PDA

Zobacz pełną wersję : Mój pies-jakie b?dzie mia? teraz ?ycie?



asia1997
19-10-2004, 08:54
Przepraszam, że zawracam Wam tym głowę, ale siedze w pracy i łzy same napływają mi do oczu i czuje ucisk w żołądku. Nie mogę przestać myśleć o mojej rocznej suczce, którą moj mąż potrącił samochodem w niedziele i okazało sie, że ma uszkodzony wzrok i jest całkowicie ślepa.
Jakie będzie jej życie teraz, ma takie kłopoty z poruszaniem się, mały kamień na drodze powoduje, że staje i boi się iść dalej. Wczoraj zaczęłam uczyć ją schodzenia po schodach, bo narazie trzeba ją znosić.

To mój ukochany pies, zwykły kundelek, który urodzil się przez cesarskie cięcie, a jej matka nie miała instynktu macierzyńskiego, wiec ja co dwie godziny w nocy wstawałam karmiąc ją butelką. Była takim wesołym, mądrym psiakiem, a teraz jest taka smutna i siedzi wpatrując się swymi pustymi oczkami w ściane. Widok jest przerażający.

Musiałam to z siebie wyrzucić, ale i tak nie jest mi lepiej

mbz
19-10-2004, 09:01
Asiu, ja wiem, ze to na pewno strasznie boli i jest bardzo przykre, ale nie martw sie tak bardzo, psiaczki maja to do siebie, ze jesli czuja, ze sa kochane, to wiele moga zniesc i Twoja ukochana suczka na pewno odnajdzie w sobie ta radosc, ktora miala wczesniej i na pewno wiele jej przekaze Tobie. Dawaj jej caly czas odczuc, ze jestes przy niej, a na pewno wkrotce bedzie dobrze.

19-10-2004, 09:18
asiu,ona bidulka na pewno się przyzwyczai.Nauczy się szybciutko żyć w ciemnościach,a jak będzie czuła twoje ciepłe łapki na grzbiecie,jak ją głaszczesz,będzie spokojna wiedząc,że z waszej strony nic się nie zmieniło.

19-10-2004, 09:23
no i rozryczałam się

Dzieki bardzo wielkie za dobre słowa

JoShi
19-10-2004, 09:39
Przepraszam, ze to napisze, ale ja rozwazalabym mozliwosc uspienia psa.

Funia
19-10-2004, 09:49
No utrata wzroku - to strasznie paskudna rzecz.

Zwłaszcza, ze pies chyba nie rozumie co sie stało i strasznie się pewnie boi.

Warto odwiedzić weterynarza ale na razie bez niej (po co narażać ja na stres - zwłaszcza, ze każdy pies ten zapach rozpozna i prawie każdy panicznie się go boi). Weterynarz powie co dalej. Może tak jak JoShi :cry:
a może nie.

Jeśli bardzo kochasz tego psa (a na pewno tak jest) to możecie jeszcze przeżyc naprawde wiele lat. i będzie OK.

ps. mi też sie łezka zakręciła.

asia1997
19-10-2004, 10:21
Oczywiście, że byłam u weterynarza razem z Kalą, za wielkich nadziei mi nie dał, ale zaproponował badanie dna oka w klinice w Poznaniu. Na tej podstawie stwierdzą na 100% czy jej ślepota jest nieodwracalna. Ale prosił bym specjanie na wiele nie liczyła . Umówiłam sie na jutro.

Uspienia nie rozważam, powiem szczerze że nawet mi to przez głowe nie przeszło.
Żle mi z tym, cały czas sobie wyrzucam, że gdybym nie poprosiła męża o zrobienie zakupów nie byłoby tej sytuacji, a moja Kala by widziała. Wiem że nie ma co gdybać, ale dusi mnie to jak jakaś zmora.

M@riusz_Radom
19-10-2004, 10:41
Nie zrozumcie mnie źle, ale jak mąż Asi przejechał tego psa? Po głowie czy co? No bo skąd ta slepota? Jesli został uszkodzony rdzeń lub ślepota jest wynikiem ucisku na tenże to piesek raczej nie ma duzych szans na przezycie.

