PDA

Zobacz pełną wersję : Co Was motywowa?o aby my?le? o budowaniu?



03-01-2002, 11:36
Powiem Wam jak było u mnie.
Jestem leniem i nie lubię zmian. Wolę stabilizację.
Ale nad moim własnościowym M-4 i wkoło niego zamieszkali ludzie dziwni.
Piją , ćpają i handlują tym świństwem, mają wnuki chyba z chorobą bo biegają jak szalone bez celu tam i siam.
Na strych nie chodzę bo ginie pranie nawet to stare.
Zginęły mi rowery z piwnicy, w drzwiach nie ma klamki nigdy, o żarówkach i oprawkach zapomnijcie.
Co weekend idzie w ruch smażalnia słonecznika (nie kupujcie na meczach i giełdach samoch. bo nigdy nie wiecie kto to robi i gdzie - ja już wiem!)Oczywiście okna otwarte do oporu a smażalnia jest u mnie.
Latem pełne okno popiołu papierosianego i kapiącej farby z okien malowanych z uporem co miesiąc, tzaskające cały dzień drzwi wejściowe do klatki i mieszkań, rąbanie drewna na opał w mieszkaniu a nie w piwnicy, CODDZIENNA awantura o 2zł na piwo o 4.00 rano (gdzie on to tak wcześnie kupuje?) ryczący całe noce telewizor, przekleństwa , a nawet takie świństwa jak pampersy powsadzane w skrzynki bezpiecznikowe.
Narkomani czekający na swoje porcje i pies Baskerwilów u sąsiada spędzający całe dnie na klatce, a podejrzanie na mnie zaglądający, jak na śniadanie.
Najpierw prosiłem, potem groziłem, w końcu dałem w ryja.
Ale to na nic. Ich jest za dużo. Nawet jak przyszedł facet od domofonów po raz chyba 5 to powiedziałem mu żeby się już nie fatygował bo i tak znajdzie tylko 2 chętnych. Wiecie ilu znalazł? 2.
Wyciszyłem ściany korkiem, sufity płyty G-K z wełną w środku , ale to nic nie daje.
Piwnica pełna szczyn i kubków po winie a mieszkanie zalane raz w roku nad łazienką i kuchnią.
W końcu się poddałem.
Pamietajcie że wasz sąsiad zawsze może umrzeć, wyjechać i może przyjść taki jak mój, tylko że u mnie zmieniło się 5 rodzin w ciągu 4 lat. I możecie słuchać cały dzień Disco Polo wbrew swoim upodobaniom.I nie wygracie jeśli nie stanowicie większości.
A na swej działce tylko wróble albo szpaki mogą na wiosnę przylecieć inne
Wszystkiego Dobrego Budowania w Nowym Roku!!!
PS.
Może jak skończę to im jeszcze wszystkim podziękuję za motywację?

bobiczek
03-01-2002, 11:38
Przepraszam zapomniałem się zalogować - to ja Bobiczek
Jeszcze raz pozdrawiam

eva
03-01-2002, 11:52
zdrowy rozsadek, bo:
-mieszkania sa bardzo drogie (za tę cenę mam dwa razy wiekszy dom z ogrodem)
-mieszkajac w mieszkaniu oddaję czynsz (coraz wyzszy)-nie wiem komu, nie mam kontroli ani wplywu, bo nawet dzialajc w strukturach bierze sie pod uwage interes wiekszosci, czyli ciagle kompromisy i dzielenie sie z obcymi ludzmi (socjalizmu nie lubie, gdyz to sprzeczne z natura czlowieka)
-notorycznie spotykam sie z przypadkami oszustw prezesow spoldzielni (sama tego doswiadczylam i wciaz doswiadczam), a ze spoldzielnie to zamkniety klan czerwonych prezesikow to nastepuje tylko rotacja -nakradnie i idzie dalej, nie zamiezram czyims dzieciom sponsorowac mieszkania (moj znajomy ozenil sie z corka prezesa i zrobil dobry interes) bez eufemizmow-to jest mafia. o deweloperach nie wspomne-jestem szczesliwa, ze jednak nie zdecydowalismy sie na war-invet (zdrowy rozsadek)
-czuję sie upokorzona zapuszkowaniem w bloku
-wstretne powietrze, brak zieleni, powoduje przygnebienie, frustracje
-wyjazd na zielona trawke to cala eskapada
-mozna imprezowac na swiezym powietrzu we wlasnym ogrodku
-mozna popracowac wokol domu (bo trzeba)a ze jestesmy leniami, to moze sie wreszcie rozruszamy
-zycie jest jedno i trzeba podwyzszac jakosc zycia sobie i dzieciom
-cel-bez niego po co zyc???
jak mi sie cos przypomni to dodam

