PDA

Zobacz pełną wersję : Aga i Jacek69 Nasz DOM(ek)



Jacek69
24-03-2005, 13:28
Tak na prawdę to nie bardzo wiem co można pisać w tej rubryce, a już szczególnie czuję niepokój twórczy, gdy czytam Dzienniki innych Forumowiczów. Wielu z nich minęło się z powołaniem i zamiast gromadzić fortuny z wydawania swoich powieści, czy choćby opowiadań (sonecików? fraszek? czegokolwiek .... pisanego) zajmują się nadal przyziemną dłubaniną w papierach, ludzkich organizmach, uczonych książkach itp. nudnych zajęciach.

Tak więc, słowo się rzekło i ........

Nasza wspólna droga do decyzji o budowie domu była dość szczególna, bym powiedział. A to dlatego, że jeszcze do października ubiegłego (2004) roku ani ja a już z całą pewnością Agniesia (moja połowica) nie mieliśmy w ogóle w planach (NIGDY) budowania domu. Wręcz przeciwnie, całym naszym jestestwem byliśmy temu przeciwni. :wink:
Ja – wychowany w domu, nie wyobrażałem sobie, że można się tym wszystkim zajmowac samemu: dach przecieka, rynna się urwała, trzeba opielić ogródek itd., itd.
Aga – całe życie w bloku i niechęć do posiadania własnej ziemi, nawet w ilości odpowiadającej poletku ryżowemu Królika....

Dlategoteż, szukaliśmy możliwości powiększenia sobie rpzestrzeni życiowej poprzez zakup większego mieszkania – tzw. docelowego . No i tu się zaczęło.....
1. Powierzchnia – uznalismy, że 100-110 m2
2. Lokalizacja – Aga nie chciała słyszeć o jakimś „zadupiu” – to musiała być tzw świetna lokalizacja – padło na Starą Pragę.

Znaleźliśmy mieszkanie, które spełaniało oczekiwania. Oczywiście było pieruńsko drogie. I .... to wpłynęło na mnie otrzeźwiająco.
Zacząłem nieśmiało przebąkiwać małżonce, że za te pieniądze to możnaby dom sobie postawić. A gdzie tam! Rzuć ogniem! :evil:
Ale, gdy okazało się, że developer nie ma zamiaru ani na jotę ustąpić z ceny „wymarzonego” mieszkania, moja połowica wpadła w złość i ...... przekonała się do pomysłu budowy domu. :lol:

Wniosek: kropla drąży kamień .... ale czasem trzeba mocno przywalić aby efekt był w miarę szybko.....

Nie mieliśmy działki.
Ale o tym kiedy indziej ......

Jacek69
29-03-2005, 15:16
Coś o działce......
W październiku, jak nas naszła ta nieodparta chęć posiadania domu zaczęliśmy szukać działki. W szukaniu to moja Aga jest rewelacyjna ..... Metodycznie, regularnie, codziennie ...... aż przyszedł ten dzień, w którym znalazła to COŚ ....

Działka, wg naszych pierwotnych założeń powinna być raczej nieduża – między 700 a 1000 m2. Oczywiście, jak zawsze najważniejsza dla nas była lokalizacja – blisko, dostęp do komunikacji. Marzył nam się Aleksandrów .... czyli tuż, tuż za rond(el)kiem Ł.

Różne „piękne” działki oglądaliśmy: a to z linią wysokiego napięcia przez środek, a to w kształcie rekawa od koszuli, a to w samiusieńkim środku całkowitej pustki (nawet prądu nie było w pobliżu) .... aż w końcu: JEST! I to gdzie? Aleksandrów – nie do wiary.....

Działka dla nas wymarzona – prostokąt ale zbliżony do kwadratu, wjazd od północy (absolutny wymóg mojej Agi), dostęp do mediów..... Cymesik ..... no, tylko cena...... mniej smakowita .....
Uznaliśmy, że za drogo, że zbyt dużo wyjaśniania spraw własności (sprzedawać chciał człowiek, który nie był w ogóle właścicielem tego gruntu – co ciekawe, agencja przyjęła jego ofertę sprzedaży) itd. Szukaliśmy dalej .....

Ale stało się tak, że w marcu kupiliśmy właśnie tą dziełkę. Jest superaśna, choć niewątpliwie droga .... ale, cóż, za smakołyki trzeba płacić ..... byle nie za często .....i nie za dużo ... bo i ptasie mleczko może zemdlić ....

I tak to jest z kobietami – raz zobaczy coś w sklepie, bardzo jej się spodoba – ale nie kupi. Dlaczego – bo może gdzieś indziej jest coś ładniejszego .... I tak chodzi od sklepu do sklepu żeby wreszcie trafić ponownie do pierwszego i kupić (jeśli jeszcze jest) to co jej się spodobało na samym początku. A ty człowieku musisz całą tę podróż odbyć razem z nią .... istny dramat ....
Ale nie w tym przypadku! Warto było....

Jacek69
04-04-2005, 16:09
Mamy działkę !, mamy działkę! – ta wiadomość brzęczała mi w uszach przez kilka dni – wyrażała jednocześnie radość i …. strach ! :o Matko! Toż teraz to już nie ma odwrotu – trzeba BUDOWAĆ !!! A człowiek taki ZIELONY jak pierwsze listki na wiosnę ….. :o Jedyne budowle jakie stawiałem do tej pory to były zamki z klocków lub piasku na plaży ….

Droga do wiedzy …..

Od czasu jak wpadliśmy na pomysł budowy domu szukaliśmy dla siebie projektu. Przewalaliśmy tony katalogów, stron w internecie itp. Wreszcie okazało się, że nie możemy dojść do sedna sprawy czyli do tego jedynego …..
W desperacji zadzwoniliśmy więc do architekta (znajomy znajomej) a on do nas …. , że to raczej niemożliwe abyśmy nie znaleźli sobie gotowego projektu – inaczej mówiąc nie umiecie szukać ( :cry: hę…), nie wiecie czego chcecie :x i takie właśnie głęboko dołujące uwagi. :evil:
Najlepiej wejdźcie na Forum Muratora, gdzie znajdziecie kilka tysięcy gotowców – na pewno znajdziecie coś dla siebie….. :roll:

Mimo niezbyt podniesionego nastroju uznaliśmy, że zapewne:
- nie umiemy szukać
- nie wiemy czego chcemy
- i w ogóle nikt nas nie lubi :cry:
i poszukaliśmy Forum !

Muszę powiedzieć, że co prawda nie wybraliśmy gotowego projektu (jednak nic nam do końca nie dopasowało) i koniec końców udaliśmy się do architekta (ale innego :lol: ) to znaleźliśmy coś ważniejszego – Forum, Forumowiczów i nieprzebrane pokłady ich wiedzy, doświadczeń, przeżyć ….. co jak pisałem wyżej miało nieocenioną wartość dla takich zielonych szczypiorków jak my….. :lol:

Tak więc szczera radość :D przepełnia mnie zawsze jak wspomnę sobie tę dość „dziwną” rozmowę z człowiekiem, który nie chciał na nas zarobić :o (może „zarobiony jest” jak mówi mój kolega) a przypadkiem pozwolił nam dołączyć do grona Forumowiczów ….. Duża buźka Panie Rafale , DUUUŻA buźka …. :wink:

Jacek69
14-04-2005, 14:35
Teraz to już ciężkie czasy na nas nastały, bo jak się ma gdzie postawić i jak się wie co postawić to trzeba to jeszcze uprawomocnić :x A to jest prawdziwy koszmar :x :evil: :cry:

Jak pierwszy raz wszedłem na Forum pomyślałem sobie - Jakie to miłe miejsce: wszyscy wszystko wiedzą - to i podpowiedzą - Będzie PIĘKNIE :D i ŁATWO :lol: Ale jak zacząłem czytać: co ja muszę mieć, :o gdzie się udać :) , jakie dokumenty zgromadzić :( aby wystąpić o Pozwolenie na Budowę :-? i ile to nam zajmie czasu :cry: :x :cry: :x to całkiem mi się humor odmienił ....

Na szczęście jest Aga - nieoceniona w zakresie planowania, tworzenia harmonogramów, wyznaczania zadań i ról i .... pilnowania realizacji tego wszystkiego :wink: I jest twarda, prawie jak Roman Bratny :wink:

Tak więc po wczytaniu się w wiedzę Forumowiczów (gracias Amigos :wink: ) Aga ustaliła PLAN: co, gdzie, kiedy .... i kto ?

No i się zaczęło ....
- telefoniki do Pań z Gminy,
- wizytki w ciekawych miejscach, o których istnieniu nie miałem pojęcia i co do roli których nadal nie mam :o
a to w gazowni - aby warunki wydali
a to w wodociągach - w celu tym samym
a to w Zakładzie Elektrycznym....
Ciekawe jest, że dają w tych wszystkich miejscach do wypełnienia

bardzo ciekawe formularze .... czyli mówiąc inaczej zapytują się uprzejmnie, czego szanowny klient sobie winszuje ....

A że pytania są niezrozumiałe to klient nie ma pojęcia czego sobie życzy: ile prądu (w jednostkach, o których kiedyś mówili na fizyce???) ile wody w taką rurę a ile w inną .... a co będzie działało na gaz w Pana domu???
Niektóre urzędy to nawet współczucie i epmatię prawdziwą wykazują przy tym, bo mają okazję się rozczulająco pochylić nad biedaczkiem-robaczkiem i pokazują co, ile i gdzie wpisać.... Ale są też takie (ZE :x ), które nie są współpracujące : jak klient nie wie czego chce to i niczego niech się nie spodziewa .....

Koniec końców w tych naszych dotychczasowych przygodach papierologicznych przeżyłem jeden epizod tak

MIŁY , że o mało wypadku nie spowodowałem.

A mianowicie - jak Bóg przykazał złożyłem wniosek o wypis z Rejestru Gruntów do celów oczywistych czyli odrolnienia mego skrawka gruntu.
Nie dość, że Pani w UG była bardzo miła to jeszcze po 10 dniach jadąc sobie w pracy samochodem otrzymuję telefon .... od tej Pani z UG, w którym uprzyejmie mnie informuje, że wypis jest gotowy i można go odebrać w każdej chwili.
No, jak mi Bóg miły szok przeżyłem (może to po tych szczurach na dziko) .... i o mały włos nie staranowałbym poprzedzającej mnie limuzyny.
To się nazywa obsługa!

Gorzej nam poszło z geodetą....
Owszem zlecenie na mapkę do celów .... przyjął, termin 3 tygodniowy wyznaczył ... to się z niego zupełnie nie wywiązał. Spóźnienie 2-tygodniowe. I noc tu nie pomagało - on zawsze miał coś w poprzek:
a to Wielkanoc wypadła mu po niewłaściwej pełni księżyca, a to Papież umarł , a to .... nie miał czasu, to znowu kolega nie chciał mu podpisać .... i temu podobne rozmaitości :roll:

Ale w końcu, dziś, właśnie dziś - mamy tę ch...ną mapkę !!!

Czyli pamiętajcie ludeczkowie:
Jak coś się zapcha to się zawsze kiedyś odetka :wink:

Jacek69
16-04-2005, 19:48
Czy ja pisałem coś o odtykaniu zatkanych rzeczy????? Chyba mnie pogięło :-?

Napisałem też , że mamy tę ch...ną mapkę????
No to ja Wam coś teraz powiem o tejże mapce ..... a dokładniej o jej autorze! I nie będzie to laurka ....

Żona moja nieoceniona, zwolniła się z pracy aby zdążyć odebrać od tego .... jegomościa gotową mapkę. Nie wspomnę tu o 2 tygoniowym opóźnieniu, oj wcale mnawet nie poruszę tego tematu ....

