PDA

Zobacz pełną wersję : Pies i drzwi



mega
17-11-2004, 12:54
Jestem szczęsliwą właścicielka bernardynki ( waży 100), misiu jest kochany ale niedługo wymienię drzwi wejciowe do domu - chcę drewniane
Czy ktoś z Was zabezpieczał już drzwi przed wielkimi pazurami?
Ze starych prawie lecą wióry z obu stron.
Pozdrowionka

Jerzysio
17-11-2004, 13:15
..na takie argumenty to chyba tylko blacha stalowa :-? .. ale co z rysami ? :-?
A pieseczek na zewnątrz nie może mieszkać ?
Pozdro
J

17-11-2004, 21:51
Podłączam się do wątku.Obawiam się,że drzwi używając w obie strony ;) łatwo o rysy na zewnątrz.....

Wowka
17-11-2004, 21:57
.....Czy ktoś z Was zabezpieczał już drzwi przed wielkimi pazurami? ....

Nie tędy droga...... Zainwestuj nie w drzwi pazuroodporne lecz w tresurę posiadacza tych pazurów.

Jerzysio
18-11-2004, 08:43
....o to, to chyba będzie najlepsze wyjście, na taką psinkę nie ma mocnych drzwi, chyba że całe stalowe :wink:
J

mega
18-11-2004, 09:44
pieseczek , jest dobrze wychowany i grzeczny , drapanie to jej sposób pukania , mniejsze moje psy też tak robią ale nie zostawiaja śladów .
Chyba jedna stal, a może jednak coś wymyślimy...

Mega

Majka
18-11-2004, 10:47
a nasza Pepe szczeka jak chce wejść.
Ale problem jest z czym innym, tak się pcha, ze niedługo będzie brudny tynk /akrylowy/ przy drzwiach. Musimy chyba zrobić specjalny podwyższany cokół kamienny w tym miejscu :roll:

mag
19-11-2004, 11:56
Czy ktoś z Was zabezpieczał już drzwi przed wielkimi pazurami? Ze starych prawie lecą wióry z obu stron.

Poswiec troche czasu i naucz psa, wybierz cos do zaakceptowania jako sygnal. :-) Jak chcesz to napisze Ci jak ja to zrobilam.

mega
19-11-2004, 12:34
Bardzo proszę napisz

Jerzysio
23-11-2004, 11:07
Zainstaluj przycisk dzwonka w posadzce przed drzwiami i naucz psinkę z niego korzystać :wink:
J

mega
23-11-2004, 11:45
Też o tym myślałam, pies inteligentny, ciekawe czy koty też załapią?
Może zrezygnują z prywatnego wejścia przez piwnicę i zaczną dzwonić!!!
Mega

Jerzysio
25-11-2004, 12:12
Kotom załóż małe drzwiczki wejściowe, np w drzwiach balkonowych z klapką na elektromagnes, a pupilom obróżki z nadajniczkiem, dzięki czemu obce stworzonka nie będą się szwendać po Twoim domu,a koty wchodzą i wychodzą kiedy potrzebują.
Dla Twojego pieska jeszcze takich "drzwiczek" nie zrobiono. Koszt to coś ok. 300,- pln.
Pozdro
J

mega
25-11-2004, 19:22
jerzysio, dla kotków juz mam takie dzwiczki,ale dziekuje za rade
Pozdrowionka
Mega

Jerzysio
26-11-2004, 20:34
Mega

..a ile dałaś za drzwiczki dla kociokocio ?
My na lato mamy mieć kocio, tylko że rozmiarów XXL ( czyli MC ).
Pozdro
J
A jakie kocio i jak się "drzwiczki" sprawują ?
I mają nadajniczek, czy wersja uproszczona?
... a i ile koszta eci peci kosztowała i gdzie kupiona?

i .... MW ( Miłego Weekendu )

thalex
26-11-2004, 20:48
Napiszcie proszę jak to można psa oduczyć drapania po drzwiach. :D

mega
27-11-2004, 15:51
Mam nadzieje,ze nie pisze tego drugi raz ale jesli tak to trudno( kot mi przeszedl po klawiaturze).
Moje drzwiczki sa w wersji uproszczonej ( obce koty do ogrodu nie maja wstepu - czuwa nad tym zgodnie 5 kotow i 4 psy), sa wyposarzone w systemy zamykania,z 4 opcjami
1.tylko wyjscie
2.tylko wejscie
3.zamkniete wyjcie na zewnatrz
4.zamkniety dostep z zewnatrz
5.calkowite zamkniecie
Kupilam 4 lata temu w Practikerze za ok.100 zl.Mozna je zamontowac do drzwi lub do muru tworzac tunel. Mozna kupic rozne rozmiary , ja mam model dla duzych kotow lub malych psow( spasiony jamnik przechodzi).
Byl to produkt z USA , sprawuje sie bardzo dobrze.
Pozdrowienia
Mega

Jerzysio
28-11-2004, 14:58
Dzięki za info
Pozdro
J

ketiso
28-11-2004, 20:02
Witam !
Ja ze swoim psem siadamy co miesiąc przed katalogiem drzwi co i raz innej firmy i wspolnie wybieramy.On wskazuje mi łapą co chciałby "załatwić" w przyszłym miesiącu . Ja mu takie drzwi kupuję i on je " załatwia". Jak ja go za to lubię:)
HEJ!

mega
28-11-2004, 20:34
Brawo,brawo,brawo!!! Tez bede tak robila, teraz zarzniemy drzwi z Humdrexu.
Pozdrowionka
Mega

Jerzysio
29-11-2004, 07:23
Mega

A dokumentacje fotograficzną kolejnych drzwi robisz !?
pozdro
J

mega
29-11-2004, 16:57
Zepsula mi sie cyfrowka a w zwiazku z remontem kasy na nowa nie staje , takze obecnie nie prowadze dokumentacji.
pozdrowionka
Mega

peilin
30-11-2004, 14:19
Popracuj nad psem :D .
My od poczatku dawalismy swojemu psu (ostrym tonem) jasno do zrozumienia, ktore zachowania sa porzadane, a ktore nie. Moze sprobuj go nauczyc, zeby czekal przy oknie balkonowym? Moj pies tak sie nauczyl - nic nie robi, tylko siedzi przy oknie i wie, ze jak ja zawolam to ma przyjsc do drzwi garazowych.
Pozdrawiam
Iwona i grzeczny pies, a wlasciwie suczka, ktora nigdy nie drapie.

ariete
25-01-2005, 20:59
Wystarczy drzwi zamocować na wahliwych zawiasach. Zawsze wtedy pies sam sie obsłuży. W obie strony. Przy takim psie to zamka chyba w drzwiach nie potrzebujesz :)

MarzannaPG
15-02-2005, 22:54
Kotom załóż małe drzwiczki wejściowe, np w drzwiach balkonowych z klapką na elektromagnes, . Koszt to coś ok. 300,- pln.
Pozdro
J

Jak można coś takiego zamontować w drzwiach balkonowych, proszę o wyjaśnienie. Nie mogę sobie tego wyobrazić. To trzeba chyba jakieś drzwi balkonowe na specjalne zamówenie?
I jeszcze drzwi wejściowe - też trzeba odpowiednie zamówić czy to się da potem jakoś zamontować. Co wtedy z ociepleniem takich drzwi. Czy przez te wejścia nie dmucha zimą? Bardzo proszę o odpowiedź a może jakieś zdjęcia uda się tu zamieścić?

pkotek
19-04-2005, 13:37
Kolega opowiadał mi o sposobie na pozbawienie psa nawyku drapania drzwi, który podał mu znajomy treser i który u niego przyniosł rezultaty - mianowicie należy nabyć pułapkę na myszy (lub parę sztuk) taka z metalowym ramieniem na sprężynie. Metalowe ramie pokryć taśmą tak żeby nie zraniło psa, a jedynie uderzyło go w łapkę kiedy będzie próbował drapać, następnie przykleić na drzwiach i "uzbroić". Podobno działa ale nie wiem - nie sprawdzałem.

