PDA

Zobacz pełną wersję : dziennik loli



lola
03-10-2002, 12:52
POstanowilismy z mężem, że aby chociaz coś było pięknie, to wynajmiemy radjestetkę do pomiarów cieków. Oczywiście bylismy pewni, że na naszej działce nic nie ma. A tu kolejny cios w plecy. Cieków tyle, że nie będzie w domu żadnego pomieszczenia bez żył. Teraz myślimy o jakis odpromiennikach itd. Nie korzystajcie z usług radjestety !!!LEPIEJ ZYĆ W NIEŚWIADOMOŚCI!!!!

lola
08-10-2002, 10:08
Zaczęłam od radjestetki a przecież najwazniejszy jest dom.
A więc budowę będę miała za płotem. Domek będzie miał 160 m2, bedzie prosty w kształcie litery L, z dwuspadzistym dachem , bez piwnicy. Garaz bedzie osobno.
Największy problem mielismy z zarzadem dróg, gdyz nie chcieli dac nam drugiego zjazdu na działkę. W-g prawa moze być tylko jeden zjazd na jedna działkę z drogi powiatowej. No ale po wnikliwym przeanalizowaniu znaleźlismy na nich chwyt, tj. bezpieczeństwo przy dowozie w przyszłosci gazu do ogrzewania. (w życiu nie bedę miała takiego ogrzewania).
Potem okazało się , ze mozemy miec zabudowę wyłącznie siedliskowa. Więc szybko musielismy dokupic kawałek gruntu.
Moja Miłosc przygotowała juz wszystko do budowy i po załatwieniu wszystkich pozwoleń ruszamy. Decyzję o zagospodarowaniu juz mamy.
Jest na naszej działce piękna stara brzoza i tak lubie czasami sie do niej przytulić. To chyba ona dodaje mi tyle energii.
LUBIE BUDOWAC SWÓJ DOM.

lola
02-12-2002, 10:36
Z tym moim hasłem watek wyzej to trochę przesadziłam (lubie budowac swój dom). Na razie czekamy na pozwolenie i z prawdziwa budowa nie mielismy jeszcze nic wspólnego. No ale przygotowania juz jakies są - mam tu na mysli i nastawienie psychiczne i małe porzadki na działce. W listopadzie wyrwalismy stare krzewy ałyczy, które rosły wkoło naszego siedliska i sąsiad "przejechał bronami" teren w celu wyrównania. Dokonalismy tez gruntownej przymiarki domu do gruntu, tj. zaznaczylismy sobie dom - tak na niby - bez geodety, co dało na mały obraz powierzchni, która bedziemy dysponować. Teraz z utęsknieniem bedę czekała na wiosnę a w miedzy czasie na peno ulepie bałwana w moim salonie.

lola
19-02-2003, 13:26
Jestem wściekła, bo bardzo chciałabym cos napisać o mojej budowie a tu sprawa utkneła w martwym punkcie. Pozwolenia na budowę jeszcze nie mam a Pani z gminy zadręcza mnie coraz to nowszymi sprawami. Ostatnio np. musiałam donieśc projekt zjazdu, na którym mam do wyciecia 5 klonów (wg. powiatowego zarządu dróg). Znajac życie pan konserwator przyrody nie da wyciąć pieciu, więc ze dwa będziemy musieli ususzyć (sugestia dyrektora powiatowego zarządu dróg). I nie wiem czy temu panu z Oś wystarcza moje tłumaczenia, że u mnie bedzie tyle zieleni iz na pewno zrekompensuje to tak wielka stratę. No i w koncu nie jeden las juz w swoim zyciu zasadziłam. A klony to nie rosliny tylko liscie (wie ten co ma takie na swojej działce) Wszystko jest nie po mojej mysli. ZE przydzielił tylko 12 KW mocy a po odwołaniu poszedł na ustępstwo i jezeli dopłacimy ze 20 tys. to oni zmienia linię i dostaniemy te swoje 20 KW. Inaczej ze wzgledów ekonomicznych inwestycja zwróciłaby sie im dopiero po 35 latach. Teraz chyba sie odwołam do URE. Juz jestem mistrzynia w odwoływaniu się.
W miedzy czasie przeliczam swoje grosiki i planuje wydatki na najblizszy rok. Jezeli nie nastapia nieprzewidziane losowe wypadki to jesteśmy z mężem w stanie odłozyć rocznie 30 tys. oszczednosci. Plus kredycik i pieniązki z ksiazeczki mieszkaniowej i moze jakos to bedzie.
Na razei oczekujac na decyzję conajmniej raz w tygodniu przechodzę małe załamanie nerwowe z euforią na zmianę.
Planuję zasadzić jakieś krzaczki przy wirualnym płocie. Niech sobie juz powoli rosną. Tylko nie wiem, czy nie bedzie potem problemu z zakładaniem prawdziwego. a z tym nam sie na razie nie spieszy.
cdn.