Otóż Aga zdołała odebrać mapkę, zapłaciła (600 PLN-ów) i w te pędy pognała do architekta aby nanosił co nanieść powinien (domek nasz kochany) .... Pognała z powrotem do teściów aby naszą pociechę odebrać a tu .....
Dzwoni architekt (gość przemiły) i stwierdza, że on oczywiście naniesie co ma nanieść ale tą mapką to sobie można ...... bo na niej jegomość geodeta nie umieścił kilku (niezbędnych) pieczątek - w tym własnej !!!

Nie muszę tu chyba opisywać w jaką złość moja Aga wpadła (i ten znaczek :evil: na prawdę nie oddaje nawet 1%).
Dzwoni do gościa - a on, że nie widzi żadnej potrzeby niczego stemplować, że wszystko jest OK, sielanka itd.
Ale nie wiedział na kogo trafił. Aga jest TWARDA, a jak jest zła to Roman Bratny (już to pisałem) może robić za mięczaka ....
Zmusiłą gościa do natychmiastowego spotkania - w te pędy, już z naszą pociechą, pognała do niego i zmusiła go do wysteplowania wszystkiego co mógł wysteplować. Żałuję, że mnie przy tym nie było ..... ale mogę to sobie wyobrazić .... i nie jest to (jak rozumiecie) kwestia wybujałej wyobraźni tylko .... autopsji :wink: :cry: :wink:

Na koniec tego odcinka podam jego nazwę: EREL - to od inicjałów (RL). Od dziś jak zobaczycie, że nazywam kogokolwiem Erel - to znaczy, że go obrażam .....

Wniosek: nigdy nie jest tak pięknie, żeby za chwilę nie było .... do d... Czyli memento mori :wink:

Jacek69
19-04-2005, 13:25
Dzisiejszy odcinek nosi tytuł: Życie jest piękne .... czyli poczekaj na koniec dnia zanim machniesz ręką ..... Inaczej - tochę optymizmu w ciężkich czasach.... :wink:

Wrócę do sprawy, która spędza mnie i Adze sen z powiek od momentu, gdy otrzymaliśmy WZ czyli .... do warunków wjazdu na naszą działkę.

WZ okresliło, iż musimy uzgodnic lokalizację i konstrukcję tegoż wjazdu zanim otrzymamy pozowlenie na budowę.

W te dyrdy .... czyli szybko ... za telefon! Co to u licha znaczy? A no to znaczy, że musimy uzgodnić najpierw z Inżynieem Ruchu Miasta Stołecznego Warszawy (trwa conajmnie miesiąc) a potem z gminnym Wydziałem Infrastruktury (co najmniej miesiąc). TRAGEDIA!!!

Sprawa oczywiście znalazła sie na Forum i oczywiście wywołała odzew (witaj Willie :lol: ) bo nie tylko mnie przeraziła. Cytowany ciut wcześniej Forumowicz obdzwonił co się dało i uzyskał kompletnie podwrotne onformacje niż my :o :o :o Takie właśnie oczy mieliśmy jak to czytaliśmy .

Uspokoiłem się trochę i zapomniałem o wjeździe - czyli wyparłem z pamięci ten problem.
Ale okazało się, że problem nie zapomniał o mnie i nie wyparł mnie ze swojej przepastnej pamięci .... :-?

Dziś rano dzwoniłem jeszcze raz do przemiłej skąd inąd pani w UG, która z podziwu godną uprzejmością wyjaśniła mi, że ja nie tylko muszę uzgodnić lokalizację (w dwóch miejscach wymienionych powyżej), konstrukcję (w jednym miejscu) to jeszcze ...... z uwagi na brak aktualnych linii rozgraniczających ulicy (tak jest napisane w WZ) muszę .... wystąpić o ich ustalenie :( A to trwa minimum 6 tygodni :( :(

Życie ze mnie wypłynęło na podłogę lub gdzieś w okolicy tejże, bo na podłodze niczego nie nowego było .... Koniec z marzeniami o budowie w 2005 roku, przecież my nie zdołamy tego wszystkiego zgromadzić ..... istny Morus i Utopia ... albo Dno Dna ....

Ale moja Aga, o której wiecie że jest TWARDA uznała, że jeszcze raz weźmie sprawy w swoje ręce i dodzwoni się do osoby , która te nieszczęsne WZ wydała.
po wielu próbach udało się i ....... Słońce znowu wschodzi ..... Pszczółka Maja ..... Shrek Reaktywacja ...... czyli jest na tym świecie szansa na życie .... :lol:

Uzyskaliśmy wreszcie klarowną informację, że:
- do uzyskania Pozwolenia na Budowę DOMU - nie musimy uzgadniać, wjazdu na działkę, ustalać linii rozgraniczających ulicy itp ciekawostek

Musimy to zrobić w momencie, gdy będziemy chcieli uzyskać Pozwolenie na Budowę .... OGRODZENIA !!!!
A to się dobrze składa, bo z tym akurat to nam się wcale nie spieszy... :lol: W C A L E !

I jak tu nie kochać ludzi :lol: :lol: :lol:

Jacek69
19-04-2005, 20:46
Jeszcze jedna dobra wiadomość z dnia dzisiejszego - mamy komplet dokumentów do odrolnienia - jutro tam jadę i składam....

Chyba polubię urzędy :wink: a, może raczej nie będe przesadzał :lol:

Jacek69
20-04-2005, 15:24
Jakby to kogoś zainteresowało to wczoraj dostałem od architekta wizualizacje naszego DOM(ku):

Front: (północ)
http://us.f2.yahoofs.com/users/4100d4d5z7f0d75b1/236e/__sr_/a786.jpg?phkomZCBoU4aCVbh

http://pg.photos.yahoo.com/ph/jolcz/detail?.dir=236e&.dnm=a786.jpg&.src=ph

Ogród: (południe)

http://us.f2.yahoofs.com/users/4100d4d5z7f0d75b1/236e/__sr_/f305.jpg?phkomZCBSEKHGcQ4

http://us.f2.yahoofs.com/users/4100d4d5z7f0d75b1/236e/__sr_/f305.jpg?phkomZCBSEKHGcQ4

Jacek69
27-04-2005, 10:43
Skoro już wiecie jak będziemy (kiedyś) mieszkać to....

Zapragnęliśmy podzielić się tą wiedzą z tymi, którzy mają nam to umożliwić czyli z Budowniczymi (kidyś Polski Ludowej obecnie wojującego kapitalizmu)....

Mieliśmy kilka namiarów z różnych źródeł , w tym kilka z Forum (WIELKIE DZIĘKI my Friends :lol: ) ale tu opowiem tylko o jednym .... spotkaniu.

Nasz Bob Budowniczy umówił się z nami na naszym gruncie, coby wizję lokalną przeprowadzić. Wybrał sobie na to porę późno popołudniową - miła być o 18:30 a dotarł na 19:00. Ponieważ aura nie rozpieszcza nas ostatnio - było POTWORNIE ZIMNO !!!

Bob był bardzo miły ale i bardzo konkretny. Zyskał punkty za zachwyt nad naszą piędzią ziemi i zaczął się rozwodzić nad różnymi detalami, które od niedawna nie są dla mnie obelgą rzuconą w twarz.... wiecie, coś tam o ławach, fundamentach, bloczkach, dysperbitach, wełnach/styropianach, ceramikach, pustakach i innych .... oczywistościach budowlanych ....
Na koniec stwierdził, że na budowie to zna się ON a nie MY i że to ON zbuduje tak, aby było BARDZO DOBRZE ..... choć oczywiście (dodał z wyraźną rezerwą w głosie) czasami nas o coś zapyta .... :lol:

Gadał i gadał a my (ja, Aga i nasze maleństwo) kostnieliśmy.
Gdy Bob również dał po sobie znać, że wszechogarniający chłód dotarł również pod jego płaszczyk w te pędy zaproponowaliśmy mu, że chętnie przeniesiemy nasze dalsze rozmowy do naszego mieszkania.... bo mieszkamy bardzo blisko.... a działki to on już dłużej chyba nie musi oglądać .....
I wyobraźcie sobie, że .... odmówił :o : że nie ma potrzeby, bo za chwilę skończymy i tego typu pierdołki.... No dobra, jak zaraz to zaraz .....
To powiedziawszy roztoczył przed nami kolejne wizje, misje i strategie, który trwały nastepne ... 30 min. :x
W tym momencie już nie wytrzymaliśmy i zarządziliśmy odwrót tłumacząc się zagrożeniem zdrowia naszego maleństwa ... Uprzejmie się pożegnaliśmy umawiając na telefon z wyceną stanu surowego otwartego ....

Następnego dnia nasze maleństwo zacząło się skarżyć na ból ucha - lewego, po kilku godzinach - obu. Zajrzałem - obustronne zapalenie. :( :evil:

Złość na Boba narastała. Stwierdziliśmy, że trzeba mu będzie nawtykać jak zadzwoni z wyceną .... a szczególnie mocno, jak okaże się ona "nieprzystająca do naszych oczekiwań i możliwości"

Zadzwonił wczoraj.
Wycena wstępna (120-130 tys) wydaje mi się bardzo rozsądna.... więc, jak człowiek z natury rzeczy spokojny (choć Aga ma na ten temat dokładnie odwrotne zdanie 8) ) oraz zważywszy, że Bob wiedział kiedy zadzwonić (Maleństwo czuje się już DUŻO LEPIEJ) - okazłem jedynie wstępny entuzjazm :lol: i chęć dalszych rozmów i .... oczywiście pominąłem element wymówek zdrowotnych naszego Maleństwa .....

No i tak - po tych paru rozmowach wydaje się, że mimo niekorzystnych okoliczności zewnętrzych (chłód, pora dnia) i wewnętrznych (zdrowie naszej córci) doszliśmy do etapu, że wiemy KTO nam ten nasz DOM(ek) wybuduje.
Ale jeśli Bob myśli, że tych naszych pytań i sugestii będzie mało to .... :lol: :lol: :lol:

W myśl przysłowia: Pańskie oko :o konia tuczy :roll:

Jacek69
06-05-2005, 15:28
Tytuł na dziś: Chyba polubię (przynajmniej niektóre) Urzędy ... :wink:

Pisałem wcześniej, że 20 kwietnia złożyłem wniosek o odrolnienie naszego (mało)rolnego gruntu pod budowę naszego DOM(ku).

Otóż w tym dniu, zaapatrzony jak trzeba we wszystkie papierki wraz z wymaganymi załącznikami, udałem się dziarsko na ulicę Koszykową pod numer 6a w stolicy naszej, celem ich złożenia. I co?

