PDA

Zobacz pełną wersję : Marzenia o domu a rzeczywistość - jakie macie obawy?



Redakcja
18-07-2002, 14:06
Marzymy o domu, a tu rzeczywistość czasem skrzeczy: zbyt dalekie dojazdy, nieżyczliwy sąsiad, niechciana inwestycja obok, brak towarzystwa dla dzieci, brak poczucia bezpieczeństwa, za dużo pracy przy domu i w ogródku... obawy można by mnożyć. Czego się obawiacie; że gdy już zamieszkacie w swoim domku to...?

Opaves
18-07-2002, 18:30
Nie ma co ukrywać, moje obawy związane są z kosztami utrzymania domu. Myślę przede wszystkim o kosztach ogrzewania, a położenie domu i projekt uniemożliwiają wykorzystanie najtańszych obecnie źródeł energii, czyli węgla lub gazu sieciowego. Myślę też o zapowiadanym od lat podatku katastralnym, który mógłby wynosić rocznie nawet ok. 1-2% wartości nieruchomości.
Marek

bigmario4
18-07-2002, 20:16
Boję się kredytu który będę musiał wziąśc żeby dokończyć budowę,albo rozciągnąć ją na wiele lat.Naszej sytuacji w kraju daleko do normalności i z tąd moje obawy.Mario

Luśka
18-07-2002, 21:09
Podobnie jak Opaves mam obawy, czy:
1) przez następne x lat koszty utrzymania domu nie przekroczą naszych możliwości,
2) sąsiedzi nie okażą się trudni do wytrzymania,
3) dbanie o dom stanie się uciążliwe, gdy już będziemy starsi,
4) nie wynikną sprawy i problemy, których w tej chwili nawet nie podejrzewam, że mogą mi dokuczyć (jak np. anomalie pogodowe typu huragany zrywające dachy).
Mimo, że takie myśli przychodzą mi czasem do głowy, to na dziś ten powstający dom jest moją wielką radością!!! A co ma być i tak będzie...

ckwadrat
18-07-2002, 22:55
W zasadzie to z grubsza redakcja odpowiedziała sobie samym pytaniem. Można do tego dorzucić:

- dojazdy nie tylko własne ale i dzieci (szkoła, koledzy, dodatkowe zajęcia, rozrywka);

- w takim oddaleniu jak ja mam działkę (15 km od rogatek miasta a praca w mieście) aby czuć się komfortowo (i bezpiecznie) trzeba zainwestować w drugi samochód (choćby rzadko używany), co rodzi oczywiście dodatkowe koszty (już nawet samego ubezpiecznenia);

- brak poczucia bezpieczeństwa ale nie tylko z uwagi na włamywaczy ale też związany z oddaleniem od punktów opieki medycznej;

- kłopoty z dotarciem do domu zimą. Moja działka jest na razie w szczerym polu (ok. 200 m od drogi asfaltowej) więc niewykluczone, że w dni, gdy będzie padał duży śnieg, do samego domu po prostu nie dojadę.

Jak widać wyżej dla mnie największym problemem są dojazdy, ale cóż się dziwić skoro do pracy będę miał 35 km (przynajmniej do aktualnej, a może być przecież jeszcze gorzej...).

ewa
19-07-2002, 08:06
Dla nas chyba głównym powodem do zmartwień będzie poczucie bezpieczeństwa. Poza tym nieaktualny jeszcze problem dojazdów (w tej chwili jeździmy razem do pracy). Pewnie trzeba będzie kupić drugi samochód. No i osobiście obawiam się jeszcze, że budowa będzie się ciągnęła latami. Ale mam nadzieję, że to akurat się nie sprawdzi :smile:

Agnicha1704
19-07-2002, 11:50
Nasze obawy sa podobne. Obawa o bezpieczeństwo, obawa o utrzymanie domu i w naszym przypadku dochodzi jeszcze obawa, że bedziemy wykańczać dom latami ponieważ budujemy bez kredytu wyznając zasadę "wolniej ale za własne pieniądze"

kaKa
19-07-2002, 15:21
Ja rowniez mam obawy podobne jak Ckwadrat. Dojazd rowniez bede mial okolo 35 kilometrow. Ale nie ma co sie zalamywac, jak pisze Ketiso - HEJ!

Ja obawiam sie rowniez o koszty utrzymania swego domu. Nie moge doczekac sie pierwszej zimy w swoim domu. Bo mam w domu tyle okien (no okien nie mam jeszcze :smile:) , ze mnie wszyscy strasza, ze bedzie bardzo zimno. Ale ja wieze ze tak nie bedzie.