Alanta
03-01-2002, 11:55
Bobiczku drogi, jesteś chyba nadmiernym optymistą jeśli chodzi o ciszę. Ja akurat mam bardzo ciche mieszkanie jeśli chodzi o sąsiadów, może dlatego, że oddziela mnie od nich szyb windowy :smile: (ale juz nie zwracam na jego hałas uwagi, człowiek potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić). Za to dwie działki ode mnie stoi dom, którego mieszkańcy uwielbiają disco-polo i wszem i wobec to manifestują. Ale nic to, i tak mam silniejsze kolumny od nich i zobaczymy, co będzie kiedy się wprowadzę :grin:

Alanta
03-01-2002, 12:01
Zauważyłam też ciekawą sprawę: podobno gdzieś tak po trzech latach małżeństwa następuje pierwszy kryzys. My z mężem jesteśmy tak zajęci życiem i budową, że tak naprawdę nie udało nam się jeszcze poważnie pokłócić od sześciu lat !!! Żartowaliśmy nawet, że jak skończymy się budować, to z nudów się rozwiedziemy, ale na szczęście dom to niekończąca się praca, więc jestem dobrej myśli :wink: .

Majka
03-01-2002, 12:46
Mój blok -lata późnego Gierka. Mamy podobno duże mieszkanie a ja się duszę, ciągle coś nie działa, a to winda, zapchany zsyp, karaluchy, wyrwany domofon. Sąsiadów mamy fajnych, przez parę lat mieszkania nauczyłam ich mówić "dzień dobry", czasem sobie pomagamy, ale tzw. soli jeszcze nie pożyczamy. W miastach wszyscy zamykają się w swoich 4 ścianach. Mając dom zawsze można z sąsiadami pgadać o trawniku, kominie, sadzawcę i tysiącu innych sympatycznych bzdurek. Sąsiad przypilnuje domu i podleje kwiatki jak gdzieś pojedziemy, my nakarmimy jego psa i rybki. Powiecie, że sąsiedzi domków też bywają różni, ale dużo zależy od nas samych. Nie rozpoczynajmy wojny z nimi już na etapie budowy, lepiej przesunąć płot o pół metra, niż mieć wroga za miedzą. Zeszłam trochę z tematu, ja buduję dom bo między innymi marzy mi się, że siedzę sobie na tarasie, patrze w dal na zielone, piję sobie kawę lub piwko, palę papieroska i nic mnie nie obchodzi...Pozdr.

Jacek_O
03-01-2002, 13:24
Po pierwsze od kilku lat mieszkam z rodzicami (teściami mojej żony), wcześniej mieszkaliśmy SAMI!!! Kto był w takiej sytuacji temu nie muszę wyjaśniać. Nie to żebym narzekał, dom jest w miarę duży i nie wchodimy sobie w drogę ale mam przyjemniejsze doświadczenia gdy mieszkaliśmy osobno, więc postanowiliśmy z żoną pomieszkać znowu we własnym domu.
Po zapoznaniu się z ofertą cenową nowych mieszkań (nie mam uprzedzeń co do bloków bo może mieszkałe w czystej klatce z normalnymi sąsiadami) decyzja była natychmiastowa działka za miastem i nieduży dom. Mam nadzieję,że następny rok powitam U SIEBIE.

Metal
03-01-2002, 13:26
Alanta, nie wiem jaką muzę lubisz, ale mogę Ci polecić parę kawałków z dziedziny heavy lub thrash sprawdzonych na polu namiotowym.

Agnicha1704
03-01-2002, 13:47
My z mężem mieszkamy razem z moją Mamą - w bloku oczywiście - i to jest główna motywacja. Stosunki między nami są bardzi dobre, ale jesteśmy dorośli i chcemy zamieszkać osobno. Mieszkania są drogie i mają mnóstwo wymienionych wyżej wad. A dom??? No cóż zawsze był naszym marzeniem a marzenia trzeba realizować więc zaczęliśmy budowę. Już nas widzę oczami wyobraźni jak zasiadamy na niedzielne śniadanko na tarasie - a okolica cicha...
Nic dodać nic ująć - inne moje opinie są dokładnie takie jak wasze.
pozdrowienia
Agnicha

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Agnicha1704 dnia 2002-01-03 14:49 ]</font>

zugajm
03-01-2002, 14:19
Mieszkam w bloku i podobnie jak wy mam już dosyć:ciągle zepsutego domofonu, brudnej klatki schoowej, chałasu, spalin samochodowych z naprawianych pod blokiem samochodów, ciągłuch podwyżek czynszu,itd. Liczę że własny dom zapewni mi: spokój i ciszę, kawałek własnego ogrodu,miejsce do parkowania samochodu,itd. Pozdrawiam i życzę wszystkim jak najszybszego wybudowania własnego domu.

baba
03-01-2002, 18:58
Kiedyś myślałam,"fajnie by było mieć dom" i na tym się kończyło. Mam mieszkanie,ciasne ale własne,planowaliśmy zamianę na większe.I któregoś lata wynajęliśmy dom-dla gości ogólnoużytkowy parter+poddasze -łazienki i sypialnie.I zachorowaliśmy na własną chałupę.Marzy mi się cisza,ptaszki w lesie za oknem i ogród do którego można wypuścić psa bez obawy że go ktoś ukradnie[śliczny bolończyk].I najważniejsz żaden pijak nia będzie mi przez okno wyrzucał butelek-nie będe myślała pod domem ,trafi nie trafi?baba

eva
04-01-2002, 11:30
do baby
no z tymi butelkami roznie moze byc. a jak bedziesz miala sklep w sasiedztwie, to co???obsikane ogrodzenie, smieci, butle, itd. i walka. ale miejmy nadzieje, ze nie......