Magdzia
20-04-2005, 13:07
Mamy psa, który drapie drzwi, co z tego, że będą nawet stalowe, skoro pazury zostawiają rysy? pies drapie drzwi i okna atarasowe, są więc zabarykadowane plastikowymi rzesłami ogrodowymi, żeby nie miał dostępu. Wchodząc i wychdoząc trzeba za każdym razem usuwać tę barykadę. M.in. dlatego pies zostanie zlikwidowany.

peilin
20-04-2005, 13:19
Mamy psa, który drapie drzwi, co z tego, że będą nawet stalowe, skoro pazury zostawiają rysy? pies drapie drzwi i okna atarasowe, są więc zabarykadowane plastikowymi rzesłami ogrodowymi, żeby nie miał dostępu. Wchodząc i wychdoząc trzeba za każdym razem usuwać tę barykadę. M.in. dlatego pies zostanie zlikwidowany.
Co to znaczy, ze pies zostanie zlikwidowany????? Bo chyba nie planujesz uspienia psa, bo niszczy okna i drzwi?????????? :evil:

Magdzia
20-04-2005, 13:30
Mamy psa, który drapie drzwi, co z tego, że będą nawet stalowe, skoro pazury zostawiają rysy? pies drapie drzwi i okna atarasowe, są więc zabarykadowane plastikowymi rzesłami ogrodowymi, żeby nie miał dostępu. Wchodząc i wychdoząc trzeba za każdym razem usuwać tę barykadę. M.in. dlatego pies zostanie zlikwidowany.
Co to znaczy, ze pies zostanie zlikwidowany????? Bo chyba nie planujesz uspienia psa, bo niszczy okna i drzwi?????????? :evil:
Między innymi dlatego. Poza tym, demoluje mi resztę działki, sadzi kupy na całym trawniku, wokół siatki wydeptał ścieżki. No i ma padaczkę. Jest to przybłęda, od razu mówię, że nie planowaliśmy psa, zaopiekowaliśmy sie nim w najgorsze mrozy licząc, że znajdzie się jego właściciel, a jak nie, to oddamy go do schroniska. Niestety, właściciel się nie znalazł, żadne schronisko nie chce go przyjąć, bo nasza gmina nie ma podpisanej umowy z żadnym schroniskiem. Może chcesz go wziąć? Bo poza uśpieniem pozostaje chyba tylko wywiezienie do lasu, czego nawet nie biorę pod uwagę.

peilin
20-04-2005, 13:39
Niestety nie moge go wziac, bo mam juz psa i kota i prace zawodowa, wiec niespecjalnie moge sie podjac opieki nad kolejnym zwierzakiem.
Moze skontaktuj sie z jakas organizacja szukajaca domów dla bezdomnych psow (popytaj na dogomoania.pl), moze ktos go bedzie chcial? Jezeli nie, to rzeczywiscie lepiej go uspic niz przywiazac do drzewa w lesie :evil: .
Rozumiem, ze nie planowalas psa, a ten sie przyblakal, natomiast nie rozumiem, jak mozna oddac, a tym bardziej uspic psa, z ktorym mieszkalo sie kilka tygodni czy miesiecy????
I może nie kupuj/ przygarniaj w przyszlosci psa, bo drapania mozna oduczyc, ale wydeptywanie sciezek, sikanie i robienie kup na trawnik to raczej naturalne dla wszystkich psow :evil:

Magdzia
20-04-2005, 13:46
Niestety nie moge go wziac, bo mam juz psa i kota i prace zawodowa, wiec niespecjalnie moge sie podjac opieki nad kolejnym zwierzakiem.
Moze skontaktuj sie z jakas organizacja szukajaca domów dla bezdomnych psow (popytaj na dogomoania.pl), moze ktos go bedzie chcial? Jezeli nie, to rzeczywiscie lepiej go uspic niz przywiazac do drzewa w lesie :evil: .
Rozumiem, ze nie planowalas psa, a ten sie przyblakal, natomiast nie rozumiem, jak mozna oddac, a tym bardziej uspic psa, z ktorym mieszkalo sie kilka tygodni czy miesiecy????
I może nie kupuj/ przygarniaj w przyszlosci psa, bo drapania mozna oduczyc, ale wydeptywanie sciezek, sikanie i robienie kup na trawnik to raczej naturalne dla wszystkich psow :evil:
Uwierz mi, zrobiłam wszystko, co mogłam, dawałam ogłoszenia na wszystkich znanych mi forach internetowych poświęconych psom, jeździliśmy po schroniskach i nic! Ja nie planowałam psa, nigdy nie miałam psa i nie chcę mieć, dlatego niestety muszę się go pozbyć w cywilizowany sposób. A w ogóle, to jest chory system opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Mąż przyprowadził tego psa bo zobaczył ogłoszenie o zaginionym psie, które pasowało do niego (psa), więc go wziął, żeby właściciele przyjechali i nie musieli za nim biegać po ulicy. Nakarminiliśmy go, ogrzał się, bo było bardzo zimno. Nie chcieliśmy go przygarniać na stałe. Jak się okazało, że nikt się po niego nie zgłosił, chcieliśmy oddać do schroniska, ale nikt go nie chce przyjąć. W dodatku jak się okazało, że jest bardzo chory, to większość lekarzy odmowiła uśpienia go (czekamy na powrót jednego z długiego urlopu). Człowiek chciał dobrze, chciał pomóc psu, a obudził się w ręką w nocniku. To jest bardzo smutne i bardzo przygnębiające, ale to doświadczenie nauczyło mnie, że NIGDY więcej nie zaopiekuję się żadnym psem. A serce mam naprawdę dobre i bardzo mi to ciężko przychodzi.

*marta*
20-04-2005, 14:19
Magdzia a tu na forum Muratora próbowałaś? Może wśród budujących jest ktoś, kto psiaka przygarnie...

Jolka
20-04-2005, 14:26
Magdzia, przecież psu można zrobić kojec i ciepłą budę. Wtedy nie bedzie robił tych wszystkich zniszczeń. Ale nie może być tak, że pies cały czas będzie siedział w kojcu. Trzeba z nim wychodzić, żeby się wylatał i miał kontakt z Wami. On na pewno się przywiązał i chce jak najwiecej być z Wami. Psa trzeba po prostu kochać. Strasznie mi go żal i pewnie bym go wzięła, ale mam już dwa koty i psa.
Jak psinę się kocha to większość zniszczeń jest do wybaczenia. To są tylko rzeczy, które można wymienić. A psią miłość trudno przeliczyć na pieniądze.
My chcieliśmy mieć psa tylko na podwórku, ale jak Berunia do nas przyszła (też przybłęda), taka zalękniona i spragniona miłości, nie miałam sumienia trzymać ją poza domem. Ma piękną i ciepłą budę na podwórku, ale w nocy śpi w salonie.....na kanapie :).
Kocham moje zwierzaki i nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich nie być.
Kto by nas radośnie witał jak wracamy z pracy? Ile smiechu i radości dają nam wszystkie to trudno opisać.
Magdzia zastanów się nad jakimś rozwiązaniem i spróbuj pokochać Waszego szkodnika.

Magdzia
20-04-2005, 14:28
Magdzia a tu na forum Muratora próbowałaś? Może wśród budujących jest ktoś, kto psiaka przygarnie...
Tak, na "mojej" grupie terenowej. Nikt nie chce chorego psa. Pies nadaje się tylko do życia w ogrodzie (nie w domu ze względu na padaczkę, w czasie ataku wydala wszystko z organizmu wszystkimi możliwymi drogami i rozchlapuje to dookoła, wiem, bo nas to spotkało, salon do malowania), w dodatku jest dosyć stary (lekarz ocenił go na 5-6 lat), niczego nie jest w stanie sie nauczyć mimo mojej cierpliwości i różnych zachęt. Jest mi naprawdę przykro, ja się przywiązałam do niego, mieszka z nami od poczatku lutego, ale naprawdę, nie mam wyjścia. Nigdy nie mieliśmy miec psa, często wyjeżdzamy, a w dodatku ten niszczy naszą pracę w ogrodzie. Gdybym zdecydowała się na posiadanie psa i doszła do wniosku, że mi nie odpowiada, bo nie zachowuje się tak, jakbym tego chciała, to można by powiedzieć, że jestem nieodpowiedzialna. Ale w tej sytuacji, kiedy chciałam tymczasowo, doraźnie pomóc błąkającemu się zwierzęciu bez zamiaru zatrzmania go na stałe, i bez możliwości CYWILIZOWANEGO załatwienia sprawy, jest mi przykro i mam pretensję do "systemu". Jakbym wyrzuciła psa w mieście w którym jest schronisko, to pewnie by go wzięli. Ale jak zawiozłam psa kuluralnie do nich, w biały dzień z prośbą, żeby go wzięli, to mi odmówili jak zobaczyli, gdzie mieszkam, bo gmina niema podpisanej umowy. Pani nawet bezczelnie zapytała, czy nie mam rodziny w Ż... bo od kogoś zameldowanego w tej miejscowości przyjęliby psa, ale ode mnienie może. Czy to nie jest chore??

peilin
20-04-2005, 14:30
Magdzia,
A dlaczego napisalas, ze weterynarze wiedząc, ze jest chory nie chca go uspic? Jak byłby zdrowy to bym ich rozumiala, ale jak jest tak bardzo chory?
Pozdrawiam
Iwona (przeciwniczka usypiania zwierzat, jeżeli tylko jest inna możliwosc)

*marta*
20-04-2005, 14:33
Magdziu, załatwiania się poza terenem działki też psa można nauczyć. Z tego, co napisałaś to tylko to wydeptywanie ścieżek jest nie do pokonania, bo pies raczej fruwać nie będzie...

pamiętam jak pisałaś, że znaleźliście psa, że masz nadzieję, że dobrze mu będzie u Was, że jest grzeczny, spokojny, piękny, a tu taka zmiana o 180 st??? Niedobrze, bo psiak Was pewnie zdążył pokochać :( I po raz kolejny zostanie skrzywdzony. Rzeczywiście jedynym wyjściem (jeśli nie zdarzy się cud i nie znajdzie się ktoś, kto weźmie psa), będzie uśpienie go...

Muszę zmienić ten post. Nie uśpiłabym psa. Chyba że cierpiałby bardzo i nie byłoby innego wyjścia. Ale z pewnością nie można zabijać zwierząt tylko dlatego, że nie ma się co z nimi zrobić.

Magdzia
20-04-2005, 14:34
Może i tak, ale jak pisałam, nigdynie miałam psa, nigdy nie chciałam miec psa, nie lubię psów, a wiekszych się po prostu boję (zostałam pogryziona w dzieciństwie). Uwielbiam za to koty. Poza tym, mąż ma alergię na sierść i psów i kotów. Co więcej, jest bardzo pragmatyczny i nie chce mieć psa dla posiadania psa, bo pies ani nie jest obronny, ani nic. Siedzi, je i nic więcej. No i kupy robi i sika na dzrzewka, które kosztowały majątek. Jesteśmy obydwoje pedantami i naprawdę nie chcę mieć podrapanych drzwi które kosztowały majątek, nie chcę mieć psich kup na trawniku, bo jak mąż w to wjedzie kosiarką, to rowali to po całym terenie. To brzmi cynicznie, ale taka jest prawda. Nie uważam tego psa za swojego, czuję się nim obarczona przez los i coraz bardziej mnie denerwuje, i mimo moich dobrych chęci, jeśli nie znajdzie się jakimś cudem ktoś, kto ma większe serce od mojego, pies zostanie uśpiony.

Magdzia
20-04-2005, 14:37
Magdzia,
A dlaczego napisalas, ze weterynarze wiedząc, ze jest chory nie chca go uspic? Jak byłby zdrowy to bym ich rozumiala, ale jak jest tak bardzo chory?
Pozdrawiam
Iwona (przeciwniczka usypiania zwierzat, jeżeli tylko jest inna możliwosc)
Nie wiem :( W gabinecie, do któego woziliśmy tego psa, pracuje dwóch weterynarzy, pan i pani. Pan powiedział nam na początku, że jeśli ataki padaczki będą nadal częste i leki nie będą działały, trzeba będzie psa uśpić. Ataki ma co tydzień, leki nie działają (przestaliśmy mu je już dawać, bo nie miało to sensu). Ale ten lekarz jest od miesiąca na urlopie, a pani powiedziała, że nie usypia psów z zasady, mimo, że znała jego sytuację. Nie wiem, może jakbym przywiozła psa zmasakrowanego np. po wypadku, to by go uśpiła, ale jeśli pies chodzi i wygląda dobrze, to go nie uśpi.

Magdzia
20-04-2005, 14:43
Magdziu, załatwiania się poza terenem działki też psa można nauczyć. Z tego, co napisałaś to tylko to wydeptywanie ścieżek jest nie do pokonania, bo pies raczej fruwać nie będzie...

pamiętam jak pisałaś, że znaleźliście psa, że masz nadzieję, że dobrze mu będzie u Was, że jest grzeczny, spokojny, piękny, a tu taka zmiana o 180 st??? Niedobrze, bo psiak Was pewnie zdążył pokochać :( I po raz kolejny zostanie skrzywdzony. Rzeczywiście jedynym wyjściem (jeśli nie zdarzy się cud i nie znajdzie się ktoś, kto weźmie psa), będzie uśpienie go...