Pierwsze zdziwko...
Wszedłem, jak to do Urzędu, z miną właściwą petentowi ... awięc pewnie nieco głupkowatą ... i stanąłem grzecznie w niezbyt długim ogonku do wskazanego palcem okienka .... Nagle, zza niego wychyliła się twarz zaawansowanej wiekowo i wagowo Pani, która zapytała milutko: w jakiej sprawie Pan czeka? Gdy udzieliłem równie miłej odpowiedzi wyjaśniającej zostałem .... natychmiast poproszony o przejście do sąsiedniego pokoiku, gdzie uprzejmie poprosono mnie o zajęcie miejsca przy wolnym stoliczku.
Drugie zdziwko....
Pani urzędniczka, bez zbędnej zwłoki poprosiła mnie o przedstawienie dokumentów i ..... załęła je wnikliwie oglądać .... :o
Następnie poprosiła o oryginały do wglądu ... ale i tu mnie nie złapała, bo byłem przygotowany na tęokoliczność przez Agę :D
po wnikliwym przejrzeniu wnisków z niezbędnymi załącznikami i porównaniu ich prawdziwości z oryginałami usłayszałem:
ależ na Pan piękne dokumenty, aż się przyjemnie ogląda oraz, że z tego powodu odpowiedź będzie na pewno bardzo szybko - do 2 tygodni ..... No oczy i uszy same mi się roześmiały :lol: , więc aby nie brać na siebie całego odium tych pochwał, przekazałem, że dokumenty zawdzięczają swoje piękno mojej nieocenionej małżonce, Adze.... :lol: Ten argument został przyjęty przez Panią urzędniczkę z wyraźną aprobatą .... 8)

Niestety, zauważone zostało, że wniosek odnosi się do tej "nieszczęsnej Białołęki", która zwykle żąda zdejmowania humusu.... wymaga to pisemnego zasięgania opinii UG Białołęka ....
Pani urzędnicka, łamiącym się głosem stwierdziła: oh, tak mi przykro, ale pewnie wydłuży to proces do miesiąca :cry: , bo wie Pan, zanim oni odpowiedzą .... :cry:

I tak, przygotowany na miesięczny okres oczekiwania wyszedłem z Urzędu na Koszykowej 6a z wyraźnym uczuciem współczucia i sympatii dla Pani urzędniczki ... no bo się kobiecina tak nade mną pochylała, że myślałem, że ja w jakimś szpitalu (i to prywatnym) jestem .... 8)

Trzecie zdziwko....
Otóż jakie było moje zdziwienie, gdy dnia 4 maja (równe 2 tygodnie od złożenia) otrzymałem telefon z Urzędu iż opinia została wydana i można ją odebrać w każdej chwili..... :o :o :o

I jak tu nie polubić urzędów :roll: :D :wink:

Teraz jeszcze projekt .... ale o tym kiedy indziej ...

Jacek69
11-05-2005, 15:26
Tytuł: Jak to w życiu bywa ..... :-?

Pisałem coś o lubieniu urzędów, prawda ..... o to powiem tyle, że cieszę się, że którymś tam momencie dopisałem, że niektórych .....

Półtora miesiąca temu wystąpiłem z wnioskiem formalnym o 2 rzeczy:
- aktualizację wpisu do Rjestru Gruntów
- nadanie numeru mojej działce

Otórz, i co? Minął sobie wyżej wymieniony okres i .. .CISZA ... jak makiem zasiał ....
Dzwonimy z tzw. zapytaniem i .....

Pani w Rejestrze mówi, że ona nie wie co z nami zrobić (czyli czytaj - nic nie zrobiła i nadal nie chce) bo jej brakuje dokumentów .... Więc my pytamy grzecznie: jakich??? Ona na to ze Aktu Notarialnego naszego i poprzedniego właściciela....
Więc mówię grzecznie, że mój Akt to ona sobie oglądała, gdy składałem wniosek a co do Aktu poprzedniego właściciela ... to ja miałem jego kopię i przekazałem jako załącznik do wniosku.
Pani na to: Ale mnie oryginał jest potrzebny....
My: przecież Urząd dostaje egzemplarz od Notariusza...
Pani: CO????? Czy Pan myśli, że ja będę tego szukać W TEJ KUPIE PAPIERÓW????? Czy PAN WIDZI JAKA TO KUPA?????
My: nie widzimy ale nie mamy innej sugestii .... a na nasz wniosek nie dostaliśmy od Urzędu żadnej odpowiedzi ...

Zgrzytanie zębów dało się słyszeć .....
i głos Pani wydobył się z drugiej strony: .... może poszukam .... proszę zadzwonić w piątek .... czy znalazłam ....

O wątku drugim (adres działki) wspomnę tylko tyle, że inna Pani powiedziała, że dopóki Rejest Gruntów nie będzie uaktualniony to nam Adresu działki nie wyda .... a co....

Coby nieco milej było na koniec to powiem tylko, że u nas na Gryfitów to piękne piaski są pod ziemią .... tak ocenił to geodeta, który nawiercił tam 4 otworki, zrobił głęboki kook :o i takie wnioski wyciągnął ... :roll:

Wody gruntowe 2.40 m - tyż piknie :wink:

Za tydzień odbiorę projekt i .... wniosę o PnB .... oby ...

Jacek69
17-05-2005, 10:03
Bardzo krótko....

Oto wiemy, gdzie mieszkać będziemy .... czyli mamy adres!

Po blisko 2-miesięcznym oczekiwaniu, kilku utarczkach telefonicznych z Paniami z UG (Aga znowu okazała się nie do zdarcia) otrzymaliśmy decyzję nadającą numer porządkowy naszej posesji ....

Mogę już zamawiać tabliczki, wizytówki itd .... no trochę przesadziłem :lol: ale cieszę się, że już nie będę mieszkać w polu na łące "wedle trzech buczków" tylko, jak Bóg przykazał - pod konkretnym adresem .....

Jacek69
25-05-2005, 23:26
Wiem, wiem... jest środek nocy .... ja w ...Budapeszcie ... noc, hotel, świetne widoki .... właśnie wróciłem z super kolacji (i baru) ale parę słówek chociaż napiszę bo .... się stęskniłem .... parę dni nie mogłem się połączyć u tych Bratanków ..... aż ręce świerzbią do pisania ....

Pochwała ŻONY:
Jak to dobrze mieć szczęście w życiu - czytaj trafić na wspaniałą kobietę :lol: Prawda?
Moja Aga to złota kobieta, choć gdy przychodzi do negocjacji to raczej inny metal mi do głowy przychodzi .... :wink:

Ja tu sobie wyjazd służbowy uskuteczniam a ona ma wszystko na głowie.

Najpierw dała wycisk architektowi, że projekt miał być a go nie ma .... i zmusiła gościa to siedzenia po nocach (oczy ma czerwone jak królik .... jego wina) ale projekt zdobyła! :lol:

Potem wzięła te wszystkie papierzyska, zawiozła do UG i .... łożyła WNIOSEK o POZWOLENIA NA BUDOWĘ !!! :lol: Dzielna dziwczyna!

Uzyskawszy informację, że odpowiedź będzię wydana w okresie od 30 do 65 dni zapytała dzielnie czy czegoś brakuje? może coś trzeba donieść?
Nie - usłyszała. Dokumentacja jest kompletna.
W takim razie - rzecze moja Połowica - zadzwonię za 10 dni .... a potem za kolejne 10 .... aż do skutku..... (jak znam moją Agę wpisała to sobie w kalendarz ... a może nawet w Plany Roczne :wink: )....

Tak więc czekamy ale teraz już na coś bardzo konkretnego - świstek papieru, który pozwoli nam kopać dziury, drążyć , wiercić, układać i rozkładać, kłaść i stawiać .... jednym słowem BUDOWAĆ !!!

Ależ to uczucie .... hmmmm....

Aga - moja nieoceniona - była jeszcze bardziej zręczna/sprawna (o rany :oops: ), bo załatwiła nam już elektryka wraz z wizją lokalną i planem instalacji prądu budowlanego a potem docelowego ....
Z relacji telefonicznej wiem, że raczej nie będzie problemu z pominięciem słupa i budowaniem od razu kabelka .... parę groszy zostanie w kieszeni ....
.... kupię Adze jakieś świecidełka, Ona tak to lubi :lol: .... ... No dobra, może na kolację pójdziemy a reszta zostanie na dachówkę :wink: ... dobra i kolacja (tym bardziej, że i ja coś zyskam :wink: )....

Mówię Wam - żony są nieocenione, a moja for sure!!!
Czas się zapętla, świat staje na głowie ... ale w domu jest ktoś, kto to wszystko jakoś poukłada - ŻONA :lol: :lol: :lol:

....i pomyśleć, że ona nie chciała mieć domu .....

Jacek69
01-06-2005, 15:05
Spotkanie face-to-face z WYKONAWCĄ .... czyli jak my to wytrzymamy ...

Bieżę sobie wczorajszym wieczorem w te pędy do domu, gdyż umówiłem się z moim przyszłym wykonawcą na meeting celem omówienia gotowego projektu, przekazania mu tych fascynujących rysuneczków i uzyskania od niego finałowej wersji KOSZTORYSU.

Nasz przyszły Wykonawca jest człowiekiem SZALENIE MIŁYM i spotkanie z nim było również takowe .... Jednakże to czego dowiedziałem się w trakcie nie zupełnie było zbieżne z oczekiwaniami .... I bynajmniej nie mówię tu o pieniądzach bo do tego etapu nie doszliśmy ....

Wiem obecnie bardzo wiele o różnych miejscach w Warszawie i okolicy, wiem o pięknie krajobrazu polskiego, wiem gdzie i kto ma posiadłości ....

Mówię Wam, nasz Wykonawca to wspaniały człowiek ale ILE ON MÓWI???
I pytanie nr 2: Jak ja to wytrzymam??? :roll:

A to o budynku w innej dzielnicy, a to o problemach z jakąś Gminą, a to o podłodze z dziwnych materiałów ....itp.
W tym miejscu dodam, że nasze wyobrażenie o wykończeniu naszego przyszłego DOM(ku) okazuje się być delikatnie mówiąc passe ... chyba jesteśmy już starzy, niedzisiejsi, nie idziemy z duchem czasu .... :oops: :(

My tu wedle buczków, modrzewiów i innych tradycji (stolarz właśnie kupił nam drzewo na drzwi i regały w gabinecie) a tam .... teka, żywice, metale i bordowe ściany .... :o
No cóż, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i stwierdzić, że: Awangardą to ja nie jestem .... i do Bohemy mnie raczej nie zaliczą ....
Ale ..... Czy ja mam się tym martwić? Bo jakoś nie bardzo czuję się zakłopotany tym stanem rzeczy...

Good news:
Ale jedną informację uzyskaliśmy, która nam wszystko rekompensuje:

w tym roku NAPEWNO będzie stan surowy otwarty :lol: a ....

na przyszłą Wigilię (2006) możemy już spraszać Rodzinkę .... :lol: :lol:

To jest dokładnie tak, jak sobie zaplanowaliśmy .... i jeśli się powiedzie to :D :lol: :D

Więc czekam teraz z utęsknieniem na ... kolejne spotkanie z naszym Wykonawcą , na którym - mam taką nadzieję - oprócz wieści z różnych stron świata - podpiszemy wreszcie umowę :lol: .... po wcześniejszym ustaleniu kosztów :-? Ponieważ wstępne wersje były bardzo zachęcające więc raczej nie dopuszczam do siebie myśli aby finał miał mnie zawieść ....

Czekam .... :wink:

Jacek69
05-07-2005, 14:18
O rany!

Chciałoby się jakąś pieśń z pełnej piersi zaśpiewać alibo nawet hołubce jakoweś wykonać! …. Nawet publicznie, a co….. :wink:

Przecież dzisiaj jest prawdziwe Święto, można by nawet rzec PRAZDNIK (Праздник ) …..

… A SŁOWO …. CIAŁEM się stało …..

Oto mamy ten dziwny kawałek papieru, który pozwala nam wryć się w naszą ziemię kochaną celem rozpoczęcia budowy: POZWOLENIE NA BUDOWĘ !!! Ha, ha, ha ….. Podpisane, gotowe do odbioru .... :lol: :lol: :lol:
(doszło do tego, że się człowiek do papieru śmieje)

Jakoś tak mi się lekko na duszy zrobiło, choć przecież to dopiero teraz SIĘ ZACZNIE :-? , dopiero teraz będzie BUDOWA :-? :( :) :lol: ….. ale wydaje mi się, że już nic nie może zniweczyć naszych planów. To mnie bardzo wyluzowuje….. nic tylko śpiewać….. (dobrze , że tego nie słyszycie)….. :lol: :wink:

Jesteśmy gotowi, jak sprinterzy w blokach startowych:
mamy papiery, :lol:
mamy wykonawcę, :lol:
mamy silne postanowienie :lol:
i mamy ramy czasowe (w naszych głowach)….. :lol:
nic tylko DZIAŁAĆ ….