To co powiem nie będzie brzmiało zbyt dobrze, ale dwa tygodnie temu to samo przytrafiło się psu mojego brata, biedaczysko po trzech dniach wyzianął ducha mimo opieki weterynaryjnej :(

thalex
19-10-2004, 10:46
kupisz jeszcze jednego psa i będą sobie pomagały. :o :o może tak?

ponury63
19-10-2004, 10:49
Asia, nie wyrzucaj sobie, bo to nie Twoja wina.. Nikt nie da rady przewidzieć takich sytuacji. Stało się, teraz trzeba dać suczce dojść do siebie.
To żywe, czujące stworzenie. Jeśli będzie czuło Twoją miłość - a przecież dla niej jesteś jak matka, bo wykarmiłaś od małego - to będzie, nawet po tej tragedii, szczęśliwa że żyje.. jeśli Ty będziesz obok. Teraz zupełnie nie wie, co się dzieje, straciła większość doznań, i jest pełna lęku.
Trzymam kciuki za pomyślność badań.

mag
19-10-2004, 10:58
Twoj pies prawdopodobnie dojdzie do siebie szybciej, niz to sobie mozesz wyobrazic, ale musisz mu pomoc nauczyc sie zyc w 'nowym swiecie'.
Zapewniam Cie, ze jest to mozliwe. Widzialam juz psa slepego i gluchego, ktory potrafil sie bawic, chodzi ze swoja pania na zakupy i byl naprawde zadowolony z zycia. Widzialam tez psa swietnie biegajacego na dwoch nogach.
Zamiast siedziec i sie zalamywac trzeba znalezc dobrego szkoleniowca i wziac sie ostro do roboty. Roczny pies jest mlodziutki, jeszcze chetnie sie uczy i przychodzi mu to z latwoscia.
A jesli chodzi o schody, schodzenie i wchodzenie to dwie calkiem rozne czynnosci i dobrze by bylo gdyby pies najpierw opanowal jedna. Moim zdaniem schodzenie jest trudniejsze, dlatego zaczelabym od wchodzenia.

Tomek_J
19-10-2004, 11:14
Jakie będzie jej życie teraz, ma takie kłopoty z poruszaniem się, mały kamień na drodze powoduje, że staje i boi się iść dalej.

Asiu, jeden z moich psów jest w 100% ślepy na jedno oko, a drugie niestety również z racji wieku zaczyna wiele pozostawiać do życzenia. Myślę więc, że wiem, co czujesz.

Na pocieszenie powiem Ci dwie rzeczy:

Przede wszystkim pies nie pzeżywa aż takiego stresu, jaki przeżywałby człowiek. On nie wie, co się stało, z jego punktu widzenia jest po prostu bardzo ciemna noc. To nie jest moja własna opinia, to opinia weta, z którym się kiedyś konsultowałem w związku z przypadłościami wzrokowymi mojego psa. Oczywiście dla Twojego psa sytuacja jest nowa, to normalne, że jest teraz zagubiony w rzeczywistości. Ale...

...Ale dla psa wzrok wcale nie jest jakimś sczególnie ważnym narządem. Zdrowy, młody pies widzi na odległość najwyżej ok. 30 metrów. Im pies starszy, tym ta odległość się zmniejsza. Dla psa podstawowym narządem wzroku jest węch. Zobacz np., że zwierzaki niektórych ras mają oczy praktycznie w 100% przesłonięte włosami, których usunięcie jest wręcz dla nich szkodliwe i powoduje np. stany zapalne ! Zapewniam Cię, że psiak będzie sobie doskonale radził. Musi tylko przestawić się w całości na węch, co zapewne zajmie trochę czasu.

Nie traktuj więc swego zwierzaka jako "upośledzonego". Postaraj się co najwyżej ułatwić mu życie. Unikaj pozostawiania różnych nietypowych przedmiotów w domu na podłodze, czy w ogródku. Unikaj przestawiania mebli itd. rzeczy. Chadzaj z nim na spacery kilkoma utartymi ścieżkami. Jeśli możesz - zabieraj go w miejsca typu rozległa łąka (bez przeszkód). I ogólnie dbaj o to, by zwierzak był zdrowy i aktywny, bo tak naprawdę on teraz wcale się tak wiele nie różni od innych, w pełni zdrowych psów.

Pozdrawiam !

P.S. Kiedyś przechodząc na pasach zauważyłem panią z małym pieskiem na smyczy. Pies był całkowicie ślepy (białe oczy), ale nie miał jakiegokolwiek problemu, żeby w odpowiednim momencie zeskoczyć z krawężnika, pobiec obok pani i wskoczyć na przeciwległy krawężnik. Twój też się wszystkiego nauczy.

