PDA

Zobacz pełną wersję : Suchość w mieszkaniu, jaka przyczyna?



Kamas10
06-01-2017, 17:49
Witam
Mam ogromny problem z suchością w mieszkaniu. Do mieszkania wprowadziłem się niecałe 2lata temu, to jest druga zima, ale po kolei. A mianowicie po zeszłorocznej zimie zaczęły się problemy zdrowotne, właściwie to zaczęło się w styczniu - suche oczy, problemy z gardłem itd. Początkowo nie myślałem, że to może być przez powietrze w mieszkaniu, jednak potem zaczęły wypadać masowo włosy (leciały właściwie już przez cały rok, lecą do dziś, nie rosną nowe, więc zaraz wyłysieję jak tak dalej pójdzie :) ). Znowu myślałem, że to jakaś sprawa u mnie, hormony itp., jednak problem z włosami jak się okazało dotyczy wszystkich domowników, a także psa... Mamy dokładnie ten sam problem, włosy dziwnie się świecą, jednak są suche, wypadają, są zniszczone, cienkie. Są też problemy z suchością w ustach, z suchą skórą. Stąd doszedłem do wniosku, że to raczej problemy zewnętrzne muszą działa i choć miałem takie podejrzenia już wcześniej (jednak temat zarzuciłem), to teraz mam higrometr i mogę sprawdzać wilgotność.


Higrometr pokazuje na ogół około 33-34%, jest to w pokojach, w kuchni i łazience, na ogół jest o 1-2% mniej. Tak to mniej więcej się utrzymywało. W okresie świąt było ok.40%, ale wtedy więcej gotowania, czyszczenie dywanów, więcej osób w mieszkaniu. Po świętach wilgotność codziennie po trochu spadała, a dziś mamy rekord 25%... (mniej chyba nie pokaże, bo z tego co czytałem ten higrometr ma dolną skalę 25%). Dodam, że jako, że mam zespół suchego oka, to oczywiście łatwo wyłapuję suche powietrze i muszę przyznać, że w zeszłym roku, mimo że kaloryfery już nie grzały to w miesiącach maj-sierpień nadal miałem wrażenie, że w mieszkaniu jest za sucho (dopiero wrzesień-październik były lepsze), więc raczej stawiam, że to nie tylko kwestia kaloryferów, a po prostu mieszkania.
Mieszkanie jest na pierwszym piętrze, wentylacja działa (nawet aż za bardzo, przykładając świeczkę, czy karton czuć bardzo mocny ciąg), okna są plastikowe, ale nie są szczelne, czuć, że od nich wieje. Właściwie to jest problem ogólnie z nieszczelnością mieszkania (takie mam wrażenie), pokoje są od południa, ale przy listwach podłogowych, przy ścianach zewnętrznych, czuć jak od listew ciągnie powietrze, firanki przy oknach się poruszają. I tak też jest problem z temperaturą, jeden pokój z oknem i drzwiami balkonowymi, a także długą ścianą zewnętrzną (z tym ciągiem od listew), często jest bardzo zimny (mimo kaloryfera na maksa odkręconego), temp czasem wynosi 16stopni..., przeważnie jest to ok.17-18stopni (natomiast w lecie w nim jest po prostu sauna i człowiek nie może wytrzymać). Wilgotność jest w nim największa (ale zaledwie różnice są po 1%), ale jest najchłodniejszy, najcieplejsze są kuchnia i łazienka, ale jednocześnie są najmniej wilgotne (w mieszkaniu gotuje się prawie codziennie, pierze się przynajmniej 1raz w tygodniu, a pranie suszy się w pokoju).
Odnośnie wietrzenia, w zimie staramy się wietrzyć dość krótko, bo jednak jak wychłodzę pokój (ten zimny), to robi się niewesoło..., jednak wietrzymy codziennie. Paradoks jest taki, że wietrzenie zdaje się obniżać wilgotność w mieszkaniu, mimo że przecież chyba na zewnątrz mimo wszystko jest większa wilgoć? W lecie wietrzy się częściej, ale trudno mieć okno otwarte cały czas (duży ruch na zewnątrz), jednak okna są otwierane kilka razy w ciągu dnia. W zasadzie jednak mimo wietrzenia jakoś nie czuje się w cieplejsze dni wymiany powietrza, a w upały jest w mieszkaniu koszmar, po prostu sauna.
Wygląda też na to, że nawet jak się powiększy trochę wilgotność (pranie, gotowanie, itp.), to wskaźnik rośnie na dość krótko, potem szybko wraca do normy.

Co może być przyczyną tak suchego mieszkania? I co można zrobić? Próbowałem pojemników na kaloryfer jednak nic nie daje, ręcznik mokry też nic nie daje. Czy jedyna opcja to nawilżacz? Jeśli tak to jaki jest najlepszy? Ultradźwiękowy? Tylko że z tego co słyszałem, to ultradźwięki źle działają na psy, więc może być problem...

Będę wdzięczny za odpowiedź
Pozdrawiam

Kaizen
06-01-2017, 18:03
Normalna rzecz w zimie. Ogrzewanie+wentylacja = suche powietrze. Im niższa temperatura za oknem tym suchsze powietrze po ogrzaniu.

Owszem, jak masz nieszczelne mieszkanie można trochę doszczelnić - co nieco to pomoże. Ale wentylować musisz. Do mniejszej kubatury nawilżacze będą skuteczne.
Akwarium też pomaga.

Kamas10
06-01-2017, 18:47
Czyli taka wilgotność jest normą w zimie? (tzn. wiem, że w zimie jest sucho w mieszkaniach, ale czy tak niskie wartości, to norma?) Zastanawia mnie to, że tak to się na zdrowiu odbija, ale może być też tak, że dawniej przez kilka lat mieszkałem w mieszkaniu raczej wilgotnym (ostatnie piętro, w kuchni i łazience dość spora wilgotność), może więc dlatego przeskok z mieszkania wilgotnego do suchego ma takie konsekwencje...
Oczywiście nie zamierzam przestać wentylować mieszkania. Tylko zastanawiałem się czy właśnie tych listew jakoś nie uszczelnić, czym można byłoby je uszczelnić, oczywiście najpierw planuję je zdjąć tylko nie wiem czym można by te dziury tam uszczelnić by tak nie ciągnęło zimnem od nich?
A jak to wygląda w miesiącach letnich? Bo niby od kwietnia gdzieś wyłączyli centralne, ale mimo wszystko ja dalej miałem wrażenie, że w mieszkaniu jest sucho. Wiosna, lato, tak jak pisałem mieszkanie jest wietrzone, nie stale otwarte okna. Czy to kwestia tego, że zimą jest ono przesuszone i trwa zanim poziom wilgoci się zmieni?

danielw
06-01-2017, 19:00
Tak niska wilgotność zimą z pewnością nie jest normą. Sprawcą jest dziurawy budynek, wentylację masz mocno przesadzoną.
Musisz szukać miejsc gdzie są dziury i to jakoś pouszczelniać.
Poczytaj sobie też wątek o obrzędzie gromnicznym.

Raczej wietrzyć przez otwieranie okien nie musisz, i tak masz aż za bardzo przewietrzone.
Wilgotność zwiększy się nieco jak miną te mrozy.

Kamas10
07-01-2017, 07:33
Dziś rano higrometr już nie działa... Tzn. wyświetla "LL", czyli tak jak pisałem poniżej 25% nie pokazuje. Natomiast rano pochodziłem dokładnie po mieszkaniu. I posprawdzałem pewne rzeczy. I tak, nowe okna balkonowe (kuchnia i jeden pokój), są mocno nieszczelne, w kuchni można włożyć kartkę między między drzwi a ramę od ściany., wieje tam cholernie mocno. W pokojach oczywiście ciągnie porządnie od listew przy ścianach. Natomiast stare okna w pokojach (też plastikowe) wydają się być nawet szczelne, ale przy nich problem jest gdzie indziej, a mianowicie między ramą, a ścianą są drobne szczeliny i to ewidentnie od nich ciągnie.
Co do obrzędu gromnicznego to robiłem, albo inaczej - próbowałem robić :) Bo szczerze mówiąc to się w tym pogubiłem, w każdym razie wyszło mi, że świeczka w drzwiach pokojów dość mocno była wychylona.

Pytanie jak uszczelniać? Odnośnie nowych okien to spróbuję się dowiedzieć czy wymiana uszczelek w oknie byłaby na gwarancji, bo w sumie to jeszcze niecałe 2lata od wymiany. Jeśli idzie o stare okna i te szczeliny między ramą a oknem, to może spróbować gipsem to zatkać? Natomiast nie wiem co zrobić z nieszczelnością od listew? Na pewno trzeba je zdjąć i zobaczyć co tam w środku (pytanie czym wtedy uszczelnić, pewnie będzie to zależne od wielkości dziur), ale na razie chciałbym jakoś to uszczelnić prowizorycznie, czym można spróbować? Jakieś koce na te listwy coś by dały, wata? W tym momencie coś tam dałem jakiś taki dywanik zawinięty, ale nie wiem czy to cokolwiek pomaga...

