawdę lubię te wymoczone płatki . Chleb , szczególnie rano rośnie mi w buzi . Dobrze , że mój kundelek się schował pod stołem – on mnie zawsze ratuje przed łykaniem tego cudu witaminowego – no bo mama twierdzi , że nigdzie tyle witamin nie ma co w mięsie . Ja tam nie wiem , dla mnie mogą nie istnieć wędliny . A jak sobie pomyślę , z czego to jest i ... że to kiedyś chodziło , to po prostu podnosi mi się pod same zęby . No bo kto to widział , żeby zjadać zwierzęta ? A jakby tak na świecie mieszkał ktoś większy od człowieka , a my bylibyśmy takimi świnkami ?. Tak faktycznie to niektórzy się nie różnią wiele , na przykład Michał . To kolega , który siedzi ze mną w jednej ławce . Ten to nawet chrząka podobnie jak się zdenerwuje – szczególnie gdy pani go pyta , lub każe czytać . Poza tym mlaszcze jak prosiak przy śniadaniu – nieraz mam ochotę na niego nawrzeszczeć , żeby się opanował , bo nie siedzi w chlewiku . Ale to taki zwierz , że nawet szkoda ust do niego otwierać – i tak nie zrozumie . Wiem , bo już próbowałam mu tłumaczyć , jak zachowują się przy śniadaniu kulturalni ludzie . Efektem moich starań był jego wytrzeszcz oczu podwojony szkłem okularów o grubości denka od słoika .I dodatkowo reanimacja – tak się chyba nazywa , gdy kogoś trzeba ratować , bo przy moim wywodzie niestety uległ zakrztuszeniu - co w sumie nie powinno mnie dziwić , bo dusi się średnio dwa razy w tygodniu – no ale tym razem to mało nie wyzionął ducha z mojego powodu , więc czułam się troszkę nieswojo. No i , od tamtej pory nie próbuję go dokształcać . Jakoś dociągnę przy tym siorbaniu herbaty do końca roku szkolnego . Bynajmniej mam taką nadzieję . A w przyszłym choćby mnie krajali na drobne kawałeczki nie dam się posadzić obok niego .

CDN ...

osowa
10-01-2005, 22:57
.

osowa
11-01-2005, 18:22
CDN

NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

Na dworze naprawdę jest ciemno jak w kopalni węgla . Nie byłam jeszcze w żadnej kopalni , ale pewnie tak tam jest . O , przepraszam – jednak byłam w jednej , tylko ta powinna być według tego , co tam wydobywają - biała . A tak naprawdę to była szara . Więc nie wiem, czy sól co mamy w kuchni biorą z innej kopalni , czy może ją myją ? I ciemno też było , mało ze strachu nie umarłam w pewnym momencie jak zjeżdżaliśmy windą . Pan , który opowiadał historię wyglądał jak ze starej książki . Miał długie , czarne wąsy a na głowie kask ze światełkiem . I to światełko też zgasił . A ja piszczałam trzymając się kurczowo rękawa mamy . Obok stała inna dziewczynka i też się bała chyba , bo krzyczała jeszcze głośniej ode mnie . Ale na szczęście na dole było światło . A u nas na klatce schodowej nie ma .Chyba przepaliła się żarówka , więc musiałam schodzić po omacku ze schodów . Czułam się jak ślepy kret klepiący ścianę , nie wiem jak mama dała sobie radę z tymi torbami . Ja nawet lalki nie zniosłamw tych ciemnościach . Ale mama mówi , że musi kupić latarkę , bo nie ma zamiaru znów kupować żarówki . I że sąsiedzi nigdy się nie przejmują tym , że na schodach idzie się połamać w nocy - tylko chodzą sobie z tymi światełkami jak latarnicy . Nieraz widziałam wieczorem przez okno , jak pod dom podjeżdżają samochody , z których wysiadają panie w kapeluszach : wystrojone jak damy i gramoląc się z aut najpierw wyciągają do przodu ręce z zapaloną latarką , żeby nie wleżć w kałużę . Trochę to śmieszne w czasach , gdy każdy ma telefon komórkowy i komputer w domu - ale chciwość i zawziętość wygrywa w walce z cywilizacją . Tylko czy można się wzbogacić nie kupując żarówki ? Nie wiem ile kosztuje , słyszałam jak tata mówił , że te groszowa sprawa . Może i groszowa , ale oni i tak wolą wyglądać jak świetliki .

CDN...

osowa
11-01-2005, 23:47
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:


Wreszcie udało mi się zapiąć pas . Mama nie chce mi pomagać , bo twierdzi , że powinnam sama . Oczywiście ma rację , ale jakoś ten złośliwy kawałek taśmy nie chce wskoczyć na swoje miejsce . Zawsze mnie to denerwuje , ale mama cierpliwie czeka , aż się z tym uporam . Ona nigdy nie rusza , póki się nie zapnę – w przeciwności do taty . Trochę się martwię tym wyjazdem ze względu na mamę . Wiem , że jedziemy gdzieś daleko . Tłumaczyła mi , że to będzie trwać , i że mogę sobie spać w czasie jazdy . Ale jak ja mam spać, skoro mama siedzi za kierownicą ? Przecież ona nigdy nie jeżdzi sama daleko i wiem , że jest zdenerwowana podróżą . Ja zresztą też , więc jak tu mówić o śnie ? Jednak nie jedziemy zbyt długo , nie wiem dlaczego auto stanęło . Ano tak ... zatrzymałyśmy się pod domem przyjaciółki . Mama otwarła drzwi z mojej strony wyjmując miski Ognika . A ten bez pytania wyskoczył na jezdnię – zdrajca. Mam nadzieję , że nie ucieknie na spacerze . Ale znając jego talent to raczej nie uda im się go upilnować .
Jazda w nocy nie jest atrakcyjna , niestety . Bardzo chciałam nie zasnąć i próbowałam coś wypatrzyć za szybami , ale tylko mijające światła innych samochodów rażą mnie w oczy . Chyba jednak poddam się , bo powieki mi się same zamykają i do tego tak cieplutko mi się zrobiło . Właściwie nie muszę pilnować mamy , bo na fotelu pasażera siedzi anioł . Nawet nie wiem kiedy się wśliznął do samochodu . Tylko jak on się wcisnął z tymi skrzydłami ? I że go wcześniej nie zauważyłam ...