04-01-2002, 13:02
U mnie było jeszcze inaczej. Mam fajne, duże mieszkanie w małym bloku, cisza, czysto i bardzo mili sąsiedzi. Mieszkam tylko z żoną i dziećmi. Czynsz jest "bardzo ludzki" , budownictwo w miarę nowe. Nie mam kłopotu z parkingiem, bo mam garaż. Nie chwalę się, tylko zarysowuję okoliczności, bo teraz sami rozumiecie, że w moim przypadku nie ma najczęsciej wymienianego powodu: czyli braku "normalnego mieszkania".
Ale brakuje mi odrobiny prywatnej przestrzeni. Wyjdę na balkon - wystawiam się na widok stu sąsiadów z bloku stojącego 30 metrów dalej. Otworzę okno - co minutę przechodzień będzie w nie zaglądał.
A dom to dla mnie właśnie dużo prywatnej przestrzeni wokół i mało ludzi. Dlatego najgorsze co mogłoby się zdarzyć, to wyjątkowo wredni i kłopotliwi sąsiedzi.

Darek
04-01-2002, 15:13
Motywacje proste:
- rodzina rozwojowa,
- bez mieszkania,
- "dom pod miastem cenowo to samo co mieszkanie w miesice" (prawdziwe dla powierzchni mieszkalnej powyzej 80 m2 :wink: ),
- ogromna potrzeba posiadania wlasnych metrow kwadratowych, po 10 latach akademikow i wynajetych mieszkan,
- wlasne miejsce parkingowe,
- tania dzialka kupowana na tej samej ulicy, gdzie 3 zaprzyjaznione rodziny rowniez kupily dzialki (wspolne uzbrajanie terenu),
- dzialka w miejscowosci, z ktora jestem zwiazany uczuciowo.

baba
04-01-2002, 18:31
On 2002-01-04 12:30, eva wrote:
do baby
no z tymi butelkami roznie moze byc. a jak bedziesz miala sklep w sasiedztwie, to co???obsikane ogrodzenie, smieci, butle, itd. i walka. ale miejmy nadzieje, ze nie......
Huurra!!!!Mam działkę na terenie wodonośnym ,przez płot do lasu,z 3 stron bezpieczne"przyjemne"sąsiedztwo{ujęcie wody,rodzina,las}.Do ulicy ze sklepami ok.100m.Pijak mi nie grozi!!Z uwagi na ujęcia wody nie będzie też warsztatów... Dodam jeszcze że do budowy skłonił mnie brak miejsca na tzw.hobby-czyli wielki śmietnik w czasie przyjemnych zajęć.baba

inwent99
05-01-2002, 13:51
U mnie myśl o budowaniu pojawiła się gdy dowiedziałem się, że moja rodzina powiększy się do 4 osób. Dalej potoczyło się już wszystko w miarę szybko. W ciągu roku udało mi się załatwić pozwolenie na rozbudowę domu moich rodziców. W ciągu dwóch miesięcy rozbudowałem dom w następnym roku zamontowałem część okien a w tym roku planuję połżyć instalacje, tynki i podłogi.

beata
09-01-2002, 11:26
w moim przypadku, oprócz przewijających się wyżej wątków ( nie będę się powtarzać)była sama chęć posiadania domu ( moje marzenie), a że nadarzyła się okazja dostania pieniędzy, rodzice zaoferowali pomoc, rodzina tańsze usługi, więc grzechem by było nie przymierzenie się do zrealizowania marzenia. W końcu marzenia się spełniają, tylko trzeba iść w tym kierunku.

koral
13-01-2002, 14:37
U nas też przeważyła cena mieszkań. Pani w spóldzielni w Ursusie powiedziała nam 194 tys.zł za 54m2 mieszkania ( z aneksem kuchennym). Działkę mamy - wąską bardzo - ale doszliśmy z mężem do wniosku, że nawet jak dom będzie miał 6m szerokości to i tak wolimy to niż 54 metry w bloku na 3 pietrze z ciemną kuchnią. Okazało się, że dom będzie miał więcej szerokości bo będzie stał w granicy i za te 194 tys.z niewielką dokładką uda nam w nim zamieszkać. Nie mogę się doczekać.

aziel
14-01-2002, 12:47
W bloku nigdy nie mieszkałem i nie mam zamiaru. Mój ojciec wybudował dom, teść również. Ja mam rodzeństwo, żona również. Niewiele po ślubie dostaliśmy działkę od rodziców żony, więc na co czekać?
Może przed 6 rocznicą ślubu wkońcu będziemy sami u siebie.