A mnie się teraz nie chce …. Urlop bym wziął…. Ale wcale nie na BUDOWANIE tylko na …. Leniuchowanie …… dobrze, że się te papiery muszą jeszcze (Uwaga! Trudne słowo): UPRAWOMOCNIĆ …. co trwa 2 tygodnie ….
Więc może nad jakieś morze????
Alibo w inne regiony odosobnienia?..... :o

CZAS, słowo, które robi ZAWROTNĄ karierę w głowie każdego, kto chce BUDOWAĆ ….

CZAS ….. którego teraz mamy, jak się wydaje - pod dostatkiem (a tyle nerwów przez niego straciliśmy) leczy rany….
To prawdziwe motto tego co się dzieje teraz …..

….Wypocząć i potem …. BUDOWAĆ, ….. .. .. ze zdwojoną siłą, jak połączenie Boba Budowniczego z Kiwaczkiem lub radzieckiej kulomiotki z enerdowską pływaczką długodystansową ….

O tak, wziąć się do PRACY, tej najprostszej i najbardziej u podstaw: do FUNDAMENTÓW….. :D
a potem, hop na MURY, bracia, na mury !
Niech się wartko PNĄ do góry (z wysoka będzie lepiej słychać jak śpiewam) ……
..........aż po szczyty szczytów czyli DACH …..

I na tym zakończyć w tym roku (zgodnie z planem w naszych głowach). 8)

Ale szczegóły tego ostatniego akapitu to ja sobie muszę przemyśleć gdzieś z ODDALI (zawsze lepiej na wszystko spojrzeć z dystansem) …..

...morza szum, ptaków śpiew …. Plaża, dzika plaża ….. cisza …… nuda ……. nuda ……. sen …… cisza ….

Powrót i ………DO BOJU !!!!!!

ha, ha, ha ..... :lol: :lol: :lol:

Jacek69
03-08-2005, 15:31
... słowo się rzekło - kobyłka u płotu ....
... miało być DO BOJU - no i nadszedł czas na BÓJ ....
.....oby ci on nie był ostatni .... jak w popularnej piosence BOJówkarzy o sprecyzowanych poglądach .....

Jak napisałem tak zrobiłem.....

Pozwolenie się załatwiło, wczasy się wykupiło i się wyjechało .... coby odpocząć umysłowo i fizycznie .... a dać czas na uprawomocnienie się PnB.....
Co ciekawe - to wcale to nie trwało 2 tygodnie lecz 5 dni .... i oto w dniu wyjazdu - GOTOWE i PRAWOMOCNE ...

Kurcze, ale draka - a my na walizkach ..... od razu spokój duszy mi się zmącił ....
Jak ich ch...a się prosi coby szybko to nie ma zmiłuj, a jak człowiek sobie założy, że MUSI SIĘ ODLEŻEĆ ZGODNIE Z PARAGRAFEM X .... to oni speedu dostają i dają po com przyszedł , jak Dzied Moroz konfietki - na życzenie....

No cóż, było nie było - pieniądz piechotą nie chodzi a i na ulicy trudno go znaleść (niektórzy mówią, że wystarczy się przychylić - ja bym chętnie usłyszał, gdzie się chylać to pewnie na czworakach bym tam pochodził .... coby kręgosłup oszczędzać)... więc POJECHALIŚMY SIĘ WAKACJOWAĆ ....

Bob (czyli BB) dostał instrukcje coby się wziął do roboty wstępnej ASAP....
Dzwonilismy dość rzadko, bo koszty były spore ale niestety zasada - Pańskie Oko Konia (Boba) Tuczy jest prawdziwa.... BB nie zorbił prawie NIC ....

Wreszcie - wygrzani (spaleni) słońcem, wyspani i wypoczęci - wróciliśmy na łono RZECZYWISTOŚCI czyli do REALU ... i w te pędy, goniąc przez miedze i zagajniki ... wpadliśmy na naszą DZIAŁKĘ.
A tu ..... :o :o :o .... małe zdziwienie :-?
Zdjęto humus .... i to by było na tyle ... :( :x :evil: :cry:

Muszę Wam dodać, że obok naszej działki jest inna, którą porzyciliśmy przed wyjazdem w jeszcze gorszym stanie zagospodarowania budowlanego niż naszą-własną .... bo na naszej przynajmniej badaczek budowlany stał i zielsko było o połowę niższe ...
Przyjeżdżamy i ..... u sąsiadów kończą ogrodzenie stawiać (z podmórówką i siatką) oraz .... mają GOTOWE FUNDAMENTY !!! :o :x

Złość nas ogarnęła, że my tacy opóźnieni (tylko w robotach budowlanych ... mam nadzieję) ....
telefon, numer ... BB na linii :
- Co się dzieje? Gdzie nasze FUNDAMENTY? :x :x
- No, jeszcze nie ma .... - odpowiada spokojnie Bob
- Ale miały być? U sąsiadów już są!!!
- Ale u sąsiadów buduje firma XYZ i oni to pewnie się wprowadzą w grudniu ... tego roku .... i zapłacą 3 razy tyle co Pan ....
- No, dobrze - mówię już nieco spokojniej - ale dlaczego nic nie robicie???
- No bo nie możemy - Nadzór Budowlany nie pozwala - musimy uzupełnić badania lekarskie, plany zabezpieczeń , kibelek itd.....
- więc kiedy zaczniecie???
- za tydzień - wystękał BB

Minął tydzień i ......

Dzwoni BB i mówi:
- Nie zaczniemy w ten poniedziałek tylko w nastepny...
- CO!!??!!?? :o :o :evil: - to moja reakcja
- Na innej budowie wichura zerwała nam dach, musimy to załatać....
- No, cóż - dopust Boży :( ....- mówię a myślę: że też to właśnie mojego Boba musiało spotkać..... :evil:
- Ale ogrodzimy działkę jeszcze teraz i przygotujemy się do startu. - mówi BB.
- Super - odpowiadam już bez entuzjazmu. :(

No i tak to jest z terminami - zawsze coś może się zawalić..... a człowiek musi być cierpliwy .... do czasu ....

Ogordzenie rzeczywiście już jest więc rozumiem, że w poniedziałek ........

Jacek69
10-08-2005, 09:59
I tak to jest z poniedziałkami, że zwykle nikomu nie chce się w te dni pracować ... tak też było i u nas ....

Ale .... ZACZĘŁO SIĘ ... w środę ... czyli dzisiaj ...
Środa to dobry dzień ... naprawdę dobry .... z gruntu dobry ....

Oto KOPARKA wgryzła się w NASZ grunt i .... KOPIE , KOPIE, KOPIE śliczne dołeczki pod fundamenty ....
Drży cała z wysiłku ... a ja razem z nią ... choć dzieli mnie od niej około 10 km ... ale emocje ...

Bob mówi, że ławy będą pewnie w poniedziałek gotowe .... 1:0 dla nas w walce z DOM(kiem) ....

Rany Julek ... toż to naprawdę się dzieje - BUDUJĄ ...

Dom wytyczono dzień wcześniej - bardzo sprawnie i niedrogo (600 PLN) ... co wynika chyba po trochu z faktu stałej współpracy na Linii z tym samym Geodetą ....

Działka wygląda cudnie - taka równa, czysta, jakby tam wcale niczego nie planowano - tylko te kołeczki geodety psują ten idealny porządek ... :lol:

Zerkamy sobie po cichutku na sąsiadującą budowę, tę co to wiecie - budowana była ino mig ....
I....
Pusto . ... cicho .... bez ruchu ....
Dowiedzielismy się, że .... UWAGA - roboty wstrzymane ... :o :o :o
Tak, nasze zdziwienie było OGROMNE ...
Toż oni dopiero ławice mają - nawet ścian fundamentowych nie postawili .... a ich kierownik twierdzi, że .... inwestorom KASY ZABRAKŁO ...

No w to to ja nie uwierzę!!! Na tym etapie nie może zabraknąć kasy, prawda, że nie może? :o

Ja tak sobie myślę, że oni chcą zrezygnować z tego wykonawcy ... nawet ToyToya zabrali z placu .... bo może za drogi ??? :roll:

My mamy jedem WIELKI zysk z naszych kochanych sąsiadów, których nota bene nigdy na oczy nie widzieliśmy, a mianowicie - OGRODZENIE.
Dzięki ich pośpiechowi mamy solidne ogrodzenie z lewej strony ..... :)

ZACZĘŁO SIĘ ... jenny .... a Bob już mówi, że chce kasy na to i owo ... i co zrobić .... dać muszę .... choć w dołku ściska, to muszę ... :-?

ZACZĘŁO SIĘ .... Hurra ! Nareszcie .... :D :lol:

Bo jak się zaczęło to się i kiedyś ... skończy :lol: .... a na to przecież czekamy najbardziej .... he, he :lol:

No, ja mam nadzieję dotrwać w stanie używalności psycho-fizycznej do końca tego przedsięwzięcia nie wspominając nawet o kondycji finansowej ... :-?

Cóż, nie będę ukrywał, że jestem OPTYMISTĄ .... choć pragmatycznym .... więc BĘDZIE DOBRZE! .... :lol:

Prawda???

j

Jacek69
12-08-2005, 15:42
...
... ale się zalały .... no na chwilę z oka spuściłem ... a one się zalały .... aż po same brzegi ....
... te ławy, ach te ławy ...

A jeszcze wczoraj były całkiem niezalane .... rzekłbym nawet, że ociupinkę zbyt wypróżnione były ....

... potem ubito w nich taki piaseczek, oj ładny był, jaśniutki taki był ....

... ale coby im (tym ławom) zbyt estetycznie nie było ... przecież to nie pokaz mody czy jakieś pret a porter .... to jeden chudziak je nawiedził .... nie dość, że mizerota taka - to do tego no. ... nieszczególnie urodziwy on ... no nie szczególnie .... jednym słowem Brad Pitt to on nie był ....

taki on szary był i już ....

No ale nieco te wypróżnione ławy zalał .... czyli już wczoraj zaczęły ... skubane jedne ....

Ale potem to się jeszcze ratować chciały ... tak myślę, bo ... skumplowały się z jednym takim ... no całkiem jak spory druciak wyglądał .... nudny był, jak to u druciaków .... taki równoległy i symetryczny ....
...ale jaki agresywnie napalony był .... no, szatan nie kogut .... rzucił się na te ławy i za nic ... naprawdę ZA NIC nie chciał już z nich zleść ....

(jak wieczorem odjeżdżałem to ciągle tam zalegał - napalony gość .... aż go poskręcał jeden Pan trochę ... może to jest metoda na takie silne napalenie ???)

... ja tam się w cudze związki nie wtrącam więc ... skoro ławy nie narzekały to co im miałem żałować .....
....no ale gustu to one nie mają, co to to nie ....

myślę ,że ten związek miał je ochronić (te ławy) przed totalnym stoczeniem się w zalanie .... ale nie pomogło ....

.... dziś rano się zaczęło ... no mówię Wam, jak na weselu .....
.... ludzie ile można w siebie wlewać???? :o
- jedna grucha, druga ..... kolejne .... toż to z rozpustą graniczy....

... wlewały , wlewały, wlewały ...aż się ZALAŁY .... po same brzegi ....

:wink:

Jacek69
05-11-2005, 10:58
Tytuł: A czas sobie płynie banalnym tik-tak .....

Od czasu pijaństwa ław minęło już duuużo czasu a wraz z nim wiele się zmieniło na naszym placu boju ....

Ale po kolei ....