CDN...

osowa
12-01-2005, 18:26
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

- Wyjdż rybko – usłyszałam głos . Otwarłam oczy i zobaczyłam nad sobą białą tapicerkę . Dlaczego ten sufit jest tak nisko ? A , tak , przecież jestem w samochodzie . Ścierpłam od tego siedzenia tak , że nie mogę ruszyć nogami . Gdzie my właściwie jesteśmy ? Co to za plac ? I takie śmieszne półokrągłe budki stoją co kawałek - dziwne to miejsce .
- Zamknij mamo , bo mi zimno –
- Dobrze , ale wyjdż jak nałożysz kurtkę – usłyszałam . No pewnie , że wyjdę i to bardzo chętnie , bo czuję się jakby pupa mi przyrosła do fotela . Tylko muszę wyplątać się z tego złośliwego pasa – wiem , że już mówiłam , ale nic na to nie poradzę – on mnie ciągle doprowadza prawie do łez . Że też nikt nie wymyślił takich samo się odpinających reagujących na głos : powiedziałabym – pasie , otwórz się ! – i tylko byłoby słychać kliknięcie i gotowe , eh ! Pomarzyć ... no ale kto wie ? Pani w szkole mówi , że świat szybko się zmienia . I że to przed nami i naszą wyobrażnią przyszłość . Więc ja już wiem , na pewno jedną z rzeczy , którą zrobię będąc duża będzie zaprojektowanie właśnie takich pasów bezpieczeństwa .
- Mamo , na co my czekamy ? I czemu tu tak pusto ?
- Pamiętasz Marcina z macdonaldu ? – zapytała mnie – ma za chwilę przyjechać po nas . Musimy zaczekać . Może chcesz iść do toalety ?
- Nie ... To my jedziemy do Marcina ?
- Marcin nas poprowadzi przez miasto , pojedziemy za nim , kochanie .
- Aha ... - hym... nic z tego nie rozumiem , mamy jechać za nim ? Nie lubię tajemnic . Wolę mieć jasność co mnie czeka . Ale od mamy tego nie wyciągnę , nawet nie próbuję – za dobrze ją znam .


CDN...

osowa
12-01-2005, 20:35
.

osowa
12-01-2005, 23:30
.

osowa
13-01-2005, 21:57
CDN

NA RAZIE BEZ TYTUŁU

Znowu pada deszcz . Co to za zima ? W tym roku chyba tylko raz udało mi się ulepić bałwana . Jeśli można to tak w ogóle nazwać . Śniegu było tyle , co kot napłakał . Ledwie kulkę wielkości pomarańczy utoczyłam . I mój bałwan miał podobne rozmiary , a raczej powinnam powiedzieć , że ulepiłam bałwaneczka . A swoją drogą - ile może napłakać kot ? Ja nigdy nie widziałam płaczącego , a mam taką możliwość . Na podwórku nie idzie przejść , po prostu kot na kocie – i to wszystko siedzi pod naszymi oknami . Płakać to one może nie płaczą , ale za to jak miauczą ! Nieraz nie mogę przez nie usnąć . Czasem są takie dni , że wyśpiewują przerażliwe serenady jakby kto je żywcem ze skóry odzierał . Po prostu nie idzie wytrzymać . I nawet zamknięte okna nie pomagają – zakrywam wtedy głowę poduszką , ale w takim schronie nie wytrzymuję długo- za gorąco i nie ma czym oddychać . No i nie ma sensu dać się udusić z powodu kociej muzyki .
Za to teraz moknę w imię rozprostowywania kości . Ta mama to ma pomysły . Zatrzymać się pod marketem o szóstej rano – to trzeba być masochistą . Stoję i tylko patrzę przez szyby , a gdyby przyjechała o przyzwoitej godzinie to mogłybyśmy sobie pochodzić i pooglądać w środku . Może by mi coś kupiła ... Nie żebym wykorzystywała sytuację i grymasiła . Mama kupuje bez specjalnego proszenia , chyba jej również to sprawia przyjemność .
- chodż , wsiadaj – rozlega się głos zza otwartych drzwiczek samochodu . Na parking wjeżdża w tej samej chwili zielony samochód a mama macha do niego ręką . To chyba w końcu ten Marcin przyjechał . Hym... jeśli tak wygląda pięć minut na dojazd to już zaczynam się bać tej podróży – oby nie trwała wieczność ...



CDN...

osowa
13-01-2005, 22:25
.

osowa
14-01-2005, 23:04
.

osowa
15-01-2005, 18:18
.

osowa
15-01-2005, 22:34
.

osowa
15-01-2005, 23:39
.

osowa
16-01-2005, 21:09
.

osowa
16-01-2005, 22:50
CDN

NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

W przedpokoju siedzi puchaty , długowłosy , czarno rudy kot . Zaniemówiłam z wrażenia . Jest po prostu piękny ! Chciałabym mieć takiego . Mama mi obiecała kiedyś kupić , ale na razie stwierdziła , że to nie możliwe . Od razu zaczął się do mnie łasić . Nie mogłam się oprzeć , by go nie przytulić . I tak pięknie mruczy . Julia przedstawiła nas jakiejś pani w czerwonym szlafroku . I powiedziała , że się spieszymy , więc opowie wszystko po powrocie . Po czym razem weszły do kuchni . A ja z mamą do łazienki . Dziwne tak u kogoś nieznajomego korzystać z toalety . Ale Julia powiedziała , że nie mamy się krępować , bo mama Marcina jest bardzo otwartą osobą . Faktycznie wygląda sympatycznie . I śmiała się , że jak chcę to mogę zabrać Gertrudę ze sobą . Ale wiem , że nie mówiła tego poważnie ... a szkoda . Wyszłam z toalety , a kotka od razu przykleiła się mi do nóg - tak jakby faktycznie chciała ze mną pojechać . Mama z Julią robią coś w kuchni , zaglądam przez drzwi . Chyba szykują kanapki a właścicielka kota wkłada wszystko , co już zdążyły przygotować w woreczki . I kazała im jeszcze wziąć torbę z owocami . Mniam ... moje ulubione mandarynki . Aż mi ślinka zaczęła lecieć na sam widok . W tym momencie zadzwonił telefon stojący na komódce w korytarzu . Julia podniosła słuchawkę i powiedziała tylko jedno słowo : „idziemy” . No tak , żegnaj Gertrudo ... cudna pieszczocho .
*
Mama cały czas rozmawia z dziewczyną Marcina . W aucie gra przyciszona muzyka . Marcin zajęty jest prowadzeniem samochodu a ja usypiam z nudów . No, bo ile można słuchać tego babskiego gadania o kosmetykach ? Julia wyciąga z niebieskiej reklamówki krem za kremem zachwalając kolejne pudełko głosem pełnym euforii .
Mama jej przytakuje , ale widzę , że z coraz mniejszym zainteresowaniem . I wcale się nie dziwię - zresztą wiem , że mama nie przepada za tą firmą . Z tego , co słyszę jak nieraz rozmawia z ciocią Anią , to wręcz ma jakieś niemiłe doświadczenia . Ale nie wiem czemu nie powie o tym Julii ? Mama w ogóle jest ostrożna w wypowiedziach . Stara się nikogo nie urazić i czasem przez to cierpi . No bo , przecież jeszcze się taki nie narodził , co by wszystkim dogodził – to jej słowa . Tylko czemu ona o tym zapomina ? ...


