PDA

Zobacz pełną wersję : Przepisy ruchu drogowego



Janussz
11-02-2005, 10:58
Dzisiaj na pewnym dość dużym skrzyżowaniu chcę skręcić w lewo.
Stoję sobie na środku tej krzyżówki i przepuszczam te jadące prosto i skręcajace w prawo. Zjechałem pewnie przy czerwonym. Piszę pewnie bo: Kiedyś sygnalizatory były powtarzane za skrzyżowaniem. Wiedziałem więc co się dzieje. Teraz je pozdejmowano.
Czy ktoś może wie czemu ma to służyć? Wiem, że takie są przepisy Unijne, ale wg mnie jest to nielogiczne. Zmniejsza bezpieczeństwo. Może się przecież przepalić żarówka w sygnalizatorze. Pół biedy jak żółta, czy zielona. No i te kombinowanie ze zjazdem ze skrzyzowania. Nie wg swiateł, tylko na "czuja".

mdzalewscy
11-02-2005, 20:22
Czy ktoś może wie czemu ma to służyć? Wiem, że takie są przepisy Unijne, ale wg mnie jest to nielogiczne.
a gdzie logika w całej UE, coraz więcej wprowadza się certyfikatów/utrudnień w Uni na wyroby, skąd się to bierze ?

a jak jest na Białorusi ?, certyfikaty , certyfikaty i certyfikaty, chyba z Białorusi UE bierze przykład.


Słowem Unia to jedna wielka EUROKOMUNA i będzie jeszcze gorzej.....

jeśli chodzi o skrzyżowanie, chcę skręcić w lewo, wyjeżdzam na środek skrzyżowania, przepuszczam tych z przeciwka, nikt nie przepuści skręcającego, wiec czekam aż tych z przeciwka zatrzyma światło czerwone i skręce w lewo, nie widzę oczywiście czy już się zmieniło światło, bo jest za sygnalizacją, gość z lewej ma już zielone z godnie ze starym prawem, powinien czekać aż opuszczę skrzyżowanie, a zgodnie z nowym, może śmiało dawać ognia, bo nie powinno mnie być na skrzyżowaniu już :o :o :o, ale ja jeszcze jestem i moja wina w przypadku kolizji, bo on już nie musi czekać aż opuszczę skrzyżowanie

Janussz
11-02-2005, 22:05
Mówisz Eurokomuna.
Wiele można komunie zarzucić, ale tak idiotycznych przepisów to nawet komuniści nie byli w stanie wymyślić.
Czyżby demokracja miała się kojarzyć z głupotą? :(

slaw
12-02-2005, 12:15
Wiele można komunie zarzucić, ale tak idiotycznych przepisów to nawet komuniści nie byli w stanie wymyślić.
Oni nie wymyślili tych przepisów, oni tylko przez ostatnie 60 lat wychowywali społeczeństwo w taki sposób, żeby samo wymyślało takie bzdury i inaczej nie potrafiło żyć. Recepta była prosta - wmówić społeczeństwu, że nie musi się o nic martwić ani za nic odpowiadać. Ludzie lubią żyć sobie bezmyślnie, nie martwiąc się o konsekwencje swojego postępowania, więc to chwyciło. Społeczeństwo zgodziło się chętnie na powolne ograniczanie swobody i narzucanie reguł w imię zrzucenia z siebie odpowiedzialności za to co się stanie na Władzę - czyli tego, kto te reguły ustala.

Władza (też przecież ludzie, tylko cwańsi) zwietrzyła interes - w ramach zdejmowania odpowiedzialności ze społeczeństwa da się narzucić społeczeństwu kaganiec pokrywania pewnych niewielkich kosztów - w zamian za które to Władza przejmie odpowiedzialność za to co się stanie. Oczywiście Władza jest trochę nieudolna w przejmowaniu odpowiedzialności - dzięki temu sporo z tej składki pozostaje w kieszeniach Władzy :) a społeczeństwo jest karmione chwytającymi za serce odezwami, że jest za mało środków - więc trzeba podnieść składki :)

Do dzisiaj ta metoda się sprawdza - płacimy składkę na utrzymanie "darmowego" systemu lecznictwa. Kiedy przychodzi do leczenia to okazuje się jednak, że system jest trochę nieudolny i trzeba zapłacić z własnej kieszeni. Dobrze się jednak mają jenostki zarządzające systemem - zarówno zarobki jak i siedziby mają na najwyższym poziomie. I oczywiście stale podnoszą się głosy, że składki nie wystarcza na pokrycie kosztów systemu, więc system jest niewydolny. Oczywiście, że nie jest wydolny, bo gdyby był to społeczeństwo nie czułoby potrzeby wykładania większych pieniedzy na system - i z czego budować nowe siedziby Funduszu Zdrowia i zatrudniać w nim członków rodzin ?

Druga sprawa to wszelkie koncesje i zezwolenia - społeczeństwo wie, że z pewnymi rodzajami działalności wiąże się większe ryzyko lub większa uciążliwość. Władza wymyśliła, że przejmie odpowiedzialność za to ryzyko wydając koncesje. Oczywiście wszelkie koszty poniesiemy i tak my wszyscy, bo to z podatków Władza pokryje koszty ryzyka, ale dla Władzy to jest interes - bo koncesji nie starczy dla wszystkich, więc dostanie je ten, kto da większą łapówkę.