Muszę zmienić ten post. Nie uśpiłabym psa. Chyba że cierpiałby bardzo i nie byłoby innego wyjścia. Ale z pewnością nie można zabijać zwierząt tylko dlatego, że nie ma się co z nimi zrobić.
Marto, tak, była wtedy zima, śnieg na działce i to jego załatwianie się nie przeszkadzało mi, nie deptał trawnika bo go nie było, nie mieliśmy tez drzewek. Ale teraz, kiedy zadbaliśmy o działkę i ogród widzę, że ten pies to niepohamowana siła niszcząca. Tak, pies jest naprawdę sympatyczny, kochany, cichy, cierpliwy, ale trudno, nie pozwolę na to, żeby dewastował nasze wysiłki. Ja nie chcę tego psa krzywdzić. Nie biję go, nie chcę go przywiązać do drzewa, powiesić itp. Chcę go w cywilizowany, bezbolesny sposób uśpić. Czy masz dla mnie inną radę? Łatwo wygłaszać frazesy, ale jak się jest postawionym w sytacji bez wyjścia, to już nie jest tak łatwo. Ja też nigdy wcześniej nie przyjmowałam do wiadomości takiej możliwości.

*marta*
20-04-2005, 14:55
To nie są frazesy Magdzia. Pies to żywa istota. Nie można go tak po prostu uśpić, bo nie ma się z nim co zrobić. Jedyne odstępstwo od tej zasady: cierpienie psa. Ja Wam naprawdę współczuję, bo macie problem. I współczuję psu jeszcze bardziej. Tym bardziej, że jest jak napisałaś "cierpliwy, kochany, cichy, spokojny". Więc jest zdrowym psychicznie psem, który nie będzie wiedział, dlaczego znowu ktoś go oddaje. Dajcie ogłoszenia do gazet, jeśli nie chcą psa w schronisku od Was, znajdzcie kogoś wśród ludzi mieszkających w danej miejscowości, może ktoś się zgodzi zaprowadzić tam psa. Czy dzwoniliście/jeździliście do wszystkich schronisk? W internecie są namiary na wolontariuszy schronisk, może oni coś poradzą?

ara
20-04-2005, 15:08
Może i tak, ale jak pisałam, nigdynie miałam psa, nigdy nie chciałam miec psa, nie lubię psów, a wiekszych się po prostu boję (zostałam pogryziona w dzieciństwie). Uwielbiam za to koty. Poza tym, mąż ma alergię na sierść i psów i kotów. Co więcej, jest bardzo pragmatyczny i nie chce mieć psa dla posiadania psa, bo pies ani nie jest obronny, ani nic. Siedzi, je i nic więcej. No i kupy robi i sika na dzrzewka, które kosztowały majątek. Jesteśmy obydwoje pedantami i naprawdę nie chcę mieć podrapanych drzwi które kosztowały majątek, nie chcę mieć psich kup na trawniku, bo jak mąż w to wjedzie kosiarką, to rowali to po całym terenie. To brzmi cynicznie, ale taka jest prawda. Nie uważam tego psa za swojego, czuję się nim obarczona przez los i coraz bardziej mnie denerwuje, i mimo moich dobrych chęci, jeśli nie znajdzie się jakimś cudem ktoś, kto ma większe serce od mojego, pies zostanie uśpiony.



To brzmi cynicznie -pisze Magdzia.

TO JEST CYNICZNE!- poprawiłabym z pełnym przekonaniem.

Reszta bez komentarza :evil:

Magdzia
20-04-2005, 15:09
To nie są frazesy Magdzia. Pies to żywa istota. Nie można go tak po prostu uśpić, bo nie ma się z nim co zrobić. Jedyne odstępstwo od tej zasady: cierpienie psa. Ja Wam naprawdę współczuję, bo macie problem. I współczuję psu jeszcze bardziej. Tym bardziej, że jest jak napisałaś "cierpliwy, kochany, cichy, spokojny". Więc jest zdrowym psychicznie psem, który nie będzie wiedział, dlaczego znowu ktoś go oddaje. Dajcie ogłoszenia do gazet, jeśli nie chcą psa w schronisku od Was, znajdzcie kogoś wśród ludzi mieszkających w danej miejscowości, może ktoś się zgodzi zaprowadzić tam psa. Czy dzwoniliście/jeździliście do wszystkich schronisk? W internecie są namiary na wolontariuszy schronisk, może oni coś poradzą?
Marto, od 3 miesięcy usiłuję znaleźć dla psa albo nowego właściciela, albo miejsce w schronisku. Nie ma takiej możliwości. W jednym schronisku, gdzie nie żądano meldunku "w terenie", pani i tak powiedziała mi, że nie może psa wziąć, bo nie ma wolnych boksów, a jakby go puściła luzem, to pozostałę by go zagryzły. I mimo całej mojej początkowej sympatii dla tego biednego psa, nie mogę patrzec na niego z miłością, kiedy sika na młodziutkie drzewka po 70zl. za sztukę. A zresztą, czy wiesz, jak wygląda życie psa w schronisku? Zobacz tu, śni mi się to po nocach: http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=664&w=21287829&v=2&s=0 - ale rozwiń sobie wszystkie wątki, zobacz zdjęcie "przed i po. Naprawdę, w tej sytuacje uśpienie go będzie najbardziej humanitarną metodą, bo nie będzie cierpiał ani psychicznie, ani fizycznie.

Magdzia
20-04-2005, 15:11
To brzmi cynicznie -pisze Magdzia.

TO JEST CYNICZNE!- poprawiłabym z pełnym przekonaniem.

Reszta bez komentarza :evil:
ara, skoro tak mówisz, może go weźmiesz?

*marta*
20-04-2005, 15:17
Wiem jak wygląda życie psa w schronisku, byłam. Nie życzę żadnemu psu. Wiesz co, dawaj jak najwięcej ogłoszeń, jeśli masz rodzinę na wsi, wywieź tego psa, może do cioci, wujka, babci, czy kogokolwiek. Nie pisz Magda o tych drzewkach, sikaniu na roślinki, bo trudno się to czyta, naprawdę.


I mimo całej mojej początkowej sympatii dla tego biednego psa, nie mogę patrzec na niego z miłością, kiedy sika na młodziutkie drzewka po 70zl. za sztukę.

ara
20-04-2005, 15:18
Widzisz magdzia , gdybym to ja go przygarnęła, miałabym go na zawsze, na dobre i na złe.

Magdzia
20-04-2005, 15:24
Wiem jak wygląda życie psa w schronisku, byłam. Nie życzę żadnemu psu. Wiesz co, dawaj jak najwięcej ogłoszeń, jeśli masz rodzinę na wsi, wywieź tego psa, może do cioci, wujka, babci, czy kogokolwiek. Nie pisz Magda o tych drzewkach, sikaniu na roślinki, bo trudno się to czyta, naprawdę.