CDN...

osowa
18-01-2005, 00:08
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

Zatkało mi się coś w uszach . Próbuję już od paru minut palcem wiercąc na zmianę raz w lewym , a raz w prawym odzyskać słuch i mało mózgu sobie nie wydłubię - ale jakoś nic to nie daje . Julia stwierdziła , że jej też . I , że to dlatego , że już jesteśmy w górach . Podobno to normalne . Nie wiem , czy normalne , ale miłe to nie jest . Zresztą , te góry takie ... płaskie , więc niby od jakiej wysokości ? . Inaczej sobie wyobrażałam je . Po tych chyba się nie da zjeżdżać na nartach . A właściwie o czym ja marzę ? Śniegu jak na lekarstwo , w radio prognozy deszczowe ... Dobrze , że nie namówiłam mamy na zabranie nart – bo marudziłaby , że niepotrzebnie zajmują miejsce . Co prawda , uszykowałam sobie je przed wyjazdem , i czekały w ukryciu pod łóżkiem z nadzieją , że przemycę jakoś ten bagaż do auta . Jednak mama wypatrzyła moją tajemnicę przy odkurzaniu pokoju i niestety - ostentacyjnie wyniosła je do garażu . Ale teraz przynajmniej nie ma tematu


CDN ...

osowa
18-01-2005, 20:44
Nie ma rzeczy niemożliwych , są tylko nie odkryte w chwilowym zagubieniu .

osowa
18-01-2005, 22:48
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

Po drodze mijamy kolejną miejscowość . Marcin nie jedzie zbyt szybko , nawet powiedziałabym , że bardzo wolno w porównaniu do tego, jak prowadzi samochód mama . Ale może mi się tylko wydaje ? Bo pomimo tego spokojnego rytmu jazdy , i tak co jakiś czas się zatrzymujemy ze względu na resztę towarzystwa . Julia nerwowo zerka w lusterko
- Czemu oni się tak wleką ? Napisać wiadomość ?- nie czekając na odpowiedź wyjmuje z torebki telefon . Chwilę w skupieniu sprawnie przyciska klawiaturę . Po chwili odkłada komórkę na półkę i z uśmiechem stwierdza , że Radek się wścieknie jak to przeczyta . Nie wiem co napisała .Ale sadząc po jej minie , to musi być coś śmiesznego . W tym samym momencie przechyla głowę w stronę Marcina i całuje go w policzek . Że ona się nie wstydzi ? Przecież my , siedząc z tyłu wszystko widzimy . Ale jej to widocznie nie krępuje ...
U nas w bloku mieszka taka Ola – ona też się całuje . Widziałam ją ostatnio przy trzepaku , jak stała z jakimś chłopakiem i trzymali się za ręce . Ale jak mnie zobaczyła , to odskoczyła od niego jak oparzona. Ona w ogóle jest dziwna . Myśli , że dzieciaki z podwórka nie wiedzą , że z każdym się ściska . Sąsiadka z parteru ostatnio mówiła mamie , że Aleksandra to taka mała puszczalska . Akurat w tym czasie mama wyciągała zakupy z bagażnika i robiąc dziwną miną upuściła reklamówkę – na nieszczęście w tej był mój ulubiony sok marchewkowy . Butelka zbiła się spadając na betonowy chodnik opryskując na pomarańczowo moją ukochaną spódniczkę . Czy puszczalska ma coś wspólnego z puszczaniem toreb ? Nie wiem , co to znaczy .... może to , że Ola jak kogoś widzi – jak wtedy mnie ; puszcza ręce ?
Muszę się zapytać mamy przy najbliższej okazji .


CDN...

osowa
19-01-2005, 21:50
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

Auto nagle skręciło na pobocze , dokładniej mówiąc – wjechaliśmy częściowo na chodnik i zatrzymaliśmy się . Mama powiedziała , że mogę wyjść na chwilę , bo będziemy czekać na pozostałych . Jesteśmy w jakimś miasteczku , chyba w centrum . Na ulicy panuje spory ruch . W końcu to południowe godziny , więc nie ma się co dziwić . Dobrze mi zrobiło to wyjście , bo ścierpłam od tego siedzenia . Wieje silny wiatr , a ja wyskoczyłam bez kurtki . Brrr ... Musiałam wyglądać śmiesznie w samej bluzeczce o radosnych kolorach wiosny na tle szarych , obdartych kamieniczek . Zauważyłam , że większość domów mijanych po drodze jest brzydka i zaniedbana . Im dalej jedziemy – tym gorzej . Jednak wejdę z powrotem do auta . Nie da się stać , bo przeszywa zimnem na wylot . W tej samej chwili dojeżdżają zagubione samochody . A więc podróż nabiera znów tempa . Mam nadzieję , że nie będzie więcej przystanków zanim dotrzemy do celu . Powoli zaczyna mnie nudzić ta jazda . Nie lubię siedzieć bezczynnie w jednym miejscu . Co ja mówię – nie lubię ? Wręcz nie cierpię !
A tu jeszcze dodatkowo ogranicza mnie fotel . Nie mogę się doczekać kiedy dojedziemy na miejsce . Zżera mnie ciekawość . Nigdy jeszcze nie byłam na takiej wycieczce . Ciekawe jak tam będziemy spać ? Nie wiem czy w ogóle usnę ... martwię się , bo na którymś z parkingów został mój anioł . Zobaczyłam go w lusterku samochodowym gdy już byliśmy na szosie , w pierwszej chwili krzyknęłam . Ale ugryzłam się w język , bo mama spojrzała się tak dziwnie na mnie . Zresztą , co miałam powiedzieć – zawrócicie , bo mój skrzydlaty przyjaciel nie zdążył wsiąść do samochodu ? ...


CDN...

osowa
20-01-2005, 14:59
.

osowa
20-01-2005, 22:17
.

osowa
23-01-2005, 14:19
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:


Zwątpienie okazało się jednak niesłuszne – nie chciało być inaczej : z mapy wynikało wyrażnie , że to jednak ta droga . Cóż ... pozostało mieć nadzieję , że nie urwiemy koła jadąc tymi wertepami . Mama miała coraz smętniejszą minę . Zapytała Julii , czy sprawdzała wcześniej tę ofertę . Julia przez chwilę milcząc spojrzała się na kierowcę , po czym odpowiedziała :
- Wiesz , w zasadzie , to nie ja załatwiałam ten nocleg . To Katarzyna - dziewczyna Radka . Ona znalazła ich w jakieś gazecie . Cena była przestępna i po rozmowie telefonicznej zdecydowała , że wpłaci . Kobieta , z którą rozmawiała , była dość sympatyczna a całość brzmiała z menu zachęcająco . Myślę , że będzie dobrze . – I uśmiechnęła się szczerze i rozbrajająco , jak to ona .
Julia ma wyjątkową urodę : piękną śniadą cerę i ciemne , prawie kruczoczarne włosy . Jest pełna typowo kobiecego wdzięku a porusza się z gracją kotki na łowach . Tak mi się dokładnie kojarzy : czarna kotka ; łasząca się i mrucząca . Wyginająca się przy tym zgrabnie . I nie taka zwykła , dachowa lecz z klasą co najmniej mieszkanki starej kamienicy . Domu z tradycją , gdzie lekka patyna czasu okrywa obrazy na ścianach i tuli serwety na komodach . I zapach ... zapach zatrzymanego , ciepłego powietrza . Gęstego popołudniowym słońcem wpadającym przez firany . Kiedyś byłam w takiej kamienicy z mamą. Nie pamiętam po co .. . Jak przez mgłę czuję tylko na ustach smak herbaty pachnącej anyżkiem i delikatność filiżanki , w której była podana . Właścicielką mieszkania była starsza pani , z uśmiechem nie schodzącym z twarzy; jak piękna brosza w perłowej oprawie - taka , którą nosiły kiedyś hrabiny . Włosy miała połyskujące srebrnością , spięte w kok . I pamiętam jej dłonie , które pogładziły mnie po twarzy . Były pomarszczone dobrocią i miłością . I ta właśnie kobieta miała taką kotkę - piękną . Może nazywała się : Julia ?...Bo podobno koty mają kilka żyć i mogą być nawet duszą zaklętą w człowieku . Tak gdzieś , kiedyś słyszałam ...