lola
18-09-2003, 14:33
No i jestem ponownie. Chyba cos ze mna nie tak (a moze i tak) ponieważ dostałam jakiegos przypływu energii i postanowiłam kontunuowac swój dziennik. Poniewaz mam sporo zaległosci, bede pisała w kilu cześcoach.
W maju dostałam upragnione pozwolonko na budowę. Czyatałam je chyba ze sto razy i jeszcze nie wiedziałam ile łez nad nim sie poleje - i szcześcia i goryczy.
W czercu wrócił z zagranicy mój mężuś więc ochoczo wziąla sie do pracy. Nie wiem ską po długich rejsach ma jeszcze tyle energii. Musimy wiele nadganiac a tu jeszcze budowa.
Budujemy systemem gospodarczym. To co mozemy i potrafimy to sami, a reszta dla fachowców.
Fundament potrafimy, tzn. mój mąż i ojciec i brat. Więc przez całe wakacje zmagali sie przy tej czesci domku.
Najpierw wykop (za głęboki), potem ławy (beton z gruch przy ulewie, ale na sczęście potem padac przestało), ścianki z pustaków betonowych, które miały zostac puste, ale chłopaki sie zapedzili i wlali w nie beton. Teraz mamy funadment jak na bunkier!!! I koszt nam przez to wzrósł.
a ponieważ mój mężuś musiał znowu wyjechać izolacje zrobił mój tato. Standardowo dyserbit, styropian na zewnątrz 10 cm. (chcielismy wełne, ale cena nas powaliła). Teraz zasypuja piachem i zagęśzczają.
Mamy też dokoła ław połozone rurki drenazowe i wyprowadzone do rowu.
Na razie to tyle. Cdn. Tj. opowiem ile nerwów mnie ta budowa kosztuje i odam zestawienie dotychczas poniesionych kosztów.

lola
19-09-2003, 12:55
Dziennik pisze w pracy, więc z pośpiechu literki zjadam.
Teraz troszkę o moich nerwowych załamaniach. Pierwszy miałam, gdy okazało się, ze po wymierzeniu przez geodetę domu stoi on nie tam gdzie miał. Mój mąż to dostał szału - takiego nerwusa mam. Szybko zadzwonił po kierownika , no i razem zakombinowali i jest ok. Tj. przesunęlismy dom i wszystko w papierach zostało załatwione beż nowej procedury.
Inna sprawa to tesciowa na budowie, tj. tesciowa mojego męża, czyli moja mama. Otóż ciagle wcina swoje trzy grosze, przez co mój mąż znowu łapie nerwy. Niby moja mama ma rację ,ale jakby nie było to ona wie lepiej. Stwierdzilismy nawet, ze ona jest jak inspektor nadzoru. Ciagle chodzi i sprawdza.
Jeszcze inna niedogodność to pogoda. Pada, to się mój mąż wscieka, za mocno grzeje - też źle. Nawet moje czteroletnie dziecko jak tylko zobaczy deszcz. to mówi "zaraz na fundamenty zaleje".
Boję się, ze po zakonczeniu budowy tak mojemu mężowi nerwowo juz zostanie. Ale na szczęście po "godzinach pracy" jest cudownie. Mąż sie uspokaja i razem mozemy podelektować zmysł wzroku naszymi osiągnięciami.
Styl pracy moi faceci (brat i mąż) tez maja niekonwencjonalny. Wstaja o 9, o 10 wychodza na budowę i wracaja po 21. Dziwne, bo myslałam, ze lepiej pracuje sie od rana do popołudnia a potem filmik czy coś...
cdn.