Najpierw się zaczęły problemy z projektem ... tzn. nasz Bob oraz Wielki Nadzorca mieli stały problem: Projekt, który był wg ich własnych słów DOSKONAŁY z dnia na dzień ujawniał coraz to nowe mankamenty....
A to kreska nie jest taka jaka być powinna, a to wymiar na stronie x nie odpowiada wymiarowi na stornie y.... itd, itd, itd....

W penym momencie doszli do etapu, w którym już nie tylko architekt był winien ale i my - inwestorzy .... no bo wzieliśmy ten chłam.....

Po kilku mocniejszych słowach połączonych z jednoznaczną zachętą do skupienia się na ROBOCIE a nie na DEBACIE na temat projektu sprawa tegoż ucichła a prace posunęły się do przodu....

Oto stanęły fundamenty (z bloczków) .... potem zaczęło się sypanie ziemi do środka .... i tu znowu ciekawostka....

Nasi budowniczy (coby sobie życie ułatwić) nasypali .... ale zapomnieli, że należy warstwowo ubijać :-?
Tak więc musieli biedacy .... wybierać nazad i ubujać każdą wsypaną warstwę przy pomocy takiego specjalnego skoczka.... myślę, że ja to bym nerwicy przy tym dostał .....

Ale się udało ..... i zalewano nasz POZIOM ZERO..... równiutko, głaciutko ....
Acha w międzyczasie RURY kanalizacji odpływowej założono ....

No i pojawił się taki LOTNISKOWIEC .... wydawał się ogromniasty.... wpadliśmy trochę w panikę :o

CO MY ROBIMY ???? !!!! ????

Parę tygodni później te wątpliwości nas opóściły jak ręką odjął ... za sprawą naszych sąsiadów-gigantów....
Oto ich domek ... po zalaniu stanu ZERO - okazał się być 2 razy większy od naszego .... poczuliśmy się jak kurnik przy pałacu .... ale też ulga duża na nas zstąpiła ...
Jednak chyba nie przeginamy .... robimy tak po ludzku, w normie dla normy ogólnobudującej .....

Jak ten Zerostan się ustalił to zaczęli stawiać MURY ... z porothermu (30) ....
Muszę przyznać, że był to jeden z tych najmilszych etapów - bo nie wywoływał żadnych emocji negatywnych ... przeciwnie tyle przy tym było radości, gdy człowiek widział JAK MU ROŚNIE..... ROSNĄ ....

Problemy niejakie zaczęły się przy nadprożach nadokiennych .... oto zażyczyliśmy sobie takie rolety coby się chowały i nie były widoczne..... ale jak to ze ln em bywa ..... komunikacja to wielki skarb....

Nasz Wielki Nadzorca wymyślił nam rolokasety ... my w te dyrdy je zamówiliśmy, dalismy zaliczkę .... i poprosiliśmy Pana Roleciarza coby sobie dokładnie wymiary na budowie wymierzył ....

Pan Roleciarz - przyemiły gość z dużą dozą humoru i cierpliwości .... odkrył mimochodem, że tam się nie da rolokaset założyć ... a jedynie skrzynki nadprożowe (Leier) ....

... no i odkręcanie zamówienia, wnioski i petycje .... urażony Wielki Nadzorca, który nie mógł przeżyć, że MY ŚMIEMY MU ZARZUCAĆ ... BŁĄD ...
... ale jakoś się udało ..... skrzynki (oczywiście z opóźnieniem bo zamawiane na łapu capu) przyjechały z Malborka i robota potoczyłą się dalej ....

.... A potem był STROP .... też piekny .... najpierw nad garażem, potem nad resztą domu ..... obstemplowali go od środka, że trudno było się po domu poruszać .....
Ale jakie to fajne uczucie - mieć własny DACH nad głową ..... nawet z tym lasem drągów wokół siebie .... :lol:

Dopiero teraz było widać jak będą wyglądać nasze pomieszczenia: kuchnia, salon, gabinet, wiatrołap, garderoba itd, itd .....
Dzięki temu można było podjąć decyzję o pewnych zmianach .... oto zamurowaliśmy jedne drzwi .... takie boczne wyjście na taras ..... było tego zdecydowanie za dużo ..... bez nich jest LEPIEJ .....

.... cdn...... jak znajdę czas i wenę ..... bo później to już wiele nerwów ....

Jacek69
14-01-2006, 16:22
Ahoj!

Dodałem Album w podpisie - kto chętny ... zapraszam do zerknięcia na kilka fotek :lol:

J

Jacek69
20-03-2006, 20:30
…. I tak to jest …. z tym moim pisaniem …. Zostałem wywołany do tablicy przez Willie’go ….. shame on me :oops:

No cóż, tak dawno nie miałem natchnienia do pisania, że nie pamiętam nawet o czym pisałem ostatnio ….. :oops: tak więc w angielskim nieco stylu …. pominę tę dziurę eleganckim milczeniem 8) ….. ale może kiedyś, już w tych lepszych czasach powrócę….. jak w piosence „Powrócisz tu …. gdzie Białołęki Step …. Powrócisz tu … gdzie dachy pełne wiech …. 8)

Dość tych śpiewogr bezgłośnych ….

Refleksji kilka się pojawia …. Pierwszą z nich jest : ZIMA …..

Mówię Wam, że gdybym mógł to przewidzieć to bym sobie język wyrwał :evil: , gdy w listopadzie i grudniu toczyłem regularne boje z naszym Bobem aby nie szykował się do żadnych robót w okresie zimowym bo: „zima będzie długa i bardzo mroźna” …… Bodajby mi język kołkiem w tej głupiej gębie stanął ! :evil: :x :evil:
Mówię Wam ludzie – omijajcie mnie z daleka – ja zimę sieję ….
No a na pewno nie pytajcie mnie o pogodę …. Na pogodynkę to ja nie mam kwalifikacji, żadnych …. A przynajmniej na taką, która przewiduje DOBRĄ pogodę …

I jak to było …. Tak jak dokładnie chciałem – na mojej budowie przez całą zimę nie działo się N I C – to straszne: jedziesz tam, patrzysz …. Głucha Cisza, … trochę Wiatr Hula,…. trochę Mróz Szczypie …. Pustka i Nuda (jak w polskim filmie) …. :roll:

Jedynie na początku stycznia – przez 3 dni , mroźne dni, o kurcze, jak mroźne …. nasz hydraulik położył wszystkie rurki, przewody do kaloryferów, jakieś skrzynki zbiorcze itp. .

Tak mi to w pamięć się wryło - bynajmniej nie z powodu zakresu robót, szczególnej komplikacji zagadnienia czy czegoś w tym guście lecz z bardziej prozaicznej przyczyny: w końcu stycznia zobaczyłem rachunek za prąd!
TO BYŁO COŚ! :o
Coś Takiego WIELKIEGO, :o :o :o że aż usiadłem …. Bo jak pisałem to były mroźne dni …. A panowie się prądem ogrzewali ….
No ale było i minęło …. Zapłaciliśmy i tyle – jak tyle innych rachunków związanych z naszym DOM(kiem) ….

…. Oczywiście utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nic się nie powinno dziać na budowie bo za chwilę zabraknie pieniędzy na materiały … wszystko pójdzie w kabel prądowy …

No i taki byłem z siebie zadowolony … śnieg, mróz, zima , przestój PLANOWANY … wszystko pod kontrolą ….
Minął styczeń …. PLANOWE NIC :lol: Luty …. PLANOWE NIC …. :lol:

Nawet na tydzień ferii w Krynicy sobie pozwoliliśmy ….. :lol: :lol: (fajnie było :lol: )

…. zaczął się Marzec – rozumiecie ten miesiąc od WIOSNY :lol: :lol: :lol: …. A tu NIC – nie ma wiosny, jest ciągle zima ….. :o :x :evil:
Muszę Wam przy tym powiedzieć, że największą miłośniczką ciepła, jaką znam jest moja Aga …. Na moje nieszczęście …. :-?

Otóż moja Aga, od pierwszego marca, regularnie jakby w Phillip-Patek jakieś praktyki odrabiała w Szwajcarii, zadaje mi takie proste skądinąd pytanie:
- Dlaczego jest wciąż tak zimno???? :x
- Bo jest zima kochanie….. odpowiadam pewnym siebie głosem…. :)
- TO ZRÓB COŚ – krzyczy Aga – Przecież TAM się NIC nie dzieje! :evil:
- Niby co mam zrobić? – pytam już znacznie mniej pewnie …. :-?
- A skąd JA mam to wiedzieć?! To TWOJA sprawa – ma być CIEPŁO i ma się COŚ dziać !!! :evil: :evil:

Wiem, że jesteście po mojej stronie …… jesteście, prawda??? 8)

No ale wreszcie coś drgnęło na budowie …. Zasadniczo drgnęły dwie sprawy:
1. Zaczęto układać instalacje elektryczne
2. Zachwiały się nasze relacje z Bobem
I jedno z drugim jest bezpośrednio powiązane …. oczywiście ….

A czemu? A no temu, że poprosiliśmy naszego Boba o wycenę poszczególnych elementów drugiego etapu budowy…. Wszystkiego po kolei: hydrauliki, elektryki, tynków, wylewek i całej tej reszty …..
A potem, w te pędy sprawdzać różne inne oferty w poszczególnych dziedzinach ….
Tylko po to aby się przekonać czy: Bob nas nie robi w bambuko! :o

Okazało się właśnie, że mamy prądziarza, który określił cenę za punkt dokładnie o połowę taniej niż nasz Bob :o :lol: – dość kusząca propozycja, co nie?
A przy tym mamy do faceta zaufanie bo doprowadzał nam prąd na działkę, załatwiał wszystko w ZE itp.,,,,

Tak więc nie namyślając się długo powiedzieliśmy Bobowi, że elektryki to on nie będzie robił …. No i się …. OBRAZIŁ …. :o
Wyobrażacie sobie … duży chłopiec zabiera swoje zabawki do innej piaskownicy …..
- Ja nie biorę za to odpowiedzialności – pierwszy argument.
- Ja żądam pracy … to znaczy aby nasz elektryk robił to co ma zrobić … bo blokuje dalszy harmonogram prac …. czyli tynki wewnętrzne .. (tu przypominam, że nic się na budowie nie dzieje i harmonogram obejmuje PLANOWE NIC)

Tu się jeszcze raz zdziwił – moja Aga (nieoceniona) powiedziała -
- Umówiliśmy się, że w pierwszej kolejności skończy Pan DACH – dachówka czeka od stycznia.
- Ale JA chcę kłaść Tynki – Bob na to.
- Ale JA płacę za DACH – moja Aga na to. :evil:
….
….
- Boba zamurowało (fajne nie???) na dłuższą chwilę …. Potem się gęsto tłumaczył i się zmył …na narty….

Teraz już wrócił - właśnie z nim rozmawiałem – przymierza się do robót ….

Oby do WIOSNY …. CIEPŁA . … ROBÓT …. Na mury, bracia kochani, na mury …..
:lol: :lol: :lol: :lol: Więcej optymizmu a na pewno będzie cieplej :lol: :lol: :lol: :lol:

Jacek69
07-04-2006, 17:51
No i popatrzcie sami, jak to ten OPTYMIZM podziałał, aż bym go wyściskał
Miała przyjść i przyszła ... ta WIOSNA, WIOSNA ....
.. przyznaję, że nieco się ociągała ... a wręcz powiem, że gdyby była nawinęła mi się pod rękę to .... mówiąc wprost, ale nieco oględniej ... udzieliłbym JEJ, onej WIOŚNIE, mocnego feedback'u ... wraz z solidnym planem poprawczym ... oczywiście ....