Czesc

Peter
19-07-2002, 21:10
Ja nie mam obaw co do bezpieczeństwa. Głównie ze względu na okolicę. Buduję na wsi w plombie pośród już zasiedziałych i wzajemnie zapoznanych miejscowych. Najbliższy sąsiad grzecznościowo pilnuje naszej budowy.
Mam obawy co do wejścia do tego pomimo że życzliwego to obcego środowiska. Czy dzieci znajdą towarzyszy zabaw, nie widziałem do tej pory rówieśników, a domy są rzadko. Nie to co na blokowisku gdie na jednym podwórku mieszka 1/4 klasy. Czy będziemy w naszym wymarzonym domu szczęśliwi?

Peter

Maco
21-07-2002, 22:58
Obawy mamy podobne jak pisaliście powyżej.
Nasze podejście do nich to mieć jakieś rozwiązanie (nawet tymczasowe) na obawy główne a reszta się sama rozwiąże/ułoży. Obawy nie mogą przewyższać przyjemności płynących z mieszkania we własnym domu i myśląc pozytywnie wolimy się nad nimi nie rozpamiętywać. Większość z nich braliśmy przy wyborze działki. Resztę da się zmienić.
A jka będzie zupełnie inaczej niż sobie wyobrażamy (ustaliliśmy, że musimy w domu pomieszkać minimum 3 lata) to wierzymy, że za cenę domu z działką będziemy mogli się przeprowadzić spowrotem do mieszkania w mieście...

maro
21-07-2002, 23:12
On 2002-07-18 19:30, Opaves wrote:
Nie ma co ukrywać, moje obawy związane są z kosztami utrzymania domu. Myślę przede wszystkim o kosztach ogrzewania, a położenie domu i projekt uniemożliwiają wykorzystanie najtańszych obecnie źródeł energii, czyli węgla lub gazu sieciowego. Myślę też o zapowiadanym od lat podatku katastralnym, który mógłby wynosić rocznie nawet ok. 1-2% wartości nieruchomości.
Marek

Mysle ze w sprawie w/w podatku niema sie co przejmowac, jesli by wszedl w zycie to w zasadzie 98% z nas moze sie przeniesc do lasu...
Podzielam obawy Tych ktorzy wystrzegaja sie kredytowania, zwlaszcza hipotecznego na duze kwoty. Sam ''podpieram'' sie linia kredytowa w obrebie ROR. Jesli zas chodzi o podolanie utrzymania nawet malego domku to napewno bedzie ono nieco wieksze niz mieszkania w bloku. Mam tu na mysli fundusz remontowy naszego domku ktory napewno w przyszlosci bedziemy musieli sobie stworzyc sami. To jest cena za to ze niemamy sasiada tuz za sciana, ktoremu niebedziemy przeszkadzac (badz odwrotnie), cena za trawe i drzewa wokol....
Ps.: Ktosik wspomnial rowniez o latajacych dachach, mysle ze podobne ryzyko jest w kamienicach, blokach - patrz wybuchy gazu itp. Pozdrawiam Maro

Macias
22-07-2002, 09:01
Potwierdzam ze najwieksze obawy sa zwiazane z kosztami utrzymania domu. I tak jak pisal Opaves zapowiadanym podatkiem katastralnym.
Pozdrawiam
Maciej

bobiczek
22-07-2002, 10:00
Ja tylko boję się złodzieja.
Może dlatego że był u mnie już dwa razy , urwał kłódki w szopie ale nic nie ukradł, bo nie było co.
Za to kiedyś na pewno będzie, a my z żoną oboje cały dzień w pracy.
Trochę już się tym martwię.

Alicjanka
22-07-2002, 11:13
A ja się boję, że już w ogóle nie będę widywać swoich dzieci za dnia. Do pracy będę miała 1,5h w jedną stronę, plus przynajmniej 8,5h na pracę, a nierzadko i 10 godzin, to wychodzi około 13 godzin poza domem. Boję się, że moje dzieci po powrocie ze szkoły będą musiały same przez kilka godzin w domu siedzieć. Z jednej strony to nie klatka bloku, tylko własny dom z ogrodem - zajęcie sobie na pewno znajdą - tylko, że mimo wszystko szkoda mi żeby tak same siedziały. Na kredyt i utrzymanie domu niestety trzeba zarobić, więc pracy rzucić się nie da. Boję się jednak, że jeśli przyjdzie czas, że będę już mogła z więcej z dziećmi pobyć, to one już tej chęci wyrosną...

franekF
22-07-2002, 11:29
Mieszkam w wiekim (i brzydkim) mieście, całe życie w nim mieszkałem. Miałem do wyboru: kupić małe mieszkanie w bloku lub wybudować dom baaaardzo daleko. Wybrałem to drugie rozwiązanie, które oznacza, że będę musiał przenieść się na stałe "na prowincję". Obawiam się więc tych przenosin: jak zarobię na siebie, rodzinę, utrzymanie domu, czy znajdę pracę? Jak mnie przyjmą "miejscowi"?