Tak, to na pewno przez te mrozy, jednak mimo wszystko bez mrozów jest ok.33% co też mam wrażenie jest trochę za mało. Tym bardziej, że tak jak piszę, dawniej mieszkałem w mieszkaniu wilgotnym, a przynajmniej tak myślę, bo w kuchni kiedyś był grzyb, w kuchni podczas gotowania w zimie była para na szybie, tak samo często w łazience podczas kąpieli, natomiast tutaj pary na szybie się nie doświadczy.

Kaizen
07-01-2017, 12:25
Wieje nie tam, gdzie trzeb to ewidentnie trzeba uszczelnić. Okna najpierw trzeba wyregulować - zazwyczaj to wystarcza.
Jak szczeliny przy listwach są spore i da się wcisnąć - to wpuść piankę montażową niskoprężną. A jak się da się podejść od zewnątrz i jest szczelina, w którą da się coś wcisnąć, to powalczyłbym z taśmą rozprężną. Ale na to musi być trochę cieplej.

A co do higrometrów elektronicznych, to wiele łże jak psy. Nawet położone koło siebie wskazują diametralnie różne wskazania. Sprawdziłbym analogowym.

Kamas10
08-01-2017, 16:44
Odnośnie regulacji okien mam pytanie. Przeczesałem internet i już wiem, że by regulować docisk trzeba przestawić pokrętło. O ile w starych oknach takie pokrętło bez problemu znalazłem (jest takie jak w internecie, ma tą taką kropeczkę i wiadomo w którą stronę ustawić, do tego jest na klucz imbusowy), o tyle w nowych mam problem. Tzn. są takie pokrętła, tylko wyglądają inaczej, bo na nich jest rolka obracająca się luźno dookoła, a pokrętło jest na inny rodzaj klucza, jak wyczytałem w instrukcji jest to bodajże sześciokątny T23, wygląda trochę jak krzyżak, ale krzyżak nie wchodzi. Takiego klucza nie mam więc za bardzo nie ma jak regulować, problem też, że na tym pokrętle też nie widzę żadnego oznakowania w którą stronę mam go przekręcić (nie ma tej kropki jak na starych oknach). Uszczelki w tych nowych oknach wyglądają ok, więc może faktycznie to kwestia regulacji docisku.
Listwę ruszę jutro i zobaczę co tam jest w środku i czy dużo trzeba uszczelnić. Szczeliny między ramą okna, a ścianą jak dziś zobaczyłem są też na zewnątrz budynku, ale tutaj akurat to już na pewno jak będzie cieplej, na razie zrobię coś z tymi szczelinami w środku.

Mam jeszcze pytanie odnośnie wilgotności, temperatury wiosną-latem. Czy taka nieszczelność mieszkania może być przyczyną tego, że latem w duże upały mam saunę? Skoro zimą nawiewa do mieszkania zimne powietrze, to latem nawiewa tak samo ciepłe? I druga kwestia jak wtedy z wilgotnością? W takim przypadku powinno być odwrotnie, czyli latem powinienem mieć zbyt dużą wilgoć w mieszkaniu? Bo wtedy do mieszkania napływa powietrze z zewnątrz, ale już nie ma ogrzewania, więc nie powinno się tak wysuszać? Tylko, że tak jak pisałem w mieszkaniu praktycznie przez cały rok czułem, że jest za sucho. Czy jest możliwość, że suchość na wiosnę-lato mimo wszystko się utrzymuje, mimo że się mieszkanie wietrzy, a na zewnątrz wilgoć większa niż zimą? (ogrzewanie w zeszłym roku wyłączyli gdzieś w kwietniu).

Jutro spróbuję coś zadziałać. Ostatnie dni to zdecydowany spadek temperatury i wilgotności. Pokój z którym są największe problemy jeśli idzie o temperaturę (zimą zimno, latem sauna) dziś ma około 15-15,5stopni, ale w całym mieszkaniu dość chłodno (ok.18stopni), mimo niewietrzenia i kaloryferów odkręconych na maksa. Wilgotność balansuje na granicy 20%, często na wyświetlaczu jest LL. Na razie nie mam higrometru analogowego, więc muszę się sugerować tym co wskazuje ten elektroniczny.

kamillosia
13-01-2017, 18:12
Rzeczywiście możesz mieć problem ze szczelnością. Poszukaj jeszcze dokładnie miejsc które mogą przepuszczać. U mnie był ten sam problem i szczeliny się znalazły.. A takie wszystko było super i na pierwszy rzut oka idealne. Teraz już mamy to załatwione, ale nawilżacza powietrza używamy regularnie, bo powietrze w zimie bardzo suche.

Laperito
26-01-2017, 20:18
Witam,
Miałem kiedyś podobny problem. Jakiś czas temu kupiłem mieszkanie w kamienicy, w starym budownictwie i nie mogłem poradzić sobie z suchością. Nie pomagały żadne zraszacze, nawilżacze i inne tym podobne urządzenia. Pewnego razu przyszedł gość do remontu łazienki i przygadałem się z min o tym. Sprawdził ściany i stwierdził, że mam stare tynki (nazwał je chyba wapiennymi - tak dawniej się robiło) i powiedział, że to jest główną przyczyną suchości w mieszkaniu. Być może taka jest przyczyna u Ciebie. Osobiście nie sprawdzilem tego co powiedział, to znaczy nie zerwałem starych tynków i nie położyłem nowych.
Pozdrawiam

_________________
Reklama jest nie zgodna z regulaminem Forum

Kamas10
22-02-2017, 19:47
Dziękuję za kolejne odpowiedz, myślałem, że nikt więcej nie odpowie, więc nie śledziłem wątku.
Co do mojej sprawy, sytuacja właściwie nadal jest nieciekawa... Przez ten okres zrobiłem parę rzeczy. Trochę uszczelniłem szpary przy starych oknach, zdecydowanie mniej tam nawiewa (w najzimniejsze dni wcześniej było słychać odgłosy z ulicy tak jakby okno było uchylone), do tego pościągałem listwy i faktycznie zdecydowanie ciągnęło zimne powietrze z tamtych miejsc, w niektórych to wręcz można mówić o wiaterku. Uszczelniłem to pianką (choć nie wiem czy to dobre wyjście, czytałem i słyszałem, że może mi parkiet wysadzić, ale nie miałem innego pomysłu, a chłód ciągnął z tych miejsc bardzo mocno). Uszczelnienie przy tych listwach poprawiło na pewno jedną rzecz, a mianowicie podniosła się temperatura w mieszkaniu, w tym pokoju który był najzimniejszy teraz temperatura jest w końcu ok. Nie ma już tego odczucia, które było dawniej, że gdzieś około15 nagle w pokoju ewidentnie przychodziło wyraźne ochłodzenie. Mocno ograniczyłem też wietrzenie (wiem, że pewnie źle, ale skoro mieszkanie i tak jest przewentylowane?, a wietrzenie powodowało mocny spadek wilgotności). Okien niestety mimo kręcenia jakoś nie udało mi się wyregulować i dalej (szczególnie w kuchni) mocno ciągnie z zewnątrz.

Piszę jednak, że jest nieciekawie, bo choć udało się wyregulować temperaturę to z wilgocią nadal jest słabo. Oczywiście ciężko mówić, co by było gdyby, czyli gdybym nie uszczelnił tego co uszczelniłem. Tak jak pisałem na początku stycznia w największe mrozy wilgotność spadała poniżej 20%, po uszczelnieniu to się już nie powtórzyło, choć był moment, że było ok.23-24%, więc może coś to pomogło. Jednak właściwie cały styczeń i większa część lutego to wilgotność w przedziale 25-31%. Taki przedział się utrzymywał. Tak więc 2miesiące to mieszkanie w takich warunkach, gdzie wilgoci brakuje, jest to mocno odczuwalne, w nocy często masakra, odczuwa to też mocno pies, który cały czas mlaska jakby miał za mało śliny.
Ostatnie dni wilgoć skoczyła o te parę procent, jest teraz ok.32-34%, pewnie związane jest to z ociepleniem na zewnątrz oraz lekkim przykręceniem przeze mnie kaloryferów .

Myślę co jeszcze można zrobić, ale chyba się poddam i trzeba będzie kupić nawilżacz. Tak jak pisałem w mieszkaniu gotuje się praktycznie codziennie, w tygodniu robi się 1-2prania, do tego prysznic, więc ta wilgoć powinna chyba być. Jednak reguła jest taka, że choć widać, że podczas gotowania,prysznica, kąpieli czy suszenia prania, wilgotność wzrasta o te parę procent, to dość szybko wszystko wraca do normy, tak jakby ta wilgoć była bardzo szybko z mieszkania usuwana. Wentylacja ciągnie w łazience i kuchni bardzo mocno, nawet zasłoniłem część kratek, jednak bez żadnego efektu. Czuć że w mieszkaniu są mocne ciągi powietrza, otwarte okno w kuchni powoduje, że czuć jak przy podłodze idzie powietrze do pokoju (też gdy otwarte jest w kuchni, a otworzy się drzwi wejściowe powstaje cholernie mocny przeciąg, który zamyka z hukiem drzwi wejściowe). Gdy natomiast otwarty jest balkon w pokoju oddalonym najdalej od kuchni, wtedy znowu widać mocny ciąg powietrza z tego pokoju do pokoju drugiego.