Aleksandryta
19-10-2004, 11:30
Asia 1997. Mam trzy psy i od jakiegoś czasu obserwuję zachowanie ich, jako zwierząt stadnych. Są wobec siebie bardzo przyjacielskie i bardzo sobie pomagają. Labrador i dwa kundle zgarnięte z ulicy. Jeden z kundelków (wygląda, jak szakal stepowy)jest kaleką. Dwa razy był przejechany przez samochód, ale za każdym razem wygrał ze śmiercią. Nie jest ślepy, ale jedna przednia łapa to tragedia, gdyż zrosła mu się, jak chciała. I do tego ma uszkodzony nerw w łapie. On wiedział o tym, że jest bezradny i słaby, więc jeszcze jak był bezdomny, to zaprzyjaźnił się z dużą suką o wyglądzie psa Baskervillów. To ona go broniła przed łobuzami, to ona dostarczała mu jedzenie i przytulała do siebie w rowie, jak spali w nocy. Wszyscy z mojej okolicy dokarmiali je widząc tą tragedię i wzajemne przywiązanie psów do siebie. Jeśli ktoś chciał wziąć je do domu, to albo dwa razem, albo żadnego. No i ja je wzięłam. Jula baaardzo opiekuje się Romkiem (Romeo i Julia :D ). Jak zdarza się, że muszę z Romkiem jechać do weterynarza, to Jula płacze w domu, jak małe dziecko, a Romek bez Juli traci całą pogodę ducha, nie mówiąc o strachu u lekarza. I dlatego propozycja Thalexa jest najlepsza. Zdobądź psa, najlepiej chłopaka (a swoją wysterylizuj), z tym, że najlepiej mniej więcej w jej wieku. Jedno, czym mogę Cię pocieszyć to to, że psy widzą nie dalej niż 10-15 m. To kalectwo jeszcze bardziej u Twojej suni wyostrzy słuch i węch, który, jak wiesz jest rewelacyjny. Przyzwyczai się. Powoli prowadząc na smyczy (najlepiej kup szelki)pospaceruj z nią po ogrodzie i domu. Popukaj palcami, żeby zapamiętała na słuch, gdzie są progi, ściany drzwi. Najlepiej, żeby druga osoba zachęcała ją do chodzenia, a Ty prowadź ją na szelkach. Jeśli nie będzie komplikacji na pewno przyzwyczai się do tego. Trzymam kciuki za Twoją sunię.

asia1997
19-10-2004, 12:28
Mam drugiego psa Dino, ma 4 miesiace. Jest jeszcze śmieszny i jeszcze troszke głupiutki. Chociaż zauważył zmianę w jej zachowaniu. Zawsze chętnie z nim się bawiła a teraz nie chce.

Dziękuje za miłe słowa i rady. Najgorsze jest to, że jestem cały dzień w pracy i mam mało czasu by jej poświęcić. Ale jakoś z pomocą domowników damy rade. Jutro okulista mam nadzieje powie już konkretnie, czy łudzić się powrotem wzroku czy nie.

curry1
19-10-2004, 12:37
Bardzo współczuję Wam i pieskowi.
Chcę Was jednak pocieszyć - mam w rodzinie niewidomą jamniczkę, która świetnie sobie radzi. Ba! Trzeba wiedzieć i mocno ją obserwować, żeby zauważyć, że ona nie widzi.
Nie martwcie się za bardzo i nie obwiniajcie nawzajem!
Oczywiście życzę suczce powrotu do zdrowia.

paj^
19-10-2004, 14:45
w zaprzyjaznionym barze, gdzie pijam ze znajomymi piwo jest kundelek, pijam tam piwo kilka lat i dopiero w tym roku dowiedzialem sie, ze ten pies jest niewidomy, wiec trzymaj sie i nie pekaj, sunia jest mloda wiec sobie poradzi, gorzej z ludzmi:)

19-10-2004, 18:59
Przepraszam, że zawracam Wam tym głowę, ale siedze w pracy i łzy same napływają mi do oczu i czuje ucisk w żołądku. Nie mogę przestać myśleć o mojej rocznej suczce, którą moj mąż potrącił samochodem w niedziele i okazało sie, że ma uszkodzony wzrok i jest całkowicie ślepa.
Jakie będzie jej życie teraz, ma takie kłopoty z poruszaniem się, mały kamień na drodze powoduje, że staje i boi się iść dalej. Wczoraj zaczęłam uczyć ją schodzenia po schodach, bo narazie trzeba ją znosić.

To mój ukochany pies, zwykły kundelek, który urodzil się przez cesarskie cięcie, a jej matka nie miała instynktu macierzyńskiego, wiec ja co dwie godziny w nocy wstawałam karmiąc ją butelką. Była takim wesołym, mądrym psiakiem, a teraz jest taka smutna i siedzi wpatrując się swymi pustymi oczkami w ściane. Widok jest przerażający.