Alanta
22-07-2002, 12:04
Dojazdów się nie boję, mam obok autobus miejski, kradzieży też nie, mam dobry układ z sąsiadami z bliźniaka. Za to boję się, że nie dam sobie rady z zielenią. Mam ok. 7 arów do zagospodarowania, oboje pracujemy, a że od urodzenia jesteśmy blockersami, to nie mam pojęcia, jak robić, żeby się nie zarobić, a żeby działka nie wyglądała jak dzikie chaszcze...

dobrzykowice
22-07-2002, 12:26
kosztów utrzymania się nie boję (chyba), nie sądzę aby były wyższe od opłat za wynajem. na razie moją największą obawą jest to czy wystarczy mi kasy na budowę, resztą będę się martwił później :smile:

PANTHER
22-07-2002, 12:40
Obawy to są takie nasze "strachy na lachy". Boimy się zazwyczaj tego, czego nie znamy.Ja też mam działkę 30 km do centrum W-wy.
Dojazdów się nie boję bo już od 3 lat jeżdżam tyle samo km, tylko z drugiej strony W-wy. Złodzieje są wszędzie,a w centum W-wy jest ich chyba najwięcej. Zawsze bezpieczniej czułam się sama na łące niż w gromadzie obojętnych ludzi w środku miasta. Utrzymanie domu kosztuje, to prawda, ale masz wszystko pod kontrolą, a nie jak w bloku, gdy tak naprawdę nie wiesz na co idzie czynsz. Zresztą trzeba myśleć pozytownie.
A teraz powiem to, co zrozumieją najbardziej ci, którzy tak jak ja mieszkają kolejny rok "na wynajętym"- żadne obawy o to co może być w przyszłości nie zaćmią perspektywy bycia u siebie.

dziuba
22-07-2002, 13:49
Kiedyś planuję wybudować dom :roll: Póki co obawiam się dwóch spraw. Pierwsza to sąsiedzi. Jacy będą??? Upierdliwi, głośni, czy to może ja im będę przeszkadzać??? To jeżeli chodzi o działkę blisko innych domów.
Ale bardzo mi się marzy działka duża, blisko lasu i zdala od innych, no a wtedy moja obawa jest taka, czy po miesiącu ktoś zaniepokojony moim zniknęciem nie znajdzie mnie z nożem w plecach???

Anula
22-07-2002, 14:52
Czego się boje? Najbardziej koszmarnych dojazdów, poza tym boje się że i my i dzieci będziemy nieco wyobcowani (daleko do kolegów). Boje sie również że w domu będzie mnóstwo pracy i to stale i że w zwiazku z tym staniemy sie jego niewolnikami :smile:. Koniec z wyjazdami weekendowymi na zieloną trawke. Teraz zielona trawke we własnym ogródku trzeba wypielic skosic i podlać! Mam poza tym obawy jak nam sie ułoży współpraca z siąsiadką bo do tej pory nie jest zachęcająca. Ale prawdę mówiąc juz sie nie mogę doczekać żeby te obawy zweryfikować!

Antolka
22-07-2002, 16:05
Moje obawy to:
- dojazd do pracy zwłaszcza zimą (tam gdzie zamierzam mieszkać jedyny środek lokomocji oprócz samochodu to PKS);
- zorganizowanie życia rodzinie, gdy na świat przyjdą dzieci (a ja będę mieszkać 30 km od centrum Warszawy - co z przedszkolem, szkołą .....?) - jak pogodzić naszą pracę z wychowaniem dzieci? jak pogodzić ich życie z naszą chęcią życia z dala od cywilizacji?
- poczucie bezpieczeństwa w domu;

To narazie spędza mi sen z powiek, ale jak napisał PANTHER zazwyczaj boimy się tego czego nie znamy. Spróbujemy zobaczymy, zawsze będzie można wybudować nowy dom lub kupić mieszkanie w samym centrum wielkiego miasta ;-)

PANTHER
23-07-2002, 09:12
Antolka.Chyba jesteśmy w podobnej sytuacji- potencjalnie rozwojowa rodzina, która buduje się poza dużym miastem. My już w tej chwili mieszkamy 30 km od stolicy, więc mamy próbę tego co nas czeka. Dojeżdżanie nie jest czymś strasznym, ja codziennie wracam godzinę autobusem i znalazłam nawet tego dobre strony: w końcu, bez wyrzutów sumienia, całą godzinę oddaję się ulubionej lekturze. Poza tym, z dala od centum są często bardzo dobre szkoły i przedszkoła, a ludzie bardziej interesują się sąsiadami, co ma swoje dobre i złe strony.
Pozdrawiam wszystkich...

