PDA

Zobacz pełną wersję : Budujesz dom - co sprawiło ci największy kłopot?



Redakcja
10-10-2002, 13:21
Co sprawiło Ci największy kłopot?

- wybór działki
- wybór projektu i technologii
- znalezienie wykonawców
- zorganizowanie budowy
- zapewnienie skutecznego nadzoru
- pogodzenie pracy i budowania
- zapewnienie ciągłego finansowania budowy

yemiołka
10-10-2002, 13:38
dla nas największym problemem był wybór działki - zastanawialiśmy się nad nim jakieś 2 lata - ciężko wybrać pomiędzy ładnym krajobrazem, a innymi oczekiwaniami [np. krótki czas dojazdu do pracy];
zdecydowaliśmy [z małym bólem serca], że budujemy w miejscu nie tak pięknym, jak wymarzyliśmy, ale za to położonym tuż pod miastem.
inne wybory poszły już bardziej gładko...

Gajka
10-10-2002, 13:42
Redakcjo,

My dopiero rozpoczynamy, więc brak negatywnych doświadczeń, oby
nie było ich wcale.

Lecz największym problemem było.......... przekonanie mojego
męża, że możemy sobie na taki "luksus" pozwolic.
Kilka lat wierciłam mu dziurę w brzuchu o własnym domku z ogródkiem, i to wspominam, jako najtrudniejszy etap.
Buziaki

Macias
10-10-2002, 13:49
Najwiekszym i podstawowym problemem to brak funduszy do ciaglego finansowania budowy. Na pewno zapewnienie skutecznego nadzoru powiazanego z brakiem czasu. Mysle ze to sa wlasnie te dwa najwieksze utrudnienia. Wybor dzialki i projektu przy takiej ilosci na rynku, to zaden problem. Takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam
Maciej

Karolina
10-10-2002, 13:55
Chyba jednak najtrudniej było.... zacząć budowę. Działka już była, pozwolenie też i mnóstwo pytań, a podstawowe "co teraz?", "od czego zacząć?". Czy najpierw kopać studnię, czy najpierw ciągnąć prąd, czy wcześniej zdjąć humus, gdzie szukać poszczególnych wykonawców i skąd brać materiały? Wtedy po raz pierwszy ogarnęło mnie zwątpienie, jak sobie z tym wszystkim poradzimy, przecież nie mamy o niczym tak naprawdę pojęcia. Jak mówi przysłowie "początki są zawsze najtrudniejsze", potem już poszło "z górki".

kaKa
10-10-2002, 14:06
Zgadzam sie z Karolina - poczatki sa trudne, a pozniej wszystko juz jakos sie toczy.
Dla mnie najtrudniejsze dotad bylo znalezienie wykonawcow, poniewaz szukalem ich na kazda prace innych (zasada - jezeli umie robic wszystko to znaczy, ze nie umie nic robic dobrze).
A tak wszystko pozostale szlo jak dotad niezle

By

loniu
10-10-2002, 14:48
Dla mnie najgorsza była walka z urzędnikami przy uzyskiwaniu pozwolenia. Media swoją drogą kosztują sporo nerwów. Reszta jest jak dotąd zupełnie przyjemna.

kgadzina
10-10-2002, 14:56
Karolina, zakładamy klub "z górki"?
U mnie było tak samo, działka gotowa, pozwolenie też, trochę kasy, gotowy kredyt. Tylko brakowało jakiegoś "kopa" żeby zacząć. A jak się zaczęło (pierwszy ruch koparką 15 października 2000) to ani się człowiek nie obejrzał a już od 3 miesięcy mieszkamy.

10-10-2002, 20:09
A najgorsze jest ciągłe martwienie się czy wszystko zostało porządnie zrobione, czy robotnicy nie nawalili, czy w ogóle się na budowie pojawią, i te ciągłe "nicniepoamagające" tłumaczenie że trzeba zrobić tak a nie inaczej. A poza tym na początku czy kasy starczy, potem jak spłacić szybko i w ogóle kredyt. I jeszcze na koniec "kiedy ja to wszystko zrobię".

am
10-10-2002, 23:06
Dla mnie jednym z największych problemów było znalezienie dobrych wykonawców do kolejnych etapów prac budowlanych. Parę razy się "pomyliłem" i później żałowałem.
Niestety budowie towarzyszy duży stres związany z błedami, które się zdarzają. Co z tym zrobić - jak naprawić, czy tak można zostawić itp. To również problem.
O finansach nie wspomnę - to raczej pytanie retoryczne (przynajmniej w większości przypadków)

Karolina
11-10-2002, 07:54
kgadzina "Klub - z górki"? Niezła myśl. Zacznę nowy wątek: Ile udało wam się zrobić od momentu wbicia przysłowiowej pierwszej łopaty.

krzysztofj
11-10-2002, 09:05
Trzy przeszkody:
1.kasa
2.patrz 1
3.patrz 2
A raczej jej brak

Alicjanka
11-10-2002, 09:10
Uczciwie mówiąc największa trudność to znalezienie działki. Kupiliśmy wcześniej jedną w innym miejscu, zanim poszliśmy po rozum do głowy i poszukaliśmy drugiej tam, gdzie będziemy mieć pracę.
Drugi największy problem to znalezienie czasu na organizację i dopilnowanie (szczególnie jeśli z pracy jedziemy na działkę ponad godzinę). Każdy świstek papieru z urzędu kosztuje jedno z nas pół dnia urlopu. A wyszukiwanie elementów wykończenia wnętrz jest bardzo trudne w takiej sytuacji. Nieco ratuje nas tu internet a szczególnie Forum Muratora :smile:.

Zielona
11-10-2002, 10:19
Dla mnie największy kłopot to szybkie decyzje. Gdy się stawia na szybką budowę, błyskawicznie zamyka jeden etap a otwiera następny, to czasami pozostaje mało czasu, aby się zdecydować z jakiego materiału? ... gdzie kupić? ... kogo zatrudnić? ... a może robić samemu? ... i jeszcze ta niepewność ... czy w końcu dobrze wybraliśmy?
Teoria z książek czy czasopism okazuje się utopią w zetknięciu z rzeczywistością i wtedy bardzo pomaga doświadczenie innych budujących (forum dyskusyjne).
Zielona

jpawl
11-10-2002, 10:24
Urzędnicy, urzędnicy, urzędnicy... Rozmiar niekompetencji i skłonność do zmian decyzji o 180 stopni po prostu poraża.

ewa
11-10-2002, 10:52
Poprzednie etapy w porównaniu z wykończeniówka to mały pikuś. Najgorzej wspominam tynki - 5 ekip, żadna nie zrobiła tego super dobrze ale kasę chciali wszyscy. Można sobie w głowę strzelić.

Alanta
11-10-2002, 10:59
Dla mnie zdecydowanie brak kasy i konieczność ciągłego kombinowania żeby coś zrobić taniej, ale bez obniżania jakości.
Duzo kłopotu sprawia mi tez utrzymanie porządku na budowie - drobiazgi giną w dziwnych zakamarkach i znajdują się wtedy, gdy nie są już potrzebne, bo kupiliśmy nowe (zaczęłam już podejrzewać, że faktycznie ktoś z innego wymiaru je pożycza :smile: )
Strasznie mnie denerwuje, ze nie da się czegoś skończyć przez brak dwóch śrubek które "przecież gdzieś tu były", że już nie wspomnę o ginących metrówkach...

greg
11-10-2002, 11:11
Ja poza kasą oczywiście mam podobne problemy jak Zielona. Podejmę jakąś decyzję potem jestem z niej niezadowolony, potem jednak tak i tak w kółko. No i teoria gdzieś tam wyczytana mało ma się do rzeczywistości. I jak to wszystko pogodzić?

Arek99
11-10-2002, 11:31
Urzędy i brak kompetencji urzędników!! Urzędnicy nie starają się pomóc czy podpowiedzieć inwestorowi, ale ciągle wynajdują nowe przeszkody i kłody rzucane pod nogi. Prawa nie interpretuje się pod inwestora, ale pod urzędy i urzędasów - zwłaszcza jeśli chodzi o media, przyłącza...

Dave
11-10-2002, 11:48
Najwiekszym problemem jest czas - jak go znalezc zeby pogodzic prace i budowe, sprawdzanie pracy ekip i poszukiwanie niedrogich materialow, organizacje zakupow i poszukiwanie kolejnych ekip... A na budowie trzeba byc praktycznie codziennie - jak sie odpusci to za chwile okaze sie ze wykonawcy wpadli na jakis "genialny pomysl" (z reguly upraszczajacy im prace) a wywracajacy nasze koncepcje... Podczas trwania budowy w mieszakniu zjawiam sie wylacznie na noc i na niedziele.. Mozna by tego uniknac gdyby miec bardzo duzo pieniedzy i wynajmowac ekipe, ktora sama dopilnuje wszystkiego i poszuka materialow i zorganizuje budowe. Ale za taki luksus trzeba slono placic a wiadomo ze pieniadze to slaby punkt budujacych.

D.

Jasiu
11-10-2002, 13:49
Najbardziej wkurzają mnie fachowcy z uprawnieniami.

Tam gdzie jest wolny rynek jest już w zasadzie normalnie (płace - wymagam, konkurencja cenowa, itd...). Ale tam gdzie potrzebny jest jakiś kwit z okrągłym stemplem zaczyna się stare chamstwo.

Dotyczy to szczególnie mediów - przychodzi taki fachowiec i w żywe oczy mi mówi, że za zasypanie kawałka rury (rów wykopany, materiały moje) mam zapłacić 3 tysiące, a za odejście (5 metrów rury PCV Q32, studzienka, zawór i wodomierz) drugie tyle. A wszystko dlatego, że w wodociągach, gazowniach i zakładach energetycznych rządzą sitwy - jak my ci zrobimy to cacy, jak kto inny to ci nie odbierzemy.

I wogóle - budowanie to fajna sprawa (tylko czas i pieniądze...), a najgorsze są kontakty z wadzą. Byle niunia w magistracie albo misio z uprawnieniami jak poczują, że coś od nich potrzebujemy, zaczynają się zachowywać jak 15 letnie rozkapryszone panienki.

Herne
11-10-2002, 15:13
Nas jak do tej pory najbardziej zniechęcali urzędnicy (zwlaszcza w czasie sezonu urlopowego - totalny brak chęci zrobienia czegokolwiek). Jak na razie cała reszta była prawie że bezproblemowa.

dobrzykowice
11-10-2002, 16:08
[quote]
On 2002-10-10 14:21, redakcja wrote:
Co sprawiło Ci największy kłopot?

- wybór działki

D: zero problemu działke dostałem w spadku :smile:

- wybór projektu i technologii

D: to byłe domena żony aczkolwiek niejako przy okazji przejżałem parę metrów różnych czasopism

- znalezienie wykonawców

D: był problem ale niewielki, w przypadku murarzy prawie od razu trafiliśmy w dziesiątkę są the best !!!!

- zorganizowanie budowy

D: na początku budowy wziąłem urlop i wszystko załatwiłem

- zapewnienie skutecznego nadzoru

D: szczerze mówiąc nie ma takiej potrzeby, aczkolwiek mam inspektora
- pogodzenie pracy i budowania

D: to moja największa bolączka i z tego powodu rodzą się rozmaite problemy, szczególnie że sam kupuję cały materiał

- zapewnienie ciągłego finansowania budowy

D: w 100 % finansuję z kredytu ale podejrzewam że kłopoty się zaczną w momencie jak skończy się kretyd a ja będę w połowie budowy :sad:

Luśka
11-10-2002, 18:16
Najwięcej problemów stwarza mi podjęcie... każdej decyzji. Bardzo długo rozważam wszystkie możliwości (czytam, dzwonię, rozmawiam, wertuję różne wątki na Forum - po hasłach), a potem męczę siebie i rodzinkę, na co się zdecydować. Tak było od początku (wybór działki, projektu, ekipy), jest teraz (drzwi, okna, brama, kafelki itd) a i pewno tak samo będą wyglądać następne etapy, tyle, że nastąpią z większą częstotliwością! Mój ty Panie, jak ja to przetrzymam.... Oddając sprawiedliwość losowi, wszelkie formalności papierkowe - jak dotychczas -przeszły absolutnie bezboleśnie.

Rafter
13-10-2002, 08:59
KASA i URZĘDY.
Żona załatwiała zgody na wcinkę do gazu i wody.
Facet z gazowni, który ma nam to robić sądził, że się rozmyśliliśmy.

A żona nie zmarnowała ani jednego dnia.
Wszystko było na czas. Jak mówili, że pozwolenie będzie na czwartek to w czwartek byliśmy po odbiór. Potem starostwo, potem urząd miasta, potem pokój, 9 potem pokój 15, potem pieczątka zielona, a na koniec podłużna. Rzygać się chciało.
Nie dałem nawet ziarenka kawy urzędasowi, ale wtedy to trwa tyle, że nawet ludzie, którzy w tym siedzą dziwią się, że tak długo.

Pod koniec patrzyłem na urzędasów z politowaniem.
Wszystko przepomina mi sytuację z "Alternatywy 4" jak Pawlik starając się o mieszkanie musi donosić kolejne kretyńskie papiery.

13-10-2002, 15:31
Kidyś mówiło się gryzipiór. Było to dawno temu.

Becik
16-10-2002, 08:43
Jeśli chodzi o naszą budowę, to prawie wszystko idzie tak jakoś "pod górkę" :smile:. Wydaje mi się że największym problemem było zorganizowanie przyłączy, mimo że media były 5 metrów od granic działki. Chodzi oczywiście o załatwianie zgód właścicieli prywatnych dróg, dogadanie się z sąsiadami ( im więcej jest chętnych do "zrzutki", tym trudniej dojść do porozumienia ). "Bujamy" się z tym już od lutego, ale jak dobrze pójdzie to może wkrótce i ten temat doczeka się szęśliwego finału.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Becik dnia 2002-10-16 09:45 ]</font>

aziel
16-10-2002, 10:39
Działkę dostaliśmy od rodziców żony wraz z uprzykrzającą życie przypadłością - wysoki poziom wód gruntowych. Rodzi to ciągle wydłużający się łańcuszek problemów.

Przy realizacji jednym z największych problemów było znalezienie dobrych wykonawców do kolejnych etapów prac budowlanych. Zadowolony właściwie jestem jedynie z tynkarzy zewnętrznych (na razie) i gipsiarza - malarza. Bardzo stresujące jest rónież odkrywanie błędów: projektanta, własnych, wykonawców - co z nimi zrobić, jak naprawić, czy tak można zostawić, jakie będą skutki.

Finansowym problemem nr 1 jest przekroczenie wszystkich planowanych wydatków - świadomość że kupuję dla siebie i na lata nie pozwala mi kupować materiałów lichych i najtańszych, a skutek jest taki, że muszę wprowadzić się do niewykończonego w 100% domu.

kgadzina
16-10-2002, 14:07
aziel: moje obawy o wprowadzke do nie wykończonego domu były podobne jak Twoje. Ale jak juz sie wprowadziliśmy (mimo totalnego bajzlu na podwórku i poddaszu) to dopiero było uczucie!!!!!!! 200% FRAJDY!!! Zobaczysz.

Marek13
16-10-2002, 15:26
Największym problemem byli wykonawcy. W pewnym momencie odkryłem, że w moim domu zorganizowano dom gry, a główny majster przegrał swojego Poloneza, zastawił w lombard. Ale żeby nie było tak pesymistycznie, to powiem, że pożyczyłem mu pieniądze żeby wykupił samochód z lombardu. Odpracował je potem na mojej budowie.

beata
17-10-2002, 08:14
u nas jaokoś się dobrze wszystko potoczyło na początku, niestety końcówka jest gorsza. Natomiast podczas budowy mielismy farta w doborze ekip, każda okazała się dobra w swoim fachu, nie mieliśmy żadnych ( no prawie żadnych) zastrzeżeń. Kłopoty mieliśmy tylko z czasem swoim- organizowanie życia codziennego i budowy domu oraz z czasem fachowców- jak był dobry to go podczas wykonywania robót potrafiło nie być tydzień. A ponieważ nie mamy zbyt dużo kasy to nie byli to drzodzy fachowcy, więc oprócz naszych robót mieli porozpoczynane inne. Więc lawirowali między nasza budową a drugą. Problemem dla nas dość sporym okazał się brak mieszkania, ponieważ nie mamy swojego a na wynajęcie nas nie stać, została nam niestety tułaczka.

pawcik7
17-10-2002, 11:05
W moim przypadku największym problemem było załatwienie przyłącza energetycznego.
Poza tym że ludzie w BOK-u pracuję do 13 - 14 to jescze musiałem rysować mapkę okolicy swojej działki wraz z zaznaczonymi słupami i na dodatek musiałem też znaleść stacje trafo zasilajaącą moja okolice i jej numer.
Nie mówię już o okresie oczekiwania na przyłącze który trwa pół roku.
P.S.
Tak ogólnie to żeby załatwić jakieś media to trzeba się nieźle nachodzić i uzbroić w cierpliwość

maciek_s
23-10-2002, 14:01
Moim największym zmartwieniem była terminowość wykonawców - mieszkanie miałem już sprzedane. Termin wyprowadzki do... To sprawiało, że byłem trochę nerwowy. Na szczęście zamieszkaliśmy z miesięcznym wyprzedzeniem. UFF. Wtedy odetchnęliśmy.

sebo
24-10-2002, 09:51
Ekipy, ekipy i jeszcze raz ekipy. Zarozumiali partacze, którzy niby wszystko wiedzą.
Praktycznie trzeba nad takimi stać i kontrolować każdy ich krok. Jak pojawi się robota, którą następnie zalewa się betonem lub zasypuje ziemią to należy patrzeć na każdy ruch ręki.
Niestety tacy goście potrafią schrzanić wszystko.

Monisia
24-10-2002, 11:28
W naszym przypadku chyba największym problemem jest pogodzenie budowy i życia codziennego czyli praca, malutkie dziecko, rodzina i przyjaciele. Budowa wymaga prawie całkowitego poświęcenia wolnego czasu, którego i tak jest niewiele. Dni uciekają tak szybko, a tak dużo jest zawsze do załatwienia, ale już niedługo wiosna i przeprowdzaka do wymarzonego domku, niech to będzie rekompensatą za wszelkie problemy które trzeba pokonać aby osiągnać cel.

Agucha
26-10-2002, 10:13
u mnie to było tak:
-koniec listopada 2001 zapada decyzja o budowie (wiadomo Vat)
-5 grudnia kupujemy działkę (nie kupujcie nigdy w zimie!)
-7 grudnia wybieramy projekt (na łeb na szyję, Boże spraw aby ten projekt nie miał więcej błędów, niż te, które już znalazłam!)
-do końca grudnia 2001 (DWA TYGODNIE) załatwiamy wszystkie pozwolenia, bez łapówek ale i bez życia osobistego, całe dnie jeździliśmy od biura do biura, od drzwi do drzwi. Sami woziliśmy pisma zamiast korzystać z usług poczty ale udało się
-w kwietniu 2002 zaczynamy budowę - na działce woda po kolana, odwodnienie i osuszenie działki trwa z przerwami do września
-stan dzisiejszy: ściany piętra, w przyszłym tygodniu już będzie sufit!
Podsumowanie: gdybym wierzyła urzędom do dzisiejszego dnia czekałabym na pozwolenia, ale determinacja nasza była mocniejsza (mamy po 25 i 26 lat !)

ekodom
16-11-2002, 19:05
Wydeje mi się, że Redakcja źle uszeregowała pytania. Mnie osobiście najbardziej podczas budowy "przeszkadzała nieuczciwość techniczna sprzedawców i wykonawców. Pozostałe problemy można sklasyfikować jako problemy "życia codziennego". Przecież codziennie, załatwiająć jakąkolwiek sprawę musimy dostarczyć wymagane dokumenty, systematycznie brakuje pieniędzy. Gdy wykonawca żądał furmanki pieniędzy lecz swoją robotę wykonał zgodnie ze sztuką budowlaną to byłem naciągnięty na pieniądze. Natomiast jak posadzki po roku się opuszczają to zostałe oszukany. To uważam za największy problem naszego budownictwa.

ekodom
16-11-2002, 19:09
Wydeje mi się, że Redakcja źle uszeregowała pytania. Mnie osobiście najbardziej podczas budowy "przeszkadzała nieuczciwość techniczna sprzedawców i wykonawców. Pozostałe problemy można sklasyfikować jako problemy "życia codziennego". Przecież codziennie, załatwiająć jakąkolwiek sprawę musimy dostarczyć wymagane dokumenty, systematycznie brakuje pieniędzy. Gdy wykonawca żądał furmanki pieniędzy lecz swoją robotę wykonał zgodnie ze sztuką budowlaną to byłem naciągnięty na pieniądze. Natomiast jak posadzki po roku się opuszczają to zostałe oszukany. To uważam za największy problem naszego budownictwa.

Martula
19-11-2002, 12:01
W tej chwili (wykopy-podbeton)największą bolączką jest brak utwardzonej drogi dojazdowej.Droga jest, ale miękka i nie ma mowy o tym, żeby przejechała nią gruszka i pompa.Muszę czekać, aż będzie sucho tj. do maja-czerwca.To całkowicie deorganizuje mi budowę.Zgodzam się z moimi przedmówcami,że trzeba wszystko przypilnować i patrzeć na ręce pracownikom, niestety : Pańskie oko konia tuczy.I to odnosi się do całego naszego budownictwa.I druga przeszkoda - znana wszystkim - brak kasy.Pozdrawiam ciepło!

mironmk
19-11-2002, 13:48
No to ja na razie bez problemów - etap: robi się więźba. Działki szukałem 5 miesięcy, zakup działki grudzień 2001, budowa od poł. września 2002. Fachowcy OK (na szczęście to opinia kierownika budowy), materiały i hurtownie Ok (rabaty, odbiór materiału, którego zamówiono za dużo, transport na telefon i na kredyt itp.). Wkurzający był jakś urząd, głupie godziny urzędowania i sąd (nie odpowiada na listy bo brak funduszy na znaczki). Kłopoty: brak porządnej drogi dojazdowej i rozterki, czy coś możnaby zrobić inzczej, lepiej. Jak wykle pomocny bywa Murator i Forum. Chyba większe klopoty bedą z wykończeniem (żona).
mironmk

ecasio
19-11-2002, 14:01
MY DOPIERO ZACZYNAMY- TRUDNO BYŁO MI PRZEKONAĆ MĘŻA OJ BARDZO TRUDNO ALE SIĘ UDAŁO, MIELIŚMY DZIAŁKĘ ZAGRODOWĄ 0,35H POD MIASTEM NA TERENIE GMINY WIEŚ POŁOŻONA NIECAŁE 3 KM OD MIASTA
ALE JAK SIĘ OKAZAŁO TO I TAK ZA MAŁO ABY SIĘ WYBUDOWAĆ NA WSI, DOKUPILIŚMY CAŁKIEM W INNEJ MIEJSCOWOŚCI JESZCZE 1,74H OD SZWAGRA
WIĘC JUZ MOGLIŚMY STARAĆ SIĘ O WYDANIE WARUNKÓW ZABUDOWY - WNIOSEK ZŁOŻYLIŚMY 12.XI.2002 R I CZEKAMY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CO DALEJ.
POZDRAWIAM ECASIO

Roma
20-11-2002, 11:06
Zaczynając budowę myślałam, że największym problemem będzie brak pieniędzy. Teraz myślę że największy problem to źli fachowcy. Kombinujesz jak zrobić żeby było dobrze i nie za drogo a tu wykonawca wszystko partaczy. Kiedyś znajoma powiedziała że idąc do lekarza trzeba najpierw przeczytać książki fachowe żeby mu powiedzieć jak ma cię leczyć. Teraz ja mogę powiedzieć, budując musisz jak najwięcej o tym wiedzieć i cały czas sprawdzać i pilnować fachowców.

Missia
20-11-2002, 11:26
Największy problem - dach. Zmieniliśmy nieco obrys fundamentów i był problem z więźbą. Myślałam, że będziemy musieli rozbierać ścianę. Nie polecam wprowadzania zmian na etapie budowy domu.
Drugi - organizacja budowy i pogodzenie budowy z pracą. Stres i koszmar - w pewnych momentach groziło rozwodem!
Pieniądze - rozchodzą się w mgnieniu oka - chociaż pilnujemy się bardzo.
Kradzieże - drżymy co noc czy znów nam czegoś nie ukradziono z budowy.

kodi_gdynia
20-11-2002, 11:35
Problemy jestem na początku drogi, ale podstawa w moim przypadku to stresy - sam buduję więc sami rozumiecie.
I jeszcze jeden to przykręcenie gąsiora. 9 metrów nad ziemią bez żadnego zabezpieczenia - bałem się jak cholera. W końcu zamontowałem - nawet prosto.
Popzdrawiam

beatrix
20-11-2002, 14:01
Najpierw przepraszam wszystkich forumowych geodetów. A teraz: nienawidzę geodetów. Myślałam naiwnie, że to ludzie lubiący ziemię, i w ogóle. Nienawidzę geotedów. Bo dlaczego taki pan geodeta za zrobienie kreski 0,5cm na gotowej mapce, (już zrobionej za ciężkie pieniądze!) bierze pół średniej krajowej??? Dlaczego??? Czy to moralne? Wszędzie są tacy kosztowni?

w_dlugi
21-11-2002, 05:47
Zgadzam się z romą. Źli fachowcy topodstawowy problem. Wszystkie inne problemy to codzienny standard załatwiania spraw w urzędach i firmach którym dano monopolistyczną pozycję na rynku. U mnie wszystko zaczynało się bardzo optymistycznie, może było zbyt różowo. Zakup działki, zaklepanie sprawdzonej ekipy na postawienie stanu surowego pół roku przed rozpoczęciem robót. Wszystko gotowe do startu. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem robót szef informuje mnie o likwidacji firmy. I od tego momentu same problemy. Materiał kupiony, wszystkie znane mi porządne ekipy nie chcą przyjąć roboty, mają wszystko poustalane pół roku wcześniej. Potwierdza się reguła, że jeżeli w sezonie ekipa budowlana nie ma roboty, to lepiej nie korzystać z jej usług.

zelazny
08-12-2002, 21:39
zgadzam sie z beatrix. kiedy poszedlem do geodety powiedzial mi. ze mape zrobi za 2,3 tygodnie. mape mialem po 5 miesiacach i wykonaniu 100 telefonow do niego

tczarek
09-12-2002, 07:18
Dla mnie największy problem to, że większość fachowców ( są nieliczne wyjątki) nie ma pojęcia ile materiału im jest potrzeba. I tak przekładam z miejsca na miejsce różne pozostające materiały.

gars
29-12-2002, 23:00
ach ci fachowcy
ja dopiero jestem na etapie architekta, ale juz jestem załamany, podstawowy błąd jaki popełniłem - niespisanie umowy z architektem, była umowa slowna,a ze nie należę do ludzi konfliktowych mam teraz z tego powodu mnóstwo problemów, zrobił mnie w balona z terminem, na razie jest 5 miesięcy po ustalonym terminie i jeszcze nic nie mam tzn pozwolenia itp, a po drugie wparł mi że ustalilismy wieksza kwote do zapłaty
pozdrawiam

jasieks
16-01-2003, 13:44
Problem, który wynikł z mojej naiwności to to że zapłaciłem murarzowi lwią część należności przed ukończeniem budynku. Efekt jest taki że posunąłem się do gróźb karalnych, aby wymusić to za co już zapłaciłem. Budynek do niedawna stał jeszcze odkryty a ja myślałem że wyląduję u czubków. Co najciekawsze w tym wszystkim to facet pozbawiony jest honoru do tego stopnia że mimo iż się nie wywiązał i usłyszał słowa, które normalnych ludzi mogą obrazić to miał czelność przyjść do mnie do pracy po następną kasę.Co Wy na to ?

Tomasz B
16-01-2003, 16:24
Murarze - to odrębny gatunek ludzi.

16-01-2003, 18:49
On 2003-01-16 14:44, jasieks wrote:
Problem, który wynikł z mojej naiwności to to że zapłaciłem murarzowi lwią część należności przed ukończeniem budynku. Efekt jest taki że posunąłem się do gróźb karalnych, aby wymusić to za co już zapłaciłem. Budynek do niedawna stał jeszcze odkryty a ja myślałem że wyląduję u czubków. Co najciekawsze w tym wszystkim to facet pozbawiony jest honoru do tego stopnia że mimo iż się nie wywiązał i usłyszał słowa, które normalnych ludzi mogą obrazić to miał czelność przyjść do mnie do pracy po następną kasę.Co Wy na to ?


Ta Twoja wypowiedź jest chyba o mojej budowie ,jeszcze dodaj że się nazywał Sebastian M. i będe pewny że to chodzi o moją budowę.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości z walką z tymi ,,podludzmi"

KarinaZ
16-01-2003, 20:18
On 2003-01-16 17:24, Tomasz B wrote:
Murarze - to odrębny gatunek ludzi.


Tak jak informatycy, lekarze, prawnicy, handlowcy, artyści ...
tylko wszystko w jednym !

27-01-2003, 19:46
Witam wszystkich. Jestem pierwszy raz na forum.
Nie budowałam domu lecz kupiłam w stanie surowum zamknietym.
Mój polegał natym że zapłaciłam gotówką. Zaczeły sie ukazywać liczne niedoróbki spędzające sen z powiek. Zleciliśmy wykończenie domu wewnętrz firmie która miała się wszystkim zająć. Po czasie myślę że to kolejny błąd zlecić firmie wszystko. Jedyną decyzję którą podjęłam było to że zrezygnowałam z w/w firmy aby montowała instalacje co i wod-kan. Prace te zleciłam firmie instalacyjnej. Jakież było moje wielkie zdziwienie po przyjeździe właściciela firmy - punktualny i na dodatek na miejscu na budowie pełna prezentacja medialna na komputerze systemu instalacyjnego w którym wykonywali instalację. Byłam pod wrażeniem i z niepokojem pomyślałam czy mnie stać na tę firmę. Zdecydowałam się jednak na te firmę i jestem bardzo zadowolona z profesionalnego podejścia do tematu.
Dom o powierzchni 350m2 instalacja grzejnikowa (25szt) + podłoga 100m2 + trzy łazienki + kotłownia wszystko to wykonywało dwóch instalatorów w tym właściciel firmy 11 dni.

Katarzyna Dzidkowska

Ryszard1
28-01-2003, 20:29
Mysle ze najwiekszym problemem na budowie sa nierzetelni fachowcy. Warto by bylo przyjac zelazna zasade pisania i podpisywania dokladnych z nimi umow . Wszystko musialoby byc napisane : zakres, terminy, nawet wymiary i material. I oczywiscie ze wszystko bedzie sprawdzone i co grozi jak nie bedzie zgodne z opisem. Zeby po sprawdzeniu od razu mozna przeczytac co im grozi i co podpisali sami.
Ja mimo ze nawet sie umawialem, rysowalem to i tak fundament wyszedl im ciut wiekszy (kika cm) i nie bylo poziopmu (2 cm). Dobrze ze puzniejsza ekipa (trszke zlorzeczac) wyrownala podkladajac klocki pod legary - bo w moim przypadku byl to domek z bali wiec mozna bylo to jakos naprawic. Szkoda tylko ze bylem za malo konsekwentny i w sumie zaplacilem. Dobrze ze choc zrobili na czas i cena nie byla wygorowana ...

agi
02-02-2003, 18:08
Na razie jestem na etapie adaptacji projektu. Dotychczas szło nieżle budowa działki , wybór projektu, mapki, badania geologiczne, nawet pierwsze dokumenty z Urzędu i warunki przyłączy wszystko w dwa miesiące. Niestety chyba projektant polecony zresztą w Urzędzie to pierwszy niewypał. Z wszystkiego robi problem. Wyrażnie widać, że najlepiej nic by nie zrobił i tylko zgarnął kasę. Kompletnie nie jest w stanie nam z niczym doradzić, nie mówiąc już o tym żeby potem sam złożył papiery z uzgodnieniami dotyczace pozwolenia na budowę. Tak więc dalej bedę załatwiać wszystko sama.

Jola_
03-02-2003, 10:15
Największym problemem na budowie jest jednak zima a co za tym idzie - kradzieże!
Nie pomagają nawet codzienne wizyty na budowie. My przyjeżdżamy gdy jest widno - ONIhttp://www.ifb.pl/~qba/ikonki/mordki2/111.gif przychodzą!!!, gdy jest ciemno. Niestety nocowanie na budowie w takie mrozy nie wchodzi w grę!

Teska
03-02-2003, 20:44
Zdecydowanie pseudo-wykonawcy:sad:

helism
05-02-2003, 13:38
On 2002-10-17 09:14, beata wrote:
u nas jaokoś się dobrze wszystko potoczyło na początku, niestety końcówka jest gorsza. Natomiast podczas budowy mielismy farta w doborze ekip, każda okazała się dobra w swoim fachu, nie mieliśmy żadnych ( no prawie żadnych) zastrzeżeń.

U nas podobnie jak u Beaty. Z fachowcami nie było problemów poza jednym. Od tej pory podchodzę bardzo sceptycznie do ludzi, którzy na pytanie o cenę mówią "dogadamy się".
Na początku miałam wątpliwości typu co najpierw, a co potem. Jednak jakoś to szło do przodu.
W reszcie przeprowadziliśmy się do nie do końca wykończonego domu. Jest super, bo nareszcie u siebie. Ale teraz problemem jest dalsze wykańczanie. Nie braliśmy pozyczek z banku, tylko u rodziny i wśród znajomych. Teraz mamy dylematy typu: oddawać (jeśli tak to komu i ile), czy inwestować dalej. Przeraża mnie ogrom prac do zrobienia i zastanawiam się, czy kiedyś skończy się ta prowizorka.
Podsumowując najgorsza jest wykończeniówka.

zdzicho
07-02-2003, 20:43
najwięciej kłopotów ma się na początku ,sprawy związane z urzędami to koszmar. Ja buduję dom mieszkalny mimo że mam pozwolenie na usługowy budynek jest to spowodowane złośliwością urzędników w myśl zasady aby utrudnić życie drugiemu. Po zatym to już reszta da się jakoś pogodzić.

M@M
15-02-2003, 12:34
Zgadzam się w 300% ze Zdzichem. Zawsze to podejrzewalem, ale teraz po kilku miesiącach zalatwiania mam juz pewność - większość urzędników pracujących w naszym kraju to KOSMICI, bezduszne pozbawione sumienia, serca i mózgu istoty wysysające z nas resztki zapalu do robienia czegokolwiek, traktujący nas inwestorów jak rasę niższego rzędu.

ADAMOS48
25-02-2003, 19:46
Posadowienie domu na 33 stopniowej działce i uzbrojenie tak trudnego terenu ,mury oporowe ,zrobienie półki pod dom i wszystko zbrojone po parter na płycie żelbetowej.

Smok
26-02-2003, 19:12
Wybór działki, fachowców, technologii to kwestie, na które mam wpływ. To częste kompromisy. Działka blisko centrum drożej, dalej taniej, firma budowlana ze sprzętem i doświadczeniem, czy samemu za szwagrem, jeśli brak kasy - trudno, zarobimy to budujemy, nie to czekamy itd, itp. Jednak jeśli pojawia się decyzja, na którą nie masz wpływu to pozostaje prośba, walka, albo płacz. Taka niespodzianka spotkała również mnie. Droga dojazdowa do mojej działki została częściowo zajęta przez jednego z sąsiadów. Prosiłem, rozmawiałem, ale bez skutków, a ponieważ sprawa dotyczy nie tylko mnie to rozpętała się wojna. Konflikt pochłania wiele energii i nerwów, a wszystko przez zawziętość i nienawiść panującą od lat wśród sąsiadów. Gdyby nie filmy o Kargulu i Pawlaku dawno mogłoby mnie to wykończyć. Pozdrawiaw wszystkich Samych swoich.

jamles
12-04-2003, 18:29
największy problem to mimo wszystko brak ciągłości kasy: za
wszystko płacisz okrągłe sumy a zarabiasz drobne.
nierzetelni, niedokładni, niedouczeni fachowcy- u mnie dekarze,
polecona super ekipa przez szwagra.
urzędnicy- na naszej drodze tylko jeden powiedział, że nie pije,
nie pali, słodkiego nie lubi, papiery były na jutro.

robert!!!
22-04-2003, 23:30
był i jest rejon energetyczny który strasznie ociąga się z budową lini energetycznej która ma zasilać mój i wiele innych domów

dolores
23-04-2003, 11:04
Najwięcej kłopotów sprawia mi budowa sąsiadów. Nasz dopiero co zbudowany domek stoi przy samej ulicy a za nami powstają dwa inne domy. Dziś samochód z dostawą na budowę zahaczył o słup elektryczny i wygiął nam sztycę na domu.
Niewesoło - przed nami jeszcze wiele ciężarówek.

Krystian
10-05-2003, 05:35
Zapewnienie ciągłego finansowania budowy :grin:!

Doki
10-05-2003, 08:08
Tak, bez watpienia jedynym problemem jest niedostatek pieniedzy. Jesli ten problem jest rozwiazany, wszystkie inne rozwiazuja sie automatycznie. Nierzetelni wykonawcy? Bierzcie graty i wynocha z budowy i najmuje innych, bo mnie stac, albo tak ustawiam umowe, ze place troche wiecej, ale sa przewidziane kary umowne.
Drogie technologie sa drogie nie bez powodu- one sa po prostu lepsze. I odwrotnie: you pay peanuts, you get monkeys. Jesli nie trzeba robic kompromisow, to dom bardziej zbliza sie do idealu. Tylko ze wtedy koszt inwestycji pewnie by sie potroim, no i trudno byloby taki dom sprzedac.

reginka
28-05-2003, 11:35
:lol:

pwm
28-05-2003, 12:22
Reginka nie jest źle postęp masz dobry a będzie jeszcze lepiej wierz mi. Nic nie zastąpi własnego domku, nie daj się trudnościom one zawsze popuszczają chociaż wydaje się że to juz koniec. Po wprowadzeniu się do domu wszystko sie ułoży, może też nie odrazu ale napewno dobrze. Wytrwałości i dużo pozytywnej energii.Pzdr.PWM

manykes
06-09-2005, 13:13
wybór projektu...

Marek30022
06-09-2005, 13:55
Brak czasu i trzymanie w ryzach wydatków a pokus było dużo.

alienka
06-09-2005, 15:17
1. Brak czasu na doglądanie budowy
2. Partactwo, lenistwo, niekompetencja tzw. "fachowców"
3. Utrzymanie płynności finansowej