I mimo całej mojej początkowej sympatii dla tego biednego psa, nie mogę patrzec na niego z miłością, kiedy sika na młodziutkie drzewka po 70zl. za sztukę.
Marto, ja nigdy nie pisałam i nie będę pisała po to, żeby komuś zrobić przyjemność. Mnie też nie jest łatwo. Ale nie będę hipokrytką. Taka jest prawda. OK, jestem cyniczna, jestem obrzydliwą, egoistyczną materialistką i przeszkadza mi, że on mi niszczy coś, na co ciężko pracuję. Zresztą, może ci, co mnie oskarżają o okrucieństwo, chcą się zaopiekować tym psem? Oczywiście, teraz wszyscy głowy w piasek. Bo łatwo jest oceniać kogoś i krytykować. Mąż dawno już powiedział, że przyprowadzenie tego psa to był jeden z jego największych błędów, bo masę razy się o niego kłóciliśmy, onjuz dawno chciał się go pozbyć w dużó mniej humanitarny sposób, i ja już morze łez wylałam z żalu nad nim. I to mnie nauczyło - NIGDY WIĘCEJ.

*marta*
20-04-2005, 15:49
Nie wiem, jaka to jest Twoja grupa "terenowa", ale może załóż tu oddzielny wątek "oddam psa" czy coś takiego, w końcu tu miłośnicy zwierząt zaglądają. Jeśli dobrze pamiętam to z okolic Warszawy jestes, ja też, a nic nie wiedziałam o poszukiwaniach domu dla psa, więc to najlepszy dowód na to, że ta grupa "terenowa" nie wystarczy.

martadela
20-04-2005, 17:09
Wiesz co Magdziu, coś mi tu śmierdzi i to nie są psie kupy....

Zadziwiający jest fakt tak kretyńskiego zachowania osoby dorosłej.

Znaleźliście psa w lutym, nikt się po niego nie zgłosił, trzeba więc było- mając na uwadze własną nie chęć do istot żywych- jak najprędzej załatwić schronisko by go nie ranić jeszcze bardziej, a wy bezmyślnie i kretyńsko daliście psu poczucie bezpieczeństwa i przynależności do jakiejś rodziny. Czy jesteście aż na tyle zdziczali że nie potraficie poprosić kogoś i miejscowości która ma umowę ze schroniskiem by oddał psa bądź poprostu w nocy przywiązać go do ogrodzenia schroniska.... ale nie no jak że by tak to nie poludzku, lepiej go zabijmy, to takie HUMANITARNE, oh sorry CYWILIZOWANE, HA!!!! beczelność :evil: , co za obłuda!!!!!

Współczuję waszym dzieciom....

żal mi was tak w ogóle, niestety wielu ludzi woli błyszczące pieniążki niż wartości moralne.

Ochyda, obłuda FUUUU
:roll:

ara
20-04-2005, 18:32
Wiesz co Magdziu, coś mi tu śmierdzi i to nie są psie kupy....

Zadziwiający jest fakt tak kretyńskiego zachowania osoby dorosłej.

Znaleźliście psa w lutym, nikt się po niego nie zgłosił, trzeba więc było- mając na uwadze własną nie chęć do istot żywych- jak najprędzej załatwić schronisko by go nie ranić jeszcze bardziej, a wy bezmyślnie i kretyńsko daliście psu poczucie bezpieczeństwa i przynależności do jakiejś rodziny. Czy jesteście aż na tyle zdziczali że nie potraficie poprosić kogoś i miejscowości która ma umowę ze schroniskiem by oddał psa bądź poprostu w nocy przywiązać go do ogrodzenia schroniska.... ale nie no jak że by tak to nie poludzku, lepiej go zabijmy, to takie HUMANITARNE, oh sorry CYWILIZOWANE, HA!!!! beczelność :evil: , co za obłuda!!!!!

Współczuję waszym dzieciom....

żal mi was tak w ogóle, niestety wielu ludzi woli błyszczące pieniążki niż wartości moralne.

Ochyda, obłuda FUUUU
:roll:

To się nazywa mówić prosto z mostu, bez ogródek. Nazywać rzeczy po imieniu, takimi jakie są - nawet tu w tej wirtualnej rzeczywistości trzeba mieć, martadela, sporo cywilnej odwagi.

Tymczasem wokoło forumowe koterie,umizgi, podchlebianie sobie...

Swoją drogą, ciekawa jestem, jak na temat tego (swego
rodzaju ) credo Magdzi wypowiedzą się Jej forumowe psiapsiółki.

I czy wogóle zabiorą głos w tej ważnej etycznie kwestii pt.ZWIERZĘ TEŻ CZŁOWIEK
(przypominam, że jesteśmy w tym temacie).

robud
21-04-2005, 07:17
Wiesz co Magdziu, coś mi tu śmierdzi i to nie są psie kupy....

Zadziwiający jest fakt tak kretyńskiego zachowania osoby dorosłej.

Znaleźliście psa w lutym, nikt się po niego nie zgłosił, trzeba więc było- mając na uwadze własną nie chęć do istot żywych- jak najprędzej załatwić schronisko by go nie ranić jeszcze bardziej, a wy bezmyślnie i kretyńsko daliście psu poczucie bezpieczeństwa i przynależności do jakiejś rodziny. Czy jesteście aż na tyle zdziczali że nie potraficie poprosić kogoś i miejscowości która ma umowę ze schroniskiem by oddał psa bądź poprostu w nocy przywiązać go do ogrodzenia schroniska.... ale nie no jak że by tak to nie poludzku, lepiej go zabijmy, to takie HUMANITARNE, oh sorry CYWILIZOWANE, HA!!!! beczelność :evil: , co za obłuda!!!!!

Współczuję waszym dzieciom....

żal mi was tak w ogóle, niestety wielu ludzi woli błyszczące pieniążki niż wartości moralne.

Ochyda, obłuda FUUUU
:roll:

Czy ty w ogole masz pojecie co piszesz - bo z twoje wypowiedzi wyraznie wynika niedojzalosc psychiczna i emocjonalna, brak rzeczywistego umiejscowienia swojej wlasnej osoby w realnym zyciu, a takze to iz nigdy sama niepodejmowalas DECYZJI tylko zawsze ktos to robi za ciebie i w ogole kim ty jestes ze ocenaisz ludzi swoja miara, bo jak widac ty sama nie znasz prawdziwej wartosci pieniadza! bo dla mnie osobiscie gdyby mi ktos zniszczyl drzewka po 70 zl za sztuke, alborz drzwi za 4000 zl przy zarobkach na poziomie sredniej krajowej to bym go wlasnymi rekami zabil! no ale coz, Polska to kraj gdzie na takie praktyki i zlodziejstwo sie pozwala :(

Magda napisala WYRAZNIE, ze chciala go oddac do schroniska, chciala sie go pozbyc w "cywilizowany" sposob - czy czytanie w Polsce stoi az na tak niskim poziomie ze ludzie na tym forum maja problemy z tekstem pisanym i ze zrozumieniem jego tresci? I dlaczego zmuszacie ja do ponoszenia dodatkowych kosztow na oglsozenia i jej czas na szkanie wlasciciela? - dlaczego karzecie ja za to ze przygarnela psa w dobrej wierze a teraz za to musi PLACIC? To jest dopiero HIPOKRYZJA!!

martadela i ara i inni z "madrymi" pomyslami podajcie swoje adresy - pomoge Magdzie "pozbyc" sie tego psa w HUMANITARNY (jak to nazywacie) sposob.