maksiu
23-07-2002, 09:22
Czego ja sie obawiam, głównie zdarzeń losowych efektem których będzie niemożność spłacenia kredytu. Z dojazdem będe miał dużo lepiej niż obecnie, tylko 4,5 km do centrum miasta, a buduje się poza granicami miasta, w niedużej (narazie) wiosce. Teraz mam do pracy 30 km, więc z dojazdem będzie dużo lepiej, pozatym będę miał do wyboru oprócz swojego samochodu również autobus miejski i pociąg. Jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa, bo raczej nie boje się zbytnio, bo buduje się pośrodku wioski, sąsiedzi z trzech stron, więc nie najgorzej. Generalnie czuje pozytywny klimat ze strony przyszłym sąsiadów. Generalnie jestem optymistą, zawsze staram się zakładać, że będzie dobrze.
pozdrawiam
maksiu

finiszant
25-07-2002, 01:04
Zasadniczy problem może stanowić dojazd, który może zdezorganizować spokojne życie rodziny z dziećmi. Wybierając działkę, na ogół nie bierze się tego pod uwagę, liczy się miejsce, widok itp a nie rozważa się problemów komunikacyjnych (korki!), konieczności wcześniejszego wstawania do pracy (i zrywania dzieci o wcześniejszej porze). Kolejna sprawa to poczucie bezpieczeństwa, w mieście czujemy sie OK, w parterowym domu o wielkich oknach, położonym w zacisznym miejscu, szczególnie na początku można poczuć nieprzyjemny dreszcz emocji, zupełnie nieznany w większych i ludniejszych zbiorowiskach ludzkich
Finiszant

25-07-2002, 07:46
Buduję na zboczu góry w Beskidach, zaś mieszkam na płaskim terenie Śląska oddalonym o 100km.
Klimat w okolicach gdzie mamy zamiar zamieszkać jest bardziej ostry, zimy bardziej śnieżne.
Pierwszą obawą jest czy organizmy nasze przystosują się do takich zmian.
Wzdłuż drogi poniżej płynie sobie rzeczka, więc aby dojechać do domu musimy jechać przez mostek.
Więc drugą obawą jest to, że spokojna rzeczka kiedyś wiosną zamieni się w topiel , zerwie mostek i nawet człowiek do domu nie dojedzie.
Trzecią troską jest to, że w naszym niestabilnym kraju ktoś wpadnie na pomysł ratowania finansów państwa wprowadzając podatek dla właścicieli domków jednorodzinnych, no a tu kredyty niespłacone, koszty ogrzewania rosną, nie wszystko jeszcze wykończone...
A kiedyś przecież człowiek będzie emerytem i czy starczy z emeryturki na pokrycie takich wydatków???
Ale okolica gdzie buduję jest przepiękna.
Kotlinka górska, w dole rzeczka, w oddali góra Żar - i to jest balsam na te wszystkie troski.

engi
25-07-2002, 07:56
Sorry!
To wyżej to ja -komputer mi coś fiksuje!
Pozdrowienia z Beskidu Śląskiego!!!

kasiek
25-07-2002, 12:17
Każda zmiana rodzi obawy, potem człowiek się przyzwyczaja, nabiera doświadczenia, że nie jest tak strasznie. Jak przeprowadziłam się do domu jednorodzinnego z bloku, to się bałam (szczególnie, że jakoś tak akurat ktoś okradł sąsiadów). Po paru latach mi się zmieniło, większe obawy budzą we mnie duże bloki, z dużym skupiskiem ludzi (nie zna się przecież wszystkich).
Obecnie przy budowie domu najwięcej boję się tego, że próbując podołać zorganizowaniu i sfinansowaniu całego przedsięwzięcia, stracimy z oczu to co dla mnie ważne, zaganiani nie będziemy mieć czasu dla dzieci, dla przyjaciół, dla rodziny, dla siebie...
Szkoły i przedszkola dla dzieci zaś wszędzie mogą być dobre i złe, miasto nie gwarantuje lepszych. Chyba najważniejsze jest na jakich trafi się nauczycieli. Moje dziecko chodzi do szkoły mającej fatalną opinię (przyznam się, że nie bardzo wiem dlaczego) i trafiło wspaniale. Chyba bym nie potrafiła wymarzyć sobie lepszej nauczycielki, lepszej świetlicy. Znajomi zaś byli zmuszeni zabrać po pół roku dziecko z renomowanej szkoły społecznej w Warszawie (dzieciak już ma zakodowane, że szkoła to zło konieczne i jej nie lubi).

Redakcja
26-07-2002, 09:51
---tekst przeniesiony---------
Napisał Maksiu (pomyłkowo nie w tym wątku):

Czego ja sie obawiam, głównie zdarzeń losowych efektem których będzie niemożność spłacenia kredytu. Z dojazdem będe miał dużo lepiej niż obecnie, tylko 4,5 km do centrum miasta, a buduje się poza granicami miasta, w niedużej (narazie) wiosce. Teraz mam do pracy 30 km, więc z dojazdem będzie dużo lepiej, pozatym będę miał do wyboru oprócz swojego samochodu również autobus miejski i pociąg. Jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa, bo raczej nie boje się zbytnio, bo buduje się pośrodku wioski, sąsiedzi z trzech stron, więc nie najgorzej. Generalnie czuje pozytywny klimat ze strony przyszłym sąsiadów. Generalnie jestem optymistą, zawsze staram się zakładać, że będzie dobrze.
pozdrawiam
maksiu