Musiałam to z siebie wyrzucić, ale i tak nie jest mi lepiej

Asiu! To oczywiście okropne co się stało, ale mogę cię pocieszyć! Jeśli rzeczywiscie nic innego nie ma uszkodzonego to wierz mi, jeszcze będzie cieszyć sie życiem! Niech tylko trochę ochłonie. To był dla niej ciężki stres.
Na pocieszenie mogę opisać Ci historię jednego z moich psów. Otóż 7 lat temu przygarnęłam z ulicy "kundelka" wielkości owczarka niemieckiego. Był chory (ciężka angina), wychudzony, jedna wielka bida. Wspólnie z wet. wyleczyłam go i okazał się przepięknym, przeuroczym psem, zdrowym i wesołym. Minęły może dwa lata i stwierdziłam, że gdy podczas spaceru rzucam mu patyk, on jakby tego nie zauważał. Najpierw myślałam, że to jego rozbrykanie i nieuwaga, ale gdy oczy zaczęły mu zachodzić białą mgłą zaniepokoiłam się. Oczywiście zaraz pobiegliśmy do wet. Lekarz stwierdził, że albo ma jakiegoś krwiaka po dawnym urazie, który uciska na nerw wzrokowy, albo cierpi na rzadką chorobe, polegajacą na tym, że organizm zwalcza sam siebie. Objawia sie to właśnie ślepotą CAŁKOWITĄ! Choroba jest nieuleczalna, a krwiaka można usunąć tylko robiąc trepanację czaszki. Rokowania 50/50. Miałam do myślenia! Ale obserwując mojego Brynia (tak się wabi), stwierdziłam, że nadzwyczaj szybko dostosował się do nowej sytuacji! Nic nie stracił ze swojej radości życia! Dalej biega, bawi się, bryka. Najłatwiej mu oczywiście na znanym terenie. Na spacerach poza domem trzeba go wspomagać głosem: Brynio! Uważaj, uważaj! I on już wie, że ma przed sobą jakąś przeszkodę do ominięcia. Nie uwierzyłabyś jak on szybko potrafi biegać! Gdyby nie te białe oczy trudno byłoby stwierdzić, że jest całkiem ślepy. Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw zrezygnowalismy z operacji. Brynio ma w tej chwili ok. 10 lat i ma się naprawdę dobrze! Twoja Kala jest młodziutka, więc tym bardziej łatwiej jej będzie się przystosować. Nie martw się, poradzi sobie, trzeba tylko na początku trochę jej pomóc! Trzymam mocno kciuki i powodzenia!

Ew-ka
19-10-2004, 19:09
Asiu- wiem ,że sie bardzo martwisz ...przecież to członek rodziny ... mam 2 letnia Dorę ( labradorka)- to moja coreczka kochana - w ubiegłym roku potrącil ja samochód , była poobijana i przez kilka dni kulała ,ale wykaraskała sie , ale ...pozostała jej mała , podskorna kulka na glowie - troche mnie to niepokoi ....
Może nie będzie tak źle z twoją psinką -bidulinką :lol:

asia1997
19-10-2004, 20:32
Strasznie Wam dziekuje raz jeszcze za słowa otuchy. Byłam dzisiaj na spacerze z Kalą po moim ogrodzie, cały czas musiałam szurać nogami po ziemi, wtedy szła za mną. Gdy tylko na chwile się zatrzymalam to ona tez stop i przerażenie gdzie jest.

Ale co mnie cieszy, to zaczęła merdać ogonkiem, i to przez cały czas nim merda. :lol: Jak tylko przyjde do domu to chodzi za mną krok w krok, a jak usiąde to musze zastukać w podłoge lub zawolać, wtedy przychodzi i leży koło mnie. Marti mnie jednak, że zaczęła tak dziwnie harczeć od czasu do czasu. Ale może to minie.
Teraz leży wykąpana(po wypadku była strasznie zabrudzona) pod kocykiem i odpoczywa.

Dzieki Wam jestem już coraz lepszej myśli i jestem juz prawie pewna, że poradze sobie z tym problemem.

asia1997
19-10-2004, 20:33
Strasznie Wam dziekuje raz jeszcze za słowa otuchy. Byłam dzisiaj na spacerze z Kalą po moim ogrodzie, cały czas musiałam szurać nogami po ziemi, wtedy szła za mną. Gdy tylko na chwile się zatrzymalam to ona tez stop i przerażenie gdzie jest.