lola
25-09-2003, 08:42
Moja budowa na razie spowolniła. Postanowiłismy płyte na gruncie zrobić dopiero na wiosnę. Mamy zrobione fundamenty, instalacje i zagęszczony piach. Pewnie do wiosny i tak troszke jeszcze opadnie. Teraz zabezpieczymy to na zimę. Z działki usunęlismy resztki gliny i smieci i musze przyznac z zadowoleniem, że w koncu wyszlismy z ziemi. Wszystko jest ładne i czyściutkie i szkoda tylko, że to nie cały dom.
W między czasie zastanawiamy się też (mamy na to cała zimę) z czego budowac dalej nasz domek. Czy pozostać przy Max-ie, czy wybrać beton komórkowy. Ja i nasz kierownik budowy jesteśmy za Maxem , ale mój mąż ma jakis inny film i ciagle dyskutuje o BK. I pewnie postawi na swoim, ale ufam mu bo jak dotąd jego metody budowania nawet sie sprawdziły.
Teraz troszke o kosztach.
Formalności (w tym kierownik, plan zagospodarowania, opłata za przyłacze wody, wydzielenie działki przez geodetę) - 8.500 zł.
Fundamenty (na oko, bo wszyskiego nie pamietam):
- wytyczenie osi budynku 300 zł.
- stal zbrojeniowa 1.200 zł. (do całosci, tj. płyty, której jeszcze nie ma też)
- deski + gwoździe 650 zł.
- koparka 400 zł.
- beton do ław + wypoż rekawa 3.000 zł.
- pustaki betonowe 2.800 zł.
- cement (chudy beton i w pustaki) 1350 zł.
- piach (do budowy i zasypywania) 450 zł.
- styropian 350 zł.
- papa + lepik 540 zł.
- izoplast 300 zł
- folia budowlana ?
- rurka drenarska 50 m?
- rury do kanalizy, wody itd?
Czyli razem materiały około 12.000 zł.
Zageszczarka, narzędzia, prad woda itd. we własnym zakresie.

Kurczę, a planowalismy zmiescić się z materiałami na fundamenty w 10 tys. Niestety nie udało sie, ale to pewnie dla tego że nie przesadzaliśmy w szukaniu super tanich ofert. No i te fundamenty są dosyć spore. Sami bylismy zdziwieni, że jak na taki mały dom, to chyba przesadzili.
C.d.n

lola
21-11-2003, 09:56
Idzie zima wielkimi krokami, więc czas odpoczac fizycznie a uruchomić szare komórki i zaplanowac krok po kroku kolejne prace.
Nasze tegoroczne zmagania zakończyły się solidnym okryciem fundamentów folią. Zrobiłam to sama osobiscie poswiecajac na to cały jeden dzień. Muszę dodać, że akurat nieźle wiało, więc wyglądałam (z punktu widzenia osób przechodząćych obok naszej działki) jak jakaś postrzelona furiatka, co puszcza czarne latawce. Ale cóż, w koncu ja jako kobieta pracują ca zadnej pracy się nie boje, zwłaszcza gdy brak w pobliżu jakiegos męskiego oparcia - mam nadzieję że chwilowego...
Tak teoretyzując to zastanawiałam sie czy rzeczywiście może między styropian a ściankę wpaść tyle wody, ze mi fundamenty porozsadza? Robiłam prube i nawet noża nie mogę tam wcisnąć. No ale lepiej dmuchać na zimne.
Teraz przedemną i moim mężem wiele znaków zapytania. Czy brać kredyt (przegladamy oferty), na jaki materiał na ściany w końcu się zdecydować (przegladamy oferty i cenniki), czy już dzisiaj załatwiać murarza (przegladamy oferty), kto w końcu zechce kupić naszą druga działke i wspomoze nas finansowo (dajemy oferty sprzedazy), czytamy fachowa literaturę, robimy zwiady i wywiady budowlane, przeliczamu forse w portfelu itp., itd. Niby takie gdybanie, ale czas biegnie szybko.
Szkoda ze budowanie domu nie zaczyna sie od końca, bo mam juz filmy jak ma wygladać ogród i wykończeniówka a do tego jeszcze daleko.