Jak tak wszystkim szkoda tego psa to jestem pewien w 100000% ze pierwsza osoba ktora sie po tego psa zglosi NATYCHMIAST dostanie go od reki!!! Najlepiej pieprzyc teksty w rodzaju powyzszym, kiedy sie ma swiadomosc ze leje sie wode jak tylko mozna, a i tak nie ponosi sie za to konsekwencji i odpowiedzialnosci! Czlowiek chcial byc dobry dla zwierzecia ktore przy -20 st mrozie marzlo, liczac ze znajdzie sie dla niego wlasciciel a jak nie to przyjmie go schronisko - okazuje sie ze w tym chorym kraju to czysta teoria - a jak sie dotknie temat to peka nagle jak banka mydlana - gminy maja obowiazki podpisywania umow na schroniska - I CO Z TEGO? u mnie na wsi blaka sie przynajmniej 5 psow - widze je prawie codziennie - pytam sie GDZIE JEST GMINA? czy musimy czekan na tragedie, az ktorys z tych psow pogryzie dziecko? a najlepiej dziecko wojta albo kogos z "wladz" i dopiero w tedy zrobia z tym porzadek?

Tak wiec przestancie pieprzyc o zlej woli Magdy itp itd i spojrzcie w lustro! a zaslanianie sie tym ze JA nie moge wziasc tego psa ... (tutaj tysiac wymyslonych i nieprawdziwych powodow, ktore teoretycznie daja poczucie usprawiedliwienia a w rzeczywistosci sa stekiem bredni ktorych jedynem celem jest oszukiwanie samego siebie) niczego nie zmieniaja.

martadela
21-04-2005, 08:06
robud, ja nie mówię o złej woli, chyba też masz problemy z czytaniem.
Piękny jest odruch niesienia pomocy - tylko że czasami ta pomoc nie wychodzi najlepiej. Pies błąkający się który pewnego dnia zostaje zabrany do domu i otoczony opieką, ma poczucie bezpieczeństwa i miłości. Daje mu się fałszywą nadzieję, i dlatego taką sprawę trzeba załatwić jak naj szybciej bo jak się tu przekonaliśmy nie wychodzi to na dobre ani psu ani właścicielom. Pies poraz kolejny będzie cierpiał przez człowieka, a Magdzia ma teraz problem moralny. Ja jej nie potępiam za gest dobrej woli, chodzi mi tylko o krótko wzroczność, to mi przypomina sytuację w stylu zabrania małej sarenki z lasu-bo leżała taka sama w trawie.
A zresztą co będę pisać i tak nic to nie da, mam tylko prośbę do wszystkich:
przemyślcie 1000 razy decyzję o zwierzu w domu, ja mam już 2 takie co się odwidziały właścicielom.....[/code]

*marta*
21-04-2005, 08:22
bo dla mnie osobiscie gdyby mi ktos zniszczyl drzewka po 70 zl za sztuke, alborz drzwi za 4000 zl przy zarobkach na poziomie sredniej krajowej to bym go wlasnymi rekami zabil! no ale coz, Polska to kraj gdzie na takie praktyki i zlodziejstwo sie pozwala :(

Nie pozwalajmy kraść i niszczyć! robud, czy my tu czasem nie mówimy o psie??? ja wiem, że każdy ma swoje priorytety, dla jednych ważne są drzwi i drzewka, dla innych nie mają one zupełnie znaczenia, ale ktoś, kto bierze psa i otwarcie mówi, że ma nadzieję stworzyć mu wspaniały dom, przywiązuje psa do siebie, jest nieodpowiedzialny. Pies ma to do siebie, że jest żywą istotą. Zatem porusza się, załatwia się. Martadela ma rację, ten pies powinien się znaleźć u innych właścicieli bądź też w schronisku zaraz po tym , jak został znaleziony. Zapewniam, że to nie jest niewykonalne. Hipokryzji ja tu widzę dużo, ale akurat nie w wypowiedziach miłośników zwierząt.

Magdzia
21-04-2005, 08:38
A zresztą co będę pisać i tak nic to nie da, mam tylko prośbę do wszystkich:
przemyślcie 1000 razy decyzję o zwierzu w domu, ja mam już 2 takie co się odwidziały właścicielom.....[/code]
Naucz się czytać przede wszystkim! Ja od samego początku pisałam, że nie chciałam mieć psa, nie chcę i nigdy nie będę chciała, zwłaszcza po tej traumie! Bo to jest dla mnie trauma! Wam się wydaje, że to jest taki biedny piesek, i napewno dalibyście mu szczęście, miłość i bezpieczny dom! Większość z Was od razu skasowałaby psa, który co tydzień a czasem częściej ma atak padaczki (zaznaczam, że to choroba nieuleczalna i żadne leki nie pomagają, bo był leczony 2 miesiące), robi wtedy kupę, sika, wymiotuje, tarza się w tym i robi sobie krzywdę! Napewno potem przytulalibyście takiego pieska chętnie z nim bawilibyście się i Wasze dzieci! To, że on mi sika na drzewka, że mi depcze trawnik, to jest mały pikuś! Najgorsze jest to, że ten pies jest poważnie chory i się męczy, w dodatku ma chorobę serca (jaką dokładnie nie wiadomo, bo w gabinecie naszego weterynarza nie ma sprzętu do diagnozy). Lekarz powiedział, że z któregoś ataku ten pies się po prostu nie podniesie, bo to jest ogormny wysiłek fizyczny!
A martadela, zgodnie z Twoją radą, podaj adres, to przywiążę psa do Twojej bramy, ok? To będzie humanitarne?? I ciekawa jestem, ile osób, które mnie osądzają, przygarnęło kiedykolwiek bezdomnego psa? Czy raczej odwracacie głowy z myślą "Trudno, życie jest okrutne"? To jest dopiero obłuda!

martadela
21-04-2005, 09:11
Ja przygarnęłam 2, trzeciemu załatwiłam dom, teraz może uda się z 4.

ara
21-04-2005, 15:04
Miałam 3 "znajdy", więc wiem, czym to pachnie (inaczej nie zabierałabym w tym miejscu głosu):

Jedna wycieraczkowkowa (zapchlona, chora), kolejna z własnej woli - ze schroniska, reanimowana niemalże do życia, ostatnia -również podrzutek, tym razem w lepszym stanie.

To jest dopiero obłuda- ocenia Magdzia.

