PDA

Zobacz pełną wersję : pies - niestety nie widmo



JoShi
16-04-2005, 20:18
Nie wiem czy to temat bardziej na ten dzial czy do psychologa. Tak czy siak jestem wkurzona i postanowilam napisac.

Kilka razy zwracalismy uwage sasiadom, ze nie powinny puszczac swojego psa bezpansko po ulicy. Robia to, bo pies musi sie wybiegac (w domysle zalatwic poza podworkiem, zeby nie trzeba bylo sprzatac) a poza tym jest stary i nikomu nic nie zrobi, napewno. Dodam, ze jest to raczej duzy pies troche wiekszy od wilczura.
No i stalo sie. Dzis o 6 rano obudzilo mnie wsciekle ujadanie przed domem. Pomyslalam sobie, ze pewno znow ten pies i pewno gnebi mojego kota i zaraz tradycyjnie zrobi mi kupe przed schodami (moja dzialka jest jeszcze nie ogrodzona). Wkurzona na maksa wzielam wiatrowke (juz nie mam sily do tego psa) i stwierdzilam, ze teraz to juz ja mu kota popedze a w kazdym razie troche go postrasze.
Wyszlam na ganek i co widze ? Zaplakana kobieta na srodku ulicy a przed nia pies, dopadajacy do nog. Kobieta byla w takim stresie, ze nie byla w stanie sie ruszyc ani przekrzyczec psa (wzywala pomocy, ale pies byl glosniejszy). Zreszta jak by sie ruszyla w ktorakolwiek strone to pewnie zostalaby pogryziona. No wiec pogonilam psa, pani wdzieczna byla bardzo ale pobiegla w swoja strone (do pociagu), no a ja zostalam na ganku z wiatrowka i trudna decyzja.
Troche sie pozastanawialam, ale stwierdzilam, ze tak byc nie moze i skoro nasze uwagi nie skutkuja, to moze policja przemowi wlascicielom czworonoga do rozumu. Wezwalam policje. Potem jeszcze dzwonili do mnie, zeby dowiedziec sie gdzie to dokladnie bylo i jak dojechac. Mam nadzieje, ze naprawde przyjechali i ze z racji soboty zastali kogos z wlascicieli psa.
Mam gdzies tak zwane dobrosasiedzkie stosunki. Jak ja nieznosze ludzi, ktorzy puszczaja psy luzem na ulicy (na osiedlu i gdziekolwiek poza wlasnym podworkiem). Ludzie, zastanowcie sie czasem...

Thor
16-04-2005, 23:15
JoShi ,
zastanow sie zanim zabijesz czy okaleczysz biedne zwierze, ze ktos je wypuszcza to nie znaczy ze ono jest winne. bardziej nekal bym ludzi niz zwierzeta... swoja droga z postow widac ze kochasz zwierzeta, dlaczego nie jeszcze jednego? ludzie i tylko ludzie dosc psuja nam nerwow i zycia, to ze nie zywie sympatii do mojego sasiada nie powinno sie przekladac nienawiscia do jego psa czy innego zwierzaka , moze warto sie z nim zaprzyjanic poprostu ...

Mwanamke
17-04-2005, 00:47
Jestem ogromna miłosniczka psów a jednak potrafie zrozumieć, że ktos ( może tez Joshi?) za psami nei przepada, że pies może wywoływac strach, że ktos nie życzy sobie aby jakiś pies nękał jego kota...Zgadzam sie, że za sytuację odpowiedzialni są ludzie i dlatego tez do ludzi została wezwana policja... W postraszeniu ps anie widze nic złego, tym bardziej jak to ma być przepędzenie a nie zrobienie mu krzywdy...
Tak więc spokojnie! :wink:
Ja nie do końca tylko rozumiem apel wystosowany tu....bo w końcu nikt z nas tego psa nie puścił...ale wrzucam to w ogół wzburzenia...