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: redakcja dnia 2002-07-26 14:32 ]</font>

dziuba
26-07-2002, 11:39
Czy maksiu ma jkies powiązania z redakcją??? :roll:

agnes
26-07-2002, 12:37
Najbardziej obawiam się tego ,że dach zawali mi się na głowę :smile:
Reszta jest do przeskoczenia.Trochę może o ogrzewanie,ponieważ jeszcze nie ma tam gazu /może za rok/ ,narazie będziemy ogrzewać kominkowo /drewna mi nie brakuje/,tylko roboty więcej i brudu - no cóż ,ale w tym sezonie będzie to ogrzewanie darmowe-i to jest argument :smile:)

rosta3
26-07-2002, 20:17
Moje obawy związane są tym zwariowanym krajem a dokladniej z tym że ci u góry kompletnie nie myślą o nas szaraczkch ciółających grosz do grosza aby coś osiągnąć, zrealizować marzenia z wielu lat.Ledwie człowiek zdobył się na odwagę aby podjąć decyzję a tu już straszą vatem 22%.Pewnie też katastrlniak wejdzie, gaz zdrożeje i coś tam jeszcze.To jest właśnie ta niepewnośc pełna "niespodzianek" której się obawiam.Nie mówiąc już o kredytach, które jeszcze są zadrogie.
Ale mimo tych obaw będę się budował, bo przecierz nie ma nic fajniejszego niż chata na wsi a nie mieszkanie w bloku.Pozdrawiam wszystkich z wiarą że mimo naszych obaw mamy fajny cel w życiu.

rosta3
26-07-2002, 20:20
przepraszam ale dwa razy to samo wysłałem

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: rosta3 dnia 2002-07-26 21:21 ]</font>

rchmielewski
29-07-2002, 08:08
Największa obawa dotyczy kradzieży. Często nie będzie nas w domu. Chociaz okolica, gdzie budujemy jest spokojna, to jednak licho nie śpi.

Jola_
08-08-2002, 12:10
Moje oczekiwanie na spełnienie marzenia jest tak wielkie, że przysłania mi ewentualne problemy i wszelkie obawy.
Uważnie przeczytałam wypowiedzi przedmówców i muszę przyznać ze wstydem:???:, że nie podzielam ich obaw. I dokładnie tak samo było przed podjęciem decyzji o budowaniu domu, mój mąż miał tysiąc wiątpliwości - ja wiedziałam, że się wszystko uda. Miałam rację. Chyba jestem urodzoną optymiską?
Idzie do nas NOWE, ale to nie znaczy, że idzie ZŁE.

08-08-2002, 12:29
A ja się obawiam,ze najlepsze juz za mną :sad:
Marzenia są najpiekniejsze przeciez.
A tu już fundamenty, biorą się za ściany.
Więc idę dalej-już "urządzam" wnętrze. Oswajam się z tematyką ogrodniczą (zupełna dyletantka ze mnie)
I teraz to juz mi tylko ten ogród pozostał-dobrze,ze drzewa tak długo rosną. :smile:
Chodzi o to, aby gonić króliczka.

Jola_
09-08-2002, 09:50
Opalku, nie martw się, coś wymyślimy. Będziemy goniły innego króliczka.

09-08-2002, 09:56
No tak, ale jakiego???
To jest właśnie problem.... :wink:

Jola_
12-08-2002, 15:57
Za małą chwilkę będziemy robili:
-przyłącza do domu (prąd, woda, gaz)
-wykończenie wnętrza + tynki zewnętrzne
-umeblowanie, oooo to troszkę czasu i energii nam zabierze
-ogród i cała reszta z tym związana, a lampy do ogrodu - wymyśliłam sobie solarne...
-później chwila odpoczynku.....

MagdaN
13-08-2002, 12:50
Moje obawy związane są głównie z realizacją całego przedsięwzięcia. Wprowadziliśmy trochę zmian w projekcie gotowym, niestety adaptacja (kosztująca dwa razy tyle, co projekt) nie została zrobiona dobrze. Ciągle się boję, że w trakcie budowy wyskoczy "coś" nieprzewidzianego (=kosztownego).
Wolałbym miec pewność, że wszystko pójdzie gładko :smile:.
Magda

Jola_
13-08-2002, 14:05
Magda, tego nit Ci nie zagwarantuje, ale niby dlaczego miałabyś mieć jakieś problemy? A tak naprawdę, to każdy z nas miał takie obawy. Jeszcze nie tak dawno, po wylaniu ław fundamentowych, byłam przerażona, że salon jest zbyt mały i nawet 2 fotele się nie zmieszczą. Tak jest przed każdym następnym etapem, są wątpliwości, obawy ale i są fachowcy do rozpędzenia czarnych chmur. Początkowo wszystko jest czarne a kolorów nabiera wraz z postępami na budowie.