Ale co mnie cieszy, to zaczęła merdać ogonkiem, i to przez cały czas nim merda. :lol: Jak tylko przyjde do domu to chodzi za mną krok w krok, a jak usiąde to musze zastukać w podłoge lub zawolać, wtedy przychodzi i leży koło mnie. Martwi mnie jednak, że zaczęła tak dziwnie harczeć od czasu do czasu. Ale może to minie.
Teraz leży wykąpana(po wypadku była strasznie zabrudzona) pod kocykiem i odpoczywa.

Dzieki Wam jestem już coraz lepszej myśli i jestem juz prawie pewna, że poradze sobie z tym problemem.

19-10-2004, 20:50
poradzisz sobie :) bo piesek na 100% :)

Bioo
19-10-2004, 21:49
Asiu.
Psy maja tą przypadłość, że bardzo często ślepną. Jeżeli przychodzi to stopniowo, to nawet właściciel często nie zauważa, że jego pupil jest ślepy.
Tutaj nastąpił szok dla zwierzęcia. Myślę, że po kilku dniach przyzwyczai się do sytuacji. Pomyślisz może wtedy, że On jednak widzi. Węch i słuch są u psa ważniejsze niż wzrok. Psy mają kiepski wzrok.
Nie martw się. Będzie dobrze.

PS Ktoś tutaj powiedział o usypianiu psa. Byłem zmuszony uśpić 5 lat temu swoją rottweilerkę Dorę. Miesiąc walczyliśmy o jej życie. Niechby była ślepa, głucha i bez węchu, ale niechby żyła. Ona była członkiem naszej rodziny.

Bioo
19-10-2004, 21:54
Pisząc to nie przeczytałem postu matki. Sorki. Powtarzam tutaj jej słowa.

Teska
20-10-2004, 07:34
asia

wszystko bedzie ok.

Magdzia
20-10-2004, 14:26
Asiulku, piesek w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że stał się kaleką. Dla niego nie jest to żadną tragedią, tylko po prostu ciemnością. Przyzwyczai się do tego, bo jak już wiele osób pisało, nie wzrok jest najważniejszy. My, ludzie bardzo przeżywamy utratę wzroku, bo dzięki niemu głównie orientujemy się w świecie. U pieska wygląda to inaczej. To jest kwestia po prostu przyzwyczajenia. A skoro ludzie sobie dają radę przy znacznie słabszych pozostałych zmysłach, to Twój piesek napewno tez da sobie radę. Powodzenia. tylko my, ludzie, jesteśmy tacy słabi :) Ale dbaj bardzo o pieseczka, bo przeżył głęboką traumę, o ile sam wzrok może jest nie tyle stresem, co dezorientacją, to sam wypadek napewno był straszny.

Ella
21-10-2004, 00:35
Miałam kiedyś niewidomego psa, który radził sobie znakomicie.
Będzie dobrze, Asiu, tylko sprawdźcie, czy nie ma innych urazów neurologicznych - żeby czegoś nie zaniedbać.
A przede wszystkim - dużo miłości.

asia1997
21-10-2004, 07:28
Mój piesek przeszedł wczoraj specjalistyczne badanie wzroku i jest duża szansa że będzie widziała, przynajmniej na prawe oko, które jest w lepszym stanie niż lewe. W tej chwili podobno widzi tylko bardzo jasne światło, ale widzi. Będzie przez tydzień dostawać zastrzyki, a przez miesiąc tabletki. Mają one pobudzić jej mózg i spowodować powrót w jakimś stopniu widzenie. W ilu procentach to nastąpi to nikt nie wie. Trzeba czekać i bardzo na nią uważać, by się nie uderzyła w głowę, by na nia nic nie spadło.

Nie chce się podlizywać, ale wierze, że pozytywne fluidy które od Was otrzymałam pomogły :D :D

mbz
21-10-2004, 10:06
Asiu - ciesze sie z pomyslnej diagnozy i teraz mocno trzymam kciuki za pieseczka, zeby bylo mu tylko lepiej :D

Tomek_J
21-10-2004, 10:32
Mój piesek przeszedł wczoraj specjalistyczne badanie wzroku i jest duża szansa że będzie widziała,

Bomba ! :D Cieszę się razem z Tobą !

