PDA

Zobacz pełną wersję : "Bolero" Ani i Grzegorza



Strony : [1] 2

Anna Węgrzyn
12-07-2004, 21:38
W końcu i ja postanawiam opisać niedługą jeszcze historię naszego domku. Projekt pochodzi z MTM Styl. Zakupiliśmy go późną zimą 2003 roku. Wtedy też załatwialiśmy wszelkie formalności związane z budową. A że mieszkamy już na tym placu, na którym budujemy, w związku z czym ominęły nas niektóre koszta związane z przyłączami. Spieszyć z budową się nie musimy, bo mamy gdzie mieszkać. W chwili obecnej dwa pokoje dla naszej czwórki ( my i dwóch urwisów w wieku 2 i 5 lat) muszą nam wystarczyć.
Na początku chcieliśmy rozbudować nasz domek, póżniej jednak postanowiliśmy część starego domu zburzyć i postawić nowy. Całości nie burzyliśmy, bo po prostu nie mielibyśmy gdzie mieszkać a jakoś nie widziało nam się zamieszkać u rodziców. A część zburzyć musieliśmy, bo inaczej nowy nie miałby się gdzie zmieścić. Nie chcieliśmy szukać nowej działki, bo mamy wszelkie zabudowania gospodarcze, no i okolica jak najbardziej nam odpowiada. Mieszkamy w okolicy Myszkowa w dawnym województwie częstochowskim.
I tak wiosną tego roku zabraliśmy się za rozbiórkę części domu, kopaniem fundamentów, laniem ław. Na materiał, z którego będziemy budować zdecydowaliśmy się od razu, wybraliśmy silkę. Oczywiście były problemy ze znalezieniem składu budowlanego, który sprowadziłby nam ten materiał. W naszych stronach jest on zupełnie nie znany, sprzedawcy o nim nie słyszeli. W końcu jednak znaleźliśmy skład, z którego teraz bierzemy niemal wszystko. I tak przed majem zakupiliśmy silkę, dachówkę Euronit brązową, klej, cement i co tylko się dało. Znaleźliśmy firmę, na którą musieliśmy czekać ponad miesiąc i zabraliśmy się za budowę. Budowa miała być przeprowadzana systemem gospodarczym. Mąż potraktował to chyba zbyt dosłownie, bo robił wszystko sam z pomocnikiem. Dopiero piwnicę zaczęła budować ekipa. Dom w całości jest podpiwniczony, na parterze salon, kuchnia, jadalnia, Lazienka i mały pokoik, na poddaszu łazienka i trzy pokoje, na półpiętrze duży pokój.
Po zalaniu monolitycznego stropu mój ślubny stwierdził, że budowa z silki jest taka prosta, jak budowa cepa (ciekawe, czy on kiedykolwiek cepa na oczy widział?) i że nie potrzebni mu murarze. Jak mówił tak zrobił, uparte z niego stworzenie. Tym bardziej, że z murarzami ślubu w postaci umowy nie braliśmy. W sumie murarze ciągle narzekali, że bloczki ciężkie. Zbyt równo im nie wychodziło, nigdy z tego nie budowali. A budowali na zaprawę. Sciany parteru miały być budowane na klej. Mąż stwierdził więc, że on zrobi to o wiele dokładniej a nigdy wcześniej nic nie budował. Ale o tym już następnym razem.

Anna Węgrzyn
13-07-2004, 22:24
Do projektu wprowadziliśmy kilka zmian. Nie dobudujemy garażu, na jego miejscu jest domek, a raczej jego część, w którym mieszkamy. Gdy będziemy zmieniać dach, podniesiemy ściankę kolankową i na półpiętrze (stara część połączona będzie z nowym domem) powstanie ponadczterdziestometrowy pokój. Kuchnię urządzimy w małym pokoiku na parterze, natomiast tam, gdzie pierwotnie miała być kuchnia i jadalnia zrobimy duży pokój, czekający na przyjmowanie gości. Tym sposobem wygospodarujemy dwa duże pokoje na parterze. O dużą kuchnię nam się nie rozchodzi, planujemy taką urządzić w piwnicy, tuż obok pralni. Piwnica będzie zagłębiona tylko około 50 cm w ziemi. Można w niej śmiało umieścić kotłownię, duże pomieszczenie gospodarcze i właśnie kuchnię i pralnię. Kolejna zmiana to podniesienie do 80 cm ścianki kolankowej na poddaszu. Cóż, ta w projekcie ma tylko 50 cm. Mimo, że dach jest dosyć ostry -40stopni- uważam, że 50 cm to zdecydowanie za mało. No i na koniec, nad poddaszem planujemy zrobić betonowy strop. Przyznam, że trochę boję się pożarów i silnego wiatru, który mógłby nam zabrać dach i wszystko pod nim. Akurat to już przeżyłam i nie chcę powtórek z atrakcji. A więc w naszym domku będą aż trzy stropy. Jeden już jest. Obecnie trwają prace szalunkowe drugiego stropu. Oczywiście i to robi mąż z wujkiem i pomocnikiem.
No właśnie. Po wybudowaniu piwnicy i odesłaniu murarzy do domu Grzegorz postanowił, że sam będzie dalej murował. Nie odwodziłam go od tego pomysłu, bo jak się uprze i tak postawi na swoim. A wiedziałam, że sobie poradzi, jak ze wszystkim co zacznie robić. Taka już z niego złota rączka. Innym nie da zarobić. Zawsze trochę kasy zostanie w domu. A i nie musimy się denerwować, czekając na murarzy. W sumie przy pierwszym wrażeniu do murarzy nie można się było o nic doczepić, ściany były czyściutkie. Aż do czasu, gdy zaczęło się poziomowanie pierwszej warstwy bloczków nad stropem . I tu szok - ściany po przekątnej różniły się aż o 5 cm. Ale, że mąż jest przedokładny, szybko sobie z tym poradził. Kolejny stres - murarze przestawili ścianę nośną piwnicy tylko o ...15 cm. Na szczęście na parterze w tym miejscu jest tylko ścianka działowa. Ściany zewnętrzne to 24 cm silki, działowe 12. Wszystko to na parterze murowane na klej. A że mąż porą letnią nie ma co robić (prowadzimy działalność gospodarczą w sezonie zimowym -gdyby ktoś chciał kupić choinkę, zapraszam) ze ścianami parteru uporał się w ciągu trzech tygodni. I te ściany są o wiele dokładniej wymurowane niż ściany murarzy. Oczywiście cały czas miał pomocnika.
Dzisiaj pierwszy dzień szalowania stropu monolitycznego. Grzegorz pracuje dziś z wujkiem i pomocnikiem. Większość stempli musieliśmy dokupić. Te z piwnicy się nie nadały, były aż pól metra krótsze od potrzebnych. W salonie wyrósł już las stempli. Oczywiście robotę przerywały co chwilę dobijające chyba w tym sezonie każdego deszcze. Cały czas myślimy, czy nad poddaszem zrobić też strop monolityczny czy może akermanowy, który jest znacznie cieplejszy a i potrzeba do niego mniej drutu.

Anna Węgrzyn
15-07-2004, 20:28
W naszym domku na parterze wyrósł piękny sosnowo, świerkowo,brzozowy lasek. W poniedzialek kupiliśmy 100 stempli, bo te z piwnicy nie nadawały się, gdyż okazały się być pół metra za krótkie. No i dzisiaj od znajomego pożyczyliśmy kolejne pięćdziesiąt. Mąż zaczął robić szalunki pod belki, jednak szybko od tej pracy odwiodła go pogoda, a raczej jej brak.

Anna Węgrzyn
17-07-2004, 21:25
Dzisiaj przyszła kolej na słupy. Zrezygnowaliśmy z okrągłych na rzecz wymurowanych z cegły silikatowej. Słupy w projekcie mamy trzy. Dwa podtrzymujące balkon nad schodami od strony frontowej. trzeci, grubszy, nad tarasem ma podtrzymywać strop nad parterem, na którym ma być pokój. W skrócie - słup podtrzymywać ma pokój. W związku z tym w mojej głowie zrodziło się pytanie jak odizolować termicznie strop od słupa, by w przyszłości nie pojawiła się tam mokra plama. Widziałam domek z tego samego projektu, gdzie w pokoju na poddaszu, który podtrzymywał ów nieszczęsny słup była taka wielgachna plama. I odpadły z góry więc tuby szalunkowe, bo tego w żaden sposób zaizolować się nie da. A na słupie z cegły wymyśliłam sobie taką izolację (ja jestem od myślenia, mąż od wykonywania): zamiast dwóch ostatnich rzędów cegły silikatowej daliśmy pocięty w cegły beton komórkowy. Pod cegłami z betonu folia izolacyjna i folia aluminiowa, która podtrzymuje ciepło. Oczywiście zadzwoniłam do Białego Stoku, gdzie miesci się MTM Styl i skonsultowałam to z projektantem. Na moje pytanie jak wykonać taką izolację szczena mu opadła i przez chwilę czekałam na jakąkolwiek odpowiedz, po czym usłyszałam, że rozwiązania z słupami mają plusy i minusy, a minusem tego jest mostek termiczny i ocieplić można tylko podciągi przy słupie. Na moją propozycję odpowiedział, że to powinno być dobre rozwiązanie. Jak będzie, okaże się w praktyce. Na koniec oczywiście trzeba było te słupy oblać, by ich wiatr nie przewrócił.

Anna Węgrzyn
20-07-2004, 21:46
Ostatnio na budowie robota strasznie się wlecze. Dzisiaj mąż zrobił szalunek pod strop nad tarasem i pod jeden z balkonów. Nie obyło się bez wypadku przy pracy - mój młodszy synuś miał bardzo krwawe zderzenie czołowe z cegłą. Niestety mieszkanie na placu budowy ma oprócz niewątpliwych plusów, jakimi jest np. odstraszanie amatorów cudzej właności i minusy, a jednym z nich jest to, że dzieci trzeba pilnować jak oka w głowie, bo ciągle na coś wchodzą.

Anna Węgrzyn
24-07-2004, 15:27
No, szalunki zrobione. Obecnie mąż wraz z pomocnikiem robią belki na wieniec i wszelakie podciągi. Po niedzieli zaczynamy zbroić, mamy nadzieję, że pod koniec przyszłego tygodnia będziemy mieli drugi strop. Oby, bo czas nagli.
W tym tygodniu kupiliśmy ponad 2 tony stali fi 12 i 6. Zapłaciliśmy za tonę na hucie trochę ponad 2000. Taniej, bo jest to stal niepełnowartościowa tzn. taka, która nie ma wymiaru 12 m. To nam akurat nie przeszkadza. Trochę zaoszczędziliśmy.

Anna Węgrzyn
26-07-2004, 21:21
Dzisiaj zakończyliśmy robienie belek. Zaczęliśmy robić zbrojenie. Wiązanie drutów na takim upale to nic miłego. Myślę, że pod koniec tygodnia na plac przyjedzie grucha z betonem. Już nie mogę się doczekać.

Anna Węgrzyn
31-07-2004, 18:01
No i ziściły się nasze plany. Dzisiaj na plac przyjechały gruszki i stetter. W sumie wyszło 19 m betonu 162 zł za m3. Beton został już podlany i oblany. Zwłaszcza to drugie. Pomocników chyba bardzo suszyło na tym upale, bo w dwóch obrócili 3 butelki. Tak więc, jak stwierdzili, strop na pewno się nie zapadnie, bo został porządnie oblany.
Nie wiemy, czy zaczynać stawiać ściany poddasza, bo kolejnego stropu już na pewno nie zdążymy zrobić do końca sierpnia a i kasa gwałtownie się kurczy.
Acha, do naszego domku - do fundamentów i do dwóch stropów poszły już 4 tony stali nie licząc drutu "6".

Anna Węgrzyn
06-08-2004, 20:20
Nasz beton schnie a my tymczasem porządkujemy podwórko. W końcu doczekaliśmy się porządnego wjazdu. Powoli znikają sterty gruzu i cegieł.
A my podjęliśmy decyzję co do budowy w tym roku - stawiamy ściany poddasza i zalewamy ostatni strop. Ba, znaleźliśmy sponsora na ten strop, bo u nas dziura budżetowa większa niż za rządów Belki. Finansowo pomogą nam moi rodzice. Hurra!!! Tylko jak my wyrobimy się z czasem?
Myślimy nad stropem - czy robić kolejny monolit czy tez może akerman. Nie wiem co wyjdzie drożej. Ale do stropu przynajmniej dwa tygodnie. Sciany zaczną rosnąć od poniedziałku.

Anna Węgrzyn
08-08-2004, 21:14
Hurra! Jutro zaczynamy budować ściany poddasza. Oby tylko pogoda dopisała.

Anna Węgrzyn
08-08-2004, 21:20
Acha, no i od wczoraj na placu stoi już zamocowana do ściany taka długa, bardzo długa winda. Wcześniej nie była potrzebna, bo bloczki na strop podano HDS-em. Teraz HDS mie ma na tyle długiego wysięgnika i wszystko pójdzie do góry windą. Wszystko, tzn. bloczki, bo klej rozrabiany będzie na stropie.

Anna Węgrzyn
17-08-2004, 19:01
Jutro minie tydzień, odkąd zaczęły rosnąć ściany poddasza. I rosną bardzo powoli. A wszystko przez tę pogodę - niepogodę. W sumie na gotowo zrobiona jest tylko jedna ścianka kolankowa. Pozostałe mają po pięć warstw pustaków. Oczywiście zewnętrzne, bo wewnętrznych jeszcze nie ruszyliśmy. Opóźnienia powoduje też nasz skład budowlany, bo często nie ma wolnego samochodu gdy brakuje bloczków i czasem trzeba czekać cały dzień. Wszystkie bloczki trzeba ręcznie rozładować, a potem wciągnąć je windą na górę. A z rozładunkiem i wciągnięciem na górę jednego transportu bloczków, czyli 12 palet, schodzi pół dnia.

Anna Węgrzyn
22-08-2004, 07:20
Ze ścian poddasza powoli wyłania się przyszły kształt naszego domku. W całości postawione są trzy ściany, pozostałe i wewnętrzne tylko do połowy.
Najdłużej schodzi z wciąganiem bloczków na górę, bo mimo, że winda elektryczna, bloczki ciężkie i za dużo ich na platformę się nie nałoży.
Zainteresowanych projektem naszej chałupki musze z przykrością odesłać do strony internetowej, na której zamieszczone są zdjęcia naszego projektu tj. www.mtmstyl.pl . Projekt to Bolero 3. Kilka dni temu padła mi cyfrówka. Obecnie nie zdążyłam jej zawieżć jeszcze do naprawy.

Anna Węgrzyn
06-09-2004, 21:12
Sciany naszego poddasza oraz kominy wybudowane. Nareszcie, bo strasznie się wszystko przez pogodę przeciągało. Scianki kolankowe podnieśliśmy o dwa bloczki, obecnie są wysokie na około 100 cm. Mieszkania dzięki temu znacznie się powiększyły.
W tym tygodniu ma przyjść pan z pomocnikiem do robienia stropu. Mąż odpuszcza sobie budowę w tym roku, bo praca goni, a funduszy brak.

Anna Węgrzyn
25-09-2004, 12:13
Ależ to wszystko się przeciągnęło! Strop mieli najęci ludzie zacząć szalować w poniedziałek. No i zaczęli. Tylko, że nie ci, którzy mieli to robić. Pracy tej podjął się sąsiad z kumplem. Tamten chciał nas skasować 20 zł za metr ze zbrojeniem. Ten powiedział 4 zł mniej. Oczywiście bez żadnej umowy. No i szalują już 2 tygodnie. Końca szybko nie zobaczymy, bo sąsiad strasznie tankuje wódę i jeden dzien pojawia się na budowie, po czym przez trzy dni tankuje. Wkurza mnie to okropnie, bo w takim tempie stropu nie zobaczymy do wiosny. Gdy nie przyjdzie w domu jest nieuchwytny, bo albo go nie ma, albo jest nieprzytomny. Cóż, chytry dwa razy traci.

Anna Węgrzyn
23-10-2004, 21:17
Nasz strop został zalany cztery tygodnie temu. Nie pisałam, bo zarabiałam w tym czasie pieniążki na dalszą budowę naszej chatki. Laliśmy B20 z gruchy. Wszystkiego dopilnował mąż. W sumie przy ostatnim wylewaniu stropu było pięciu robotników. Sąsiad dużo nas nie skasował, ale trochę nerwów mnie kosztował. Przy okazji dowiedziałam się jak niewiele potrzeba takiemu, by się schlał. Wystarczyły mu do szczęścia i odjazdu dwa kieliszki na zakończenie i trzeba go było zawlec do domu.
Zaraz po zalaniu stropu obsypaliśmy nasz domek ziemią z wykopów fundamentowych. Teraz przy odrobinie czasu musimy jeszcze przesadzić iglaki i zabezpieczyć otwory okienne na zimę. I czekamy do wiosny na czapeczkę dla naszej chałupki.

Anna Węgrzyn
12-11-2004, 21:55
Dzisiaj obkładaliśmy fundamenty naszej chatki folią kubełkową a potem przysypywaliśmy je pospółką tj. żwirem z piaskiem, by gleba przy samych fundamentach była przepuszczalna. Jutro równamy teren przed domem i sadzimy iglaki o ile pogoda dopisze.
W międzyczasie zabezpieczaliśmy część otworów okiennych na zimę, na razie w piwnicy. Dziury wypełniliśmy bloczkami silikatowymi, które pozostały po budowie.

23-01-2005, 08:20
Nie odzywałam się, bo miałam problemy z komputerem a potem z zalogowaniem się na forum. I tak powracam pod zmienionym nieznacznie nickiem. Anna i Anka to te same osoby.
U nas rozpoczął się już sezon budowlany. Pomiędzy świętami zakupiliśmy okna. Początkowo braliśmy pod uwagę MS, Dako i Rehau. MS odpadł na początku, bo zirytowała mnie pani sprzedająca okna. Oprócz MS miała na wystawie okno Rehau. Po zapytaniu, które lepsze odpowiedziała, że oczywiście MS. Gdy zapytałam, dlaczego, odpowiedź brzmiała: "bo tak". Tak więc z niepoważną panią bez poważnych argumentów trudno rozmawiać. Z przekory wyszliśmy ze sklepu, by więcej tam nie powrócić. A początkowo chcieliśmy kupić właśnie okna MS.

23-01-2005, 08:32
Tak więc wybieraliśmy pomiędzy Dako a Rehau. Cenowo napaliliśmy się na Dako, dopóki pani nie oświeciła nas, że pomyliła się o wycenę drzwi potrójnych balkonowych - bagatela 2700 zł. Uciekliśmy do Rehau. Klientami chyba byliśmy niezłymi, bo zamawialiśmy 23 okna ze szprosami. Jeszcze brak nam oprócz tego 2 okien, jednak nie wiemy dokładnie jakie będą ich wymiary, więc postanowiliśmy się z nimi wstrzymać. Cóż, w całym naszym domu, włącznie z tym, w którym obecnie mieszkamy, a który jest połączony z nowym jest 27 okien. Tak więc od razu podjęliśmy decyzję, że okna będą w kolorze. Nie żebym myć okien nie lubiła, bo normalnie myłam zawsze każde okno raz w miesiącu a przy budowie obecnie raz w tygodniu, bo pod oknami mam stertę piachu i bardzo się z niego kurzy, ale dlatego, by móc robić też cokolwiek innego oprócz mycia okien. Teraz będę myć każde okno co półtora miesiąca i nudzić się z pewnością nie będę.
Nie mogliśmy się zdecydować jaki kolor będą mieć nasze okna. Wahaliśmy się pomiędzy orzechem a dębem bagiennym. Wybraliśmy po rzucie monetą dąb.

23-01-2005, 08:39
Potem przez kilka dni nie mogłąm spać, myśląc, że może te okna za ciemne, może by je tak zmienić na orzech. Aż po dwóch tygodniach (miały być trzy na realizację zamówienia) pan od okien zadzwonił, że nazajutrz je przywożą. Okna kupiliśmy z montażem, bo z 7% Vatem kosztowały nas taniej niż bez montażu z 22% Vatem.
Pierwotna wycena to 22 tys za wszystkie okna. W końcowych negocjacjach wyszło, że zapłacimy 19400 zł łącznie z pięcioma nietypowymi oknami.
Od kilku dni okna mamy na placu. O dziwo kolor podoba mi się bardzo, układ szprosów też. Zobaczymy jak będą wyglądać po zamontowaniu.
Temat okien na razie zakończony.

23-01-2005, 08:48
Na początku stycznia przy pięknej pogodzie zabraliśmy się za malowanie więźby. Malowaliśmy kilkakrotnie pędzlem preparatem Boramon. W maju ubiegłego roku drewno było zaimpregnowane zanurzeniowo w tartaku. Ale cóż to za impregnacja na mokrym drewnie? Grzegorz zmierzył wilgotność drewna, po 9 miesiącach osiągnęło 20 %. Już nadaje się więc do ułożenia na dachu. Od kilku dni poszukujemy więźbiarzy.
My szukamy w pobliżu, mój tata upiera się przy jakiejś ekipie spod Kielc, którą ktoś polecił. Do tej ekipy na szczęście nie można się dodzwonić. Obecnie mamy trzy firmy na oku. Będą robiły źbę na nowym domu. Na starym pewnie zrobi ją mój mąż. I pewnie zrobi ją o wiele dokładniej niż firma. Nigdy jednak tego nie robił i chce najpierw zobaczyć od czego się zabrać.

24-01-2005, 20:20
Zima wróciła. Grzegorz wygrzebał swą piłę spalinową i tnie stemple i podniszczone deski na opał. Oczywiście wyciąga wcześniej gwoździe, których sąsiad robiący strop nie oszczędzał. A mój dziadek z uporem maniaka je prostuje.