Ale co tu o takich przykrych sprawach. ... przecież
jest,
przyszła,
zaciepliła (chyba nawet Willie'go satysakcjonuje, nie?),
niedługo zabazi,
zajajczy,
zakurczaczy ... rany oby bez kichania ...
zazajączkuje ...
... i zacznie się na dobre....

A wraz z tym zaczną się różne ROBOTY ... inaczej PRACE ... i te małe i te DUŻE ...

A u mnie to się nawet już zaczęły ... całkiem wartko ....

Właśnie mi się DACH dachówkuje .... a mam taki fajny kolorek
... będzie się nasz DOM(ek) wyróżniał w całej okolicy ....
.... a co, trochę odmiany też trzeba .... nie tak ciągle na czerwono ...

Jak tak sobie stoję i patrzę a raczej gapię się na tych układaczy dachówek, co to najpierw wszystkie rynny założyli ... to cieszy mi się dusza moja, że ta WIOSNA przyszła i te dachówki na ten dach wciągnęła...

A jak się już tak nacieszę i nagapię to może mi się czasem pić zachcieć ...

wówczas mogę pędem do DOM(ku) wejść i ... siup do RURY z wodą .... bo nie chwaląc się (oczywiście) wodę mam już w DOM(ku) moim ...
... a, i GAZ też ....

Niezłe są cyrki z tymi GAZO-WODAMI bo one są ... a zapłaty nie ma .... mój wykonawca zrobił i się o nic nie upomina ..... a i kontaktu z nim żadnego ... taki zarobiony jest, że mu się nawet gadać nie chce ... nawet o forsie? Musi chory być,nie może być inaczej!

A w domu moim istna plątanina kabli i rurek, rurek i kabli, w peszlach i bez , w lewo i w prawo, w górę i w dół ..... i jak sobie chcecie ....
chyba niedługo pójdą TYNKI ....

a, czy ja już pisałem o WIOŚNIE? No o takiej błogiej, zielonej, porze roku ... tej, nieco cieplejszej od poprzedniczki ....

Nie pisałem? :o
OK, już się poprawiam ....
Więc ...

Dobra, dość tego baziowania ..... DO ROBOTY !

:lol:

Jacek69
11-04-2006, 06:59
DO roboty .... napisałem na końcu poprzedniego odcinka....

Parę refleksji ....
1. Łatwiej powiedzieć niż zrobić
2. Gdyby człowiek urodził się do pracy to byłby koniem
3. Cóż za durne hasło .....

Ale WIOSNA - kapryśna, raczej nas nie rozpieszcza ... trochę chłodnawa .... choć myślę sobie, że jesteśmy malkontentami ... to jest normalna wiosna i była normalna .... brrrrr ... zima ... jedynie my się od tego odzwyczailiśmy .... poprzednich kilka było mało typowych ....

A pamiętam rok 2000 - kwiecien - UPAŁY po 30 stopni, krótkie rękawki, bermudy, sandały .... MIÓD ....

Ale wracając do rzeczywistości - BUDUJEMY .... każdy co chce i jak chce ... ale aura już nie przeszkadza ....

Moja dachówka wjeżdża majestatycznie na dach - taka ładna, inna....
Wycięto mi już dziury na okna połaciowe ....
A pro pos ... jadę sobie, oglądam, podziwiam jak to nagle jasno się w domu zrobiło z tymi dziurami i .....
Dziura wycięta nie tam gdzie chciałem.... :evil:
Telefon do Boba - "Nie ma problemu - poprawi się"
Uff - to ja.

Wieczorową porą spotkanie z Bobem i ..... "nie da się zmienić tej dziury - krokwie przeszkadzają, trzeba by je wycinać i przesuwać a to skomplikowane i kosztowne. Poza tym dekarz się nie zgadza, bo spływ wody będzie leciał na okno"

I tak oto "prysły zmysły" - okno pozostanie tam, gdzie go byli wycieli - niby zgodnie z pierwotnym (no i niby podstawowym) projektem ale jakoś tak żal ....

Ustaliliśmy sobie z Bobem harmonogram na najbliższe etapy: tynki wewnętrzne, ocieplanie, ynki zewnętrzne, wylewki, i cała reszta ....

Ale jeszcze przed tą całą akcją musi nam Bob poprawić ... a może raczej zmienić ogrzewanie w kuchni ... na podłogowe - jeden grzejnik MUSI zniknąć - przeszkadza nam w koncepcji zagospodarowania przestrzeni wewnętrznej....
Bob nie lubi takich poprawek - ale cóż: kto płaci, ten ma kaprysy ....

No dobrze, obysmy tylko wytrzymali to fizycznie i finansowo (właśnie planuję rozmowę z Expanderem) to będzie dobrze ....

Wiosna, cieplejszy wieje wiatr ...
Wiosna, znów nam przybyło lat ... i rat ....

8) 8) 8)

Jacek69
06-05-2006, 13:11
http://foto.onet.pl/upload/39/65/_598310_n.jpg

Jacek69
14-05-2006, 19:05
Czasu brak, więc tylko podaję, że :
DOM(ek) zadaszony w 100%
kończy się okładanie styropianem
zaczęło się tynkowanie wnętrza (garaż i kuchnia już otynkowano)
hydraulika - finito (można się kąpać ... no może trochę przesadzam); w tym podłogówka w 3 pomieszczeniach ....
Uff ... oby dotrwać do końca .....

Zdjęcia w albumie .... będę się starał aktualizawać co jakiś czas ...

J

Jacek69
04-06-2006, 15:59
Czas leci, roboty idą do przodu .... włosów siwych przybywa ....

Jak ustalono, tak i zrobiono: tynki na dole gotowe;

Wylewki też się już wylały;

Cały DOM(ek) obłożony styropianem, siatką i zaklejony na szaro .... strasznie smutno teraz wygląda bo to i dachówka szara i ściany szare ...

Teraz zaczęło sie na piętrze ....

Jak wszystko dobrze pójdzie to na początku lipca dzwi i okna obsadzimy i wreszcie Dom będzie Zamknięty .... trzymajcie kciuki ....

Jacek69
18-07-2006, 18:13
Ahoj tam na morzu .....

Czy ktoś jeszcze pamięta, że u Nas też się coś buduje .... ???

Właśnie jestem po lekturze kolegi-powieściopisarza, znaczy się Willie'go niejakiego, który pisze, że się dzieje .....
Zawsze po lekturze jego budowlano-życiowej prozy 100-lecia ogarnia mnie ogromne poczucie winy:
po pierwsze, że sam raczej rzadko się pocę nad DB ...
po drugie, że talent nie taki
i w ogóle. ...
Ale, że jak wiecie, proza Willie'go piekną jest wina moja nie trwa we mnie zbyt długo .... no chwil parę .... ale zwykle nie wystarcza jej niestety do spłodzenia kolejnego odcinka powieści "Jak hartował się INWESTOR" ....
Cóż nie dość, że talent nie ten to i pracowitości nie staje .....

Ale teraz zawziąłem się trochę, bo warto by wspomnieć, że u mnie też się Dzieje, że hej ...

Nie uwierzycie, a kze to już na pewno nie ale DOM(ek) nasz przeszedł był jednym zręcznym skokiem ze stanu wskazującego na SUROWOŚĆ wprost do DEWELOPERSKIEGO.....
A jak mu z tym ładnie do elewacji ....
Oczodoły okienne wypełniliśmy pełnymi wdzięku białkami okien ...
W dodatku, coby paszczęki nie poczuły się tak całkiem na wgląd ludzki narażone ... plomby z drzwi i bram garażowych wstawiliśmy ....

Wreszcie można się poczuć jak w .... pomieszczeniu ....

Co prawda, z uwagi na INNE PRACE WYKOŃCZENIOWE wewnątrz tychże pomieszczeń .... bałagan w środku .... całkiem jakby gospodyni wyjechała na 2 miesiące .... Wszystko jest Wszędzie .....
Waty "cukrowe" do ociepleń, jakieś listewki"glinowe" do tychże, folie żółte, płyty gipsowe (a przecież z kartonu) .... i innych rzeczy sto, więc przyjdź i .... itd......

Poddasze nasze, całkiem fajne - właśnie całą wełną się okryło .... w te upały to trochę dziwna pora ....a ile przy tym się napyliło z teo paciarajstwa ..... no ale to już prawie koniec ..... żółtą folią zakryli (pylić się przestało) i zagipsowalikartonami...... tu na zielono, tam znów na biało .... oczopląsu dostać można ....

.... ale są pokoje prawdziwe, łazienki, w których zobaczyć można miejsca z góry Upatrzone na Wiadome Cele Strategiczne .... hmmmmm ..... wreszcie się KSZTAŁTUJE tez DOM(ek) .....

A my z Agą w szale zakupów (już ze Wspomożeniem naszym w imieniu Banku) - to glazura, to wanna, to lustro, to właz na strych .... to .... rany boskie .... kto wymyślił tyle elementów do jednego, małego dom(ku)?

PRZECIEŻ TO NIE JEST JUMBO-JET !!!

No oszaleć z tym można....

A jeszcze w weekend ostatni przyszło mi do głowy fizycznie się poudzielać i zwiozłem byłem od stolarza sztachetki do Planowanego Ogrodzenia Posiadłości (POP) ....
....koniec tego taki, że do dziś czuję wszelkie dźwigacze ..... a POP nadal tylko P-OP.....

Z każdym dniem jednak oswajam się z myślą, że wreszcze to się kiedyś skończy, Ci wszyscy ludzie, co się teraz tak panoszą po naszej Posiadłości ... nawiedzą swoje ... lub będą panoszyć się u kogoś innego ... a My w końcu z błogością wyciągniemy nogi na Własnym Tarasie i z lubością wypijemy Małe-Co-Nieco za zakończenie tego HORRORU ....

Ta myśl stale podnosi mnie na duchu .... i Wam wszystkim tego samego życzę .....

Do usłyszenia .....
8)

Jacek69
20-07-2006, 14:24
Uwaga, zdjęcie ....

http://foto.onet.pl/upload/22/45/_617197_n.jpg

Z oknami, bramami i drzwiami .....

Jacek69
05-09-2006, 19:52
Ktoś kiedyś śpiewał: "Im więcej Ciebie tym mniej ..." co oczywiście budzi natychmiastowy protest człowieka zdrowomyślącego .... ale ....

no właśnie ALE .....

Zaczynam z każdym dniem rozumieć ten zawiły skądinąd tekst ....

Przycież Im bliżej do Końca tym Dalej .....

Im szybciej miało iść tym bardziej stoi w miejscu ....

Im więcej miało być radości tym jest jej mniej .... a w dodatku zastępuje ją siostra Frustracja i brat Zniechęcenie ....

Bo to wiecie plany były takie PIĘKNE .... a wyszły JAK ZAWSZE ... do d....

Już nam witała jutrzenka przeprowadzki - planowana najpóźniej na październik a tu:
UWAGA: będę teraz używał słów z gatunku eufemizmów coby publiki nie przestraszyć i nie zostać zaliczony do niewłaściwej grupy społecznej .... dla ułatwienia eufemizmy italikiem
- popsuli tynki wewnętrzne - oczywiście poprawiają je na ich koszt ale CZAS UCIEKA
- popsuli wylewki na poddaszu - oczywiście jak wyżej
- Uwaga - pomylili kolor tynku zewnętrznego :o i na lukarnach położyli inny niż jest na kominach :evil: Oczywiście poprawiają na ich koszt itd, itd . Przy tej okazji zacytuję niezwykle elokwentną wypowiedź naszego Pana, który to zrobił:
"Ja widziałem , że kolor inny ale pomyślałem, że Państwo chcecie mieć inny na kominach a inny na lukarnach" .... mówiąc szczerze wypowiedź świadczyła o tak bezgranicznej głupocie, że nie wiedziałem co powiedzieć ... żeby było weselej zapytłałem czy myśleli, że na ściany też miało pójść coś innego ... nie odważyli się odpoweidzieć ....