CDN...

osowa
23-01-2005, 16:43
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:


Asfalt zamienił się w nieutwardzoną drogę , pokrytą mazią przypominającą błoto zmieszane z resztkami śniegu . Dojeżdżamy do jakiejś miejscowości . Mijamy drewniany kościółek otoczony kamiennym , niewysokim murem . Po prawej i lewej stronie na zmianę , co jakiś czas ukazują się domy . Wyglądem raczej przypominają stare chaty o zaniedbanym obejściu i przewracających się płotach . Czuję , że to jedna z tych wiosek w których : „diabeł mówi dobranoc”. Lub , jak określił by treściwie tata : „psy tyłkami szczekają”. Po drodze , jak kolorowe wykrzykniki ukazują się w oddali domy-rezydencje . Kłują w oczy na tle ponurego otoczenia , gdzie nawet drzewa smutno gałęziami udowadniają jak nudne tu jest życie . Mam wrażenie , że ten weekend będzie równie nijaki jak te góry , które nas otaczają . Dojeżdżamy do czarnej bramy . Zamknięta ? Parking świeci pustkami . Budynek szary jak wszystko dookoła . Podniszczona stolarka okienna straszy , jak w bajce o duchach - gdzie upiorami zawieszone byle jak zasłonki . O tych psach ... to miałam rację : szczekają . Do płotu podbiegło ich chyba z dziesięć sztuk ; w różnych kolorach i o zróżnicowanej wielkości . I zgodnym chórem szczerząc zęby próbują nas wystraszyć . Marcin sięgnął do kieszeni spodni wyciągając z niej telefon . Mama patrzyła na to wszystko bez słowa , nie powiedziała nic już od dłuższego czasu . To mnie niepokoi . Zwykle jest rozmowna , komentuje wszystko bardzo wylewnie , nieraz nawet nie dając innym dojść do głosu. To milczenie nie zapowiada nic dobrego ... jestem o tym przekonana . Nareszcie ktoś się poruszył w oddali na tle pagórka za budynkiem . Niezbyt śpiesznym krokiem podążał w naszym kierunku . Czułam się trochę dziwnie , staliśmy tak cała grupą – jak kolędnicy pod bramą , lub nieproszeni goście . W tym samym czasie otwarły się drzwi , z których wyłoniła się kobieta -sądząc po długości włosów . Wejście było znacznie oddalone od wjazdu , więc chwilę to trwało , nim do nas podeszła. Katarzyna zdziwiony głosem zapytała :
- Nie ma jeszcze nikogo oprócz nas ?
- Będą , będą . Powoli już zjeżdżają pozostali goście . Proszę , państwo z Poznania ? – zapytała otwierając skrzypiące skrzydło furtki .
- Tak – wszedł w rozmowę Radek – Bylibyśmy wcześniej , ale okazało się , że to trochę dalej niż przypuszczaliśmy . Pokoje już pewnie przygotowane ?
- Proszę , państwo pójdą za mną . Zaprowadzę i wszystko pokażę . – kobieta zachęcająco ręką wskazała ścieżkę prowadząca wzdłuż budynku pod balkonami . Poszliśmy więc za nią, rozdzielając się na grupy . Mężczyżni po otwarciu bramy wjechali samochodami parkując niedaleko schodów przy głównym wejściu . Trzymałam się mamy za rękę drepcząc pod górkę i oglądając się co chwilą za siebie. Bałam się tych psów co nas przywitały przy furtce . Teraz troszkę jakby bardziej przyjażnie machając ogonami odprowadzały nas wraz z gospodynią . Nie ...to nie to , że jestem przewrażliwiona – strach jest związany ze zdarzeniem , które miało miejsce w zeszłym roku . Wtedy też mi mówili , że mam się nie bać – bo to kochany psiutek i uwielbia dzieci ...

CDN...

osowa
23-01-2005, 19:07
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:


Weszliśmy jak posłuszne stado owieczek do korytarza mijając dwie pary drzwi . Ale najpierw musieliśmy przeforsować obślizgłe schody , po których ledwo się dało wdrapać . Choć gdzie indziej już nie było prawie śladu śniegu - beton nadal pokrywała na pół zlodowaciała warstwa . Wygląda na to , że nie dbają tu szczególnie o bezpieczeństwo przyjeżdżających . Ale może to tylko efekt jakiegoś niedopatrzenia ? .. Wewnątrz roznosił się nieprzyjemny zapach , tak jakby wilgoci . I było zimno . Miałam ochotę zatkać nos , ale wiem , że tak nie wypada . Doskonale pamiętam sytuację , gdy na urodzinach mojego dziadka , całując go przy składaniu życzeń ; palcami przytrzymałam nozdrza . Nie wiem , dlaczego tak zrobiłam , ale pamiętam że dziadek się rozpłakał jak małe dziecko . A mama potem coś wspominała o pieluchach dla dorosłych .
Więc tym razem nie chciałam , by też ktoś płakał .
Julia zapytała panią , która nas wprowadziła ; o to ,czy możemy iść na piętro .
- Pamięta pani ? – weszła jej w słowo Kasia – do naszej dyspozycji miało być całe piętro .
Zaczęłam się zastanawiać : taki długi budynek , dla kilku osób ma być oddane piętro ?Chyba coś żle zrozumiałam .
- I łazienka tylko dla nas – ciągnęła pytanie dalej .
Pani z końskim ogonem uśmiechnęła się przepraszająco i rozkładając ręce odpowiedziała :
- Wynikła taka sytuacja , że będę musiała porozdzielać was . Uruchomiliśmy centralne ogrzewanie i okazało się , że działa tylko na parterze . Panowie starają się jak mogą od wczoraj , by uruchomić resztę kaloryferów, ale na razie im się to nie udało . Proszę się na mnie nie gniewać . – i w tym momencie puściła któryś z kolei przepraszający uśmiech. Dla mnie było oczywiste , że kłamie . Nie wiem , jaki miała w tym cel .Ale czułam , że coś jest nie w porządku . Mama chyba też , bo zauważyłam jak nerwowo ciągnęła Kaśkę z tyłu za płaszcz usiłując przerwać im rozmowę . Dziewczyny chętnie przytakując głowami zgodziły się na zamianę pokoi . Mama podeszła do tematu z wyrażną rezerwą , stojąc uparcie przy drzwiach z miną , która mówiła o jej konsternacji .
- A możemy zobaczyć te pomieszczenia ? – zapytała .
- Tak , tak – mruknęła skwapliwie recepcjonistka potrząsając pękiem kluczy .
- Pokażę kilka i wybierzecie , jakie wam będą odpowiadać .
Kobieta nie czekając za nami skręciła w wąskie , ciemne pomieszczenie ciągnące się po prawej stronie od schodów .
Przez chwilę wydawało mi się , że na końcu długiego korytarza coś się zabieliło . Jednak po chwili rozświetlające lampy wyprowadziły mnie z błędu . Szkoda , bo już myślałam ...