Otóż, jak widzisz- nie jest to obłuda.
Według mnie to jest inne widzenie świata. Tylko i aż tyle. :wink:

Magdzia
21-04-2005, 15:12
Boże... Mąż śmieje się ze mnie, bo idąc pieszo do pracy zbieram z drogi i wyrzucam z powrotem na łąkę ślimaki i dźdżownice, żeby ich nikt nie rozdeptał i nie rozjechał. Kocham zwierzęta. Ale psa nigdy nie chciałam mieć, nie lubię psów a nawet się ich boję. Ten miał być na chwilę. A teraz zostaje odsądzona od czci i wiary. Najlepiej byłoby, i nikt nie potębiłby mnie za obłudę, gdybym po prostu olała tego psa i pozwoliła mu zdechnąć, zamarznąć w rowie. To byłoby ok, bo nie dałabym psu nadziei na dom. Tak? Nie chce mi się już ciągnąc tego wątku, bo to bez sensu. Człowiek, który wyciągnął do zwierzęcia rękę w najtrudniejszych chwilach, ale nie może lub nie chce zajmować się nim na stałe jest uważany za bardziej okrutnego niż taki, który przechodzi obojętnie wobec nieszczęścia.

peilin
21-04-2005, 15:44
Mimo ze nie rozumiem Magdzi, bo sama nigdy bym nie oddala ani nie uspila psa (z wyjatkiem wskazan medycznych), to chcialabym ja poprzec. Magdzia nie kupila ani nie przygarnela tego psa dla siebie. Wziela go na chwile z zamiarem oddania wlascicielowi!!!! I teraz mimo ze probowala roznych sposobow na znalezienie mu domu, nic z tego nie wyszlo, bo pies jest stary i chory.
I mimo ze szlag mnie trafia jak czytam, ze drzewka/drzwi/okna/trawnik za wszystko jedno ile sa wazniejsze od zywego stworzenia, to uwazam, ze ma racje twierdzac, ze wlasciwie zostala postawiona w sytuacji, w ktorej nie ma innego wyjscia niz uspic psa. Moze zamiast krytykowac tutaj Magdzie, kazdy z nas sprobowalby znalezc dom dla tego psa?
Pozdrawiam

Luśka
24-04-2005, 22:03
Miałam w dzieciństwie psa, który w wieku 3 lat po przebytej nosówce zachorował na padaczkę. To jest naprawdę tragedia. I dla psa i dla właściciela. Był z nami jeszcze 3 lata, męczył się coraz bardziej, ataki były częstsze i naprawdę pies cierpiał. Żadne leki nie dawały poprawy, w tamtych czasach nie było ich zresztą zbyt wiele. Któregoś dnia wiosennego pognał gdzieś za suką i więcej go nie widzieliśmy. Ale do dziś mam w sercu żal..... Nazywał się Dingo....

Ella
25-04-2005, 13:18
W mojej rodzinie był przygarnięty pies z padaczką, który pomimo nieustannych kłopotów zdrowotnych, przeżył z nami 10 pełnych radości lat.

Gafinka
25-04-2005, 14:26
Magdzia

Ja postaram się napisac pewne konkrety - może tobie lub komuś kto rozważa przygarnięcie psa pomoże to w podjęciu decyzji.

To będzie przydługa historia ale ją opisze.
Dwa lata temu do schroniska na Paluchu trafił bokser nie młody już, jak się wkrótce okazało miał padaczkę. W schronisku pies był zdany sam na siebie, w zasadzie nie opuszczał budy, nikt nie dbał czy zjadł czy jeszcze zyje. W tej sytuacji ( choć jestem zdecydowanym przeciwnikiem usypiania) zaczęłam rozmawiać z lekarzami czy może nie byłoby go lepiej uśpić. Jednak polskie prawo zakazuje usypiania zwierząt jełsi nie ma ku temu naprawdę istotnych powodów. Z tego też powodu w schronisku zdecydowano, że psa nie uśpią.
Jednak pies chory na padaczkę w schronisku narażony jest na wiele niebezpieczeństw. Pomijajać fakt, że może się poranić w czasie ataku a nikt nie będzie się tym przejmować ( i np. wykrwawić się przez noc) , atak moze wywołać agresję innych współtowarzyszy niedoli - i np. spowodować, że pogryziony pies będzie umierał w cierpieniu wiele godzin.
W tej sytuacji podjełam dość karkołomną decyzję - zabiorę psa ze schroniska. W moim przypadku nie była to prosta decyzja - ponieważ mój pies nie akceptuje innych samców. Ale zabrałam go - ustaliłam ze znajomym wetem, że jełsi ataki będą się powtarzać z bardzo dużą częstotliwością uśpimy go. Męża z moimi psami wyekspediowałam na działkę a Kołek - bo tak miał na imie pies - zamieszkał ze mną. Był wspaniałym i kochanym psem, ku mojemu zaskoczeniu w warunkach domowych kiedy poczuł sie bezpieczny - ataki nei pojawiały się. cały czas szukałam mu domu. Po 5 tygodniach znalazłam osoby zainteresowane - uprzedzone o tym, iż pies miał ataki. Trafił do nowego domu. Jednak prawdopodobnie stres związany ze zmianą domu spowodował trzy ataki jednej nocy. Kołek wrócił do mnie. Opiekowałam się znim na spółkę z koleżanką. Minęły następe 4 - 5 tygodni i ataki się nie powtórzyły. W tym czasie skontaktowała się ze mną osoba z Niemieckiej organizacji pomagającej bokserom - Kołek wyjechał do Niemiec , gdzie adoptowała go lekarka wet - pomimo wspaniałęj opieki lekarskiej po kilku miesiącach jednak Kołek miał taki atak, że nie wyszedł z niego.

Jednak opieka nad Kołkiem dała mi jedno - wiedzę o padaczce.
I wiesz, myśle sobie czasem, że nie bez powodu, że moze ktoś chciał , żebym poznała tą chorobę i przestałą się jej bać. Może ktoś tam na górze zdecydował, że tak jak ja pomogłam Kołkowi on pomoże mi. Kilka tygodni po śmierci Kołka - mój osobisty pies - po 8 latach swojego zycia w nocy dostał ataku padaczki. Pewnie w innej sytuacji bym spanikowała, nie wiedziałabym co mam robić , dzięki Kołkowi byłam przygotowana.

Mój pies jest z nami - ma padaczkę - to nie wyrok.
To co piszesz - że nie nadaje się do mieszkania w bloku to nie prawda - oczywiście w chwili ataku pies może się spienić ( piana z pyska), sika pod siebie i nie tylko sika - ale przecież to nie jest problem aby to posprzatać.

Zapewnim, że dziś padaczkę się leczy, ta przypadłość u psów nie jest taka rzadka.
Leczenie polega głównei na podawaniu środków farmakologicznych - ważne aby podawać je o określonej godzinie. Leki są tanie - najczęściej stosowany jest Luminal, ale on mocno obciąża watrobę i dlatego mój pies dostaje bromek potasu. Kilka misiecy trwa ustalenie dawki odpowiedniej, ale jesli dawka jest ustalona to ataki są sporadyczne a w zasadzie można je prawie całkowicie wyeliminować . My obecnie jestesmy na etapie 4 miesięcznego odstępu pomiedzy atakami. A przecież to tylko 3 ataki w roku - chyba te trzy razy mozna posprzatać nawet w domu - jełsi psu zdarzy się atak.