16-01-2002, 11:01
dzisiaj zostalam zmotywowana po raz kolejny-ukradziono mi kwiatek z klatki. a blok porzadny-ochrona, ladnie , wszyscy sie znaja, dzialaja itd. i co??plebs
to nie dla mnie

10-02-2002, 20:43
W moim przypadku lista motywów wygląda z grubsza tak:
1. syn sąsiada z góry, który regularnie rzygał na mój parapet(bał się pójść do łazienki bo ojciec mógłby zauważyć,że synek jest nawalony)
2. wyrostki palące papierosy na klatce i zapluwający ją niewiarygodną ilością śliny(wychodząc z psem na spacer musiałem go nad tym syfem przenosić- przy okazji stwierdziłem,że psa nie da się nauczyć, aby poruszał się ruchem skoczka szachowego)
3. sąsiadka zza ściany, która baraszkując z mężem,wydawała z siebie takie podniecające odgłosy wtedy, kiedy akurat moja żona nie miała na to ochoty
4. wredna baba spod 6-ki czepiajaca się notorycznie mojego psa(sam miałem nieraz chęć ją ugryźć)
5. administrator, który na bezczelnego zawyżał rachunki
6. telewizor, na który się bezmyślnie gapiłem nie mając co ze sobą zrobić po powrocie do domu.

Dobrze, że tak było, ponieważ dzięki temu ruszyłem d... i nareszcie ŻYJĘ (chociaż czasami z nostalgią wspominam sąsiadkę-tę zza ściany).
Fredek

yemiołka
11-02-2002, 14:23
a ja chcę wyjść rano w piżamie na bosaka do ogrodu.... :smile:

poza tym - muszę uleczyć swą klaustofobię [3 osoby + pies na 24 m2]

Alanta
12-02-2002, 10:58
Oj, Yemiołka, rozumiem Cię, ja mam 3 osoby na 30m2. Widzę tylko dwie dobre strony tego
1. mało do sprzątania
2. taki metraż uczy precyzji, ergonomii i logistyki, moja kuchnia ma 2,5 m2 a ja w niej się jakoś mieszczę :wink:

yemiołka
12-02-2002, 11:09
mało sprzątania????
chyba tylko powierzchniowo...
duża szafa nie wejdzie, wszystko się wala po wierzchu...
no i zapomniałam dodać, że mieszka z nami 43287534 miśków, 786454 lalek i 869354921345142 klocków...
co się nie trąci nogą, to spada na nas lawina...
bałagan jest non stop
o rrrrety :sad:

empi
14-02-2002, 14:00
Może jestem dziwny,nie mieszkam w bloku, mam blisko do lasu, ale odkąd pamiętam zawsze wiedziałem,że zbuduję dom. Postawiłem stan surowy i ani chwili zwątpienia, a jak żona ostatnio policzyła zapasy finansowe to wychodzi, że mamy więcej niż na starcie. Naprawdę nie wiem skąd, ale oby się nie myliła. Argument którym przekonałem teściów, że ich córka będzie miała lepiej poza miastem, to to, że oni mają tyle samo drogi na dziłkę po drugiej stronie miasta co do córki, a my mamy działkę za oknem.
Trzymajcie się naprawdę warto.

Frankai
14-02-2002, 21:15
Alanta i Yemiołka - jest taki kawał, gdzie Icek narzeka rabinowi, że ma strasznie ciasno w domu. [w skrócie] rabin każe mu kupić, jeszcze to, jeszcze tamto. Ickowi za każdym razem nic nie pomaga, a wręcz jest gorzej. Przedostatnia rada to: kup kozę i trzymaj w domu. Ostatnia, to wystaw kozę (uwaga: tylko kozę) na dwór i wtedy Icek jest szczęśliwy, że ma takie duże mieszkanie. Wszystko jest względne. Poza tym po jakimś roku w nowym domu, też zapełnicie każdy kąt - nie ma takiego domu, co by go nie można było zapełnić. Łatwiej będzie Wam tylko "skompresować" wszystko od czasu do czasu.

yemiołka
15-02-2002, 07:46
z braku kozy do tego celu stosuję gości - gdy 10 osób w końcu opuszcza nasze mieszkanko, robi się nagle bardzo luźno :grin:

domek na pewno będę miała zapchany, to fakt...
ale przynajmniej będę mogła go porzucić i wymknąć się do ogródka....
ehh

yenot
20-02-2002, 15:33
Główny powód - kasa.
Taniej było postawić 115 m2 chałupy pod miastem niz kupić 115 m2 mieszkania w city.
A przy okazji korzystamy ze wszystkich dobrodziejstw mieszkania na wsi. Tak, są tez wady, ale w moim przypadku pomijalne.
Nie zamienie się na miasto, o nie !