Jakby ktoś jeszcze miał jakieś pomysł to byłbym wdzięczny.
Pozdrawiam

Kemotxb
22-02-2017, 20:16
Ja ograniczyłem ogrzewanie bo też miałem 25 % wilgotności, nawet kupiłem dwa dodatkowe higrometry, bo myślałem że domowa stacja się popsuła. Po zakręceniu grzejników, temperatura spadła o 1,5 st C i wilgotność wzrosła do 45 %. Wychodzi na to że grzejnik ogrzewa powietrze które bardzo szybko jest usuwane razem z wilgocią poprzez wentylację. Spada temperatura w mieszkaniu więc podkręcamy grzejniki potęgując efekt przewentylowania - im większa różnica temperatur wewnątrz i na zewnątrz tym ciąg się wzmaga. Teraz wilgotność idzie w górę bo temperatura na zewnątrz wzrosła i deszcz pada.

brylekpl
23-02-2017, 14:49
taka wilgotnosc jest normalna w zimie przy ogrzewanym i wietrzonym domu. U mnie w przypadku WM i ogrzewanai podlogowego jest podobnie, przy czym od jesieni do wiosny nawilzacze chodza prawie na stale. Uwierz ze pomaga w domu to w mieszkaniu tym bardziej!

CafeDelTom27
23-02-2017, 18:20
Mialem podobny problem i w koncu kupilem nawilzacz.po dwoch dobach skoczylo do 50 z 30

Kamas10
23-02-2017, 18:34
Tak wiem, z tego co czytałem to jest jasne, że zimą powietrze w mieszkaniu jest suche. Problemem jest chyba to, że nie jestem do tego przystosowany, wcześniejsze mieszkanie chyba było dużo wilgotniejsze, stara kamienica, ostatnie piętro, (mieszkałem tam 25lat), i odbija się to na zdrowiu (mam włosy jak siano i przez rok wypadła ich cała masa..., do tego takie rzeczy jak suche oczy, suchość w gardle, w nosie itd. to standard). Chyba, że przyczyna tego wszystkiego jest inna, ale problem dotyczy wszystkich domowników i także psa, więc raczej jest to kwestia zewnętrzna i ciężko mi znaleźć inną przyczynę.
Dziś miałem wilgoć nawet 46% przez krótki czas, co od momentu gdy mierzę, czyli od grudnia jest zdecydowanym rekordem :) (ale muszę dodać, że dziś sporo gotowania i pranie, tak więc pewnie od tego, aktualnie jest już 40% przez dzień stopniowo spadało)

Pytanie moje jest jeszcze takie, jak może wyglądać sprawa wilgotności w lecie w takim mieszkaniu? Zakładając, że teraz wilgoć rośnie, to gdy za ok.1,5-2miesiące wyłączy się centralne ogrzewanie, wilgotność powinna być ok? Z jednej strony tak mi się wydaje, z drugiej w poprzednim roku miałem wrażenie, że wcale dużo wilgotniej nie było, oczywiście wtedy to kwestia odczucia, bo nie miałem higrometru.

I pytanie odnośnie nawilżaczy. Oglądam już od jakiegoś czasu, czytam na ten temat, ale za bardzo nie wiem na co się zdecydować. Parowych już nie ma praktycznie, a jak są to bardzo drogie, ale też ciągną sporo prądu. Ewaporacyjne tez raczej droższe, do tego częsta wymiana filtra. Natomiast ultradźwiękowe z tego co czytałem, to często jest problem z osadzaniem się na meblach białego nalotu z powodu twardej wody (tutaj akurat niestety na 100% mam bardzo twardą wodę). Tak więc nie mam pojęcia na co się zdecydować...

Poza tym planuję kupić jakieś rośliny, aktualnie mam parę, ale raczej nie te najbardziej polecane przy suchych mieszkaniach, tak więc parę kupię, jednak nie sądzę by jakoś bardzo to poprawiło sytuację, mimo wszystko zawsze powinno być trochę przyjemniej.

adam_mk
23-02-2017, 19:10
Kaktusy się nieźle uchowają...

Googluj:
O wentylacji-co i po co
Wilgotność względna
Stan powietrznie suchy

Poczytaj, przemyśl i zrób co trzeba.
ZABLOKUJ WSZYSTKIE KRATKI WENTYLACJI na jakie dwie doby.
Powieś na wszystkich kaloryferach zmoczone ręczniki. Wyschną, zmocz ponownie i powieś.
Cała Twoja chałupa, ściany, stropy podłogi, meble, ciuchy w szafach itd to jedna wielka TERAZ bardzo przesuszona gąbka.
Potrwa kilka dni, zanim nieco się wilgocią nasączy. (do czterech dni).
Dom masz jak sito!
Jest ostro przewentylowany i DLATEGO masz chorobę kaloryferową.
Spokojnie, Nie udusisz się przez te dwa dni.
Potem te kratki odblokuj i zrób obrzęd gromniczny.
Jak pokaże, ze masz wściekłe przeciągi to nieco przymknij czymś, zasłoń, po kawałku tych kratek.
Kontroluj hygrometr.
Idealnie jest, jak pokaże około 50%.

Adam M.

adam_mk
23-02-2017, 19:12
Ciesz się!
Ludzie zwykle maja odwrotny problem i grzybka.
Twój problem łatwo da się pokonać.

Adam M.

Kaizen
23-02-2017, 21:48
Takie jest odwieczne prawo natury, że ogrzanie powietrza drastycznie zmniejsza jego wilgotność względną. Jedyna rada, to nawilżać i ograniczać wydalanie tego nawilżonego powietrza (ale przytykanie wentylacji z umiarem, trochę musi zostać - żeby sobie grzyba i pleśni nie zaprosić do domu).
Latem nie ogrzewasz powietrza, więc problemu nie będzie. Albo będzie odwrotny - za duża wilgotność.
Jak masz twardą wodę, to i tak warto zamontować filtr - osmoza odwrócona w najprostszej wersji (zwanej też akwariową, bo namiętnie korzystają z niej akwaryści). daje wodę demineralizowaną. Ale są też z mineralizatorem i masz z tego mineralkę za mały ułamek ceny sklepowej (mineralki - nie wody źródlanej, która jest zwykłą kranówą).
No, a demineralizowana zalana do nawilżacza ultradźwiękowego nie zostawia osadu. A przynajmniej ja nie widzę różnicy między kurzem zimowym a letnim.

Kamas10
25-02-2017, 09:47
Kratki w łazience i kuchni jakiś czas temu zakleiłem tekturą na parę dni, ale efektów praktycznie nie było żadnych. Od tamtego czasu mam je zaklejone tak trochę więcej niż połowę i w zasadzie nie wiem czy to coś daje. Mimo gotowania, prania, wilgotność wtedy nie wzrosła.
Nie no jasne, że lepiej zbyt sucho niż grzyby na ścianach, ale fakt faktem, że ta suchość też mnie już wykańcza.

A czy jest możliwość, że to powietrze, gdy uda się podnieść wilgotność czy to praniem czy gotowaniem ucieka jeszcze innymi miejscami niż kratki wentylacyjne? Parę tygodni temu chodziłem ze świecą pod domu, nie znalazłem za bardzo innych miejsc, które wywiewałyby powietrze. Kratki tak jak pisałem, lekko są przysłonięte, ale i tak różnicy specjalnie nie widać, nadal nawet jeśli wilgotność wzrośnie, to w ciągu paru godzin spada do swojego poziomu. I czy dlatego w kuchni i łazience jest najbardziej suche powietrze, bo tam są właśnie kratki? Na logikę to tam powinna być największa wilgoć (w starym mieszkaniu, to nawet kiedyś miałem w kuchni grzyba).

Co do lata to mimo wszystko (oczywiście sugerując się własnymi odczuciami, bo tak jak pisałem rok temu nie miałem higrometru) też zbyt dobrze się w mieszkaniu nie czułem. W ogóle w tym mieszkaniu czy to zima czy to lato (mimo częstego wietrzenia w lecie, na wiosnę) mam wrażenie, że w mieszkaniu jest tak jakby nie było powietrza, tzn. jakby to powietrze było takie zastane, nie czuć takiej świeżości. Może to paradoksalne, bo niby mieszkanie przewentylowane, ale takie jakieś odczucie jest. Na logikę faktycznie też wydaje mi się, że w lecie raczej nie powinienem mieć problemu z wilgocią, wyłączenie ogrzewania, plus wilgotność z zewnątrz, wietrzenie mieszkania, tak więc wilgoć powinna być, tylko jednak mimo wszystko w mieszkaniu nadal jest niekomfortowo (najlepiej czułem się w okresie koniec sierpnia - początek listopada). Może problemem jest to, że jak na zewnątrz jest cieplej (nawet nie musi być upałów wielkich), to w mieszkaniu jest bardzo gorąco, tak że człowiek łatwo się poci, a jak były bardzo duże upały, to jest koszmar, wręcz sauna. Nie wiadomo co wtedy robić, otwarcie okien nie pomaga, bo na polu żar, zamknięcie powoduje, że w środku jest dramat. Może właśnie to jest przyczyną braku komfortu w miesiącach cieplejszych?