- zapomnieli nawieść ziemi na działkę do jej wyrównania ...
- po 2 tygodniach kłótni pojawił się glazurnik, który po 1 1/2 tygodnia .... czytaj : po rozgrzebaniu największej łazienki w domu ..... zniknął i tyle go widzieliśmy .....

A czas sobie płynie banalnym TIK-TAK ... powtórka z rozrywki ... a jak ... tak, tak ...

- nie wspomnialem o drzwiach wewnętrznych .... aby się bardziej nie denerwować powiem tylko, że popsuli wszystko co mogli popsuć ....

W takim oto nastroju przystępuję do kolejnych dni walki z tzw. Ekipą Budowlaną pod Dowództwem Boba B .... który aby nie słuchać naszych skarg i utyskiwać (co jakiś czas przeplatanych jednym z tych słów eufemistycznych) unika z nami kontaktu ....

Mówiąc szczerze sami zabraliśmy się za szukanie nowego glazurnika - przyjdzie w poniedziałek (potwierdzone 2 razy) ....
- tynki w środku już prawie zakończyli poprawiać
- pomalowali po raz pierwszy pokoje na poddaszu
- zamontowano większość grzejników
- mamy wreszcie sufit na poddaszu wraz z włazem na strych ...

.... więc trochę jaskółek jest ale ....

IM BLIŻEJ TYM DALEJ .... :cry: :cry:

mam ewidentny dołek ....

( .... niech mnie ktoś przytuli ....)

J :cry: :cry: 8)

Jacek69
04-11-2006, 16:38
i znowu troche do przodu ...
obecny widok:
http://foto.m.onet.pl/_m/237b2fa01cf11dfad0877b545d0a987f,5,19,0.jpg

Jacek69
05-11-2006, 14:20
Z GÓRKI ? CZY POD GÓRKĘ? Oto jest pytanie ....

Świat budowlańców jest INNY .... Inny, niż tych spoza tej arcyciekawej branży ....
Otóż liczy się tylko KASA ... i ten akurat aspekt jest IDENTYCZNY w każdej branży ....

... ale poza branżą budowlaną liczą się jeszcze inne aspekty...

Po pierwsze - TERMINY: jak mnie Szef prosi ( :lol: ) o coś do jakiegoś terminu to ja, jak ten osioł, robię to do tego wyznaczonego Dnia....
... co więcej, jak ja proszę moich współdzielnych o to - efekt jest taki sam ... (boją się czy co?????)

Może więc mam zdecydowanie zaburzony sposób postrzegania świata i rządzących nim reguł ale oczekiwałem tego samego od Boba i Innych....

Naiwność to ciężki Grzech ... a Głupota to wieczny Kamień ...

O terminach pamiętają tylko Inwestorzy, tracą nerwy, wychodzą z siebie ....
Budowlańcy - jedyny termin, o którym pamiętają to - Matki Boskiej PIENIĘŻNEJ !

Po drugie - SOLIDNOŚĆ ...
I znowu - ja się staram ....
...... Tato mówił: jak coś robisz, rób to dobrze ....

Mam pewność, że moi budowlańcy i Ja nie mieliśmy tego samego Tatusia ...
.... ich ojcowie nawet do tej samej szkoły co Mój nie chodzili .....

Jak zwykle - Szybko, partacko - byle Kasę wydusić ... Po nas choćby Potop ....
... szkoda tylko, że ja Kmicicem nie jestem - bo Prałbym bez zastawnowienia ..... na pokutę zawsze jest czas :wink:

I tak by można w nieskończoność: Po Prostu INNI LUDZIE....

Ja na prawdę się cieszę, że chyba widać już KONIEC .... no, nie jutro, nie za tydzień .... ale ewidentnie się zbliża. Już czuję ten powiew WOLNOŚCI....

Otynkowali mi DOM(ek) wreszcie ... i muszę przyznać, że jest to chyba jedyna Ekipa (bynajmniej nie od naszego Boba), którą będę wspominał z przyjemnością .... całkiem jakby nie z tej branży: terminowi, solidni, dokładni .... i o kasę poprosili dopiero PO ODBIORZE CAŁOŚCI PRACY PRZEZ INWESTORA :o :o :o

Rynny gotowe - nie ma już pretekstu do niewyrównywania działki .....
Studzienki zakopane ...
Ogrodzenie zaczęte .... jedna ściana (tył) już stoi .....

Prąd ciągle budowlany ... ale z szansami .... nie powiem nic więcej bo to bardzo drażliwy temat rozmów z naszym Elektrykiem :evil:

Czekamy, całym jestestwem na KONIEC i PRZEPROWADZKĘ ....

.... Oby Do ...... jeszcze trochę .... chyba wytrzymam ....

(mam nadzieję, że nie będą to ... Idy Marcowe) :wink:

:roll:

Jacek69
14-11-2006, 19:15
Dzisiaj mam nieuzasadniony bynajmniej niczym szczególnym DOBRY NASTRÓJ ....

.... chociaż jestem chory ... i jestem w Pensjonacie (jak niektórzy TO nazywają)....
.... chociaż jestem daleko od domu .... pracowojaże ...
.... chociaż siąpi deszcz .....
.... chociaż zalewa mnie krew z powodu ilości pracozadań na wojażach ...
.... chociaż, chociaż ....

Ale mam i już ....

Myślę sobie .... choć z utrudzenia dość rzadko mi się to ostatnio zdarza ...
.... że będziemy WOLNI
.... że będziemy mieli ciepło w DOM(ku)
... że w kominku sobie napalimy
.... że może nawet córce kota (brrrrr) pozwolę mieć (A co tam!) .... że ... i tego sobie typu dyrdymałki ....
... Myslę, i jest mi z tym dobrze .... ha, ...

Takie małe sygnały pozytywów przywiał mi SMS od żonki ....

... oto dzisiaj, właśnie dzisiaj - we WTOREK - czyli tak jak obiecali (ostatnim razem) , pojawili się i SĄ .....
MAJSTRY od PARKIETÓW !!!!

Mało co, a bym Dyra uściskał .... on biedny nie wiedziałby co mi jest .... i pewnie na moje niedomogi zdrowotne by to zrzucił .... ale mnie aż z miejsca podniosło: SĄ i ZACZĘLI UKŁADAĆ ! :lol:

Z wieczornych wieści wiem, że nawet im się WYLEWKI PODOBAJĄ ... :o
... że takie RÓWNE .... :o
... że takie SUCHE :o :o .... jak WIÓR :o :o :o .... (ubiję tę babę jak mi Bóg miły :evil: ) ....
.... że im to nie zajmnie zbyt dużo czasu - do końca tygodnia DÓŁ ... a w następnym GÓRĘ ...
... potem 2-3 tygodnie plażowania i będą CYKLINOWAĆ ... i LAKIEROWAĆ ...

Moja Aga twierdzi, że nawet wyglądają inteligentnie, że chyba rozumieją, że mówiąc jej o terminach składają niejakie DEKLARACJE .... i że ogólnie Homo sapiens sapiens ...
.... Oby było jak mówią .... to będę WOLNY ...

Przesłali nam jeszcze jeden ważny przekaz: Umawiajcie MALARZY! :o

Aga - Co? Przecież trzeba czekać do "po cyklinowaniu i lakierowaniu"...
Oni - DO KIEDY? Po jasną ch...ę?
Aga - no wasza baba tak mówiła....
Oni - o rany, na jakim ona (ta baba) świecie żyje, przecież już 8 miesięcy pracujemy na nowym sprzęcie: ZERO PYLENIA i KURZENIA!
MALOWAĆ NATYCHMIAST PO POŁOŻENIU ...
.... I MEBLE DO KUCHNI WSTAWIAĆ ...
.... presto, presto, presto ....

... i jak mam baby nie ubić ... w moździeżu ...

Jeszcze jedną ciekawostkę Wam napiszę.
Otórz jeden Pan robi nam schody. A właściwie to on je już zrobił: uwaga - NA UMÓWIONY TERMIN !
Teraz biedny pyta regularnie kiedy może je zamontować ...

... Miło nam będzie poinformować Pana, iż wygrał Pan właśnie termin na układanie schodów .... (i lutownicę i wycieczkę do Albanii na koszt własny) ....

To jest nasza największa obsuwa. Czujemy się z tym podle bo ON taki NIEZWYKŁY a my tak nie na czas ....

Ale ma to swoje dobre strony: TERAZ WSZYSTKO BĘDZIE NA RAZ ! Istny Head&Shoulders....

Buduje się też PŁOT ... czyli szumnej Ogrodzenie ...
... myślę, że "Buduje się" to najszumniejsze słowo w tym zdaniu ....

"Buduje" go Flirciarz .... bo głównie tym się zajmuje ...
czym mnie do szewskiej doprowadza ...
nie żebym miał coś przeciwko flirtom, czy flirciarzom .... ale jeszcze coś poza tym trzebaby ... to byłoby lepiej, szybciej, spokojniej itd.

Flirciarz dodatkowo nie słucha.
Mówię co i jak ma być.
Przyjeżdżam sprawdzić - zrobił po swojemu....
Nie mając już do niego zdrowia NASŁAŁEM TEŚCIA ....
Teść , człek, który myśli, że Flirciarz buduje tak jak ja mu karzę, a że ja pewnie źle mu karzę, to i źle buduje ...
No to pojechał był sobie ... i pogadał był sobie ....
MAŁO GO NIE TRAFIŁO ....
"ten człowiek nie wie co to budowanie !!!" itp.. (i to nie było o mnie :wink: )

Ale teść , czasu ma więcej, zaczął Flirciarza prześladować .... i są postępy ... widać zaczątki końca tej niewdzięcznej robocizny ....
... ale jak zawsze ... jak skończy to się będę cieszył - teraz byłoby totalnie przedwcześnie .... ja znam gościa ....
... ciekawe ile wytrzyma w tym teściowym kieracie ...
... za wczasu umawiamy rezerwę ...

A czas sobie płynie banalnym tik, tak .... kolejny roczek na kark wskoczył ... nawet nie zauważyłem ... ileż się tego nazbierało ... a dusza aż śpiewa ... a nogi się rwą do tańca (z gwi(a)zdami) ....
... tylko głowa taka ciężka, w oczach tak dziwnie .... spać ... spać ...


juro znowu taxi-pracowojaze-taxi-lot-taxi-sen.....sen....sen.... (a oni układają.... Boże może to sen :cry: )

8) :wink:

Jacek69
16-11-2006, 18:48
cóż, dobry nastrój był w swej istocie nieuzasadniony i niczym poważnym nie podparty ....

.... a dzisiaj Prysły Zmysły ... i radości popadamy w totalną Deprechę ...

Wylewki na górze będą skuwane - chyba w całości ...

Chce mi się płakać ....

Nie wiem kiedy tu zajrzę aby coś napisać - chyba dopiero jak sie przeprowadzę ... oby tylko nie była to Drewnica ....

:cry: :cry: :cry:

Jacek69
10-01-2007, 14:06
Jak to jest dać się pociągnąć za język... czyli nagabnąć ...

Zostałem właśnie wywołany do tablicy cobym naskrobał trochę o postępach ....

Należy w tym miejscu zadać sobie fundamentalne pytanie:
- Czy ja mam o czym pisać??????
Innymi słowy:
- Czy są jakieś postępy??????
..?
...??
....??? :roll:

Zanim odpowiem na tak postawione (dość obcesowo, przyznaję) pytanie pozwolę sobie na małą dygresję ... boć to obiecałem kilka postów powyżej, że zajrzę tu chyba dopiero z nowego, zasiedlonego DOM(ku) ... to jednak...