pawcik7
23-02-2002, 22:12
W moim przypadku to żona powiedziała - budujemy !!!
Mieszkaliśmy w spokojnej okolicy ( !!! ) w Warszawie a teraz do pracy bedę miał 30 km. :sad:
Ale nie pękam. Mam nadzieję że cisza ( zakłócana tylko przeze mnie ) i "niestukanie" przez sąsiadów w nocy po suficie wynagrodzą mi wszelkie wyrzeczenia.
Pozdrawiam

agnes
26-02-2002, 12:36
Mam dwojakie doświadczenie,może trojakie .Mieszkałam w bloku ,w domku wolnostojącym z użytkowym poddaszem oraz w bliźniaku.Teraz buduję parterówkę ,z nieużytkowym poddaszem.Mieszkanie w bloku było jako tako znośne.Potem zamieszkałam w domku i na powrót w bloku/było to mniej znośne/.Następnie w bliźniaku w spokojnej dzielnicy -odetchnęłąm,ogródek,miałam nawet mały basen,taras i w miarę spokój.Znowu przeprowadziłam się do bloku i teraz to jest dla mnie udręka,więzienie ,czuję się jak człowiek bez własnej woli.Przy życiu trzyma mnie budowa,właśnie w niej widzę cel,bo wiem co to znaczy mieć kawałek własnej ziemi,natury .Kwestia ta nie podlega dyskusji.Aha ,lubię sobie czasami poimprezować /głośna muzyka,tańce itp/w bloku raczej nie wypada.

rchmielewski
26-02-2002, 18:58
Mieszkam na małym strychu w centrum Łodzi, betonowe podwórko-studnia z kupą psich kupek. Pieski mają to do siebie, że po sobie nie sprzątają. Tylko jednego sąsiada widziałem z szufeleczką. Obliczyłem, że stac mnie tylko na mały domek (77 m. kw.) i wyniesie to tylo samo co czynsz i opłaty w mieście. Na starość wolę spacery po lesie. Do teatru pojadę jak na wielką wyprawę. A tak wnukom jagód nazbieram (las blisko), z pieskiem poszaleję, drzewo posadzę i........

rchmielewski
26-02-2002, 18:59
Mieszkam na małym strychu w centrum Łodzi, betonowe podwórko-studnia z kupą psich kupek. Pieski mają to do siebie, że po sobie nie sprzątają. Tylko jednego sąsiada widziałem z szufeleczką. Obliczyłem, że stac mnie tylko na mały domek (77 m. kw.) i wyniesie to tylo samo co czynsz i opłaty w mieście. Na starość wolę spacery po lesie. Do teatru pojadę jak na wielką wyprawę. A tak wnukom jagód nazbieram (las blisko), z pieskiem poszaleję, drzewo posadzę i........

26-02-2002, 19:51
to sie zdecyduj, piszesz o wnukach i jeszcze figle ci w glowie :wink:

Alicjanka
11-03-2002, 13:32
A ja się wychowałam w domu jednorodzinnym, a po tzw. usamodzielnieniu się mieszkam w samych blokach. Mieszkanie w blokach z wszystkich wyżej wymienionych powodów to nie życie. A następny powód to OGRÓD! W tej chwili w moim blokowisku wciąż panuje zima, kałuże syf, szarość. Pojechałam na działkę i co? Tulipany powschodziły! Znaczysię jednak wiosna. Ziemia pachnie, bażanty od czasu do czasu przylatują, w każdej chwili gdy wrócę po 11 godzinach z pracy, to usiądę sobie na tarasie, popatrzę i będę odpoczywać. W bloku to nawet w niedzielę nie ma gdzie wyjść. A w powszednie dni to tylko Big Brother zostaje...:wink:

mam recepte na głośnych sąsiadów: mój kolega w pracy bardzo lubi płytę która nazywa się MASAKRA...

anonimowy
23-03-2002, 23:39
Chcę mieć swoje miejsce na Ziemi gdzie nie będę się oglądał na nikogo.
W.

Luśka
24-03-2002, 15:54
Na dom tak naprawde zachorowaliśmy 10 lat temu, czyli odkąd mamy działkę letniskową ok. 25 km od blokowiska, w którym mieszkamy ponad 20 lat (4 osoby, 4 pokoje, 65m2). Działka była kupiona z powodu dzieci, bo w ten sposób wakacje u nas zaczynały sie w czerwcu a kończyły we wrześniu. Z działki dojeżdżamy sobie do pracy (koło 30 min.), a po pracy taras, zieleń, słoneczko, kawusia, znajomi - z racji warunków nigdy kłopotliwi, brydżyki na świeżym powietrzu, czyli raj na ziemi. No i właściwie dlaczego nie mogłoby być tak cały rok? Zimą zamiast tarasu - kominek, ale reszta taka sama. Tym bardziej, że ten sam etap myślenia dotknął naszych wieloletnich przyjaciół. Kupiliśmy więc działki obok siebie i ruszamy z budową! No i jeszcze bardzo ważny argument. Zawsze chcieliśmy mieć dużego psa, ale niestety w bloku jest to tragedia dla takiego zwierzaka. Pół dnia sam w zamknięciu, spacer wokół bloku na smyczy, stress w windzie i wyjące przez ścianę inne podobne stworzenia w takiej samej sytuacji. Reszta argumentów taka sama, jak już wymieniło kilka osób mieszkających w blokach (zsypy, klatki, karaluchy itd). A na dodatek Spółdzielnia na przeciwko naszego bloku zbudowała kolejny i siedząc teraz przy komputerze mogę dokładnie opisać, co dzieje się w przynajmniej 12 mieszkaniach.......

