PDA

Zobacz pełną wersję : Twoja tragedia budowlana



aleksik
27-09-2004, 00:21
Poruszam temat ku pokrzepieniu własnego serca. Nie żeby się cieszyć z czyjegoś nieszczęścia ale aby było mi lżej a przede wszystkim ku przestrodze innym a może i sobie po stwierdzeniach innych budowlańców po dużej stracie czasu i kasy. Mianowice ze względu na dwa spróchniałe stemple podporowe podczas zalewania stropu runęła mi 1/4 stropu na dół ... Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale mogło.

KaiM
27-09-2004, 07:57
u mnie na samiutkim początku budowy kiedy robiłem z przyjacielem tymczasowe ogrodzenie z siatki leśnej i drewnianych drągów wydarzył się niemiły wypadek chociaż trudno go nazwać tragedią.
Jedna z ukośnych podpór narożnego słupa jeszcze nie przybita tylko oparta spadając uderzyła przyjaciela w głowę. O mało nie stracił przytomności głowa bolała go jeszcze przez tydzień. Na szczęscie skończyło się na wielkim guzie i strachu ale to wydarzenie dało mi do myślenia. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Nic nie jest warte utraty zdrowia a nawet życia. Zostaje niemiłe wspomnienie a przecież to ma być miejsce do którego chce się wracać i ma dawać ukojenie i relaks.
Dlatego porządna apteczka a do tego zawsze rękawice, odpowiednie buty a jak mury zaczną się pnąć do góry - mam już przygotowane kaski.

buba48
16-11-2004, 12:45
...ku przestrodze innym...

Decyzja o podjęciu budowy! :P

am00
16-11-2004, 13:14
Spadł nam 6m arkusz blachy z dachu. Na szcęście pomocnik nie próbował łapać tylko się odsunął. Początkowo myśleliśmy, że arkusz jest na straty, a to wstrzymałoby krycie dachu na kilka tygodni. Udało się go jednak jakoś naprostować.

Juras XR4Ti
16-11-2004, 13:17
Humus zebrany,wykopane piękne rowki na 110cm po obwodzie i pod ścianę poprzeczną nośną. W środku wyłożone folią. Styropian 5cm od zewnątrz. Na dnie zbrojenie. Tylko wylewać. Sobota wieczór. Ostatnie spojżenie, i jadę do domu. Grucha i pompa zamówione na wtorek.....

W nocy z soboty na niedzielę padało.... A tam, padało LAŁO !!! Burza, pioruny i kilkanaście litrów na metr kwadratowy....

Nie wiem czy potraficie sobie wyobrazić co taki deszcz może zrobić z wykopami na gliniastym terenie.... :evil:


Ale było, minęło a pierwsze wylewanie odbyłosię zgodnie z planem.

A w tym roku zmarł mój wujek, który był kierownikiem mojej budowy.....

bajzi
16-11-2004, 13:39
pierwsza: przyjechała koparka i odkryłam, że zamiast domu, spokojnie mogę wykonać oczko (oko) wodne, bez użycia folii, bezpośrednio w glinie.
druga: energetyka chciała mi postawić 6 przepięknych, betonowych słupów w celu zaopatrzenia mnie w energię - udało mi się wymóc kabel.
trzecia: widociągi zażądały za rozbudowę sieci ni mniej ni więcej a trzydzieści i trzy tysiące - to mi się też udało.
czwarta: kanalizację skończą mi 80m od domu. właśnie mój osobisty małż udał się na posłuchanie do prezydenta miasta.
cała reszta - to tylko pomniejsze tragedyjki (m.in. wylewanie z wykopu ok. m3 deszczówki 5-cio litrowym wiaderkiem w ziąb i boso, bo kamaszki się utopiły zaraz z początku)