13-08-2002, 14:15
no właśnie, z tymi fundamentami to chyba tak jest-zawsze się wydają za małe??

kaKa
13-08-2002, 14:55
Mnie sie rowniez fundamenty wydawaly bardzo male, kiedy poszly w gore sciany, to juz zrobilo sie przestronniej, a gdy teraz jest sufit i wysokosc 3.2 m, to mysle: "kurcze, co ja z tym bede robil" :smile: :smile:

Maco
14-08-2002, 06:59
To może też tak jak z działką...
Nam się 1000m2 wydawał absolutnym minimu i w końcu kupiliśmy 1600. Jak wczoraj trochę na niej poprawcowaliśmy (wyrównanie terenu, wyrywanie chwastów,....) to zaczynamy myśleć o sztucznej trawie (co to nie trzeba kosić) i o drzewakach o małym wzroście. To jedak kawał pola do utrzymania... :smile:

Jola_
14-08-2002, 15:03
Maco, myślisz, że z działką jest podobnie jak z fundamentami?

adamski
20-08-2002, 14:39
Ja najbardziej obawiam sie ze czasem nie bede mogl (z braku czasu - praca zawodowa) dopilnowac budowy. Niby cala rodzina bierze udzial w zalatwianiu formalnosci (tesc, szwagrowie) ale ja i tak bede mial w przypadku problemow pretensje do samego siebie. Niestety jak sie chce miec domek to trzeba pracowac na pieniazki od rana do wieczora. Paranoja - jednoczesnie zeby domek mniej kosztowal - trzeba przy budowie troche pobiegac, zeby kupic materialy troche taniej, dopilnowac ekipe zeby czegos nie skrzaczyla... Hmmm nie dziwie sie ze tak wiele osob decyduje sie na kupno mieszkania w bloku - to po prostu mniej problemow.

JerryCool
20-08-2002, 23:39
O jejku ale ludzie mają problemy. "Żeby dzieci miały dobrą szkołę" - wychowałem się na wsi do njblizszego miasta 30 km(dowiedziałem się o nim jak miałem ok.12lat) w szkole klasy łączone i jakoś dostałem sie do L.O. potem na studia itd. "Dojazd do pracy"- 3 minuty (mieszkam w Zamościu jedno skrzyżowanie blokuje się po 3-ciej i trzeba poczekac tak z 10 minut).Powinienem być szczęśliwym człowiekiem tylko... właśnie czy stać mnie bedzie na utrzymanie domu i zapewnić rodzinie godziwy standard życia. A nade wszystko stała praca, by móc spłacić zaciągnięty na budowę kredyt abym nie musiał sprzedawać domu i przeprowadzać się bo BLOKU!!!

pik33
11-09-2002, 22:01
#1: Za co my to zbudujemy? Kredyt (czy dadzą???), łamańce ze sprzedażą mieszkania (czy się sprzeda, czy za tyle, za ile myślimy) itp, itd... I czy w środku budowy nie okaże się nagle, że będzie to kosztować dwa razy więcej niż planowaliśmy (a mieszkania już nie ma...)

#2: też finansowy - co się stanie w przypadku utraty zdrowia/pracy/jednego i drugiego przez jedno z nas - czym wtedy spłacać kredyt?

#3: dojazdy. Trzeba samochód - dodatkowy wydatek. Albo tracić dziennie po kilka godzin na PKSy - bez sensu...

#4. Kłótnia z rodzicami. Jeszcze nie wiedzą o planach "budowlanych" i nie dowiedzą się wcześniej niż ruszymy. A jak z jakichś powodw nie ruszymy wcale, to i wcale się nie dowiedzą. Bo gdy rok temu napomknąłem im, że może jakiś domek zbudujemy, to uraczyli mnie wykładem, ile przy tym roboty i dlaczego sobie nie poradzę. Długo musiałem "leczyć się" ze skutków, jakie ten wykład wywarł na moją psychikę. Teraz, jak by się dowiedzieli o tym że biorę się za to na poważnie, zadzwoniliby po najbliższego psychiatrę... żeby uniemożliwić mi popełnienie tego szaleństwa. I to jest chyba moja NAJWIĘKSZA obecnie obawa "budowlana".
---------
O sąsiadach i złodziejach jeszcze nie myślę. Nie ten etap inwestycji... :wink: No i mimo obaw... nabrałem optymizmu, że za 100000 PLN można coś zbudować (partnerka miała ten optymizm "od zawsze", ja po poczytaniu czasopism zwątpiłem - kosztorysy nie schodziły tam niżej 300000 - dopiero projekt D06 i ludzie, którzy go tu budują, pozwolili mi ten optymizm odzyskać)