JoShi
17-04-2005, 14:39
zastanow sie zanim zabijesz czy okaleczysz biedne zwierze
Zle mnie zrozumiales i pewno dlatego zle mnie oceniasz. Nie zamierzalam go ani zabijac ani okaleczac a jedynie przestraszyc strzelajac na wiwat (moja wiatrowka naprawde robi zuzo chalasu). Az tak zdesperowana nie bylam. Sama mam psa i sama rozumiem, ze to nie jego wina, ze ma glupich wlascicieli.

JoShi
17-04-2005, 14:44
W postraszeniu ps anie widze nic złego, tym bardziej jak to ma być przepędzenie a nie zrobienie mu krzywdy...
Dziekuje za zrozumienie. Sama mam psa i ogolnie to lubie psy, ale nie takie dzieki ktorym boje sie chodzic po ulicy i wychodzic na ganek. Zapomnialam napisac, ze poprzednie proby rozmow z sasiadami zwiazane byly z tym, ze ten sam pies zaatakowal mojego meza na naszym podworku.


Ja nie do końca tylko rozumiem apel wystosowany tu....bo w końcu nikt z nas tego psa nie puścił...ale wrzucam to w ogół wzburzenia...
I slusznie. Ogolnie mnie takie sytuacje wzburzaja i wlasnie postanowilam dac temu upust. Dlatego sie zastanawialam czy nie dac tego do psychologa. Jednakze stwierdzilam, ze moze i tu zagladaja ludzie, ktorzy tak bardzo kochaja swoje czworonogi, ze zapewniaja im wolnosc bedaca jednoczesnie ograniczeniem wolnosci sasiadow. I wlasnie do tych osob apel. Zastanowcie sie co robicie.
Nie oznacza to, ze uwazam szystkich wlascicieli psow za bezmyslne istoty. Mam wielu sasiadow, ktorzy maja psy i ktorzy podobnie jak ja wyprowadzaja je kulturalnie na smyczy i pod kontrola.

Wowka
17-04-2005, 22:46
Pro memoria JoShi, pro memoria ....

Postrzelił 12-latka, bo denerwowały go zabawy
12-letniego chłopca postrzelił z wiatrówki 80-latek, którego denerwowały głośne zabawy dzieci pod jego blokiem w Rybniku (Śląskie).
Stan chłopca jest dobry, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformował Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji.
Kiedy grupa nastolatków bawiła się przed blokiem w niedzielę po południu, padł strzał. Jeden z chłopców, 12-letni Kamil, został ranny w okolicach lewej pachy. Jego kolega powiadomił ojca chłopca, który natychmiast przewiózł dziecko do szpitala i zawiadomił policję.
Policjanci ustalili, że strzał oddał z broni pneumatycznej, z okna mieszkania na trzecim piętrze sąsiedniego bloku 80-letni mężczyzna. Wyjaśnił on, że denerwowały go głośne zabawy dzieci i strzelał z wiatrówki, aby je wystraszyć. Po przesłuchaniu mężczyznę zwolniono z uwagi na zły stan zdrowia i podeszły wiek. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Nie wiadomo na razie, czy krewki 80-latek miał zezwolenie na broń i czy musiał je mieć, ponieważ na niektóre typy wiatrówek nie jest ono wymagane.
źródło- http://info.onet.pl/1083218,11,item.html


JoShi napisałaś -

Wkurzona na maksa wzielam wiatrowke (juz nie mam sily do tego psa) i stwierdzilam, ze teraz to juz ja mu kota popedze a w kazdym razie troche go postrasze.

Zasmuciłaś mnie tym swoim postem. Odbierałem Cię dotad jako miłośniczkę zwierząt. Twoje późniejsze tłumaczenie, że chciałaś postraszyć hukiem jest niewiarygodne.