CDN...

osowa
25-01-2005, 09:23
.

osowa
25-01-2005, 14:14
.

osowa
25-01-2005, 21:48
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

....że to pióra mojego anioła . Ale z pewnością go tu nie ma – gdyby był , nie musiałabym teraz z mamą oglądać tych pokoi . Pewno wyprowadził by nas natychmiast na zewnątrz .I zaganiając skrzydłami na siedzenia w samochodzie zmusił do odjechania . Myślę , że nie pozwoliłby nam tu zostać ... wręcz jestem pewna -widząc przerażone oczy mamy .
Wchodzimy po kolei do każdego z pomieszczeń . Widok co w jednym , to smutniejszy . Ściany pokryte kawałkami tapet w różne wzory , łóżka bez pościeli . Tylko na niektórych leżało coś , co nawet wyglądem nie przypominało kołder . Na podłogach zniszczone linoleum W co drugim półki lub szafy bez drzwiczek . Na oknach niedbale zawieszone firanki o kolorze zdeptanego śniegu . A najgorszy jest ten zapach , który towarzyszy nam od wejścia . W pokojach staje się jeszcze bardziej intensywny , więc już nie patrząc na nikogo zakrywam sobie dłonią twarz . Okropność ! Z czymś mi się kojarzy ... tak ! Tak śmierdzą psy po deszczu – szczególnie te podwórkowe , co przy budzie siedzą . Gospodyni potrząsając śmiesznymi warkoczykami , ruchem pełnym dostojeństwa godnego hrabiny lub co najmniej szlachcianki otwiera drzwi za drzwiami . A my idziemy za nią krok w krok , wpatrując się w jej teatralne gesty bez słowa . Po prostu chyba wszystkim odebrało mowę. Mam ochotę wiać stąd , gdzie pieprz rośnie ; i to nie czekając na resztę towarzystwa .
No właśnie , a propos pieprzu – coś zaczęło kręcić mnie w nosie i zbiera mi się na kichanie .
-Apsik ! apsik ! – jejku , chyba się posmarkałam . Chusteczki oczywiście nie mam , bo kto by tam pamiętał w tej gorączce pakowania o takim drobiazgu . Ja nie ... ale może mama ? No jakże mogłam pomyśleć , że nie ..
Jeszcze nawet nie zdążyłam ust otworzyć , a już na mojej buzi wylądowała pachnąca bibułka .
- Oj , przecież nie jestem malutka , sama potrafię wytrzeć nos - udało mi się wysapać spod chusteczki
- mamo ! – i w tym monecie dopadła mnie cała seria kichnięć . Kichałam tak chyba około pięciu minut stojąc bezradna na środku pokoju , który oprowadzająca dumnie nazwała : Różowym . Jaki ona tam róż widziała , to ja nie wiem ... ale ja na pewno jestem różowa od tych kichnięć . Usiadłam ze zmęczenia na pierwsze z brzegu łóżko , a te ... po prostu się pode mną złożyło . I wylądowałam na podłodze . Ale przynajmniej mi atak minął . To pewnie alergia – czuję , że to od wilgoci : mam na nią uczulenie . Jak mama się skapnie , to na pewno tu nie zostaniemy – głowę daję sobie uciąć . ...



CDN...

osowa
27-01-2005, 23:13
CDN
NA RAZIE BEZ TYTUŁU :wink:

Wszyscy ryknęli ze śmiechu widząc to spadające łóżko . Mama szybko podniosła mnie i ciągnąc za rękę wyprowadziła na korytarz . Za nami ruszyli pozostali . W długim , wąskim przedsionku nagle zrobiło się ciemno . Zamarłam z przerażenia . Dziewczyny wydały z siebie typowo babski jęk , co właścicielka skwitowała ze stoickim spokojem :
- Zaraz się zapali z powrotem , proszę się nie przejmować . Ale gdyby jednak przez dłuższy czas nie było prądu , to proszę o informację w recepcji . Jakby nie było nikogo – zostawcie wiadomość na kartce . Często wysiadają bezpieczniki , ale tylko częściowo . Więc jak zgasło światło w korytarzu , w pokojach z pewnością jest . – i w tym momencie usłyszeliśmy stukot blachy . Po chwili w pomieszczeniu zrobiło się jasno , a naszym oczom ukazała się postać postawnego mężczyzny o niechlujnym wyglądzie i zaniedbanej fryzurze . Wyglądał jakby co najmniej od tygodnia się nie mył i nie golił . Staliśmy bez ruchu i gapili na faceta grzebiącego w metalowej szafce z licznikami . Zachowywał się tak , jakby nas wcale tu nie było ... a może nas faktycznie tu nie ma ? A mi się to tylko wszystko śni ? Zaraz się obudzę w ciepłym pokoju , w pościeli w wesołe misie - ze śpiącym Ognikiem leżącym w moich nogach ... Brr ... dreszcz zimna przeszedł mi przez plecy , jednak to nie sen .
Koszmarna jawa ciągnie się dalej razem z nami idącymi w kierunku wejścia . Przystanęliśmy przy drzwiach . Wszyscy mieli nietęgie miny . Kasia stała ze spuszczoną głową – chyba czuła się winna ...
- To jak ? Zostawiam pokoje do wyboru.... – zapytała kobieta kładąc pęk kluczy na blacie biurka stojącego przy oknie . Po chwili milczenia odezwała się Tereska
- No chyba zostajemy , prawda ?– spojrzała niepewnie na moją mamę. Wszyscy odwrócili głowy w jej kierunku czekając na jakiekolwiek słowa . Nie usłyszeli nic . Stała milcząca z wyrzutem w oczach . Wiem , że nie chciała zostać – znam ją . Ale też wiem , że za nic w świecie nie zepsuje pozostałym wypoczynku . A skoro nikt głośno pomimo wszystko nie powiedział , że nie zostajemy ... ona na pewno tego nie zrobi . No tak , a mnie znowu zaczęło kręcić w nosie ....