20-02-2005, 17:30
Znaleźliśmy w końcu ekipę do zrobienia więźby i ułożenia dachówki. Dach ma robić jedna firma, by później dekarze nie zrzucali winy na więźbiarzy i na odwrót. I tak nasi fachowcy, co do ich fachowości okaże się wkrótce, bo mojemu ślubnemu cięzko dogodzić, powiedzieli nam 31 zł od metra ułożenia dachu. Oczywiście bez jakichkolwiek obróbek czy rynien. Mają się pojawić na budowie jak tylko zginie śnieg i trochę się ociepli.
A nasze okna na montaż czekają w warsztacie.

20-02-2005, 17:33
W tym tygodniu planujemy się rozejrzeć za cegłą klinkierową i dokupić zwykłą. W sumie na wyciągnięcie dwóch kominów będzie nam potrzebne około 500 sztuk. Podobają mi się cegły cieniowane z CRH Klinkieru, zwłaszcza kalahari i etna. Nie wiem tylko jak będą pasować do brązowego Euronitu.

04-03-2005, 20:50
Zdecydowaliśmy się jednak na Etnę. Niestety dopiero 1 marca. Przypadkiem dowiedzieliśmy się, że ceny cegły i styropianu, który nas najbardziej interesował poszły od 1 marca w górę. Druga podwyżka Organiki ma być po 20 marca, więc nie zwlekając zamówiliśmy styropian na docieplenie skosów i ostatniego stropu nad poddaszem. Planowaliśmy poddasze ocieplić wełną, ale pan z porad budowlanych w "Muratorze" odradził to nam jako, że ostatnia kondygnacja tj. strych nad poddaszem będzie nie używana. Tak więc spokojnie możemy tam położyć 16 cm styropianu. Poszliśmy za jego sugestią. Zamówiliśmy też styropian na podłogi w piwnicy 8 cm.
Nie wiem co się dzieje z klinkierem, ale jest problem z kupieniem Etny. Na dostawę trzeba czekać aż do kwietnia, bo ponoć nie ma tego nawet na zakładzie.
Materiały pozamawiane. Teraz pozostaje tylko czekać na wiosenne słoneczko.

07-03-2005, 19:18
Cegłę na kominy zwykłą też już zamówiliśmy, brakło nam około 500 sztuk. W sumie cegła netto kosztowała nas 42 gr za sztukę.
Teraz tylko wystarczy czekać na przyzwoitą pogodę, bo ostatnio strasznie nas zasypało. Drogi są jeszcze przejezdne, ale jak tak dalej będzie padać, szybko się to zmieni. Za to podwórko odśnieżałam dzisiaj trzy razy, by wyjść do sklepu i zaprowadzić syna do przedszkola. Dobrze, że szkoła w promieniu 100 m.

19-03-2005, 15:30
Styropian na ocieplenie stropu nad poddaszem przywieziony został w czwartek. O dziwo stary jelcz cudem z placu wyjechał nie utopiwszy się w naszym błocie. Przyszła odwilż. Pogoda coraz ładniejsza, w związku z czym zaprosiliśmy dziś na wizję lokalną pana od więźby i dachówki. Pan domek pooglądał i stwierdził, że może przyjść od poniedziałku. Aż nas zamurowało. Nie spodziewaliśmy się, ze tak szybko. Tak więc, o ile pogoda pozwoli, być może na święta będziemy mieć już więźbę na domku.

21-03-2005, 20:15
Na naszej budowie pojawiła się dzisiaj ekipa trzech cieśli. Przyjechali, pooglądali budowę, przyktęcili murłaty wyliczyli co trzeba dokupić i pojechali. Jutro zaczynają pracę od rana, jeśli pogoda pozwoli. Myślę, że zima odeszła, bo dzieci ze szkoły utopiły dziś Marzannę.

26-03-2005, 21:08
Więźba cały czas się robi. Jeszcze tylko dwa dni i będzie skończona. Robią ją trzej panowie, pomaga im Grzegorz. Dach ma kąt 42 stopnie. Jest ogromny. Jako że dom jest podpiwniczony wysoko w kalenicy będzie miał coś około 12 metrów. Strasznie wysoki. Przynajmniej w kominach będzie dobry ciąg.
Ekipa dosyć się streszcza, w sumie nie ma do czego się doczepić. Robią bardzo dokładnie.
Cały czas czekamy na klinkier z hurtowni. Na razie cisza. Obiecano nam, że będzie na początku kwietnia. Nie mieliśmy pojęcia, że ta cegła ma takie wzięcie.

30-03-2005, 17:19
Dziś bądź jutro skończymy robić więźbę. Na jutro mamy już zamówiony ostatni transport silki. Zaczynamy budowę ścian szczytowych na strychu.

30-03-2005, 17:31
Ja z moim młodszym synkiem i męzem zabrałam się za porządkowanie sadu. Chcemy zrobić tam sobie miejsce do odpoczynku. Póki co obcinamy poobsychane gałęzie i wycinamy dzikie drzewka. Wczoraj sadziliśmy nowe iglaki i nawoziliśmy je ziemią spod kretowin

02-04-2005, 09:43
Więźba została zrobiona. Dachu wyszło ponad 220 m. Cieśle skasowali nas za zrobienie tego etapu 2600 zł.
Reszta silki została przywieziona na plac, część została już wciągnięta na górę. Jednak nie murujemy, bo w nocy są jeszcze przymrozki.
Tak więc obecnie robimy przecinkę drzew w sadzie.

02-06-2005, 20:41
W końcu mam radiowy internet a nie z tpsa. Myślę, że dzięki temu nadrobię ogromne zaległości.
Po zrobieniu więźby przyszedł czas na ściany szczytowe a potem kominy z klinkieru. Z kominami było gorzej, bo dosyć długo czegaliśmy na cegłę z CRH Klinkieru. Ponoć mają tyle zamówień, że się nie wyrabiają. Szukaliśmy kogoś ktoby nam dwa kominy wymurował, ale jak usłyszeliśmy cenę mąż szybko zabrał się do pracy.

02-06-2005, 20:53
Cena za wmurowanie cegły wahała się od 1,5 za sztukę - po znajomości- do 2 zł. Sama robocizna kosztowałaby więc ponad 1000 zł, a sam materiał na komin tj. cegła i zaprawa do klinkieru kosztowały nas ponad 2000 zł. W ramach oszczędności mąż robił wywiady wśród murarzy - kolegów jak powinno się taki komin zbudować. I słyszał kilka rozbieżnych wersji typu -kominy buduje się na niepełną fugę. W "Muratorze" pisało inaczej. Posłuchaliśmy rad "Muratora" Radzono nam na dwa tygodnie owinąć komin folią, by nie dopuścić do pojawienia się wykwitów. Te pojawiły się po zdjęciu folii. Są na szczęście z wysokości 13 m mało widoczne. Przy okazji Grzegorz okrutnie klął na zaprawę do klinkieru, że strasznie powoli wiąże. Z dwoma kominami przy pomocy pomocnika poradził sobie w dwa tygodnie. Przy 13 mertowych kominach ciąg jest ogromny. Gdy zapaliliśmy w piwnicy worki z cementu huczało jakby startował samolot.

02-06-2005, 21:00
Po zrobieniu kominów przyszedł czas na ocieplenie stropu nad poddaszem i zrobienie tam wylewek. Właściwie nie wiem czy jest to poddasze czy piętro ze skosami, bo nad nim jest jeszcze około 40 m2 strych. Może za kilka lat zamieni się on w pokoje dzieci bądź kiedyś wnuków. Ów strop postanowiliśmy ocieplić terak, kiedy mamy jeszcze pożyczoną windę i nie ma na dachu dachówki. Gdyby w późniejszym okresie przyszło zrobić tam wylewkę zaprawę trzeba by było wciągać wiadrem przez niewielki wyłaz na strych. A dom ma 12,5 m wysokości w kalenicy i cztery kondygnacje: podwyższoną piwnicę, parter, poddasze i strych. Wylewki robiło pięciu lokalnych twórców. Wyszły równiutkie.

02-06-2005, 21:03
Ostatniego dnia kwietnia zamontowaliśmy na przodzie domu skrzynkę na liczniki, których nie ma jeszcze na docelowym miejscu. Są jeszcze w starym domu. Prawdopodobnie zostaną przeniesione dopiero gdy będziemy zakładać w domu prąd.

02-06-2005, 21:11
Wybaczcie, że piszę fragmentami, ale kilka razy wygasła mi strona i zżarło posty a nie chce mi się pisać tego samego.
Tak więc w drugim tygodniu maja przyszedł czas na zaproszenie dna naszą budowę dekarzy. Na szczęście ci sami robili wcześniej więźbę, więc obeszło się bez narzekania na wcześniejszą ekipę. Ekipa liczyła 3 osoby, pomaghał dodatkowo Grzegorz. Cóż, wciągnąć tyle dachówki na dużą wysokość przy braku odpowiedniej długości windy to nie lada zadanie. W sumie poszło szybko 220 m2 dachu zrobili w ciągu 9 dni roboczych. Dach jest prosty, dwuspadowy z jedną lukarną i wyłazem na kominy. Ekipę pożegnaliśmy w ubiegłym tygodniu.

02-06-2005, 21:24
Kilka ostatnich dni mój pracoholiczny ślubny spędził na postawieniu muru pod wejściem i schodami na parter. Z tego muru utworzył się spory ganek wejściowy do piwnicy. Do nowego domku mamy bowiem dwa wejścia - jedno na parter, drugie do piwnicy, która jest tylko pół metra zagłębiona w ziemi.
W ostatnim tygodniu usiłowaliśmy kupić drzwi zewnętrzne metalowe do piwnicy. Zwiedziliśmy wszystkie hipermarkety budowlane w Częstochowie. W Praktikerze znaleźliśmy jakieś drzwi z tworzywa sztucznego, które pan zachwalał Były niedrogie, miały kilka rygli i zamków. Mężowi się one spodobały, mnie natomiast odstraszył ich wygląd zewnętrzny. Po co mi tyle rygli, skoro przy drzwiach jest okno ze zwykłą szybą. Drugie drzwi, które nas zainteresowały, zwłaszcza ze względu na cenę, to poczciw2e Oriony. I prawie je już kupiliśmy, prawie staliśmy przy kasie, gdy pan poszedł do magazynu i wrócił ze zbolałą miną, mówiąc, że tej wersji drzwi nie ma. Obiecał, że zadzwoni do sklepów z tej samej sieci i ściągnie te drzwi. Wziął nasz numer telefonu. I na tym się skończyło. Czekaliśmy dwa dni na telefon i nic.

02-06-2005, 21:32
Na zakupie drzwi w szybkim tempie zależało nam bardzo, bo w sobotę przychodzą nam montować okna. Po raz drugi wybraliśmy się do Częstochowy. Tym razem omijaliśmy szerokim łukiem wszystkie hipermarkety. I trafiliśmy do fajnego sklepu z miłą obsługą i szerokim asortymentem o nazwie "Drzewo". W sklepie można kupić nie tylko drzwi czy okna, ale i panele podłogowe, ścienne, deskę barlinecką, parkiet, lustra, lampy, karnisze i wiele fajnych rzeczy. A przed sklepem transparent, że ceny są do negocjacji. A ceny naprawdę przyzwoite dla klienta. Tak więc negocjowaliśmy 4 wersję Orionów bez szybki. I urwaliśmy 100 zł, za które kupiliśmy wszelkie niezbędne akcesoria potrzebne do zamontowania drzwi, zamki i klamki.

03-06-2005, 17:55
U nas dzisiaj na podwórku i w nowym domku wielkie sprzątanie. Pracuje Grzegorz z pomocnikiem. Pozbywamy się desek, stempli, kawałków styropianu, bloczków i wszystkiego co można uznać już za zbędne. Po gruntownych porządkach do chatki aż miło wejść.
A przed południem pan z firmy Rehau dzwonił do mnie, że ekipa do montażu okien stawi się na budowie jutro między godziną szóstą a siódmą. Mamy doczynienia chyba z drugą tak słowną firmą od rozpoczęcia budowy. Okna przywieźli w umówionym dniu o określonej godzinie. Wcześniej taką słowną firmą była betoniarnia z Myszkowa.

03-06-2005, 18:00
U nas dzisiaj na podwórku i w nowym domku wielkie sprzątanie. Pracuje Grzegorz z pomocnikiem. Pozbywamy się desek, stempli, kawałków styropianu, bloczków i wszystkiego co można uznać już za zbędne. Po gruntownych porządkach do chatki aż miło wejść.
A przed południem pan z firmy Rehau dzwonił do mnie, że ekipa do montażu okien stawi się na budowie jutro między godziną szóstą a siódmą. Mamy doczynienia chyba z drugą tak słowną firmą od rozpoczęcia budowy. Okna przywieźli w umówionym dniu o określonej godzinie. Wcześniej taką słowną firmą była betoniarnia z Myszkowa.

07-06-2005, 18:58
Od soboty mamy stan surowy zamknięty. Rankiem wstawiła się ekipa trzech, by zamontować nam okna. A okien do wstawienia było 18 i 5 drzwi balkonowych. Ekipa była solidna, poza jedną wpadką. Na ich nieszczęście Grzegorz przechadzał się z poziomicą po domu i mierzył poziomy okien. Jak się okazało jedno było krzywo wstawione. Bez słowa wstawili je na nowo. Szczerze polecam tę ekipę. Co do okien są OK, tylko jedno w piwnicy przy zamknięciu klamkę zamiast w poziomie ma w pionie.
W sobotę wstawiliśmy także drzwi do piwnicy i zabiliśmy deskami główne drzwi zewnętrzne. No dobra, poprzez te deski mamy stan prawie zamknięty.

07-06-2005, 19:14
Wczoraj mąż przykręcał klamki do okien, ja zrywałam taśmy, bo montażysta poinformował nas w sobotę, że taśmy powinny być oderwane jak najwcześniej, zwłaszcza od strony południowej. A my 70 % okien mamy od południa. Okna w kolorze dąb bagienny ze szprosami w szybie w kolorze okleiny. Szczerze powiedziawszy z zewnątrz w słoneczny dzień prawie tych szprosów nie widać. Za to od środka domu wyglądają bardzo ładnie. Moja mama zachwycona nimi nie była, gdy je zobaczyła. Na szczęście to ja tu będę mieszkać.
Mój ślubny postanowił opiankować wczoraj drzwi. Niestety pianka nie była niskorozprężna. Co prawda, wstawił pomiędzy metalową ościeżnicę deskę rozporową, zdjął ją jednak zbyt szybko. I stało się - pianka rozepchnęła ościeżnicę. A dzuś w tym samym czasie, gdy byłam na składzie budowlanym, facet polecił mi kupić piankę niskorozprężną, bo te zwykłe rozpychają futryny okien. Przyjeżdżam do domu a tu taka wiadomość. Szkoda, że mąż był po piankę w innym składzie budowlanym, gdzie go o tym nie poinformowali. Na szczęście udało się tę ościeżnicę jakoś wyprostować. Tylko nie wiem, czy da się usunąć niewielkie zabrudzenie po piance z metalu.

08-06-2005, 19:33
Oto strona, na której można znależć moje fotki:
www.foto.onet.pl/albumy/album.html?id=40212&q=gregpol2005&k=2
Kurcze, nie mam pojęcia co zrobić, by strona była podświetlana.

08-06-2005, 20:49
Obecnie po długich męczarniach udało nam się wkleić dopiero dwa zdjęcia. Obiecuję, że wkrótce będzie ich więcej. Nie mam pojęcia jak wkleić zdjęcie bezpośrednio na forum.

09-06-2005, 19:27
Dzisiaj mąż z pomocnikiem zbudowali szopkę na stemple i deski z budowy. Opał na zimę zapewniony i porządek na podwórku jakby większy.

10-06-2005, 12:11
foto.onet.pl/upload/12/66/_487788_n.jpg

10-06-2005, 12:19
http://foto.onet.pl/upload/31/70/_488859_n.jpg

10-06-2005, 12:24
http://foto.onet.pl/upload/36/75/_488867_n.jpg

10-06-2005, 12:38
http://foto.onet.pl/upload/12/66/_487788_n.jpg

10-06-2005, 12:39
http://foto.onet.pl/upload/29/53/_488844_n.jpg

10-06-2005, 13:40
http://foto.onet.pl/upload/7/95/_488923_n.jpg

10-06-2005, 14:21
To tak mniej więcej wugląda nasza chatka. W końcu dzięki mężowi i teoretycznym wykładom Zbycha udało nam się zamieścić zdjęcia. Chwilowo na budowie nic się większego dziać nie będzie z powodu prozaicznego - braku kasy.

15-06-2005, 22:18
Sprzątamy sobie nasz plac i sad za domem, mąż wycina deski, stemple i gałęzie.Powoli zaczyna się robić w miarę przyzwoicie.
A z domku Grzegorz ze swym pomocnikiem wysypują przez okno piasek, którym w ubiegłym roku były zasypane ściany fundamentowe. Teraz okazało się, że jest go trochę za dużo. Może uda nam się jeszcze zrobić chociaż podbeton w piwnicy pod wylewki.

20-06-2005, 17:44
Wybieranie piasku zostało w końcu zakończone. Oj było tego trochę. A na jutro mamy zamówionego pana, który koparką wykopie nam żwir na podbeton z pola. Robimy w tym roku ile się da tzn. na ile starczy nam kasy. Od jutra zaczynamy wylewać chudy beton w piwnicy. A co z wylewkami to się zobaczy (jak wyżej - brak waluty). Pod same wylewki mamy już zakupiony styropian, szkoda byłoby go nie rozłożyć i zalać, zwłaszcza, że jesień niedługo, a wtedy myszy nie mają co jeść.

21-06-2005, 21:15
Mieliśmy zacząć robić podbeton pod wylewki w piwnicy. Jednak nic z tego. Od rana Grzegorz jeźdźił za wibratorem do ubijania piasku, jednak wszędzie był wypożyczony. Dopadliśmy więc taki sprzęt dopiero późnym popołudniem. I okazało się, że w niektórych miejscach po ubiciu wibrator wręcz się zatapiał, bo z piasku robiło się bagno. Jakimś cudem pod spód domu dostała się woda mimo zrobionego drenażu. Nie mamy teraz pojęcia co z tym zrobić, bo na bagnie betonu zrobić się nie da. Może to dlatego, że pod spodem tzn. pod tym nawiezionym piaskiem jest glina?
Dzwoniłam dziś do naszego kierownika budowy w sprawie dylatacji w podbetonie, bo z wypowiedzi na forum niewiele wynikało, z projektu też nie a nurtowało nas pytanie czy robić takie dylatacje na styku ścian z podbetonem czy też nie. Kierownik doradził by zrobić. Tylko, żeby zamiast planowanego przez nas styropianu dać taką taśmę dylatacyjną. Koszt tej taśmy jest zdecydowanie mniejszy niż styropianu tzn. 30 zł za 100 mb.

12-07-2005, 21:05
Ha, ha, ha - jestem zupełnym informatycznym beztalenciem. Wstawienie linku do komentarzy mimo instrukcji obsługi mnie przerosło. Wstawiłam adres do profilu i nic. Pozostaje mi więc załamać się, ścogać męża, który jest wiecznie zapracowany albo ręcznie podciągać wątek.
U nas podbeton został zrobiony około 2 tygodnie temu. W miejsca, gdzie było wilgotno po uprzednim wybraniu mokrego piachu zostało wrzucone sporo kamienia, zasypane suchym piachem i porządnie ubite. A na to 10 cm betonu. Od ścian daliśmy dylatację z taśmy piankowej. Oczywiście w międzyczasie sąsiad z Grzegorzem rozprowadzili rury do kanalizacji - takie pomarańczowe o średnicy 16 cm. W projekcie były fi 15, ale u nas nie można było takich dostać. Pomarańczowe, bo siwych o takim przekroju też nie było.
Po zrobieniu w piwnicy betonu została ocieplona, oklejowana i osiatkowana ściana fundamentowa, której kawałek zostanie później zasypany. Na ścianę tę daliśmy 8 cm styropianu.
Na koniec wylaliśmy płytę wraz ze schodkiem przy wejściu do piwnicy. W tym betonie oczywiście została zamontowana kratka do odprowadzenia wody do odwodnienia. Dzięki wylanej płycie pożegnaliśmy się z wodą wchodzącą do piwnicy przy ulewnych deszczach. Wszystko zostało sprawdzone po ostatnich obfitych opadach. Woda swobodnie opływa płytę kierując się do odwodnienia.
A w tym roku w planach mamy postawienie jeszcze ścianki działowej między pralnią a kuchnią i przerwa na pracę, by zarobić kasę na kolejne etrapy.
Na składzie budowlanym pozostawiliśmy jeszcze beton komórkowy, który pewnie tam przezimuje. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że po zimie nie zostanie z niego kupka gruzu albo go nam nie sprzedadzą.

www.murator.com.pl/forum/viewtopicphp?t=29730&start=0&postdays=o&

12-07-2005, 21:12
www.murator.com.pl/forum/viewtopicphp?t=29730&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=-Komentarze

12-07-2005, 21:14
I co? I nic!!! Poddaję się. I idę podciągnąć wątek z komentarzami.

15-07-2005, 22:04
http://foto.onet.pl/upload/31/61/_505768_n.jpg

15-07-2005, 22:05
http://foto.onet.pl/upload/12/2/_505771_n.jpg

15-07-2005, 22:06
http://foto.onet.pl/upload/48/13/_505775_n.jpg

15-07-2005, 22:13
http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=29730 - Komentarze do Bolera

15-07-2005, 22:28
Jako, że na budowie chwilowo nic się nie dzieje, postanowiłam troszeczkę wrócić do początku budowy. Najpierw (z końcem marca ubiegłego roku) została rozebrana połowa domu po dziadkach mojego męża - a dokładniej pokój dzieciaczków i kuchnia. Domek był murowany z kamienia - ściany 60 cm jak w bunkrze, więc było co robić. Początkowo nie chcieliśmy budować nowego domu, mieliśmy w planach zaadaptowanie poddasza starego. Po namowach rodziców, że będziemy mieli więcej roboty z przerabianiem starego domu niż z budową nowego przyznaliśmy im rację. Owa budowla z lat 50-tych wymagała bowiem gruntownej modernizacji - od zrobienia dachu, przez wszystkie instalacje aż do tynków. Tak więc dobre pozostawały jedynie ściany reszta do remontu. A ściany z kamienia są bardzo zimne i wilgotne, na ścianach zaczął pojawiać się grzyb. A w porównaniu z kosztem budowy całego domu ściany to pikuś. Mój mąż ambitny stwierdził, że takie ściany to sobie sam postawi, tylko wcześniej musi zobaczyć o co biega. Wziął sobie więc ekipę do wymurowania ścian piwnicy. A że ekipa nigdy ścian z silki nie budowała, bo w naszych stronach chałupki buduje się z maksa ewentualnie z pustaków żużlowych murarze za bardzo z tym materiałem poradzić sobie nie mogli. Po przeczytaniu góry pism budowlanych, wiadomości z internetu, Grzegorz stwierdził, że sobie poradzi lepiej niż ci murarze i, o dziwo, tak się stało.
Potem na miejscu starego domku zaczął wyrastać nowy.
Na trzecim zdjęciu Grzegorz -mój mąż robi sobie wprawkę w budowaniu. W końcu to jego pierwszy raz. Jak sobie radzi zobaczycie wkrótce. Póki co wszystko nadal stoi i nic nie zapowiada katastrofy budowlanej.

