PDA

Zobacz pełną wersję : o krok od zdrady ?



Strony : 1 [2] 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29

M@riusz_Radom
17-04-2005, 08:01
ale to nie powod bys obrazal mnie, donne jak i innych ktorzy tutaj sie wypowiadali. Daje to tylko swiadectwo Twej kulturze dyskusji i szacunku dla innych. Jak to sie ma do nauk JP2?

Obrażał ? Przestań bo jak czytam te Twoje wywody to mi się już nawet śmiać nie chce a litość mnie bierze... Kilka wątków w górę przytoczyłem Twoje słowa - przeanalizuje je proszę raz jeszcze, daj do przeczytania postronnej osobie i niech ona Ci powie, czy to jest zachęta do zdrady czy nie.

M@riusz_Radom
17-04-2005, 08:06
przesledziłam wszystkie wypowiedzi [email protected] ostatnia swoja wypowiedzia postawił kropke nad i.....Dopuszcza zdrade, jak ktos go zdradzi..... dziwne...bo zdrada to zdrada....


Dziwne, bo śledzisz, ale nie potrafisz odczytać tego, co jest napisane bardzo prostymi i łatwymi do odczytania słowami ..

Zacytuje sam siebie :

"Wysokie pobudki" to chociażby odwet za zdradę współmałżonka - fakt, osoba która tak postępuje nie jest wcale lepsza od tej, która zdradziła jako pierwsza, ale TAKĄ sytuację jestem sobie w stanie wytłumaczyć...

WYTŁUMACZYĆ a nie zaakceptować, usprawiedliwić, przejść obojętnie..

Dodatkowo proponuje jeszcze raz przeczytać pierwszy, pogrubiony, tekst.

Dziwne jest to, że ludzie budujący domy, a więc można przyjąć, że majętni, o ugruntowanej pozycji w społeczeństwie czyli prawdopodobnie z dobrym wykształceniem NIE potrafią zrozumieć naprostszych zwrotów czy zdań....

Teska
17-04-2005, 08:13
M@riusz


pozwól ze tego nie skomentuje.....nie warto.

M@riusz_Radom
17-04-2005, 08:21
Czemu? Czyżby zrobiło Ci się głupio ?

Dopiekło Ci ? A jaki cel miały Twoje wcześniejsze słowa

(Dopuszcza zdrade, jak ktos go zdradzi..... dziwne...bo zdrada to zdrada....M@riusz na taką odpowiedz liczyłam z Twojej strony...)

Chciałaś mi dopiec ale Ci się nie udało, za to wydaje mi się, że ja znakomicie odbiłem piłeczkę. I chyba trafiłem ...

Teska
17-04-2005, 08:24
M@riusz


nie dopiekłes mi....nie jestes w stanie...a ja nie miałam takiego zamiaru...ale widzisz....dalej nie rozumiesz....


i sorki,, konczmy te wymiane zdan...po tym co teraz napisałes ...wiem ze nie warto niczego co napiszesz komentowac


Miłego dnia.

M@riusz_Radom
17-04-2005, 08:30
A co tu rozumieć ? Towarzystwo wzajemnej adoracji ? Was nie jest w stanie nikt pojąć bo jak widzę, zależnie od sytuacji, bez problemu zmieniacie swoj poglądy..

Zapamiętaj sobie, że zanim cokolwiek napiszesz to sprawdź, czy to nie obróci się przeciwko Tobie a jeśli już tak się stanie, to czy będziesz w stanie z tego wybrnąć ...

PS: A co ja teraz napisałem? Że dorośli ludzie nie potrafią zrozumieć tego co się do nich pisze?

M@riusz_Radom
17-04-2005, 08:37
Jeśli ktoś uważa zdradę za coś niewłaściwego i nie dopuszczalnego to zdrada jest zawsze zdradą, nawet ta w odwecie. Dla nie nie istnieją "Wysokie pobudki" Jak zdrada to zdrada, a nie " ale TAKĄ sytuację jestem sobie w stanie wytłumaczyć...".

Przykład opisany przez lokalną gazetę.

Rodzina wielodzietna. Oboje z rodziców nie pracują, brakuje na chleb, leki dla jednego z dzieci, niepełnosprawnego zresztą, spółdzielnia grozi eksmisją. Słowem czarna rozpacz. Matka, prawdopodobnie w akcie desperacji bierze się za prostytucję aby zdobyć pieniążki na utrzymanie rodziny.

I co? Potępisz ją ? Czy ona oddaje się innym "po to aby przeżyć niezapomniane chwile uniesienia" czy po to aby zdobyć pieniądze dla rodziny, dzieci ? Teraz wiesz już co to są te "wyższe cele" ?

Ja doskonale rozumiałe tę kobietę, zresztą jej mąż też to chyba zrozumiał bo na końcu art była informacja o tym, ze są dalej razem...

Teska
17-04-2005, 10:15
ech.....



ale tak sie zastanowiłam.....kobieta, matka, zona wzieła sie za prostytucje....a mąż za co sie wział????



Mariusz nie podawaj takich przykładów.....ja od 5 lat pomagam takim ludziom ...i pomagam dzieciom wyrzuconym, niechcianym przez ludzi...wiec sorki...bez takich przykładów ....bo ja znam z zycia cos takiego...anie z lokalnych gazet...podobne..kobieta wzieła sie za prostytutucje.. zeby miec co go gara włozyc...bo męzuś ja wysłał...a zpewniam cie nie trzeba isc na droge zeby dzieci nie były głodne....


I sorki....to był moj oststni post do Ciebie....bo uwazam dalsza wymiane zdan za bezcelową...

M@riusz_Radom
17-04-2005, 10:56
Nie wiem za co się wziął, ale nie wziął się za : picie, bicie żony,dzieci, kradzież.

Jak kiedyś, odpukać, stracisz pracę i nie będziesz mogła znaleźć zatrudnienia, to go zrozumiesz...

jareko
17-04-2005, 14:54
by zakonczyc polemike ktora poza wycieczkami osobistymi do niczego nie prowadzi - swoje zdanie na temat tego co przytrafilo sie donnie wypowiedzialem. M@riusz swoje jak i inni takze - teraz tylko od niej zalezy jaka droge dalej wybierze

1950
17-04-2005, 16:58
Teska, jareko, odpuśćcie :evil: to nic nie da.

deha
17-04-2005, 19:59
Teska, jareko, odpuśćcie :evil: to nic nie da.
Masz rację. Jednak nie warto. Zmieniam zdanie.

Lucky Strike
17-04-2005, 20:09
Kochaj i rób co chcesz...

Teska
18-04-2005, 06:54
1950 , deha



i zgadzam sie z Wami.

Teska
18-04-2005, 06:59
Mariusz



ale jedno...fakt mąż nie wziął sie za kradziez, bicie zony i dzieci.....[b]ON ZROBIŁ Z ZONY WŁASNEJ ,KOCHANEJ, MATKI SWOICH DZIECI PROSTYTUTKĘ.....

i na tym Koncze ta bezsensowna wymiane.....

donna
18-04-2005, 08:37
Jakoś smutno się zrobiło w tym wątku.
Przejście z zauroczenia do prostytucji ?
Wiem że czas pozwoli mi patrzeć na sprawę bardziej obiektywnie i już nie tak impulsywnie.Ale motylki w brzuchu mam w dalszym ciągu :wink:

jareko
18-04-2005, 08:46
donna - nie przejmuj sie - dobrze ze nie pojawi sie postuat spalenia na stosie za motylki ;) Masz material do przemyslenia i sama podejmiesz decyzje. Powodzenia zycze.

Teska
18-04-2005, 09:25
donna


ja tez zyczę powodzenia....a motylki fajne są.... :lol:

1950
18-04-2005, 09:35
donna, można dyskutować doputy, dopuki nie używa się argumentów rodem spod budki z piwem i nie obraża się dyskutantów.
uszy do góry i nie daj się zdołować :lol: :lol: :lol:

Teska
18-04-2005, 09:54
1950


co racja to racja.... :lol:

Paty
18-04-2005, 10:13
A ja może z innej strony.................

donna jeżeli bedziesz miała odwagę zdradzić mężą to może miej też odwagę przyznać mu się do tego zaraz po przyjeździe z delegacji do domu.

Paty.

Agnieszka1
18-04-2005, 10:33
Mam nadzieje donna ze bedziesz sie trzymac i ze na motylkach sie skonczy i ze pozostaniesz przy wiernosci do meza ktorego przeciez kochasz.
Powodzenia zycze rowniez- oczywiscie powodzenia w dochowaniu wiernosci. Jak bedziesz stara z duma spojrzysz na siebie i wasz zwiazek ktory byl silny i mocny na tyle aby przezwyciezyc i uciszyc motylki :P I ze milosc zwyciezyla - bo dobro przeciez zawsze zwycieza :P

Jareko - oj jak bardzo sie z toba nie zgadzam w tym temacie.

Agnieszka1
18-04-2005, 10:34
A ja może z innej strony.................

donna jeżeli bedziesz miała odwagę zdradzić mężą to może miej też odwagę przyznać mu się do tego zaraz po przyjeździe z delegacji do domu.

Paty.


Oj nie tego bym nie robila. Juz nie mowiac ze nie zdradzilabym. Ale jesli juz to nie mowilabym mezowi. Po co?
Wogole jak mozna nazwac zdrade meza odwaga????

smartcat
18-04-2005, 10:43
A ja może z innej strony.................

donna jeżeli bedziesz miała odwagę zdradzić mężą to może miej też odwagę przyznać mu się do tego zaraz po przyjeździe z delegacji do domu.

Paty.

:-) Na pytanie męża: Jak wyjazd? Donna powinna odpowiedzieć
" Wyjazd był stosunkowo nieudany" :wink: :-)

ZAWSZE, ZAWSZE, ZAWSZE iśc w zaparte - miej łez, i druga strona nie jest wciągana w rozterki naszego sumienia. O czym się nie słyszało to nie istnieje! Co to w ogóle za szalony pomysł żeby partnerowi mówić o zdradzie :o - toto dopiero jest chore i jest znecaniem sie nad partnerem! :evil: :evil: :evil: Sami zmagajmy sie z własnymi grzeszkami!

P.S. a ja Mariusza szanuje za zdecydowane poglady ( choć przykre sa te jego niektore sformułowania ktora kłade na karb z żaru jego przekonań i byc może dość młodego wieku i faktu ze nie dopomysłnia jest według niego niemoralne postepowanie np takie jak zdrada - po prostu czasem się zagalopuje). Nawet troche mu zazdroszczę tej umiejetności podziału na czarne i białe w sprawach etycznych. Przyszła mi na myśl pewna refleksja. Z wiekiem moje poglady na wiele spraw zrelatywizowały się, wyrosłem z wieku naiwosci dzieciectwa i nie wiem jak reszszta wspóltyskutantów radzi sobie z tym ale mam wrażenie ze BRAK mi tej niewinnosci, wiary, dotrzymywania słowa np przysiegi małzeńskiej. Przypomnijcie sobie swoje poglady na życie z końca szkoły sredniej. Mozna to nazwac wydorosleniem a mozna i nazwać odarciem z ideałow młodości. Takie jakies myśli mi przyszły do głowy i postanowiłem podzielic sie z Wami tym.

jareko
18-04-2005, 11:36
Agnieszka1 - alez ja tej zgodnosci nie wymagam - szanuje odmiennosc pogladow i postaw zyciowych u innych co w niektorych sytuacjach nie oznacza ze ja aprobuje.
smartcat - zgadzam sie z tym co napisales w sprawie hmmm.....wieku. Zgadzam sie w kwestii przyznawania sie post factum - tego czynic nie wolno, zreszta juz o tym tu pisalem natomiast co do formy przekonywania do jedynie slusznej drogi zyciowej i sposobu postepowania wyrazanej przez M mam zastrzezenia i tu wiek nie jest wytlumaczeniem. Do formy a nie pogladow ktore szanuje podobnie jak Ty. To ze wokolo tyle agresji i chamstwa w czynach jak i slowach nie oznacza musze to akceptowac zwlaszcza ze nad tym nie mozna zapanowac w trakcie przelewania mysli na klawisze. Latwiej, o wiele latwiej zapanowac niz nad "motylkami' ;)

Agnieszka1
18-04-2005, 11:37
smartcat czyli ze co ? to ze zweryfikowales swoje poglady i teraz zdrade uwazasz za cos normalnego to znaczy ze wydoroslales? nic bardziej mylnego.
Zdziecinniales raczej.
Wchodzac w staly zwiazek , przysiegajac wiernosc a potem jej dochowujac dajesz swiadectwo swej dojrzalosci .
Jareko ja tylko powiedzialam ze sie z toba niezgadzam i nic wiecej - bez zadnych podtekstow ( rozumiem ze szanujesz inne poglady).Ja tez je szanuje, chociaz sie z nimi nie zgadzam.
A tak co do szacunku - czy zdradzajacy szanuje swoja "polowe"???
Co do Mariusza - ja sie z nim zgadzam. Ciesze sie ze sa faceci dla ktorych wiernosc to wazna i dobra droga.

Wojtek62
18-04-2005, 11:50
wątek zmierza w kierunku usunięcia
donna - szkoda iż dyskusja poszła w takim kierunku

jareko
18-04-2005, 11:57
Agnieszko - sadze ze smartcat mial na mysli zupelnie cos innego. Ze z wiekiem inaczej postrzegamy swiat i ze nasze reakcje moga byc mniej hmmmm......radyklane niz kiedys. Zobacz - sytuacja jaka wydarzyla sie spowodowala jedno - co w mojej ocenie cennym jest. Jak sadze gdyby zdarzyo sie iz maz donny zdradzilby kilka lat wstecz to z racji swoich pogladow zareagowalaby bardzo stanowczo - czort wie na czym by sie to skonczyo? Rozwodem? Jesli ma - unieszczesliwieniem dzieci? A tak, przezywajac samej rozterki chwili sadze ze moglaby zrozumiec postepek i moze kiedys nawet wybaczyc w imie wlasnie milosci, dzieci itepe. Wszak czlowiek omylnym jest i popelnia bledy wszelakie a idac torem wiary - szatan czai sie wszedzie i tylko czycha na nasze slabosci by je wykorzsystac do wlasnych celow.
Mozna by tu dalej roztrzasac jakie zachowanie jest poprawne a i tak do niczego to nie doprowadzi. To jej zycie i dylematy fizyczno-moralne ;). Kazdy z dyskutantow ukazal rozne mozliwosci rozwoju wypadkow jak i konsekwencji jakie moga zaistniec - teraz to juz jej swiadomy (mam nadzieje) wybor co dalej

smartcat
18-04-2005, 12:03
Agnieszko - sadze ze smartcat mial na mysli zupelnie cos innego. Ze z wiekiem inaczej postrzegamy swiat i ze nasze reakcje moga byc mniej hmmmm......radyklane niz kiedys.

Dokładnie tak! Jareko mnie wyprzedził i wyreczył w wytłumaczeniu sie.

M@riusz_Radom
18-04-2005, 12:04
ON ZROBIŁ Z ZONY WŁASNEJ ,KOCHANEJ, MATKI SWOICH DZIECI PROSTYTUTKĘ.....
.

ON zrobił czy sytuacja w jakiej się znaleźli wymusiła na tej kobiecie taki akt desperacji? Podejrzewam, że ta kobieta nie ustaliła z mężem, że chce tak zarobić na życie.

I fakt, skończymy wymianę zdań. Przecież do Towarzystwa Wzajemnej Adoracji nie trafiają argumenty inne niż oni mają ;)

Agnieszka1
18-04-2005, 12:41
Alez Jareko ja w tym watku dopatrzylam sie tylko rozmowy o tym czy zdradzic czy nie a nie co zrobic gdy maz/zona mnie zdradzi . Chociaz malo uwaznie watek czytalam.
Dlatego odebralam post smartcat jako w temacie - zdradzac czy nie zdradzac.
zal mi ze atmosfera watku to - a bzykaj sie , przeciez to takie fajne, bedziesz na starosc zalowac ze nie sprobowalas. Nagle gdzies tam posty Mariusza i inne pojedyncze glosy przebijaja sie mowiac - zastanow sie , kochasz meza przeciez, nie niszcz malzenstwa. Ale znow pojawiaja sie glosy - e tam, w wiekszosci zwiazkow zdrada fizyczna nie ma wplywu na zwiazek ( moj komentarz :o ) , czlowiek slaby jest ulega pokusom, ale lepiej sprobowac i wiedziec jak to jest niz nie sprobowac i zalowac. No i tak, masz racje Jareko szatan czycha....
Tylko ja juz nie wiem jak jest wg ciebie - zdrada to cos normalnego ( tak wywnioskowalam z twoich wczesniejszych postow) czy szatan czycha? ja sie sklaniam do drugiej opcji.

Co do tematu co bysmy zrobili ze zdrada wspolmalzonka teraz a co po 20 latach to juz inna sprawa. Swoja droga ciekawa jestem jakie zdanie na ten temat ma Mariusz.

wiem ze czlowiek slaby jest a donna zrobi i tak jak sama uwaza a mi pozostaje miec tylko nadzieje ze ten szatan w jej sprawie nie wygra.
A donnie zycze rozwaznych i dobrych decyzji i duzo , duzo milosci we wlasnym zwiazku.

Paty
18-04-2005, 12:41
Dla mnie zdradzenie męża wiąże się z odwagą. Z odwagą podjęcia decyzji że niszcze coś długo wypracowanego w co włożyłam np. 6 , 10 , 15 lat wysiłków , docierania sie, kompromisów itp. I skoro odważyam sie zdradzic to powinnam też mieć odwagę się do tego przyznać. Ponieść wszelkie konsekwencje zdrady. Ale to juz nie jest takie proste.........
Jak widać wskoczyć facetwi do łóżka jest o wiele łatwiej niż powstrzymać ochotę do " niezobowiązującego sexu".

Paty.

Agnieszka1
18-04-2005, 12:43
Dla mnie zdradzenie męża wiąże się z odwagą. Z odwagą podjęcia decyzji że niszcze coś długo wypracowanego w co włożyłam np. 6 , 10 , 15 lat wysiłków , docierania sie, kompromisów itp. I skoro odważyam sie zdradzic to powinnam też mieć odwagę się do tego przyznać. Ponieść wszelkie konsekwencje zdrady. Ale to juz nie jest takie proste.........
Jak widać wskoczyć facetwi do łóżka jest o wiele łatwiej niż powstrzymać ochotę do " niezobowiązującego sexu".

Paty.


A no wlasnie .............. i wielka szkoda :cry:

M@riusz_Radom
18-04-2005, 12:47
Co do tematu co bysmy zrobili ze zdrada wspolmalzonka teraz a co po 20 latach to juz inna sprawa. Swoja droga ciekawa jestem jakie zdanie na ten temat ma Mariusz.



Przypomiał mi się kawał :

Je babka z dziadkiem obiad i w pewnej chwili dziadek ryp babkę łyżką w łeb. Babka na to:
- Stary za co?!
- A bo jak se przypomnę, żeś ty cnoty nie miała!

Ja wychodze z założenia, że związek, oprócz miłości, powinien opierać się na bezgranicznym zaufaniu do drugiej osoby.

Teoretycznie łatwiej byłoby przyjąć "na klatę" zdradę o której dowiemy się dość szybko. Później, po XX latach, ma się jeszcze żal do żony/męża, że przez te wszystkie lata byliśmy przez nią/niego oszukiwani.

I tak źle i tak niedobrze.

donna
18-04-2005, 13:28
A ja może z innej strony.................

donna jeżeli bedziesz miała odwagę zdradzić mężą to może miej też odwagę przyznać mu się do tego zaraz po przyjeździe z delegacji do domu.

Paty.

Nigdy bym tego nie zrobiła,nie przyznała się.I gdyby mojemu mężowi przytrafiła się podobna sytuacja też nie chciałabym wiedzieć.Przez kilka lat byłam w związku z kim kto zdradzał mnie notorycznie,ale jako osoba najbardziej zaintertesowana dowiedziałam się o tym ostatnia,pamiętam co wtedy przeżyłam.Runął mój cały świat.Dlatego moje podejście do zdrady było takie jak Wasze,nigdy i nigdzie.Tylko co z tego,jak przytrafiła mi się taka sytuacja.A jest dla mnie naprawdę nietypowa.I nie chodzi tu o to że poznałam kogoś,i zachowałam się jak pies spuszczony z łańcucha.Jestem atrakcyjną kobietą i często mam do czynienia z mężczyznami którzy chcą mnie" poderwać" i jestem zupełnie obojętna na takie zachowania.Prowadzę firmę ,są więc wyjazdy służbowe i kolacje które są pełne takich okazji.Zawsze wieczorem był czuły telefon do męża.Więc może ktoś mi wytłumaczy skąd taka reakcja w takim przypadku.Po prostu przestraszyłm się samej siebie,że jestem jednak zdolna do skoku w bok[/b]

jareko
18-04-2005, 13:37
Agnieszka1 - przeczytaj uwaznie prosze - postaram ci sie wyluszczyc to co po czesci juz tu napisalem.Moje podejscie do zdrady jakze zbllizone bylo do tego jakie masz Ty, Mariusz i zapewne wiele osob odwiedzajacych ten watek ktory z racji swego tytulu taka popularnoscia sie cieszyl na samym pczatku. Zakochalem sie bezgranicznie jakis czas temu bedac jeszcze mlodym i pieknym ;), bezgranicznie ufalem oj co tu gadac - kazdy z Was marzyl o idealnej milosci i takim samym idealem staral sie byc. Okazalo siel ze moja byla zdradzila mnie i to dosc wczesnie gdyz 5 lat po poznaniu sie a w trzy miesiace po slubie. Miala okazje - podobna do tej jaka miala teraz donna. I powiem szczerze - gdyby szla w zaparte jak donnie proponuje (gdyby ulegla nastrojowi chwili a w jakis sposob maz by sie dowiedzial) ja i smartcat - wszystko byloby OK. Wszak przyslowia ludowe madroscia narodu sa a jedno mowi "czego oczy nie widza tego sercu nie zal" Niestety obrala inna droge zamieniajac podejrzenia w fakty. To z lekka zmienilo moje podejscie do zdrady fizycznej jako takiej jak i do zwiazku miedzy dwojgiem ludzi. Juz opisywalem jak to z nami bylo i po 22 latach rozstalem sie ale powodem nie byly jej czy moje zdrady - tego akurat wyjasniac nie bede gdyz jest to ta czesc mej prywatnosci ktora ma pozostac tylko dla mnie - ale nie jest tak jak zasugerowal M@riusz.
Od tamtego czasu mam swoj poglad na zdrade jako taka i dopuszczam ja nie traktujac jej jako zlo. Dlaczego? Roznie reaguja zdradzajacy - czasem zdrada powoduje cementowanie wiezi ze stalym partnerem, wiekszy do niego szacunek (wszak ja jestem ta kanalia co w innym lozku seksi do woli a ona/on taka czysta, wierna itp). Powodow dla ktorych zdrada nastepuje wyjasniac nie bede gdyz sa inne u innych. Chemi? Nowe i swierze cialo? temperament? Chec udowodnienia sobie roznych rzeczy? Roznie to z tym bywa. Ale jedno jest pewne - po pewnej dozie doswiadczen zyciowych uwazam ze nikt nie moze byc siebie pewnym a co dopiero partnera Zaufanie bezgraniczne - wybaczcie - mozna miedzy bajki wlozyc.
Moze i zgorzknialy i rozpasany i niemoralny w waszej ocenie facet ze mnie ale takie wnioski wysnulem po obserwacji swego zycia jak i innych znanych mi ludzi. Znam przyklady gdzie on wierzy jej bezgranicznie a ona hmmm.... wykorzystuje motylki - ale czy od razu mozna ja nazwac k....? I odwrotnie gdzie on co delegacja bzyka na boku wszystko co na drzewo nie ucieka a ona dalaby za niego glowe sobie odciac. Lub jeszcze jedna gdy ona zatruwa mu zycie ciaglymi podejrzeniami ze ja zdradza a facet akurat wierny jak pies i zapatrzony w nia jak w obrazek a sama co i raz korzysta z chwili.
Zdrade fizyczna pojmuje jako dopuszczalna i nie uwazam za cos co caly swiat burzy.
Do takiej opini mam prawo :).
Czy donne namawiam do zdrady? Czescia swioich wypowiedzi faktycznie. Moze datego by pozniej patrzac wstecz nie zalowala? Moze datego ze przy takiej jej reakcji ma szanse przezyc cos wyuzdanego i rozkosznego? Pozniej wspomnialem o niebezpieczenstwach jakie moga grozic
To wszystko i tak bez znaczenia gdyz ani ja ani Wy nie wymusimy na niej takiego a nie innego postepowania. Poddaismy jej rozne scfenariusze co - czym grozi i teraz wszystko w jej rekach (motylkach ;) )

jareko
18-04-2005, 13:46
....Więc może ktoś mi wytłumaczy skąd taka reakcja w takim przypadku.Po prostu przestraszyłm się samej siebie,że jestem jednak zdolna do skoku w bok[/b]
Widzisz - tego sie nie da dokladnie wytlumaczyc i wskazac jedyny sluszny i prawdziwy powod dla ktorego o maly wlos.... i mialabys okazje pozniej przyjaciolkom opowiadac szczegoly.
Czesto jest tak ze dzieje sie cos z nami niewytlumaczalnego Sadze ze pozostalo cos ze zwierzecia w kazdym z nas (O ile wierzymy w teorie Darwina). Moze to zapach spowodowal reakcje twych ledzwi. Moze oddalenie os slubnego i potrzeba przytulenia, czulosci i ciepla? Moze gdzie gleboko w Tobie jest pragnienie przezycia czegos innego? Jakis szybki numerek z nieznajomym? Zdrada? Moze lekkie rozluznienia po lampce wina? Moze.............. itd.
Powodow dla reakcji Twej moze byc wiele i nie sadze bys kiedykolwiek poznala prawdziwa

1950
18-04-2005, 13:51
smartcat, jakże dużo prawdy jest w Twoim poście. to nie sztuka skrzywdzić drugą z założenia bliską osobę zdradzając. ale niedopuszczalne jest powiedzenie tej osobie ja Cię zdradziłam(em) jest to moim zdaniem szczyt głupoty i chamstwa.
jeśli byłym skłonny wybaczyć zdradę mojej lepszej połowie, to nigdy bym jej nie wybaczył gdyby mi to sama zakomunikowała.
to co napisałeś o wzroście toleracji w miarę upływu lat to też prawda, ale ten wzrost tolerancji przynajmniej w moim przypadku wynika z "wyrachowania" :wink: , dorosłem już do tego, że staram się zanalizować sytuację i ocenić co da mój sprzeciw czy denerwowanie się. jeżeli nic to po co ta para ma iśc w gwizdek, bezproduktywnie. po co jak to i tak nic nie zmieni.
tego typu tematy z regułu budzą emocje, bo są to sprawy w których większość piszących, jak sobie wyobrazi siebie w tej jak narazie hipotetycznej sytuacji, momentalnie wzrasta im ciśnienie i zaczyna się emocjonalne podejście do zagadnienia.
a tu potrzeba się podeprzeć zaufaniem do swojego partnera i albo się je ma albo go się nie ma i wtedy o d..ę rozbić całe małżeństwo.
wiem jedno z własnego doświadczenia, jadąć do sanatorium nawet przez myśl by mi nie przeszło że mogę zdradzić, co jednakże nie znaczyło że byłęm odludkiem i płeć piękna była be.
nie korzystałem z tego że mogę zmienić otoczenie i towarzystwo, włócząc się po lokalach, chodząc z Panią do towarzystwa na balety czy spacery i powiem jedno po tygodniu zaczynałem już tęsknić do domu. chociaż czasami też miałem pokusy którym starałem się mężnie nie ulec :o.
moja szanowna małżonka opowiadała mi po przyjeździe, że się jej w pracy pytali, czy się nie boi puszczać męża samego do sanatorium. odpowiadała zgodnie z prawdą że nie bo ma do mnie zaufanie.
dlatego dajmy Donnie podjąć samej decyzję, gdyby nie była w rozterce to by nie zasięgała opinii na forum. nie odsądzajmy jej od czci i wiary za to że nie wie co zrobić. a ton moralizatorski na pewno jej nie pomoże podjąć decyzji

Agnieszka1
18-04-2005, 14:17
Donna i co zrobisz?

agniesia
18-04-2005, 14:17
Przeanalizowalam sobie, oczywiscie teoretycznie i na zimno peewna sytuacje: maz zdradza, dalej zyjemy razem, kiedys prawda wychodzi na jaw i co ja robie.
Hmm, ja go tak kocham, ze ze nie bylabym w stanie go wyrzucic czy sama odejsc... no ale jestem mloda , moze za 20 lat bede inaczej spiewac :roll:

1950
18-04-2005, 14:19
i dobrze agniesiu.
pozdrów kota :lol: :lol: :lol:

agniesia
18-04-2005, 14:28
a dziekuje, pozdrowie, :lol:
tak sobie pomyslalam, moze jestem masochistka :roll: , z rodzaju kobiet drecz mnie, mecz mnie, i tak cie kocham :roll:
jest jednak rzecz za ktora bym wywalila: bicie

jareko
18-04-2005, 14:29
... moze za 20 lat bede inaczej spiewac :roll:
Hmmm.....sadze ze za 20 lat jesli taka sytuacja by sie wydarzyla to inaczej spojrzalabys na zdarzenie.
Jakze podobnie jak ty myslalem 30 lat temu

Agnieszka1
18-04-2005, 14:31
A ja i tak mowie donnie - nie zdradzaj! :P
no chyba ze meza nie kochasz ....... i myslisz tylko jak by tu go sie pozbyc :wink:

Wybacz Jareko ale zdradzic kochana osobe po to zeby przezyc cos wyuzdanego i miec o czym kolezankom opowiadac to dla mnie jak tekst z czasopisma dla nastolatek.
Co ty bracie tej donnie do glowy wkladasz ............ eh
Twoja historia to - "i leczylem sie tym od czego zachorowalem"
tylko czy to ci szczescie przynioslo?

1950
18-04-2005, 14:42
Agnieszko, powiem jedno czy zdradzi czy nie zdradzi, jej sprawa i gdybym ją znał osobiście to nie straciła by mojego szacunku, natomiast to co sprawia że kogoś zaczynam nie szanować to to że dana osoba chwali się swoimi zdobyczami, podbojami, zdradą, zresztą nazwij to jak chcesz z innymi.
dopuszczam natomiast to że każdy może mieć swojego powiernika któremu może powiedzieć wszystko

agniesia
18-04-2005, 14:43
Wybacz Jareko ale zdradzic kochana osobe po to zeby przezyc cos wyuzdanego i miec o czym kolezankom opowiadac to dla mnie jak tekst z czasopisma dla nastolatek.

slyszalam wypowiedzi mezczyzn ktorzy korzystali z domoch schadzek, dlaczego wola isc po jakies ekstra wrazenia do burdelu?
to byl chyba raport durexa,
wiekszosc z nich miala zony, mowili tez podobnie, nie chca kojarzyc zony z prostytutka,
nie chca zeby ich ukochana zona, matka ich dzieci, delikatna, wrazliwa istota musiala sie zmieniac w jakiegos wampa, pania bicza, demona kajdanek, lub co gorsza zeby mieli od zony zazadac zachowan koprofilskich,

jestem w stanie to zrozumiec i dlatego jestem za legalizacja takich przybytkow, ksiazeczki zdrowia, kontrola sanepidu, byloby to z korzyscia dla zdrowia nie tylko tych panow, ktorzy - nie ludzmy sie - nie zrezygnuja z tych uslug, ale z korzyscia dla zdrowia ich zon czekajacych w domu

chyba cos w tym jest

jareko
18-04-2005, 14:50
1950 - skoro tak odbierasz moje posty - szkoda. Nie taki mialem cel - wszak wszyscy zagladamy tutaj by wspomoc donne w podjeciu jakiegos postanowienia i szczerosc przedstawianych za i przeciw powinna jej pomoc. I nie mmowie wszystkiego ;) bo wlasnie uwazam ze sa pewne granice dzielenia sie swoja prywata

Teska
18-04-2005, 15:36
jareko


a ile masz lat???? bo napisałes agniesi...tak jakbys miał 100 :lol: :lol:

jareko
18-04-2005, 15:43
tego wieku nie osiagne :( niestety
niewiele - raptem 48 w tym roku koncze - gowniarz ze mnie jeszcze :)

RysieK
18-04-2005, 16:03
donna
Wypij szklankę zimnej wody.
Czy jesteś pewna, że wybaczysz sobie skrzywdzenie innej bliskiej ci osoby. Nazajutrz możesz czuć się tak samo jak wtedy, gdy dowiedziałaś się o zdradzie. Ten dreszczyk fascynacji to fajne uczucie, ale po to masz wolę, aby nad nim panować. Nie rób czegość co nie będzie akceptowane przez drugą połówkę. Już teraz w dość przywatnej sprawie "rozmawiasz" z nami, a nie z nim. A co będzie później.

RysieK

smartcat
18-04-2005, 16:05
Więc może ktoś mi wytłumaczy skąd taka reakcja w takim przypadku.Po prostu przestraszyłm się samej siebie,że jestem jednak zdolna do skoku w bok[/b]

Mam swoja teorię dlaczego tak jest.
Tytułem wstepu. Prawo, normy moralne je wspomagajace, opinia publiczna, kosciół, przyjaciele, rodzina, dzieci, społeczeństwo, współforumowicze potepiaja zdradę. Sprawa wydaje sie oczywista, wszystkie te byty sa za zachowaniem ładu moralnego i trwałosci podstawowej komórki społecznej jaka jest rodzina. Ale Ty mimo tej wszechogarniajacej presji myslisz jednak o zdradzie. Coz to za siła ze mozna póki co w myslach przeciwstawic sie im wszystkim. Odpowiedź jest prosta to zwykłe ludzkie porządanie, popęd płciowy który, wraz z "chemią" ktora czasem się wytwarza miedzy ludzmi, jest jak lawina nie dajaca sie powstrzymać. Niektórzy mówia że mozna zapanowac nad emocjami ale spróbuj ostudzić człowieka w euforii albo tchnąć życie w człowieka naznaczonego depresją.

Do meritum:


Nasze zycie od zawsze, od wieków, odbywało sie w dwunurtowo!
W nurcie oficjalnym jestesmy na baczność, jestesmy szanownymi obywatelami, rodzicami, pracownikami, jesteśmy prawdomówni ,czyści, wymuskani, w bialej koszuli, chodzimy do kościoła, płacimy podatki, dajemy dobre rady, odpisujemy 1% na stowarzyszenia uzytelności publicznej, szanujemy zieleń, adoptujemy zwierzaki ze schroniska itp, itd.

I drugi nurt, nurt podskórny.


slyszalam wypowiedzi mezczyzn ktorzy korzystali z domoch schadzek, dlaczego wola isc po jakies ekstra wrazenia do burdelu?
wiekszosc z nich miala zony, mowili tez podobnie, nie chca kojarzyc zony z prostytutka,
nie chca zeby ich ukochana zona, matka ich dzieci, delikatna, wrazliwa istota musiala sie zmieniac w jakiegos wampa, pania bicza, demona kajdanek, lub co gorsza zeby mieli od zony zazadac zachowan koprofilskich,

W tym nurcie szaleństwo, zdrada, kochanki, kochankowie, wyuzdanie przekraczajace wszelkie granice, seks i upojenie nim jest normą. Seks daje nam najsilniejsze doznania przewyższające to czego doświadczamy w rutynie dnia codziennego. To bywa amok dlatego trudno to tłumaczyć

Te dwa nurty istnieją równolegle. Tak było jest i bedzie.

Zobaczcie na swoje zony, partnerki, ( pisze o kobietach bo u nich lepiej widac te przemiane) za dnia w garsonce, oficjalne, uprzejme, grzeczne, czasem z dystancem, żaden wulgaryzm nie przejdzie im przez usta a nocą w alkowie zmieniają sie. Tam są kimś innym, bywa że dzikim zwierzęciem, wyuzdaną dziwka, walczącą o swój i twój orgazm do utraty przytomności. Uwielbiacie pewno tę przemiane, no.. ja też.

Funkcjonujemy w świecie pozorów, udajemy że ta wielka siła jaką jest seks nie ma tak wielkiego znaczenia, ale ma! Staramy sie ją wygłuszyc, wytłumic, przykryć to co buzuje pod powierzchnią ale ten wrzątek kipi czasem spod pokrywki. U Donny pod pokrywka wrze i jest zaskoczona sytuacją. Zwyczajnie, jesteś jak wulkan ktory drzy bo zaraz wybuchnie ale może byc tak że drżenia ustana i wulkan uspi sie na lata może na zawsze. Falujesz z naturą.
Moim zdaniem chcesz Donna spróbować tego co sie pichci pod pokrywka dla nowych intensywnych smaków bo to jest normalne ze się tego chce. Niestety moze być to absolutna porażka i możesz doznać cieżkich poparzeń ale niestety może też byc tak że bedzie to cos pysznego. Ja nie zachecam do zdrady ani przed nią nie ostrzegam wskazuje jedynie mechanizm i dzile się obserwacjami z zycia
Ty decydujesz, ale też bierzesz na siebie pełną odpowiedzialność za wszystkie decyzje. Ty tez bedziesz dzwigac w sobie problem złamanie norm. Reklamacji też nie ma w tym wzgledzie. Udzwigniesz, poradzisz sobie?
Pamietaj że zdrada to zabawa dla silnych i dojrzałych ludzi.
Pozdrawiam

jareko
18-04-2005, 16:13
nic dodac nic ujac smartcat - pieknie napisales i wlasciwie tymi slowy jakbys zakoczyl cala dyskusje

donna
18-04-2005, 16:33
smartcat dzięki, to mi wiele wyjaśnia :wink:

olinek
18-04-2005, 18:52
Z całej dyskusji wypływa jeden wniosek: NATURA zabezpieczyła ludzkość przed różnymi "moralnymi" ograniczeniami i pozostawiła w ciałach kobiet i mężczyzn jakieś "coś" co powoduje utratę panowanie nad sobą i ciągnie do "zdrady" (30% mężczyzn wychowuje nie swoje dzieci - statystyka !!!) - i dzięki temu ludzkość przetrwa (będzie się rozmnażać) :-).

PSL: Fajnie by było jakby na takie tematy dyskutowali ludzie z 20-letnim ( a nie z 6 - letnim) stażem małżeńskim. Donna - uważaj na siebie !!! Pozdrawiam.

1950
18-04-2005, 20:22
jareko to chyba Ty mnie źle zrozumiałeś (M. powie towarzystwo wzajemnej adoracji) ja przez cały czas starałem się wyrazić to, że nie można Donny potępiać w czambuł bo żaden z nas pomimo różnego rodzaju deklaracji że jest najwierniejszy nigdy nie może być pewny swego postępowania, posłużę się słowami Sztaudyngera "myjcie się dziewczyny nie znacie dnia ani godziny" oraz tym co ktoś dopisał trzydzieści parę lat na marginesie "a wy mężczyźni zmieniajcie gacie bo jej też nie znacie"
każdego to może dopaść i na to nie ma rady.
olinku, olinko, ja w tym roku obchodziłem trzydziestolecie.

M@riusz_Radom
19-04-2005, 06:15
ja przez cały czas starałem się wyrazić to, że nie można Donny potępiać w czambuł bo żaden z nas pomimo różnego rodzaju deklaracji że jest najwierniejszy nigdy nie może być pewny swego postępowania,

Jeśli osoba A zrobiła coś niezgodnego z przyjętymi normami - jest potępiana

Jeśli osoba A zamierza zrobić coś niezgodnego z przyjętymi normami - jest przestrzegana.

Coś Wy się tak tego "potępiania" przyczepiliście ?

trach
19-04-2005, 11:28
Co do nazewnictwa to masz rację, M@riuszu, nie demonizujmy.

Agniesia, bój się Boga, legalizacja i kontrola burdeli byłaby z korzyścią dla zdrowia mężów planujących skok w bok !? Może dla ich zdrowia wenerycznego tak, ale - sorry! - genitalia to jeszcze nie cały człowiek a nawet nie jego najważniejszy organ !

Wierność (i niezbędna do niej wstrzemięźliwość) jest na pewno najlepsza, a jedyny problem to to, czy wierzymy, że jest możliwa.

Pewnym siebie nie można być, bo to właśnie zwiększa ryzyko, że nasza pewność okaże się na wyrost. Tak jak zbyt pewny siebie kierowca na szosie jest najniebezpieczniejszy, i dla siebie i dla innych. Żaden małżonek nie może być pewien swojej niepodatności na pokusy, a żaden kierowca nie może być pewny swoich umiejętności w każdej sytuacji drogowej. Ale to nie znaczy, że mamy machnąć ręką na wierność. Kierowca nie możemachnąć ręką na przepisy ruchu drogowego i zaniechać ostrożności "skoro i tak jakby co do czego, to się pewnie rozbijemy"! Właśnie tak myśląc na pewno się rozbijemy. Czy to byłby słuszny wniosek? Czy to nie jest dobra analogia?

Oczywiście, chwalenie się podbojami i zdradami, jak piszą Agnieszka1 i 1950, to już zupełne szczeniactwo i dowód głupoty.

I jeszcze jedna analogia: nurt podskórny (vide: smartcat) jest jak wierzchowiec, a nasza wola i rozum - jak jeździec na nim jadący. Może nam się akurat trafił rumak narowisty, nieprzewidywalny i trudny do okiełznania. Ale czy wobec tego poddajemy się i jedziemy tam gdzie chce koń i wtedy kiedy on chce? Przecież to by było bez sensu. Tego rumaka trzeba ujeździć, trzeba go sobie wychować i okiełznać. A jeśłi wiemy, że np. dostaje fioła na widok klaczki od sąsiada i może nas zrzucić? No, to w trosce o własne zdrowie trzeba z daleka omijać łukiem tę klaczkę... No nie?

I na pewno nie dlatego tylko ludzkość przetrwa, że będą zdrady małżeńskie, olinku! Piękno ciała jest nam dane na osłodę, bo gdyby człowiek wiedział, co go czeka później na etapie zarwanych nocy i zalatanych dni wychowując dwójkę, trójkę, może więcej dzieci, a nie miałby tego "magnesu" i "osłody", toby się rzeczywiście nigdy na założenie rodziny nie zdecydował i byśmy wymarli! Ale ktoś kto podrywa żonę temu zaharowanemu facetowi, sam w przeciwieństwie do niego wymuskany, atrakcyjny i dobrze wyspany, a potem wychowanie tych statystycznych 30% dzieci pozostawia jemu (i jej) a sam leci na następny kwiatek, bez żadnych zobowiązań, jest gorzej niż złodziejem. I to nie dzięki jego "zapylaniu" tylko tym zapracowanym małżonkom zarabiającym na dom i wychowującym te dzieci ludzkość trwa. Może nie?

A przyznanie się do winy? Ja bym je widział jako w którymś momencie niezbędne. Na pewno nie "na gorąco", na pewno nie lekceważąco ("A wiesz, kochanie, czym się różni pani Kowalska od Ciebie, bo ja już wiem!"), na pewno jako część wielkiego wysiłku obojga aby wznieść się na jakiś wyższy poziom zrozumienia i bliskości, ale ostatecznie czy wyobrażacie sobie żyć w NAPRAWDĘ BLISKIM I PRAWDZIWYM związku z drugim człowiekiem, wiedząc że coś takiego nieujawnionego leży cieniem pomiędzy wami? A uświadomcie sobie, że bez przyznania się do winy nie ma przebaczenia! W żadnej dziedzinie, ani osobistej, ani zadnej innej. Dlatego między Polską a Niemcami ciągle nie jest tak jak trzeba, dlatego wciąż nas boli Katyń, dlatego Żydzi od stuleci nie mogli wybaczyć chrześcijanom i tak ich ucieszył gest Ojca Świętego, bo nawet po stuleciach był potrzebny, był niezbędny, aby naprawdę przebaczyć. Dla wierzących: Bóg nigdzie nie wymaga od nas przebaczenia wyrządzonego nam zła, którego sprawca nie chce nas przeprosić. Przebaczaj nawet 77 razy, ale "jeśli brat Twój przyjdzie i powie: zgrzeszyłem". A jeśli nie przyjdzie? "Idź i upomnij Go", a jeśli nie posłucha "weź ze sobą swiadków", a jeśli ostatecznie nikogo nie posłucha "niech Ci będzie jak poganin i celnik" czyli jak obcy i wróg. Tylko mścić ci się nie wolno - za zło nie odpłacaj złem. Nie zniżaj sie do jego poziomu. Najpiękniejszą formą zemsty jest przebaczenie! Bo uświadomcie sobie, patrząc od strony drugiego partnera, tego zdradzonego, że bez waszego przebaczenia ten najbliższy Wam człowiek nigdy się nie podniesie i zapewne nigdy nie nauczy się mówić "nie" takim pokusom...

Czy będziecie potrafili bez tego wybaczenia szczerze podać sobie ręce i popatrzyć w oczy?

Chyba, że już znacie swoje "drugie połówki" na tyle, że wiecie iż nie umieją sobie i innym niczego wybaczać. To znaczy że są jeszcze mimo swoich lat bardzo niedorośli, niedojrzali. Nie odkryli tego, że każdy człowiek jest z natury zdolny do najpodlejszych rzeczy i że rzeczą najważniejszą w życiu jest umiejętność pokornego zaakceptowania tego i uczenie się proszenia o przebaczenie i wybaczania innym, aby i nam było wybaczone. Wtedy macie oboje okazję na największe pewnie i najważniejsze w waszym życiu rekolekcje i dorośnięcie...

olinek
19-04-2005, 11:49
olinku, olinko, ja w tym roku obchodziłem trzydziestolecie.
Jestem facetem. A co do dyskusji to w miarę narastania stażu - tak życiowego jak i małżeńskiego - zmienia się spojrzenie na świat. A w tej dyskusji zaobserwowałem bardzo kategoryczne sądy i takież sformułowania. "Nigdy nie mów nigdy" - to do dyskutantów z mniej niż 10 letnim stażem małżeńskim. Pozdrawiam.

Agnieszka1
19-04-2005, 11:56
:P trach - zgadzam sie. Milo bylo czytac twoj post.

Agnieszka1
19-04-2005, 12:21
olinku, olinko, ja w tym roku obchodziłem trzydziestolecie.
Jestem facetem. A co do dyskusji to w miarę narastania stażu - tak życiowego jak i małżeńskiego - zmienia się spojrzenie na świat. A w tej dyskusji zaobserwowałem bardzo kategoryczne sądy i takież sformułowania. "Nigdy nie mów nigdy" - to do dyskutantów z mniej niż 10 letnim stażem małżeńskim. Pozdrawiam.

A co 10 lat to jakas granica madrosci i doswiadczenia?
bywa ze bardziej doswiadczony przez los zostal czlowiek ze stazem 5 lat niz ten ze stazem lat 20.
Jak dla mnie w tym jakie mamy zdanie na temat zdradzac czy nie to nie staz tu gra role, tylko to jaki mamy charakter, temperament .
Co innego jesli chodzi o to zcy wybaczyc zdrade. Tutaj sie zgodze ze staz malzenski i przebyte doswiadczenia moga miec wplyw na opinie.

Uller
19-04-2005, 12:35
Nie zgodziłbym się z trach'em tylko w kwestii mówienia drugiej osobie. Większość psychologów skłania się do nie mówienia partnerowi o zdradzie. Jeżeli żałujesz tego co zrobiłeś i chcesz się poprawić to są inne miejsca na obmycie się z grzechów. Przecież nie o wszystkich naszych grzechach mówimy partnerowi. To co zostanie rozwiązane, tu na ziemi jest już rozwiązane i powinno się o grzechu zapomnieć a nie pozwolić aby nas zniszczył.
Moim zdaniem nie da się komuś powiedzieć o tym że go zdradziliśmy nie raniąc tej osoby. Lepiej dla niej aby żyła w nieświadomości.

Agnieszka1
19-04-2005, 12:51
Nie zgodziłbym się z trah'em tylko w kwestii mówienia drugiej osobie. Większość psychologów skłania się do nie mówienia partnerowi o zdradzie. Jeżeli żałujesz tego co zrobiłeś i chcesz się poprawić to są inne miejsca na obmycie się z grzechów. Przecież nie o wszystkich naszych grzechach mówimy partnerowi. To co zostanie rozwiązane, tu na ziemi jest już rozwiązane i powinno się o grzechu zapomnieć a nie pozwolić aby nas zniszczył.
Moim zdaniem nie da się komuś powiedzieć o tym że go zdradziliśmy nie raniąc tej osoby. Lepiej dla niej aby żyła w nieświadomości.

Czy ja wiem czy lepiej?nie generalizowalbym. Ludzie sa rozni. Ja bym wolala moze i nie wiedziec. Ale moja ciotka zawsze powtarza - wole najgorsza prawde niz klamstwo. Wole zyc cierpiac niz zyc spokojnie ale oklamywana w niewiedzy. Maz jej powiedzial o jednej zdradzie , wybaczyla mu.Maz ja zdradzil poraz drugi i jej nie powiedzial. moze i myslal o niej zeby nie przysparzac jej zmartwien ( chociaz o tym to mogl myslec zanim zdradzil) a moze myslal tak dla wlasnej wygody, bo po co mu wymowki, separacja moze?nie wiem jakie mial pobutki ale nie powiedzial jej ze zdradzil znow.
Ciotka dowiedziala sie od zyczliwej osoby. Nie potrafila mu wybaczyc wiesz czego? nie zdrady - to potrafila wybaczyc, juz raz przeciez wybaczyla.
Nie potrafila wybaczyc klamstwa.
Wiec tu wyrokowac tez nie mozna, kazdy czlowiek jest inny.

Paty
19-04-2005, 13:11
Najgorsze jest to że o zdradzie partnera prędzej czy później i tak się dowiemy. Nawet przz przypadek, od życzliwych itp. Jeżeli nie od razu to za parę lub nawet paręnaście lat. I wydaje mi się że bardziej boli to że przez ten cały czas bylismy oszukiwani przez partnera niż sam fakt zdrady.

Paty.

agniesia
19-04-2005, 13:39
Trach, piszesz jakbys zycia nie znal...
Od zawsze mowi sie o wiernosci, dla wierzacych - od starego testamentu,

nie wiem czy zauwazyles, ale zjawisko (nieiwernosc, uslugi seksualne, burdele, swingersi ) rozrasta sie, nie maleje,

to co piszesz to sa pobozne zyczenia, a zycie wyglada inaczej
jesli aids nie przeszkadza w rozrastaniu sie tego zjawiska to i Ty go nie powstrzymasz moralnymi wywodami,

i dlatego uwazam, ze kontrola, koniecznosc badan zmniejszy ryzyko zachorowania na cokolwiek

jareko
19-04-2005, 14:49
Powiedzmy sobie szczerze - teoria teoria a praktyka praktyka jest
I nie dotyczy to tylko budowania. Wiekszosc postow odnoszacych sie do samej zdrady czy wiernosci wlasnie wlozylbym w nurt teoretycznych rozwazan opartych w mojej ocennie na falszywym fundamencie.
Zalozenie iz kazdy jest w stanie byc siebie pewnym jest z gruntu falszywe. A juz zakladanie ze mozna glowa za innego partnera reczyc wrecz samobojstwem.
Gdyby tak bylo to nieistnialby "problem" zdrady, rozwodow, nieslubnych dzieci itepe.
Pomijam wiare - teoretycznie modlitwa moze nas powstrzymac choc hmmm..... wybaczcie ale juz w ktoryms watku wspomianalem o ksiezach i rozwijac tematu nie chce by innych nie ranic
Pozostaja pewne zasady moralne. Kiedys nie do pomyslenia bylo by kobieta zdradzala natomiast facet przyzwolenie takie mial i temu chyba nikt nie zaprzeczy. Jeszcze cofajac sie wstecz historii ludzkosci rozpasanie bylo wszechobecne Monogamia tez nie jest jedynym na swiecie przykladem szczesliwej rodziny - poligamia ciagle na tym globie istnieje.
Czasy sie zmieniaja i tak samo ewoluje moralnosc, Czy w dobra czy zla strone nie mnie oceniac. Teraz przyzwolenie jest na to by wraz z rownouprawnieniem ;) kobieta takze mogla miodu z cudzej pasieki zakosztowac.
A powodow mozna przytaczac mnostwo - zarowno popierajacych moj jak i odmienny punkt widzenia tak wiec donna sama musi wywazyc za czy przeciw nastrojowi chwili.
Szkoda tylko ze na poczatku tego watku tyle hmmmm.....agresji i braku tolerancji dla myslacych inaczej ;) sie pojawilo - emocje oslably - i jak widze juz na spokojnie sobie rozmawiamy
Oby zawsze tak bylo zeby spokoj wypowiedzi nie zostal zupelnie niepotrzebnie zamieniony na to o czym wspomnialem - czego sobie i Wam zycze

M@riusz_Radom
19-04-2005, 14:56
Lepiej dla niej aby żyła w nieświadomości.

A potrafiłbyś żonie po takim wyskoku patrzeć w oczy tak jak gdyby nic się nie stało? Ja tak nie potrafię ...

jareko
19-04-2005, 15:03
Lepiej dla niej aby żyła w nieświadomości.

A potrafiłbyś żonie po takim wyskoku patrzeć w oczy tak jak gdyby nic się nie stało? Ja tak nie potrafię ...
a teoretyzujac potrafilbys powiedziec wiedzac (bo zakladajac jej poglad na zdrade jest podobny do twojego) ze za chwile wyrzuci cie z domu i dzieci swych nie bedziesz widzial na oczy codziennie?

trach
19-04-2005, 15:06
No tak, agniesiu, tylko że rozrastanie się zjawiska nie oznacza w żadnym stopniu jego "normalnienia". Słowo "normalny" pochodzi od słowa "norma", czyli zasada, prawo. To że coś staje się powszechne i społecznie akceptowane nie oznacza, że staje się obowiązującą normą.

Bywają takie czasy, kultury i środowiska, w których powszechne i akceptowane są takie rzeczy, o których nam się nawet nie śniło. A istnienie norm, zasad jest niezależne od etyki danego środowiska. Jeśli w jakimś państwie X wszyscy kradną i zabijają, to nie oznacza że wyjechawszy tam należy uznać to za normalne i samemu się do tego modelu dopasować.

Nawet to, że parlament coś uchwalił, nie oznacza że staje się to obowiązującą normą. Parlament często się myli, skoro raz ustanawia a za chwilę odwołuje pewne ustawy, choćby w kwestii aborcji.

Nawet to, że za nieprzestrzeganie jakiegoś przepisu organy władzy ustanowią karę więzienia albo i śmierci - jak za wiarę w Chrystusa za Dioklecjana - nie oznacza, że to mnie obowiązuje. Wybór należy do mnie.

Czy znam życie? Na pewno nie każdego człowieka. Ale wielu ludzi znam. Widzisz, bacznie obserwuję ludzi i kiedy mogę, próbuję im pomagać. Wtedy często otwierają się przede mną zupełnie niewidoczne dla kogoś z zewnątrz ich wady i cnoty, powody upadków i przyczyny dobrych decyzji.

Znam życie nie tylko ludzi małych, upadłych, ale i pięknych swoją wiernością do końca. Tacy ludzie nie mają łatwo. Jest ich dużo. Ale łatwiej widać, zwłaszcza w mediach, tych, którzy wolą mieć łatwo i odnoszą tzw. sukces.

Znam życie i dlatego np. wcale mnie nie martwi, kiedy mówią, że być może koniec świata jest bliski. Ja też nie chcę mieć łatwo. I nie mam. A boję się tylko tego, czy ja jestem dostatecznie wierny tym normom, które poznałem i o których przypomina mi sumienie, bo z tego będę kiedyś rozliczany.

M@riusz_Radom
19-04-2005, 15:07
a teoretyzujac potrafilbys powiedziec wiedzac (bo zakladajac jej poglad na zdrade jest podobny do twojego) ze za chwile wyrzuci cie z domu i dzieci swych nie bedziesz widzial na oczy codziennie?


Szczerze ? Potrafiłbym. Nawet jeśli wiązałoby się to z takimi konsekwencjalmi o jakich piszesz.

trach
19-04-2005, 15:23
Ja też nie muszę teoretyzować, jareko.

Moja żona wie o moich nałogach, których mam parę. W rzeczy samej są tylko trochę mniej obrzydliwe od zdrady małżeńskiej.

Tak, mam takie słabości. Nie będę tu dokładnie pisał jakie, bo nie chodzi o niezdrowa sensację. Ale nigdy nie twierdziłem, że to nie są słabości, że mam do tego prawo i że jest OK tak, jak jest. Pracuję nad nimi. Ona to widzi i wspiera mnie. A ja wspieram ją i wychowuję nasze dzieci, możliwie tak, aby one umiały łatwiej walczyć ze swoimi słabościami niż ja ze swoimi, aby poszły o krok dalej. Temat wspólnoty życia małżeńskiego, wspierania się nawzajem na stromej drodze do stawania się co dzień choć odrobinę lepszym, przebaczania sobie upadków, wałkujemy na okrągło. Inaczej życie byłoby tylko pozorem, kiepskim teatrzykiem. I wiem, że umiemy sobie przebaczać, wcale nie swoją mocą, bo po ludzku to nawet niemożliwe, ale u Niego nie ma nic niemożliwego. Wiem, że miejsce, w którym mnie na przykład Bóg postawił - głowy rodziny - jest miejscem katorżniczej pracy, od której nieraz mnie odpycha. To jest niedospanie, przemęczenie, organizowanie wszystkiego wszystkim wokół (czego nie byłem nigdy w domu rodzinnym nauczony), odpowiedzialność za to, co robię i mówię. A każdy mój upadek jak na dłoni odbija się na moich bliskich. No i przezroczystość właśnie: oni wszystko o mnie wiedzą (dzieci mniej, ale czują więcej niż często się dorosłym wydaje). Tak czasem chętnie bym stąd uciekł., wziął urlop, wyjechał... ale nie mogę, każeej doby jestem im potrzebny. Zresztą jeśli gdzieś jedziemy bez siebie, to człowiek zaczyna od razu tęsknić i troche się niepokoić.

A nawet gdyby komuś z nas powinęła się noga, to co? Rzucamy rodzinę? Niech sobie dzieci same radzą? Nie masz pojęcia, jak one cierpią kiedy my się z żoną tylko normalnie pokłócimy, jak to się zdarza co parę dni! One też już wiedzą że są rzeczy ważniejsze od samego życia i że każdy upada a nauka przebaczania i proszenia o przebaczenie jest najważniejszą rzeczą w naszym życiu, nie nasza szkoła i praca, nie nasze hobby, nie nasza budowa...

A z drugiej strony, przeżywałem różne rzeczy - również zakochanie w kimś innym już po ślubie i wycie z bólu w poduszkę, również półtora roku przymusowej wstrzemięźliwości (nigdy nie przewidywałem, że to mnie spotka, a tym bardziej że to zniosę)! Ale pewny siebie nie jestem. I mam się na baczności, i nawet "motylków" unikam.

A co do tego, czy powiedziałbym żonie o zdradzie, gdybyśmy byli innymi ludźmi? Powiem w ten sposób: na pewno wiedziałbym że trzeba będzie kiedyś o tym powiedzieć i zacząłbym pracę nad sobą aby to się nie powtórzyło, a potem abyśmy zbliżyli się do Boga, który jako jedyna instancja jest w stanie pomóc nam sie zrozumieć i zjednoczyć na nowo (w końcu nie tylko ją ale i Jego bym zdradził). Myślę że okreśłiłoby to program pracy na całe życie. Nie muszę tego mówić od razu. Bez pośpiechu. Takie postawienie problemu powinno sprawić, że jeszcze to wszystko wyjdzie na lepsze niż było. Cóż, największymi świętymi są nawróceni wielcy grzesznicy...

Pozdrawiam i na dziś żegnam -

agniesia
19-04-2005, 15:25
Coz Trach, nadal piszesz o poboznych zyczeniach zachowania wiernosci przez wszystkich.
Piszesz pieknie, ale niestety nie zyjemy w Utopii.

Paty
19-04-2005, 15:27
Jeżeli porywamy się na taki krok jak zdrada partnera , to na Boga chyba zdajemy sobie sprawę że wiąże się to z jakimiś konsekwencjami. Albo się przynamy i zostaniemy wyrzuceni z domu, albo siedzimy cicho i żyjemy strachem że kiedyś się w końcu to wyda.

A czy partner zdradzający w trakcie aktu miłosnego myśli o swoich dzieciach? Raczej nie . Bo robiąc taki krok miedzy innymi ich zdradza ( rodzinę).

trach
19-04-2005, 15:35
agniesia, nie piszę nic o wszystkich. Piszę o sobie. A Ty czytaj to o sobie. Analizuj swoje nie cudze życie, inaczej to będą ploteczki a nie owocna dyskusja.

Zresztą chyba piszę wyraźnie: choćby wszyscy robili inaczej... Właśnie zakładam, że większość nie będzie tak żyła.

Paty
19-04-2005, 15:37
agniesia

To co pisze Trach to piekne słowa i jak trudno być im wiernym, jak trudno te zasady wcielać w życie. Takie życie jak nam opisuje to bardzo trudne życie, wymagające dużo wysiłku i odwagi, odwagi w tym żeby je mimo przeróżnych pokus kontynuować w oparciu o te własnie zasady .
A ludzie wolą iśc na skróty. Bo łatwiej.

Paty.

Majka
19-04-2005, 15:44
E tam. Ja mam zawsze pod górkę :wink:
Ale trasy sie trzymam :D

agniesia
19-04-2005, 15:49
Oj Trach krecisz, najpierw piszesz o sobie, potem o wszystkim i wszystkich - polityka itp z postu wyzej, a teraz pouczasz.

Ok. Wszystko co pisze, to jest moje zdanie, czy za kazdym razem musze dodawac IMO?

Ploteczki? Hmm, to, ze wg mnie lepiej zalegalizowac, kontrolowac to ploteczki? Analizowac tylko swoje zycie?
Przeciez o to chodzi, by patrzec i sluchac, dzieki analizowaniu innych widze przyczyne i skutek i moge wyciagnac wnioski, wnioski, ktore mi pomoga, tak wiec IMO nie masz racji piszac, ze nie powinnismy analizowac innych.

Poza tym nie pisze o tym co przed, tylko komentuje fakt dokonany, bo uwazam ze wlasnie to co piszesz to sa starania, ktore nie wykluczaja np zdrady. Tak wiec uznaje je za piekne marzenia, pobozne zyczenia. Bo to czy sie udalo mozemy stwierdzic na lozu smierci, dopiero wtedy.
Nie znam siebie i nie udaje, ze jest inaczej. Zawsze m,oglabym napisac: tak, wiernosc ucziciwosc malzenska, tak bedzie.

ale prawda jest taka, ze wcale nie wiem jak bedzie.


Moim zdaniem nie da się komuś powiedzieć o tym że go zdradziliśmy nie raniąc
tej osoby. Lepiej dla niej aby żyła w nieświadomości.
Moim tez. Co mi da to ze maz sie przyzna, jemu bedzie lzej, powiedzial, ciezar rozklada sie na
2 osoby i teraz juz 2 sa odpowiedzialne za to jak sie potoczy ich zwiazek dalej.

co ma mi dac swiadomosc, ze maz mnie zdradzil?

jeszcze ja mam dzwigac ten ciezar? codziennie patrzac na niego widziec oszusta? a moe kogos kogo nie potrafilam zadowolic (i moze jeszcze wspolczuc mu ze taki slaby biedulek)? no z jakiej racji?

niech nosi to brzemie, a niech nie moze spojrzec mi codziennie w oczy majac poczucie winy, to chyba bylaby dobra pokuta?

1950
19-04-2005, 15:58
agniesia, tak właśnie!
powiedzenie partnerowi którego się szanuje i było się z nim długi okres czasu, "wybacz ale zdradziłem Ciebie" jest jeszcze większym draństwem niż ta zdrada. no chyba że chcemy zrobić mu dodatkową przykrość ale wtedy już chyba o jakichkolwiek uczuciach i szacunku nie ma mowy.
i co czując się już rozgrzeszony, przecież przyznałem się, mogę z motylkami a może w moim wypadku z chrząszczami polecieć dalej z kwiatka na kwiatek i później znowu kajając się wyznać żonie,"wybacz zdradziłem".

Paty
19-04-2005, 16:00
co ma mi dac swiadomosc, ze maz mnie zdradzil?

jeszcze ja mam dzwigac ten ciezar? codziennie patrzac na niego widziec oszusta? a moe kogos kogo nie potrafilam zadowolic (i moze jeszcze wspolczuc mu ze taki slaby biedulek)? no z jakiej racji?

niech nosi to brzemie, a niech nie moze spojrzec mi codziennie w oczy majac poczucie winy, to chyba bylaby dobra pokuta?


A da Ci np. tą świadomość że człowiek z którym żyjesz nie jest Ciebie wart . Ze wychodząc za niego za mąż wierzyłas że będzie ci wierny. A on Cie oszukał i zdradził.

agniesia
19-04-2005, 16:03
z chrzaszczami ... :lol:
wlasnie nigdy nie wiesz co potem...
jesli ktos byl zdolny do zdrady - pierwsza rana
potem powiedzial w twarz, albo dowiaduje sie o tym w ogole - druga rana
moje wybaczenie, a jego przejscie nad tym do porzadku dziennego - trzecia rana
myslenie, ze juz ok, ja go kocham mimo wszystko, zawsze bede kochac i chociaz cierpie to wybaczam i jestem z nim - czy to juz nie jest kuszenie losu do kolejnego zranienia mnie? no bo przeeciez i tak wybacze...

To jest oczywiscie moja wizja sytuacja ekstremalna, ale wlasnie na podstawie zwiazkow innych ludzi, czyli nie moge byc pewna, ze mnie nie bedzie dotyczyc.

Paty
19-04-2005, 16:08
Jeden nasówa się wnoisek.

Żeby nie mieć kłopotów czy się przyznawać czy nie - najlepiej NIE ZDRADZAĆ.

Paty.

agniesia
19-04-2005, 16:14
A da Ci np. tą świadomość że człowiek z którym żyjesz nie jest Ciebie wart .
No akurat tego nie pomyslalabym, bo bedac z nim na dobre i zle zakladam, ze moze byc zle i nie rzuce, nie wygonie go, czyli nigdy nie uznam, ze nie jest mnie wart i nie moge z nim zyc.

Żeby nie mieć kłopotów czy się przyznawać czy nie - najlepiej NIE ZDRADZAĆ.
No oczywiscie, ale... patrz cala dyskusja wyzej 8)

jareko
19-04-2005, 20:00
No tak, agniesiu, tylko że rozrastanie się zjawiska nie oznacza w żadnym stopniu jego "normalnienia". Słowo "normalny" pochodzi od słowa "norma", czyli zasada, prawo. To że coś staje się powszechne i społecznie akceptowane nie oznacza, że staje się obowiązującą normą.
pomijajac kwestie zdrady bo w tym wypadku o "normie" mowic nie mozna gdyz zmusic do niej nie sposob przy oporze materii - ale inaczej niz ty pojmuje norme.
To nie jest tak ze obowiazujace "normy" wziely sie z sufitu - chyba ze mowimy o dekalogu i wierze w Pismo Swiete i postepowanie zgodnie z tym co tam nakazano.
To efeky wielowiekowego rozwoju lub degradacji ludzkosci a jakiejs spolecznosci szczegolnie.
Ale tez sami sobie ustalamy jakies "normy" w wyniku obserwowania otaczajacego nas swiata, wlasnych doswiadczen i przemyslen oraz pogladow.

olinek
19-04-2005, 20:53
A co 10 lat to jakas granica madrosci i doswiadczenia?
bywa ze bardziej doswiadczony przez los zostal czlowiek ze stazem 5 lat niz ten ze stazem lat 20.
Jak dla mnie w tym jakie mamy zdanie na temat zdradzac czy nie to nie staz tu gra role, tylko to jaki mamy charakter, temperament .
Co innego jesli chodzi o to zcy wybaczyc zdrade. Tutaj sie zgodze ze staz malzenski i przebyte doswiadczenia moga miec wplyw na opinie.
A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała. Sorry ale lepiej napisz jaki masz staż PRZED takim postem bo niby dlaczego mamy dyskutować spoglądając na sprawę z różnych pułapów. Twój post uznaję za opinię: "jedynie słuszną: i "kategoryczną" - szkoda że za lat 10 nie będę mią okazji przeczytać Twego postu oceniającego miniony okres. Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach. Pozdrawiam

agniesia
19-04-2005, 21:03
A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała.
Nie wiem czy zauwazyles, ale jest to forum publiczne, i jesli Tobie sie to niepodoba to Twoj problem.

Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach
Tu nie chodzi o to, zeby Tobie sie latwo rozmawialo, tu wymieniamy poglady i nie musisz sie zgadzac z nikim. Poza tym rozmowy tylko z ludzmi o podobnych zalozeniach moga rozwijac, ale nie musza, natomiast rozmawiajac z kims kto ma inne uczymy sie tolerancji i tak samo mozemy sie rozwijac.

olinek
20-04-2005, 06:21
A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała.
Nie wiem czy zauwazyles, ale jest to forum publiczne, i jesli Tobie sie to niepodoba to Twoj problem..
"Nie oddzywanie " zostało użyte w innym niż zinterpretowałaś kontekście i nie zamierzałem w ten sposób odbierać Ci prawa do zabierania głosu gdziekolwiek i kiedykolwiek.


"] Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach
Tu nie chodzi o to, zeby Tobie sie latwo rozmawialo, tu wymieniamy poglady i nie musisz sie zgadzac z nikim. Poza tym rozmowy tylko z ludzmi o podobnych zalozeniach moga rozwijac, ale nie musza, natomiast rozmawiajac z kims kto ma inne uczymy sie tolerancji i tak samo mozemy sie rozwijac. Poglądy kształtują sie zależnie od otoczenia w którym się człowiek wychował - żeby zrozumieć czyjś pogląd to trzeba najpierw go wysłuchać i jeśli się czegoś nie rozumie wypada zapytać "dlaczego tak ?" - wypada również odpowiedzieć jak ktoś pyta lub zaznaczyć że odpowiadać nie chcesz - i dopiero taka rozmowa uczy tolerancji. A mnie zależy żeby Tobie się dobrze rozmawiało . Pozdrawiam

Agnieszka1
20-04-2005, 06:59
A co 10 lat to jakas granica madrosci i doswiadczenia?
bywa ze bardziej doswiadczony przez los zostal czlowiek ze stazem 5 lat niz ten ze stazem lat 20.
Jak dla mnie w tym jakie mamy zdanie na temat zdradzac czy nie to nie staz tu gra role, tylko to jaki mamy charakter, temperament .
Co innego jesli chodzi o to zcy wybaczyc zdrade. Tutaj sie zgodze ze staz malzenski i przebyte doswiadczenia moga miec wplyw na opinie.
A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała. Sorry ale lepiej napisz jaki masz staż PRZED takim postem bo niby dlaczego mamy dyskutować spoglądając na sprawę z różnych pułapów. Twój post uznaję za opinię: "jedynie słuszną: i "kategoryczną" - szkoda że za lat 10 nie będę mią okazji przeczytać Twego postu oceniającego miniony okres. Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach. Pozdrawiam

Ty zakladasz ze mozesz sie mylic?
Nie odnioslam takiego wrazenia - zakladasz ze prawo do rozmowy maja tu ci co maja ponad 10 lat stazu malzenskiego. Zakladasz ze mozesz sie mylic i ze jednak ci co maja mniej tez maja cos do powiedzenia moze czasem zdarzyc sie ze wiecej niz ci maja stazu 15 czy 20?
mowisz ze zakladasz ze sie mozesz mylic ale piszesz - masz wiecej niz 10 lat ? jak nie to sie nie odzywaj .
Ja napisalam co mysle tylko i wylacznie.
Ty zas kategorycznie przyjmujesz za sluszna swoja opinie i jak ktos sie z toba nie zgadza to ma sie nie odzywac. I uwazasz ze stwarzasz atmosfere milej dyskusji?
Pogubiles sie chyba troszke.
A jesli chodzi o staz - wlasnie 10 latek minelo nam w marcu. Ale tak jak pisalam wczesniej czy moj staz mial 5 lat czy teraz moje zdanie sie nie zmienilo - nadal stoje przy - nie zdradzaj.
I jeszcze powiem tak - dla ciebie autorytetem sa ludzie ktorzy maja stazu wiecej niz 10 lat.
Dla mnie autorytetem sa ludzie ktorzy zyja w zgodnym malzenstwie, z miloscia, zaufaniem i wiernoscia. Moga miec nawet 5 lat stazu, ale jesli ich malzenstwo jest dobre , zgodne moga byc dla mnie przykladem.
Przyjmij do swiadomosci ze kazdy moze miec inny autorytet. Ja wyslucham tutaj zdania nawet panny czy kawalera , dyskusja jest bardziej obrazowa jesli wypowiadaja sie rozni ludzie, z roznych klas spolecznych , w roznym wieku . To jest moje zdanie i nie kaze nikomu zeby myslal tak samo. Przyjelam do wiadomosci ze dla ciebie wazny jest staz. Czytaj wiec i sluchaj tych postow ktore cie interesuja ale daj innym robic to samo. Ja ciebie stad nie wyganiam dlatego ze masz inne poglady niz ja.

olinek
20-04-2005, 07:08
Wydaje mi się że nie zrozumiałaś tego co napisałem. Odeszliśmy od głównego nurtu wątku więc nie będę rozwijał dalej tej dyskusji. Życzę szczęścia w następnej 10 tce i każdej następnej też. Pozdrawiam.

jareko
20-04-2005, 07:53
no wlasnie - do meritum :)
Sadze ze ciagle nie potrafimy ze soba rozmawiac. Gore biora emocje i wiara w jedynie sluszny sposob pojmowania swiata jak i totalny brak tolerancji na inny punkt widzennia.
Rozmawiamy tutaj teoretycznie i wymieniamy zarowno swoje poglady jak i cos nie cos z wlasnego zycia odslaniamy by inny mogli na podstawie tych postow cos wyniesc dla siebie a nie narzucamy im jak maja postapic.

Bylo o mowieniu partnerowi o zdradzie
Mimo wszystko uwazam ze jak juz popelni sie ten blad (zalezy tez czy tak go postrzegamy w swiecie wlasnych wartosci) nie nalezy o nim partnerowi mmowic. Gdyby moja poprzednia nie powiedziala mi tego prosto w oczy podejrzewam ze zupelnie inaczej wygladalby caly nasz zwiazek i relacje miedzy nami. Odebralem to jako potwarz, Gdyby ktos z boku mi o tym powiedzial istaniloby tylko domniemanie zdrady - zwiekszenie czujnosci i chwila zastanowienia czy moze cos w naszym zwiazku jest nie tak. A w takiej sytuacji gdy slysze o tym od osoby ktora kocham wszystko traci sens. To juz nie domniemanie - to pewnosc i od tego momentu juz nic nie jest tak jak bylo. Zadra w sercu pozostaje na zawsze. I nie jest to odwaga ani szczerosc wyznania. Dla mnei to przerzucenie wlasnej chwili slabosci (czy jak to nazwiecie) na partnera. Juz dowiedzial/la sie. klopot z glowy, mozna zaczac zyc od nowa.
Guzik prawda - nie da sie juz zyc od nowa.

M@riusz_Radom
20-04-2005, 08:00
Jareko, według mnie sprawa nie rozgrywa się między mówić - nie mówić ale między być uczciwym - nie być uczciwym wobec drugiej osoby.

Abstrahując od tematu przewodniego - nie można, według mnie oczywiście, dopuścić do tego, aby dać ciche przyzwolenie na okłamywanie partnera/partnerki życiowej.

Mwanamke
20-04-2005, 09:38
A ja pozwolę sobie napisać coś innego...może to donnie pomoże?
Bywa tak, że znikąd pojawiają się jakieś impulsy, te elektryzujące dotknięcia, ciśnienie i takie tam...wszyscy wiedzą o co chodzi a ze mnie poetka żadna :wink:

Tylko że....wtedy rodzi się obietnica, obietnica nieziemskiej rozkoszy, wyobraźnia pracuje po dwóch stronach i naprawdę wymyka się spod kontroli....aż dochodzi do takiego momentu, że żadna najcudowniejsza rzeczywistość nie sięgnie tej obietnicy :-?
Gdyby donna uległa urokowi chwili wtedy, za pierwszym razem...byłoby pewnie cudownie, później miałaby już tylko wspomnienia i kaca moralnego :( Możliwe, że kac zniszczyłby urok wspomnień...to kwestia psychiki kobiety...ale tez każdego indywidualnie...
Czekając na drugi raz, na okazję....buduje sobie tę niespełniona obietnicę..ja bym na tym poprzestała.....takiej czasem nie warto konfrontować z rzeczywistością...
Ja tak kiedyś zrobiłam, i nie żałuję :D
moralnych tematów nie poruszam..."Niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie" :wink:

Agnieszka1
20-04-2005, 09:39
A ja pozwolę sobie napisać coś innego...może to donnie pomoże?
Bywa tak, że znikąd pojawiają się jakieś impulsy, te elektryzujące dotknięcia, ciśnienie i takie tam...wszyscy wiedzą o co chodzi a ze mie poetka żadna :wink:

Tylko że....wtedy rodzi się obietnica, obietnica nieziemskiej rozkoszy, wyobraźnia pracuje po dwóch stronach i naprawdę wymyka się spod kontroli....aż dochodzi do takiego momentu, że żadna najcudowniejsza rzeczywistość nie sięgnie tej obietnicy :-?
Gdyby donna uległa urokowi chwili wtedy, za pierwszym razem...byłoby pewnie cudownie, później miałaby już tylko wspomnienia i kaca moralnego :( Możliwe, że kac zniszczyłby urok wspomnień...to kwestia psychiki kobiety...ale tez każdego indywidualnie...
Czekając na drugi raz, na okazję....buduje sobie tę niespełniona obietnicę..ja bym na tym poprzestała.....takiej czasem nie warto konfrontować z rzeczywistością...
Ja tak kiedyś zrobiłam, i nie żałuję :D
moralnych tematów nie poruszam..."Niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie" :wink:

wlasnie.
no i tez tak sobie mysle ze to czy zdradza sie czy nie to moze tez troszke wynika z tego co razem przeszlismy, co przezylismy, jakie sytuacje, jakie tragedie, jakie szczescia, na ile byly one mocne lub slabe - od tego ile spraw nas laczy a ile dzieli.

Paty
20-04-2005, 09:55
Dziwię się że są zwolennicy oszukiwania partnera. Oszukuje ten co zdradził po przez samą zdradę jak i przez wiele lat okłamując swoją drugą połowę że to zrobił. Rozważmy sytuację że partner zdradzający przyznaje się od razu - ból dla współmałzonka, zawód itd. Po 20 latach współnego życia prawda wychodzi na jaw - wspólmałżonek jest przerażony że przez te naście lat był okłamywany, oszukiwany. Czy po tylu latach zdradę przyjmuje się jakoś inaczej niz po samym fakcie?Czy to mniej boli, czy łatwiej mozna przejść na tym do porządku dziennego?
Sadze że nie ,może później nawet bardziej boli.

Paty

smartcat
20-04-2005, 10:04
Taką króciutka historię o pewnym gościu Wam opowiem. O gosciu który kiedyś był moim kolega ale bzyknął mi dziewczyne i znajomość sie rozluźniła, teraz się w zasadzie unikamy. Otóz ten chłopak o aparycji Pawła Delonga był dla kobiet niczym skała dla dryfujacych łodzi. Jak dostawały się w jego poblize traciły kontrole nad soba jak sternik nad łodzią w czasie sztormu. Na przestrzni kilkunastu lat od szkoły sredniej do 30tki "bzyknął" z TYSIAC kobiet. Nie mial zadnych uprzedzeń rasowych, klasowych, wiekowych, nie przeszkadzał też mu ich stan cywilny. Licealistki, "ryczace czterdziestki", kelnerki, barmanki, nauczycielki, lekarki, pielęgniarki, kierowniczki, prezeski, prokuratorki, ekspedientki, czyjeś zony, narzeczone, dziewczyny...wszystkie ulegały jego urokowi. Przecietnie zwiazki jego trwały tydzień, długie - dwa. Oczywiscie nie rezygnował wtedy z jednonocnych przygód. Wiele z tych kobiet znało jego reputacje i zarzekały się ze z takim facetem to by nie chciały miec nic wspólnego ale jeszcze tej samej nocy lądowały z nim w łozku. Szok.

Niestety zburzył mi mój wyniesiony z domu i literatury idealistyczny stosunek do kobiet. Zauwazyłem że zachowania kobiet w pewnych sytuacjach znaczaco odbiegaja od "normy-ideału" strażniczki domowego ogniska i ten ogień ochoczo wynoszą poza swoje stadło. Do tamtych czasów mysłałem że to faceci nie kontroluja swojego popędu i tylko oni ze wzgledu na wielgachne libido zdradzaja :-). A tu taka niespodzianka...

Ale OK, ZGADZAM SIE ze w tej materii mozna próbować zyć zgodnie z normami ale bywa że natura nas wsadza do tej małej łupinki na morzu , a na dodatek umieszcza gdzieś w sztormie i radź to sobie teraz z zywiołami...To żem facet, to dla mnie normalne że facet sobie nie radzi w takich burzach, tylko ze szok kiedyś przezyłem bo mi wmawiali że u kobiet jest inaczej a zobaczyłem jak i je fala może unosić.

Konkludując, po prostu jest krzyczący, rozkoszny rozdzwięk miedzy ideałem i terorią a życiem i praktyką.

No jakżesz te biografie slawnych ludzi jak politycy, artyści byłyby nudne do czytania gdyby nie watek "romansowy" w ich zyciu. :-)...chociaż Roman Giertych miałby zapewne inne na to zdanie!

kroyena
20-04-2005, 10:17
smartcat no to gostek jest farciarz, albo bezmózgowiec, albo i jedno i drugie, bo póki co to na ADIDASA to jeszcze penycyliny nie wymyślili. :-?
Twoja opowieść to jak zwierzenia gościa co najmniej o pokolenie starszego, boć w obecnych czasach to by sobie musiał rejest prowadzić i co miesiąc badania na wirusik HIV robić, co by przynajmniej poinformować tych, których mógł uśmiercić.
W przeciwnym razie mamy do czynienia ze skrajną głupotą, którą społeczeństwo powinno eliminować.
Naogląda się taki filmów i potem myśli, że mu szpryca z antybiotykiem pomoże. Chore. :o (nie ma smila pukającego sięw czoło) :o

Mwanamke
20-04-2005, 10:28
Konkludując, po prostu jest krzyczący, rozkoszny rozdzwięk miedzy ideałem i terorią a życiem i praktyką.


Heh ...miałam takiego przyjaciela przez ładnych kilka lat....widizałam jak oczy dziewczyn robią się jakieś takie maślane a mój szanowny kumpel z dziką frajdą i świadom swego uroku, wabił te panny ( i nie tylko panny_) i wodził na pokuszenie :D
A panny? Co z tego, że wiedziały iż "nie zadzwoni" ...owym przystojniakiem budowały sobie własne ego, że oto ten półbóg skierował swój wzrok właśnie na nie! Często szare myszki, zakompleksione, niedowartościowane...wierzyły że te pięć minut szczęścia będzie trwało dłużej, że będą królowymi świata...a chłopak potrafił sprawić, że tak się czuły :lol:
Czyli pełna symbioza - każda ze stron coś z tego wynosiła...z tym że dziewczyny nieco bardziej były "wpadnięte" i nieco dłużej łudziły się.. :wink:
Podbudowane romansem z bożyszczem uczelni śmielej stawiały późniejsze kroki między mężczyznami....uwierzyły w siebie, zyskały blask w oku i juz wiedziały czego chca wybierając sobei dizś kochanych, spokojnych i wiernych mężów :D

Agnieszka1
20-04-2005, 10:37
smartcat no to gostek jest farciarz, albo bezmózgowiec, albo i jedno i drugie, bo póki co to na ADIDASA to jeszcze penycyliny nie wymyślili. :-?
Twoja opowieść to jak zwierzenia gościa co najmniej o pokolenie starszego, boć w obecnych czasach to by sobie musiał rejest prowadzić i co miesiąc badania na wirusik HIV robić, co by przynajmniej poinformować tych, których mógł uśmiercić.
W przeciwnym razie mamy do czynienia ze skrajną głupotą, którą społeczeństwo powinno eliminować.
Naogląda się taki filmów i potem myśli, że mu szpryca z antybiotykiem pomoże. Chore. :o (nie ma smila pukającego sięw czoło) :o

a szkoda , szkoda
popukalby sie smile i na tego goscia - bylego kumpla smartcata i na te szare myszki z postu Mwanamke
Mwanamke - no jedna strona ( dziewczyny) to cos raczej stracila :wink:

20-04-2005, 10:40
Konkludując, po prostu jest krzyczący, rozkoszny rozdzwięk miedzy ideałem i terorią a życiem i praktyką.


Heh ...miałam takiego przyjaciela przez ładnych kilka lat....widizałam jak oczy dziewczyn robią się jakieś takie maślane a mój szanowny kumpel z dziką frajdą i świadom swego uroku, wabił te panny ( i nie tylko panny_) i wodził na pokuszenie :D
A panny? Co z tego, że wiedziały iż "nie zadzwoni" ...owym przystojniakiem budowały sobie własne ego, że oto ten półbóg skierował swój wzrok właśnie na nie! Często szare myszki, zakompleksione, niedowartościowane...wierzyły że te pięć minut szczęścia będzie trwało dłużej, że będą królowymi świata...a chłopak potrafił sprawić, że tak się czuły :lol:
Czyli pełna symbioza - każda ze stron coś z tego wynosiła...z tym że dziewczyny nieco bardziej były "wpadnięte" i nieco dłużej łudziły się.. :wink:
Podbudowane romansem z bożyszczem uczelni śmielej stawiały późniejsze kroki między mężczyznami....uwierzyły w siebie, zyskały blask w oku i juz wiedziały czego chca wybierając sobei dizś kochanych, spokojnych i wiernych mężów :D

Wow, terapeuta znaczy się, i to jaki :) I to za darmo jeszcze :)

Agnieszka1
20-04-2005, 10:52
Wow, terapeuta znaczy się, i to jaki :) I to za darmo jeszcze :)

he he :P :P :wink:

smartcat
20-04-2005, 11:10
smartcat no to gostek jest farciarz, albo bezmózgowiec, albo i jedno i drugie, bo póki co to na ADIDASA to jeszcze penycyliny nie wymyślili. :-?
Twoja opowieść to jak zwierzenia gościa co najmniej o pokolenie starszego,

Co do wieku to teraz bedzie miał blisko 37lat. Widziałem go ostatnio ale, cholera, nawet jednego małego liszaja nie miał od tej rozpusty. :-? Nie ma sprawiedliwości na tym świecie :x :D :D :D

Agnieszka1
20-04-2005, 11:13
smartcat no to gostek jest farciarz, albo bezmózgowiec, albo i jedno i drugie, bo póki co to na ADIDASA to jeszcze penycyliny nie wymyślili. :-?
Twoja opowieść to jak zwierzenia gościa co najmniej o pokolenie starszego,

Co do wieku to teraz bedzie miał blisko 37lat. Widziałem go ostatnio ale, cholera, nawet jednego małego liszja nie miał od tej rozpusty. :-?

ah ty tam wiesz czy mial czy nie mial, a co calego go dobrze ogladnales ? :wink:

Majka
20-04-2005, 11:13
I pewnie mężczyźni go podziwiają :roll:

A dla mnie to dupek :wink:

Agnieszka1
20-04-2005, 11:26
I pewnie mężczyźni go podziwiają :roll:

A dla mnie to dupek :wink:

Oj , dupek nie dupek ale za to bez liszaja :P :wink: ladna aparycja dzis sie przydaje w wielu dziedzinach zycia :lol:

Mwanamke
20-04-2005, 11:34
Mwanamke - no jedna strona ( dziewczyny) to cos raczej stracila :wink:

niby tak ale za to jakie mają wspomnienia.(chyba) :wink:
A w ogóle to się śmiejcie...ale jak byście widzieli te zakochane, piekące ciasta na jego wyjazdy w góry , czekające przy telefonach ( komórek wtedy nie było), nagminnie odwiedzające jego wydział i ulubione knajpki, wydzwianiające do jego domu.... mial facet swoje 5 minut, oj miał i powiem Wam, że teraz juz by tak nie poszalał....."za karę" zdecydowanie starcił na wyglądzie 8)

Agnieszka1
20-04-2005, 11:44
Mwanamke - no jedna strona ( dziewczyny) to cos raczej stracila :wink:

niby tak ale za to jakie mają wspomnienia.(chyba) :wink:
A w ogóle to się śmiejcie...ale jak byście widzieli te zakochane, piekące ciasta na jego wyjazdy w góry , czekające przy telefonach ( komórek wtedy nie było), nagminnie odwiedzające jego wydział i ulubione knajpki, wydzwianiające do jego domu.... mial facet swoje 5 minut, oj miał i powiem Wam, że teraz juz by tak nie poszalał....."za karę" zdecydowanie starcił na wyglądzie 8)


heh , a co wychudl strasznie? no nie dziwilabym sie od tego rodziaju "cwiczen" to sie na wadze traci :wink:
ale co tam tak na niego bedziemy gadac, gosc uczciwie za kawalera sobie pouzywal, a pewnie to pierwsze kroki byly jego w dziedzinie seksu, fascynacja seksem wtedy duza przeciez jest , to sobie chlopak edukacje niezla zafundowal a jak mogl za darmo sie uczyc to dlaczego nie.
A pozniej bozia zabrala piekny wyglad i dobrze przynajmniej wiernym mezem moze jest. A i zapewne doswiadczonym i z duza wiedza jak i co , gdzie i jak itp itd - z zonka oczywiscie :P

paprotka
20-04-2005, 12:00
a wiecie czytam sobie ten wątek z zainteresowaniem,choć mnie aktualnie o "motylki" w brzuchu przyprawiają świeżo posadzone maliny :D

jak widać - wiosna :lol: różne takie rozbudza, panie, instynkty, ale o malinach to 6 stron miłościewi by nie wygenerowali, ale o ciamciaramciam - owszem :lol:

ideologicznie to mi najbliżej do tracha, choć fundament inny :wink:
donnie nic radzic nie będę, bo dyskusja i tak wyslizła sie poza jej problem, a ponadto osobiste dylemety moralne to najlepiej se rozstrzącac w cichości ducha a nie na forum ( za dużo przekłamań na łączach :wink: oraz tednencji :lol: )

myśle sobie tak : między ustami a brzegiem pucharu wszystko się może zdarzyć
motylki, omglenia, mgła na oczach i inne trawiące trzewia seksiukualne spazmy - oj dobra rzecz, dobra :lol:
a bucha z niej energia, że HO!
wartałoby ją spożytkować i skierować na właściwy obiekt 8) lub cel
nie szkodzący, jak aktualnie będzie to osobnik płci męskiej udomowiony
obalić na podłogę, zedrzeć odzież i wyharczec : bierz mnie, gryź mnię, Alvaro, ole!!!
o potędze wizualizacji przeciez pisać nie będę :wink:

to tylko jedna z propozycji twórczego spożytkowania :lol:

w opowieści donny najbardziej zafrapował mnie przedmiotowy stosunek do Hiszpana ( Hiszpana, prawda ?)
że niby pewnik, że łun chcący :-? i jak to zeby sie normalny z Południa samczyk nie połaszczył na wdzięki Polki ( nic nie suponuję, wierę, że dona ten tego, jak najbardziej very atrakcyjna)

cała moja nadzieja w nim :lol:
bo to wicie, rozumicie, Historia zna takie przypadki, jak to sobie coś jednostka wykoncupuje i z zamiarem nosi a tu buch, tralala - i Caldini nie pomoże :lol:
a może Hiszpan z tych oziębłych ? lubo nie mogących ? człek prawego charakteru i żelaznych zasad, albo jakis nacji specjalnie nie preferujący ?
z lękami natury wenerycznej ? zabobonny ? pod pantoflem ? romantyk ??
że niby zaraz donżuan ? :o a pies jeden andaluzyjski go wie, może tylko strategię sprzedży ma dobrą :lol:


rozumiem : wiosna.
wszystko się budzi :wink: i tylko zapylać, zapylać - zew natury :D
och, jej :lol: - ja też słucham Barry White`a

no to macie :) - tutaj tylko tekst, ale posłuchajcie koniecznie 8)

It feels so good
You lying here next to me
Oh, what a groove
You have no idea how it feels
My hands just won't keep still
I love you, baby
Oh, I love you, I love you, I love you
I just wanna hold you
Run my fingers through your hair
Ooh
Outta sight
Uh-huh, right there, you like it like that
Closer
Come here, closer, close
Oh, baby
Oh, baby

Give it up, ain't no use
I can help myself if I'd wanted to
I'm hung up, no doubt
I'm so in love with you, for me there's no way out

'Cause deeper and deeper
In love with you I'm falling
Sweeter and sweeter
Your tender words of love keeps calling

Eager and eager, yeah
To feel your lips upon my face
Please her and please her
Any time or any place

I'm gonna love you, love you, love you just a little more, baby
I'm gonna need you, need you, need you every day
I'm gonna want you, want you, want you in every way

???Make no mistake??? for I'll hold back knowin'
This time it looks like lover is here to stay
As long as I shall live
I'll give you all I have and all I have to give

'Cause please her and please her
Any time or any place
Eager and eager
To feel your sweet lips on my face

Deeper and deeper
In love with you I'm falling, yeah
Sweeter and sweeter
Your tender words of love keeps calling

I'm gonna love you, love you, love you just a little more, baby
I'm gonna need you, need you, need you every day
I'm gonna want you, want you, want you in every way

no. to biorę się kotlety
:lol: :lol:

Agnieszka1
20-04-2005, 12:20
bardzo lubie paprotki :P

A wiecie slyszalam od kogos ze mowil nie ze ma motylki w brzuchu tylko ze ma ćmy w brzuchu :lol:

Oh z ta zdrada :cry:
Ale cale szczescie ze tak jak w slawnej piosence
"dziwny jest ten swiat , lecz ludzi dobrej woli jest wiecej"

Mwanamke
20-04-2005, 12:58
a wiecie czytam sobie ten wątek z zainteresowaniem,choć mnie aktualnie o "motylki" w brzuchu przyprawiają świeżo posadzone maliny :D


Maliny?? :D O takie?:

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałas na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakis żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.


heh , a co wychudl strasznie? no nie dziwilabym sie od tego rodziaju "cwiczen" to sie na wadze traci

Ano niestety...buziaczek uroczy się mocno zaokrąglił, podobnie jak reszta ciała, fryzura powędrowała moooocno do tyłu zsuwając się mało malowniczo z czoła....i o ile osobiście lubię mężczyzn sporo więlszych ode mnie o tyle w tym wypadku jakies to wszsytko zrobiło sie mało pociągające....na szczęście dla mnie był mi on i jest (ze względu na pamięć) bardzo bliski sercu całkiem w oderwaniu od powłoki cielesnej :D

agniesia
20-04-2005, 13:09
wyzej 1950 napisal, ze ma chrzaszcze 8)

Paprotka :lol:

agniesia
20-04-2005, 13:17
a wiecie czytam sobie ten wątek z zainteresowaniem,choć mnie aktualnie o "motylki" w brzuchu przyprawiają świeżo posadzone maliny :D
A jak sobie pomysle o tym, ze kluja to motylki odlatuja.

1950
20-04-2005, 13:29
no bo motylki to takie mało menskie :lol: :lol: :lol:

Agnieszka1
20-04-2005, 13:34
no bo motylki to takie mało menskie :lol: :lol: :lol:

taaak chrzaszcze moze i bardziej :P
kurcze ja mam bardzo meski mozg w skrzynce swojej w kompie ale nie wiem jak to tu wkleic :cry:
a jest bardzo meski podobno :P

donna
20-04-2005, 16:26
Paprotka napisała
w opowieści donny najbardziej zafrapował mnie przedmiotowy stosunek do Hiszpana ( Hiszpana, prawda ?)
że niby pewnik, że łun chcący i jak to zeby sie normalny z Południa samczyk nie połaszczył na wdzięki Polki ( nic nie suponuję, wierę, że dona ten tego, jak najbardziej very atrakcyjna)

cała moja nadzieja w nim
bo to wicie, rozumicie, Historia zna takie przypadki, jak to sobie coś jednostka wykoncupuje i z zamiarem nosi a tu buch, tralala - i Caldini nie pomoże
a może Hiszpan z tych oziębłych ? lubo nie mogących ? człek prawego charakteru i żelaznych zasad, albo jakis nacji specjalnie nie preferujący ?
z lękami natury wenerycznej ? zabobonny ? pod pantoflem ? romantyk ??
że niby zaraz donżuan ? a pies jeden andaluzyjski go wie, może tylko strategię sprzedży ma dobrą


:D Myślę ,że to nie tylko ja miałam motylki ,w ostatnim sms-sie napisał mi
You are in my heart,I won`t forget you for 100 years of my life
i jaak tu nie mieć motylków

Wojtek62
20-04-2005, 16:33
oj donna to jednak masz kontakt z Hiszpanem, więc te motylki będa Cie przechodzic do kolejnej delegacji

jareko
20-04-2005, 20:36
....Rozważmy sytuację że partner zdradzający przyznaje się od razu - ból dla współmałzonka, zawód itd. Po 20 latach współnego życia prawda wychodzi na jaw - wspólmałżonek jest przerażony że przez te naście lat był okłamywany, oszukiwany. Czy po tylu latach zdradę przyjmuje się jakoś inaczej niz po samym fakcie?Czy to mniej boli, czy łatwiej mozna przejść na tym do porządku dziennego?
Sadze że nie ,może później nawet bardziej boli.
zakladajac ze wogole malzenstwo z rozwazanej sytuacji przetrwa ponad 20 lat ;), czego Ci zycze, bedziesz miala wtedy zupelnie inne spojrzenie na wiele rzeczy - na zdrade takze i na partnera z ktorym ponad 20 lat we wspolnym lozu zyjesz takze
Zakladasz ze ciagle bedziesz miala identyczny system wartosci jak dzis. Uwierz mi, on ewoluuje wraz z doswiadczeniem i wiekiem. Powoli inne wartosci zaczynaja byc wazne - zrozumienie, sypatia, codziennosc i inne .

1950
20-04-2005, 20:45
nic dodać, nic ująć

Ew-ka
20-04-2005, 21:26
Rany Julek - to Wy jeszcze ciągniecie ten wątek ????
co to wogóle za temat - zdradzac czy nie zdradzać ? a może kraść albo nie kraść ? albo zabić albo nie zabić ???? Jeśli coś jest złe to nie ma bata - zło jest złem . Dekalog jest po to aby wytyczł nam słusznośc myślenia , abyśmy nie mieli wątpliwości jakie jest nasze postepowanie ..... I tu są wątpliwości jak postępować ??? Ręce mnie opadły ...... niestety .....

Agnieszka1
21-04-2005, 06:40
Rany Julek - to Wy jeszcze ciągniecie ten wątek ????
co to wogóle za temat - zdradzac czy nie zdradzać ? a może kraść albo nie kraść ? albo zabić albo nie zabić ???? Jeśli coś jest złe to nie ma bata - zło jest złem . Dekalog jest po to aby wytyczł nam słusznośc myślenia , abyśmy nie mieli wątpliwości jakie jest nasze postepowanie ..... I tu są wątpliwości jak postępować ??? Ręce mnie opadły ...... niestety .....

mi tez opadly ........ nietety..........
Ew-ka jestem takiego samego zdania.

Teska
21-04-2005, 07:05
Zgadzam sie z Ew-ka


myslałam ze watek juz sie skonczył, zginął smiercią naturalną....no a on dalej sie ciagnie :lol:

ponury63
21-04-2005, 08:00
:D Myślę ,że to nie tylko ja miałam motylki ,w ostatnim sms-sie napisał mi
You are in my heart,I won`t forget you for 100 years of my life
i jaak tu nie mieć motylków


:D Buenos dias, seniorita! :D

No to hulaj dusza, piekła nie ma :lol:. Tobie już nic nie pomoże.


http://www.clipartgallery.com/holidays/cinco_de_mayo/dancing_pepper.gif http://www.clipartgallery.com/holidays/cinco_de_mayo/ole.gif http://www.clipartgallery.com/holidays/cinco_de_mayo/dancing_pepper.gif http://www.clipartgallery.com/holidays/cinco_de_mayo/happy_fiesta.gif




Czym się niszczy motylki ? te brzuszne, w stanie larwalnym ? :roll:
KONFRONTACJĄ z rzeczywistością. Wyobraź sobie, że wszystko potrwa 5 minut [w tym 4 gry wstępnej], po czym Don Juan de Marco zalegnie tyłem do Ciebie i będzie strasznie chrapał :lol:
Ale to będzie NAPRAWDĘ "szybki numerek bez zobowiązań" :lol: :lol: :lol:


PS: jak na kogoś, kto zna "tylko niemiecki", wszystko świetnie rozumiesz :lol:. Pewnie serce Ci podpowiada :lol:




Paprotka, Mwanamke i Smartcat - BRAWO :D :D :D

trach
21-04-2005, 08:37
Tiaaa... Na różnych fundamentach ludzie budują swoje domy, ale na sloganie wysłanym przez sms? (a ciekawe, do ilu pań już przedtem wysyłanym)...

:-?

Majka
21-04-2005, 08:49
Zaliczyć, zdobyć.....wiecie co, to okropne, ale to marzenie wielu mężczyzn.
Do tej pory wydawało mi się, że kobiety potrzebują czegoś więcej.
Romans, zdrada, szybki seks - to pustka - zgliszcza w psychice zostawi.

Agnieszka1
21-04-2005, 08:55
No w koncu, w koncu ta dyskusja jest rozsadna :P

Uller
21-04-2005, 09:34
Rany Julek - to Wy jeszcze ciągniecie ten wątek ????
co to wogóle za temat - zdradzac czy nie zdradzać ? a może kraść albo nie kraść ? albo zabić albo nie zabić ???? Jeśli coś jest złe to nie ma bata - zło jest złem . Dekalog jest po to aby wytyczł nam słusznośc myślenia , abyśmy nie mieli wątpliwości jakie jest nasze postepowanie ..... I tu są wątpliwości jak postępować ??? Ręce mnie opadły ...... niestety .....
Cała dyskusja ma charakter poznawczy takiego zjawiska jakim jest zdrada.
Po pierwsze nie każdy z nas czytał dekalog, nie każdy z nas go zrozumiał i nie każdy z nas go pamięta (zwłaszcza w chwilach uniesień).
Każdemu z nas może przytrafić się zaskakująca sytuacja, zauroczenie. Jeżeli będziemy zdawali sobie sprawę z mechanizmów jakie wówczas następują lawinowo, to będziemy się w stanie przed nimi bronić.
A ja kiedyś myślałem, że wszyscy wiedzą, że jak się buduje dom to ściany maja być proste. I nie wyobrażałem sobie że ludzie pomimo tego że wiedza jak ma być coś zrobione robią inaczej.... bo to wymaga wysiłku.

paprotka
21-04-2005, 09:49
:D Myślę ,że to nie tylko ja miałam motylki ,w ostatnim sms-sie napisał mi
You are in my heart,I won`t forget you for 100 years of my life
i jaak tu nie mieć motylków


oj donna, donna e`moblile ! :)

gdzie tu one hot night ? toż to regularne romansidło kwitnie :o
ciekawość co odpowiedziała donna : that`s very good of you, but.... Life is getting more difficult ? :wink: :lol: :lol: :lol:

swoja drogą - strasznie kiepska ta jego sprzedaż, może ma problemy z komunikacją werbalną w jezyku nieojczystm :lol:
ale u nich to wegentacja jakos szybciej się zaczyna, on juz w połowie sezonu pylnego - musi plan wyrobić, eh no i dwa miesiące ten grunt pod nasionko spulchniać :lol:

teraz obstawiam udomowionego 8) - cała nadzieja w nim, że się tropnie czemuż żona pod kołdrą :wink: esemesi i roztelepana chodzi

uch, corrida się szykuje :lol: :lol:

paprotka
21-04-2005, 09:57
Tiaaa... Na różnych fundamentach ludzie budują swoje domy,


:lol: :lol: przepraszam :oops: , ale nie moge sie powstrzymać ( wyobraznia mi pracuje :lol: )
taki stary dowcip budowlany :wink:

przychodzi baba do architekta ...
- Pani chce się walić czy budować ?

juz widzę ten post za pól roku :wink: : lepiej sie budowac w Polsce czy ( piiiiiii) w Hiszpani, jak myslicie, szanowna redakcjo pomóż ....

smutna lidka
21-04-2005, 10:16
:D Myślę ,że to nie tylko ja miałam motylki ,w ostatnim sms-sie napisał mi
You are in my heart,I won`t forget you for 100 years of my life
i jaak tu nie mieć motylków


:D Buenos dias, seniorita! :D

No to hulaj dusza, piekła nie ma :lol:. Tobie już nic nie pomoże.





motylki?

w takim razie faktycznie na to wygląda Donno, że źle z Tobą, jeśli nabierasz się na taki tekst... na taki byle ochłap mówiąc wprost
chyba nie chcesz nam powiedzieć, że takie byle - co zrobiło na Tobie jakiekolwiek wrażenie...
Donno w miarę rozgarnięty dziesięciolatek napisałby coś lepszego...


jesli masz się już z nim przespać, to mam nadzieję, że w łóżku jest lepszy niż w w prowadzeniu sms-owej korespondencji
a przede wszystkim, że przynajmniej tam choć trochę będzie się starał...

Donno, ja nie mówię, że masz być wierna mężowi, ale skoro to ma być Twoja pierwsza zdrada, to znajdź sobie kogoś, kto się do tego nadaje, a nie jakiegoś głupka bez polotu i odrobiny zaangażowania

*marta*
21-04-2005, 10:20
ciekawość co odpowiedziała donna : that`s very good of you, but.... Life is getting more difficult ? :wink: :lol: :lol: :lol:

ja bym stawiała na :
and you are in Polish investors' minds. In hundreds of minds ;)

donna
21-04-2005, 10:57
Oj Lidko chyba przesadziłaś :cry:
po piewrwsze nie mam ochoty na żaden romans, była mowa o chwili uniesienia,która by się na tym jednym razie skończyła
więc nie nabieram się na żadne teksty bo wywolują tylko uśmiech na twarzy mej.
A po drugie pokaż mi kobietę która nie lubi jak jej się okazuje zainteresowanie,kiedyś były to kwiaty i czekoladki przesyłane prze posłańca,a dziś są to sms-y
Rozumiem że gdybyś otrzymała taką wiadomość zbluzgałabyś autora za formę wiadomości,a mnie po prostu zrobiło się miło

modulor
21-04-2005, 11:02
No i nadszedł czas że muszę skorzystać z porad psychologa
Jestem na forum już długo,ale wolałam się zalogować raz jeszcze.
Mam problem.Wyjechałam służbowo na kilka dni za granicę i podczas delegacji poznałam kogoś i klops zupełnie zgłupiałam.Jak za dawnych czasów,kiedy byłam podlotkiem totalne zauroczenie.Myślałam że już wyrosłam z tego rodzaju fascynacji.Objawy: gwałtowne bicie serca na jego widok, ukradkowe długie spojrzenia sobie w oczy podczas rozmów z innymi osobami, przypadkowe elektryzujące dotknięcia.I gdyby nie to że mieszkałam w pokoju z koleżanką na 100% nie spałabym sama tej nocy.I tego się właśnie przestraszyłam .Że jestem zdolna do zdrady (o ile przygodą na jeden wieczór można nazwać zdradą),ja która nigdy nie wybaczyłaby zdrady mężowi....Nie mogę przestać o nim myśleć,ale co ciekawe ,nie interesuje mnie związek z tą osobą,tylko cały czas pragnę kontaktu fizycznego,sex w czystej postaci.Nie jestem w stanie spojrzeć w oczy mężowi,czuję sie idiotycznie.I nie wiem co będzie dalej



piękna historia
wzruszająca do głębi ...
ileż w tym uczucia, czułości, wzniosłości, liryki i romantyki
bogowie olimpu przychylą się do Twych ukrytych próśb
i ześlą sępy ,,, by wyrwały coś temu co rozpala ogień wiecznej miłości
a co ... to nie napiszę :D

Agnieszka1
21-04-2005, 11:05
Oj Lidko chyba przesadziłaś :cry:
po piewrwsze nie mam ochoty na żaden romans, była mowa o chwili uniesienia,która by się na tym jednym razie skończyła
więc nie nabieram się na żadne teksty bo wywolują tylko uśmiech na twarzy mej.
A po drugie pokaż mi kobietę która nie lubi jak jej się okazuje zainteresowanie,kiedyś były to kwiaty i czekoladki przesyłane prze posłańca,a dziś są to sms-y
Rozumiem że gdybyś otrzymała taką wiadomość zbluzgałabyś autora za formę wiadomości,a mnie po prostu zrobiło się miło


doniu jesli miala to byc tylko chwila uniesienia a nie jakis romans to po kiego mu nr tel dalas?
Jesli chce sie szybkiego numerku bez zobowiazan nie robi sie takich rzeczy jak podanie nr tel, nazwiska, moze jeszcze adresu itp, itd.
Poprostu idziecie, bzykacie sie i dowidzenia, wiecej sie nie widzimy.
Gdy gosc ma twoj nr tel to gdy ty juz spelnisz swoje pragnienia on moze chciec wiecej , a wtedy bedziesz miala natreta jak nic.

Dobrze ze nie mam takiego problemu, kocham meza, nie zdradzam go ani nie mam zamiaru i jest mi z tym dobrze - bardzo dobrze :P

smutna lidka
21-04-2005, 11:09
Oj Lidko chyba przesadziłaś :cry:
po piewrwsze nie mam ochoty na żaden romans, była mowa o chwili uniesienia,która by się na tym jednym razie skończyła
więc nie nabieram się na żadne teksty bo wywolują tylko uśmiech na twarzy mej.
A po drugie pokaż mi kobietę która nie lubi jak jej się okazuje zainteresowanie,kiedyś były to kwiaty i czekoladki przesyłane prze posłańca,a dziś są to sms-y
Rozumiem że gdybyś otrzymała taką wiadomość zbluzgałabyś autora za formę wiadomości,a mnie po prostu zrobiło się miło


Donno to po prostu strasznie słabe, co on ci napisał
słabiuteńkie

do pierwszej zdrady należy sobie wybrać kogoś, kto spełnia podstawowe standardy intelektualne i kto choć trochę się stara, bo inaczej można się srogo rozczarować

rany, nawet do dziesiątej

a zatem ja bym go zwyczajnie olała

sms proszę bardzo ale znaaaacznie bardziej dopracowany

taki na którym autor myślał chociaż ze 2 sekundy

*marta*
21-04-2005, 11:13
Smutna Lidka, ja myślę, że on nad tym długo myślał :lol: oj dlugo :)

ponury63
21-04-2005, 11:24
Tiaaa... Na różnych fundamentach ludzie budują swoje domy, ale na sloganie wysłanym przez sms?
(a ciekawe, do ilu pań już przedtem wysyłanym)...

:-?
Trachu... jaki DOM ? Sławojka co najwyżej, i to drzewianna ze skrzypiącymi zawiasami...

No dokładnie tak:

Poprostu idziecie, bzykacie sie i dowidzenia, wiecej sie nie widzimy.

TO nawet nie sławojka. Wiem !! HOTEL !!
[ale kto budował hotel ? :roll: I na jakich fundamentach ? :roll:
no i czy budowniczowie chcieli się walić czy budować ?? :o]

Paty
21-04-2005, 11:33
....Rozważmy sytuację że partner zdradzający przyznaje się od razu - ból dla współmałzonka, zawód itd. Po 20 latach współnego życia prawda wychodzi na jaw - wspólmałżonek jest przerażony że przez te naście lat był okłamywany, oszukiwany. Czy po tylu latach zdradę przyjmuje się jakoś inaczej niz po samym fakcie?Czy to mniej boli, czy łatwiej mozna przejść na tym do porządku dziennego?
Sadze że nie ,może później nawet bardziej boli.
zakladajac ze wogole malzenstwo z rozwazanej sytuacji przetrwa ponad 20 lat ;), czego Ci zycze, bedziesz miala wtedy zupelnie inne spojrzenie na wiele rzeczy - na zdrade takze i na partnera z ktorym ponad 20 lat we wspolnym lozu zyjesz takze
Zakladasz ze ciagle bedziesz miala identyczny system wartosci jak dzis. Uwierz mi, on ewoluuje wraz z doswiadczeniem i wiekiem. Powoli inne wartosci zaczynaja byc wazne - zrozumienie, sypatia, codziennosc i inne .

Mój drogi.
Jestem mężatką z 10 letnim stażem to w cale nie tak mało. Wyobraź sobie że ja głeboko wierzę w to co przysięgałam mężowi przed ołtażem, starm się żyć według pewnych norm i zasad które przyjęłam sobie na początku zwiazku . Jak na razie udaje mi się to znakomicie i o dziwo coraz łatwiej. Moze mnie się akurat udało. Po co szukać na zewnatrz czegoś lepszego jak samą "śmietankę"mam w domu a i " motylki" jak na niego spojrzę.
Paty.

Agnieszka1
21-04-2005, 11:55
Jareko poprostu nie wierzy w to ze mozna zyc chodzac z jednym partnerem do lozka a nie co roz to z innym.
Powiem krotko - ma chlopak problem.


Ponury63 - a ja juz ci chyba kiedys mowilam ze ty wcale nie jestes ponury - powinienes miec nick - wesoly63 :wink:

1950
21-04-2005, 12:03
a tutaj stanę w obronie jareko. czy któreś z Was miało podobną historię swojego życia? ja doskonale wiem że najłatwiej jest ferować wyroki, wiem bo sam to często robię, zresztą jak każdy z Was. ale staram się to wyeliminować z lepszym lub gorszym skutkiem

donna
21-04-2005, 12:10
Oj Lidko chyba przesadziłaś :cry:
po piewrwsze nie mam ochoty na żaden romans, była mowa o chwili uniesienia,która by się na tym jednym razie skończyła
więc nie nabieram się na żadne teksty bo wywolują tylko uśmiech na twarzy mej.
A po drugie pokaż mi kobietę która nie lubi jak jej się okazuje zainteresowanie,kiedyś były to kwiaty i czekoladki przesyłane prze posłańca,a dziś są to sms-y
Rozumiem że gdybyś otrzymała taką wiadomość zbluzgałabyś autora za formę wiadomości,a mnie po prostu zrobiło się miło


doniu jesli miala to byc tylko chwila uniesienia a nie jakis romans to po kiego mu nr tel dalas?
Jesli chce sie szybkiego numerku bez zobowiazan nie robi sie takich

rzeczy jak podanie nr tel, nazwiska, moze jeszcze adresu itp, itd.
Poprostu idziecie, bzykacie sie i dowidzenia, wiecej sie nie widzimy.
Gdy gosc ma twoj nr tel to gdy ty juz spelnisz swoje pragnienia on moze chciec wiecej , a wtedy bedziesz miala natreta jak nic.

Dobrze ze nie mam takiego problemu, kocham meza, nie zdradzam go ani nie mam zamiaru i jest mi z tym dobrze - bardzo dobrze :P


Nie dawałam mu nr telefonu prywatnie,przy prezentacji osób nastąpiła wymiana wizytówek po prostu

smutna lidka
21-04-2005, 12:11
Smutna Lidka, ja myślę, że on nad tym długo myślał :lol: oj dlugo :)

czyli jesteś jeszcze większą pesymistką ode mnie, tak?

ja liczyłam, że on może tylko leniwy, a nie taki całkiem głupi...

:lol:

ale wiem, wiem - przypuszczalnie była to nadzieje złudna



pozdrawiam Siostro :D - bardzo lubię bratnie pesymistyczne dusze

cieszę się, ze są takie na Forum

ponury63
21-04-2005, 12:14
a tutaj stanę w obronie jareko. czy któreś z Was miało podobną historię swojego życia? ja doskonale wiem że najłatwiej jest ferować wyroki, wiem bo sam to często robię, zresztą jak każdy z Was. ale staram się to wyeliminować z lepszym lub gorszym skutkiem
Też staję w obronie Jareko.
Trochę nam tu napisał, co przeszedł, i już po tym widać, że broni się przed Jedyną Słuszną Prawdą. I ma odwagę się do tego przyznać.
Osobiście obstawiam, że ten wątek to ściema, która obrodziła w całkiem fajną dyskusję, czasem z pokazywaniem sobie ładnych piórek - pani zobaczy, jaką mam fajną moralność, o tu pani spojrzy, jaka piękna - i krytyką brzydkich piórek [a fe, jakie to brzydkie, pocerowane :-?] oraz próbami wykonania egzorcyzmów nad pożądaniem donny [pal licho, czy prawdziwym].
Ale dyskusja fajowa.




Ponury63 - a ja juz ci chyba kiedys mowilam ze ty wcale nie jestes ponury - powinienes miec nick - wesoly63 :wink:
Nie, bo wtedy nie byłoby tej całej radochy.
Tak to nikt się niczego dobrego po mnie nie spodziewa, a tu masz - a kuku - Kinderniespodzianka :D.

A tak w ogóle to jestem wesoły inaczej.

Agnieszka1
21-04-2005, 12:20
Donna ty juz jestes duzia dziewcynka - sama sobie odpowiedz - warto nie warto?

*marta*
21-04-2005, 12:20
Lidka, ja realistką jestem. Siostro :)

Co do lenistwa... przecież napisał całkiem sporą liczbę słów. 16!

Agnieszka1
21-04-2005, 12:30
Lidka, ja realistką jestem. Siostro :)

Co do lenistwa... przecież napisał całkiem sporą liczbę słów. 16!

Taaaak , banal nie banal troche sie napikal :wink:

Uller
21-04-2005, 12:36
Drogie panie to ja proponuje konkurs na napisanie niebanalnego sms. Takiego który by zachwycił grą słowną i był wspaniale skomponowanym elementem flirtu.
Proponuję język fiński i to najlepiej z wykorzystaniem wszystkich znanych nam słów. :wink: :lol: :lol: :lol:

smartcat
21-04-2005, 12:40
Wy Siostry to jakieś nawiedzone ciut jesteście. Oczekujecie od Hiszpana żeby nie swoim ojczystym jezyku "poleciał" sonetem w smsie wziawszy za wzór Petrarke, Shakespira i trubadurów. Nie za duże aby wymagania??
A zreszta nie o miłości duchowej my tu rozprawiamy tylko tej cielesnej :-)

*marta*
21-04-2005, 12:46
Uller, to mój sms byłby spacją :( Ale może inny język wybierzemy? Albo nie, poduczę się, może z 16 słów sklecę.

Smartcat, ależ tu nie o ilość chodzi, a o jakość :)

smutna lidka
21-04-2005, 12:54
Wy Siostry to jakieś nawiedzone ciut jesteście. Oczekujecie od Hiszpana żeby nie swoim ojczystym jezyku "poleciał" sonetem w smsie wziawszy za wzór Petrarke, Shakespira i trubadurów. Nie za duże aby wymagania??
A zreszta nie o miłości duchowej my tu rozprawiamy tylko tej cielesnej :-)


myślę, że jednak nie

nie z każdym idę do łóżka

"za głupi na seks ze mną' - myślę sobie czasem

albo często

jestem bardzo wyrozumiała, ale bez przesady

chciałabym, żeby Donna tez stosowała to kryterium doboru - podstawowe wg mnie - inteligencję

gdyby nasz kandydat się nie odezwał nie byłby teraz spalony
ale niestety to zrobił...

smartcat
21-04-2005, 12:55
Uller, to mój sms byłby spacją :( Ale może inny język wybierzemy? Albo nie, poduczę się, może z 16 słów sklecę.

Smartcat, ależ tu nie o ilość chodzi, a o jakość :)

No kobitki o jakości to bym się w tym wzgledzie na waszym miejscu nie wypowiadał!! Toż to tylko wy jesteście jedynymi czytelniczkami Harlequinów i nam te chłamowe standardy chcecie wciskać nawet do korespondencji smesowej? Oj! :evil:

A ja tam uwazam że napisał całkiem OK. Nawet bardzo dobrze! Mnie wasze Harleqinowe standardy nie zwiodą! :D

smutna lidka
21-04-2005, 13:02
:lol:
oj, Smartcat, zaraz pęknę

no właśnie problem w tym, że to nasz nieudaczny Hiszpan wyglada na czytelnika Harleqinów...

albo w tym, ze uznał Donnę za ich czytelniczkę

no i teraz mamy taką sytuacje, ze można co najwyżej rozważać co jest u kandydata do pierwszej zdrady gorsze - lekceważenie naszej inteligencji czy też brak jego własnej...

Uller
21-04-2005, 13:03
Pomiędzy kochankami najlepszy jest brak komunikacji. Ona myśli że on jest ideałem, a on jest przekonany, że romansuje z najinteligentniejszą kobietą na świecie. Jakiekolwiek słowo burzy tą złudę którą tak się napawają.

Na marginesie wspomnę że zauważyć można w naszej dyskusji pierwotną naturę. Naturę samców do przekazywania jak największej ilości genów i naturę samic do selekcjonowania jak najlepszych genów.

smartcat
21-04-2005, 13:07
:lol:
oj, Smartcat, zaraz pęknę

no właśnie problem w tym, że to nasz nieudaczny Hiszpan wyglada na czytelnika Harleqinów...

albo w tym, ze uznał Donnę za ich czytelniczkę

no i teraz mamy taką sytuacje, ze można co najwyżej rozważać co jest u kandydata do pierwszej zdrady gorsze - lekceważenie naszej inteligencji czy też brak jego własnej...

A może on romantyk, albo może praktyk? :lol:

jareko
21-04-2005, 13:14
O rany :) ale wymagania macie - od razu Szekspirem ma byc w piekne slowka i na dodatek rymem pisal?
To byl chwila, cisnienie wzroslo tu i owdzie a teraz tylko znac o sobie daje ze zyje i hmmm..... mysli (w to bym po czesci watpis wszak facet z niego i "mysli inaczej" :lol: )
Wyrozumialosci dla jak widzac nie zaprawionego w bojach podbojow smsowych - ale widze ze tutaj rysuje sie gronoe specjalistow w tej dziedzinie ;)

Uller - no coz, tak mamy w genach - i samiczki i samczyki :) Reszta to hamulce przez innych na nas zalozone ;)

Obroncom mojej osoby slicznie dziekuje. Na szczescie temperatura wymiany pogladow wygasa i mozna spokojnie bez wycieczek osobistych rozmawiac - a ze mowie rzeczy niepopularne jak widzac i moze zbyt szczerze na swoim wlasnym przykladzie - hmmmm...... no coz - takie jestem

Swoja droga ciekawsza bylaby polemika w temacie "Co przyniosla nam zdrada?" ewentualnie "dlaczego nie oparlam/lem sie popedowi"
:lol: :lol: :lol:

*marta*
21-04-2005, 13:16
Lidka, nie ważne, co gorsze, ważne, że albo jedno, albo drugie ma miejsce.

Uller, gdyby było, tak jak piszesz, Donna wybrałaby szklankę zimnej wody.

Smartcat, widzę, że odrobinę sympatii poczułeś do Hiszpana ;)

paprotka
21-04-2005, 13:21
uch, chłopaki :lol: , no niech Hiszpan chociaż ściaga z Barrego :lol:
(My first, my last, my everything And the answer to all my dreams.
You're my sun, my moon, my guiding star My kind of wonderful, that's what you are
I know there's only, only one like you.
You're like a first morning dew on a brand new day.

I see so many way that I can love you,
Till the day I die.
You're my reality, yet I'm lost in a dream.)

albo choć dyszy tak jak White :D

no co wy, no co ? zapomnięli ???? :lol: :lol:

ja rozumiem, że Mister to raczej body language, no ale!
jak on daje :oops: tak, jak sprzedaje :-? :o :lol: :lol: :lol: :lol:


donna, no weź miej jaja :wink: i sie zdecyduj czego Ci potrzeba : takiego dowartościowania , flirciku, dreszczyku, romansiku, bzyku - bzyku... :o

a udomowiony co, skapciały ???
na solarium niech idzie, a bo co :roll:

*marta*
21-04-2005, 13:22
Swoja droga ciekawsza bylaby polemika w temacie "Co przyniosla nam zdrada?" ewentualnie "dlaczego nie oparlam/lem sie popedowi"
:lol: :lol: :lol:

Jareko, chętnie poczytamy. Polemizujcie :)

smutna lidka
21-04-2005, 13:24
:lol:
oj, Smartcat, zaraz pęknę

no właśnie problem w tym, że to nasz nieudaczny Hiszpan wyglada na czytelnika Harleqinów...

albo w tym, ze uznał Donnę za ich czytelniczkę

no i teraz mamy taką sytuacje, ze można co najwyżej rozważać co jest u kandydata do pierwszej zdrady gorsze - lekceważenie naszej inteligencji czy też brak jego własnej...

A może on romantyk, albo może praktyk? :lol:

tak, może praktyk...
to smutne zadowalać się byle czym

zdradzaj Donno - ale mówię Ci nie z nim

smartcat
21-04-2005, 13:27
Smartcat, widzę, że odrobinę sympatii poczułeś do Hiszpana ;)

Meska solidarność! Chłopak jedno zdanie skrobnął a juz dziewczyny z tego jednego zdania wszystko o jego inteligencji powiedzić mogą...Szelroki Holmsy cholercia :-)

paprotka
21-04-2005, 13:29
Osobiście obstawiam, że ten wątek to ściema.....

iii tam, ja się dobrze bawię 8) - nawet wiem gdzie w stół uderzyć :lol: :lol: i z dokładnościa do 80 słów określić odpowiedź 8)


A tak w ogóle to jestem wesoły inaczej.

a to mamy coś ze soba wspólnego :o : bo ja jestem ponura inaczej :lol:

1950
21-04-2005, 13:29
:lol: :lol: :lol: !!!!!

jareko
21-04-2005, 13:29
*marta* - ta poczytac by kazdy chcial tylko kto pierwszy watek zalozy?

Powiem inaczej i chyba zgodnie z prawda - nudzimy sie w pracy :) i tyle ;)

smutna lidka - dlaczego od razu praktyka smutek wywoluje? To teoretycznie gwarancja hnmmm....co tu powiedziec?.......hmmmm....by znow po lbie nie dostac. Ale co mi tam - leb juz prawie lysy i wiekowy ;). Wiec smialo - moze to gwarancja wielokrotnych orgazmow?
Tylko od razu tutaj przestroga - jesli nasz Hiszpan okaze sie zbyt dobry w te "klocki" od slubnego hmmmm...... donna - wtedy tylko wspolczuc wypada gdyz poznasz cos czego nie zaznalas a to moze zburzyc chyba bardziej twe zycie niz sam fakt zdrady

1950
21-04-2005, 13:31
a tak naprawdę to narzuciliście takie tempo, że nie nadąrzam, co przejdę do drugiego tematu, chwila i już pół stony

jareko
21-04-2005, 13:36
1950 - bo temat "chodliwy" ;)
A o czym tu rozmawiac jak czlek chwile sie nudzi?
Wiadomo - faceci......oj wiadomo - wszk juz ktos powiedzial ze mamy az dwa miejsca gdzie nasz mozg sie umiejscowi - szkoda tylko ze jak dziala jeden to kosztem drugiego i na odwyrtke ;)
A nasze kobitki? Owoc zakazany (czy aby na pewno zakazany ;) ) tez rumience na twarzy i zainteresowanie wieksze wzbudza niz fatalaszki

paprotka
21-04-2005, 13:36
Tylko od razu tutaj przestroga - jesli nasz Hiszpan okaze sie zbyt dobry w te "klocki" od slubnego hmmmm...... donna - wtedy tylko wspolczuc wypada gdyz poznasz cos czego nie zaznalas a to moze zburzyc chyba bardziej twe zycie niz sam fakt zdrady

no i widzisz, jareko, widzisz- od poczatku to mówię : ze skapciałego Hiszpana zrobić :lol: , obalic, zedrzeć.... etc.

i tak, niechcacy, jareko ( sic!) dostarczasz argumentów pro :wink: contra :lol:

trach
21-04-2005, 13:39
Obywatelu ponury63, jeszcze nie miałem okazji tego powiedzieć na głos, ale od dawna po cichu uważam, że Sokrates przy Tobie to był cienki Bolek :D .

A Ty, smutna lidko, się nie zagalopowowywuj.


Zdradzaj...

- na serio byś to doradziła donnie?


...do (...) zdrady należy sobie wybrać kogoś, kto spełnia podstawowe standardy...

A mi się zdaje, że najpierw do ślubu należy sobie wybrać kogoś, kto spełnia na tyle wysokie standardy, żeby potem tych standardów nie szukać gdzie indziej! (i przy okazji przypominam: w tym szukaniu nie chodzi tylko o to, aby znaleźć odpowiednią osobę, ale aby i samemu stawać się odpowiednią osobą)

*marta*
21-04-2005, 13:40
*marta* - ta poczytac by kazdy chcial tylko kto pierwszy watek zalozy?

No ja myślałam, że Ty na ochotnika się zgłosiłeś ;) No ale nic, poczekajmy trochę.


Powiem inaczej i chyba zgodnie z prawda - nudzimy sie w pracy :) i tyle ;)
Ja powiem inaczej: to jest ciekawsze zajęcie.

jareko
21-04-2005, 13:44
paprotka nie tylko przeciw ale takze za ;)
Bo zyc i nie zaznac czegos wiecej? Nie wspiac sie na wyzyny? A pozniej zalowac? ;) Bez sensu ;)

Zobacz - mezczyzni odwiedzajac burdele i juz sie hmmmm..... itd.....korzystja z dwu uciech ktorych najczesciej w domu nie zaznaja - oralik i analik.
Jest cos w nas z poszukiwaczy nowego - gdyby tak nie bylo to trojkaciki, pani z pania czy pan z panem, lub inne gang bangi czy grupy nie cieszylyby sie takiem zainteresowaniem. Nasza psychoka w sprawach seksu jest nieprzewidywalna - iskra i traaaach poznajemy nowe ;). Nawet chorobska wszelakie nie sa hamulcem (choc tu uwazam ze nawet w chwili najwiekszego podniecenia o tym pamietac trzeba)

trach
21-04-2005, 13:50
... iskra i traaaach ...

Wypraszam sobie!

:o :D :D :D

jareko
21-04-2005, 13:51
.... Ty, smutna lidko, się nie zagalopowowywuj.

Zdradzaj...
- na serio byś to doradziła donnie?...
a jesil nawet tak by powiedziala to co?
Od samego poczatku staram sie na jedno zwrocic uwage - nie kazdy musi miec taki poglad na zycie jak np. Ty. I wydaje mi sie ze odrobina szacunku w innym pojmowaniu swiata chyba sie nalezy - no nie? ;)

jareko
21-04-2005, 13:52
... iskra i traaaach ...
Wypraszam sobie!
:o :D :D :D
a od kiedy masz cztery "A" w sobie ;) ?

Uller
21-04-2005, 13:54
... iskra i traaaach ...

Wypraszam sobie!

:o :D :D :D

A co na to
Iskra (http://www.murator.com.pl/forum/profile.php?mode=viewprofile&u=7057) ?
:D :D :D

smutna lidka
21-04-2005, 13:54
Obywatelu ponury63, jeszcze nie miałem okazji tego powiedzieć na głos, ale od dawna po cichu uważam, że Sokrates przy Tobie to był cienki Bolek :D .

A Ty, smutna lidko, się nie zagalopowowywuj.


Zdradzaj...



tak Trachu ja zawsze piszę to co chcę
nie zdarza mi się zagalopować
kontorola nad słowem jest wpisana w mój zawód i nie mam z nią problemów
skoro taki wpis widniej na Forum to znaczy, że właśnie to Donnie radzę

nie jestem przeciwniczką zdrady

jestem przeciwniczką chodzenia na łatwiznę i zadowalania się byle czym

a zatem mówię Ci Donno ponownie, rozejrzyj się wokół i znajdź sobie kogos bysrzejszego, a następnie zmuś go do odrobiny wysiłku zanim pójdziesz z nim do łóżka

jareko
21-04-2005, 13:57
Zdradzaj...
- na serio byś to doradziła donnie? [/quote]
gdybym byl kobieta ;) i w glowie mial to co mam (znaczy sieczke ;) ) to ja na jej miejscu nie czekalbym na druga delegacje - poddalbym sie nastrojowi chwilli - wszak nastepnym razem juz tak moze nie byc i co? A tak zlapana okazja sprawdzenia jak to jest jak taaaaaka chuc nagle wybuchla i kolana z waty sie robia (o innych reakcjach pisac chyba nie wypada wobec tak szanowanego grona) ;)

Uller
21-04-2005, 14:01
Przepraszam najmocniej ze to wywlekam ale przez moment na forum pojawiło się.

(...) kontorola nad słowem jest wpisana w mój zawód i nie amm z nią problemów (...)
Za chwilkę zostało to zdanie poprawione, ale ukazuje to jak życie czasem naśmiewa się z naszej pewności siebie.

jareko
21-04-2005, 14:04
tak wlasnie jest Uler - zycie nasmiewa sie z nas jak tylko chce :lol:
a swoja droga milo powitac kobiete w osobie smutna lidka majaca podobny poglad na zdrade jak ja :)

*marta*
21-04-2005, 14:05
Lidko, ale z drugiej strony, może akurat Donnie ten Hiszpan odpowiada? Może spodobał jej się nawet ten sms...

smutna lidka
21-04-2005, 14:06
Uller :D

ponury63
21-04-2005, 14:06
A tak w ogóle to jestem wesoły inaczej.

a to mamy coś ze soba wspólnego :o : bo ja jestem ponura inaczej :lol:
Ale para - Felek i Klara :lol:



Obywatelu ponury63, jeszcze nie miałem okazji tego powiedzieć na głos, ale od dawna po cichu uważam, że Sokrates przy Tobie to był cienki Bolek :D .
No tak, bo ja raczej cienki nie jestem :-?
To może tak być.

Gruby Bolek ? :o

Uller
21-04-2005, 14:07
Lidko, ale z drugiej strony, może akurat Donnie ten Hiszpan odpowiada? Może spodobał jej się nawet ten sms...
Mnie wydaje się, że spodobał się jej Hiszpan i emocje nie pozwalają jej ocenić rzeczywistości

jareko
21-04-2005, 14:09
cienkim bolkiem to ja jestem ;) wysoki i chudy jak szkapa, sama skora i kosci - wiec taka ksywke moge na siebie przyjac ;)

1950
21-04-2005, 14:09
ale przecież nie wiadomo jaka jest rzeczywistość. każdy z dyskutantów ocenia ją inaczej i przymierza ją do swojej

paprotka
21-04-2005, 14:12
eeee tam, jareko, kompletnie nie jesteś trendy :lol:
teraz są na topie łowcy adrenaliny :o - trzeba dopaść nosilciela i ten..., rosyjska ruletka :o

a tak po prawdzie jest czas na smakowanie, szukanie, badanie, poznawanie - tak robią małe dzieci :lol: i jak czegos nie dostają to się strasznie frustrują i tupia nózkami :wink: i jest czas, w którym już wiesz czego ci potrzeba, no, przynajmniej obszar poszukiwań mocno się zawęża :wink:
i w przeciwieństwie do małych dzieci, które ani gugu możesz swe potrzeby artykuować, wyrażać etc. - no, fakt to jest jakiś wysiłek :lol:

ale jak go nie podejmiesz to się nie dowiesz, czy to dostaniesz :D

jareko
21-04-2005, 14:15
..... i jest czas, w którym już wiesz czego ci potrzeba, no, przynajmniej obszar poszukiwań mocno się zawęża :wink:
ja mimo prawie 50 lat jeszcze nie wiem czego mi potrzeba - i co wtedy? ;)

smutna lidka
21-04-2005, 14:16
Lidko, ale z drugiej strony, może akurat Donnie ten Hiszpan odpowiada? Może spodobał jej się nawet ten sms...


No właśnie, to mnie przeraża...

Gdybym nie była kobietą, to wysłałabym jej to i owo, żeby miała jakieś porównanie...

oto kolejny dowód mojej pewności siebie - drugiej z podstaw mojego zawodu :D

smutna lidka
21-04-2005, 14:18
Lidko, ale z drugiej strony, może akurat Donnie ten Hiszpan odpowiada? Może spodobał jej się nawet ten sms...
Mnie wydaje się, że spodobał się jej Hiszpan i emocje nie pozwalają jej ocenić rzeczywistości


no właśnie - ale my mamy resztki zdrowego rozsądku i po to jest to forum, żebysmy przywrócili dziewczynie zdolność tej oceny

pzrywracajmy zatem!

paprotka
21-04-2005, 14:18
no nic, chłopie, pozostaje Ci tupać nóżkami :wink:

Teska
21-04-2005, 14:18
nie czytalam....oswieccie mnie co za smsy????

trach
21-04-2005, 14:19
Od samego poczatku staram sie na jedno zwrocic uwage - nie kazdy musi miec taki poglad na zycie jak np. Ty. I wydaje mi sie ze odrobina szacunku w innym pojmowaniu swiata chyba sie nalezy - no nie?

(do licha, zanim człowiek odpowiedź napisał, już z dziesięć postów doleciało! Zabójcze tempo)

Tak, odrobina szacunku się każdemu należy, i to niezależnie od tego co uważa i co robi.

Tylko że - żebyśmy się dobrze rozumieli, i skoro o światopoglądzie mowa - zgodnie z moimi przekonaniami ten szacunek się należy wyłącznie dlatego, że każdy został stworzony na podobieństwo Boga i dostał szansę aby to podobieństwo w sobie rozwijać, aż po umiejętnosć bezinteresownego (a nawet więcej bo własnym kosztem) działania dla dobra innych, bo to właśnie (a nie jakieś-tam motylki i zauroczenia) jest miłość.

I każdy człowiek może tę szansę wykorzystać lub nie. Jak nie wykorzysta to tę godność - niestety - traci, choć ma szansę ją odzyskać dopóki żyje. Ja nie wiem czy on to zrobi więc nigdy nie mogę go skreślać. Ale to nie znaczy że ta godność jest czymś co się nam należy i co on ma na zawsze, to tylko ja tego nie wiem czy on ją w sobie rozwinął, czy ją utracił, bo zależy nie tylko od tego co robi, ale i z jaką motywacją, a tej ostatniej nigdy nie znam, skoro nie siedzę w nim. Ale jego postępowanie widzę i mam prawo analizować czy jest dobre czy złe - nie tylko czy mi się podoba, ale czy jest dobre czy złe, bo ja wierzę w obiektywne dobro i zło. Choć oczywiście relatywizm moralny jako łatwiejszy, wygodniejszy, itd jest w naszych czasach popularniejszy a nawet narzucany (bo to jest właśnie to, co się nazywa "poprawnośćią polityczną": nie wolno mówić że 2+2 jest 4 a tylko że wydaje mi się że jest być może 4).

jareko
21-04-2005, 14:25
trach - przy zalozeniu iz jest sie osoba wierzaca - masz cakowicie racje. Ja nie jestem i nie uwazam bym z tego powodu tracil.
To naprawde zalezy od wielu rzeczy a nie tylko jedynej slusznej wiary

sorki- jade do domu - na dzis koniec mego udzialu - ale wroce jak zly szelag ;)

ponury63
21-04-2005, 14:30
Widzisz Trachu, Ciebie nawet poczytać przyjemnie.
Miecza płomienistego nie masz i nie uważasz, żebyś zeżarł wszystkie rozumy :wink:

Lubię Cię czytać, brachu. Ullera też.
Zresztą chyba wszystkich, którzy mają odrobinę dystansu do siebie.


W ramach konkursu SMS-owego mam kandydata:
Znasz bajkę o 5 misiach? 1. Rozbierz misie. 2. Połóż misie. 3. Oddaj misie. 4. Ubierz misie. 5. Wynoś misie.

trach
21-04-2005, 14:58
Ja też zaraz lecę, jareko, tylko zostawię jeszcze Tobie i ponuremu63 (tu głęboki ukłon :wink: ) jeszcze parę słów wyjaśnienia do poczytania na jutro (nie wiem czy ja będę jutro na necie). Mam nadzieję że nie podpadnę nimi, bo wychodzi że jednak jestem ortodoks (chociaż bez płomienistego miecza, broń Boże (a co na to Mieczu vel Mieczotronix?...))

A więc tak:

Skoro wierzę w obiektywną prawdę, to fakt, że szanuję poglądy innych, nie może oznaczać, że uważam je za równie prawdziwe jak moje, to jest jasne.

Jeśli ja uważam, że 2+2=4, to mogę szanować i tolerować kogoś kto uważa inaczej, i mogę - a nawet powinienem - się wspólnie z nim zastanowić kto z nas ma rację, ale nie mogę się nigdy zgodzić na ostateczną konkluzję, że on ma taką samą rację jak ja (bo przecież obaj nie możemy mieć racji - najwyżej możemy jej obaj nie mieć), albo że żadnej obiektywnej wartości 2+2 w ogóle nie ma i każdy sobie może uważać jak chce - a tak właśnie próbuje się sprawę stawiać. Być może że w dyskusji żaden z nas nie przekona drugiego, ale z tego nic nie wynika. Możemy sobie zrobić głosowanie ile jest 2+2 i opublikować średnią z otrzymanych wyników, ale 2+2 wcale nie przestanie być tyle ile było, to tylko my będziemy dalej od prawdy. Możemy sobie przegłosować że prądu nie ma, ale jak wsadzimy palec w kontakt to on nas i tak kopnie. Tak samo możemy sobie dyskutować czy Bóg jest czy Go nie ma, ale bez względu na wynik naszej dyskusji On nie zacznie ani nie przestanie istnieć (a Jego Dekalog - obowiązywać) tylko dlatego, żeśmy my tak uradzili.

(oczywiście żeby przykład nie brzmiał idiotycznie, trzeby by tu wstawić jakieś dużo bardziej skomplikowane wyrażenie niż 2+2=4, bo gdyby życie było takie proste, to byśmy wszyscy wszytko rozumieli i byśmy o nim tu nie dyskutowali - żeby nie wyglądało na to, że ten ktoś kto uważa inaczej jest jakimś debilem, że takiej oczywistości nie widzi - nie o to mi chodzi, tak dla jasności)

Pozdrawiam!

smutna lidka
21-04-2005, 15:18
tak, ja też się już pożegnam

dzięki Donno za okazję do wpisu

nawet do 10 wpisów

modulor
21-04-2005, 17:46
ja poproszę o namiary do Hiszpana...
jeśli w typie Banderasa ...

nie będę się tak wahał ani zastanawiał
:)

Uller
21-04-2005, 18:49
(...) 2+2=4(...)
" W każdej nauce jest tyle prawdy
Ile jest w niej matematyki"
- E. Kant

Jaka szkoda że w życiu nie wszystko da się wyliczyć i udowodnić jak w matematyce. Ale daleki jestem od promowania relatywizmu. Zatem musimy wprowadzić w życiu jakieś kategorie oceny, aby wiedzieć jak postępować. Ja proponuję zapożyczyć jedno z kryteriów z biblii - "Poznacie ich po ich owocach. (...) Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców." [Mt 7:16-18]. Kryterium to jest uniwersalne i mogą przyjąć je nawet osoby niewierzące.
A jakie są owoce zdrady? Najlepiej to widać w sondach rodzinnych – 50% rozwodów jest spowodowanych zdradą jednej ze stron. O wymienianych wcześniej przez wielu z nas złych konsekwencjach już nie będę wspominał.
Zatem wiedząc, co jest dobre a co złe życie będzie już różowe? Niestety nie. Tu moim zdaniem tkwi istota problemu - skłonności naszej natury nie są zgodne z tym co nasz umysł uważa za prawe (wspominałem już o tym wcześniej cytując fragment listu św. Pawła do Rzymian) I tu możemy zaobserwować znane w psychologii zjawisko dysonansu poznawczego. (http://www.psychologia.aplus.pl/html/dysonans_poznawczy.html)
Jak zatem zredukować poziom dysonansu. Niestety wielu wybiera "uzasadnienie naszego zachowania, zmieniając jeden z elementów poznawczych tak, aby był on mniej sprzeczny z zachowaniem." Czyli często zaczynamy tworzyć teorie w świetle których nasze postępowanie jest uzasadnione.
Ale wśród wierzących mówi się, że pan Bóg nigdy nie daje krzyża, którego nie da się unieść. I nie musimy go odrazu odrzucać. Bez względu na religie zastanówmy się czy jesteśmy skazani na uleganie własnym rządzom, zachciankom i kaprysom. Jak już zostało wcześniej powiedziane to jest trudne i wymaga od nas wysiłku, aby się temu przeciwstawić. Patrząc się na tytuł wątku moim zdaniem należy sformułować pytanie nie czy zdradzić czy nie, ale jak nie zdradzić?
Komandosi idąc na akcję przede wszystkim ufają swoim świetnie wyszkolonym odruchom. Oni w sytuacji zagrożenia nie zastanawiają się czy strzelać czy nie. Oni robią to automatycznie. Wszystkie arkana opanowują zawczasu na szkoleniach, gdy nie ma zagrożenia.
I my powinniśmy być przygotowani na trudne chwile zawczasu. Powinniśmy się wówczas przygotować, kiedy mamy spokojną chwilkę. Powinniśmy zastanowić się jak zauważać i bronić się przed własnymi rządzami. Powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, co nas może wodzić na pokuszenie i unikać tego.
I nie mówię to tylko do osób wierzących. Praca nad sobą jest jednym z elementów który definiuje dojrzałość ludzką.

Pozdrawiam
Uller

jareko
21-04-2005, 20:11
ja poproszę o namiary do Hiszpana...
jeśli w typie Banderasa ...
nie będę się tak wahał ani zastanawiał
:)
Eeeeetam od razu Banderas - a malo to innych ponetnych hiszpanow?
Ale jak wspomnialem gustuje jednak w plci przeciwnej ;)
Namiary na donne poprosze ;) wszak polki najpiekniejsze na swiecie sa i jakiem hmmm..... namietne :)
Oby tylko donna byla plci zenskiej a nie abarotnej ;) i z 30 wiosen za soba gdyz mlodki ;) maja jeszcze pstro w glowie ;) i milosci miast sexu szukaja ;)

paprotka
21-04-2005, 23:05
ja poproszę o namiary do Hiszpana...
jeśli w typie Banderasa ...

nie będę się tak wahał ani zastanawiał
:)

to ja poproszę o namiary na męża :lol:

remontowanie starych chałup to dopiero wyzwanie :wink:
no .... zawsze mnie za czułe serce chwyta podryw na : zostawiła mnie dziewczyna, jest mi smutno, jest mi źle :cry: dodatko jak jest ponury, cyniczny i zwiędły, toż człek nie przejdzie obojętnie :oops: :oops: i podkasawszy rękawy, dawaj tchnie życie w to gasnące truchło :o :lol: :lol:

kroyena
22-04-2005, 06:51
paprotka
tylko od razu zstępuj do głębi, bo facet może nie zrozumieć jak mu zaczniesz pluć na skurupę. :lol:

Agnieszka1
22-04-2005, 07:26
Namiary na donne poprosze ;) ;)

Ah ty, teraz wiem po co ja namawiales do zdrady.
To takie podchody , najpierw namawianie, tlumaczenie dlaczego warto, a pozniej - donna poprosze o tel.
:lol:

Agnieszka1
22-04-2005, 07:27
ja poproszę o namiary do Hiszpana...
jeśli w typie Banderasa ...

nie będę się tak wahał ani zastanawiał
:)

to ja poproszę o namiary na męża :lol:

remontowanie starych chałup to dopiero wyzwanie :wink:
no .... zawsze mnie za czułe serce chwyta podryw na : zostawiła mnie dziewczyna, jest mi smutno, jest mi źle :cry: dodatko jak jest ponury, cyniczny i zwiędły, toż człek nie przejdzie obojętnie :oops: :oops: i podkasawszy rękawy, dawaj tchnie życie w to gasnące truchło :o :lol: :lol:


heh dodatkowo jak jest ponury? :lol:
oj ponury chyba w oko komus wpadles :wink:

paprotka
22-04-2005, 07:47
paprotka
tylko od razu zstępuj do głębi, bo facet może nie zrozumieć jak mu zaczniesz pluć na skurupę. :lol:

kroyena, don`t be so cheeky! :lol: :lol:

choć.... jak się człek tak zagalopuje ratujac topielca i od razu wdraża metodę usta- usta, to faktycznie :o :o :o poniewczasie widzi ze lochnessa reanimował :lol: :lol:

paprotka
22-04-2005, 07:56
heh dodatkowo jak jest ponury? :lol:
oj ponury chyba w oko komus wpadles :wink:

przypomniało mi sie tak zupełnie nie a proppos :lol: że jedna koleżnka zacna posiadała nick "ochotka69" ( Ochocińska, rok urodzenia 1969) i nijak nie mogła docieć po czemu gdziekolwiek się pojawi - wyrastają jak spod ziemi privowe okienka od rożnych nadobnych panów :o

a pan Cogito ergo sum to w oko wpada bynajmniej nie z powodu ponuractwa :wink: :lol:

Teska
22-04-2005, 08:02
paprotka



no niezły nick sobie obrała.... :lol:

ponury63
22-04-2005, 08:38
heh dodatkowo jak jest ponury? :lol:
oj ponury chyba w oko komus wpadles :wink:
...tjaaa... właśnie widzę :o
....bardzo mi się podoba zwrócenie uwagi na te najpiękniejsze cechy mego jestestwa na tym padole łez... "cyniczny i zwiędły" a może to uwiąd starczy ? :-?.. chyba tak... "gasnące truchło".... komplemenciara... wie, jak faceta zadowolić :D


...to je ono...


Uwięziona w nieśmiałości (http://polki.wp.pl/kat,2332,wid,7020817,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1&rfbawp=1114150612.373&_err=1&ticket=1957064045169416I%2BHZaAsphKFHVZqStiACzT4lS 4%2B1IfbnzJZr5buxF3LzaLEtzbgzhGRojXcr6AtCxEmOVJH7s BUer4iuMMQ%2BaAg5UIvLYFy9YmVkWUjQXGe794cNlmGrtzlA0 nRiOm9R) http://i.wp.pl/a/f/jpeg/8422/uwieziona-copy.jpeg

paprotka
22-04-2005, 09:18
no niezły nick sobie obrała.... :lol:

nick jak najbardziej "ksywkowy" i adekwatny, tylko głodnym chleb na mysli :lol:

taki ostry na tym forum to dopiero rozbudza zmysły :lol: :lol: :lol:

kroyena
22-04-2005, 09:20
ponury 63 i andropauza nie przesadzaj :lol:

ponury63
22-04-2005, 09:21
achu achu i do piachu... [sorry Stańczyk :lol:]

paprotka
22-04-2005, 09:31
"cyniczny i zwiędły" a może to uwiąd starczy ? :-?.. chyba tak... "gasnące truchło".... komplemenciara... wie, jak faceta zadowolić :D

to dopiero !!! o doninnym menzu było :lol:
a ty toś pewnie ten .... trujący stary grzyb (http://www.grzyby.pl/gatunki/Boletus_luridus.htm)

http://img259.echo.cx/img259/5169/mjboletusluridusf003250hi.jpg


boletus luridus borowik ponury :lol: :lol:

a tak kończy prawdziwy mężczyzna (http://www.dd.pl/?nodeid=2&_aph_tresc_glowna_stage=show_prodc&_aph_tresc_glowna_cat_id=149&_aph_tresc_glowna_prod_id=3790&_aph_tresc_forum_topic_id=763)

http://img259.echo.cx/img259/6748/20050303102935small7kq.jpg


:lol:

kroyena
22-04-2005, 09:35
paprotka
a on to dla świętego spokoju zamknął się od wewnątrz :wink:

kroyena
22-04-2005, 09:46
Z punktu widzenia przemieszczania się może to być w pewnym sensie korzystne (w końcu lepiej być noszonym niż nosić 8) ).

Z punktu widzenia wątku jest to pewne rozwiązanie, acz może się okazać, że o wątpliwej skuteczności. Na pewno byłoby bardziej skuteczne, gdyby koś poencjała z zewnątz zamknął wtedy nie wy_skoczy na bok. :wink:

ponury63
22-04-2005, 09:47
a ty toś pewnie ten .... trujący stary grzyb (http://www.grzyby.pl/gatunki/Boletus_luridus.htm)

boletus luridus borowik ponury :lol: :lol:
..fajny ten opis... "...z wiekiem poduchowaty" :lol:

Autor tekstu ma tendencyjne nazwisko !!! Toż to seksizm w czystej postaci.


Taaa Kroyena... emigracja wewnętrzna się to nazywało za czasów nieboszczki komuny...


Ale się ekologicznie zrobiło... grzyby, piasek, reproduktor w klatce zamknion...
...można go teraz zanieść do nowych samic :lol:

Agnieszka1
22-04-2005, 09:56
Ale się ekologicznie zrobiło... grzyby, piasek..............:



...........paprotka :P

paprotka
22-04-2005, 10:36
Ale się ekologicznie zrobiło... grzyby, piasek..............:



...........paprotka :P

i.............................http://img247.echo.cx/img247/8986/polana27us.jpg

toż się wyginam jak Concita przy rurze, żeby wreszcie dojsć to tematu co mnie o motylki przyprawia :lol:

bo maliny snić (http://www.mysli.com.pl/wyniki.php?q=maliny&gdzieq=0&width=1024)


a uprawiać to ho ho ho (http://www.mysli.com.pl/wyniki.php?q=uprawia%E6&gdzieq=0&width=1024)

Agnieszka1
22-04-2005, 10:56
bo maliny snić (http://www.mysli.com.pl/wyniki.php?q=maliny&gdzieq=0&width=1024)


a uprawiać to ho ho ho (http://www.mysli.com.pl/wyniki.php?q=uprawia%E6&gdzieq=0&width=1024)


o tak , ho ho ho
:P
ale piekne sa, piekne te malinki i napewno smakowite ...

jareko
22-04-2005, 11:01
no tak :) ogrodowo jakos wszak wiosna sie budzi ze snu :) nie tylko w przyrodzie - takze w nas ;) co widac po pojawiajacych sie tematach :)
Agnieszka1 - oj to nie tak z ta donna :) cytujac "bo do tanga trzeba dwojga" ;) a ja Hiszpanem nie jestem, no wiesz, poludniowiec niby temperament majacy ponad przecietna, cialko opalone, wloski kruczo czarne (pewnikiem na bryantyne czesane ;) ), no sama rozumiesz - z czym do gosci? ;)

Agnieszka1
22-04-2005, 11:11
no tak :) ogrodowo jakos wszak wiosna sie budzi ze snu :) nie tylko w przyrodzie - takze w nas ;) co widac po pojawiajacych sie tematach :)
Agnieszka1 - oj to nie tak z ta donna :) cytujac "bo do tanga trzeba dwojga" ;) a ja Hiszpanem nie jestem, no wiesz, poludniowiec niby temperament majacy ponad przecietna, cialko opalone, wloski kruczo czarne (pewnikiem na bryantyne czesane ;) ), no sama rozumiesz - z czym do gosci? ;)


jak z czym? do gosci idzie sie z flaszka :lol: hehe

jareko
22-04-2005, 11:14
faszka dobra rzecz ale pod jej wplywem? nie .... nie potrafie ;)

ponury63
22-04-2005, 11:17
Dobry trunek na stosunek :lol: [a może inaczej... :roll:]

jareko
22-04-2005, 11:21
no niezle - dzis o C2H5(OH) ?
jak to zdrada zatacza coraz szersze kregi :lol:

Agnieszka1
22-04-2005, 11:26
Dobry trunek na stosunek :lol: [a może inaczej... :roll:]


znaczy ze na stosunek jest dobry trunek, czy ze tylko dobry trunek na stosunek ( niedobry nie dziala)?

jareko
22-04-2005, 11:29
to znaczy: ;)
jest trunek jest stosunek ;)
brak stosunku nie ma trunku ;)

ponury63
22-04-2005, 11:31
"...czego się boisz, głupia
czemu nie chcesz iść na całość
ja się mogę wstępnie upić
bo to dobre jest na śmiałość..."


Klasyk, psze Państwa... klasyk...


I jeszcze było że nie ma cincin bez Cin Cin... czy jakoś tak...

Agnieszka1
22-04-2005, 11:34
"...czego się boisz, głupia
czemu nie chcesz iść na całość
ja się mogę wstępnie upić
bo to dobre jest na śmiałość..."


Klasyk, psze Państwa... klasyk...


I jeszcze było że nie ma cincin bez Cin Cin... czy jakoś tak...


Donna czy ty to slyszysz??? :lol:

ponury63
22-04-2005, 11:35
znaczy ze na stosunek jest dobry trunek, czy ze tylko dobry trunek na stosunek (niedobry nie dziala)?
..wiesz, alpażą de la patik też ma swój elektorat :lol:

i denaturat też.. zwany w niektórych kregach Olaboga albo likier na kościach

Agnieszka1
22-04-2005, 11:38
znaczy ze na stosunek jest dobry trunek, czy ze tylko dobry trunek na stosunek (niedobry nie dziala)?
..wiesz, alpażą de la patik też ma swój elektorat :lol:

i denaturat też.. zwany w niektórych kregach Olaboga albo likier na kościach


likier na kosciach heh
moja pani prof od fizyki taki likierek chetnie, chetnie na zapleczu, a i koscista byla - owszem , owszem :lol:
i olaboga jaka wesola byla :D

jareko
22-04-2005, 11:39
jejku to ona az tak straszna bya w tej piosecne ze musial sie upic?
Od alpazki moje degustowanie trunkow sie zaczelo ;) Vino marki Vino :)

paprotka
22-04-2005, 11:46
Temat: Alkohol
Wjaśnienie: - Pić - przyjaciel cię zdradzi

Wjaśnienie: - pić alkohol w wesołym towarzystwie - okres beztroski i dobrego samopoczucia
- pić alkohol w smutnym towarzystwie - zdradzi cię przyjaciel

kategoria: Sennik

--------------------------------------------------------------------------------
treść: Alkohol pity w miarę nie szkodzi nawet w dużych ilościach.
kategoria: Przysłowia / polskie

--------------------------------------------------------------------------------
treść: Alkohol wchodzący w człowieka jest jak tygrys wchodzący do lasu.
kategoria: Przysłowia / wietnamskie


treść: Dobre wino i ładna kobieta to dwie miłe trucizny.
kategoria: Przysłowia / tureckie


treść: Kobieta winna mieć długie włosy, szaszłyk - dużo soku.
kategoria: Przysłowia / gruzińskie

Agnieszka1
22-04-2005, 11:59
heheh chialam wam pokazac co dzis mi humor znacznie poprawilo

http://www.akuku.pl/link_frameset.php?strHref=http%3A%2F%2Fwww.fun.anf a.pl%2Fswf%2Fdata%2Fkto_sie_smieje_ostatni.swf

ponury63
22-04-2005, 11:59
Alkohol i namiętność jednakowo zawracają w głowie.
Antoni Regulski

Alkohol jest mostem - ale nie drogą.
Alexander Sacher-Masoch

Alkohol konserwuje wszystko, z wyjątkiem: tajemnic i honoru.
Robert Lembke

Alkohol nic nie stwarza tylko potęguje.
Kazimierz Brandys

Alkohol pity w miarę nie szkodzi nawet w dużych ilościach. :wink:
Przysłowie polskie

Alkoholik moralności: upija się błędami innych. 8)
Elias Canetti

paprotka
22-04-2005, 12:02
dwója ze śpiewu :lol:


"...czego się boisz, głupia
czemu nie chcesz iść na całość
ja Cię mogę wstępnie upić
bo to dobre jest na śmiałość..."

paprotka
22-04-2005, 12:06
Irlandzki dziwak, to człowiek który woli kobiety od alkoholu.

Sean O` Faolain

Dużo rzeczy można znależć wśród pól i łanów, ale nigdy korkociągu.

Gomez de la Serra

jareko
22-04-2005, 12:09
heheh chialam wam pokazac co dzis mi humor znacznie poprawilo
http://www.akuku.pl/link_frameset.php?strHref=http%3A%2F%2Fwww.fun.anf a.pl%2Fswf%2Fdata%2Fkto_sie_smieje_ostatni.swf
no ladnie ;)

ponury63
22-04-2005, 12:10
dwója ze śpiewu :lol:


"[...] ja Cię mogę wstępnie upić [...]"



Nagannne z ewaluacji :lol:

Jan Kaczmarek (http://www.republika.pl/spiewnik_turysty/kczmrek.html) [na dole, ale nie ten od Oskara]


PS: "poranek" można krócej zapisać
http://www.fun.anfa.pl/swf/data/kto_sie_smieje_ostatni.swf/

donna
22-04-2005, 12:18
O matko,czytając Wasze teksty normalnie już wymiękam,a tak romantycznie się zaczęło

ps
Jareko, na 100% jestem kobietą

Agnieszka1
22-04-2005, 12:19
O matko,czytając Wasze teksty normalnie już wymiękam,a tak romantycznie się zaczęło

ps
Jareko, na 100% jestem kobietą


eh tam klamiesz, kazdy czlowiek ma w swoich genach geny meskie i zenskie z tym ze jednych przewazajaca ilosc. Ale nigdy nie ma ze tylko 100% genow kobiecych :wink:

*marta*
22-04-2005, 12:44
O matko,czytając Wasze teksty normalnie już wymiękam,a tak romantycznie się zaczęło

Zaczęło się romantycznie, a potem był sms... :)

Agnieszka1
22-04-2005, 12:52
czy jest cos romantycznego w checi na szybki niezobowiazujacy seks z obcym facetem? :roll:

Albo co romantycznego w zdradzie widzisz Donno?

paprotka
22-04-2005, 12:53
Naganne z ewaluacji :lol:


:lol: :lol: odstaw, flakon, ja Ci mówię, odstaw flakon...
czego się boisz, głupi


la lalaaaaa

kroyena
22-04-2005, 12:59
Na jaaa. :o :o
Codzienność jest ordynarna, a skok w bok łod razu romantyczny.

No normalnie smile opadają. :lol:

paprotka
22-04-2005, 13:11
O matko,czytając Wasze teksty normalnie już wymiękam,a tak romantycznie się zaczęło



a co ? nietrunkowa ?? :lol:

ech....kobiety lubią giełdę próżności, niekoniecznie chcą się sprzedać, ale chcą znać kurs :lol:

to co donna, jak stoisz ? :wink:

donna
22-04-2005, 13:27
czy jest cos romantycznego w checi na szybki niezobowiazujacy seks z obcym facetem? :roll:

Albo co romantycznego w zdradzie widzisz Donno?

Może sam sex w tym stylu nie jest romantyczny,ale samo chwilowe zauroczenie :wink:

jareko
22-04-2005, 13:37
czy jest cos romantycznego w checi na szybki niezobowiazujacy seks z obcym facetem? :roll:
Albo co romantycznego w zdradzie widzisz Donno?
Może sam sex w tym stylu nie jest romantyczny,ale samo chwilowe zauroczenie :wink:
nio nio nio zaraz nam sie przyznasz ze to nie pierwszy raz ;)
A potrafi jednak byc takze i romantyczny :), jest hmmm...inny, bardziej hmmmm.... wyzwolony z barier ktore z nieznajoma/mym w gruncie rzeczy przektraczac latwiej :lol: :lol: :lol:
100% kobieta jestes donno?Hmmmm.....ciekawe ;) w kazdej sytuacji? ;) :lol:

1950
22-04-2005, 13:46
jareko ty zbereźniku, niewinną jeszcze Donnę chcesz sprowadzić na manowce. nie uchodzi :lol: :lol: :lol:

jareko
22-04-2005, 14:03
jam zbereznik?????
Wszak do Hiszpana mi daleko :(
A walory ;) zewnetrzne sa w takich sytuacjach decydujace ;)
Charakter :lol: ktory ukryta moja zaleta jest nie ma znaczenia :lol:

*marta*
22-04-2005, 14:12
Jareko, walory zewnętrzne owszem, ale wystarczy, że coś zaiskrzy. Potem to już wystarczy (czasem) odpowiednie słowa dobrać :) Tu oczywiście do tych sms-ów piję ;) Swoją drogą jestem ciekawa, czy Hiszpan z internetu korzysta... mailika nie przysłał?

Agnieszka1
22-04-2005, 14:15
czy jest cos romantycznego w checi na szybki niezobowiazujacy seks z obcym facetem? :roll:
Albo co romantycznego w zdradzie widzisz Donno?
Może sam sex w tym stylu nie jest romantyczny,ale samo chwilowe zauroczenie :wink:
nio nio nio zaraz nam sie przyznasz ze to nie pierwszy raz ;)
A potrafi jednak byc takze i romantyczny :), jest hmmm...inny, bardziej hmmmm.... wyzwolony z barier ktore z nieznajoma/mym w gruncie rzeczy przektraczac latwiej :lol: :lol: :lol:
100% kobieta jestes donno?Hmmmm.....ciekawe ;) w kazdej sytuacji? ;) :lol:

z nieznajomym latwiej jest przekrazac bariery? jakie bariery? ja z moim mezem zadnych barier nie mam, nie wyobrazam sobie miec bariery z wlasnym mezem.
Z obcym zas? widze same bariery

jareko
22-04-2005, 15:41
oj oj oj jakos jest mimo wszystko inaczej - jesli zas Agniesiu tak masz ze wszystkie hmmm....zahamowania i ewentualny wstyd ze slubnym przekraczasz - to ciesz sie. W wiekszosci wypadkow i to mozna powolac sie na badania wielu sexuologow te bariery przekracza sie poza zwiazkiem - a motywacje sa rozne
Nie bede wypytywal sie co ze soba pod kolderka robicie (z moze bez kolderki ;) ? ) a o czym kazde z was marzy - nie o to chodzi ale ogormny % zarowno kobiet jak i mezczyzn nie do konca usatysfakcjonowanych jest partnerem i gdzie indziej spelnienia swych fantazji szuka. O dominacji wspominac tez nie bede gdyz wyobraz sobie - bierzesz pejcz i wlasnego bijesz ;) A w tej materii zapotrzebowanie rynku coraz wieksze ;) Same frustraty chodza po tym padole ;)

Majka
22-04-2005, 15:50
Oj, dalej to słodką alpagę sączycie :roll: 8)

Ale faktycznie fajnie sie to czyta, prawie jak harleqin :D

ara
22-04-2005, 16:11
Ale faktycznie fajnie sie to czyta, prawie jak harleqin :D


No właśnie! kulminacja mogłaby już wystąpić i byłby święty spokój :D

jareko
22-04-2005, 20:15
.....No właśnie! kulminacja mogłaby już wystąpić i byłby święty spokój :D
Kumulacja to za 15 minut w Lotto :lol:
Wiesz jaka burza wybuchlaby gdyby ktoregs dnia donna oznajmila nam - no stalo sie - pszczolki zwyciezyly i bzykanko bylo ;)
a to takie banalne - wokolo pszczolki lataja ;) i bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzykaja ;)

kroyena
23-04-2005, 17:08
jareko, a ty tak walisz :roll: w ten budzik i walisz. :oops:


:lol: 8) :P

jareko
23-04-2005, 18:25
dobrze ze tylko w budzik ;) :lol:
Niewyspany jestem od klopotow jakie co chwila sprawiaja mi producenci - jak chocby dzis ale o tym moze gdzie indziej i w innym czasie

jareko
23-04-2005, 23:46
watek sie juz skonczyl? Buuuuuu a tak wesolo tutaj ostatnio bylo ;) Szkoda :(