PDA

Zobacz pełną wersję : Do której pan doktor dzisiaj przyjmuje?



Uller
06-04-2005, 11:20
- Do której pan doktor dzisiaj przyjmuje?
- Do lewej.

Zainspirowała mnie ankieta Ile do koperty? (http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=43924). Do tej pory widać, że zdecydowana większość z nas nie ma zamiaru nikogo motywować łapówkami do szybszej i korzystniejszej dla nas pracy.
Ale mam pytanie czy wasza postawa jest taka sama w innych dziedzinach życia, a właszcza jeśli chodzi o zdrowie?
Miałem taką sytuację że moja żona dostała się do szpitala podczas długiego weekendu i niestety z powodu zbyt mało licznego personelu niektóre sprawy przeciągły się w czasie powodując nieodwracalne skutki na przyszłość. Pół rodziny ma do mnie pretensje, że nie wręczyłem lekarzom koperty, która mogła by zaowocować większym zaangażowaniem. Dla mnie było oczywiste że ewentualne zaangażowanie to odbyło by się kosztem kogoś innego. Poza tym wodziłbym na pokuszenie lekarza i bym był współuczestnikiem przestępstwa lub wykroczenia. W moim przypadku życzył bym sobie podobnego zachowania i nawet jeżeli miała by to być sprawa życia i śmierci nie zniósłbym myśli że ktoś dał łapówkę lekarzowi aby się mną zajął .
A jak wy zapatrujecie się na łapówki w służbie zdrowia?

06-04-2005, 12:45
Przykro mi z powodu żony (mam nadzieję, że nic bardzo poważnego...). Zaznaczyłam leczenie prywatne, ale mam pełną świadomość, że tutaj poruszam się po cienkiej granicy... Przykładowo - będąc pacjentką dr X wiedziałam na 100% że urodzę w szpitalu w którym jest zatrudniony. Jako osoba z ulicy zostałabym odesłana z braku miejsc. Gdybym uparła się na wykonanie USG w państwowym szpitalu w ramach ubezpieczenia, musiałaby się stawić ... 2 miesiące po terminie porodu :o . Autentyczne. Oczywiście w ramach fundacji badanie zostało wykonane tego samego dnia. Ja się pośmiałam wraz z lekarzami z absurdów systemowych, ale podejrzewam że bez odpowiednich argumentów finansowych nie byłoby to tak zabawne.
Typowej łapówki nigdy nie dałam, ale z racji uzyskiwanych przez leczących mnie prywatnie lekarzy korzyści byłam traktowana specjalnie. Mam poczucie, że to jednak łapówa :evil: Ale jak to załatwić inaczej???
BabaB

smartcat
06-04-2005, 12:52
PACJECI ZOBOWIAZANI SA ZGŁASZAĆ SIĘ DO LEKARZA NA GODZINĘ PRZED ZAKOŃCZENIEM PRACY GRABARZA

ZOZ nr ...

No jak nie dasz to ta tabliczka zozowska moze mieć uzasadnienie.
A powaznie, służba zdrowia to póki co gąszcz przez który jakos trzeba się przebic żeby sie leczyć. Czasem do przebicia sie potrzebne jest "narzedzie" takie jak koperta.

Teska
06-04-2005, 13:24
dwa oststnie punkty.

abromba
06-04-2005, 15:56
Dwa ostatnie punkty. Kilka razy zdarzyło mi się dac "po" - ale to naprawde był wyraz wdzięczności po, a wżaden sposób nie sugerowany. Poród z cała premedytacją i wszystkimi bardzo wysokimi kosztami odbyłam w wwskim szpitalu św. Zofii (po drugiej stronie ulicy). Zapłaciłam za prywatną położną, poród rodzinny, znieczulenie. Przerażają mnie układy typu "Pacjentki Pani Ordynator mają lepsze sale".
Swoją drogą, branie przez lekarzy jest przekraczaniem bardzo cienkich linii. Jak zarabiasz 700 zł i musisz z tego utrzymać żonę na wychowawczym, to trudno jest odmówić wzięcia czekoladek "po" od wdzięcznego pacjenta. Zresztą mi na przykłąd byłoby w takiej sytuacji jako pacjentowi przykro. Jak weźmiesz czekoladki, to mozesz wziąć flaszkę . Jak flaszkę, to kopertę. Jak "po" to dlaczego nie "przed". Ale prawda moim zdaniem jest taka, że ogromny udział mamy w tym my - pacjenci i ich rodziny. Z jednej strony akceptujemy naganne zachowania niektórych lekarzy. Z drugiej strony wręcz wyprzedzamy fakty, wciskając łapówki tam, gdzie nikt tego od nas nie żąda - bo ktoś nam powiedział, że trzeba dać, albo tak nam sie wydaje. I w ten sposób my korumpujemy lekarzy - a jak napisałam przy pensji takiej jaką mają często naprawdę trzeba byc wielkim człowiekiem, żeby oprzeć się pokusie.
Ponadto często jest jednak tak, że nikt łapówek nie żąda - po prostu pewnych badań nie da się załatwić, bo nie ma szprzętu, personelu. A my odczytujemy to jako żądanie łapówek.

Paty
06-04-2005, 16:00
Tesko!

A czy wszystkie badania potrzebne do potwierdzenia choroby robisz w prywatnym laboratorium czy lekarz u którego leczysz sie prywatnie wypisuje Ci skierowanie z pieczątką państwowej przychodni lub szpitala w których leczy ?
Ja przez cała ciążę chodziłam na prywatne wizyty do mojego lekarza. Za każdą płaciłam. Poród miałam w szpitalu państwowym w którym ten lekarz pracował . Za poród była okreslona stawka którą zapłaciłam lekarzowi na wizycie prywatnej po porodzie.
To jest łapówka czy nie?
Bo ja jednak wolałabym czarno na białym przy wejściu do szpitala cennik:

poród 500 zł ( w tym osobny pokój, znieczulenie, itp, itd
To samo z badaniami USG , albo płacisz to masz na drugi dzień albo za dwa trzy miesiące tylko można nie dożyć tej chwili.

Wogóle powinno to być troche inaczej . Jakieś minimum ubezpieczenia obowiązkowe gdzie standrd leczenia i szpitala powinien być na przyzwoitym poziomie, a wraz ze wzrostem składki ( dobrowolnie wpłacanej) jakość usług powinna być wyższa.

Paty.

mdzalewscy
06-04-2005, 20:44
Jeszcze nikomu nic nie dałem, ale nie wykluczam takiej możliwości.

Jestem przeciwny dawaniu, ale też nie będę czekał do śmierci, jak będzie naprawde poważna sprawa ze zdrowiem

ziaba
07-04-2005, 07:17
Centrum Onkologii Warszawa.

Skierowanie na naświetlanie - termin za 5-6 miesięcy .
W tym samym okienku pani miła objaśnia ,że może być już od jutra, jeno w Fundacji za opłatą.
" czy to jakiś inny sprzęt ?? "
Nie. Ten sam. Tylko on teraz zarabia, a po godzinach pracy służy ubezpieczonym.

Obrzydliwe , obleśne, amoralne.

To jest kieszeń , tylko by się nie nazywała kieszenią , zwie się Fundacją...

I kto nie da ??

*marta*
07-04-2005, 08:17
Ja przez cała ciążę chodziłam na prywatne wizyty do mojego lekarza. Za każdą płaciłam. Poród miałam w szpitalu państwowym w którym ten lekarz pracował . Za poród była okreslona stawka którą zapłaciłam lekarzowi na wizycie prywatnej po porodzie.
To jest łapówka czy nie?

tak, to jest wg mnie łapówka


Bo ja jednak wolałabym czarno na białym przy wejściu do szpitala cennik:

poród 500 zł ( w tym osobny pokój, znieczulenie, itp, itd
To samo z badaniami USG, albo płacisz to masz na drugi dzień albo za dwa trzy miesiące tylko można nie dożyć tej chwili.

Paty, idziesz do prywatnej kliniki i masz cennik. Przy wejściu do szpitala. Cenniki są też w państwowych szpitalach, jeśli chce się mieć warunki trochę lepsze od minimum, za które się nie płaci. Zaznaczam, że mówię o porodzie, nie podoba mi się nasza Polska praktyka. Albo prywatnie od początku do końca, albo wszystko oficjalnie. Inaczej pretensję możemy mieć tylko do siebie. Jeśli chodzi o ciążę i poród, da się bez łapówki. Jest cennik, poród rodzinny tyle (lub bez opłat), pokój jednoosobowy tyle, znieczulenie tyle (lub bez opłat).



Ziaba, co do Centrum Onkologii, bez koemntarza... To mi się w głowie nie mieści. Miałam wprawdzie styczność z tymże centrum (bliska mi osoba), jednak wszystko poszło szybko, wychwalałam CO, widzę jednak, że nie jest godne pochwały. Tak to obrzydliwe, najobrzydliwsze, bo nie pozostawia wyboru...

abromba
07-04-2005, 08:34
Żródło tych wszystkich Fundacji wynika z systemu finansowania naszej służby zdrowia. Fundusz płaci za tyle i tyle zabiegów - potem nic go nie obchodzi. Więc dyrektorzy mają dylemat - wchodzić w długi czy pozwalać robic te badania do 12.00 na przykład. Dyrektorzy, jak wszyscy, są ludźmi i różne podejmują decyzje. Wszak porody w szpitalu w którym rodziłam tez oficjalnie idą przez Fundację. I przy położnictwie już to tak nie razi, prawda?
Drugi problem jest taki, że ten sprzęt ktoś obsługuje. Technicy RTG czy radiolodzy mają płacone za kilka godzin dziennie. Czy mamy prawo wymagać, żeby za te same pieniądze dobrowolnie przkraczali dopuszczalne dawki naświetleń? Nie wiem. Dlatego w większości szpitali jeśli zostają, to za dodatkową opłatą.
Tych dylematów nie mają pracownicy kas chorych czy obecnie oddziałów NFZ. Zarabiają po 2 tys, niewiele robią. Wiem to, bo miałam wgląd i w ich zarobki i zakresy czynności. Dopóki nasze pieniądze będą przewalane na rozrastającą się biurokrację, nic się nie zmieni.

Paty
07-04-2005, 10:33
marta

Cennik to i może jest ale w Warszawskich szpitalach.
U nas w mieście gdzie jest jeden szpital albo masz zapłacone i rodzisz " od reki" albo leżysz 2 dni i cierpisz.
A oprócz tego jeszcze jak życzysz sobie poród rodzinny musisz zapłacić oddzielnie za jednoosobową salę do rodzenia co tak naprawde jest łozkiem oddzielonym od pozostałych.

Jeżeli dobrze zrozumiałam to każda wizyta prywatna w prywatnym gabinecie jest wg Ciebie łapówką?


Paty.

*marta*
07-04-2005, 10:50
marta

Cennik to i może jest ale w Warszawskich szpitalach.
U nas w mieście gdzie jest jeden szpital albo masz zapłacone i rodzisz " od reki" albo leżysz 2 dni i cierpisz.
A oprócz tego jeszcze jak życzysz sobie poród rodzinny musisz zapłacić oddzielnie za jednoosobową salę do rodzenia co tak naprawde jest łozkiem oddzielonym od pozostałych.

Fakt, pisałam o Warszawie... Rzeczywiście nie pomyslałam o małych miejscowościach, gdzie jest jeden szpital, przepraszam. Nie rozumiem tylko jak można rodzić od ręki lub leżeć 2 dni i cierpieć??? O co chodzi? Jak nie zapłacę a przyjadę z bólami porodowymi to chyba urodzę... ? Co do porodów rodzinnych to nie widzę w tym nic złego, szpitale ratują się jak mogą, więć wprowadzają za to opłaty, bo jest to coś extra.


Jeżeli dobrze zrozumiałam to każda wizyta prywatna w prywatnym gabinecie jest wg Ciebie łapówką?

Skąd taki wniosek? Wręcz przeciwnie. Napisałam, albo prywatnie, albo oficjalnie (płacę, jeśli jest cennik, nie płacę, jeśli nie ma, bo to oznacza (dla mnie), że nie ma usług ponad standardowe). Łapówką dla mnie jest korzystanie z usług lekarza prywatnego i płacenie mu (do jego kieszeni) za leczenie (bądź poród) w państwowym.

07-04-2005, 11:22
Ja miałam okazję (przyjemnością to nazwać trudno ;-)) rodzić w szpitalu w Wawie i Lublinie. I dużo lepiej się czułam mając oficjalny cennik opłat niż umawiając się z lekarzem w gabinecie prywatnym. A różnica w standarcie, podejściu i uprzejmości między pacjentkami "płatnymi" i nie była dużo wyższa ... w Lublinie w systemie nieoficjalnym.
Nie mogę się doczekać normalnego systemu ubezpieczeń. Z tego co płacę na ZUS i tak praktycznie nie korzystam :evil:

Paty
07-04-2005, 12:19
marta

W małej miejscowości mając opłacona położną i lekarza możesz liczyć na to że jak dostaniesz bóle porodowe to nawet w środku nocy dzwonisz po położną i ona jednocześnie z tobą jedzie do szpitala. Robi wszystko z tobą to co robi się przed porodem, gdy już jest ta chwila dzwoni po twojego lekarza razem z którym przyjmuje poród. W czasie najbolesniejszych momentów dostajesz leki znieczulające , przy zszywaniu dostajesz takie znieczulenie że go nie czujesz.
Apacjentka która przyjdzie "z ulicy" jest kładziona na porodówce i od czasu do czasu ktoś sprawdzi co z nią się dzieje, nikt jej nie masuje pleców, nikt jej nie podtrzymuje w chodzeniu itp. (przepraszam za szczegóły).
Tak było w mojej sytuacji.Miałam to szczęście że mogłam zapłacić . Było to co prawda 10 lat temu , ale była to kwota równa dobrej wypłacie. I z tego co się orientuje to raczej nic się nie zmieniło. Pewnie że wolałabym to wszystko mieć w "standardzie" a nie płacic extra, bo tak powinna wyglądać opieka medyczna w trakcie porodu . Wiem że w innych przypadkach ieszenie lekarzy też się szeroko odchylają ,a gdy masz do czynienia z chorobą swoich najbliższych to robisz wszystko żeby wyzdrowieli za każde pieniądze.
I to właśnie jest chore ,mimo płacenia s kładek na ZUS w tak chorehndalnych wysokościach musimy ( lub nie) dawać w łapę.

Paty.

*marta*
07-04-2005, 12:41
Paty, ale nie przesadzajmy w drugą stronę. Przecież trudno oczekiwać, żeby za pieniądze z naszych składek każda rodząca (uczepiłyśmy się tego tematu, ale to dobry przykład przyzwyczajania lekarzy do otwierania kieszeni) miała do dyspozycji położną, która przyjedzie do niej do domu, gdy zacznie się poród, potem będzie jej plecy masowała :o

Mam nadzieję, że powstanie tyle prywatnych klinik, albo że wszystkie państwowe szpitale będą miały oficjalne usługi dodatkowe (znów zaznaczam, że mam na myśli tylko porody), że praktyki, o których mówisz, przestaną mieć miejsce. Przypomina mi się tutaj wypowiedź jednej z ciężąrnych pań, która na jednym z forów narzekała, że poród będzie ją kosztował jakieś 3-4 tys zł, bo MUSI opłacić położną, lekarza, zapłacić za poród rodzinny i znieczulenie, pewnie coś tam jeszcze opłacała. Była zła, ale jednocześnie uważała, że musi. No jak musi, to musi. Rzeczywiście za takie usługi to zapłacić TRZEBA, wątpię, żeby w jakimkolwiek kraju były one za darmo. Ale za te pieniądze spokojnie urodziłaby w prywatnym szpitalu (była z Warszawy więc tutaj takie są). A tak to powstaje sytaucja, że do porodu przyjeżdżają 2 kobiety, wszyscy biegają wokół jednej, bo to pacjentka ordynatora, chodziła do niego prywatnie, nikt oczywiście o tym nie wie, ale zająć się nią trzeba należycie, druga nie może się doprosić basenu, bo wszyscy są zajęci...

Paty
07-04-2005, 13:06
marta

Położna jednoczesnie z tobą jedzie do szpitala , ale nie z twojego domu tylko ze swojego. :wink:

Paty.

*marta*
07-04-2005, 13:19
Paty, no dobra :) wszystko jedno, chodzi o obraz ogólny :) Bo to sytuacja w miarę luksusowa prawda? Więc nie należy się dziwić, że za coś takiego trzeba zapłacić.

julieta
08-04-2005, 10:41
Parę lat temu, gdy mój Tata przeszedł drugi, ciężzki zawał i leżał na intensywnej terapii, wręczyłyśmy prowadzącemu lekarzowi pieniądze. Gdy się zawachał i powiedział " nie trzeba", powiedziałam:" to w wypadku gdyby stanął przed decyzją podać czy nie podać lek, na który nie stać szpitala". Wziął.
Tak wtedy czułyśmy i tak zrobiłyśmy. Może dzięki temu, że były nasze pieniądze na lek dla mojego Taty, to został awaryjny lek dla kogoś innego... Tata wrócił do nas, do domu i jest z nami do dziś.

patunia
09-04-2005, 19:21
Bardzo chciałabym móc powiedzieć, że nigdy nie dam żadnej łapówki lekarzowi, ale po prostu nie mam odwagi, bo wiem, że gdyby chodziło o zdrowie i życie moich najbliższych, to zrobiłabym wszystko, co mozliwe, aby zwiększyć szansę na ich wyzdrowienie. A w polskiej rzeczywistości niestety często może oznaczać to danie łapówki.

10-04-2005, 19:54
Niedawno byłam pół miesiąca w prywatnej klinice,by naprawić błąd państwowego szpitala,gdzie nie wręczyłam koperty,bo nigdy tego nie robiłam i nie robię.Opieka wspaniała,koszty niestety ogromne.Ale wolę z czegoś zrezygnować i leczyć się tylko prywatnie - mam zbyt dużo negatywnych doświadczeń :-? Żałuję,że cześniej tego nie robiłam.

Dominik!
12-06-2005, 21:09
Choć generalnie jestem przeciwny łapówkarstwu, to niestety przy tym temacie zaczynam mieć wątpliwości. Czego nie robi się bowiem dla bliskich? Nawet wbrew samemu sobie...
Choć życzę wszystkim (i sobie również) by do takiej sytuacji nigdy nie doszło.

Rytunia
12-06-2005, 22:26
nie daję i nie dam
leczę się prywatnie

rrmi
12-06-2005, 23:15
Tylko prywatnie , a moze czas pomyslec o zamknieciu zusu?
Zostawic to tylko , zeby tych leczyc i dochowac , co to nan placili cale zycie , np nasz e Babcie itepe???

mimi rozumiem o czym piszesz , ale ja dodam , ze nie dosyc , ze placilam za 2 operacje w Polsce , to byly tak spaprane , ze musialam dosc daleko wyjechac , zeby to naprawic .
Ile moje zycie i zdrowie kosztuje nie bede mowic , bo i tak nikt nie uwierzy , chyba :o

a lekarz z Polski , ktory robil mi te operacje za przeslanie historii choroby wzial 200 zlotych, tzn dal to mojej Rodzinie i oni przeslali

i to jest najbardziej chore, niestety, ze nie majac wyboru czasem placimy, a raczej zawsze

tak przy okazji namawiam na klikniecie na link 1 ponizej , nie znam tej rodziny , czytam to przez przypadek , ale codziennie i nie moge przestac
zobaczcie :(

nowwi
13-06-2005, 22:00
Jak człowiek się tak napradę boi, łatwo wymiękają mu zasady.
Kilka lat temu wyczyściłam domowe oszczędności żeby uniknąć kolejki do operacji. Okazało się, że dobrze zrobiłam, bo dziś nie miałby kto tego pisać (i czytać fajnych postów)
Co nie zmienia faktu, że to było obrzydliwe doświadczenie: żebrać o własne życie brr.
Pamiętam usłyszaną rozmowę pielęgniarek, po wypisie pacjentki po operacji:
"Wyszła krowa, nawet kawy nie dała..."
"Jeszcze tu wróci, no, wtedy pożałuje..."

Luc Skywalker
14-06-2005, 00:01
Mieszkajac w Polsce czesto dawalem lapowki.
Nie twierdze,ze to dobre.
Nie twierdze,ze to zle.
Nie swiadczy to ani dobrze ,ani zle o dajacym.
Nie swiadczy to ani dobrze,ani zle o zadajaco-przyjmujacym.
Swiadczy to tylko i wylacznie o ustawodawcach.
Zeby nie bylo zbyt niewinnie,to Marsjanie w Polsce zasad nie ustalaja.
Ustalamy je my,drodzy rodacy,rekami ludzi,ktorych obdarzamy zaufaniem i na ktorych scedowalismy ustalanie zasad.

Reasumujac:
jezeli komus dawanie lub branie szkodzi albo nie,to niech spojrzy gleboko w siebie.Tam jest odpowiedz.

kroyena
14-06-2005, 10:07
Luc, "wracaj do kraju tego, gdzie":
Jak nie zapłącisz prywatnie to będziesz móg sobie wyleczyć ząbki do uśmiechu. :-?
Do bardzo wąskiego uśmiechu. :(
Tak do czwórek mniej więcej. :lol:
Bo prikaz jest żeby sięszeroko nie śmieć, co by ktoś nie pomyślał, że to z władzy ludziska sięśmieją. :D

A potem wychodzi, ze Polska to taki ponury kraj. 8)

14-06-2005, 10:29
Jak dotąd nie musiałam dać łapówki,ale mimo,że moja opinia na ten temat jest oczywista,hipokryzją byłoby stwierdzenie,że nie,nigdy.
Jeśli trzeba by ratować życie,zdrowie najbliższych,postawiony pod murem, kto by się wahał?
Póki co jestem na świeżo po pobycie w szpitalu z dzieckiem i się zastanawiam-znowu,jak wtedy po narodzinach dziecka-czy i kiedy średni personel medyczny nabędzie w końcu jakieś podstawowe odruchy wymagane w tego rodzaju pracy?Zaczęły się uśmiechać wprawdzie (czasami)ale to nie wszystko,wypadałoby czasem umyć ręce przy podawaniu leków czy skorzystać z rękawiczek jednorazowych.
Niektóre stosują elementarne zasady higieny- tylko
niektóre niestety.

Trudno oczywiście jednoznacznie ocenić,ale wydaje mi się,po rozmowach z innymi rodzicami,że raczej się już odchodzi nawet od czekoladek "PO".
Kwiatów też nie było widać.
Nie wiem jak z flaszkami. :wink:

ara
14-06-2005, 17:08
to było obrzydliwe doświadczenie: żebrać o własne życie brr.
Pamiętam usłyszaną rozmowę pielęgniarek, po wypisie pacjentki po operacji:
"Wyszła krowa, nawet kawy nie dała..."
"Jeszcze tu wróci, no, wtedy pożałuje..."

Właśnie: żebrać o własne życie. To przejmujący post.
Chora od dawna służba zdrowia to jedna strona medalu. Ale chorzy po trochu jesteśmy my wszyscy.
Czy nie jest tak, że sami w pewnym sensie gotujemy sobie taki niecny los? :wink:
Jeden przed drugim spieszy się, żeby tylko dać w łape. :x

A lekarze, cóż, jakby nie czuli już, że brać to po prostu obrzydliwe chamstwo... :evil:

Rytunia
14-06-2005, 17:58
całkowicie zgadzam się z arą

od siebie dodam, że jak lekarz w ramach funduszu zdrowia proponuje mi, że wyleczy mnie lepiej czy szybciej, za co mam się odwdzięczyć przysłowiową kopertą, to ja sobie myślę o takim lekarzu, że jest miernotą moralną, a miernocie to ja swojego zdrowia i życia nie powierzę

ara
14-06-2005, 18:10
miernocie to ja swojego zdrowia i życia nie powierzę

I dobrze myślisz. Pewnie,że lepiej trzymać się z dala od takiego
(lekarskiego ) plebsu. :wink:

Tym razem nikogo nie przeproszę!

Rytunia
14-06-2005, 18:31
i nie zgadzam się z opinią, że gdyby życie bliskiej osoby było zagrożone każdy dałby łapówkę
czyli jak nie dasz lekarz nie uratuje tego życia, bo mu się nie opłaca?

koszmarne założenie, napędzające kopertodawstwo

nawet jeśli w tragicznej sytuacji trafi się jakaś miernota lekarska,
to przecież są jeszcze inni lekarze, zawsze można poprosić o drugą opinię,interweniować u przełożonych itd.

zaraz napiszecie o solidarności zawodowej lekarzy , ale ta ma przecież jakieś granice

osobiście nie dałam i nie dam łapówki
ani lekarzowi, ani urzędnikowi, ani komukolwiek

ara
14-06-2005, 18:39
jak nie dasz lekarz nie uratuje tego życia, bo mu się nie opłaca?

koszmarne założenie, napędzające kopertodawstwo

Owszem. Sami kręcimy bicz na siebie i często stajemy się ofiarami własnego pokrętnego myślenia. :x

rrmi
14-06-2005, 20:53
kroyena
Luc, "wracaj do kraju tego, gdzie":
Jak nie zapłącisz prywatnie to będziesz móg sobie wyleczyć ząbki do uśmiechu.
Do bardzo wąskiego uśmiechu.
Tak do czwórek mniej więcej.
Bo prikaz jest żeby sięszeroko nie śmieć, co by ktoś nie pomyślał, że to z władzy ludziska sięśmieją.

A potem wychodzi, ze Polska to taki ponury kraj.
_________________


a ja Ci kroyena powiem , ze wszedzie dobrze gdzie nas nie ma
i bede wracala :lol:
jako roznice podam fakt , ze tu nie ma przymusu zusu ,
a tam jest , a za dentyste i tak placisz
ale i tak to wiedziales :wink:

ziaba
15-06-2005, 09:35
Odnośnie zębów :


czy wiecie, że nasze dzieci do lat 18 mają ZA DARMOCHĘ lakierowane ząbki - raz na rok ????

To ja gupia ( piiip ) płaciłam prywatnie za pełne szczęki 320 pln ode łba i żyłam w niewiedzy , iż Nasz Fundusz Najmilejszy zafundował mi od taki rarytas?

katja
15-06-2005, 09:47
:o nie wiedziałam, też buliłam
a teraz to już moje dziecię przekroczyło 18

Rytunia
15-06-2005, 09:48
a guzik za darmo

zęby trzonowe - czyli chyba szóstki lakierują za darmo, ale muszą się pokazać przed skończeniem przez dziecko 7 lat

jak dziecko ma anemicznie pokazujące się ząbki to rodzic płaci

ziaba
15-06-2005, 09:50
Piszę o lakierowaniu a nie o lakowaniu , bo to inna historia ( płatna już )

Kładę łepek ziabi na pieniek , że za darmochę, skoro ja nie płacę, inni znajomi oświeceni też nie..to w Twoim ośrodku jakieś Inne Królestwo jest ?

Rytunia
15-06-2005, 10:05
może chodzi o lakowanie,
ale zobacz jaki cudny mechanizm:
1. zero informacji, jak się zapytasz to są zdziwieni, że posiadasz taką wiedzę i wiesz, że usługa powinna być darmowa
2. ciekawe ilu dzieciom 6 pojawiają się tak, żeby się na darmochę załapały - moje ma 6,5 lat i ani śladu szóstek
3. do tego trzeba dodać limity funduszu na daną usługę, bo może się zdarzyć, że np. w Twojej przychodni jest dużo dzieci, które łapią się na daną usługę i wiele z nich już skorzystało - przychodzisz i Ci mówią, że zapraszają w przyszłym roku, mały problem jeśli chodzi ote lakierowanie do 18 roku życia, ale kiedy w grę wchodzi lakowanie, to może się okazać, że w przyszłym roku dziecko nie będzie się już łapało wiekowo.

ziaba
15-06-2005, 10:12
Kiedy ja dostałam taką informację o darmowej usłudze, przekazałam mojej siostrze ( pielęgniarce ) Ta pognała do siebie do przychodni w celach tzw języka.
Panienka z okienka orzekła że i owszem, należy się.
Na pytanie czemu nie dostała takiej informacji , panienka orzekła "przecież pani się nigdy nie pytała "

Moje obawy w temacie limitu wykonywanych usług zostały obalone określeniem , iż na profilaktykę nie ma limitu.

Występuje on tylko w ..leczeniu.

(łomatko..)


ps. lakierujemy pełne szczęki, wsie zęby które wylazły. Od krańca do krańca wszyyystko, wszyyyyyystko ( oj dana )