PDA

Zobacz pełną wersję : Niby przewałkowane... gruntowanie przed malowaniem



Piotr Grabarski
27-06-2013, 23:09
Często można spotkać opinie, że zawsze przed malowaniem powinno się gruntować. Zazwyczaj boję się polegać na opiniach ludzi, którzy twierdzą, żeby robić coś zawsze, bo nie zaszkodzi, tanio i "bo tak" - niewykluczone, że sami nie wiedzą po co to się robi. Jeśli dobrze rozumiem, czemu ma służyć gruntowanie, to nie jest tak, że im więcej/częściej, tym lepiej. Ale do rzeczy:

Mieszkanie odebrane w stanie deweloperskim+ (generalnie firma robi z dobrych, solidnych, uczciwych materiałów). Ściany już pomalowane 2x farbą emulsyjną białą - dość g**wnianą jednakże; wprawdzie po potarciu mokrą ręką nic nie zostaje, wygląda ładnie, niby twardo, ale jakby wziąć nawilżony zmywak kuchenny i mocniej poszorować, to sądzę, że do zdjęcia w całości... Pytałem kompetentnych fachowców, którzy odwalali "brudną robotę"; twierdzili, że generalnie można malować od razu. Na logikę: skoro pomalowane 2x emulsyjną, to chyba na goły tynk jej nie kładli? Czysta, równa, jednolita, przyczepna, 2x malowana...
Maluję Duluxem (kolory świata). W 3 pierwszych pomieszczeniach zero kłopotów: chłonność ani za duża ani za mała, kolor równy, krycie dobre. W 4. albo użyłem za szorstkiego (zbyt zniszczonego) wałka, albo za mocno tarłem, albo komuś, kto malował dewelopersko pomalowało się na mokry tynk (zapewne wszystko po trochu), dość, że w dwóch miejscach "ściągnąłem" wałkiem kawałki starej farby do gołego tynku (niewiele, ale zawsze). Oba miejsca w ścianie zewnętrznej przy otworach (zapewne wówczas - na wylot), więc teza o pierwotnym malowaniu na mokry tynk nie jest bezzasadna. Obok znalazłem miejsce, w którym deweloperska farba też nie budziła zaufania - słaba jak chińska herbata. Zdrapałem, zagipsowałem, zatarłem, zagruntowałem. Ale trochę wpadłem w panikę i dla pewności, prewencyjnie całą resztę tego i ostatnie pomieszczenie (też z dominacją ścian zewnętrznych) najpierw wzmocniłem unigruntem. Zaszkodzić, po prawdzie, nie zaszkodziło ;-)

A teraz gryzę się pierwszymi 3 pomieszczeniami. Malowało się idealnie. Prawie wyłącznie ściany wewnętrzne (komórka, przedpokój, ...). Czyste, suche, równe. Wydaje się, że trzyma świetnie. Było mocno, pomalowało się dobrze, jest mocno. Tydzień*minął i nie widać problemów. A może jednak trzeba było i tam zagruntować? A może nie; niepotrzebnie wpadłem w panikę, tylko w tym jednym miejscu była fuszerka (źle świadczy od deweloperze, ale cóż... zdarza się...)?

Czy można to post factum sprawdzić? Czy jeśli po tygodniu wciąż wydaje się mocne, równe, jednolite - to już tak będzie? Gruntować na 2 warstwy emulsji deweloperskiej i 2 warstwy lateksowej mojej, a potem malować jeszcze raz to IMHO ciężki idiotyzm. Prewencyjnie zdrapać całe ściany (wydaje się, że teraz nie będzie to proste!!), gruntować i malować jeszcze raz, to chyba lekka przesada. Chociaż jakby się za miesiąc miało okazać, że jest źle i zacznie odłazić. Chociaż niby - czemu miałoby? No właśnie: da się to jakoś sprawdzić?

E-Rzecznik Śnieżka
06-08-2013, 06:48
Szanowny Panie,

zasadniczo wszelkie błędy w przygotowaniu podłoża ujawniają się już w trakcie malowania. Dodatkowo farba z czasem uzyskuje coraz lepsze parametry wytrzymałościowe. Trwa to 30 dni. Proszę się nie martwić jeżeli powłoki są w dobrej kondycji, to ich stan nie ulegnie pogorszeniu.