Im więcej jest podatków, koncesji i ograniczeń w działalności (np. przymusowa przynależność do cechu rzemieślniczego czy rady adwokackiej czy notarialnej) tym lepiej ma się Władza a gorzej mamy się my - obywatele.

Przepisy ruchu drogowego mają z tym niewiele wspólnego, ale na nich też odciska się piętno społeczeństwa bezmyślnego, które daje sobie narzucić dowolnie głupie zasady - bo tak jest wychowane od trzech pokoleń. Społeczeństwo nasze lubi szczegółowe przepisy, nawet najgłupsze, bo zastosowanie się do nich zwalnia od odpowiedzialności. Piszecie, że kiedyś nawet mając zielone światło trzeba było przepuścić pojazdy znajdujące się na skrzyżowaniu. To prawda, kierowca MUSIAŁ PODJĄĆ DECYZJĘ czy może wjechać na skrzyżowanie. Człowiek bezmyślny nie chce podejmować decyzji - chce wiechać na skrzyżowanie nie myśląc zbyt wiele i chce, żeby w razie wypadku to nie była jego wina... Władza się dopasowuje do potrzeb społeczeństwa - pod warunkiem, że widzi w tym swój interes.

slaw
12-02-2005, 12:24
Kiedyś sygnalizatory były powtarzane za skrzyżowaniem. Wiedziałem więc co się dzieje. Teraz je pozdejmowano. Czy ktoś może wie czemu ma to służyć? Wiem, że takie są przepisy Unijne [...]
Kiedyś Policja wystąpiła z wnioskiem o zmianę przepisów motywując to tym, że jeśli przepisy pozwalają zjechać ze skrzyżowania przy czerwonym świetle na sygnalizatorze za skrzyżowaniem to kierowcy tak się do tego przyzwyczajają, że przestają zwracać uwagę na czerwone światło i również wzjeżdżają na skrzyżowanie przy czerwonym świetle przez skrzyżowaniem. Nie przypominam sobie, żeby ktoś wtedy powoływał się na wymagania Unijne.

Wniosek Policji był taki: "czerwone światło ma oznaczać bezwzględny zakaz przejechania obok sygnalizatora" - czyli nie może być sygnalizatora za skrzyżowaniem, bo inaczej nie można by z niego zjechać.

Janussz
12-02-2005, 18:03
Przepis mówi, że nie wolno wjechać na skrzyżowanie przy zielonym świetle, jeżeli nie masz pewności opuszczenia tego skrzyżowania przed zmianą swiateł. I teraz:
1) Nigdy nie masz takiej pewności, czyli nigdy nie wolno wjechać na skrzyżowanie.
2) Stojąc już za sygnalizatorem (np. wspomniany skręt w lewo) mógłbyś to zrobić widząc co się na nim pali o wiele szybciej niż teraz. Jedynym sygnałem są zatrzymujące się samochody przed sygnalizatorem tym którego Ty nie widzisz.
Nie ma chyba niebezpieczniejszych miejsc na drodze jak skrzyżowanie. Wg mnie ktoś tymi przepisami stworzył potencjalne zagrożenie w ruchu drogowym. Kiedy się ten ktoś ocknie?

opornik
12-02-2005, 18:52
witam:)
Ja z innej beczki:) Otóż wyobraźcie sobie skrzyżowanie w literę T. Droga z pierwszeństwem skręca w lewo. I teraz pytanie o sygnalizację kerunkowskazem.

Czy jadąc drogą z pierwszeństwem skręcającą w lewo należy włączyć kierunkowskaz??

Drugie pytanie, czy jadąc prosto ale zjeżdżając z drogi z pierwszeństwem należy włączyć kierunkowskaz??

Janussz
12-02-2005, 22:36
Ja osobiscie wyznaje zasadę, że należy jeździć wyraźnie dla innych użytkowników. W obu przypadkach włączam lewy kierunkowskaz.

opornik
13-02-2005, 08:47
ło matko, :o jadąc prosto włączasz lewy kierunek??

Janussz
13-02-2005, 09:39
ło matko, :o jadąc prosto włączasz lewy kierunek??

Napisałem wyżej, że staram się zawsze jeździć wyraźnie. Przecież opuszczam główną drogę. Daję możliwość ominięcia, wyprzedzenia mnie z prawej strony. Muszę przecież przepuścić pojazdy jadące tym łukiem z przeciwka. Nie dając kierunkowskazu kierowca jadący za mną nie wie co mam zamiar zrobić. A może auto mi nawaliło?
Tak samo ci jadący jakby z przeciwka, po tym łuku z pierwszeństwem, zwracają baczniejszą uwage na mnie, bo wiedzą, że zaraz mogę przeciąć ich tor jazdy, może ich nie widzę. Czyli nie robię niczego z zaskoczenia.
Uważam, że jadąc po tym łuku, czyli skręcając w prawo mógłbym nie dać kierunkowskazu (ja daję), ale jadąc prosto to tak jakbym skręcał tutaj w lewo ze wszystkimi tego konsekwencjami. Opuszczam przecież główny tor jazdy. Zmieniam pas ruchu.