PDA

Zobacz pełną wersję : zwątpienie w czasie budowy - znacie to??



wiarus
14-12-2001, 13:34
W tym roku skończyłem stan surowy otwarty, zacząłem kalkulować wykończeniówke - i zwątpiłem. Stan surowy otwarty kosztował mnie 140tys(bez działki#kujawsko-pomorskie) - znana jest opinia że wykonczenie pochłonie jeszcze więsej.
Z żoną zarabiamy ok. 3000 netto(dodać 2 pociechy). Na wykończenie poza oszczędnościami chcemy wziąść 90 tyś hipoteki - jeżeli dostaniemy (rata ok.800zł przez 15-20 lat). No i przyszły wątpliwości czy warto się zażynać finansowo, sytuacja w kraju pod wzgędem zarobków i pracy nieciekawa (ja pracuje w budżetówce) - a może sprzedać dom i kupić ładne mieszkanie i mieć święty spokuj,żyć bez stresu ze nie wystarczy kasy do pierwszego. Jeszcze rok temu gdyby ktoś mi coś takiego powiedział to bym się roześmiał- takim byłem zapaleńcem do budowy własnego domu. Czy warto dawać 250-300tys za własny dach nad głową. Przed rozpoczęciem budowy liczyłem że zamknę się w 200tyś z wykończeniem to znajomy budowlaniec mówił mi że to za mało a ja się z niego śmiałem - ale chyba miął rację.
Znacie takie rozterki ??

mkonos
14-12-2001, 13:43
Trzymaj sie. Mieszkanie w bloku to nie mieszkanie. Nigdy nie mieszkałem w bloku i nie wyobrażam sobie, że mogło być inaczej. Nie musisz przecież wykańczać wszystkiego na raz (chyba?).Własny dom to jest TO. Pozdrawiam

Darek
14-12-2001, 15:02
Po roku mieszkania we wlasnym domku, tez sie nad tym z zona zastanawiamy. Ale tylko pod koniec miesiaca, termin platnosci raty na 1-go, a wyplaty placa 10-go. Wykonczylismy parter i mamy obecnie 80 m2 za 200 tys. a do tego dzialke i miejsce parkingowe, ktore zawsze na mnie czeka i nie musze robic czterech rundek wokol bloku zanim je znajde. Gdy u sasiadow jest impreza to dowiaduje sie o tym po wiekszej ilosci samochodow zaparkowanych kolo jego domku, a nie z halasow zza sciany, ktore uniemozliwaja uspienie dziecka. Pytanie, czy warto na cos takiego pracowac ponad pol miesiaca (rata kredytu + koszty eksloatacji pochlaniaja ponad 50% zarobkow). Ja mysle, ze TAK. 3maj sie :smile:

14-12-2001, 22:45
Ja mieszkam w bloku i gdyby tak miało być dalej to nie warto już żyć. Warunki życiowe i finansowe mam podobne do ciebie Wiarus (jedna pociecha a nie dwie). Też chcę brać kredyt na wykończenie. Na razie na budowę i działkę wydałem ok.70 tys. zł (stan surowy otwarty, ale praktycznie tylko okna wstawić które już mam). Fakt że sporo zrobiłem sam i mam rzeczywiście mały i nieskomplikowany domek. Myślę że wykończenie to kwestia maksymalnie 100 tys. A czy warto spłacać 800 zł kredytu? A warto płacić ( w zależności o wielkości mieszkania w bloku) 400-500 zł czynszu, opłat za ogrzewanie, itp.? I to przez cały rok miesiąc w miesiąc, zima czy lato. Czasami może faktycznie człowiek wątpi. Ale jak widzę jak wielu ludzi mimo gorszej sytuacji materialnej z entuzjazmem buduje swój dom, to ja też z radością biegam na budowę. Pozdrawiam i trzymaj się (ciepło i poręczy).

Redakcja
17-12-2001, 11:58
Życzymy wytrwałości, chcielibyśmy dodać otuchy. Piękna to rzecz mieszkać we własnym, przez siebie zbudowanym domu, ale warto dokładnie przemyśleć decyzje finansowe. Zbyt wielkie obciążenie kredytami czy długami może popsuć przyjemność mieszkania w domu. Są jednak sposoby, na przykład rozłożenie budowy w czasie lub częściowe wykończenie, by uniknąć takich przykrości.
Pozdrawiamy
Andrzej T. Papliński, MURATOR

Majka
17-12-2001, 13:07
Ja także miałam już dość budowy, 6 lat wyrzeczeń, żadnych wspólnych wakacji, dzieci wysyłaliśmy do "Babci". Mialam chwile, że chcialam sprzedać to co już postawiliśmy / dom 200m2, ogród 54a ze stawem/ i kupić mieszkanie w bloku. byle własny kąt - myślałam. Dzięki uporowi męża, który dzielnie znosił moje ataki złego humoru i załamania mamy szansę w przyszłym roku wprowadzić się na "swoje". Pozdrawiam wszystkich wątpiących.

wiarus
17-12-2001, 19:30
DZIĘKI ZA WSZYSTKIM ZA WSPARCIE
-jeszcze nie zrezygnowałem!