Maxtorka
21-10-2004, 13:41
Asiu ,

to cudowna wiadomość , mam łzy w oczach , podobnie jak wtedy gdy czytałam Twój pierwszy post . Ale to łzy szczęścia - na szczęście :D
Pozdrawiam Cię serdecznie , trzymam kciuki Twoją Sunię .
Będzie dobrze :)

Maxtorka :)

21-10-2004, 17:35
Asiu, Twoja sunia to bardzo młode stworzonko, silny rozwojowy organizm i dzięki temu na pewno uda się chociaż to jedno oko przywrócić do normalnego widzenia. Bądź dobrej myśli :lol:
Uścisk łapy dla suni,
Serdeczności
Luśka

curry1
27-10-2004, 09:45
a jak będziesz mieć chwilę czasu- napisz jak suczka się czuje...
bo codziennie tu zaglądam w nadziei na jakieś wieści;)

Jagna
27-10-2004, 21:44
A ja przeczytałam cały wątek pierwszy raz i też dwa razy miałam mokre oczy: na początku i przy pocieszeniach (jesteście cudowni!) a teraz przy dobrych wiadomościach.
Asiu, trzymam kciuki za błyskawiczną poprawę!

asia1997
28-10-2004, 08:45
Witam serdecznie, szczerze mówiąc chciałam napisać dopiero z wiadomością, że moja Kala widzi ale niestety to nie następuje. Codziennnie musi dostać zastrzyk, jeszcze zostały 3 szt.. i przez miesiąc tabletki, ale poprawy nie ma. Jedno co mnie cieszy, Kala świetnie radzi sobie w domu i na dworze. Z tym, że na dworze nie może być sama, gdyż ostatnio wypuściłam ją i zostawiłam samą i szczerze mówiąc zapomniałam o niej :oops: :oops: . Po pół godzinie mi się przypomniało, a był już wieczór, więc latarkę i pędze. Biegam po ogrodzie i nigdzie jej nie ma. Nie muszę chyba Wam mówić co czułam. I okazało się że sobie wyszła przez uchyloną furtkę i poszła przed siebie. Uszła jakieś 300m. W końcu ją znalazłam. Coż to była za radość ( po obu stronach). Od tej chwilii nie zostawiam ja samej. Jest już radosna i zachowuje sie jak przed wypadkiem. Umie schodzic po schodach, nawet z samochodu mi wyskakuje. Jak ktoś nie wie, nie domyśli się, że ona jest ślepa. Czasami tylko uderza noskiem w jakąś przeszkodę. Ale ja jestem dobrej myśli widząc, że tak świetnie sobie radzi :D .
Pozdrawiam

curry1
28-10-2004, 11:10
no to nadal trzymam kciuki!

Luśka
30-10-2004, 21:06
Jak psinka, Asiu? Pisz....

Gierga
03-11-2004, 12:14
Asiu to okropne co się stało i bardzo mi przykro z tego powodu, ale głowa do gory. Wiesz mi, że można zyć z niejedną przypałością psa.

Wyobraź sobie, że ja spędziłam z moim psiulkiem cudowane 8 lat (niedawno go uśpiłam). Miał padaczkę, rozwalone jelita (musiałam mu wyciskać kupkę), oraz przepuklinę odnawiającą się co jakiś czas. NIe poddałam się temu wszystkiemu, pięlęgnowałam pieska jak się da i wierzyłam, że wiara czyni cuda. Były ciężkie chwile...ale nie było źle, dopiero kiedy widziałam jak on naprawdę się męczy podjęłam decyzję o uśpieniu (w sumie niedawno to było bo 4 dni temu) Brakuje mi go bardzo....ale wierzę , że teraz biega na łaczce.

Dobrym rozwiązaniem myślę, byłby zakup drugiego pieska:) aby nawzajem sobie pomagały

Trzymaj się cieplutko

M@riusz_Radom
03-11-2004, 14:41
Gierga, współczuję..

Wiem jak trudno jest podjąc taką decyzję, Aneta też nie tak dawno musiała uśpić królika bo nie było szans na wyleczenie. Zastanawiała się, czy czekać do samego konca czy skrócić cierpienia zwierzaka.

Powiedziałem, że jesli bardzo lubi tego zwierzaka to nie pozwoli mu cierpieć.
Na szczęście zrozumiała...

asia1997
04-11-2004, 07:39
Gierga ja również bardzo Ci współczuje, wiem co znaczy stracić psa. M@riusz ma racje, nie wolno narażać psa na cierpienie, więc dobrze zrobiłaś, mimo że tak Cię to bolało.

Ostatnio w chwili słabości stwierdziłam, że jakieś fatum wisi nad moimi psami, bo każdy pies którego miałam zginął śmiercią tragiczną.

Kala dalej nie widzi, za tydzień jade do kontroli. Zobaczymy.