CDN...

osowa
29-01-2005, 10:12
.

osowa
31-01-2005, 20:31
.

osowa
31-01-2005, 23:15
.

osowa
04-02-2005, 23:34
.

osowa
08-02-2005, 00:00
.

kroyena
08-02-2005, 13:47
osowa, ten przekaz bez ukierunkowania na odbiorcę to prawie jak American Beauty. :wink:

http://gfx.filmweb.pl/f/836/po.6917176.jpg

osowa
08-02-2005, 15:47
.

osowa
08-02-2005, 16:39
.

osowa
08-02-2005, 23:22
.

osowa
11-02-2005, 21:14
.

osowa
12-02-2005, 20:09
.

osowa
15-02-2005, 20:38
.

osowa
15-02-2005, 21:50
.

osowa
16-02-2005, 22:39
.

osowa
16-02-2005, 23:41
.

osowa
19-02-2005, 22:42
.

osowa
20-02-2005, 00:14
.

osowa
20-02-2005, 21:38
.

osowa
23-02-2005, 21:23
.

osowa
23-02-2005, 22:11
.

osowa
23-02-2005, 22:37
.

osowa
24-02-2005, 00:42
.

osowa
24-02-2005, 07:14
.

osowa
24-02-2005, 14:10
DZIENNIKOBAZGRÓŁ
fragmenty z przeszłości
*
. Ostatnio co raz częściej myślę o przeprowadzce do miasta . Ile życie byłoby łatwiejsze ... ach się rozmarzyłam : ranki spokojne , wszędzie blisko , oszczędność na paliwie , życie w zasięgu ręki . A tak ... wyjazd na zakupy prawie równy rangą z wyprawą na himalaje – w szczególności jak się walczy ze zbuntowanym samochodem .
Mój się buntuje ostatnio bardzo regularnie – w ciągu dwóch tygodni średnio co trzy dni . W przypływie emocji , które delikatnie określając można zaliczyć do desperackich skopałam go po laczkach – no, znaczy się zwyczajnie mówiąc potraktowałam koła mojego różanego pojazdu czubkiem ulubionych szpilek . Nawet nie mruknął – gbur jeden . A tak go prosiłam , by zakręcił choć jeden obrót silniczka ... miałam napięty plan zajęć , nie mogłam odpuścić . Nic jednak po czułym spotkaniu gumowych zaokrągleń z urokiem mojego kobiecego obuwia nie wynikło . Różane cudo stało nie wzruszone . Cholerny świat ! życie jest jak papier toaletowy ... i nie bynajmniej ten z motylkami co pachnie - tylko szary i szorstki ...
To było cztery dni temu . A wczoraj zgodnie z regułą , bunt na okręcie zwanym samochodem rozwinął się w innym kierunku . I owszem - odpalił ( w końcu nie miał innej możliwości , skoro uruchamiam go na wszelki wypadek co cztery godziny ) . Ale jako , że lubi być sobą – nie obeszło się i tym razem bez niespodzianek . W sumie , zawdzięczam to chyba tylko sobie ... i w zasadzie nie powinnam zganiać tego na złośliwość przedmiotów martwych - ale na kogoś muszę , bo przecież nie powiem , że jestem blondynką ! Przez noc napadało śniegu aż miło , radocha dla dzieciaków – dla zmotoryzowanych mniejsza , ale co tam ... nie mnie martwić się tym przecież - jednak wszystko do czasu ... i tak było i tym razem . Jako kobieta o określonym kolorze włosów wsiadam sobie za kierownicę myśląc o tym , by jak najmniej pomoczyć rękawki od płaszcza ( w końcu kosztował nie mało ... ) przy odgarnianiu białego opadu –coś mi szepcze diabelsko w ucho : włącz wycieraczki ... No , nie trzeba mi powtarzać nigdy dwa razy niczego , co wiąże się z wygodą – pstryk ! I lecą po szybie ... no , lecą to troszkę przesadzone . Raczej przesuwają się ruchem muchy utaplanej w smole , by po chwili stanąć w połowie zdziwionej szyby na pół odkrywając moją nie mniej zdziwioną facjatę . Rety ! – przeleciało mi przez głowę mrożną myślą , ale nie ! – próbuję jeszcze raz przesuwając wajchę : ani drgną ! Stoją wryte i glapią się na mnie nie mniej zrozpaczone niż ja ... Koszmar ! Jak mam jechać w trasę ponad sto kilometrów przy takiej pogodzie bez sprawnych wycieraczek ? Ja się zabiję ... brakuje mi już siły na walkę z przypadłościami mojego zaćmionego umysłu - mam nadzieję , że nie spaliłam silniczka . Nie myśląc wiele zmieniam trasę wyjazdu cofając się do wioski wstecz – mam nadzieję , że mechanik jest w domu i coś zaradzi ...
Na szczęście był - choć przywitał mnie raczej mało optymistycznym zdaniem po wysłuchaniu sprawozdania z niekontrolowanych ruchów kobiecych kończyn . Skwitował je krótko :
- Bez elektryka się nie obejdziesz .
- Zbychu , nie pieprz tylko naprawiaj ! – powiedziałam z przymilnym uśmiechem , co zaskutkowało pozycją „padnij na wznak pod kierownicą” oraz czułościami w stosunku do czarnej klapki ukrytej w tapicerce . Zbychu pogmerał chwilę metalową pensetą , posapał z wyrażną zadumą nad czymś , co nazwał bezpiecznikiem i zniknął za drzwiami garażu . Po krótkiej chwili wyłonił się z miną szczęśliwego znalazcy - trzymając ostentacyjnie w uścisku metalowych kleszczy kawałek czegoś , co wyglądało tak samo jak ów wyjęty przedmiot z tajemniczej skrytki .
- No ... teraz muszą zatańczyć – powiedział przekręcając kluczyki . I faktycznie , moje kochane wycieraczki przywitały nas wesołym ruchem skrzypiąc po przedniej szybie auta . Jaka ulga ...szkoda tylko , że to już środek dnia i nie wiem , czy dam radę wykonać plan . .. Ale komu w drogę : temu czas . Zarzuciłam szal na plecy i przekrzykując warkot silnika zapytałam
- Ile ci jestem winna ?
- No co ty , daj spokój . Nie ma sprawy – i machnął mi ręką na pożegnanie wracając do warsztatu . Zdążyłam tylko rzucić w przestrzeń podziękowanie , określając go mianem anioła – co zaowocowało
zaczerwieniem pyzatych policzków mojego wybawiciela . Taki wrażliwy ...

*

polozna
24-02-2005, 21:06
jak dobrze przeczytać coś prawdziwego i pięknego wieczorem. cały dzień tylko gonitwa za kasą, a i tak nigdy dość :roll:

osowa
24-02-2005, 22:41
.

osowa
25-02-2005, 16:36
DZIENNIKOBAZGRÓŁ
fragmenty z przeszłości

*
Pies mi się plącze pod nogami . Wrzucam więc w locie garść karmy do srebrnej michy , która i tak ląduje gdzieś obok - co mnie już w ogóle nie dziwi . Zresztą , nigdy nie byłam dobra w rzucaniu do celu - więc dlaczego tym razem niby miałoby być inaczej ? A i pies nie okazuje konsternacji – jemu jest obojętne z czego żre , byle mógł dosięgnąć . Miska - to tylko środek porozumiewawczy w naszej konwersacji , reszta jest wyrażnie bez znaczenia – bynajmniej dla niego . Dla mnie jednak nie , zwłaszcza gdy muszę świecić oczami przed niezapowiedzianymi gośćmi , przydeptując w korytarzu plamy na podłodze – znaki po sutych , zamlaszczonych i wylizanych posiłkach . Tak , z pewnością radość z posiadania czworonożnego przyjaciela jest wytupana przeze mnie za każdym razem przy takich wizytacjach - Bogu dzięki nikt się nie domyśla przyczyny moich podrygów ... mam taką cichą nadzieję .