11-09-2002, 22:38
pik,
znam ten ból jeśli chodzi o "przychylność" najbliższego otoczenia.Chcę wierzyć, że to z troski, a nie niewiary w nasze możliwości.
Dlatego, proponuję, abyście o swoich planach powiedzieli jak najpóźniej, gdy proces będzie nieodwołalny i będą już jakieś efekty. Jaka miła niespodzianka zarazem?:smile:
Nie przejmuj się tym gadaniem tylko wyobraź sobie, że nasi rodzice żyli w czasach, gdy nic nie było. A budowa domu groziła kryminałem (nawet znam taką jedna kryminalną opowiastkę)Poza tym są od nas starsi i już mają za sobą etap tworzenia, nie rozumieją, że nam się chce.
Ja nie mogę sie doczekać, aż mama zobaczy nasz stan surowy. I będę stać z konewką, aby szybko podlać tego kaktusa, co ma jej wyrosnąć na dłoni. :wink:
Ale na pewno będzie dumna!!!
Zobaczysz, Twoi rodzice, zrozumieją, ze Wam się chce COŚ TWORZYĆ i na pewno zaoferują pomoc.Poza tym jak się zainteresują tematem i zobaczą jaka jest oferta handlowa, jakie dobre są teraz ekipy, poprą Wasz pomysł.
Jak duży chcesz dom?Na początek warto przemyśleć metraż. My schodziliśmy od ok.200m2 uzytk. poprzez 150m2 do 130m2 plus garaż. I już widzę , że będzie w porzo.
Pozdrawiam :smile:

Luśka
12-09-2002, 06:49
Pik, bardzo dobrze, że widzisz problemy z którymi możesz się spotkać na drodze do własnego domku, ale: 1) jeśli jesteś w stanie określić, jak bardzo chcesz mieć dom to również potrafisz ocenić, na jaki dom możesz sobie w tej chwili pozwolić i z czego trzeba będzie zrezygnować, 2) gdyby człowiek miał w życiu tylko obawy i strach przed przyszłością, to powinien wziąć prześcieradło i czołgać się w stronę cmentarza! 3) każdy z nas, przy budowie musiał przykroić marzenia do rzeczywistości, ale z celu nie rezygnuje, 4)z Rodzicami nie musisz się kłócić, oni protestują głównie z powodu obaw i - tak, jak pisze Opalka - z doświadczeń rzeczywistości w której nierealizowały się (bo nie mogły) ich marzenia; raczej ich przekonaj i zaraź swoim optymizmem, 5)jeśli podejdziesz z odpowiedzialnością i świadomością, że budowa będzie trudnym okresem w Twoim życiu, ale w efekcie ogromnie satysfakcjonującym, to okaże się, że wszystko jest realne. Każdy ma pokłady niewykorzystanych możliwości i tylko czasem chce nam się bardziej lub mniej.

dolores
12-09-2002, 09:00
pik,
Mam podobne doświadczenia z rodzicami jak Opal. Jakoś dziwnie rodzice, na pewno z troski, zamiast dodawac nam otuchy pogłębiaja nasze obawy. Przeciez ta budowa to nie jest bułka z masłem. AJednak budowa daje nam wiecej radośi niż zmartwień.

Jola_
12-09-2002, 10:10
Dziewczyny, jak Wy to pięknie ujęłyście. :roll: Chciałabym również podpisać się pod tym co napisałyście. Rzeczywiście budowa jest wielką frajdą i poza tym daje każdemu z nas możliwość sprawdzenia się w trudnych (podejmowanie szybkich decyzji) sytuacjach.

ckwadrat
12-09-2002, 12:10
Warto zadać sobie trudu dla satysfakcji z tego, jak dom wyjdzie już z poziomu 0 i ściany rosną w oczach. A jaki później widok ze stropu! Jak są ściany poddasza to aż trudno uwierzyć, że to wszystko moje... Fakt, że późniejsze etapy nie będą już tak widowiskowe (z wyjątkiem przykrycia dachem), ale będzie z kolei odliczanie dni do zamieszkania...

12-09-2002, 12:37
pik,
widziałam projekt domku, do ktorego się przymierzacie. Mysle, ze kwota , która podałeś styknie jeszcze na marmury. :wink:
Pozdrawiam

pik33
12-09-2002, 16:17
No dzięki za poparcie... :smile: :smile: :smile: :smile: :smile: Bardzo mi jest potrzebne...

Marmury??? bez przesady. Projekt jest prosty, domek nieduży - z innych dziedzin żyycia znam ten ból, że do zaplanowanych pieniędzy trzeba dodać jeszcze "trochę"... A znajomi, którym mówię z jakimi funduszami zabieram się za budowę, tylko głową kręcą...

Na szczęście mam dziewczynę tak napaloną na ten dom, że nie pozwoli zawrócić z trudnej drogi tzw. inwestora. Jedyną alternatywą do zbudowania czegokolwiek jest w tej chwili zakup czegoś gotowego... O mało nie kupiliśmy stanu surowego za 100000, ale obliczenia nas ostudziły - jeszcze jakieś 80000 na instalacje i wykończenie... poza tym przykład chałtury budowlanej - drewniane belki stropowe pod kątem 30 stopni, i jakoś mało dokładnie zaizolowany od strony fundamentu silikat - murowany na 2 cm pionowe spoiny...

Jeszcze raz dziękuję za słowa otuchy i poparcia dla budowy. Startuję w 2003, na wiosnę. Na jesień chciabym mieć domek do wprowadzenia się... grunt to optymizm - i nie dać się tekstom "nie dasz rady"... :smile:

A na razie wszedłem na forum, czytam, dyskutuję, pytam, zamówiłem makietę.. i szukam pieniędzy na zakup upatrzonej działeczki...

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: pik33 dnia 2002-09-12 17:28 ]</font>

12-09-2002, 16:29
Trzymaj się swojej kobitki-nie zginiesz. :smile:
Powodzenia i z przyjemnością będę śledzić Wasze postępy.
:smile:

Luśka
12-09-2002, 18:00
O to to! Trzymaj się kobitki, a jak i tak zaczniesz wątpić, to Cię z Opalką zawsze wesprzemy !!! :smile:

12-09-2002, 20:30
Tak jest, bo my już dawno założyłyśmy klub żon mężów budujących (że niby my te szyje, a oni głowy :wink:
:smile:

Luśka
12-09-2002, 21:09
Opalko, czy już mówiłam, że Cię lubię? Nie chciałabym się powtarzać :smile: :smile:

12-09-2002, 22:33
Nie, to ja Ci mówiłam. :grin:

Marzyciel
02-09-2003, 09:59
Nie ma co ukrywać, moje obawy związane są z kosztami utrzymania domu. Myślę przede wszystkim o kosztach ogrzewania, a położenie domu i projekt uniemożliwiają wykorzystanie najtańszych obecnie źródeł energii, czyli węgla lub gazu sieciowego. Myślę też o zapowiadanym od lat podatku katastralnym, który mógłby wynosić rocznie nawet ok. 1-2% wartości nieruchomości.
Marek
koszty utrzymania domu (nowego domu) są porównywalne a czasami nawet niższe od kosztów utrzumania mieszkania.

Marzyciel
02-09-2003, 11:17
Marzymy o domu, a tu rzeczywistość czasem skrzeczy: zbyt dalekie dojazdy, nieżyczliwy sąsiad, niechciana inwestycja obok, brak towarzystwa dla dzieci, brak poczucia bezpieczeństwa, za dużo pracy przy domu i w ogródku... obawy można by mnożyć. Czego się obawiacie; że gdy już zamieszkacie w swoim domku to...?
wydaje mi się, że miejsca na dom nie wybiera się na "łapu-capu". ja na przykład znalazłam okolicę, gdzie wiem, że będziemy czuli się szczęśliwi. a co do wszelkich innych obaw to mam to gdzieś. ja chcę mieć po prostu kawałek swojego świata, gdzie bedę "panem na włościach" i nikt nie będzie mi mówił co mam robić (no może poza moją żoną :wink: )

EDZIA
05-09-2003, 10:12
Buduję w rodzinnej miejscowości, gdzie znam dobrze wszystkich sąsiadów i z tym nie będzie problemu.
Nie tyle obawiam się kosztów utrzymania nowego domu, gdyż jak napisał Marzyciel są one porównywalne z kosztami utrzymania mieszkania.
Natomiast często wymarzone miejsce na dom jest znacznie oddalone od miasta i miejsca pracy. Dlatego bardziej obawiam się kosztów utrzymania samochodu, zwłaszcza, że przy dorastających córkach jakiś czas będziemy zmuszeni "być dyspozycyjni" tzn. odwożenie i przywożenie - szkoła no i znajomi bo nie możemy ich tego pozbawić, a w dalszej perspektywie drugi samochód.
Generalnie boję się też trochę organizacji życia rodzinnego - więcej czasu na dojazdy, więcej czasu na utrzymanie domu i ogrodu .... no i już wiem, że będzie problem z towarzystwem dla dziewczyn, bo będą chodzić do innych szkół niż miejscowi.

Gosia Łódź
05-09-2003, 20:49
Obawiam się jednego...... czy skończę się budowac i nie rozstanę z męzem...:):):) a potem to już tylko z górki:))

Teska
06-09-2003, 17:56
....obawiam sie....hmm....jakich sasiadów przyniesie mi losik...mimo wszystko...
a tak serio obawiam sie czy bedzie nas stac utrzymac ten nasz mały domek....obawiam sie dojazdów syna na drugi kkoniec miasta do szkoły ( to całe 26km)...

marcy
07-09-2003, 21:47
Najbardziej sie boje, ze sasiedzi znow beda do d... z powodu sasiedztwa chcemy wyniesc sie z tego( remontowanego 4 lata temu) naszego "juz na zawsze" domciu :cry: Znalezlismy dzialke pod lasem, ale jesli znow powstanie nam pod oknem zaklad samochodowy.... :evil:

jurg
07-09-2003, 21:50
Raczej niczego się nie obawiam. Jestem już duży chłopczyk.