Będę męczyć ślubnego, by wklejał kolejne zdjęcia uwieczniające budowę. Oczywiście to trochę potrwa.

18-07-2005, 20:08
Dzisiaj Grzegorz postanowił wymurować ściankę działową w piwnicy pomiędzy pralnią a kuchenką. W piwnicy postanowiłam zrobić sobie spiżarkę i kuchnię, w której będę gotować zwłaszcza latem, kiedy panuje tam naprawdę miły chłodek. Drugą kuchnię tę na parterze mam malutką -9 m2. Szczerze mówiąc bardziej podoba mi się ta w piwnicy, właśnie ze względu na ów chłodek i okno od strony ulicy.
Ścianka powstała z resztek silki 12 cm. Wymurowano do ostatniego pustaka, trochę ich brakło. Poratowaliśmy się cegłą silikatową. Cóż, silka u nas jest w ogóle nie dostępna, a nikt nie pojedzie na zakład do Radomia po 5 sztuk. Nie wiem dlaczego, ale w mojej okolicy nikt nie buduje z silikatów. Materiał ten służy raczej do budowy budynków gospodarczych.
Ścianka postawiona, chyba na ten rok koniec już prac związanych z budową domu. No chyba, że wygralibyśmy w totka. To niemożliwe, bo nikt nie gra. Na jakiś spadek też nie ma co liczyć. Pozostaje tylko trochę popracować. Czas zacząć zarabiać kasę na dalsze prace budowlane.

19-07-2005, 18:32
http://foto.onet.pl/upload/32/51/_505781_n.jpg

19-07-2005, 18:35
http://foto.onet.pl/upload/38/80/_507177_n.jpg

19-07-2005, 18:37
http://foto.onet.pl/upload/46/77/_507184_n.jpg

19-07-2005, 18:39
http://foto.onet.pl/upload/18/4/_507195_n.jpg

19-07-2005, 18:40
http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=29730
- komentarze

19-07-2005, 18:48
Wklejamy kolejne obiecane historyczne już zdjęcia. A ta historia ta miała miejsce ponad rok temu - lanie stropu nad piwnicą i moi chłopcy: pięcioletni wówczas Piotruś i dwuletni Jakub. cdn

25-07-2005, 19:45
http://foto.onet.pl/upload/39/27/_509554_n.jpg

25-07-2005, 19:48
http://foto.onet.pl/upload/15/95/_509557_n.jpg

25-07-2005, 19:49
http://foto.onet.pl/upload/46/45/_509560_n.jpg

25-07-2005, 19:50
http://foto.onet.pl/upload/49/97/_509562_n.jpg

25-07-2005, 20:05
No i doszliśmy na zdjęciach do stropu nad parterem. Na szczęście tylko na zdjęciach. To ostatnie najciekawsze, ukazuje bałagan na podwórku w całej swej okazałości. Dobrze, że wielkie sprzątanie za nami.
A teraz z rzeczy bieżących. Dziś podczas gwałtownej ulewy zostaliśmy podtopieni. Okazało się, że pod schodami w ganku nazbierało się masę wody, w kotłowni to samo. Woda nie mogła pomieścić się w drenażu. Nie mamy założonych rynien, w związku z tym woda płynie po schodach a pod schodami przecieka do schowka. W przyszłym roku coś z tym zrobimy, teraz już zaczynamy powoli przygotowania do sezonu i na prace budowlane nie ma już czasu i wolnej kasy.

27-07-2005, 19:37
http://foto.onet.pl/upload/49/30/_510223_n.jpg

27-07-2005, 19:38
http://foto.onet.pl/upload/46/85/_510224_n.jpg

27-07-2005, 19:39
http://foto.onet.pl/upload/6/38/_510225_n.jpg

27-07-2005, 19:56
Na dzisiejszych fotkach mamy ściany poddasza, pięterka czy jak mu tam. W sumie nie wiem jak tę kondygnację mam nazwać. Piętro to nie jest, bo ściany są pod skosami, poddasze też nie, bo nad głowami mamy jeszcze strop a nad nim strych. Więc co to jest? Może ktoś wie, gdzie będą miały pokoje moje dzieci, bo na tej właśnie kondygnacji mają je mieć? A może jakieś podpowiedzi w komentarzach?
A te drzewka, które widać na jednym ze zdjęć, wyrosły w jadalni na parterze.

07-08-2005, 19:50
http://foto.onet.pl/upload/45/68/_514631_n.jpg

07-08-2005, 19:53
http://foto.onet.pl/upload/10/77/_514634_n.jpg

07-08-2005, 19:56
http://foto.onet.pl/upload/28/39/_514635_n.jpg

07-08-2005, 20:02
http://foto.onet.pl/upload/38/13/_514652_n.jpg

07-08-2005, 22:31
Na kolejnych zdjęciach nadal kawałek historii począwszy od ubiegłorocznego Bożego Narodzenia (na pierwszym zdjęciu większa część naszej rodzinki) aż po wiosenne układanie więźby na swoim docelowym miejscu.
Pewnie długo mi jeszcze zejdzie z ukazaniem fotek ze stanu aktualnego. Prędkość, z jaką działa internet radiowy jest na tyle powalająca, że mojemu mężowi odechciewa się wszelkiego wklejania fotek (widzę, że Agnesk nie jest sama).
Póki co, my pracujemy na pieniążki ąż do Bożego Narodzenia, potem przerwa na regenerację sił i dalsze prace budowlane. Obecnie nasz nowy domek to jeden wielki magazyn i po trosze mała rupieciarnia. W końcu mam gdzie suszyć pranie w deszczowe dni i przechowywać jedzenie, a także buty, kurtki i wszystkie posezonowe rzeczy typu namiot, materace dmuchane, których normalnie w szafach się nie trzyma a do tej pory trzymałam, bo nie było ich gdzie wcisnąć.
Zauważyłam, że w domku z silikatów w upalne dni jest miły chłód, zwłaszcza w piwnicy. Natomiast, gdy na dworze obniża się temperatura przez jakiś czas w mieszkanku jest ciepło.

12-08-2005, 21:26
Mój mąż, który mówi, że jest murzarzem, stolarzem, akrobatą w wolnych chwilach kompozytorem - z czym zgodzić się muszę, bo jeśli mu się tylko chce, zrobi wszystko, oczywiście oprócz typowo babskich czynności przez dwa ostatnie dni kopał rów pod instalację dzwonków do drzwi. No właśnie, nie dzwonka, tylko dzwonków, bo dzwonki są niemal wszędzie - w nowym domu, starym domu, dwa w warsztacie. Śmieję się, że zapomniał tylko o dzwonku w sadzie. Nasza sąsiadka mówi, że teraz nasze dzwonki słychać u niej w domu.
Tak więc w nowym domu mamy już dwie instalacje - dzwonek i telefon (oczywiście bez aparatu). A na prąd z braku czasu jeszcze go nie natchnęło.

16-08-2005, 17:07
W ubiegłym tygodniu na nasze włości zawitał pan sołtys z panią radną. Kazali uprzątnąć nasz humus, który wywieźliśmy w ubiegłym roku na przeciw naszego domu, na plac ogólnowiejski. Na tymże placu, zarośniętym od kilku lat wszelkim zielskiem o wysokości dwóch metrów postanowiono zrobić plac zabaw dla dzieci. Plac zabaw się młodszym mieszkańcom niewątpliwie przyda, bo na placu szkolnym takiego nie ma. A szkoła jest odzielona od naszego domu tylko jedną zabudowaną działką. Tyle, że ów planowany plac zabaw mieści się po przeciwnej stronie drogi (ciekawe, czy zostanie ogrodzony, bo nasza gmina do wszystkiego słomiany zapał i z reguły na nim się kończy).
No więc naszą ziemię, przetransportowaną za pomocą ciągnika z przyczepą i kopary, mamy wreszcie na podwórku, wysypaliśmy ją cieniutką warstwą na piach, którym obsypaliśmy dom. Teraz będę tam mogła dosiać trawkę, bo niestety na piasku nic innego nie rosło oprócz lebiody i ognichy.
A panów, którzy mieli przyjechać dziś uporządkować teren pod przyszły plac zabaw do tej pory nie ma.

07-09-2005, 08:43
Oczywiście placu zabaw do tej pory nie ma. Skończyło się na wykoszeniu trawy. Obiecanki cacanki, cóż nadal obiecują, że jednak coś będzie. Dzieciaki by się ucieszyły.
Z tego wszystkiego jest jeden plus - nasza ziemia wróciła na podwórko. W ubiegłym tygodniu ją rozplantowałam, pograbiłam, wysiałam trawkę i obficie podlewam. Trawka co prawda jeszcze nie wychodzi, ale różne chwasty i owszem. Nie wiem tylko czy mogę je czymś opryskac, czy dopiero jak trawka wyrośnie. chociaż gdy na wiosnę siałam trawę też wyrastały chwasty. A potem ta trawka posiana gęsto je zdusiła. Może i tym razem też tak będzie?

23-09-2005, 19:16
Zamiast trawki mamy chwasty. Przeogromne. Nie nadążam plewić. Trawka wychodzi mizernie, pojedyńczo. Chyba na wiosnę będziemy ją siać jeszcze raz. Dam jej szansę do końca pażdziernika. Nie wiem czy mogę ją teraz czymś opryskać.
A dzisiaj wsadziliśmy cztery z zakupionych dziesięciu żywotników. Są dosyć spore, zakupione w bardzo przyzwoitej cenie 8 zł za sztukę. Pozostałe posadzimy jutro.

10-01-2006, 17:20
Stary rok minął, kolejny przed nami. Nawał pracy się skończył. Czas więc zająć się budową. Na pierwszy ogień idzie elektryka. Nasz pan elektryk rzucił nam cenę za instalację w naszym domku - 4000 zł. Za tę kasę mogę sobie narobić punktów ile tylko mi się podoba, zupełnie bez ograniczeń. Ma się pojawić na budowie jak tylko zrobi się odrobinkę cieplej.
Myślimy też o ogrzewaniu i kotle na paliwo stałe, a najlepiej na przynajmniej dwa paliwa stałe. Im więcej szukamy tym większy mamy mętlik w głowach. Podoba nam się Zębiec na eko-groszek KWKP, po głowach nam też chodzi piec na owies albo przynajmniej palnik na owies. W razie czego zawsze owies można sobie zasiać i jesteśmy uniezależnieni od kopalni. Co wymyślimy, się zobaczy.

13-01-2006, 18:47
Mam mętlik w głowie od tych kotłów. Jeśli teraz nie mogę się zdecydować, to co będzie przy wyborze płytek. Wolę nie myśleć.
Dzisiaj zwiedziliśmy chyba wszystkie sklepy z instalacjami c.o. w Częstochowie. Czym więcej kotłów widzieliśmy, tym gorzej było się zdecydować, bo przy każdym było jakieś ale.
Na pierwszy strzał poszedł Kielar z Ustronia. Z wyglądu super, otwierany jak szafa. W środku cały żeliwny. Cena wysoka, na nasz domek ponad 250 m2 - ponad 10 tys. Tyle, że byłby problem z zamontowaniem palnika na owies, który kiedyś chcielibyśmy zamontować.
Potem był Hef. Cena podobna, kocioł jednak uboższy. Stalowy, w dodatku ma mały popielnik, drzwiczli do jego czyszczenia za podajnikiem na groszek. Zupełnie nie ma do nich dostępu.
Zębiec 25 KW, tylko taki robią. I tu zaczął się problem, bo w jednym sklepie mówili nam, że kocioł ten w zupełności wystarczy do ogrzania naszego domu, w innym, że jest za mały. I w rzeczy samej, kocioł sporo mniejszy od innych przy mniejszej sprawności. Najtańszy - 6500 zł.
Ling. Super kosmiczny wygląd, dobry sterownik, ogromny podajnik na 180 kg. Ogólnie piec wielki. Tylko problem z wyciągnięciem retory i brak rusztów. Ponoć oprócz groszku można spalać w nim pelety i... owies. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, bo piec w środku wygląda podobnie jak każdy inny. Ponoć na retortę stosuje się jakąś nakładkę. Cena 8100 zł.
Żywiec. Z wyglądu zwykły piec, ma trochę małe drzwiczki i ogólnie dodatkowe palenisko jest małe. Jednak kilku znajomych go ma i sobie chwalą. Chodzi w miarę cicho, był uruchomiony. Cena 8000 zł.
Trudny wybór. Mąż jest za Żywcem, bo chwalą go znajomi a mnie bardziej podoba się Ling. Może ktoś z Was coś doradzi. Mam już szczerze dość funkcji "Szukaj" na forum. Im więcej czytam tym mniej wiem. W sklepach podobnie, każdy chwali swoje.

18-01-2006, 19:19
Szukamy dalej kotła. Ostatnio byliśmy zainteresowani żeliwnym Lingiem. Jednak nam go odradzono, mówiąc, że ten prac ma mniejszą niż kotły stalowe sprawność. Ling stalowy odpadł z powodu zbyt krótkiej drogi spalin do komina. Po co grzać komin? I tak zatrzymaliśmy się na kotle Żywiec do czasu aż nie zobaczyliśmy dzisiaj w pobliskim sklepie Sasa z podajnikiem. Od razu został naszym faworytem z powodu wykonania, dużej ilości wymienników w kotle, co za tym idzie większej sprawności, a także z powodu ceny.

18-01-2006, 21:48
Strasznie mnie już męczy temat kotłów i całej instalacji c.o., wodnej i kanalizacyjnej. Jeden z kilku kandydatów na instalatorów rzekł nam, że przed ułożeniem instalacji należałoby wcześniej zrobić tynki. Zaczynamy więc poszukiwania fachowców do położenia tynków gipsowych.
A z tematów trochę przyjemniejszych - zakupiliśmy część płytek do piwnicy: mamy już gres podłogowy i płytki na ściany do kotłowni, glazurę i terakotę do pralni i płytki podłogowe do kuchni. Całość zakupiliśmy w częstochowskim OBI. Trochę poszalałam z tymi płytkami do piwnicznej kuchni, za 13 m2 z dekorami zapłaciłam 1100 zł (płytki Opoczno, tylko nie wiem co za seria - ogólnie jasne a na środku z ciemniejszych płytek ułożony jest dywanik zakończony wokół dekorami). Odbiliśmy sobie za to na kafelkach do kotłowni, płacąc 16 zł. za metr. W sumie kupiliśmy około 120 m2 płytek. Zapakowaliśmy je do naszego busa... i cudem dojechaliśmy do domu. Dobrze, że po drodze nie spotkaliśmy się z policjantami, bo byłby niezły dym. Wóz przeładowany - na aucie jakieś 2 tony. Przy zakupach nie spodziewaliśmy się, że to będzie aż tyle ważyło. Fakt, że samochód na tyle siedział jak żaba a do domu jechaliśmy 50 km na godzinę. Małżonek będzie miał co robić przez całą wiosnę, już ma małą wprawkę w układaniu płytek na podłodze, gorzej ze ścianami. Myślę, że szybko się nauczy. Oczywiście, najpierw się będzie uczył na swej kotłowni. Do kuchni go wpuszczę jak nie spadną ze ścian te w kotłowni :wink:.

20-01-2006, 16:10
Powoli przymierzamy się do rozpoczęcia nowego sezonu budowlanego i w związku z tym zaczynamy rozglądać się za najpotrzebniejszymi rzeczami i ekipami budowlanymi. Obecnie trwa casting na tynkarzy gipsowych, którzy mogliby zacząć pracę po założeniu prądu, zaraz potem zajmiemy się hydrauliką.
A na już musimy zrobić ściankę działową do kotłowni i wylewkę tamże, by móc ułożyć płytki przed zamontowaniem kotła (nadal nie wiemy jakiego). Wysłałam więc dzisiaj ślubnego do sklepu po drzwi do kotłowni, kilkadziesiąt sztuk bloczków silikatowych i papę termozgrzewalną pod wylewki. Styropian kupiliśmy w ubiegłym roku. Fajnie jest kupić coś wcześniej, teraz nie odczuwa się aż tak wydatków z tym związanych. Zakup się powiódł, mamy już metalowe drzwi Hoermana za 400 zł.
Grzegorz spotkał dziś swego znajomego z naszej wioski, który niedawno wybudował dom. Gatka- szmatka, rozmowa zeszła na temat, który jest u nas na topie czyli ogrzewanie. Facet zaprosił nas byśmy oglądneli jego instalację c.o. i kociołek, więc podjechaliśmy do niego. Okazało się, że facet ma piec z Żywca. Chyba bardziej przekonuje mnie Sas, w naszych okolicach jednak prawie wszyscy mają Żywca i każdy sobie go chwali. A myślałam, że w Żywcu robią tylko piwo dobre.
Facet nam pokazał swój w pełni wykończony domek. Ma przepiękny biały gres polerowany na podłogach. Bardzo rozjaśnia mieszkanie i co najważniejsze, nie jest zbyt uciążliwy w pielęgnacji.

26-01-2006, 19:07
W międzyczasie, gdy czekamy na wycenę instalacji c.o. poszukujemy pilnie ekipy do wykonania tynków. Początkowo chcieliśmy gipsowe, ale po poczytaniu na forum o małej wytrzymałości takich tynków na uderzenia, co przy moich chłopcach jest normą (gładź gipsowa zrobiona niecałe cztery lata temu woła o pomstę do nieba i pilnie oczekuje na wiosenny remont) i robieniu na tych tynkach gładzi gipsowej, by były gładkie, porzuciliśmy ten pomysł. Szukamy ekipy do zwykłych tynków. I to wcale nie jest takie proste, bo te tynki niektórych ekip wyglądają jakby były struktutalne, a mnie zależy na gładkich, by je później móc potraktować gładzią gipsową.
Do chwili obecnej mieliśmy na budowie dwie ekipy do c.o. Każda zachwala swoje materiały. Pan 1 poleca nam system rozdzielaczowy z mieszaczem na podłogówkę, rury miedziane do rozdzielaczy, pozostałe pex-al-pex firmy Cooprax. Grzejniki aluminiowe. I cena kosmiczna za punkt i m2 podłogówki. Poczekamy jednak na całościową wycenę.
Pan nr2 twierdzi, że na tak małej powierzchni nie warto robić podłogówki z mieszacza tylko z zaworami RTL na powrocie (czy jakoś tak). Pex-al-pex Hertz, na każdym grzejniku termostat i grzejniki stalowe Purmo. A jutro przybędzie do nas pan nr 3.

27-01-2006, 12:19
Pana nr do c.o. jeszcze nie było. Czekamy.
Tak jak pisałam poszukiwania tynkarzy trwają. W chwili obecnej mamy trzech ochotników na zrobienie tynków w naszej chałupce.
Pan pierwszy robi tynki zwykłe w cenie 8 zł/m2 bez materiału. Tylko pierwszy wolny termin ma dopiero w maju, więc trochę za późno.
Pan drugi robi tynki zwykłe zacierane piaskiem kwarcowym. Szczerze przyznam, że nie widziałam takich. Ponoć są idealnie równe. Może się przekonamy? Cena 17 zł z materiałem bez gruntowania i możliwość wejścia na budowę już pod koniec lutego.
Pan trzeci to spec od tynków gipsowych, do których usilnie nas przekonywał. Twierdził, że idealnie nadają się na mury silikatowe, że nie mają prawa nigdy odpaść ze ściany. Tylko, że takie tynki trochę bardziej odporne na zniszczenia to mi wiadomo z forum.
I co wybrać? Do tej pory miałam tylko jeden problem, kocioł c.o. Ale jak mówią "Jeden problem to nie problem. Dwa problemy to już problem" mam więc problem właśnie tynkowy.

27-01-2006, 21:15
Pan trzeci od c.o. dotarł. Ogólnie jakiś trochę niedzisiejszy. Zakręcony strasznie. Nie słyszał do tej pory nic o Vat-cie na usługi 7% :o , a oczywiście ma zarejestrowaną działalność gospodarczą. Proponuje podłogówkę z mieszacza, mówiąc, że dochodzi tylko koszt pompy i mieszacza a podłogówka "jak się patrzy". Poczekamy na wycenę. Ogólnie robi bardzo dobrze, sami widzieliśmy jego instalacje u znajomych.

29-01-2006, 17:50
Pan nr 1 od instalacji c.o. pojawił się dzisiaj z wyceną robocizny i materiałów na ogrzewanie naszego domu. Ogólnie facet mało gadatliwy, rozmawia tylko o instalacjach, widać, że się zna na swej robocie. Zrobił na mnie dobre wrażenie dzięki swej punktualności. Miał się pojawić w niedzielny poranek z wyceną i się pojawił. Policzył nam kocioł Sas, zasobnik na ciepłą wodę 200 l., grzejniki aluminiowe 14 szt.+ 2 grzejniki drabinkowe do łazienek i 35 m2 podłogówki na mieszaczach. Swoją pracę wycenił na 4000 zł. Czekamy jeszcze na dwie wyceny i podejmujemy decyzję. Musimy to zrobić do końca tygodnia, bo czas nas goni.
Tynki prawdopodobnie będziemy mieć cementowo-wapienne zacierane piaskiem kwarcowym. Jak tylko pan, który je wykonuje wróci z sanatorium pojedziemy obejrzeć jego pracę i umawiamy się na konkretny termin.