Kaizen
25-02-2017, 10:14
Co do łazienki, to tam powinna być największa wilgotność, bo tam raczej nie powinieneś mieć nawiewu, a tylko wywiew - więc trafia tam powietrze z innych części mieszkania, już ogrzane i choć trochę nawilżone i jeszcze w łazience dostaje dawkę wilgoci. W kuchni, jak nie ma nawiewnika może być podobnie.

Wyjaśnienie, jakie mi się nasuwa, żeby w kuchni i łazience było bardziej suche powietrze, niż w innych pomieszczeniach to odwrotny ciąg - powietrze wpada kratkami którymi powinno być wywiewane.

Na upały znam jedną radę - klima. Nie musi nawet drastycznie obniżać temperatury. Mam już w drugim mieszkaniu i nawet niewielkie zbicie temperatury (ale towarzyszy mu znaczące osuszenie powietrza) powoduje duży wzrost komfortu. Jak w zimie 26* to dla mnie gorąco nie do zniesienia, tak gdy za oknem ponad 30* to takie 26* w mieszkaniu odbieram jak przyjemny chłód. A nawet za zimno. Gdzieś wyczytałem, że klimę powinno się ustawiać w połowie między 21* a temperaturą na zewnątrz (czyli gdy na zewnątrz masz 31* to klimę ustawiasz na 26*). Ale mi wystarcza jeszcze wyższa temperatura.

Kamas10
25-02-2017, 14:52
Hmm, to nie wiem jak z tą kuchnią i łazienką. Jeśli idzie o kratki wentylacyjne, to w mieszkaniu jedyne są właśnie w tych pomieszczeniach i obie kratki mają bardzo, bardzo mocny ciąg na zewnątrz. Przykładając papier, tekturę mocno ją przyciągało, a płomień świeczki oczywiście przechylał się w stronę kratki. Rozkład mieszkania wygląda mniej więcej tak, że jest kuchnia potem bardzo mały przedpokój z niego wejście do łazienki, po przeciwnej stronie drzwi wejściowe i na wprost wejścia do kuchni pierwszy pokój, a potem najbardziej oddalony jest drugi pokój (wejście z pokoju nr1). Wilgotność w pomieszczeniach tak jak pisałem chyba w którymś z pierwszych postów wyglądała tak, że najmniej wilgoci było właśnie w kuchni i łazience, potem pierwszy pokój i największa wilgoć jest w pokoju najbardziej oddalonym od kuchni i łazienki. Oczywiście różnice nie są wielkie, właściwie minimalne, ale są zauważalne, czyli np. w kuchni i łazience jest 31%, w pokoju nr1 33%, a pokój nr2 ma 34%. Dla potwierdzenia sprawdzę to jeszcze raz czy może coś się zmieniło w ostatnim czasie, ale tak to wyglądało 2-3tygodnie temu i wcześniej. Jeśli idzie o temperatury to jest sytuacja jest taka, że najzimniej w pokoju nr2, najcieplej łazienka i kuchnia, w lecie natomiast sytuacja jeśli idzie o temperaturę się odwraca, najcieplej pokój nr2, najchłodniej łazienka i kuchnia (pokoje się ustawione na południe). Co można zaobserwować, to powietrze bardzo szybko idzie z kuchni i łazienki (po gotowaniu, kąpieli, prysznicu) do pokojów (szybki wzrost wilgotności). Tak samo mimo zamykania drzwi, zapachy w dni gdy smaży się coś w kuchni, w dalszej części dnia są do wyczucia w pokoju.

Klimatyzacja to pewnie jakieś rozwiązanie, ale jednak właśnie dochodzi tutaj wysuszanie powietrza... Więc najpierw pasuje mi się rozprawić z jedną kwestią, by móc zająć się drugą.

A jeszcze jak wygląda kwestia wietrzenia zimą takiego mieszkania, bo często trafiam na sprzeczne informacje. Z jednej strony, że skoro suche, to przewentylowane tak jak piszecie, więc powietrze z zewnątrz cały czas do mieszkania napływa, więc nie ma potrzeby go zimną wietrzyć, bo wysusza go jeszcze bardziej. Z drugiej jednak np. dzisiaj, przed chwilą lekko uchyliłem na 10minut okno i od razu w pokoju zrobiło się przyjemniej (w sensie, że trochę świeżości napłynęło), oczywiście też spadła wilgotność, choć akurat ona pewnie za niedługo wróci do swego poziomu czyli na dziś 31%.

adam_mk
25-02-2017, 15:19
"Jeśli idzie o kratki wentylacyjne, to w mieszkaniu jedyne są właśnie w tych pomieszczeniach i obie kratki mają bardzo, bardzo mocny ciąg na zewnątrz."

" powietrze bardzo szybko idzie z kuchni i łazienki (po gotowaniu, kąpieli, prysznicu) do pokojów (szybki wzrost wilgotności). Tak samo mimo zamykania drzwi, zapachy w dni gdy smaży się coś w kuchni, w dalszej części dnia są do wyczucia w pokoju. "

"Miejsce Święte" tam masz...
Tam fizyka nie działa...

Adam M.

Kamas10
25-02-2017, 16:57
Tak wiem, że jedno zaprzecza drugiemu, ale tak to wygląda. Ciąg przy kratkach jest bardzo duży, sprawdzałem zarówno świecą, jak i przykładając tekturę, papier. Co do zwiększania wilgotności w pomieszczeniach, to może nie do końca jasno się wyraziłem, nie jest to jakiś ogromny skok, ale zarówno przy gotowaniu jak i większym laniu wody w łazience, podniesienie wilgotności w pokoju o 2-3% jest zauważalne i to w dość krótkim okresie czasowym, aczkolwiek jest też dość krótkotrwałe i to też fakt, bo obserwuję to za każdym razem, czyli jednak powietrze z tych pomieszczeń idzie na pokoje.

adam_mk
25-02-2017, 18:39
"podniesienie wilgotności w pokoju o 2-3% jest zauważalne i to w dość krótkim okresie czasowym, aczkolwiek jest też dość krótkotrwałe i to też fakt, bo obserwuję to za każdym razem, czyli jednak powietrze z tych pomieszczeń idzie na pokoje. "

Wniosek z sufitu.

Zmocz wszystkie firanki i zasłony.
Zobacz co się będzie działo z wilgotnością.

Adam M.

Kamas10
25-02-2017, 19:09
Ok, ja się nie znam w tym temacie, wydawało mi się po prostu, że wzrost wilgotności w pokoju jest wtedy spowodowany - gotowaniem, kąpielą etc.

A jaka według Ciebie może być przyczyna, że kuchnia i łazienka są najmniej wilgotne? Czy przyczyną może być zbyt mocny ciąg wentylacji?

adam_mk
25-02-2017, 19:25
Chałupę masz taką, że w przeciągu żyjesz.
Do tego, masz w niej kaloryfery - źródło ciepła.
Cudów nie ma. W podgrzewanym gwizdku wilgoci nie będzie.

Trzeba by ZOBACZYĆ co się tam dzieje a nie jedynie PATRZEĆ na to.

Adam M.

Kamas10
26-02-2017, 08:04
Tylko czy jest szansa by jakoś całkowicie problem wyeliminować. Tak jak pisałem, przy listwach uszczelniłem, pewnie coś to dało, ale jak widać niewystarczająco. Kratki przysłoniłem. Próbowałem jakiś czas temu przez kilkanaście dni nawilżać stawiając pojemniki z wodą na kaloryferach, ale efektu nie było żadnego.
Jeśli idzie o chodzenie po mieszkaniu ze świecą, to przyznam, że chodziłem ale byłem skołowany. Mogę powiedzieć na 100% to co napisałem, płomień mocno przyciągany do kratki wentylacyjnej. Przy chodzeniu po mieszkaniu płomień mocno odchylał się w progu pokojów w stronę kuchni/łazienki czyli do kratek, u góry płomień szedł w stronę pokojów, przy otwartych drzwiach balkonowych zarówno w kuchni jak i pokoju najdalej położonym, płomień w progu między pokojami mocno się uspokajał.
Aktualnie przykręciłem lekko kaloryfery, efektu żadnego raczej nie obserwuję, cały czas 31% w pokoju.

Hmm, nie wiem co jeszcze można uszczelnić? Bo jak widać w dalszym ciągu gdzie musi ciągle sporo powietrza nawiewać. Nie znalazłem w mieszkaniu jakichś takich kolejnych miejsc gdzie powietrze mocno by napływało do środka (od listew było to czuć bardzo mocno, myślałem, że uszczelnienie pomoże). Zostają jeszcze okna, niby plastikowe, ale czasem czuć, że od nich ciągnie. Nie wiem jednak jak je uszczelnić, bo próby regulacji śruby docisku nie przyniosły praktycznie żadnego efektu.