W tym samym czasie zrzucam pościel z łóżka . Wprawnym ruchem ręki wsuwam na talerz kanapki przyszykowane dla córki podczas malowania lewego oka ( prawe jeszcze wciąż nie pomalowane – na razie się nie buntuje ) . Moja latorośl w stoickim zapatrzeniu na setną powtórkę „ Atomówek” nie zauważa uciekającej kołdry , co jednak nie przeszkadza jej w zauważeniu kromek chleba , które błyskawicznie pochłania . To zadziwiające , jak można w tym samym czasie na jedne rzeczy nie reagować w ogóle , a inne widzieć szybciej niż one praktycznie zdążą być ? hmm... dziwię się jakbym nigdy nie była dzieckiem ... a przecież sama udawałam nie raz zaćmę wzrokową - szczególnie w sobotnie poranki , które miały na stałe wpisane w harmonogram : pucowanie podłóg , okurzanie i trzepanie dywanów . Na szczęście , teraz nie mam dywanów a pucowanie ... to już inna bajka – bardziej techniczna ( odkurzacz piorący to jeden z moich ulubionych mebli . Tak , mebli – bo na stałe wpisał się jako element niechowalny dla mojej wygody, będący zawsze pod ręką i udaje nowoczesną szafę - taką artdeco ) .
Pościel złożona , odkurzacz spełnił swą powinność na dzień dzisiejszy ... czas na przygotownaie dokumentów . Chryste ! To mi zajmie całe przedpołudnie ... nie ma szans bym zdążyła na czternastą . Lepiej zadzwonię od razu i uprzedzę klienta , że się spóżnię. Chyba mnie nie zlinczuje ... niech nawet nie próbuje marudzić po tym ostatnim , jak cały dzień przez niego zmarnowałam . Wtedy on nawalił nie przyjeżdżając - teraz ja trochę pokokietuję i będziemy kwita . Zobaczymy jaki to z niego cierpliwy rycerz – w końcu po coś trenuje sztuki walk rycerskich ... podobno .

*

osowa
25-02-2005, 17:52
CZEPKOWE CV


W krzyku
Mojej matki
Przerażeniem
Zamiast szczęśliwością
Wypadałam
Na świat witający mnie
Zimnem szpitalnych kafelek
Budząc zgrozę

Tak ...
Nie rób takich oczu
Złapali mnie
W ostatnim momencie
W jakieś prześcieradło ( nikt nie chciał dotykać )
Nie dziwiłam im się

Wcześniej niż oni
Zauważyłam w połysku klosza
Sylwetkę
Pokurczonego ciała
Zasiniałego
Z bielmem na głowie
No przecież mówię - na głowie
Oczu nie widziałam ...

Osłupieli
Jak ty teraz
Patrząc na mnie
Tyle , że w twoim spojrzeniu
Widzę podziw
A w ich
Był tylko strach
Nad moją głową
I jej
Pomarszczeniem białym

...

Błoną dziewiczą moich myśli


A mówią – w czepku urodzona
Uwierzyłbyś ?

osowa
26-02-2005, 17:15
DZIENNIKOBAZGRÓŁ
fragmenty z przeszłości
*
W efekcie miotam się jak kot z pełnym pęcherzem mając przed oczami stos dokumentacji projektu , widmo czekającego klienta oraz córki , która nadal siedzi w piżamie nie przejmując się moim wymownym sapaniem i mruczeniem przekleństw pod nosem . Na pewno nie wyryje się ! Muszę zadzwonić :
- Panie Chmielewski ... proszę się nie gniewać . Nie dam rady dotrzeć na czternastą . Spóżnię się co najmniej dobre pół godziny , wybaczy mi pan ? – słodko kwilę do słuchawki przeczesując szczoteczką do tuszu to jeszcze nie zbuntowane oko . Po drugiej stronie brak odpowiedzi zmusza mnie do zerknięcia na ekran telefonu , co skutkuje mażnięciem żrenicy i łzawieniem bolącego oka . No ! teraz muszę doliczyć dodatkowe pięć minut na okiełzanie rozpływającego się makijażu .
- Słyszy pan ? - ponawiam już bardziej niecierpliwym tonem zapominając o tym , że w ramach przeprosin powinnam kwilić słodziej niż potrafię
- Tak , słyszę i gniewam się trochę – rozległ się śmiech - nie , no oczywiscie ... żartuję – dodał po chwili
- O.k. To do zobaczenia – rozłączyłam się .

*
Nakładając obuwie spojrzałam się na palce – no tak ! wiedziałam , że o czymś zapomnę : pazury nie pomalowane i to na dodatek ; o zgrozo ! : z resztkami lakieru z przed trzech dni . W życiu tak nie pojadę ! I kuśtykając z jednym butem na nodze a drugim w ręku wgramoliłam się do łazienki .
- gdzie ten lakier ? - pytam się sama siebie w głos . Na co słyszę odpowiedź córki dobiegającą z pokoju
- Różowy ?Leży na szafce przy telewizorze -
Przy telewizorze ?... ja go raczej tam nie zostawiałam . Dziwne ... nogi dostał i sam polazł czy jak ? Myśl przerwał mi słodki uśmieszek pociechy wręczającej butelkę z cud kolorem . Coś mi mignęło na jej drobnych paluszkach znajomym odcieniem . Ha ! Nogi to miał ten lakier i owszem – całkiem szybkie , które błyskawicznie zaniosły moje dziecię z powrotem do pokoju ...
*
Dojeżdżając pod dom rodziców spojrzałam na zegarek : piętnaście po czternastej . Jest nadzieja , że obejdzie się bez spóżnienia . Jeszcze tylko wyrzucę małą za drzwi i jadę na rynek . No , ale przecież nie jestem wyrodną matką i nie zostawię jej na środku ulicy . Muszę więc doliczyć następne pięć minut na wejście i rozebranie . Sapiąc wbiegam po schodach . Trzy schodki i dychawka – zero kondycji . Boże , ja chyba się sypię ? ! – starość nie radość ... Powinnam być giętka i tryskać energią jak rącza gazela ... sama się uśmiechnęłam do tej myśli . Gdzie mi tam do górskiej kozicy ...
- Mamo , postaram się wrócić o w miarę przyzwoitej godzinie . Lecę , bo już praktycznie jestem spóżniona - oznajmiłam zdejmując buty córce . Zdążyłam ją tylko ucałować w policzek i znikła w pokoju z komputerem . Jej się na pewno nie będzie dłużyć , gorzej z babcią – ta nie przepada za opieką nad dziećmi . I tak mnie zdziwiła faktem , że tym razem bez szemrania zgodziła się na zostawienie Niki . Zerkam w lustro poprawiając włosy , zauważam w nim uśmiechniętą twarz mamy z podniesionym kciukiem do góry . Miły ten gest - oby przyniósł coś dobrego .
*