01-02-2006, 14:13
W poniedziałek przed południem zadzwonił telefon. To pan nr 4 od instalacji poinformował nas, że za pół godziny pojawi się na budowie w celu wyceny materiałów i robocizny. Pan ów ma sklep z materiałami instalacyjnymi a głównym wykonawcą jest jego syn.
Pół godziny później powitał nas pan, wtargnął na budowę, szybciutko powyznaczał gdzie powinny być grzejniki, wyciągnął swego laptopa, policzył powierzchnię użytkową, moc jaka nam potrzebna do ogrzania, wszystkie kolanka, złączki, liczbę żeberek, kocioł,metry rurek i wycenił robociznę. W sumie zajęło mu to pół godziny :o :o :o . To co pozostali instalatorzy robią tygodniami w domu, skoro wycenę można dostać w ciągu pół godziny?
Panowie nr 2 byli u nas w ubiegłą środę, do tej pory się nie odezwali. To samo z panem, który był w piątek.
Na dzień dzisiejszy dosyć mam instalatorów. Czekamy tylko na dwie ostatnie wyceny i podejmujemy decyzję co do wykonawcy.

01-02-2006, 15:04
http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=29730 - komentarze do mojego dziennika.
Nie wiem dlaczego mój link w podpisie nie działa i czemu nie mogę włączyć HTML :oops: :roll: :cry:

01-02-2006, 15:15
Działa, działa, działa. Andrzejko, dzięki wielkie za ogromną cierpliwość!!! :D :D

07-02-2006, 19:40
No, no, ale się mój mąż wziął do pracy. W zeszłą sobotę skończył murować ściankę działową, z wejściem do kotłowni a dzisiaj postanowił, mimo strasznego zimna, zrobić instalację do odkurzacza centralnego. Idzie mu to całkiem szybko, zwłaszcza, że wystarczy jedno gniazdko na kondygnację. Cała instalacja to jedna wielka rura od góry domu do doły z wmontowanymi gniazdkami. Zastanawiamy się jeszcze czy montować szufelki w kuchniach i wiatrołapie, bo są dosyć drogie-ponad 200 zł. jedna.
Czekamy na wyceny c.o. dwóch instalatorów, strasznie długo im schodzi z wyceną. W każdym razie, mamy wyceny trzech instalatorów. Koszt zrobienia instalacji w naszym domu waha się w granicach 27-30 tys. zł.

Wczoraj na własne oczy zobaczyliśmy jak wygląda tynk gipsowy, dzisiaj obejrzeliśmy tynki zacierane piaskiem kwarcowym. Cena za m2 porównywalna - gipsowy 18 zł, zwykły 17 zł. Teraz zastanawiamy się, którą opcję wybrać. Chyba bardziej ciągnie mnie ku tynkowi zwykłemu, bo naprawdę twardy. Fakt, nie jest tak idealnie gładki jak gipsowy, za to gipsowy można zarysować nawet paznokciem. Wolę nie myśleć czym może być rysowany przez moich chłopców. Na zwykły tynk zawsze mogę położyć gładź gipsową gdy mi się znudzi. Muszę się z tym przespać.

08-02-2006, 21:50
No to się przespałam z myslą o tynkach i wybrałam - robimy tynk cementowo-wapienny na piasku kwarcowym. Ekipy zgrane, teraz wystarczy czekać na pogodę.
Tak na marginesie, zimne te silikaty strasznie. Widać to zwłaszcza po zmianie pogody z mrożnej na dodatnią. Na dworze około 4 stopnie, w środku zero. Trzeba okna otwierać by się wyrównała. Za to fajnie to działa latem - gdy po chłodniejszych dniach robią się upały w domu jeszcze przez kilka dni miły chłodek. To tak jak z ogrzewaniem podłogowym.
Wiosny nie widać a na sobotę mamy zamówionego elektryka. Może nam nie zamarznie? :-?

09-02-2006, 09:54
Widzę, że czytacie, tylko dlaczego nikt nie komentuje (poza Andrzejką. Pozdrawiam!!!). Czyżbym aż tak przynudzała? :cry:

11-02-2006, 19:34
W końcu i u nas zaczęło się coś dziać. A jak już się coś na budowie się dzieje, związane to jest najczęściej z pozbywaniem się ciężko nabytej kasiorki. Tak było i tym razem. Ślubny mój wraz z instalatorem nr 1, który wygrał casting na zrobienie ogrzewania w naszej chałupce, wybrali się do sklepu z instalacjami grzewczymi, z którym ów instalator współpracuje w celu nabycia kotła, grzejników, rurek i wszystkiego, co tylko może być potrzebne. Materiały nabyliśmy na 7% Vat i przyznam szczerze, wyszło sporo taniej. Tak więc pomyśleliśmy sobie, że ten instalator w tej cenie założy nam jeszcze wodę.
Początkowo na zrobienie instalacji wodnej miał chętkę mąż, jednak musiałby nabyć zgrzewarkę do PP, za którą wraz z osprzętem trzeba dać około 500 zł, więc w sumie nie warto się z tym babrać. Tym bardziej, że i te potrzebne rury kupiliśmy na 7% Vat. Zrobi sam kanalizę, bo tutaj są rury tanie, a w dodatku część tych rur jest położona, pod inną część są już wykute kanały w ścianach.
Dzisiaj swoją pracę zaczął u nas elektryk. Na silkę nawet nie narzekał, poza tym, że coś mu się tam ułamało w sprzęcie. Nie dopytywałam co dokładnie, bo jeszcze by mnie kosztami obciążył :wink: . Porobił już wszystkie dziury na gniazdka, pzrynajmniej mi się tak wydaje, że wszystkie. Może do jutra coś mi się zmieni, strasznie ciężko zdecydować na tym etapie co gdzie będzie stało. A już na pewno nie wiem gdzie tak na pewno potrzebne mi kontakty. To wyjdzie dopiero, gdy już będziemy mieszkać.
Więc tak sobie myślę - budowę to chyba po wybraniu projektu powinniśmy zacząć od zakupu wszystkich mebli (tylko trzeba mieć ogromny magazyn), poustawiać je w wyobraźni do wybranych pokoi i dopasować do nich gniazdka, odpływy, krany i te różne pierdoły. Na tym etapie trudno sobie wyobrazić jakie kupimy meble i ichnie rozmieszczenie.

12-02-2006, 21:31
Jutro mój ślubny z tatą wybierają się na polowanie na metalowe szambo. Tata u siebie ma takie 25000 l. (wysmarowane czymś w środku, by go nie zjadła rdza) już 10 lat i jak dotąd bardzo sobie chwali. Więc i my takie planujemy zrobić. No, chyba, że sprzedawca zabije nas ceną, to wtedy pomyślimy o wylewanym betonowym. Tyle, że u nas tereny gliniaste i mokre, więc wylanie wiosną szamba graniczyłoby chyba z cudem.

14-02-2006, 12:01
Szambo metalowe o wielkości 22000 l. zostało wczoraj zakupione. Mają coś tam przy nim jeszcze zrobić i można po nie jechać.
Pan elektryk powoli sobie działa. Obecnie mamy rozciącnięte peszle w piwnicy, jutro przejdzie na parter. Kable do peszli włoży dopiero po tynkach. Ogólnie z elektryka jesteśmy bardzo zadowoleni. Gdyby ktoś z okolic Częstochowy potrzebował, z czystym sumieniem mogę go polecić. Oprócz elektryki robi też instalacje telewizyjne, my te zrobimy jednak w swoim zakresie.
Wytrzymały facet, w piwnicy zimno jak cholera, z silikatów nieziemsko się kurzy, w dodatku są bardzo twarde, coś mu się już w sprzęcie do kucia rozleciało, a on nie narzeka.
A mąż kuje dzisiaj pod zetkę do kotłowni.

16-02-2006, 13:46
Dzisiaj pan zadzwonił, że można przyjechać po szambo. Mąż po nie pojechał, a mnie zżera ciekawość czy takie duże jak mówił. Czarno widzę moją posianą na jesień trawkę :cry: .
W wolnych chwilach działamy z kanalizacją, "my" znaczy oczywiście mój ślubny. Wycina bruzdy w ścianach. Idzie mu to dosyć opornie, bo silikat cholernie twardy. Bez "boszki " ani rusz. Tarcze, które się do silki nadają to te do betonu na mokro. Inne to szmelc, nie pociągną dłużej niż jeden dzień. Młotek udarowy też ma co robić.
Pan elektryk robi już poddasze. Idzie mu to bardzo szybko. Też bez przerwy dokupuje tarcze do bruzdownicy(?- takiej piłki, na którą zakłada się dwie tarcze i robi ona bruzdy w ścianie). Ale mimo to, twierdzi, że w silikatach robi mu się lepiej niż w maksie, bo tamto cholerstwo kruche strasznie.
Po założeniu prądu pozostanie nam tylko zrobienie instalacji antenowej i można, jeśli tylko pogoda pozwoli, zacząć robić tynki.
A ta tegoroczna zima mnie już dobija. Wczoraj ładnie, słonecznie, aż chciało się wyjść na podwórko, w domu jakoś tak widniej, radośniej, wiosenniej, dzisiaj - mnóstwo nowego śniegu, szaro, mokro i smutno. Czy tylko ja mam dość zimy? Moi chłopcy jakoś nie narzekają, wczoraj do późnego popołudnia zjeżdżali z utworzonych śniegowych zasp na naszym podwórku na czym tylko się dało, a dzisiaj młodszy Kubuś męczy się z kaszlem.

17-02-2006, 20:12
No i mamy szaaambo. Strasznie wielka ta kupa blachy - ponad 6,5 m. długa i 2,3 wysoka. Jako, że u nas robi się głównie szamba z kręgów bądź betonowe ludzie przechodzący drogą obok naszego podwórka pytają po co nam to i do czego. Rzeczywiście taka leżąca wielgachna beczka robi wrażenie. Tylko gdzie my to wkopiemy?

20-02-2006, 21:40
Nasz elektryk sprytnie uwinął się z pracą. Do soboty rozkładał po ścianach peszle. Kable do tych peszli ma wciągnąć dopiero po tynkach, by było wiadomo na jaką głębokość zostaną osadzone puszki.

Dzisiaj zakupiliśmy paletę betonu komórkowego 12 cm. szerokości na ścianę działową między pokojami i drugą - malutką do łazienki, by zasłonić kibelek. Trzeba się streszczać z pracą przed tynkami, a trochę roboty jeszcze zostało. Np. kanalizacja. Mąż tnie bruzdy na te wielkie rury. Idzie mu to opornie, jakoś nie ma motywacji. Chyba przez ten śnieg na dworze. Motywacja może i będzie gdy tynkarze zadzwonią i poinformują nas, że za kilka dni wchodzą. Ale wcześniej musi zginąć śnieg, inaczej samochód z piaskiem, wapnem i cementem nie ma szans wjechać na nasze podwórko. Póki co, jesteśmy umówieni z szefem ekipy tynkarzy na środę na naszej budowie.

Pisałam kiedyś, że zdecydowaliśmy się na zakup grzejników aluminiowych. No i zakupiliśmy je. Mamy tkie w domu i uważamy, że grzeją bardzo dobrze. Z tym, że instalacja c.o. do kotła na groszek miała być zrobiona do rozdzielaczy z miedzi, od rozdzielaczy do grzejników z pex-al-pex. No i nasi forumowi instalatorzy zaczęli nas straszyć korozją grzejników i zapowietrzaniem się instalacji. Doradzili, by miedź zamienić na stal. Poinformowaliśmy już o tym naszym najnowszym pomyśle naszego instalatora. Jakoś specjalnie się nie ucieszył. Chciałoby się mieć już ten etap za sobą.

Za to coraz bardziej pachnie zbliżającą się wiosną :P i nawet ptasia grypa mi nie straszna.

22-02-2006, 11:56
Dzisiaj mąż z sąsiadem wzięli się wreszcie za układanie rur kanalizacyjnych w domu. Muszą szybko się uwinąć, bo szef ekipy tynkarskiej dzisiaj zadzwonił i poinformował, że jutro przyjedzie obejrzeć domek. Może niebawem zaczniemy tynkowanie.

Coś długo nie widać naszego kotła, grzejników i wszystkich rzeczy, które potrzebne są do zrobienia instalacji. Mieli wszystko przywieźć w ubiegłym tygodniu. I nic. Czas chyba do nich zadzwonić, chociaż z tym jeszcze się nie spieszy.

A teraz z rzeczy niebudowlanych - po prawie czterech latach od skończenia studiów dostałam pracę w swoim zawodzie. Praca, co prawda, na zastępstwo od początku marca do końca czerwca, ale i tak się cieszę. Przyda się trochę doświadczenia w zawodzie. I co najważniejsze, do szkoły podstawowej, w której będę uczyć dzieciaki mam tylko 3 km. :lol: :lol: :lol:

02-03-2006, 16:12
Kotła, grzejników, rozdzielaczy i wszystkich tych rur, które potrzebne sš do zrobienia c.o. nadal nam nie przywieziono. I bardzo dobrze! W ubiegłym tygodniu przeczytałam w lokalnej gazecie, że sklep, w którym zamówiliœmy materiały na instalacje z okazji swych 10 urodzin daje 10% upustu na materiały w œrodę (wczoraj). A my mieliœmy materiały tylko zamówione i niezafakturowane. Mšż z samego rana odwiedził ów sklep, dostał ten upust, zaoszczędziliœmy na tym około 2 tys. zł. Fajny miał prezent na swe urodziny, które przypadały na ostatni dzień lutego :lol: :lol: :lol: .
Obecnie robimy podłšczenie kanalizacji do wywiewki, potem jeszcze kanał wentylacyjny z PVC i czekamy na przyzwoitš pogodę, by móc zaczšć robić tynki.
Póki co, żyję teraz w trochę innym œwiecie, pochłonięta czytaniem szkolnych lektur i przygotowywaniem się do lekcji. Praca z dziećmi bardzo mi się podoba, uczniowie sš otwarci na wszelkie moje pomysły, chętnie się zgłaszajš, sš niezwykle aktywni. Nauczyciele też sš fajni - zdziwiłam się, że większoœć grona pedagogicznego w szkole, w której uczę to faceci :o . Szkoda tylko, że w czerwcu wszystko się skończy :cry: .

07-03-2006, 16:16
Mąż zaczął montować z rur PVC kanały wentylacyjne w pralni i kuchence mieszczącej się w piwnicy. Tnie kanały już drugą kątówką. Pierwsza zajechała się na silikatach. Nie licząc zużytych tarczy. Młot udarowy też mamy już drugi, padł z tego samego powodu co kątówka. Elektryk też wymieniał bez przerwy tarcze i koronki :cry: :( :roll: . Cholernie twarda ta silka.

Zadzwoniłam dzisiaj do sklepu, w którym mamy zapłacone za kocioł i przewody instalacyjne z zapytaniem dlaczego tak długo nie przywożą wszystkiego. Obiecano mi, że jutro przed południem cały osprzęt przyjedzie. Czekamy.

10-03-2006, 20:24
Kocioł, grzejniki, zasobnik na wodę, wszelkie rury, kolanka i złączki zostały przywiezione ze sklepu. Teraz pozostaje już tylko czekanie na pogodę :cry: . Około 10 marca, jak tylko pogoda się poprawi mieliśmy zacząć robić tynki. Niestety, się nie poprawiła, na piaskowni nie kopią jeszcze piasku, bo on pod śniegiem leży, na podwórko z cementem i piaskiem nie wiedziemy, bo mokro i nie ma w sumie gdzie tego piachu wysypać. Musiałby wylądować w śniegu. A na początek kwietnia mamy zamówionych instalatorów do c.o. Nie ma szans wyrobić się z tynkami w tak krótkim terminie, tym bardziej, że pogodę na najbliższy tydzień zapowiadają kiepską. Ta pogoda strasznie wszystko psuje, więc chętnie pójdę z dzieciakami ze szkoły topić Marzannę (chyba, że w pierwszym dniu wiosny będzie leżał jeszcze śnieg to pomyślimy o lepieniu bałwana :evil: ).

12-03-2006, 21:33
Faceci są jak dzieci. Mój mąż zrobił sobie dzisiaj prezent imieninowy - nabył nową zabawkę - poziomicę laserową. A teraz mierzy co popadnie, łącznie z oknami u sąsiada (ten laser fajnie świeci wieczorem po szybie, tylko co na to sąsiedzi?) :wink: .

17-03-2006, 14:56
Czekamy na pogodę :evil: :evil: :evil: i tynkarzy a w międzyczasie, by się na ową pogodę nie wściekać ciągle, małżonek zaczął robić w kotłowni izolację na podbetonie. Pozgrzewał już palnikiem papę termozgrzewalną i rozłożył styropian. W najbliższych dniach planuje wziąć się za zrobienie tam wylewki i otynkowanie komina, by móc zacząć kłaść tam płytki.

Póki co, przeklinam to cholerne parszywstwo sypiące z nieba. Nie zniosę już dłużej ani jednego dnia tej przebrzydłej zimy :evil: :evil: :evil: :x .

21-03-2006, 20:51
Dzisiaj z dzieciakami topiłam Marzannę, więc zima musi odejść :P :P :wink: .
Na budowie stawianie ścianki działowej pomiędzy schodami w piwnicy. Na podwórku śniegu mnóstwo, trzeba poczekać aż zniknie i można wtedy przywozić budulec do tynkowania. I pomyśleć, że na początku kwietnia chcieliśmy robić c.o. Ale człowiek naiwny :-? :roll: :cry: .

24-03-2006, 17:39
Dzisiaj nasz pan od tynku zadzwonił i poinformował nas, że we wtorek wraz z całą ekipą przyjeżdża kłaść tynki :o :o :o . No to się narobiło. Od razu zadzwoniliśmy do taty, by przywiózł piasek. No i przywiozł, tyle, że trzeba było odrzucać najpierw śnieg. Pozostaje jeszcze wycieczka do sklepu po cement i wielka wyprawa pod Opole po piasek kwarcowy. Cały problem w tym, że nie mamy jeszcze postawionych dwóch ścian, to się być może uda zrobić jutro. A poza tym na podwórku jeszcze leży cholernie dużo białego świństwa a tam gdzie go nie ma - masa błota. Nie wiem już co gorsze: śnieg czy błoto? Bo niby jak ma wjechać ciągnik z przyczepami i 20-tonowym ładunkiem?

25-03-2006, 19:26
W związku z obiecanym wtorkowym wejściem tynkarzy na naszą budowę trzeba było znacznie przyspieszyć prace przygotowawcze - zająć się budową ścian działowych pomiędzy pokojami i schodami oraz zacząć wynosić wszystkie potrzebne i mniej potrzebne graty, których sporo udało nam się już nazbierać. W poniedziałek dalsza część prac.
Ach, powietrze pachnie już wiosną :P , aż chce się wyjść na podwórko.

27-03-2006, 14:14
Wczoraj mąż dzwoni do szefa ekipy tynkarskiej z zapytaniem na kiedy będzie potrzebny piasek płukany. A on na to, że na wtorek :o . Ślubny mój o mało zawału serca nie dostał, bo był przekonany, że w pierwszym dniu ekipa będzie robiła obrzutkę ze zwykłego piasku. No i miał rację. Piach jednak potrzebny na już, bo ekipa wyleje do niego wapno. Mąż więc w te pędy dzwoni do mojego taty, bo potrzebny transport. Tata na to, że owszem, pojedzie, ale z nim. A tu rankiem zapowiada się roboty od zatrzęsienia - wynoszenie pozostałej więźby, pustaków, styropianu i wszystkich potrzebnych rzeczy. Potrzebnych - ale nie teraz. Trzeba jeszcze wybudować ścianę. Nie wiadomo za co się złapać i kto to będzie robił. Cóż ja rankiem do pracy, więc ekipa musi być skombinowana na już. Kolejny telefon do pomocnika, który pracował u nas w ubiegłym roku i wie co gdzie się znajduje. Pan może przyjść - już nam lepiej. Sąsiad, który miał skończyć murować ścianę też pomoże. Uff. Do południa muszą poradzić sobie sami, bo męża w związku z wyprawą po piach za Dobrodzień nie będzie.
Mąż z moim tatą wyruszają po piasek o drugiej w nocy, by na rano być na piaskarni. Zajeżdżają na miejsce przed szóstą. Okazuje się, że piaskarnia czynna od siódmej :evil: . Wściekają się, bo praca w domu czeka. Przyjeżdżają przed południem. Pomocnik z sąsiadem działają, ale zaczyna padać deszcz a tu trzeba układać więźbę. Oby się do jutra wyrobili.

28-03-2006, 17:55
No i się wyrobili. Wczoraj wieczorem na budowie było posprzątane, drewno na więźbę poukładane, ściana wymurowana.
A dzisiaj o ósmej na naszeym podwórku pojawiło się sześciu tynkarzy. Przyznam, że szło im piernikiem. W całym domu tj. na parterze i poddaszu, bo w piwnicy będziemy wszędzie kłaść panele ścienne i płytki, zrobili obrzutkę. W jednym pokoju na całości ścian mamy już zrobiony narzut. Jeszcze tylko jedna warstwa - gładź i będziemy widzieć efekt końcowy.
Co do ekipy - przywieźli cały swój sprzęt od betoniarki aż po czajnik i szklanki. To pierwsza taka ekipa. Wcześniej chodziłam po budowie ze szklankami z kawą. A ci - jakby ich w ogóle nie było. Nawet ta ich betoniarka jakaś taka cicha jest. Przynajmniej w porównaniu z naszą, której nie da się nie słyszeć.
Z moich spostrzeżeń - wcześniej mieliśmy bielutkie ściany z silki, teraz są szare. W domu zrobiło się strasznie ciemno i ponuro. Jednak biel ścian ładnie je rozświetla.