Zasmuciłaś mnie dlatego, że sam wiem jak cierpi zwierzę postrzelone śrutem z wiatrówki. Pisałem już na Forum o mojej kotce która po 2 dniach nieobecności przyczołgała się na przednich łapach do domu. Weterynarz operacyjnie usunął z pomiędzy kręgów jej kręgosłupa niby nic - mały śrut. Od tego zdarzenia minął już rok. Kotka mimo operacji i troskliwego leczenia weterynaryjnego do dzisiaj nie odzyskała władzy w tylnich łapach. Owszem potrafi na nich stanąć, zrobić pojedynczy krok, ale to już wszystko. Nie wiem czy moja kotka tez kogoś "wkurzyła"....
Rozczarowałaś mnie JoShi

ewasuw
18-04-2005, 08:06
dobrym sposobem na odstraszanie psów jest urzadzenie działające na zasadzie ultradźwięków. Mój mąż z racji wykonywanego zawodu dostał takie ustrojostwo. Kiedyś "uwziął" sie na nas pies sąsiadów i wył nocami pod naszym oknem. Już mieliśmy naprawdę dość. Mężowi przypomniało się że dostał w pracy odstraszacz psów. "strzelił" z tego do psa i psa w ciągu sekundy nie było.
Parę nocy psa poczęstowaliśmy strzałem i efekt jest taki że omija nasz dom wieeeeeelkim łukiem....my się wysypiamy a pies cały... :)

ziaba
18-04-2005, 08:39
I ja mam problem z suką z sąsiedztwa.

Wyłazi notorycznie przez ogrodzenie i szwenda się znudzona po okolicy. Jej zabawa polega na prowokowaniu szczekaniem wysokimi tonami w pyski innych psów i gonitwę wzdłuż ogrodzenia. I tak przez godzinę, aż nie padnie, po czym odsapnie zaraza troszkę i lezie dalej dziamgać.
Wstawałam o 1, 2, 3, 4, 4.30 ( bo to jej ulubione pory do zwiedzania okolicy i o takiej porze świetnie się niesie głos po rosie ) i ściągałam moje psy do domu pod klucz, bo moje ogony muszą się odszczekać tejże koleżance i wychodzi z tego totalny kociokwik. :evil:

No i wzięłam naboje hukowe. I wywaliłam sztuk jeden.
Zwiała .

Za pół godziny znów była. :evil:

Druga w nocy, baba w koszulinie z bronią w końcu ogrodu stoi zaczajona pod krzakiem i czeka....
:roll: :roll:


( właściciel suni polecił mi stopery do uszu i ogólnie stwierdził że się czepiam)

Pójdę na policję i co powiem ?
gryźć nie gryzie, szczeka ino..a pies jak każdemu wiadomo szczekać musi..

Mam niecne myśli odstrzału sąsiada.

JoShi
18-04-2005, 10:21
Zasmuciłaś mnie tym swoim postem. Odbierałem Cię dotad jako miłośniczkę zwierząt. Twoje późniejsze tłumaczenie, że chciałaś postraszyć hukiem jest niewiarygodne.
No to tyum bardziej nie ma sensu, zebym Cie przekonywala, ze mnie zle oceniasz.
Tym bardziej, ze moze jestes z tych co uwazaja ze nie ma nic zlego w puszczaniu psa luzem i bez opieki, celowym puszczaniem, zeby sie wybiegal i zrobil kupe sasiadowi pod bramka a nie na wlasnym podworku.

JoShi
18-04-2005, 10:24
Pójdę na policję i co powiem ?
Ze bezpanski pies szweda sie po okolicy i nie czujesz sie bezpieczna. Z powodu samego szwendanie sie psa po okolicy policja ma interweniowac a wlasciciel miec nieprzyjemna rozmowe ze strozami prawa.

