PDA

Zobacz pełną wersję : Refleksja ;-)



Pagin
10-02-2005, 11:18
Lomatko, forum zeszlo na psy .... i inne zwierzeta :D

aha26
10-02-2005, 11:24
I dobrze ,ja sie bardzo ciesze bo jestem ogromna milosniczka zwierzat!!!!

osowa
10-02-2005, 11:24
Oj Cię tam ... zaraz na psy
Te co skaczą i fruwają też fajne :wink:

Agacka
10-02-2005, 11:26
Ot taka refleksja....
Im bardziej poznaję ludzi...tym bardziej kocham zwierzęta!

Funia
10-02-2005, 11:27
Coś w tym jest Agacka :wink:

Z resztą mówią, ze nie kocha naprawde ludzi ten, kto nie kocha zwierzat!

Anna Wiśniewska
10-02-2005, 12:36
Kiedyś w jakimś Playboyu czy innym Cosmopolitanie (kiedyś to przeglądałam systematycznie) napisano, że charakter człowieka można poznać po tym, jak traktuje on zwierzęta.

I wiecie, coś w tym jest...

KaeR
10-02-2005, 15:57
Powiedzcie sami, czy Wasze własne zwierzątko domowe zrobilo krzywdę domownikom? ( i nie mam na myśli pchełek które się zdarzają na zwierzątkach ,bo one takie paskudne z natury...) a człowiek niestety tak :(

10-02-2005, 17:31
Powiedzcie sami, czy Wasze własne zwierzątko domowe zrobilo krzywdę domownikom? ( i nie mam na myśli pchełek które się zdarzają na zwierzątkach ,bo one takie paskudne z natury...) a człowiek niestety tak :(

No mnie akurat tak ! :D

Nawet kilka razy. Teraz mam kota obronnego, który chętnie staje w obronie kapci atakowanych niecnie przez stopy.
A przez wiele lat nosiłam sporą szramę na nosie i policzku zafundowaną mi przez mojego pierwszego ulubieńca - wtedy byliśmy prawie jednego wzrostu, a ja świeżo opanowałam nożyczki i... obcięłam mu wąsy. :D

Jak widać nie umniejszyło to mego uczucia do sierściuchów różnych.

KaeR
10-02-2005, 18:42
Powiedzcie sami, czy Wasze własne zwierzątko domowe zrobilo krzywdę domownikom? ( i nie mam na myśli pchełek które się zdarzają na zwierzątkach ,bo one takie paskudne z natury...) a człowiek niestety tak :(

No mnie akurat tak ! :D

Nawet kilka razy. Teraz mam kota obronnego, który chętnie staje w obronie kapci atakowanych niecnie przez stopy.
A przez wiele lat nosiłam sporą szramę na nosie i policzku zafundowaną mi przez mojego pierwszego ulubieńca - wtedy byliśmy prawie jednego wzrostu, a ja świeżo opanowałam nożyczki i... obcięłam mu wąsy. :D

Jak widać nie umniejszyło to mego uczucia do sierściuchów różnych.




No cóż, jak dobrze poszperam w pamięci to ja mało oka nie straciłam kiedy ścigałam kota po szafach miotłą :oops: :oops: ,

ewak39
10-02-2005, 20:01
Mnie kiedys kocica znajomych zawisla na nosie! :lol: A znalam drania doskonale i ona mnie tez. Kiedys sie przymilala, wiec ja podnioslam, przez chwile glaskalam, trzymajac na rekach, a ta zmija jak sie nie odwinie, jak mnie nie rabnie klem! Az mi sie lzy w oczach zakrecily!

Ale nastepnym razem mi (na przeprosiny chyba :D ) przyniosla zlowiona mysz i strasznie wyspiewywala w korytarzu, zeby do niej wyjsc. Nie wiedzialam, o co chodzi, poszlam troche zaniepokojona, a ta cala dumna bulgotala nad zewlokiem... yyych...

osowa
10-02-2005, 22:42
A co do łowienia myszy przez nasze pupilki .... też miałam ciekawe zdarzenie - ale napiszę jutro , dziś już padam na nos . Dobranoc wszystkim . Snów spokojnych życzę .

osowa
24-02-2005, 10:14
Masz słaby żołądek – NIE CZYTAJ !!