29-03-2006, 18:29
Ta nasza ekipa to ma tempo :o . Nie spodziewałam się, że tak szybko mogę zobaczyć efekt końcowy ich pracy. Jeden pokój zrobiony jest już na gotowo, no prawie na gotowo - nie obrobiono jeszcze narożników przy oknach. Jednak mogę już namacać, dotknąć, pogładzić ścianę i zachwycić się efektem końcowym. Tak, jestem całkowicie zadowolona, że nie dałam się skusić na tynki gipsowe. Te podobają mi się o wiele bardziej. Ba, zastanawiam się nawet jak mogłam się zastanawiać nad wyborem.
Z ekipy jesteśmy zadowoleni, możemy ją z czystym sumieniem polecić, gdyby ktoś był zainteresowany. Chłopcy w liczbie sześciu zaczęli wczoraj a dzisiaj można podziwiać już jeden pokój, jutro będą dwa kolejne, bo jest już w nich położona druga warstwa na ścianach. Myślałam, że będą u nas do świąt, widzę, że na pewno wcześniej opuszczą budowę.

31-03-2006, 17:19
Całe pięterko wytynkowane. Tynkarze się streszczają, bo do nas mają ładny kawał drogi a codziennie dojeżdżają. Mówią, że we wtorek bądź w środę skończą pracę. Robią szybko, ale bardzo dokładnie. JBL, dzięki, że mi ich poleciłeś :D :D :D .

02-04-2006, 22:00
http://foto.onet.pl/upload/25/54/_590700_n.jpg

02-04-2006, 22:35
http://foto.onet.pl/upload/36/46/_590712_n.jpg[/url]

02-04-2006, 22:37
http://foto.onet.pl/upload/23/98/_590713_n.jpg

02-04-2006, 22:56
http://foto.onet.pl/upload/6/83/_590718_n.jpg

02-04-2006, 22:57
http://foto.onet.pl/upload/12/66/_590717_n.jpg

02-04-2006, 23:02
Wreszcie udało mi się doprosić męża, by wkleił zdjęcia. Trochę czasu z tym zeszło, bo po pierwsze - trzeba było sobie przypomnieć jak to się robi, a po drugie - internet radiowy chodzi jak chce :evil: . Stan obecny budowy - taki jak na zdjęciach.
Ciąg dalszy fotek nastąpi, ale nie wiadomo kiedy :wink: .

03-04-2006, 20:56
Nasza ekipa tynkarzy to ma tempo :o :o :o . W ubiegły wtorek zaczęli kłaść tynki, jutro koło południa skończą. W sumie 6,5 dnia w sześć osób na około 900 m2 ścian. Wszystko zrobione bardzo dokładnie :D . Gdyby wszystkie ekipy takie były, to budowanie byłoby czystą przyjemnością.
Pan elektryk ma przyjść do nas, by powciągać kable w peszle pod koniec tygodnia a instalator do c.o. na początku maja.
A jutro może uda się mężowi zrobić wylewkę w kotłowni.

04-04-2006, 11:24
Dzisiaj staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami kilku ton piasku płukanego o trochę grubszej ganaulacji (taliego drobniuśkiego żwirku) do wylewek. Taki piasek polecili mi nasi tynkarze. Oczywiście głównym dostawcą piasku, jak zwykle, był mój tata.
Po południu zamykamy etap tynków :lol: :lol: :lol: . Panowie już prawie kończą pracę.

05-04-2006, 09:42
Tynki zrobione, ekipa pożegnana, szczerze mówiąc, chciałabym w przyszłości by zrobiła nam tynki zewnętrzne. Tylko metry szef liczył jakoś dziwnie. Nam wyszło prawie 900 m2 do tynkowania, jemu ponad 500 :lol: :lol: :lol: . Chyba nie liczył otworów okiennych i drzwiowych. Fakt faktem za tynki skasował nas o 1/3 mniej niż się spodziewaliśmy :lol: :lol: :lol: . Może starczy kasy na wylewki w całym domu?
Zapytałam szefa juniora, który cały czas pracował na naszej budowie, czy nasze ściany proste. Powiedział, że na jednym odcinku było odchylenie wynoszące niecały 1 cm. Pozostałe ściany były idealne. Zrobił wielkie oczy, gdy go poinformowałam, że to ślubny własnymi rękami te ściany murował, a co najlepsze, robił to pierwszy raz w życiu. Wierzyć mi się więc nie chce, czytając niektóre dziewnniki, że ściany może totalnie spieprzyć ekipa, która buduje kilka lat. I, że na te ściany trzeba potem dawać po kilka cm tynku, by je jakoś wyrównać.
By nie marnować czasu, gdy tylko chłopaki sobie pojechali (w międzyczasie wyedukowali męża jak zrobić wylewki półsuche) mąż zabrał się zaraz za robienie wylewki w kotłowni. Tutaj czas nagli, bo za miesiąc przyjdzie instalator do c.o., a kotłownia jeszcze w proszku. Trzeba skończyć wylewki i zabierać się za kładzenie płytek. To również będzie nowe doświadczenie dla mego ślubnego.
Wiadomość z ostatniej chwili - powróciła zima. Ale sypie śnieg :o :o :o :evil:

07-04-2006, 19:26
Wylewka w kotłowni zrobiona. Strasznie to czasochłonne zajęcie. Mąż spędził w kotłowni całe dwa popołudnia na głaskaniu betonu. Ale wyszła równa i gładziutka :) .
Jako, że pogoda się zrobiła i idą święta, ostatnie dwa popołudnia spędziłam na myciu okien. Muszę Wam powiedzieć, że będę miała co robić - mam 22 okna i potrójne drzwi balkonowe. To nie wszystko, gdy zrzucimy dach z cząści domu, w której obecnie mieszkamy, zrobimy nad tą częścią sypialnię z garderobą i łazienką. Tam będą cztery dodatkowe okna. Na to co mam obecnie, czyli na 22 sztuki muszę poświęcić około 10 godzin mycia non stop. I po co mi to było?

08-04-2006, 13:46
Pogoda coraz ładniejsza, słonko przygrzewa, ptaszki świergocą (nowych wieści o ptasiej grypie nie ma) czyli wiosna na całego. Czas zabrać się za wiosenne porządki i ogrodnictwo. Ochota na wiosenne p[orządki przechodzi mi od razu, jak tylko wyjdę na podwórko. Wszędzie sterty piachu, desek, dachówek i różnych artykułów budowlanych. Spokój odzyskuję dopiero przed domem i za warsztatami w sadzie.
Wybrałam dziś drugą opcję - zajęłam się ogrodnictwem, zwłaszcza sadzeniem. Nabyłam dzisiaj na lokalnym targowisku kilka róż, iglaka (to podobno cis), sadzonki pietruszki i szczypiorku (komu by się chciało wysiewać) oraz krzew agrestu i maliny. Agrest i malina wylądowały w sadzie - pan, który sprzedawał krzaki powiedział, że są one niejadalne dla saren. Trzymam go za słowo. Saren u nas masa, czasami spacerują po kilkanaście sztuk. Obgryzają dzikie rośliny a dwa lata temu skonsumowały moją świeżo kupioną czereśnię. Pan ów potwierdził, że sarny przepadają za czereśniami, wiśniami i jabłoniami, a agrestu na pewno nie zjedzą, bo ma kolce.
W tym roku wstrzymuję się jeszcze jak mogę przed sadzeniem roślin z przodu domu, bo musimy jeszcze wkopać tam szambo. Boję się, że część moich sadzonek zostałaby zniszczona. Za to w przyszłym roku poszaleję :P :P :P .

10-04-2006, 14:26
W sobotę wieczorem byliśmy na zakupach w OBI. Postanowiłam w imię wiosennych porządków pomalować naszą zamieszkałą część domu. Spędziłam ponad godzinę na wybieraniu kolorów. Do pomalowania mam przedpokój, łazienkę i dwa pokoje połączone szerokim przejściem, wyglądające jak jeden pokój. I do owego pokoju wybraliśmy trzy kolory -żółty, zielony i pomarańczowy. W jednym pomaluję ściany na żółto i pomarańczowo, w drugim na żółto i zielono. Tylko te nazwy barw jakieś totalnie odjechane typu "szczypta papryki". Już sobie wyobrażam kogoś wielkie oczy, gdy się komuś przyznam, że pomalowałam pokój na szczyptę papryki. Może wezmę się za malowanie w długi weekend majowy?
Tak się zastanawiam - ile kasy pochłonie malowanie całego domu, skoro na pokój 32 m2 poszło 200 zł? Przynajmniej mam aspiracje, że zrobię to sama.

15-04-2006, 17:14
Kilka dni mnie nie było, dziennik spadł na drugą stronę... to dobrze świadczy - na naszych budowach w końcu zaczęło się coś dziać. I mam sporo czytania do nadrobienia.
U nas, oprócz tego, że padł komputer, sporo się działo. Wylewka w kotłowni skończona, ściany pod płytki wytynkowane. Niestety trzeba było tynkować, bo ściany piwnicy murarze postawili wyjątkowo krzywo - przez to ich mój pedantyczny mąż wygonił. On z pewnością by tego nie przeżył, gdyby jakaś płytka była minimalnie odchylona od pionu. Tak więc pierwsze wprawki w tynkowaniu ma również za sobą. Płytki zacznie kleić w kotłowni może już w przyszłym tygodniu popołudniami, gdy przyjdzie z pracy.
Ścianka w łazience postawiona częściowo, nie chciało mu się już robić zaprawy, skończy po świętach.
Elektryk pojawiał się na budowie przez dwa popołudnia, a potem zaginął gdzieś w akcji. W sumie wie, że nam się zbytnio nie spieszy, więc jemu też się nie spieszy.
Coś mi zżarło anemony, z ośmiu posadzonych do ziemi na jesień, wyrosły tylko trzy. Podejrzewam nornice. W sumie nie wiedziałam, że powinno się je sadzić wiosną. Posadzone w ubiegłą sobotę róże wypuszczają pędy, podobnie jak agrest i malina.

18-04-2006, 11:52
Te moje anemony, jak na oko totalnego amatora i laika :oops: :oops: :oops: , anemonów zupełnie nie przypominają. Za to pierwsze listki świadczą o tym, że są to jak najbardziej tulipany :o :o :o . Zobaczymy co zakwitnie :wink: . Ten facet, który sprzedawał mi cebulki wie pewnie o kwiatkach tyle co ja. Kilka dni temu kupiłam nowe cebulki anemonów, są zupełnie inne. Tylko czemu te tulipany, czy cokolwiek to jest, jeszcze nie kwitną?

20-04-2006, 13:29
Internet radiowy chodzi jak mu się podoba, przed chwilą zżarło mi cały post :evil: :evil: :evil: :( .
Mąż mój strasznie zawziął się na układanie płytek na ścianach w kotłowni. Mimo, iż tego jeszcze nigdy nie robił idzie mu to klejenie całkiem, całkiem. Układa popołudniami, po przyjściu z pracy. W ciągu dwóch dni zrobił całą ścianę. Robi się tam coraz bardziej hmmm... domowo?

20-04-2006, 14:25
W tym roku chcielibyśmy wykończyć piwnicę w stopniu nadającym się do zamieszkania. Na początku strasznie nie podobała mi się taka piwnica - niepiwnica. W sumie od drogi jest tylko zagłębiona w ziemi około 80 cm, od placu może ze 20. Zamierzamy w niej zrobić kotłownię, kuchnię, pralnię i pokój. Żadnych graciarni. Nie cierpię upychania gratów po kątach. Rzecz nie potrzebna typu słoiki, butelki, stare ciuchy czy buty kończą od razu swój żywot w piecu bądź w koszu. Nie muszę pokonywać żadnych schodów by wyjść z piwnicy na podwórko :D .

Z rzeczy mniej budowlanych - poszukuję miejsca w naszym sadzie i ogrodzie na roślinki, które przed zimą zakopałam w ziemi, bo nie miałam czasu ich porozsadzać w jakieś mądre miejsca. Mam trochę jodły, świerków i modrzewie. A że pogoda piękna robię to z wielką przyjemnością. Może ktoś wie - czy można już sadzić do gruntu anemony?

21-04-2006, 19:37
Mówię Wam, ale się ten mój ślubny zawziął na to klejenie płytek. Przychodzi z pracy, zje obiad, pomyka do kotłowni i klei, klei, klei aż do ciemnej nocy. przy tym od czasu do czasu przeklnie na nierówności płytek kupionych w OBI za 16 zł. Cóż, za te pieniądze cudów nie należało się spodziewać. Jest straszliwym perfekcjonistą, więc u niego milimetr krzywizny to cholernie dużo. A te płytki tak mają i już. Nawet wiosenna pogoda go nie rusza :o .
Ja wzięłam się w końcu za sadzenie wszelakich badyli, skopywanie ziemi. Dzisiaj wsadziłam anemony. Mam nadzieję, że tym razem anemony okażą się anemonami a nie jakimiś innymi kwiatkami. Ach, zamiast anemonów mam tulipki. Do wsadzenia zostały mi jeszcze dalie, frezje i groszek pachnący. Ale to zostawię na początek maja, bo boję się przymrozków.

28-04-2006, 19:31
Ten mój ślubny nadal klei płytki w kotłowni. Schodzi mu z tym strasznie długo, bo z pracy przychodzi coraz później i na pracę na budowie zostaje mu niewiele czasu. Z drugiej strony - czas goni, około 10 maja ma przyjść instalator c.o. A tu robota rozgrzebana, papa nie ułożona, jednej ścianki w łazience jeszcze nie ma, elektryka nie skończona. W sumie z elektryką nam się nie spieszyło, więc elektryk, jako, że ma blisko, chodził sobie robić z prądem kiedy miał wolne popołudnie. Teraz zaczęło nam zależeć na szybkości, by zdążyć przed hydraulikiem. Obiecał, że skończy pracę w długi weekend.
Sprawa do załatwienia natychmiast to obróbki kominowe. W zeszłym roku wczewsnym latem zamówiliśmy faceta, który robi obróbki z miedzi. Nie pojawił się do tej pory. Na jesień zaczęliśmy szukać kogoś innego. Okazało się, że oprócz tamtego faceta z miedzi nikt obróbek u nas nie robi. Trzeba więc zrobić aluminiowe. Fachowiec zamówiony jesienią też nie przyszedł :evil: . W niedzielę byliśmy u kolejnego gościa, który ma ponoć przyjść w najbliższych dniach (kurde, nie sprecyzował się dokładnie, oby nie trzeba było czekać na niego kolejnego roku, bo nasze tynki mogłyby tego nie przetrwać). Czekamy.
Z prac ogrodowych - dzisiaj pierwszy raz w tym sezonie kosiłam trawę a syn załatwił mi piłką tulipanka.

29-04-2006, 15:04
Elektryk, jak obiecał, pojawił się na budowie. Zasugerował, że czas, by kupić gniazdka do kontaktów, przynajmniej te do piwnicy, to on gratis pozakłada. Może jutro gdzieś się wyskoczy.
Mąż w końcu planuje zwolnić się z pracy, robota przy budowie nabierze tempa. Musi, bo ja zaczynam dusić się w tej ciasnocie na czterdziestuparu metrach kwadratowych. Dobrze, że jest w końcu ciepło i większość czasu spędzamy w ogródku i sadzie.
A ja doczekałam się deszczu i podsypałam nawóz pod iglaki w sadzie. Nie muszę ich podlewać :lol: .

06-05-2006, 09:10
Doczekałam się prądu. Żarówki świecą, kontakty częściowo pomontowane. Obróbki kominowe też się robią, płytki w kotłowni się kładą - obecnie na podłodze. Instalatorzy c.o. przyjdą w przyszły czwartek. Jednym słowem prace posuwają się do przodu :P :P :P .

08-05-2006, 20:40
Wiosna na naszym podwórku jest cudna, zwłaszcza w starym sadzie, gdzie zakwitło mnóstwo wysokopiennych jabłoni, grusz, wiśni i śliw. Kwiaty mienią się białymi i różowymi barwami, pod drzewami dywan z mleczy. I mimo, że te mlecze chwaściory, których pozbyć się nie sposób, właśnie w maju na łące pod drzewami mają swój ogromny urok. Ach, najchętniej całymi dniami przesiadywałabym w swoim sadzie, dzieciaki też mają tam co robić. Mają tam piaskownicę, zjeżdżalnię, huśtawki. Prawdziwy raj dla chłopców i dla mnie. Już niedługo będę mogła się tym rajem w pełni nacieszyć. Pracuję do 22 maja (pani, za którą jestem na zastępstwie wraca do pracy) a potem wakacje :P :P :P .

10-05-2006, 20:22
Mąż zabrał się za sprzątanie piwnicy, bo jutro ponoć mają przyjść instalatorzy c.o. Tak przynajmniej mówili w ubiegłym tygodniu a teraz nie dzwonili. Zobaczymy, może przyjdą.

13-05-2006, 19:39
To ja jeszcze nic nie pisałam o tym, że w końcu instalatorzy zakładają nam c.o. i wodę? Już to naprawiam. W czwartkowe południe przyjechał sobie pan z walichą pełną osprzętu typu wiertarki, młoty, porozkładał wszystko a nazajutrz przywiózł sobie pomocnika. I tak sobie działają. Wczoraj powiesili grzejniki, dzisiaj usiłowali wtargać z garażu do kotłowni kocioł (SAS 36 KW). I z tym wnoszeniem ekipie sześciu chłopa (oprócz instalatorów mąż, sąsiad, kuzyn i wujek) zeszło ze dwie godziny. Piec okazał się cholernie ciężki. Po długim czasie dotarł wreszcie na swoje docelowe miejsce.

15-05-2006, 20:31
Ekipa dwojga dłubie sobie przez cały czas przy ogrzewaniu, grzejniki wiszą, rozdzielacze też. Dziś robota szła im powoli, bo chłopaki niedzisiejsze, trochę zabalowali na komunii i dziś uzupełniali elektrolity coca colą. Do jutra na pewno im przejdzie.
Roboty na podwórku nie brakuje chyba nigdy, zwłaszcza wiosną. Od kilku dni, poza niedzielą, codziennie koszę trawę. Z ogródka przenoisłam się do ogromnego sadu. Tam kosić teraz sama przyjemność - ach te widoki i zapachy kwitnących jabłoni.
W następnym tygodniu będę miała o wiele więcej wolnego czasu niż teraz, będę brała się za malowanie obecnego lokum. Pracuję jeszcze przez tydzień, a potem czekają mnie wakacje do końca lipca.

16-05-2006, 18:04
Dzisiaj mąż ze swoim pomocnikiem usiłowali przekopać głęboki rów ze studni do nowego domu. Zakładamy wodę ze studni i wodociągu. Z wodociągu będzie służyła tylko do gotowania, do pozostałych czynności będziemy czerpać wodę studzienną, w związku z czym trzeba było się przekopać do samej studni, zamontować pompę i hydrofor. Obecnie korzystamy tylko z wodociągu, jednak woda w ostatnim roku podrożała u nas o 100 procent. Obecnie kosztuje 3,82 zł. To już przegięcie, coraz więcej ludzi powraca do korzystania ze studni. A wody w niej dostatek, po wypompowaniu napełnia się na full około 15-20 minut (dzisiaj testowałam przy podlewaniu krzaków.
A chłopcy nadal dłubią sobie przy grzejnikach, dzisiaj robili bruzdy pod rury w ścianach. Co trochę wymieniali tarcze w piłce. Te silikaty dają popalić pod względem twardości. Za to przynajmniej się nie rozsypują jak maksy.
Nasz pomocnik, gaduła jakich mało, ma w tych chłopakach wiernych słuchaczy, gdy spotykają się na kawie. Opowiada takie historie, że idzie zakrztusić się ze śmiechu (np. jak wiózł kozę, która nie chciała sama iść, na rowerze).

18-05-2006, 18:03
Ogrzewnaie cały czas się robi. Mamy zamontowany kocioł z mnóstwem przeróżnych, odchodzących od niego rur. Dom w środku pokryty grubą warstwą pyłu powstałego z cięcia bloczków (i po co ja te okna po wytynkowaniu myłam?).
Dzisiaj mój ślubny podłączył wreszcie hydrofor. Z wody można już korzystać w nowym domu :P .

23-05-2006, 20:02
Ogrzewanie nadal się robi, mąż rozkłada papę termozgrzewalną w piwnicy, bo instalatorzy skończyli już robotę na poddaszu i parterze. Pozostała właśnie do zrobienia piwnica i ogrzewanie podłogowe.

A ja wczoraj zakończyłam pracę (nie miałam pojęcia, że aż tak przywiążę się do dzieciaków i przyznam, że przy pożegnaniu łza się w oku zakręciła), dzisiaj załatwiałam wszelkie sprawy urzędowe (czas wyrobić nowe prawo jazdy) i walczyłam z mszycami na moich różach - cholery zżarły już kilka pąków. Jutro zabieram się za koszenie trawy, wielkie sprzątanie i powoli zaczynam myśleć o malowaniu.

25-05-2006, 16:18

25-05-2006, 16:22
Hydraulik z pomocnikiem nadal się męczą z ogrzewaniem i wodą. Dzisiaj rozkładają rury w piwnicy, pozostanie jeszcze do zrobienia podłogówka. A mąż montuje rury do zsypu o średnicy 25 cm. Zastanawialiśmy się nad rurami o średnicy 30 cm, dopóki nie zobaczyliśmy tych olbrzymów. Oceniliśmy, że 25 cm wystarczy, przez grubsze moje dzieci mogłyby mieć chętkę zjeżdżać na dół. A po co mam kusić los?

26-05-2006, 20:46
http://foto.onet.pl/upload/21/39/_603065_n.jpg

26-05-2006, 21:04
http://foto.onet.pl/upload/35/94/_603077_n.jpg

26-05-2006, 21:12
Tak mniej więcej wygląda nasza kotłownia. No właśnie mniej więcej, bo obecnie został zamontowany jeszcze z boku zasobnik c.w.u. a na drugiej ścianie stoi hydrofor i pompa. Nie założono jeszcze podajnika, grzejniki powieszone, podłogówka jutro zacznie się rozkładać.
Nie wiem tylko czy mąż zechce mi jeszcze wkleić jakieś zdjęcie, bo net radiowy chodzi jak mu się chce :evil: :x , a przy wklejaniu fotek idzie dostać skrajnej nerwicy (chyba dostał i uciekł :wink: ).