mww
16-11-2004, 13:52
Juras, bardzo mi przykro z powodu wujka :(

Moją pierwszą tragedię przypłaciłam prawie zawałem. W ostatniej chwili zdecydowaliśmy, że zrobimy GWC rurowe w fundamencie. Po ułożeniu rurek, na drugi dzień (sobota) miały być zalewane betonem. Ekipa zaczeła zalewać, a rurki zaczeło wypychać..., ekipa starała się je przytrzymywać... Na to pandemonium przyjechał mąż i wstrzymał zalewanie. W pierwszym odruchu kazał im wybierać cały beton i odgrażał się, że obciąży za rurki. Wezwani fachowcy od GWC przychali ekspresowo, pożartowali z ekipy, stwierdzili, że może zostać i nic się nie uszkodziło i pojechali. Mąż pozwolił zalewać dalej... i zadzwonił do mnie z relacją (ja byłam w pracy). No i wtedy "dostałam zawału". Naczytałam się na forum jakie to mądre obliczenia należy wykonać do takiego GWC- fi, spadki, przepływy, pa, m2, mbr i inne takie. Nic nie rozumiałam, ale wiedziałam, że mądre toto i skomplikowane. A oni mi zalewają trochę wypchnięte i obrócone rurki. A obliczenia?!?!?! :o

Degustibus
16-11-2004, 14:00
Moją osobistą tragedią był zakup przez rodzinę domu o który pisałem w poście "KU PRZESTRODZE-LEPIEJ PRZECZYTAJ"

MarzannaPG
16-11-2004, 16:34
Trudno to nazwać 'tragedią', ale jakoś mnie dreszcz przechodzi na wspomnienie nocy, którą przepłakałam przekonana że utopiłam 40.000 w działkę, na której nie da się nic zbudować. Te pieniążki dała mi i mojemu małżowi moja mama, która sprzedała mieszkanie i wprowadziła się do nas na dwupokojowe 33m2. Już myślałam, że tak będziemy mieszkać do sądnego dnia. Na szczęście ukochana działeczka 36 arowa w wymarzonym miejscu dała się przekwalifikować chociaż trwało to rok a kosztowało 'tylko' 2500 bo było nas takich zrobionych w 'bambuko' przez gminę inwestorów aż czwórka. Teraz stoi sobie tam wymarzony domek na pohybel paskudnej, nieprzyjaznej inwestorom gminie!

danka00
16-11-2004, 19:29
Spadła pełna taczka z betonem ( hak przy wyciągarce odmówił chęci współpracy), poleciała jakieś 3 lub 4 metry w dół, męzuś był w pobliżu, byrrrrrrrrrrr, natychmiast nabyty nowy hak.
Stary tez był dobry, cóż mąż podpiął jego byle jak, od tego czasu wjechało setki taczek na górę, ale już podpinał i sprawdzał.
Pozdrawiam budujacych. Danka.

duduś
16-11-2004, 19:44
Ponieważ jestem mieszczuchem nie wiedziałam jak sie odkłada grabie ( po fakcie już wiem ) i ...... niestety....... ( a może stety :wink: ) nadepnęła na nie moja teściowa .Zarówno stopa jak i głowa bolały ją przez tydzień ( ale nic jej się nie zmieniło :P )A tak na poważnie to nie ma żartów ze zlatującymi blachami z dachu a jeszcze gorzej z takimi pod które podwieje wiatr ( mój mąż czuł jak odlatuje na skrzydłach)a ja nie wiedziałam czy łapać jego czy tą blachę :wink:

aldi
16-11-2004, 19:54
mww z moją czerpnią zalewaną w fundamentach miałam taką samą sytuację - i to jak na razie jedyna niespodzianka - oprócz wiecznego braku kasy

Jagoda
16-11-2004, 21:30
U nas fachowiec od co i wody zmontował całą instalację, kotłownię itd, wpuścił do instalacji wodę, zrobił próbę ciśnieniową i stwierdził, ze jest ok. Była I połowa grudnia i czekaliśmy na urzadzenie, które nalezalo zamontować w piecu, aby go dostosować do gazu płynnego. Piec już był zamontowany a urzadzenia nie było. Trwało to zaledwie dwa dni od chwili wpuszczenia wody do instalacji ale w ciągu tych dwóch dni przyszly mrozy. Przyjechał specjalista od Viessmana aby zamontować wspomniane urzadzenie i uruchomić piec a tu nic, zadnej reakcji. Okazało się, ze woda w instalacji zamarzła. W środku nocy / na dworze - 12/ po kolei, przy pomocy farelek, elektrycznych piecyków do gotowania i innych elektrycznych wynalazków kolejno odmrażaliśmy każdy grzejnik. Gdy w instalacji popłynęła ciepła woda, cieszyliśmy się jak dzieci, ze tylko jeden grzejnik szlak trafił. Potem się dziurkę zaspawało i działa. Mogę tylko dodać, że najsłabszym ogniwem instalacji w takich przypadkach są łazienkowe grzejniki rurkowe.