Tyle na razie moich mądrości.
Jesli ty lub ktokolwiek zdecyduje sie nad opiekę nad psiakiem - chętnie pomogę. Poinstruuję jak dawkować leki, mogę nawet sfinansować lek - tyle mogę zrobić. Psiaka wziąć nie mogę, bo mam obecnie w domu trzy psy i dwa koty a budowę dopiero zaczynam, stara działka z domkiem sprzedana - więc inaczej pomóc nie mogę.

Ale zapewniam - padaczka to nie wyrok.
Ostatnio był na SGGW odczyt profesora ze Szwajcarii - specjalisty m.in od padaczki i on miał przypadki podawania psom nawet Luminalu prze okres 13 lat. A pies o którym piszesz jeśłi ma 5 - 6 lat to jeszcze długie zycie może być przed nim.

Jeśli jednak nie znajdziesz innego wyjścia ( domu dla psa lub nie pozwolisz mu zostać u siebie) to przykre to ale uważam, że lepiej jest go uspić, jak skazywac na schronisko ( chyba, że zgodzi się go przyjąć jakiś niewielki prywatny azyl) oddanie go na Paluch , do Celestynowa lub Józefowa to może być dla niego wyrok smierci i to śmierci w męczarniach - gorszej od tego co ty ewentualnie proponujesz.

Magdzia
25-04-2005, 15:46
Gafinka, dzieki za to, co napisałaś. Mój pies był przez dwa miesiące leczony Clonazepamem, dostawał tabletkę co 12 godzin. Nic to nie dawało, częstotliwość ataków się nie zmieniła. Od miesiąca nie dostaje leków, stan - constans. Ataki raz w tygodniu, czasem 2x. Trzymanie psa w domu nie wchodzi w grę, raz zdarzył mu sie atak w domu, na początku jego pobytu u nas - salon do malowania (kupy, siki i wymiociny na ścianach i meblach, rozbryzgane wierzgającymi łapami). Potem noce spędzał w garażu (łatwiej sprzątać, ściany wyłożone płytkami), ale o mało sie nie powiesił na wiszącym na ścianie wężu ogrodowym w który się zapłatał, pozrzucał też na siebie grabie, motyki i inne, podrapał samochód. Od kiedy jest cieplo, pies śpi na zewnątrz (ma spanie we wnęce przy wejściu do domu). Wiem już, że psa nie warto oddawać do schroniska, od kiedy zobaczyłam jak to naprawde wygląda. Mogłabym trzymać psa w kojcu, ale też pewnie nie byłby szczęśliwy. Teraz dzieki temu wątkowi pojawia się nadzieja, że pies uniknie uśpienia, że znajdzie się dla niego ktoś z wielkim sercem. Mnie to doświadczenie nauczyło jednego - o ile nigdy nie lubiłam psów, bałam sie ich, to teraz już na 100% nie chcę mieć żadnego i nic mnie do psa nie przekona. Jest to dla mnie wielka trauma. Nigdy więcej nie zdecyduje się na nic podobnego, nawet gdyby ktoś prosił mnie o przechowaie psa na czas urlopu, czy na weekend, to odmówię, bo może sie tez okazać, że zostanę z ręką w nocniku, bo np. właściciel "zapomni" o piesku.

Gafinka
25-04-2005, 20:15
Mój nie ma tak częstych ataków - ale zaczęliśmy od raz na trzy tygodnie.
Tak częste ataki to poważna padaczka - to teraz pytania bardziej fachowe ( choc wetem nie jestem) czy robiliście mu jakieś podstawowe badania krwi ?
Ja postaram sie skonsultować tak dużą częstotliwość ataków z moimi wetami - zobaczę co powiedzą. Czy bromek wystarczy, czy może Luminal, mam chyba jeszcze sporo Luminalu w domu jakby co mogę podrzucić - leczenie Kołka ustawiał neurolog z SGGW - i robi się taką tabelkę. zaczyna się od dawki podstawowej - jesli nie przynosi efektów, zwiększa się dawkę o 50 %, jesli nadal bez poprawy ( częstotliwość ataków nie zmniejsza się ) dalej zwiększa się dawkę. Jesli ataki ustępują i nie pojawiają się przez 3 miesiące to dawkę zmniejsza się o trochę. W ten sposób ustala się dawkę, która działa.
Lek powinien być podawany o tej samej porze z tolerancją do 15 minut.

Przy podawaniu Luminalu nie należy zaprzestawać podawania - bo potem zmniejsza się skuteczność jego działania.

Przy podawaniu Luminalu wskazane jest robienie co jakieś pół roku testu watrobowego - i w razie potrzeby mozna psu podawać środki oslaniające wątrobę - np. Hepatil.

Myslę, ze dla każdego kto rozważa przygarnięcie tego psiaka może być cenna informacja dotyczaca badań krwi - moze się okazac, że np. nerki źle funkcjonują i pies ma początki mocznicy. tak było w przypadku Kołka. ( to może także powodować ataki takie jak padaczkowe)
Wtedy konieczna jest dieta i podawanie środków na wypłukanie toksyn z organizmu.

Ze swojej strony mogę także zaoferować ( ewentualnym przyszłym opiekunom) że gdyby potrzebna była karma weterynaryjna np. Trovet( w przypadku Kołka stosowaliśmy Trovet) mogę ją kupować stale dla zainteresowanych po cenach hurtowych.

Dla być może zastanawiajacych się nad adopcją - w czasie ataku pies jest nieprzytomny, w silnym ataku załatwia się pod siebie, występuje piana na pysku. W zasadzie rola człowieka powinna ograniczyć się do kontroli psa - czy nie kaleczy się w czasie ataku. Pomimo iż istnieje ryzyko iż pies przegryzie sobie jezyk - raczej nie nalezy wsadzać rąk do pyska - szczęki są wtedy bardzo zacisniete i mozna mieć pogryzione ręce. Pies nie kontroluje wtedy tego czy nas gryzie czy nie.
Po ataku - jesli atak był słaby i pies nie sikał pod siebie - najlepiej jest psa wyprowadzić na spacer - przez jakiś czas pies jest oszołomiony i ma zaburzenia równowagi, ale najprawdopodobniej, jesli nie zrobił tego wcześniej załatwi swoje potrzeby fizjologiczne na spacerze

Dla przerwania ataku ( jesli ataki są bardzo długie) mozna podawać doodbytniczo "wlewkę" z Diazepanu ( chyba taka nazwa ale jakby co sprawdzę, mam w szafie na wszelki wypadek, ale jeszcze nie używałam).
W przypadku mojego psa ataki są krótkie ( trwają około 1 minuty)

Nie ma reguły co do momentu wystepienia ataku - generalnie mówi się o tym, że ataki najczęściej pojawiają sie wtedy kiedy pies się zdenerwuje , podekscytuje itd - w przypadku mojego psa 90 % ataków następowała o 2 - 3 w nocy kiedy pies spał głeboko, więc o żadnym zdenerwowaniu nie mogło być mowy.

Tyle mogę na razie napisać - może komuś pomoże to w podjęciu decyzji.

agniesia
26-04-2005, 02:18
Gafinka, fajnie ze tak szybko i rzeczowo napisalas :D
pozdrawiam