15-11-2004, 16:44
Hej! Asiuuu! Zglądam tu co jakis czas w nadziei, że zobaczę dobre wiadomości. Jak tam Kala?
Czy rokowania w dalszym ciągu są pomyślne?
Myślę, że Kala już nauczyła się jako tako sobie radzić.
Cały czas trzymam kciuki! Pozdrawiam.

asia1997
17-11-2004, 08:10
Myślałam, że już nikt nie śledzi tego tematu, dzięki za zainteresowanie.
Z Kalą bez zmian, dostaje cały czas tabletki i lekarz zaleca spokój w oczekiwaniu na widzenie. Ale ja po prostu nie mam juz nadziei. Myśle, że gdyby miał jej wrócić wzrok, to by juz wrócił dawno. Radzi sobie bardzo dobrze, inne zmysły wyostrzyły jej sie bardzo mocno.

Już nie czekamy, tylko uczymy się żyć z Kalą na nowo. I...wychodzi nam to :lol:

pozdrawiam

Maxtorka
17-11-2004, 08:21
Asiu ,

mimo wszystko bądźcie dobrej myśli .

Trzymam kciuki - Maxtorka :)

17-11-2004, 08:45
Na pocieszenie przedstawiam Ci mojego Brynia, o którym pisałam wcześniej:

http://foto.onet.pl/upload/8/47/_367356_n.jpg

Przypominam, że jest całkowicie niewidomy. Czy wygląda na psa nieszczęśliwego!?

17-11-2004, 09:33
Matka, błagam, jestem w pracy i się poryczałam....te same puste oczka.

asia1997
17-11-2004, 09:41
ten gość to ja

17-11-2004, 11:27
Ależ nie są puste!!! Chyba, że chcesz takimi je widzieć! Za nimi są pokłady uczuć, wierności, miłości, chęć do zabawy, smutek, radość, które są udziałem każdego psa! Nasze tylko nie mogą tego wszystkiego wyrazić oczami, ale jak nauczysz się odczytywać sygnały wysyłane całym jestestwem psa, to zniknie wrażenie, że te oczy są puste. Po prostu nie będziesz na to zwracać uwagi!
A Kala na pewno da sobie radę!
Podrap ją ode mnie za uchem, i trzymajcie się!

asia1997
30-03-2005, 08:33
Piszę bo może jednak ktoś czeka ( pewnie matka ) na informacje o moim piesku. Otóż Kala jest ślepa, ale chyba nie do końca. Lekarz nie ma pewności, ale ja tak. Robiłam wiele prób sprawdzających i wiele razy udawało jej się trafić do mojej reki. Szczególnie gdy stoję przy oknie, a słońce mocno świeci i macham jej ręką. Ona jest na drugim końcu domu, ale na wprost mnie i widze jak podnosi sie i kiwa łebkiem w prawo i w lewo, nie jest chyba pewna co to jest ale idzie w moim kierunku. Gdy jest już doś blisko to zaczyna merdać ogonkiem i trafia do mnie bez problemu.

Ale na dworze często się o coś uderza. Ale psychicznie obie doszłyśmy już do siebie. Mam takie ładne zdjęcie Kali i Dino ( mojego drugiego psa ) ale za chiny ludowe nie wiem jak je się umieszcza.

pozdrawiam

smutna lidka
30-03-2005, 11:04
dopiero teraz zobaczyłam ten wątek ...

Asiu bardzo mi przykro, to jasne

ale chciałam Ci napisac przede wszystkim co innego ...



Żle mi z tym, cały czas sobie wyrzucam, że gdybym nie poprosiła męża o zrobienie zakupów nie byłoby tej sytuacji, a moja Kala by widziała. Wiem że nie ma co gdybać, ale dusi mnie to jak jakaś zmora.


kochana nie możesz mieć wyrzutów sumienia, bo przecież to nie Twoja wina - zwykły wypadek, a Ty w zaden sposób się do niego nie przyczyniłaś - mam nadzieję, że teraz po kilku miesiącach to rozumiesz

gdybys nie wyslała męża na zakupy to może co innegpo by sie stało ...

poza tym, wiesz ja myślę, że Twoje psy mają szczęście, że trafiła im się taka kochająca Pani ...

cieszę się, ze ona jednak choć troszkę widzi ...

co do zdjęć to ja Ci raczej nie pomogę, bo delikatnie mówiąc z kompami sobie nie radzę :lol:

w każdym razie musisz je najpierw umieścić w necie -

tu jest kurs wklejania (http://www.murator.pl/forum/viewtopic.php?t=30921&sid=a660f2902c6bc113e9ed7ca3cb5a8e3c)

mam nadzieję, że Ci pomoże

całuje

Lidka

ponury63
30-03-2005, 11:55
Piszę bo może jednak ktoś czeka ( pewnie matka ) na informacje o moim piesku.
Wiesz, od rana chodziło mi po głowie, co też dzieje sie z Twoim pieskiem...
Taka uparta myśl, nie dająca spokoju.
Wchodzę - post :D