RYDZU
16-11-2004, 21:50
U nie najwiekszą tragedią na budowie był "pan Janek".
Ekipa sobie spokojnie pracowała dokóki ON sie nie pojawił. Szef ekipy go
przyciagnął gdy skończyli inną budowę. No i zaczeły się rządy pana Janka.
Wszystko wiedział najlepiej, gdy on cos tłumaczył (zreszta niezbyt sensownie)
wszyscy musieli słuchać. natomiast gdy tłumaczyło się cos jemu - akurat był zajęty
pisaniem SMSa, dłubaniem w nosie, piciem piwa etc.... :evil: :evil: :evil:
Najgorsze jest to, ze wpłynęło to na morale całej ekipy, do której do tej pory
nie miałem wiekszch zastrzeżeń. W efekcie mam spier... pokrycie dachu i na wiosnę
czeka mnie robienie tego jeszcze raz. Kiedyś nie wiedziałem co za debil układa
papę na spadkach zakładkami "pod prąd" tak że woda się wlewa pomiędzy nie,
że pape można pozgrzwać byle jak - tak żeby tylko sie trzymała i ważać że jest ok,
że woda lejąca obok wypustu rynnowego to "normalna rzecz - która się skończy
jak się resztę papy wierzchniej przyklei". Teraz juz wiem - to pan Janek :evil:

Pozdrawiam

Mały
16-11-2004, 22:00
Dwa drobiazgi:
1.Śmieliśmy sie ,że Niemcy we dwóch noszą 2-3 m rurę a u nas wystarczy jeden-no i ten jeden wysłał drugiego(przypadkowego) do szpitala(oko udało sie uratować).Teraz noszą we dwóch.Zwłaszcza na zakrętach.
2. w ramach szybkiego spuszczania rur pcv kanałami wentylacyjnymi(z piętra na parter) jeden kolega stracił palec(na szczęścje tylko palec-bo wsadził w otwór całą dłoń)brrr
3. W windzie zablokował sie przycisk od podnoszenia i ... no cóż zerwało całe rusztowanie(na szczęście wszyscy zdążyli uciec).

poldek
16-11-2004, 22:41
Moją TRAGEDIĄ jest polecony "fachowiec" od wykończeń (najszybciej to on mnie wykończy !). Zaczął-ekipa 4 os. na poczatku września, miał skończyć w połowie najdalej w połowie listopada. I przeprowadzka początek grudnia. I co? I jaj.. Roboty wykonane w 60%. I cały misterny paln w p... Dodam, że wynajmuję mieszkanie i zobowiazałem się że je opuszczę do 1 grudnia. A i Boże Narodzenie i choinka i wigilia i impreza sylwestrowa we własnym domeczku, och szkoda gadać/pisać, serducho boli :cry: :cry: :cry: :cry:

kasieńka
17-11-2004, 06:49
Moją największą tragedią budowlaną jest pierwszy wykonawca -tzn.ten od fundamentów, ścian i... o dziwo strop też udało mu się wylać :x
To co z nim przeszłam (bo mąż to facet chyba bez nerwów 8) ) ... -szkoda słów
W każdym razie przy stropie to już byłam prawie pewna, że wyląduję u świrów przed zamknięciem stanu surowego :o - na szczęście ten pseudo-fachowiec opuścił naszą budowę (w eskorcie policji :D ) prędzej niż mnie wywieźli w kaftanie

-oczywiście mnie nie wywieźli do czubków, ale o mały włos :lol:

Człowiek tak skutecznie obrzydził mi budowę, że miałam już myśli jej sprzedania -co na szczęście się nie stało
A to, że jednemu z pracowników spadł na głowę pustak stropowy porothermu po czym odwieziono go do szpitala to naprawdę małe piwko...

Tomek_J
17-11-2004, 07:13
Moją największą tragedią jest to, że w ogóle na tym świecie trzydzieści parę lat temu pojawił się człowiek, który potem stał się wykonawcą mojego domu...