Opaves
23-04-2002, 22:49
I ja dorzucę swoje trzy grosze... Dlaczego? Trudno mi powiedzieć tak jednoznacznie. Mam 28 lat, jestem kawalerem i mieszkam z rodzicami. Czas więc pomyśleć o własnym locum (mam nadzieję że nie tylko dla mnie, ale nie chcę zapeszyć :smile:))
Aaaa... i jeszcze jedno mi się przypomniało... Może to rodzinne, bo pradziadek wybudował dom, dziadek też, tata dużo pomagał przy budowie (a teraz chyba znów się zapala do budowy :smile:)

Marek

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Opaves dnia 2002-04-24 00:06 ]</font>

EDZIA
25-04-2002, 12:50
Ja też urodziłam się i wychowałam na wsi.Rytm życia dyktowały mi pory roku,słyszałam śpiew ptaków wiosną , mogłam obserwoać budzącą się przyrodę a i dzieciństwo na wsi ma dużo więcej uroków na wsi.Mogłam wspinać się na prawdziwe drzewa, bawić się w czystym piasku miałam ogromną przestrzeń życiową, łaki pola,było trochę obowiązków żniwa, sianokosy ale teraz wspominam to z łazką w oku.Moje dziecijak już troszeczkę podrosły wolały moje wspomnienia z dzieciństwa niż bajki.Po przekazaniu mi części naszej rodzinnej działki podjęłam decyzję o budowie
Ewa

bigmario4
25-05-2002, 21:26
TEŚCIOWA! Od 15 lat mieszkam kątem u teściowej niby wszystko dobrze,
osobna kuchnia,pokój. Ale nic nie można zrobić nic zmienić
a że jest nam trochę lepiej niż moim szwagrom(też mieszkają w tym domu) to juz całkowita obraza majestatu.Powiedziałem w końcu
DOŚĆ,kupiłem działkę(choć teśćiowa ma 1,5ha gruntu) i będę budował.

sza
26-07-2002, 11:50
koral:
Pani w spóldzielni w Ursusie powiedziała nam 194 tys.zł za 54m2 mieszkania ( z aneksem kuchennym).
Koral, nawet nie wiesz jak mi adrenalina podskoczyła! To znaczy, ze mam realną szansę sprzedać moje 50-cio metrowe mieszkanie w W-wie za prawie 200 patyków! (skoro takie są ceny...)
Hurra! Za to można wybudować domeczek! :oops:

Jagodka
24-06-2003, 15:12
Ano dlatego, że
Mam sąsiada - Disc jockey'a z bożej łaski. Ma 18 lat i mieszka sam, Edukację skończył w zeszłym roku, a od dwóch lat mieszka sam. Rodzice pozakładali nowe gniazda a jego zostawili nam za ścianą

- Nie słuchamy Disco Polo w odróżnieniu od Bobiczka. Za to słuchamy (przymusowo) rąbanki od rana do 21:45
- Uczestniczymy (biernie, ale zawsze) w imprezach
- zdejmujemy - tu lepsze słowo - usuwamy jego dziewczyny z naszej wycieraczki.
- Regularnie myjemy oplute drzwi
- Cieszymy się, że mamy służbowy samochód, bo czasem robi za popielniczkę (parking jest pod jego balkonem).
Do tego wszystkiego jesteśmy jedyni, którzy zwracają mu uwagę (mąż zwrócił mu już 'ręcznie'). Reszta sąsiadów się boi bo ma nowe samochody (dosłownie, to jest powód !!!) , a poza tym "nie chce kłopotów' (wypowiedź sąsiadki).

Dodam, że szczeniak jest nie do ruszenia. Ewentualnie wymagałoby to wkroczenia na drogę sądową. Jednak nie wiem, czy mam ochotę szarpać sobie nerwy i tracić czas - często wyjezdżam za granicę...

Poza tym aby mieć czyste drzwi od blokowej klatki (może jestem nienormalna ale mi to przeszkadza, gdy są oplute) biorę michę, ścierę i zasuwam. Za każdym wyjazdem służbowym ganiam ze swoim samochodem na firmowy parking po drugiej stronie miasta, aby gówniarz nie zmienił sobie "popielniczki"

Poza sąsiedztewem marzy mi się zielona trawka dlla mojegop dziecka, a nie cień bloku. I nie chciałabym wciąż uciekać za miasto na weekend...
To tak z grubsza, co mi przychodzi do głowy...

Ciepło pozdrawiam,
Jagoda

Joasia Jasia
25-06-2003, 08:06
Ja po piętnastu latach mieszkania w bloku dostałam klaustrofobii. Siedzę sobie w małym pudełeczku, nade mną sąsiad, pode mną, obok i obok.... Poza tym baczniej przyglądając się tym ludziom - straciłam do nich zaufanie. Jakiś nurek orzechowy (od żłopanej nalewki orzechowej) zaśnie z petem w łapce i puści z dymem całe moje życie... Na szczęście mąż odczuwał to samo. Zakup działki, budowa i teraz zaraz - siup- na WŁASNE!!!

Aaa - i dwóch synów w pokoiku 7 m2 (jeden piętnastolatek troszkę schorowany). Należy im się trawka pod stopami a nie blokowisko.
Aaa - i umeblowanie mieszkania przypominające zabudowę jachtową - we wszystkie możliwe kąty coś poupychane...
Aaa - i Babcia św. pamięci, która pomogła podjąć pierwszy krok, zostawiając dobra doczesne.

S.P.
25-06-2003, 10:30
Stanowimy trzyosobową rodzinę, mamy 70 metrowe mieszkanie w bloku. Niby wszystko w porządku, przestrzeń luz i wygoda. Obok tych frykasów mam jeszcze kupę oszołomiastych sąsiadów, którzy wyprowadzają mi pieski na trawnik przed moimi oknami i na moje uwagi twierdzą, że powinnam się leczyć. Mam jeszcze luzackich sąsiadów balujących do późnej nocy no bo student tak już ma. Acha mam jeszcze bezstresowo wychowujących rodziców nad sobą i potomka Adama Słodowego, który od 2 lat remontuje mieszkanie koniecznie od 17 do 22 i w każdy weekend rzecz jasna. Po prostu chcę mieć ciszej, czyściej i lubię pić kawę na tarasie. Oto cały powód chęci budowania. :D

Ciechanka
25-06-2003, 12:18
Co skłoniło nas do budowy domu??? Mój mąż nie wyobrazał sobie siebie w bloku. Ja co prawda mieszkałam w domku z rodzicami ale później 10 lat w W-wie najpierw akademik, później wynajmowane mieszkania.
Obecnie mieszkam w Łodzi - od 3 lat u teściów w domu - miejsca dużo, niby się dogadujemy ale... Od początku wiedziałam że to nie to. Najpierw myślałam o jakimś mieszkanku w przyzwoitym bloku (mąż ostro oponował ale dla mojej spokojności... ). Jednak jakiś czas temu okazało się, ze chyba wystarczy finansów na domek. W 2001 roku kupiliśmy po długich poszukiwaniach działkę, która nas zauroczyła. Mieliśmy na oku inne ale okazało się ze są dla nas za drogie (samo życie).
I tak wiosną tego roku ruszyła budowa. Wcześniej nienawidziłam grzebania w ziemi - teraz z rozmarzeniem urządzam swój ogród.
Dziecko będzie miało jak w raju - ogród, dzieci w podobnym wieku w sąsiednich domkach. Prawie vis a vis las. Do centrum blisko. Naprawdę pięknie. Domek to jest to.

Juma
25-06-2003, 21:46
Co minie sklonilo do budowy to to ze obecnie mieszkam za granica i mam takie mozliwosci finansowe na to zeby sie porwac na taka inwestycje, ale najwieksza motywacja bylo to ze mam brata w kraju ktory bedzie sie tez budowal ale za normalna wyplate i to bylo motorem napedowym.W polsce mieszkalem w bloku i z sasiadami nie mialem problemow bo wychowywalem sie na chuliganstwie i tak sasiedzi raczej woleli unikac kontaktu ze mna wiec nie interweniowali jezeli im co kolwiek przeszkadzalo poprostu takie ich wychowalem.Po wyjezdzie mieszkalem w apartamentach a obecnie wynajmuje dom i dopiero teraz wiem co to jest mieszkac bez sasiadow za sciana.

gaga2
26-06-2003, 21:53
A ja po prostu od zawsze wiedziałam, że chcę zamieszkać we własnym domu.
Teraz mieszkam w bloku, i tylko myśl - że w przyszłym roku opuszczę to miejsce - jakoś pozwala przetrwać ten okres. Dzieciaki duszą się w mieszkanku 40 m2, rozpiera je energia, a jedyną alternatywą jest piaskwnica między wysokimi blokami i namiastka zieleni wokół.
Dla mnie dom - koniecznie z dużym ogrodem - to przestrzeń, którą mogę kształtować i za którą jestem odpowiedzialna. A teraz - moje możliwości kończą się zaraz za drzwiami wejściowymi do mieszkania. Moje mizerne próby, aby oswoić korytarz w bloku (kwiatki, jakieś obrazki) nie zostały zaakceptowane, po przyjściu z pracy - nie ma co robić, gdzieś normalnie odpocząć.
I przede wszystkim dzięki decyzji o budowie domu - odkrywam w sobie pasję ogrodniczą - nie przypuszczałam, że zajmowanie się ogrodem (w tej chwili skromnymi grządkami udostępnionymi przez teściową) może być takie pasjonujące.
Pozdrawiam,
Gaga2

Krystian
27-06-2003, 16:04
Podobnie jak gaga2 od zawsze wiedziałem, że wybuduję DOM :P .
I to zrobię, mimo, że mieszkanie duże i wygodne, w niskim bloku i w samym centrum miasta - a przy tym ciche, spokojni sąsiedzi, dobry dojazd do pracy, w miarę renomowene szkoły w pobliżu...
Jak sobie COŚ umyślę to nie ma przeproś, moja druga (lepsza) połowa na szczęście też jest ,,ZA"... :lol:
Potrwa to jeszcze parę letek, ale jak widzicie budowa postępuje, że tak powiem, z przyczyn tylko i wyłącznie WEWNĘTRZNYCH... :wink:
Tak ja, jak i moja żona wyszliśmy z domów... i nie przepadamy chyba za ,,szuflandią" :wink: , choć ta nasza - z tego co czytałem powyżej - jest naprawdę super... :lol:
Pozdrawiam. Wytrwałości i powodzenia!

jprzedworski
28-06-2003, 16:10
Żona :lol: :lol: :lol:

jolana
01-07-2003, 19:13
Prozaiczna ciasnota. Mamy 3 pokojowe mieszkanie i dwie córy. Dzieci potrzebują tak dużo miejsca...
A najważniejszy jest kawałek ogrodu

pyzia
02-07-2003, 14:28
1. Ceny nowych mieszkań - za tyle co znajomi kupili 75 metrów my wybudujemy 150 + strych + garaż (oczywiście dodatkow zapłaciliśmy za działkę)
2. Chęć zapewnienia komfortu dzieciom i sobie - na razie jest nas tylko mąż i żona, ale planujemy jeszcze dwójkę, która w naszym mieszkanku robiłaby już tłok
3. Chęć posiadania choćby małego, ale ogródka
4. Chęć decydowania o wielkości, bryle, kolorystyce domu i rozplanowaniu wnętrz pod nasze potrzeby oczywiście
5. Możliwość swobodnego zapraszania gości (nasi rodzice i teściowie mieszkają 100km od naszego miasta)
6. Możliwość zorganizowania świąt i różnych uroczystości z komfortem usadowienia wszystkich przy dłuuuuuuuugim i ładnym stole, bez przeszkadzania sąsiadom, z opcją spania u nas po imprezie
7. Inne, drobne kaprysy (posiadanie biblioteczki, w łazience i wanna i kabina z luksferów etc)...
GENERALNIE : MOTYWUJĄ NAS POTRZEBY I MARZENIA :P :P :P

sly70
03-07-2003, 07:19
Szukałem mieszkania, które było by większe od mojego i na tym samym osiedlu. W końcu znalazłem na tym samym piętrze. trzeba było dopłacić ok. 30000 + generalny remont drugie tyle. Po naradzie z żoną stwierdziliśmy że za te piniąchy mamy 1/3 domu. No i tak się zaczło. Nie żałuję tej decyzji.

prosciu
16-07-2003, 00:10
chyba tylko samodestrukcyjne mysli - chi chi
a tak na powaznie to chec samostanowienia mazenia zony o ogrodzie i moje zapedy do majsterkowania i budowania. dodatkowo ucieczka z miasta i spokoj wsi.

Klaudia
16-07-2003, 06:47
Wszystkie argumenty w zasadzie zostały już wypowiedziane. Jak ktoś mnie pyta dlaczego wybudowaliśmy dom to odpowiadam, że nie wyobrażam sobie życia w bloku (nigdy w nim nie mieszkałam), a za cenę wygodnego mieszkania mogę mieć mały biały ...
Ktoś z Was mówił o czynszu, który należy oddawać do spółdzielni. Ja na ten argument zawsze słyszę od moich rozmówców, że przecież dom z kolei trzeba utrzymać i konserwować, o co mieszkańcy bloków już się nie martwią. Skutkiem czego wielu twierdzi, że nie jest problemem zbudowanie domu, ale jego utrzymanie.
Co Wy na to odpowiadacie?
Mi szczerze mówiąc brakuje czasami argumentów.

Aśka
16-07-2003, 13:32
A my budujemy w zasadzie przez kolumny męża;)
niestety lub stety jest on fanatykiem dobrego sprzętu grającego, więc sprowadził do domu dwie nowe kolumny firmy Quadral. Jedna ma wymiary około: wysokość - 1,10m, szerokość - 0,40m, głebokość 0,55m.
Pokój ma tylko 3,75x4,25m. Ani to tam za bardzo nie pasuje, ani dobrze nie gra, nie mówiąc o tym że zajmuje strasznie duzo miejsca.
Dlatego postanowiliśmy zbudowac do tego odpowiedni salon,...potem kuchnię....potem łazienkę...potem pietro ...no i tak sie to wszystko zacząło;)

jprzedworski
17-07-2003, 19:53
O! I to do mnie przemawia. Tylko z jednym się nie zgadzam. Kolumny nie zajmują NIGDY dużo miejsca. To meble zajmują! :wink: :lol:

Aśka
18-07-2003, 06:28
Dlatego w tym pokoju nie ma nic oprócz kompletu wypoczynkowego, stolika i też nie małego telewizora.
P.S. Mój mąż ucałowałby Cię za te słowa (w czółko) :D