18-12-2001, 18:11
Nie wiem czy Cię pocieszę, ale jestem w jeszcze gorszej sytuacji. Mam na razie dokumentację, fundamenty i forsę na instalację. Cała reszta ma powstać z kredytu. Musi się zamknąc kwotą 100 tys. Jak nie to klapa. Jedni twierdzą, że jestem idiotą, bo tylko idioci dziś zdecydują się na kredyt. Drudzy pukają się w czoło. Mają pałace za kilkaset tysięcy i nie wyobrażają sobie jaki jest sens budowy tak małego domku w dodatku za tak małe pieniądze.
A ja może jestem idiotą, może tylko marzycielem, od kwietnia (jak dostanę kredyt) zaczynam budowę swojego ślicznego 90 - cio metrowego domku i mam zamiar na następną kolację Wigilijną zaprosić rodzinę do siebie. Teraz wynajmuję 2 pokoje w bloku i nie wyobrażam sobie życia w takim miejscu na stałe.

19-12-2001, 11:41
Oj znamy, znamy...
Super, że tyle wsparcia można otrzymać.
ja tez jestem na etapie - "stan surowy do przezimowania"
Koszt - 135 tysięcy, bez dachówki.
Przekroczyło to plany o ok.40 tysięcy.
A co będzie z wykonczeniem?

Tez mi różne mysli chodzą po głowie, ale sprzedać?! Tyle krwawicy, nerwów, planów i marzeń?
Chyba nie.

Oj zapomniałam hasłam!-zuzka
Pozdrawiam wszystkich wątpiących.

Alanta
20-12-2001, 09:10
Jak ktoś wątpi, to niech sobie przypomi o:
-psach wypuszczanych bez smyczy w blokach i wszystkich zanieczyszczonych przez nie możliwych miejscach w bloku i obok niego
-balkonach obesranych przez gołębie
-nienormalnych sąsiadów, nad, pod i obok siebie
-zepsutych windach
-wybebeszonych skrzynkach pocztowych
-przekrętach, jakie robią deweloperzy, budujących bloki i domki.
To tylko część wad, jakie mi przyszły teraz do głowy.
Pewnie, że na swojej działce też można trafić na nienormalnego sąsiada, ale przynajmniej można sie od niego odgrodzić wysokim płotem. Też już jestem "zakredytowana" na wszystkie możliwe sposoby, ale wolę mieszkać "na gołym betonie" w moim 95-metrowym własnym domku, niż w jakimkolwiek bloku...
NIE CHCĘ BYĆ BLOKERSEM!!!
Dołączam się do pozdrowień dla wszystkich wątpiących.

Wojtek M.
20-12-2001, 09:33
WIARUS NIE DAWAJ SIĘ! Życie w bloku to życie w obozie koncentracyjnym tylko bez drutów kolczastych! Właśnie skończyłem instalację c.o. Poszło 148 tysięcy (podkarpackie) i sporo własnej pracy. Jeszcze na trochę mam, ale na pewno mi braknie do końca. Nie raz miałem chwile zwątpienia, że nie dam rady, po co mi to, itd. Głównie chwile zwątpienia następowały po tygodniach ciężkiej pracy i odkryciu kolejnej fuszerki wykonawcy, który już odszedł z pieniędzmi w ręce. W pewnej chwili dowiadywałem się nawet czy mógłbym sprzedać to co już wybudowałem i zacząć od nowa? Jeśli się buduje dla siebie, a nie na sprzedaż, tzn. wszystko się robi na lux, to przy sprzedaży nie ma szans odzyskać włożonych pieniędzy nie mówiąc o włożonym czasie i pracy. Z czasem nauczyłem się myśleć pozytywnie. A główne motto to: mały, ciasny, ale własny! Wolę machać na budowie łopatą niż kisnąć w blokowej celi (no bo co to za pomieszczenie o wymiarach 2x3 metry?) przed telewizorem.
Trzymaj się Wiarus i jak Cię bierze chandra to Ty weź łopatę w ręce - pomaga!

Pacul
22-12-2001, 19:38
Popatrz jeszcze raz uważnie na swój dom. Być może wziąłeś za duży rozmach. Jeśli tak, to nie ma sensu brać kredytu na wykończenie. Po prostu, bez sentymentów sprzedaj go i zacznij budować mniejszy dom.