Acha na razie efekt interwencji policji na naszym osiedlu jest taki, ze piesek od dwoch dni nie wychodzil z podworka. Ciekawe na jak dlugo, bo ze wlascicielom nie bedzie sie chcialo sprzatac po psie na podworku i zaczna go znow wypuszczac to rzecz pewna.

agniesia
18-04-2005, 14:10
Ziaba jesli w Twoim miescie jest Straz Miejska to Cie tam odesla, wiec odrazu zalatw sobie numer do SM. Po jakims czasie jak nie zadzialaja to wtedy juz do Policji.

Patsi
24-04-2005, 12:53
Ziaba, chyba pożyczę wiatrówkę... mam sąsiada do odstrzału...albo ciebie ze sprzętem :lol: :lol: :lol: :lol:

JoShi
24-04-2005, 20:12
Niestety pies znow zaczal grasowac po okolicy. Skaranie boskie z tymi ludzmi.

abromba
26-04-2005, 17:12
Rozumiem, że jesteście wielbicielami zwierząt. Ale jeśli widzę jakieś galopujące w moją i dwuletniego dziecka stronę bydlę (rozmiarowo) to co, mam zakładać, że uda mi się z nim zaprzyjaźnić? Może i pies nie jest niczemu winien, ale dlaczego JA mam byc bliska zawału, albo ryzykować, że coś się nam stanie, bo jednak trafię na ten statystyczny ułamek procenta psa agresywnego?

JoShi
26-04-2005, 17:21
Rozumiem, że jesteście wielbicielami zwierząt. Ale jeśli widzę jakieś galopujące w moją i dwuletniego dziecka stronę bydlę (rozmiarowo) to co, mam zakładać, że uda mi się z nim zaprzyjaźnić?
No widzisz... Wbrew pozorom ja tez lubie zwierzeta. Ale wsrod nich wyodrebniam taka grupe, ktora nazywa sie "szkodniki". I moja milosc do zwierzat nie powstrzym amnie przed zabiciem komara, czy muchy, przed wylozeniem trutki na szczury itp. Nie bede rownierz tolerowac obcego psa, ktory atakuje nas na naszym podworku.

Dlaczego nikt sie nie przejmuje jak zabija sie rekina, ktory prawdopodobnie atakuje ludzi a jest wielka obraza majestatu jak chodzi o psa, ktory z cala pewnoscia zaatakowal czlowieka ?

olinek
02-05-2005, 11:44
Rozumiem, że jesteście wielbicielami zwierząt. Ale jeśli widzę jakieś galopujące w moją i dwuletniego dziecka stronę bydlę (rozmiarowo) to co, mam zakładać, że uda mi się z nim zaprzyjaźnić? Może i pies nie jest niczemu winien, ale dlaczego JA mam byc bliska zawału, albo ryzykować, że coś się nam stanie, bo jednak trafię na ten statystyczny ułamek procenta psa agresywnego?
I to jest chyba głos rozsądku w tej dyskusji - skoro mam prawo bronić siebie i rodziny wszelkimi dostępnymi środkami przed grożącym niebezpieczeństwem to w krytycznej sytuacji zdaję się na instynkt - nieważne czy agresywnego psa skrzywdę czy przy okazji go zabiję - to jest samoobrona. A takie sytuacje mają miejsce dlatego że psy samopas wałęsają się (całe watahy !!) po ulicach i właściciele dopuszczają taką sytuację jako normalną (kiedyś taka wataha o 5:15 am "zaczepiła" mnie w drodze do pracy - uratował mnie bezruch). Dziadkowie opowiadali mi że instytucja hycla bardzo dobrze wpływała dawniej na "opiekuńczość" właścicieli czworonogów i na populację bezpańskich psów. Trochę mi tego brakuje - dlatego, że uwagi zwracane zakochanemu w swoim czworonogu właścicielowi jest przez niego ignorowane - a juz przedziwne "bojowe" rasy czworonożnych "przyjaciół człowieka" budzą naprawdę niepokój o siebie i o bliskich. Pozdrawiam.
Zaznaczam, że bardzo lubię psy.