Kamas10
28-02-2017, 07:43
Trzeba by ZOBACZYĆ co się tam dzieje a nie jedynie PATRZEĆ na to..

To jak mam to "zobaczyć"? Tak jak pisałem, próbowałem chodzić i sprawdzać świeczką, tak jak znalazłem kiedyś tutaj na forum instrukcję, ale szczerze mówiąc i tak poza tym, że zobaczyłem, że jest mocno ciąg w kratkach, to nie wiedziałem co z reszty wynika.

adam_mk
28-02-2017, 10:50
Firanki i zasłonki namoczyłeś?
Mokry ręcznik na kaloryferze leży?
Trzymałeś taki stan ze cztery dni?
CO się zmieniło?
Od samego połażenia ze świeczką wilgotność nie wzrośnie.
Chałupę masz przesuszoną i o tym wiesz.
Nawilżyć ją trzeba.

Adam M.

Kamas10
28-02-2017, 11:21
Ok, dzięki, zobaczę co to da i się odezwę. A co myślisz o nawilżaczu? W sumie to skłaniam się do tego co parę osób pisało wcześniej i szykuję się do kupna, jednak z drugiej strony zastanawiam się na ile to coś da skoro wilgoć jest tak szybko z mieszkania usuwana. Czy to nie będzie taka trochę walka z wiatrakami, nawilżacz będzie chodził cały czas, a i tak mało to pomoże.
Mam jeszcze pytanie odnośnie wietrzenia. Czy teraz, gdy na zewnątrz robi się przyjemnie, powietrze jest cieplejsze można dłużej wietrzyć mieszkanie? Kaloryfery lekko przykręciłem. Przy uchylonym oknie w mieszkaniu robi się przyjemniej, czuć trochę świeżości w pomieszczeniu, tylko oczywiście wiąże się to ze spadkiem wilgotności... Jednak rozumiem, że jak będę nawilżał ręcznikiem, firankami, to powinienem przez te dni mieszkanie trzymać szczelnie zamknięte?
Z drugiej strony teraz gdy uchyliłem na chwilę okno w pokoju, to mimo, że w całym mieszkaniu pozostałe okna pozamykane, to drzwi od pokoju się tłuką, więc chyba nie jest to dobry pomysł.

A na koniec chciałem się jeszcze spytać o poziom wilgotności na zewnątrz. Wszędzie czytam, że zarówno w zimie, jak i gdy jest cieplej wilgotność na zewnątrz jest dużo wyższa niż w pomieszczeniach. Wczoraj z ciekawości wyszedłem na balkon sprawdzić jaka jest wilgotność i pokazywało mi mniej niż w pomieszczeniu, bo w przedziale 20-25%. Czy to możliwe, czy coś z higrometrem jest nie tak?

adam_mk
28-02-2017, 12:36
Możliwe, ze hygrometr jest zepsuty.
Trzeba by jakim innym sprawdzić dla kontroli.
Poczytaj coś o WILGOTNOŚCI WZGLĘDNEJ to zrozumiesz co się dzieje.
Nawilżacz kosztuje a robi to samo co mokry ręcznik na kaloryferze.

Adam M.

Kamas10
28-02-2017, 14:58
Ok, w takim razie postaram się kupić jeszcze jakiś jeden higrometr by sprawdzić czy to coś z nim jest nie tak czy Dzisiaj pokazuje mi trochę więcej niż w mieszkaniu (a tak w ogóle to jakie wartości powinien pokazywać na zewnątrz? Na prognozie pogody widziałem, że dziś ok.15 jest 65% wilgotności względnej, więc rozumiem, że taką wartość powinien mi pokazać higrometr?).
Poczytałem o wilgotności względnej, czyli rozumiem ze okien nie otwierać, a jeśli tak to tylko na bardzo krótko. A jak wilgotność względna wygląda gdy wyłącza się ogrzewanie? Niby teraz sam przez kilka dni miałem przykręcone centralne o 1-1,5 stopnia, do tego u mnie w budynku jest tak, że gdy robi się cieplej to słabiej grzeją, tak więc ogrzewanie jest mniejsze, do tego na zewnątrz cieplej, czyli powietrze dostające się do mieszkania jest cieplejsze, więc choćby minimalnie poziom wilgotności w mieszkaniu powinien wzrosnąć? Na razie utrzymuje się ciągle na takim raczej standardowym poziomie 30-31%. Z drugiej strony z tego co zrozumiałem, to kaloryfery nie są bezpośrednią przyczyną suchości powietrza, bo głównie chodzi o różnice temperatur, wiec w mieszkaniu mimo wszystko nadal jest ciepło, czyli powietrze ogrzewane z zewnątrz się wysusza. Tylko jak w takim razie jest w miesiącach cieplejszych? Skoro w mieszkaniu mam 21-22stopnie (w cieplejsze miesiące to jest przeważnie ok25stopni), to znaczy, że dopiero gdy taka sama temperatura będzie panować na zewnątrz, to wtedy powietrze z zewnątrz nie będzie wysuszane?

Wiem, że trochę zamęczam tutaj pytaniami, ale już tak mam, że jakoś muszę choćby spróbować dowiedzieć się dokładnie co i jak.

adam_mk
28-02-2017, 18:28
Jest dokładnie tak, jak piszesz.
Zimne powietrze ma blisko 100% wilgotności względnej, co znaczy, ze np. 4g/m3.
Po ogrzaniu do 20stC DALEJ ma te 4g/m2 ale w takiej temperaturze jest to około 10%.
Dane z sufitu, o zasadę chodzi.

Adam M.

Kamas10
03-03-2017, 13:37
Ok, tak więc od wtorku próbuję nawilżać mieszkanie. Wygląda to mniej więcej tak. We wtorek było 30-31%, nawilżając udało się dobić do wieczora do 40%, spadło do 39%. Środa była najlepsza, udało się dojść do 42%. Niestety od nocy ze środy na czwartek wilgotność powoli spada, czyli wczoraj utrzymywała się na poziomie 38%, dzisiaj też było 38%, ale przed chwilą już 37%.
Oczywiście w nocy wilgotność spada (brak nawilżania) o około 1-2%., jednak pierwsze nawilżenie rano pozwala znowu ją dość szybko podnieść do poziomu z wieczora poprzedniego dnia. Na pewno trzeba wziąć pod uwagę, że kaloryfery słabiej grzeją niż we wtorek i środę, może jakiś wpływ ma też mocny wiatr w ostatnich dniach?

Mam parę pytań po tych dniach.
1. Jak jeszcze można próbować podbić wilgotność? Nie wiem, ale myślę że tak 45-50% utrzymujące się w miarę regularnie powinno być w miarę ok. Tutaj widać, że udało się podnieść wilgotność myślę, że o ok. 8-10% (spadek w ostatnie dni pewnie znaczy, że gdybym nie nawilżał, to byłoby gdzieś 28%.), jednak cały czas mam wrażenie, że to za mało, zważywszy na fakt, że nie ma mrozów, gdyby były mrozy, to pewnie miałbym z tym nawilżaniem ok.30-32%. Oczywiście jest opcja nawilżacza, ale na razie jeszcze się wstrzymuję. Też prawda taka, że akurat ostatnie dni miałem możliwość cały czas na bieżąco w ciągu dnia moczyć ręczniki, na co dzień niestety nie jest to możliwe.

2. Mam też problem z kaloryferami, sam za bardzo nie wiem co robić przykręcać, nie przykręcać (aktualnie są przeważnie na 4, tak by grzać ręczniki, przykręcenie do 3 powoduje, że już grzeją bardzo słabo)? Zresztą tak jak pisałem wcześniej, gdy jest cieplej, to w ciągu dnia grzeją słabiej same z siebie. Słabsze grzanie czy moje przykręcenie powoduje, że ręczniki wolniej schną, tak więc też wilgoci jest mniej. Z drugiej strony jest ogromny problem w mieszkaniu w ostatnich dniach (ograniczyłem wietrzenie do totalnego minimum, uchylanie okna na chwilę), dziś i wczoraj jak się wchodzi to czuć potworny zaduch (niestety w tym mieszkaniu to standard, ale rok temu w marcu jeszcze aż tak źle nie było, dopiero w późniejszych miesiącach), po prostu jest koszmarnie. Temperatura pokazuje dzisiaj nawet ponad 23stopnie, regularnie ostatnio jest 21,5 (rano) -22,5 (popołudniu, wieczór), może nie są to jakieś ogromne wartości, ale odczucie jest fatalne, ciężko w mieszkaniu wytrzymać, zdecydowanie przyjemniej jest na zewnątrz (dzisiaj w nocy też było źle). Pytanie co robić? Przykręcić mocniej kaloryfery? Zakręcić kaloryfery całkowicie? Tylko że wtedy jak nawilżać jeśli ręczniki będą słabo schły? Otwierać okna? Chętnie bym tak zrobił, w poprzednim mieszkaniu przy takiej pogodzie jak dziś miałbym okno uchylone przez parę godzin, tylko że tutaj przy suchym powietrzu w mieszkaniu, powietrze staje się oczywiście jeszcze bardziej suche. I tak źle i tak nie dobrze.

3. Kolejne moje pytanie trochę powiązane z pytaniem nr2. Chodzi mi o to co robić w kolejnych tygodniach, miesiącach? Na zewnątrz będzie coraz cieplej, kaloryfery będą grzać słabiej, a w końcu przestaną , czy sam je po prostu przykręcę nie mogąc wytrzymać i teraz pozostaje pytanie jak nawilżać mieszkanie bez nawilżacza (chyba że jednak pozostaje go kupić), bo ręczniki schnąć nie będą tak szybko i jak sprawić by w mieszkaniu nie było takiego nieznośnego zaduchu (póki co klimatyzator odpada). Oczywiście miesiące takie jak czerwiec, lipiec, sierpień, pewnie część maja, to można już wietrzyć dłuższy czas, ale co z całym marcem, co z całym kwietniem? Co robić by zapewnić sobie w miarę komfort w mieszkaniu?
I co mi się jeszcze nasuwa, to to mieszkanie zdaje się być jak piekarnik. Dziś jest 23stopnie, w lecie (nie w jakieś wielkie upały) jest 25stopni. Tak więc jest w nim ten zaduch, jest zbyt ciepło, ale jeśli dobrze zrozumiałem na czym polega wilgotność względna, to skoro to ciepło w nim się utrzymuje (nawet gdy już nie grzeją kaloryfery), to jeśli sobie będę wietrzył cały dzień np. w kwietniu czy maju, a na zewnątrz będzie dajmy na to 15-18stopni, to będę mieszkanie nadal wysuszał, więc jak to można rozwiązać?

Kamas10
18-03-2017, 09:10
Mam nadzieję że ktoś jeszcze odpowie na moje pytanie i pomoże mi zrozumieć pewną rzecz, ale po kolei.
Po prawie 3tygodniach nawilżania udawało się spokojnie, regularnie utrzymywać wilgotność na poziomie 39-41% (oczywiście zdaję sobie sprawę, że na zewnątrz jest cieplej, więc to też swoje robi). Od 2-3dni wilgotność wzrosła, dochodzi wieczorem nawet do 44-45%. Mimo wszystko raczej zdecyduję się na nawilżacz, bo i tak z tego wynik, że w najzimniejsze dni będzie potrzebny.

I teraz moje wątpliwości na które mam nadzieję ktoś odpowie.
Kompletnie nie potrafię załapać zależności: poziom wilgotności, odczucie wilgotności, temperatura w mieszkaniu, temperatura odczuwalna w mieszkaniu. Chodzi mi o to, że mimo utrzymywania wilgotności na tym poziomi ok.40% parę dni temu miałem 2noce z rządu, gdzie po prostu nie mogłem spać, suchość w gardle, suchość w nosie, do tego nie tylko ja miałem ten problem, co też przyczyniło się do problemu ze spaniem, bo tak samo reagował mój pies, który kompletnie nie mógł sobie znaleźć miejsca. Problemy w nocy pojawiają się przeważnie ok.2.30-3 i potem trudno zasnąć, co ciekawe z jednej strony mam wtedy wrażenie, że jest cholernie ciepło, jednak jak zrzucę kołdrę, to znowu mam wrażenie, że jednak wcale tak nie jest. Dlaczego tak się dzieje mimo, że poziom wilgotności był taki sam jak w innych dniach? Co może być przyczyną? Temperatura w mieszkaniu też wtedy była zbliżona. Jedynie na zewnątrz w te dni było chłodniej czy to może być przyczyną? Tylko znowu przecież były w tym rok dni chłodniejsze, a takich problemów nie było.
Kolejna kwestia to ta "sauna", którą mam w mieszkaniu. I znowu kwestia tego co jest na termometrach, a tego co odczuwam. Dziś rano miałem 20,5C, natomiast czułem się jak w saunie właśnie, kompletny brak powietrza, nie ma czym oddychać, jak na chwilę wyszedłem z mieszkania to po powrocie, po otwarciu drzwi miałem zderzenie ze ścianą zaduchu. A niby było 20,5C gdy w poprzednie dni było przeważnie ok.21,5-22C i mimo że zaduch oczywiście był (taki urok tego mieszkania), to nie był tak uciążliwy jak dziś. Jaka tutaj jest przyczyna? I W ogóle jak to jest z tym zaduchem? Dlaczego mimo wysuszenia mieszkania, czyli jego nieszczelności, mimo że dużo powietrza do mieszkania się dostaje z zewnątrz, to jest taki zaduch? Dlaczego mimo podniesienia poziomu wilgotności nic w tej kwestii się nie zmieniło? Niby 40% wilgotności to chyba już nie jest jakiś bardzo zły poziom na taką porę roku i ogrzewane kaloryferami mieszkanie? Czy sprawa zaduchu jest związana z tym, że powietrze do mieszkania dostaje się nieszczelnościami i równie szybko jest z niego usuwana, dlatego ma się wrażenie, że nie ma czym oddychać? Czy z tego powodu gdy się chwilę wywietrzy mieszkanie, to po paru minutach ma się wrażenie, że się mieszkania wcale nie wietrzyło, bo znowu jest zaduch?
Dodam, że są też dni kiedy ta sama temperatura 21,5-22C jest zupełnie różnie odczuwana, czasem wydaje się, że jest strasznie gorąco, a czasem wydaje się, że jest chłodniej.

Czy problemy z suchością mieszkania mogą być też związane z tym, że mieszkanie przez 2-3lata stało puste, ale ogrzewane, nie wietrzone?

Byłbym wdzięczny za odpowiedź, pozdrawiam.

Alishia
19-03-2017, 11:10
może tak być. Ja bym spróbowała kupić jakiś nawilżacz powietrza i zobaczyć czy w jakiś sposób się to poprawi.

Kamas10
10-04-2017, 07:19
A takie pytanie trochę z innej beczki, które przychodzi coraz bardzie do głowy w ostatnich dniach, a nie wiem czy ma to związek z poziomem wilgotności. A mianowicie czemu w mieszkaniu ma się wrażenie tak jakby nie było ono wietrzone przez kilka dni, jakby się było w jakiejś próżni? Wstając rano odczucie jest takie jakie miałem, gdy do starego mieszkania wracałem po kilku dniach i przez te parę dni nikt mieszkania nie wietrzył. Dlaczego mimo tego, że mieszkanie od kilku dni już regularnie wietrzę, bo zrobiło się cieplej to jest jak jest? Temperatura na poziomie 22-24stopnie, a w mieszkaniu mimo, że okna były otwarte, to za jakiś czas po zamknięciu tego kompletnie nie czuć. Mieszkanie z tego co w tym wątku padało jest przewentylowane, czyli świeże powietrze się zbyt szybko z mieszkania ulatnia, dlatego jest takie, a nie inne odczucie? Tylko w takim razie nie wiem co można zrobić, bo kratki wentylacyjne są częściowo zasłonięte, jeszcze mam zamiar uszczelnić drzwi wejściowe, ale nie mam pojęcia którędy jeszcze powietrze może uciekać.

Kaizen
10-04-2017, 08:45
Przewentylowane, to jest w zimie. W lecie zazwyczaj jest problem z za małą wydajnością wentylacji przy wentylacji grawitacyjnej.

Więc zdemontuj to, co zamontowałeś żeby stłumić wentylację. Teraz trzeba szukać rozwiązań zwiększających wydajność.

To jest podstawowa wada - duża różnica temperatur, duża wydajność wentylacji, mała różnica - mała wydajność. Do tego jeszcze dochodzi wpływ wiatru (i większy, tym większa wydajność wentylacji).
Brak wiatru + upały = praktycznie brak wentylacji.

Sawadi
10-04-2017, 09:10
Teoria teoria, a w blokach jest tak, że mimo dobrego ciągu, zapachy przy gotowaniu czuć bardziej w pokoju obok niż w kuchni, czy wc. Ciągi dziwnie idą. W mieszkaniu rozkładowym i mocnym rozszczelnieniu okien ciągi hulają i zakręcają zamiast kierować się od okna do okna, lub w kierunku wentylacji Nijak ma się to założenia, że cały ciąg powinien iść w kierunku kratek wentylacyjnych.

Nie wiem jakie masz kaloryfery, ale z mojego doświadczenia wynika, że starego typu kolanka nie wysuszały tak jak grzejniki płytowe, które podgrzewają powietrze bardzo szybko, jednocześnie je mocno osuszając.

Pojawił się w wątku reklamowy tekst, że niby tynki wapienne wysuszają, bzdura. Najlepszy mikroklimat utrzymują tynki gliniane, potem wapienne, a najbardziej wysuszają gipsowe.

"Choroba grzejnikowa" coś w tym jest, ale kiedyś rozszczelnienie mieszkań (stare okna, drzwi i dobra wentylacja) były porządane, a nowym mieszkaniom zarzucano za duża szczelność. Chyba to znowu kwestia rodzaju grzejników. Kiedyś zalecało się wyrównanie wilgotności powietrza przez otwieranie okien.

Parowniki na grzejniki kolankowe wysuszały się błyskawicznie, a w płytowych powietrze idzie przez środek, właściwie jest wyrzucane, a nie wolno podnoszące się i parowniki mogą sobie wisieć długo pełne wody.


W bloku efekt szklarni jest częsty i trzeba cieniować okna od nagrzewającej się strony. Wiosna to pora, w której sąsiedzi, zwłaszcza jeśli są starsi maja odkręcone kaloryfery na full, wiec grzeje i słońce, i sąsiedzi.


Zimą tak jak radzą warto zmniejszyć ciąg, ale w lecie nie ma to uzasadnienia, a kisisz się w stojącym powietrzu. Wietrzyć jak najczęściej, chyba że jest upał. Wtedy trzeba przejść na system w dzień zamknięte, otwierane na wieczór i w nocy.

Jeśli masz zaduch mimo wietrzenia, to potrzebne jest odświeżenie mieszkania i odsłonięcie kratek wentylacyjnych. Wymienienie, lub wypranie dywanów i zasłon. Pozbycie się kocyków, wygarnięcie kurzów z zakamarków i pomalowanie ścian, jonizacja powietrza.


Jeśli chodzi o wilgotność - nie wiem gdzie mieszkasz, ale w miastach jest bardziej sucho. W blokach powierzchnia ścian budynków jest duża, do tego duże okna i od nasłonecznionej strony rozgrzane powietrze wspina się po murze i wciska przez okna. Zmienia się też klimat i jest bardziej gorąco, i bardziej sucho niż kiedyś.

Tak jak pisali w zimie na podniesienie wilgotności skuteczne są nawilżacze, praktycznie innej rady nie ma. Są nawilżacze, które uruchamiają się automatycznie przy spadku wilgotności, aLbo bawienie się z mokrymi zasłonami, bo mają dużą powierzchnię parowania i sa dobrym miejscu zarówno latem jak i zimą.

Przed sauną można się chronić i tu najskuteczniejszym środkiem jest klimatyzator. Można okleić okna folią przeciwsłoneczną, warto cieniować okna szczelnie je zasłaniając , ale folia jest skuteczniejsza. Można założyć rolety zewn. Trzeba zamykać okna na dzień i wietrzyć nocą. Ja zostawiam lekkie rozszczelnienie.

Z naturalnych środków regulujących wilgotnośc
- kwiaty w mieszkaniu i na parapecie - dużo wody odparowują paprocie, skrzydłokwiaty, szeflery, żyworódka, bluszcze
- wykłądzina / dywan z wełny, bo reguluje wilgotność, ale nie jak już wilgotność zostanie podniesiona
- otwieranie okien podczas deszczu.
- wietrzenie przez otwieranie okien na oścież, żeby wymiana powietrza była intensywna i poruszyła całe powietrze
- akwarium.

Kamas10
10-04-2017, 17:55
Dzięki za wyczerpujące odpowiedzi.

Sytuacja wygląda tak, że zakupiłem już nawilżacz, muszę go jeszcze odebrać i zobaczymy co będzie. W każdym razie na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że mam wilgotność w ciągu dnia przy otwartych oknach (właściwie są uchylone przez większość dnia) ok.35-40% (jak widać chyba w lecie specjalnie lepiej nie będzie, bo mimo że na zewnątrz ciepło, to ewidentnie widać, że otwarcie okien powoduje nadal spadek poziomu wilgotności), natomiast temperatura wynosi ok.22-24stopni. .Kratki wentylacyjne dalej mam zasłonięte tak ok.połowy do 3/4, i kratki nadal dość mocno ciągną powietrze. Kaloryfery w większości wyłączone (dwa w kuchni i łazience grzeją jeszcze w nocy, bo nie mam tam pokrętła do regulacji). Tak jak piszę, niby okna otwarte, niby czuć ewidentnie, że jest przeciąg, jednak w mieszkaniu jest dość duszno, a rano (na noc póki co jeszcze okna zamykam) jest wrażenie jakby mieszkanie było nie wietrzone przez kilka dni.

Ok, rozumiem, czyli teraz następuje tak jakby odwrót i skoro zimą mam przewentylowane, to teraz im będzie cieplej tym z wentylacją i przewiewem będzie gorzej, bo jej działanie będzie słabe lub żadne? Tylko jednak póki co tak jak pisałem kratki wentylacyjne ciągną cały czas powietrze dość mocno i to za dnia. Noce też jeszcze są wyraźnie chłodniejsze niż dzień, więc czy to już pora by rozszczelnić mieszkanie, odsłonić całe kratki, otworzyć nawiewniki w oknach? W sumie to nawet zastanawiam się czy już nie spać przy uchylonym oknie, bo rano jest w mieszkaniu niezbyt przyjemnie.

Hmm, co prawda to raczej nie jest blok, a bardziej kamienica z lat 30, jednak z zapachami jest dość podobnie, tzn. czuć je czasami w pokoju położonym najdalej od kuchni. Kaloryfery natomiast mam starego typu, była nawet kwestia by wymienić je na te nowe, ale póki co zostałem przy starych.

Co do tynków to do końca nie jestem pewny jaki są. 2 lata temu większość pomieszczeń, ścian miała nakładaną gładź. Co mnie zawsze ciekawiło, po pokryciu farbą w przeciągu jakiegoś pół roku w wielu miejscach na ścianach porobiły się takie małe kropki, dziurki, ale nie mam pojęcia czy to mogło mieć jakiś związek z poziomem wilgotności w mieszkaniu? Jakoś specjalne nad tym się nie zastanawiałem nigdy.

Mieszkanie nie należy do nowych, to nie nowe budownictwo, ale tak jak wspominałem, okna są nowe, plastikowe, jednak dość nieszczelne. Drzwi wejściowe są stare i bardzo nieszczelne. Tylko jeśli chodzi o drzwi, to widać po śladach na zewnątrz, że akurat przez nie powietrze jest raczej wywiewane z mieszkania, zresztą gdy są otwarte okna, to otwierając drzwi robi się bardzo mocny przeciąg. Ogólnie w tym mieszkaniu przy otwartych oknach są często bardzo duże przeciągi, czuć to zamykając drzwi w pokoju, widać to czasem gdy drzwi balkonowe się zamykają, ale jednak tak jak piszę - niby przeciągi są, a ma się wrażenie, że brakuje trochę świeżego powietrza...

Efekt szklarni, hmm to w sumie może być właśnie główny problem z temperaturą w tym mieszkaniu. Choć ono samo w sobie jest ciepłe, nawet w dni bez słońca, to jednak jak jest słonecznie, to słońce bardzo mocno nagrzewa pokoje (oba od południowej strony i właściwie słońce jest przez większą część dnia. Odnośnie okien, to zastanawiałem się czy rolety coś dają, tzn. w sensie czy lepiej sprawdzają się niż zasłony? Teraz mam zasłony, więc jak jest mocne słońce, to zasłaniam, ale efekt i tak jest dość marny, widzę że niektórzy mają w oknach właśnie rolety, ale nie wiem czy warto wkładać w nie kasę jeśli efekt ma być porównywalny do zasłon. Co do rolet zewnętrznych to niestety nie ma takiej możliwości.

Mieszkam w mieście, budynek natomiast jest dość duży, naprzeciwko nie ma budynków, nie jest przez nic osłonięty, więc w sumie przy słonecznym dniu przez cały dzień ściany są nasłoneczniane.

Kaizen
10-04-2017, 18:22
zakupiłem już nawilżacz, muszę go jeszcze odebrać i zobaczymy co będzie.

Teraz? To chyba mega wyprzedaż. Ale jak już kupiłeś, to rozpakuj, sprawdź czy działa, spakuj i czekaj do sezonu grzewczego. Teraz, to szybciej osuszacza będziesz potrzebował, niż nawilżacza.



Kratki wentylacyjne dalej mam zasłonięte tak ok.połowy do 3/4

Odsłoń

Kamas10
10-04-2017, 18:32
Faktycznie trochę długo się zbierałem na nawilżacz :), ostatnio próbowałem radzić sobie ręcznikami na kaloryferach, ale akurat była promocja więc kupiłem. Tzn. teraz nie będzie potrzebny? Myślałem, że jednak będzie, bo wilgotność jakoś nie wzrasta, mimo że już nie grzeją, że na zewnątrz ciepło. Jak tylko otwieram okna rano to wilgotność leci z 40-41% do 35-38%, zależnie od dnia.

Sawadi
10-04-2017, 18:47
Zewnętrzne rolety bardziej chronią niż cokolwiek wewnątrz, bo cieniują okno. Jak okno się nagrzeje to mimo zasłon czy rolety powierzchnia okna i zasłona nagrzeją się. Ja cieniuje roleta wewn. i zasłoną, i tak potrzebny jest wentylator, a w szczycie sezonu klima.

Kup pokrętła do grzejników, albo zakryj je kocami. U mnie jeden odkręcony grzejnik w łazience, o tej porze, podnosi temp. w całym mieszkaniu.