osowa
27-02-2005, 22:19
DZIENNIKOBAZGRÓŁ
fragmenty z przeszłości

Próbuję jechać jak najkrótszą drogą odganiając myśl o spóżnieniu . Jezu ! gdzie tu stanąć , by dotrzeć jak najszybciej ? Parkingi pełne , druga runda w koło rynku i nie ma gdzie zaparkować autem . Niech to szlag ! No !Nareszcie jakieś wolne miejsce – wcisnę się ? Nie wcisnę ? .... ufff . Na styk. Wyskakuję z samochodu , biegiem lecę na ulicę Zaciszną – no biegiem : to trochę określenie na wyrost . Bo czy kobieta w obuwiu wyposażonym w dziesięciocentymetrowej wysokości korki i na dodatek po oblodzonym chodniku - może biec ?
Ja tak ... - jak na szczudłach - posuwając stopę przy stopie , mknę po ulicy . Widok szurającej nogami sylwetki odbijającej się w szybie wystawy sklepowej rozbawił mnie , ale co tam – czego nie robi się by być słownym ...
Chwytam klamkę dokładnie w tym samym momencie, co rozlega się niesiony przez echo dźwięk ratuszowego zegara oznajmiający godzinę czternastą trzydzieści . Uff ...
Z impetem wchodzą do środka , szybko taksuję wzrokiem stoliki z prawej strony – tu go nie ma ... spoglądam w lewo – z tej strony tylko puste stoliki . O ! – siedzi na wprost wejścia .
Chmielewski podniósł się na mój widok i szarmanckim ruchem ucałował w dłoń . No proszę ...jaki romantyk .
Usiadłam naprzeciw , odłożyłam szal i torebkę na krzesło obok . Teraz mogłam spojrzeć się na niego z bliska . Wygląda starzej niż mi się ostatnio wydawało . Ma dużo zmarszczek i zmęczone oczy . Poza tym , fryzura choć gęsta - nie ukrywa siwizny . Cerę ma bladą – albo to takie wrażenie przy tym oświetleniu ... przyglądam się jego dłoniom – ...jednak skórę ma bladą , taką papierową . Chwila milczenia i pada pytanie z jego ust :
- Co słychać ? – No tak , konsternacja ... Człowiek zwierze stadne i obyte , ale czasem nie wie jak zacząć ... ja też nie wiedziałam , więc odpowiedziałam lakonicznie :
- A , w porządku . - a po chwili dodałam
-Taka jestem ostatnio zakręcona z czasem , że po prostu nie mogę dnia dogonić . – i posłałam mu jeden z uśmiechów na takie trudne chwile - rozładowując napiętą atmosferę . Widocznie poskutkował , bo klient zaśmiał się w głos potrząsając swoją szaloną fryzurą - jak na muzyka przystało ...

osowa
28-02-2005, 22:22
.

osowa
01-03-2005, 21:22
.

osowa
02-03-2005, 12:03
.

osowa
03-03-2005, 11:29
.

osowa
07-03-2005, 01:02
.

osowa
07-03-2005, 10:30
.

08-03-2005, 15:44
swietne teksty...;)

osowa
09-03-2005, 07:13
.

osowa
14-03-2005, 15:59
.

osowa
14-03-2005, 22:30
.

osowa
15-03-2005, 23:15
.

osowa
16-03-2005, 19:00
.

osowa
17-03-2005, 09:03
.

osowa
17-03-2005, 13:29
.

osowa
17-03-2005, 23:32
.

osowa
21-03-2005, 19:01
.

osowa
22-03-2005, 10:08
.

osowa
22-03-2005, 22:06
.

osowa
24-03-2005, 17:45
.

osowa
26-03-2005, 21:16
.

osowa
26-03-2005, 23:10
.

osowa
27-03-2005, 11:14
.

osowa
27-03-2005, 19:41
.

osowa
27-03-2005, 23:20
.

osowa
29-03-2005, 11:49
.

osowa
29-03-2005, 17:57
.

osowa
30-03-2005, 18:14
.

osowa
31-03-2005, 22:53
.

osowa
01-04-2005, 09:34
.

osowa przepraszająca
01-04-2005, 13:00
Jestem płaczem piór anielskich
Bielą ich ulotności
Pokuszenie wyniosło mnie
Zbyt wysoko...

Ułudą jasności światła
Spadam
Lawiną rozpaczy
Dotknęłam nie tych skrzypiec

Przepraszam ....

zielonooka
13-03-2006, 18:08
Ja tez mam nadzieje ze Osowa pisac bedzie...
w kwesti wyjasnienia - fanka poezji nie bylam, nie jestem i nie bede
i nawet nie przeczytalam wszystkiego ( jak jeszcze bylo) w calosci
ale uwazam ze Osowa pisac ...powinna
i nie przejmowac sie krytyka
pozdrawiam!

chopinetka
13-03-2006, 21:41
A co tu się ..... porobiło :o ???????

stander
15-03-2006, 16:48
Dlaczego ludzie są tacy podli? Gdzie nie zajrzeć, na forach, w komentarzach do serwisów informacyjnych, wszędzie wylewają jakąś wstrętną żółć. Niczego nie uszanują, nawet tragedii ludzkiej, śmierci, nawet świętości. Nie wiem, nikt ich w dzieciństwie nie kochał, życie się nie ułożyło, odzywają się niespełnione nadzieje, kompleksy... Skąd tyle jadu? Zamiast wziąć się za coś pożytecznego, konstruktywnego dla siebie, czy choćby przyjemnego, uprawiają lenistwo i pielęgnują kołtuństwo - bo takie wyżywanie się na tym, co inne, "poszukujące", drażni właśnie kołtuna przyzwyczajonego do szarej miernej egzystencji (a raczej tylko istnienia, bo egzystencja w znaczeniu filozoficznym to już coś więcej niż tylko żarcie i oddychanie).

Osowa, może miałaś rację. Może zrobiłabym tak samo.
Ale pielęgnuj nadal w sobie tę wrażliwość... I nadal poszukuj lepszego świata... w sobie...

zielonooka
16-03-2006, 19:45
Stander - ja mam teorie ze jest tak bo...to jest anonimowe
99% tych wylewaczy jadu jak by stanelo oko w oko a nie ukrywalo sie za ekranem, byliby milutcy grzeczniutcy i cichutcy ;)
A w zaciszu domu za monitorem... łatwo tak ;)

Jerzysio
16-03-2006, 19:56
...ja wiem, że to nie poezja

ale

...kabareciarza może przyjmiecie na te smutki :
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=66153&highlight=
8) :roll: :D J

zielonooka
16-03-2006, 20:05
:wink: :D

ESKIMOS
29-04-2006, 13:42
Afogleeetoososieroschosiii?