I niech mi ktoś powie, że nie ma fluidów w powietrzu... :wink:

aha26
30-03-2005, 12:02
Dzisiaj pierwszy raz przeczytalam ten watek i normalnie lzy naplynely mi do oczu.Wiem co czujesz,mialam kiedys Dobermanke,ktora zachorowala na raka mozgu,najpierw oslepla a ja i tak cieszylam sie ,ze ona jeszcze zyje ,ze moge ja miec jeszcze przy sobie.Niedlugo potem nastapil paraliz i musialam ja uspic.
Naprawde nie martw sie,psinka nauczy sie zyc w nowych dla niej warunkach i bedzie szczesliwa bo bedzie czula,ze ma taka kochana pancie jakTy i tylko to sie bedzie dla niej liczyc.
Trzymam za Was kciuki.

30-03-2005, 12:45
Piszę bo może jednak ktoś czeka ( pewnie matka ) na informacje o moim piesku.
A czeka, czeka! I doczekała się. :D
Często, gdy patrzę na swojego Brynia, myślę o Twojej Kali, jak sobie radzi, czy już najgorsze macie za sobą...

No i wreszcie dzisiaj przeczytałam, że...

obie doszłyśmy już do siebie.
I to jest najważniejsze! Reszta sama się ułoży, zobaczysz!
Uważam, ze Kala ma mimo wszystko duuużo szczęścia, trafiła naprawdę w dobre i czułe ręce,
ma swoje, bardzo ważne miejsce w Twoim serduchu, a to dla niej najważniejsze!
Twoja troska w duzym stopniu złagodzi skutki jej ułomności.

Trzymajcie się cieplutko! Pozdrawiam.

:D

asia1997
30-03-2005, 14:14
jejku dzięki wielkie, nie spodziewałam się że tyle osób myśli o mojej Kali.

Naprawde jestem wzruszona :D

Drogi Ponury, chyba coś w tym jest :D

ziaba
31-03-2005, 18:23
Asiu
Mam dwie staruszki suki.
Jedna bardziej pokręcona od drugiej. Ślepe, głuche , przewracają się bo nie mają sił w łapach.
Teraz je kocham jeszcze bardziej. Opatulam kocykiem, wyprowadzam na słonko by się "poopalały"..
Doskonale wiedzą, że na spacerze się dostosuję do ich prędkości, że wiem o ich starych zębach , że nie przegnam precz spod kominka..

Daj Kali czas na to, by Ci zaufała.
Odnajdzie się w tej sytuacji szybciuśko. Tylko się upewni ,że ma w Tobie oparcie.
Teraz Ty pokaż jak ją kochasz, ucz komend, słów-haseł, " pokazuj", ostrzegaj.

Polecam Ci sztywną smycz ( cudnie się nauczy w rytm Twoich kroków chodzić )

Teraz Ty jesteś jej oczami. Ale Kala jeszcze o tym nie wie.

ps. ( człowiek pokocha takie ogoniaste i cierpi ...)

Góreczka
01-04-2005, 11:35
Bardzo się cieszę, że obie kobietki mają się już lepiej. Jesteś prawdziwym Słoneczkiem za to, że nie pomyślałaś o jej uśpieniu. To właśnie znaczy przyjaciel... na dobre i na złe. Pozdrawiam i trzymam kciuki. :D

asia1997
01-04-2005, 17:19
Nauczyłam się wklejać zdjęcia, więc czym prędzej spieszę pokazać Wam moją ukochaną Kalę i jej kumpla w nieszczęściu Dino.

Ten mniejszy i jaśniejszy piesek to oczywiście bohaterka tego wątku.


http://foto.onet.pl/upload/13/73/_448370_n.jpg

aha26
01-04-2005, 17:22
Psinki sa naprawde cudowne :D :D :D :D

01-04-2005, 17:42
czym prędzej spieszę pokazać Wam moją ukochaną Kalę i jej kumpla w nieszczęściu Dino.
Ten mniejszy i jaśniejszy piesek to oczywiście bohaterka tego wątku.

Witamy kochane psiaki w naszych progach!

Szczególnie miło nam poznać Kalę,
- Kaluniu, wiele o tobie czytalismy i myslami często bylismy przy tobie, staralismy sie dodawać ci otuchy i nadziei.
Widzimy po twojej mince, ze jest już całkiem dobrze! :wink:

Asiu, psiaki są świetne, ale Ty jestes naprawdę wielkiego serca! :D

Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie! :D