PDA

Zobacz pełną wersję : Czy ktos z was ma szynszyle i psa??



Wojty
21-02-2005, 18:34
OD paru lat "choruje" ja szynszyle.....

Uwielbaim patrzec na te male pyszczki... One sa takie slodkie :D :D
Slyszalam ze sa wbrew pozorom bardzo madre :o
Mam tylko problem, a raczej mam psa - zdjecie z boku :)

Nie wiem czy ona "pozwolilaby" mi przygarnac jezcze jedno zwierzatko :-? Przez pewnein czas byla zazdorosna o rybki....

A z drugiej strony mysle czy dzieki tej szynszyli Boni przestanie sie zachowywac jak "jedynaczka"?? :roll: :roll:


Co wy na to??

Agduś
24-02-2005, 21:48
Z tego, co wiem, szynszyle sa mało kontaktowe. W przeciwieństwie do właścicieli uważają, że głaskanie ich ślicznych futerek jest czynnością zupełnie zbędną i niepożądaną. Po prostu nie lubią tego i już. Są bardzo delikatne i wrażliwe. Podobno ze stresu łysieją! Nie jest to zwierzątko, które dobrze się czuje jako maskotka. Myślę, że towarzystwo psa nie byłoby dla nich specjalnie atrakcyjne. Dla psa z pewnością bardziej, bo to wprawdzie mały kąsek, ale zawsze coś na ząb...
Ja też miałam kiedyś ochotę na takiego domownika, ale po tych informacjach zrezygnowałam. Nie chcę mieć zwierzaczka, który jest nieszczęśliwy w moim domu.
A psa z pewnością najlepiej wychowa kot.

Aleksandryta
25-02-2005, 16:03
Szynszyle lubia chłod, bo inaczej futerko im się kosmaci. Najlepiej 16-17 st.. Moja znajoma hoduje zwierzątka na werandzie, nie w domu, bo dla nich za gorąco.
Moja Jula (wielkości Twojego psiaka) załatwiła królika w 20 sekund. Ten fakt daje do myślenia :-?

Wojty
25-02-2005, 19:04
Hmmm, straszne, az raczej smutne to co mowicie :cry: :cry:

O szynszyli zaczelam marzyc chyba jeszcze jak mialam 10 lat i widzialam ja za granica w sklepach.

Slyszalam, ze to bardzo milutkie i wdzieczne zwierzatka....Podobno o wiele madrzejsze od krolikow i tchorzofretek, ale nie wiedzialam ze takie bojazliwe... No i ta temperatura - ja raczej lubie ciepelko i u mnie w domku zawsze temperatura musi byc powyzej 20.

Z tego wynika, ze prawdopodobnie nigdy nie bede mogla miec szynszyli - moja Boni trzyma sie znakomicie (ma dopiro 6 lat:D), a nawet jesli jej sie cos stanie to bede miala 2 psiaka - pies w domu to dla mnie podstawa!!

A moze poczekam, az moja Boni bedzie juz na tyle stara i zniedolazniala, ze nie bedzie miala ochoty zjesc szynszylki...-trzba byc optymista :D:D

julieta
25-02-2005, 19:31
Druga, Lepsza :wink: Połowo Wojty'ego...

proszę, jeśli kochasz swoją psinę, to spraw, aby jesień swojego szczęśliwego życia, przeżyła spokojnie. Zwierzęta bardzo przeżywają fakt pojawienia się nowego ulubieńca, szczególnie przed wyprawą do krainy wiecznych łowów. Tak więc, nie pozwól, aby w jej dobre serduszko wkradł się smutek, szczególnie przed tą ostatnią wyprawą...

Pozdrawiam Julieta

Wojty
26-02-2005, 17:52
julieta

Ale w tym sek, ze mi sie zdaje ze nasza Boni sie troszku z nami nudzi...
Mimo ze ma 6 lat nadal przynosi pileczke i chce zyby jej rzucac (nie wazne dla niej ze mieszkamy teraz w 40m mieszkanku), przynosi sznurek i chce zeby bawic sie w jego przeciaganie, podgryza za nogawki, biega nawet za moimi kapciami - takimi pluszowymi :D:D

Ogolenie rzecz ujmujac psiana sie nudzi, mimo ze prawie codziennie 2 razy wychodzi na godzinny spacer... :o :o.

Poza tym za rok, planujemy male powiekszenie rodziny i obawiamy sie reakcji Boniski naszej na konkurencje. Wiec juz teraz chcemy jej delikatnie dac do zrozumienia ze nie jest jedyna na swiecie...
Padaly tu juz opinie, zeby wziac lepiej kotka, ale jakos sama nie jestem przekonana do kotow- to dopiero "zywotne zwierzatka" :wink: :wink:

No a najgorsze w tym wszysktim to ze mi sie tam te szynszyle podobaja...

julieta
27-02-2005, 16:16
Wojty

Wasza sunia jest w kwiecie wieku, jeszcze dużo czasu przed Wami, więc nie dziwię się, że uwielbia zabawy, a i nudzi się troszku... :wink:
Miałam na myśli ten czas, jak napisałaś "stara i zniedołężniała", a więc zdecydowaną jesień życia. Wtedy ulubieniec bardzo przeżywa fakt pojawienia się nowego lokatora. Dlatego dobrym pomysłem jest przyzwyczajenie Waszej Boni do innych, nowych członków rodziny. Może właśnie szynszyla, tudzież inny ulubieniec pozwoli jej przyzwyczajać się do zmiany , jaką niewątpliwie będzie pojawienie się w domu potomka. Nie miałam nigdy szynszyli, choć też o niej myślałam Oprócz ukochanej dobermanki (odeszła ostatniej jesieni, 12 lat i 7 m-cy :cry: )zawsze były koty. Wszystkie były kochane i pieszczone przez nas po równo, zresztą spróbowalibyśmy któreś pominąć :evil: .

Pozdrawiam.

Padre
08-03-2005, 12:51
A my mamy parke szynszyli i psa (yorka) :)
Szylki pojawily sie u nas duzo wczesnej niz pies. Mamy je od jakichs 5 lat. Rzeczywiscie nie nadaja sie jako maskotki do przytulania jak swinki morskie czy chomiki. Sa to zwierzatka z "charakterkiem" bardzo niezalezne i nieufne. Jesli jednak uda sie zdobyc ich zaufanie to sa naprawde slodkie... Wtedy same przychodza na rece (tyle, ze to musi byc ich decyzja a nie nasza :).
Jak pojawil sie pies, oczywiscie wzajemna ciekawosc byla nieodzowna czescia zycia. Pierwsze wspolne wypuszczenie w pokoju psa i szynszyli skonczylo sie tym, ze szczeniak (jeszcze wtedy) posikal sie (pewnie ze strachu). Potem to juz bylo odwrotnie, szylki uciekaly przed psem.
Tak naprawde w zamknietej przestrzeni pies nie ma szans, aby zlapac szylke. Sa niesamowicie skoczne i szybkie stworzonka, potrafiace biec w meble, po czym odbijaja sie od mebla jak pileczka.

Najciekawsze jest to, ze nasz pies permamentnie wklada noc pomiedzy szczebelki klatki i bardzo czesto ucieka, jak dostanie "gryza" :) po czym za chwile znowu wsadza tam swoj szanowny, mokry nosek :)

U nas polaczenie pieska z szylkami jest naprawde super.

Jeszcze jedna rzecz. Nieprawda, ze szylki lubia chlod. Preferuja ciepelko i przede wszystkim cisze. To sa nocne zwierzatka i w dzien po prostu spia. Za to w nocy rozrabiaja... :)