27-05-2006, 15:07
Pamiętacie? Pisałam kiedyś, że w naszej wiosce, a konkretnie naprzeciwko mojej działki na placu ogólnowiejskim (czyli wszystkich mieszkańców) ma powstać plac zabaw. Pomysł zmarł śmiercią naturalną, wszyscy o nim zdążyli zapomnieć, aż do ubiegłej soboty i wczorajszego popołudnia, kiedy to na owym placu pojawili się geodeci. Postanowiłam zapytać cóż i na cóż oni tak mierzą. Poinformowali, że w związku ze zbliżającymi się wyborami burmistrz postanowił wreszcie zrobić ten plac zabaw. Tak się zdobywa wyborców :o :lol: :wink: . Po co robić cokolwiek przez cztery lata? Wystarczy na kilka miesięcy przed wyborami, bo kto pamiętałby co burmistrz robił kilka lat temu. A tak pamięć się odświeży, pochwali się burmistrza, a może nawet zagłosuje na niego. Oczywiście, jeśli dojdzie do realizacji projektu, a nie skończy się na obiecankach. No to czekamy na ten plac. Mam nadzieję, że nie przyjdzie nam czekać do przyszłego roku.

30-05-2006, 08:04
Instalator kładzie podłogówkę. Dzisiaj albo jutro uroczyste odpalenie kotła :D :D :D . Cieszę się, że kolejny etap budowy mamy prawie za sobą (prawie, bo niestety trzeba będzie jeszcze zapłacić instalatorowi :-? :-? :-? :roll: :( ).
Myślimy już o zrobieniu wylewek w piwnicy, powoli szykujemy się do wkopania szamba.

30-05-2006, 20:11
Piec został dziś uroczyście odpalony. Niestety zmiana temperatury w domu prawie nieodczuwalna. To przez dziury pod drzwiami balkonowymi, brak jednego okna w domu. W dodatku na dworze niesamowicie zimno (i pomyśleć, że czerwiec już pojutrze). Bez ocieplenia ani rusz.
Instalator podjedzie jeszcze jutro by sprawdzić czy wszystko dobrze działa i się rozliczyć.

31-05-2006, 08:58
http://www.cermag-wroclaw.com.pl/images/aranzacje/lazienka/l_standardowa/l_paradyz_quadra/aranzacja_quadra_1m.jpg

31-05-2006, 09:00
http://www.cermag-wroclaw.com.pl/images/aranzacje/lazienka/l_standardowa/l_paradyz_quadra/aranzacja_quadra_1m.jpg

31-05-2006, 09:05
Takie właśnie płyteczki (na fotce wyżej - Paradyż Quadra) spodobały mi się do górnej łazienki. Przyznam, że nie widziałam ich w sklepie tylko w necie. Nie wiem tylko czy będą się dobrze zmywały, bo nie są chyba gładkie. Ach, pewnie do czasu kładzenia płytek w łazienkach nieraz zmienię jeszcze zdanie :wink: .

01-06-2006, 08:58
Ufff, instalację ogrzewania mamy zrobioną, wodę ze studni też, w hurtowni i instalatorowi zapłacone, kolejny etap zamknięty. W kotle się pali super, w pierwszej dobie pożarło 100 kg groszku, ale wiadomo - wszędzie wilgoć, tynki niedoschnięte, na dworze temperatura marcowa, dziury pod drzwiami balkonowymi, jedno okno zatkane folią, dom duży, jeszcze nieocieplony.
Jest tylko jeden "mały" problem. A mianowicie opał a raczej jego brak na składach. W ubiegłym tygodniu zamówiliśmy dwie tony groszku u gościa, który przywozi węgiel prosto z kopalni. Wczoraj, zniecierpliwiona, dzwonię do faceta co jest, że jeszcze nie dojechał, a on na to, że ma samochód postawiony w kolejce na kopalnię i czeka tam już kilka dni :o :o :o . A groszek ma drożeć z miesiąca na miesiąc.

02-06-2006, 18:59
Groszek dojechał do nas dzisiaj, więc testujemy ogrzewanie. W domu zrobiło się całkiem ciepło, mimo braku ocieplenia i dosyć niskiej temperatury na zewnątrz (i pomyśleć, że to czerwiec :o ). Przynajmniej jest gdzie wysuszyć pranie w razie niepogody :wink: .

Mąż skończył już montaż rur do wody z wodociągu. Teraz można korzystać z wody z wodociągu i ze studni. Zabiera się za dokończenie instalacji odkurzacza centralnego a w przyszłym tygodniu robimy wylewki w piwnicy. Małymi kroczkami, ale cały czas praca posuwa się do przodu. Najgorsze są chyba przestoje, w chwili obecnej nam to nie grozi, bo mężulek sam wszystko usiłuje robić (to chyba tak dla udowodnienia sobie, że wszystko może zrobić sam - Bob Budowniczy czy co?). W sumie dobrze, bo kasy dużo zostaje w domu.

04-06-2006, 10:02
Cały wczorajszy dzień mój biedny mąż męczył się straszliwie nad rozkładaniem na papie folii i styropianu w pralni. Z rozkładaniem folii większego problemu nie było, szybko daliśmy sobie radę, za to styropian... Wszędzie rury od ogrzewania i wody, docinania masa. Ale udało mu się go ułożyć. Jutro planuje robić wylewkę, cóż, płytki leżą już od stycznia, a nie ma ich gdzie położyć, więc może się doczekają :wink: .

08-06-2006, 19:53
Ależ dawno mnie tu nie było, dziennik spadł na drugą stronę. Cóż, mój komputer znowu padł :cry: .
Od razu się chwalę, wylewka w pralni zrobiona, kratka kanalizacyjna wstawiona (ale z niej śmierdzi, gdy nie jest zalana wodą :o ). Jutro mąż będzie układał styropian, folię i podłogówkę w piwnicznej kuchni. Taki z niego cwaniak, że podpatrzył jak układał podłogówkę instalator a teraz to wykorzystuje :wink: . W sumie trochę kasy na robociznie zaoszczędzimy a w swoim zakresie zrobimy ogrzewanie podłogowe w piwnicy - ganku i właśnie kuchni.
Może w związku z tym wiecie po jakim czasie od zrobienia wylewki powinno się kłaść płytki?

09-06-2006, 11:40
Mój prywatny mąż :wink: męczy się dzisiaj z układaniem kolejnych warstw pod podłogówkę w kuchni. Dla bardziej dociekliwych - na warstwie podbetonu (nie napiszę, że to chudy beton, bo chudy on na pewno nie jest) mamy rozłożoną papę termozgrzewalną, na to folię czarną budowlaną, aby się styropian nie rozpuścił, 8 cm styropianu a w nim schowane rury do wody i ogrzewania, znowu folia i rury do podłogówki (styropian dopiero w trakcie układania).

11-06-2006, 18:28
Dzisiaj szalejemy w chorzowskim wesołym miasteczku :D :D :D :D :D .

13-06-2006, 18:16
Styrpoian pod wylewkę w korytarzu piwnicznym i ganku rozłożony, pozostaje rozprowadzić jeszcze rury do podłogówki i można robić wylewkę. Można, tylko, że nie ma kiedy, bo u nas dziś odpust, w czwartek Boże Ciało - w sumie co drugi dzień święto. A czas ucieka strasznie, od sierpnia zaczynamy pracę sezonową, więc do tego czasu musimy wszystkie zaplanowane prace zdążyć zrobić.
Jutro być może wyskoczymy poszukać drzwi wejściowych, pooglądamy parkiety, bo właśnie znaleźliśmy sponsora na parkiet i drzwi zewnętrzne w osobie mojej babci :D :D :D :D :D . Cieszę się, bo wiem, że jak kupimy teraz parkiet do następnego roku na pewno dobrze się wysuszy.

16-06-2006, 20:42
Drzwi oglądać jeszcze nie byliśmy z prozaicznego powodu, jakim jest brak czasu :cry: . Może jutro... Codziennie tak mówimy, ale, niestety, zawsze znajdzie się coś pilniejszego do roboty.

Jeśli chodzi o postępy prac, została ułożona w piwnicy podłogówka i zrobiona wylewka w ganku :D :D :D . Pozostaje jeszcze zrobienie wylewek w dwóch pomieszczeniach piwnicznych, ale to dopiero w poniedziałek. Wylewka w ganku musi dobrze przeschnąć, by móc po niej jeździć taczką.

19-06-2006, 20:43
Znowu miałam problemy z dostępem do netu, tym razem zawiniła burza, która przeszła w sobotnie południe nad niebem Śląska. Żadnych wichur nie było, tylko te pioruny z częstotliwością jesen na dwie minuty. Znaleźliśmy się w centrum byrzy, a że mieszkamy w pobliżu słupów wysokiego napięcia, więc działo się, oj, działo. Piorun uderzył w główną antenę od netu (wersja radiowa) tak, że rozsypał ją w mak. Instalacja została całkiem stopiona. Nam się w sumie jakoś upiekło, bo zawsze wszystko wyłączam na czas burzy, straciliśmy tylko płytkę od anteny TV.

Wylewki w piwnicznym korytarzu zostały zrobione, tak jak planowano, dzisiaj. Jutro zostaną wylane na parterze, tam, gdzie jest rozłożona podłogówka, czyli w kuchni, łazience, hollu i wiatrołapie. O ile kasy wystarczy, zrobimy wylewki w tym roku jeszcze na całym parterze. Trzeba kupić większą ilość cementu, bo ma zdrożeć. Pani ze składu budowlanego mówiła, że około 15 %. Obecnie za tonę cementu z Małogoszczy płacę 308 zł. Po ile jest u Was?

Katalog z drzwiami oglądaliśmy w sobotę. Ogólnie wykonanie bardzo mi się podoba. Facet ma jutro przyjechać do nas na pomiar. Drzwi są dębowe, klejone, z owalną szybką. Cena 2700 zł. Ponegocjuję jeszcze z gościem. Tylko czekać trzeba długo, do końca września, ale nam to nie przeszkadza.

21-06-2006, 11:19
Wylewki robią się bardzo opornie, bo jest straszny upał i po prostu nie chce się wyjść na podwórko. Powoli, ale cały czas do przodu. W sumie praca kończy się około godziny trzeciej, potem pomocnik idzie sobie do domu, a mąż zawsze sobie coś do roboty znajdzie. Oczywiście, codziennie po południu przechodzą burze. O dziwo, nie mogłam znaleźć w naszych okolicach nikogo z miksokretem, więc trzeba działać samodzielnie. Kasa zostanie na coś innego :D :wink: .
Drzwi mamy już zamówione, pomierzone. Będą gotowe gdzieś w sierpniu. Tylko musimy dopasować do nich jakąś szybkę. Podobają mi się takie z witrażami, tylko nie wiem ile ta przyjemność może kosztować. Może ktoś z Was wie? Facet uświadomił nas, że drzwi montuje się dopiero po ułożeniu płytek. Tak więc czeka nas dodatkowa praca i zakup.

22-06-2006, 18:47
Ale mi mąż zrobił wczoraj prezent :D . Po powrocie z imprezki do domu (zabalowałam na komersie w szkole, w której uczyłam) ujrzałam zamontowane drzwi do kotłowni. To nasze pierwsze drzwi wewnętrzne. Teraz dopiero czuć ciepło bijące od kotła w kotłowni, wcześniej się ono rozchodziło po całej piwnicy. Wiem, że zimą nie zmarznę :D . Zawsze schronienie znajdę przy piecu.
Dzisiaj przerwa w robieniu wylewek. Trzeba było pozałatwiać zaległe sprawy w energetyce.

23-06-2006, 20:56
Dzisiaj zrobiliśmy sobie prezent oboje - kupiliśmy parkiet do salonu i pokoju rodzinnego na parterze :D :D :D . Na zakupy pojechaliśmy do tartaku za Biskupice. Oj, było z tym parkietem to było. Gdyby mieli mały wybór, byłoby szybciej, a tak... Najpierw skreśliliśmy z góry dąb, bo wydawał się za ciemny. Potem oglądaliśmy parkiety bukowe, z czerwonego dębu, jesiona, wiązu, akacji w różnych gatunkach, no i się zaczęło. Mężowi spodobała się akacja, mnie nie - jakaś taka żółto-zielona. Mnie natomiast podobał się jesion w gatunku pierwszym. No i pewnie wzięlibyśmy tego jesiona, gdyby było go 57 metrów. Ale tyle nie było. Był jesion w drugim gatunku, ale to już inna bajka - miał dużo ciemnych przebarwień - zupełnie mi się nie podobał. No więc odpadł. Buk nie podobał się mężowi. Dąb czerwony był tylko w drugim gatunku, wiąz strasznie ciemny, grab jakiś taki. No i co wzięliśmy? Ano tego dęba, którego skreśliliśmy na samym początku :lol: :lol: :lol: .
Och to wspólne podejmowanie decyzji... Macie też tak, co? No powiedzcie, że macie :wink:
Teraz nam już wszystko jedno co kupiliśmy, ważne, że będzie podłoga :D 8) .

25-06-2006, 21:00
Dzisiaj zaliczyliśmy Castoramę, gdzie zakupiliśmy kilka puszek różnych lakierów - jutro biorę się za malowanie starej części domu. To będzie mój debiut, a co tam, muszę się nauczyć, bo kto mi będzie później taką wielką chałupę malował? Na malarza musiałabym wydać kupę kasy. Kupiliśmy też lampy do piwnicznej kuchni, powoli czas zacząć myśleć o układaniu paneli na ścianach w kuchni.
No i na koniec najważniejsze - znaleźliśmy chyba w końcu gościa z miksokretem. Ma zrobić u nas wylewki do trzech tygodni.

01-07-2006, 20:07
Chałupa pomalowana, czas więc wracać na forum :wink: . Co do malowania, jak na pierwszy raz wyszło całkiem przyzwoicie. Malowaliśmy Duluxem. Farba super, prawie żadnych chlap na podłodze, idealnie trzyma się wałka. Kolory też ładne (Imbirowe pola, Pole kukurydzy i Dojrzały groszek), intensywne. W sumie farba dobrze kryje ścianę już za drugim razem.
Jest tylko jedno ale - nigdy więcej gładzi gipsowej na ścianach. Trzeba było zrobić masę zaprawek. Najlepsza chyba, jak dotąd, decyzja budowlana, że nie skusiliśmy się na tynk gipsowy tylko na zwykły z piasku kwarcowego. Równy i gładki jak gipsowy a stokroć twardszy.
W poniedziałek przyjechał pan Tomek od wylewek. Za około 3 tygodni wejdzie na naszą budowę. Obiecał, że w ciągu dwóch dni będą zrobione :D :D :D .
Czas mija, jeszcze tylko miesiąc poświęcamy na budowę. W sumie mamy już osadzoną wannę w pralni. Po wodę nie trzeba chodzić już do domu.
No i dzisiaj zakupiliśmy nową lodówkę Whirpoola :D . W starym Polarze padł agregat, nie opłacało się go już naprawiać. Pan od naprawy zażyczył sobie połowę kasy nowej lodówki :o . Toteż mam nową a stara służy obecnie za regał.

03-07-2006, 20:20
Dzisiaj wielkie tynkowanie największego pomieszczenia w piwnicy. Ekipa nam nie tynkowała, bo pomieszczenie duże i zgarnęłaby za nie kawał kasy. Tynkuje je męża znajomy. Pozostałe pomieszczenia w piwnicy czekają na płytki i panele ścienne.

04-07-2006, 21:36
Mniej więcej za tydzień przyjdzie ekipa od wylewek, a roboty przed wylewkami jeszcze masa. Trzeba wyrównać stropy robiąc cieniutką szlichtę, rozłożyć styropian i porozkładać jeszcze wszelakie kable do instalacji antenowej, telefonicznej i komputerowej. Dzisiaj męczyliśmy się z wciąganiem kabli do peszla od antenówki, jutro reszta.

Kupiliśmy już styropian pod wylewki, w składach straszą podwyżkami, niektóre sklepy podwyżkę mają już za sobą inne przed. Zimą twardy styropian można było kupić za 140 zł za m3, obecnie trzeba zapłacić około 170 zł :evil: .

06-07-2006, 08:53
Tynki skończone, mąż w wolnej chwili zaprawi jeszcze dziury przy grzejnikach, które wyryli instalatorzy c.o. Obecnie nie ma czasu na takie pierdoły.

Dzisiaj mój ślubny wraz ze swoim pomocnikiem, panem S. robią na stropie cienką szlichtę wyrównującą pod styropian :D . Upał straszny więc za szybko im to nie idzie.

A mnie złapało jakieś straszne choróbsko :evil: . Męczę się z nim od niedzieli. Dzisiaj wreszcie postanowiłam pójść do lekarza. Jak mus to mus.

08-07-2006, 20:54
Styropian już prawie rozłożony, do ułożenia został już tylko jeden pokój i korytarz na górze. W sumie korytarz najgorsze pomieszczenie, bo będzie masa docinania styropianu - przechodzą tamtędy rury c.o i peszle do instalacji antenowej i telefonicznej do wszystkich pokoi na górze. W poniedziałek na pewno skończymy :D :D :D .

09-07-2006, 19:46
Po długim dzwonieniu do pana od wylewek wreszcie udało się - odebrał telefon. Okazało się, że ma wolny termin dopiero pod koniec lipca :o :o :o . A przecież zaklepywaliśmy termin - miał wejść pod koniec tego tygodnia. On na to, że wyjeżdża na wczasy. Powiedział, żeby zadzwonić do niego w środę. Wkurzyłam się trochę, nie ukrywam. Facet od kopary też nieuchwytny. Mam ochotę olać to wszystko i wyjechać. Czemu ludzie są tacy niesłowni?

10-07-2006, 21:06
Podłoże pod wylewki przygotowane, styropian rozłożony. Teraz pozostaje czekać na ekipę. Zobaczymy co powiedzą w środę.
A w środę być może, gdy tylko czas pozwoli, skoczymy obejrzeć i zamówić jakieś meble do piwnicznej kuchni. Jakieś nie bardzo drogie na wymiar.

14-07-2006, 10:08
Pogoda super, więc nie chce się siedzieć przed komputerem. Ba, w ogóle nie chce się nic robić. No to sobie szukam miejsca na wakacje. Lepiej, udało mi się je znaleźć co nie było takie proste :D :D :D .
A z rzeczy budowlanych, facet do wylewek przyjdzie w końcu lipca - wtedy wrócimy znad morza.
Udało mi się w końcu nakłonić chłopa do zrobienia szprycy pod płytki na ścianach w pralni, może się w końcu zmobilizuje do klejenia płytek. Coś nie bardzo mu się chce działać w tym upale. Ostatnio jakoś tak schodzi... A to wyskoczyliśmy nad wodę (całkiem cieplutka) a to wypadły młodszego synka urodziny (czwarte). Dobrze, że te płytki trzeba położyć w piwnicy, tam trochę chłodniej. W sumie piwnica ostatnimi dniami stała się moim ulubionym miejscem w domu :D .
Mamy już zamówione mebelki do kuchni do piwnicy. Mają być zrobione za miesiąc. Do tego czasu trzeba jeszcze ułożyć płytki i panele na ścianach i podłogach.

18-07-2006, 21:03
Jakoś się mojemu ślubnemu nie widzi układanie płytek. Czas ucieka, woli zrobić najpierw kuchnię. Pralnia została tylko wytynkowana. Pewnie tak zostanie do przyszłego roku :cry: .
W kuchni zaczęliśmy układać panele ścienne. Samo układanie jest baaardzo proste. Najdłużej schodzi z poziomowaniem i wkręcaniem listewek. Gdy to już jest zrobione, ułożenie panela na swoim miejscu i zszycie go z drugim to kwestia minutki. Fajna robota, a i kuchnia od razu zyskała na swym wyglądzie. No, obecnie pół sufitu mamy ułożone.

01-08-2006, 19:04
Wróciliśmy!!! Było super, jednak pod koniec pobytu wyraźnie ciągnęło nas już do domu. W sumie pojechaliśmy nie wiadomo na ile dni i gdzie. Zakotwiczyliśmy się tak na kilka dni w Pobierowie, Niechorzu i Dębkach, czyli w sumie przejechaliśmy prawie całe wybrzeże. I co mogę powiedzieć. Najbardziej podobało mi się w Pobierowie- miejscowość, w której nie można się nudzić, no chyba, że ktoś lubi ciszę. Tylko ceny strasznie zawyżane przez Niemców. Chyba tam po równo Niemców i naszych.

01-08-2006, 19:13
Niechorze oddalone od Pobierowa o jakieś 10 km, a ceny zdecydowanie przyzwoitsze. W sumie dzieci mają co robić, dorośli już mniej. Ośrodek, w którym byliśmy super, a do tego nie drogi. Na ośrodku świetlica, stół do tenisa, mnóstwo huśtawek, boiska do gry w siatkę i piłkę nożną. Do wypożyczenia leżaki, piłki i co kto chce za darmo :o :o :o . Już wiem - w przyszłym roku, gdy będzie zdrowie, pogoda i kasa jadę do Niechorza.
Co do Dębek - mała miejscowość, w której gdy nie ma pogody można zanudzić się na śmierć. W dodatku woda lodowata. W tym samym dniu woda w Niechorzu miała 24 stopnie, a w Dębkach 11. Zdecydowanie zimniej. W Pobierowie powiewa już południowymi plażami znad Adriatyku, w Dębkach może tak będzie za 20 lat. Nie ma nawet przyzwoitego zejścia na plażę, trzeba iść po szarym piachu. Tylko plaża piękna, szeroka. W sumie zależy kto co lubi - jeżeli ciszę, polecam Dębki.

01-08-2006, 19:28
Sorry, że tak piszę po kawałku, ale łącze radiowe ma to do siebie, że lubi w najmniej oczekiwanych momentach przerywać połączenia i cały post diabli biorą :evil: .
Do budowy domu powróciliśmy już zasadniczo w drodze powrotnej, kiedy to gdzieś w okolicach Redy zadzwonił pan od wylewek, że przyjdzie do nas jutro :o :o :o . Pan nie odzywał się przez dwa tygodnie, a tu nagle... No dobra, niech mu będzie. Mówimy, że jedziemy znad morza. Za dwie godziny gościu dzwoni, że będzie jednak w czwartek. No, już lepiej. Jest czs na zakup najpotrzebniejszych rzeczy. Czekamy...

03-08-2006, 19:33
:evil: :evil: :evil: . Wkurzyłam się dzisiaj strasznie, bo ekipa, która miała przyjść do wylewek nie dotarła. Miała pojawić się o 7.30. O 10.30 nie wytrzymałam i zadzwoniłam do firmy. Na to pan, który odebrał telefon stwierdził, że przecież mieli przyjść dopiero w czwartek :evil: :evil: :evil: . A ja, że przecież dziś jest czwartek (jakiś gość nie tego czy co?). To facet mi odpowiada, że są na innej budowie, że mieli robić jedną kondygnację, teraz inwestor zażyczył sobie zrobienia dwóch i takie tam. Się pytam więc dlaczego gościu nie dał znać, że nie przyjdzie. A on mi odpowiada, że zapomniał przecież zadzwonić, jakby to było coś całkiem naturalnego :o :evil: :evil: :evil: . Ma przyjść niby za dwa dni. Kazałam mu wcześniej zadzwonić, by upewnić się, czy przyjdzie. Najgorsze, że cement zrzucony na podwórko a zapowiadają opady. Folia nic nie da, bo może zwilgotnieć (ekipa obiecuje wejście na budowę od miesiąca, nie wiadomo, ile czasu przyjdzie jeszcze na nich czekać). :evil: :evil: :cry: :cry: . Piasek odpływa nam przy każdym deszczu. Ach...

04-08-2006, 22:28
:evil: :evil: :evil: :x Te typki od wylewek nadal się nie odezwały, a mieli dać znać, jeśli jutro przyjdą. Od poniedziałku szukam następnej ekipy.

05-08-2006, 11:01
Przyszli :D . Wiadomo kto. Chociaż przyznać muszę, że dziwna ta ekipa. Mąż dzwoni o siódmej do szefa z zapytaniem, czy przyjdą. Ten odpowiada, że jak tylko zdążą przyciągną dziś agregat. Za pięć ósma dzwoni ekipa, że dziś przyjdą. No spoko, cieszymy się, że w końcu... O ósmej wieżdżają na plac :o :o :o . Sobie myślę, zadzwonili, gdy już do nas dojeżdżali. Tylko co byłoby gdzybyśmy gdzieś wyjechali, bo przecież szef mówił, że jak zdążą... No, ale to nie mój problem, najwyżej ciągnęliby sprzęt z powrotem. Póki co, chłopaków sztuki trzy sprawnie pracują. W poniedziałek skończą :D :D :D .

05-08-2006, 17:56
Mamy gotowe wylewki na parterze :D . Są idealnie równe. Powoli moja złość na ekipę przechodzi. Mimo, iż mają 3 miksokrety i 2 agregaty tynkarskie, mają mnóstwo klientów czekających w kolejce. To dobrze świadczy o jakości wykonywanych przez nich usług, inaczej nie mieliby tylu chętnych. Gorzej z czasem oczekiwania na nich, przesuwaniem terminów. To strasznie denerwuje. Jednak cieszę się bardzo, że w poniedziałek wylewki będziemy mieć za sobą.

07-08-2006, 21:40
Pochwalę się :MAMY WYLEWKI :D :D :D . Są gładziutkie i równiutkie. W tym roku jeszcze tylko mąż ułoży mi panele i płytki w kuchni, zamontujemy meble kuchenne i wykopiemy szambo. I poświęcamy się całkowicie pracy zarobkowej.
Ach, dzisiaj miałam bardzo dobry dzień :D :D :D .

15-08-2006, 17:05
Obecnie poświęcamy się wykańczaniu kuchni. Idzie to straszliwie opornie, bo zaczęliśmy już pracę, na wykończeniówkę pozostaje tylko kilka popołudniowych godzin dziennie.
Wypoziomowane zostały już wszystkie ściany, na których mają być ułożone panele. Docelowo zrobiony został sufit, nic tylko lampę wieszać, którą też już mamy :D .
Ślubny położył już też wszystkie płytki na ścianie pomiędzy przyszłymi szafkami kuchennymi. Płytki kupiliśmy w Castoramie, takie 10x10 cm. Miała być ułożona szachownica płytka w odcieniu beżu i płytka w odcieniu brązu na przemian. W sumie płytki jak na piwnicę nie najtańsze - 47 zł za m2. Myśleliśmy, że będą przyzwoite ze względu na cenę i firmę (Opoczno beż i brąz). Jak się okazało, ułożenie tych płytek w szachownicę jest niemożliwe, bo płytki mają zupełnie inne wymiary. Różnią się o milimetr, jednak na fudze 2-milimetrowej to bardzo dużo. Zdecydowaliśmy, że zrezygnujemy z szachownicy, ułożymy jeden kolor. Gdybyśmy nie zgubili paragonu, byłoby wszystko OK. Wymieniłoby się w sklepie i już. A tak, musieliśmy brązowe płytki dokupić. I tak pozostało nam 2,5 m2 beżowych płytek.
Radzę oglądać płytki w sklepie, zwłaszcza dokładnie się przyjrzeć ich wymiarom.
A jutro fugowanie i układanie paneli ściennych :D .

16-08-2006, 20:02
Męczymy się z docinaniem paneli, płytki zafugowane :D :D :D .
W poniedziałek mieliśmy wkopywać szambo, niestety nic z tego nie wyszło. Plany pokrzyżowała pogoda - w niedzielę prawie przez cały dzień padał deszcz. W dodatku facet, który miał przyjechać do nas koparą nie dostał urlopu. Dostał go we wtorek i pojechał na wczasy. Nasze szambo musi jeszcze poczekać 2 tygodnie na trawce przed domem. A małe niestety ono nie jest - metalowa beczka 22 tys. litrów, 2,5 m wysokości :cry: . Na szczęscie na złom nam jej nikt nie zwinie :lol: .

20-08-2006, 11:51
Nadal męczymy się z wykańczaniem kuchni. Ułożymy panele na jeszcze jednej ścianie i czas na płytki podłogowe. Meble przywiozą nam w piątek :D .

23-08-2006, 19:54
Kuchnia prawie gotowa. Do zrobienia już tylko drobne obróbki wokół okna i fugowanie płytek podłogowych oraz pomalowanie ściany:D .
No i można wstawiać meble.

Teraz mamy jednak inny problem. Nasze wylewki w niektórych rogach się ruszają tak, że można się pohuśtać:o :o :o :cry: . Miał może ktoś coś podobnego? Nie mamy pojęcia dlaczego, ani, co gorsza, co z tym zrobić.

24-08-2006, 21:24
Wczesnym rankiem dnia dzisiejszego dzwoni pan, że za 2 godziny przywiozą kuchnię. Kurczę, a tam podłoga nie zafugowana jeszcze. A co tam - najwyżej odstawi się szafki. Równo za 2 godziny na podwórko wjechał samochód z meblami. Panowie zaczęli ustawiać szafki. I co? Facet, który mierzył kuchnię coś spieprzył - jedna z szafek 5 cm za szeroka. Nijak nie mieści się pomiędzy innymi szafkami. Do wymiany. Szafka pod zmywarkę 40 cm :o :o :o . A co ja tam wsadzę, jak powszechnie wiadomo, że najwęższe zmywarki mają 45 cm szerokości. Zmywarka na wymiar? Nie, szafka do wymiany. A na koniec montażu panowie obili kawałek blatu. I co? Ano blat do wymiany. Już się boję o tę kuchnię, skoro połowa szafek poszła do wymiany :roll: :roll: :roll: .
Ale najlepszy numer: umówiłam się początkowo z facetem na zakup 4 krzeseł. Toteż dzwonię do niego i pytam czy obniży mi cenę na krześle, jeśli tak, dobiorę sobie dwa. Facet się zgadza. Krzesła w cenie 85 zł. Po obniżce mają kosztować 80 zł/szt. I co widzę? Dodatkowy rachunek za krzesła + 180 zł za 2 sztuki. Toż to facet miał nam obniżyć cenę. Okazało się, że policzył 5 zł więcej niż bierze normalnie. Jak on robi te meble, skoro dla niego 80x2 to 180?
Najgorsze, że przysłam nam dzisiaj pracowników i dostanie zjebkę dopiero w poniedziałek.

04-09-2006, 20:10
Ja tylko na chwilę, bom zjechana jak koń po westernie :wink: . Pochwalę się - mamy już urządzoną kuchnię. Jest bardzo funkcjonalna, wymiarowo w sam raz - ani za duża, ani za mała (12 m2). Najbardziej jestem zadowolona z podłogówki, fajne uczucie stanąc bosą nogą na płytkach i odczuwać ciepełko. No i ścierkę suszę rozłożoną na podłodze :D , podłoga szybko schnie. Same plusy.
Jeszcze jeden plus to pralnia i suszarnia w jednym pomieszczeniu. Żadnych pralek w łazience. Rano wrzucam do pralki pranie, potem je rozwieszam na suszarce, wieczorem prasuję i do szafy.

07-09-2006, 09:43
Widzę, że z tego całego zamieszania zapomniałam napisać, że mamy w końcu wkopane szambo.
A naprzeciwko naszego domu ekipa z gminy robi nam teren rekreacyjny. W chwili obecnej plac jest już ogrodzony. Co na nim będzie pewnie ujrzę wkrótce.

09-09-2006, 21:47
Chciałabym podzielić się z Wami pewnie dość ważnym spostrzeżeniem odnośnie płytek. Na podłodze w kuchni ułożone mam płytki Kastor z Opoczna w formie dywaniku - jasne na zewnątrz, ciemne w środku. Jestem z nich bardzo zadowolona pod względem utrzymania ich w czystości. Wystarczy raz dziennie je umyć, nie znać śladów piasku i brudu. Te jaśniejsze są mniej brudzące od tych ciemniejszych.
To chyba ważne co się kupuje. Wiadomo, sprzątać kuchnię trzeba codziennie. Ale jeździć na szmacie co kilkanaście minut mi się nie widzi.

16-09-2006, 18:53
No, no, nie mogłam odnaleźć swojego dziennika, tyle kurzu na nim urosło.
W sprawach budowlanych prawie cisza. Jedyne co udało mi się zrobić to rozrównać ziemię i posiać na niej trawę. Może w tym roku zdąży jeszcze ładnie podrosnąć.
Kiedyś pisałam o budowie placu zabaw, który u nas miał powstać. Później przeorganizowano go w teren rekreacyjny. No i piętnastu opalonych złociście panów działa na tym placu. Wygląda to całkiem całkiem (no, nie tylko plac :oops: :D :D ). W sumie widok mam niezły :D .

17-09-2006, 10:58

17-09-2006, 11:07
DSC03396JPEG

17-09-2006, 11:08
Nie potrafię wklejać fotek :cry: :cry: :cry: .

28-10-2006, 18:56
Mój dziennik spadł na trzecią stronę - tak dawno mnie tu nie było, bo i w sumie prawie nic się nie działo. W wolnych chwilach, których miałam malutko sadziłam nowe roślinki, głównie róże we wszelakich odmianach - krzewiaste, płożące, rabatowe, wielkokwiatowe. Róże są piękne. Dosadziłam też kilka krzewów, iglaków, jako, że byłam częstym bywalcem giełdy kwiatowej w Krakowie.

Czekamy na drzwi zewnętrzne, facet, który nam je robi zaczyna totalnie przeginać. To kolejny tydzień, w którym te drzwi miały być wprawione.

A z rzeczy mniej budowlanych - nasz trzeci pokój dziecięcy na pięterku zostanie późną wiosną zapełniony :D . Mamy już dwóch synów (7 i 4 lata), więc będzie albo trzeci muszkieter albo jakaś odmiana. Każda opcja jest dobra :lol: .

04-11-2006, 18:50
Ułożone płytki w wiatrołapie czekają na drzwi zewnętrzne, a drzwi jak nie ma tak nie ma, a do gościa nie można się dodzwonić :evil: :evil: :evil: . Nie, ja się już nie denerwuję, ja się okropnie wkur... :x :evil: :evil: :evil: .

29-12-2006, 21:58
O rety, ale się naszukałam mojego dziennika, spadł na czwartą stronę. Teraz jesteśmy już po pracy, więc będę się odzywać znacznie częściej.
Z rzeczy budowlanych - drzwi w wiatrołapie już mamy. Wyszły super, zrobione bardzo dokładnie, tylko to cholerne czekanie :evil: . Do końca maja mają być zamontowane drzwi wewnętrzne na parterze. A do tego czasu musimy jeszcze położyć parkiet w pokojach na parterze i płytki w przedpokoju i pomalować.
Wykonawcę do parkietu znaleźliśmy, jutro ma nam ustalić termin kiedy wejdzie działać.
Znaleźliśmy też gościa od ociepleń i tynków zewnętrznych. W chwili obecnej zastanawiamy się nad wyborem rodzaju tynku - nad akrylem, mineralnym pomalowanym farbą silikonową czy nad silikonowym. Akryl raczej odpada a nie wiemy, która z pozostałych dwóch opcji wyjdzie taniej. Może ktoś z Was rozwiązał już podobny dylemat?

02-01-2007, 21:37
Kupiliśmy już styropian na ocieplenie. Piwnicę ocieplamy 15 cm, resztę 18 z Termo Organiki. Styropian nieźle podrożał od ubiegłego roku, jednak nie aż tak drastycznie jak wełna. Wełna elewacyjna, dosyć, że obecnie na składach niedostępna (ponoć zakłady nie produkują) i czeka się na nią aż do wiosny to jeszcze (18 cm) od stycznia ubiegłego roku poszła w górę o 100 procent. M2 "osiemnastki" kosztował wtedy 52 zł a obecnie 102 zł :o :o :o . Więc nasze plany ocieplania wełną runęły. Pozostał styropian. W styczniu ubiegłego roku za m2 w naszych składach budowlanych płaciliśmy 110 zł, obecnie 158.
W sumie fabryki produkujące ocieplenia ciągną kasy ile mogą, bo przecież patrząc na koszty opału każdy ociepla.

06-01-2007, 10:22
Styropian już przywieziony, składowany w piwnicy i częściowo na parterze. W sumie 171 paczek :o .
No i zamówiliśmy parapety, obecnie tylko na parter. W sumie zobaczymy jak się będzie je użytkowało. Jeśli będą OK, zamówimy w przyszłym roku takie i na poddasze. Parapety zrobione są z konglomeratu marmurowego Boticcino. Może ma ktoś z Was takie?

10-01-2007, 20:35
Wczoraj w Castoramie zakupiliśmy farby do pokoików na parterze. Chcieliśmy kupić Dulux, okazało się jednak, że w sklepie nie ma gruntu Duluxa, a pan ze sklepu powiedział, że Dulux na innym podkładzie lubi odparzać :cry: . Fakt, ostatnio, gdy nim malowałam w niektórych miejscach farba zaczyna się łuszczyć. Trzeba podmalować. No więc zaczęliśmy wybierać farby Dekoral Akrylit W. Jakoś kolory na barwnikach mniej mi się podobają jak te Duluxa, ale zobaczymy, może będzie OK. Zobaczę jaka jest różnica w malowaniu tymi dwoma garunkami farb.
Co do kolorów, zupełnie nie pamiętam tych kretyńskich nazw :( . Do pokoiku chłopców ( w tym roku będą mieć mały pokój na parterze, mam nadzieję, że się nie pozabijają) kupiłam ładny niebieski, do pokoju rodzinnego żółty, do salonu oliwkowy i kremowy (jaśmin chyba).
Za grunt pod farbę posłuży mi rozrobiona z uni-gruntem Jedynka. Dzisiaj zaczęłam już gruntowanie. Jako że brzuszek zaczyna mi rosnąć i skakanie po drabinie robi się trochę niebezpieczne praca idzie mi dosyć wokno, pomalowałam tylko duże pokoje (a raczej ściany, mąż obiecał pomalować sufity).

13-01-2007, 20:16
http://foto.m.onet.pl/_m/bacace9fe18374461d7021451bbec6c2,5,19,0.jpg

13-01-2007, 20:20
http://foto.m.onet.pl/_m/791d28c86e269b03cf999bbbaabb9369,5,19,0.jpg

13-01-2007, 20:22
http://foto.m.onet.pl/_m/68c9c982fb8db6244102f1d7f84c2c80,5,19,0.jpg

13-01-2007, 20:27
Pomolestowałam męża, by wkleił mi zaległe fotki.
Na pierwszej na początku września wkopujemy nasze metalowe szambo o pojemności 22 tys. l. Przy tej koparze i moim mężu robi wrażenie.
A na następnych fotkach moja kuchnia w piwnicy :D .
Jutro pomęczę go jeszcze, by wkleił drzwi zewnętrzne. Najpierw jednak muszę zrobić fotkę, bo głupio się przyznać, ale do tej pory jeszcze moich drzwi nie uwieczniłam na zdjęciu.

14-01-2007, 22:18
http://foto.onet.pl/8d4na,0od640wo8804,6fi2p?D=1

14-01-2007, 22:35
Wklejam album z moimi zdjęciami, nie mam pojęcia jak je tutaj wkleić :oops: . Na najświeższych fotkach można zobaczyć drzwi zewnętrzne, nasz nowy plac zabaw i początek prac malarskich.

15-01-2007, 16:35
http://foto.m.onet.pl/_m/264db82dbbf0586a8d3f709493b454d8,5,19,0.jpg

15-01-2007, 16:36
http://foto.m.onet.pl/_m/264db82dbbf0586a8d3f709493b454d8,5,19,0.jpg

15-01-2007, 16:39
http://foto.m.onet.pl/_m/9b322e9f2d615408b40b41741b2019af,5,19,0.jpg

15-01-2007, 16:41
http://foto.m.onet.pl/_m/ed9421151c5ff4cbe9003b95c53dc584,5,19,0.jpg

15-01-2007, 16:44
Adriano, zdziałałaś cuda :D :D :D jeśli takiej trąbie jak ja udało Ci się wytłumaczyć jak wklejać zdjęcia. Dzięki :D .

15-01-2007, 19:04
Dzisiaj mąż z kolegą wprawiają nam parapety do małego i dużego pokoju na parterze. W jednym pokoju jest aż pięć okien (w tym na powyższej fotce) w drugim jedno, w trzecim nie ma wcale, bo są duże drzwi balkonowe. W sumie sześć parapetów, za które zapłaciliśmy 730 zł. Parapety mają grubość 3 cm, zrobione z konglomeratu marmurowego Botticino kolorku kawy z mlekiem. Parapety wstawiamy we własnym zakresie, bo pan od którego je zakupiliśmy rzucił zabójczą cenę za montaż - 250 zł :evil: . W sumie pół dnia roboty.
Dzisiaj dzwoniłam do pana parkieciarza. Przyjdzie w następnym tygodniu. Ciekawa jestem czy zgadniecie ile bierze za m2 ułożenia parkietu (mój materiał). Wiem, nie zgadniecie, całe 25 zł :D . Już lubię tego pana. Ma nadzieję, że parkiet będzie ułożony porządnie.

16-01-2007, 20:52
Parapery osadzone, można więc pomyśleć o parapetówce. Będę niestety musiała te nowe elementy w domu oblewać colą bądź wodą mineralną (soki niestety przez moje gardło nie przechodzą).
Dzisiaj byłam na wizycie u mojego lekarza podejrzeć maleństwo. Wszystko na swoim miejscu. Niestety dzidziuś się na mnie wypiął, więc nadal tkwię w skrajnym zaciekawieniu co też ma między nóżkami :D :wink: . Za dwa tygodnie kolejna wizyta, więc może wtedy się pokaże.

17-01-2007, 19:02
Malowanie na biało zakończone. Jutro zagonię ślubnego, by zaczął malować ściany na kolor :D . A co ma się nudzić. W sumie do poniedziałku musimy jeszcze zagruntować wylewki pod parkiety. Trochę pracy jeszcze zostało.

22-01-2007, 20:35
Ściany jednego pokoju pomalowane na kolor raz, w drugim nie ruszane. Będziemy na gotowo malować po malowaniu parkietu. A pan od parkietów przychodzi jutro. Cieszę się bardzo, kolejna praca zaplanowana na ten rok pójdzie do przodu :D .
Jeśli ktoś z Was ma na podłogach parkiet może mi podpowie ile czasu po ułożeniu musi poleżeć, by można go było pomalować.

23-01-2007, 20:27
Pan od układania parkietu pojawił się punktualnie o dziewiątej, tak jak zapowiadał. Pracuje w niesamowitym tempie, w ciągu 6 godzin ułożył prawie 30 m2 parkietu w podwójną jodełkę. Na jutro został mu niewiele mniejszy pokój (ten na fotkach powyżej). Facet bez jakichkolwiek wymagań, ba, nawet wodę na herbatę sobie przywiózł :o . Czyżbym wyglądała na aż taką sknerę?

Przyznam szczerze, że nasz parkiet oglądałam tylko przez małą chwilkę. Okropnie śmierdzi klej, wolę nie truć mojego dzidzia. O wiele gorzej śmierdzą lakiery, nie wiem jak to wytrzymam, skoro już od kleju boli mnie głowa. Parkiet lakierem trzeba malować 3 razy i raz podkładem.

Zaczęłam zabezpieczać moje roślinki, które wypuściły już całkiem spore pędy przed zapowiedzianym śniegiem. I śnieg dotarł do nas dzisiaj. Szczerze mówiąc, wcale jakoś specjalnie za tym białym cholerstwem nie tęskniłam. Za to tęsknię za wiosną :cry: .

Myślimy już nad płytkami do przedpokoju. Mnie podoba się bardzo biały i kremowy gres polerowany. Tylko niestety ten nasz krajowy strasznie drogi, a nie chcę się pchać w chińszczyznę.

