abromba
09-03-2005, 19:39
Niniejszym na Forum publicznie przepraszam przedstawicieli Zakładów Zadobrze (tych od parkietów) za bezpodstawne oskarżanie ich o oszustwo. Wątek jak najbardziej do Psychologa, bo pokazuje, co może się stać z inwestorem wykończonym wykończeniówką....
Otóż dziś mój cudowny Krzyś kończy dwa latka (ale ładne zdjęcia mu redakcja porobiła....) Wczoraj z tej okazji byli goście i tort. Ale mąż musiał pojechać na działkę (przypominam że 37 km od nas), bo miał przyjechać parkiet z Zadobrza. Jaka pogoda wczoraj była, to sami wiecie. Nie dało się dojechać do nas na posesję, samochód musiał stać na drodze gminnej a mąż z kierowcą Zadobrza nosili te paki klepki 50 metrów w śniegu po kolana. Wrócił skonany na ostatnią chwile przed obchodami.
I dopiero jak goście poszli (po 21.00) zaczął mi opowiadać jak i co - między innymi że mamy 37 paczek klepki, po 1,03 m w paczce. Na to ja złapałam się za głowę, że za mało, bo przecież potrzebujemy 50 metrów. Na to mąż że liczył trzy razy - i mamy 37 paczek. Wyciąga rachunek - a tam jak wół stoi, że zapłacił za 47 paczek. No to on za komórkę i dzwoni do kierowcy, żeby się z nim natychmiast skontaktował kierownik i zaczyna na faceta krzyczeć żeby mu oddał te 10 metrów. ja spokojnie ale tez niemiło (po prawniczemu :-? że rozumiem, że to była pomyłka, bo nie chcę myśleć że to było coś innego, ale jutro ta klepka ma się u nas znaleźć, bo jak nie to będziemy musieli podjąć kroki, których nie chcielibyśmy podjąć). Panowie o 23.00 podjechali pod nasz dom (mąż był po winie i nie mógł prowadzić) i pojechali razem na budowę żeby te paczki liczyć...
No i zastali te CZTERDZIEŚCI SIEDEM paczek. Mąż w tym bałaganie i umęczeniu pomylił się w liczeniu. Trudno mi w to uwierzyć, ale nie zostawili męża na tej głuszy, nie wyrzucili go z samochodu. :wink: Nawet mu słownie nie nawrzucali.
mąż ich bardzo przeprosił.
A ja niniejszym czynię to publicznie. I co mogę dodać ? Że nie wiem, gdzie znajdzie się firmę, której pracownicy o 23.00 wsiądą w samochód, żeby liczyć paczki u faceta, któremu się pomyliło. i w dodatku z firmy, która ma taką renomę, że naprawdę nie musi zabiegać o klienta. Jestem naprawdę pod wrażeniem ich odpowiedzialności, klasy i wyrozumiałości.
Morał: człowiek wykończony budową i życiem może naprawde popełnić błędy. to trudne ale trzeba sobie czasem dać na wstrzymanie. co nasz przykład dobitnie pokazuje.
Otóż dziś mój cudowny Krzyś kończy dwa latka (ale ładne zdjęcia mu redakcja porobiła....) Wczoraj z tej okazji byli goście i tort. Ale mąż musiał pojechać na działkę (przypominam że 37 km od nas), bo miał przyjechać parkiet z Zadobrza. Jaka pogoda wczoraj była, to sami wiecie. Nie dało się dojechać do nas na posesję, samochód musiał stać na drodze gminnej a mąż z kierowcą Zadobrza nosili te paki klepki 50 metrów w śniegu po kolana. Wrócił skonany na ostatnią chwile przed obchodami.
I dopiero jak goście poszli (po 21.00) zaczął mi opowiadać jak i co - między innymi że mamy 37 paczek klepki, po 1,03 m w paczce. Na to ja złapałam się za głowę, że za mało, bo przecież potrzebujemy 50 metrów. Na to mąż że liczył trzy razy - i mamy 37 paczek. Wyciąga rachunek - a tam jak wół stoi, że zapłacił za 47 paczek. No to on za komórkę i dzwoni do kierowcy, żeby się z nim natychmiast skontaktował kierownik i zaczyna na faceta krzyczeć żeby mu oddał te 10 metrów. ja spokojnie ale tez niemiło (po prawniczemu :-? że rozumiem, że to była pomyłka, bo nie chcę myśleć że to było coś innego, ale jutro ta klepka ma się u nas znaleźć, bo jak nie to będziemy musieli podjąć kroki, których nie chcielibyśmy podjąć). Panowie o 23.00 podjechali pod nasz dom (mąż był po winie i nie mógł prowadzić) i pojechali razem na budowę żeby te paczki liczyć...
No i zastali te CZTERDZIEŚCI SIEDEM paczek. Mąż w tym bałaganie i umęczeniu pomylił się w liczeniu. Trudno mi w to uwierzyć, ale nie zostawili męża na tej głuszy, nie wyrzucili go z samochodu. :wink: Nawet mu słownie nie nawrzucali.
mąż ich bardzo przeprosił.
A ja niniejszym czynię to publicznie. I co mogę dodać ? Że nie wiem, gdzie znajdzie się firmę, której pracownicy o 23.00 wsiądą w samochód, żeby liczyć paczki u faceta, któremu się pomyliło. i w dodatku z firmy, która ma taką renomę, że naprawdę nie musi zabiegać o klienta. Jestem naprawdę pod wrażeniem ich odpowiedzialności, klasy i wyrozumiałości.
Morał: człowiek wykończony budową i życiem może naprawde popełnić błędy. to trudne ale trzeba sobie czasem dać na wstrzymanie. co nasz przykład dobitnie pokazuje.