A tak naprawdę wszystkie problemy techniczne dały się "naprostować". Natomiast bezpowrotnie minęła mi wiara w ludzi ze szczególnym uwzględnieniem budowlańców i urzędasów.

kasieńka
17-11-2004, 07:16
Tomku_J -coś wydaje mi się, że nasz projekt to jakiś pechowy... czy co...? - obym się myliła :-?

zen
17-11-2004, 07:28
chcecie wiedzieć co to jest prawdziwa budowlana tragedia? poszukajcie tekstu >dla niezdecydowanych inwestorów<, autorem jest broncel

Artur_Cholys
18-11-2004, 21:45
Tragedia to moja budowa:
Zaczęło się nieźle polecona brygada, sprawdzona na budowie u znajomych wszystko ok. Prace rozpoczęliśmy w maju. Szybko zalane fundamenty i wylana płyta betonowa. Tempo rewelacyjne. Na tym koniec
Obecnie mamy połowę listopada a u mnie dach nie wykończony. Dodam -Ci sami ludzie (a raczej szef). Szlak mnie trafia bo od czerwca do końca sierpnia murowali 160m2 chałupkę. Wrzesień i pół października zleciały na konstrukcji więźby. No i tak dalej. Teraz od tygodnia nic się nie dzieje. Szef stracił kontrolę nad pracownikami.... Końca nie widać... Stały stan przedzawałowy to już normalka. Z wypadków szczególnych to złamana ręka murarza wskutek źle postawionego rusztowania i 4,5kg dachówka na masce samochodu "Szefa", która spadła z dachu... ups fachowcy...

Tak... ręce opadają. Tylko ze względu na Was drodzy Forumowicze nie użyłem słów które same cisna mi się do ust....

Cóż kto ma miękkie serce ten ma twardą d........ę i zamówioną wizytę u psychiatry.

Pa

Luśka
18-11-2004, 21:56
No Arturze, widzę że szybko musimy zrobić spotkanie "Reanimacyjnej Grupki Łódzkiej" cobyś bracie przetrwał do końca budowy! Może Ci nawet wypożyczę cudny kask Muratora z podpisami CAŁEJ Redakcji - jak to ekipy nie ruszy, to zostają tylko bejsbole :lol:

Wowka
18-11-2004, 22:03
No Arturze, widzę że szybko musimy zrobić spotkanie "Reanimacyjnej Grupki Łódzkiej" .....

Reanimacja... Łódź.... coś tak w świetle cyklu artykułów w Gazecie Wyborczej nie najlepiej to mi się kojarzy :wink: ... Arturze... w trosce o Twoją skórę odradzam :wink: :wink:

Luśka
18-11-2004, 22:11
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Wowka, i Ty brutto kontra netto !!!!!!1

DeeF
18-11-2004, 22:17
Wczoraj do wieczora ułożyliśmy przyłącze kanalizacyjne, nie zdążyliśmy zasypać!! Dziś od 4 rana nie spałem bo cholernie lało, koparka umówiona na 7,30 całe wieki. W końcu jestem o 7 na budowie........patrzę a tu w pierwszej rurze od domu dziura jak pięść : :oops: zrobiona przez podmyty kamień!!! Przez godzinę cali w błocie i zmoknięci od nowa układaliśmy odcinek - udało się - zasypane!

krzyss
18-11-2004, 23:55
Architekt (-tka). chętnie ją polecę 8) masochistom :lol: (projekt indywidualny!!!!!!!)

Tomek_J
19-11-2004, 07:15
Tomku_J -coś wydaje mi się, że nasz projekt to jakiś pechowy... czy co...? - obym się myliła :-?

O Dżizas ! I Ty, Kasiu, też ?... :o :( :( :(

preev
19-11-2004, 07:21
mi pękła firmowa tarcza na szlifierce kątowej i o mało nie dostałem rykoszetem w głowę :( skończyło się na szczęście tylko wielką dziurą w płycie GKB

kasieńka
19-11-2004, 07:25
O Dżizas ! I Ty, Kasiu, też ?... :o :( :( :(

..no niestety :cry: -myślałam że mnie to nie dosięgnie (...naiwna... :lol: ), ale jednak budowa to nieprzewidywalne zjawisko o nieprzewidywalnych skutkach :evil:

Tomek_J
19-11-2004, 07:27
..no niestety :cry: -myślałam że mnie to nie dosięgnie (...naiwna... :lol: ), ale jednak budowa to nieprzewidywalne zjawisko o nieprzewidywalnych skutkach :evil:

Przykro mi to słyszeć. Naprawdę... :(

aleksik
19-11-2004, 07:30
Inną tragedia jest człowiek sam dla siebie, gdy coś spie... u siebie a zauwazy to zbyt późno. i na kogo tu się po wkurzać? kogo przegnać z budowy?
Moja jeszcze jedną tragedią jest sam początek, czyli to co było poruszane już wcześniej mianowicie pani projektant. Przy każdym następnym, etapie budowy uświadamiam sobie ilość błędów i braków w projekcie i nie mam już zdrowia ania ochoty wybierać się do tej pani na kolejną konsultację dot. mego domku :( .

kasieńka
19-11-2004, 07:49
Przykro mi to słyszeć. Naprawdę... :(

Ojejjj... -dzięki za wyrazy współczucia, ale jakoś dałam radę przetrwać ten sezon bud., tylko już się boję co będzie w przyszłym -chyba już dziś zamówię sobie wizytę u psychoanalityka :lol:

Ale wiesz, Tomku -jeszcze bardziej mi jest przykro, jak czytam o Twoich przejściach z panem M.Gromadą i tym podobnym ćwokom -normalnie wziąć żyletkę i w plasterki takich :evil: -...a później solą

Uller
19-11-2004, 07:59
A ja miałem zdarzenie tragikomiczne.
Pomiędzy ściana fundamentową a gruntem była zrobiona kładka. Przechodzę sobie przez ta kładkę z wiadrem pełnym zaprawy (do tynkowania) i niestety tak niefortunnie nadepnąłem na kładkę, że wpadłem do wykopu a wiaderko z zaprawą poleciało mi prosto na głowę w taki sposób, że całą zaprawę miałem na sobie a w wiadrze została moja głowa.

Koral1
19-11-2004, 08:11
Moją tragedią (nie taką znów dużą) było pomniejszenie domu o 8 cm z każdej strony.Zmieniliśmy w projekcie typowym ściany z 2 warstwowych na 3 warstwowe.Projektant, który robił mi adaptację wykonał adaptację fundamentów w osobnym opracowaniu i tam powiększył ich grubość oraz wymiary zewnętrzne. niestety nic nie naniósł na projekcie zasadniczym. oczywiście nie muszę dodawać, ze wytyczenie z geodetą zrobiliśmy w opraciu o projekt zasadniczy. Zorientowalem się, gdy ściany fundamentowe byly już wymurowane i obliczałem beton na podłogę na gruncie. gdy to odkrylem całą noc nie spałem bo i przed zmniejszeniem nasz domek wydawal sie nam trochę za mały...

juras
19-11-2004, 09:28
..no niestety :cry: -myślałam że mnie to nie dosięgnie (...naiwna... :lol: ), ale jednak budowa to nieprzewidywalne zjawisko o nieprzewidywalnych skutkach :evil:

Dokladnie !!!

U mnie natomiast trzy przypadki, ktore skonczyly sie OK
1. tesc o malo sie nie zabil wpadajac do piwnicy, w ktorej byl wodomierz. wode bralismy od sasiada z altanki, pierwszy raz tam poszedl i ... skonczylo sie dobrze
2. zona w 7 miesiacu ciazy podczas rozmowy z dekarzem wpadla noga w dziure w stropie, w miejscu gdzie pozniej stanal komin. Tak sie zakleszczyla, ze 10 minut trwala akcja wyciagania nogi.
3. Ten sam dekarz z ktorym rozmawiala juz na sam koniec robienia dachu zeslizgnal sie i spadl z dachu garazu. od wkretow do blachodachowki pociachal sobie troche nogi.

Jarek.P
19-11-2004, 09:44
na budowie u rodziców stolarz zapił się na śmierć. Przy czym tragedią nie było to, że zszedł, tragedią było samo jego zatrudnienie.

J.

Maggie
19-11-2004, 10:01
dachowanie w drodze powrotnej z budowy, na szczęscie skończyło się tragicznie tylko dla samochodu :cry:

Artur_Cholys
19-11-2004, 16:38
No Arturze, widzę że szybko musimy zrobić spotkanie "Reanimacyjnej Grupki Łódzkiej" cobyś bracie przetrwał do końca budowy! lol:
Dziękuję za dobre chęci...spotkanie mogłoby być ciekawe...
To dziwne dzisiaj przysypało śniegiem z 25cm. A ja zamiast rwać sobie włosy z głowy odczuwam pewna ulgę i jedynie niewielkie zaniepokojenie... Tak, teraz po prostu wiem co zrobię. Niepokrytą dachówką część dachu zabezpieczę folią coby membrana i więżba nie ucierpiała. Nie ma tego aż tak dużo.