Jak już Wam wiadomo , mam w domu myszołownego . Tak , takie cudo na futrzanych nogach z mordką udającą odważnego . Kocham tego psotnego zwierza z całym tym jego zapchlonym uśmiechem . Przyznaję bez bicia – czasem brakuje mi do niego cierpliwości , fakt : w szczególności gdy na świecie jesiennie albo zimowo . Zaznacza wtedy swój byt śladem na podłodze po każdym spacerze , ale trudno wymagać by sam wycierał nogi ( powinnam napisać łapy ) . Butów pewno , gdybym nawet takie uszyła ( hahah :lol: :lol: , już sam widok w wyobrażni mnie rozbawił ) i tak nikomu by się nie chciało mu wciskać :wink: – no bo to, aż dwie pary ...
I jestem mu skłonna wybaczyć wszystko – no prawie wszystko . Ale jest jeden temat , który zawsze powraca mi przed oczy jak bumerang :

RADOŚĆ DZIELENIA

A było to tak :

Córcia była onegdaj w stadium ewoluującym : pozycja „całkowity rozplaszcz” – stan ten zaczynał się mianować „raczkowaniem” : czyli coś około dziewiątego miesiąca jej bycia rzeczywistego . A że również emanowała nieustanną chęcią poznawania otaczających ją realiów – najprostszym i oczywistym sposobem było smakowanie wszystkiego co w jej maleńkie paluszki zdołało wejść , wpełznąć czy się przykulać ....Tak było i tym razem .
Popołudniową porą , gdy cała familia należycie , strudzona dniem, zasiadła przed skrzynką zwaną dumnie „wizorem” na świat - pożądliwie spragniona wiedzy na temat : „kto , komu i za ile..”, przez uchylone drzwi niepostrzeżenie wsunął się nasz pupilek . Sierściuch znaczy się . A że miał, jak to ta rasa włos długaśny , każdy kto chciał go pogłaskać : dajmy na to po głowie :roll: , musiał chwile pomyśleć , by tej nie pomylić czasem z zadem tudzież na odwrót . Dlatego też , nawet gdyby i cały wzrok trzech osób zebrać razem ( czyli sztuk gałek ocznych sześć , w tym dwie nastolatka – bystrzejsze ) i tak nikt nie był w stanie zauważyć , co zdobycznego przyniósł tym razem .
Dla nas ważne było , że w spokoju możemy nawiązać kontakt oczny z resztą świata po tamtej stronie szklanego ekranu .
Ale, jak też wszystkim wiadomo - matką jestem , a zbyt długotrwała cisza dla każdej czujnej jest sygnałem alarmującym – dotarło do mnie , że mogę oglądać wiadomości :o i ZERWAŁAM SIĘ NA RÓWNE NOGI .
I jak się okazało instynkt i tym razem nie zawiódł !
Pobiegłam w stronę korytarza w kierunku , skąd moja kora podmózgowała zanotowała ostatnie dżwięki wydane przez nasze maleństwo . I co zobaczyłam ?
Ano - skład zgodnych kompanów siedzących w kącie i pałaszujących coś z wyrażnym zadowoleniem . Nie zastanawiając się więc, natychmiast postanowiłam ustalić czym się tak delektują 8) – córcia i zwierz ...
W ostatnim momencie udało mi się uratować przed całkowitym zniknięciem w ustach mojej pociechy kawałek .. :o :o no właśnie , czego ??
JEZUUUU – to było szare , futerkowe i miało ... bbbbrrrrrrr OGON !
– ( wrażliwce niech przygotują papierowe torby ) – to była równa połowa MYSZY !!!! :evil:
Drugą żarł właśnie w tym samym momencie Bendżi .
A tak dla jasności – Bendżi – to pies .


Tak oto - okazało się , że mamy w domu dwa w jednym : psa z instynktem kota . 8)

P.s. Nie będę opowiadać o strachu jaki mi towarzyszył przez następne kilka dni o zdrowie córki – na szczęście obeszło się bez komplikacji .

Pozdrawiam myszołwym mrugnięciem . :wink:

Aggi
25-02-2005, 15:26
U mnie kot polowal na babcie. :wink:
Powazniejsze problemy sprawial pies, który zdawał się mieć jakieś zaburzenia psychiczne i zupełnie bez powodu potrafił zaatakować domownika, kiedy przytomniał widać było, że świadomość wraca mu z zaświatów.
:(

abromba
28-02-2005, 14:53
Opowieść Osowej ma jeden wielki morał:
PROSZĘ NIE STOSOWAĆ TRUTEK NA MYSZY! NIECH TO BĘDZIE ŻYWNOŚĆ EKOLOGICZNA!

nurni
28-02-2005, 20:28
U teściówki pies poluje na ptaki :o
Upolował już kilka wróbli, 2 sroki, kawkę i kilka gołębi.
Rudy kundel, w kłębie ok 30 cm, a skacze na moją wysokość ok 175 cm.
Wzięty ze schroniska - a tam wiadomo - chów wsobny. 8) :wink:

Pozdrawiam

Wojty
28-02-2005, 20:56
A moja psiurka, juz pare razy mnie lekko bo lekko ale dziobnela :evil:
potem oczywiscie bylo jej glupio ale liczy sie fakt... Nie mowic ze przegryzla w mlodosci wszystkie dostepne i niedostepone(zakryte listwami) kabelki, kilka par butow, koce, przescieradla....itp itd

Al e fakt to jest wyjatkowo wyjatkowy psiurek, inne ktore mialam byly o wieeeeele spokojniejsze

nurni - moja tez ze schroniska, na szczescie przebywala tam tylko tydzien :wink: :wink:

nurni
28-02-2005, 21:38
... a mi chodziło o to, że wiesz psy z kotami, myszamy, wróblamy, słoniamy :oops:
Niewiadomo co za krzyżowka wyrośnie 8) :lol:
Do tej pory wszystkie psy ze schroniska, które znałem miały tendencję do "kłapania". Myślę, że nigdy nie zaufają nam na tyle, że pozbędą się strachu na tyle żeby zrozumieć np.: ból zadany przez dziecko przypadkiem. Rekin (syn lat 11) przeżył już 3 owczarki i każdemy mógł nadepnąć na pysk i .... nic pies się oblizał, sprawdził czy nic mu się nie stało i leżał dalej. Pomijam aspekt sprawdzania możliowści włożenia ucha pod ogon :o lub ogona do ucha :o , które to akcje specjalnie owczarków nie wzruszały.
Ale były też dwie sztuki schroniskowe i zaufania do nich nikt nie miał. Potrafiły "capnąć" (delikatnie) każdego w absolutnie nieprzewidywalnym momencie. Za to zauważyłem, że jeśli chodzi o ostatniego (ze schroniska) to ja zawsze zachowywałem się "po psiemu", rubasznie, jak "capnął" to i w pysk dostał ...... i teraz jesteśmy wielkimi kolegami.

Pozdrawiam

Wojty
28-02-2005, 22:10
Bo z psiakami, zwlaszcza z tymi ze schroniska nigy nie wiadomo. Znam tez kilka psiakow ze schroniska, ktore sa oaza spokoju. jakby przez cale zycie byly wdzeiczne ludziom ktorzy ich wyratowali :D

Nasza chyba dlatego jest taka nerwowa i nieposluszna bo ona nie umie zrozumiec ze jest tylko psem i w naszym stadzie to nie ona rzadzi :). tak naprawde nie byla dostatecznie wychowana jeszcze przez swoja matke - przyniesiono podobno caly miot 4 tygodnie po urodzeniu.
Male szczeniaki powinny odrazu sie uspokoic, gdy sie je chwyci za kark- szyje i tak jakby podniesie, bo w taki sposob sa karcone przez swoje matki-suki. A nasza Boni w ogole na to nie reagowala :o bardziej ja to bawilo niz krzywdzilo
Boni od poczatku nas nasladuje. Probuje siadac nawet pupa na kanapie - oczywiscie jest to bardzo dla niej niewygodne, ale probuje. Jak miala kilka miesiecy to zdawalo mi sie ze ona chcialaby nasladowac nasza mowe - tak jakos dziwnie patrzyla w oczy i dziwnie szczekala... :D:D:D:D: :wink: :wink:
poza tym jest niesamowicei do nas przywiazana - na spacerze nie parzy na inne psy, a ak ktorys do niej podejdzie to go odrazu odrzuca. nie ma tak jak inne psiaczki "kolegow" ze spacerow...

przez pol roku chodzilismy z nia na tresure, na psa towarzyskiego. Trener tez potwierdza nam ze ona jest bardzo wyjatkowa :).

Ale co by nie bylo to i tak nie zaluje ze wzielam rasowego psa, jak wczesniej planowalam tylko wlasnie takiego kundla :D:D

Wojty
28-02-2005, 22:17
A to moja kochana Boni - 6 lat temu podczas swojej ulubionej zabawy - rozrywki - gryzienia reki swojego pana :D:D

http://foto.onet.pl/upload/47/6/_432373_n.jpg

JoShi
02-03-2005, 14:25
Powiedzcie sami, czy Wasze własne zwierzątko domowe zrobilo krzywdę domownikom?
Tak... Moj gekon toke pogryzl dwukrotnie mojego meza, do krwi. Moj maz jest chory jak musi go wyjac z terrarium. :lol: