PDA

Zobacz pełną wersję : JAK ŻYĆ BEZ NIEGO!?!?



jarek244
04-04-2005, 10:08
Moi Kochani!
Jak żyć teraz bez Jana Pawła II Wielkiego?
Teraz doceniamy Wszycy jego osobę, jak Go zabrakło. Trudno jest się skupić, mysleć, pracować, etc.
Miejmy Go ZAWSZE w naszych SERCACH i CZYNACH!!!

katerhasser
04-04-2005, 11:55
Jak to jak żyć?
tak jakby tego po nas oczekiwał.
świeczki świeczkami (są bardzo ważne bo pokazujemy też innym, że szanujemy jego pamięć i odbudowujemy wspólnotę) ale czyny, to jest to.
Pokazywał to całe życie, niezmordowanie do końca.
Mam nadzieję, że ziarno, które zasiał wzejdzie i nie zmarnieje na byle wietrzyku...

agniesia
04-04-2005, 13:37
Jak to jak?
Przeciez cale zycie dawal nam wskazowki, przyklad swoim postepowaniem.
Jak? dobrze, uczciwie, i najwazniejsze z miloscia, milowac wszystko co zywe, przebaczac w imie milosci.

buba48
04-04-2005, 13:42
Trudno to wyrazić. Żal ściska za grdykę, a oczy łzawią... Ciężko będzie żyć bez naszego Ojca Świętego. Na zawsze pozostanie w moim sercu !
Żegnaj Ojcze ! Może dane mi będzie zobaczyć Cię w niebie.

patunia
04-04-2005, 14:22
Jan Paweł Wielki pokładał w nas wielką nadzieję i dziś, w chwili, w której go zabrakło tym większa ciąży na nas odpowiedzialność za to, aby jego nauka żyła w sercach ludzi i zmianiała je. Obowiązkiem nas wszystkim jest spłacić teraz ten dług miłości, żyjąc tak, jak nas uczył swoim własnym zyciem.

kze
04-04-2005, 14:27
Ponoć wyrazem naszej dojrzałości będzie zaakceptowanie nowego Papieża. Sądzę, że to będzie trudniejsze dla osób młodszych, dla których jedynym znanym Papieżem był Jan Paweł II...

aha26
04-04-2005, 14:44
Ponoć wyrazem naszej dojrzałości będzie zaakceptowanie nowego Papieża. Sądzę, że to będzie trudniejsze dla osób młodszych, dla których jedynym znanym Papieżem był Jan Paweł II...
Tak masz racje,ja jestem osoba mloda.Papiez zostal wybrany na pol rok przed moimi narodzinami i byl ze mna przez cale zycie.
Wiem,ze nie moge byc negatywnie nastawiona do kolejnego Papieza bo to przeciez tez moze byc dobry czlowiek ,ale jednak mysle,ze nie bedzie to latwe,ze bede Go zawsze porownywac i nie bede czuc ,ze to jest moj kochany Papiez.On zawze bedzie dla mnie obcy,moge Go akceptowac,szanowac,ale to juz nigdy nie bedzie to samo,to juz nie bedzie ta sama milosc do Papieza co teraz.Niestety nic na to nie poradze.

kze
04-04-2005, 14:58
Ależ Karola Wojtyłę na Papieża wybrano gdy miałem 6lat i tez dla mnie synonimem Papieża był Jan Paweł II... Nie za bardzo wyobrażam sobie jak to będzie nasz nowy Papież i nie będzie to nasz rodak... Trzeba będzie jakoś przyzwyczaić się..

aha26
04-04-2005, 15:01
Ależ Karola Wojtyłę na Papieża wybrano gdy miałem 6lat i tez dla mnie synonimem Papieża był Jan Paweł II... Nie za bardzo wyobrażam sobie jak to będzie nasz nowy Papież i nie będzie to nasz rodak... Trzeba będzie jakoś przyzwyczaić się..
Oczywiscie,ze bedzie trzeba sie przyzwyczaic,zaakceptowac,szanowac,ale dla mnie to juz nigdy nie bedzie to samo.Zaluje tez ,ze moje dzieci w przyszlosci nie odczuja tego co to znaczy Papiez Polak

tola
04-04-2005, 17:16
...Nie będziemy żyć bez Niego.....jeśli będziemy iść drogą życia według Jego drogowskazów.
Nie możemy zapamiętać jedynie Jego uśmiechniętej twarzy,
przede wszystkim musimy zapamiętać to, o co nas prosił, a wtedy nie zgubimy się i błądzić nie będziemy.


.......Zanim stąd odejdę, proszę was,
abyście całe to duchowe dziedzictwo,
któremu na imię Polska,
raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością.
Abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli i nie zniechęcili,
abyście nie podcinali sami tych korzeni,
z których wyrastacie.

Proszę was, abyście mieli ufność
nawet wbrew każdej słabości,
abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego,
u Którego tyle pokoleń ojców i matek je znajdowało.
Abyście od Niego nigdy nie odstąpili,
nie utracili tej wolności Ducha,
do której On wzywa człowieka.
Abyście nigdy nie wzgardzili tą miłością,
która jest największa,
która wyraża się przez krzyż,
a bez której życie ludzkie nie ma ani korzeni, ani sensu.

Proszę was o to przez pamięć........


JAN PAWEŁ II


http://212.244.189.200/pics/czw.gif

abromba
04-04-2005, 19:01
Jak żyć bez Niego? To bardzo proste i bardzo trudne zarazem.
Bardzo proste, bo On zostawił nam jasną naukę jak mamy żyć. Wystarczy sięgnąć do Jego słów.
Bardzo trudne, bo poprzeczkę postawił bardzo wysoko. Cholernie wysoko. W całej swojej bezkompromisowości w kwestiach moralnych na przykład.
Dziś usłyszałam takie słowa: że łatwo jest sobie pochlipać za rogiem, zapalić świeczkę, polatać kilka dni do kościoła. Łatwo ważnym mężom tego świata opowiadać, jak to cenili Papieża, jaki to był Wielki i dobry człowiek. Tylko że niewiele z tego wynika. Teraz na przykład toczy się w ONZ debata, czy prawo do aborcji dopisać do praw człowieka. I przeciw są jedynie Watykan oraz ...USA oraz... murem kraje muzułmańskie. A cała Europa za.

Dużo to mi dało do myślenia.

jarek244
05-04-2005, 07:31
Jak żyć bez Niego? To bardzo proste i bardzo trudne zarazem.

Dokładnie tak samo uważam!
Jest to oczywiste i proste, a zarazem tak trudne!!! A przecież Papież pokazywał nam to na codzień, swoim życiem, prostym i pięknym, widział ZAWSZE drugiego człowieka, ZAWSZE i ZAWSZE o nim pamiętał!!!
Jego słowa do nas młodych "szukałem Was, przyszliscie do mnie" zabrzmaiały tak jak by to sam Jezus Chrystus powiedział!
Tak strasznie jest mi go brak :(
PUSTKA

amar
05-04-2005, 10:39
Nie zmarnujmy Jego nauk !!!
Bo nam Bóg i przyszłe pokolenia nigdy nie wybaczą.

trach
05-04-2005, 15:04
Nagrywałem z radia homilie Ojca Świętego, żeby do nich wrócić... Tyle już razy obiecywałem sobie, że przeczytam Jego encykliki i listy apostolskie... Mam wszystkie na półce... nieźle zakurzone... ze dwie czy trzy pozycje przeczytałem... a potem jak zawsze: słomiany ogień...
Wreszcie muszę sobie to POSTANOWIĆ i DOTRZYMAĆ! Więc obiecuję to tu i teraz, Wam i sobie - i Jemu.
Trzymajcie za mnie kciuki, proszę!

osowa
05-04-2005, 15:23
Andrzeju – trzymam bardzo mocno i wierzę z całą ufnością, że Ci się uda.

Módlmy się

MaciekW
05-04-2005, 15:49
Kiedy w sobotę wieczorem usłyszeliśmy dzwony poszliśmy do pokoju zasypiającej córki. Danusia uklękła i przez łzy zaczęła odmawiać Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie... Przyłączyłem się do tej modlitwy, ale bez przekonania. Jakbym całym sobą odczuwał, że Ojciec Święty od razu stanął przed Panem Bogiem. Podobną refleksją podzielił się ksiądz odprawiający u nas niedzielne msze dla dzieci. Dlatego nie mam czarnej wstążki na samochodzie, a białą kokardkę na koszuli. Czarny kolor zupełnie nie pasuje mi do tej śmierci.

Koniec ubiegłego tygodnia to najwspanialsza katecheza jaką dane jest przeżywać całemu światu. Nie przypadkowo wydarzyła się w Oktawie Wielkiej Nocy. Jak Tridum Paschalne rozpoczyna się w Wielki Czwartek, tak i te Wydarzenia trwały od czwartku do soboty. Wczoraj w programie telewizyjnym goście ojca Leona Knabita mówili wręcz o rekolekcjach. To kolejny triumf Pana Boga, wypracowany kapłaństwem Karola Wojtyły, a później Jana Pawła II. Ojciec Święty zmarł, a plac przed bazyliką rozbrzmiewał oklaskami! Owacje dla Boga.

To była, jest i oby trwała jak najdłużej najwspanialsza lekcja religii. W wymiarze ludzkim bardzo trudna, bolesna, pełna łez, a chwilami nawet strachu. W wymiarze duchowym przepełniona nadzieją i miłością. To lekcja przypominająca o rzeczach oczywistych, mówiąca o śmierci; mówiąca o odwadze. To lekcja o tym co naprawdę oznaczają słowa Niech będzie wola Twoja. W sobotę odmawialiśmy w domu różaniec i koronkę do Miłosierdzia Bożego. Robiąc wprowadzenie, nie potrafiłem modlić się o zdrowie dla Papieża. Prosiłem Pana Jezusa o wszelkie potrzebne mu łaski. O zdrowie prosiłem wcześniej. Prosiłem też o dar dla świata, abyśmy jak najszerzej i najpełniej docenili działalność Ojca Świętego i zrozumieli jego słowa. Prosiłem o dary Ducha Świętego, dla mnie i dla każdego z nas.

I zobaczcie co się dzieje. Kościoły są pełne. Ludzie się spowiadają, przyjmują Komunię Świętą. We Francji, w tym tak strasznie laickim kraju, wierni poszli do świątyń. Na Kubie ogłoszono żałobę, a przedstawiciel episkopatu mógł wystąpić w telewizji! A wyznawcy innych religii? Św. Paweł pisze, że przed imieniem Jezus ugina się każde stworzenie. Coraz częściej mówimy o Prawdzie i Miłości. Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi! Niech pozostaną otwarte. Ufajmy. A jeżeli nie przychodzi nam to z łatwością, to prośmy o pomoc, abyśmy nauczyli się ufać.

Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie. Przyszliśmy do tych otwartych drzwi.

To lekcja odpowiedzialności. Pierwszą reakcją było pytanie co teraz? Wielu znaczniejszych ode mnie stawiało je publicznie. Teraz my, proste! Żona zwróciła mi uwagę na jedno niebezpieczeństwo; kiedy mówimy my myślimy często on, i jeszcze on, ona, ty. Odpowiedź powinna brzmieć teraz ja! Ja mam świadczyć, mam dawać przykład. Na moim poletku; w rodzinie, w pracy, w codziennym życiu. Jakże się teraz cieszę z moich małych wielkopostnych zwycięstw. Panie Boże dopomóż, aby ten zapał i modlitewna jedność i solidarność nie skończyły się w najbliższy piątek.

Poniedziałkowa lekcja religii u Marty w szkole była opowieścią księdza o wizycie u Ojca Świętego. Wszyscy wspominamy. Ja przede wszystkim spotkanie na Westerplatte. Każdy ma swoje własne Westerplatte, którego nie może poddać. Wymagajcie od siebie nawet jeżeli inni od was nie wymagają. Opowiadamy o tym, wyjaśniamy dzieciom, rozmawiamy i może częściej poruszamy trudne tematy.

Módlmy się i zaufajmy. Maciek

Ella
05-04-2005, 17:02
Maćku, dziękuję za te słowa.

Luśka
05-04-2005, 18:09
Jak żyć bez Niego?
......chyba po Bożemu....

abromba
05-04-2005, 18:14
Bardzo Ci Maćku dziękuję za Twoje słowa.

05-04-2005, 18:22
Paradoskalnie - śmierć Papieża otworzyła jakieś drzwi w nas, przez które wydobyły sie tłumione uczucia, wrażliwość, tęsknota za dobrem. Niech zostaną otwarte :)
BabaB

Fidelis
07-04-2005, 18:25
teraz ja! Ja mam świadczyć, mam dawać przykład. Na moim poletku; w rodzinie, w pracy, w codziennym życiu. Jakże się teraz cieszę z moich małych wielkopostnych zwycięstw. Panie Boże dopomóż, aby ten zapał i modlitewna jedność i solidarność nie skończyły się w najbliższy piątek.


Maćku,
jak długo trwał pontyfikat Jana Pawła II? Do czego nakłaniał? Czego nauczał? Dlaczego więc dopiero od TERAZ?

opornik
07-04-2005, 18:36
Przemieńmy wzruszenie w nawrócenie. Tak niewiele a jakże dużo.

Fidelis
07-04-2005, 18:39
Przemieńmy wzruszenie w nawrócenie. Tak niewiele a jakże dużo.

I nie za późno...

MaciekW
10-04-2005, 12:42
teraz ja! Ja mam świadczyć, mam dawać przykład. Na moim poletku; w rodzinie, w pracy, w codziennym życiu. Jakże się teraz cieszę z moich małych wielkopostnych zwycięstw. Panie Boże dopomóż, aby ten zapał i modlitewna jedność i solidarność nie skończyły się w najbliższy piątek.


Maćku,
jak długo trwał pontyfikat Jana Pawła II? Do czego nakłaniał? Czego nauczał? Dlaczego więc dopiero od TERAZ?

Chyba Cię Fidelis nie rozumiem.
Jan Paweł II nie głosił siebie. Głosił Pana Boga. Czas trwania jego pontyfikatu nie ma nic do rzeczy. Możemy, a nawet powinniśmy, odwoływać się również do Jego Wielkich Poprzedników. W każdej chwili naszego życia otrzymujemy kolejne szanse na jego odmianę. Jeżeli tego jeszcze nie uczyniliśmy to teraz jest bardzo dobry monent. Zresztą, dobry moment jest zawsze. W ostatnich dniach wszycy czujemy nad światem moc Ducha Świętego. Skorzystajmy z niej, może więcej uda się uczynić. Ważne, aby odmiana miała miejsce, mniej ważne kiedy.

Pytanie "Jak żyć bez Niego?" zawiera w sobie potwierdzenie faktu, że traktowaliśmy Papieża jak swego rodzaju osłaniający nas parasol. Teraz śmielej, odważniej, bardziej wytrwale, stale i odpowiedzialnie muszę realizować obowiązki mojego stanu (męża i ojca). Oczywiście i wcześniej musiałem to czynić.

Pan Bóg przemawia do nas w różny sposób. Ja nie mogę (i nie chcę) wyjść z podziwu, swego rodzaju oszołomienia, oczarowania (nie znajduję odpowiednich słów), jak wiele dobrego dokonało się i dokonuje wraz z odejściem Jana Pawła II. W starotestamentowej Księdze Liczb jest błogosławieństwo Niech pan rozpromieni oblicze swe nad tobą. Wydaje mi się, że żyjemy w dniach, kiedy Pan Bóg rozpromienił się nad całym światem. Niech tak pozostanie, wiele zależy od nas.

Pozdrawiam wszystkich i życzę obfitości wszelkich łask. Maciek

Fidelis
10-04-2005, 13:37
[...] jak wiele dobrego dokonało się i dokonuje wraz z odejściem Jana Pawła II

Maćku, może jakieś przykłady...?

koks
10-04-2005, 18:04
fidelis,
choćby i takie, że wiele osób (choćby i ja) nabrało odwagi, żeby dać świadectwo wiary...

trach,
ja też tak planowałam i już kilka razy zaczynałam, a potem codzienne problemy i coraz więcej pracy i odkładanie na później...
chciałabym teraz okazać się godna tej Wiary, którą wyznaję i nauczania Chrystusa, które przekazywał nam Ojciec Święty.

Ella
10-04-2005, 22:39
[...] jak wiele dobrego dokonało się i dokonuje wraz z odejściem Jana Pawła II

Maćku, może jakieś przykłady...?
Przykład? Ja nawróciłam się po raz kolejny.

aga_kraków
11-04-2005, 05:38
Maćku, może jakieś przykłady...?
Przykład?
pół świata zatrzymało się w swym szaleńczym pędzie na chwilę refleksji
ty byś potrafił ich zatrzymać?
wielu z nich zrozumiało,że teraz ich czas, że czas dorosnąć
podejmą próbę
wielu zniechęci się szybko, znuży
ale niektórym się uda

ty byś potrafił to sprawić?

aga_kraków
11-04-2005, 05:58
Maćku, dziękuję ci za słowa, które tu napisałeś!

"..musicie od siebie wymagać
nawet gdyby inni od was nie wymagali.."

to jedna z odpowiedzi na postawione w tym wątku pytanie

Fidelis
11-04-2005, 06:58
[...] ...po raz kolejny.
Cóż, gratulacje! I wytrwałości...

Fidelis
11-04-2005, 07:08
pół świata zatrzymało się w swym szaleńczym pędzie na chwilę refleksji

Pięknie! To daje nadzieję.
Ale tragedia 11 września - żeby nie szukać daleko - też dała do myślenia. Tylko wahałbym się co do określenia wymiaru refleksji - pół świata, czy 3/4...



ty byś potrafił ich zatrzymać?

Nie widzę związku z moim pytaniem.



wielu z nich zrozumiało,że teraz ich czas, że czas dorosnąć
podejmą próbę
wielu zniechęci się szybko, znuży
ale niektórym się uda

I chyba o to chodzi!... Ale nie widzę zwiazku z moim pytaniem. Do Maćka.



ty byś potrafił to sprawić?
j.w.

Fidelis
11-04-2005, 07:13
fidelis,
choćby i takie, że wiele osób (choćby i ja) nabrało odwagi, żeby dać świadectwo wiary...


To piękne, tylko czy do "nabrania odwagi" potrzebna była NATURALNA śmierć papieża? Pytanie retoryczne...

MaciekW
11-04-2005, 11:18
Maćku, dziękuję ci za słowa, które tu napisałeś!

"..musicie od siebie wymagać
nawet gdyby inni od was nie wymagali.."

to jedna z odpowiedzi na postawione w tym wątku pytanie

To słowa Jana Pawła II wygłoszone podczas bardzo dla mnie pamiętnego spotkania z młodzieżą na Westerplatte w 1987 roku. Ja je tylko przypomniałem.

Papież mówił tam między innymi: "Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba 'utrzymać' i 'obronić' - tak jak to Westerplatte - dla siebie i dla innych".

Pozdrowienia dla wszystkich Forumowiczów. Maciek

koks
11-04-2005, 21:38
oj, fidelis, fidelis, mam wrażenie, że coś Ci przeszkadza...
nie chodzi mi o sam fakt śmierci jako takiej, ale sposób odchodzenia: godność, wiarę, myślenie o innych a nie o sobie samym

Fidelis
12-04-2005, 06:21
oj, fidelis, fidelis, mam wrażenie, że coś Ci przeszkadza...


A co mi może przeszkadzać?

Ella
12-04-2005, 11:38
oj, fidelis, fidelis, mam wrażenie, że coś Ci przeszkadza...


A co mi może przeszkadzać?
Sam sobie odpowiedz na to pytanie. Chwila osobistej refleksji na pewno nie zaszkodzi Twemu zdrowiu, a może odkryjesz coś ciekawego.

fizyk
12-04-2005, 14:56
Witam wszystkich
Dzięki Maciek za mądre słowa.
Fidelis - dla Boga nigdy nie jest zapóźno - przebaczył nawet łotrowi, który umierał obok Niego na krzyżu.
Dzieje się tak dlatego, że niezmierzone jest Miłosierdzie Boże.
Natomiast Twoje zarzuty - Dlaczego teraz? Są po prostu nie na miejscu. Zwracasz uwagę Elli - nawet z pewną ironią - że kolejny raz się nawróciła? Człowieku - kim ty jesteś, że ośmielasz się komentować świadectwo innej osoby!!!
Niektórych dużo kosztuje przyznanie się do błędu, do upadku, do grzechu. Ja również PONOWNIE się nawróciłem, a to wcale nie znaczy że dotychczas byłem mordercą , złodziejem itd. Nie nawróciłem z drogi ateizmu. Śmierć Jana Pawła II otworzyła mi szerzej oczy. Dzięki temu widzę więcej moich niedoskonałości i dostrzegam to - co powinienem zmienić w swoim życiu. I to też jest nawrócenie.
Zresztą - jak każdy z nas jestem grzeszny - przez grzech odwracam się od Boga. Wyznając je podczas spowiedzi - nawracam się również. Czy to jest dlaciebie dziwne?? "Wszyscy bowiem zgrzeszyli, a zapłatą za grzech jest śmierć".
Fidelis - proponuję żebyś następnym razem zastanowił się zanim coś napiszesz lub zastanowił się czy akurat temat który tu jest poruszany - dotyczy ciebie. Czy chcesz się podzielić swoimi przeżyciami lub podbudować się wzajemnie, bo nie tylko Jarek 244 zastanawia się jak teraz będzie ale inni też i tu chcieli się tym podzielić.
A jeśli masz ochotę na odrobinę prowokacji w tym temacie - to zapraszam na onet - tam znajdziesz godnych "forumowiczów"

trach
12-04-2005, 15:08
Ja też Ci dziękuję, Maćku.

Co dała ta śmierć? A choćby tu u nas to, że potrafimy sobie dziękować za a nie zazdrościć, i nawet nie mamy ochoty się kłócić.

Co do porównania z tragedią 11 września, Fidelisie, to chciałbym zauważyć, że tamta tragedia wywołała gigantyczne emocje, ale w zasadzie nic nikomu nie dała do myślenia. Bo co mogła dać? Przekonanie że nie ma takiej niegodziwości na którą ludzkości nie stać? To już wiemy dawno, tylko woleliśmy o tym zapomnieć. Jeśli cokolwiek mogła nam pomóc odkryć nowego, to chyba tylko to, że dalsze deprecjonowanie Arabów i trzymanie strony Izraela w polityce zagranicznej przez USA jest rażącą niesprawiedliwością, wobec której siłowe pokonanie kilku reżimów (a jeszcze wbrew zdaniu ONZ czyli dodatkowo osłabiając tę organizację) było kompletnie chybioną odpowiedzią na 11 września. Zresztą to, co wygadują amerykanie na temat Kościoła i Jana Pawła II jest często równie absurdalne i chybione. Wczoraj słyszałem zdanie jakiejś sławy naukowej zza oceanu, że Papież ma na sumieniu śmierć wielu młodych członków Kościoła w Afryce, bo nawoływał do zaniechania antykoncepcji co wystawiło ich na zarażenie AIDS. Pan profesor ma widać elementarne luki w logice: a do wierności i odrzucania współżycia z innymi partnerami to Papież nie nawoływał?

No i jasne, że jak się patrzy na tak zwany "cały świat", zwłaszcza media i polityków, to wiadomo, że wielu z nich wszystko robi pod publiczkę i kiedy "wypłynie" następny - jeden, drugi i trzeci - "medialny" temat, szybko zapomną, jak to ujął nieoceniony Tadeusz Sznuk w Jedynce (bardzo wiele mu zawdzięczam, to jest człowiek, który naprawdę zawsze rozumie co się dzieje i umie to taktownie komentować). Ale to nie jest ważne, bo to nie emocje są owocem tego pontyfikatu. I nie obchodzą mnie "oni" a nawet - właśnie - nie przede wszystkim "my", tylko "ja", dokładnie tak. Ja nawet nie słucham tych wiadomości.

A dlaczego dopiero po śmierci zaczynamy "powtórkę materiału"? Bo tacy jesteśmy. Zawsze byliśmy. To nasz charakter narodowy. I nie tylko nasz zresztą. Dopóki Papież żył, czekaliśmy na nowinki, na to, co następnym razem powie? Kiedy znów przyjedzie? To były znów same emocje. Przecież On to sam nam mówił. Myślę, że tak samo było za życia Pana Jezusa i że słowa "Pożyteczne jest dla Was moje odejście" odnoszą się nie tylko do pokonania szatana w chwili tejże śmierci, ale i do tej psychologicznej prawidłowości. Zresztą my możemy szatana pokonywać tylko w ten sposób, że nie damy mu się oszukać, bo i on nic poza okłamywaniem nie może nam zrobić.

Dlatego najcenniejsze co moim zdaniem pozostało nam teraz w spadku po Rodaku-papieżu to uwrażliwienie sumienia. Co przejawia się w tym, że kiedy TERAZ próbujemy sobie powiedzieć "No... powinienem, ale chce mi się" albo "Eee, nie wytrzymam, zresztą przecież wszyscy tak robią", albo "To zbyt wiele, tego nie dam rady, nie ma co zaczynać", odzywa się w nas zwykłe zakłopotanie i wstyd. To sumienie nam mówi, że oszukujemy samych siebie, że to nieprawda.

A więc: Wymagajmy.

Od SIEBIE.

Z Bogiem!

Ella
12-04-2005, 16:28
Ja również PONOWNIE się nawróciłem, a to wcale nie znaczy że dotychczas byłem mordercą , złodziejem itd. Nie nawróciłem z drogi ateizmu. Śmierć Jana Pawła II otworzyła mi szerzej oczy. Dzięki temu widzę więcej moich niedoskonałości i dostrzegam to - co powinienem zmienić w swoim życiu. I to też jest nawrócenie.
A ja nawróciłam się ze swoistego marazmu, który mnie dopadł w ostatnich latach. Z takiej milczącej bierności, z wygodnej pozycji obserwatora spraw, które wzbudzają wewnętrzny sprzeciw, ale brak mobilizacji, aby im się przeciwstawić. Zobaczyłam, że wszechogarniający relatywizm wartości , którym epatuje życie publiczne, media, odcisnął swoje znamię również w moim postrzeganiu siebie i świata.
Teraz czuję, jakbym obudziła się z jakiegoś letargu. Dosyć spania! Wstańcie, chodźmy! (Jan Paweł II)

Fidelis
13-04-2005, 14:01
Fidelis - dla Boga nigdy nie jest zapóźno - przebaczył nawet łotrowi, który umierał obok Niego na krzyżu.

Zgoda. Ale czy musimy czekać na chwilę śmierci, aby dać świadectwo wiary?
Jesteśmy ludźmi przewidującymi?

Ella
13-04-2005, 19:42
Fidelis, w kółko zadajesz te same pytania, a równocześnie nie czytasz ( lub nie przyjmujesz do wiadomości ) odpowiedzi (a raczej dyskretnych sugestii / podpowiedzi), które padają.
Więc powtórzę raz jeszcze: wymagajmy od SIEBIE - to znaczy - znajdziesz odpowiedź na swoje pytania tylko wtedy, jeśli zadasz je w pierwszej osobie liczby pojedynczej.
Znajdziesz odpowiedź we własnym sumieniu.

fizyk
14-04-2005, 11:31
Fidelis - odpowiem Ci wprosto. KAŻDY moment na nawrócenie jest DOBRY. Mam nadzieję że to w końcu zrozumiesz!! Jeżeli ktoś nie zrobił tego do teraz to - właśnie Teraz ma okazję.

Być może Ciebie to nie dotyczy, bo Twoje życie zawsze było świadectwem wiary i nie potrzebujesz nawrócenia. W takim przypadku należy Ci Pogratulować .... albo .... współczuć zbyt wysokiego mniemania o sobie. Przykro mi to pisać ale kojarzy mi się taka przypowieść o drzazdze i belce.

Fidelis
14-04-2005, 21:49
Natomiast Twoje zarzuty - Dlaczego teraz? Są po prostu nie na miejscu.

Jakie zarzuty? Są "nie na miejscu"? A co to znaczy, że coś jest "na miejscu"?
Na jakiej jednak podstawie twierdzisz, że moja wypowiedź nosi poszlaki ZARZUTÓW?



Zwracasz uwagę Elli - nawet z pewną ironią - że kolejny raz się nawróciła? Człowieku - kim ty jesteś, że ośmielasz się komentować świadectwo innej osoby!!!

Skąd twierdzenie, że "ZWRACAM UWAGĘ"?
Skąd wziąłeś podstawy do postawienia tezy, że moja wypowiedź ma znamiona ironii? Czy nie jest to Twoja subiektywna ocena?
Czy aby nie odbierasz mi prawa komentownia, artykułowania własnego zdania?



Fidelis - proponuję żebyś następnym razem zastanowił się zanim coś napiszesz lub zastanowił się czy akurat temat który tu jest poruszany - dotyczy ciebie.

Zanim napiszę co? Mam się zastanowić, czy moja opinia jest koherentna ze zdaniem ogółu? Z Twoim zdaniem? A jeśli jest inaczej... czy nie mam prawa do zadawania pytań, wyrażania wątpliwości? Czy napisałem coś złego? Czy kogoś obraziłem? W jaki sposób? A jeśli temat mnie nie dotyczy, to nad czym mam sie zastanowić? A może właśnie to robię?
A jeśli temat mnie dotyczy, to co?
O jakiej prowokacji piszesz?

Fidelis
14-04-2005, 23:37
Fidelis, w kółko zadajesz te same pytania, a równocześnie nie czytasz ( lub nie przyjmujesz do wiadomości ) odpowiedzi (a raczej dyskretnych sugestii / podpowiedzi), które padają.


Wybacz, ale mam wrażenie, że akurat Ciebie - jak do tej pory - o nic nie pytałem...

A skąd pewność, co czytam?
Skąd masz pewność co przyjmuję do wiadomości, a czego nie?

trach
15-04-2005, 08:53
Znowu wyłazi stary problem, że na czacie/forum nie widać gęby rozmówcy i trudno jednoznacznie wyczuć odcień emocjonalny. Emotikony (buźki) nie wszystko załatwiają.

W Twoim wypadku, Fidelisie, chyba ludzie odbierają Twój styl odpowiadania pytaniami (Twoje powyższe posty są tego najlepszym przykładem) jako prowokacyjny i negujący cytowane wypowiedzi - co, wnosząc z tego co piszesz, nie jest prawdą - ale powiem Ci że wrażenie to jest bardzo silne i mi też trudno mu się oprzeć.

Mimo że internet właśnie dzięki tym ograniczeniom umożliwia "pozostanie w cieniu" i nie zdradzanie się nawet ze swoimi uczuciami, nie jest to jednak przyjemne prowadzić dyskurs z kimś, kto tak się "chowa w cieniu dwuznaczności". To Forum to jednak jest miejsce spotykania, a nie tylko podglądania ludzi i spraw. Skoro więc już decydujesz się włączyć aktywnie - piszesz posty - postaraj się tak jakoś je układać, żeby nie były kijem w mrowisko i żebyśmy i my się czegoś o Tobie też dowiedzieli. Nie obawiaj się tego (i nie odpisuj, proszę: A skąd wiesz, że się obawiam? :wink: )

Tak będzie łatwiej!

fizyk
15-04-2005, 09:43
Fidelis - sam jesteś sobie winien. Zwróć uwagę na to, że nie tylko ja tak odbieram Twoje słowa, ale większość forumowiczów.
Ale może po kolei:
1. Czy wypowiedź "Dlaczego DOPIERO teraz" - nie nosi znamion zarzutu. Otóż w języku polskim taka wypowiedź - to konkretny zarzut!! I raczej niewygłupiaj się podważając to co napisałem. Być może jak byś inaczej zformułował stwierdzenie to nie byłby to zarzut. Ale napisałeś właśnie tak.
2. Nie na miejscu - to wynika z pierwszego punktu. Tutaj dzielimy się jak radzić sobie teraz i co możemy zrobić. Chcemy sobie wzajemnie pomóc. Twoje komentarze nie wnoszą nic budującego. A my chcemy się wzajemnie budować - a nie dołować.
3. W kontekście tego co napisałeś poprzednio (może wróć do swoich poprzednich komentarzy i dokładnie je przeczytaj) Twoje słowa wskazują na ironiczną ocenę. Być może jest to moja subiektywna ocena, ale sądzę że pare osób się ze mną zgodzi. A taka sama ocena subiektywna u paru osób przeradza się w ocenę obiektywną.
4. Nie odbieram Ci żadnego prawa, tylko czy Twoje komentarze akurat są stosowne do tego wątku. Wątek posiada tytuł "Jak teraz żyć...?" Na wszelki wypadek przypominam. Raczej wszyscy (poza Tobą) dzielili się na ten temat. Tylko Ty zacząłeś dyskusję stawiając nam zarzuty (patrz pkt 1-3)
5. A jaką wątpliwość wyraziłeś. Ja (osobiście) odebrałem Twoją wątpliwość tylko co do tego czy nasze wynurzenia, dzielenie się lub nawet świadectwa - wzbudziły Twoje wątpliwości. Wątpisz, że były szczere?
6. Nic złego nie napisałeś - raczej napisałeś nie na temat.
7. Nie wypowiadam sie, czy kogoś obraziłeś. Mnie nie obraziłeś - ale poczułem się urażony Twoimi wypowiedziami. Oczywiście jest to moja subiektywna ocena. Ale ja nie obrażam sie z takich powodów, bo nie sądzę żebyś zrobił to celowo. Chyba, że taki miałeś zamiar ?
8. Jeżeli częśc z powyższych rzeczy uznasz za słuszne, to sam sobie odpowiedz na ostatnie Twoje pytanie do mnie.

Fidelis
15-04-2005, 21:13
W Twoim wypadku, Fidelisie, chyba ludzie odbierają Twój styl odpowiadania pytaniami (Twoje powyższe posty są tego najlepszym przykładem) jako prowokacyjny i negujący cytowane wypowiedzi - co, wnosząc z tego co piszesz, nie jest prawdą - ale powiem Ci że wrażenie to jest bardzo silne i mi też trudno mu się oprzeć.

W jaki sposób chęć doprecyzowania (jednoznacznego zrozumienia, uściślenia) "zagadnienia" PYTANIEM, może zostać odebrana jako NEGACJA czyjejś wypowiedzi???



Mimo że internet właśnie dzięki tym ograniczeniom umożliwia "pozostanie w cieniu" i nie zdradzanie się nawet ze swoimi uczuciami, nie jest to jednak przyjemne prowadzić dyskurs z kimś, kto tak się "chowa w cieniu dwuznaczności".

W życiu nie ma zagadniań jednoznacznych.
"Pozostawanie w cieniu" w dyskusji nie ma najmniejszego znaczenia.
Internet (na chwile obecną) nie dobrym jest narzędziem do wymiany emocji. Poza tym, nie o emocje w naszym dyskursie chodzi.

Spieszę z przeprosinami, ale ja nikogo nie zmuszam do odpowiedzi na moje pytania.
Po świecie chodzi parę mld ludzi i - tak naprawdę - każdy myśli inaczej.
Ubolewam, ale zabierając [gdziekolwiek] głos nie przyzwyczajonym zastanawiać się, czy ewentualną różnicę zdań mój Rozmówca przyjmie za złą monetę...
Jeśli ktoś chce doprecyzować swoją wypowiedź, po prostu pogadać - jestem wniebowzięty :)



To Forum to jednak jest miejsce spotykania, a nie tylko podglądania ludzi i spraw. Skoro więc już decydujesz się włączyć aktywnie - piszesz posty - postaraj się tak jakoś je układać, żeby nie były kijem w mrowisko i żebyśmy i my się czegoś o Tobie też dowiedzieli. Nie obawiaj się tego (i nie odpisuj, proszę: A skąd wiesz, że się obawiam? :wink: )


Jesteś nie mniej "wirtualny" ode mnie.
Do tej pory byłem przekonany, że do dyskusji "osobistych" służy poczta a nie FORUM.
Do tej pory nie widziałem też (i dalej nie widzę) potrzeby, aby na takim poziomie ogólności dyskusji W SIECI dowiadywać się o Tobie lub kimkolwiek innym czegokolwiek więcej.
Zadaję pytania, bo staram sie rozwinąć czyjąś wypowiedź, aby ją lepiej zrozumieć.
Jeśli ktoś sobie z brakiem informacji nie radzi, pozostaje droga najłatwiejsza - nadinterpretacja... od której uciekam.

Kijem w mrowisko? Ładnie powiedziane :wink:
"podglądania", "postaraj się", "jakoś"... w zasadzie odpowiedź na tę część Twojego postu znajdziesz powyżej...

Fidelis
15-04-2005, 21:47
Fidelis - sam jesteś sobie winien.

O czym Ty mówisz? Jaki "winien"?
Czy my tu dyskutujemy po to, żeby szukać winnych???



Zwróć uwagę na to, że nie tylko ja tak odbieram Twoje słowa, ale większość forumowiczów.

Policzyłeś? Porównałeś? Nie bądź gołosłowny i groteskowy zarazem. Nie rzucaj proszę słów na wiatr. Poza tym większość mieszka w Chinach... Żartuję :wink:



Ale może po kolei:
1. Czy wypowiedź "Dlaczego DOPIERO teraz" - nie nosi znamion zarzutu. Otóż w języku polskim taka wypowiedź - to konkretny zarzut!! I raczej niewygłupiaj się podważając to co napisałem. Być może jak byś inaczej zformułował stwierdzenie to nie byłby to zarzut. Ale napisałeś właśnie tak.

Cóż, pozostaje mi polecić Tobie studia nad semantyką.
RACZEJ wygłupiłem się podważając to, co napisałeś? Rzeczywiście. Jestem nieodpowiedzialny, pyskaty i... w ogóle jak śmiałem Ciebie i Twoje zdanie PODWAŻYĆ? przepraszam... :wink:



2. Nie na miejscu - to wynika z pierwszego punktu. Tutaj dzielimy się jak radzić sobie teraz i co możemy zrobić. Chcemy sobie wzajemnie pomóc. Twoje komentarze nie wnoszą nic budującego. A my chcemy się wzajemnie budować - a nie dołować.

:) Powyższy "punkt" brzmi jak UKAZ jakowyś... Definicyja, wyznacznik,...
A skąd wiesz, że "nie wnoszą"? Czy MUSZĄ coś wnieść?
Gdzie przebiega granica, za którą luźna uwaga staje się "coś wnoszącą" wypowiedzią? Co ma wnosić owa wypowiedź?
A skąd ja mam mieć pewność, co kogoś podbudowuje? Człowiek jest zbyt indywidualnym i subtelnym "mechanizmem", aby jednoznaczenie wnosić, co go podbuduje, co da mu skrzydła.
Poza tym, dlaczego mam w ogóle kogoś podbudowywać? Jeśli moje odmienne zdanie kogoś - jak to określiłeś - "dołuje", to jest to powód konieczny, abym swój osąd zmienił, zataił? Jeśli tak, to dlaczego?
Czy ja kogoś skrzywdziłem? A może ktoś po prostu - na bazie spływających doń subiektywnych wyobrażeń i nadinterpretacji - "podjął [równie] SUBIEKTYWNĄ decyzję o BYCIU/CZUCIU SIĘ POKRZYWDZONYM"?



3. W kontekście tego co napisałeś poprzednio (może wróć do swoich poprzednich komentarzy i dokładnie je przeczytaj) Twoje słowa wskazują na ironiczną ocenę. Być może jest to moja subiektywna ocena, ale sądzę że pare osób się ze mną zgodzi.

W zasadzie - co do "ironicznej oceny" sam sobie dałeś odpowiedź.
Zwróć uwagę, że osobista ocena sama w sobie - z definicji - jest SUBIEKTYWNA. Nie "być może".
Mógłbym napisać, że powyższymi stwierdzeniami - w mojej ocenie - wygłupiasz się... Ale tego nie zrobię, choć to ogólnodostępna lista DYSKUSYJNA.



A taka sama ocena subiektywna u paru osób przeradza się w ocenę obiektywną.

A w którym miejscu się "przeradza"? W jakiej chwili?
A może znasz również odpowiedź na pytanie: gdzie przebiega granica, za którą "grupa" ma prawo definiować normy ogólne?? Czy prawo "ocenodawstwa" przysługuje i zależy od stanu ilościowego czy jakościowego grupy? Od wykształcenia, doświadczenia życiowego, zawodowego...?



4. Nie odbieram Ci żadnego prawa, tylko czy Twoje komentarze akurat są stosowne do tego wątku. Wątek posiada tytuł "Jak teraz żyć...?" Na wszelki wypadek przypominam. Raczej wszyscy (poza Tobą) dzielili się na ten temat. Tylko Ty zacząłeś dyskusję stawiając nam zarzuty (patrz pkt 1-3)

Sam sobie zaprzeczasz. Gdybyś nie uzurpował sobie prawa do definiowania norm, ten dyskurs stałby się jałowy i zbędny.
Poza tym, co w moich komentarzach jest niestosownego?
Nie sądzisz, że lekką ręką pozwalasz sobie na definiowanie, w którym miejscu przebiega granica między stosownością a niestosownością, poprawnością "polityczną" a swobodą wypowiedzi?

Do pozostałych punktów nie odniosę się - po części widzę nikły związek z przedmiotem dyskusji a reszty Twojej wypowiedzi po prostu nie rozumiem...

trach
16-04-2005, 12:21
W Twoim wypadku, Fidelisie, chyba ludzie odbierają Twój styl odpowiadania pytaniami (Twoje powyższe posty są tego najlepszym przykładem) jako prowokacyjny i negujący cytowane wypowiedzi - co, wnosząc z tego co piszesz, nie jest prawdą - ale powiem Ci że wrażenie to jest bardzo silne i mi też trudno mu się oprzeć.

W jaki sposób chęć doprecyzowania (jednoznacznego zrozumienia, uściślenia) "zagadnienia" PYTANIEM, może zostać odebrana jako NEGACJA czyjejś wypowiedzi???


Dziękuję Ci, Fidelisie, za spokojne wyjaśnienie. Masz oczywiście rację co do tego, że internet nie daje możliwości spotkania się bliżej i że nie tego większość ludzi tu szuka. Acz trochę szkoda.

A powyższy cytat zamieściłem, bo on jest kapitalnym przykładem tego nieporozumienia. Widzisz, TERAZ już rozumiem, że Twoja odpowiedź jest po prostu rzeczową odpowiedzią. Ale jeszcze wczoraj, bez Twoich wyjaśnień, odebrałbym to co powyżej (jednak tak, choć Cię to dziwi) jako prowokację i negację, i widzę że jednak chyba parę osób też tak Cię odbiera (choćby fizyk). Pewnie mamy na co dzień całkiem inny styl mówienia. Gdybym raz posłuchał Cię przez dziesięć minut, nawet nie: co, a: w jaki sposób mówisz, tobym Cię lepiej rozumiał i tu, na Forum.

A tak wogóle to zupełnie odeszliśmy od tematu wątku...

trach
16-04-2005, 12:23
(usunąłem zdublowany post)

fizyk
16-04-2005, 13:43
Fidelis - dajmy temu spokój - bo zaraz będziemy się przyczepiać nie tylko o gramatykę- ale i o ortografię. Jeśli uważasz, że wniosłeś lub wyniosłeś z tej dyskusji - to Twoje. Być może ja też czegoś się nauczyłem.
Na marginesie - nie bardzo wiem co niejasnego napisałem w swoim poprzednim poscie. Był on zdecydowanie w temacie. Ale to już Twoja subiektywana ocena. A Twoja Subiektywna ocena to nie jest mój problem.
A jeśli chodzi o formę - to każda jest dobra o ile jest czytelna. Nawet UKAZ :wink:
Życzę wszystkim udanego weekendu.

Fidelis
16-04-2005, 21:07
(...) Ale to już Twoja subiektywana ocena. A Twoja Subiektywna ocena to nie jest mój problem...

Od tej refleksji trzeba było chyba zacząć...
Cóż, jak widać nawet jeśli forma będzie nieczytelna, warto pierwej 2x zastanowić się przed podsumowaniem czyjegoś postu tekstem w rodzaju "co jest na miejscu a co nie", "raczej wygłupił się"... itede, itepe.

Zwróć uwagę, że zwykliśmy mówić o kimś "mądry", tylko wtedy, kiedy PODZIELAMY głoszone przezeń opinie, teorie, sądy, które WCALE nie muszą być ani prawdziwe, ani pożyteczne.

I liczmy się z "podważaniem" treści, logiki i zasadności własnych postów... Bez dyskusji (niejednokrotnie przechodzącej w otwarty spór) nie będziemy "mądrzejsi". Utwierdzimy się jedynie we własnych przekonaniach. Niekoniecznie słusznych.

Łatwiej - jak sądzę - będzie nam zrozumieć postępowanie i decyzje innych ludzi. A to już WIELKI krok w kierunku świadomej tolerancji. Nie mylić z, hmmm... "olewancją" :wink:

pozdrowienia

F.

fizyk
16-04-2005, 21:33
Fidelis - muszę przyznać - że od kiedy zacząłeś pisać więcej niż tylko zadawać pytania - to wiele łatwiej się Ciebie czyta :wink:
Czesem lepiej powiedzieć dwa słowa prawdy, potem dać sobie po razie i n akoniec uścisnąć sobie ręce :wink:

Fidelis
17-04-2005, 21:28
Czesem lepiej powiedzieć dwa słowa prawdy, potem dać sobie po razie i n akoniec uścisnąć sobie ręce :wink:
Zgoda, ale bez "dawania po razie"...

fizyk
18-04-2005, 08:16
Fidelis - Zawsze można tego uniknąć (np poprzez unik :wink: ) :wink: :D