Jak wietrzysz, mieszkanie jest stale wentylowane, a dalej utrzymuje się zaduch, to raczej nie jest kwestia wentylacji tylko czegoś w mieszkaniu. Starsza wykładzina, kurz na ścianach, parkiet myty sidoluxem... Może mała wilgotność, nie jest powiązana z zaduchem, a zaduch to raczej nie zaduch, a zapach czegoś "starego". Gdybam, bo zaduch to subietywne odczucie. Mam wełnianą wykładzine i ewidentnie trzeba ją wymienić, ale przeprowadzka przed nami, więc na razie leży i można powiedzieć, że czuć czasem zaduch, mimo dobrej wentylacji.

Kamas10
10-04-2017, 19:16
Tak, zdaję sobie sprawę, że określenie "zaduch" jest trudne do sprecyzowania i trudno dokładnie oddać to o co mi chodzi :) Próbując uściślić, to jest po prostu takie wrażenie, odczucie, że jak mam uchylone okno tak jak teraz, to czuję powietrze, jest przyjemnie, jak zamknę to bardzo szybko zrobi się takie wrażenie jakby powietrze było zastane, brakuje mu jakiejś takiej świeżość, sprawia wrażenie takiego ciężkiego. Czy może to być kwestia czegoś w mieszkaniu? Nie wiem... Wykładzin bardzo starych nie mam, kurz na ścianach jest możliwy, bo to mieszkanie bardzo lubi kurz i szybko się pojawia, dlatego ostatni okres to takie porządne sprzątanie całego mieszkania.
Niestety tak jak wspominałem, rolety zewnętrze mimo że pewnie by się przydały niestety w tym budynku nie przejdą.

Kamas10
09-05-2017, 07:40
A mógłby mi ktoś odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie, które mnie nurtuje. Chodzi mianowicie o taką rzecz, która zdarza się raz na jakiś czas, a powtórzyła się dziś w nocy po dłuższym okresie, można powiedzieć, że już symptomy tego były przez cały wczorajszy dzień. Chodzi o to, że mimo tego, że poziom wilgotności w sobotę był nawet 58%, potem spadał, tak że wczoraj był w okolicach 50%, jak szedłem spać 52%, temperatura utrzymuje się na mniej więcej też podobnym poziomie i jest to 21.5-22stopnie., to jednak mimo tego wszystkiego już wczoraj miałem problemy z suchością w gardle i suchością oczów, a punkt kulminacyjny to była noc, gdzie tak jak to kiedyś wspominałem po prostu nie mogłem spać, taką miałem suchość w ustach, a do tego wydawało mi się, że jest za gorąco, to była masakra, bo teraz czuję się jakby przejechał po mnie czołg. Problemy ze snem mieli dzisiaj wszyscy domownicy (mniejsze, bądź większe), do tego od wczoraj bardzo dziwnie zachowywał się także pies - ciągłe mlaskanie, niespokojność, problemy z przełykaniem, które w nocy osiągnęło wyżyny i go po prostu nosiło. I tak jak pisałem jeśli idzie o wskaźniki, to nie ma większych zmian w ostatnich dniach (wilgotność nie spadała nagle do 30%, temperatura też stoi w tym samym przedziale), w zasadzie to przecież niby jest 50% wilgotności, a nie powiedzmy 30% jak było zimą, to skąd takie problemy?
Jednak nie da się ukryć, że coś to musi powodować, bo co prawda niby wskaźniki pokazują to samo, ale jednak to że problem dotyczy wszystkich domowników, chyba o czymś świadczy. Mi nie przychodzi nic do głowy, próbowałem znaleźć jakieś zależności z poprzednimi takimi sytuacjami, ale wtedy wilgotność była na poziomie 30%, i wygląda, że to nie za bardzo o poziom wilgoci w domu chodzi, skoro coś takiego dzieje się przy różnych wartościach.

To co się dziś działo to była masakra. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to może ochłodzenie na zewnątrz powoduje takie sytuacje? Kiedy temperatura nagle wyraźnie spada? Z drugiej strony przecież zimą było zimniej niż np. dzisiaj. A nawet jeśli to jest przyczyny i powodem jest napływ zimnego powietrza z zewnątrz i jego wysuszenie w mieszkaniu, to czemu tego nie widać na wskaźnikach, zarówno jeśli idzie o temperaturę (nie spada, raczej wszystko jest stałe, rano mniejsza, potem rośnie, po południu jest najwyższa, wieczorem trochę spada, ale to wszystko w zakresie 0,7stopnia), jak i wilgotność (podobnie rano po nocy mniejsza, do południa rośnie, potem popołudniu trochę spada, na wieczór rośnie trochę znowu, tutaj zakres jest różny ale przeważnie ok.2-4%)? Poza tym w dawnym mieszkaniu miałem okna drewniane, wiec wydaje mi się, że były mniej szczelne niż te tutaj (zimą nawet pierwsza szyba czasem zdarzało się, że zamarzała od środka), a takich akcji nie miałem nigdy, mimo że mieszkałem tam 25lat..., zresztą ja tam nawet w chłodniejsze dni więcej wietrzyłem niż tutaj. Już sam nie wiem co robić i trochę zgłupiałem, bo myślałem, ze problem to przede wszystkim niska wartość wilgotności, ale jak się okazuje nie tylko to jest problemem. Z temperaturą w mieszkaniu też jest ciekawa sprawa, bo tak naprawdę często nie czuć do końca tych 22stopni, często wrażenie jest, że jest chłodniej, choć może to kwestia tego, że człowiek już przywykł? To że jest zaduch i gorąco w mieszkaniu odczuwa się tylko, gdy wchodzi się do mieszkania z zewnątrz, przejdzie z jednego pokoju do drugiego, albo coś się robi, np. sprząta, wtedy człowiek ma dość., no i rano jest to odczuwalne po nocy.

Byłbym wdzięczny za jakaś odpowiedź.

Alishia
23-05-2017, 15:49
a nie myślałeś o ściągnięciu do mieszkania jakiś ekspertów żeby sprawdzili w czym leży problem?

Kamas10
01-06-2017, 07:05
A jacy eksperci mogliby coś w tej kwestii stwierdzić?
Na dzień dzisiejszy wiem tyle, że z tygodnia na tydzień mieszkanie jest coraz bardziej uciążliwe. Ostatnie dni gdy było trochę cieplej, to poziom wilgotności w granicach 55-62%, przy uchylonym oknie, szczególnie rano widać, że otwarte okno powoduje wzrost wilgotności. Wczoraj jednak już popołudniu zaczęła spadać, a w nocy zleciała do 51% (przy uchylonych oknach), przy okazji była powtórka z rozrywki czyli problemy ze snem, suchość gardła - jak widać jest to jednak bardziej kwestia nie samej wartości wilgoci, a tego że powietrze w mieszkaniu się wysusza (wieczorem było 59%). Temperatura oczywiście daje w kość, w mieszkaniu jest w ciągu dnia ponad 24stopnie, w nocy ponad 22, mimo uchylania okien, wietrzenia itd. Kupiłem też nawilżacz, tak jak wspominałem i na ogół codziennie wieczorem nawilżam, podnosząc wilgotność do ok.58-60% na noc. Szczerze mówiąc to jakoś straciłem wiarę, że coś uda się tutaj zrobić i za bardzo nie rozumiem, że wilgotność na niezłym poziomie, ale mieszkanie nadal jest średnio przyjemne...

Believe22
12-02-2020, 21:40
Mam podobny problem jak opisuje Kamas10...

Kupiłem pół roku temu z rynku wtórnego mieszkanie w bloku 10 letnim. Na początku było ok, ale po około tygodniu od wprowadzenia zacząłem odczuwać dziwny dyskomfort w mieszkaniu. Pieczenie oczu, katar i zatkany nos, chrypka. Pierwsze podejrzenie padło na suchość powietrza i faktycznie ta wacha się od 25% do 35%. Jak pada na dworze to jest do 50%, ale nigdy nie było więcej. Kupiłem nawilżacz, myślałem że to załatwi sprawę.

Problem w tym, że nawet jak nawilżacz utrzymuje ok wilogotność to nie czuję się dobrze. Powietrze sprawia wrażenie "ciężkiego", stęchłego (ale raczej nie jest to zapach wilgoci). Taki bardziej chemiczny, stary. Ciężko mi to opisać. Mamy zamontowane nawiewniki w oknach, które dosyć solidnie wieją. Często wietrzymy, a mimo to dziwny zapach i uczucie ciężkości bardzo szybko powraca po zamknięciu okien. Zaczynam podejrzewać, że to nie suchość była pierwotnym problemem w mieszkaniu, a może występowała razem z nim?

Ma ktoś z Państwa pomysł co może być przyczyną moich problemów? Będę wdzięczny za jakąś radę.

d7d
12-02-2020, 23:04
"Ciężkie powietrze"... Jakaś chemia w domu? Panele? Podkład pod parkietem ?
Ale w 10-letnim mieszkaniu?
Gdzie mieszkałeś wcześniej? W domu, bloku ?

ess_szymon
03-03-2020, 22:58
Z tego powodu mam u siebie oczyszczacz powietrza z funkcją nawilżania