Metal
03-01-2002, 10:28
Nie łam się. Ja w bloku nigdy nie mieszkałem i nie zamierzam mieszkać. Rozpocząłem budowę bez pełnego kosztorysu, bo wiedziałem, że wyjdzie z niego, że mnie na to nie stać. Dom podobno zawsze kosztuje tyle ile się ma (oszczędności i wszystkie możliwe kredyty) i jeszcze trochę. Wziąłem kredyt i częściowo już go wykorzystałem. Przed zimą przykryłem dach, okien jeszcze nie mam. Firma w której pracuję idzie do likwidacji, a żona póki co ma dochody nie do wykazania - jak bank wstrzyma mi kolejne transze to budowa leży.
Ale nie łamię się i już zaprosiłem znajomych na Sylwestra 2002/2003.

bobiczek
03-01-2002, 11:45
WIARUS I INNI!!!
Moje zwątpienie rozwiewam tematem wyżej - Co mnie motywowało do budowy. Wiarus zajrzyj i pomyśl że i Ciebie mogłoby to samo spotkać co i mnie

Frankai
16-01-2002, 12:41
Wiarus - nie poddawaj się, ale z kredytem ... Ja liczyłem 100 tys. w PLN na 10 lat i wychodzi 1800 (rata+odsetki). Kredyt na 12% w PLN, bo kredyty walutowe są niebezpieczne. Uważaj na wydatki, bo możesz wpaść w depresję, lub rozwieść się z żoną. Masz pewną pracę? Co to znaczy pewna? Bez 102% pewności zapomnij o kredycie bo konsekwencje j.w. Ja mam jak Ty, ale jedno dziecko i są okresy, gdy dorabiam dietą z delegacji. Ostatnio zauważyłem, że mniej tych dodatków i zacząłem ciąć koszty, bo żyliśmy troszkę rozrzutnie. Moja żona raczej nie zdaje sobie sprawy z dalszych kosztów - od martwienia się jestem ja, bo umiem to robić - jestem niepoprawnym optymistą.

Frankai
16-01-2002, 12:45
Aha - pomyśl jak się wprowadzić i żyć w niewykończonym domu. To co nie jest na 25 lat i więcej kup tańsze - potem wymienisz.

Frankai
19-01-2002, 22:53
To znowu ja. Właśnie wczoraj doszedłem do podobnych wniosków - tzn że nie starczy mi kasy. Chciałem w tym roku tak popchnąć, żeby w styczniu 2003 robić ostatnie wydatki i wprowadzać się. Wyszło mi, że zabraknie mi jakieś 80tys.+wyposażenie. W dodatku na Budmie widzieliśmy z żoną np. super schody (oboje wpadliśmy w zachwyt), ale 2 razy droższe niż inne. Było jeszcze parę innych fajnych towarów z górnej półki. Więc po powrocie i chłodnych kalkulacjach załamka. Tym razem jednak żona, nie pognębiała mnie stwierdzeniami typu "kupilibyśmy sobie mieszkanie i już byłoby wszystko urządzone". Stwierdziła, że bez tych schodów (i innych cudów) przeżyje i że możemy kończyć za rok. Tak więc na ten rok - elewacja, rurki pod elektrykę anteny i mózg, instlacja wodna i tynki. Za rok ruszy się z ostrej rury.

wiarus
20-01-2002, 19:25
NA WIOSNE BĘDE KONTYNUOWAŁ BUDOWE!
i chce jak najszybciej skończyć żeby nie mieć więcej takich rozterek, wiosną będzie lepiej- kwiatki, słońce, ptaszki,
Pozdrawiam

kriss73
12-02-2002, 15:20
Tak tak... trzeba liczyć zamiary według kosztów albo odwrotnie :smile: zależy od upodobań. Ja buduje mały dom 90 m2 cztery pokoje parterowy i myślę, że w zupełności mi to wystarczy i wyrobię się w 100 000 zł. Na co komu wielki dom jesli dzieci wkrótce odejdą na swoje? Pomyślcie ludzie o dobrym projekcie i zastanówcie się czego oczekujecie od domu i zestawcie to ze swoimi możliwościami finansowymi. Nie ma sensu przeżyć połowę życia na długach odmawiając sobie przyjemności.

wiarus
13-02-2002, 22:19
co do przewymiarowania domu - to nie przesadziłem , co do finansów to wiedziałem że bez kredytu (wyrzeczeń)się nie obejdzie.
Co do zwątpienia - to przyczyną chyba była zima !!!
Teraz idzie wiosna , dziśiaj podpisałem umowe z bankiem a od poniedziałku wchodzi elektryk i wykańczam bo chcę skończyć przed zimą żeby mnie znowu wątpliwosci nie naszły :) .
Podsumowując więcej czasu od dzisiaj będe spędzał na budowie a mniej na forum(zazdroszcze jedynie tym którzy mają internet w pracy - BAJKA :) :)
POZDRAWIAM I NIE ZAPOMNIJCIE O MNIE

yenot
20-02-2002, 15:35
Nigdy nie zwątpiłem, moje zaangażowanie sięgało 120 %.
Teraz tez uważam decyzję o budowaniu za słuszną.
Czego i Wam życzę.