24-01-2007, 18:18
Parkiet już ułożony :D . Parkieciarz ma naprawdę ładne tempo.
Ponoć w parkiecie są maleńkie szparki. Kupiliśmy go w ubiegłym roku, był najpierw przechowywany w garażu, potem przeniesiony do przedpokoju na trzy tygodnie. No i okazało się, że trochę nasiąknął wilgocią. Parkieciarz stwierdził, że dawniej, kiedy parkiet nie był suszony w tartakach komorowo, musiał trochę poleżeć w pomieszczeniu, w którym miał być ułożony. Obecnie przywozi się go prosto z tartaku i układa.

Pan przyjdzie cyklinować i malować parkiet, gdy ten już trochę poleży na podłodze (minimum 2 tygodnie). Teraz zastanawiam się nad lakierem do parkietu. Chcę coś mocnego, wytrzymałego, nie rysującego się a przy okazji nie wydzielającego silnego zapachu, by nie zaszkodzić maleństwu. Może doradzicie jakiś lakier? Ponoć klej nawet w połowie nie śmierdzi jak lakier :o , a mnie od niego głowa boli. Parkiet w całej okazałości widziałam zaledwie przez kilkanaście sekund, a potem uciekłam z tego smrodu :cry: .

29-01-2007, 20:22
Zagoniłam w końcu ślubnego do układania płytek w pralni. W sumie na ścianach będą takie same płytki jak w kotłowni kupione w ubiegłym roku za 16 zł/m2. No i w chwili obecnej układa glazurę na ścianach. Już nie mogę doczekać się płytek na podłodze. Brak płytek na podłodze w pralni to koszmar, zwłaszcza, że spełnia także funkcję suszarni. Ten kurz z posadzek betonowych jest dobijający :x . Łudzę się, że doczekam się także gresu na korytarzu w piwnicy :cry: .

31-01-2007, 13:24
Pochwalę Wam się :P . Mój lekarz stwierdził na wczorajszej wizycie, że móje maleństwo to na 90 % dzidzia :o . Jako mama dwóch chłopców wręcz nie mogę w to jeszcze uwierzyć :D :D :D . Mam nadzieję, że mojej dzidzi nic nie zdąży wyrosnąć przez najbliższe cztery miesiące między nogami :lol: :wink: .

06-02-2007, 17:21
Mąż męczy się nadal z pralnią, prawie codziennie nas ktoś odwiedza, więc jakoś nie ma motywacji, by ją szybko skończyć. A mnie wkurzają rosnące stosy prania, kurz i cały bałagan panujący w pralni :evil: . Chyba zamknę bramę na kłódkę, może spokój zmotywuje męża do roboty :wink: .
Dzisiaj zamówiliśmy w końcu gres polerowany do przedpokoju. Ten gres to Nowa Gala SL "1" po 110 zł za m2. Jakież było moje zdziwienie, naczytawszy się na forum o koniecznej impregnacji gresów polerowanych, gdy sprzedawca owego gresu odradzał nam impregnację, bo przecież on zaimpregnowany fabrycznie. Dopiero gdy zaczęłam wymuszać na nim gwarancję na gres jeśli go nie zaimpregnuję a coś się z nim stanie - zaplami się czy porysuje - zaczął wymiękać i obiecał, że jeszcze raz się dowie w fabryce. Ale oczywiście on jest pewien tego co mówi. Tyle, że nie satysfakcjonuje mnie gwarancja na sam gres, bo przecież trzeba by było go ponownie kleić, fugować, płacić za robociznę.
Jako, że ja niedowiarek jestem, gdy tylko wróciłam do domu, łapnęłam za telefon i dzwonię do Nowej Gali z pytaniem jak to jest z tą impregnacją. Na to miła pani odpowiedziała, że gresu naturalnego nie trzeba impregnować, ale polerowany impregnowany być musi!!! Poleciłam owej pani, by uświadamiała swoich odbiorców gresów o impregnacji, bo klientom robią wodę z mózgu. Więc nie ufajcie sprzedawcom!!! Czasem nie mają pojęcia czym handlują i nieświadomie (mam nadzieję) mogą zaszkodzić. Cieszę się, że wcześniej znalazłam to forum i w wielu decyzjach mi naprawdę pomogło i uchroniło od licznych błędów.
Wracając do sprzedawcy nieszczęsnego gresu początkowo chciał mi wcisnąć chińszczyznę za 38 zł, jako, że tani i dobry. Ja na to, że wolę wspierać handel krajowy a nie żółtków. No i że taki gres to dałabym do piwnicy, bo tańszy niż większość płytek. Facet zorientowawszy się, że chcę na gres wydać znacznie więcej niż dane 38 zł za m2, natychmiast przestał zachwalać chiński gres, bo tani ale słaby, kruchy :o :lol: :lol: :lol: , a Nowa Gala to super i w ogóle. Widać, że chłopinie tylko kasa w głowie a nie mądrzejsze porady :-? :roll: .

11-02-2007, 18:47
Jako, że niedziela i budowa mi nie w głowie (poza intensywnym szukaniem płyt żerańskich na nową budowę warsztatu) myślę nad imieniem dla dzidzi. Dla chłopczyka bezwarunkowo Dominik (zawsze mi się podobało), dla dzidzi Julia (chyba za bardzo popularne) bądź Eliiza. Co myślicie o tych imionach?

14-02-2007, 19:00
Dzisiaj kierowca przywiózł nam gres polerowany (SL 1) z Nowej Gali. Kolor się zgadza z zamówionym. Jutro obejrzymy płytki pod względem równości i wielkości. Mam nadzieję, że za taką cenę płytki będą równe i wymiarowe :-? .
Facet jednak nie potrafił nam powiedzieć czy te płytki są woskowane i czy trzeba je czymś specjalnym czyścić przed impregnowaniem (może za dużo się naczytałam o chińszczyźnie :roll: ). Impregnatu do gresu nam nie sprowadził, olałam go i powiedziałam żeby sobie darował. Sami poszukamy. Może wiecie w którym z hipermarketów budowlanych można taki znaleźć?

19-02-2007, 08:28
Impregnat do gresu HG znalazłam w Castoramie. Przy okazji buszowania po hipermarketach budowlanych odkryłam bardzo dziwną rzecz - masowe kupowanie przez polskich obywateli rzeczy, na które jest w danym momencie promocja.
Obejrzeliśmy sobie w Leroy Merlin drzwi - takie proste drzwi z kwadratowymi szybkami w promocji za dwieście parę złotych. Nawet nam się spodobały do pomieszczeń w suterenach - pralni i kuchni. Drzwi były, natomiast brak ościeżnic. I te ościeżnice nie pasują od żadnych innych drzwi, bo tylko te drzwi były w kolorze orzech. Pytamy o kolejną dostawę furtyn. Będzie w sobotę. OK. Zadzwonimy w sobotę. Czekamy. Dzwonimy. Okazało się, że przywieziono aż jedną paletę ościeżnic. W godzinę jej nie było, drzwi też. Kolejna dostawa 23 lutego ale przez telefon nie można zamówić. Nie pojadę 40 km w jedną stronę, by zamówić drzwi. Czekamy. Będziemy dzwonić...
Myślałam, że tylko pustaki, bloczki, dachówki mają wielkie wzięcie. Ale żeby drzwi? Jak za lat komuny :cry: . Nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. A to, co przywiozą jest już zamówione. I to nawet w hipermarketach.

19-02-2007, 08:37
No byłabym zapomniała o najważniejszym - dzisiaj z samego rana przyjechał nasz parkieciarz cyklinować parkiet. Kurzu masa w całym domu, jakoś wąchanie pyłu drzewnego mi nie podchodzi. Ba, ostatnio wszystko zbyt intensywnie pachnie, nawet mięso w mojej lodówce :roll: . Co będzie jak gościu zacznie malować parkiet? A malować będziemy go zwykłym chemicznym lakierem. Przy moich dzieciach wodny długo by nie pociągnął. Jutro przemaluje ten parkiet Caponem. Co do lakieru, chyba weźmiemy Domalux Super. Ponoć bardzo dobry. Okaże się.

Nie pytajcie nawet jak płytki w pralni. Owszem, te na ścianach już są. Zafugowane nawet. Natomiast podłoga to nadal zwykła wylewka kurząca się strasznie. Jednak czasu brak na kafelkowanie, bo mamy zamówienia na naszą sezonówkę (która jak widać tak do końca sezonówką nie jest). W sumie dobrze, bo kasa baaardzo się przyda. No i zamawiamy materiały na naszą drugą budowę. Kurcze, jak te wszystkie pustaki podrożały. Nawet żużlowe.

19-02-2007, 14:32
Ludzie, takiego tempa pracy jakie ma mój parkieciarz to ja na oczy jeszcze nie widziałam :o :o :o . Facet przyjechał do pracy przed dziewiątą. W sumie tego parkietu miał 56 m2. Do godziny pierwszej parkiet był wycyklinowany i wszystkie malutkie dziureczki pozaprawiane.
Można zupełnie nie zauważyć jego nieobecności poza głośnym "dzień dobry" gdy tylko otwarłam drzwi z pokoju. No i po wykonanej bardzo sprawnie i dokładnie pracy. Uzbrojony od wody po kawę. Zupełnie samoobsługowy, nic nie chce, nic mu nie potrzeba. Baaardzo słowny i punktualny. I najważniejsze - tani :P :P :P .
Gdyby wszyscy fachowcy tacy byli, budowa byłaby samą przyjemnością.
My mamy chyba szczęście do budowy - mąż wiele rzeczy potrafi zrobić sam. Ekipy, które przewinęły się przez naszą budowę były naprawdę solidne. W sumie zadowolona byłam z każdej wykonanej pracy. Trochę tylko wkurzało mnie czekanie na moje drzwi zewnętrzne i ekipę od wylewek. Ale wiadomo, fachowcy powyjeżdżali za granicę i u nas nie ma kto robić.

20-02-2007, 18:16
Wąchacze klejów i lakierów zapraszam do nas :wink: . Po pomalowaniu parkietu raz Caponem i raz Domaluxem czuję się jak na haju.
O matko, jak to cholerstwo śmierdzi. Mimo pootwieranych okien. Jeszcze dwa razy trzeba to pomalować. Może jutro będzie po wszystkim a potem już tylko wietrzenie, wietrzenie, wietrzenie.
W sumie prawie cały czas przebywam na podwórku lub odwiedzam rodzinę, dobrze, że zrobiła się ładna pogoda :D :D :D .

21-02-2007, 17:14
Myślałam, że dzisiaj będzie już po wszystkich. Dzisiaj jednak parkieciarz oblistwował pokoje, raz pomalował i uciekł na drugą budowę. Jutro zakończenie tego smrodliwego etapu budowy :D :D :D .

22-02-2007, 10:57
Malowanie parkietu zakończone :D :D :D . Po malowaniu pozostał jeno smród :wink: . Totalny odlot. Jak ja przeżyję bez tego zapaszku przez kolejne dni :lol: :wink: ?
Teraz nagabujemy gościa, który ma przyjść układać nasz gres polerowany, by raczył się pospieszyć.

24-02-2007, 15:44
Podzielę się dygresją na temat lakieru do parkietu - dla zastanawiających się co kupić (o ile zdecydowani na lakier a nie na olej). Śmierdzi baaardzo, ale przez jeden dzień. Przy intensywnym wietrzeniu na drugi dzień nie ma śladu po odlotowym zapachu z lakieru poliuretanowego. My malowaliśmy Domaluxem Super połysk. Uważam, że dokonaliśmy dobrego wyboru, bo połysk jest jak na lodowisku, baaardzo twardy, no i naprawdę tani. W sumie za Capon (podkład) i za 14 l. lakieru Domalux na 55 m2 powierzchni zapłaciliśmy tylko 800 zł. To naprawdę baaardzo tanio w porównaniu z Boną czy Bergerem. A skoro nasz krajowy dobry - tak stwierdził parkieciarz - to po co przepłacać (jak z reklamy Dosi :lol: :wink: )?

26-02-2007, 18:48
Moja pralnia prawie gotowa, prawie, bo na kawałku ściany i na podłodze brakuje fug. Pomieszczenie całkiem przyzwoicie wygląda. O niebo lepiej niż pustaki na ścianach i wylewka na podłodze. I ten wszechobecny, dobijający kurz, którego akurat z pralni się pozbyłam :D :D :D . Oczywiście, żeby nie było tak miło, w piwnicy brakuje jeszcze płytek w korytarzu i ganku.

01-03-2007, 17:11
Pralnia gotowa, tylko przy oknach nie obrobione :D . Już nie muszę się martwić, że jakieś ubranie, ledwie co wyprane, spadnie na posadzkę z betonu i muszę je od nowa płukać. Teraz, gdy upadnie na płytki nic mu nie będzie. No i brak kurzu w tym akurat pomieszczeniu, to coś, o czym od dawna nie śmiałam marzyć. A jednak :D .
W tym tygodniu, nie wiem jeszcze dokładnie kiedy, przyjdzie znajomy kłaść nam gres polerowany w hollu. No i trzeba brać się za końcowe malowanie na parterze.
Wprawkę malarską robiłam wczoraj w kuchni. Zamalowałam ze ściany plamy po mandarynkach (moje dzieci urządziły sobie bitwę na mandarynki, 2 kg wylądowały na ścianach. Dziwnym trafem mandarynki oszczędziły paneli, które fajnie się myję na rzecz jedynej pomalowanej ściany. Dobrze, że miałam przechowaną farbę Duluxa po ostatnim malowaniu - Szczyptę papryki).

03-03-2007, 17:10
Nasz gres polerowany w większej części hollu ułożony. W sumie to chyba pierwsze płytki, z jakimi mieliśmy styczność w naszym domu, tak równe. Oczywiście nie są idealne, bo takich nie ma, ale do ideału niewiele im brakuje. Dobrze, że nie daliśmy się skusić jakiejś chińszczyźnie. W końcu trzeba wspierać rodzime firmy :D .

05-03-2007, 18:57
Gres kładzie się powoli, bo znajomy, który go układa pracuje i do nas przychodzi dopiero po 18.00. W sumie do ułożenia zostało już niewiele :D . A dzisiaj mieliśmy wielkie atrakcje związane z nową budową :o :o . Przywieziono nam pustaki szt 1200. Prosiłam, by nie przywożono, bo mokro. E, tam, wiedzie się... Po czym ujrzeliśmy wielkiego tira z naczepą :o . O, ten sprzęt to do nas na pewno nie wjedzie, myślę. No i się nie pomyliłam :roll: . Najpierw wjechał na sąsiada mostek (mamy połączone ze sobą), który nie wytrzymał ciężaru i się zarwał. Potem gość stwierdził, że nie skręci naczepą i trzeba było rozwalić całe przęsło płotu (tego nie szkoda, bo to stary drewniany płot). A na koniec pan w wielkim stylu utopił auto na naszym podwórku tak, że nie było widać kół z prawej strony. No i przyszło zebrać ekipę znajomych ze wsi, rozładować auto ręcznie a potem sprowadzić mojego tatę z wielkim ciągnikiem, by wyciągnął z ziemi tira :roll: . Nasi chłopcy mieli atrakcje.

14-03-2007, 18:34
Gres w końcu ułożony i wyfugowany. Trzeba go tylko jeszcze jeden raz zaimpregnować :D .
Malowanie też rozpoczęte, obecnie malują się sufity w dwóch pokojach na parterze :D .
Dzwonił gościu od drzwi wewnętrznych. Miały być gotowe w maju a będą przed świętami :o :D :D :D .
Tylko ja czuję się nie najlepiej. Oprócz upodabniania się do hipopotama i bólu kręgosłupa zaczęła baaardzo boleć mnie wątroba. Badania na próby wątrobowe wyszły mi w górnej granicy normy, więc pewnie to ucisk na wątrobę. O matko, nie wiem jak ja wytrzymam do początku czerwca :cry: :cry: :cry: :roll: .

15-03-2007, 17:49
Sufity pomalowane na gotowo. Teraz ślubny mój maluje ściany jednego pokoju na słoneczny żółty kolor z Dekorala. Kolor nawet mi się podoba. Zobaczymy jak będzie wyglądał po wyschnięciu :D .
W następnym tygodniu znowu przerwa w pracy, bo trzeba zapracować na dalsze wykańczanie. Łudzę się jednak, że do końca tygodnia ściany w pokojach będą pomalowane :roll: .

19-03-2007, 14:48
Chyba wpadam w depresję :cry: :cry: :cry: . Mój dziadek bardzo poważnie chory, moi chłopcy też chorują, na szczęście mniej poważnie. :cry: :cry: :cry:
Fuga Mapei, którą ułożyliśmy do gresu polerowanego okazała się być strasznie krucha - można ją paznokciem wyskrobać. W dodatku kolor zupełnie inny niż na próbniku. :cry: :cry: :cry:
Mieliśmy mieć dostawę pustaków żużlowych. Okazało się, że będą 30 gr/szt. droższe niż umawialiśmy się dwa tygodnie temu. A że potrzeba ich prawie 5000 szt... Cement droższy 40 zL/t. Mam nadzieję, że producenci będą się prosić klienta, by raczył coś u nich zamówić :evil: :evil: :evil: .
Ciekawe co mnie jeszcze dzisiaj dobije?
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

28-03-2007, 15:02
Nie odzywałam się, bo wylądowałam w szpitalu. Złapały mnie skurcze, dostałam kroplówkę i masę leków i po czterech dniach wróciłam do domu z zastrzeżeniem, że muszę leżeć. Leżę więc i nudzę się strasznie. W sumie mam leżeć jeszcze 3 tygodnie a następne trzy maksymalnie się oszczędzać, by dzidzia nie przyszła na świat za wcześnie (jeszcze 2 miesiące). Wiem już na 100%, że to dzidzia :D . W sumie wolę teraz leżeć, niż miałambym leżeć w szpitalu z wcześniakiem i ciągle bać się o jego życie. Trzymajcie kciuki, by moja córcia jeszcze trochę wytrzymała.
Z prac budowlanych - niewiele się zmieniło, mamy na gotowe pomalowane ściany w pokojach, teraz czas na malowanie w hollu. Jednak jakoś mąż przez to moje leżenie w szpitalu nie miał głowy do malowania./ Wszak zostawiłam pod jego opieką dzieci. A wiadomo, że facet nie potrafi wykonać na raz kilku czynności :wink: . Pozdrawiam.
Ania

05-04-2007, 16:53
Oby jak najszybciej skończył się kwiecień. Nie znoszę tego miesiąca, bo prawie co roku właśnie wtedy wypada jakiś pogrzeb w rodzinie. We wtorek po dwóch tygodniach ciężkiej choroby zmarł mój dziadek. Nie wiem dlaczego każdy w mojej rodzinie umiera na raka :cry: :cry: :cry: .. Każdy na inną odmianę. Wczoraj był pogrzeb. Czuję się okropnie, bo mieszkałam z dziadkiem, babcią, bratem i rodzicami przez 20 lat :cry: :cry: :cry: .
Psychicznie czuję się źle. Fizycznie też, bo jest mi coraz ciężej, gnębią mnie bóle kręgosłupa i skurcze.
Jeśli chodzi o budowę też nic się nie dzieje. Mąż pomalował już holl (na wściekłą pomarańczę, energetyzująco, żeby do końca nie dobiła mnie depresja). Drzwi nadal nam nie przywieziono, miały być dostarczone w poniedziałek. No i z czego tu się cieszyć :roll: :roll: :roll: .

06-04-2007, 20:27
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

27-04-2007, 19:59
Dawno mnie nie było. Mój dziennik spadł na 5 stronę :oops: . Pogoda taka piękna, więc zwyczajnie nie chce się siedzieć przy komputerze.
Mamy drzwi wewnętrzne. W końcu. Miały być przed świętami, montują teraz. Na szczęście pożegnam tę ekipę. Na górze będą drzwi ze sklepu. Po prostu brak mi nerwów do stolarzy, zwłaszcza takich niesłownych.
Parter pomalowany, został tylko mały pokoik do pomalowania, gdzie będziemy mieć chwilowo (czytaj - przynajmniej przez rok) sypialnię razem z dzidzią.
Chłopcy będą dzielić wspólny pokój. Łazienkę na parterze wykończymy dopiero w przyszłym roku. Na chwilę obecną musi wystarczyć nam jedna. Umyć się można jeszcze w małej wannie w pralni.
Meble do pokoi na parterze przewiezione. Kupimy tylko łóżko małżeńskie, szafę i jakąś komodę, aby pomieścić w niej rzeczy dla dzidzi.
Oczywiście w domu brak lamp, karniszy, firanek. Ogólnie bez tych wszystkich dodatków jeszcze mało przytulnie. Z czasem się mieszkanko trochę zagraci :wink: .

13-05-2007, 20:46
Mieszkamy już na parterze naszego domku. Powierzchnia mieszkania zwiększyła nam się ze skrajnej ciasnoty jaką mieliśmy w ubiegłym roku - czterdziestuparu m2 do 140. Nie mamy tylko łazienki, korzystamy z tej starej. W sumie na parterze urządziliśmy pokój rodzinny, pokój do przyjmowania gości, taki z dużym stołem, sypialnię dla nas i dla dzidzi. Chłopcom pozostawiliśmy pokój w którym dotychczas mieszkaliśmy, ponad 32 m2. Mają więc teraz dużą powierzchnię do mieszkania.
Parter, rzecz jasna, jeszcze do końca nie wykończony. Brak niektórych lamp, karniszy. Lampy i karnisze tylko w pokoju rodzinnym i sypialni, w pokoju do przyjmowania gości i hollu brak. Gości obecnie nie przyjmuję, bo czuję się wszystkim zmęczona. Muszą poczekać do narodzin dzidzi :wink: .
Meble do sypialni z BRW z kolekcji Kent. W sumie ładnie wykończone, proste w składaniu. Co do uzytkowania- zobaczymy. Teraz każdy ma swój kąt w domu, w którym można odpocząć od siebie.
A ja cały cazs jeszcze 2 w 1 :D :D :D