.....może ze słabości charakteru .... :roll:
......łatwości uwikływania się .... :o
......ulegania namowom ..... :cry:
....i temu podobnym atrybutom (nie wiem czy słowo jest idealne bo kojarzy mi się z czymś pozytywnym) charakteru, o których teraz głośno w mediach ....
.... postanowiłem się ZŁAMAĆ i podjąć WSPÓŁPRACĘ z namawiającym .... 8)

Jak w większości takich przypadków doprowadzi to do stworzenia pisemnego sprawozdania .... inaczej: raportu ... z pewnych zdarzeń/wydarzeń, które domniemuję, są w zakresie ... przynajmniej teoretycznego, zainteresownia osoby nagabującej ... a nagabywany (czytaj: ja 8) ) jest w posiadaniu pewnych informacji (czytaj: danych operacyjnych 8) ), które to zainteresowanie mogą zaspokoić ....

Otóż spieszę zaraportować iż : SĄ.... tu mam na myśli tzw. postępy ...

I dodam tu jeszcze ... może gwoli wytłumaczenia się (bo jednak się złamałem) ... że gdyby takowych nie było ... postępów, mówię przecież .... to nikt i nic nie zdołałoby mnie ZŁAMAĆ w moim TWARDYM POSTANOWIENIU .... nie donoszenia o postępach aż do ukończenia całości działa .... 8)

Ale natura ludzka słaba jest, kręgosłup dość giętki (mimo upływu lat) i czasem ... z chęci dalszego rozwoju (w tej czy innej dziedzinie) ... ugina się pod ciężarem nagabywania ....

Do meritum .. czyli raportu:

Ostatni mój raport donosił o skuwaniu wylewek na górnym poziomie ...
Spieszę więc potwierdzić tę wiadomość (wiadomości potwierdzone, szczególnie przez 2 a najlepiej 3 niezależne źródła mają większą moc - wykładali to w jakiejś szkole imienia... CzeKa czy jakiegoś Feliksa ..) – skuto i wyrzucono WSIO !
Moich emocji przy tym nie będę poruszał .... to by zatarło wrażenie obiektywizmu raportu ...

Przyszedł całkiem nowy Pan A. , z ekipą: 1+1 i zaczął naprawiać
.... trwało to chyba ze 2 tygodnie ... bo on wcale nie chciał SKUĆ i WYLAĆ nowego .... tylko PODKUĆ w paru miejscach i ZALAĆ tam gdzie podkuł ....

Po kilku jednoznacznie brzmiących rozmowach ... znów bez cytatów ...może dzieci też czytają ... SKUŁ WSZYSTKO i ZALAŁ DE-NOVO ....
Potem zniknął .... coby jobów nie nazbierać .... :oops:

Co dalej?

PARTER: tak, tu wydarzyło się sporo ...

1. Ułożono nam parkiet a po 3 tyodniach zjawił się Pan Cykliniarz ... a po kilku dniach Panowie PARKIECIARZE ...
.... Parkiet na dole już jest ..... CUDNY.... (mówicie , że tracę obiektywizm ... i pewnie macie rację)... :wink:
Jak będę miał zdjęcia to zamieszczę w Albumie....

2. Zainstalowano nam Meble w KUCHNI .... wraz z osprzętem AGD ...
W tej chwili brakuje nam tylko Blatu .....

3. Była jedna zdolna Pani i umyła nam wszystkie OKNA .... może to mało znaczący szczegół raportu ale przecież ... przez czyste okna więcej można zobaczyć .....

Kolejna sprawa OGRODZENIE:
Podmurówka gotowa, słupki gotowe .... teraz (ale już z innym wykonawcą) zakładamy sztachetki ....
Ponieważ nie ma zimy więc na pewno zdąrzymy przed pierwszymi tegorocznymi śniegami .... (do grudnia daleko, he, he, he)....

Za 2.5 tygodnia mają się znowu pojawić Panowie PARKIECIARZE coby Ułożyć na Poddaszu ....
... czekam z utęsknieniem ...
..tym bardziej, że będę miał wówczas powód do złożenia kolejnego raportu/donosu ....

..... całkiem mi się to uleganie nagabywaniom spodobało ....

... muszę częściej .... i w różnych sytuacjach .... poza Forum też, a co .....
Jak się Łamać to się Łamać ...
Precz z Półśrodkami ....

8)
Oby nam się ...

TW "J" 8)

Jacek69
24-01-2007, 09:46
Jakoś IDZIE ...

Cóż, krok po kroku, krok za krokiem ... coraz lepiej z Nowym Rokiem ....

Coś tam się u nas dzieje w DOM(ku) ...

Jak donosiłem - mamy parkiety wykończone na dole (zdjęcia w Albumie).

Po nie pomnę jak dużym opóźnieniu - wiele, wiele miesięcy - w poniedziałek zjechały do nas SCHODY....
Tym razem to nie my czekaliśmy na schody lech one na nas .... Pan Adam, człowiek niezwykle uprzejmy (może tacy się rodzą na Mazurach) miał gotowe schody na 2 dni przed umówionym terminem (chyba we wrześniu) ... i nawet załadował je wówczas na swoją przyczepkę, coby je do nas zwieść .... zgodnie z planem...
Na całe szczęście zadzwonił .... i Moja Aga zdołała go od tego karkołomnego pomysłu wówczas odwieść ...

No, ale wreszcie zjechały i się montują .... podobno ładne .... tak twierdzi Aga (jej mogę zaufać, nie)
Nie wiem, bo ja w procowojażach ....
By the way - jak zaczęło śnieżyć, to zamknęli lotnisko i chyba nie wrócę przed wiosną .... :-? :roll:

Powinni też w przyszłym tygodniu zacząć układać górny pokład .... ale się zobaczy ....

Na razie się cieszę z tych schodów ... bo wyobraźcie sobie, że jest jeszcze sporo ludzi (np moi rodziciele), którzy nigdy nie widzieli górnego pokładu z powodu braku schodów .....
... po drabinie nie łaska .... :wink:

mam nadzieję, że uda mi się stąd wylecieć ... to sam zobaczę ....

J

Jacek69
21-02-2007, 16:46
No i poszły konie po betonie ....

ruszyła lawina po szynach ospale .... ale pędzi, przyszpiesza i gna coraz prędzej, do domu, do domu, do domu ......

Dzieje się ... coraz więcej i coraz szybciej (zapeszę, wiem)

Wiecie, bo mam już ułożony górny pokład.
Ładny jest, jasny, miły....

porozmawiałem sobie z panem Zbyszkiem, parkieciarzem znaczy, coby wspólnie określić min-max od położenia do rozpoczęcia cyklinowania i lakierowania.
Tak jak się spodziewałem Pan Zbyszek powiedział: minimum 3 tygodnie....
A ja na to : maksimum 2 tygodnie...

Zgadnijcie na czyim stanęło? NA MOIM !
I tak oto w najbliższy poniedziałek (mijają 2 tygodnie) zacznie się cyklinowanie.

Jutro zakończy się kolorowanie ścian na górnym pokładzie: rabójczy róż na ścianach w pokoju Maleństwa .... jizzzz , jak można chcieć mieć takie ściany???

U nas pomarańczyk, gdzie indziej żółtości czy też niebieskości .... a sufity białe....

Fajni nam się malarze trafili - całkiem inna ekipa niż na dole malowała - i muszę powiedzieć, że są o niebo, a może i dwa lepsi - dokładni, skrupulatni, TERMINOWI .... z głowami na karku .... umieją też parę innych rzeczy, nie tylko malować ....

Jednym słowem takie Złote Rączki ... to pomaga i przyspiesza nam wykończenia ...

Mamy tez założone drzwi do łazienki i garderoby w naszej sypialni. Powiecie i cóż w tym dziwnego?
Otóż wymyśleliśmy sobie drzwi przesuwane, które się chowają w takich kasetach stanowiących część ściany.... no i wreszcie nam to zamontowali .
Choć nie są to zbyt rozgarnięci ludzie - kazali nam dorobić ościeżnice, powiedzilei jakie itd. = dorobiliśmy.
Zamontowali i co się okazało .... ze zapomnieli nam powiedzieć o maskownicach .... grrrrrr teraz trzeba będzie coś wymyśleć ....

Ale co tam - jakiś leci....

może nawet za miesiąc to już spod innego adresu będzie się przebijać do pracy?

Marzenia .... ale chyba nawet całkiem realne ...

Żona dziś nasze noe łoże małżeńskie zamówiła ... dy zjedzie najważniejszy mebel w domu - przeprowadzka !

Wytrzymaj Jacku, wytrzymaj ..... jeszcze tylko kilka tygodni ..... dożyjesz .....może ...

J

Jacek69
24-03-2007, 20:25
łoże jest i wszystkie inne meble i graty przewiezione - DZISIAJ ...

Jesteśmy przeprowadzeni :lol:

Od dziś śpimy pod nowym adresem ..... i choć zmienia się czas to długo pośpimy .... rany, jestem wykończony ...

CU

J

Jacek69
08-06-2007, 10:21
Co tam na nowym....

A no właśnie ... Co tam?
Minęło już sporo czasu odkąd zamieszkaliśmy .... boć to ponad 2 miesiące już przeszły ....

Mieszkamy, nic się nie dzieje, ... jak w polskim filmie ... nuda, brak akcji ...

No nie jest tak dobrze ... ani tak źle ...

FAJNIE JEST! Really!

Czujemy to namacalnie ... codziennie i w każdej chwili....

Przestrzeń - to chyba największa zaleta DOM(ku)
Spokój - to chyba druga w kolejce

I choć wiem, że są niedoróbki, że coś tam jest nie tak .... wszem i wobec oświadczam, że dawno już nie zwracam na nie uwagi, i są mi tak odległe jak Jowisz lub inna odległa planeta ... po prostu się mieszka, żyje i tyle ....

Od wprowadzenia się (w marcu) właściwie niewiele zmieniło się w środku:
- nie przybyło mebli
- ciągle nagie żarówki ozdabiają nam sufity i ściany
- w oknach ciągle brak firano-zasłon (po części efekt planowy)
itd, itd

Za to zrobiliśmy podjazd, ścieżkę do drzwi, opaskę wokół domu i .... ogród....
Tak, na zewnątrz jest bardzo fajnie - zasiano trawę i teraz czekamy niecierpliwie aż wzejdzie ...
Z drugiej strony nie ma się do czego spieszyć - przecież trzeba będzie ją kosić :-? 8)

Ale jest miło, choć nie wszystko jeszcze zrobione: brak cokołu wokół domu, schody wejściowe nie tkniete, a i taras wymaga zakasania rękawów i ... uruchomienia strumieni finansowych ...

jednym słowem - Dom jest jak dziecko - istna skarbonka.
Nigdy nie ma momentu, kiedy nie płacisz ...

Jeździmy po sklepach meblowych ... bo choćby tak dla przyzwoitości ... chcielibyśmy wstawić chociaż parę sprzętów do jakiegoś pokoju ... ale mojej Najmilejszej nic się nie podoba. No zupełnie NIC!

Powiedzcie czy to jest Szczególny Przypadek czy też Efekt Klasy (czytaj płci)?

Ja bym już cały dom umeblował w tym czasie (inna sprawa, gdybym miał za co) a Aga nie może się zdecydować na jeden pokoik ....

Jest z tego jeden zysk - nie upłynniamy przynajmniej tych nędznych resztek zasobów, które jeszcze jakimś niezrozumiałym cudem nam pozostały po budowie .... ale i na nie z całą pewnością przyjdzie czas ... wkrótce ...

TAK, oby zamieszkać ... potem już tylko ŻYCIE .... ŻYCIE .... ŻYCIE ...

J